Prawdziwe pojęcie moralności - Marian Morawski - ebook

Prawdziwe pojęcie moralności ebook

Marian Morawski

0,0
3,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Czy możliwa jest moralność sekularyzowana? - Rozważania filozoficzne W książce „Prawdziwe pojęcie moralności” Ks. dr Marian Morawski SJ wnikliwie analizuje zagadnienie, czy możliwe jest istnienie moralności bez odwołania do życia pośmiertnego. Dotychczasowa krytyczna analiza wykazała, że teorie, które pomijają koncepcję drugiego życia, nie potrafią jednoznacznie odpowiedzieć na fundamentalne pytania etyczne dotyczące harmonii między obowiązkiem a szczęściem oraz uzasadnienia potrzeby moralnego postępowania. Autor, starając się wyjść naprzeciw takim myślicielom jak Spencer i jego zwolennicy, przechodzi teraz do pozytywnej strony zagadnienia. Celem jest sformułowanie prawdziwego, filozoficznego pojęcia moralności, które będzie zawierało treści i wartości, które od wieków kształtują nasze postrzeganie dobra i zła. Praca ta jest głęboką refleksją nad istotą moralności i próbą odnalezienia jej filozoficznych fundamentów w świecie, w którym coraz częściej kwestionuje się tradycyjne wartości.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 31

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ks. dr Marian Morawski SJ 

 

Prawdziwe pojęcie moralności

 

 

Armoryka

Sandomierz

 

 

Projekt okładki: Juliusz Susak

 

 

Na okładce: Na okładce obraz wygenerowany przez tengr-ai 

 

Tekst wg edycji z roku 1885. 

Pisownię uwspółcześniono w minimalnym zakresie.

 

© Wydawnictwo Armoryka

 

Wydawnictwo Armoryka

ul. Krucza 16

27-600 Sandomierz

http://www.armoryka.pl/

 

ISBN 978-83-7639-629-3 

 

 

 

Wprowadzenie

 

Roztrząsając zagadnienie, ˝czy możebna jest moralność sekularyzowana˝, przejrzeliśmy dopiero krytyczną i negatywną stronę rzeczy: przekonaliśmy się, że żadna z teorii pomijających drugie życie nie rozstrzyga najgłówniejszej kwestii etyki: jak pogodzić powinność i szczęście, żadna powiedzieć nie może, na co się zda, czemu trzeba być moralnym. Żeby jednak nie zostać dłużnym Spencerowi i jego warszawskim przyjaciołom, oraz, żeby sobie zdać sprawę z treści i umiejętnej wartości pojęć, któreśmy z mlekiem matki wyssali, musimy jeszcze stronę pozytywną roztrząsnąć i prawdziwe filozoficzne pojęcie moralności sobie sformułować.

 

1. Cel dążności moralnej

 

˝Wszelka moralność, mówi znany już nam pozytywista Mallock ( Is live worth living?, с. 2.), stoi na przypuszczeniu faktu, że możliwym jest jakieś szczęście, dla wszystkich ludzi przystępne, od wszelkich innych dóbr wyższe. To szczęście musi się dać przedstawić tym, co go nie znają, musi się udowadniać stanowczo; a między nim i przeciwną alternatywą głęboka być musi otchłań. Życie występne, choćby najkorzystniejsze, najmilsze, najpogodniejsze, musi się przedstawiać jako nędza i nieszczęście w porównaniu z życiem cnotliwym; bo wartość moralności nie rozumie się inaczej. Gdyby nie było tego głębokiego przedziału między szczęściem cnoty, a nędzą występku, sposób mówienia jakiego powszechnie używamy o ważności cnoty, o godności życia, o uroczystości walki moralnej, byłby ze wszech miar przesadzony i śmiechu godny˝.

W tych słowach Mallock, zdrowym jedynie rozsądkiem wiedziony, postawił kwestię etyczną na właściwym gruncie (tym samym, któryśmy w poprzedniej rozprawie obrali) tj. na związku powinności ze szczęściem i scharakteryzował doskonale trzy warunki, jakie to szczęście mieć powinno. Trzeba najprzód, żeby to szczęście nie rozchodziło się, ale schodziło z kresem dążności moralnej, żeby jeden i ten sam przedmiot, jeden cel dążenia uszczęśliwiał i umoralniał: inaczej oczywiście inna by była droga cnoty, a inna droga szczęścia, zostawałaby w życiu ludzkim ta radykalna sprzeczność, o której mówiliśmy poprzednio, moralność byłaby niedorzecznością.

Trzeba po drugie, żeby to szczęście było dla wszystkich ludzi zarówno dostępne, dla tej prostej przyczyny, że moralność, od możliwości tego szczęścia zależąca, wszystkich bez różnicy obowiązuje i wszystkim jest potrzebna. Więc od razu uchylają się od istoty tego szczęścia wszelkie dobra, których posiadanie przez jednych wyklucza koniecznie drugich. Ministrami wszyscy być nie mogą, bo kimże by rządzili? więc panowanie do istoty szczęścia nie należy. W karecie wszyscy jechać nie mogą, bo ktoś musi siedzieć na koźle; innymi słowy, bogactwo jest bogactwem o ile jest przy nim klasa ludzi potrzebujących służyć bogatym i wyręczać ich w cięższym dziale społecznej pracy. Bogactwo więc nie może być dla wszystkich, a więc do istoty szczęścia nie należy. Życie myśli i nauki nie może też być udziałem wszystkich, bo żeby jedni mogli się temu życiu oddawać, drudzy muszą glebę potem swoim zraszać. Więc i to życie myśli i nauki nie może do istoty szczęścia należeć.

Jakież jeszcze dobro w tym życiu znaleźć można? zdrowie, miłość, chwałę?... Ale i te i tym podobne dobra nie są, jak każdy widzi, dla każdego wieku i każdego stanu, stracić je można bez winy, zdobyć przez występek... Więc nic jeszcze z tego wszystkiego do istoty szczęścia nie należy.