Protokół rozbieżności. Historia Polski bez histerii - Korycki Cezary - ebook

Protokół rozbieżności. Historia Polski bez histerii ebook

Korycki Cezary

0,0
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Czy Niemcy wiedzą dziś jeszcze, czym była bitwa pod Grunwaldem?

Czego Szwedzi uczą się w szkole o potopie?

Dlaczego Litwini stawiali Piłsudskiego w równym rzędzie z Leninem?

Czy we Francji i Wielkiej Brytanii istnieje jakiekolwiek poczucie tego, iż obowiązki sojusznicze wobec Polski nie zostały wypełnione?

Jak państwowe instytucje mogą utrudniać dialog Polaków i Ukraińców o historii?

W Polsce oczywiście znamy swoją historię. Tak nam się przynajmniej wydaje. Ale jak na nas patrzą inne narody? Cezary Korycki, autor kanału Historia, jakiej nie znacie i twórca platformy Historiateka w swojej książce pyta o to najwybitniejszych zagranicznych historyków z krajów, których dzieje przecinały się z losami Polski. Rozmówcami autora są między innymi Sean McMeekin, Serhij Płochij czy Herman Lindqvist oraz kilkunastu najbardziej znaczących historyków z państw sąsiadujących z Polską, ale nie tylko.

Korycki nie waha się przed zadawaniem trudnych pytań. Konfrontuje rozmówców z popularnymi stereotypami. Pyta o niejednoznaczne i kontrowersyjne sprawy, których ocena dzieli nawet Polaków, jak bilans dominacji Polaków w Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Rozmawia o niewyjaśnionych przez lata konfliktach z Czechami, Litwinami, Białorusinami czy Ukraińcami. Chce uzyskać odpowiedź od Niemca, dlaczego w jego kraju zwalają winę za II wojnę światową na nazistów, a od Szweda, czy mają zamiar oddać zrabowane dziedzictwo Rzeczypospolitej. Najdonioślejsze wydarzenia z polskich historii bywają kompletnie nieznane zagranicą, a te zupełnie u nas marginalnie okazują się dla rozmówców Koryckiego szalenie ważne.

Protokół rozbieżności to książka, która pozwala spojrzeć na historię Polski oczami innych narodów, a przez to odkryć ją na nowo.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 347

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Opieka re­dak­cyjna: MAŁ­GO­RZATA GA­DOM­SKA
Re­dak­cja: MA­TE­USZ CZAR­NECKI
Ko­rekta: EWA KO­CHA­NO­WICZ, UR­SZULA SRO­KOSZ-MAR­TIUK, ANETA TKA­CZYK
Pro­jekt okładki, wnę­trza i stron ty­tu­ło­wych: KIRA PIE­TREK
Na pierw­szej stro­nie okładki wy­ko­rzy­stano zdję­cie Ce­za­rego Ko­ryc­kiego z ar­chi­wum au­tora.
© Co­py­ri­ght by Ce­zary Ko­rycki © Co­py­ri­ght for this edi­tion by Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie, 2025 © Co­py­ri­ght for the Po­lish trans­la­tion by Ce­zary Ko­rycki
Wy­da­nie pierw­sze
ISBN 978-83-08-08710-7
Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kra­ków bez­płatna li­nia te­le­fo­niczna: 800 42 10 40 księ­gar­nia in­ter­ne­towa: www.wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl e-mail: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl tel. (+48 12) 619 27 70
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.
.

