POST CORONA - od kryzysu do szans - Scott Galloway - ebook + audiobook

POST CORONA - od kryzysu do szans ebook i audiobook

Scott Galloway

3,9

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

 

Scott Galloway, profesor szkoły biznesu NYU i autor bestsellerów z pierwszych miejsc listy „New York Timesa”, przedstawia wnikliwą analizę tego, kto wygra, a kto może przegrać w świecie po pandemii.

 

Epidemia COVID-19 zmieniła sypialnie w biura i poszerzyła przepaść między bogatymi i biednymi, młodymi i osobami starszymi, noszącymi maskę i nienawidzącymi masek. Niektóre firmy – takie jak sprzedawca sprzętu do ćwiczeń w domu Peloton, dostawca oprogramowania do wideokonferencji Zoom czy Amazon – z dnia na dzień zostały zasypane lawiną zamówień. Nad innymi – restauracjami, biurami podróży, hotelami czy organizatorami rozrywki na żywo – wisi widmo bankructwa.

 

Jak jednak podkreśla bestsellerowy autor Scott Galloway, pandemia nie tyle przyczyniła się do wystąpienia pewnych zmian, ile raczej przyspieszyła rozwój trendów, które już zdążyły mocno się zarysować. W swojej książce Post Corona kreśli więc obraz kryzysu i szans, jakie przed nami stoją. Dla niektórych firm, takich jak Facebook, Google, Apple, Spotify, Netflix, Tesla, Uber czy innych technologicznych gigantów, czas zamętu będzie okresem rozkwitu. W innych branżach, choćby w szkolnictwie i wyższej edukacji czy opiece zdrowotnej, bez kontaktu osobistego trudno będzie dostarczyć realną wartość swoim odbiorcom. Pandemia przyspieszyła też pewne przemiany, które już dokonywały się w społeczeństwie i w polityce, uwypuklając rozbieżność między wizją silnych państw a smutną rzeczywistością naznaczoną obniżaniem się poziomu życia ich obywateli.

 

Łącząc swój charakterystyczny humor i zuchwały styl z przenikliwymi spostrzeżeniami biznesowymi i sporadycznie dawką słusznego gniewu, Galloway oferuje w równym stopniu ostrzeżenia i nadzieje.

 

Nikt nie spodziewa się pochwały socjalizmu od amerykańskiego przedsiębiorcy i profesora marketingu z Nowego Jorku. A jednak. Post Corona to oparte na liczbach i purytańskim rozsądku ostrzeżenie: dzisiejszy kapitalizm prowadzi nas do zguby. Przy dużym współudziale Amazona, Apple’a, Google’a i Facebooka. Błyskotliwa i dowcipnie napisana książka, która z perspektywy gospodarczej pokazuje, jaki świat wyłoni się z pandemicznej katastrofy.

 

Aleksandra Karasińska, redaktorka prowadząca „Forbes Women Polska”

 

Lektura obowiązkowa dla wszystkich ciekawych świata po pandemii, widzianego z perspektywy gigantów z Doliny Krzemowej. Scott Galloway, jak zawsze bezkompromisowy i prowokujący w swoich osądach, zajadły krytyk Big Techów, odkrywa, jak dzięki pandemii całkowicie zdominowały one nasze życie, nie pozostawiając nam wyboru. Na szczęście Galloway nie tylko straszy. Stara się znaleźć w swych rozważaniach równowagę pomiędzy sceptycyzmem i nadzieją. To jak szczepionka na bezrefleksyjność naszych czasów.

 

Joanna Mosiej-Sitek, dyrektor zarządzająca „Gazety Wyborczej”, redaktor naczelna „Wysokie Obcasy Praca”

 

Koronawirus zmienił reguły gry. Nastąpiło wielkie przyspieszenie. To, co miało się wydarzyć w ciągu dziesięciu lat, nastąpiło zaledwie w ciągu kilku miesięcy, a Galloway, w swoim klasycznym stylu, pędzi w poprzek tych trendów, łącząc kropki, które dla innych są niewidoczne. I możesz się z nim nie zgadzać, ale ta książka zmusi cię do myślenia. Doskonała lektura znakomitego autora.

