Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Bohaterem drugiej części serii Supermoce Nastolatków jest wiecznie spóźniony Paweł. Jego bagaż doświadczeń w tym zakresie okazuje się na tyle przytłaczający, że chłopiec wraz ze swoim starszym bratem postanawiają podjąć się ciekawego wyzwania.
Wspólnymi siłami znajdują odpowiedzi na ważne pytania, definiują wskazówki pomocne w realizacji postawionego celu oraz odważnie wdrażają je w życie.
Jakie są tego efekty? Czy Paweł zrealizuje swoje wyzwanie na 100%?
Poznaj historię Pawła, a dowiesz się wszystkiego.
Pozycja wzbogacona młodzieżowymi ilustracjami i przyciągającymi oko grafikami.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 28
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Z podziękowaniami dla Maćka, Marcina i Grześka – pierwszych recenzentów.
Każdego dnia mamy do dyspozycji taką samą ilość czasu. Tysiąc czterysta czterdzieści minut. Osiemdziesiąt sześć tysięcy czterysta bezcennych sekund. Dużo to czy mało? Zapewne każdego dnia w różnych sytuacjach dojdziemy do różnych wniosków. Jednak bez względu na to, jaka będzie odpowiedź, warto wiedzieć, że nie mamy na to wpływu. Doba ma tylko – albo aż – dwadzieścia cztery godziny i nie możemy tego zmienić. Mamy natomiast wpływ na to, jak wykorzystamy ten czas, co i jak będziemy robili w danej chwili. Mamy wpływ na to, jak się zorganizujemy, przygotujemy i spędzimy dany nam dzień.
– Mam tego serdecznie dość! Co jest ze mną nie tak, że ciągle się spieszę, a i tak wszędzie się spóźniam? – rzucił Paweł z wściekłością w głosie i wypiekami na twarzy zaraz po powrocie do domu. Po chwili z całych sił trzasnął drzwiami w nadziei, że to pomoże mu pozbyć się złości, którą teraz czuł.
Paweł z Kubą i Krzyśkiem, jego najlepszymi kolegami z klasy, spędzali kolejny tydzień wakacji w domu, choć tak naprawdę – poza nim. Jak było słonecznie, szli na basen. Co drugą środę wieczorem wybierali się na seans filmowy, bo wtedy ogłaszano największe promocje w pobliskim kinie. Innym razem wskakiwali na rowery i jechali na orlika, gdzie grali w nogę, kosza czy siatkę, w zależności od dostępności boiska. Nieważny był rodzaj aktywności – ważna była dobra zabawa.
Tego pechowego dnia – a przypadło to w poniedziałek – po raz kolejny coś poszło nie tak. To miał być świetny tydzień, a teraz zapowiadała się katastrofa… przynajmniej na początku.
Po zakończeniu niedzielnej rozgrywki w ich ulubioną grę planszową, przyjaciele wspólnie ustalili, że kolejnego dnia spotkają się o 10:00 w pobliskim parku. Tak wczesna pora wynikała z tego, że chłopcy postanowili nie przesypiać wakacji, które przecież zawsze są za krótkie.
– Tylko się nie spóźnij, Paweł, tak jak dzisiaj – powiedział Kuba. – Będziemy tam tylko godzinę, a później nie wiem, gdzie nas znajdziesz.
– Dobra, dobra. Przecież dzisiaj dotarłem na basen tylko dwadzieścia minut później. Co to za spóźnienie – dokończył chłopak cichym i niepewnym głosem, po czym zwiesił głowę, aby uniknąć wzroku kolegów.
– Niby żadne, ale nie było już wolnego miejsca dla naszej trójki w pobliżu basenu z największą zjeżdżalnią – dopowiedział Kuba.
Pawłowi zrobiło się trochę przykro, że koledzy wypomnieli mu dzisiejsze spóźnienie, ale mieli rację, tym bardziej że to nie pierwsza taka wpadka. Tym razem czekanie na Spóźnialskiego Pawła, bo tak coraz częściej go nazywali, skończyło się tym, że wszyscy musieli rozłożyć się na „patelni” bez skrawka cienia.
– powiedział Paweł tym razem z podniesioną głową i postanowił, że najwyższy czas coś z tym zrobić. Niestety… jeszcze nie wiedział co.
– Już nie raz to słyszeliśmy – powiedzieli koledzy jednym głosem.
– Ale spoko, trzymamy cię za słowo! – Kuba postanowił dodać koledze wiary w to, że na pewno jutro uda mu się być punktualnym.
Tym razem chłopcy postanowili rozpocząć przygodę z jazdą na deskorolkach. Cała trójka miała swój wymarzony sprzęt. Wszyscy potrafili już utrzymywać równowagę przez dłuższy czas i zaczynali robić pierwsze triki.
Pech chciał, że akurat tego ranka Paweł miał niewytłumaczalną trudność z wyjściem z łóżka. Wprawdzie poprzedniego wieczora trochę posiedział z bratem przy wspólnym graniu, ale nie aż tak długo, aby rano nie usłyszeć budzika. A przecież nastawił alarm z pięciominutowymi powtórzeniami, co powinno pomóc. Niestety – nie pomogło. Rodzice poszli już do pracy, a