PO LA­TACH UZNA­LI­ŚMY WY­DA­RZE­NIE, KTÓRE NAS Z PO­LA­KAMI ŁĄ­CZY, A NIE DZIELI

Po­lacy lu­bią Li­twi­nów, i to na­wet bar­dziej niż Wę­grów! Naj­now­sze ba­da­nia son­da­żowe CBOS-u na te­mat na­szej sym­pa­tii do in­nych na­ro­dów nie są dla ni­kogo za­sko­cze­niem[7], choć cie­ka­wostką może być to, że spo­śród tych eu­ro­pej­skich jesz­cze cie­plej­szymi uczu­ciami da­rzymy Cze­chów, Sło­wa­ków, Wło­chów czy na­wet An­gli­ków. Ale Li­twini to... Li­twini, są tak jakby poza kon­ku­ren­cją, w końcu Grun­wald, Ostra Brama, Rzecz­po­spo­lita Obojga Na­ro­dów, Ze­rwi­kap­tur Lon­gi­nusa Pod­bi­pięty i sze­ro­kie grono wiel­kich Po­la­ków, któ­rzy mieli związki z Li­twą. Od króla, który choć Po­la­kiem nie był, to za­po­cząt­ko­wał dy­na­stię Ja­giel­lo­nów, przez Mic­kie­wi­cza aż do Pił­sud­skiego. Tu jed­nak za­czyna się praw­dziwy „pro­to­kół roz­bież­no­ści”, gdyż Li­twini nie od­wza­jem­niają ser­decz­nych uczuć, a część wiel­kich Po­la­ków trak­tują ni­czym naj­czar­niej­sze cha­rak­tery z wła­snej hi­sto­rii. Do tego stop­nia, że jesz­cze nie­dawno nie do po­my­śle­nia by­łoby nada­nie na Li­twie dziecku imie­nia Jo­ga­ila – Ja­giełło. Dla­czego? Czy warto kru­szyć ko­pie o hi­sto­rie ze śre­dnio­wie­cza? O tym w roz­mo­wie z jed­nym z naj­bar­dziej ce­nio­nych i zna­nych w Pol­sce li­tew­skich hi­sto­ry­ków, człon­kiem rady Mu­zeum Hi­sto­rii Pol­ski, me­die­wi­stą, pro­fe­so­rem Alvy­da­sem Ni­kžen­ta­iti­sem. Pro­fe­sor Ni­kžen­ta­itis spe­cja­li­zuje się w te­ma­tyce pa­mięci hi­sto­rycz­nej, hi­sto­rii śre­dnio­wie­cza, w tym sto­sun­ków Wiel­kiego Księ­stwa Li­tew­skiego z za­ko­nem krzy­żac­kim, hi­sto­rią Żmu­dzi, sto­sun­ków li­tew­sko-nie­miec­kich i hi­sto­rii spo­łecz­nej Li­twy śre­dnio­wiecz­nej. Obec­nie jest dy­rek­to­rem In­sty­tutu Hi­sto­rii Li­twy.

.

CE­ZARY KO­RYCKI: Od dzie­ciń­stwa je­stem tak samo ocza­ro­wany, jak i roz­cza­ro­wany Li­twą...

ALVY­DAS NI­KŽEN­TA­ITIS: A to dla­czego?

Bo wi­dzi pan, by­łem w Wil­nie na ko­lo­niach w schył­ko­wym cza­sie ZSRS, je­cha­li­śmy na Li­twę ni­czym do mi­tycz­nego miej­sca na­szej hi­sto­rii. Tym­cza­sem wi­zyta na wspa­nia­łej Basz­cie Gie­dy­mina skoń­czyła się kłót­nią na­szego pol­skiego na­uczy­ciela z li­tew­skim prze­wod­ni­kiem. Po­szło o chrzest Li­twy i sto­su­nek do Wła­dy­sława Ja­giełły.

Wspo­mina pan sy­tu­ację sprzed trzy­dzie­stu pię­ciu lat, a to chyba już dawno (śmiech). Fakt, że mamy bar­dzo asy­me­tryczne spoj­rze­nie na na­sze re­la­cje. Dla Po­la­ków hi­sto­ria na­szych re­la­cji to śre­dnio­wie­cze, może troszkę czasy Rze­czy­po­spo­li­tej Obojga Na­ro­dów, ale już zu­peł­nie nie pa­mięta się o po­wsta­niach na­ro­do­wo­wy­zwo­leń­czych, gdy wal­czy­li­śmy ra­zem o wol­ność i nie­pod­le­głość od ro­syj­skiego ca­ratu. Z ko­lei Li­twini pa­trzą na Pol­skę głów­nie przez pry­zmat kon­fliktu o gra­nice po od­zy­ska­niu nie­pod­le­gło­ści w roku 1918, gdy Pol­ska i Po­lacy sta­no­wili za­gro­że­nie, jako ci, któ­rzy chcieli za­gar­nąć li­tew­skie te­ry­to­rium. Wtedy wła­śnie wśród Li­twi­nów na­ro­dziło się prze­świad­cze­nie: nie można im wie­rzyć, Po­lacy za­wsze będą chcieli nas, Li­twi­nów, okła­mać i wy­ko­rzy­stać.

Czyli mamy roz­bież­no­ści... W la­tach sie­dem­dzie­sią­tych była pol­sko-nie­miecka ko­mi­sja pod­ręcz­ni­kowa, czy jesz­cze przy­da­łaby się pol­sko-li­tew­ska?

