Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Rewelacyjny system uzdrawiania umysłu i ciała na miarę XXI wieku, oparty na neurologii i potwierdzony przez naukowców.
"Dostrojenie" opisane po raz pierwszy przez jego twórcę dr. Stanleya H. Blocka w tej książce jest unikalną metodą osiągania uzdrawiającej harmonii w umyśle i ciele, która wprowadza przełom w terapiach Mind-Body. Wyniki szczegółowych badań na amerykańskich uczelniach udowadniają jego skuteczność: od zwiększenia ogólnej jakości życia, poprzez budowanie odporności psychicznej aż po walkę z bólem.
W USA metoda ta stosowna jest m.in. w wojsku, sporcie, biznesie, szpitalach, programach walki z przemocą w rodzinie i programach dla uzależnionych.
Dostrojenie (Mind Body Bridging) jest metodą, która pozwala przywrócić naturalną komunikację i harmonię między ciałem umysłem, a otoczeniem, poprzez wyłączenie głównej przeszkody, która to uniemożliwia - układu tożsamości. Ćwiczenia dostrojenia można stosować na co dzień w każdych warunkach.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 247
Ach, gdyby istniał kompas doskonały! Taki, który zapewniłby człowiekowi bezpieczną nawigację pomiędzy mieliznami życia i poprowadził go prosto do portu Szczęście. Sprawił, że człowiek będzie wiedział, jak postępować z innymi. Powiedział mu, co musi robić, żeby miał prawo zawsze myśleć o sobie dobrze.
A może taki kompas istnieje? Na pewno są gdzieś jego sprzedawcy – głosiciele jedynie słusznych doktryn religijnych, psychologicznych i politycznych. Strażnicy Tajemnicy Szczęścia, Społecznej Sprawiedliwości, Słowa Boga. Nie moją sprawą – w tym wprowadzeniu do książki Stanleya i Carolyn Blocków – rozstrzygać, czy sprzedają produkty wybrakowane czy wysokiej jakości. Chcę jednak zauważyć, że nawet gdyby taki kompas istniał, mógłby nie zdać się na nic. Bo każdy kompas ma przecież swojego użytkownika. A ten musi wiedzieć, co nacisnąć i kiedy, żeby odnaleźć właściwy kierunek.
I tutaj dochodzę do sedna – pytania o to, co czyni kompas użytecznym. Odpowiedź jest prosta: precyzja i łatwość obsługi. Mało przydatne i niepraktyczne są narzędzia wydumane, nieprecyzyjne, zbyt skomplikowane w użyciu. Bo jaka dawka najbardziej nawet przekonującej teorii wpłynie na twoje nawyki? Jaka Tajemnica otworzy ci nagle oczy? Jaka instrukcja obsługi przeprowadzi cię przez biegnącą poza dyskursem ścieżkę do Absolutu?
Dostrojenie – metoda nawigacji w świecie zaproponowana przez Blocków – ma wszelkie cechy znakomitego kompasu. Nie jest teistyczna ani ateistyczna. Nie pomija ciała ani umysłu. Nie wymaga obcowania z guru ani studiowania książek – świętych czy psychologicznych. Wolna od doktryny filozoficznej, jest jednak narzędziem filozofii życia, pod warunkiem że definiuje się filozofię, tak jak ja proponuję, czyli jako „troskę o stan świadomości w każdej chwili”.
Gdy w sierpniu 2010 roku poleciałem do upalnego Salt Lake City, by zgłębić zasady dostrojenia i zdobyć licencję z tej metody, zobaczyłem jej działanie na własne oczy. W pamięci najmocniej utkwił mi obraz twarzy uczestników warsztatów: mięśnie policzków nagle się rozluźniają, na ustach pojawia się uśmiech, a w oczach błysk zrozumienia; dziesiątków takich twarzy. Twarzy ludzi, którzy pojęli, że krzywdy, które ich spotkały, trudna sytuacja, w jakiej tkwią, a nawet ich uzależnienia nie są nimi samymi. Są tylko obrazem sfabrykowanym przez układ tożsamości (o nim później). Oni sami są doskonali tu i teraz.
„Dostrojenie” równa się „zrozumienie”, ale także „rozluźnienie”, czy też – zgodnie z terminologią używaną w tej książce – „rozszerzenie świadomości”. Kiedy obejmuję świadomością więcej niż moje lepkie myśli, zmienia się moje widzenie rzeczywistości, wyobrażenie o tym, czym jest wszechświat, i czym jestem ja sam. Jeśli należysz do tych, którzy lubią porządkować kategoriami życie, zapytasz pewnie: Ale co to takiego to dostrojenie? To już szósty akapit przedmowy, a ja wciąż nie wiem. Stanley Block tak zdefiniował tę istniejącą zaledwie kilka lat metodę w wywiadzie dla magazynu „Coaching”: „Dostrojenie jest techniką terapeutyczną i edukacyjną, która prowadzi do harmonii oraz równowagi fizycznej, mentalnej i duchowej”.
Definicja mało precyzyjna? Pewnie tak. Ale ważniejsze od definicji jest to, jak dostrojenie działa. W USA w tej chwili prowadzi się liczne badania naukowe tej metody. Pierwsze wyniki są niezwykle dla niej pomyślne. Ale może ważniejsze niż te badania są opowieści ludzi – biznesmenów, weteranów wojennych, sportowców – którym ta metoda pomogła odmienić życie. Niektóre z tych opowieści przeczytasz w tej książce.
Jeśli obsługa kompasu, którym jest dostrojenie, wydaje się trudna, to ze względu na język tej metody. Nie chodzi o to, że jest on skomplikowany, tylko o to, że jest nowy. Stanley Block specjalnie stworzył, jak mówi: „nowy język dla opisu umysłu–ciała”, po to między innymi, żeby ci, którzy stosują tę metodę, nie projektowali na nią innych znanych od dawna pojęć. Opanowanie tego języka wymaga pewnej cierpliwości. Ale został on pomyślany tak, że nie będziesz mieć wątpliwości, czy posługujesz się nim dobrze czy źle – wszystkie definicje i procesy i tak odczujesz w ciele.
W centrum tego języka i tej metody tkwi pojęcie „układ tożsamości” (zapomnij o freudowskim id, ego i superego!). Odnosi się ono do destrukcyjnego programu, który włącza się w każdym pod wpływem pewnych czynników, odcinając go od świeżości doznań zmysłowych i uniemożliwiając klarowne myślenie. Zaburza także naturalny proces zdrowienia, obecny w każdej komórce ludzkiego ciała i w ludzkim umyśle. Dostrojenie to wprowadzanie układu tożsamości w stan spoczynku. Co zrobić – wobec tego – by się dostroić? Oddaję głos autorom metody.
Marcin Fabjański, autor Stoicyzmu ulicznego
W ciągu dwóch lat, które minęły od pierwszego wydania naszej książki Powrót do zmysłów, techniki nazwane przez nas „dostrojeniem”1 i „mapowaniem umysłu–ciała” okazały się skuteczne w leczeniu wielu dolegliwości i rozwiązywaniu różnorodnych problemów. Obie odwołują się do sfery duchowej, ale opierają się także na wynikach badań z zakresu medycyny. W 2006 roku Veterans Administration Medical Centre w Salt Lake City zaczęło badać mechanizmy, które sprawiły, że dostrojenie i mapowanie umysłu–ciała zmniejszyło skutki zespołu stresu pourazowego u żołnierzy wracających z wojny, pomogło im uśmierzyć złość i zmniejszyć problemy z uzależnieniami, a także umożliwiło skuteczne przystosowanie się do życia w cywilu.
Do dziś tysiące ludzi dowiedziały się o technikach dostrojenia i mapowania umysłu–ciała z książki Powrót do zmysłów, wystąpień moich i Carolyn w telewizji i w radiu, a także dzięki udziałowi w warsztatach oraz pozaszpitalnych programach dla pacjentów. Robią z nich użytek osoby zmagające się z bólem, nadwagą, gniewem, ze stresem zawodowym i rodzicielskim. Stosują te techniki zawodowi sportowcy, szefowie firm, kapłani i sprzedawcy, by poprawić swoją skuteczność. Dostrojenie i mapowanie umysłu–ciała są szczególnie skuteczne w leczeniu uzależnień: dzięki zintegrowaniu tych technik z życiem mniej osób poddanych leczeniu wraca do nałogu.
To poprawione wydanie Powrotu do zmysłów zawiera nowy rozdział opisujący dziesięciodniowy program, który skutecznie pomógł wielu ludziom. I książka, i program nie namawiają czytelników do tego, by docierali do zdarzeń ze swojej przeszłości, odrzucali negatywne myśli albo w jakikolwiek sposób próbowali „naprawić” siebie. Zamiast tego oferują dostęp do wewnętrznego Źródła uzdrawiania, dobroci i mądrości, ucząc, jak rozpoznawać i wprowadzać w stan spoczynku układ, który nazwałem „układem tożsamości”. Ma on zdolność odrętwiania zmysłów, zapychania umysłu, spinania ciała każdego człowieka i tworzy fałszywe wyobrażenia na temat tego, kim ten człowiek jest. Taki fałszywy obraz zagnieżdża się w każdej komórce ciała, upośledzając codzienne funkcjonowanie, utrudniając podejmowanie decyzji i wchodzenie w relacje. Dlatego wprowadzanie układu tożsamości w stan spoczynku i powracanie do zmysłów całkowicie odmienia życie.
Brzmi zbyt cudownie, żeby było prawdą? Nie akceptuj tych słów na podstawie ślepej wiary – poświęć najbliższe dwie minuty na to, by zobaczyć, jak działa twój układ tożsamości. Pomyśl o liście rzeczy, które masz do zrobienia, o swoich zobowiązaniach, o danych obietnicach i poczuj napięcie pojawiające się w ciele. Zauważ, w których miejscach jest ono najsilniejsze. Czy twoje ramiona się unoszą, dłonie zaciskają, plecy napinają? A teraz potrzyj powoli palcami okładkę tej książki. Poczuj fakturę i temperaturę papieru. Bądź świadom odczuć w koniuszkach palców dotykających okładki i obserwuj, co się dzieje. Skup się na tych odczuciach. Potem przerwij na chwilę pocieranie i wsłuchaj się w dźwięki otoczenia. Sprawdź, co się dzieje z napięciem w ciele, kiedy koncentrujesz się na doznaniach słuchowych i dotykowych, a więc kiedy wracasz do zmysłów.
Układ tożsamości nie tylko wywołuje napięcie w ciele, ale także wyłącza twoje zmysły, tłumi intensywność, z jaką odbierasz ludzi i środowisko wokół ciebie. Pomyśl choćby o setkach przedmiotów i powierzchni, których dzisiaj dotknąłeś, które stały się dzisiaj częścią twojego życia. Czy poczułeś, jak dotykasz ubrania, kluczy, filiżanki, butów, wody, sztućców? Czy dostrzegłeś krajobraz, który mijałeś w czasie jazdy samochodem? Kiedy ostatnio przegapiłeś zjazd z autostrady albo ulicę, w którą powinieneś skręcić, gdyż twój umysł był czymś bardzo zajęty? Ile słów, ile przekazów języka ciała, ile szczegółów życia przegapiłeś w relacjach z innymi ludźmi w ciągu ostatniego tygodnia?
