80,00 zł
Mistrzowskie połączenie historii środowiskowej i politycznej w globalnym wymiarze, ukazujące XIX-wieczne korzenie zacofania obszarów znanych później jako Trzeci Świat.
Biorąc pod lupę serię susz wywołanych przez zjawisko El Niño oraz będące ich następstwem klęski głodu, które ogarnęły świat w ostatnich trzech dekadach XIX wieku, Mike Davis rzuca światło na skryty, choć złowieszczy związek między arogancją potęg imperialnych a klęskami naturalnymi, który zrodził jedną z najokrutniejszych tragedii w historii ludzkości.
Późnowiktoriański holokaust skupia się na trzech obszarach dotkniętych przez susze, a następnie klęski głodu: Indiach, północnych Chinach, oraz północno-wschodniej Brazylii. Na wszystkie trzy wpływ miały te same, związane z globalnym klimatem czynniki, stojące za gigantyczną utratą plonów, wszystkie też doświadczyły zabójczych klęsk głodu dziesiątkujących lokalne społeczności. Jednak w każdym przypadku efekty suszy zostały spotęgowane przez tragiczne decyzje polityczne podjęte przez poszczególne rządy.
Davis wysuwa tezę, że początków niedorozwoju obszarów przyszłego Trzeciego Świata należy szukać w dobie szczytowego imperializmu, kiedy to ceną za wkroczenie kapitalistycznego świata w nowoczesność były życia milionów chłopów.
Książka wyróżniona nagrodą przyznawaną przez World History Association dla najlepszych publikacji z zakresu historii globalnej.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 803
Tytuł oryginału:
Late Victorian Holocausts
El Niño Famines and the Making of the Third World
Autor w oryginale:
Mike Davis
Copyright © for the Polish translation by Glowbook, 2022
Wydawnictwo Glowbook
ul. Kolegiacka 2/2
98-200 Sieradz
Projekt okładki i konwersja e-book:
Justyna Kramarz – Studio , www.grafpa.pl
Obraz na okładce:
Famine victims, Charles Barbant Alamy.com
Redakcja i korekta:
Julia Szypulska
Skład i łamanie:
Szymon Bolek – Studio , www.grafpa.pl
ISBN 978-83-67503-00-6
Skrwawione ziemie
Jak wiele mogił, jak wiele cierpienia,
Jakie zawodzenie niesie się zoddali!
Nic, nawet zwycięstwo nie wypełni okropnej
pustki, która zieje po rozlewie krwi:
nic, ani fale morza, ani strumień czasu,
ani bodziszek rosnący smętnie nad grobem.
Pablo Neruda (1937)
Podziękowania
Moje trwające od dawna zainteresowanie historią klimatu rozgorzało na nowo podczas tygodnia, który upłynął mi wroli słuchacza na zorganizowanej wSnowbird wUtah, wczerwcu 1998 r., sesji Chapman Conference Mechanism of Millennial-Scale Global Climate Change. Możliwość wysłuchania dyskusji na najwyższym poziomie, poświęconej badaniom nad wahaniami klimatycznymi, prowadzonej przez osoby, które pozyskują źródła do badania historii środowiskowej zlądolodu grenlandzkiego lub zpłaskowyżu oceanicznego wpobliżu Bermudów, była wyjątkowo pobudzającym doświadczeniem. Pragnę podziękować organizatorom, że pozwolili zwykłemu historykowi wtrącić się do tej pogawędki wswoim gronie.
Konspekt niniejszej książki przedstawiłem następnie wpostaci odczytu we wrześniu 1998 r. podczas konferencji Environmental Violence zorganizowanej na Uniwersytecie Kalifornijskim przez Nancy Peluso iMichaela Wattsa. Vinayak Chaturvedi, Tom Brass iGopal Balakrishnan wyrazili liczne fachowe iodkrywcze uwagi na temat tego projektu wjego początkowych etapach. Kurt Cuffey dopracował tematy związane zfizyką wrozdziale 7. Dan Monk iSara Lipton, Michelle Huang iChi-She Li oraz Steve iCheryl Murakami zapewnili niezbędne ostateczne szlify. Niezwykle trudną pracę wzięli na siebie Steve Hiatt, Colin Robinson, Jane Hindle oraz reszta współpracujących ze mną osób zVerso Books. David Deis stworzył wspaniałe mapy iryciny, aTom Hassett przeprowadził skrupulatną korektę tekstu. Zkolei dzięki grantowi MacArthur Fellowship otrzymałem niczym nieskrępowaną możliwość prowadzenia badań ipisania.
Największe wsparcie otrzymałem jednak dzięki niesłabnącej miłości icierpliwości mojej życiowej compañera, Alessandry Moctezumy; nieustannej radości ze strony moich dzieci, Jacka iRoisín; oraz za sprawą przyjaźni zdwoma oryginalnymi iniepoprawnymi intelektualistami igawędziarzami, Davidem Reidem iMikiem Sprinkerem. David odstawił na chwilę na bok swe badania nad Nowym Jorkiem lat 40. XX w. ipoświęcił swój cenny czas, aby nadać kształt ostatecznej wersji mojej książki. Mike ukazał mi obszerne prace marksistowskich historyków zAzji Południowej iwyłożył krytyczne uwagi dotyczące pierwotnych założeń książki. Jego śmierć wsierpniu 1999 r. wwyniku ataku serca, po tym jak najprawdopodobniej wygrał walkę zrakiem, była czymś wręcz niepojętym. Był jednym zprawdziwie wielkich przedstawicieli amerykańskiej lewicy. Jak ujął to José Martí, mówiąc oWendellu Phillipsie: „Był nieprzejednany izapalczywy, jak wszyscy wrażliwi ludzie, którzy miłują sprawiedliwość”. Dedykuję tę książkę jego ukochanej żonie ipartnerce wrozmyślaniach, Modhumicie Roy, zpodziękowaniami za odwagę, którą nas wszystkich obdarzyła.
Wstęp
Brak monsunów wlatach 1876–1879 wywołał niespotykanie dotkliwą suszę wznacznej części Azji. Jej konsekwencje dla społeczności rolniczych tamtych czasów były ogromne. Ztego, co wiemy, klęska głodu, która spadła na ten region, była najdotkliwszą wdziejach ludzkości.
John Hidore, Global Enviromental Change
Były to prawdopodobnie najsłynniejsze imożliwe, że najdłuższe rodzinne wakacje wdziejach Ameryki. „Watmosferze krytyki wytykającej mu korupcję jego administracji” dopiero co emerytowany były prezydent Stanów Zjednoczonych, Ulysses S. Grant, wraz zżoną Julią isynem Jessem, opuścił w1877 r. Filadelfię iudał się do Europy. Rzekomym powodem podróży miała być chęć spędzenia czasu zcórką Nellie wAnglii, która wyszła za mąż (zgodnie zmodą celebrowaną przez pisarza Henry’ego Jamesa) za „swawolnego angielskiego dżentelmena”. Biedna Nellie niewiele jednak widziała się zgłodnymi rozgłosu rodzicami, którzy rozglądali się raczej za czerwonymi dywanami, wiwatującymi tłumami ioficjalnymi bankietami. Jak ujął to jeden zbiografów Granta: „powszechnie opowiadano, jak to Grant, człowiek prosty, mężnie znosił spadające na niego pochlebstwa, gdyż tego od niego wymagano. Bzdura”. Amerykanów elektryzowały relacje dziennikarza „New York Herald” Johna Russella Younga, wktórych donosił o„wytwornych kolacjach, podczas których serwowano rozmaite dania iwina wogromnych ilościach, po czym przechodzono do brandy, przy której generał wypalał niezliczone cygara”. Pani Grant – wFort Sumter kojarzona raczej jako żona pijącego garbarza zGalena wIllinois – wjeszcze większym stopniu niż mąż „bez umiaru zabiegała ouwagę wyższych sfer”. Koniec końców „podróż ciągnęła się wnieskończoność” – podobnie jak relacje zamieszczane wkolumnie Younga w„Herald”1.
Wszędzie, gdzie ich przyjmowano, Grantowie naznaczali swą obecność głośnymi gafami. WWenecji generał oznajmił potomkom dożów: „byłoby to nie najgorsze miasto, gdyby je osuszyć”. Zkolei podczas bankietu wpałacu Buckingham, gdy nieskrywająca poczucia niezręczności królowa Wiktoria (przerażona pokazem „histerii” ze strony syna Grantów Jessego) pod pretekstem „wyczerpujących obowiązków” chciała wyrwać się ztowarzystwa Grantów, Julia odparła: „Tak, wiem oco chodzi: ja także wyszłam za mąż za wielkiego władcę”2. Wizycie Grantów wBerlinie towarzyszyły przygotowania do kongresu mocarstw, który pochylił się nad „kwestią wschodnią”, stanowiącą wstęp do ostatecznego uderzenia Europy na niepodbite ludy Afryki, Azji iOceanii [chodzi okongres berliński, który odbył się wczerwcu ilipcu 1878 r. – przyp. tłum.]. Możliwe, że ta silna, imperialistyczna aura lub perspektywa jeszcze bardziej wystawnych przyjęć worientalnych pałacach skłoniły Grantów do przekształcenia swych wakacji wświatowe tournée. Dzięki wsparciu finansowemu Jamesa Gordona Bennetta Jr. z„New York Herald” oraz pokonaniu większości trasy zpomocą Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych emerytowana para prezydencka przygotowała trasę, której nie powstydziłby się sam Aleksander Macedoński: wgórę Nilu do Teb wGórnym Egipcie, powrót wkierunku Palestyny, następnie do Włoch iHiszpanii, zpowrotem przez Kanał Sueski, po czym dalej do Adenu, Indii, Birmy, Wietnamu, Chin iJaponii, ana koniec przez Pacyfik do Kalifornii.
