Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
"Henrik nie odpowiedział, tylko klęknął przed nią na podłodze i rozsunął jej kolana. Chwycił ją za uda i przyciągnął do siebie, tak że sukienka powędrowała w górę, a ona szybko nabrała tchu, gdy gwałtownie ściągnął jej majtki. Zdążyła pomyśleć, że nigdy wcześniej tego nie robił, ale nim w jej głowie pojawiła się kolejna myśl, przyciągnął jej cipkę do twarzy i pochylił się w nią."
Marja i Henrik od wielu lat są po ślubie. Wiodą zwyczajne życie, tworząc szczęśliwy, tradycyjny dom, a ich małżeństwo jest pod każdym względem udane. Brakuje w nim jednak żaru, a w sypialni od dawna panuje rutyna. Przełomem okazuje się przewrotny pomysł stworzenia kalendarza adwentowego z seksualnymi atrakcjami na każdy dzień aż do wigilii. Gdy para zaczyna wspólnie eksperymentować, próbując coraz to pikantniejszych zabaw, płomień pożądania rozpala się na nowo, i to z nieznaną im dotąd siłą. To będą święta, których długo nie zapomną.
„Seks z kalendarza" to jedno z najchętniej czytanych opowiadań erotycznych LUST. Z myślą o wszystkich miłośniczkach i miłośnikach zmysłowych lektur zebraliśmy top 10 najpopularniejszych w 2022 roku opowiadań erotycznych. Przygotuj się na wyjątkowe doznania!
Zbiór zawiera następujące opowiadania:
Seks z kalendarza
Boże Narodzenie z Joeleen
W kąpieli z panią Nilsen
Dziewczyna z działu z bielizną
Bohema
Zdrada kontrolowana
Viola
Lokatorzy
Kosmiczny orgazm
W imię zasad mafii 1: Aranżowane małżeństwo
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 198
LUST Authors
LUST
Seks z kalendarza
Tytuł oryginału:
Kalendersex
Przełożył: LUST Translators Copyright © 2022, LUST Wszystkie prawa zastrzeżone ISBN: 9788728478394
1. Wydanie w formie e-booka, 2022
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą LUST oraz autora.
Wszystko zaczęło się od Kirsti. Tamtej koleżanki z pracy, która brała udział we wszystkich projektach, miała włosy pofarbowane czerwoną henną i nosiła ekstrawaganckie ciuchy. I którą zawsze musiało być wszędzie widać i słychać, zupełnie tak, jak te popularne dziewczyny w podstawówce. Rodzaj kobiety, która, choć zbliżała się do pięćdziesiątki, wciąż miała ogromną potrzebę akceptacji. Zdaje się, że nikt w pracy nie był w stanie temu sprostać, słuchając jej niekończącego się nadawania. Marja w zasadzie niespecjalnie lubiła Kirsti. A jednak obie wylądowały razem w saunie podczas jesiennego wyjazdu integracyjnego. Przedsiębiorstwo, w którym pracowały, osiągnęło w zeszłym roku rekordowe zyski i zarząd postanowił przeznaczyć trochę więcej pieniędzy na pracowników. Z tego względu jesienna impreza integracyjna została zorganizowana w dworku spa, a w planie były kąpiele w balii, sauna i pielęgnacja skóry. W ten sposób Marja i Kirsti były jeszcze późnym wieczorem jako ostatnie w saunie. Wszyscy pozostali albo już poszli spać, albo siedzieli w opalanej drewnem balii, a jedni i drudzy sporo wypili. To Kirsti sprowadziła rozmowę na seks. Była rozwiedziona i randkowała z wieloma różnymi osobami, do tego miała zwyczaj dzielenia się swoim prywatnym życiem, a seks był jednym z jej ulubionych tematów. Marja doskonale o tym wiedziała, ponieważ przez wiele lat pracowała z Kirsti biurko w biurko. Sama natomiast nie była szczególnie otwarta w tego typu rozmowach i od razu poczuła się nieswojo, gdy Kirsti zapytała:
– Jaka jest twoja ulubiona pozycja?
Marja zaczęła się kręcić i odparła, że właściwie nie wie.
– A bardzo urozmaicacie wasz seks, ty i Henrik?
Marja nie wiedziała do końca, co ma powiedzieć, i w sumie uważała, że Kirsti nic do tego. Ale oczywiście jej tego nie powiedziała.
– Ja w każdym razie dążę do osiągnięcia pewnego rodzaju harmonii między czterema pozycjami podstawowymi, a dobra mineta nigdy nie zaszkodzi – oznajmiła Kirsti i zachichotała.