 

Grzegorz Sadowski, redaktor naczelny „My Company Polska”

 

To paradoks: pandemia COVID-19, która sparaliżowała dużą część światowej gospodarki, jednocześnie zdynamizowała zmiany. Zapoczątkowała nowe trendy, inne zawróciła, ale przede wszystkim – jak twierdzi Scott Galloway – wzmocniła dotychczasowe. Jego książka to w zamyśle przewodnik po postpandemicznej rzeczywistości. Ale nawet gdyby niektóre jego prognozy okazały się chybione, warto zapoznać się z diagnozą, z której wyrastają. Zamknięci w domach możemy sobie bowiem nie zdawać sprawy z tego, jak bardzo świat przyspieszył.

 

Grzegorz Siemionczyk, dziennikarz „Parkietu” i „Rzeczpospolitej”

 

Z prof. Gallowayem można się zgadzać lub nie, ale jego publikacje nie bez powodu wywołują szerokie dyskusje. Tak też jest w przypadku Post Corony; podobnie jak wcześniejsza Wielka Czwórka, tak i najnowsza książka Scotta Gallowaya zmusza do refleksji – nad biznesem, gospodarką, wreszcie nad naszymi własnymi nawykami. To ciekawy wstęp do tego, by kompleksowo zrozumieć, jak daleko idące skutki będzie miała pandemia koronawirusa.

 

Michał Wąsowski, dziennikarz Business Insider Polska

 

SARS jest zły, ale nie jest wieczny. Scott Galloway ma pomysł, co zrobić, by i tym razem sprawdziło się porzekadło, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Potraktujcie tę książkę jako dobre otwarcie debaty, która powinna już trwać. Teraz się decyduje, jak będziemy żyli, gdy szok tej pandemii minie.

 

Jacek Żakowski, dziennikarz „Polityki”, kierownik Katedry Dziennikarstwa w Collegium Civitas

 

Tę książkę czyta się szybko i płynnie, a zawartym w niej argumentom trudno się oprzeć. To niesamowicie przejrzysta analiza bieżących wydarzeń i ich potencjalnych konsekwencji dla przyszłości.

 

„The Financial Times”

 

***

 

SCOTT GALLOWAY wykłada marketing na Stern School of Business przy NUY, prowadzi też aktywną działalność przedsiębiorczą. W 2012 roku został zaliczony przez Poets & Quants do grona najlepszych światowych profesorów biznesu. Założył dziewięć firm, w tym Prophet, Red Envelope oraz L2.

 

Jest autorem bestsellerów Wielka czwórka oraz The Algebra of Happiness. Zasiadał w radach dyrektorów The New York Times Company, Urban Outfitters oraz Haas School of Business przy UC Berkeley.

 

Dociera do milionów odbiorców za pośrednictwem podcastów Prof G i Pivot, bloga No Mercy/No Malice oraz kanału Prof G w serwisie YouTube. W 2002 roku „Adweek” uznał Pivota za najlepszy podcast biznesowy roku. W 2019 roku Galloway założył internetową platformę edukacyjną Section4, za pośrednictwem której przekazuje praktykom wiedzę na temat strategii biznesowej (section4.com).

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 280

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 8 godz. 32 min

Lektor: Scott Galloway
Oceny
3,9 (54 oceny)
17
21
9
7
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Lysenkosag

Nie oderwiesz się od lektury

Dobra książka. Otwiera oczy na niektóre rzeczy.
00
wendycroy

Nie oderwiesz się od lektury

Dobra książka, sporo dobrze dobranych informacji i ciekawe spojrzenie. Polecam.
00
katigale

Dobrze spędzony czas

ciekawa i nie głupia
00

Popularność




Tytuł oryginału: Post Corona: From Crisis to Opportunity

Przekład: Magda Witkowska

Redakcja: Ewa Skuza

Korekta: Maria Żółcińska

Projekt okładki: Michał Duława

Skład i łamanie: JOLAKS – Jolanta Szaniawska

Opracowanie e-wydania

Copyright © 2020 by Scott Galloway

All rights reserved including the right of reproduction

in whole or in part in any form.

This edition published by arrangement with Portfolio,

an imprint of Penguin Publishing Group, a division of Penguin

Random House LLC.

Illustrations copyright © 2020 by Section4

Copyright © 2021 by MT Biznes Sp. z o.o.

Copyright © 2021 for the Polish translation by MT Biznes Sp. z o.o.

All rights reserved.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentów niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci zabronione. Wykonywanie kopii metodą elektroniczną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym, magnetycznym, optycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji. Niniejsza publikacja została elektronicznie zabezpieczona przed nieautoryzowanym kopiowaniem, dystrybucją i użytkowaniem. Usuwanie, omijanie lub zmiana zabezpieczeń stanowi naruszenie prawa.