Może ci się wydawać, że nieświadomość obrazów, dźwięków i wrażeń dotykowych jest stanem całkowicie normalnym, stanem „bycia zajętym”, który nie ma niekorzystnych konsekwencji. Błąd! Dzięki przechwyceniu twoich myśli i wyłączeniu twoich zmysłów układ tożsamości przeszkadza doświadczaniu przez ciebie nieograniczonych możliwości niesionych przez życie. Ten układ uszkadza twoje odczuwanie, myślenie, działanie. Gdy jednak wrócisz do zmysłów i zaprzyjaźnisz się ze swoim układem tożsamości, twoje życie stanie się zadziwiająco bogate i niezwykle satysfakcjonujące.
Zaprezentowaną tu metodę przekształcenia życia możesz zastosować na dwa sposoby. Po pierwsze, możesz najpierw przeczytać książkę od deski do deski, a potem zrealizować dziesięciodniowy plan z ostatniego rozdziału. Po drugie, możesz po przeczytaniu wprowadzenia od razu przeskoczyć do ostatniego rozdziału. Stosując przedstawiony tam dziesięciodniowy plan, każdego dnia będziesz czytał powiązane z nim fragmenty książki. Lektura pogłębi twoje zrozumienie praktyk i ćwiczeń przewidzianych na dany dzień. Bez względu na to, który sposób wybierzesz, wkroczysz na ścieżkę prowadzącą do poprawy każdego aspektu twojego istnienia. A więc – do dzieła!
Ja ich leczę, lecz Bóg ich uzdrawia.
Ambroise Paré
Pracując czterdziesty czwarty rok jako lekarz, psychiatra i psychoanalityk, zadumałem się nad tajemnicą uzdrawiania. Doszedłem do wniosku, że gdyby udało się odkryć sposoby, za pomocą których każdy człowiek nieświadomie hamuje procesy naturalnego zdrowienia, można by znacznie zmniejszyć ogrom ludzkich cierpień. Można by także wyzwolić wewnętrzną moc i dzięki niej uzdrawiać ciało, emocje i duszę. W pogoni za tym celem zacząłem szukać w ludzkim ciele czegoś, co byłoby odpowiedzialne za przeszkadzanie naturalnemu zdrowieniu.
Możliwość naturalnego zdrowienia jest wrodzona każdemu człowiekowi. W chwili gdy czytasz ten akapit, chore lub uszkodzone komórki w twoim ciele zdrowieją, a te, które obumarły, zostają zastąpione nowymi. A gdy bierzesz kolejny wdech, gdzieś w głębi twojego mózgu zostaje rozwiązanych wiele problemów. Twoje mięśnie w sposób naturalny i bez udziału twojej świadomości regenerują się i odzyskują siłę nawet po wielkim wysiłku. Twój umysł w sposób równie naturalny regeneruje się i odzyskuje siły po stresie i wysiłku codziennego życia. Naturalna zdolność uzdrawiania będąca właściwością każdego ludzkiego organizmu wprowadza do niego harmonię, przywraca mu równowagę na poziomie fizycznym, mentalnym i duchowym.
Organizm to cudowny system powiązanych ze sobą organów i układów. Układ krwionośny reguluje przepływ krwi. Dostarcza nasyconą tlenem i składnikami odżywczymi krew do najdalszych zakątków ciała. Układ pokarmowy umożliwia trawienie i przyswajanie jedzenia. Ośrodkowy układ nerwowy jest niczym szef całego tego systemu, dyryguje działaniami ciała i umysłu, by utrzymywać je w zdrowiu.
W żadnym z wyodrębnionych i zbadanych przez medycynę układów nie znalazłem niczego, co mogłoby odpowiadać za ludzkie zmartwienia i poczucie braku szczęścia.
Na początku swojej kariery zawodowej byłem fizykiem teoretycznym zatrudnionym przez General Dynamics do pracy nad systemem naprowadzania rakiet i satelitów oraz przez Rand Corporation, gdzie badałem, jak powinny reagować neurony, żeby człowiek mógł jak najszybciej przystosować się do danej sytuacji. Uporządkowane podejście do identyfikowania i rozwiązywania problemów pozwoliło mi stworzyć strukturę moich poszukiwań. A wiara w istnienie siły wyższej, wykraczającej poza możliwości pojmowania mojego ograniczonego umysłu, pozwoliła mi wytrwać pomimo mnóstwa porażek. Mówiąc „siła wyższa”, mam na myśli niewysłowioną istotę naszego istnienia. Nazywa się ją Bogiem, Jezusem, Allachem, Buddą, Uniwersalną Świadomością, Absolutem, Nicością. Ja zaś wolę określać ją Źródłem. Każdy z nas jest z tym Źródłem połączony jak promień ze Słońcem. A jednak, czy doświadczasz tego połączenia w czasie swoich codziennych zajęć? Ja nie doświadczałem. Bez względu na to, jakie sukcesy odnosiłem, spokój umysłu i poczucie dobrostanu nie zawsze były dla mnie osiągalne. Aż wreszcie poczułem konieczność dowiedzenia się, dlaczego tak jest.
Pewnego razu odpowiedź przyszła do mnie sama. I to nie w postaci wielkiego przebłysku. Kiedyś odpoczywałem wieczorem w salonie. Było dość cicho, słyszałem tylko odległy szum jadących samochodów i szmer pracującej w kuchni lodówki. Nagle szmer lodówki zniknął. Chwilę potem pojawił się znowu. A przecież lodówka pracowała przez cały czas. Wsłuchałem się w ten dźwięk w skupieniu i zauważyłem, że gdy tylko w mojej głowie pojawiały się jakieś myśli, szmer lodówki znikał. Nagle dotarło do mnie, że to moje skupione na mnie samym myśli zatkały moje uszy! Uświadomiłem też sobie, że gdy tylko kierowałem uwagę z powrotem na szmer lodówki, ogarniał mnie spokój. Gdy gubiłem ten dźwięk, umysł napełniał się myślami, a ciało się napinało. Poza tym traciłem wówczas zdolność widzenia peryferyjnego.
Moje własne myśli powodowały stan ograniczenia mojej świadomości! I nagle mnie oświeciło: to ograniczenie świadomości odcina mnie i każdego z nas od naszej istoty. Kiedy zmysły się wyłączają, tracimy łączność ze Źródłem. Przywróciła mi ją tym razem niezwykle prosta czynność słuchania pospolitego dźwięku.
W następnych tygodniach zacząłem bardziej zwracać uwagę na to, jak działają moje zmysły. Uświadomiłem sobie, że każdego dnia stykam się z tysiącami przedmiotów, ale nie mam pojęcia, jak naprawdę je odczuwam. Widzę wielu ludzi i nieskończone mnóstwo obrazów, ale nie mogę powiedzieć, że to wszystko zobaczyłem. Jak większość z nas, często po powrocie samochodem z pracy nie byłem w stanie odtworzyć nawet jednej rzeczy, którą minąłem po drodze.
Nazwałem to zjawisko „zapadnięciem świadomości”. Teraz musiałem tylko odkryć, co jest jego przyczyną, co tak podstępnie niszczy radość życia. Było dla mnie jasne, że nie może nią być sam akt myślenia, bo myślenie jest działaniem naturalnym. Odkryłem, że byłem w stanie myśleć, a jednocześnie słyszeć dźwięki płynące z otoczenia. W końcu ustaliłem, że tylko niektóre myśli powodują odcięcie od Źródła. Skąd się one biorą? Zacząłem podejrzewać, że winę za ich powstawanie ponosi jakiś nieopisany dotąd układ. Znalazłem wyjaśnienie, dlaczego kiedy prowadziłem auto, często przegapiałem swój zjazd z autostrady. Dlaczego kiedy ktoś ze mną rozmawiał, nie zawsze słyszałem, co do mnie mówi. Dlaczego kiedy się ubierałem, gdzieś szedłem albo ćwiczyłem, nie doświadczałem ruchu swojego ciała. Dlaczego nie byłem świadomy mnóstwa przedmiotów, których dotykałem. Kiedy ten układ, czymkolwiek był, działał, ja nie funkcjonowałem na pełnych obrotach. On odcinał mnie od doświadczania własnej istoty i bogactwa oraz pełni życia. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, jak ten układ nazwać.
W znalezieniu nazwy i w ostatecznym zrozumieniu, czym jest ten układ, pomogła mi przez przypadek pewna dziewczynka. W czasie którejś podróży samolotem siedziałem za matką i jej trzyletnią córką. Obserwowałem, jak rozmawiały z mężczyzną, który zajął miejsce po drugiej stronie przejścia, i jak zachowywały się w stosunku do niego. Mężczyzna przedstawił się: „Jestem Joe”. I zapytał dziewczynkę: „A ty jak masz na imię?”. Odpowiedziała: „Mam na imię Elizabeth”, co sprawiło, że matka była z niej wyraźnie dumna. Rozmawiali sobie radośnie, mężczyzna rozśmieszał dziewczynkę, a ona głośno się śmiała. Podtrzymując żartobliwy nastrój, mężczyzna zaczął nazywać dziewczynkę „Joe”. Ona jednak natychmiast go poprawiła: „Jestem Elizabeth”. Mężczyzna nadal się z nią droczył i wciąż nazywał ją „Joe”. Dziewczynka szybko się wystraszyła, zaczęła płakać. „Jestem Elizabeth!” – krzyczała. Mężczyzna przestał żartować. Matka bardzo się starała, by zatrzeć niemiłe wrażenie i doprowadzić do zgody. Dzięki temu, zanim wylądowaliśmy, znów usłyszałem śmiech Elizabeth.
W głowie zaświeciła mi się żarówka. „Elizabeth” nie było dla tej dziewczynki tylko imieniem, którym ją nazwano, było także niejako nią, było jej tożsamością, było tym, kim myślała, że jest. Kiedy ta tożsamość została zakwestionowana, uruchomił się pewien układ. Układ, którego poszukiwałem, przyczyna udręki, stresu i braku poczucia szczęścia. Układ tożsamości! Nagle zrozumiałem, co się stało z Elizabeth. Bo gdy moja tożsamość (to, kim myślę, że jestem) była kwestionowana, mój układ tożsamości się uaktywniał, wytwarzając lęk i napięcie fizyczne, zaburzając działanie oraz powodując ograniczenie świadomości.
W tej książce badam układ tożsamości, zastanawiam się też nad tym, w jaki sposób zaburza on połączenie umysłu i ciała, a także zawęża świadomość każdej ludzkiej istoty na tej planecie i utrudnia jej naturalne zdrowienie. Ta książka nie tylko pomoże dostrzegać manipulacje układu tożsamości, ale także da zestaw prostych narzędzi do radzenia sobie z nimi. Po jej przeczytaniu nauczysz się, jak rozpoznawać sztuczki swojego układu tożsamości oraz jak wprowadzać go w stan spoczynku, by funkcjonować naturalnie, w niezaburzony sposób. Mam nadzieję, że liczne przykłady z moich warsztatów dodatkowo zachęcą cię do tego, byś powrócił do zmysłów i żył pełnią życia.
Układ tożsamości ma wielką władzę nad nami wszystkimi, ogranicza nas wszystkich. Uznanie tego pomoże ci wyzwolić twoją bezkresną wewnętrzną istotę. Moim celem jest skłonienie cię do tego, byś użył tej książki, aby doświadczyć natychmiastowego, pełnego mocy, postępującego, nieodwracalnego i pozytywnego przekształcenia życia. Wzrost świadomości, jakiego doznasz, następuje od razu, w chwili gdy po raz pierwszy stworzysz proste mapy pokazujące ci wyraźnie, jak twój układ tożsamości ogranicza cię i powoduje, że cierpisz.