Marja poczuła, że zaczyna robić się senna. Powinna się położyć i może jeszcze tylko wysłać do Henrika esemesa, że ma się dobrze i za nim tęskni. Chyba wypiła trochę za dużo. W każdym razie Kirsti na pewno. Ale jedna rzecz nie dawała Marji spokoju:
– Cztery pozycje podstawowe? – powtórzyła zaintrygowana.
Kirsti popatrzyła na nią z wyrazem zadowolenia na twarzy.
– Nie wiesz, jakie są cztery pozycje podstawowe? – spytała, jakby grając na zwłokę.
– Nie, nie wiem – odrzekła Marja cierpko.
Nie lubiła być przez nikogo pouczana, a w szczególności nie przez Kirsti. Jednocześnie naprawdę chciała wiedzieć, o czym mówiła koleżanka. Na tym polu przez jakiś czas była u niej lekka posucha i Marja przy paru okazjach uświadomiła sobie, że chciałaby innego rodzaju seksualnej relacji ze swoim mężem. Takiej, w której nie baliby się nieco poeksperymentować. Nie poruszyła tego jeszcze z Henrikiem, bo nie do końca wiedziała, co chce powiedzieć. Ledwo zdawała sobie sprawę, czego sama chciałaby spróbować, gdyby się zgodził, ale przede wszystkim trochę obawiała się tego, jak zareaguje. A jeżeli się rozzłości albo pomyśli, że już go nie kocha? Tak nie było, kochała go i uważała, że mają udane życie seksualne. Przeważnie. Po prostu ostatnio zrobiło się trochę… nudno. Zawsze w domu były dzieci, a gdy czasem w końcu zostawali sami, trzeba było myśleć o całej masie innych rzeczy. Ale w sumie było im dobrze tak, jak było. Nie mogła się jednak powstrzymać, by nie słuchać Kirsti, gdy ta opowiadała.
– No więc są cztery różne pozycje podstawowe – ciągnęła. – Seks oralny, na misjonarza, od tyłu i na jeźdźca. Przetestowaliście wszystkie? Ja przetestowałam.
Marja poczerwieniała, zastanawiając się. Tak naprawdę nie mogła sobie przypomnieć choćby jednego razu w ciągu ostatnich trzech lat, gdy ona i Henrik robiliby coś inaczej niż w pozycji misjonarskiej i to w ich własnym łóżku. Chociaż nie, raz obciągała mu w jego urodziny, ale wtedy ich najmłodszy syn, który miał wówczas sześć lat, wparował do sypialni, a oni byli zostali zmuszeni przerwać. Ale nie miała zamiaru opowiadać tego Kirsti.
– Słuchaj, chyba idę już spać – przeprosiła Marja i wstała z ręcznikiem owiniętym wokół spoconego ciała.
– No co ty? Zawstydziłaś się? Nie ma się czym krępować, wszyscy uprawiają seks – ciągnęła Kirsti.
Marja powiedziała „dobranoc”, po czym zamknęła za sobą drzwi. Nagle miała całą masę nowych rzeczy do przemyślenia. Aż cztery pozycje podstawowe! Stosowali je, ona i Henrik? Czy ona je stosowała? W zasadzie sama nie wiedziała.
Marja zbierała się na odwagę przez kilka tygodni, aż zdążył przyjść listopad, kiedy poczuła, że przemyślała do końca tamto, co Kirsti powiedziała podczas wyjazdu. Był zupełnie zwyczajny środowy wieczór. Cała trójka dzieci zniknęła po kolacji w swoich pokojach, żeby bawić się tabletami albo odrabiać lekcje, a Marja i Henrik zostali w kuchni i zajęli się zmywaniem naczyń. W trakcie kolacji zaczęli rozmawiać o Bożym Narodzeniu. W tym roku wypadała ich kolej, żeby wyprawić święta, więc powinni zacząć wszystko planować wcześniej niż rok temu. Co przygotują do jedzenia? Gdzie pomieszczą wszystkich gości? Co najlepiej kupić dzieciom w prezencie? Henrik mówił, myjąc naczynia. Marja wycierała i słuchała. Właśnie zakończył szacunkowe wyliczenia, ile w tym roku prawdopodobnie będą ich kosztowały święta, i podał Marji czysty talerz, gdy położyła mu rękę na ramieniu i powiedziała:
– Posłuchaj, kochanie, chciałabym sprawdzić jedną rzecz.
Henrik sprawiał wrażenie zarówno zaciekawionego, jak i zaskoczonego.
– Aha, a co takiego?
Serce Marji załomotało, a ona zebrała się na odwagę, zanim zaczęła mówić.
– No, trochę myślałam. Ostatnio było u nas w sypialni zbyt… ekscytująco. Ja w każdym razie tak sądzę. I chciałabym, żebyśmy teraz w grudniu popróbowali paru nowych rzeczy.
