Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
I cóż po obronie rozumności wiary? Przecież wszyscy wiedzą, że wiara z definicji jest irracjonalna.
Stanisław Wszołek polemizuje z tym poglądem i podejmuje próbę spojrzenia na relacje rozumu i wiary z różnych filozoficznych punktów widzenia. Wbrew utrwalonemu schematowi, który przeciwstawia rozum wierze, autor przekonuje, że wiara, czymkolwiek jest, jest także użyciem rozumu, zaś rozum jest u swych korzeni wierzący.
Stanisław Wszołek przedstawił intrygujące, nowoczesne i nieobrazoburcze dzieło, w którym zadaje wiele głębokich i ważnych dla współczesnej filozofii, kultury i humanistyki pytań oraz porusza wiele rokujących naukowo wątków. Tekst jest ciekawy i dowcipny. Klarowność przekazu jest jego silną stroną.
Tomasz Michniowski
Stanisław Wszołek jest profesorem Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Opublikował m.in. Nieusuwalność metafizyki (Biblos 1997) oraz Refleksje na rozdrożu. Wybór tekstów z pogranicza wiedzy i wiary (Biblos/OBI 2000).
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 258
Intellectus cogitabundus initium omnis boni
św. Augustyn
Podziękowania
Książka, którą Czytelnik bierze do ręki, wiele zawdzięcza dwom krakowskim filozofom: zmarłemu księdzu Józefowi Tischnerowi oraz księdzu profesorowi Michałowi Hellerowi. Wprawdzie nie jest to książka o związanych z PAT w Krakowie filozofach, lecz ich myśl, pod wieloma względami krańcowo odmienna, miała duży wpływ na jej genezę. Zawsze ciekawiła mnie zmienna skuteczność różnych metod myślenia odnośnie do wybranych zagadnień. I chociaż nigdy nie sądziłem, by można było „stischnerować” Hellera lub „zhellerować” Tischnera, to jednak możliwość korzystania z odmiennych „narzędzi” do oświetlenia pewnych zagadnień od dawna mnie fascynowała. Przypuszczenie, że takie podejście może być heurystycznie owocne, jest ważne dla zrozumienia intencji prezentowanej książeczki. Problem racjonalności wiary okazał się po prostu wdzięcznym przedmiotem do wypróbowania trafności tego domysłu. Korzystam z okazji, aby podziękować ks. prof. M. Hellerowi, którego prace filozoficzne wpłynęły na powstanie i treść tej książki bardziej, niż to ujawniają przypisy. Serdecznie dziękuję recenzentom: prof. Alicji Michalik oraz dr. Tomaszowi Michniowskiemu za krytyczną lekturę i uwagi, które starałem się w miarę możliwości uwzględnić przy ostatniej korekcie. Dziękuję również prof. Bartoszowi Brożkowi z UJ za uważne przeczytanie maszynopisu i cenne uwagi oraz uczestnikom konferencji w Kazimierzu Dolnym za żywą dyskusję nad sensownością zastosowania schematu abdukcyjnego do wiary.
Tarnów, w maju 2003 r.
Wydawnictwo Copernicus Center Press podjęło ryzyko ponownego wydania mojej książeczki, która po raz pierwszy ukazała się w 2003 roku nakładem WN PAT w Krakowie. Przygotowując tekst do ponownego wydania wyrzuciłem z niego pewne „erudycyjne” passusy, które – jak dziś sądzę – mogły utrudnić zrozumienie wywodu. Równocześnie dodałem rozdział „Sensy i dyskursy”, w którym wyjaśniam zasadę: separacja dyskursów – eksplikacja sensów, będącą zarazem rozwinięciem i ilustracją reguł metodologicznych z rozdziału pierwszego.
Dziękuję pani dr Hannie Michalczyk za przeczytanie całości. Wydawcom dziękuję za życzliwość i sprawne przygotowanie teksu do serii: Nauka i religia.
Tarnów, w lipcu 2016 r.
