Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Gdy życie seksualne Magdy i Krzysztofa powszednieje, próbują na nowo rozpalić płomień namiętności. Jemu coraz większą przyjemność sprawia to, jakie wrażenie na mężczyznach robi jego żona, a ona... chce spróbować czegoś nowego. Do czego się posuną, by na nowo wzniecić ogień w sypialni? Czy fantazje znajdą odzwierciedlenie w realnym życiu? Jaką rolę w ich eksperymentach odegra ich wspólny przyjaciel?
„Zdrada kontrolowana" - She Wolf.
W pozostałych opowiadaniach ze zbioru również pojawiają się wątki dotyczące swingingu, seksu grupowego, poliamorii, związków otwartych, miłosnych trójkątów czy BDSM.
Bohaterowie i bohaterki eksperymentują ze swoją seksualnością, otwierają się na nowe doznania i odrzucają społeczne konwenanse.
Wchodzą tym samym do tajemniczego świata rozkoszy, w którym nie istnieje pojęcie tabu, a najmroczniejsze erotyczne fantazje staną się rzeczywistością.
Odtąd już nic nie będzie takie samo...
W skład zbioru wchodzą:
Przyjemność do kwadratu
Kosmiczny orgazm
Bardzo upalne lato
Caldarium Luxuria
Zdrada kontrolowana
Trójkąt jak ze snu
Plan Alfa
Biwak
Bohema
Midsommar
Nadzwyczajny szef
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 164
LUST authors
TłumaczenieNadia Habo, Michał Lis, Grzegorz Aleksander
Lust
Przyjemność². Antologia erotyki grupowej
TłumaczenieNadia Habo, Michał Lis, Grzegorz Aleksander
Zdjęcie na okładce: Shutterstock
Copyright ©2022, 2023 LUST authors i LUST
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788728573532
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
www.sagaegmont.com
Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.
Zmęczenie dopada mnie nagle i niespodziewanie, jakby ktoś wyłączył mi prąd, wyciągnął wtyczkę z kontaktu. Opadam na kanapę i nie mam siły wstać. Krzysiek zagląda do pokoju w roztargnieniu i staje, zastając mnie taką odłączoną.
– Co się dzieje? – pyta. Widzę, że sam ciągnie resztką sił. Prowadzi jakieś szkolenia on-line popołudniami. Przynajmniej jest blisko, plus pandemii, ale i tak się mijamy. Moje dodatkowe studia zabierają nam czas. Ale pyta mnie, bo choćby padał na pysk, to nie zostawi mnie w tym stanie. Choć mogę być trochę warcząca. Tak się czuję – podenerwowana, zirytowana, osłabiona. Najchętniej zakopałabym się pod kołdrą i tak została.
– Nie mam siły – jęczę.
– Tylko tyle czy aż tyle? – Jego pytania są zawsze trafne. Myślę, muszę się w siebie wsłuchać. Czy jestem jedynie zmęczona, czy może coś jeszcze mi doskwiera?
– I tęsknię – przyznaję w końcu, bo ta tęsknota czai się ukryta w zakamarku. Natłok obowiązków nie pozwala jej dojść do głosu, jednak gdy się wyciszam, ona wygląda niepewnie. I wtedy już nie mogę udawać, że nie istnieje.
– Wiem, ja też. – Krzysiek przysiada ciężko na kanapie, bierze moją dłoń w swoją i całuje moje kłykcie. Jego usta są miękkie i ciepłe. Skórę na dłoni ma szorstką, wiem to, bo jego opuszka dosięga mojego policzka, przeciąga nią niezgrabnie, choć widzę w tym tyle czułości. Przymykam oczy, wciągając do nosa zapach jego skóry. Kojący zapach bliskości. – Już niedługo – pociesza mnie, bo przecież to on tu jest ten bardziej przy ziemi. Ja parę metrów nad nią. Ale Krzysztof także jest wrażliwy, lubi się zamyślać, zatracać w swoim wyjątkowym świecie.