Amerykanie byli zachwyceni na myśl, że ich Ulysses zjawił się wkrainie faraonów. Płynąc wzdłuż Nilu parowym statkiem, zmocno sfatygowanym egzemplarzem Prostaczków za granicą Marka Twaina na kolanach, Grant radował się, gdy wkażdej kolejnej wiosce był witany jako „król Ameryki”. Spokojne popołudnia na rzece mijały mu na opowiadaniu Youngowi (itysiącom jego czytelników) okrwawym szlaku zVicksburga do Appomattox. Pewnego razu zrugał swych młodszych oficerów za niezgodne zzasadami strzelanie do zbłąkanych żurawi ipelikanów (dodał zsarkazmem, że równie dobrze mogą zejść na brzeg ipostrzelać do „biednych, monotonnie włóczących się wielbłądów, ciągnących ze sobą wzdłuż brzegu swe obładowane garby”). Kiedy indziej, gdy ich niewielki parowiec musiał zawinąć na noc do brzegu, aby załoga mogła naprawić silnik, syn Granta wdał się wrozmowę zBeduinami trzymającymi wartę przy ognisku. Narzekali na „trudne czasy”, zmuszające ich do podróżowania zdala od domu. „Nil nie był przychylny, agdy Nil jest zły, wtedy przychodzą klęski, aludzie ruszają do innych wiosek”3.
Ryc. 1 Grantowie wGórnym Egipcie
Idylliczny nastrój Grantów wkrótce zburzyły coraz bardziej posępne widoki ukazujące się wzdłuż rzeki. „Nasza podróż”, donosił Young, „wiodła przez kraj, który wlepszych czasach musiał jawić się niczym ogród; wtym roku jednak wody Nilu się nie podniosły iwszystko jest wysuszone ijałowe”. Mimo że, jak dotąd, Grantowie spotykali się zciepłym przyjęciem ze strony mieszkańców prowincji, tak tereny na południe od Asjutu (stolicy Górnego Egiptu) ogarnęły zamieszki, aczęść fellachów miała chwycić za broń iskryć się na piaszczystych wzgórzach. Na prośbę gubernatora przez resztę podróży do Teb ipierwszej katarakty Amerykanom towarzyszyła uzbrojona obstawa. Na tym odcinku niemalże wszędzie wystąpiły nieudane zbiory itysiące ludzi umierało zgłodu. Zrelacji Younga dla czytelników „Heralda” wyłaniał się obraz „biblijnej katastrofy”: „pola obecnie są jałowe, mają brunatną barwę isą spękane. Rowy melioracyjne są wyschnięte. Dookoła widać resztki pożniwne zzeszłorocznych zbiorów. Zwyjątkiem kilku zagajników rącznika imizernych palm daktylowych ziemia nie rodzi żadnych owoców. Po równinie przetaczają się kłęby piachu, co tylko pogłębia ponury nastrój całości”4.
Young, którego lud Egiptu oczarował równie mocno co relikty starożytności, był wstrząśnięty pogardą, zjaką brytyjscy zarządcy odnosili się tak do mieszkańców, jak izabytków. „Według Anglika”, zauważył, „ci ludzie mają rąbać drewno inosić wodę, aich obowiązkiem jest praca idziękowanie Panu, że nie smagają ich batami. Relikty to co najwyżej źródło, które pozwala im zapełniać ich własne muzea, dlatego też splądrowali Egipt niczym Lord Elgin splądrował Grecję”. Young podkreślił, jak wyniszczającym jarzmem był ogromny dług zagraniczny państwa, zarządzany teraz przez Brytyjczyków, którego ciężar spadł na najbiedniejszą, ateraz igłodującą część społeczeństwa5.
Rok później, wBombaju, Young natknął się na dowody potwierdzające jego tezę, że „angielskie wpływy na Wschodzie to po prostu inna forma angielskiej tyranii”. Podczas gdy Grantów zachwycały zdawałoby się niezliczone zastępy służących na rozkazach sahibów [tytuł grzecznościowy stosowany wIndiach wobec Europejczyków – przyp. tłum.], Young szacował koszty funkcjonowania imperium, jakie spadały na barki mieszkańców Indii. „Nie ma władzy”, podsumował, „bardziej despotycznej niż rząd wIndiach. Mocarna, nieodpowiedzialna, okrutna…”. Wiedząc, że według oficjalnych statystyk wciągu ostatnich trzech lat zgłodu zmarło 5 milionów Hindusów, Young zauważył: „pieniądze, które Anglia każdego roku wysysa zIndii, poważnie osłabiają ten kraj isą jedną zprzyczyn jego ubóstwa”6.
Po opuszczeniu Bombaju Grant ze swoją świtą podróżował przez wyżynę Dekan – „surową, spieczoną ibrunatną” – która nadal nie zagoiła ran po najgorszej suszy, jaką pamięta ludzkość. „Podróżowaliśmy wobłokach pyłu, gdyż od września nie spadła ani kropla deszczu, asporadyczne ulewy, po których owocują drzewa mango, tym razem się nie pojawiły iludzie boją się, że gdy nadejdą, zniszczą ich dojrzewające uprawy”7. Po zaliczeniu obowiązkowych punktów podróży, wizycie wTadż Mahal iBenares, małżeństwo Grantów odbyło krótkie spotkanie zwicekrólem, lordem Lyttonem, wKalkucie, anastępnie, przyspieszając swój plan, udali się do Birmy. Lytton miał później oskarżyć pijanego Granta oobmacywanie angielskich dam podczas kolacji, zkolei Amerykanie wyrazili oburzenie zpowodu rezerwy, zjaką Lytton miał odnosić się do byłego prezydenta8. Zaufany człowiek Granta, dyplomata Adam Badeau, sądził, że Lytton otrzymał „instrukcje zkraju nakazujące wykazywać umiarkowane poważanie wobec byłego prezydenta. Jego zdaniem rząd Wielkiej Brytanii nie chciał ukazać na wpół cywilizowanym ludom Wschodu, że jakakolwiek inna potęga Zachodu mogła mieć znaczenie lub że istniała jakaś inna władza, oprócz ich, którą powinni uznawać”. (Grant miał następnie odmówić Badeau, który zaproponował, aby ambasador Stanów Zjednoczonych wLondynie podziękował Brytyjczykom za to uznanie)9.
Wspaniałe powitanie, zjakim Amerykanie spotkali się wChinach, zatarło złe wrażenie wywołane arogancją Lyttona. Li Hongzhang, czołowy polityk Chin iczłowiek, który zdusił powstanie Nian (które Young pomylił zpowstaniem tajpingów), znadzieją patrzył na możliwość pozyskania amerykańskiej pomocy wnegocjacjach zJaponią wkwestii archipelagu Riukiu. Przybyciu Granta miał towarzyszyć 100-tysięczny tłum zebrany wSzanghaju, alokalna orkiestra zuchwale wykonała pieśń John Brown’s Body. (Entuzjazm Chińczyków był jednak podyktowany oficjalnymi względami. To już nie był Egipt. Już wcześniej Young opisywał młodych mandarynów wyglądających ze swych okien wKantonie, „spoglądając zwyższością na barbarzyńców iodnosząc się do nich zpogardą wtaki sam sposób, wjaki młodzi mieszkańcy Nowego Jorku odnosiliby się do Siedzącego Byka lub Czerwonej Chmury, siedząc wbarze iobserwując indiańskich wodzów kroczących Fifth Avenue”)10.
Podczas podróży powrotnej zTiencinu do Pekinu Amerykanie byli wyczerpani „ostrym inieustającym żarem”, co wraz zwszechobecnym głodem iwyniszczeniem tworzyło rozpaczliwy krajobraz11. Trzy lata suszy igłodu wpółnocnych Chinach – oficjalnie uznane za „największą katastrofę whistorii panowania dwudziestu jeden dynastii wChinach” – miały zabić od 8 do 20 milionów ludzi12. Zaniepokojeni pracownicy amerykańskiego konsulatu informowali wswoich notach: „chyba tylko nowoczesna broń, którą dysponujemy, powstrzymuje wygłodniałe masy przed wywołaniem głębokich wstrząsów politycznych”13. Podczas rozmów zLi Hongzhangiem, Grant wobcesowy sposób pouczył swego rozmówcę, że kolej żelazna zapobiegłaby tej katastrofie: „Wkwestii klęsk głodu, októrych słyszał tyle niepokojących opowieści, od kiedy przybył do Chin, dostęp do kolei byłby błogosławieństwem dla ludu. WAmeryce nie mogłaby wystąpić taka epidemia głodu, jaką widzi się wChinach, chyba że, co mało prawdopodobne, zważywszy na rozległe przestrzenie, rozlałaby się na cały kraj. Jeśli wjednym ze stanów wystąpiłyby nieudane zbiory, zapasy można szybko iniskim kosztem przetransportować zinnych. Na przykład moglibyśmy przesłać pszenicę zjednego końca kraju na drugi wciągu kilku dni”. Li Hongzhang odparł, że choć osobiście popierał wprowadzenie kolei itelegrafów, tak, niestety, „wielu jego współpracowników ma inne zdanie”14. Wielki polityk dynastii Qing oczywiście wogromnym stopniu umniejszył skalę tego oporu.
