Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Każdy z nas kiedyś usłyszał pytanie, które go „zamurowało”, spowodowało niepokój, nadszarpnęło poczucie własnej wartości. W tamtym momencie nie wiedzieliśmy, co odpowiedzieć. Koniec z tym! Ta książka pomoże ci prowadzić skuteczną i efektywną komunikację na drażliwe i trudne tematy, takie jak relacje, życie intymne, pieniądze, praca, wygląd, zdrowie i wiele innych. Autorka, która jest trenerką stawiania granic, doda ci motywacji na drodze twojego rozwoju osobistego i samoakceptacji. Pomoże ci przejąć kontrolę nad trudnymi sytuacjami. Z pomocą prezentowanych w książce przykładów stawianie granic – bliskim, przyjaciołom, współpracownikom – nie będzie już stanowiło problemu. Zyskaj pewność siebie i przejmij kontrolę w komunikacji.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 265
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
REDAKCJA: Magdalena Kuźmiuk
SKŁAD: Krzysztof Nierodziński
PROJEKT OKŁADKI: Krzysztof Nierodziński
TŁUMACZENIE: Bartosz Bartkiewicz
Wydanie I
Białystok 2024
ISBN 978-83-8272-833-0
Tytuł oryginału:Say the Thing: Boundary-Setting Scripts & Phrases to Communicate Directly & Speak Up with Kindness
SAY THE THING
Copyright © 2024 Kami Orange
Originally published in 2024 by Hay House, Inc., USA
© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Vital, Białystok 2023
All rights reserved, including the right of reproduction in whole or in part in any form.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy żadna część tej książki nie może być powielana w jakimkolwiek procesie mechanicznym, fotograficznym lub elektronicznym ani w formie nagrania fonograficznego. Nie może też być przechowywana w systemie wyszukiwania, przesyłana lub w inny sposób kopiowana do użytku publicznego lub prywatnego – w inny sposób niż „dozwolony użytek” obejmujący krótkie cytaty zawarte w artykułach i recenzjach.
Książka ta zawiera porady i informacje odnoszące się do opieki zdrowotnej. Nie powinny one jednak zastępować porady lekarza ani dietetyka. Jeśli podejrzewasz u siebie problemy zdrowotne lub wiesz o nich, powinieneś skonsultować się z lekarzem, zanim rozpoczniesz jakikolwiek program poprawy zdrowia czy leczenia. Dołożono wszelkich starań, aby informacje zaprezentowane w tej książce były rzetelne i aktualne podczas daty jej publikacji. Wydawca ani autor nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za jakiekolwiek skutki dla zdrowia, mogące wystąpić w wyniku stosowania zaprezentowanych w książce metod.
Bądź na bieżąco i śledź nasze wydawnictwo na Facebooku.
www.facebook.com/wydawnictwovital
15-762 Białystok
ul. Antoniuk Fabr. 55/24
85 662 92 67 – redakcja
85 654 78 06 – sekretariat
85 653 13 03 – dział handlowy – hurt
85 654 78 35 – www.vitalni24.pl – detal
strona wydawnictwa: www.wydawnictwovital.pl
Więcej informacji znajdziesz na portalu www.superodzywianie.pl
Celem tej książki jest nauczenie cię, w jaki sposób „to” powiedzieć. Ale czym jest „to”?
Mówienie „tego” polega na wyznaczaniu granic, stawaniu w obronie innych oraz śmiałym proszeniu o to, czego się pragnie.
Mam nadzieję, że ta książka pomoże ci wypracować nawyk mówienia tego i że wspólnymi siłami damy światu więcej życzliwej, bezpośredniej komunikacji.
Na początek przyjrzymy się czterem wyborom, przed którymi stajemy w momencie stawiania granic, a także wyjaśnimy sobie, czym są te granice i dlaczego sprawiają nam tyle problemów. Następnie zapoznasz się z trzema scenariuszami, które pomogą ci stworzyć własne granice i dowiedzieć się, co warto mówić w sytuacjach publicznych oraz prywatnych. Później przyjdzie pora na najdłuższą sekcję niniejszej książki, w której zawarłam setki życzliwych, bezpośrednich i śmiałych komunikatów. Podpowiedzą ci one, jak udzielić odpowiedzi w rozmowach na rozmaite popularne tematy.