Warszawa 2021

MT Biznes sp. z o.o.

www.mtbiznes.pl

[email protected]

ISBN 978-83-8231-071-9 (format epub)

ISBN 978-83-8231-072-6 (format mobi)

Inne książki Scotta Gallowaya:

Wielka czwórka. Ukryte DNA: Amazon, Apple, Facebook i Google

The Algebra of Happiness: Notes on the Pursuit of Success, Love, and Meaning

Kalifornijskim podatnikom i kierownictwu University of California

Wprowadzenie

Powtarza nam się, że czas to niezmienna i niezmordowana siła. Słońce każdego dnia wschodzi i zachodzi, a obrót naszej planety wokół centralnie położonej gwiazdy wyznacza stały rytm pór roku. Nasze postrzeganie czasu zmienia się jednak w trakcie trwania naszego życia. Z biegiem lat zyskujemy coraz szerszą perspektywę (przeszłość), a kolejne miesiące płyną szybciej. Nie dalej jak dziś rano po raz pierwszy odprowadzałem syna do zerówki, a tymczasem po południu wrócił z piątej klasy. On postrzega to inaczej. U niego w szkole obowiązuje przekonanie, że uczeń piątej klasy nie powinien się bać porażki. Dla niego jednak świat stanął w miejscu, gdy po raz pierwszy dostał czwórkę lub trójkę.

Treścią naszego doświadczenia jest zatem zmiana, a nie czas. Arystoteles zauważył, że czas bez zmiany nie istnieje, ponieważ to, co zwykliśmy nazywać czasem, to w istocie nasza miara różnicy między „przed” a „po”[1]. Dlaczego niekiedy nam się wydaje, że czas się ślimaczy, a kiedy indziej, że pędzi na złamanie karku. Czas jest plastyczny, a tempo jego upływu wyznaczają zmiany. Tymczasem okazuje się, że daleko idące zmiany dokonać się mogą za sprawą bardzo drobnych przyczyn. Nawet tak drobnych jak wirus.

Na początku marca żyliśmy w „przed”. W mediach mówiło się co prawda o nowym koronawirusie, ale mało kto się tym przejmował. Jeśli nie liczyć tego, co się działo w Chinach, absolutnie nic nie wskazywało na to, że świat stoi na krawędzi kryzysu. W północnych Włoszech zmarło 41 osób, poza tym jednak życie w Europie toczyło się normalnie. W Stanach Zjednoczonych informację o pierwszym zgonie podano 1 marca. Na odbiorcach wiadomości większe wrażenie zrobiło jednak to, że Mayor Pete zawiesił swoją kampanię prezydencką. Nic nie zostało zamknięte, nikt nie chodził w maseczce, a większość osób nie miała pojęcia, kto to jest doktor Anthony Fauci.

Gdy miesiąc dobiegał końca, było już „po”. Świat się zam­knął. Setki tysięcy osób zakaziły się nowym wirusem, w tym Tom Hanks, Placido Domingo, Boris Johnson oraz dziesiątki marynarzy z amerykańskiego lotniskowca krążącego po Pacyfiku.

Wirus o długości równej jednej czterechsetnej średnicy ludzkiego włosa zaatakował planetę, która waży prawie 6 tryliardów ton, i dziesięciokrotnie przyspieszył tempo jej obrotu.

Choć czas – rozumiany jako zmiana – przyspieszył, nasze życie sprawiało wrażenie statycznego. Wszyscy nagle upodobniliśmy się do mojego syna, który zatrzymuje się nad złą oceną. Straciliśmy zdolność postrzegania czegokolwiek poza chwilą obecną. Przestało dla nas istnieć „przed” i „po”, całym naszym światem stały się rozmowy na Zoomie, jedzenie zamawiane na wynos i Netflix. Zamiast sprawdzać wyniki meczów i godziny seansów kinowych, śledziliśmy liczniki zachorowań i zgonów. Hitem lata stał się Palm Springs, czyli historia dwojga ludzi, którzy raz po raz przeżywają ten sam dzień.

