Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
To nie jest kolejny poradnik dotyczący sprzątania! Książka, którą trzymasz w ręku, pomoże ci określić przyczyny chaosu panującego w twoim domu oraz je wyeliminować. Dzięki temu zyskasz trwałe efekty swoich wysiłków, a nie tylko stos rzeczy do oddania lub sprzedania.
Agnieszka Krakós-Gorący przeprowadzi cię krok po kroku przez cały proces organizacji przestrzeni, w której żyjesz. Pokaże proste rozwiązania, które będziesz mogła dostosować do swoich możliwości czasowych i logistycznych. Dowiesz się m.in.:
• Jak przestać otaczać się zbędnymi przedmiotami i zacząć kupować tylko to, co jest nam naprawdę potrzebne?
• Jak uporządkować dokumenty?
• Jak poradzić sobie z selekcją pamiątek i rzeczy sentymentalnych?
• Jak zoptymalizować wnętrze szafy?
• Jak stworzyć garderobę kapsułową?
• W jaki sposób przechowywać żywność w lodówce, by wydłużyć jej przydatność do spożycia?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 311
Dla Basi, Gucia, Benia i Andrzeja,moich ulubionych ludzi
WSTĘP
Prostota to jasność odnośnie tego, czego pragniesz. I porządna dawka odwagi, by pozbyć się całej reszty[1].
Rose Lounsbury, prekursorka minimalizmu,autorka książki Less: Minimalism, for real
„Nawet nie wiesz, jaka jestem zmęczona. Bajzlem, ilością rzeczy, jakimiś pamiątkami, kablami, kartonami w piwnicy”, „Chciałabym mieć mniej. Tak minimalistycznie i przytulnie, ale po prostu już nie wiem, jak się za to zabrać”, „Gdy tylko posprzątam w jednym kącie, zaraz przychodzi ktoś, kto to wszystko rozwali, i muszę zaczynać od nowa. A mi już ręce opadają, bo nie mam siły”.
Wiesz, że to najczęstsze z problemów, z jakimi zwracają się do mnie czytelniczki? Rozmawiając z wieloma osobami, widzę, jak bałagan i nadmiar przedmiotów wysysają pozytywną energię i odbierają siłę sprawczą. Prowadząc bloga prostaorganizacja.pl i konto w mediach społecznościowych, często dostaję wiadomości i zdjęcia od osób poszukujących rozwiązań dla swojego przepełnionego i chaotycznego domu. Niezależnie od miejsca zamieszkania, rozmiaru domu czy zasobności portfela, odczuwają podobne przytłoczenie. Zagracony dom utrudnia im sprawne poruszanie się, zabiera czas, gdy nie mogą czegoś znaleźć i potykają się o stos rzeczy do odłożenia na miejsce. Do tego bałagan dokłada im stresu i zamienia proste prace domowe w ciągnące się w nieskończoność nielubiane obowiązki.
Jeśli po przeczytaniu tego krótkiego fragmentu wiesz, o czym mówię, myślę, że ta książka może ci pomóc. Chciałabym cię nakłonić do pochylenia się nad twoimi prawdziwymi potrzebami, do zastanowienia się nad liczbą posiadanych rzeczy oraz dopasowaniem ich do twojego domu. Tak naprawdę ogromna część pracy z bałaganem odbywa się w naszej głowie, a nie tylko w szufladach czy domowych zakamarkach. Zachęcam cię do zmierzenia się ze swoimi przekonaniami i oczekiwaniami. Gdy poznasz przyczyny obecnego stanu rzeczy, bardziej świadomie weźmiesz się za porządki. Pomoże ci w tym jasny plan działania i konkretne wskazówki, które znajdziesz w poszczególnych rozdziałach. Ta książka nie jest tylko praktycznym przewodnikiem gdzie, co i jak poukładać, ale ma również pomóc ci określić przyczyny chaosu panującego w twoim domu oraz je wyeliminować, dzięki czemu zyskasz trwały efekt swoich wysiłków oraz większą świadomość konsumpcyjną, a nie tylko stos rzeczy do oddania lub wyrzucenia.
