Powiedz, czego pragniesz - Lucia Franco - ebook + audiobook
NOWOŚĆ

Powiedz, czego pragniesz ebook i audiobook

Franco Lucia

4,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

34 osoby interesują się tą książką

Opis

Jej praca to piękno. Jej ciało to sztuka.

Na co dzień Vanessa jest odnoszącą sukcesy influencerką urodową. Pomaga kobietom zyskać pewność siebie i wyglądać jak najlepiej. Nikt, poza jej najlepszą przyjaciółką Ivy, nie wie, że prowadzi podwójne życie. Nocami przechodzi do ciemniejszej strony internetu, gdzie zachęca widzów do odkrywania swojej seksualności, jednocześnie realizując własne fantazje. Chciałaby przenieść nagrywane filmy na wyższy poziom, ale brakuje jej odpowiedniego partnera…

Kiedy pewnego dnia przyjeżdża do rodzinnej chaty, aby nakręcić kolejne materiały, czeka ją miła niespodzianka. Spotyka tam najlepszego przyjaciela swojego starszego brata, Reeda, który sześć lat temu zniknął z jej życia bez pożegnania. Szybko dochodzi do wniosku, że Reed może być dokładnie tym, kogo potrzebowała. Mężczyzna niechętnie poddaje się pożądaniu do Vanessy, nie chcąc zdradzić w ten sposób przyjaciela. Tylko że Vanessa nie jest osobą, która łatwo się poddaje… A sam Reed najmniejszym gestem rozpala ją do czerwoności.

Ta historia jest naprawdę HOT. Sugerowany wiek: 18+

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 422

Rok wydania: 2025

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 11 godz. 13 min

Rok wydania: 2025

Lektor: Magdalena EmilianowiczEdward Kobra

Oceny
4,0 (131 ocen)
65
24
19
17
6
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
IzabelaDob

Całkiem niezła

Po takim opisie spodziewałam się czegoś lepszego. Mała ilość fabuły jak na taką ilość scen dla doroslych
20
Edyta166

Nie polecam

Z cyklu tych glupiutkich.
20
Szamanka83

Nie polecam

Poradnik o tym jak zacząć kręcić porno.
20
Carla981409

Nie oderwiesz się od lektury

Genialna ! 🥰
11
Kolorowa92

Nie oderwiesz się od lektury

Fantastyczna
00

Popularność




TYTUŁ ORYGINAŁU:

Tell Me What You Want

Redaktorka prowadząca: Marta Budnik

Wydawczyni: Joanna Pawłowska

Redakcja: Justyna Yiğitler

Korekta: Katarzyna Kusojć

Projekt okładki: Ewa Popławska

Zdjęcie na okładce: © Egor Mayer, © negoworks / Stock.Adobe.com

DTP: Maciej Grycz

Copyright © 2022 TELL ME WHAT YOU WANT by Lucia Franco

Published by arrangement of Lucia Franco and Book/Lab Literary Agency, Poland.

Copyright © 2025 for the Polish edition by Papierowe Serca an imprint of Wydawnictwo Kobiece Agnieszka Stankiewicz–Kierus sp.k.

Copyright © for the Polish translation by Gabriela Iwasyk, 2025

Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.

Wydanie I

Białystok 2025

ISBN 978-83-8371-855-2

Grupa Wydawnictwo Kobiece | www.WydawnictwoKobiece.pl

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Błaszczyk

Bądź odważna. Bądź piękna. Nie przepraszaj za bycie sobą.

ROZDZIAŁ 1

Vanessa

– ODROBINA MAKIJAŻU KAŻDEJ DAMIE DODA KURAŻU.

Energicznym ruchem odkładam pędzel na zawalony kosmetykami blat i opieram ręce na biodrach. Jeszcze ostatni rzut oka i stwierdzam, że jestem zadowolona z efektów swojej pracy. Sięgam po smartfona, dotykam czerwonego kółeczka i zatrzymuję nagrywanie.

– Skończyłam – oznajmiam.

Ivy wstaje i pochyla się w stronę wielkiego, podświetlanego lustra, na które wydałam masę pieniędzy, żeby się sobie przyjrzeć. Szeroko otwartymi oczami wpatruje się w swoją odmienioną twarz. Prostokątna rama lustra jest otoczona jasnymi, okrągłymi żarówkami. Oszczędzałam prawie rok, żeby je kupić, bo ogromnie zależało mi na profesjonalnym oświetleniu do nagrywania materiałów na vloga. Przyjaciółka uśmiecha się z dumą, a mnie serce podskakuje z radości.

– Jak ty to robisz, V? – pyta Ivy pełnym podziwu głosem.

– Lata praktyki – wyjaśniam. – Plus całe mnóstwo zużytych chusteczek do demakijażu, bo kiedy nie byłam zadowolona z efektu, po prostu zaczynałam od początku.

Moja najlepsza przyjaciółka odkąd skończyła siedemnaście lat, jest podporą klubu U Delilah. Zdecydowała się na tę pracę, żeby szybko zarobić trochę grosza i wyprowadzić się od mamy. Szefowi zupełnie nie przeszkadzało, że jest nieletnia. Rzucił okiem na Ivy i ani słowem nie skomentował jej fałszywego dowodu. Od czasu do czasu maluję ją, kiedy ma spędzić wieczór w pracy, a ona przysięga, że mój makijaż trzyma się dłużej. Ivy lubi klubowe życie i potrafi o siebie zadbać. Zarabia tyle pieniędzy, że stać ją na luksusowe wakacje i zakupy w snobistycznych sklepach, lubi powtarzać, że do szczęścia nie potrzebuje mężczyzny. W wieku dwudziestu dwu lat za samodzielnie zarobione pieniądze kupiła swoje pierwsze mieszkanie, niewielki apartament w Queens. Był w fatalnym stanie i wymagał natychmiastowego remontu, ale Ivy wcale to nie przeszkadzało, bo wreszcie miała własny kąt.

– Za każdym razem, gdy sama zrobię sobie taką kreskę, wyglądam, jakbym użyła grubego pisaka, a na dodatek malowała się po ciemku. Nigdy bym nie wpadła na to, żeby użyć dwóch różnych kolorów! Ty zawsze potrafisz dobrać odpowiednie barwy. – Odsuwa się i przegląda pod innym kątem, dumając nad efektami mojej pracy. – Dziewczyny będą mi zazdrościć, kiedy nad ranem zapalą się światła, a ja nadal będę wyglądała świeżo.

Jest w niej tyle pewności siebie, że aż muszę się uśmiechnąć. Cieszę się, że jest zadowolona. Przygodę z makijażem zaczęłam po śmierci rodziców. W mediach społecznościowych mogłam dać upust emocjom i oderwać się na chwilę od prawdziwego życia, w którym ich straciłam. Miałam wrażenie, że staranny makijaż powstrzyma łzy. W końcu kto by płakał po nałożeniu na rzęsy drogiej maskary albo uzyskaniu na powiekach idealnego efektu ombre w barwach zachodzącego słońca? Pewnego lata malowałam usta każdym odcieniem różu, jaki zdołałam wyszukać. Nieskończona gama kosmetyków i produktów do makijażu przyprawiała mnie o zawrót głowy. Tak się złożyło, że w tamtym okresie wiele moich przyjaciółek miało podobne zainteresowania, więc chętnie dzieliłyśmy się pomysłami i trikami. Wkrótce zaczęłam robić zarówno selfie, jak i wspólne zdjęcia z koleżankami. Codziennie byłam kimś innym i bardzo mi się to podobało. Im głębiej wchodziłam w świat makijażu, tym bardziej fascynowały mnie kolory i techniki. Stworzyłam w mediach społecznościowych profil Blush My Cheeks, na którym opowiadałam o tajnikach urody. Mniej więcej dwa lata później projekt nabrał rozpędu i od tego czasu moja popularność stopniowo rosła. Moje motto brzmi: uśmiechaj się, błyszcz, zachwycaj.

– Twarz nie spłynie mi aż do świtu – stwierdza Ivy, przypatrując się uważnie swojemu odbiciu. – Tancerki wyglądają wtedy strasznie, a mężczyźni dają nogę.

– Twarz ci nie spłynie…? – Marszczę brwi.

– Kiedy całą noc tańczysz, makijaż dosłownie ścieka po spoconej twarzy i wyglądasz jak roztopiona świeca.

Potrząsam głową.