Latami „kolekcjonowałam” wyrażenia związane ze stawianiem granic; znajdziesz tu zarówno moje ulubione odpowiedzi, jak i takie, które napisałam na zamówienie dla uczniów i klientów. Mam nadzieję, że po przeczytaniu tej książki wyruszysz w drogę ku wyznaczeniu własnych granic – i że nie będzie ona równie długa i kręta, jak w moim przypadku.
Swoją podróż rozpoczęłam od dziwacznego dzieciństwa. Zostałam wychowana przez ekstremistów religijnych w amerykańskim stanie Utah. W domu codziennie rozmawialiśmy o pokucie i końcu świata. Skrywaliśmy nasze ciała pod workowatymi ubraniami, by wyglądać „skromnie”. Moi rodzice uważali, że większość popularnych książek, filmów i piosenek ocieka seksem i przemocą. Za przykład może posłużyć płyta Josha Grobana, którą dostałam od koleżanki – i którą rodzice złamali na pół, ponieważ były na niej piosenki pełne „wulgarnych tekstów”. Musieliśmy przestrzegać wielu zasad: dotyczących dozwolonych żartów, słów, a nawet myśli. Wraz z braćmi i siostrami jedliśmy jedynie surowe owoce i warzywa, co doprowadziło nas do przerażającego wychudzenia skutkującego niezliczonymi telefonami do opieki społecznej od zaniepokojonych sąsiadów.
Moi rodzice obsesyjnie dążyli do „czystości”. Uważali ją za klucz do boskich zdolności, takich jak poruszanie przedmiotami za pomocą myśli, wejrzenie w Drugą Stronę czy komunikacja pomiędzy umysłami. Te umiejętności stanowiły część naszego codziennego życia. Moja matka filtrowała wszystkie przychodzące połączenia telefoniczne. Kiedy naprawdę potrzebowałam porozmawiać z nią przez telefon, wysyłałam jej najpierw wiadomość umysłową – a wtedy natychmiast podnosiła słuchawkę! Jeśli tego nie zrobiłam, włączała się automatyczna sekretarka.
Wyprowadziłam się z domu w wieku siedemnastu lat, dalej jednak szlifowałam boskie zdolności, których nauczyli mnie rodzice. Pewnego weekendu wzięłam udział w zajęciach z jasnowidzenia w lokalnym sklepie z kryształami. Liczyłam na nieco bardziej zaawansowaną dyskusję, jednak lekcja obejmowała zaledwie instrukcje dla początkujących dotyczące postrzegania pozazmysłowego. Słuchając moich pytań, instruktorka wyczuła we mnie głębokie zrozumienie tematu. Po zajęciach odciągnęła mnie na bok i – bardzo podekscytowana – powiedziała: „Wiesz, że masz niezwykły dar, prawda? Myślę, że jesteś medium!”.
„A kto nie jest?” – odparłam. Widzenie Drugiej Strony było wtedy moją codziennością, dlatego zupełnie nie rozumiałam jej entuzjazmu.
Ten komentarz dał mi jednak do myślenia. Byłam nastolatką próbującą przeżyć w świecie dorosłych bez żadnej pomocy ze strony rodziców; potrzebowałam pieniędzy. Postanowiłam zaoferować innym moje umiejętności mediumistyczne w zamian za darowiznę.
Pomagałam ludziom wypędzić z ich domów zbłąkane dusze. Komunikowałam się ze zmarłymi, by ustalić rozmaite sygnały, którymi mogli się posługiwać (na przykład piosenka odtwarzana dwa razy z rzędu lub pojawienie się żółtych motyli), by pokazać moim klientom, że odwiedził ich ktoś przybywający z Drugiej Strony. Czasami prosili, bym skontaktowała ich z „każdym, kto słucha” w celu uzyskania porady.