Jako człowiek, który odbył już wraz z Ziemią pięćdziesiąt kilka podróży wokół Słońca, mogę z pełnym przekonaniem zadeklarować, że bardzo się mylimy w naszej ocenie trwałości tej chwilowej rzeczywistości. Próbuję sam sobie wmawiać to, co konsekwentnie powtarzam moim synom – że i to przeminie. Ta książka to próba spojrzenia w przyszłość, poza naszą zupełnie niecodzienną teraźniejszość. To również próba jej przewidywania poprzez jej aktywne kreowanie i zachęcanie do dialogu, który pomógłby nam wypracować lepsze rozwiązania.

Gdy jeden jedyny obiekt we wszechświecie, o którym wiemy, że rozwinęło się na nim życie, w końcu wróci do swojego normalnego rytmu, to co będzie inaczej? Jak będą wyglądać biznes, edukacja, nasz kraj? Czy będą bardziej ludzkie, czy będą sobie lepiej radzić? A może ludzie najbardziej by chcieli, żeby świat po prostu przestał wariować? Co możemy zrobić, aby go aktywnie kształtować „po”?

Jestem nie tylko wykładowcą akademickim, ale również przedsiębiorcą, potrafię więc analizować świat przez pryzmat biznesu. W tej książce skupiam się na tym, w jaki sposób pandemia przeorganizuje środowisko biznesowe. Pokazuję, w jaki sposób pandemiczna zawierucha sprzyja wielkim firmom, w szczególności zaś tym technologicznym. Sporo uwagi poświęcam na aktualizację moich przedpandemicznych prze­myś­leń zawartych w książce Wielka czwórka, w której pisałem o Amazonie, Apple’u, Facebooku i Google’u. Zajmuję się również szansami, które przełom stworzył w dziedzinach wolnych od dominacji tej czwórki. Omawiam także firmy, które mają w tych nowych warunkach dobre perspektywy rozwoju.

Biznes nie działa w próżni, więc moje rozważania natury gospodarczej osadziłem w szerszym kontekście społecznym. Cały rozdział poświęciłem kwestii edukacji wyższej, ponieważ moim zdaniem czeka ją wkrótce zasadnicza transformacja. Wskazuję trendy kulturowe i polityczne, które uwypukliły się i wzmogły za sprawą pandemii. Przedstawiam argumenty na poparcie tezy o tym, że zmiany wprowadzane przez całe pokolenie w imię kapitalizmu doprowadziły do podważenia fundamentów systemu kapitalistycznego jako takiego – a następnie wskazuję działania naprawcze, które można w tym obszarze podjąć.

Doświadczamy właśnie kryzysu na skalę światową, choć więc przytoczone przykłady i analizy odwołują się do amerykańskich doświadczeń, mam nadzieję, że moje spostrzeże­nia okażą się cenne również dla czytelników z innych krajów.

Na wstępie chciałbym sformułować dwa spostrzeżenia. Po pierwsze, w ujęciu długofalowym pandemia zadziałała przede wszystkim jako akcelerator zmian. Chociaż pewne zjawiska zapoczątkuje, a inne odwróci, to jej głównym skutkiem będzie przyspieszenie wielu procesów, które już w społeczeństwie zachodzą. Po drugie, każdy kryzys niesie ze sobą szanse. Im jest głębszy i rozleglejszy, tym większe przynosi możliwości. Pierwsze z tych spostrzeżeń studzi nieco mój optymizm wynikający z tego drugiego, ponieważ wiele trendów przybierających na sile wskutek pandemii ma charakter negatywny i ogranicza naszą zdolność do odbudowy i rozkwitu w rzeczywistości, która po niej nastanie.

Wielkie przyspieszenie

Lenin miał podobno powiedzieć: „Przez dekady nic się nie dzieje, a potem wydarzenia na miarę dekad dokonują się w ciągu tygodni”.W rzeczywistości autorem tych słów nie był Lenin, lecz szkocki poseł do Parlamentu George Galloway (dobre nazwisko!). Parafrazował on – w typowy dla Szkotów lapidarny sposób – zdecydowanie mniej jednoznaczną, za to bardziej rozwlekłą wypowiedź Lenina z 1918 roku na temat radykalnego przeobrażenia rzeczywistości pod wpływem zainicjowanej przez niego rewolucji.

Skrócenie dekad do tygodni dotyczy obecnie większości sektorów gospodarki. Obserwujemy to również w wielu obszarach życia codziennego. Sprzedaż internetowa sięga korzeniami 2000 roku. Od tamtej pory udział e-handlu w sektorze handlu detalicznego rósł w tempie mniej więcej 1 procenta rocznie. Na początku 2002 roku za pośrednictwem kanałów internetowych dokonywano w przybliżeniu 16 procent detalicznych transakcji handlowych.