Kie­dyś było dużo spo­rów, ale dzi­siaj, po trzy­dzie­stu la­tach, wiele spraw mamy już wy­ja­śnio­nych i uzgod­nio­nych, zwłasz­cza na po­zio­mie aka­de­mic­kim. Mój do­bry ko­lega, pra­cu­jący w Mu­zeum Hi­sto­rii Pol­ski pro­fe­sor Mi­chał Kop­czyń­ski, już po wielu la­tach na­szej przy­ja­ciel­skiej zna­jo­mo­ści wy­znał mi, że gdy dziś zaj­rzał do swo­ich star­szych re­fe­ra­tów, to kilka z pew­no­ścią chciałby po­pra­wić, zwłasz­cza w od­nie­sie­niu do roli i od­ręb­no­ści Wiel­kiego Księ­stwa Li­tew­skiego w cza­sach Rze­czy­po­spo­li­tej Obojga Na­ro­dów. To do­wód na to, jak my, hi­sto­rycy, znaj­du­jemy wspólny ję­zyk w roz­bież­no­ściach do­ty­czą­cych na­szych dzie­jów. Po­czą­tek tego zbli­że­nia za­czął się od wiel­kich na­zwisk pol­skiej hi­sto­rio­gra­fii, pro­fe­sora Ju­liu­sza Bar­da­cha, pro­fe­sora Hen­ryka Wi­snera czy pra­cu­ją­cego w ra­mach wspo­mnia­nej ko­mi­sji pol­sko-nie­miec­kiej mo­jego przy­ja­ciela i wy­bit­nego me­die­wi­sty pro­fe­sora Ma­riana Bi­skupa. Tylko pa­mię­tajmy, że na Li­twie już po od­zy­ska­niu nie­pod­le­gło­ści w la­tach dzie­więć­dzie­sią­tych to wcale nie kwe­stie śre­dnio­wieczne wy­wo­ły­wały naj­więk­sze emo­cje – tak samo w spo­łe­czeń­stwie, jak i wśród po­li­ty­ków.

Czyli lata dwu­dzie­ste i bunt Że­li­gow­skiego?

No wła­śnie też nie.

Unia z Pol­ską jako utrata nie­pod­le­gło­ści?

Nie! Naj­waż­niej­szą dys­ku­sję w li­tew­skim par­la­men­cie wy­wo­łały sprawa i zna­cze­nie Kon­sty­tu­cji 3 maja. W 2008 roku od­była się de­bata, która roz­bu­dziła więk­sze emo­cje niż choćby sprawy bie­żą­cej po­li­tyki, a do­ty­czyła ona uzna­nia dnia 3 maja za święto pań­stwowe. Czyli dla Li­twi­nów stała się w ja­kiś spo­sób ważna ta data, wy­da­rze­nie hi­sto­ryczne. Po la­tach uzna­li­śmy wy­da­rze­nie, które nas z Po­la­kami łą­czy, a nie dzieli! Bo prze­cież to była bar­dzo ważna rzecz, któ­rej do­ko­na­li­śmy ra­zem przed roz­bio­rami. I chyba ostat­nie ta­kie wspólne do­ko­na­nie. Osta­tecz­nie dzień Kon­sty­tu­cji 3 maja jest za­li­czany w Li­twie do „dni upa­mięt­nia­nych”, czyli nie jest on dniem wol­nym od pracy. Je­żeli pyta pan o roz­bież­no­ści, to nie cho­dzi dziś o same fakty hi­sto­ryczne, ale ich in­ter­pre­ta­cję i póź­niej­szy od­biór. Tak prze­cież było i jest w wy­padku na­szych wspól­nych bi­tew.

Wasz Żal­gi­ris, to jest nasz Grun­wald, czyli bi­twa, w któ­rej Po­lacy – we­dług po­wszech­nej na­szej opi­nii – po­ko­nali Krzy­ża­ków?