Nawiązywanie komunikacji z Drugą Stroną przypomina wykonywanie połączenia telefonicznego. Kontaktuję się z konkretną osobą – jak choćby moją kochaną babcią – lub wybieram losowy numer i sprawdzam, kto podniesie słuchawkę. Niektórym ludziom może to sprawić sporo frajdy, ale to fatalny pomysł, jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady. Zaczęłam dostrzegać wokół siebie wiele możliwości edukowania innych na temat granic ze światem zmarłych. Większość moich klientów pragnęła zamknąć pewny rozdział; pożegnać się z bliskimi. W końcu uznałam, że przyjmowanie pieniędzy od ludzi, których decyzje przyćmiewał ból, smutek i złożone emocje towarzyszące komunikacji ze zmarłymi, jest sprzeczne z moimi zasadami – i odeszłam na mediumistyczną „emeryturę”.
Po zakończeniu tego etapu przeprowadzałam się kilkakrotnie z jednego końca kraju na drugi, wzięłam ślub i założyłam internetową firmę zajmującą się sprzedażą odzieży. Szybko zdałam sobie sprawę, że nie cierpię pakowania i wysyłania paczek, za to uwielbiam zaglądać do szaf innych ludzi i pomagać im dobierać garderobę tak, by stworzyć życie, jakiego pragnęli – dlatego zmieniłam kurs i zostałam szafową mentorką. Początkowo myślałam, że klientom przyda się pomoc w wyborze ubrań i akcesoriów, które sprzyjają ich energii, ale szybko uświadomiłam sobie, że tym, czego naprawdę potrzebowali, były granice. Jedna z moich klientek stale dostawała od teściowej ubrania o dwa rozmiary za małe – miały ją one „zainspirować” do zrzucenia kilku kilogramów. Inna osoba żyła z partnerem, który stale krytykował jej „niedbały” strój, gdy zakładała to, w czym było jej wygodnie. Pewny mężczyzna pragnął przychodzić do biura w kilcie, ale nie wiedział, jak odpowiedzieć na okropne komentarze w stylu: „Nie nosisz nic pod spodem?”. Jeszcze inna klientka miała starszą siostrę, która potajemnie wyrzucała jej ubrania, ponieważ „nie wyglądała w nich dobrze”.
Wręczyłam tym ludziom scenariusze pełne porad na temat tego, w jaki sposób odpowiadać krytykantom, a także listy zakupów i przewodniki stylu. Mój interes rozkręcił się na tyle, że zatrudniłam asystenta i zespół ds. sprzedaży. Wygłosiłam przemówienie podczas pewnej konferencji dla kobiet na Węgrzech, współpracowałam z klientami z siedmiu różnych krajów i organizowałam własne wydarzenia. Biznes świetnie się rozwijał – za to moje życie osobiste niespodziewanie legło w gruzach.
Mój mąż potajemnie zaciągnął duże długi, po czym oznajmił, że chce rozwodu. W ciągu tygodnia zmieniłam się ze szczęśliwej mężatki w bezdomną i samotną kobietę. Z powodu finansowych konsekwencji rozwodu musiałam sprzedać mój „szafowy” biznes. Ostatecznie zamieszkałam z kilkoma współlokatorami i znalazłam pracę w call center. Wszystkie artykuły spożywcze dostawałam z banku żywności. Przez prawie rok było mi naprawdę ciężko.
Wtem odezwała się do mnie znajoma znajomej, oferując mi pracę w swojej małej agencji brandingowej. Zostałam dyrektorką ds. obsługi klienta. Do moich obowiązków należało prowadzenie klientów za rączkę przez procesy rebrandingu i usprawniania stron internetowych. Nabrałam sporo praktyki w dziedzinie stawiania granic, pracując z ludźmi, którzy myśleli, że skoro płacą dziesiątki tysięcy dolarów, mogą zmieniać zdanie nieskończenie wiele razy. Nie mogą!