– Niedługo? Czternaście dni i – patrzę na zegarek – trzy godziny.
– Liczysz? – Kręci z niedowierzaniem głową.
– Tak jakoś wyszło. – Ja swoją schylam zawstydzona.
– Ale tym razem na dłużej – stwierdza.
– Tak, całe pięć dni z nimi. – Uśmiecham się, ale po chwili znów dopada mnie smuteczek. – Ale to i tak będzie mało.
– Zawsze za mało, nie da się nałapać wspólnych chwil w słoik.
– Myślisz, że przyjemności wspólnych chwil nie da się zawekować? – żartuję bo jednak udało mu się mnie rozbawić.
Uśmiecha się, a w jego uśmiechu jest tyle ciepła, że ogrzewa moje stęsknione serce, które zaczyna trochę żwawiej bić.
*
Wpadłam w szał sprzątania, przecieram mokrą ściereczką stół w pokoju i przyglądam się z zadowoleniem efektowi mojej porannej działalności. Nasze małe mieszkanie za chwilę wypełni się po brzegi. Do tej pory wydawało mi się na styk dla naszej dwójki, ale okazało się, że wypełnione po brzegi miłością jest w sam raz i więcej metrów nie trzeba. Lubię poranny ścisk w kuchni, gdy pijemy kawę rozgrzani po nocy, z zaróżowionymi policzkami, nabrzmiałymi ustami i łagodnymi uśmiechami na twarzach. Otrzeć się o ciała kochanych ludzi to uczucie, którego nie znałam, i nie sądziłam, że kiedykolwiek poznam. Nawet o tym nie myślałam, że można kochać więcej niż jedną osobę, że można to poskładać. Dodać dwa do dwóch i stworzyć niesamowitą więź. Bo tu nie chodzi o seks. On jest dodatkiem, konsekwencją, nie celem. Celem jest bliskość.
Poznaliśmy ich zupełnie przypadkiem. To znaczy najpierw poznałam ją. Natalię. Słodką blondynkę z dołeczkami w policzkach. Nie mogłam oderwać od niej wzroku. Przyjechała, tak jak ja, na warsztaty kobiece do ośrodka pod Warszawą. Nie mogłyśmy się ze sobą nagadać, rozstać. Jakbym czekała na nią całe życie. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć Krzyśkowi po powrocie do domu. Że się zauroczyłam? Kobietą? Nawet nie wiedziałam, że lubię kobiety. Do tamtej chwili zupełnie o tym nie myślałam. Ale przecież Krzysiek mnie zna nie od wczoraj. Widział, że chodzę zamyślona, piszę na telefonie. Zmartwił się, myślał, że go zdradzam z jakimś facetem. Moje wyznanie przyjął z zaskoczeniem.
– Ale chciałabyś trójkąt? – dopytywał.
– To nie tak, nie wiem, czego bym chciała. Po prostu ciągnie mnie do niej.
– A ją?
– Ją też. Obie jesteśmy zadziwione.
– I co dalej?
– Nie mam pojęcia co. Pewnie nic, ona ma męża – przyznałam.
– Ty też. – Krzysiek się zaśmiał i złapał mnie za rękę. – Chcę twojego szczęścia, wiesz?
– Szczęście to ja mam, bo jesteś ze mną. – Pocałowałam go w policzek, naprawdę tak czułam.
A później się z nią spotkałam, umówiłyśmy się w SPA na Mazurach i przez dwa dni nie mogłyśmy się od siebie oderwać. Gdy przyszedł czas rozstania, serce mi pękało. Krzysiek starał się koić moje tęsknoty.
– Spotkajmy się z nimi – zaproponował któregoś razu, gdy chodziłam markotna.
– Ale z dwójką?
– No tak, skoro są razem i on o tobie wie, to chyba jest otwartym facetem. Moglibyśmy go polubić.