Osiem tygodni po tym, jak pandemia dotarła do Stanów Zjednoczonych (w okresie od marca do połowy kwietnia), odsetek ten sięgnął 27 procent i od tamtej pory nie spada. Tym samym w ciągu ośmiu tygodni odnotowaliśmy w tej sferze wzrost na miarę dekady.

W zasadzie dowolny trend – społeczny, biznesowy czy osobisty – możemy po prostu przyspieszyć o dziesięć lat. Nie wszystkie firmy zdążyły już ten fakt odnotować, ale jeśli chodzi o zachowania konsumentów i rzeczywistość rynkową, przenieśliśmy się już na linii trendu do 2030 roku, bez względu na to, czy dane zjawisko ma charakter pozytywny, czy negatywny. Jeśli jakaś firma znajdowała się w kiepskiej sytuacji finansowej, to teraz przestaje sobie radzić. Jeśli ktoś sprzedawał coś istotnego dla nabywców, to obecnie jego oferta cieszy się znacznie większą popularnością niż jeszcze do niedawna. Jeśli zaś sprzedawał coś, co ludziom nie jest niezbędne, to teraz się przekonuje, że oni zdecydowanie mogą bez tego się obyć. Podobnie wygląda to w życiu osobistym. Kto się kłócił z partnerem, ten teraz kłóci się z nim bardziej. Kto zaś miał dobre relacje, ten teraz stwierdza, że związek wzbogacił się o doświadczenia z dziesięciu dobrych lat.

Firmy od dziesięcioleci inwestowały miliony dolarów w sprzęt, który by umożliwiał organizację wirtualnych spot­kań, co miało pomóc ograniczyć skutki fizycznego dystansu. Na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku uczelnie wyższe zaczęły – z wielkimi oporami – wdrażać rozwiązania technologiczne, takie jak Blackboard, aby (choćby mniej więcej) nadążać za tym, co się działo wszędzie wokół nich. Firmy komunikacyjne pracowały nad aplikacjami, które miały umożliwiać organizację wirtualnych rodzinnych obiadów, konsultacje z lekarzami z drugiego końca kraju czy pobieranie nauki od najwybitniejszych nauczycieli bez konieczności wyprowadzania się z rodzinnego miasta.

Przez dziesięciolecia niewiele jednak udało się w tej kwes­tii dokonać. Warte miliony dolarów systemy do organizacji wideokonferencji nie działały, a wykładowcy rzadko sięgali po cokolwiek więcej niż Dry Erase czy PowerPoint. FaceTime i Skype przecierały szlaki w dziedzinie komunikacji osobistej, ale nawet w ich przypadku trudno mówić o masowym zainteresowaniu.

W pewnym momencie jednak, w ciągu zaledwie kilku tygodni nasze życie i praca przeniosły się do internetu. Nagle wszystkie spotkania stały się wirtualne, każdy nauczyciel realizował program edukacji zdalnej, nawet spotkania o charakterze towarzyskim odbywały się przed ekranem. Wyceniając firmy zajmujące się tworzeniem innowacji, inwestorzy z dnia na dzień przestali się zastanawiać, co się wydarzy w kolejnych tygodniach czy latach – interesowały ich perspektywy na rok 2030.

Apple potrzebował 42 lat, aby osiągnąć wartość biliona dolarów, a nagle w ciągu 20 tygodni tę wartość podwoił. W tym samym okresie – od marca do sierpnia 2020 roku – Tesla nie tylko wskoczyła na pierwsze miejsce najwyżej wycenianych firm samochodowych na świecie, ale osiągnęła wartość, przekraczającą wycenę Toyoty, Volkswagena, Daimlera i Hondy… razem wziętych.

Burmistrzowie i planiści z dużych miast od dziesięcioleci postulowali rozbudowę infrastruktury rowerowej i pieszej kosztem tej samochodowej, a mimo to liczba wypadków komunikacyjnych rosła, podobnie jak poziom zanieczyszczeń związanych z narastającym natężeniem ruchu samochodowego i lotniczego. A nagle, w ciągu zaledwie kilku tygodni ulice przejęli rowerzyści, ulice zostały zastawione restauracyjnymi stolikami, a z nieba zniknęły samoloty.