– To absolutnie niedopuszczalne – stwierdzam z udawaną powagą. – Masz na sobie Diora. Będziesz wyglądała tak samo świeżo jak teraz.

Wiem, ile czasu spędzi w pracy, więc użyłam produktów z górnej półki, żeby makijaż był trwały. Podkład zapewnia nieskazitelne krycie i pozostanie na skórze Ivy aż do jutra, jeśli tylko będzie tego chciała. Połyskujący róż w brzoskwiniowym odcieniu pięknie podkreśla jej wydatne kości policzkowe. Powieki pokryłam dwoma odcieniami mocno napigmentowanego, niebieskiego cienia do powiek, a następnie białym eyelinerem narysowałam delikatne, cienkie, rozdwajające się kreski. Wzdłuż łuku brwiowego dodałam kilka kropek. Dla uzyskania efektu głębi i kontrastu lekko przydymiłam dolną powiekę, podobnie jak kąciki oczu – w ten sposób spojrzenie nabiera wyrazistości. Ivy przesuwa opuszkiem palca wskazującego po dolnej wardze, żeby sprawdzić, czy już wyschła.

– To supertrwała szminka. Wytrzyma do rana – uspokajam przyjaciółkę.

– Nawet jeśli zrobię komuś laskę?

Szeroko się uśmiecham. Ivy jest rozkosznie bezpruderyjna.

– Całkiem możliwe. Daj mi znać, jeśli postanowisz to sprawdzić. Sama chętnie się dowiem. – Zastanawiam się nad jej fryzurą. – Powinnaś lekko pofalować włosy i podpiąć kilka kosmyków, żeby odsłonić twarz.

– Możesz to zrobić?

Z entuzjazmem kiwam głową i włączam lokówkę. Odczuwam głęboką satysfakcję, kiedy dzięki mnie dziewczyna wygląda jak milion dolarów. Cieszę się jej szczęściem.

– A tak w ogóle, czy ci się to podoba, czy nie, tym razem ci zapłacę – oświadcza stanowczo Ivy.

– Naprawdę mam cię „niechcący” przypalić? Bo zaraz to zrobię. Przestań z tym płaceniem.

– Przecież od nieznajomych z internetu bierzesz pieniądze. Dlaczego ode mnie nie chcesz?

– To co innego. W przypadku klientek to moja praca. Ty jesteś jakby moją własną laleczką. – Końcówką lokówki wskazuję komórkę na statywie. – Poza tym zarobię pieniądze, kiedy wrzucę film poklatkowy, który nagrałam, robiąc ci makijaż. W ten sposób mi zapłacisz. Moje fanki lubią, kiedy między zwykłymi nagraniami od czasu do czasu wrzucę taki filmik.

– To nie wystarczy.

Przyglądam jej się w zamyśleniu. Nie chcę jej pieniędzy, ale właśnie przyszedł mi do głowy pewien pomysł.

– W takim razie może mi pomożesz to wszystko spakować? Kurier ma odebrać paczkę jutro z samego rana.

Wskazuję podbródkiem na podłogę, gdzie leży brązowe, tekturowe pudło, a obok piętrzą się kosmetyki i inne rzeczy. Są tam nawet ubrania z metkami. Jako influencerka dostaję mnóstwo produktów. Przeróżne marki i firmy wręcz zasypują mnie rozmaitymi gratisami. Jest tego tak dużo, że część zaczęłam przekazywać organizacjom charytatywnym. Raz na kilka tygodni przygotowuję dużą paczkę i cieszę się, że w ten sposób mogę komuś sprawić radość.

– Umowa stoi. Wysyłasz te rzeczy do Sanctuary? – pyta Ivy. Radośnie przytakuję. – Jak miło! Napiszę do przyjaciółki, żeby jej o tym powiedzieć.

Ivy natychmiast sięga po komórkę. Pewnego wieczoru, kiedy zajadałyśmy się meksykańskim jedzeniem w naszej ulubionej knajpce, wspomniałam jej, że muszę się rozglądnąć za kolejną organizacją charytatywną. Ivy zaproponowała, żebym wybrała prowadzoną przez jej przyjaciółkę organizację non–profit wspierającą kobiety i dzieci. Gdy mi o niej opowiedziała, wiedziałam, że to strzał w dziesiątkę.

W związku z rozwojem mediów społecznościowych można dzisiaj zarabiać dosłownie na wszystkim. W czasach raczkującego vlogowania – zanim ludzie zrozumieli, o co tak naprawdę w tym chodzi – przecierałam szlaki: malowałam się przed kamerą, jednocześnie opowiadając o codziennych sprawach albo dzieląc się nowinkami ze świata mody. Następnie wrzucałam nagranie na YouTube i inne platformy. Teraz mam ponad trzysta tysięcy followersów i jestem profesjonalną influencerką urodową.

Przynajmniej oficjalnie.

– Cholera… – szepcze Ivy, zerkając na komórkę. – Tylko nie to!

– Wszystko w porządku? – pytam, podpinając falujący loczek.

– Znasz mamuśkę U Delilah? Tę zarządzającą garderobą, w której się wszystkie przygotowujemy? Kennedy? Jest w szpitalu, a jej facet został aresztowany za przemoc domową.

– Masz na myśli Chaos? – upewniam się, a Ivy kiwa głową. – Zapomniałam, że ma na imię Kennedy – dodaję.

– Zobacz, jak zmasakrował jej twarz. Co za typ! To okropne. – Ivy podnosi telefon, żebym mogła spojrzeć.

Oddech więźnie mi w gardle. Twarz Kennedy jest napuchnięta i posiniaczona, głowę ma zabandażowaną.

– Porządnie oberwała. Minie kilka tygodni, zanim dojdzie do siebie – mówię.

Ivy dostaje kolejną wiadomość, a ja wracam do kręcenia jej włosów, zasmucona tym, co właśnie zobaczyłam. Miałam okazję poznać Chaos. Pracuje w klubie jeszcze dłużej od Ivy. Dba o każdą podopieczną i chętnie bierze pod swoje skrzydła każdą nową dziewczynę, nawet jeśli poznała ją zaledwie pół minuty wcześniej. Krążą plotki, że nie może mieć dzieci i dlatego traktuje dziewczyny z klubu jak córki.

Wyczuwam, że Ivy gapi się na mnie w lustrze, więc spoglądam na nią pytająco.

– O co chodzi?

– Co powiesz na szybki zarobek dziś w nocy?

Wiem, do czego zmierza, i potrząsam głową.

– W klubie jest dzisiaj duża impreza. Jakiś studencik się żeni, na zmianie tańczy aż dwadzieścia dziewczyn. Przyjedzie cały autokar chłopaków, więc pieniądze będą płynęły wartkim nurtem. Drużba zarezerwował klub kilka miesięcy temu. W taką noc można się spodziewać nieziemskich napiwków! Możesz spokojnie liczyć na pięćset dolarów.

Tyle że wszystko zależy od dobrej woli dziewczyn, których nawet nie znam. Mamuśki zarabiają dobre pieniądze, ale tylko jeśli klub i tancerki wyjdą na swoje. Dostają swoją część po skończonej zmianie. A niektóre dziewczyny są skąpe i nie chcą się dzielić.

– Kuszące, ale nic z tego.

– Będę twoją żywą reklamą. Wiem, że dziewczyny będą się ustawiać do ciebie w kolejce! Dobrze ci zapłacą, żeby makijaż im nie spłynął, szczególnie w taką noc jak ta. – Ivy nadal próbuje mnie przekonać.

– Nie chodzi o pieniądze. To duża presja. Tak jakbyś pracowała za kulisami, a ktoś by ci powiedział, że za minutę wchodzisz na wybieg. – Ivy robi nadąsaną minkę, a ja zaczynam mięknąć. – Co dokładnie miałabym robić?

– Poprawiać dziewczynom makijaż w przerwach. Ocierać pot, przynosić im wodę, pilnować, żeby po występie wytarły rurę, sama wiesz…

– Byś troskliwą mamuśką, ale w szpilkach i nasutnikach – kończę za nią. – Na pewno jedna z dziewczyn odnajdzie się w tej roli o wiele lepiej niż ja.

