Przestrzeń i polityka. Z dziejów niemieckiej myśli politycznej - Wolff-Powęska Anna - ebook

Przestrzeń i polityka. Z dziejów niemieckiej myśli politycznej ebook

Wolff-Powęska Anna

0,0
59,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Mamy zaszczyt przedstawić klasyczne dzieło prof. Anny Wolff- Powęskiej podsumowujące niemiecką myśl geopolityczną ostatnich stuleci.

Podstawy nowoczesnej antropogeografii powstały w Niemczech a kult rozumu i racjonalnego postępowania sięga w tym państwie połowy XVIII w., kiedy nastąpiło połączenie Prus Wschodnich z Brandenburgią. Powinnością nauki stało się wspieranie władzy dążącej do potęgi państwa. Postulaty poszerzenia zasięgu terytorialnego państwa wymagały rzeczowego uzasadnienia. Powstało powszechne przekonanie o celowości prowadzenia imperialnej polityki, gdyż tylko taka jest godna wielkiego narodu.

Dlaczego Niemcy inaczej patrzą na Europę niż konkurujące z nimi mocarstwa morskie? Czy hegemonia Niemiec na kontynencie europejskim była naturalną kontynuacją rozwoju państwa niemieckiego? Jak daleko sięgał rzeczywisty horyzont zainteresowań geopolityki niemieckiej?

Czym była Polska i przestrzeń dawnej polskiej państwowości dla niemieckich myślicieli? Książka pozwala zrozumieć postępowanie Niemców i ich przywódców przez ostatnie stulecia, umożliwia zapoznanie się z klasycznymi teoriami Friedricha Ratzela, Karla Haushofera, Ericha Obsta, i Reinharda Höhna.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 795

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Niniejszy tom jest poprawionym i uzupełnionym wydaniem książki Przestrzeń i polityka. Z dziejów niemieckiej myśli politycznej, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Poznańskiego w roku 2000.

 

TłumaczenieZenona Choderny-Loew i Peter Oliver Loew

 

Słowo wstępnedr Leszek Sykulski

 

Redakcja i korektaFirma Korektorska UKKLW: Katarzyna Bury, Ewa Woźniak

 

Projekt okładki i stron tytułowych oraz projekt graficzny książkiFahrenheit 451

 

Dyrektor projektów wydawniczychMaciej Marchewicz

 

ISBN 9788366177260

 

Copyright © by Anna Wolff-Powęska i Eberhard SchulzCopyright © for Zona Zero, Sp. z o.o., Warszawa 2020

 

WydawcaZona Zero Sp. z o.o.ul. Łopuszańska 3202-220 Warszawatel. 22 836 54 44, 877 37 35faks 22 877 37 34e-mail: [email protected]

 

Wydawnictwo Zona Zero wyraża podziękowania Wydawnictwu Poznańskiemu za pomoc okazaną przy realizacji niniejszego tomu. Prawa na opublikowanie tekstów zamieszczonych w wydaniu pierwszym udzielili m.in.: Bettina Heinrich von Eckhardt, Carl Heymanns Verlag, Hase&Koehler Verlag, Propyläen Verlag, Wydawnictwo Naukowe PWN – Oddział Kraków, Siedler Verlag, Verlag J.H.W. Dietz

 

KonwersjaEpubeum

PRZEDMOWA DO WYDANIA DRUGIEGO

Związki między przestrzenią a polityką sięgają czasów starożytnych i mimo rozwoju technologicznego nie straciły na znaczeniu. Myśl polityczna, koncentrująca się na wymiarze przestrzennym polityki, od czasów najdawniejszych kształtowała wyobrażenia decydentów i politycznie zaangażowane części społeczeństw. Niemieckie środowisko naukowe było jednym z pierwszych, które w sposób metodyczny zaczęło stosować wielkie syntezy geograficzno-historyczne, poszukując źródeł potęgi państwa na przestrzeni dziejów w podstawie geograficznej. U źródeł tworzenia nowego spojrzenia w nauce stało wyeksponowanie roli kilku czynników.

Jednym z kluczowych czynników było zaakcentowanie roli i wpływu przestrzeni na proces dziejowy. Po drugie emblematyzacja roli siły i rywalizacji w stosunkach międzynarodowych (idee geopolityczne wyprzedzały na tym polu nawet idee Darwina i Wallace’a; później ekstrapolowały darwinizm na grunt nauki o państwie i nauk o polityce). I wreszcie czynnik ostatni, czyli swoisty kult Realpolitik, podkreślenie roli makiawelizmu i pragmatyki w relacjach międzypaństwowych)*.

W pierwszej połowie XIX wieku fundamenty pod geopolitykę położyła przede wszystkim nauka niemiecka koncentrująca się m.in. na kształtowaniu „przestrzennej świadomości” społeczeństwa niemieckiego. Podwaliny pod koncepcję determinizmu geograficznego jako jednego z pierwszych paradygmatów geopolityki (z czasem w geopolityce zarzuconego dzięki dokonaniom m.in. francuskiej nauki) położyli wybitni niemieccy geografowie Karl Ritter i Adam Heinrich Dietrich von Bülow; następnie były one rozwijane przez takich klasyków geopolityki jak np. Friedrich Ratzel. Koncepcja Mitteleuropy do dziś oddziałuje na wyobraźnię kręgów intelektualnych wielu państw. Z kolei szkoła geopolityczna stworzona przez Karla Haushofera, skupiona m.in. wokół periodyku „Zeitschrift für Geopolitik”, zyskała współcześnie nowe życie dzięki recepcji w Federacji Rosyjskiej.

Antologia tekstów niemieckiej geopolityki w wyborze i opracowaniu Anny Wolff-Powęskiej i Eberharda Schulza stanowi wnikliwe spojrzenie nie tylko na myśl geopolityczną naszego zachodniego sąsiada, lecz także jest panoramą intelektualnych meandrów myśli europejskiej. Iluzja determinizmu geograficznego, mit „wielkiej przestrzeni”, ale i realne koncepcje geopolityczne do dziś żywe w świadomości społecznej, jak „Europa Środkowa”, zostały doskonale oddane na kartach niniejszej książki.

Jest to publikacja nadzwyczaj potrzebna nie tylko w polskim środowisku geopolitycznym, lecz także w szeroko rozumianym środowisku polskiej inteligencji i kręgach decyzyjnych. Pokazuje dogłębnie ewolucję niemieckiego myślenia o związkach przestrzeni oraz polityki i wskazuje – między wierszami – na możliwe wektory rozwoju niemieckiej myśli strategicznej i horyzontów politycznych elit intelektualnych tego kraju w XXI wieku. Jak pokazuje historia, niemieckie kody geopolityczne mają fundamentalne znaczenie nie tylko dla samych Niemiec i ich sąsiadów, lecz także dla systemu międzynarodowego. Choćby z tego powodu konieczne są w Polsce dogłębne studia nad problematyką tak trafnie podjętą przez Autorów niniejszego tomu.

dr Leszek Sykulski prezes Polskiego Towarzystwa Geostrategicznego

ANNA WOLFF-POWĘSKA, EBERHARD SCHULZ - PRZESTRZEŃ I POLITYKA W NIEMIECKIEJ MYŚLI POLITYCZNEJ XIX I XX WIEKU

Wraz z załamaniem się zimnowojennego porządku pojawiła się z niezwykłym dotąd nasileniem w dyskusji politycznej oraz w żargonie potocznym retoryka geopolityczna. Ożywienie myślenia w kategoriach geopolitycznych obserwować można nie tylko w opisie i interpretacji stosunków międzynarodowych, systemu bezpieczeństwa i układu sił w literaturze amerykańskiej i zachodnioeuropejskiej, lecz również i przede wszystkim w Rosji, krajach byłego Związku Radzieckiego, Europie Środkowej i Środkowowschodniej. Renesans geopolityki i wskrzeszenie terminologii geopolitycznej w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ma swe wielorakie i złożone przyczyny.

Powrót tematyki „przestrzeń i polityka” w nauce i dyskusji politycznej wiąże się głównie ze zmianą międzynarodowej konstelacji. Sięga korzeniami lat sześćdziesiątych, kiedy w bipolarnym systemie świata pojawiły się rysy. Radziecko-chiński konflikt i uznanie Chin przez USA za istotny czynnik światowej polityki uzewnętrzniły m.in. cały wymiar jej mocarstwowych komponentów. Coraz więcej symptomów kazało postrzegać Związek Radziecki w innych kategoriach: już nie jako największego, nieprzejednanego wroga ideologicznego Zachodu, lecz, używając terminologii brytyjskiego geografa Halforda Mackindera, jako eurazjatycki „kraj serca”, który, jak się zdawało, można było teraz teoretycznie ugodzić i zniszczyć od zewnątrz1. Wraz z zachwianiem się podstaw porządku określonego przez pat nuklearny znów nastąpiła zmiana paradygmatu mocarstwowej strategii, a przestrzeń objęta przez rywalizujące mocarstwa stała się przedmiotem analiz i ocen, dla których poszukiwano odmiennych kryteriów.

Geopolityka jako konstrukcja służąca do opisu i prognozowania stosunków międzynarodowych w aspekcie przestrzeni przeżywa koniunkturę za sprawą przeobrażeń w relacjach między USA a Europą. Stała się elementem praktyki politycznej i dyskursu politycznego wraz z nową sytuacją u progu lat osiemdziesiątych, kiedy Unia Europejska proklamowała swą wspólną politykę zagraniczną, zmusiła też do przemyśleń, w jakim stopniu ta nowa sytuacja wpłynie na zmianę amerykańskiej pozycji na arenie międzynarodowej. Jak zachowa się amerykański sojusznik w wypadku, kiedy Unia stanie się pewnego dnia pełnowartościowym partnerem, tym samym zaś potencjalnym konkurentem USA? Pytanie to nabrało dodatkowej aktualności po upadku Związku Radzieckiego, gdy Stany Zjednoczone pozostały jedynym globalnym mocarstwem. W dyskusjach amerykańskich lat dziewięćdziesiątych prawo obywatelstwa zyskała terminologia geopolityczna wspomagająca argumentację na rzecz rozwinięcia przywódczych zadań USA w polityce światowej.

Zjednoczenie Niemiec, dokonane wprawdzie w ramach Unii Europejskiej, wyzwoliło jednak polityczną fantazję i obawy – zarówno partnerów zachodnich, jak i obywateli w państwach postkomunistycznych – co do ewentualnego rozwoju pozycji Niemiec w środku kontynentu. Niemcy po raz pierwszy w dziejach otoczone są wieloma sąsiadami, z którymi łączy je przyjazna współpraca i dobre sąsiedztwo. Kategoria „środka”, hasła odgrywającego w klasycznej geopolityce podstawową rolę w interpretacji polityki zagranicznej, wykazała jeszcze raz swą magię. Ożyła dyskusja wokół „Europy Środkowej” (Mitteleuropa) i obawy związane z potencjałem zjednoczonych Niemiec, „kraju środka” w tym regionie Starego Kontynentu.

Nowe przesłanki zewnątrzpolityczne i gwałtowne przeobrażenia w centralnej oraz środkowowschodniej i południowo-wschodniej Europie angażują uwagę nauk politycznych i społecznych, teoretyków, strategów i praktyków polityki międzynarodowej. To, co dla geopolityki było zawsze głównym przedmiotem zainteresowań, mianowicie: geografia władzy, podziału wpływów i stref interesów, możliwości ekspansji terytorialnej – uległo zasadniczym przemianom. Obszary „bezpieczeństwa” znalazły się w odmiennej od dotychczasowej konstelacji. Wobec zamazania i zniknięcia dotychczasowych kryteriów podziału systemów, układu sił i interesów w Europie zaistniała potrzeba określenia na nowo rzeczywistości, w której żyjemy. Dla wielu geografów, teoretyków państwa, politologów pojawiła się więc pokusa i nowe możliwości opisu świata za pomocą kodu geopolitycznego. Nie bez znaczenia dla ożywienia zainteresowań współzależnością czynników geograficznych i polityki była okoliczność, iż wobec wszechobecnych zmian otaczająca nas rzeczywistość polityczna zarówno w wymiarze europejskim, jak i globalnym przestała być dla wielu zrozumiała. Nieokreślona wieloznaczność, jaka zdominowała międzynarodowe otoczenie oraz wielość niekontrolowanych zjawisk i procesów, to czynniki skłaniające do refleksji i stawiania nowych pytań.