Wstęp
Filozofowie okopują się w swoich systemach niczym warownych obozach. To rzecz raczej zrozumiała. Mniej zrozumiała jest inna prawidłowość, która wiele razy dała o sobie znać w historii filozofii. Utalentowanych tropicieli prawdy niejeden raz niepokoiła izolująca odporność zastanych systemów; jej dostrzeżenie było impulsem do opracowania nowych sposobów widzenia i rozumienia, jednak – o zgrozo! – wyrosłe z protestu nowe schematy myślowe same wkrótce przyjmowały postać twierdzy warownej. W 1931 roku dojrzały już E. Husserl, reflektując nad stanem filozofii swego pokolenia, pisał:
Mamy jeszcze wprawdzie kongresy filozoficzne – spotykają się ze sobą filozofowie, ale niestety nie filozofie. Filozofie te pozbawione są jedności duchowej, w której mogłyby wzajemnie istnieć, w której mogłyby wzajemnie na siebie oddziaływać[1].
Z perspektywy czasu ironicznie musi zabrzmieć konstatacja, że myśl samego Husserla przyczyniła się do utrwalenia wskazanej prawidłowości. Autor Medytacji chyba musiał zdawać sobie z tego sprawę, skoro – jak informuje polski tłumacz książki – poprawiając rękopis wykreślił zacytowane zdania. Cokolwiek myślał sam Husserl, zdania te przetrwały próbę czasu. I dziś trudno o autentyczne spotkanie filozofii: fenomenologowie rzadko dochodzą do porozumienia z analitykami, jedni i drudzy nie akceptują postmodernistów, a filozofowie z okiem zwróconym na twardą wiedzę naukową chętnie określają pracę swych humanistycznych kolegów „machaniem rękami”, dając wyraz negatywnemu stosunkowi do wszelkich tez opartych na intuicji, wczuwaniu się itd. Zaiste, w aulach i uczelniach spotykają się jeszcze filozofowie, ale trudno o autentyczne spotkanie filozofii. Iskra nadziei wiąże się chyba z narastającą świadomością problemu. Pojawiają się prace z pogranicza, w których próbuje się porównać twórczość odległych od siebie filozofów, albo rozważa jakieś zagadnienie z różnych filozoficznych punktów widzenia.
Niniejsza książeczka – wedle zamysłu autora – ma być niewielkim przykładem takiej właśnie pracy. Problem, który stanął przede mną, był następujący. W obszarze relacji łączących nauki przyrodnicze z teologią, który w ostatnim półwieczu stał się przedmiotem zdyscyplinowanych i systematycznych badań, zagadnienie rozumu i wiary wysuwa się na plan pierwszy. Usiłując je rozwiązać zwykle przyjmuje się jedną z dwóch strategii: jednoczącą bądź rozdzielającą. Obydwa podejścia mają słabe strony, które czynią rozwiązanie werbalnym, aczkolwiek separacja ma w sobie pewną moc przekonywającą i, co ważniejsze, w trudnych momentach dziejów myśli okazuje się wygodną strategią metodologiczną. Próbując zmierzyć się z tym problemem, doszedłem do wniosku, że sednem zagadnienia jest nie tyle sprawa stosunku wiary do rozumu, co zrozumienie samej wiary, a ściślej – jej racjonalności.
Rozumność wiary, wbrew potocznym opiniom, jest tematem ogromnie ciekawym i jeszcze mało zbadanym. W kręgu myśli inspirowanej chrześcijaństwem zajmują się nim teolodzy fundamentalni, do niedawna zwani częściej apologetami, oraz filozofowie religii. Wystarczy jednak przejrzeć dostępne podręczniki, aby się przekonać, jak wielki w nich nieporządek. Z jednej strony mamy stanowisko tych, którzy w św. Tomaszu z Akwinu upatrują swego duchowego patrona i nauczyciela; w ich refleksji wiara jest czymś racjonalnym, ponieważ spoczywa na racjonalnie uzasadnionych przesłankach, na dowodach istnienia Boga lub argumentach potwierdzających autentyczność Ksiąg świętych. Z drugiej strony ustawiają się ci, którzy nie mają zrozumienia dla dowodów na istnienie Boga. Pośród teologów rzymskokatolickich nie stanowią oni większości, ale za to z wigorem podkreślają specyfikę wiary, w której niebagatelną rolę, i to rolę poznawczą, pełni raczej sfera wolitywno-uczuciowa niż intelektualna. I w jednym, i w drugim ujęciu poznawczy wymiar wiary jest słabo widoczny. Celem niniejszej pracy jest ukazanie poznawczej strony wiary w pełniejszym świetle. W trakcie wywodu będę bronić, ilustrować i objaśniać następujące roszczenie: wiara, czymkolwiek jest więcej, jest także użyciem rozumu. Rozum ma bezpośredni i aktywny udział w wierze: dochodzi do głosu nie tyle przed, czy po wierze, lecz w samym akcie wiary.