– Widziałaś, jak one nakładają makijaż? Boże, tylko nie to! Nie poproszę żadnej z nich. Chcemy dostawać dobre napiwki! Nie mamy szans, żeby rozbić bank dzisiejszej nocy, jeśli dziewczyny będą wyglądały jak Szkieletor. – Ivy marszczy nos. – A odkąd to przeszkadza ci, że pokażesz trochę ciałka? Oglądałam twoje filmiki z serii Dojść albo nie dojść, oto jest pytanie, Poppy. Przecież wiem, że pruderyjna to ty nie jesteś. – Rumienię się. Spoglądamy na siebie porozumiewawczo, ponieważ dzielimy pewien sekret. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami od ponad dwudziestu lat. Nie ma rzeczy, których o sobie nie wiemy albo których nie odkryłyśmy. Czasem wspólnie.

W ciągu dnia jestem influencerką, a w nocy – pracuję na kamerce. Poppy to moje alter ego z dostępnej tylko dla zarejestrowanych członków erotycznej strony w płatnym serwisie Sanctuary Vine. Ivy jest jedną z bardzo niewielu osób, które wiedzą, czym zajmuję się po godzinach. Noah oczywiście nic nie wie i mam zamiar dopilnować, żeby tak zostało. Myśli, żeBlush My Cheeksto jedyny profil, który prowadzę. Gdyby się dowiedział, że działam również w branży erotycznej, wyrzekłby się takiej siostry.

Mniej więcej rok temu Ivy przedstawiła mnie swojej przyjaciółce, luksusowej prostytutce zatrudnionej w miejscu obsługującym najlepiej zarabiających Amerykanów. Ona z kolei skontaktowała mnie ze swoją szefową, Madame, a następnie pomogła mi utworzyć profil i założyć stronę Shameless Tease. Wyjaśniła mi, jak daleko mogę się posunąć z eksplorowaniem swojej seksualności – co sprowadzało się do tego, że tak daleko, jak zechcę – i jakie treści mogę tworzyć. Minęło pół roku, odkąd naprawdę daję się ponieść swoim najskrytszym fantazjom i wcale tego nie żałuję. Mogę działać we własnym tempie i robię tylko to, na co jestem gotowa. Orgazm przed kamerą to był przypadek, ale jednocześnie najlepsze, co mogło mi się przytrafić. W pewnym momencie było mi tak dobrze, że po prostu nie mogłam przestać. Tamtej nocy moje zarobki poszybowały w górę jak szalone… A wszystko dlatego, że facet, z którym umówiłam się przez Tindera, miał najmniejszego kutasa na świecie! Kiedy uprawialiśmy seks, nie byłam nawet pewna, czy jest we mnie. Wróciłam z randki sfrustrowana i niezaspokojona, więc postanowiłam ponarzekać na ten temat na Shameless Tease. I właśnie wtedy jeden z widzów zaproponował, żebym w czasie transmisji na żywo skorzystała z zabawki erotycznej. Byłam troszkę wstawiona i więcej niż troszkę napalona, więc to zrobiłam. W ten sposób przeżyłam jeden z najlepszych orgazmów oraz nagrałam najpopularniejszy ze swoich filmików. Na samo wspomnienie nadal robi mi się gorąco.

Obnażanie się przed innymi – tak aby mogli o mnie fantazjować – budzi we mnie dreszczyk emocji. Lubię, kiedy na mnie patrzą. Lubię być w centrum uwagi. Sanctuary Vine ma ponad dwadzieścia milionów subskrybentów, na samą myśl o tym zaciskam uda. Miliony ludzi włącza internet, żeby oglądnąć coś seksownego. Nigdy nie miałam problemów z rozbieraniem się przed kamerą. Nagość dodaje mi siły. Bez ubrania czuję się seksowna, pożądana i pociągająca, ale również nieosiągalna. Nie lubię tańczyć przed pijanymi facetami znajdującymi się trzy metry ode mnie. Przed kamerą nie muszę słuchać gwizdów i kretyńskich komentarzy ani obawiać się niechcianego dotyku. Moja praca w branży erotycznej jest bezpieczna.

Ivy przygląda mi się uważnie.

– A gdybyś nie musiała być w samej bieliźnie? Czy sukienka mini byłaby w porządku? W klubie dla panów raczej nie możesz pojawić się w garsonce, więc nawet nie pytaj.

– No dobrze… – Zgadzam się z ociąganiem, jakby to było z mojej strony wielkie poświęcenie, ale zaraz uśmiecham się szeroko.

Ivy wzdycha z ulgą, a jej twarz się rozpromienia.

– Serio to zrobisz?

W głębi serca uwielbiam pomagać ludziom, a taką ofertę trudno odrzucić. Nie przepadam za zakulisowym harmiderem i próbuję go za wszelką cenę unikać. Kiedy wrócę do domu, będę musiała wziąć gorącą kąpiel, żeby się rozluźnić. Chwilę potrwa, zanim adrenalina opadnie, chociaż będzie czwarta rano, a ja będę chciała tylko wskoczyć do łóżka. Jednak po całej nocy w klubie będę zbyt nakręcona tymi wszystkimi światłami i emocjami, żeby tak po prostu zasnąć. W rezultacie stracę pół kolejnego dnia, bo będę musiała odespać.

– Możesz przełożyć to na jutro. – Ivy wskazuje coś za moimi plecami. – Wiem, że nie masz na dziś żadnych planów z wyjątkiem Netflixa i zabaw solo. Widziałam tę nową zabawkę, która do ciebie przyszła. Ty niegrzeczna dziewczynko!

Odwracam się i patrzę na otwarte pudełko na stoliku nocnym. Nie mam faceta, który ciągnąłby mnie za włosy i dawał mi w tyłek, więc muszę sobie radzić w inny sposób.

– Jedna ze sponsorujących mnie marek przysłała bieliznę, którą mam mieć na sobie w kolejnym filmiku, oraz kilka nowych zabawek erotycznych do wypróbowania, zanim pojawią się w sprzedaży – wyjaśniam.

– W takim razie może załatwisz, co masz do załatwienia, a potem podjedziesz do Delilah i zrobisz nas na bóstwa? Możesz wystąpić w jednym z nowych strojów i nagrać się w akcji, a potem wrzucić filmiki do sieci jako materiały promocyjne. A jeśli nie chcesz, to włóż tę swoją czerwoną mini i czarne pończochy do połowy uda.

Wsuwam w jej włosy ostatnią spinkę i utrwalam fryzurę lakierem.

– Brzmi dobrze.

– Dziękuję, kochana! – mówi Ivy. – Wyglądam jeszcze bardziej olśniewająco niż zwykle! Zrobisz dziś furorę, malując dziewczyny.

– Na to liczę – odpowiadam z szerokim uśmiechem.

Ivy wstaje i pomaga mi spakować paczkę dla fundacji. Rzeczy jest tyle, że potrzebujemy kolejnego pudła. Zabezpieczamy obie paczki taśmą i już są gotowe do wysyłki. Ivy pokazuje mi wiadomość od swojej przyjaciółki, która dziękuje za pomoc i nie może się doczekać otrzymania przesyłki.

– Powiem ci jeszcze szybko, co powinnaś ze sobą wziąć, bo Jerry, ten mój beznadziejny szef, już nam tego nie zapewnia: chusteczki nawilżane do rąk i twarzy, a także do pędzli. Jeśli masz jednorazowe rękawiczki, to też je zabierz. Zawsze przecieraj dziewczynom twarze, zanim zaczniesz je malować. No chyba że chcesz coś złapać. – Krzywię się. – Nie wiesz, gdzie przed chwilą były, co robiły ani czy porządnie wytarły rurę. Lepiej dmuchać na zimne. Poza tym w każdym klubie znajdzie się jedna niechlujna dziewczyna, która nie myje rąk. Dlatego każdej, która przed tobą stanie, najpierw wręczaj dwie mokre chusteczki. Jedną do rąk i jedną do twarzy.

– Super.

– Jest, jak jest. – Ivy pochyla się i cmoka powietrze koło mojego policzka. – Bądź w klubie nie później niż o dziesiątej, żeby się zorientować, co i jak, zanim o północy zgasną światła. Resztę omówimy na miejscu. Przy wejściu pytaj o Bruce’a. Powiem mu, żeby cię wpuścił i zaprowadził do garderoby. Ratujesz mi życie! Zapraszam cię na mimozę.

– No myślę!

Ivy uśmiecha się promiennie i posyła mi całusa.