Po wizycie wPekinie Grant ruszył do Yokohamy iEdo, po czym przez Pacyfik udał się do San Francisco, gdzie został powitany zwielkim entuzjazmem, który wypływał znagłego wzrostu jego popularności, podsycanej baśniową idobrze udokumentowaną podróżą. Rak krtani nie pozwolił jednak wystartować wkolejnym wyścigu do Białego Domu iskłonił byłego prezydenta do morderczej pracy nad ukończeniem swych słynnych Personal Memoirs (Osobistych wspomnień). Nie to jednak jest najważniejsze wtym wstępie. Znaczenie ma tutaj zbieg okoliczności, zktórego Grant nigdy nie zdał sobie sprawy, ale który zpewnością musiał zaintrygować odbiorców relacji Younga: powtarzające się opisy potężnej suszy igłodu wEgipcie, Indiach iChinach. Tak jakby Amerykanie niechcący wpadli na ślady potwora, który pozostawił po sobie szlak zniszczenia ciągnący się od Nilu po Morze Żółte.
Jeśli ktoś wówczas sięgnął po „Nature” lub inne naukowe czasopismo, to wiedział, że była to katastrofa na skalę globalną, aoklęsce głodu donoszono na Jawie, Filipinach, Nowej Kaledonii, wKorei, Brazylii, południowej Afryce iwMaghrebie. Nikt dotąd nie przypuszczał, że równoczesne ekstremalne zjawiska pogodowe mogą rozciągnąć się na całym pasie strefy tropikalnej oraz terenie północnych Chin iAfryki Północnej. Żadne źródła historyczne nie informowały też oklęsce głodu, która spadłaby równocześnie na tak oddalone od siebie tereny. Ichoć wkwestii ofiar opierano się jedynie na ogólnych szacunkach, tak zprzerażeniem dostrzegano, że ich liczba będzie kilkadziesiąt razy wyższa niż podczas epidemii głodu wIrlandii wlatach 1845–1847. Ogólne żniwo śmierci, jakie zebrały działania wojenne od czasu bitwy pod Austerliz do bitew pod Antietam iSedanem, na podstawie wyliczeń jednego zbrytyjskich dziennikarzy, było najprawdopodobniej niższe niż liczba ofiar wsamych Indiach15. Jedynie powstanie tajpingów wChinach (1851–1864), najkrwawsza wojna domowa whistorii, która pochłonęła od 20 do 30 milionów ofiar, mogło dorównywać okrucieństwem.
Jednak wielka susza wlatach 1876–1879 była zaledwie pierwszym ztrzech globalnych kryzysów, które naznaczyły drugą połowę panowania królowej Wiktorii. Wlatach 1889–1891 suche lata ponownie wywołały suszę wIndiach, Korei, Brazylii iRosji, choć największa tragedia rozegrała się wEtiopii iSudanie, gdzie śmierć poniosła nawet jedna trzecia populacji. Następnie wlatach 1896–1902, raz jeszcze wstrefie tropikalnej iwpółnocnych Chinach, nie pojawiły się monsuny. Niszczycielskie epidemie malarii, dżumy, czerwonki, ospy icholery zabiły miliony ludzi osłabionych klęską głodu. Światowe imperia, wtym Japonia iStany Zjednoczone, bezwzględnie wykorzystały tę okazję do pozyskania nowych kolonii, przywłaszczenia sobie ziem lokalnej ludności ipozyskania nowych surowców zplantacji ikopalń. To, co zperspektywy metropolii wyglądało niczym ostateczny rozbłysk imperialnej chwały, zperspektywy Azji lub Afryki było co najwyżej ohydnym płomieniem bijącym od stosu pogrzebowego.
Całkowita liczba ofiar tych trzech fal susz, głodu izaraz wynosiła przynajmniej 30 milionów. Dane mówiące o50 milionach nie są też przesadzone (tabela P1 ukazuje uporządkowane dane szacunkowe jedynie dla liczby ofiar głodu za lata 1876–1879 oraz 1896–1902 wIndiach, Chinach iBrazylii). Ichoć dotknięte klęską głodu nacje wnajwiększym stopniu wyrażały swój ból, tak również iczęść ówczesnych Europejczyków pojmowała moralny wymiar tego zniszczenia itego, jak dogłębnie podkopywał on peany na cześć imperium. Dlatego też reprezentujący nurt radykalizmu dziennikarz William Digby, najważniejszy kronikarz wielkiego głodu wIndiach wroku 1876, przepowiadał tuż przed śmiercią królowej Wiktorii: „możliwe do uniknięcia miliony ofiary wIndiach, będą jawić się woczach historyków badających za pięćdziesiąt lat rolę, jaką imperium brytyjskie odegrało wXIX w., jako główne iniechlubne jego osiągnięcie”16. Jedna zgłównych postaci epoki wiktoriańskiej, znany przyrodnik Alfred Russel Wallace, współtwórca teorii doboru naturalnego, wyraził gorące poparcie dla tego poglądu. Podobnie jak Digby postrzegał masowy głód jako możliwą do uniknięcia tragedię polityczną, anie katastrofę „naturalną”. Wsłynnym bilansie ery wiktoriańskiej, opublikowanym w1898 r., przedstawił klęski głodu wIndiach iChinach, wraz zbiedą wslumsach miast przemysłowych, jako „największe klęski stulecia”17.
Tabela P1 Szacunkowa liczba ofiar głodu
Indie
1876–1879
10,3 miliona
Digby
8,2 miliona
Maharatna
6,1 miliona
Seavoy
1896–1902
19 milionów
„The Lancet”
8,4 miliona
Maharatna/Seavoy
6,1 miliona
Cambridge
Indie ogółem
12,2–29,3 miliona
Chiny
1876–1879
20 milionów
Broomhall
9,5–13 milionów
Bohr
1896–1900
10 milionów
Cohen
Chiny ogółem
19,5–30 milionów
Brazylia
1876–1879
0,5–1 miliona
Cunniff
1896–1900
n/d
Brazylia ogółem
2 miliony
Smith
Ogółem
31,6–61,3 miliona
Źródła: Zob. W. Digby, „Prosperous” British India, London 1902; A. Maharatna, The Demography of Famine, Delhi 1996; R. Seavoy, Famine in Peasant Societies, New York 1986; „The Lancet”, 16 maja 1901; Cambridge Economic History of India, Cambridge 1983; A.J. Broomhall, Hudson Taylor and China’s Open Century, tom 6; Assault on the Nine, London 1988; P. Bohr, Famine in China, Cambridge (Mass.) 1972; P. Cohen, History in Three Keys, New York 1997; R. Cunniff, The Great Drought: Northeast Brazil, 1877–1880, rozprawa doktorska, University of Texas, Austin 1970; oraz T. Lynn Smith, Brazil: People and Institutions, Baton Rouge (La.) 1954. Rozdziały 3 oraz 5 prezentują pogłębioną dyskusję na temat tych danych szacunkowych.
Oile jednak znane zpowieści Dickensa slumsy są widoczne na kartach historii świata, tak dzieci, które padły ofiarą głodu wroku 1878 i1899, już znich zniknęły. Zdecydowana większość historyków badających XIX w. zperspektywy metropolii ignorowała potężne susze iklęski głodu, które ogarnęły tereny określane przez nas mianem „Trzeciego Świata”. Na przykład Eric Hobsbawm wogóle nie wspomina wswej słynnej trylogii poświęconej historii XIX w. oprawdopodobnie najgorszych klęskach głodu, jakie wciągu 500 lat nawiedziły Indie iChiny, choć wspomina Wielki Głód wIrlandii oraz głód wRosji wlatach 1891–1892. Zkolei David Landes wswojej pracy Bogactwo inędza narodów – opus magnum poświęconym rozwiązaniu zagadki nierówności między narodami – wspomina ogłodzie jedynie wkontekście fałszywej tezy, że brytyjska sieć kolei złagodziła głód wIndiach18. Można by mnożyć przykłady tego zagadkowego milczenia ze strony historyków wkwestii tak poważnego wydarzenia. To tak jakby pisać historię drugiej połowy XX w. inie wspomnieć o„wielkim skoku naprzód” lub kambodżańskich polach śmierci. Wielkie klęski głodu stanowią brakujące karty – lub też niewidoczne decydujące chwile – wniemalże każdej pracy ukazującej panoramę ery wiktoriańskiej. Mamy zaś istotne powody, wręcz naglące, aby przyjrzeć się na nowo tej nieznanej historii.
Nie chodzi już ofakt, że dziesiątki milionów ubogich ludzi zprowincji poniosło ohydną śmierć, ale że zmarli wsposób, który przeczy konwencjonalnemu rozumieniu historii gospodarczej XIX wieku. Jak na przykład wyjaśnić fakt, że wpołowie stulecia, gdy klęski głodu wczasach pokoju niemalże nie występowały już wEuropie Zachodniej, na terenie kolonii ich liczba drastycznie wzrosła? Jak zkolei mamy ocenić kategoryczne twierdzenia ozbawiennym wpływie statków parowych inowoczesnych rynkach zboża, jeśli miliony ludzi, szczególnie wIndiach Brytyjskich, konały wzdłuż torów kolejowych lub una progu spichlerzy ze zbożem? Jak wkońcu wyjaśnić fakt, że wChinach drastycznie spadł poziom opieki społecznej, szczególnie wobszarze walki zgłodem, gdy równocześnie wymuszono na cesarstwie „otwarcie się” na unowocześnienie ze strony Wielkiej Brytanii iinnych mocarstw?