Ro­zu­miem ten po­wszechny po­gląd pa­nu­jący w Pol­sce i wśród Po­la­ków, ale w ta­kim ra­zie za­chę­cam was do od­wie­dze­nia otwar­tego cał­kiem nie­dawno Mu­zeum Bi­twy pod Grun­wal­dem. Gdy ze­spół tej pla­cówki jesz­cze przed in­au­gu­ra­cją pra­co­wał nad wy­stawą, lu­bi­łem się dro­czyć z jego człon­kami, py­ta­jąc, czy w końcu mają za­miar uwzględ­nić to, co w od­nie­sie­niu do hi­sto­rii bi­twy wy­ka­zał szwedzki hi­sto­ryk Sven Ek­dahl. Mu­szę po­wie­dzieć, że długo się opie­rali, a sprawa jest dość istotna. Otóż szwedzki hi­sto­ryk zna­lazł krzy­żac­kie do­ku­menty i od­kła­mał to, co przed wie­kami na­pi­sał o prze­biegu bi­twy Jan Dłu­gosz. Przy­po­mnę, że pol­ski kro­ni­karz, nie­da­rzący zbyt­nią sym­pa­tią Li­twi­nów i re­la­cjo­nu­jący prze­bieg bi­twy już kilka de­kad póź­niej, wspo­mi­nał o na­szej rze­ko­mej ucieczce. We­dług Dłu­go­sza i obo­wią­zu­ją­cej póź­niej pol­skiej wer­sji do­piero gdy Li­twini ucie­kli, pol­skie ry­cer­stwo roz­pra­wiło się z Krzy­ża­kami. Ten wą­tek pod­chwy­cił Hen­ryk Sien­kie­wicz i na stałe utrwa­lił w świa­do­mo­ści Po­la­ków. Do­piero wspo­mniany pro­fe­sor Ek­dahl, ba­da­jąc śre­dnio­wieczne za­pisy za­konu, tra­fił na re­la­cję, w któ­rej bra­cia prze­strze­gali przed zgubną stra­te­gią li­tew­skiej jazdy. Krzy­żacy opi­sy­wali ją jako tak­tykę sto­so­waną w cza­sie bi­twy. Póź­niej, gdy od­wie­dzi­łem ko­le­gów z mu­zeum grun­waldz­kiego, oka­zało się, że na­stą­piła ak­tu­ali­za­cja. Ale oczy­wi­ście nie zmie­nia to jesz­cze ist­nie­ją­cego w Pol­sce prze­ko­na­nia, że tylko wy wy­gra­li­ście bi­twę pod Grun­wal­dem, ani też funk­cjo­nu­ją­cego na Li­twie prze­świad­cze­nia, że bi­twę wy­grali Li­twini. W dwu­dzie­sto­le­ciu mię­dzy­wo­jen­nym była na­wet taka za­bawna sy­tu­acja we wza­jem­nych re­la­cjach dy­plo­ma­tycz­nych Cze­cho­sło­wa­cji i Li­twy. Otóż na spo­tka­niu li­tew­skiego at­ta­ché woj­sko­wego w Pra­dze po­da­ro­wano na­szej de­le­ga­cji je­den z mniej zna­nych ob­ra­zów Jana Ma­tejki, pod­kre­śla­jąc, że to ob­raz słyn­nego cze­skiego ma­la­rza, który uwiecz­nił zwy­cię­stwo Li­twi­nów i Cze­chów nad Krzy­ża­kami. Dziś oczy­wi­ście ta sprawa bi­twy choćby w na­ucza­niu szkol­nym nie bu­dzi już ta­kich emo­cji i ra­czej chyba mamy świa­do­mość tego, że było to na­sze wspólne wiel­kie zwy­cię­stwo.

Wspo­mniany Ma­tejko, przed­sta­wia­jąc Grun­wald, umie­ścił w miej­scu cen­tral­nym nie na­szego króla Wła­dy­sława Ja­giełłę, ale jego brata Wi­tolda.