ROZDZIAŁ 2

Vanessa

POSTĘPUJĘ ZGODNIE ZE WSKAZÓWKAMI IVY i idę za Bruce’em przez pogrążony w mroku, pachnący bogactwem klub. Pomieszczenie wypełnia zapach białego piżma, a ja natychmiast przenoszę się w myślach do czasów dzieciństwa, kiedy mama przed wyjściem do pracy spryskiwała się swoimi ulubionymi perfumami. Do ścian są przymocowane końce niezliczonych sznurów małych lampek, które spotykają się na środku sufitu, tworząc w ten sposób dekadencki żyrandol. W kątach pomieszczenia znajdują się subtelne kompozycje kwiatowe w różnych odcieniach koloru kremowego. Stoliki są nakryte czarnymi obrusami i ozdobione przyjemnymi dla oka bukiecikami jaśminu. To nie jest pierwszy lepszy klub ze striptizem. Nie wszystkie tego rodzaju lokale to zwykłe nory. U Dalilah jest naprawdę elegancko.

Rozglądam się po pomieszczeniu i widzę, że cztery z sześciu podestów do tańca na rurze są w użyciu. Przyglądam się, jak jedna z tancerek wiruje z lekkością wokół rury, a jej ruchy są idealnie płynne, choć ma nagie piersi. Odwiedzam kluby ze striptizem, w jednym z nich nawet pewna piękna kobieta zatańczyła tylko dla mnie, a jednak ruchy tej tancerki są tak swobodne, płynne, niemal hipnotyzujące, że nie mogę oderwać od niej oczu. Jestem zachwycona.

– Nie wiem, czy Ivy ci powiedziała… – odzywa się Bruce, wyrywając mnie z zamyślenia. Szybko spoglądam w jego stronę. – Należy ci się jeden drink i jeden posiłek. Podejdź do mnie, kiedy będziesz chciała zamówić, a ja się wszystkim zajmę. Za kolejne zamówienia płacisz sama. Możesz sobie robić przerwy na papierosa, nie musisz za każdym razem pytać. – Kiwam głową, choć nie palę. – Bez Chaos dziewczyny nie mogą się odnaleźć. Szukamy kogoś, kto ją zastąpi, dopóki nie stanie na nogi. Tym razem skurwiel naprawdę ją pokiereszował. Dzięki, że zgodziłaś się przyjść na ostatnią chwilę.

Tym razem? Na usta ciśnie mi się wiele pytań, ale na razie nie ciągnę tematu. Jeszcze będzie okazja o tym pogadać.

– To Nowy Jork. Szybko kogoś znajdziecie – mówię.

– Dziewczyny tańczą co najmniej trzy utwory – kontynuuje, nie zwracając uwagi na moje słowa. – Przy pierwszym mogą być w kostiumie. Przy kolejnym ściągają górę. Przy trzecim muszą pozbyć się również dołu. Wszystkie o tym wiedzą, ale niektóre próbują się od tego wymigać, kiedy pilnuje ich ktoś nowy. Musisz na to uważać. Kieruj się grafikiem, który zostawiła Chaos, i nic w nim nie zmieniaj. Jeśli dziewczyny będą kombinować, przyjdź z tym do mnie.

Facet jest nieco onieśmielający.

– Rozumiem – mówię.

Basy głucho dudnią, odbijając się od ścian, kiedy zmierzamy w stronę przerobionej na garderobę piwnicy. Barczysty Bruce ledwo się mieści w tym mrocznym, wilgotnym korytarzu, a drewniana podłoga skrzypi pod jego ciężarem. Otwiera drzwi do tętniącej życiem garderoby. Z głośników dobiega oldskulowy hip–hop, a powietrze jest przesycone zapachem tanich perfum. Widzę dwie wypełnione po brzegi otwartymi produktami kosmetycznymi półki, a obok nich stojak na wieszaki na kółkach. Przed chwilą musiała przyjść dostawa z sex shopu, ponieważ do kostiumów nadal są przyczepione metki. Niektóre kobiety przechadzają się praktycznie nago. Sączą drinki albo gawędzą z koleżankami, nie przejmując się, że są w negliżu.

Szukam wzrokiem miejsca, w którym będę dziś urzędować. Na widok długiego, jasno oświetlonego stołu, który dzisiejszej nocy będzie należał tylko do mnie, ogarnia mnie taka radość, że aż radośnie się uśmiecham. Nagle czuję się podekscytowana tą nową przygodą. Mieszkam z bratem, więc nawet w domu nie mam wiele prywatności, a w tym momencie czuję się autentycznie szczęśliwa.

– Vanessa! – Ktoś za mną wykrzykuje moje imię.

Odwracam się i dostrzegam Ivy. Z zaciekawieniem jej się przyglądam. Jest już w kostiumie, gotowa do wyjścia na scenę. Ma na sobie przystrojoną cekinami narzutkę, która tak naprawdę więcej odsłania niż zasłania. Na jej biodrach krzyżują się ozdobione malutkimi, fioletowymi i zielonymi kryształkami sznureczki, które biegną w stronę ramion. Strój jest pstrokaty, ale efektowny, a Ivy ładnie w nim wygląda. Pod spodem ma bikini, a ja wracam w myślach do rozmowy z Bruce’em i zastanawiam się, czy to właśnie są te warstwy, które przyjaciółka będzie po kolei zdejmować.

– Świetnie wyglądasz – mówię. – Nieczęsto mam okazję oglądać się w takim wydaniu.

Ivy się uśmiecha.

– To twoje stanowisko. Gdybyś czegoś potrzebowała, zawołaj mnie – mówi Bruce. Następnie kładzie moją torbę na blacie, równocześnie zwracając się do Ivy: – Wyjaśnij jej wszystko. Daj znać, gdyby coś było nie tak. Bądź gotowa do wyjścia na scenę o tej godzinie co zwykle.

– Robi się, szefie – mówi Ivy, a Bruce wychodzi.

– To twój szef?

– Nie, a szkoda. Traktuje nas lepiej niż ten obleśny Jerry. Żartujemy sobie, że Bruce jest naszym tatuśkiem, ponieważ dba o nas tak samo jak Chaos. Może i mamy opinię ekskluzywnego klubu ze striptizem, ale to nie znaczy, że klienci zawsze traktują nas z szacunkiem. No dobrze, rozpakuj się i możemy zaczynać. Pochwaliłam się swoim makijażem i fryzurą, żeby cię zareklamować. Już masz pięć dziewczyn chętnych na metamorfozę.

Ivy opowiada mi w skrócie, jak będzie przebiegać noc. Przeglądamy grafik, tłumaczy mi, na czym polegają obowiązki dziewczyn i czego się mogę ogólnie spodziewać. Mówi, że jeśli klient bierze dziewczynę do prywatnego pokoju, wcześniej muszą mi o tym powiedzieć, żebym mogła nanieść zmiany w grafiku i szybciej wysłać na scenę kolejną tancerkę. Wspomina też, o której zamykają, bo mam zostać aż do końca, czyli prawie do rana.

– Dziewczyny mogą wypić jednego drinka przed wyjściem na scenę, ale nie więcej.

– Pewnie gdyby piły więcej, klub by na tym tracił.

– Jerry nie lubi cykniętych dziewczyn.

– Za to lubi nieletnie. – Uśmiecham się złośliwie.

Ivy kładzie palec na wydatnych ustach, żeby mnie uciszyć, po czym puszcza do mnie oko. Bierzemy się do roboty.

– Kiedy dziewczyny schodzą ze sceny, bądź gotowa, żeby obetrzeć im pot i poprawić makijaż. Czasem bezwiednie ocierają twarz i się rozmazują. Wtedy muszą go nałożyć na nowo, a na to nie ma czasu. Najważniejsza sprawa, o której nie wolno ci zapomnieć, to żebyś rzeczy osobiste zawsze zamykała na klucz w tej szafce za tobą. Nawet przez sekundę nikomu tutaj nie ufaj. Zostaw tam telefon i portfel, a klucz przez cały czas trzymaj przy sobie. Kocham prawie wszystkie te dziewczyny, ale to nie zmienia faktu, że kradną jak najęte. Nie chcę się z nikim kłócić, ale zrobię to, jeśli będę musiała. Każda z nas pracuje na własny rachunek. Każda dziewczyna odpowiada za siebie.

Ivy opiera ręce na biodrach. Podążam za jej spojrzeniem i patrzę na blat pełen produktów kosmetycznych i pędzli do makijażu, które tam ułożyłyśmy. Na widok tej feerii barw uśmiecham się do siebie.