Dzięki tej transformacji w bezkresie twojej jaźni znikną pesymistyczne i negatywne myśli („On mnie nie kocha”, „Nie dam sobie z tym rady”, „Ból w kręgosłupie nigdy nie pozwoli mi wrócić do pełnej sprawności”, „To mi się na pewno nie uda”). Jak wiesz, pozytywne myślenie nie działa zbyt długo. Ta książka nie uczy, jak „być” w pewien określony sposób; zamiast tego dowiesz się z niej, jak stawać się tym, kim naprawdę jesteś – kimś bardziej żywym i autentycznym. Jeśli teraz nie masz czasu, by cieszyć się życiem i by je doceniać, praktyki dostrojenia, których się nauczysz, ofiarują ci pełnię życia. Jeśli nie umiesz rozluźnić umysłu po ciężkim dniu, nauczysz się, jak ostudzić przegrzaną głowę. Zobaczysz, że pozwolić odpocząć umysłowi jest tak samo łatwo, jak pozwolić odpocząć ciału. Przykłady osób – od walczących z bólem, chorobami, uzależnieniami i traumą po chcące poprawić skuteczność swoich działań – pokażą ci, o co mi chodzi.
Nigdy nie jesteś za stary na to, by doświadczyć przełomu odmieniającego życie. Jeanette, mając 71 lat, odkryła, że jej życie nabrało nowego wymiaru kilka dni po tym, jak zaczęła stosować praktyki dostrojenia. Jej młodość nie była usłana różami. Dorastała w Stanach Zjednoczonych w czasach wielkiego kryzysu na początku lat 30. ubiegłego wieku. Była najmłodsza z ośmiorga rodzeństwa. Gdy miała dziesięć lat, musiała sprzątać cudze domy, by wspomóc rodzinny budżet. Jej matka, przykuta do łóżka przez artretyzm, była zimna i niedostępna. Sama Jeanette stała się wymagającą matką i babką, próbującą kontrolować swoje dzieci i wnuki, żyjącą ich życiem, dającą im rady, których nie potrzebowały, i otwarcie je krytykującą. Jej relacje z rodziną były, co nietrudno zrozumieć, napięte. Po nieskutecznych sesjach tradycyjnej psychoterapii przyszła na jeden z moich warsztatów i zaczęła praktykę dostrojenia. W ciągu tygodnia od pierwszej sesji zrozumiała, że wydarzenia z dzieciństwa nie zniszczyły jej. Destrukcyjnie wpływały na nią jej własne myśli, ciągłe powracanie do przeszłości. Gdy Jeanette zobaczyła, że w ten sposób jej układ tożsamości starał się utrzymywać nad nią kontrolę i przekonać ją, że jest w jakiś sposób niekompletna, uszkodzona, stała się bardziej rozluźniona i bardziej otwarta, zaczęła się interesować sztuką. Przestała krytykować swoje dzieci, zaczęła ich słuchać. Ku jej wielkiemu zdziwieniu rodzina zaczęła się do niej zbliżać. Jeden z sąsiadów zaobserwował zmianę w osobowości Jeanette i zapytał ją, czy jest na prozaku! Inny sąsiad aż zagwizdał i powiedział: „Na miłość boską, co się stało, że przestałaś mnie denerwować? Znam cię od dwudziestu lat. O co tu chodzi?”.
Uczestnicy moich warsztatów niemal bez przerwy pytają, jak to możliwe, że uzdrowienie i transformacja są tak łatwe. Zastanawiają się, dlaczego wsłuchiwanie się w odgłosy otoczenia, dostrajanie się do doznań w ciele, odczuwanie dotykanych przedmiotów są w stanie przekształcić ich życie. Wystarczy, by wrócili do zmysłów, a odnajdują nieograniczoną moc uzdrawiania i poczucie wielkich możliwości.
Odkryłem, że choć większość z nas rozumie znaczenie tych słów, to potrzebujemy instrukcji, które wskażą nam drogę, ponieważ współczesne życie oddzieliło nas od zmysłów. Tego rodzaju instrukcje zawarłem w swojej książce. Znajdziesz w niej opis prostego, pełnego mocy sposobu umożliwiającego życie w sposób naturalny i radosny. W ciągu kilku godzin zaczniesz odmieniać swoje życie. Chcesz być lepszym rodzicem, przyjacielem lub partnerem, poprawić swoją efektywność w pracy bądź w zmaganiach z innymi, schudnąć, pozbyć się jakiegoś uzależnienia? Powrót do zmysłów pomoże ci w prosty sposób głęboko się zmienić. Ludzie cierpiący na chroniczne bóle poznają swoją moc uzdrawiania własnego ciała. Ci, którzy walczą z gniewem, z depresją albo z lękiem, doświadczą zmiany perspektywy, przestaną kierować do siebie autodestrukcyjne komunikaty i pozwolą się prowadzić wewnętrznej mądrości swojego ciała. Bez względu na to, czego oczekujesz od życia, gdy powrócisz do zmysłów, doświadczysz spokoju i jasności, które przeprowadzą cię przez wszystko, co to życie przynosi.
W kolejnych rozdziałach tej książki umieściłem opisy ćwiczeń i zdarzeń z warsztatów oraz moich indywidualnych spotkań z klientami, które odbyły się w ciągu czterdziestu lat. Zaprezentowane tu narzędzia udoskonalali przez wiele lat stosowania wszyscy, którzy zdecydowali się podjąć praktykę dostrojenia. Nie ma wątpliwości, że przyniosą ci one zdrowie i uczynią twoje życie harmonijnym. Użyj ich, by doświadczyć swojej osobistej mądrości i mocy uzdrawiania, co jest niezbywalnym prawem każdego człowieka.
1
Już jako małe dzieci jesteśmy uczeni, jak dbać o swoje ciało: myć włosy, szczotkować zęby, przycinać paznokcie. Mówią nam, jak ważna jest aktywność fizyczna, ostrzegają nas przed niezdrowym jedzeniem. Uczymy się tego, co zdaniem naszych rodziców i nauczycieli jest ważne, co pozwala prowadzić szczęśliwe, pożyteczne życie i nie chorować.
A jednak bardzo rzadko, jeśli w ogóle, uczy się nas, co mamy robić z myślami. Oczywiście, są takie myśli, z którymi nie musimy nic robić; przychodzą i odchodzą, nie szkodząc nam wcale, niczym ptaki wlatujące w nasze pole widzenia i wylatujące z niego. Ale zbyt wiele innych myśli przykleja się do wnętrza naszej głowy jak muchy do lepu. Niektóre zostają tam na lata, nawet na całe życie, sprawiając, że nasza głowa wypełnia się zmartwieniami, jest zapchana i pełna zgiełku. Te lepkie myśli sprawiają, że postępujemy w sposób, który nam nie służy, który niekorzystnie wpływa na każdy aspekt naszego życia. Co wytwarza ten klej zatrzymujący myśli, z których nie mamy żadnego pożytku? Wytwarza go układ tożsamości – układ nieróżniący się od innych układów podtrzymujących życie w naszym ciele: układu krążenia, układu pokarmowego, ośrodkowego układu nerwowego itp.
Układ tożsamości jest zbudowany z egocentrycznych myśli. Każe człowiekowi, by miał na względzie swoje dobro, skłania go do działania i nadaje temu działaniu kierunek. Powstał po to, by pomóc każdemu stworzyć jego indywidualną tożsamość, ułatwić stworzenie struktury społecznej. Dzięki temu możemy przetrwać jako jednostki i jako pewna zbiorowość. Za jego pomocą uzasadniamy i pogłębiamy najróżniejsze podziały, na przykład na rodziny, klany, religie, kultury, rasy, narody. Te podziały, choć ważne, ograniczają rozwój człowieka. Jednocześnie dzięki nim dojrzewały i rozkwitały jednostki oraz cywilizacje. Steven Pinker w książce Tabula rasa. Spory o naturę ludzką (GWP, Gdańsk 2005) wysuwa mocne argumenty przemawiające za istnieniem ponadkulturowych składników układu tożsamości. Pisze, że członkowie wszystkich społeczeństw mają imiona własne, że we wszystkich społeczeństwach występują: liczne tabu, instytucja małżeństwa, nierówności ekonomiczne, jakaś forma rządu. Inne typowe dla wszystkich społeczeństw środki oddzielania się jednostki od zbiorowości to: agresja, przemoc, zazdrość seksualna, zawiść i skromność.
Istnienie układu tożsamości samo w sobie nie jest przeszkodą. Problem zaczyna się wtedy, gdy za jego sprawą czujesz się przede wszystkim odrębną jednostką i tracisz kontakt ze Źródłem. Układ tożsamości pozwala rozwinąć się twojej jednostkowej jaźni. Potem wytwarza wewnętrzne opowieści, które stają się wszystkim, czym jesteś, i wszystkim, czym możesz być, a ty nie wiesz, jak wprowadzić go w stan spoczynku. Kiedy układ tożsamości jest nadaktywny, ogranicza twoją świadomość, wywołuje strach, niszczy harmonię oraz równowagę umysłu i ciała. Fałszywa, ograniczona perspektywa zaburza nie tylko to, jak doświadczasz siebie, ale także twoje działania, redukując cię do bycia tym, czym jest twoja ostatnia myśl. A myśli to oczywiście złudzenia. Wszystkie myśli są wyłącznie wynikiem wydzielania neuroprzekaźników przez komórki mózgowe. Dlatego poznanie swojego układu tożsamości i sposobu jego działania ma tak wielkie znaczenie dla wyzwolenia się spod wpływu samoograniczających myśli.
Układ tożsamości nie jest tym samym, co ego, „szef” naszej psyche, które Zygmunt Freud opisał jako część umysłu doświadczającą świata i reagującą na świat, pośredniczącą między wewnętrznymi potrzebami jednostki a wymogami społeczeństwa. Ego może się przejawiać w naturalnym działaniu: słyszeniu, widzeniu, zapamiętywaniu, myśleniu, odnoszeniu się do innych, odczuwaniu, wykonywaniu dowolnej czynności. Natomiast przesadne zainteresowanie układu tożsamości samym sobą zaburza naturalne działanie.
Podstawą istnienia układu tożsamości jest szczególny rodzaj myśli zwanych wymogami. Terminu tego używała Charlotte Joko Beck, nauczycielka zen z trzydziestoletnim stażem, autorka książek Żywy zen, nic niezwykłego (Elay, Jaworze 2009) oraz Zen na co dzień – Miłość i praca (Elay, Jaworze 2009). Stosowała ona również wiele praktyk uważności, które opisuję w tej książce. Owe wymogi sprawiają, że uszkodzenie jaźni (zaburzenie połączenia umysłu i ciała) się pogłębia. Dotyczą one tego, jaki powinieneś być ty i jaki powinien być świat w każdej chwili. Zawsze, kiedy wymogi nie zostają zaspokojone, układ tożsamości staje się nadaktywny. Doświadczasz objawów tej nadaktywności: napięcia, strachu, złego samopoczucia. Wymogi twojego układu tożsamości domagają się zaspokojenia, więc usilnie się o to starasz, ale bez rezultatu. Oto krótki przykład tego, czym są wymogi, i tego, jak przygniatają człowieka.