Wzrost zainteresowania problematyką geopolityczną jest m.in. efektem gwałtownego rozwoju technik masowego rażenia, które wpłynęły w znacznym stopniu na relatywizację czasu i przestrzeni. Nawet bowiem najkorzystniej usytuowane pod względem geograficznym państwa nie są w stanie obronić swych obszarów przy obecnej strategii i technice prowadzenia wojen. Spowodowana tym zmiana kryteriów zagwarantowania bezpieczeństwa, jak również transnacjonalizacja gospodarki wytrąciły klasycznej geopolityce główne argumenty z ręki. Atut lub fatalizm położenia geograficznego, model podziału na mocarstwa lądowe i morskie – ulubiony temat geopolitycznych dywagacji, państwo autarkiczne, wszystko to utraciło rację bytu.

Jest swoistym paradoksem, że do odtabuizowania geopolityki i rehabilitacji terminologii geopolitycznej w interpretacji stosunków międzynarodowych doszło w okresie, kiedy tradycyjne kategorie geopolityczne, jak przestrzeń i położenie, uległy znacznej relatywizacji. Zjawiska i procesy ostatnich lat doprowadziły m.in. do znacznego zaniku dotychczasowej funkcji granicy, jednego z głównych filarów geopolitycznej kategoryzacji na sporym obszarze Starego Kontynentu. Wobec narastających tendencji integracyjnych wiele żywotnych problemów społecznych, gospodarczych i politycznych rozwiązuje się ponad granicami państwowymi. Fakt ten wpływa na stopniową zmianę w świadomości i myśleniu politycznym. Świat otwartych granic stał się nie tylko symbolem wolności. Na znacznym obszarze Europy tereny przygraniczne stały się obszarem wzajemnego przenikania idei i kultur, a także intensywnej współpracy.

Gwałtowny rozpad Związku Radzieckiego oraz Jugosławii dowiódł, iż demonizacja czynników geograficznych w opisie zjawisk politycznych, przy lekceważeniu podmiotowości człowieka, prowadzi na manowce. Okazało się bowiem, iż „wielki obszar”, uznawany przez klasyczną geopolitykę za gwarancję siły państwa, bynajmniej nie był wystarczającym czynnikiem podtrzymania bytu państwowego radzieckiego mocarstwa.

Wraz z zanikiem starego układu sił zmianie uległy geopolityczne punkty ciężkości. Koniec dominacji Rosji, która utraciła kontrolę nad „wielką przestrzenią”, konieczność rewizji mocarstwowych możliwości USA, spory o rolę zjednoczonych Niemiec w Europie i świecie, wszystko to sprawia, iż retoryka geopolityczna przeżywa koniunkturę. Ożywiają ją procesy globalizacji i regionalizacji. W dyskusjach politologicznych rodzą się pytania i wątpliwości obejmujące cały zakres tematyki określanej mianem geopolityki, geostrategii, geoekonomii. Wprawdzie „położenie”, „granice”, „obszar” utraciły dotychczasowe znaczenie jako argumenty w polityce międzynarodowej, uwagę badaczy i strategów politycznych przykuwają jednak zagadnienia planowania przestrzeni, poszukiwania nowych obszarów surowcowych, przezwyciężania podziałów na strefy biedy i bogactwa.

Godny zastanowienia jest fakt, iż do największego ożywienia myślenia w kategoriach przestrzennych doszło w Rosji, gdzie pojęcie „geopolityki” wykreślono na dziesiątki lat ze słownictwa politycznego. Otoczone 11 sąsiadami i graniczące z najludniejszym na świecie państwem chińskim na długości 4374 kilometrów państwo rosyjskie, o słabych strukturach centralnych, pogrążone od lat w głębokim kryzysie staje przed niezwykłej wagi pytaniami, na które szuka niespokojnie odpowiedzi: Gdzie leży Rosja? Jakie zajmuje miejsce w gwałtownie przeobrażającym się świecie?

Głębokie i różnorodne przeobrażenia dokonujące się na eurazjatyckiej przestrzeni pokazały dobitnie, iż w sferze konfliktów i zabiegów o pokojowe współżycie, ekspansji, represji i wyzwalania się spod obcej zwierzchności przestrzeń jest zmiennym produktem polityki. Wszystko, co wiąże się z przestrzenią, jest śladem historii i aktywności człowieka. Nie stanowi ona, jak chcieli tego geopolitycy, wielkości określającej w sposób deterministyczny wszelką politykę, lecz jest również przedmiotem subiektywnych skojarzeń, elementem fałszywych interpretacji i mistyfikacji.

Historia rozgrywa się w czasie i przestrzeni. Do przypomnienia tej banalnej prawdy skłania fakt, iż oczywista współzależność czynników geograficznych i działalności człowieka, a więc również polityki i stosunków międzynarodowych, stała się w przeszłości dla wielu twórców idei przedmiotem nadużyć i manipulacji. Ich efektem było wyniesienie geopolityki do rangi ideologii, która stała się w III Rzeszy jednym z filarów narodowosocjalistycznej polityki. Jej spektakularny awans dowiódł jednocześnie, iż najbardziej absurdalny produkt ludzkiej myśli i wyobraźni może w sprzyjających okolicznościach znaleźć praktyczne zastosowanie.

Geograficzne czynniki stanowiły zawsze elementarne podstawy i ramy dla rozwoju człowieka. Społeczeństwo i gospodarka nie rozwijają się w przestrzennej próżni. Położenie geograficzne, ukształtowanie terenu, klimat, bogactwa naturalne stanowią podłoże kształtujące w różnym stopniu człowieka, jego aktywność indywidualną, jak również na szczeblu społeczeństwa i państwa. Toteż geografia służyła od zarania dziejów jako jeden z elementów interpretacji historii i procesów dziejowych. W miarę rozwoju cywilizacyjnego człowiek, grupy etniczne, narody, w końcu państwa wykazywały większą dążność do podporządkowania sobie jednolitych geograficznie obszarów. Chęć zasiedlania nowych obszarów, ich wykorzystania w sensie ekonomicznym i kulturowym oraz politycznego podporządkowania stała się trwałym elementem aktywności społecznej człowieka.

Fakt, iż egzystencję człowieka, struktury społeczne i państwa definiujemy przez uporządkowanie w czasie i umiejscowienie w przestrzeni, uzasadnia zainteresowanie różnych nauk tym zakresem życia. Nauka od swego zarania zajmowała się geograficznymi uwarunkowaniami wielorakiej działalności człowieka, społeczeństw i państw. Opisy zależności między zachowaniem człowieka a otaczającą go naturą znaleźć można m.in. na kartach Biblii. Starożytni myśliciele podkreślali niejednokrotnie wpływ klimatu i usytuowania geograficznego na postawę i obyczaje ludów. Utwory Herodota, Hipokratesa, Arystotelesa dostarczają wielu przykładów potwierdzających takie dociekania. Źródła teorii klimatu sięgają V wieku przed Chrystusem. Między dwoma skrajnymi strefami klimatycznymi na północy i południu wyróżniano umiarkowaną, środkową, leżącą między nimi. Istotą teorii było stwierdzenie, iż upały i zimno prowadzą do skrajnie jednostronnych zachowań ludów. Im silniejsze, energiczniejsze jest ciało, tym bardziej ociężały jest duch. Umiarkowany klimat sprzyja zaś najbardziej optymalnemu wyposażeniu ludzi w cechy mieszane. Dlatego ludy żyjące w strefie środkowej są zarówno pod względem duchowym, jak i cielesnym najbardziej żywotne, analogicznie do zmiennego klimatu2. Ten rodzaj schematycznego wyjaśniania różnic między ludami i narodami należał do XVII wieku do podstawowego, obowiązującego kanonu wiedzy medycznej i etnograficznej. Przenikała ona również do literatury pięknej oraz innych dziedzin życia.

W średniowiecznych utworach poświęconych temu zagadnieniu przeplatają się elementy opisu i oceny działalności ludzkiej z teologiczno-mistycznym oraz przyrodniczo-geograficznym punktem widzenia. Wiedza geograficzna, kartografia w naturalny sposób służyły świeckim i duchownym władcom. Zapotrzebowanie na tę ostatnią wzrosło w okresie kształtowania się i rozwoju państw, by osiągnąć apogeum w czasach ekspansji kolonialnej. Na przyrodniczo-pozytywistyczny obraz świata obowiązujący w XIX wieku znaczny wpływ wywarła m.in. osadzona w astrologicznym kontekście i sformułowana w wieku XVI teoria wpływu czynników geograficznych na polityczne życie państwa Jeana Bodina, jednego z najwybitniejszych francuskich teoretyków państwa. Wydana w tymże czasie przez Williama Petty’ego Political Anatomy, będąca szczegółowym opisem geograficzno-politycznych współzależności, przyczyniła się do znacznej intensyfikacji zainteresowań tym problemem.

Znaczne ożywienie zainteresowań wpływem naturalnych czynników na życie narodów i państw przyniosło oświecenie. Na determinujące działanie natury zwracał uwagę jeden z czołowych teoretyków epoki, Charles de Montesquieu. W swej teorii środowiska podnosił rolę klimatu jako siły określającej polityczne działanie człowieka. Polityczne struktury postrzegał jako rezultat, „płód” ziemi, na której żyją narody, i form gospodarczych, które można na jej gruncie rozwinąć. Montesquieu nie negował wprawdzie wpływu innych czynników, stwierdzał jednak z przekonaniem w 1748 roku, iż „królestwo klimatu jest najważniejsze z wszystkich królestw”3.

Wykorzystując jego ustalenia, Anne-Robert-Jacques Turgot, francuski encyklopedysta, rozwinął w 1750 roku dyscyplinę, która później zaistniała jako geografia polityczna. Mimo intensywnego procesu sekularyzacyjnego w XVIII wieku geografia pozostała jeszcze niemal przez całe stulecie związana w pewien sposób z teologią. Za ewidentny produkt oświecenia należy jednak uznać postrzeganie państwa jako obszaru jednoznacznie określonego przez granice i związku wyznaczonego przez terytorialność. Intensywnie poświęcił się temu zagadnieniu teolog niemiecki Anton Friedrich Büsching, który w opracowaniu Neue Erdbeschreibung (od 1754 roku osiem wydań), stanowiącym przez długie lata standardowe, a zarazem pionierskie dzieło, sformułował zalecenia dla regentów, polityków i podróżników. Zachęcał ich w nim do poznawania własnych, sąsiednich i obcych obszarów celem wykorzystania wiedzy geograficznej w praktycznym, politycznym i gospodarczym działaniu.

Wiek XIX przyniósł niezwykłe ożywienie badań geograficznych i rozbudowę poszczególnych dyscyplin tej nauki. Jednocześnie wzrost aspiracji do tworzenia i rozwoju państw narodowych w Europie spowodował lawinowe jak na owe czasy zainteresowanie problematyką uwarunkowań geograficznych państwa i możliwością ich wykorzystania dla wzmocnienia siły narodów. Burzliwy rozwój kapitalizmu w drugiej połowie XIX wieku w zachodniej Europie i związane z nim procesy przyczyniły się do intensyfikacji badań dotyczących naturalnych granic państw, geografii bogactw naturalnych, kulturowych uwarunkowań polityki zagranicznej i stosunków międzynarodowych. Geografia należała do najbardziej nadużywanych dyscyplin naukowych w epoce wyścigu o zdobycie zamorskich terytoriów. Narastające u progu XX wieku sprzeczności imperializmu, walka o kolonie i nowe rynki zbytu, jak i nasilająca się propaganda różnych partii politycznych i organizacji, upowszechniająca konkurencyjną walkę w świecie, wszystko to sprawiło, iż zagadnienia geografii politycznej, w szczególności zaś problem granic, dostępu do morza, pozyskania bogactw surowcowych, znalazły się w centrum uwagi i dyskusji najbardziej rozwiniętych państw.

W atmosferze dynamicznego rozwoju życia społeczno-politycznego (rozwój partii politycznych, czasopiśmiennictwa, prasy), rozkwitu wielu badań i odkryć naukowych korzystne podłoże dla siebie znalazła geopolityka, ideologia będąca efektem równoległego zainteresowania państwem ze strony geografii, biologii, nauk społecznych. Pojęciem tym posłużył się po raz pierwszy szwedzki prawnik Rudolf Kjellén, kiedy w 1899 r. rozpoczął serię publikacji artykułem na temat politycznych granic Szwecji. Ten germanofil i zagorzały wróg Rosji pojmował geopolitykę jako naukę o państwie, rozumianym jako zjawisko przestrzenne4. „Odkrycia” szwedzkiego uczonego padły na korzystny grunt. Spełniały bowiem oczekiwania elit tych państw, które zaangażowane były w walkę o nowy podział świata na przełomie XIX i XX wieku. Geopolityka stała się przedmiotem zainteresowania badaczy różnych dyscyplin m.in. w USA, Wielkiej Brytanii, we Francji. Nigdzie jednak nie została wyniesiona ona w takim stopniu do rangi ideologii uzasadniającej politykę zagraniczną państwa jak w Niemczech. Autorzy niniejszego tekstu podjęli próbę odpowiedzi na pytanie, jakie przesłanki legły u podłoża tego zjawiska? Jaką drogę odbyła myśl geopolityczna w Niemczech? Jakie były jej konsekwencje?