– Gotowa? – pyta Ivy.

– I to jak!

Czas na krótką przerwę udaje mi się wygospodarować dopiero godzinę przed zamknięciem lokalu. Staję z boku, opieram się o ścianę. Jestem ukryta w cieniu, nikt mnie nie widzi, za to ja mogę się przyglądnąć każdemu w klubie. Obserwuję kobiety poruszające się w uwodzicielski sposób przed grupą mężczyzn. Taniec erotyczny nie jest dla kobiet o słabych nerwach. Nie ma mowy, żebym potrafiła utrzymać się tak wysoko, bez najmniejszego wysiłku wirując w powietrzu jak wstążka, na dodatek przytrzymując się tylko jedną ręką. Jedna z tancerek jest zupełnie naga, z szeroko rozłożonymi nogami obraca się na rurze, zjeżdżając w dół, a ja mimowolnie zaciskam uda. Wydaje się obiecywać gorący seks do utraty tchu, a tłum ochoczo jej potakuje. Mężczyźni krzyczą i bezwiednie chwytają się za krocza, żeby poprawić sztywniejące członki. Jej bujne piersi wyglądają na naturalne, poruszają się wraz z jej ciałem.

Chętnie bym się z nią przespała.

Tylko kilka dziewczyn wyszło z klientem do prywatnego pokoju, co mnie wcale nie dziwi. Większość studenciaków uważa, że taniec erotyczny na ich kolanach to najlepsza rzecz na świecie, więc tłoczą się na parkiecie w oczekiwaniu na swoją kolej. Ja też lubię takie seksowne ocieranie się, czemu nie, jednak co się dzieje w prywatnym pokoju, zostaje w prywatnym pokoju, a to bardziej w moim stylu.

Bruce podaje mi mocny gin z tonikiem, który zamówiłam. Upijam pierwszy łyk, po czym niemal duszkiem dopijam resztę. Umierałam z pragnienia. Pobiłam dzisiaj rekord, przygotowałam aż dwanaście dziewczyn. Na szczęście ostatnia godzina przed zamknięciem klubu mija spokojnie, prawie nie muszę się zajmować tancerkami.

– Jak tam? – pyta Ivy, zdecydowanym krokiem zmierzając za kulisy.

Za nią podąża kilka dziewczyn, którym uważnie się przyglądam, zanim zerkam na przyjaciółkę. Jestem pod wrażeniem własnych umiejętności. Makijaż Ivy jest prawie nienaruszony. Garderoba zapełnia się kolejnymi tancerkami, zaczynają trajkotać, jednocześnie zrzucając kostiumy. W tym świecie skromność praktycznie nie istnieje.

– Spłynął mi makijaż? – pyta Ivy, choć doskonale wie, że tak się nie stało.

– Ani trochę. Czego nie można powiedzieć o niektórych z twoich koleżanek… – odpowiadam. Ivy z błyszczącymi oczami wyjmuje pieniądze i rzuca na stół. Unoszę brwi. – Widzę, że dobry wygląd się opłaca.

– A żebyś wiedziała. Pomóż mi przeliczyć.

– Tutaj? – Rozglądam się dookoła.

– Tak. Przed wyjściem musimy się podzielić napiwkami z tobą i kelnerkami. Należy im się za pomoc z prywatnymi tańcami, przygotowywanie drinków i takie tam.

Siadam koło niej i zaczynam układać banknoty według nominałów.

– A jak tam napiwki za makijaż? – chce wiedzieć Ivy.

– Zaskakująco wysokie. Większe niż się spodziewałam. Zarobiłam kilkaset dolarów.

Ivy rozwija kolejny banknot i kładzie go na stosiku.

– Z czasem będzie jeszcze lepiej. Powinnaś przyjść jutro i znowu zrobić nas na bóstwa. Naprawdę kogoś potrzebujemy. Mamy kolejny wieczór kawalerski.

– Chciałabym, ale nie mogę. Wyjeżdżam do chaty na weekend. Ale może wpadnę kiedy indziej. Wydaje mi się, że wasze show dodało mi odwagi, żeby wreszcie iść na całość. Jeszcze tego nie zrobiłam, ale chyba już wystarczająco długo drażnię się z widzami.

Nie pokazałam się jeszcze przed kamerą całkiem nago i od przodu, kiedy zabawiam się jakimś erotycznym gadżetem. Nie uraczyłam też widzów zbliżeniem cipki.

– Nie możesz się tego doczekać, co? – pyta Ivy.

– To źle?

Parska cichym śmiechem.

– Rozmawiasz ze striptizerką. Oczywiście, że nie! Wiesz, że ci powiem, żebyś szła na całość. Seks się sprzedaje. Co cię powstrzymuje?

– Nie wiem, jak zareagowałby brat, gdyby odkrył, czym się zajmuję. Jeśli to zrobię, nie będzie już odwrotu.

– A teraz Noah ogląda twój kanał?

Robię wielkie oczy i gwałtownie potrząsam głową.

– Tak myślałam – kwituje Ivy. – Pomyśl, w internecie jest zatrzęsienie erotycznych stron. Nikt nie zna ich wszystkich. Obstawiam, że Noah nigdy nie natrafi akurat na twój kanał, więc już dawno powinnaś była to zrobić. A tak przy okazji, to odwrotu nie ma już od chwili, kiedy pierwszy raz szczytowałaś przed kamerą.

Ma rację.

– Nie wie nawet, że korzystam z chaty.

Ivy nieruchomieje i wybałusza na mnie oczy.

– Jak to możliwe? Spędzasz tam tyle czasu, a on o tym nie wie?

Potrząsam głową.

– Nigdy tam nie zagląda, więc uznałam, że nie muszę mu mówić, że tam jeżdżę. Podczas pobytu kręcę tyle materiału, że starcza mi na mniej więcej trzy miesiące.

– No to gdzie jego zdaniem się podziewasz, kiedy znikasz na dwa dni?

– Myśli, że spędzam czas z tobą.

Ivy chichocze, zabezpieczając gumką zwitek banknotów. Wręczam jej pozostałą część gotówki, a przyjaciółka odkłada kilka banknotów studolarowych, a resztę chowa.

Noah w ogóle nie jest zainteresowany Blush My Cheeks. Zwykle pracuje, a nawet gdy ma wolne, to nie ma ochoty oglądać filmików, na których robię makijaż. Jestem przekonana, że nie odkryje mojego alter ego, czyli Poppy. Musiałby dokładnie prześledzić moje profile w mediach społecznościowych, zasubskrybować mój kanał na YouTube, porządnie pogrzebać w internecie, żeby odnaleźć Sanctuary Vine, zostać płatnym członkiem, a następnie jeszcze znaleźć kanał Shameless Tease. Jestem dobra w oddzielaniu od siebie swoich dwóch tożsamości. Nikt się niczego nie domyśla. I Noah też nie będzie.

Ivy pomaga mi spakować moje rzeczy. Żegnamy się z niespiesznie szykującymi się do wyjścia dziewczynami, po czym idziemy na parkiet. Idę za Ivy, która wręcza kelnerkom ich część napiwku. Bruce otwiera przed nami drzwi i wychodzimy na tętniącą życiem ulicę. Trudno uwierzyć, że już prawie piąta rano, bo dzielnica jest pełna ludzi, a wokół unosi się wesoły gwar. Co kilka sekund rozlega się klakson. Zgodnie ruszamy w stronę najbliższej stacji metra.

– Myślę, że to zrobię. Plaster trzeba zerwać jednym ruchem, więc po prostu nakręcę ten filmik. Może przed nagraniem wypiję lampkę wina, żeby się rozluźnić.

– Zawsze możesz oglądnąć materiał, zanim go wrzucisz na kanał. Jeśli nie będziesz się czuła komfortowo, po prostu tego nie zrobisz. Zapisz nagranie w wersjach roboczych. Może wykorzystasz je przy jakiejś szczególnej okazji, kiedy będziesz chciała wrzucić coś wyjątkowego.

Uśmiecham się, bo podoba mi się ten tok myślenia. Od razu mi lepiej.

– Chyba właśnie tak zrobię.

– Daj mi znać, kiedy wypuścisz ten odcinek, chętnie go obejrzę. Mam nadzieję, że zarobisz krocie.

Na policzki wypływa mi gorący rumieniec, oczy mam jak spodki.

– Cholera, nie, lepiej tego nie rób… – Chichoczę z zażenowaniem.