CZYM JEST BAJZEL?
Dla mnie kwintesencją bałaganu są rzeczy, które można określić jako: „w sumie to tego nie używam, niekoniecznie jest to czyste i nawet nie wiem, gdzie to położyć”. Zazwyczaj są to przedmioty, których nie odkładasz na miejsce, bo go nie mają w twoim domu, tylko upychasz je w szufladach, na dnie szafy czy w domowym magazynku. Jest to o tyle podstępne, że gdy tylko doprowadzisz dom do porządku, nawet tych przedmiotów nie dostrzegasz, aż tu nagle, w niezrozumiały sposób, bałagan powraca. Blat w kuchni jest pusty tylko przez chwilę, bo nagle pojawiają się na nim gadżety i tzw. przydasie, których tak naprawdę nie używasz, prezenty, których przecież nie wypada się pozbyć. Te rzeczy nie tylko tworzą chaos, ale również wpędzają cię w poczucie winy. Pozornie czysty dom jest chaotyczny i niefunkcjonalny, a mieszkając w nim, odczuwasz stałą frustrację, gdy nie możesz czegoś znaleźć, i niezadowolenie, że nic się nie mieści w szafach i szafkach. Masz pretensję również do siebie, obwiniając się o kiepską organizację, odwlekanie czy lenistwo. Możliwe, że uznasz, iż nieco przesadzam. Możliwe, że jeśli przeglądasz tę książkę w księgarni, zastanawiając się, czy warto ją kupić, uniesiesz brew w wyrazie zdziwienia i pomyślisz: „Serio? To tylko brudna podłoga. To tylko niedomykająca się szafa”.
Ale zastanów się...
Czy znasz uczucie ucisku w klatce piersiowej, kiedy wchodzisz do domu? Czy czasem czujesz się rozdrażniona, ale nie masz pojęcia dlaczego, bo nic specjalnego się nie wydarzyło. A kiedy niemal siłą wyciągasz z szafy pogniecione ubrania, które do siebie nie pasują, nie czynisz sobie wyrzutów związanych ze swoją prokrastynacją, lenistwem czy kiepską organizacją? Czy zdarza ci się kłócić z partnerem o brudne naczynia i przed zaśnięciem łapiesz się na myśli, że była to wasza jedyna wymiana zdań tego dnia?
Negatywny wpływ bałaganu na nasze życie został potwierdzony wieloma badaniami i będę o tym szerzej mówić w dalszej części książki, ale póki co, przytoczę główne argumenty.
Jak bałagan działa na nasz umysł?
• Stale bombarduje nasze zmysły niepotrzebną stymulacją, wywołując permanentne napięcie.
• Odwraca uwagę od rzeczy, na których chciałybyśmy lub powinnyśmy się skupić.
• Uniemożliwia fizyczny i psychiczny odpoczynek.
• Stale wysyła do naszego mózgu powiadomienie, że czegoś jeszcze nie zrobiłyśmy.
• Przepełniona przestrzeń hamuje produktywność i kreatywność.
• Nieustanny bałagan prowadzi do specyficznego marazmu, poczucia niemocy, spadku energii, gdyż wywołuje w nas poczucie, że nie mamy realnego przełożenia na rzeczywistość.
• Wywołuje poczucie wstydu („powinnam się lepiej zorganizować”) i zażenowania, szczególnie gdy w domu pojawia się niezapowiedziany gość.
• Potęguje stres, gdy nie możemy czegoś znaleźć, np. kluczy lub ważnego dokumentu.
Dla mózgu bałagan oznacza niedokończone sprawy, co może być bardzo stresujące dla niektórych osób. Może również wywoływać lub potęgować niepokój odczuwany w związku z innymi czynnikami. Dzięki sprzątaniu i pozbywaniu się nadmiaru rzeczy ludzie mają poczucie odzyskiwania kontroli nad swoim otoczeniem. W ten sposób tworzą bardziej przewidywalną przestrzeń, w której łatwiej można się zrelaksować i skoncentrować na priorytetach.