Niestety firma upadła niedługo później, jednak praca spodobała mi się tak bardzo, że postanowiłam zostać niezależną konsultantką biznesową. Moją specjalnością byli przedsiębiorcy skupieni na sercu – instruktorzy jogi, neurocoachowie, osoby zajmujące się odczytem kart anielskich czy też praktyką intuicyjną. Odwiedzałam domy klientów i zostawałam z nimi na weekend, tydzień lub nawet miesiąc, prowadząc intensywne kursy biznesu. Budowałam strony internetowe, konfigurowałam pocztę oraz systemy marketingu SMS, tworzyłam posty w mediach społecznościowych i uczestniczyłam w konferencjach, podczas których obsługiwałam punkty sprzedaży.
Tak się złożyło, że klienci, którzy korzystali z moich konsultacji biznesowych, potrzebowali również pomocy ze stawianiem granic.
„Co mam robić, kiedy moi uczniowie piszą do mnie o dwudziestej trzeciej?”. „Mąż ciągle przerywa mi rozmowy handlowe, bo myśli, że mój interes to tylko «takie małe hobby»”. „Kupujący zażądał ode mnie zwrotu pieniędzy, ponieważ nigdy nie użył tego programu – tyle że od dnia zakupu minęło już sześć miesięcy. Chcę odmówić, ale jak zrobić to uprzejmie?”.
Napisałam mnóstwo scenariuszy, by pomóc klientom wyznaczyć granice z ich własnymi klientami, partnerami i przyjaciółmi. Lubiłam tę pracę, ale Wszechświat miał wobec mnie inne plany.
Pewnego wieczoru podczas rozmowy z klientką mimochodem wspomniałam o jej boskiej zdolności do nawiązywania połączeń i wywierania energetycznego wpływu na innych.
– Uważam, że twój dar jest dość silny, ale wydaje mi się, że rzadko robisz z niego użytek. Zdziwiłabyś się, jakie rezultaty uzyskałabyś, gdybyś używała go stale!
– Poczekaj. Co takiego? – odpowiedziała.
Zdziwiło mnie, że wydawała się bardzo zaskoczona.
– No wiesz – twoja boska zdolność nawiązywania połączenia? Ten duchowy, intuicyjny czy też energetyczny dar, który umożliwia ci oddziaływanie na innych.
Okazało się, że to była dla niej kompleta nowość! Ponieważ wychowałam się w rodzinie, w której stale korzystano z tych umiejętności, traktowałam je jak coś zupełnie zwyczajnego – i często zapominałam, że większość ludzi nie ma żadnej wiedzy na ich temat. Kobieta poprosiła mnie o sporządzenie listy najsilniejszych boskich zdolności, które w niej dostrzegłam. Dodatkowo oznaczyłam ich siłę w skali od jednego do dziesięciu oraz opisałam, jak często z nich korzystała.
Oddzwoniła do mnie jeszcze tego samego tygodnia, prosząc, bym przygotowała podobną listę dla jej syna. Następnie skierowała do mnie swoją przyjaciółkę, która z kolei zamówiła listę dla męża. Po kilku tygodniach okazało się, że moje zestawienia boskich umiejętności cieszyły się większą popularnością niż konsultacje biznesowe!
Sporządziłam główną listę sześćdziesięciu najważniejszych boskich umiejętności i udostępniłam ją w formie darmowego pliku PDF każdemu, kto dołączył do mojej grupy na Facebooku – utworzyłam ją, by pomóc innym pogłębić wiedzę na ten temat. W ciągu kolejnych dwóch lat ta społeczność rozrosła się do setek członków, a ja zostałam nauczycielką duchową na pełny etat. Przeszkoliłam dwadzieścia trzy osoby w dziedzinie coachingu i przyznałam im certyfikaty; objaśniłam im, w jaki sposób rozpoznawać boskie zdolności u innych. Prowadziłam cotygodniowe warsztaty online poświęcone pracy z energią, sposobami na połączenie się ze swoim BWSW (to mój skrótowiec od Boga/Bogini, Wszechświata lub Siły Wyższej) i rozpoznanie swojej świty aniołów, zwierzęcych przewodników, przodków oraz wspomagających istot podążających za ludźmi dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Największą popularnością cieszył się jednak warsztat wyznaczania granic (generujący czterokrotnie większe wyniki sprzedażowe od pozostałych); a szczególnie segmenty objaśniające, jak należy reagować, gdy ludzie krytykują nasze „absurdalne” przekonania.