Romantyczny mit przestrzeni

Polityczne idee wyrastają z konkretnych historycznych uwarunkowań i wychodzą naprzeciw zapotrzebowaniem epoki, kształtując jednocześnie jej charakter. Niejednokrotnie wyrastają ponad epokę i dzięki przedłużonemu działaniu kształtują postawy i świadomość następnych pokoleń. Każda ideologia może być poddawana różnym interpretacjom, praktyczne ich konsekwencje zależą jednak zawsze od konkretnych okoliczności historycznych. Położenie Niemiec w środku Starego Kontynentu, centralny przedmiot zainteresowań geopolityków, można było traktować jako fatum geograficzne, zmuszające do konkluzji o konieczności przezwyciężenia zmowy okrążenia oraz ekspansji celem zapewnienia sobie korzystniejszych granic. W warunkach odprężenia międzynarodowego to samo usytuowanie geograficzne jest podstawą do wnioskowania o roli Niemiec jako pomostu między wschodem a zachodem Europy.

Geopolityka jako ideologia uzasadniająca rozwój terytorialny państwa argumentacją geograficzną drapowała się w szaty teorii naukowej, choć nią nie była i być nie mogła. W nieznacznym stopniu interpretowała ona aktualną rzeczywistość. Jak większość ideologii była głównie zorientowana na przyszłość. Stanowiła propozycję, ideowy impuls do działania, wyrażała wolę i uczucia dotyczące przyszłych Niemiec. Teorie naukowe są zimne. Ideologie zaś zawierają w sobie temperaturę i namiętności bardziej przypominające wiarę, religię. Geopolityka uosabiała wiarę w przyszłe wielkie Niemcy i, jak przystało na ideologię, wyrażała „to, dla czego się żyje” i co nadaje sens działaniu5. O dynamice rozwoju ideologii, która sprzęgła ze sobą przestrzeń i politykę, zadecydowało kilka okoliczności.

Korzystną glebę dla niebezpiecznych manipulacji argumentacją geograficzną dla doraźnych potrzeb politycznych stworzyły w Niemczech dwa wielkie kryzysy społeczne w XIX wieku. Pierwszy związany był z okupacją napoleońską na początku stulecia, drugi z gwałtowną industrializacją i transformacją od połowy wieku. Mimo że na pierwszą połowę XIX wieku przypadło budzenie się uczuć narodowych w wielu miejscach Europy, to jednak fakt, iż zjawisko to na obszarze niemieckim zbiegło się w czasie z bezprzykładnym w dziejach tego kraju upokorzeniem doznanym w wojnie z napoleońską Francją oraz wojną wyzwoleńczą przeciw okupantowi, przyniósł specyficzne konsekwencje. Turbulencje towarzyszące społecznym, gospodarczym i politycznym przemianom stwarzały bodźce dla romantycznie inspirowanych idei. Francuskie oświecenie, pierwsza intensywna fala uprzemysłowienia, jaka przeszła przez Europę, uświadomiły oświeconej warstwie, iż rozbicie terytorialne Niemiec oraz zacofanie gospodarcze stanowią istotną przeszkodę na drodze do uformowania silnego państwa. Jednocześnie w ogólnej atmosferze dyskredytacji oświeceniowego racjonalizmu korzystny klimat znajdowały idee przedkładające w ocenie sytuacji mistycyzm i emocjonalne zaangażowanie ponad trzeźwą analizę. Poniesione na polach bitew klęski sprawiły, iż entuzjazm dla rewolucyjnych ideałów zastąpiono rychło wrogością do Francji, z obawy zaś przed zagrożeniem tradycyjnego porządku wyeksponowano problemy własnej osobowości oraz to, co w przekonaniu wielu stanowiło o istocie niemczyzny.

Zagubienie i poczucie wyobcowania wobec zmian polityczno-gospodarczych oraz rozczarowanie postanowieniami kongresu wiedeńskiego sprawiły m.in., iż w poszukiwaniu jedności narodowej zwrócono się w stronę „wartości wyższych”, koncentrujących się wokół Volku. To nieprzetłumaczalne na język polski pojęcie wyrażało coś więcej aniżeli „naród”. Za określeniem tym kryła się już pod koniec XVIII wieku szczególna więź narodu z otaczającą przyrodą, środowiskiem geograficznym i transcendentnym Kosmosem. Myślenie w kategoriach volkistowskich było wyrazem opozycji przeciw chaosowi, wywołanemu uprzemysłowieniem i urbanizacją, i niezrozumiałości świata. Przyroda i środowisko geograficzne stanowiły wartość pewną, niezmienną. Pozwalała ona na egzystencję w nieco odrealnionym świecie, jednak w konsekwencji miała prowadzić do urzeczywistnienia zupełnie realnych politycznych zamierzeń. Wiara w autentyczne wartości natury, odwoływanie się do naturalnego zakorzenienia sił narodu w rodzimym krajobrazie skłaniały do wniosku o oddziaływaniu naturalnego otoczenia na właściwości i możliwości narodu oraz państwa. Ponieważ aktualna rzeczywistość nie zaspokajała aspiracji społeczeństwa, odwoływano się do wizji narodu jako głębokiej i prawdziwej wspólnoty, czerpiącej witalną energię z krajobrazu i bohaterskiej przeszłości.

Dla rozwijającego się w atmosferze romantycznego mistycyzmu ruchu narodowego głównymi obszarami zainteresowań stały się zagadnienia charakteru narodowego i tożsamości Niemców. Położenie, warunki klimatyczne, granice stały się dla poszukujących spoidła integrującego naród myślicieli niezwykle ważnym elementem definiującym osobowość Volku. Źródłem niezliczonych inspiracji dla filozofów i geografów okresu „burzy i naporu” stała się filozofia kultury i historii Johanna Gottfrieda Herdera. W Herderowskiej filozofii występowały m.in. „drugie narodziny” człowieka. Człowiek jako istota kulturalna mógł zaistnieć dopiero poprzez wychowanie. W tym procesie codziennego stawania się człowiekiem ogromną rolę przypisywał Herder ziemi jako „wszechstronnej szkole wychowania”6. Kładąc ogromny nacisk na harmonijne dopasowanie się człowieka i narodów do klimatu i naturalnego otoczenia, uznał Herder pozbawienie Murzynów ich afrykańskiej ojczyzny i uczynienie niewolnikami za „zbrodnię klimatyczną”. Murzyni, jak wszyscy inni ludzie, należą bowiem tylko do „swego miejsca” i żadnego innego na ziemi. Herder przeciwstawiał się „nienaturalnemu powiększaniu państw” i „dzikiemu mieszaniu się ludzkich gatunków i narodów”. Najbardziej naturalne państwo to „naród z własnym narodowym charakterem”. Niemiecki uczony podzielał optymizm swej epoki, kiedy głosił przekonanie, iż każdy naród nosi w sobie cnoty humanizmu, a ludzie określeni przez naturalno-przyrodniczo-geograficzne otoczenie samorealizują się poprzez kulturę i wychowanie, zbliżając do ideału pokoju na ziemi.

Idee Herdera propagowane były w czasie, kiedy duch polityki określały egoistyczne interesy mocarstwowe książąt i królów, przetransponowywane na płaszczyznę racji stanu państwa. W zmaganiach o terytorialny podział nie uwzględniano w żadnym razie interesów ludności. Tym bardziej więc inspirująco na wyobraźnię intelektualną poetów i uczonych oddziaływały koncepcje Herdera. W dyskusji na temat narodu niemieckiego odwoływano się często do wpływu „wewnętrznej natury” mórz i rzek na kształtowanie się charakteru Niemców. Herderowska idea człowieka żyjącego w naturalnej symbiozie z otoczeniem miała znaczny wpływ na powstanie klasycznej niemieckiej geografii7. Stanowiła źródło inspiracji dla poetów, pisarzy, uczonych zaabsorbowanych poszukiwaniem gwarancji dla przyszłej jedności Niemiec. Od czasów Herdera prawdziwe państwo traktowano jako przedłużenie natury, krainę harmonijnie osadzoną w naturalnym środowisku przyrodniczo-geograficznym.

Na początku XIX wieku pojawił się motyw „naturalnych granic” jako element opisu państwa, a jednocześnie optimum, do którego winien dążyć każdy naród. Debata na ten temat stanowiła przyczynek do poszukiwań idei i środków integrujących naród i gwarantujących wieczny pokój na świecie. Intelektualny klimat oświecenia i rewolucja francuska stworzyły przesłanki do tej dyskusji. „Naturalne granice” obecne były w literaturze francuskiej od XVII wieku. Francja położona między morzami, Alpami i Renem stanowić miała niejako kontynuację przesłania starej Galii, uosabiającej idealną przestrzeń i granice. Filozofia oświecenia potwierdzała znaczenie gór, mórz i rzek dla szczęścia i bezpieczeństwa narodów. W ekspansywnej fazie rewolucji rozpoczęto poszukiwanie uzasadnienia dla naturalnych granic Renu, Alp i Pirenejów. Wojska napoleońskie realizowały w błyskawicznym tempie koncepcję tak pojętych granic, szybciej dewaluując geografię polityczną, aniżeli została napisana8. Naturalne granice stały się dla wielu myślicieli, zwłaszcza zaś dla przedstawicieli naturalnej geografii, wygodnym atutem. Zmienił się całkowicie tradycyjny stosunek do historii i polityki. W sposób niemal niezauważalny przekroczono granicę między postawą defensywną a ofensywną. Już nie historia i polityka stanowiły źródło inspiracji, lecz geografowie wskazywali państwu konieczność zdobycia naturalnych granic jako nakaz wyposażonej w atrybut boski natury. Rozsądek natury winien znaleźć swój rozsądny odpowiednik w politycznym porządku świata. Geografowie chcieli zniwelować różnice między aktualnymi granicami politycznymi a ponadczasowymi granicami natury poprzez rodzaj doradztwa politycznego. U progu XIX stulecia wierzono, iż zmagania między człowiekiem a naturą, politycznymi a naturalnymi strukturami zakończą się spokojnym osiągnięciem równowagi i wiecznego pokoju.

Rosła rzesza myślicieli przekonanych o tym, iż naród spełni swą historyczną rolę, gdy zabezpieczy poprzez naturalne granice bezpieczeństwo na zewnątrz i umocni świadomość wewnętrznej siły. Powstać miała w ten sposób polityczno-geograficzna jedność, dająca siłę i gwarancję pokoju. Ojciec nowoczesnej geografii, Carl Ritter, podkreślał już w 1806 roku wagę naturalnych, geograficznych czynników: „Usytuowanie ma rozstrzygający wpływ na konkretne elementy natury: zdobycie produktów natury, ich przetworzenie i rozprzestrzenienie, samopoczucie człowieka, jednoczenie się ludzi jako narody i państwa oraz przyspieszenie – względnie spowolnienie – rozwoju jego fizycznej, intelektualnej i moralnej kultury”9. Walory pasm górskich, mórz i rzek dla skutecznej obrony kraju odkrywali nie tylko geografowie. Fascynację środowiskiem geograficznym w kontekście rozwoju narodów i państw wykazywali pisarze, filozofowie, historycy. Johann Gottlieb Fichte wierzył, iż gdyby każde państwo otoczyło się w „sposób rozumny” „przypisanymi mu granicami naturalnymi” i posłuszne było nakazowi autarkii, nie byłoby więcej wojen10.

Dyskurs wokół położenia Niemiec i ich granic stanowił w dużej mierze odpowiedź na wojnę z Napoleonem. Okupacja francuska przyczyniła się do upolitycznienia tej debaty. Argumenty na rzecz francuskich granic naturalnych wywoływały natychmiast reakcję w postaci niemieckich kontrargumentów. Ernst Moritz Arndt, profesor filozofii i historii w Greifswaldzie i Bonn, polityk, pisarz i publicysta, uznając odwieczne prawa natury, twierdził, iż „każdy kraj musi mieć swoje morze”. Dlatego „kraj, który zwie się obecnie Niemcy, musi posiadać cały Ren, a „morze po obu stronach Renu jako swe naturalne granice”11. Najbardziej naturalne granice tworzył w przekonaniu Arndta język, co bynajmniej nie przekreślało rangi warunków klimatyczno-geograficznych. Za Niemców uznawał on „ludzi naszego języka (Szwajcaria i Niderlandy), którzy zamieszkują obszar w naszych naturalnych granicach, to znaczy językowych i geograficznych (…) Nikt nie ma tak szczęśliwie zamkniętych granic jak Włochy, Hiszpania, Francja, o wiele szczęśliwszych aniżeli położone na bezkresnych obszarach, z mało określonymi granicami Polska i Rosja (…) Południe, północ i zachód Niemiec są niemal całkowicie szczęśliwie zamknięte”. Tylko do wschodniej granicy miał pisarz zastrzeżenia: „Jest to najbardziej otwarta strona z nieokreśloną, rozmytą granicą”12.