W pierwszej chwili Henrik wyglądał na trochę zakłopotanego, ale potem się uśmiechnął.
– Okej, chcesz spróbować czegoś konkretnego?
Marja chrząknęła.
– Tak – odrzekła. – Wyobrażałam sobie wiele rzeczy. Więc pomyślałam, że moglibyśmy zrobić coś w stylu… kalendarza adwentowego, ale z seksem. Jedno okienko na każdy dzień aż do świąt. Oczywiście razem zdecydujemy, co w nim będzie. – Przygryzła wargę, a potem dodała: – Co o tym myślisz?
We wzroku Henrika coś się zapaliło. Widziała to wcześniej. Tak na nią patrzył, gdy jej pragnął.
– Oczywiście – wyszeptał i przyciągnął ją do siebie.
Zaczęli robić rekonesans. Wraz z planowaniem Wigilii przystąpili do szukania w Internecie wskazówek i inspiracji na temat tego, czym mogliby wypełnić swój kalendarz adwentowy. Z początku Marja czuła się całkowicie oszołomiona tymi wszystkimi fantazjami seksualnymi, zabawkami i praktykami, jakie stosowali ludzie. Zaczęła się też niepokoić, że nie uda im się uprawiać seksu każdego dnia aż do świąt. Jak to w takim razie będzie świadczyć o nich jako parze? Cały dżdżysty listopad to był jeden wielki mętlik świątecznych przygotowań i zaglądania w siebie. Czy nadal istnieje ryzyko, że będą mieli dziecko w tym wieku? Czy dzieci naprawdę chcą domek z piernika? Co takiego robili na samym początku, gdy byli świeżo zakochani, a namiętność przychodziła naturalnie? Gdzie są lampki na choinkę? Potrzebują viagry? Może warto zrobić w tym roku własne grzane wino? Gdy w końcu nadszedł pierwszy grudnia, erotyczny kalendarz adwentowy był gotowy – jedno okienko na każdy dzień aż do Wigilii. Sam kalendarz był prosty, złożony z dwóch tekturowych arkuszy, a oni zadbali, by starannie ukryć go pod łóżkiem przed dziećmi. Wypracowali dość nieoczywiste sformułowania dotyczące tego, jakiemu rodzajowi seksualnej aktywności się poświęcą, i oboje mieli nadzieję, że pożądanie się pojawi w odpowiednim momencie. Pierwszego grudnia była sobota, a oni rozpoczęli ostrożnie. Od ich ostatniego razu minął jakiś miesiąc i oboje byli trochę zdenerwowani nadchodzącym przedsięwzięciem. Kiedy dzieci poszły już spać, wymknęli się do sypialni, trzymając się za ręce, i wśliznęli pod kołdrę jak dwoje zakochanych nastolatków. To wszystko wydawało się dziwnie ekscytujące, chociaż nie działo się nic innego niż zwykle. Gdy skończyli, zasnęli obok siebie, zadowoleni i jednocześnie trochę niespokojni przed zrobieniem czegoś bardziej wymagającego.
Kolejną szansę dostali już następnego dnia. To była pierwsza niedziela adwentu, a oni mieli u siebie z wizytą kilka znajomych par. Wypili trochę za dużo grzanego wina, a gdy wyszedł ostatni gość, Marja zaczęła sprzątać miseczki z migdałami i rodzynkami. Henrik nastawił płytę z wesołą muzyką bożonarodzeniową, a ona podrygiwała wokół salonu, zbierając szklanki po winie i serwetki pozostawione przez przyjaciół. Henrik stanął w wejściu do salonu z piwem w ręku i spojrzał na żonę. Na dzisiejszą okazję włożyła czerwoną sukienkę, która opinała się we właściwych miejscach. Nagle przypomniało mu się, jak wyglądała w młodości, zanim pojawiły się dzieci. Wtedy kochał ją w inny sposób. Ubóstwiał ją. Teraz znał ją lepiej, jej słabe i mocne strony, i głęboko ją szanował. Poczuł, jak fiut twardnieje w dżinsach, gdy kręciła się w tę i z powrotem, próbując nucić do ckliwych świątecznych kawałków. Wyciągnął rękę i zgasił lampę na suficie. Zaskoczona, odwróciła się i zaśmiała.
– Nie widziałam cię – powiedziała nieco speszona.
– Ale ja cię widziałem – odrzekł Henrik.
Oboje roześmiali się z głupkowatej odpowiedzi, a Henrik wziął jeszcze jeden łyk piwa. Zaczął się nowy kawałek, a Marja tańczyła bliżej niego, obracając się dookoła i przyciskając się do jego ciała. Poczuła wtedy jego wzwód i poprowadziła do tam dłoń.