Isabella, sprzedawczyni w butiku, zawsze wracała do domu poirytowana i wyczerpana, ponieważ w pracy przez cały dzień słuchała, jak plotkują jej koleżanki, i starała się zaspokajać wymagania klientów. Po kilku tygodniach stosowania technik opisanych w tej książce uświadomiła sobie, że – bez żadnych dodatkowych starań – funkcjonuje inaczej niż kiedyś. Gdy koleżanki plotkują, nie reaguje mechanicznie na ich zachowanie. Uśmiecha się do siebie, świadoma, że ma wymóg, by ludzie nie plotkowali. Gdy klienci kapryszą, widzi, że ma nierealistyczne wymogi wobec siebie – chciałaby umieć uczynić każdego z nich szczęśliwym. Rozpoznanie wymogu sprawia, że Isabella natychmiast pozwala mu odejść. Wolna od wymogów może działać najlepiej jak umie. Wie, jak poradzić sobie z sytuacjami, które wcześniej wywoływały u niej napięcie i przygnębienie. Jej życie rodzinne także się poprawiło. Gdy spokojna wraca z pracy, wieczory spędza z mężem w miłej atmosferze.
Każdy z nas jest ofiarą wymogów swojego układu tożsamości: „Powinienem robić wszystko bezbłędnie”, „Życie powinno być łatwiejsze”, „Powinienem bardziej nad sobą panować”, „Ludzie powinni być uczciwi i wyrozumiali”. Kiedy jadę samochodem i na każdym skrzyżowaniu muszę stawać na czerwonym świetle, zaczynam myśleć: „Cholera, skąd tyle czerwonych świateł! Dlaczego nie zsynchronizują sygnalizatorów?”. Czuję napięcie w klatce piersiowej, mój umysł zapycha się myślami pełnymi złości, staję się mniej uważny. Po chwili uświadamiam sobie wymóg, który powoduje moje fizyczne złe samopoczucie: „Stan powinien zawsze mieć zielone światło”. Dzięki temu kiedy po raz kolejny trafia mi się czerwone światło, rozpoznaję swój wymóg i uśmiecham się do siebie. Mój układ tożsamości pozostaje w stanie spoczynku, a ja działam normalnie i dobrze się czuję.
Twój układ tożsamości stwarza pełen napięcia, rozszczepiony na dwie części świat przeciwieństw, zawłaszcza naturalne utrapienia i radości codziennego życia. Przypisuje zjawiskom i rzeczom względne wartości: dobry – zły, sukces – porażka, miłość – nienawiść. To rozszczepienie prowadzi do stawiania wymogów: „Powinienem być dobry we wszystkim”, „Powinienem odnieść sukces”. Przeciwieństwo tego twierdzenia jest dla większości ludzi nie do przyjęcia. To rozszczepienie wpływa również na wyobrażenia o tym, jaki powinien być świat: „Nie powinno padać”, „Przyjaciele powinni być szczerzy i wierni”. Uświadom sobie, że twoja prawdziwa jaźń jest tak rozległa, że zawiera nie tylko bycie optymistą, kimś silnym i niezależnym, ale także bycie pesymistą, kimś słabym i podległym.
Kiedy stwarzasz sobie wyobrażenie tego, kim jesteś, i wierzysz, że jesteś taki, jak to wyobrażenie, doświadczasz przejawów działania uszkodzonej jaźni, czyli pewnego ograniczonego tworu złożonego z odczuć, doznań, myśli i wytworów fantazji. Prawdziwy ty jesteś niepodobny do jakichkolwiek wyobrażeń, cudownie rozległy, kompletny, połączony ze Źródłem i z wszystkim, co istnieje. Jesteś w pełni obecny w każdej chwili, nieoddzielony od krzesła, na którym siedzisz, powietrza, którym oddychasz, jedzenia, którym się żywisz, dnia, w którym twoi rodzice spotkali się po raz pierwszy. Twoja prawdziwa jaźń jest ponad wyobrażeniami twojego układu tożsamości o byciu oddzielonym lub połączonym. Wszystko jest połączone i współistnieje, a jednak każdy w każdej chwili jest wyjątkowy i osobny. Dualistyczny umysł ma trudności ze zrozumieniem tego paradoksu. Spróbuję wyjaśnić, o co tu chodzi, posługując się przykładem elektronu. Gdy obserwujemy elektron jako cząsteczkę, zachowuje się on jak cząsteczka i ma granice. Gdy obserwujemy go jako falę, zachowuje się jak fala. To, czym jest, zależy od punktu widzenia obserwatora.
O naszym nieograniczonym połączeniu ze Źródłem i wszelką energią mówił między innymi Nima Arkani Hamed, fizyk teoretyk molekularny z University of California w Berkeley. Pewnego razu zapytał: „Jaką część wszechświata możesz uchwycić między kciukiem a palcem wskazującym?”. Sam sobie odpowiedział: „Może o wiele większą, niż ci się wydaje. Odległe obszary kosmosu mogą znajdować się nie dalej niż o milimetr od ciebie. Całe wszechświaty mogą być w zasięgu twojej dłoni. Nawet jeśli nie potrafisz dostrzec tych odległych miejsc i innych światów, możliwe, że porozumiewasz się z nimi za pomocą najbardziej zwyczajnej ze wszystkich sił – grawitacji”.
Ograniczone wyobrażenie, które masz na swój temat, wpływa na twoje życie. Dowodem na to jest rozmowa, jaką odbyłem kiedyś z Julie.
Julie: Powtarzasz wciąż, że tak naprawdę nie jestem uszkodzona, ale ja ci nie wierzę. (Użyte w oryginale słowo damaged mogłoby tu zostać przetłumaczone jako „zraniona” albo „skrzywdzona”, bo taki sens ma w kontekście rozmowy Julie ze Stanem. W terminologii Mind-Body Bridging ma ono jednak szersze znaczenie, które najlepiej oddaje moim zdaniem słowo „uszkodzona” – przyp. tłum.).
Stan: To układ tożsamości bez przerwy przekonuje cię, że jesteś uszkodzona.
Julie: Nieprawda! Mój ojciec mnie molestował. Nie rozumiem, co to ma wspólnego z moim układem tożsamości.
Stan: To prawda, przeszłaś przez straszne rzeczy. Ale poświęć teraz chwilę, zamknij oczy i spróbuj znaleźć w sobie miejsce, które jest uszkodzone. (Julie robi to, a po kilku chwilach rozmowa toczy się dalej).
Stan: Czy znalazłaś jakieś uszkodzenie?
Julie: Tak, jest nim to, że mój ojciec mnie molestował.
Stan: Przecież to tylko myśl: „Mój ojciec mnie molestował”. Gdzie jest uszkodzenie?
Julie: Nie rozumiem. To, co ojciec mi zrobił, spowodowało uszkodzenie, które zamieniło moje życie w nieszczęście. Próbuję jakoś żyć z tymi bolesnymi wspomnieniami.
Stan: To, co on zrobił, było okropne. Ale dzisiaj, Julie, w tej chwili, w tym pokoju, nie jesteś uszkodzona. Twoje myśli o molestowaniu przechwycone przez układ tożsamości sprawiły, że uważasz się za uszkodzoną. Jednak to tylko myśli.
Julie: Wciąż mam blizny na duszy po tym zdarzeniu. Dla mnie to uszkodzenie.
Stan: Kiedy skaleczysz się w palec, uruchamia się naturalny proces uzdrawiania i rana po pewnym czasie się goi. Może po niej zostać blizna, ale blizna nie jest uszkodzeniem – jedynie śladem po nim. Jeśli rana się nie zagoiła, oznacza to, że ten proces z jakiegoś powodu się nie uruchomił. Uszkodzenie psychiczne nie różni się niczym od uszkodzenia fizycznego. Kiedy do niego dochodzi, również uruchamia się naturalny proces uzdrawiania. Jeśli rana psychiczna się nie goi, to sygnał, że twoje naturalne funkcjonowanie jest zaburzone. Zaburzenie wywołuje układ tożsamości, który – przechwytując twoje myśli – stwarza poczucie uszkodzenia i nie pozwala o nim zapomnieć.
Julie: Chcesz przez to powiedzieć, że molestowanie nie spowodowało uszkodzenia? Ojciec mnie skrzywdził, ale to mój układ tożsamości spowodował, że wydaję się sobie trwale uszkodzona?
Stan: Tak. Zadaniem układu tożsamości jest nieustanne wzmacnianie twojego poczucia uszkodzenia i nakłanianie cię do tego, byś uwierzyła, że jesteś tylko tym uszkodzeniem. Zajrzyj jeszcze raz do swego wnętrza i sprawdź, czy możesz odnaleźć tam jakieś uszkodzenie. Zamknij oczy i powoli, uważnie zbadaj swój umysł w poszukiwaniu uszkodzenia. Spenetruj prawą stronę umysłu, potem lewą, górę i dół, tył i przód.
Julie: Nie mogłam znaleźć żadnego uszkodzenia, jest tylko przestrzeń. Ale natknęłam się na myśli o tym, że jestem ofiarą molestowania.
Stan: Zgoda. Takie myśli pojawiają się w czystej przestrzeni umysłu. Najważniejsze, by rozpoznać, kiedy twój układ tożsamości stwarza przekonanie o uszkodzeniu i uniemożliwia ci doświadczanie przestrzenności, działania i uzdrawiającej mocy połączonej ze Źródłem twojej prawdziwej jaźni. Twojej prawdziwej jaźni nic nie może uszkodzić.
Gdy Julie zaczęła rozpoznawać skutki działania swojego układu tożsamości, nauczyła się wykraczać poza ograniczoną jaźń ofiary. Przekształcała swoje życie, odnajdując świadomość tego, kim naprawdę jest, i umiejętność cieszenia się tym.
Gdy odkryłem istnienie układu tożsamości, przekonałem się, że wszyscy, nawet jeśli nie doznaliśmy traumy, z powodu jego nadaktywności mamy złudzenie, że nasza jaźń jest uszkodzona. Układ tożsamości, kiedy się uaktywni, przejmuje kontrolę nad połączeniem między naszym umysłem a ciałem. Wtedy zaczynamy doświadczać siebie jako kogoś zaburzonego. A to wpływa na nasz sposób działania i nasz system wartości.
Stosowałem praktyki opisane w tej książce, pracując z tysiącami ludzi. Dzięki tym praktykom dostrzegli oni, że nie są uszkodzeni i zaczęli naprawdę żyć.
Twój układ tożsamości snuje wewnętrzne opowieści pozwalające rozkwitać złudzeniu uszkodzonej jaźni. „Moje życie powinno mieć sens”, „Powinienem ulepszać świat” – oto wymogi, z którymi może się wiązać następująca wewnętrzna opowieść: „Nie robię w życiu nic naprawdę ważnego; czemu nie wezmę się w garść; czego mi brakuje?”.
Kiedy twój układ tożsamości ma nad tobą władzę, zanurzasz się całkowicie w zamkniętą opowieść o tym, co było lub co będzie, która wyłącza cię z tu i teraz, zawęża twoją świadomość, zapycha umysł i powoduje napięcia w ciele. Im częściej włączasz powtórki lecące na „kanale ja”, tym bardziej tracisz z pola widzenia to, kim jesteś mentalnie, fizycznie i duchowo. Kiedy wprawisz układ tożsamości w stan spoczynku, to znaczy gdy rozpoznasz jego wymogi oraz wewnętrzne opowieści i nie pozwolisz się im prowadzić, do głosu dojdzie twoja naturalnie i swobodnie funkcjonująca jaźń. Najważniejsze, byś pamiętał, że nie istnieje coś takiego jak uszkodzona jaźń – naprawdę nie jesteś uszkodzony. Jesteś kompletny, jesteś całością. Bycie świadomym pozwoli objawić się twojej prawdziwej jaźni, sprawi, że znikną wewnętrzne opowieści. Oto przykłady z moich warsztatów.