KREATYWNY CHAOSVS. HARMONIJNY PORZĄDEK
Psycholożka i ekonomistka Kathleen D. Vohs z Uniwersytetu Minnesoty przeprowadziła w 2013 r. badanie[2], które wykazało, że uporządkowane przestrzenie promują zdrowe wybory, ale także „konwencjonalne” myślenie. Z kolei praca w zdezorganizowanej przestrzeni stymuluje kreatywność i nowe pomysły. Przywołuje również słynny przykład z zabałaganionym biurkiem Alberta Einsteina, który bronił go, stawiając następujące pytanie: skoro zapełnione różnymi przedmiotami biurko jest oznaką zagraconego umysłu, o czym świadczy zatem puste biurko?
Oczywiście, istnieją osoby, które twierdzą, że doskonale funkcjonują w zabałaganionej przestrzeni. Mówią, że kreatywny chaos nie wpływa na ich możliwości koncentracji, odpoczynku czy umiejętność znalezienia w stosie przedmiotów tego, czego akurat potrzebują. W tym przypadku bałagan to po prostu część osobowości, normalny stan rzeczy, w którym czują się komfortowo. Jeśli jesteś jedną z osób, które dobrze funkcjonują w chaosie i tak naprawdę nie chcą go zmieniać, ta książka ci się nie przyda. Nie będę cię przekonywać do zmiany poglądów czy zredukowania liczby posiadanych przedmiotów. Jeśli obecny stan sprawia, że jesteś szczęśliwa, nie ma co go zmieniać na siłę. Są też tacy, którzy poszukują ładu i porządku. Zakładam, że to ty: szukasz sposobu, by lepiej zorganizować swój dom. Zanim wybierzesz najlepsze porządkowe rozwiązanie dla siebie, musisz uwzględnić kilka rzeczy.
Po pierwsze, zastanów się, jaka jest przyczyna bałaganu w twoim domu. Możliwe, że masz małe dzieci i codziennie walczysz z huraganem ich zabawek. Albo masz bardzo dużo pracy, ważny projekt, i na nic więcej nie masz już sił ani ochoty. Możliwe, że twoje mieszkanie jest niezbyt funkcjonalne lub masz ograniczoną możliwość wprowadzenia usprawnień. Pomyśl, gdzie leży problem, i odpowiedz sobie szczerze, czy jesteś w stanie wygospodarować czas, by zająć się usprawnieniami.
Po drugie, ustal własny punkt komfortu. To twój dom i twoje rzeczy, więc nikt nie może ci narzucić swojej wizji porządku: ani ja, ani jakakolwiek inna ekspertka od declutteringu (czyli odgracania). Wszystkie listy porządkowe to jedynie sugestie, które powinnaś przejrzeć pod kątem swojego stylu życia. Gdy zaczęłam się interesować minimalizmem, natrafiłam na osoby, które zredukowały swój stan posiadania do absolutnego minimum, np. 100 przedmiotów, wliczając w to wszystkie ubrania, rzeczy osobiste, kosmetyki, komputer, torbę etc. I o ile takie podejście może się sprawdzić w przypadku cyfrowego nomady, który pracuje zdalnie raz z hamaka w Tajlandii, a innym razem z bieszczadzkiej wioski, to dla rodziny z trójką dzieci to raczej nierealny model. To nie konkurs ani wyścig, nie będziemy się porównywać. To twoja ścieżka, więc ustal wizję przestrzeni, w której będziesz się czuła najlepiej.