– No proszę, a ja myślałam, że to będzie trudne – drażniła się. – Jesteś przecież podniecony jak jakiś uczniak.
– Nawet nie masz pojęcia – odpowiedział Henrik i ją pocałował.
Wziął ją za rękę i poprowadził do sofy, po czym odstawił piwo na mały stolik i popchnął ją na siedzenie. Zaśmiała się w zachwycie.
– Ojojoj, co tu się dzieje? – spytała wesoło, wstawiona jeszcze po całym wypitym winie.
Henrik nie odpowiedział, tylko klęknął przed nią na podłodze i rozsunął jej kolana. Chwycił ją za uda i przyciągnął do siebie, tak że sukienka powędrowała w górę, a ona szybko nabrała tchu, gdy gwałtownie ściągnął jej majtki. Zdążyła pomyśleć, że nigdy wcześniej tego nie robił, ale nim w jej głowie pojawiła się kolejna myśl, przyciągnął jej cipkę do twarzy i pochylił się w nią.
– Ale dzieci – wyjęczała.
– Są na górze, usłyszymy, kiedy będą schodzić – wymruczał Henrik i pocałował jej łechtaczkę.
Marja nie wiedziała dokładnie, dlaczego nie próbowali tego wcześniej. Nigdy o to nie prosiła, wychodząc z założenia, że Henrik nie chciał schodzić w dół jej ciała, bo też sam nigdy o tym nie wspominał. Podczas gdy jego język bawił się wokół jej warg sromowych, zdała sobie sprawę, że był gładziutko ogolony i pewnie się do tego przygotowywał. Było o wiele cudowniej, niż się spodziewała. Czuła gorące, drobne płomyki liżące ją po kroczu i brzuchu oraz ciepło rozchodzące się po reszcie ciała. Odchyliła głowę, wypięła w górę piersi i przysunęła biodra bliżej niego. Jego język tańczył w górę i w dół między łechtaczką a pochwą w doskonałym tempie – najpierw stabilnie i delikatnie, a w miarę jak się rozluźniała, stawał się gwałtowniejszy. Ściskał jej pośladki i napinał język, w tę i z powrotem po łechtaczce.
– Jakim cudem jesteś w tym tak dobry? – wystękała.
– Przeczytałem przewodnik – odpowiedział szybko Henrik i zaczął pocierać czubkiem nosa o to idealne miejsce dokładnie nad łechtaczką, wciskając jednocześnie koniuszek języka do pochwy.
Jęknęła głośno i chwyciła go za włosy. Przycisnęła go jeszcze bliżej siebie, a on odpowiedział mizianiem jej cipki w sposób, z jakim nigdy przedtem nie miała do czynienia.
– Mamo! – rozległo się nagle wołanie z pierwszego piętra.
Marja drgnęła. Dało się słyszeć szybkie zbieganie po schodach. Bez zastanowienia odepchnęła od siebie głowę Henrika i skrzyżowała nogi. Majtki wcisnęła między poduszki na sofie i wyciągnęła się nerwowo po szafranową bułeczkę ze stolika. Henrik wstał, wziął piwo i szybko podszedł do okna.
– Patrz, pada śnieg – powiedział, gdy ich córka weszła do salonu, chcąc zadać pytanie związane z pracą domową.
W następnym tygodniu ćwiczyli w sypialni za zamkniętymi drzwiami.
Gdy nadeszła druga niedziela adwentu, po raz ósmy z rzędu mieli okazję, by pobyć ze sobą sam na sam. A ściśle mówiąc, sami sobie taką możliwość zafundowali. Marja kupiła w pobliskim sklepie domek z piernika, model do samodzielnego wykonania, oraz lukier w różnych kolorach do sklejania poszczególnych części. Przypomniała sobie, że w zeszłym roku zrobili z tego wspólną rodzinną zabawę angażującą wszystkich, a dzieci uznały świąteczne zrób-to-sam za ciekawe i fajne. W tym roku było inaczej. Dzieci albo już były w okresie nastoletnim, albo do niego zmierzały i zdawało się, że nad domem zawisła jakaś zbiorowa posępność. Domek z piernika nagle okazał się obciachem, podobnie jak robienie czegoś wspólnie z rodzicami. Zamiast tego spędzały czas w swoich pokojach ze słuchawkami w uszach przed komputerem czy iPadem. Marja była świadoma, że przez ostatni rok zdecydowanie wzrosło zainteresowanie rodziny elektronicznymi gadżetami, ale całkowity bojkot jej propozycji trochę ją zszokował. Wszystko skończyło się tak, że sama ślęczała nad stołem w jadalni, babrając się do późnego wieczora w lepkim lukrze. Dzieci zdążyły się położyć, a Henrik umyć zęby, podczas gdy powoli i w wielkim mozole powstawało to małe arcydzieło. Około jedenastej Henrik zszedł w szlafroku z sypialni i spytał, czy Marja nie przyjdzie się położyć.