– Zapytam. – Nadzieja nieśmiało zakiełkowała we mnie. Bo przecież takie rzeczy się nie zdarzają w rzeczywistości. Nie da się pogodzić tylu osób. To niemożliwe.
A jednak. Polubiliśmy się od razu. Czułam, że serce wyskoczy mi z piersi, gdy czekaliśmy na nich w hotelowej restauracji. Od tamtej pory to czekanie wciąż mi towarzyszy.
„Jedziemy” – dostaję wiadomość na wspólnym czacie, co oznacza tyle, że Krzysiek odebrał Natalię i Piotra. Mieszkamy daleko od siebie, ale na szczęście w pobliżu lotnisk, więc w sumie jedno mgnienie, cztery nasze oddechy. Moje ciało wpada w drżące oczekiwanie. Dopada mnie swędząca niecierpliwość, że już za chwilę zobaczę, dotknę.
Najpierw wpadam w objęcia Natalii, tulimy się do siebie, szybko odnajdując swoje usta. Jest taka drobna, nieco niższa, zagarniam ją dla siebie. Już po chwili czuję męskie dłonie nas obejmujące. Piotr całuje mnie w czoło. Upajam się tą chwilą, ich bliskością. Tyle mamy do nadrobienia. Dni bez siebie. Planujemy wspólną przyszłość, ale to jeszcze za moment, za chwilę, jeszcze czekają nas podróże międzymiastowe i tęsknoty niespokojne. Stali się częścią nas. Żadne z nas nie planowało, życie się dzieje. Magia się dzieje. Odrywamy się od siebie, ich oczy błyszczą, patrzę na Krzysztofa. Uśmiecha się, uśmiechem zawadiackim i seksownym. Przeczesuje swoje blond włosy. Tak ładnie wyglądają z Natalią. Obejmuje ją, zamyka w ramionach i kołysze. Piotr jest mojego wzrostu, szczupły, patrzymy sobie w oczy, przeciągając tę chwilę. W nim zakochałam się trochę później, nie od razu, jednak widząc miłość Natalii do niego, i we mnie coś napęczniało, urosło jak ciasto porzeczkowe i jak ono mi zasmakowało. Lubiłam jego spokojne, łagodne bycie. Dotyk niewymuszony, niezachłanny, lecz pragnący. Pragnęłam go tak samo jak Krzyśka i Natalii. Ich wszystkich. Byli moją układanką. Nie chciałam innej.
W końcu odrywamy się od siebie, wciąż jednak zahaczając o innych, rękami, ustami. Ocieramy się, chłoniemy tę bliskość. Niespiesznie znajdujemy radość we wspólnym przebywaniu. Tyle planów przed nami do zrealizowania. Ale to za chwilę, jeszcze nie teraz, nie dziś. Dziś celebrujemy momenty, wspólny czas.
Krzysztof przynosi wino. Natalia stawia kieliszki. Piotr kroi ser i oliwki. Patrzę na nich, staję z boku i ogarniam wszystkich wzrokiem i sercem. Jak w filmie mam wrażenie slow motion. Natalia muska dłonią rękę Krzysztofa, ten oddaje jej dotyk. Piotr przekręca lekko głowę, stawia przekąski i dotyka dłonią ramienia Krzysztofa. On kładzie swoją na tej Piotra, a ich palce splatają się w czułości. Niemal słyszę bicie własnego serca, które rwie się do nich. A jednak stoję i patrzę, chłonę, zapamiętuję. W końcu odwracają się w moją stronę, patrzą pytająco, więc odrywam się od podłogi i frunę do mojego stada.
– Tęskniłam. – Łapię Natalię za rękę i przyciągam do siebie, zakładam jej włosy za uszy, czuję bicie jej serca, ciepło rąk. Kołyszę moment w ramionach, by po chwili pociągnąć na łóżko. Śmieje się.