Założyciel ruchu korporacyjnego, „Turnvater” Friedrich Ludwig Jahn, głosił przekonanie, że tylko określeni ludzie pasują do określonej przestrzeni. Przewidywał w 1814 roku, iż w dążeniu do uzyskania naturalnych granic będą prowadzone w przyszłości wojny. Będą to jednak „święte wojny”, które przyniosą prawdziwą równowagę. Wierzył w dominację natury w kształtowaniu charakteru człowieka i państwa. „Natura daje to, co najlepsze, sztuka może tylko dopomóc”. „Tego, co natura w swych odwiecznych prawach postanowi, człowiek nie powinien zmieniać, co złączyła, nie powinien ani mieczem, ani piórem rozdzielać”13.

Argumenty geograficzne stały się bronią przeciw Francji. W połączeniu z wiarą w przeznaczenie narodu, osadzone w kontekście teologicznym, nadawały ton dyskusji na temat kształtu przyszłych Niemiec. Geograf August Zeune szerzył przekonanie, iż Bóg i natura dały prawdziwemu pranarodowi niemieckiemu przestrzeń między Renem a Odrą, Morzem Północnym a Alpami. Przy czym nie był zdecydowany, czy na wschodzie granicę Niemiec ma wyznaczać Wisła czy Odra. W jego pismach pojawił się motyw „środka” jako posłannictwa niemieckiego. Ideologia środka miała wówczas jeszcze charakter defensywny. Misja Niemców miała polegać na pośrednictwie w przekazywaniu wszystkiego, co najlepsze. Zeune wynosił Niemcy jako „serce najbardziej oświeconej części świata”. Dzięki usytuowaniu w centrum kontynentu miały one przenikać swym duchem, być pośrednikiem, dawać duchową siłę. Natura bowiem dała Niemcom takie geograficzne usytuowanie, by stanowiło siedzibę wiecznego pokoju, „błogosławieństwo dla sąsiadów, Europy i świata”14.

Mając do wyboru morza, góry, wielkie rzeki i język, nie zdecydowano jednoznacznie, co rozstrzyga o sile i pomyślności państwa. Toteż mnożyły się pomysły na granice przyszłych Niemiec, dające upust najbardziej wybujałej fantazji. Ważne było nie tylko usytuowanie, granice, ale i wynikające z tego faktu konsekwencje dla sąsiadów. „My jesteśmy pępkiem europejskiego kontynentu, punktem środkowym Północy i Południa” stwierdzał w 1807 r. E.M. Arndt. „Jako bastion między obu kierunkami i jako obrońca skandynawskiej, hiszpańskiej i włoskiej wolności leży życzliwy naród niemiecki w środku i jako właściwy punkt środkowy życia europejskiego chroni przed wściekłym i niszczącym zderzeniem Wschodu i Zachodu w naszej części świata. Do tej wzniosłej roli jest naród niemiecki z pewnością przeznaczony, ponieważ jest on narodem umiarkowanym i pokojowym, a nie jak Francuzi żądnym podboju obcych krajów”15.

Konserwatywno-katolicki historyk Johann Joseph von Görres wzywał wszystkich Niemców, by stanowili braterską wspólnotę zdolną do przeciwstawienia się „wyniesieniu peryferii ponad centrum”, ponieważ „my, Niemcy, którzy usytuowani jesteśmy w środku ludzkości, powołani jesteśmy do utrzymania sprawiedliwej równowagi między Wschodem i Zachodem, Północą i Południem oraz utrzymania świętego ognia wewnętrznego poczucia prawdy i zachwytu wiary w sposób poważny i czysty”16. W imię wyższych celów domagał się przesunięcia granicy niemieckiej do Azji, wierząc, iż „rewolucyjny naród niemiecki” osiągnie zdolność podporządkowania sobie całego kontynentu.

Związek Niemiecki stanowił rozczarowanie dla rozbudzonych uczuć narodowych. Nie obejmował bowiem „całych Niemiec”, w wyobrażonych granicach. Wielu poszukującym jedności Niemcom nie przeszkadzało, iż w granicach Związku znajdowały się obcojęzyczne obszary, niepokoił zaś fakt, iż nie obejmował on wszystkich niemieckojęzycznych grup.

Toteż w pierwszej połowie XIX wieku nasiliły się opinie, żądające, by Niemcy posłuchały głosu natury. Ernst Kapp, lewicowo-liberalny polityk i nauczyciel gimnazjalny, wyniósł środowisko geograficzno-przyrodnicze do rangi siły określającej los narodu. „Natura kraju, ukierunkowanie jego gór i rzek nadaje również kierunek historii swego narodu”. Dopiero gdy naród spełni jej życzenie, osiągnie granice przez nią wskazane, będzie bezpieczny. Kapp bardzo wysoko ocenia bogato obdarowane przez naturę Niemcy: „Wielostronność natury i życia narodu niemieckiego, która wyraziła się geograficznie w ukształtowaniu ziemi, w klimacie i produktach, historycznie zaś w państwie, Kościele, sztuce i nauce, czyni niemiecki kraj punktem środkowym oceanicznego świata i całego światowego rozwoju”17. W jego kosmopolitycznych marzeniach o pokoju Niemiecki Związek Celny miał zajmować szczególną rolę. To przyszła „kolebka” nowej epoki świata, „prawdziwie humanitarnej polityki”. Związek Niemiecki postrzega zaś jako „zarodek zjednoczonego organizmu państw Europy”. Niemcom wyznaczał również rolę inspiratora nowego ducha dialogu narodów, w którym polityka i religia połączyłyby się w służbie wyższej idei. Twórczość Kappa zajmowała miejsce na pograniczu między niewinnym jeszcze mesjanizmem, wizją humanitarnego państwa niemieckiego, niosącego ideę wiecznego pokoju światu, naiwnym optymizmem i wiarą w braterstwo narodów a ofensywnym mesjanizmem. Jego żądania podporządkowania niemieckim interesom interesów innych narodów nie miały nic wspólnego z imperialną arogancją końca XIX wieku. Sam Kapp w latach czterdziestych XIX wieku nawoływał do przełamania przez Niemcy hegemonii morskiej Wielkiej Brytanii, zbudowania floty i jednocześnie poszerzania obszaru gospodarczego na kontynencie. Wzywał przy tym Niderlandy, Belgię i Szwajcarię, by przyłączyły się do Niemieckiego Związku Celnego jako państwa nadreńskie, Węgry zaś jako państwo, którego główna arteria rzeczna, Dunaj, bierze początek z obszaru Niemiec. Polskę uznał E. Kapp za „przegraną” geografii, kraj, który nie wykorzystał szansy swego położenia do pełnienia funkcji łącznika między Europą a Azją. „Filozoficzna geografia” Kappa wskazywała jednak również, iż środkowe położenie Niemiec usprawiedliwia nie tylko ich pośrednictwo w przekazywaniu duchowych wartości na zewnątrz, lecz również w przyjmowaniu i przyswajaniu ich sobie od innych narodów. W ten sposób Niemcy, jak sądził autor, próbowały nadać swemu duchowi uniwersalny charakter bez dokonywania podbojów. Idealistyczną interpretację geograficznych uwarunkowań wspomagały pisma znanego pedagoga i nauczyciela geografii, Johanna Christopha Friedricha GutsMuthsa. Potęgę Niemiec pragnął on ugruntować „w sercu Europy” głównie poprzez „wewnętrzną jedność, zgodę, odwagę i cnoty”. Środkowe położenie postrzegał on również jako szansę na spotkanie oświeconych narodów i dóbr z wszystkich zakątków świata. W ten sposób, pisał w 1821 roku, „dziewica Europa mogłaby być niczym innym, jak tylko sercem, które trzeba chronić, z którego wszystkie członki mogłyby czerpać krew i życie”18.

Mitteleuropa– ziemia przeznaczenia niemieckiego

W rozważaniach i refleksji na temat usytuowania i miejsca Niemiec w Europie współistniały różne koncepcje:

• prawnopaństwowa, dająca pierwszeństwo prawu jako kategorii rozstrzygającej o roli państwa,

• etniczna, preferująca kryterium krwi,

• geograficzna, uznająca dominację naturalnych granic i położenia,

• metafizyczna, uznająca przede wszystkim rolę Boga w kształtowaniu losu państwa i narodów.

Niemiecka myśl polityczna pierwszej połowy XIX wieku stanowiła swoiste mixtum compositum. Raczkujący nacjonalizm posiłkował się uzupełniającymi się nawzajem ideami służącymi uzasadnieniu jedności niemieckiej. Choć, jak dowiodła tego debata w kościele św. Pawła w 1848 roku, istniała zgodność co do tego, iż odnowione, zjednoczone Niemcy mają być wielkie i najpotężniejsze w Europie, towarzyszyło jej przekonanie, iż wyrażać miały one jednocześnie wolność i humanizm dla dobra innych narodów. U podstaw wielu koncepcji wyrażających determinizm geograficzny leżała troska o szczęśliwy i pokojowy rozwój narodów.

Okres pomarcowy przyniósł jednak wyraźną zmianę postaw i klimatu politycznego oraz intelektualnego. W ciągu dwóch dziesięcioleci, które dzieliły rewolucję 1848 roku od utworzenia II Rzeszy, zagadnienie jedności narodu stało się centralnym tematem dyskusji. Liberalne ugrupowania burżuazji nie były w stanie wypracować programu politycznego zdolnego do przeciwstawienia się nasilającym się tendencjom nacjonalistycznym. Słabość ekonomiczna niemieckiego mieszczaństwa stanowiła jedną z głównych przyczyn, dla których niemiecki liberalizm szybko przeszedł na usługi państwa, identyfikując się z niemiecką myślą narodowo-państwową. Narastające sprzeczności polityczno-gospodarcze rozczłonkowanego ciągle państwa, potęgujące się niezadowolenie z granic utworzonego w 1834 roku Niemieckiego Związku Celnego, a także żywa we Francji dyskusja na temat przezwyciężenia ustaleń kongresu wiedeńskiego, wszystko to wyzwoliło na obszarze państw niemieckich nową falę nacjonalizmu.

W podejmowanych próbach utworzenia państwa narodowego wyrażone zostały niepokoje i konflikty, porażki i nadzieje związane z poszukiwaniem właściwego miejsca w Europie. Specyfika niemieckiej myśli politycznej polegała na wypracowaniu koncepcji narodu w próżni. Idea misji narodowej wyprzedziła bowiem znacznie powstanie państwa narodowego w 1871 roku. Brak konstytucyjnych i administracyjnych ram, które tworzyłyby podstawę formowania się narodu, stanowił przeszkodę utrudniającą odnalezienie przez Niemców własnej tożsamości, a jednocześnie czynnik sprzyjający mitologizacji narodu. Wobec niemożności odwoływania się do określonego centralnego państwa i jednolitego terytorium państwowego, refleksja na temat, co czyni Niemców narodem, sprzyjała wypracowaniu różnych modeli tożsamości. W sporach między zwolennikami mało- i wielkoniemieckiego rozwiązania problemu niemieckiego element przestrzennego usytuowania przyszłych Niemiec stał się jednym z najważniejszych kryteriów tożsamości niemieckiej.

Dyskusja zwolenników obu obozów oscylowała głównie wokół pytania, czy niemiecka hegemonia, znajdując oparcie w Prusach, ma obejmować obszar środkowoeuropejski, czy też, wspierając się na Austrii, sięgać na południe i południowy wschód. Zwolennicy pierwszego rozwiązania, przeświadczeni o sile i potędze pruskiego ducha, pragnęli ofiarować koronę cesarską Hohenzollernom w nadziei, iż podejmą oni i kontynuować będą założenia polityki Hohenstaufów i odegrają rolę spadkobierców politycznego programu Fryderyka II. Koronnym argumentem na rzecz małoniemieckiego rozwiązania było przekonanie, iż Austria zrezygnowała z pozycji strażnika ziem zachodnich nad Renem, zdradziła interesy niemieckie, kierując swą ekspansję na tereny południowo-wschodniej Europy. Zwolennicy wielkoniemieckiej drogi zjednoczenia w Wiedniu widzieli punkt środkowy niemczyzny. Wskazywali oni na zasługi Austrii w otwarciu perspektyw dla podboju obszarów, które pozwolą przywrócić Niemcom granice Świętego Cesarstwa. Wierzyli, że pozycję Niemców na morzach ugruntować może tylko Austria, „niemiecka latarnia i główna arteria serca Niemców, mogąca uzbroić Niemcy i przeciwstawić się morskiej potędze Anglii”19. Ideą, która godziła oba obozy i wykazała przy tym niezwykle długi żywot w dziejach niemieckiej myśli politycznej, była koncepcja „Europy Środkowej” (Mitteleuropa). Zrodzona z zafascynowania wpływem uwarunkowań geograficznych na życie człowieka i narodów, osadzona w ideologii volkistowskiej i idealizmie romantycznych wizji wspólnoty koncepcja niepostrzeżenie stała się elementem hegemonialnych i ekspansywnych dążeń niemieckich. Dyskusja wokół „Europy Środkowej” spełniła ważną rolę w debacie na temat jedności niemieckiej, roli Niemiec w Europie oraz zagadnień wojny i pokoju w świecie.