Po trzecie wyrzuć do kosza presję i opinie innych ludzi. Zachęcam cię do tego, byś potraktowała porządki jak ważny proces wglądu w swoje potrzeby i dostosowania liczby posiadanych przedmiotów oraz domowej organizacji właśnie do nich. Nikt inny nie może ci mówić, czy to, co czujesz, jest właściwe, czy nie. Poza tym rozmawiamy o twoich przedmiotach, więc masz prawo zdecydować, co chcesz z nimi zrobić. Często mówimy, że jesteśmy poniekąd zakładnikami naszych rzeczy, bo ich posiadanie wymaga dbania, konserwacji oraz mądrego pozbywania się. Równocześnie należą one do nas i mamy prawo zdecydować, czy chcemy je zatrzymać, czy się z nimi rozstać.
MOJA HISTORIA Z PORZĄDKAMI
Zawsze podobała mi się wizja ogarniętego domu, gdzie jest ładnie i czysto. Pamiętam dom mojej babci Basi, w którym zawsze wszystko lśniło i miało swoje miejsce. Babcia reprezentowała pokolenie kobiet lat 50. i 60. XX w., które całą swoją energię poświęcały rodzinie i domowi. Dwudaniowy obiad w niedzielę, ciasto oraz nieskazitelny dom były dla niej synonimem kobiecości. Babcia bardzo liczyła się z opiniami osób z otoczenia i zgodnie z nimi utrzymywała najwyższe standardy. Z kolei moja mama należy do pokolenia kobiet przełomu: z jednej strony była pod wpływem opinii o tradycyjnej roli kobiety, a z drugiej jako pierwsza w swojej rodzinie skończyła studia wyższe na wymarzonym kierunku – architekturze – i rozwijała się w tej dziedzinie. Dopiero z perspektywy czasu widzę, jak silnej presji wewnętrznej i zewnętrznej musiała podlegać. Z jednej strony dokładała wszelkich starań, by podołać wyobrażeniu o idealnej mamie, żonie i pani domu – domowe ciasto, przetwory, wakacje pod namiotem, szycie sukienek dla mnie i mojej siostry – a z drugiej miała ogromnie wymagającą pracę w biurze projektowym, a potem w szkole. W efekcie w naszym domu rodzinnym nierzadko panował twórczy chaos, a sprzątanie było postrzegane jako przykry obowiązek sprowadzający mądrą kobietę do roli służącej i Matki Polki z mopem.
Gdy zaczęłam tworzyć własny dom, stopniowo zaczęłam odkrywać, co tak naprawdę lubię. Zauważyłam, że wolę ograniczoną liczbę rzeczy, które mają swój cel i przypisane miejsce. Nie lubię przesadnych dekoracji – wystarczy jeden element, np. jeden wazon z kwiatami, jedno zdjęcie, które mogą w pełni wybrzmieć w przestrzeni, przykuwają wzrok i stanowią prawdziwą ozdobę. Oczywiście po drodze zdarzały mi się różne eksperymenty, szczególnie w czasach, gdy pasjonowałam się kulinariami i testowałam różne gadżety i smaki, jednak po kilku takich próbach byłam rozczarowana efektem i albo oddawałam daną rzecz, albo chowałam do szuflady z wyrzutami sumienia, by po jakimś czasie i tak ją oddać.
Potem trafiłam na twórców, których książki i podcasty były dla mnie ogromną inspiracją – Dominique Loreau, Leo Babautę, Joshuę Beckera, Annę Mularczyk-Meyer, podcast The Minimalists, sprzątanie z Marie Kondo, i tak dalej. Okazało się, że jest więcej takich osób jak ja: odczuwamy przytłoczenie nadmiarem bodźców, potrzebujemy ciszy i wizualnego spokoju. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego uczymy się tak wielu rzeczy, np. gotowania, Excela i tańca, a nikt nie mówi nam, jak ważna jest właściwa organizacja oraz umiejętność panowania nad porządkiem w domu i jak ogromne ma to przełożenie na moje samopoczucie, koncentrację czy poziom energii. Swoimi odkryciami zaczęłam dzielić się z innymi – najpierw z rodziną i przyjaciółmi, następnie z czytelnikami bloga, a potem z osobami, którym pomagałam w oczyszczeniu przestrzeni z nadmiaru i bałaganu. Wszyscy stopniowo odkrywali zalety prostej organizacji i mniejszej liczby przedmiotów.