– Ja też – szepcze mi do ucha i całuje w nie. Lekko podgryza. Mruczę, oddaję się tej rozkoszy. Jej usta są ciepłe. Składa pocałunki na mojej szyi, wpija się w nią, jednocześnie przyciskając swoje drobne ciało do mojego. Jej piersi rozgniatają się na moich. Mrowienie moich sutków staje się nieznośne, nabrzmiałe proszą o więcej. I ona to wie, Natalia odgaduje moje potrzeby. Trze dłońmi przez materiał mojej bluzki i szczypie wystające miejsca. Weszłyśmy do sypialni na chwilę, żeby zrobić małe przemeblowanie w szufladach i znaleźć dla nich miejsce na rzeczy. Chcę, by czuli się jak u siebie w domu. Tu także jest ich dom. Ale szuflady mogą poczekać. Nasza potrzeba bliskości i dotyku nie musi czekać. Już nie. Więc nie czekamy. Wtulamy się w siebie, dłonie błądzą, szukając najwrażliwszych miejsc. Chcą być wszędzie. Tak jak nasze usta. Całujemy się na zmianę, liżemy w zapamiętaniu, szukając i odnajdując. Jej język i usta są ciepłe, miękkie i wilgotne. Odnajduje skrawek obojczyka i błądzi po nim językiem. Ja szukam dłonią jej pośladków pod spódnicą. Gdy orientuję się, że ma na sobie pończochy, podnieca mnie to jeszcze bardziej i łapię ją mocno, władczo przyciągając do siebie. Wzdycha, poddaje się moim dłoniom, układam ją dla siebie. Czuję, jak mięknie, jej ciało staje się plastyczne. Pośladki ma jędrne. Wbijam w nie swoje paznokcie. Jęczy i wije się w moich ramionach. Jest tak obłędnie apetyczna, a ja zachłanna w sięganiu po nią. Jestem pewna, że za chwilę w sypialni pojawi się któryś z naszych mężów albo obaj, i jeszcze chwilę nie chcę się dzielić. Chcę brać. Zrzucam ją z siebie i tym razem to ja jestem na górze. Jest taka drobna, mała. Jednym ruchem ściągam jej bluzkę i już mam zamiar wessać się zębami w jej drobne, nagie piersi, gdy dostrzegam coś, co mnie hamuje. Odsuwam się i patrzę Natalii w oczy. Uśmiecha się zawadiacko. Wyciągam palec i sunę nim po czarnych liniach na jej obojczyku.
– Ale kiedy? – Nie mogę uwierzyć. To jest tak niewiarygodne, że zapiera mi dech w piersiach. Jestem na granicy płaczu. Tak bardzo mnie wzrusza to, co widzę.
– Niedługo po naszym ostatnim spotkaniu. – Wyciąga dłoń i gładzi mój policzek. – Tak bardzo tęskniłam, nosiło mnie, chciałam coś zrobić.
– I zrobiłaś akurat to?
– Jesteś zła?
Patrzę, jak jej twarz się zmienia, więc powoli zdejmuję swoją bluzkę i odwracam się do niej bokiem, by miała widok na to, co chcę jej pokazać. Tym razem ona wciąga powietrze. Otwiera buzię w niedowierzaniu i kręci przecząco głową, jednocześnie śmiejąc się w zachwycie.
– Ale to jest… – Brakuje jej słów.
– No. – Kiwam głową i jak na zawołanie zaczynamy piszczeć. Nie musimy długo czekać, by w pokoju pojawili się nasi mężowie. Obaj stają w drzwiach i patrzą z ciekawością.
– Piszczycie z jakiegoś specjalnego powodu? – zagaduje Krzysiek, ale widzę, że też nie może oderwać od nas wzroku. Zachłannie ślizga nim po naszych odkrytych ciałach i przełyka ślinę. – O, masz naszą runę. – Zauważa w końcu, gdy jego wzrok dosięga obojczyka Natalii. – Ale numer.