Jednocześnie przechodziłam terapię, na której zajmowałam się ranami z dzieciństwa. Pewnego dnia pod koniec 2019 roku, gdy siedziałam na fotelu w gabinecie terapeuty owinięta puszystym kocem, doświadczyłam szokującego objawienia – głównym powodem, dla którego czułam się zmuszona do wykonywania pracy duchowej nauczycielki, było pragnienie cofnięcia szkód, których doświadczyłam jako mała dziewczynka poprzez „ratowanie” moich uczniów. Zdałam sobie sprawę, że to nie było możliwe.
Wiedziałam, że muszę z tym skończyć.
Usunęłam grupę na Facebooku, sprzedałam część mojej własności intelektualnej jednej z moich uczennic i porzuciłam pracę duchowej nauczycielki. Nie miało dla mnie znaczenia, ile pieniędzy mogłam zarobić, ani ilu ludziom mogłam pomóc, skoro robiłam to wyłącznie, by uśmierzyć ból płynący z otwartej rany emocjonalnej. Odtwarzałam dawne krzywdy, zamiast naprawdę je leczyć – i dlatego musiałam zająć się czymś niezwiązanym z moimi dziecięcymi traumami.
W rok 2020 weszłam, nie wiedząc jeszcze dokładnie, co ze sobą zrobić; wiedziałam jednak, że byłam już zmęczona pracą prowadzoną wyłącznie online, którą wykonywałam przez ostatnie dwa lata i zamierzałam skupić się na organizowaniu stacjonarnych, lokalnych wydarzeń. Chciałabym móc wstawić w tym miejscu śmiech z taśmy – mój plan spalił na panewce z powodu globalnej pandemii. Koniec końców spędziłam 2020 rok na walce z chwastami w domowym ogródku i analizowaniu schematów, według których przebiegała moja dotychczasowa kariera.
Zdałam sobie sprawę, że:
• Jako medium uczyłam wyznaczania granic pomiędzy żywymi a zmarłymi.
• Jako mentorka szafowa uczyłam wyznaczania granic osób, które mierzyły się z krytyką z powodu swojego ubioru.
• Jako konsultantka biznesowa uczyłam wyznaczania granic, by pomóc moim klientom dogadać się z ich klientami.
• Jako duchowa nauczycielka uczyłam wyznaczania granic ludzi, których przekonania nie spotykały się ze zrozumieniem ze strony członków ich rodzin.
Nauczanie wyznaczania granic było motywem przewodnim mojego życia!
Na początku 2021 roku postanowiłam przyjąć wskazówkę, którą podsuwał mi Wszechświat – i oficjalnie zajęłam się coachingiem w dziedzinie wyznaczania granic. Zaczęłam od opowiadania o „mówieniu tego” na TikToku; z czasem dorobiłam się tysięcy obserwujących, a kilka moich filmików osiągnęło niemal dwa miliony wyświetleń. Doradzałam klientom z całych Stanów Zjednoczonych i Kanady, a także kilku Europejczykom. Opracowałam specjalne szkolenie z zakresu wyznaczania własnych granic, mające pomóc firmom, organizacjom non-profit oraz uniwersytetom. Podzieliłam się z innymi moją kolekcją ulubionych wyrażeń i fiszek związanych z tym tematem.
W lutym 2022 roku otrzymałam dobrą wiadomość, która pomogła mi dalej kroczyć ścieżką do samopoznania – okazało się, że mam autyzm. Ta diagnoza mnie zaskoczyła, ale też ucieszyła, ponieważ wyjaśniała, dlaczego wśród moich klientów dominowały osoby neuroróżnorodne. Ciągnie swój do swego!