Jeszcze bardziej przyspieszyły niektóre trendy o charakterze negatywnym. Przez dziesięciolecia ekonomiści zwracali uwagę na nasilanie się nierówności i spadek mobilności ekonomicznej. Teraz w krótkim czasie gospodarka o pewnych niekorzystnych cechach przeistoczyła się w dystopię.

Wcześniej mówiło się, że 40 procent Amerykanów miałoby kłopot, żeby wyasygnować 400 dolarów na nieoczekiwane wydatki. Ponieważ jednak przez 11 lat nasza gospodarka odnotowywała bezprecedensowe wzrosty, cały czas patrzyliśmy w przyszłość z optymizmem. Tymczasem w ciągu pierwszych trzech miesięcy covidowej recesji straciliśmy więcej miejsc pracy (13 procent) niż w ciągu dwóch lat kryzysu finansowego (5 procent). Z powodu wybuchu epidemii w połowie amerykańskich gospodarstw domowych ktoś stracił pracę lub część dotychczasowych dochodów[2]. Najbardziej ucierpiały te gospodarstwa domowe, w których roczny dochód nie przekracza 40 tysięcy dolarów. Według stanu na początek kwietnia 2020 roku w blisko 40 procentach spośród nich ktoś został zwolniony lub postojowany. W przypadku gospodarstw domowych o dochodach powyżej 100 tysięcy dolarów odsetek ten wynosił zaledwie 13 procent[3].

Świat przyspieszył, a wraz z nim przyspieszyło wszystko, co dobre, i wszystko, co złe.

Kryzys niesie ze sobą szansę

Niby to frazes, ale nie bez powodu często się go powtarza. John F. Kennedy podczas swojej kampanii prezydenckiej przywoływał tę myśl wielokrotnie. Al Gore posłużył się tym hasłem w swojej mowie noblowskiej. Chińskie słowo oznaczające kryzys składa się z dwóch symboli, z których pierwszy oznacza „niebezpieczeństwo”, a drugi – tak się w każdym razie mówi – „okazję”. Jakie zatem szanse czekają na nas w postpandemicznym świecie?

Dobre strony pandemii zdają się niemal dorównywać tym złym. Niemal z dnia na dzień Amerykanie zaczęli więcej oszczędzać i mniej zanieczyszczać środowisko naturalne. Trzy największe i najważniejsze sektory amerykańskiego rynku – ochrona zdrowia, edukacja i branża spożywcza – stoją u progu bezprecedensowego przełomu, za sprawą którego może się dokonać wielki postęp.

Choć z oczywistych względów media donosiły przede wszystkim o tym, że wiele szpitali ledwo sobie radzi z opieką nad pacjentami chorymi na covid-19, to w długiej perspekty­wie istotniejsze może się okazać coś innego – a mianowicie to, że pozostałe 99 procent chorych uzyskało pomoc medyczną bez konieczności wizyty w gabinecie lekarskim, o szpitalu nawet nie wspominając. Wymuszone przejście na telemedycynę może więc doprowadzić do eksplozji innowacji i umożliwić nam skuteczną walkę z rosnącymi kosztami i trudnoś­ciami nękającymi nasz niewydolny system ochrony zdrowia. Również w sferze edukacji wymuszone zastosowanie formuły zdalnej – jakkolwiek problematycznej i topornej – może przyspieszyć procesy, dzięki którym szkolnictwo wyższe stanie się tańsze i bardziej dostępne, a college znów będzie katalizatorem amerykańskiej mobilności społecznej. Rewolucja może się też dokonać w dziedzinie jeszcze bardziej istotnej niż edukacja, a mianowicie w naszej diecie. Stanie się tak, jeśli dostawy produktów spożywczy upowszechnią się na tyle, że wzrośnie efektywność dystrybucji żywności i więcej osób zyska dostęp do świeżych produktów, najlepiej pochodzenia lokalnego.

Niezależnie od wszystkich tych zmian, dorastanie w warunkach kryzysu może skutkować ukształtowaniem się dojrzałego pokolenia bardziej ceniącego poczucie wspólnoty, współpracę i ideę poświecenia – pokolenia, dla którego empatia nie będzie wyrazem słabości, a zamożność cnotą.