Ale kąciki moich ust się podnoszą i koniec końców uśmiecham się szeroko. Przyjaciółka trąca mnie w ramię.

– Żartuję… Zresztą i tak już cię widziałam nago…

Na wspomnienie naszych bezwstydnych nastoletnich lat czerwienię się jeszcze bardziej. Całowałyśmy się wtedy, i nie tylko…

– Wiesz, zawsze się zastanawiałam, czy chłopcy eksperymentują z innymi chłopcami tak jak dziewczyny z dziewczynami.

Ivy potrząsa głową.

– Zapomnij. Mężczyźni myślą, że są tacy hop do przodu, ale tak naprawdę to my, kobiety, nie mamy zahamowań. Oni nie krzyżują mieczy tak, jak my lgniemy do swoich kądzieli.

ROZDZIAŁ 3

Vanessa

CO TAKIEGO MA W SOBIE TA PORA ROKU, kiedy liście na północnym wschodzie Stanów zmieniają kolor, że natychmiast mam ochotę zwinąć się w kłębek przed kominkiem, nakryć cieplutkim kocem i popijać gorące kakao?

Trzymam kierownicę jedną ręką, pozwalam myślom swobodnie krążyć. Za oknem bezkresne połacie zielonej trawy, nad ziemią unosi się cienka warstwa mgły. Intensywnie żółte i brązowo–czerwone liście drżą na wietrze, są takie piękne! Odsuwam szybę i nabieram głęboko do płuc świeżego powietrza, po czym wypuszczam je razem ze wszystkim, czego tak kurczowo się trzymałam. Uwielbiam odwiedzać chatę o tej porze roku. Jesień to moja ulubiona pora roku, a góry Pocono wyglądają jak z Pinteresta. Wracam myślami do czasów, kiedy moja rodzina spędzała tutaj ferie zimowe, piekąc mnóstwo ciasteczek i wygłupiając się w śniegu. Kiedy tutaj jestem, najmocniej czuję więź z rodzicami. Noah lubił tu przyjeżdżać, ale od kilku lat rzadko tu bywa.

Po narodzinach Noaha rodzice nie planowali więcej dzieci. Chcieli tylko jedno. Jedenaście lat później mama myślała, że przechodzi menopauzę, a tu na świecie niespodziewanie pojawiłam się ja. Lubię myśleć, że byłam szczęśliwym zrządzeniem losu, szczególnie dla brata. Wkrótce po tym, jak straciliśmy rodziców, a on został moim opiekunem prawnym, popadł w konflikt z prawem. Byłam wtedy nastolatką i nie rozumiałam, co się dzieje, dopóki w środku nocy nie pojawiła się u nas policja, żeby skontrolować moje warunki bytowe. Wcześniej Noah został aresztowany. Powiedział, że ta noc zmieniła wszystko. Że gdyby nie ja, wylądowałby za kratkami.

Oboje rodzice świadczyli usługi doradztwa finansowego największym firmom zajmującym się funduszami hedgingowymi na Manhattanie, dzięki czemu przed przedwczesną śmiercią udało im się spłacić nasz rodzinny dom i chatę. Ich oszczędności zostały równo podzielone między nas. Większość pieniędzy już się rozeszła, ale co nieco jeszcze zostało. Nie mamy żadnych zobowiązań finansowych, płacimy tylko podatki i media. Żadne z nas nie widzi powodu, dla którego mielibyśmy się wyprowadzić i sprzedać domy. Noah kiedyś mi powiedział, że rodzice kochali góry i właśnie tam chcieli nas wychowywać, ale pieniądze były w Nowym Jorku, więc ostatecznie zamieszkaliśmy na Long Island.

Rodzice umarli we śnie z powodu ulatniającego się dwutlenku węgla. Ja byłam wtedy na obozie letnim, a Noah już się wyprowadził i mieszkał z kolegą. Przyjechał, żeby mnie odebrać z obozu i przekazać mi tragiczne wieści. Wszystko stało się tak szybko, że kiedy wracam do tego pamięcią, wspomnienie jest jakby rozmazane. W jednej chwili pluskałam się w jeziorze z przyjaciółmi, a w kolejnej stałam przed podwójnym grobem. Po pogrzebie pracownik opieki społecznej przedstawił nam dwie możliwości. Albo trafię do rodziny zastępczej, albo brat przejmie opiekę nade mną. W ten sposób Noah w wieku dwudziestu czterech lat został moim opiekunem prawnym. Nie wiem, co by się ze mną stało, gdyby nie on. Tak wiele mu zawdzięczam. Jednak od kilku lat jesteśmy dla siebie bardziej współlokatorami niż rodzeństwem.

Moja komórka dzwoni. Szybko zerkam na ekran i uśmiecham się szeroko.

– Wreszcie! – mówię zamiast powitania.

– Wiem, wiem… Przepraszam. Poprosili mnie, żebym zastąpiła jedną z dziewczyn w klubie, i utknęłam tam na dłużej. Była impreza, z której nie mogłam się urwać. Ci mężczyźni nie powinni się upijać w ciągu dnia, bo przecież muszą wrócić do pracy i zasiąść za swoimi wielkimi dyrektorskimi biurkami, a jednak piją na umór, a wtedy zaczynają szastać forsą.

– U Delilah? – upewniam się.

– O tak! Zdziwiłabyś się, ile przyjęć firmowych obsługujemy. Nic tak nie sprzyja integracji, jak wspólne oglądanie rozbierających się i tańczących na rurze kobiet. Przynajmniej dwa razy w tygodniu mamy otwarty bufet z kobietami i stekami w ramach spotkań pracowniczych. Czasem facet tak się upija, że tancerka może wykorzystać sytuację i całkiem go oskubać. Jeśli zaciągnie gościa na zaplecze, to już po nim. To się ciągle zdarza. Mniej więcej dwa lata temu przyszedł do nas facet, żeby zapytać, czy może wynająć prywatny pokój i zjeść tam lunch. Haczyk był taki, że musiałam leżeć na stole zupełnie naga z rozłożonymi nogami, tak żeby mógł zjeść swojego steka, podziwiając mnie. To było zwyczajne wtorkowe popołudnie. Cóż, jak dla mnie niech tu urządzają nawet baby shower. Skoro mogę zarobić, to zawsze jestem na tak.

– I zrobiłaś to? Leżałaś naga na tym stole?

– Pewnie, że tak! Całe szczęście akurat miałam świeżo wydepilowane bikini. Powiedziałam mu, żeby przychodził, kiedy tylko chce. I facet zjawia się raz na pół roku w przerwie na lunch.

Śmieję się. Ivy nie wstydzi się tego, kim jest, a ja to w niej uwielbiam.

– Opłaciło się chociaż? – dopytuję.

– Wyszłam stamtąd bogatsza o tysiąc dolarów, więc nie narzekam.

Uśmiecham się od ucha do ucha.

– To połowa twojej miesięcznej raty za mieszkanie! Miałabyś ze mną na pieńku, gdybyś pozwoliła takiej forsie przejść sobie koło nosa!

– Teraz rozumiesz, o co mi chodzi? – kwituje Ivy. – No dobrze, to co planujesz na dzisiaj? Opowiadaj! Przyznałaś się Noahowi, że jedziesz do chaty?

– Nie. Powiedziałam mu, że robię sobie z tobą babski weekend w Atlantic City. Jesteś moim alibi.

– Nie zdradzę cię.

– Nie żeby miał coś przeciwko moim wypadom do chaty… Po prostu im mniej w tym momencie wie, tym lepiej.

Skręcam w długą, wijącą się drogę. Tak jak inne domki w tej okolicy, nasza chata jest położona w zacisznym, oddalonym od głównej drogi miejscu. Mamy dziesięć akrów ziemi. Korony wysokich drzew tworzą sklepienie tunelu, w którym się zanurzam, wjeżdżając na prywatny podjazd. Wzbiera we mnie fala wspomnień. Ostatni raz przyjechaliśmy tu z całą rodziną po drzewko na Boże Narodzenie. Noah i ja nie kontynuowaliśmy tej tradycji po śmierci rodziców. Może w tym roku uda mi się go przekonać, żebyśmy do niej wrócili i wreszcie pozbyli się sztucznej choinki.

– Już zapomniałam, jak pięknie i cicho jest tutaj po zmroku. – Wzdycham.