Koncepcja ta wywodzi się z neutralnej konstatacji „środka” Europy. Interpretacja historii przez pryzmat środkowego usytuowania nie była bynajmniej zjawiskiem nowym. Nigdzie jednak nie była w takim stopniu przedmiotem nadużycia dla celów politycznych jak u Niemców. Środek jest sam w sobie pojęciem wieloznacznym. Geograficzne centrum nie jest jednoznaczne z centrum politycznym, gospodarczym, duchowym. Środek-centrum oznacza również umiar i równowagę. Wbrew etymologii tego określenia aspiracje, wywodzące się z uznania Niemców za kraj środka, stały się trwałym komponentem agresywnej ideologii.

Fakt, iż Niemcy uosabiają podwójny środek (centralny punkt na Starym Kontynencie, Europa zaś uznana została za miejsce, gdzie krzyżują się geograficzne, ekonomiczne, a także intelektualne drogi świata), stał się podstawą różnych interpretacji, tak pozytywnych, jak i negatywnych. Jest pewna cząstka prawdy w stwierdzeniu francuskiego germanisty Jacquesa Le Ridera, który był przekonany, iż idea „Europy Środkowej” stawała się pierwszoplanowym tematem zwykle wówczas, gdy niemieckojęzyczna cywilizacja przeżywała kryzys20. Mitteleuropa święciła bowiem największe triumfy w przededniu utworzenia II Rzeszy, podczas pierwszej i drugiej wojny światowej, a więc kiedy geopolityczne punkty ciężkości, granice, mapa polityczna ulegały zasadniczym zmianom. Nasilenie się nacjonalistycznych tendencji w walce o zjednoczenie Niemiec w połowie XIX wieku stworzyło podstawę, na której Mitteleuropa z czysto geograficznego pojęcia przeobraziła się w konkretny program polityczny na użytek państwa niemieckiego. Upolitycznienie idei nastąpiło w okresie ożywionych dyskusji w latach 1848 i 1849 , kiedy austriacki minister finansów, członek Zgromadzenia Narodowego we Frankfurcie nad Menem, Karl Ludwig von Bruck, przedstawił program rozwoju Niemiec. Jego podstawę stanowić miała Austria, która zgodnie ze swym „geograficznym powołaniem” powinna otworzyć Niemcom nowe możliwości rozwoju gospodarczego. Sekundowało mu wielu uczonych i polityków, którzy w Austrii jako nosicielce wielkoniemieckiego rozwoju widzieli podporę przyszłego mocarstwa światowego. Hasło „Europy Środkowej” pojawiało się na kanwie debaty w kościele św. Pawła. Marzenia o wielkiej, wolnej, zjednoczonej Europie Środkowej pod egidą Niemiec odzwierciedlały w równym stopniu poczucie misji kulturalnej, patos wolnościowy, co i wizję wielkości, mocarstwowe kalkulacje i konkretne interesy gospodarcze. Jeden z deputowanych nawoływał, by w imię zachowania równowagi między Wschodem a Zachodem i uwolnienia narodów od autokracji Niemcy sięgały od Morza Bałtyckiego do Śródziemnego, od Ticino do Wisły21. W dążeniu do poszerzenia Niemieckiego Związku Celnego i stworzenia pod egidą Niemiec wielkiego obszaru gospodarczego w Europie Środkowej zagubiono element uniwersalny i kosmopolityczny. Z pola widzenia zniknęły „naturalne Niemcy” jako mediator między Wschodem a Zachodem, „serce i dusza Europy”, „urodzeni obywatele świata”, „nosiciele prawdy i wolności”. Ich miejsce zajął kraj, który w koncepcjach myślicieli i polityków zaczął identyfikować się z całą środkową, a także południowo-wschodnią Europą.

W połowie XIX wieku elementem inspirującym koncepcję „środkowoeuropejską” był czynnik ekonomiczny. Europa Środkowa miała zapewnić Niemcom samowystarczalność gospodarczą oraz rynki zbytu. W zamierzeniach jej zwolenników obszar ten miał spełniać zapotrzebowanie na jedność nie tylko gospodarczą, ale i polityczną, kulturową i etniczną. Na wyodrębnionej przestrzeni miano kultywować tradycje germańskie i chronić je przed obcymi wpływami. Pomyślana była ona jako centrum promieniowania niemieckich obyczajów, kultury i języka. W zarodku swym zawierała jednak Mitteleuropa element konfliktu. Obszar „Europy Środkowej” wykraczać miał bowiem daleko poza etniczne granice Niemiec.

Dla propagowania idei „środkowoeuropejskiej” zasłużył się w znacznej mierze profesor praktycznej nauki administracji państwowej, przedstawiciel Izby Poselskiej w Wirtembergii, Friedrich List, uznany za prekursora światowej polityki Niemiec. Fundamentem jego koncepcji było przekonanie o konieczności terytorialnego rozwoju narodu: „Naród, który w obecnych czasach nie rośnie, musi zniknąć z mapy świata, ponieważ wszystkie inne narody rosną z dnia na dzień i ponieważ najlepszą gwarancją samodzielności jest własna siła”22. W latach trzydziestych i czterdziestych XIX wieku głosił przekonanie o konieczności bezwzględnej walki o prymat w świecie. Usprawiedliwiała ją wiara w cywilizacyjną misję rasy germańskiej, zdolnej do podporządkowania sobie słabszych narodów: „Germańska rasa została przeznaczona do rozwiązania wielkich zadań, spraw światowych, cywilizowania dzikich i barbarzyńskich narodów oraz zaludniania niezamieszkałych obszarów”23. List należał do pierwszych apologetów „wielkiego obszaru” niemieckiego. Podziwiając Anglię jako mocarstwo morskie, głosił jednocześnie pogardę dla „małych” i „słabych” narodów, które widział tylko w charakterze satelity u boku wielkich imperiów („Małe państwa mają skarłowaciałą literaturę i małe zapotrzebowanie na dobra kulturalne”). Postulaty Lista odpowiadały w pełni definicji idées-forces, sformułowanej przez Alfreda Fouillée jako „idee, które łączą fantazję i wolę, przewidywanie oraz realizację spraw i rzeczy”24. Jego Mitteleuropa miała stanowić poszerzony o kraje południowo-wschodniej Europy Związek Celny. Środkiem wiodącym do celu miała być m.in. rozbudowa sieci kolei. Wielki obszar niemiecki stanowił w wyobrażeniach Lista wyraz konieczności geograficznej, a jednocześnie „ulepszenia natury”. Naród bowiem słabo wyposażony w bogactwa naturalne, jednocześnie zaś bogaty duchem i tradycją, ma prawo do zdobywania terenów „uzupełniających” oraz przywilej zaokrąglenia obszaru państwowego. Trzon „Europy Środkowej” stanowiła w jego planach germańsko-madziarska Rzesza, przeciwwaga Rosji na Bałkanach. Postulował ograniczenie emigracji niemieckiej do Ameryki i skierowanie jej na obszar południowo-wschodniej Europy. Węgry postrzegał jako klucz do Turcji i całego Lewantu. Wierzył, iż natura wyznaczyła Niemcy i Węgry do wiecznego braterstwa. Liczył przy tym, iż niemiecko-węgierski alians sprawi, że „niemiecka flegma ożywiona zostanie przez węgierski ogień”. Szeroki dostęp do morza, „bez którego naród jest jak ptak bez skrzydeł” i które stanowi „arenę walki, siłę oraz kolebkę wolności”, oraz zasiedlenie obszarów południowo-wschodnich Starego Kontynentu miało zagwarantować Niemcom bezpieczeństwo i potęgę gospodarczą promieniującą na całą Europę.

Zwolennicy koncepcji środkowoeuropejskiej i jej wcielenia w życie wiele zawdzięczają niemieckiemu orientaliście, filozofowi kultury, badaczowi religii, purytańskiemu protestantowi, Paulowi de Lagarde’owi. Jego poglądy znalazły uznanie nie tylko współczesnych mu świadków epoki. Należał Lagarde do najczęściej cytowanych pisarzy w literaturze geopolitycznej. Wywarł ogromny wpływ na ideologię wszechniemiecką oraz ideologów faszystowskich. Korzystny punkt wyjścia dla jego wizji Niemiec stanowiło ogólne niezadowolenie, znamię epoki, w której żył. Rozczarowanie ówczesnym porządkiem pobudzało wyobraźnię zarówno ekscentrycznych, jak i reformatorsko nastawionych myślicieli. W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XIX wieku intelektualną atmosferę Niemiec kształtowali w dużej mierze konserwatyści, z którymi w pełni korespondowały idee Lagarde’a. Łączyły one romantyczny idealizm, negację kapitalistycznego, komercyjnego porządku z marzeniami o idyllicznym życiu na wsi, blisko natury i przywróceniu patriarchalnego systemu dawnych czasów.

W pismach z lat pięćdziesiątych wyraził Lagarde podstawową tezę swego filozoficznego systemu. Przeciwstawił on „tyrańskie państwo” i jego „pozbawionych skrupułów urzędników” narodowi, który stanowił główny mistyczny element jego narodowej religii. Wbrew Heglowi traktował państwo jako „trującą” instytucję, zdolną do zniszczenia każdej indywidualności. Lud może zostać narodem tylko wówczas, gdy jako całość przyjmie dane mu przez Boga posłannictwo. Naród nie zna żadnych ograniczeń. Dlatego posłannictwo narodu niemieckiego było dlań czymś świętym i absolutnym. Polegało ono, według przekonań Lagarde’a, na konieczności kolonizacji wszystkich nieniemieckich krajów monarchii austriackiej. Mitteleuropa miała być bowiem krajem Niemców. Narody bałkańskie skazywał na zagładę, „gdyż nie posiadają przymiotów ducha”. Austro-Węgry opisywał jako „kraj bez mężów stanu i zmysłu politycznego, kraj wybujałej rozrzutności, tyrańskiego ucisku narodowościowego i wulgarnego służalstwa”25. Węgrów i Czechów uważał za „balast historii”, przewidując jednak, iż „jako stop jakiś ze szlachetniejszym metalem mogłyby one wykonywać dobrą służbę”. Wszystkie narody tej części Europy uważał za element bezwartościowy, którego wchłonięcie przez silniejszy naród nie przyniosłoby uszczerbku przyszłości Europy. Dlatego był przekonany, iż „odbudować wieś po wsi według strychulca niemieckiego (…) byłoby wskazaniem Węgrom, Czechom, Rusinom i Słowianom, kto jest tym lepszym człowiekiem i kto dla tych przyczyn powinien rządzić. To my mamy tę misję do spełnienia i ta misja jest naszym prawem”26.

Przedstawiony pruskiemu władcy program kolonizacji Europy Środkowej stanowił krytykę emigracji ludnościowej do Stanów Zjednoczonych, którą uważał za marnotrawienie ważnego potencjału ludnościowego. Gdańsk i Elbląg spełnią swe życiowe zadanie tylko wówczas, jeśli służyć będą jako „miejsce składowania niemieckich towarów”. Przez wysiedlenie Żydów do Palestyny i na Madagaskar, usunięcie Rumunów z Siedmiogrodu i całkowite podporządkowanie sobie Austrii miały uzyskać Niemcy przestrzeń, dającą gwarancję dalszego rozwoju i udokumentowania moralnej przewagi w Europie.

„Europa Środkowa” była w planach Lagarde’a przede wszystkim jednak „wielką przestrzenią”, która miała uwolnić Niemcy od okrążenia przez zagrażające mocarstwa europejskie, do których zaliczał Francję i Rosję. Rosję wzywał Lagarde do ustąpienia Niemcom miejsca. „Tak bowiem jak ostatni człowiek siedzący na ławie w pełnej piwiarni wstaje, bierze stołek i stawia go na końcu stołu, by zrobić miejsce dla nowo przybywającego”, tak Rosja winna usunąć się na bezpieczną odległość na wschód i „odstąpić trochę wybrzeży Morza Czarnego, na których zapleczu mogliby osiadać żebracy i biedni wieśniacy”27.