Ron dorastał w biednej dzielnicy Detroit. Choć dzisiaj mieszka na zamożnym przedmieściu San Francisco i jest odnoszącym sukcesy profesjonalistą oraz działaczem społecznym, ma poczucie, że musi być dwa razy lepszy niż inni. Nigdy nie rozmawiał z nikim o swoim poczuciu niższości, uznając, że to pozostałość z dzieciństwa. Kiedy się dowiedział o wewnętrznych opowieściach, wyraźnie zobaczył, jak często jego wewnętrzna opowieść o tym, że musiał bez przerwy udowadniać swoją wartość, jest odtwarzana w jego umyśle i prowadzi do znajomego uczucia, że nigdy nie jest dość dobry oraz do towarzyszącego mu napięcia. Od tej chwili Ron zaczął postrzegać swoje wewnętrzne opowieści jako ciała obce, które domagają się jego uwagi. Gdy zaczął przerywać je w coraz wcześniejszej fazie, ku swemu zdumieniu doświadczył spokoju umysłu i dobrego samopoczucia.
Jego żona Liz zauważyła, jak się zmienił, i sama przyszła na serię warsztatów. Jest szefową w firmie działającej w branży kosmetycznej. Ubiera się elegancko, dba o siebie, ma szczupłą figurę. Jednak pod tą maską Liz ukrywała cierpienie z powodu zaburzeń jedzenia. Poprzednie próby dotarcia do istoty problemu za pomocą psychoterapii nie zmieniły jej przekonania, że jest tłustą, nieatrakcyjną i niekochaną kobietą. Po tym, jak na warsztacie omówiłem wewnętrzne opowieści, Liz rzuciła taką uwagę: „Moje myśli są prawdziwe, to nie żadne wymyślone opowieści. Spójrz na moje serdelkowate palce. Dobrze, że nie widzisz moich ud ani tego, jak moja twarz wygląda bez makijażu”. Powiedziałem jej: „Najważniejsze jest nie to, czy te opowieści są prawdziwe czy nie, ale to, jak często odtwarzasz je w swojej głowie w ciągu dnia. Chciałbym, żebyś była świadoma, kiedy te opowieści się pojawiają. Gdy tylko je zauważysz, natychmiast skoncentruj się na dźwiękach dochodzących z otoczenia, poczuj, czego dotykają twoje dłonie, a potem powróć do tego, czym się zajmowałaś w tej chwili”.
Na następnych zajęciach Liz tak skomentowała swoje próby: „Zadziwia mnie to, jak bardzo zaborcze są wewnętrzne opowieści. Przychodzą przez cały dzień. Gdy tylko uświadamiam sobie ich istnienie i wracam do swojej pracy, natychmiast się rozluźniam”.
Stając się świadomą swoich wewnętrznych opowieści, Liz w końcu mogła się od nich uwolnić. W jej życiu zaszła zmiana. Gdy uświadomiła sobie, że wewnętrzne opowieści utrzymywały złudzenie jej uszkodzonej jaźni i były siłą napędową zaburzeń jedzenia, jej waga i fizyczne niedoskonałości (częściowo wyimaginowane) przestały powoli mieć dla niej znaczenie. Zrozumiała, że jest czymś więcej niż tylko swoim ciałem.
Czasami łatwiej ci ograniczyć postrzeganie, niż stać się świadomym nieskończonej liczby możliwości, które się przed tobą otwierają. Twój układ tożsamości cię ogranicza, dając ci niezmienną i oddzieloną od Źródła tożsamość. Ceną, jaką za to płacisz, jest lęk, przesadne zamartwianie się, napięcie w ciele, ograniczona świadomość. Ten układ nie pozwala ci doświadczyć ani wyrazić tego, kim naprawdę jesteś. Trafnie podsumował to Bruce Lee: „Ponieważ człowiek nie chce czuć się niepewnie, nie chce błądzić, tworzy wzorzec działania, myślenia i wchodzenia w relacje. Staje się niewolnikiem tego wzorca i uznaje go za rzeczywistość”.
Czasem proszę uczestników swoich warsztatów, by wyobrazili sobie, jak wpłynąłby na orła jego układ tożsamości. Ma im to ułatwić zrozumienie, jak układ tożsamości działa na nas i dlaczego dobrze jest wprowadzić go w stan spoczynku. Uczestnicy zwykle mówią, że układ ten uwięziłby orła w klatce, spętał mu szpony, uniemożliwił swobodne latanie, odczuwanie dotyku wiatru i widzenie rozciągającego się przed nim bezkresu. Najlepiej zapamiętałem wypowiedź pewnego młodego człowieka, który powiedział, że układ tożsamości nie uniemożliwiłby orłowi latania. Nie pozwoliłby mu natomiast docenić niezwykłości tego, czym jest i co robi. Orzeł nie poczułby aż do szpiku kości siły swoich skrzydeł, która pozwala mu wzbijać się w niebo. Nie doceniłby przenikliwości wzroku, dzięki któremu tak doskonale widzi świat. Układ tożsamości wprowadziłby go w stan odrętwienia. Ten młody człowiek powiedział: „To zupełnie tak, jakbym brał prysznic w płaszczu przeciwdeszczowym. To właśnie robi mi układ tożsamości – znieczula mnie. I tak żyję swoim życiem, frunę przez swoje życie, ale nie doświadczam pełni swojej prawdziwej jaźni, bo mój układ tożsamości oderwał mnie od mojego ciała, przytłumił moje zmysły. Odciął mnie od tego, kim naprawdę jestem”.
Układ tożsamości uniemożliwia bycie tu i teraz, w tej właśnie chwili. Jasno wynika to z wypowiedzi uczestników moich warsztatów.
Brett: Często, kiedy jadę autostradą, całkowicie zatracam się w swoich myślach. Mijam dziesięć kilometrów pięknego krajobrazu i nawet go nie zauważam. A potem jeszcze na dodatek przejeżdżam swój zjazd. Zdaje się, że jest to, poza wszystkim innym, dość niebezpieczne – mógłbym nie usłyszeć klaksonu innego kierowcy albo spowodować wypadek.
Debra: Spinam się tak bardzo na spotkaniach rady nadzorczej, że mija pięć minut, a ja nie jestem w stanie usłyszeć nawet jednego słowa z tego, co mówią. Potem ktoś pyta o moją opinię i muszę wymyślać jakąś odpowiedź. To tak, jakbym musiała sama siebie wyciągać za uszy z bagna. Staram się wyglądać na spokojną, ale w środku wszystko się we mnie gotuje.
Sylvia: Mój chłopak dzwoni, zaczynamy rozmawiać, ale już po kilku sekundach przestaję słyszeć cokolwiek. Czuję się wytrącona z równowagi i strasznie zdenerwowana. A on natychmiast to wyczuwa. Wścieka się, a ja nie wiem, co powiedzieć. Nie mam pojęcia, dlaczego odlatuję w ten sposób.
Juan: Kocham się z żoną i nagle uświadamiam sobie, że myślę o pracy, o tym, co jadłem na kolację. Zaraz potem zaczynam rugać się za to, że myślę o takich rzeczach, i nagle czuję się strasznie, jestem pełen wściekłości na siebie.
Tom: Chodzę po polu golfowym, ale myślę o pracy i pieniądzach. Próbuję się rozluźnić, ale oczywiście wszystko kończy się tym, że podcinam piłkę.
Gdy jesteś zatopiony w historiach dziejących się w głowie, nie czujesz nawet swojego ciała! To jednak nie czyni jeszcze z układu tożsamości twojego wroga. Przeciwnie, jego istnienie jest błogosławieństwem. Ten układ nie tylko pokazuje ci, co cię tak naprawdę gnębi, ale także wskazuje drogę prowadzącą do twojej naturalnej jaźni. Kiedy cierpisz, wiesz, że to na skutek znalezienia się we władzy tego układu. Możesz poszukać sposobu uwolnienia się od niej.
Wspominałem już i powtórzę jeszcze wiele razy, że celem tej książki jest nauczenie cię nowego, ekscytującego sposobu patrzenia na życie i dostarczenie ci narzędzi, za pomocą których będziesz mógł wprowadzić w stan spoczynku układ tożsamości. Przenosząc uwagę na to, co widzisz i słyszysz, na doznania w ciele, przełączysz silnik tego układu na luz. Kiedy zacząłem pracować z ludźmi nad stworzeniem takich narzędzi, nazwałem stan, który pozwalają osiągnąć, stanem fizycznej, mentalnej oraz duchowej harmonii, „dostrojeniem” (bridging). Dzięki dostrojeniu funkcjonujesz w sposób naturalny, niezaburzony, przeżywasz życie w jego najlepszej postaci. Dostrojenie sięga do każdej komórki, każdego atomu w twoim ciele, dociera bezpośrednio do istoty twojego istnienia, przekształcając sposób, w jaki cieszysz się naturą, odnosisz do rodziny i przyjaciół, grasz w golfa lub tenisa, uprawiasz seks, zarabiasz pieniądze, modlisz się, troszczysz o siebie i innych, poprawiasz wyniki w pracy. Dostrojenie wzmacnia twój układ odpornościowy i dba o równowagę oraz harmonię twoich układów biologicznych. Pozwala odzyskać połączenie ze Źródłem.
Jeśli wszystkie dziedziny twojego życia nie ulegną przekształceniu, oznacza to, że się nie dostrajasz, gdyż dostrojenie nie jest czymś oddzielnym od codziennych, zwykłych czynności. Ono jest życiem – wolnym i pełnym. Nie musisz przerywać życia, by się dostroić.
Dostrojenie składa się z dwóch etapów. Pierwszym jest praktyka bycia świadomym, które wprawiają układ tożsamości w stan spoczynku. Dzięki byciu świadomym wracasz do chwili obecnej i uświadamiasz sobie obrazy, dźwięki, doznania fizyczne i przepływające myśli; to, czy jesteś napięty czy rozluźniony, szczęśliwy czy nie, czy masz umysł klarowny czy pomieszany. Bycie świadomym układu tożsamości jest wszystkim, czego potrzebujesz, by wprowadzić go w stan spoczynku.
Drugim etapem dostrojenia jest zaprzyjaźnienie się z układem tożsamości, co oznacza rozpoznawanie i rozumienie jego wymogów oraz tego, w jaki sposób ograniczają one twoje życie. Czynisz to za pomocą mapowania umysłu–ciała, o którym dowiesz się więcej w rozdziale piątym.
Dostrojenie jest częścią nas samych. Jest korzystaniem z mądrości ciała po to, by żyć pełnią życia. Jako dorośli zapominamy o swojej naturalnej zdolności wykraczania świadomością poza zmartwienia i smutki. Gdy udało mi się zachęcić pewnego sceptyka, by dostroił się do dźwięków otoczenia, przyznał, że to technika, której używał przed laty: „Pamiętam, że gdy byłem małym chłopcem, nękał mnie czasem wielki ból. Szedłem wtedy nad rzekę i kładłem się na brzegu. Zamykałem oczy i wsłuchiwałem się w szmer wody, wtedy ból jak gdyby odpływał”.
Kiedy układ tożsamości jest w stanie spoczynku, działasz naturalnie. Każdy układ w twoim ciele, każdy narząd, każda komórka wykonuje swoją pracę i podejmujesz działania, które są najwłaściwsze w danej sytuacji. Na przykład naturalną reakcją na bycie zmęczonym jest pójście spać. Ale gdy za sprawą układu tożsamości umysł jest zapchany myślami, a ciało pełne napięć, nie możesz zasnąć. Wyobraź sobie strzelającego rzut karny piłkarza, którym zawładnął układ tożsamości: „Jeśli nie strzelę, przegramy. Na pewno mi się nie uda. Nie mogę się skoncentrować. Muszę bardziej się postarać”. Jego naturalna zdolność celnego kopnięcia piłki ulega zaburzeniu.