I gdyby ta historia zatrzymała się w tym miejscu, pewnie pisałabym ją ze swojej białej kanapy, otulona kaszmirowym kremowym kocykiem, z kawą w eleganckiej filiżance. Ale nic z tych rzeczy. Wkrótce w naszym życiu pojawiła się nasza córeczka – Basia, niedługo później synowie – Gutek i Benio, a wraz z nimi czarna dziura, z której wypadła masa dziecięcych akcesoriów: zabawki, kocyki, konie na biegunach, prace z przedszkola, tubki, bidony... Każdy rodzic wie, że małe dzieci raczej po sobie nie sprzątają, za to w piętnaście minut potrafią stworzyć chaos, jak po przejściu huraganu. Kiedy piszę te słowa, siedzę w salonie pełnym klocków, kredek, a dzieciaki urządzają sobie biegi po folii bąbelkowej, sprawdzając, kto najgłośniej tupie. Właśnie w środku tego chaosu okazało się, że dyscyplina dotycząca liczby przedmiotów, organizacji i rytmu porządkowego przydaje się bardziej niż kiedykolwiek. Choć moje metody powstały w czasach spokoju, przetestowałam je w praktyce u swoich klientów i survivalu z trójką maluchów. Nie zawsze jest idealnie, ale nawyki wypracowane wcześniej chronią nas przed totalnym kataklizmem, a ja wtedy przypominam sobie inspirujące słowa:
Bałagan to wszystko, co oddziela cię od życia,o którym marzysz[3].
Courtney Carver, publicystka i autorkabloga bemorewithless.com,twórczyni Projektu 333,autorka książki Duchowa prostota
W CZYM MOŻE CI POMÓC TA KSIĄŻKA?
Gdy pojawiła się propozycja napisania książki na temat declutteringu, czyli pozbywania się nadmiaru rzeczy, postanowiłam zebrać swoje doświadczenia w formę praktycznej instrukcji. Chciałabym nie tylko zainspirować cię do zmiany, ale dać ci również konkretny przewodnik na temat tego, jak ją wprowadzić w poszczególnych pomieszczeniach. Myślę, że dzięki niemu będziesz w stanie dokonać organizacyjnej rewolucji w domu i życiu.
Kiedy ta książka będzie dla ciebie przydatna?
• Jeśli odczuwasz zmęczenie nadmiarem otaczających cię przedmiotów i potrzebujesz usystematyzowanego planu działań.
• Jeśli potrzebujesz konkretnej wiedzy, jak ograniczyć liczbę rzeczy, gdzie sprzedać lub oddać to, czego już nie potrzebujesz, i jak zorganizować to, co chcesz zostawić.
• Jeśli zmagasz się z nawracającym nieporządkiem (rozdziały dotyczące porządków).
• Jeśli masz wrażenie, że większość prac związanych z domem wykonujesz ty i nie znajdujesz wsparcia w innych członkach rodziny (rozdział o sprawiedliwym podziale obowiązków domowych).
• Jeśli chcesz podążać w stronę minimalizmu, ta książka może być iskrą inspiracji do zadania sobie pytań o prawdziwe potrzeby oraz liczbę posiadanych przedmiotów.
Widzę, jak wiele osób zmaga się z nawarstwiającymi się rzeczami, przedmiotami sentymentalnymi, tzw. przydasiami. W efekcie nasze domy zaczynają przypominać magazyny, a my przestajemy czuć się w nich jak u siebie. Wierzę, że stawienie czoła swoim obawom i przekonaniom, pozbycie się niepotrzebnych rzeczy, a następnie stworzenie prostego sposobu organizacji przyniesie ci wewnętrzny spokój i szczęście.