Spoglądam na Piotra, który chyba nie do końca rozumie. Odwracam się więc do niego w taki sposób, by mógł zobaczyć również mój tatuaż zrobiony na żebrach, pod piersiami. Patrzy, aż w końcu jego oczy robią się okrągłe ze zdziwienia.
– Ty też? – Głos Piotra jest ciepły i miękki, otula mnie jak puchaty koc.
– Ja też. – Prężę się dumnie, pokazując im wszystkim runę, którą sobie wytatuowałam. Jak się okazało, Nat zrobiła to samo. To runa Raido, oznaczająca między innymi drogę, podróż. Bo w podróży nieważny jest cel, a samo podróżowanie. Do celu można dotrzeć lub nie, a droga się dzieje, trwa. Jak my, nasza czwórka. Jesteśmy w drodze do siebie i na wspólnej drodze nowych doświadczeń. – To miała być niespodzianka.
– I jest. – Śmieją się, a ja razem z nimi. A po chwili nie wiem już, czyje ręce mnie dotykają. Nasi mężczyźni nie czekają na zaproszenie, po prostu już są przy nas. Duże, męskie dłonie otaczają moje piersi i pieszczą delikatnie. To Krzysztof podszedł i dotknął mnie czule. Natalia nadal leży pode mną, więc Krzysztof wykorzystuje to i jedną dłoń zostawia na mojej piersi, a drugą dotyka Natalii, tak jak ja, gładzi jej tatuaż, a po chwili zjeżdża na pierś, która znika w jego dużej dłoni. Przyglądam się temu zafascynowana. Tak jak Piotr, który też patrzy, przysiadłszy na rogu łóżka. Wszyscy wiemy, że lubi to, nakręca się tym patrzeniem, chłonięciem naszej bliskości. Sama również to lubię. Więc odsuwam się, przytulam do Piotra, kładę mu głowę na nogach, a on głaszcze mnie po krótkich, brązowych włosach i zastygnięci obserwujemy to, co rozgrywa się przed naszymi oczami. A odgrywają się rzeczy magiczne, istny teatr namiętności i miłości.
Natalia nadal leży na plecach z nagimi piersiami, a Krzysztof zajął moje miejsce i to on patrzy jej teraz w oczy. Czuję ciepło rozchodzące się wokół serca, mogąc uczestniczyć w tym misterium. Gdyby ktoś zapytał, czy jestem zazdrosna, to nie, nie jestem. Dla mnie to szczęście, przyjemność się mnoży. Nie dzieli. Więc patrzę na to szczęście, na Krzysztofa, który dotyka mojej żony, naszej, bo tak ją nazywamy, a dłonie Piotra na głowie, karku i ramionach wywołują mrowienie w moim podbrzuszu. Mam niewyobrażalny fart, że mogę w tym uczestniczyć. Niektórzy nie mogą znaleźć swojej połówki, a nam udało się tak cudownie dopasować we czwórkę. I co najważniejsze, nasi mężowie okazali się nie tylko tolerancyjni, ale także otwarci na nowe doświadczenia i doznania.