– Chcę skończyć ten pieprzony… – zaklęła, gdy karmel, który próbowała przymocować na kominie, zsunął się na białą kuleczkę udającą śnieg.
Henrik się zaśmiał.
– Może ci pomogę? – spytał.
– Pewnie – odrzekła i kiwnęła w stronę tubki różowego lukru, która leżała na stole.
Henrik wziął ją i dalej już wspólnie działali, przytrzymując sobie elementy, pomagając sobie nawzajem kleić i mocować. Marję uderzyło, że nawet dobrze się bawią z tym ustrojstwem. W końcu domek z piernika był gotowy. Wyglądał na nieco chwiejny, ale musieli się tym zadowolić. Przybili sobie ironicznie piątkę i uściskali się.
– Próbowałaś lukru? – spytał Henrik.
– A co, masz ochotę? – zapytała.
Podniósł różową tubkę i wycisnął z niej trochę na kciuk. Zanim zdążył zrobić coś jeszcze, chwyciła go za nadgarstek i przysunęła sobie jego kciuk do ust. Zlizała różową masę, a następnie cały objęła wargami. Ssała, patrząc mu jednocześnie w oczy. Złapał ją w talii i przycisnął do siebie. Cofnęła się na stół i poczuła, jak krawędź blatu wbija się jej w pośladki. Była już wilgotna. Umieścił udo między jej nogami i przycisnął ją do tyłu. Wyciągnął kciuk z jej ust i ją pocałował.
– Dzieci śpią? – spytała szeptem.
– Chyba tak.
Spędzili dziesięć minut na pocałunkach i wzajemnych pieszczotach, a gdy Henrik poszedł zgasić górne światło, żeby sąsiedzi nie mieli darmowej wieczornej rozrywki, rozebrała się i odsunęła na bok domek z piernika. Nie miała zamiaru ryzykować, że zostanie zdewastowany po tak długiej i mozolnej pracy przy stole roboczym. W ciemności zobaczyła, że Henrik zdjął z siebie szlafrok i obnażył swój wzwód. Jej zdaniem zbliżał się w jej stronę zbyt wolno i zdążyła się zniecierpliwić, zanim w końcu znowu ją przytulił, tym razem nagi. Objęła go za kark i dała mu głębokiego, kokieteryjnego całusa. Poprowadził dłonie do jej pośladków i ścisnął, podniósł ją na stół i rozwarł jej nogi. Odchyliła się tak, żeby łatwiej w nią wszedł, i oplotła nogami jego ciało, gdy to zrobił. Jego powolne, kontrolowane ruchy doprowadzały ją do szaleństwa i prosiła raz za razem, żeby posuwał szybciej, mocniej. Po wielu błaganiach w końcu spełnił jej życzenie, a ona wkrótce z poczuciem błogiego szczęścia opadła na stół po cudownym orgazmie.
Kolejny tydzień minął szybko. Niespodziewanie nadeszła trzecia niedziela adwentu, a do Wigilii zostało jeszcze mnóstwo przygotowań. Marja i Henrik pojechali do centrum handlowego, żeby kupić prezenty dla dzieci zgodnie z ich życzeniami. Już zawczasu ustaliły, co to będzie – najmłodszy syn zdecydowanie zażyczył sobie iPada, a najstarszy chciał dostać nowe buty do piłki nożnej i grę na konsolę, której zawartość Marja i Henrik długo i dokładnie sprawdzali. Córka natomiast chciała, żeby dorzucić się jej do drogiej torebki, na którą sobie oszczędzała. Tak też zamierzali zrobić, ale postanowili dać jej jeszcze do tego jakiś drobiazg. Marja myślała o książce, ale Henrik bardziej skłaniał się do swojego przekonania, że czternastolatkę na pewno ucieszy coś z działu z kosmetykami. Chodzili tak wśród migających świątecznych dekoracji i błyszczących gwiazd rozwieszonych w całym centrum handlowym, niosąc torby z różnych sklepów, gdy nagle Henrik powiedział:
– Kocham cię.
To było tak nieoczekiwane, że Marja zaczęła się śmiać. Nie pamiętała, kiedy ostatnio słyszała od niego takie słowa. Na odpowiedź nie musiał długo czekać:
– Też cię kocham. I tak się cieszę z tego naszego… kalendarza. Tak blisko ciebie nie czułam się od sama nie wiem kiedy.