Innymi słowy, nie mówimy zatem tutaj o„obszarach głodu” rozciągających się gdzieś na obrzeżach historii globalnej, aolosie ludności zamieszkującej strefę tropikalną wczasach (1870–1914), gdy praca iprodukcja były wdynamiczny sposób wtłaczane wsystem światowej gospodarki, którego centrum stanowił Londyn19. Miliony ludzi poniosło śmierć nie na zewnątrz „nowożytnego systemu światowego”, ale podczas procesu siłowego wciągania ich wjego gospodarcze ipolityczne struktury. Zginęli wzłotej erze liberalnego kapitalizmu; wielu zostało wręcz zamordowanych, jak zdążymy się przekonać, na skutek dogmatycznego realizowania świętych zasad wyłożonych przez Smitha, Benthama iMilla. Mimo to jedynym historykiem gospodarczym, który wXX wieku wyraźnie zrozumiał, że wielkie klęski głodu ery wiktoriańskiej (aprzynajmniej wkontekście Indii) stanowią nieodłączny rozdział historii kapitalistycznej nowoczesności, był Karl Polanyi wswej wydanej w1944 r. książce Wielka transformacja. „Prawdziwym źródłem głodu wciągu ostatnich pięćdziesięciu lat wIndiach”, pisał, „był wolny handel zbożem połączony zlokalnym brakiem dochodów”:
Słabe zbiory były też, rzecz jasna, częścią tego procesu, ale transportowanie zboża koleją umożliwiało przesyłanie pomocy najbardziej zagrożonym obszarom. Problemem okazało się przede wszystkim to, że ludzie nie byli wstanie kupować zboża zpowodu niebotycznych cen, które na wolnym, ale nie wpełni zorganizowanym rynku, musiały być reakcją na niedobór. Dawniej osłabe zbiory obwiniano małe miejscowe sklepy iskłady, teraz jednak zostały one zamknięte albo włączone wrozbudowane struktury rynku (…) Wczasach monopolistów sytuacja znajdowała się do pewnego stopnia pod kontrolą dzięki archaicznej organizacji wsi, natomiast gdy wprowadzono wolny handel izasady ekwiwalentnej wymiany, zaczęły umierać miliony Hindusów20.
Polanyi był jednak przekonany, że nacisk, jaki marksiści kładą na aspekt wyzysku łączony zimperializmem drugiej połowy XIX w., zwykł przesłaniać nam znacznie poważniejszą kwestię ogólnego rozkładu społeczności:
Katastrofa społeczności tubylczej jest raczej bezpośrednim skutkiem gwałtownego załamania się podstawowych dla niej instytucji (to, czy wtym procesie jest wykorzystywana siła, nie wydaje się wtym przypadku istotne). Instytucje te zostają narażone na destrukcję przez sam fakt, że gospodarkę rynkową narzuca się zupełnie inaczej zorganizowanej społeczności; praca iziemia ulegają przekształceniu wtowary, co – raz jeszcze przypomnijmy – oznacza po prostu likwidację każdej instytucji kulturowej wzintegrowanej społeczności (…) Wdrugiej połowie XIX wieku masy Hindusów bynajmniej nie umarły zgłodu dlatego, że były wyzyskiwane przez Lancashire; zginęły tak licznie, ponieważ zburzona została indyjska społeczność wiejska21.
Słynnemu esejowi Polanyiego należy się pochwała za systematyczne rozbijanie kolejnych fetyszy myśli Smitha celem ukazania, że ścieżka wiodąca ku wiktoriańskiemu „nowemu ładowi światowemu” była zasłana ciałami biedoty. Równocześnie autor traktuje jednak „rynek” jako machinę, co pozwoliło kolejnym badaczom zwiększą łatwością wyobrazić sobie głód jako konieczny „ból porodowy” lub przez nikogo niezawiniony „wstrząs transformacyjny” wprocesie ewolucji ku światu, wktórym przetrwanie oparte jest na funkcjonowaniu rynku. Utowarowienie produkcji rolnej eliminowało regułę wzajemności funkcjonującą na poziomie wiosek, która niegdyś zapewniała wsparcie biednym wczasach kryzysu. (To tak, jakby powiedzieć: „Ups, błąd wsystemie: pięćdziesiąt milionów zgonów. Przepraszamy. Następnym razem wprowadzimy kod na wypadek głodu”).
Pozostając przy przenośniach, stwierdzić należy, że rynki zawsze są „kreowane”. Pomimo powszechnie panującego przekonania, że działają one wsposób spontaniczny (aco za tym idzie, „wkapitalizmie nie ma nikogo, kogo można obarczyć odpowiedzialnością, rzeczy po prostu się dzieją za sprawą bezosobowych mechanizmów”)22, to wrzeczywistości nieodłączne im są dzieje polityczne. Siła zatem – wprzeciwieństwie do zdania Polanyiego – „ostatecznie ma znaczenie”. Jak ujęła to Róża Luksemburg wswej klasycznej (z1913 r.) analizie włączania azjatyckich iafrykańskich chłopów wXIX-wieczny światowy rynek:
Każdemu nowemu rozszerzeniu posiadłości kolonialnych towarzyszy siłą rzeczy uporczywa wojna kapitału przeciw ekonomicznym ispołecznym stosunkom tubylców oraz zagarnianie przemocą ich środków produkcji isił roboczych. Nadzieja, że można skierować kapitał wyłącznie na drogę „pokojowego współzawodnictwa”, tzn. regularnego handlu, tak jak prowadzą go między sobą kraje produkujące kapitalistycznie, na drogę, która stanowi jedyną podstawę jego akumulacji, opiera się na doktrynerskim błędzie, jakoby akumulacja kapitału (…) mogła zdać się na powolny proces wewnętrznego rozkładu gospodarki naturalnej. Tak jak akumulacja kapitału przy swej zdolności do raptownej ekspansji nie może czekać na naturalny przyrost ludności robotniczej ina nim poprzestawać, tak nie może ona też czekać na naturalny, powolny rozkład form niekapitalistycznych ina ich przekształcenie wgospodarkę towarową. Kapitał nie zna innej drogi rozwiązania tego problemu prócz przemocy – stałej metody akumulacji kapitału jako procesu historycznego23.
Klęski głodu, które Polanyi wsposób abstrakcyjny opisuje jako zakorzenione wcyklach popytu na towary iłańcuchach handlowych, stanowiły część tej stałej przemocy. „Śmierć milionów” ostatecznie stawała się jednym zobranych kierunków polityki: aby osiągnąć takie liczby, należało wykształcić (jak wsardoniczny sposób ujął to Brecht) „imponujący sposób zarządzania głodem”24. Ofiary należało wpełni wyniszczyć na długo przed powolnym procesem ścierania ich na proch. Ichoć wyliczenia prezentowałyby się bardziej schludnie, należy zimienia inazwiska wskazać, kto reprezentował czynnik ludzki tych tragedii, atakże zrozumieć społeczne inaturalne komponenty, które hamowały ich decyzje. Oprócz tego, należy przyjrzeć się środkom oporu, tego dużego, jak imałego, które głodujący robotnicy izubożali chłopi wykorzystywali, aby odsunąć od siebie wyrok śmierci, który podpisali na nich spekulanci zbożem ikolonialni prokonsulowie.
Część IiII niniejszej książki rzucają wyzwanie tradycyjnej narracji historycznej. Równoczesne wystąpienie niszczycielskich susz dało początek złożonym konfliktom społecznym, które rozgorzały zarówno na poziomie wiosek, jak iwWhitehall [londyńska ulica, przy której położone są najważniejsze budynki rządowe – przyp. tłum.] oraz na forum kongresu berlińskiego. Ichoć skala nieudanych zbiorów iniedoborów wody była zastraszająca – często największa od stuleci – niemalże zawsze można było znaleźć nadwyżki zboża składowane gdzieś wkraju lub winnym rejonie imperium, które mogłyby uratować ofiary suszy. Nigdy też nie doszło do sytuacji, może zwyjątkiem Etiopii w1899 r., aby całkowicie zabrakło zapasów. Zamiast wyboru między życiem aśmiercią, dylemat polegał na wybieraniu zjednej strony nowo powstałych rynków dóbr ispekulacji zbożem oraz woli państwa (kształtowanej przez społeczne protesty) zdrugiej. Jak zobaczymy dalej, możliwości państw złagodzenia skutków nieudanych zbiorów, atakże powody, dla których odrzucano politykę walki zgłodem, mając dostęp do zasobów, znacznie się od siebie różniły. Na jednym końcu skali znajdziemy Indie Brytyjskie pod rządami wicekrólów pokroju Lyttona, Elgina iCurzona, gdzie dogmatyczne wyznawanie poglądów Smitha iwyrachowany imperialny egoizm umożliwiły eksport ogromnych ilości zboża do Anglii wczasach przerażającej klęski głodu. Po drugiej stronie można wskazać tragiczny przypadek cesarza Etiopii Menelika II, który choć dysponował niewielką ilością zasobów, podjął heroiczną próbę ratowania swego ludu przed, przywodzącym na myśl sceny biblijne, połączeniem plag naturalnych itych wywołanych przez człowieka.
Patrząc na sytuację znieco innej perspektywy, bohaterowie tej książki byli miażdżeni wpył wzębach trzech potężnych inieprzejednanych trybów historii XIX wieku. Po pierwsze, doszło do tragicznego połączenia się ekstremalnych zjawisk wywołanych globalnym systemem klimatycznym oraz późnowiktoriańską gospodarką światową. Dostrzeżenie tego zjawiska było jedną znowości, które przyniosło tamto stulecie. Aż do lat 70. XIX w. inarodzin międzynarodowej sieci obserwacji meteorologicznych nauka nie miała solidnych podstaw, aby podejrzewać, że susza oglobalnym zasięgu jest wogóle możliwa; lata 70. XIX w. wyznaczają też cezurę pełniejszego włączenia do globalnej gospodarki azjatyckich prowincji, które, jak dotąd, zarówno nie generowały, jak inie podlegały wpływom gospodarczych wstrząsów zinnych części świata.