Myślę, że to właśnie autyzmowi zawdzięczam sporą część mojego sukcesu zawodowego. Mam niesamowitą zdolność rozpoznawania wzorców językowych, zawsze bardzo interesowało mnie ludzkie zachowanie, a bezpośrednia komunikacja przychodzi mi w sposób naturalny. Po przejściu do porządku dziennego nad diagnozą przemodelowałam nieco prowadzony biznes, by lepiej zaspokajać swoje potrzeby. Moja praca jest ważna, a najlepszym sposobem na jej wykonanie, jest dbanie o siebie i moją wspólnotę.
Prawie każdego dnia ucinam sobie drzemkę. Codziennie sprawdzam, co słychać u mojej najlepszej przyjaciółki i partnerki biznesowej. Zatrudniłam wspaniałą osobę do monitorowania komentarzy, które otrzymuję w mediach społecznościowych – i poleciłam, by przekazywała mi jedynie te, które są pozytywne bądź pomocne. Na początku 2023 roku przestałam oferować indywidualne sesje, by zyskać więcej czasu na pracę grupową. Stworzyłam cotygodniowy newsletter mailowy, by móc dzielić się moimi myślami w dłuższym formacie, ponieważ lubię wszystko szczegółowo objaśniać. Napisałam niniejszą książkę.
Przez lata nauczyłam się wiele na temat tego, kim jestem – i w jaki sposób dotarłam do miejsca, w którym się obecnie znajduję. Jestem grubą, queerową, autystyczną, białą, cispłciową kobietą. Cenię bezpieczeństwo i współczucie. Mam eklektyczną przeszłość samouka. Moją pasją jest pomaganie innym w mówieniu, co im w duszy gra. Dlaczego?
Świat błyskawicznie się zmienia. Mierzymy się z burzą społecznego egoizmu; miliarderzy, korporacje, politycy, celebryci i inni ludzie stawiają pragnienia jednostki nad potrzeby wielu. Są śmiali, działają bez wahania. Ale wiesz co? My również możemy.
Możemy przemówić – w obronie swojej lub innych. Możemy wytyczyć granice. Nasze głosy mogą wzniecić rewolucję dążącą do stworzenia życzliwszego, bardziej inkluzywnego świata.
Możemy to powiedzieć.
Myślę, że najlepszym sposobem na rozwinięcie dobrych umiejętności komunikacyjnych jest uprawianie bezpośredniej komunikacji. W idealnej sytuacji zaprosiłabym cię do mojego domu, gdzie spędzilibyśmy popołudnie w otoczeniu licznych roślin. Dałabym ci kilka puszystych koców do wyboru. Mielibyśmy mnóstwo czasu, by rozsiąść się na kanapie i porozmawiać.
Opowiedziałabym ci o tym, jak zostałam coachem w dziedzinie wyznaczania granic. Zapytałabym cię o twoje dzieciństwo; o to, kto miał wtedy władzę, by zdecydować, co jest dobre – a co złe. W pewnym momencie dopadłby nas głód i usiedlibyśmy przy stole.
W trakcie lunchu wyjęłabym z kieszeni kartkę papieru i długopis, by rozrysować ci scenariusze, których używam do wyznaczania granic w sytuacjach publicznych oraz prywatnych. Rzucilibyśmy się w wir wyzwań, które towarzyszyły ci, gdy chciałeś szczerze przemówić.
Może masz ADHD i chcesz dowiedzieć się, jakiej odpowiedzi udzielić członkom rodziny, którzy stale mówią ci, żebyś „bardziej się postarał!”. A może jesteś osobą otyłą i pragniesz poznać dobrą ripostę na politykę żywnościową twojego współpracownika. Może twój sąsiad opowiada tak zwane żarty oparte na stereotypach rasowych. Bez względu na to, z czym byś do mnie przyszedł, przewróciłabym kartkę i wypisałabym kilkanaście scenariuszy.
O zachodzie słońca wybrałbyś się w drogę powrotną do domu z pełnym brzuchem, sadzonką jakiejś rośliny do rozmnożenia i kilkoma stronami zapełnionymi moim okrągłym pismem. Wiedziałbyś, jak ubrać swoje myśli w słowa.