Rzucił jej pożądliwe spojrzenie, coś ją ścisnęło w okolicy żołądka i sprawiło, że poczuła przyjemne łaskotanie. To było uczucie, które dobrze rozpoznawała, ale którego nie doświadczała już od wielu lat. Boże święty – pomyślała. – Zakochuję się. Na nowo. We własnym mężu.
Henrik musiał zauważyć jej spojrzenie, bo wziął ją za rękę i przyciągnął do siebie.
– Popraw mnie, jeśli się mylę, ale chyba nie otworzyliśmy okienka na dzisiaj – wyszeptał jej do ucha.
Marja poczuła, że zrobiło się jej gorąco między nogami, i przygryzła wargę.
– Chyba masz rację. Sprawdzimy, czy jest tu jakieś miejsce, dokąd możemy pójść i temu zaradzić? – odrzekła.
Henrik uznał, że to nadzwyczaj dobry pomysł. Zaczęli się rozglądać za rozwiązaniami tego palącego problemu i w końcu znaleźli schowaną w głębi toaletę. Galerię handlową zaczęto przygotowywać do zamknięcia. Będzie otwarta jeszcze tylko przez czterdzieści pięć minut. Coraz więcej klientów w pośpiechu załatwiało ostatnie sprawunki i kierowało się do wyjść, więc była to absolutnie doskonała okazja, żeby się ukryć i mieć trochę czasu dla siebie. Wymknęli się do toalety, gdzie chichocząc, zamknęli się w jednej kabinie jak dwoje nastolatków na imprezie. W środku było wystarczająco czysto, żeby mogli się czuć komfortowo i niczym nie przejmować przez najbliższy kwadrans. Torby z prezentami zostały gwałtownie postawione na podłogę, a oni zaczęli ściągać z siebie ubrania. Marja próbowała zrzucić but z nogi, rozpinając jednocześnie koszulę Henrika. Pocałował ją, a ona poprowadziła go w stronę sedesu. Opadł w dół, siadając na desce klozetowej, a Marja zdjęła rajstopy z jednej nogi i usiadła na nim okrakiem. Złapał ją za uda i ścisnął, przesunął z tyłu dłońmi ku jej lędźwiom i przycisnął do siebie. Pozwoliła, by jej twarz opadła na jego, i delikatnie wsadziła mu język między wargi. Nie trwało długo, zanim ich nerwowe chichotanie i obmacywanie przeszło w głębsze, poważniejsze doznanie. Marja rozpięła pasek i rozporek Henrika, po czym zaczęła szarpać w talii jego dżinsy, próbując je ściągnąć. W tym czasie głaskał jej ciało dokładnie tak, jak wiedział, że lubi – jej pośladki, piersi, uda i kark. Wreszcie, gdy zsunęła nieco jego dżinsy, wyciągnął z nich fiuta. Był twardy od jej dotyku. Zaczęła pocierać nim o swoje podbrzusze. Henrik wzdychał z rozkoszą, a jego uścisk na jej pośladkach stał się mocniejszy. Nie przestawała przesuwać żołędzi po cipce w tę i z powrotem, aż z jękiem poprosił, żeby przestała się z nim drażnić. Dopiero kiedy był tak twardy, że sądziła, iż dojdzie tu i teraz, pozwoliła sobie osunąć mu się na kolana i otworzyć dla niego. Nabijała się na niego rytmicznie według własnego uznania aż całkowicie wypełniła ją rozkosz. Widziała po Henriku, jak jest podniecony tym, że przejęła kontrolę, i zdążyła pomyśleć, że powinni to powtórzyć. Zamknęła oczy i skupiła się na głębokim pulsowaniu między nogami. Nie minęło wiele czasu, kiedy doszła, a zaraz potem on. Wymknęli się z toalety, zgrzani i zadowoleni, niosąc szeleszczące torby z prezentami świątecznymi, które przez cały ten spektakl leżały na podłodze. Trzymając się za ręce, udali się do samochodu.
W wieczór poprzedzający Wigilię mieli ten luksus, że mogli być sami. Wszystkie dzieci były u kolegów i miały wrócić nie wcześniej niż w okolicach ósmej-dziewiątej. Zjedli więc wspólnie wczesną kolację, do której wypili dobre wino. Gdy posprzątali ze stołu, Henrik zaproponował, żeby rozpalili w kominku. Choinka została już ubrana kilka dni temu wraz z resztą rodziny, wszystkie prezenty były gotowe, a jedzenie, które można było przygotować wcześniej, zrobione. Marja czuła się zadowolona, przepełniona spokojem i lekko wstawiona. Dopijając z kieliszka resztę wina i poszła do salonu, gdzie Henrik rozpalał w kominku. I nagle wpadła na pewien pomysł.
– Czekaj tu, nigdzie nie idź – powiedziała i odstawiła kieliszek na stolik.