Mit o Wi­tol­dzie jest pierw­szym waż­nym mi­tem w toż­sa­mo­ści Li­twi­nów, fun­du­ją­cym bu­dowę no­wo­cze­snego na­rodu po­li­tycz­nego Li­twy. Po­stać księ­cia i kwe­stia bi­twy to jed­no­cze­śnie naj­star­sza sprawa dzie­ląca Po­la­ków i Li­twi­nów. Już w 1564 roku była na ten te­mat pierw­sza de­bata po­mię­dzy szlachtą z Li­twy i Pol­ski, szu­kano ja­kiejś wspól­nej wer­sji, tak żeby mieć się do czego od­wo­łać. Tylko że wtedy już for­mo­wał się ten wielki mit Wi­tolda, który trwał od XV wieku, za­ko­rze­nił się w wieku XVI i co naj­waż­niej­sze – po­łą­czył za­równo Li­twi­nów, jak i Ru­si­nów, bo Wi­told prze­cież wal­czył nie tylko z Krzy­ża­kami, ale prze­cież głów­nie z Ta­ta­rami. Póź­niej, już na po­czątku XX wieku, mit ten prze­kształ­cił się w mit an­ty­pol­ski, a Wielki Książę stał się sym­bo­lem nie­za­leż­no­ści Wilna od Pol­ski. Na­wią­zy­wano z ko­lei do in­nego mitu, ja­koby do ko­ro­na­cji Wi­tolda nie do­szło w wy­niku in­trygi Po­la­ków. W roku 1930, w pięć­setną rocz­nicę jego śmierci, po­ja­wił się po­mysł bu­dowy wiel­kiego po­mnika. Od­nie­sie­nia do śre­dnio­wiecz­nych wład­ców Li­twy były póź­niej, w przed­wo­jen­nej Li­twie, bar­dzo żywe. Rocz­nica ko­ro­na­cji Wi­tolda to w mię­dzy­wo­jen­nej Li­twie je­dyne pań­stwowe święto nie­re­li­gijne poza 16 lu­tego, czyli Dniem Od­ro­dze­nia Pań­stwa Li­tew­skiego. Dziś, już po od­zy­ska­niu przez Li­twę nie­pod­le­gło­ści w la­tach dzie­więć­dzie­sią­tych, to wła­śnie 6 lipca, czyli Dzień Ko­ro­na­cji Króla Li­twy Men­doga, a nie nie­udana próba ko­ro­na­cji Wi­tolda, jest naj­waż­niej­szym świę­tem. We­dług mnie sta­nowi to ważny sy­gnał, który do­wo­dzi, że an­ty­pol­skość prze­stała być pod­stawą toż­sa­mo­ści obec­nego pań­stwa li­tew­skiego, tak jak to było w okre­sie mię­dzy­wo­jen­nym.

Wi­told i Wła­dy­sław byli braćmi stry­jecz­nymi, ale chyba w tej hi­sto­rii jest coś ni­czym ze sta­ro­żyt­nych mi­tów o bra­cie złym i do­brym. Oczy­wi­ście już wiemy, kto jest wcie­le­niem zła i nie­szczęść dla Li­twi­nów?

Ja­giełło na Li­twie nie­sie ze sobą ba­gaż roz­ma­itych in­ter­pre­ta­cji. W la­tach trzy­dzie­stych od­był się na­wet sym­bo­liczny sąd nad kró­lem i zo­stał on bo­dajże ska­zany na śmierć. Był to czas od­ro­dze­nia na­cjo­na­li­stycz­nych uczuć na Li­twie i czę­sto an­ty­pol­skich po­glą­dów hi­sto­rycz­nych. Do­mi­no­wała ne­ga­tywna ocena tej po­staci, lecz już pod ko­niec lat trzy­dzie­stych XX wieku ta nar­ra­cja za­częła się zmie­niać. Więk­szy roz­głos zy­skała wtedy in­ter­pre­ta­cja bar­dzo po­wa­ża­nego na Li­twie hi­sto­ryka Ze­no­nasa Ivin­skisa, która była pierw­szą próbą re­wi­zji. Stop­niowo ne­ga­tywny ste­reo­typ Ja­giełły od­gry­wał co­raz mniej­szą rolę. Dla mnie sym­bo­licz­nym mo­men­tem było to, gdy je­den z naj­bar­dziej zna­nych ów­cze­snych li­tew­skich hi­sto­ry­ków, Al­fre­das Bum­blau­skas, nadał swo­jej córce imię Jo­ga­ila. Wcze­śniej wśród imion nada­wa­nych li­tew­skim dzie­ciom to aku­rat było nie­obecne, za­po­mniano o nim lub je po­mi­jano. Zresztą mia­łem ostat­nio za­bawną sy­tu­ację, gdyż za­dzwo­nił do mnie pe­wien młody li­tew­ski par­la­men­ta­rzy­sta i za­py­tał: „Pa­nie pro­fe­so­rze, uro­dził mi się syn i chcia­łem mu dać imię Jo­ga­ila, co pan o tym są­dzi?”. Ja mó­wię: „A pro­szę bar­dzo, prze­cież nie będę pana za to kry­ty­ko­wał”... Bar­dzo się z tego ucie­szył, ale w końcu nie wiem, ja­kie imię nadał sy­nowi. Dziś za­równo wśród li­tew­skich hi­sto­ry­ków, jak i spo­łe­czeń­stwa sto­su­nek do Ja­giełły wy­daje się neu­tralny, a cza­sem prze­cho­dzi w po­zy­tywny.