Lata 70. XIX w. na wiele sposobów unaoczniły jednak przykłady nowego złowieszczego cyklu (po raz pierwszy zidentyfikowanego przez ekonomistę Stanleya Jevonsa) łączącego wsobie zjawiska pogodowe zwahaniami cen na tle międzynarodowego rynku zboża25. Ni stąd, ni zowąd cena pszenicy wLiverpoolu ipoziom opadów wMadrasie były zmiennymi wchodzącymi wjedno, długie równanie mające wpływ na ludzkie przetrwanie.
Wpierwszych sześciu rozdziałach zostały zawarte liczne przykłady zgubnych współzależności pomiędzy procesami klimatycznymi agospodarczymi. Większość spośród hinduskich, brazylijskich imarokańskich hodowców, którzy cierpieli głód w1877 i1878 r., już na starcie znajdowała się wbiedzie, przez co byli dodatkowo narażeni na skutki głodu wywołanego światowym kryzysem gospodarczym (XIX-wiecznym „wielkim kryzysem”), który rozpoczął się w1873 r. Wzrastający deficyt handlu zagranicznego wChinach pod rządami dynastii Qing – wcześniej sztucznie rozdmuchany przez brytyjskich przemytników narkotyków – także przyspieszył upadek „publicznych” spichlerzy stanowiących pierwszą linię obrony cesarstwa przed suszą ipowodziami. Zkolei wregionie Nordeste (Regionie Północno-Wschodnim) wBrazylii susza wlatach 1889 i1891 powaliła ludność dalszych prowincji jeszcze przed nadejściem gospodarczego ipolitycznego kryzysu włonie nowej republiki, co tylko spotęgowało jego skutki.
Jednak poglądy Kondratiewa (teoretyka gospodarki, autora pojęcia „długich cykli”) oraz Bjerknesa (zajmującego się oscylacjami) należy rozwinąć oteorie Hobsona, Luksemburg iLenina. Trzecim trybem tej katastrofalnej historii był nowy imperializm. Jak wbłyskotliwy sposób ukazała to Jill Dias na przykładzie Portugalczyków wXIX-wiecznej Angoli, ekspansja kolonialna wzadziwiający sposób zgrywała się zrytmem klęsk naturalnych iepidemii chorób26. Każda globalna susza była dla mocarstw zielonym światłem wwyścigu po zdobycze terytorialne. Tak jak, na przykład, susza wpołudniowej Afryce w1877 r. umożliwiła Carnarvonowi zadanie ciosu niepodległości Zulusów, tak głód wEtiopii wlatach 1889–1891 stanowił punkt wyjścia dla Crispiego do stworzenia nowego Imperium Rzymskiego wRogu Afryki. Wpodobny sposób postępowały Niemcy pod batutą cesarza Wilhelma, wykorzystujące powodzie isusze pustoszące Szantung wdrugiej połowie lat 90. XIX w. celem agresywnego poszerzenia swej sfery wpływów wChinach Północnych, podczas gdy Stany Zjednoczone wykorzystały jednoczesne klęski suszy igłodu oraz choroby jako oręż do obalenia Republiki Filipińskiej pod przywództwem Emilia Aguinaldo.
Jednak społeczności rolnicze Azji, Afryki iAmeryki Południowej nie wkroczyły potulnie wświat nowego ładu imperialnego. Klęski głodu oznaczają wojnę oprawo do istnienia. Oile sprzeciw wobec klęsk głodu wlatach 70. XIX w. (zwyjątkiem południowej Afryki) miał wprzeważającej mierze charakter lokalny iprowokował zamieszki, nie licząc kilku bardziej ambitnych prób wzniecenia powstań, otyle zpewnością wynikało to ze świeżych jeszcze wspomnień terroru państwowego po zduszeniu powstania sipajów oraz powstania tajpingów. Wlatach 90. sytuacja prezentowała się zgoła odmiennie, awspółcześni historycy wjasny sposób ukazali wpływ, jaki klęska suszy igłodu miała na powstanie bokserów, powstanie chłopów wKorei kierowane przez Tonghak, narodziny hinduskiego ekstremizmu oraz prowadzoną wBrazylii wojnę wCanudos, atakże niezliczone bunty we wschodniej ipołudniowej Afryce. Eschatologiczny gniew ruchów milenarystycznych, które przetoczyły się przez tereny przyszłego „Trzeciego Świata” pod koniec dziewiętnastego stulecia karmił się wznacznym stopniu dotkliwością tych klęsk humanitarnych iekologicznych.
Jaką jednak rolę wcałej tej historii odegrała natura? Jaka siła poruszała wielkimi trybami klęsk suszy iczy kryła się wniej jakaś regularność? Jak ujrzymy wczęści III, równoczesne susze – będące efektem potężnych przesunięć wsezonowym rozmieszczeniu głównych tropikalnych systemów pogodowych – stanowiły jedną znajwiększych zagadek naukowych XIX wieku. Kluczowy przełom wtej materii nastąpił dopiero wdrugiej połowie lat 60. XX w., gdy Jacob Bjerknes zUniwersytetu Kalifornijskiego ukazał po raz pierwszy, jak równikowy Pacyfik, służący za generator ciepła planety sprzężony zpasatami, wpłynął na występowanie opadów wstrefie tropikalnej, anawet wstrefie umiarkowanej. Nagłe przemieszczanie się ciepłych prądów ku wschodniej części Pacyfiku wstrefie tropikalnej (czyli zjawisko El Niño) jest kojarzone ze słabymi monsunami irównoczesnym występowaniem susz na rozległych obszarach Azji, Afryki ipółnocno-wschodniej Ameryki Południowej. Zdrugiej strony, gdy wody wschodniego Pacyfiku są wyjątkowo chłodne, powyższy wzór ulega odwróceniu (zjawisko La Niña) iwtych samych „skomunikowanych” ze sobą regionach występują ponadprzeciętne opady ipowodzie. To potężne wahadło mas powietrza itemperatury oceanu, rozciągające się także na Ocean Indyjski, jest znane pod nazwą El Niño – oscylacja południowa (wskrócie ENSO).
Pierwsze wiarygodne zestawienia chronologiczne występowania El Niño, zrekonstruowane benedyktyńską pracą zwykorzystaniem danych meteorologicznych, atakże danych anegdotycznych (wtym wspomnień konkwistadorów), zaprezentowano wlatach 70. XX wieku27. Wyjątkowo silne El Niño z1982 r. na nowo rozpaliło zainteresowanie historią występowania tego zjawiska wprzeszłości. W1986 r. dwóch badaczy pracujących wnarodowym centrum badań pogodowych wColorado opublikowało szczegółowe zestawienie danych meteorologicznych zanomalii pogodowych, które wystąpiły wroku 1876 i1982, zktórych tę pierwszą wskazali jako modelowy przykład zdarzenia ENSO: prawdopodobnie najsilniejszego na przestrzeni 500 lat (zob. ryc. 2)28. Wpodobny sposób można połączyć niespotykaną serię susz wstrefie tropikalnej oraz brak monsunów wlatach 1896–1897, 1899–1900 oraz w1902 r. zogrzewaniem się wschodniej części Pacyfiku inadejściem El Niño. (Zkolei powódź wywołana wylewem Rzeki Żółtej była spowodowana najprawdopodobniej zjawiskiem La Niña). Ostatnia tercja XIX wieku, podobnie jak ostatnie trzydzieści lat XX wieku, wykazuje niespotykane nasilenie zjawiska El Niño wporównaniu do średniej zkilku stuleci29.
Wykres 2 Porównanie zjawisk El Niño wlatach 1877–1878 i1982–1983
Jeśli zatem naukowcy stwierdzają, że ENSO miało swój destrukcyjny wkład wklimatyczne katastrofy epoki wiktoriańskiej, pora, aby historycy zaprezentowali teraz swoje odkrycia. Ostatnie pokolenie badaczy przedstawiło jednak liczne studia przypadku imonografie, które niezwykle pogłębiły nasze rozumienie wpływu światowego rynku na pozaeuropejskie społeczności rolnicze wdrugiej połowie XIX wieku. Dziś znacznie lepiej rozumiemy, wjaki sposób połownicy zCeará, producenci bawełny zprowincji Berar iubodzy chłopi zSzantungu byli zespoleni ze światową gospodarką idlaczego sprawiło to, że bardziej dotkliwie odczuli skutki suszy igłodu. Dysponujemy także wspaniałymi badaniami skupiającymi wsobie większe elementy całej układanki: analizę upadku systemu spichlerzy imetod kontrolowania powodzi wChinach dynastii Qing, wewnętrzną strukturę indyjskich sektorów eksportujących bawełnę ipszenicę, rolę, jaką odegrał rasizm wregionalnym rozwoju XIX-wiecznej Brazylii iwiele innych.