Pobiegła do sypialni na piętrze i wzięła owczą skórę, która zwykle leżała niedbale rzucona na krzesło, po czym rozebrała się, zostając w nowej bieliźnie, którą kupiła w tym tygodniu. Gdy z początku zaczynała rozmawiać z mężem o ich wspólnym eksperymencie, nie mogła przewidzieć, że to zajdzie tak daleko. I że będzie tak dobrze. Przez ostatni miesiąc ona i Henrik zbliżali się do siebie coraz bardziej. Nie chodzi o to, że wcześniej im się nie układało. Rzecz w tym, że tak dobrze nie było od… no właśnie, chyba nie wiedziała od kiedy. Ta nowa jakość przeniknęła dosłownie wszystko w ich codziennym życiu – czerpali teraz z siebie więcej, nagle mieli mnóstwo powodów do wspólnych żartów i codziennie, gdy była w pracy, tęskniła do domu i do niego. Czuła się po prostu jak świeżo zakochana. Zdawało się, że nawet dzieci to zauważyły. Córka raz spytała, czy znowu będą mieć dziecko, a gdy Marja, śmiejąc się, powiedziała, że jest chyba na to trochę za stara, dziewczynka stwierdziła, że oboje zachowują się dość dziwnie. A teraz Marja stała ubrana w elegancką bieliznę z czerwonej koronki i przeglądała się w lustrzanych drzwiach szafy. Czuła się atrakcyjna. Pewnie, że było tysiąc drobnych rzeczy, które chciałaby zmienić, gdyby tylko mogła, ale znowu czuła się młodo. Wzięła ze sobą skórę do salonu i dokładnie sprawdziła godzinę. Dzieci jeszcze długo nie wrócą do domu. Mieli dla siebie nieskończenie dużo czasu. Gdy weszła do salonu, Henrik, kucając przed kominkiem, grzebał w palenisku. Odwrócił się do niej i już miał coś powiedzieć, gdy oczy otworzyły mu się szeroko.
– Och – wydusił z siebie.
– Co sądzisz? – spytała, zarówno z przekory, jak i autentycznej ciekawości.
Nie wyglądała już jak wtedy, gdy spotkali się po raz pierwszy.
– Wyglądasz absolutnie niesamowicie – powiedział z szerokim uśmiechem i dodał: – Nie mogę uwierzyć, że jestem mężem tak seksownej laski.
Zaśmiała się.
– Ale jesteś.
– Jestem.
Podeszła do niego i rozłożyła skórę przed kominkiem, usiadła na niej i rozłożyła przed nim nogi.
– Rozbierz się – poleciła mu.
Pospiesznie zaczął zdejmować dżinsy i koszulę, a gdy stał przed nią w samych bokserkach, powiedziała poważnie:
– Do końca.
Bokserki zjechały w okamgnieniu. Klęknął przed nią, ustawił się między jej kolanami i chwycił uda, głaszcząc je ostrożnie.
– Co mam zrobić? – spytał.
Złapała go za kark i przyciągnęła do siebie. Pocałowali się, a on nie przestawał głaskać i całować jej policzków, uszu i szyi. Gdy zszedł do obojczyka i piersi, odchyliła głowę i poczuła, jak całe ciało się rozluźnia, jakby stawało się czułe na jego dotyk. Nadal składał pocałunki na jej ramionach i piersiach, aż dostała gęsiej skórki. Przesuwał dłońmi po bokach jej brzucha i w dół do wzgórka łonowego. Potem opuścił głowę i zaczął całować wewnętrzną stronę jej ud. Przypomniała sobie, co robili w pierwszą niedzielę adwentu. Na to wspomnienie zrobiła się wilgotna i rozgrzana na całym ciele. Patrzyła na ogień, który lizał wnętrze kominka. Na choinkę, która stała przystrojona i gotowa z prezentami na jutro. To wszystko wydało się nagle tak dziko seksowne. Położyła mu palec pod brodą i skierowała do siebie jego twarz.
– Weź mnie – wymruczała i zaczęła się odwracać.
Zrozumiał sugestię i chwycił jej biodra. Oparł penisa o jej pośladki i zaczął się o nie ocierać. Próbowała ściągnąć swoje nowe, czerwonych majtki z koronki, ale poprosił, żeby je zostawiła, wygląda w nich tak seksownie. Zamiast tego odsunął je i zaczął pieścić ją między nogami. Położyła ręce na podłodze, na czworakach, i pocierała się o jego dłoń masującą ją wokół łechtaczki. Słyszała i czuła, jak on jednocześnie pieści samego siebie. Poszło szybciej, niż się spodziewała. Gdy w nią wszedł, jęknęła, a jego rytmiczne ruchy z każdą minutą stawały się coraz mocniejsze i szybsze. Nie była zwykle fanką brutalnego seksu, ale teraz chciała tylko, żeby posuwał ją mocniej, jeszcze mocniej. Chciała go poczuć i to też mu powiedziała, co sprawiło, że stał się jeszcze gwałtowniejszy. Głaskał jej pośladek, a następnie klepnął ją w tym samym miejscu. Stęknęła, a on znowu tam pogłaskał.