Nagle dostrzegam błysk latarki i marszczę brwi. Serce zaczyna mi mocno bić. Czar jesiennego weekendu za miastem nagle pryska.

– Co do…?

– Co się dzieje? – pyta Ivy, ale nie odpowiadam. Jestem zbyt zaaferowana światłem, którego nie powinno być w chacie. Wyłączam reflektory i powoli zwalniam sprzęgło, żeby niezauważalnie wjechać i zatrzymać się przed domem.

– Chyba ktoś jest w chacie. – Odruchowo ściszam głos, choć przecież intruz nie może mnie usłyszeć.

– Może Noah?

– Nie. To na pewno nie on. – Szybko się rozglądam, wypatrując jakiegoś samochodu osobowego lub terenowego, czegokolwiek. – Nie ma jego auta.

– Ale ktoś jest w domu? Jesteś pewna?

– Tak.

Gwałtownie nabiera tchu, po czym szepcze:

– To na pewno dziki lokator. Wezwij policję.

– Widzę sylwetkę w oknie. To zdecydowanie mężczyzna. Krąży po pokoju.

Wyłączam silnik, zastanawiając się, czy może zapomniałam zamknąć drzwi na klucz, kiedy ostatni raz tu byłam. Jednak to nie w moim stylu. Zresztą zawsze sprawdzam, czy na pewno wszystko jest pozamykane.

– Co się dzieje? – pyta Ivy.

– Nie wiem. Nie widzę żadnego ruchu, a zasłony są zaciągnięte. Przed domem nie ma samochodu. – Odpinam pojemnik z gazem pieprzowym od breloczka i mocno ściskam w dłoni. Jeśli ktoś mnie zaatakuje, najpierw prysnę mu w oczy, a potem z całej siły kopnę w jaja. Tata powtarzał: „Zasuń mu solidnego kopa w klejnoty”. Właśnie tego mam zamiar się trzymać, jeśli kiedykolwiek ktoś mnie zaatakuje. Na szczęście nigdy nie miałam okazji sprawdzić, czy to działa.

– Co zrobisz?

– Nie rozłączaj się – mówię, ostrożnie otwierając drzwi samochodu.

– Nie wysiadaj z auta! Chcesz, żebym zadzwoniła na policję? Nie bądź jedną z tych idiotek, które próbują być odważne, a kończą posiekane na milion kawałeczków przez jakiegoś psychopatę! – wyrzuca z siebie Ivy. – V! Posłuchaj. Nie ruszaj się z miejsca, a ja sprowadzę pomoc.

Zamykam drzwi samochodu najciszej, jak potrafię. Biorę głęboki wdech i spoglądam w stronę chaty.

– Wchodzę.

ROZDZIAŁ 4

Reed

SZEŚĆ LAT TO SPORO CZASU, żeby się zastanowić, co zrobię po wyjściu na wolność.

Na przykład wezmę gorący prysznic.

W spokoju umyję jaja.

Ogolę brodę, używając prawdziwego kremu do golenia.

Wypiję dobrze schłodzone piwo.

Wsunę smaczny posiłek.

I przy pierwszej okazji zanurzę się w ciepłą, ciasną cipkę.

Natomiast nigdy nie brałem pod uwagę, że stanę twarzą w twarz z wojowniczo nastawioną, rudowłosą kobietą wymachującą mi przed nosem różową puszką z gazem pieprzowym. Natychmiast unoszę ręce jak przyłapany na gorącym uczynku. Niecałe dwadzieścia cztery godziny na wolności i już coś się musi spierdolić.

– Kim ty, do kurwy nędzy, jesteś? – chce wiedzieć ruda.

– A kim ty, do kurwy nędzy, jesteś? – odpowiadam pytaniem na pytanie.

Choć przecież wiem dokładnie, kim jest. Rozpoznałem ją, gdy tylko weszła.

Zerkam na zgrabny pojemnik w jej ręce i dostrzegam, że mała, czerwona zatyczka nie została odblokowana. Uśmiecham się lekko i spoglądam jej w oczy. Dziewczyna zupełnie nie zdaje sobie sprawy, że mam nad nią przewagę. Stoimy w salonie, dzieli nas jedynie ława. Ruda ma szczęście, że zaatakowała akurat mnie, a nie jakiegoś groźnego nieznajomego.

– Zadałam ci pytanie – mówi.

Wpatruję się w jej tak dobrze mi znane oczy, a potem mierzę ją wzrokiem od stóp do głów. Już nie ma jasnych włosów ani kolczyka w nosie. Ćwieki i minikółka z zewnętrznej linii jej uszu zniknęły. Wargi ma pełne i kuszące, a falujące włosy opadają na łopatki. Jest wyższa, niż zapamiętałem, i tak piękna, że nie da się tego opisać słowami. Jest też apetycznie zaokrąglona. Jej krągłości aż kipią seksapilem, a mnie na moment zapiera dech w piersiach. Vanessa jest teraz dorosłą kobietą.

– Jeśli planujesz zastraszyć trzy razy większego od siebie mężczyznę, to nie zapomnij najpierw usunąć zabezpieczenia. Noah cię tu przysłał?

– Noah? – powtarza piskliwym głosem.

Dociera do mnie, że mnie nie rozpoznała i że muszę jak najszybciej odświeżyć jej pamięć. W końcu trzyma mi przed nosem gaz pieprzowy. Jeśli go rozpyli, oboje będziemy mieć przejebane.

– Vanesso, to ja, Reed. Przyjaciel Noaha, pamiętasz? – Zdejmuję wełnianą czapkę i przeczesuję palcami włosy, mając nadzieję, że teraz mnie pozna. – Nazywałem cię księżniczką, co cię strasznie wkurzało.

Marszczy nos, a po jej twarzy przebiega tysiąc sprzecznych emocji. Widzę myśli odbijające się w jej orzechowych oczach. Szarpię się za brodę. Wreszcie robi wielkie oczy, nozdrza jej falują. Minęło sześć lat, odkąd ostatnio mnie widziała. Byłem wtedy zawsze gładko ogolony i miałem krótkie włosy. Poza tym byłem o wiele chudszy.

– O mój Boże… – szepce. – Myślałam, że już nigdy cię nie zobaczę!

Nie odrywając ode mnie wzroku, Vanessa okrąża ławę i zarzuca mi ręce na ramiona. Przytula się i przygarnia mnie do siebie w niedźwiedzim uścisku. Zanurzam twarz w miękkim wygięciu jej szyi. Od tak dawna nie czułem zapachu kobiety, że całkowicie się w nim zanurzam. Biorę głęboki wdech. Jest ciepła i miękka, przyciągam ją bliżej.

Noah i ja jesteśmy najlepszymi kumplami od pierwszego roku studiów. Chodziliśmy razem na niektóre zajęcia i od razu nawiązała się między nami nić porozumienia. Dzieliliśmy zainteresowania. Obaj uwielbialiśmy sport. Noah potrafił wymienić wszystkich zawodników Yankees – zarówno aktualnych, jak i byłych – tak jak ja potrafiłem wymienić wszystkich zawodników Rangersów. Obaj z całego serca kochaliśmy Nowy Jork, a każdy nowojorczyk wam powie, że to wiąże ze sobą ludzi jak nic innego. Okazało się też, że mieszkamy zaledwie kilka przecznic od siebie, tyle że byliśmy przypisani do różnych szkół. Gdyby nie to, wiem, że bylibyśmy kumplami już w szkole średniej. Po studiach wynajęliśmy niewielkie, objęte kontrolą czynszów mieszkanie z dwiema sypialniami. Było malutkie i cholernie zagracone, ale wcale nam to nie przeszkadzało. Pierwszy raz skosztowaliśmy wolności. Jednak zdarzyła się tragedia i Noah stracił rodziców. Dotąd był niefrasobliwym starszym bratem, a teraz z dnia na dzień musiał wejść w rolę opiekuna prawnego trzynastoletniej siostry. Przeprowadził się z powrotem do domu, a ja wróciłem do mamy, co okazało się szczęściem w nieszczęściu. Tak często bywałem u Noaha, że w końcu prawie tam zamieszkałem. Vanessa później nazwała przyjaźń moją i Noaha bromansem.

– Hej, księżniczko.

Odsuwa się, ale spogląda na mnie kokieteryjnie.

– Nie nazywaj mnie tak – mówi. Uśmiecham się szeroko.

– Nie będę.