Lagarde po raz pierwszy posłużył się terminem „wielka przestrzeń” jako synonimem „przestrzeni życiowej”, chociaż pojęcie Lebensraum nie zostało użyte w żadnym z jego pism. Domagając się poszerzenia obszaru państwowego, wskazywał na „Europę Środkową” jako na „przestrzeń wyżywienia” narodu niemieckiego. Miała ona spełnić nadzieje niemieckie na idealne przywództwo polityczne w tej części kontynentu i zapewnić trwały pokój. „Pokój w Europie zapanuje wówczas, gdy Niemcy będą sięgać od Ems do ujścia Dunaju, od Dźwiny do Triestu, od Metz do Bugu, gdy zjednoczone siły niemieckie pokonają Francję i Rosję. Ponieważ cały świat chce pokoju, musi zaakceptować Niemcy w takich granicach”28. Tak pojęta Mitteleuropa stanowiłaby wyjście z „ciasnoty przestrzennej”, ucieleśniałaby granice dawnego cesarstwa i tworzyłaby jednolity pod względem rasy i kultury obszar.

Wizja Lagarde’a opanowania ujścia i całego dorzecza Dunaju nie była jednorazową mrzonką. Przewijała się ona w wystąpieniach polityków, pismach uczonych, podręcznikach szkolnych. Pastor Georg Funke, autor wielu studiów z zakresu geografii politycznej, upatrywał życiowy problem Niemców w rozstrzygnięciu, czy Dunaj będzie niemiecki, czy słowiański. Chodziło o wybór między niemiecką a rosyjską Europą Środkową. W 1847 roku nawoływał on, by południowo-wschodnia Europa stała się „prawdziwie kulturalnym obszarem”. Miało się to dokonać poprzez nadanie tej ziemi piętna duchowości niemieckiej. W ten sposób „Węgry utracą nie tylko swą azjatycką fizjonomię”, lecz również „mieszkańcy tego obszaru przezwyciężą swój orientalny światopogląd”. Marzył mu się nowy „pochód Aleksandra” oraz chrześcijańska misja na Wschodzie. Osadników niemieckich chętnie widziałby Funke tak w Bułgarii, jak i w Indiach29.

Miejsce pod słońcem

Okres satysfakcji ze zjednoczenia Niemiec od wyraźnego sformułowania żądania należnego im miejsca na ziemi dzieliło tylko dwadzieścia sześć lat. Między utworzeniem Rzeszy Niemieckiej w 1871 roku a oświadczeniem w Reichstagu sekretarza stanu w Auswärtiges Amt, Bernharda von Bülowa, z 6 grudnia 1897 roku: „Nikogo nie chcemy pozostawić w cieniu, ale domagamy się naszego miejsca pod słońcem”, zaszły jednak zasadnicze zmiany w klimacie politycznym i myśleniu Niemców o sobie. Nie były one czymś wyjątkowym w Europie. Europa przeżywała bowiem w drugiej połowie XIX wieku niespotykane dotąd w dziejach pod względem intensywności i zasięgu przeobrażenia. Niezwykłe tempo i dynamika uprzemysłowienia oraz urbanizacji, rozwój komunikacji, intensywność odkryć naukowych, szczególnie w dziedzinie nauk przyrodniczych, postęp techniczny, eksplozja demograficzna, ogromne fale migracyjne, wszystko to powodowało daleko idące zmiany w zachowaniach społecznych i psychice człowieka. Liczba ludności Europy wzrosła z 250 mln w 1850 roku do 400 mln w 1900 r. Mocarstwa morskie poprzez gospodarczą eksploatację Afryki, południowo-wschodniej Azji i Ameryki Łacińskiej pozyskały tani surowiec, tym samym bogacąc się niepomiernie. Łatwy dostęp do zamorskich terytoriów oraz rosnąca konkurencja rodziły potrzebę militarnego zabezpieczenia nowych obszarów wpływów. Wyeksploatowane gospodarczo regiony stawały się łatwym łupem mocarstw, bogatszych o nowe kolonie. Podczas berlińskiej konferencji na przełomie 1884 i 1885 roku, poświęconej Afryce, usankcjonowano po raz pierwszy zdobycze kolonialne w formie prawnomiędzynarodowej.

Tendencja do ograniczania wolnego handlu i powrót do protekcjonizmu oznaczały rehabilitację kultu państwa. Jednocześnie brytyjsko-francuska rywalizacja, jak również obawy przed rosyjskim panslawizmem oraz poszerzeniem sfery wpływów przez Rosję na południu zaostrzyły nacjonalistyczne tendencje na Starym Kontynencie. Wszędzie posłuch znajdowały ideologie imperialne. Czołowe osobistości polityczne Anglii, Benjamin Disraeli czy Joseph Chamberlain, wypowiadały się za poszerzeniem brytyjskiego stanu posiadania. W wielu krajach dochodziła do głosu nacjonalistyczna, rasistowsko-biologiczna frazeologia, głosząca misję białego człowieka. Po klęsce w 1871 roku Francja opanowana została przez tendencje rewanżystowskie. Jej głównym celem było dążenie do odzyskania utraconej pozycji mocarstwowej. Francuski antropolog Arthur de Gobineau postawił i upowszechnił tezę o zależności rozwoju społeczeństw od czystości rasy, która legła u podstaw imperializmu europejskiego. Wśród polityków, naukowców i wykształconej warstwy społeczeństwa prawo obywatelstwa zyskała teoria, iż zachowanie jednostki i grup społecznych uwarunkowane jest myśleniem w kategoriach rasy, selekcji naturalnej i dziedziczenia. Od kiedy rewolucja francuska spopularyzowała idee suwerenności narodowej w stosunkach międzynarodowych, we wzajemnych zmaganiach w Europie nie chodziło już o interesy dynastii i książąt, lecz o być lub nie być narodów.

Obserwatorowi procesów dokonujących się pod koniec XX stulecia w Europie Środkowo-Wschodniej muszą narzucać się pewne analogie. Chociaż zwrot, jaki dokonuje się na naszych oczach, dzieli od wydarzeń będących przedmiotem niniejszej analizy sto lat, ewidentne jest podobieństwo do problemów wyrażonych w duchowym klimacie i społecznych zachowaniach końca XIX wieku. Społeczeństwa transformacji podlegają bez względu na epokę analogicznym mechanizmom i prawidłowościom. Całkowita zmiana uwarunkowań życia, nade wszystko jednak dewaluacja tradycyjnych narzędzi pracy i instytucji oraz wstrząsy towarzyszące zmianom społecznym wywołały obawy przed nowym i nieznanym. Obok nowych szans i możliwości uwidoczniły się nowe ograniczenia, które wywołały poczucie izolacji i zagrożenia. Wszędzie w Europie w odpowiedzi na gwałtowną modernizację kwitły ideologie skierowane przeciw liberalizmowi, w którym upatrywano uosobienie wszelkiego zła. W kontekście wszechogarniających zmian musi rodzić się pytanie, dlaczego nastroje, będące w całej Europie podstawą imperialistycznych dążeń, przybrały w Niemczech rozmiary i intensywność, które doprowadziły kraj ten do katastrofy. Jest wiele czynników, które przynajmniej częściowo tłumaczą tę niemiecką osobliwość.

Zjednoczenie Niemiec obok entuzjazmu przyniosło wielkie rozczarowanie. Zbiegło się bowiem w czasie z drugą rewolucją przemysłową na ziemi niemieckiej. Niemcy przeżyły w drugiej połowie XIX wieku podwójną transformację: z półfeudalnych księstw przeobraziły się w państwo narodowe, z kraju o regionalnej i rolniczej gospodarce stały się państwem przemysłowym. Fakt ten wywołał głęboki wstrząs w społeczeństwie, czyniąc je podatnym na wszelkiego rodzaju ideologie. Jedność polityczna rozczarowała tych, którzy pojmowali ją w kategoriach duchowych i kulturowych. Rychło zorientowano się, iż zjednoczenie nie przyniosło zespolenia myśli. Zamiast poszukiwania wspólnoty rozpoczęła się pogoń za zyskiem i nowoczesnością. Najprostszą odpowiedzią na rozczarowanie i zagubienie był nacjonalizm. Zaspokajał on tęsknoty za autentyczną jednością. Twórcy prawdziwie „niemieckiej rewolucji” proponowali wizje i marzenia, które łączyły niemal wszystkie warstwy społeczne. W proteście przeciw nowoczesności odrzucili oni cywilizację, gloryfikując kulturę. Cywilizacja oznaczała bowiem sztuczność i obcość, kultura zaś duszę narodu. Kryzys społeczny stanowił idealną pożywkę dla rozkwitu ideologii volkistowskiej, która najpełniej łączyła w sobie krytykę cywilizacji, parlamentaryzmu, partii politycznych. Występowała zarówno przeciwko społeczeństwu marksistowskiemu, jak i kapitalistycznemu. Była ideologią antymodernistyczną, nasyconą emocjami i dynamiką, która trafiała do przekonania warstwom wykształconym i przenikała narodowe struktury. Wychodziła również naprzeciw mieszczaństwu, zagrożonemu w swej pozycji przez gwałtownie rozwijający się przemysł, kupcom i rzemieślnikom, którzy nie wytrzymywali konkurencji wielkiego handlu międzynarodowego, szlachcie, której świat zanikał. Nowoczesność groziła wszystkim utratą dotychczasowego statusu. Rewolucję przeciw nowoczesności wspomogło mieszczaństwo, które w przeciwieństwie do innych krajów zachodniej Europy wraz z bogaceniem się nie awansowało politycznie. Niemieckie mieszczaństwo nie odgrywało w polityce roli, do jakiej mogła je predestynować pozycja ekonomiczna. Konsekwencje tej sytuacji ujawnił z całą mocą Max Weber w swym inauguracyjnym wykładzie w 1895 roku, gdy stwierdzał: „Jest niebezpieczne i na dłużej nie do pogodzenia z interesem narodu, jeśli ekonomicznie przegrana klasa ma polityczną władzę w swych rękach”. Dawał on jednocześnie do zrozumienia, iż niemieckie mieszczaństwo jest jeszcze niedojrzałe do przejęcia władzy, tęskni za nowym władcą, przedkłada ideały etyczne ponad polityczne, zeświecczonemu światu przeciwstawia wizję nowej religii narodowej, zespolonej wiarą w odrodzenie wielkich Niemiec30.

Nowa stara ideologia była jednak przede wszystkim rebelią duszy ludzi wykształconych i to w stopniu niespotykanym w żadnym kraju Europy Zachodniej. Nie była zorientowana na reformy. Panaceum na problemy teraźniejszości szukała w sferze ducha, utopii i mistycyzmu. Zakorzeniona była w specyficznym charakterze niemieckiego idealizmu i to nie idealizmu jako systemu filozoficznego, lecz swego rodzaju zakotwiczenia w specyficznej wrażliwości, uczuciach i wartościach kultywowanych przez niemieckie warstwy ludzi wykształconych. Uczeni, wykładowcy, nauczyciele gimnazjalni wykształceni na dziełach Goethego, Kanta, Schillera pielęgnowali tę specyficzną duchowość w domu i w rodzinie. Cechowała ją skłonność do abstrakcji i metafizyki oraz wiara, że duch jest ostatecznym wyrazem rzeczywistości. Był to idealizm zwrócony przeciw polityce, aktualnej rzeczywistości, stanowiący ucieczkę do wewnątrz. W ten sposób niemieckie elity intelektualne nie były zdolne do praktycznego działania i racjonalnej oceny rzeczywistości. Były nosicielem nacjonalizmu kulturowego. Protestanci ze statusem akademickim łączyli chrześcijaństwo i niemiecki idealizm w jedną religię kulturową, która de facto była w konsekwencji bardzo świecka31. Obrońcy „niemieckiego ducha”, którzy całe lata zajmowali obok szlachty poczesne miejsce, poczuli się nagle zagrożeni przez tych, którzy zostali wyniesieni na fali materializmu. W obawie przed „zarazą moralną”, jak również niepewną przyszłością Niemiec, w proteście przeciw szpetocie wielkich miast, skomercjalizowanej cywilizacji i masowemu społeczeństwu głosili powrót do natury, budząc tęsknotę za idyllicznym życiem na wsi. Miasta kojarzyły się z chaosem i „żydostwem”. Wyobcowani intelektualiści zwrócili się w obronie zanikającego świata przeciw nowym instytucjom i wszystkiemu, co niósł ze sobą nowy porządek. Ci twórcy „konserwatywnej rewolucji” byli jednocześnie świadkami i oskarżycielami epoki, w której im przyszło żyć. Nowe otoczenie było przedmiotem ich podziwu i jednocześnie nienawiści.