– Zrób tak jeszcze raz – powiedziała, zanim zdążył zapytać.
Klepnął ją ponownie, tym razem trochę mocniej. Jęknęła głośno i osunęła się piersią na podłogę. Wypełniał ją teraz całkowicie, i podczas gdy łączył klapsy z posuwaniem, dochodziła, raz za razem, aż oboje krzyczeli z rozkoszy. Gdy minął jej trzeci orgazm, obróciła się na plecy i przyciągnęła Henrika do siebie. Leżeli przez chwilę na miękkiej owczej skórze, dysząc tylko w milczeniu.
Następnego ranka Marja została zbudzona pocałunkiem w czoło.
– Wesołych świąt – wyszeptał Henrik.
– Wesołych świąt – odpowiedziała w zamroczeniu.
– Mam dla ciebie prezent, taki, którego nie powinien dawać Święty Mikołaj – powiedział chytrze.
Usiadła w łóżku i zrobiła wysiłek, żeby się obudzić.
– Henrik, która godzina?
– Za piętnaście siódma – odpowiedział.
Zdała sobie sprawę, że to rzeczywiście Wigilia i że nie muszą wstawać jeszcze przez parę godzin. Gdy zwróciła na to uwagę, trochę ponuro po tym, jak została zbudzona, odpowiedział, że ma dla niej prezent.
– Mógłbym wprawdzie poczekać do wieczora, ale pomyślałem, że to chyba niepotrzebne – rzekł i podał jej małą, dokładnie zawiniętą paczuszkę.
Otworzyła pudełko, w którym, jak się okazało, był mały, różowy wibrator w kształcie jajka. Marja się zaśmiała. Nagle poczuła się bardzo rozbudzona.
– Teraz?
Henrik uśmiechnął się i wzruszył ramionami.
– Jeśli chcesz. Dzieciaki mocno śpią. Na kolację wszystko jest przygotowane. Goście przyjdą dopiero za kilka godzin.
Marja chrząknęła znacząco, po czym wyciągnęła z szuflady mały upominek i wręczyła Henrikowi. Uniósł brwi.
– Pomyślałam tak samo – powiedziała.
Świątecznym prezentem Henrika była para kajdanek z miękkim materiałem w panterkę chroniącym nadgarstki. Leżeli przez chwilę, śmiejąc się i żartując na temat swoich prezentów. Potem, zmęczeni wygłupami, przeprowadzili kontrolę jakości zarówno kajdanek, jak i małego wibratora. Okazało się, że oba gadżety trzymają wysoki poziom. Potem, w ciągu dnia, Marja pomyślała, że te dodatkowe godziny, które mieli dla siebie, same w sobie dla nich były prezentem. Tego z pewnością było im trzeba, żeby mogli sprawdzić, jak smakują te nowe nieznane rejony, które właśnie zaczynali odkrywać. Gdy stała pośród gości, którzy przybyli na Wigilię, czuła się całkowicie kompletna i szczęśliwa, i to w sposób, który jeszcze niedawno wydawał się jej nie do odtworzenia po tylu latach małżeństwa. Ogólnie rzecz biorąc, były to naprawdę cudowne święta.
Joeleen stała przed lustrem, przyglądając się swojej postaci. Gorset był perfekcyjnie zasznurowany, a niewielkie stringi ledwo cokolwiek przykrywały. Nieduże, jędrne pośladki sterczały zachęcająco, podobnie jak jej bujny biust, który niemal wyskakiwał zza wąskiego koronkowego brzegu. Delikatnie poprawiła samonośne pończochy. Był bożonarodzeniowy wieczór, dlatego ubrała się na czerwono, podobnie jak inne dziewczyny, które mieszkały i pracowały w Jaskini Pożądania.
Ten istniejący od dawien dawna burdel znajdował się nieco na uboczu miasteczka Bismarck w Północnej Dakocie, niedaleko kanadyjskiej granicy. Otoczony ze wszystkich stron wyłącznie lasami, miał idealne położenie, jako że goście mogli pojawiać się w nim i znikać, nie zostając przez nikogo zauważonym. W tych okolicach grudzień bywał zazwyczaj dość mroźny, ale nie miało to żadnego znaczenia, ponieważ przebywających we wnętrzu chroniły grube mury wielowiekowego budynku.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.