– Tak bardzo za tobą tęskniłam! Gdzie ty się, do cholery, podziewałeś? Jesteś taki zarośnięty, że wcale cię nie poznałam.

– Taaa, muszę się ogolić. Wygląda to dosyć niechlujnie, ale zapewniam, że nie jest.

Spogląda na mnie błyszczącymi oczami. Nagle czuję zawroty głowy, co nie zdarzyło mi się od lat. Nawet moje policzki płoną.

– Wcale nie. Dobrze wyglądasz – mówi.

Vanessa robi krok w tył i uważnie mi się przygląda. Na jej twarzy maluje się nostalgia. Miałem mnóstwo czasu na zastanawianie się, jak będzie wyglądać, gdzie będzie mieszkać i co będzie robić. Czym będzie się zajmować zawodowo. Rozmawiałem z Noahem raz w tygodniu. Od czasu do czasu zagadywałem o Vanessę, a on opowiadał, co u niej. Teraz wydaje mi się, że nie opisywał jej tak, jak ja ją widzę. Vanessa jest tak olśniewająca, że słowa nie są w stanie tego oddać. Zawsze była piękna, ale teraz to prawdziwa torpeda.

– Nie mogę uwierzyć, że to naprawdę ty! Wyglądasz zupełnie inaczej. Jesteś o wiele większy, niż cię pamiętam.

Klepię się po brzuchu, po czym z dumą go pocieram.

– Ważę sto dziesięć kilo. W więzieniu nie ma zbyt wiele do roboty, więc można jeść gówniane jedzenie i do woli pakować na siłowni. Masa praktycznie sama się robi.

– W więzieniu? – powtarza podniesionym głosem. – Powiedziałeś „w więzieniu”?

– Tak, właśnie wyszedłem. – Przerywam. – Czekaj… To ty nie wiedziałaś?

Powoli potrząsa głową, a włosy w odcieniu truskawkowej rudości opadają jej na ramiona. Jest wyraźnie skołowana. Wkładam z powrotem czapkę na głowę i naciągam ją na uszy.

– Nie. Nie miałam pojęcia. Zapytałam Noaha, co się z tobą dzieje, bo byliście nierozłączni, a ty pewnego dnia po prostu zniknąłeś. Powiedział mi, że znalazłeś pracę w innym stanie i wyjechałeś. Wkurzyłam się, że nawet się nie pożegnałeś, i już nigdy o tobie nie wspomniałam. – Krzywi się. – Dlaczego, do cholery, mnie okłamał? A ty dlaczego się nie pożegnałeś?

Wzruszam ramionami, bo nie wiem, jaką strategię Noah planuje przyjąć teraz, kiedy wyszedłem z więzienia. Dawno temu zawarliśmy pakt, ale nie sprecyzowaliśmy, co będzie potem. Pewnie wkrótce będzie trzeba to obgadać. Kiedy zniknąłem z radarów, Vanessa dopiero odebrała prawo jazdy. Przedtem praktycznie pomieszkiwałem u nich po śmierci ich rodziców. Vanessa potrzebowała mnie, kiedy Noah ich opłakiwał. W końcu oboje stracili mamę i tatę. To oczywiste, że nie mogła nie zauważyć mojego nagłego zniknięcia.

– Oboje przeżywaliście wtedy ciężkie chwile – przypominam. – Może nie chciał dokładać ci zmartwień.

Powoli kiwa głową, twarz jej łagodnieje.

– Taaa, dawałam wtedy Noahowi ostro popalić. A on na wszystko przymykał oko.

Parskam szczerym śmiechem, przypominając sobie, jak Noah się dowiedział, że Vanessa i jej najlepsza przyjaciółka uciekają z lekcji. Dostał ze szkoły telefon z informacją, że wagarują, i naprawdę się wkurzył.

– Pamiętam, że ty i twoja wspólniczka zawsze pakowałyście się w kłopoty. Noah stale żartował, że dyrektor twojej szkoły ma go w numerach szybkiego wybierania.

– Ivy. – Vanessa przypomina mi imię swojej przyjaciółki. – Przynajmniej nie osiwiał ani nie zrobiły mu się zakola. Tego mi nie może zarzucić.

– Najgorsza zmora każdego mężczyzny.

Podnosi na mnie wzrok.

– Zdejmij czapkę. Chcę zobaczyć, czy zacząłeś łysieć. Więzienie zmienia ludzi.

– Nie pogrywaj sobie ze mną – rzucam żartobliwie, choć czuję na policzkach gorący rumieniec.

– A właściwie to skąd wytrzasnąłeś tę pożal się Boże czapkę…?

– Prezent na pożegnanie od kumpli z celi. W więzieniu często nosiłem czapkę. Dzięki temu uszy mi nie marzły w zimne noce.

– Nie mogę uwierzyć, że naprawdę siedziałeś. Kiedy tu przyjechałeś?

– Właściwie to dopiero dzisiaj po południu. Noah wysłał po mnie kierowcę, który mnie tu podrzucił. Tak w ogóle, gratuluję wyczucia czasu. Właśnie miałem wskoczyć pod prysznic. Całe szczęście, że nie pojawiłaś się później. Prawdopodobnie przyprawiłabyś mnie o atak serca.

Parska śmiechem, ale tym razem brzmi on niepewnie. Spogląda na mnie pytająco.

– Czyli dzisiaj wyszedłeś z więzienia? – Potwierdzam, ale ona z niedowierzaniem potrząsa głową. Pyta ostrożnie. – Jak długo zostajesz? Noah nawet mi nie powiedział, że się tutaj zatrzymasz.

– Powiedział, że mogę zostać, dopóki sobie czegoś nie znajdę. Nie masz nic przeciwko? Mogę wyjechać, jeśli…

– Nie, nie! Zostań. Cieszę się, że tu jesteś. Będzie okazja nadrobić zaległości. W ten weekend będziemy współlokatorami. – Ściska mi się żołądek.

– Ty też zostajesz? Na cały weekend?

Vanessa posyła mi słodki uśmiech, z którym znowu wygląda jak szesnastolatka.

– Tak, przyjechałam do chaty, żeby popracować. Przez większość czasu będę w swoim pokoju.

Przechyla głowę na bok.

– Czy Noah wie, że tu jesteś?

Wytrzymuje mój wzrok, ale nie odpowiada od razu.

– Właściwie to… nie. Nie wie.

To wyjaśnia nieporozumienie. Już mam zapytać, czym się zajmuje, ale ona podnosi pojemnik z gazem pieprzowym i potrząsa nim nerwowo.

– Zostawiłam torebkę w aucie, poza tym muszę przynieść bagaże. Powinnam też powiedzieć Ivy, że ciągle żyję, bo inaczej przyśle tu oddział SWAT. Wracam za chwilę.

– Pomóc ci? – pytam, ale ona potrząsa głową. – Wiesz, to nie było najmądrzejsze z twojej strony tak tu wparować. Noah na pewno by się ze mną zgodził.

Uśmiecha się bezczelnie.

– Powiedzmy, że tym razem miałam szczęście, bo trafiłam na swoją sympatię sprzed lat.

Vanessa odwraca się i odchodzi, uwodzicielsko kołysząc biodrami. Kluczyki do auta dzwonią jej przy boku. Brakuje mi tchu, gdy próbuję odepchnąć od siebie natrętne wspomnienie sprzed lat. Naszą relację można nazwać w różny sposób, ale na pewno nie jestem tylko „sympatią sprzed lat”, a ona dobrze o tym wie.

Jestem pierwszym mężczyzną, który doprowadził ją do orgazmu.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 5

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 6

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 7

Vanessa

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 8

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 9

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 10

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 11

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 12

Vanessa

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 13

Vanessa

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 14

Vanessa

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 15

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 16

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 17

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 18

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 19

Vanessa

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 20

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 21

Vanessa

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 22

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 23

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 24

Vanessa

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 25

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 26

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 27

Vanessa

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 28

Vanessa

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 29

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 30

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 31

Vanessa

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 32

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 33

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 34

Vanessa

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 35

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 36

Vanessa

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 37

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 38

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 39

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 40

Reed

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 41

Vanessa

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 42

Vanessa

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 43

Reed

Dostępne w wersji pełnej

INNE KSIĄŻKI AUTORKI

You’ll Think of Me

Hold On to Me

Hush, Hush

Say Yes

You’re Mine Tonight

SERIA NA KRAWĘDZI

Balance

Execution

Release

Twist

Dismount

Out of Bounds