Zjednoczenie Niemiec wyznaczyło nowy rozdział w ewolucji myślenia przestrzennego. Pod wpływem uwarunkowań historycznych nastąpiło istotne jego upolitycznienie. Doszło do ideologicznego nadużycia geografii jako instrumentu uzasadniającego niemiecką politykę zagraniczną. Po raz pierwszy w centrum Europy powstało państwo narodowe jako znacząca siła ciążenia. Wraz z tym faktem wzrosło poczucie, iż każda zmiana terytorialna na kontynencie może przynieść zachwianie równowagi sił. Jednocześnie ścieranie się różnych interesów narodowych czyniło problem granic i usytuowania geograficznego niezmiernie ważnym czynnikiem polityki zagranicznej państw oraz gry politycznej mocarstw światowych. Skończył się tradycyjny układ sił. Wyłoniła się nowa jakość stosunków międzynarodowych, budząca nadzieję na trwały pokój w Europie. Jednocześnie jednak towarzyszyła temu zjawisku ciągła obawa przed zachwianiem tego nowego porządku.

Nowy klimat ideowy zjednoczonych Niemiec stwarzał idealne warunki dla rozkwitu ideologii głoszącej kult wielkiej przestrzeni. Stanowiła ona produkt epoki i jednocześnie ją kształtowała. Abstrakcyjny idealizm elit dał się łatwo ukierunkować w służbę hegemonialnych interesów nowego państwa, a poczucie niepewności, tęsknota za wielkością generowały nowe teorie znajdujące posłuch społeczny.

Sytuacja ta stwarzała idealny klimat dla wielkoniemieckiej ideologii, opozycyjnej wobec polityki Bismarcka. Wspomagała się ona teorią darwinizmu społecznego, która wulgaryzując sens odkryć uczonego, głosiła przekonanie, iż działanie ludzi i społeczeństw determinuje ich rasowa i dziedziczno-biologiczna struktura. Społeczeństwo, państwo, naród potraktowane zostały jako szczególny rodzaj organizmów biologicznych, które podporządkowane są takim samym prawom selekcji naturalnej jak wszystkie inne żyjące istoty. Rodzą się one, rozwijają i w końcu umierają. W ten sposób ekspansja uznana została za naturalny wynik ludzkich potrzeb oraz realizację naturalnego instynktu człowieka i jego potrzeby walki o byt. Darwinizm społeczny zdominował naukę o państwie. Jednostronna interpretacja teorii selekcji naturalnej Darwina doprowadziła do wyodrębnienia spośród nauk społecznych kierunku geograficznego, kładącego akcent na warunki przestrzenne organizmów biologicznych, za jakie uważał społeczeństwa, narody i państwa.

Emancypacja geografii

W badaniach nad zagadnieniami geografii politycznej prym wiedli w Europie francuscy uczeni P.G. Le Play, H. de Tourville, Edmond Demolins. Jednak tym, który przyczynił się w głównej mierze do wyemancypowania geografii z roli statycznej nauki pomocniczej, usystematyzował pojęcia i przedstawił rozproszoną dotąd wiedzę o wzajemnym oddziaływaniu warunków geograficznych i państwa w formie jednolitego wykładu, dającego podstawy antropologii i geografii politycznej, był niemiecki uczony Friedrich Ratzel. Jego poglądy na państwo stanowiły pierwsze zwarte ujęcie teorii wielkiej przestrzeni. Jeżeli dotąd przeważały próby określenia narodu i państwa przez pryzmat zasięgu języka i granic etnicznych, to Ratzel uwypuklił w swych próbach zdefiniowania państwa element przestrzeni. Terytorium zamieszkałe przez daną społeczność uznał Ratzel za podstawowy czynnik postępu ludzkości, kategorię, „która zdolna jest nadać politycznemu działaniu miarę o dalekosiężnej w czasie i trwałej wartości”32. Obejmując geografię człowieka i jego państwową organizację w jeden całościowy system, nadał mu jednocześnie po raz pierwszy biologiczne piętno. Przeciwstawiając bowiem ograniczoność przestrzeni nieograniczoności zachodzących w czasie wydarzeń i faktów, sprowadził sprzeczność między przestrzenią jako wielkością niezmienną a procesami życiowymi jako siłą dynamiczną do problemu walki o przestrzeń życiową, utożsamianą z walką o byt. Przestrzeń traktował Ratzel nie tylko jako główną siłę stymulującą rozwój narodu, lecz również w kategoriach wychowawczo-politycznych, gdy stwierdzał: „Wielkość przestrzeni, o której myślimy i którą politycznie planujemy, zależy od przestrzeni, na której żyjemy. Dlatego istnieją wielkie i małe pojęcia przestrzeni. Pojęcie przestrzeni rośnie lub maleje wraz z przestrzenią, na której żyjemy. Naród musi być tak wychowany, aby przechodził od mniejszych do większych pojęć przestrzeni”33.

Ratzel, z wykształcenia zoolog, należał do pierwszych zwolenników Darwina w Niemczech. Chociaż w swej pracy habilitacyjnej w 1876 roku dystansował się od przeceniania walki ras, stosując kryteria biologiczne do nauk o państwie i kulturze, stwarzał podstawy „nauki”, która posłużyła do uzasadnienia imperialistycznych dążeń II Rzeszy. Dała ona politykom do ręki szeroką gamę argumentów. Przekonanie o konieczności rozwoju państw od mało do wielkoprzestrzennych form oraz wiara, iż posiadanie wielkiej przestrzeni oraz dążenie do jej opanowania stanowi podstawowy element rozwoju narodu, stały się podstawą sformułowanego przez niego „prawa rosnących przestrzeni”34. Jego głównym elementem było uznanie konieczności konkurencyjnej walki państw, której stawką jest wielki obszar. Powiększanie obszaru państwowego przez zwycięski i silniejszy naród uznał Ratzel za podstawowe prawo natury. W dążeniu do realizacji tego postulatu dopatrywał się symptomów wielkości kultury i historycznego rozwoju społeczeństwa. Wielkim mocarstwom politycznym przypisywał zdolność stałej regeneracji obszaru państwowego, podczas gdy małe państwa uznał za formy przejściowe, „skamieniałe i kurczące się w oczach”.

Zakładając, iż historyczna wielkość narodu jest równoznaczna z jego wielkością przestrzenną, Ratzel dowodził, że dynamicznie rozwijające się narody wykazywały „praktyczniejszy zmysł geograficzny”. Było dlań bowiem oczywiste, że wychodzące zwycięsko z walki o podział ziemi narody zajmują geograficznie dogodniejszą pozycję: „im większa przestrzeń należy do danej grupy ludzkiej, tym mniejsze niebezpieczeństwo okrążenia jej przez sąsiednie państwa”35. W dobie rywalizacji mocarstw europejskich o dominację i udział w podziale kolonii koncepcja Ratzla, uzasadniająca „prawo rosnących przestrzeni”, stanowiła ważki argument dla niemieckiego ducha epoki. Ratzel nie ukrywał bynajmniej swych zainteresowań i poparcia dla światowych interesów II Rzeszy. Wyjaśniał przy tym: „Wraz z rozszerzaniem się znanej powierzchni ziemi kosztem nieznanej rośnie przestrzeń polityczna. Od wielkości zaś przestrzeni politycznej zależy tworzenie państw światowych. Państwo światowe to mocarstwo, które jest reprezentowane przez posiadłości we wszystkich częściach świata, zwłaszcza w jego punktach kluczowych”36.

Ratzel udowadniał, iż państwo dokonuje w swym rozwoju przestrzennym selekcji geograficznych korzyści, która pozwala nie tylko na zabezpieczenie przed ewentualną agresją, lecz przede wszystkim na wyżywienie narodu. („Na ciasnej przestrzeni narody obumierają”). Ustalenia te stały się podstawą jego teorii Lebensraumu. Samo pojęcie „przestrzeń życiowa” sformułował po raz pierwszy w 1897 roku, rozumiejąc przez nią obszar niezbędny do wyżywienia danej społeczności, zapewnienia jej bezpieczeństwa oraz perspektyw rozwoju. Kreśląc na zimno swe naukowe kalkulacje, nie był w stanie przewidzieć, iż termin ten wejdzie do powszechnego obiegu politycznego i zrobi tragiczną w skutkach karierę w III Rzeszy. Walka o przestrzeń życiową stanowiła dla F. Ratzla główny motyw migracji narodów. Ruchliwości narodu, uznanej za objaw jego moralnego zdrowia, towarzyszyć winna siła proporcjonalna do liczebności danej grupy, gdyż, jak stwierdzał: „Naród rośnie, gdy wzrasta jego liczba, kraj rośnie, gdy rozszerza swą przestrzeń, a ponieważ rosnący naród potrzebuje do wzrostu nowej ziemi, to naród rośnie poza swój kraj”37. Ruchliwość narodu, będąca dla Ratzla symptomem moralnego zdrowia i wielkości historycznej, musiała doprowadzić go do akceptacji wojny jako naturalnej konsekwencji praw rządzących w naturze i aktu geograficznej sprawiedliwości, polityki zaś jako nieustannej walki o przestrzeń. „Wojna jest terytorialno-geograficznym eksperymentem, który wyjaśnia stosunki między państwem a ziemią”. Wojna oznaczała dla Ratzla „gwałtowny i potężny ruch wielkich mas ludzkich z jednego kraju w głąb drugiego”, pod względem zaś politycznym „potężny środek kontynuacji zahamowanego w czasie pokoju rozwoju państwa i wyjaśnienia zagmatwanych stosunków między narodami”38.

Nie mniej ważnym kryterium oceny możliwości państwa było dla Ratzla położenie geograficzne. Dynamika narodu stanowiła w jego nauce czynnik rozstrzygający o tym, czy położenie stanie się źródłem siły lub słabości państwa. Ideał stanowiło dlań państwo łączące elementy położenia kontynentalnego i oceanicznego. Państwo winno rozprzestrzeniać się tak, by osiągnąć naturalne granice, dzięki którym mogłoby stworzyć zamknięty i niedostępny obszar. Rozważania Ratzla osadzone były w ówczesnych realiach politycznych Europy. Podkreślając niebezpieczeństwo zagrożenia ze strony „otaczających ciasnym kołem” Niemcy mocarstw europejskich, zwracał uwagę na możliwości wykorzystania centralnego położenia dla rozwoju narodu. Przyświecała mu przy tym dewiza podziwianego Bismarcka, który stwierdzał m.in.  w 1888 roku w Reichstagu: „Bóg dał nam położenie, które sprawia, iż nasi sąsiedzi nie pozwolą nam popaść w demoralizację i gnuśność. Francusko-rosyjska presja zmusza nas do wspólnoty i zwiększenia naszej spójności. Musimy zdobyć siłę, która da nam nierozerwalność”39. Ratzel nawoływał o świadomość „środka”, która miała oznaczać dla Niemców „serce, siłę i wspólnotę”. W imię stworzenia szansy dla 80 mln Niemców domagał się dokonania korekty geograficznej. Ciasnota przestrzeni usprawiedliwiała w jego przekonaniu poszukiwanie korzystniejszej pozycji geograficzno-strategicznej. „My potrzebujemy dużo więcej przestrzeni aniżeli inne narody, ponieważ jesteśmy przez nasze położenie geograficzne wciśnięci między Słowian i narody romańskie. Przez zaprzepaszczenie szansy odmłodzenia kolonialnego zmuszeni jesteśmy do wytężenia sił w celu rozstrzygnięcia elementarnego dla naszej przestrzennej przyszłości zagadnienia być albo nie być”40.

Podobieństwo klimatu, krajobrazu, potrzeba jedności determinowały w jego przekonaniu wspólnotę politycznych celów w Europie Środkowej. Mitteleuropa Ratzla stanowiła uzasadnienie przyszłego sojuszu politycznego Niemiec, Austro-Węgier oraz Włoch. Ratzel dawał politykom do ręki niezbite argumenty sankcjonujące ekspansję w kierunku wschodnim i południowo-wschodnim. Analiza możliwości rozszerzenia niemieckiej władzy nad centralną i południową Europą, w wyniku której doszedł do wniosku, iż Rzeszy – mającej wyraźnie zarysowane naturalne granice na północy, zachodzie i południu Europy Środkowej (Morze Północne, Ren, Adriatyk) – brakuje naturalnego rozgraniczenia na wschodzie, dała niemieckim politykom dodatkowy atut uzasadniający geograficzną konieczność wschodniej ekspansji Rzeszy41. Położenie było okazją i usprawiedliwieniem sformułowanego przezeń postulatu wchłonięcia przez rasę niemiecką obcych elementów. Miało je usprawiedliwić rozproszenie pozbawionych jedności narodów słowiańskich, których podporządkowanie dominującemu kulturowo i cywilizacyjnie narodowi niemieckiemu uznał za konieczność polityczną.