Naturalne działanie jest przejawem prawdziwej (naturalnej) jaźni. Jaźni, której nie da się uchwycić za pomocą myślącego umysłu; jaźni, która ożywa tylko wtedy, gdy wprowadzasz układ tożsamości w stan spoczynku. Prawdziwa jaźń objawia się zawsze wtedy, kiedy układ tożsamości odpoczywa.
W jaki sposób rozpoznać, że układ tożsamości jest aktywny? To łatwe. Poświęć kilka minut na eksperyment, który sprawi, że rozpoczniesz najważniejszą transformację w swoim życiu. Gdziekolwiek teraz jesteś – w domu, na dworze, w tramwaju – przenieś uwagę z czytania tej książki na jakiś dźwięk płynący z otoczenia. To może być szmer świetlówki, świergot ptaka albo szum samochodów (pomiń muzykę i ludzkie głosy, nie są w tym wypadku pomocne). Skup się na tym dźwięku i zauważ, co się z nim dzieje, kiedy pojawia się jakaś myśl.
Szybko poczynisz dwie obserwacje. Po pierwsze, kiedy przenosisz uwagę na dźwięk, myśli stają się tłem dla tego, co słyszysz; twoja świadomość się poszerza, a ciało rozluźnia. Po drugie, chwilę po tym, jak skoncentrujesz się na dźwięku, myśli będą próbują powrócić na centralne miejsce: „Muszę zapłacić rachunki”, „To ćwiczenie jest głupie” itd. Kiedy pojawiają się myśli, a ty dajesz się uwikłać w dramat, który one przedstawiają, twoja świadomość się zawęża. Nie słyszysz już dźwięku, a twoje ciało się napina. To włączył się układ tożsamości.
Schemat na stronie 41 odsłania tajemnicę połączenia umysłu i ciała. Pokazuje różnicę między naturalnym działaniem a życiem pod dyktando układu tożsamości. Obydwie pętle zaczynają się od myśli. Pętla naturalna pokazuje, jak myśl, której nic nie zakłóca, powoduje naturalne działanie oraz zjednoczenie umysłu i ciała. W pętli układu tożsamości ta sama myśl zostaje schwytana w cykl depresor–fikser, co zaburza działanie i przerywa połączenie umysłu i ciała. Wchodzisz w stan uszkodzonej jaźni. Bycie świadomym dzięki ćwiczeniom dostrojenia powoduje przerwanie pętli układu tożsamości, umożliwia niezakłócone myślenie i przywraca połączenie umysłu i ciała. Potem naturalna mądrość twojego ciała przekształca twoje życie.
Ty, ja, twój sąsiad – wszyscy doświadczyliśmy jakiegoś rodzaju traumatycznych przeżyć o różnej sile. Jeśli po przeczytaniu tej książki miałbyś zapamiętać z niej tylko jedną rzecz, niech to będzie ta: bez względu na to, jak wielką traumę masz za sobą, to nie ona, ale twój układ tożsamości nie pozwala ci doświadczać pełni życia.
Życie bywa bolesne. Radosne jest to, że każdy jest czymś więcej niż tylko sumą swoich przeszłych i obecnych problemów. Właśnie te problemy z taką wprawą kolekcjonuje nasz układ tożsamości, by regularnie nam o nich przypominać. Will Rogers2 powiedział: „Kiedy stwierdzisz, że jesteś w dole, przede wszystkim powinieneś przestać kopać”. Nieustanne kopanie podtrzymuje istnienie układu tożsamości. Naszym zadaniem jest przestać kopać i wprowadzić układ tożsamości w stan spoczynku, co spowoduje, że popatrzymy na swoje problemy z właściwej perspektywy.
Żeby pokazać, jak układ tożsamości podtrzymuje istnienie problemów, proszę uczestników warsztatów, by wypisali po trzy swoje największe problemy. Oto kilka typowych: „Mój mąż nie kocha mnie tak jak kiedyś”, „Moja żona bez przerwy narzeka”, „Nie mogę cieszyć się życiem z powodu bólu kręgosłupa”, „Jem za dużo”, „Piję”, „Moje życie jest żałosne”, „Jestem przygnębiony”, „Cały czas źle się czuję”, „Ludzie ciągle mnie rozczarowują”, „Moja córka może być w ciąży”, „Poddaję się, gdy pojawiają się trudności”, „Nie mam pieniędzy”.
Carla, jedna z uczestniczek moich warsztatów, ma trzydzieści kilka lat, jest promienną osobą, łatwo nawiązuje kontakt z innymi. Problemem, który przygnębia ją najbardziej, jest to, że szefowa jej nie docenia. Kierując się moimi wskazówkami, Carla stworzyła mapę swojego problemu, którą zamieszczam poniżej. Mapowanie umysłu–ciała (w kolejnych rozdziałach wyjaśnię, na czym ono polega) jest jedną z najważniejszych rzeczy, które można zrobić, żeby rozpoznać działanie układu tożsamości i wprowadzić go w stan spoczynku. Dzięki stworzeniu takiej mapy odkryjesz mechanizmy działania układu tożsamości, a to pomoże ci je rozpoznać, kiedy znów się pojawią.
W centrum mapy Carla zapisała zdanie określające jej problem: „Moja szefowa mnie nie docenia”. Gdy tylko skończyła kreślić tę mapę, skrzywiła się. „Samo patrzenie na mapę sprawia, że staję się jeszcze bardziej zła na szefową. Ten gniew przenika całe moje życie” – powiedziała.
Mapa Carli jest przepełniona „kwestią szefowej”, a jej umysł jest przepełniony myślami o tej kobiecie. Carla sądzi, że to naturalny i nieunikniony skutek zachowania szefowej. Ale czy tak jest w istocie? Prawdziwym problemem jest nie zachowanie szefowej Carli, ale to, w jaki sposób układ tożsamości Carli używa tego zachowania, by zapchać myślami jej umysł, wywołać napięcia w jej ciele i zaburzyć jej działanie. Ta mapa pokazuje, jak wewnętrzne opowieści Carli sprawiają, że doświadcza ona siebie samej jako uszkodzonej: „Cała się spinam, kiedy pomyślę, jak mnie traktuje”, „Ona mnie lekceważy”, a także „Dlaczego mnie nie lubi?”.
Układ tożsamości Carli próbuje usunąć to głęboko zakorzenione poczucie uszkodzenia za pomocą zapisanych na mapie myśli: „Jestem świetna, to ona jest problemem” oraz „Gdyby Robert był szefem – on mnie docenia”. To właśnie jest słynne „gdyby tylko…”.
Same myśli zapisane na mapie nie stanowią problemu, są całkowicie swobodne i doskonale naturalne. Nie ma niczego złego w stwierdzeniu: „Jestem świetna, to ona jest problemem” albo „Znajdę nową pracę”. Problem polega na tym, że układ tożsamości Carli przechwytuje te myśli i używa ich, by wzmocnić jej poczucie bycia uszkodzoną. Ale Carla wciąż ma trudności ze zrozumieniem, że to jej układ tożsamości, a nie zachowanie szefowej jest sednem jej problemu. Odbyliśmy taką oto rozmowę.
Carla: Mam zamiar spojrzeć na tę sytuację ze wszystkich stron. Chcę przyjrzeć się temu, co pokazała moja mapa. Ale nie zmienia to faktu, że to moja szefowa jest problemem i ma problem, a to wpływa na moje życie.
Stan: Nikt temu nie zaprzecza. Teraz rozważamy możliwość, że twój układ tożsamości przekształcił naturalny problem życiowy – który mógłby zostać rozwiązany, gdybyś działała naturalnie – w problem, który nie może zostać rozwiązany. Mapowanie pokazuje ci, jak układ tożsamości schwytał cię w pułapkę. Pomaga ci dostrzec różnicę między naturalnymi myślami a myślami wytwarzanymi przez układ tożsamości.
Carla: Oczekiwać, by ludzie mnie lubili, i starać się poprawić swoje życie – to chyba całkowicie naturalne.
Stan: Tak, to całkowicie naturalne. Ale twój układ tożsamości ma wymóg, że twoja szefowa powinna cię doceniać. Kiedy ten wymóg nie jest spełniony, czujesz się uszkodzona. Jednak naprawdę fatalny jest fakt, że twój układ tożsamości nigdy nie będzie zaspokojony, bez względu na to, jak bardzo twoja szefowa będzie cię doceniać. Jego zadaniem jest wzmacniać twoje poczucie uszkodzenia.
Carla: To masz na myśli, kiedy mówisz, że problemy układu tożsamości nie mogą zostać rozwiązane, a naturalne problemy mogą?
Stan: Zgadza się. Wykonując kolejne ćwiczenia, udoskonalisz umiejętność oceniania, kiedy układ tożsamości jest aktywny. Wierz mi, to co najmniej połowa sukcesu.
A oto mapa Davida – inny przykład mapy problemu. Ta mapa kryje inną opowieść. Carla obwiniała rzeczywistość zewnętrzną, David natomiast obwinia siebie. Mimo że David odnosi sukcesy w życiu zawodowym i ma troskliwą żonę, jego mapa jest pełna samokrytycyzmu: „Powinienem być lepszy”, „Nie odżywiam się prawidłowo”, „Głowa boli mnie z mojej winy, bo nie mogę zasnąć”, „Nie jestem dość dobrze zorganizowany”. Te myśli też początkowo były swobodne, były pomocne. To całkowicie naturalne, myśleć, że powinno się jeść zdrowo, być lepiej zorganizowanym albo bardziej rozluźnionym. Jednak układ tożsamości Davida chwyta te myśli, używając ich do zapychania jego umysłu i wywoływania napięć w jego ciele.
Świadomość Davida jest ograniczona, gdyż skupił się on na sobie jako na źródle problemów. Potępianie samego siebie podtrzymuje jego poczucie uszkodzenia. Bez względu na to, jak David się stara, nie potrafi rozwiązać problemów (tak naprawdę stwarza je układ tożsamości), ponieważ nie jest w stanie działać naturalnie. Wysiłki Davida służą wyłącznie wzmocnieniu poczucia uszkodzenia.
Poświęć trochę czasu, by sporządzić swoją pierwszą mapę problemu. Pozwoli ci ona uchwycić twoje schematy działania i skutki uaktywniania się twojego układu tożsamości. Pracując z tą książką, sporządzisz jeszcze wiele map. Nie wyrzucaj ich, ponieważ będziesz do nich wracał.
Zacznij od spojrzenia na swoje życie. Jakie są trzy twoje największe problemy? Spisz je, ujmując każdy w jednym zdaniu. Zamknij oczy i wyobraź sobie, jak wyglądałoby twoje życie, gdyby te problemy zostały rozwiązane. Teraz na środku pustej kartki zapisz zdanie nazywające najtrudniejszy problem. Obwiedź je kółkiem. Skoncentruj się na tym problemie, pozwalając myślom pojawiać się spontanicznie. Przez pięć minut zapisuj wszystko, co przychodzi ci do głowy, streszczając każdą myśl za pomocą kilku słów umieszczonych w dowolnym miejscu kartki. Zapisz także określenia doznań pojawiających się w ciele. Złam liniowy porządek swojego myślenia, swobodnie rozrzucając myśli na kartce. Nie analizuj ich ani nie rozwijaj, nie poprawiaj zapisanych słów.