Część IV stanowi zuchwałą próbę przekopania się przez rozległą literaturę celem odkrycia drugoplanowych sił, których wpływ decydował omniejszych zdolnościach odparcia klęsk głodu oraz ustalić dla kogo ostatecznie oznaczały one wyrok śmierci. Oile narracja części IiII ukazuje nagłe irównoczesne wystąpienie czynników ekonomicznych (jak choćby kres popytu na bawełnę czy recesję whandlu światowym), tak przedostatnie rozdziały mają na celu przybliżenie wolniejszych istrukturalnych procesów: przewrotną logikę przetrwania wwarunkach rynkowych, konsekwencje kolonialnych systemów pozyskiwania podatków, wpływ świeżego standardu złota, upadek systemów irygacyjnych wznoszonych przez ludność tubylczą, funkcjonowanie imperializmu nieformalnego wBrazylii itd. Wpierwszym rozdziale prezentującym panoramę późnowiktoriańskiego ładu gospodarczego – oraz wsparcie, jakie otrzymywał ze strony hinduskich ichińskich chłopów podtrzymujących brytyjską hegemonię gospodarczą – zawarłem przegląd najważniejszych prac poświęconych dziejom Indii, Chin iBrazylii wdrugiej połowie XIX wieku.
Należy pisać o„ekologii politycznej głodu”, gdyż bierzemy tutaj pod uwagę zarówno poglądy historii środowiskowej, jak imarksistowskiej ekonomii politycznej: jest to podejście do badania historii klęsk humanitarnych zapoczątkowane przez Michaela Wattsa w1983 r. wksiążce Silent Violence: Food, Famine and Peasantry in Northern Nigeria30. Ichoć można wskazać inne ogólne pojęcia iterminy, to fakt, że Watts ipokrewni mu myśliciele określają swą pracę mianem „ekologii politycznej”, skłania mnie do tego samego choćby ztego powodu, że wyrażam wten sposób swoją wdzięczność isolidarność. (Czytelnicy zaznajomieni zksiążką Wattsa bez trudu odnajdą jej wpływy wmojej pracy).
Chciałem także włączyć do moich rozważań istotną uwagę Davida Arnolda oklęskach głodu jako o„motorze historycznych zmian”31. Wielkie klęski głodu czasów wiktoriańskich zapewniły dogodne warunki ipodsyciły wzrost socjoekonomicznych sił, które były pierwotną przyczyną ich wystąpienia. Kluczowa teza, jaka zostaje postawiona wtej książce, zakłada, że to, co dzisiaj nazywamy „Trzecim Światem” (termin wywodzący się zczasów zimnej wojny)32 jest produktem nierówności wdochodach ibogactwie – słynna „luka rozwojowa” – które zarysowały się ostatecznie wostatniej ćwierci XIX wieku, kiedy to potężne społeczności rolnicze spoza Europy zostały włączone do światowej gospodarki. Jak niedawno podkreślili to inni historycy, wczasach gdy przypuszczano szturm na Bastylię, różnice pomiędzy poszczególnymi klasami społecznymi wewnątrz największych ówczesnych społeczeństw świata nie uwidaczniały się wpostaci drastycznych różnic wdochodach pomiędzy społecznościami. Przykładowo różnice wstandardzie życia pomiędzy francuskimi sankiulotami irolnikiem zDekanu były właściwie niezauważalne wporównaniu do przepaści oddzielającej obie te grupy od klas rządzących33. Jednak pod koniec rządów królowej Wiktorii nierówności pomiędzy narodami były równie głębokie, co nierówności klasowe. Ludzkość została na dobre podzielona. „Więźniowie głodu”, których Międzynarodówka próbowała porwać do buntu, byli zaś takim samym produktem późnej epoki wiktoriańskiej jak elektryczne światła, karabiny Maxima i„naukowy” rasizm.
1 W. McFeely, Grant: ABiography, New York 1981, s. 453, 457–460, 471.
2 Tamże, s. 458–471.
3 J. Russell Young, Around the World with General Grant, American News Company (20 części), New York 1878–1879, s. 242, 246.
4 Tamże, s. 266–267, 274.
5 Tamże, s. 278, 284–285.
6 Tamże, s. 622.
7 Tamże, s. 624.
8 „Podczas spotkania, «nasz specjalny gość», były prezydent wybrany na dwie kadencje w«Wielkiej Republice Zachodu», upiwszy się na umór, udowodnił, że wrozpuście nie ustępuje możnym. Zaczął dobierać się do Pani A., obcałowywał piszczącą Pannę B. – podszczypywał po boczkach Panią C., aż posiniała jej skóra – atakże przymierzał się do Panny D. zzamiarem skosztowania jej. Na sam koniec, gdy wszystkie zaproszone damy wpadły whisterię zracji zachowania przypominającego jurnego słonia, dorodna zwierzyna została pochwycona siłą iodniesiona (quatre pattes dans l’air, łapami do góry) przez sześciu marynarzy (…) którzy uwolnili Indie od jej głośnej obecności. Starszy marynarz doniósł, że gdy został złożony wkabinie gościnnej, gdzie oczekiwała go pani Grant (…) ten zadziwiający człowiek zaczął nasycać tam swe żądze iprzekierował je na powolne mu ciało swej małżonki, apodczas całego procesu suto wymiotował. Jeśli ktoś widział panią Grant, nie uznałby wcale tego za coś dziwnego” (Lytton cytowany w: W. McFeely, dz. cyt., s. 473).
9 A. Badeau, Grant in Peace, Hartford 1887, s. 310–311.
10 Cytat za: W. McFeely, dz. cyt., s. 474.
11 J.R. Young, dz. cyt., s. 414.
12 Hang-Wei He, Drought in Northern China in the Early Guang Xu (1876–1879), Hong Kong 1980, s. 36–37.
13 Cytat za: W. McFeely, dz. cyt., s. 557 p. 43.
14 J.T. Headley, The Travels of General Grant, Philadelphia 1881, s. 444.
15 W. Digby, „Prosperous” British India: ARevelation from Official Records, London 1901, s. 118.
16 Tamże, s. 122.
17 A.R. Wallace, The Wonderful Century: Its Successes and Its Failures, London 1898, s. 341.
18 D. Landes, Bogactwo inędza narodów. Dlaczego jedni są tak bogaci, ainni tak ubodzy, tłum. H. Jankowska, Warszawa 2015.
19 W. Arthur Lewis, Growth and Fluctuations, 1870–1913, London 1978, s. 29, 187 iwszczególności 215.
20 K. Polanyi, Wielka transformacja. Polityczne iekonomiczne źródła naszych czasów, przeł. M. Zawadzka, Warszawa 2010, s. 191–192.
21 Tamże, s. 191.
22 S. Žižek, The Spectre Is Still Around! An Introduction to the 150th Anniversary Edition of the Communist Manifesto, Zagreb 1998, s. 17.
23 R. Luksemburg, Akumulacja kapitału, przeł. J. Maliniak, Z. Kluza-Wołosiewicz, J. Nowacki, Warszawa 2011, s. 457–458.
24 B. Brecht, Poems 1913–1956, London 1976, s. 204.
25 Zob. rozdział 7.
26 J. Dias, Famine and Disease in the History of Angola, c. 1830–1930, „Journal of African History” 22, 1981.
27 P. Wright, An Index of the Southern Oscillation, University of East Anglia, Climate Research Unit Publication, Norwich 1975; oraz W. Quinn iin., Historical Trends and Statistics of the Southern Oscillation, El Niño, and Indonesian Droughts, „Fishery Bulletin” 76, 1978.
28 G. Kiladis, H. Diaz, An Analysis of the 1877–78 ENSO Episode and Comparison with 1982–83, „Monthly WEather Review” 114, 1986. Ichoć obaj badacze opierają się „pokusie porównania «intensywności» obu zjawisk”, to wskazują, że to zlat 1876–1878 trwało dłużej ibyło powiązano zanomaliami ciśnienia na poziomie morza na rozległym obszarze strefy tropikalnej (s. 1046).
29 P. Whetton, I. Rutherford, Historical ENSO Teleconnections in the Eastern Hemisphere, „Climatic Change” 28, 1994, s. 243.
30 M. Watts, Silent Violence: Food, Famine and Peasantry in Northern Nigeria, Berkeley 1983.
31 D. Arnold, Famine: Social Crisis and Historical Change, London 1988.
32 A. Sauvy, Trois mondes, une planete, „L’Observateur” 118, 1952, s. 5.
33 Zob. dyskusję zaprezentowaną wrozdziale 9; oraz długo wyczekiwaną pracę Kennetha Pomeranza, The Great Divergence: China, Europe, and the Making of the Modern World Economy, Princeton 2000, która ukazała się, gdy niniejsza książka była już na etapie korekty.
Uwagi o nazewnictwie
Poszczególne słowa, które wiążą tę książkę zszablonami danej ideologii, stanowią oczywiście największe zagrożenie. Susza, głód iinne terminy są niczym liczne bomby semantyczne gotowe eksplodować. Lepiej pokonać to pole minowe już na początku, zdetonować kilka pułapek imieć nadzieję, że oczyści to szlak dla nadchodzącego wywodu.
Termin ten wzbudza chyba najmniej kontrowersji, ale najwięcej zamieszania. Wliteraturze naukowej pojawia się co rusz wróżnych miejscach, często bez zapowiedzi, wciśnięty pomiędzy kilkoma znaczeniami upchniętymi wjedno, niczym rosyjskie matrioszki: (1) słaby, płynący wodwrotnym kierunku prąd, który delikatnie podnosi temperaturę wody uwybrzeży Ekwadoru iPeru każdego roku wokolicy świąt Bożego Narodzenia (stąd nazwa El Niño, Dzieciątko); (2) ponadprzeciętnie silne ocieplenie występujące co trzy do siedmiu lat, niosące niekiedy ze sobą katastrofalne skutki dla gospodarki morskiej (ulegającej zahamowaniu) oraz pustynnych obszarów położonych na wybrzeżu Peru (potężne powodzie); (3) zjawisko oceaniczne będące składową rozciągającej się na Pacyfiku oscylacji mas powietrza itemperatur oceanu znane jako El Niño – południowa oscylacja (ENSO); (4) ciepła faza ENSO (faza chłodna znana jest jako La Niña); oraz (5) inna nazwa dla samego ENSO34. Wniniejszej książce termin El Niño będzie najczęściej – choć nie zawsze – odnosił się do znaczenia (4), szczytowej temperatury ENSO, które łączy się zsuszami na obszarze strefy tropikalno-monsunowej iwpółnocnych Chinach. ENSO, mało zgrabny akronim, oznacza też wielkiego białego wieloryba, samą „tajemnicę monsunów”. Kwestia ta zostanie poruszona wczęści III.