W Pol­sce jest jedno imię, któ­rego dzie­ciom się nie na­daje. To oczy­wi­ście Adolf. A ja­kiego imie­nia nie nada swo­jemu dziecku Li­twin? Py­ta­jąc zaś wprost: kto jest dla was naj­bar­dziej ne­ga­tywną po­sta­cią hi­sto­ryczną?

Jesz­cze kilka lat temu za­sta­na­wia­li­śmy się nad tym w gro­nie hi­sto­ry­ków i po­wie­dział­bym, że zde­cy­do­wa­nie ter­cet: Le­nin, Sta­lin i Pił­sud­ski.

Na­prawdę?

Skąd to zdzi­wie­nie? Ne­ga­tywne uczu­cia do bo­ha­tera pol­skiej nie­pod­le­gło­ści były na Li­twie bar­dzo mocne i trwałe. Do­piero w 2017 roku zor­ga­ni­zo­wa­li­śmy w Wil­nie kon­fe­ren­cję na­ukową na te­mat Jó­zefa Pił­sud­skiego, która była w ogóle pierw­szą taką kon­fe­ren­cją w hi­sto­rii nie­pod­le­głej Li­twy. Jesz­cze przed jej roz­po­czę­ciem chcie­li­śmy spraw­dzić na­stroje spo­łe­czeń­stwa li­tew­skiego i w na­szej Bi­blio­tece Na­ro­do­wej zor­ga­ni­zo­wa­li­śmy wy­kład o Pił­sud­skim, który wy­gło­sił gość z Pol­ski, Adam Mich­nik. Im­preza była bar­dzo udana. A gdy przed samą kon­fe­ren­cją za­sta­na­wia­li­śmy się z To­ma­sem Venc­lovą, co my chcemy tym wy­da­rze­niem osią­gnąć, to nasz wy­bitny po­eta stwier­dził, że wiel­kim osią­gnię­ciem bę­dzie, gdy w końcu Li­twini prze­staną po­rów­ny­wać Pił­sud­skiego do Hi­tlera i Sta­lina. Mu­szę przy­znać, że ta kon­fe­ren­cja była jedną z naj­waż­niej­szych w moim ży­ciu, bo na­gle się oka­zało, że pewne ste­reo­typy upa­dają. De­le­ga­cja żmudzka z pro­fe­so­rem Vy­tau­ta­sem Lands­ber­gi­sem zło­żyła kwiaty na gro­bie matki Jó­zefa Pił­sud­skiego na cmen­ta­rzu Na Ros­sie, w li­tew­skiej te­le­wi­zji po­ka­zano film do­ku­men­talny o Pił­sud­skim i chyba po raz pierw­szy ta po­stać na Li­twie zo­stała po­ka­zana w po­zy­tyw­nym świe­tle. Za­częto mó­wić o tym, że prze­cież taka ważna dla Pol­ski po­stać uro­dziła się u nas, po­ja­wiły się w końcu znaki wio­dące do ma­jątku Za­la­vas, gdzie żyła ro­dzina Pił­sud­skich. Po­wszech­nie uznano za skan­dal, że to miej­sce było dość za­nie­dbane, pod­kre­ślano, że Li­twa musi coś z tym zro­bić. Za­tem ten ist­nie­jący przez de­kady ste­reo­typ prze­stał dzia­łać. Pił­sud­ski bez­pow­rot­nie wy­padł z li­sty ne­ga­tyw­nych po­staci w hi­sto­rii, nie ma już tam żad­nego Po­laka, jest tylko ro­syj­ski Nie­miec i Gru­zin, przy­wódcy pań­stwa so­wiec­kiego.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

PRZY­PISY

[7] Ba­da­nie „Sto­su­nek Po­la­ków do in­nych na­ro­dów”, CBOS, ma­rzec 2024. Po­dob­nie jak w po­przed­nich tego typu ba­da­niach naj­bar­dziej lu­bia­nym przez nas na­ro­dem oka­zują się Ame­ry­ka­nie (65% po­zy­tyw­nych opi­nii). Nie­wiele da­lej pla­sują się Włosi (63%) oraz nasi ulu­bieni są­sie­dzi: Czesi (61%) i Sło­wacy (60%). Więk­szość ba­da­nych de­kla­ro­wała rów­nież sym­pa­tię do An­gli­ków (55%) i wła­śnie Li­twi­nów (51%).