Fundamentalne znaczenie dla rozwoju niemieckiej myśli politycznej w kategoriach wielkoprzestrzennych miała przedstawiona przez Ratzla teoria i nauka o granicach. O naturalne granice dla Niemiec nawoływali niemieccy romantycy dużo wcześniej. Dopiero jednak antropogeografia F. Ratzla wyniosła wiedzę tę do rangi odrębnego systemu. Wyróżniał Ratzel granice narodowe, etniczne, państwowe, obronne, kulturowe oraz naturalne. Każde państwo winno dążyć w swym rozwoju do uzyskania granic naturalnych. Celem zasadniczym winno być maksymalne skracanie granic i ograniczanie liczby sąsiadów. W przekonaniu, iż dorzecza i znaczące w komunikacji i gospodarce rzeki winny być niepodzielne, domagał się osadzenia Rzeszy między Renem, Dunajem, Wisłą wraz z ich dorzeczami. W ten sposób Niemcy sięgałyby od morza do morza, kontrolując komunikację na najważniejszych szlakach wodnych Europy Środkowej. Ratzel uznał granice za produkt migracji i dynamicznego rozwoju, peryferyjny organ państwa, którego ranga wzrasta szczególnie podczas wojny. W granicach upatrywał źródła siły i możliwości rozwoju narodu, głównego czynnika potęgi i siły politycznej państwa.

Ratzel był tym niemieckim uczonym, który do luźnych uwag, dywagacji i marzeń romantycznych idealistów o wielkości Niemiec wniósł w całej powadze naukowej biologiczną i geograficzną interpretację uwarunkowań państwa i narodu. Uznał bowiem za nieuniknione, iż przyrost ludności musi prowadzić do aneksji sąsiednich terytoriów, a wyżywić naród można jedynie posiadając wielką przestrzeń. Zyskał ogromny autorytet nie tylko wśród współczesnych. Jego teoria stała się podstawą niemieckiej geopolityki, która upatrywała w nim swego duchowego i naukowego ojca.

Wielkość dokonań naukowych Ratzla w dziedzinie geografii jest nie do podważenia, jeśli nie brać pod uwagę odpowiedzialności za wnioski, które z nauki tej wyciągnęli jego uczniowie, następcy i politycy. Opierając się na jego ustaleniach w geografii, uznano I wojnę światową za „konieczne zjawisko wzrostu zdrowych państw”. Od czasów Ratzla panowało w tych kręgach przekonanie, iż „pęd do poszerzania przestrzeni” stanowi dla każdego państwa „immanentną konieczność natury”, a sąsiadujące ze sobą państwa są „w tym świecie walki o byt zawsze naturalnymi wrogami, tak jak sąsiadujące ze sobą drzewa w lesie”.

Ratzel nie mógł przewidzieć konsekwencji swej nauki. Niemniej okazała się ona wielce przydatna zarówno w przededniu pierwszej, jak i drugiej wojny światowej. Ekspansywne dążenia Rzeszy znalazły uzasadnienie w ratzelowskim rozumieniu geografii i jego totalnym relatywizowaniu granic (nie absolutne granice, lecz absolutna zmienność granic stała się jego postulatem), chociaż Ratzel nie formułował wniosków dla praktycznej polityki. Hitlerowska ideologia przestrzeni życiowej znalazła na tym polu swoje uzasadnienie. Ogólne sformułowania i ustalenia Ratzla przybrały konkretny wymiar. Geograficzna teoria Ratzla była produktem intelektualisty, która nolens volens stała się elementem genezy ekspansji III Rzeszy.

Nade wszystko jednak Ratzelowska nauka posłużyła jako bogaty arsenał argumentów dla ideologów doby imperialistycznej na przełomie XIX i XX wieku. Przed geografią wyłaniały się nowe zadania. Niemiecka Rzesza miała być w ich przekonaniu czymś więcej aniżeli tylko politycznym pojęciem. Państwa o silnej osobowości, jak Niemcy, muszą mieć większą moc oddziaływania aniżeli natura. Brak naturalnej granicy z Polską miały rekompensować potęga Niemiec i wola ich działania. Rodziły się nowe projekty Mitteleuropy, propagowane wśród zwolenników kontynentalnego kierunku ekspansji Niemiec.

Poklask zyskały także koncepcje Josepha Partscha, który objął po Ratzlu katedrę geografii w Lipsku. Jego „symfonia środkowoeuropejska” zakładała sprzężenie trzech elementów: Alp, Mittelgebirge oraz wielkiej niziny wschodniej. Północnoniemiecka nizina rozciąga się aż do Rosji. Natura nie poczyniła tu wyraźnych granic. Niziny zaś nie są drogą jednokierunkową. Ekspansywne dążenia państw znalazły w naukach społecznych i geograficznych nieograniczone bogactwo argumentów.

Pod wpływem darwinizmu społecznego naukowe spekulacje uznały ekspansję za wynik realizacji naturalnych ludzkich potrzeb. Ten typ myślenia przeniknął szerokie kręgi niemieckiej inteligencji. Jeszcze pod koniec XIX wieku wielu uczonych, w tym geografów, opowiadało się za lądowym kierunkiem ekspansji Niemiec. Kiedy narodowo-liberalny tygodnik „Die Gegenwart” rozpisał ankietę na temat rywalizacji politycznej Anglii i Niemiec, geograf Karl Jentsch udzielił odpowiedzi, która wyrażała przekonanie zdecydowanej większości niemieckich intelektualistów, stwierdzając: „Naród niemiecki potrzebuje zwiększenia posiadanych zasobów ziemi odpowiednio do przyrostu ludności. Nasze położenie kontynentalne, nasz rozwój historyczny i nasze instytucje państwowe nie pozwalają nam na założenie zamorskiego państwa kolonialnego na wzór angielski. Pozostaje nam więc tylko jeden kierunek ekspansji, mianowicie droga lądowa poprzez słabo zaludnione obszary południowo-wschodniej Europy i zachodniej Azji. Popadniemy w ten sposób w konflikt z Rosją, który dotyczyć będzie nie powierzchownych i przemijających interesów, ale samych podstaw naszego narodowego istnienia. Tym samym Anglia będzie naszym naturalnym sprzymierzeńcem. Naród niemiecki musi powziąć decyzję, czy chce politycznie abdykować, czy też chce stać się mocarstwem światowym”42.

Geografia polityczna, dając niemieckiej myśli politycznej nowy oręż propagandowy, oddała ogromne usługi ekspansywnej polityce Niemiec u progu XX wieku. Przyczyniła się do znalezienia kompromisu między kultem siły a duchem niemieckim. Wskazała na „los geograficzny”, który wyznaczał kierunek ekspansji. Naukowcy, politycy, liberalni myśliciele, „postępowi” filozofowie nawoływali do wyjścia z zaklętego koła sztucznych granic, ciasnoty przestrzeni i przezwyciężenia „bezbronności geograficznej”. Elity niemieckie uwierzyły, iż niemiecka Mitteleuropa ma być rdzeniem, punktem wyjścia do dalszego rozwoju. Jej celem jest, jak postulował Erich Marcks, przedstawiciel neorankizmu w Niemczech, „rozszerzenie światowego przywództwa Niemiec i zmobilizowanie gospodarczych i politycznych sił do zajęcia światowego miejsca, spełnienia światowej misji wewnątrz Starego Kontynentu, w którego środku my jesteśmy i pozostaniemy. Jest to jednocześnie mocna podstawa do wyjścia za oceany. Musi to być naturalne następstwo siły, jako wyniku europejskiej batalii. My potrzebujemy kolonialnego imperium, także na zewnątrz, w świecie”43.

Od pozycji pariasa do mocarstwa

W wielu krajach pod wpływem rosnącego nacjonalizmu dochodziły do głosu masowe emocje. W Niemczech doszedł jednak dodatkowy element o rozstrzygającym znaczeniu. To kompleks narodu, który musi dogonić bardziej prężne i szybciej rozwijające się państwa, odgrywające w świecie decydujące znaczenie. Aspiracje ducha szukały odpowiednika w odpowiedniej pozycji w polityce światowej. Kraj, który pod względem gospodarczym i rozwoju naukowo-cywilizacyjnego dokonał ogromnego skoku, nie zadowolił się pozycją politycznego pariasa. U jego podłoża tkwił kolektywny lęk. Lęk przed przegonieniem, niedorównaniem innym i zepchnięciem na dalsze pozycje zdominował niemal wszystkie warstwy społeczne II Rzeszy.

Kiedy społeczeństwo uwierzyło w swą wielkość, trzeba było również zdobyć zewnętrzne atrybuty tej wielkości. „Kölnische Volkszeitung” pisała w 1886 roku w szczytowym okresie kryzysu bałkańskiego i napięć między Niemcami a Rosją: „Jeśli Niemcy chcą się ograniczyć w polityce światowej do tej skromnej roli, to wówczas niemiecki naród mógł sobie zaoszczędzić upływu krwi i potu, ceny utworzenia Niemieckiej Rzeszy”44. Szerzyło się przekonanie, iż w tej sytuacji napięcia lepsza będzie „zdrowa wojna” aniżeli „chory pokój”. Od francuskiego rewanżyzmu, rosyjskiego panslawizmu i brytyjskiego imperializmu różnił się niemiecki nacjonalizm idealistycznym podłożem, radykalizmem, dynamiką neofity, antysemityzmem i niecierpliwością wynikającą z poczucia opóźnionego startu w stosunku do uprzywilejowanych mocarstw światowych.

Myślenie w kategoriach wielkiej przestrzeni znalazło w nowych warunkach idealną pożywkę i akceptację szerokich warstw społecznych. Uznanie wielkiej przestrzeni za główny atrybut odradzających się do życia Niemiec, których nie spełniała zjednoczona Rzesza, miało siłę mobilizującą. Toteż geografia przyszła w sukurs krytykom nowoczesności, ideologom volkistowskim. Cel powiększenia przestrzeni życiowej Niemiec odpowiadał zarówno tym warstwom, które odniosły sukces, jak i przegranym. Był lekiem na frustracje i rozczarowania otaczającą rzeczywistością.

Uczeni, nauczyciele, politycy łączyli teorię z praktyką. Literatura, podręczniki szkolne podporządkowały swe dydaktyczne zadania nowej misji niemieckiej. Propagowaniu wielkoniemieckich idei służył gwałtowny rozwój czasopiśmiennictwa. Podczas gdy w latach dziewięćdziesiątych ukazywało się na terenie Rzeszy 3,5 tys. gazet o łącznym nakładzie 17,5 mln egzemplarzy, to w przededniu wybuchu pierwszej wojny światowej drukowano już 4221 gazet o nakładzie 36,3 mln egzemplarzy, 6689 czasopism i około 28 tys. różnych publikacji.

Przełom stuleci przyniósł również eksplozję organizacji i towarzystw ukierunkowanych na poparcie polityki kolonialnej Niemiec i ich ekspansji na rynki świata. Głównym eksponentem tych dążeń był założony w 1894 roku Związek Wszechniemiecki. Wśród grona jego współzałożycieli znajdował się również F. Ratzel. Związek był spadkobiercą politycznego programu niemieckiego romantyzmu i jednocześnie reprezentantem światowych interesów Niemiec. W walce o wielką przestrzeń jego działacze odwoływali się zarówno do wiary w posłannictwo narodu, antropogeograficznej argumentacji F. Ratzla, jak i społeczno-darwinistycznego przekonania o konieczności walki o byt jako warunku politycznego przetrwania państwa. Działalność Związku potwierdzała ogarniające coraz szersze kręgi społeczne przekonanie, iż dla „opóźnionego narodu” nastała ostatnia szansa nadgonienia wiekowego zapóźnienia. Zderzenie ideologii z rzeczywistością stworzyło materiał wybuchowy.

Nasilenie się nacjonalistycznej propagandy wokół kwestii podziału kolonii i rozwoju potęgi Niemiec przybrało po odsunięciu Bismarcka w 1890 roku i jego śmierci w 1898 roku tempo i rozmiary, których nie można już było okiełznać. Zniknęły wątpliwości co do włączenia się do walki o większą przestrzeń. Pozostało tylko pytanie, w jakim kierunku miała iść ekspansja – morskim czy lądowym. Morze i oceany uznano za źródło wielkości narodu, motor postępu i kultury. Szerzyło się przekonanie, iż tylko morze może dać poczucie, że cały świat jest naszym domem. Morze i oceany uznane zostały za siłę wychowującą naród ku wielkości.