Susza jest powtarzającym się ścieraniem naturalnej różnorodności wpoziomie opadów oraz zdolnościami sektora rolniczego do zabezpieczenia dostępu do wody. Nigdy nie jest to wyłącznie katastrofa naturalna izawsze ma wniej udział czynnik ludzki. Każda susza, która wpoważny sposób wpływa na rolnictwo, wypływa zdwóch, odmiennie rozciągających się wczasie procesów. Poprzez suszę meteorologiczną rozumiemy deficyt wilości opadów wyrażony wstosunku do średniej rocznej opadów atmosferycznych dla danego obszaru lub regionu. Jej definicje różnią się ze względu na kryteria państwowe, atakże wodniesieniu do tego, co społeczeństwo rozumie pod pojęciem „normalnych warunków”. Aktualnie instytut meteorologii wIndiach uznaje, że 60-procentowy lub większy deficyt opadów wstosunku do lokalnej średniej oznacza „poważną suszę”, zbliżoną wskutkach do „braku monsunów”.
Kluczową kwestię zpunktu widzenia rolników stanowi jednak nie tyle ogólna ilość opadów, co raczej ich rozłożenie wstosunku do rocznych cyklów. Dobrze rozłożone opady, nawet jeśli ich ilość jest poniżej normy, nie wyrządzają zbyt wielkich szkód wysokości plonów, szczególnie na takich obszarach jak Dekan czy północne Chiny, gdzie rolnicy uprawiają proso iinne odporne na skutki suszy zboża, podczas gdy „zwykła” ilość opadów występujących wniewłaściwych miesiącach może doprowadzić do poważnych strat wuprawach. Wprzeszłości społeczeństwa rolnicze żyjące na obszarach charakteryzujących się dużą różnorodnością poziomów opadów były najczęściej dobrze przygotowane do radzenia sobie ztrwającymi rok dużymi niedoborami deszczu; większość potrzebowała jednak ponadregionalnego wsparcia, aby przetrwać dwa lata zrzędu, wktórych nie nadeszły monsuny.
Co więcej, wpływ zmniejszonych opadów na produkcję żywności zależy od ilości dostępnych zapasów wody, zdolności do dostarczenia jej do poszczególnych gospodarstw wodpowiednim czasie, atakże, wmiejscach gdzie zamienia się wprodukt rynkowy, możliwości jej zakupu przez rolników. Susza hydrologiczna występuje gdy zarówno naturalne (strumienie, jeziora, warstwy wodonośne), jak isztuczne (rezerwuary, studnie, kanały) zbiorniki wodne dysponują niewystarczającymi zasobami, aby uratować uprawy. Należy oczywiście pamiętać, że miejscowe zbiorniki wody są często niezależne od lokalnych warunków klimatycznych. Najkorzystniejsza sytuacja występuje na Nizinie Hindustańskiej wpółnocnych Indiach, gdzie zasilane topniejącym śniegiem rzeki, których dział wodny wykracza poza strefę suszy, można wykorzystać do wzniesienia systemów nawadniających.
Susze hydrologiczne zawsze są wpisane whistorię społeczną. Sztuczne systemy nawadniające są woczywisty sposób zależne od prowadzenia stałych inwestycji iprac, lecz nawet wydajność naturalnych zbiorników wodnych może zostać drastycznie zmniejszona poprzez ludzkie działania prowadzące do deforestacji ierozji gleby. Jak można przeczytać wdalszej części książki, najbardziej niszczycielskie susze XIX wieku były wznacznej mierze wynikiem degradacji krajobrazu, zaniedbania tradycyjnych systemów nawadniających, porzucenia prac publicznych oraz nieudolności państwa wzakresie inwestycji wzbiorniki wodne. Ztego też powodu zgadzam się ztwierdzeniem Rolanda Garcii zawartym wNature Pleads Not Guilty (przełomowej pracy poświęconej kryzysowi wstrefie Sahelu na początku lat 70. XX wieku): „faktów dotyczących klimatu nie postrzegamy wyłącznie przez ich pryzmat; nabierają znaczenia dopiero wodniesieniu do przekształceń środowiska wewnątrz różnych systemów produkcji”. Garcia, opierając się na spostrzeżeniach Marksa odnośnie historycznej specyfiki „naturalnych” warunków produkcji, stawia pytanie, które będzie kluczowe wtoku dyskusji podjętej wniniejszej książce: „wjakim stopniu przekształcenia systemu produkcji, wynikające zpolityki kolonialnej, odmieniły sposób, wjaki czynniki klimatyczne wywierają swój wpływ?”35.
To, czy nieudane zbiory doprowadzą do klęski głodu, oraz kto będzie głodował, zależy od wielu czynników społecznych, arelacja ta ma charakter nieliniowy. Sam spadek dostępności pożywienia (food availability decline – FAD), jak określił to laureat nagrody Nobla Amartya Sen, może stanowić bezpośrednią przyczynę głodu wzamkniętym środowisku społeczności zbieracko-łowieckich, lecz najprawdopodobniej nie wywoła takich skutków wdużych organizmach społecznych. Mimo że odlegli obserwatorzy klęsk głodu opisywani wtej książce, wtym rządowi ministrowie inajważniejsze angielskie gazety, regularnie donosili omilionach ofiar susz inieudanych zbiorów, to lokalni świadkowie spoglądali na to zgoła inaczej. Począwszy od lat 60. XIX wieku, jeśli nie wcześniej, powszechnie było wiadomo wIndiach, co wyrażali zarówno brytyjscy zarządcy, jak ihinduscy nacjonaliści, że epidemie głodu nie wynikały tak po prostu zniedoborów żywności, lecz stanowiły złożone kryzysy ekonomiczne wywołane wpływem suszy inieudanych zbiorów na rynek.
Słynne komisje ds. głodu wszczególnie stanowczy sposób odrzucały czynnik FAD jako wyjaśniający tak masową śmiertelność. Wpowstałym już po tragedii lat 1899–1902 oficjalnym dokumencie Report on the Famine in the Bombay Presidency (Raport owystąpieniu głodu wPrezydencji Bombaju) podkreślano: „przez cały czas zapasy żywności były wystarczające inależy nieustannie zaznaczać, że wielkie ubóstwo wynikało głównie zbraków wzatrudnieniu wrolnictwie [spowodowanych suszą]”. Komisarze zsąsiedniej prowincji Berar wpodobny sposób podsumowali swoje raporty: „głód wynikał raczej zwysokich cen niż zbraków żywności”. Urzędnicy zChin także widzieli wklęsce głodu głównie zawirowania rynkowe, choć wiele uwagi poświęcili także skorumpowaniu lokalnych urzędników odpowiedzialnych za spichlerze oraz fatalnemu stanowi sieci transportowej36.
Wostatnich latach Amartya Sen iMeghnad Desai zniezwykłą skrupulatnością nadali temu wiktoriańskiemu przekonaniu sformalizowany charakter, posługując się terminologią zaczerpniętą zekonomii dobrobytu. Ich zdaniem głód stanowi kryzys „uprawnień wymiennych” (ang. exchange entitlements, rozumianych jako „prawne, ekonomiczne prawa operatywne dające dostęp do zasobów zapewniających kontrolę żywności”), który może lub nie mieć związek zwysokością zbiorów. „Głód”, podkreśla Sen, „jest cechą właściwą ludziom, którzy nie mają co jeść. Nie jest cechą sytuacji, wktórej brakuje odpowiedniej ilości pożywienia”37. Wteoretycznym żargonie „uposażenia” poszczególnych grup (posiadanie ziemi, siły roboczej, władzy itd.) „odwzorowują” ich odmienne „zestawy uprawnień” do dóbr iusług. Zgodnie zkoncepcją Sena ludzie głodują, gdy ich uposażenia, zróżnych powodów, nie mogą zostać wykorzystane lub wymienione celem zdobycia minimalnej, niezbędnej do przeżycia, ilości kalorii lub, winnym przypadku, gdy zestaw uprawnień nagle odmienia się na ich niekorzyść. Klęska głodu jest zatem tragiczną relacją wwymiarze społecznym między grupami onierównym poziomie uposażeń, którą może wywołać wojna, zapaść gospodarcza lub „rozwój”, atakże ekstremalne zjawiska klimatyczne. Najczęściej będzie to jednak połączenie różnych czynników.
Głosy krytyków tylko wyostrzyły przenikliwość tego modelu. Na przykład David Arnold trafnie przestrzegał przed nadmiernym umniejszaniem czynników środowiskowych, wszczególności wkontekście piętna, jakie wXIX w. odcisnęły potężne susze. Zarzucił także Senowi zignorowanie podejmowanych na masową skalę pozaprawnych działań – rozruchów, protestów, buntów – które leżą upodstaw możliwości wyrażania swych praw do uprawnień przez lud38. Także Amarita Rangasami podkreślała, że głodu „nie można definiować wyłącznie wodniesieniu do jego bezpośrednich ofiar”. Wjej opinii (zktórą się zgadzam) wielkie klęski głodu były starciem klas na polu redystrybucji: „procesem, wramach którego korzyści skupiają się wjednej części społeczności, astraty płyną wkierunku innej”39.