Gdy skończysz, zaobserwuj swoją obecną reakcję na problem zapisany w ten sposób. Potem rozważ każde zdanie z kartki i nieustannie obserwuj reakcje ciała. Bądź świadom wszystkich myśli, emocji i doznań fizycznych, które się teraz pojawią. Przygnębienie, smutek, złość, rozczarowanie, strach, lęk, poczucie winy, wstyd, oskarżanie się, potępianie siebie, a zwłaszcza napięcia w ciele wskazują na to, że w sprawę wmieszał się twój układ tożsamości. Nie zapominaj, że ta mapa nie jest obrazem twojego życia, a jedynie zapisem działania twojego układu tożsamości w tej konkretnej chwili.
Mapa problemu pomaga szybko zlokalizować źródło niepokoju. Dla wielu ludzi skutek jej stworzenia jest objawieniem otwierającym drzwi do całkowicie nowego życia. Dowodzi tego poniższy przykład.
Fred i jego żona Kathy są właścicielami małej, dobrze prosperującej firmy software’owej. Zaprosili mnie, bym poprowadził zajęcia dla pracowników tej firmy. Przez dwie godziny każdy uczestnik zajęć tworzył mapę swojego największego problemu. Fred pokazał grupie efekt swojej pracy. Jego problem brzmiał: „Nie mam pieniędzy na wprowadzenie na rynek nowego produktu”. Na mapie znalazły się zdania o ryzyku związanym z tą operacją i o jej finansowaniu, ale głównym motywem były samokrytycyzm Freda i zastrzeżenia, jakie miał do siebie. Powodowały one napięcie fizyczne, przez które Fred się garbił. Opowiadając o tym, jak bardzo przygnębia go ten problem, Fred miał łzy w oczach. W trakcie opowiadania jego twarz nagle się rozjaśniła. Wykrzyknął: „Zobaczcie, na co skazuję siebie samego! To nie nasze finanse powodują moje przygnębienie – to mój układ tożsamości”. Pamięć o tym objawieniu nie zniknęła przez resztę dnia, gdy Fred oprowadzał mnie po firmie. W pewnej chwili weszliśmy do biura Kathy, która akurat pracowała przy komputerze. Fred zaczął coś do niej mówić, ale ona nie przerwała pracy. W pewnym momencie Fred oznajmił zdziwiony: „Mam wymóg, żeby Kathy przerywała to, co robi, kiedy coś do niej mówię. Wcześniej w sytuacji podobnej do tej robiłem się spięty i zły, kotłowały się we mnie myśli, że Kathy mnie odrzuca. Teraz jest inaczej. Widzę, że to tylko mój wymóg, a Kathy ma prawo zachowywać się tak jak chce. Zdaje się, że to przestało być problemem!”.
Te zmieniające życie doświadczenia nie są przelotne. Skutki dostrojenia są trwałe! Dopóty, dopóki będziesz używał narzędzi opisanych w tej książce, będziesz zdolny do natychmiastowej, pogłębiającej się zmiany na lepsze. Wcześniej David, Carla i Fred, a teraz ty zrobiliście pierwszy krok w kierunku wprowadzenia układu tożsamości w stan spoczynku – mapowanie jego działań. Gdy wyciągniesz układ tożsamości na światło dzienne, obejmiesz go swoją świadomością, będziesz w stanie wyjść poza ograniczające cię myśli i uzyskać szeroką perspektywę.
2
Życie ma swoje blaski i cienie. Większość z nas przypisuje te drugie okolicznościom zewnętrznym (na przykład problemom w pracy, brakowi pieniędzy lub czasu, oczekiwaniom rodziny) albo swoim wadom – takim, jak je sobie wyobraża. Kiedy jesteśmy przygnębieni, czujemy się także wypaleni. Codzienny trud to dla nas za dużo. Nasze ciało przepełnione jest bólem, wydaje się nam zmęczone i ciężkie. Oddech staje się płytki, ramiona opadają, głowa boli. Nasz umysł jest pełen zmartwień. Przechodzimy przez różne stany: potępiamy siebie, poddajemy się rezygnacji, obwiniamy innych. Staramy się bardziej, pracujemy ciężej, jednak bez skutku.
Inni mogą nie zauważać, że jesteśmy w dołku, ale my naprawdę tam jesteśmy. Nieważne, co osiągniemy, i tak nie mamy poczucia spełnienia ani spokojnego umysłu. Jesteśmy nakręceni, nie umiemy się rozluźnić. Próbujemy zdobyć złoty medal i czasem dzięki niezwykłej determinacji nam się to udaje – ale złoto okazuje się fałszywe. Zarobiliśmy miliony i nie czujemy się zwycięzcami. Nasze ciała są rozdygotane. Umysły zapchane. Serca puste. Dusze samotne.
Nie musimy doświadczać tego wszystkiego. Te objawy nie są spowodowane genami, wychowaniem, traumami, stresem środowiskowym, cechami naszej osobowości. Są skutkiem działania dwóch podukładów układu tożsamości: depresora i fiksera. Depresor przechwytuje twoje naturalne myśli, by utrwalić poczucie uszkodzenia. Fikser przechwytuje twoje naturalne myśli, próbując usunąć poczucie uszkodzenia. Ponieważ to uszkodzenie jest urojone, jego praca nigdy nie ma końca. Chociaż depresor i fikser są łatwi do zidentyfikowania, nie namierzysz ich, jeśli nie będziesz wiedzieć, czego szukać.
Umiejąc rozpoznawać wymogi depresora i fiksera, możesz także wprowadzić układ tożsamości w stan spoczynku i żyjesz wtedy pełnią życia.
Twój umysł, działając naturalnie, wytwarza myśli zarówno pozytywne, jak i negatywne. Dlatego w żaden sposób nie uda ci się pozbyć tych drugich. Próby pozbycia się ich dają im tylko więcej siły. Umysł nie może stworzyć ani jednej myśli, nie tworząc jednocześnie myśli o przeciwnym znaczeniu.
Co masz zatem zrobić, kiedy w twojej głowie pojawiają się negatywne myśli: „Nigdy tego nie zrozumiem”, „Jestem leniwy”, „Nie jestem dość dobry”, „Nie mam wystarczająco dużo samozaparcia”, „Jestem za głupi”? Wydaje ci się zapewne, że powinieneś ich unikać. Mylisz się – są to cudowne naturalne myśli! Problem zaczyna się wtedy, kiedy do akcji wkracza depresor. Spójrz na pewien przykład. Myśl: „Mój mąż zapomniał o rocznicy ślubu” prowadzi do powstania wewnętrznej opowieści: „Nie okazuje mi szacunku. Dlaczego zapomniał? Co takiego zrobiłam? Czy w ogóle można kochać kogoś takiego jak ja? Mama mówiła, że nikt mnie nigdy nie pokocha. Mój pierwszy narzeczony mnie porzucił”.
Depresor porywa neutralną myśl i zaczyna z nią swój taniec, zapychając umysł opowieściami, wywołując napięcie ciała i napełniając je strachem. Pod wpływem jego działania zaczynasz mieć przekonanie, że coś jest z tobą nie tak, że jesteś uszkodzony. Nieszkodliwa na początku myśl poddana obróbce przez depresora staje się powodem zaburzenia całego metabolizmu. Depresor zakłóca też naturalnie funkcjonujące połączenie umysłu i ciała.
„Jestem słaba i beznadziejna, więc muszę znaleźć kogoś doskonałego, kto się mną zaopiekuje”. To przykład wymogu fiksera, wymogu, którego spełnienie ma zlikwidować poczucie uszkodzenia. Owo: „Jestem słaba i beznadziejna” fikser wykorzystuje, by wytworzyć motywację i presję. Znalezienie tego „kogoś doskonałego” staje się ważniejsze niż zajęcie się sobą. A jednak nikt, nawet najbardziej doskonały, nie uleczy czyjejś uszkodzonej jaźni. Silna potrzeba poszukiwania takiej osoby zwykle powoduje tylko większe nieszczęście.
Układ tożsamości tworzy wymogi brzmiące zarówno pozytywnie („Chcę być dobrym, uprzejmym i współczującym człowiekiem”), jak i negatywnie („Postawię na swoim bez względu na wszystko”). Na jednym z moich warsztatów dla kapłanów pewien pastor oznajmił, że kiedy udziela porad ludziom, próbuje znaleźć najlepszą receptę na ich problemy – co jest pozytywnym celem. Kiedy zrozumiał rolę układu tożsamości, rzekł: „Myślę, że źródłem moich porad jest często mój fikser, a nie moja naturalna jaźń”. Wielu świeckich doradców i terapeutów dochodzi do tego samego wniosku: większość ich wysiłków służy wsparciu układu tożsamości klientów, co podtrzymuje uszkodzenie tych klientów. Dzięki dostrojeniu ci doradcy i terapeuci wyciszają głos swojego fiksera i pozwalają klientom wykorzystać ich swobodnie działające jaźnie do rozwiązywania problemów. Dlatego są w stanie wywołać u klientów transformację, której nie wywołały lata innych działań terapeutycznych.
Układ tożsamości z łatwością przekształca naturalne myśli w wymogi. Najważniejsza jest zatem umiejętność odróżniania jednych od drugich. Przekonanie: „Jestem uszkodzony”, kryje się gdzieś wśród wymogów, takich jak: „Muszę sam sobie z tym poradzić”, „Muszę zachować kontrolę”, „Muszę odżywiać się właściwie i codziennie ćwiczyć”, „Nie powinienem chorować”. Co się dzieje, kiedy zaczynasz chorować? Twój układ tożsamości sprawia, że złościsz się na siebie. Zamartwiasz się i ogarnia cię rozżalenie, bo to, że zachorowałeś, potwierdza twoje poczucie uszkodzenia. Pamiętaj: „Nie powinienem chorować”, jest naturalną i całkowicie właściwą myślą. Z układem tożsamości w stanie spoczynku będziesz mógł swobodnie wyzdrowieć i lepiej zająć się sobą. Jeżeli zachorujesz, twoje ciało nie stanie się napięte, a twojego umysłu nie zajmą potępiające myśli. Naturalne myśli sprzyjają zdrowieniu, podczas gdy wymogi wywołują mentalną i fizyczną chorobę.
Roger – lekarz w średnim wieku – nie mógł zrozumieć różnicy między naturalnymi myślami a wymogami układu tożsamości i między swobodnym działaniem a działaniem napędzanym przez układ tożsamości. Jednak kiedy spotkaliśmy się po raz kolejny, powiedział, że stała się ona dla niego jasna.
Mówił: „Po pracy poszedłem na siłownię, prowadzony przez myśl, że potrzebuję ćwiczeń. Myśl i działanie: »Iść na siłownię«, były naturalne. Byłem rozluźniony, świadomy swojego ciała w czasie wykonywania ćwiczeń na nogi. Znowu – działanie naturalne. Rozejrzałem się i zauważyłem kilku młodych facetów wyciskających olbrzymie ciężary. Zawładnął mną mój układ tożsamości: »Nie jestem aż tak słaby. Mogę wycisnąć więcej, niż wyciskam. A co będzie, jeśli oni spojrzą w moją stronę i zobaczą moje mizerne obciążenie?«.
Natychmiast dołożyłem kolejne dwadzieścia kilogramów: »Pokażę im, na co stać doktora!«. Gdy dźwignąłem ten nowy ciężar, kręgosłup zaczął mnie boleć. Wciąż jest trochę nadwerężony, ale dostrzeżenie tego, jak mój depresor i fikser mną rządzą, było wielkim objawieniem. Zaczynam zauważać doznania cielesne spowodowane przez fiksera: napiętą szczękę i ściśniętą klatkę piersiową, pojawiające się na przykład wtedy, kiedy zostaję w domu i opiekuję się dziećmi. A kiedy je zauważam, ciało się rozluźnia. Czuję, że mam wybór. Teraz łatwiej jest mi być ojcem. Gdy dzieci są na mnie złe, umiem sobie z tym poradzić”.