To jednak tylko szanse. Nie ma gwarancji, że się urzeczywistnią. Z chińskim słowem oznaczającym kryzys nie do końca jest tak, jak się mówi. Pierwszy znak faktycznie oznacza „niebezpieczeństwo”, drugi jednak trafniej byłoby tłumaczyć jako „moment krytyczny”, ewentualnie „rozdroże”. Dla rodaków Lenina radykalne przeobrażenia, które się dokonały w 1917 roku, były niewątpliwie wielką szansą. Ponieważ jednak szansa nie została wykorzystana, przyniosły w rzeczywistości bezmiar cierpienia.

Chcielibyśmy wierzyć, że nam się coś takiego nie przytrafi, że „tu coś takiego nie może się wydarzyć”. Przypomnijmy sobie jednak, że wcale nie tak dawno – bo w połowie XX wieku – wsadziliśmy 75 tysięcy amerykańskich obywateli za ogrodzenia z drutu kolczastego, ponieważ mieli japońskich przodków. Weźmy też pod uwagę, że na początku pandemii nikt z nas by nie przypuszczał, że w Stanach Zjednoczonych w ciągu zaledwie jednego dnia tysiąc osób umrze z powodu wirusa, nad którym innym – pozornie gorzej rozwiniętym krajom – udało się skutecznie zapanować.

Nasze reakcje na ten kryzys nie napawają optymizmem. Choć na przygotowanie się mieliśmy więcej czasu, na służbę zdrowia wydajemy więcej niż jakikolwiek inny kraj, a do tego uważamy się za najbardziej innowacyjne społeczeństwo w historii świata, to właśnie w Stanach Zjednoczonych odnotowano 25% światowych zachorowań i zgonów, mimo że ludność naszego kraju stanowi zaledwie 5% ludności świata. Potrzebowaliśmy 10 lat, żeby stworzyć 20 milionów miejsc pracy, a następnie w ciągu zaledwie 10 tygodni zniszczyliśmy ich 40 milionów. Istotnie ograniczyliśmy podróżowanie, przestaliśmy bywać w restauracjach, za to bardzo dużo pijemy i na potęgę kupujemy broń. Ponad 2 miliony przedstawicieli pokolenia Z wprowadziło się z powrotem do rodziców[4], a 75 milionów młodych osób uczy się w warunkach niepewności, konfliktu i zagrożenia.

Historycy potrafiliby zapewne opisać konkretne błędy, które do tego doprowadziły. Zasadniczą przyczynę widać jednak już na pierwszy rzut oka.

Weźmy dwie wojny. Stany Zjednoczone uczestniczyły w drugiej wojnie światowej przez trzy lata i osiem miesięcy, za co 407 tysięcy Amerykanów zapłaciło życiem. Nigdzie nie można było kupić czekolady ani pończoch, a od amerykańskich rodzin oczekiwano, że sięgną po zaskórniaki i kupią obligacje wojenne. Fabrykanci przestawili się na produkcję bombowców i czołgów, w całym kraju obowiązywało ograniczenie prędkości do 35 mil (56,3 km) na godzinę –„w imię zwycięstwa”, żeby ograniczyć zużycie paliwa i gumy niezbędnych do prowadzenia wojny[5]. Do wojska powoływano licea­listów i ich nauczycieli, a oni oddawali życie za wolność. Po tej wojnie zainwestowaliśmy w naszych wrogów i wypracowaliśmy niespotykany dotąd majątek i dobrobyt. Przez jakiś czas nawet dbaliśmy o bardziej sprawiedliwy podział tych zdobyczy. Przeprowadziliśmy się (na przedmieścia) i zaczęliśmy żyć inaczej (korzystając z samochodów i telewizji). Rozpoczęliśmy też powoli proces wyrównywania nierówności, które dotąd w najgłębszym stopniu dzieliły nasze społeczeństwo (tych związanych z rasą i płcią).

Outsourcing poświęcenia

Siły amerykańskie walczą w Afganistanie od 19 lat, życie straciło tam 2312 żołnierzy. Przemoc związana z tym konfliktem dotknęła połowy świata, pochłaniając życie dosłownie niezliczonych setek tysięcy cywilów. Odkąd się tam zaangażowaliśmy, nie raz widywałem naklejki z hasłem „Wspieramy naszych chłopców” na szybach ogromnych paliwożernych samochodów, na sklepowych półkach ani na chwilę nie zabrakło czekolady. Kupić zresztą – czy to w sposób tradycyjny, czy przez telefon – można dosłownie wszystko, czego tylko dusza zapragnie. Im więcej zarabiam, tym niższa mnie obowiązuje stawka podatkowa. Nikt nie oczekuje ode mnie, żebym kupował obligacje wojenne, nikt mnie nie próbuje powoływać do wojska. Prowadzenie wojny zleciliśmy ochotniczej armii młodych ludzi wywodzących się z klasy robotniczej, opłacanej z dochodów przyszłych pokoleń (ponieważ deficyt budżetowy powiększył się o 6,5 biliona dolarów)[6].