Michael Watts, wsposób chyba najbardziej rzeczowy, odrzucając „ogólne teorie” dla tak „niezwykle złożonego społecznego ibiologicznego zjawiska”, postrzega model uprawnień wymiennych jako zaledwie logiczny pierwszy krok wbudowaniu pełnego przekazu historycznego ogłodzie wróżnych formacjach społecznych40:
Jeśli głód wynika zkontroli nad zasobami żywności, to dotyczy tym samym władzy ipolityki wich szerokim rozumieniu, które są zakorzenione na różnych płaszczyznach, poczynając od lokalnych (patriarchalnej polityki) do poziomu nacji/państwa (sposobu, wjaki rządzące klasy ipodporządkowane grupy pozyskują poszczególne prawa ijak ich bronią). Wsystemach społecznych zdominowanych przez kapitalizm własność prywatna określa zakres uprawnień wymiennych, aco za tym idzie klasy iwalka klas określają genezę jak iwynik zależności występującej między własnością agłodem. Kapitalizm równocześnie rozwinął się wniespotykanym stopniu na globalną skalę, czego efektem jest pojawienie się kapitalizmów państwowych (różniących się od siebie ze względu na różne położenie klas imiędzynarodową sytuację geopolityczną), których obserwacja pozwala rozróżnić różne odmiany iskutki kryzysów humanitarnych. Także iwsystemach socjalistycznych występują klasy iinteresy izapewne inne prawa własności wynikające zdziałań politycznych i„socjalistycznych” reżimów akumulacji. Wten sam sposób można scharakteryzować społeczeństwa przedkapitalistyczne, wktórych ekonomia moralna wobec biednych mogła mieć kluczowe znaczenie dla roszczenia praw do danych uprawnień. Należy uświadomić sobie jednak, zjaką siłą ilegitymacją można wyegzekwować wpowyższych okolicznościach stosunki prawne iwłasnościowe, zktórych wypływają uprawnienia, atakże, że prawa te można zdobyć drogą negocjacji lub walki. Tego typu konflikty nie mają miejsca gdzieś na marginesie klęsk głodu, lecz wybrzmiewają wsamym ich centrum41.
„Wpływ na to, kto określi dane wydarzenie mianem «głodu» – pisze Alexander de Waal – mają układy władzy wewnątrz społeczeństw ipomiędzy nimi”. Odrzuca on „maltuzjańską” ideę zakładającą, że masowy głód prowadzący do zgonów jest „niezbędny do stwierdzenia oklęsce głodu” na rzecz szerszego wachlarza pojęć, wtym niedoboru żywności, nędzy irozpadu tkanki społecznej zawierających się wtradycyjnym rozumieniu afrykańskiego zjawiska głodu. Wlokalnych społecznościach, jak wśród jego przyjaciół zpołożonego wzachodnim Sudanie Darfuru, nie wyodrębniają się ostro zarysowane granice pomiędzy niedożywieniem agłodem, biedą adogorywaniem. Obca jest im też etyka przejawiana przez zamożne państwa, które ochoczo zapewniają pomoc wregionach, gdzie oficjalnie stwierdzono klęskę głodu, ale spokojnie ignorują nieustannie występujące niedożywienie odpowiedzialne za połowę wszystkich zgonów niemowląt na świecie. Ze słusznym dystansem odnoszą się też do semantyki zjawiska głodu, które zbyt często sprawia, że „zwykła” prowincjonalna bieda staje się niewidoczna42.
Tym samym, nawet jeśli skupiamy się na „klęskach głodu, które zabijają” (azabijają na ogromną skalę), musimy uświadomić sobie, że głód jest częścią pewnej całości, włącznie zmilczącym okrucieństwem niedożywienia, które go poprzedza iwarunkuje, oraz cieniem śmiertelności będącej efektem osłabienia ichorób, który rzuca. Każda klęska głodu jest inna, stanowi osadzone whistorii specyficzne zjawisko epidemiologiczne ipomimo tytanicznych wysiłków demografów, nie sposób odróżnić pod względem epistemologicznym śmiertelności wywołanej głodem izarazą. Dostrzegły to już brytyjskie władze sanitarne wroku 1866 podczas klęski głodu wOrisie. „Nie sposób odróżnić zgonów wywołanych bezpośrednio głodem od tych wywołanych epidemią (…) Prawdę mówiąc, niedobory zapasów ichoroby tak silnie się ze sobą przenikają, że żadna statystyka czy obserwacje nie pozwoliłyby wyraźnie ich rozgraniczyć”43. „Podczas wielkich klęsk głodu”, dodaje Klein, „dominująca większość zgonów wynika zefektu synergii skrajnego niedożywienia oraz infekcji”44.
Głód wchodzi jednak wsynergię zchorobami na dwa wzajemnie wzmacniające się sposoby. „Wzrost śmiertelności podczas klęsk głodu może nastąpić albo na skutek zwiększonej podatności na potencjalnie śmiertelne choroby, poprzez większą ekspozycję na nie, albo na skutek połączenia obu tych czynników”45. Niedożywienie iosłabienie systemu odpornościowego zwiększają podatność, podczas gdy zatłoczone iniehigieniczne strefy wpostaci obozów dla uchodźców lub przytułków dla ubogich zwiększają ekspozycję itransmisję. Jak zobaczymy wdalszej części, „obozy dla ofiar głodu stawały się siedliskami chorób iniewykluczone, że mikroby zabiły podobną liczbę ludzi, jaką uratowano dzięki zapasom żywności”46. Co więcej, wraz zchwilą, gdy podstawowe środki higieny są wtak rażący sposób zaniedbywane, nowoczesna infrastruktura handlowa może przekształcić się wnośniki chorób. Widoczny wIndiach „specyficzny amalgamat modernizacji izacofania”, czyli „nowoczesny system transportu, potężny rynek handlu zbożem, wielka mobilność mas ludzkich (typowe dla rozwiniętych państw)” połączone z„biedą, niedożywieniem, obniżoną odpornością, brakiem higieny iwysokim ryzykiem zachorowania (typowymi dla części państw o„niższym poziomie rozwoju”) skutkowały wyższą niż winnych okolicznościach śmiertelnością47.
Wswych ponurych rozmyślaniach Reading the Holocaust Inga Glendinnen dzieli się następującą opinią wkwestii rzezi niewiniątek: „jeśli uznamy, że terminem «Holokaust», ofiara całopalna, możemy wokrutny sposób określić wymordowanie milionów ludzi, dla których pochówkiem było ulotnienie się wpowietrzu, tak można nim objąć ofiary zHiroszimy, Nagasaki czy Drezna”48. Rezygnując ze stosowanego przez autorkę zapisu wielką literą (który nazbyt dosłownie wprowadza znak równości między Shoah ainnymi pogromami), niniejsza książka podejmuje trud ukazania, wjaki sposób polityka imperiów wobec ich głodujących „poddanych” często na gruncie moralnym nie różniła się od decyzji zrzucenia bomb zwysokości ponad pięciu kilometrów. Zdjęcia zepoki wykorzystane wtej książce nie służą zatem za materiał ikonograficzny, aza materiał oskarżycielski.
34 Zob. K. Trenbeth, General Characteristics of El Niño-Southern Oscillation, [w]: Teleconnections Linking Worldwide Climate Anomalies, red. M. Glantz, R. Katz, N. Nichols, Cambridge 1991, s. 13–42.
35 R. Garcia, Drought and Man: 1972 Case History, t. 1; Nature Pleads Not Guilty, Oxford 1981, s. 157.
36Report on the Famine in the Bombay Presidency, 1899–1902, t. 1, Bombay 1903; s. 3; J.A. Crawford, Report on the Famine in the Hyderabad Assigned Districts in the Years 1899 and 1900, Nagpur 1901, s. 2; Na temat Chin zob.: P-E. Will, Bureaucracy and Famine in Eighteenth-Century China, Stanford (California) 1990.
37 A. Sen, Poverty and Famines: An Essay on Entitlement and Deprivation, Oxford 1984, s. 1; Zob. również M. Desai, The Economics of Famine, w: Famine, red. G. Harrison, Oxford 1988.
38 D. Arnold, dz. cyt., s. 44–45, 85.
39 A. Rangasami, «Failure of Exchange Entitlements» Theory of Famine: AResponse, „Economical and Political Weekly”, 20(41), 1985, s. 178.
40 M. Watts, Drought, Enviroment and Food Supply, w: Drought and Hunger in Africa: Denying Famine aFuture, red.M. Glantz, Cambridge 1987, s. 205.
41 M. Watts, Heart of Darkness, w: S. Reyna (red.), The Political Economy of African Famine, New York 1991, s. 44.
42 A. De Waal, Famine That Kills: Darfur, Sudan, 1984–1985, Oxford 1989, s. 6, 10.
43Report of the Commissioners Appointed to Enquire into the Famine in Bengal and Orissa 1866, t. 1, Calcutta 1867, s. 24.
44 H. Klein, Plague, Polity and Popular Unrest, s. 731.
45 A. Maharatna, dz. cyt., s. 7–8.
46 D. Washbrook, The Commercialization of Agriculture in Colonial India: Production, Subsistence and Reproduction in the „Dry South”, c. 1870–1930, „Modern Asia Studies”, 28 (1), 1994, s. 151.
47 H. Klein, dz. cyt., s. 735.
48 I. Glendinnen, Reading the Holocaust, Cambridge 1999, s. 14.
Wielka susza, 1876–1878