Układ tożsamości powoduje, że nie masz zaufania do siebie samego ani do świata. Wymogi twojego fiksera zmuszają cię do ustalenia, jak powinien wyglądać świat i jak powinieneś wyglądać ty. Kiedy te wymogi są spełnione, depresor mówi, że to nie wystarczy. Albo pod jego wpływem zaczynasz się bać, że ta dobra sytuacja nie potrwa długo. Kiedy twoje wymogi nie są spełnione, strach i lęk – kręgosłup układu tożsamości – powodują napięcie fizyczne i ograniczają twoją świadomość, tak by postrzegała tylko nieszczęścia. Na dodatek, kiedy podjęte przez fiksera próby naprawienia sytuacji się nie powiodą, depresor na nowo wkracza do akcji. Kiedy nakreślisz mapę fiksera, czytając rozdział piąty, zobaczysz depresora obecnego pod każdym twierdzeniem fiksera.
Na mapach Carli i Davida dowodem działania fiksera są zdania: „Znajdę nową pracę, to pożałuje”, „Jestem świetna, to ona jest problemem”, „Zasługuję na pensję wyższą o 30 procent”, „Gdyby to Robert był szefem – on mnie docenia”, „Nie jestem dość dobrze zorganizowany”, „Powinienem ćwiczyć regularnie, ale tego nie robię”. Umiesz znaleźć przykłady działania fiksera na swojej mapie?
Aby pojąć, jak bardzo układ tożsamości wpływa na twoje życie, zrób proste ćwiczenie. Usiądź wygodnie, rozluźnij się, zamknij oczy. Oddychaj głęboko i naturalnie, licz wydechy. Za każdym razem, kiedy liczenie przerwie ci jakaś myśl, zacznij liczenie od nowa. Zobacz, jaką liczbę osiągasz. Większość ludzi może zrobić tylko kilka wydechów bez myślenia. W taki sposób układ tożsamości zaburza twoje swobodne działanie bez przerwy, przez cały dzień.
Ponieważ układ tożsamości może się ukryć pod postacią wymogów fiksera albo depresora, ważne jest, by widzieć te jego różne postacie. Jedną z jego sztuczek jest zamiana naturalnego postrzegania różnic między nami a innymi we wrogość. Zamiast naturalnego jednolitego świata harmonijnych różnic doświadczamy świata dualistycznego. Wyobraź sobie, że masz spotkać kogoś po raz pierwszy. Niech to będzie twoja przyszła teściowa, nowy chłopak twojej córki albo ktoś, z kim się umówiłeś na randkę w ciemno. Gdy zbliżasz się do drzwi, by je otworzyć gościowi, twój układ tożsamości sprawia, że zastanawiasz się, jak ta osoba wygląda, skąd pochodzi i czy ją polubisz. Twój układ tożsamości przygniata cię tymi myślami. Rzecz jasna, wpłyną one na naturalną relację gospodarza z gościem. Szybko zaczynasz dostosowywać myśli do treści swojej wewnętrznej opowieści, przestajesz zachowywać się swobodnie i być naturalnie przyjaznym gospodarzem. Twój gość wyczuwa, że jest oceniany i w prostej sytuacji pojawia się silne napięcie. Układ tożsamości zaburza zarówno twoje zachowanie, jak i twoją osobowość. Wmieszał się i ograniczył twoją świadomość tego, co się dzieje.
Spójrz na ostatnie dni, tygodnie, lata. Czy dostrzegasz rolę, jaką grali w twoim życiu depresor i fikser? Zauważ, że kiedy osiągałeś jakiś cel, spokój okazywał się złudzeniem, gdyż twój depresor prowokował fiksera do wyznaczenia nowego celu. Zacznij oswajać się z myślą, że to układ tożsamości wywołuje twoje problemy i uniemożliwia ci ich naturalne rozwiązywanie.
Kiedy ta myśl zakorzeni się w twojej poszerzonej świadomości, w twoim życiu pojawi się możliwość dokonania znaczących przekształceń. Bycie świadomym – stan, którego już zaznałeś i którego osiągania będziesz się uczył za pomocą ćwiczeń dostrojenia w rozdziale trzecim – usypia twój układ tożsamości, zrywa maski z fiksera i depresora. Naturalne połączenie umysłu i ciała zaczyna uzdrawiać całe twoje istnienie. Zaczyna się objawiać twoja prawdziwa jaźń. Pojawia się zdolność naturalnego rozwiązywania problemów, a twój charakter staje się lepszy.
Przypomnę wam historyjkę.
Jakiś mężczyzna szukał czegoś pod latarnią. Zobaczył to jego sąsiad i zapytał:
– Zgubiłeś coś?
Mężczyzna odpowiedział:
– Tak, klucze do domu.
Sąsiad na to:
– Pomogę ci. Gdzie mniej więcej je upuściłeś?
– Tam – mówi mężczyzna, wskazując w stronę ciemnej alejki.
– To dlaczego, na miłość boską, szukasz ich tutaj?! – wykrzyknął zdumiony sąsiad.
– Bo tu jest lepsze światło – usłyszał w odpowiedzi.
By znaleźć klucz do przekształcenia swojego życia, musisz wiedzieć, czym jest to, czego szukasz, i gdzie tego szukać. Wiesz już, jak wygląda twój układ tożsamości. Wiesz, że to nie sytuacje ani nie warunki życiowe wywołały i podtrzymują poczucie uszkodzenia. Musisz tylko rozjaśnić swoje wnętrze światłem świadomości i wprowadzić układ tożsamości w stan spoczynku. Następny rozdział dostarczy ci kolejnych narzędzi, które to umożliwiają.
3
Skąd wiesz, kiedy twój układ tożsamości jest aktywny, a kiedy w stanie spoczynku? Odpowiedź jest prosta, choć trudno uchwytna. Gdy jesteś w chwili obecnej, twój układ tożsamości pozostaje w stanie spoczynku. Kiedy zostajesz wytrącony z tej chwili przez jakąś myśl, układ tożsamości się uaktywnia. W tym rozdziale nauczysz się praktyk, które pomogą ci wracać do chwili obecnej. Przestaniesz dzięki nim tkwić w swojej głowie wypełnionej wirującymi myślami napędzanymi przez układ tożsamości.
Może ci się wydawać, że warunkiem poszerzenia świadomości jest koncentracja – jak podczas medytacji czy modlitwy. Mylisz się. Zawsze jesteś w chwili obecnej i nigdy nie uda ci się od niej uciec. Nie musisz się wysilać, żeby objąć świadomością chwilę obecną, musisz tylko powrócić do swoich zmysłów. Bycie w chwili obecnej to bycie świadomym tego, na co patrzysz i czego słuchasz, bycie świadomym doznań w ciele i myśli. Nie potrzeba do tego ani poczucia szczęścia, ani rozluźnienia, ani zdrowia. Wystarczy, że jest się świadomym.
W rozdziale pierwszym wprowadziłem pojęcie dostrojenia. Kiedy się dostrajasz, nie uciekasz od swojej obecnej sytuacji w poszukiwaniu spokojniejszego miejsca. Wszystko, czego potrzebujesz, masz tu i teraz. Możesz działać tylko w chwili obecnej; możesz być tylko w chwili obecnej; możesz żyć tylko w chwili obecnej. Dostrojenie pozwala ci doświadczyć tej prawdy i wyrazić ją w życiu.
Każda praktyka, która wprowadza układ tożsamości w stan spoczynku, jest dostrojeniem. Odtworzenie naturalnego funkcjonowania umysłu i ciała oraz dostrojenie do Źródła pełni także funkcję uzdrowicielską: obniża poziom strachu, sprawia, że umysł jest spokojniejszy, zmniejsza napięcie, koryguje niewłaściwe funkcjonowanie narządów. Oto kilka przykładów, jak dostrojenie pozwala ludziom powrócić do chwili obecnej, a czasem poczuć się lepiej.
Wspaniały bejsbolista Ichiro Suzuki przed każdym uderzeniem podnosi pałkę prawą ręką, rozciąga prawe ramię, podnosi lewą dłoń, dotyka nią prawego ramienia i powoli przejeżdża nią po powierzchni swojej bluzy. Dopiero potem staje na polu. Czy to tylko zabobonny rytuał? Wcale nie. Ichiro przygotowuje się do gry, wprowadzając układ tożsamości w stan spoczynku. Kiedy dotyka swojej bluzy, dostraja się; pocierając dłonią o rękaw, czuje dotyk tkaniny, jej elastyczność. Jest też świadomy siły grawitacji, gdy waży pałkę w wyciągniętej ręce. Będąc w pełni świadomym doznań zmysłowych, osiąga wyniki godne podziwu – ma jedną z najlepszych średnich w lidze.
Życiem Stephany rządziła fibromialgia (chroniczny ból mięśni i stawów). Mając czterdzieści jeden lat, potrzebowała wielkich ilości leków przeciwbólowych i tabletek nasennych, żeby móc zasnąć. A i one nie działały – nigdy nie udało jej się spać w nocy dłużej niż dwie, trzy godziny. Pewnego dnia poszła do terapeuty, który stosował techniki dostrojenia. Po tej wizycie Stephany zaczęła wieczorami dostrajać się do dźwięków otoczenia. Zapalała aromatyczną świeczkę i starała się być świadomą jej zapachu. Po zdmuchnięciu świeczki wspinała się na łóżko3, zwracając uwagę na dotyk pościeli na swojej skórze i mając świadomość lekkiego uginania się materaca pod ciężarem ciała. Już tydzień po rozpoczęciu dostrajania spała przez całą noc. Dzięki wytrwałości w praktykach dostrajania i mapowania w ciągu kilku tygodni mogła odstawić większość leków. Kiedy spotkała się z członkami swojej rodziny, usłyszała okrzyki: „O kurczę, pewnie jesteś na jakimś nowym leku! Wyglądasz wspaniale!”. Nawet jej lekarz nie mógł uwierzyć w fizyczną poprawę, jaka u niej zaszła po miesiącu praktykowania dostrojenia. Stephany zdrowieje i cieszy się nową jakością życia we dnie i w nocy.
Kiedy układ tożsamości jest spokojny, ty też doświadczasz spokoju, przestronności, lekkości. Umysł i ciało są w harmonii. Działania mentalne i fizyczne także są w harmonii. Dostrojenie pomaga ci w nawiązaniu bliższej relacji z Bogiem, ponieważ nie oddalają cię od niego egocentryczne myśli.
Często pracuję z kapłanami płci obojga. Pewnego razu na początku warsztatów dla takich osób, kiedy wyjaśniłem pojęcia układu tożsamości i dostrojenia, zapytano mnie: „Jeśli ktoś nieprzerwanie się dostraja i utrzymuje układ tożsamości w stanie spoczynku, czy jest wtedy jak Jezus Chrystus?”. Moja odpowiedź na to pytanie brzmi tak: Zamiast stawać się Jezusem, taka osoba staje się bardziej sobą – bardziej Tomem, bardziej Mary, bardziej Samem. Dostrojenie układu tożsamości pozwala takiej osobie użyć wszystkich jej wyjątkowych właściwości, by doprowadzić do urzeczywistnienia jej naturalnej jaźni. To może być równie dobrze urzeczywistnienie Jezusa w jej wnętrzu.