Patrzę, jak ich usta łączą się w namiętnym pocałunku, i jednocześnie czuję dłonie Piotra na moich bujnych piersiach. Kołysze nimi delikatnie. W tym samym czasie Krzysztof podnosi bez pardonu spódnicę Natalii do góry, na brzuch. Jej jasne uda w czarnych pończochach nęcą mnie, ale pozwalam, by to on się nimi zajął, a sama siadam wygodniej między nogami Piotra, opieram swoje plecy o niego, by dać mu lepszy dostęp do piersi i jednocześnie móc oglądać spektakl cudowności. Krzysztof pozbywa się z Natalii koronkowych majtek, a ta rozkłada szeroko uda, by dać mu do siebie dostęp. Czerń koronki odcina się od mlecznobiałej skóry. Patrzymy z Piotrem, jak Krzysztof uśmiecha się na widok jej mokrej cipki, dotyka jej palcem, by po chwili zanurzyć się w niej swoim językiem. Natalia jęczy i wyciąga do nas dłoń. Ja łapię ją za nią, a Piotr mocniej ugniata moje piersi. Czuję na plecach jego wzwód. Wbija się boleśnie we mnie i taka jego reakcja mnie cieszy. Wiercę się, zaciskam uda, bo czuję, jak zalewa mnie fala podniecenia. Dosłownie topię się w niej, bo do podniecenia dochodzi czułość tak wielka, że zapiera mi dech w piersiach. Wciągam powietrze, łapię je, patrzę Natalii w oczy. Są takie jasne, takie moje i myślę, że chcę dla niej więcej i więcej, więc odrywam się od Piotra i pcham go w ich kierunku. Teraz również on zajmuje się Natalią. Pieści jej piersi, gdy Krzysztof pieści cipkę. A ja zostaję na skraju łóżka, znów patrząc. Odkładam swoją przyjemność.
Ściągam spodnie i majtki, rozkładam nogi i gdy Piotr rozpina swoje spodnie i wkłada penisa wprost w usta Natalii, a ta zaczyna go ssać w zapamiętaniu, ja władam rękę między swoje uda i pocieram delikatnie łechtaczkę. Czuję, jak rozchodzi się od niej delikatne mrowienie, które obejmuje nie tylko moją cipkę, ale i uda. Tymczasem, gdy Piotr wkłada i wyjmuje swojego nabrzmiałego penisa z ust Natalii, Krzysztof przerywa lizanie jej, co ona kwituje wypchnięciem bioder. Jednak on gładzi ją w miejscu zakończenia koronki, zeskakuje szybko z łóżka i patrzy z uśmiechem na mnie. Widzę w jego oczach ogrom miłości, którą i ja czuję. Podchodzi do mnie, staje przede mną i muszę zadrzeć głowę, by na niego spojrzeć. Cały jaśnieje, łapie moją twarz w dłonie, schyla się i całuje prosto w usta, zachłannie i namiętnie, czuję na nich smak Natalii. Są lepkie i słonawe. Szepcze mi w te usta, że kocha, i to, co się dzieje, jest tak niesamowite, tak niewyobrażalne.
Rozpinam mu spodnie i sięgam po to, co w nich chowa. Członek wyskakuje naprężony wprost w moją dłoń. Pocieram, a on łapie moje piersi i tak się kochamy. On ściska piersi, między które włożyłam jego penisa, i lekko przytrzymuje, by mógł ślizgać się między nimi i pocierać. Główka, która wyskakuje z moich piersi, u góry jest czerwona i nabrzmiała. Schylam głowę i dotykam jej językiem. Krzysztof jęczy i przyciąga delikatnie moją głowę. Przyspiesza ruch bioder, ale hamuję go w tym. Pokazuję ruchem głowy na Natalię i on już dobrze wie, czego ja chcę. Wraca do niej, usadawia się między jej udami, pozwala mi wziąć w rękę jego penisa i naprowadzić na śliską, mokrą i czerwoną z pożądania rozwartą cipkę Natalii. Chcę widzieć, jak się w niej zanurza, więc wprowadzam go w nią i patrzę, jak się wślizguje, jak znika, pochłonięty przez zachłanność jej cipy. Znów wyrzuca biodra do góry, pozwalając, by wbił się w nią mocniej. Fascynuje mnie to złączenie ciał, ten ruch, który sprawia, że penis Krzysztofa zanurza się co rusz w Natalii. Spoglądam wyżej i widzę, że chłopaki patrzą sobie w oczy, pieprząc ją z dwóch stron, jakby Natalia była łącznikiem między nimi. I tak jest w rzeczywistości. Stanowi święte źródło przepływu energii.