Kiedyś patriotyzm kojarzył się z poświęceniem, teraz to raczej bodziec gospodarczy. Podczas pandemii nasi przywódcy dali nam jasno do zrozumienia, jakie zajmują stanowisko: absolutnie nie chcielibyśmy, żeby miliony Amerykanów umarły, ale jeszcze bardziej obawiamy się, że NASDAQ mógłby zaliczyć spadki. Taka postawa spowodowała nierównomierny rozkład cierpienia. Amerykanie o niższych dochodach i ludzie o innym kolorze skóry niż biały są bardziej narażeni na zakażenie, a ryzyko ciężkiego przebiegu choroby jest w ich przypadku dwukrotnie wyższe niż wśród przedstawicieli gospodarstw domowych o najwyższym poziomie dochodów[7]. Osoby zamożne mogą się cieszyć, że mają więcej czasu dla rodziny i na Netflixa, a poziom oszczędności i wartość ich portfela inwestycyjnego rośnie (tym bardziej że mniej wydają na dojazdy i różne inne rzeczy).

Od tego, jaką ścieżką zdecydujemy się podążać po pandemii, zależeć będzie, czy czeka nas przyszłość jak w Igrzyskach śmierci, czy może jednak jakaś lepsza.

Przypisy

Wprowadzenie

[1] Falcon Andrea, Time for Aristotle, „Notre Dame Philosophical Reviews”, 1 kwietnia 2006, https://ndpr.nd.edu/news/time-for-aristotle/.

[2] Parker Kim, Juliana Menasce Horowitz, Anna Brown, About Half of Lower-Income Americans Report Household Job or Wage Loss Due to COVID-19, Pew Research Center, 21 kwietnia 2020, https://www.pewsocialtrends.org/2020/04/21/about-half-of-lower-income-americans-report-household-job-or-wage-loss-due-to-covid-19/.

[3] Iacurci Greg, 40% of Low-Income Americans Lost Their Jobs Due to the Pandemic, CNBC, 14 maja 2020, https://www.cnbc.com/2020/05/14/40percent-of-low-income-americans-lost-their-jobs-in-march-according-to-fed.html.

[4] Davis Dominic-Madori, Over 2 Million Gen Zers Have Moved Back In with Family in the Wake of the Coronavirus, „Business Insider”, 1 sierp­nia 2020, https://www.businessinsider.com/gen-zers-moved-back-with-parents-family-coronavirus-zillow-studoc-2020-7.

[5] O racjonowaniu w okresie drugiej wojny światowej i wpływie tego zjawiska na życie codzienne pisze Flamm Bradley J., Putting the Brakes on ‘Non-Essential’ Travel: 1940s Wartime Mobility, Prosperity, and the US Office of Defense, „Journal of Transport History” 27, no. 1 (2006), s. 71–92, https://www.researchgate.net/publication/233547720_Putting_the_brakes_on_non-essential%27_travel_1940s_wartime_mobility_prosperity_and_the_US_Office_of_Defense. Por. interesujący esej dotyczący ogólnoamerykańskich inicjatyw mających na celu wsparcie wysiłku wojennego, między innymi o ograniczeniu prędkości do 35 mil na godzinę wprowadzonym z myślą o oszczędzaniu opon: Davis Wade, The Unraveling of America, „Rolling Stone”, 6 sierpnia 2020, https://www.rollingstone.com/politics/political-commentary/covid-19-end-of-american-era-wade-davis-1038206/.

[6] Macias Amanda, America Has Spent $6.4 Trillion on Wars in the Middle East and Asia Since 2001, a New Study Says, CNBC, 20 listopada 2019, https://www.cnbc.com/2019/11/20/us-spent-6point4-trillion-on-middle-east-wars-since-2001-study.html.

[7] Koma Wyatt et al., Low-Income and Communities of Color at Higher Risk of Serious Illness if Infected with Coronavirus, KFF, 7 maja 2020, https://www.kff.org/coronavirus-covid-19/issue-brief/low-income-and-communities-of-color-at-higher-risk-of-serious-illness-if-infected-with-coronavirus/.