Zauważyłam, że już samo rozpoczęcie porządków uwalnia pozytywne emocje i wywołuje zmianę. Po pierwsze, to czynność mechaniczna, więc dla wielu osób uwalniająca myśli jak bieganie. Pomaga wyciszyć emocje lub przeciwnie – umożliwia skupienie na ważnych sprawach. Pozwala wejrzeć w nasze prawdziwe potrzeby i zmierzyć się z niełatwymi pytaniami o przyczyny takiego stanu rzeczy. Po drugie, przywraca poczucie sprawczości i kontroli nad zadaniem, które dotychczas nas przerażało. Kojarzysz tę sytuację, kiedy miesiącami obiecujesz sobie, że od poniedziałku zaczniesz się odchudzać i z każdym tygodniem przesuwasz moment rozpoczęcia diety o kolejny tydzień? Aż któregoś dnia po prostu szykujesz sobie zdrowe śniadanie, a potem zdrowy obiad, a wieczorem idziesz pobiegać. Oczywiście po tym jednym dniu nie osiągniesz swojego celu, ale czujesz, że naprawdę zaczęłaś i jesteś na dobrej drodze. O to uczucie mi chodzi. Często powtarzam, że porządek jest zaraźliwy i zaczyna się od jednej sprzątniętej szuflady. Naprawdę tak jest, bo widok pierwszego sukcesu przywraca wiarę w to, że osiągnięcie dużego celu naprawdę jest możliwe. Po trzecie, odzyskujemy wiarę w siebie i z każdym kolejnym sukcesem możemy pogratulować sobie dobrze wykonanej pracy. Uwierz mi, poczucie, że to ty panujesz nad swoimi rzeczami, a nie jesteś ich zakładniczką, jest bezcenne.
To wszystko brzmi wspaniale, prawda? Tylko jak ten stan osiągnąć? I czym ta książka różni się od innych opowiadających o organizacji przestrzeni wokół siebie? Nie będę namawiać cię na kolejne zakupy skomplikowanych i nierzadko kosztownych systemów do organizacji. Pięknie poukładany bałagan to nadal bałagan. Zaczniemy od pytań o twoje prawdziwe potrzeby i weryfikacji, czy te wszystkie rzeczy są ci naprawdę niezbędne. Potem porozmawiamy o tym, jak zrobić selekcję i na jakiej podstawie podjąć decyzję, co chcesz zostawić, a z czym możesz się pożegnać. Chcę podkreślić, że „pożegnać się” nie oznacza bezmyślnego wyrzucania. Przedmioty, których już nie potrzebujemy, mogą posłużyć jeszcze na wiele sposobów. Pokażę ci, jak je można sprzedać, oddać lub przerobić, a dopiero w ostateczności wyrzucić.
Te cztery elementy – inwentaryzacja, selekcja, organizacja oraz utrzymanie porządku – wraz ze zmianą nawyków zakupowych stanowią filary mojej koncepcji prostej organizacji. Są ze sobą nierozerwalnie połączone, jednak często o tym zapominamy. Nie wystarczy posprzątać w domu, bo gdy masz dużo rzeczy, bałagan powróci w okamgnieniu. Nie wystarczy zredukować ich liczbę, jeśli nie przyporządkujesz im konkretnego miejsca. Nie wystarczy kupić wkłady do szuflad, sortery czy nowe pojemniki do kuchni, skoro nie masz pojęcia, co tak naprawdę chcesz w nich przechowywać. Rozumiesz, o co mi chodzi, prawda?
Książka, którą trzymasz w ręku, nie dotyczy wyłącznie sprzątania czy patentów na sortowanie rzeczy. To kompleksowe podejście do problemu nawracającego bałaganu. Przeprowadzi cię przez cały proces pomieszczenie po pomieszczeniu, pomagając ci wprowadzić prosty, funkcjonalny system organizacji, który angażuje wszystkich i odpowiada wymaganiom domowników. To książka o stawianiu sobie pytań na temat prawdziwych potrzeb i o niełatwej konfrontacji z nadmiarem rzeczy, które przytłaczają i odwracają uwagę od tego, co naprawdę jest dla nas ważne.
PRZYPISY