Nagle chcę tam być, więc podpełzam i wspinam się na nią, przygniatając swoje piersi do jej, wypinając się jednocześnie pupą w stronę Krzyśka. Zarówno Krzysiek, jak i Piotr zaczynają zajmować się mną. Piotr wkłada swojego penisa w moje chętne usta i dobija mocno, a Krzysztof wbija się w moją wypiętą cipkę. Drżę z podniecania, ocieram się o skórę Natalii, która mnie obejmuje, czuję jej drobne dłonie na moich pośladkach, jej zapach. Świadomość, że przed chwilą w niej byli, jest oszałamiająca. Po chwili znów opuszczają mnie i wypełniają sobą Natalię. Poruszam w szale podniecenia biodrami, trę sobą o nią, uważając, by jej nie zgnieść. Gdy Piotr znów wkłada we mnie penisa, słyszę jej jęk. Krzysztof nie przestaje poruszać się w niej, w szale uniesienia klepiąc mnie w pośladki. W końcu Piotr długo nie wytrzymuje, czuję, jak jego penis napręża się, sztywnieje jeszcze bardziej i nagle jego sperma tryska mi wprost do ust. Przełykam ją, krztuszę się lekko, strużka wycieka z moich ust i kapie na czoło Natalii, nachylam się nad nią i dzielę się smakiem Piotra. Całuje mnie, spijając z moich ust jego soki. W tej samej chwili znów czuję, jak Krzysztof wchodzi we mnie mocno, wbija się i łapiąc za biodra, nabija mnie na siebie do samego końca, mocno i mocno. Krzyczę z rozkoszy, jaką mi to daje, to tarcie, rozpychanie się, bliskość ich wszystkich. Działa to na mnie niezwykle odurzająco. Lecz Krzysztof znów przerywa brutalnie i wchodzi w Natalię, która przyjmuje to z jękiem ulgi i zadowolenia. Podnoszę głowę i łapię wzrokiem spojrzenie Piotra, wpatrujemy się w siebie roziskrzonymi oczami. Wszystko rozbłyska i w tym momencie słyszę jęk Krzysztofa, czuję, że przestaje się poruszać. Natalia jęczy, wzdycha, przytulam ją do siebie. Kołyszemy się przez chwilę, a gdy Krzysztof się wycofuje, ja zajmuję jego miejsce, zlizuję jego spermę z jej cipki, czuję, jak drży, pomagam sobie palcami, które w nią wkładam, słyszę chlupot jej soków zmieszanych ze spermą Krzysztofa. Wypina się w moim kierunku, więc pcham mocniej i szybciej, jednocześnie zataczając kółka językiem wokół jej nabrzmiałej łechtaczki. To nie trwa długo, jej cipka zaciska się na moich palcach, a Natalia krzyczy w oszałamiającym orgazmie. Dyszy zadowolona i spełniona.