Niniejsza książka ma być czymś w rodzaju alternatywy dla popołudniowej sesji edukacyjnej w cztery oczy. Gdziekolwiek jesteś, gdy czytasz te słowa, zapraszam cię: wskakuj pod puszysty kocyk i przygotuj sobie przekąskę (lub dwie) – pora porozmawiać!
Ciach, ciach, ciach.
Matteo nerwowo potarł ramiona.
Ciach, ciach.
Zamknął oczy w geście frustracji.
Ciach... ciach. CIACH!
Rozluźniwszy zaciśnięte pięści, Matteo chwycił butelkę z wodą i wyszedł ze swojego boksu na krótką przerwę w biurowej kuchni. Przemknął szybko obok biurka współpracowniczki, celowo nie patrząc na „konfetti” ze ścinków paznokci rozrzuconych po podłodze.
Ta osoba każdego dnia odprawia swój przedobiadowy rytuał – przycina paznokcie przy biurku, podczas gdy skulony w sąsiednim boksie Matteo kipi ze złości. Dzień przed naszą sesją ustanawiania granic Matteo wrócił z pracy, zdjął buty i znalazł kawałek paznokcia przyczepiony do rąbka spodni!
– Nie cierpię jej – powiedział mi przez telefon. – Po prostu nie cierpię i rzucę tę robotę, jeśli nie przestanie obcinać paznokci przy biurku.
– No dobrze, a jak zareagowała, gdy poprosiłeś, by przestała to robić? – zapytałam.
– Och, nigdy nie zwróciłem jej na to uwagi. Powinna wiedzieć, że nie należy robić takich rzeczy w pracy.
– Co by się stało, gdybyś powiedział jej: „Hej, znalazłem wczoraj na spodniach kawałek twojego paznokcia. Czy mógłbyś od teraz obcinać je w łazience albo w domu?” – odparłam.
– No wiesz, nie chcę wyjść na dupka – mruknął Matteo.
– W porządku – odrzekłam. – A co, gdybyś powiedział: „Hej, zauważyłem, że każdego dnia obcinasz paznokcie przy biurku. Dlaczego to robisz?”.
– Tak, mógłbym o to zapytać. Myślisz, że zrozumiałaby aluzję i przestała obcinać paznokcie w pracy?
– Nie wiem – odparłam zgodnie z prawdą. – Ale zachęcam cię, byś wypowiedział te słowa i zobaczył, co się stanie!
Następnego dnia Matteo wziął głęboki oddech i wszedł do biurowej kuchni, gdzie jego współpracowniczka właśnie nalewała sobie kawy.
– No więc – zaczął. – Dlaczego zawsze obcinasz paznokcie w porze lunchu?
Kobieta odwróciła się do niego z uniesionymi brwiami.
– Co takiego? Skąd wiesz, że to robię?
– Twój obcinacz do paznokci jest dość głośny – odparł Matteo.
– O nie! – wykrztusiła. – W porze lunchu zazwyczaj jem pomarańcze, a kiedy je obieram, skórki zostają mi pod paznokciami. Dlatego je przycinam – żeby temu zapobiec. Nie miałam pojęcia, że to słyszysz!
– Może mogłabyś to robić w domu, przed wyjściem do pracy?
– Nie, na pewno bym o tym zapominała. Po prostu przestanę przynosić pomarańcze do biura albo obiorę je przed zapakowaniem. Coś wymyślę. Przepraszam, jeśli te dźwięki ci przeszkadzały.
– Jasne, nie ma sprawy – odparł Matteo, wzruszając ramionami. – O! Czy to świeża kawa?
Rozmowa potoczyła się dalej i – z tego, co wiem – jego współpracowniczka już nigdy więcej nie przycinała paznokci przy biurku.
Jak przekonał się Matteo, stawianie granic wiąże się z wyborem jednej z czterech opcji:
1. Zachowanie ciszy.
2. Popadanie w skrajność.
3. Nawiązanie bezpośredniej komunikacji.
4. Nawiązanie niebezpośredniej komunikacji.