Rozglądam się, patrzę na chłopaków. Znów są gotowi. Prawdopodobnie sprawił to spektakl, jaki mogli oglądać, więc popycham Krzysztofa na łóżko i dosiadam go okrakiem, wkładam go w siebie i pokazuję Piotrowi ręką, żeby wziął mnie od tyłu. Nie muszę długo czekać. Przemieszcza się za mnie i napiera na mój tyłek. Sięga po leżący na szafce w gotowości lubrykant i suto nawilża moje węższe wejście. Po chwili wnika we mnie, a ja czuję się wypełniona po brzegi. Natalia przekręca się i ściska moje piersi, drażni sutki, uśmiecha się, gdy nasi mężczyźni ujeżdżają mnie, sprawiając, że raz po raz zalewają mnie fale niewyobrażalnej przyjemności. Pławię się w tym doznaniu, rozkoszuję, krzycząc, sapiąc i dysząc. Nasi mężczyźni nacierają na mnie, dłonie ukochanej kobiety pieszczą mnie mocno, potęgując doznania. Nie wiem, gdzie się zaczynam i kończę, wszyscy jesteśmy jednością, cudownie zespoleni w akcie oddania, miłości i rozkoszy. Nasze ciała są złączone, oddechy złączone, zapachy mieszają się ze sobą, jak i nasze myśli. Skóra przy skórze, ciało przy ciele, człowiek przy człowieku. I dokładnie w tym momencie to się dzieje, zaczynam drżeć i to drżenie obejmuje całe moje ciało. Najpierw dopada mnie jeden skurcz, a później kolejny. Dopełniło się. Krzyczę. Piotr z Krzysztofem na chwilę przystają, zwalniają, ale nie dają mi odpocząć, po chwili znów gnają, popędzani moim krzykiem i jękami. Pchnięcia są mocne, pewne, do końca. Natalia ściska mój sutek, a wtedy jeden z naszych mężczyzn szczytuje. Nie umiem powiedzieć który, wszystko się zlewa, tak jak mnie zalewa sperma. Zaraz dołącza drugi. Jestem naczyniem ich przyjemności.
Opadamy bezwładnie na łóżko, splątani i wtuleni. W powietrzu unosi się zapach naszego seksu. Słowa nie są potrzebne. Nasze oddechy, czułe głaskanie wystarczą. Czekałam tak długo.
Zasypiam z myślą, że chcę, by tak było zawsze. By ta bliskość między nami trwała nieskończenie, wierzę, że tak może być, że marzenia się spełniają, choć nawet nie wiedziałam, że marzę o poliamorycznej miłości, o związku do kwadratu. Ale to dostałam i zamierzam doceniać oraz dbać o to, o nas, o nich, o ten skarb.
*
Krzysztof zagląda do łazienki, gdy kończę się malować. Przytula się do moich pleców.
– Pięknie wyglądasz. – Całuje mnie w kark. Uśmiecham się do niego w lusterku. Sam wygląda tak, że mam ochotę się na niego rzucić, ale nie mogę, bo idziemy na kolację ze znajomymi. Oczywiście Natalia i Piotr idą z nami. Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. Nie zamierzam ich ukrywać, wręcz przeciwnie, chcę się nimi chwalić.
– Ich obecność mnie uskrzydla. – Odwracam się do niego i całuję, zanim jeszcze pomaluję usta czerwienią. – Nie wiem, komu mam za ciebie dziękować. Gdybyś nie był tak cudowny, otwarty, to nie mogłoby się dziać.
– Ale przestań, ja też ich kocham, nie robię tego tylko dla ciebie, ale i dla siebie. Dobrze mi, gdy są.
– Nawet jeśli często to się wiąże z kompromisami? Jest pięknie, bo można mnożyć szczęście i dzielić troski, ale także do większej liczby osób trzeba się dopasować.
– Ale warto. – Tym razem on całuje mnie czule w czoło. Opuszczamy łazienkę, trzymając się za ręce. W przedpokoju już czekają oni. Gdy wychodzimy na zewnątrz, łapię za dłoń Natalię, która również trzyma Piotra. Tworzymy nasz indywidualny łańcuch szczęśliwości i miłości. Ruszamy we wspólną drogę. Myślę z czułością o naszych wytatuowanych runach.
Pierwsza miłość… To takie piękne uczucie. Słodkie, niewinne, doskonałe. Niestety to nie ona jest tematem naszej dzisiejszej historii. Nie bez powodu ta pierwsza oznaczona jest numerem jeden – po niej przychodzą bowiem następne, ale przedtem musimy się zmierzyć z falą goryczy, rozczarowań, złości i złamanego serca. To również nie będzie jednak tematem naszych dywagacji. Niekiedy pomiędzy pierwszą miłością a tą wieczną nastaje w życiu magiczny okres – przeznaczony na poznawanie siebie, swoich granic oraz ich przekraczanie. Jest to czas szczególnych eksperymentów.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.