Prezentowana praca składa się z dwunastu rozdziałów, które tworzą kilka nierównych części. W części pierwszej, przygotowawczej, obejmującej dwa pierwsze rozdziały, omawiam zagadnienia metodologiczne, ale w taki sposób, by ukazać związek metody z treścią. Rozstrzygnięcia metodologiczne, choć ważne i potrzebne – brzmi główna teza tej części – nie są w stanie rozwiązać problemów z pogranicza wiary i rozumu, gdyż problemy te wyprzedzają, w sensie logicznym, metody stosowane do ich rozwiązania. W części drugiej, zwłaszcza w rozdziale IV i V, stawiam problem racjonalności wiary wprost i odpowiadam, polemizując z zastanymi ujęciami, zgodnie z wyżej wypowiedzianym roszczeniem: wiara sama w sobie jest także użyciem rozumu. Próbując przybliżyć ruch rozumu w wierze, odwołuję się do schematu abdukcyjnego, tego samego schematu, który jest nerwem myśli „rozumu naukowego” w kontekście odkrycia. Jest to, zdaje się, najbardziej dyskusyjna, ale i najważniejsza część pracy. W kolejnej, trzeciej części dochodzi do głosu specyfika wiary stricte religijnej (rozdziały VI i VII) oraz powiązane z nią problemy. Jednym z podstawowych jest koncepcja rozumu. Twierdzę, że rozum, który dochodzi do głosu w wierze, jest tym samym rozumem, z którym mamy do czynienia w nauce i życiu codziennym, aczkolwiek inaczej użytym ze względu na osobliwość przedmiotu wiary. W gruncie rzeczy tak być powinno, jeśli klasyczna definicja człowieka, ens rationale, zachowuje swoją ważność. W przedostatnich dwóch rozdziałach podejmuję zagadnienia związane z językiem i prawdą, i próbuję wysłowić pewne powody, które przeszkadzają współczesnej myśli filozoficzno-teologicznej dostrzec racjonalność wiary. Na koniec powracam do zagadnień metodologicznych, starając się zaprzeczyć wnioskowi o „bezsilnych regułach”, który pojawił się w rozdziale pierwszym. Z treści rozprawy wynika bowiem metodologiczna wskazówka, którą oddaje sformułowanie: separacja dyskursów – eksplikacja sensów. Wyjaśnieniu i uzasadnieniu tej zasady, będącej rozwinięciem Ladrière’owskiej typologii, poświęcam rozdział ostatni.
W toku narracji staram się uzasadnić prezentowane tezy w kontekście interdyscyplinarnym, tzn. odwołując się do luźno pojętych metod i wyników wypracowanych w ramach różnych kierunków i szkół filozoficznych. W szczególności odwołuję się do trzech sposobów stawiania i rozwiązywania problemów filozoficznych, a mianowicie: filozofii klasycznej w jej neotomistycznej wersji, tzw. filozofii humanistycznej wyrosłej na gruncie fenomenologii i egzystencjalizmu, oraz do tej metody uprawiania filozofii, która w Polsce stała się znana jako „filozofia w kontekście nauki”. Możliwość korzystania z tak odmiennych ujęć i podejść wynika z tego, że wszystkie wymienione „metody” spotykają się ze sobą w sprawie wiary. Pragnę jednak uspokoić Czytelnika, że na kartach Racjonalności wiary nie znajdzie ani żmudnych analiz porównawczych, ani gołosłownych deklaracji, że wszyscy w gruncie rzeczy mówią lub chcą powiedzieć to samo. Jest to praca na temat wiary oraz stosunku wiary do rozumu, i przywołane metody i ujęcia zostały w niej potraktowane instrumentalnie i całkowicie podporządkowane zamysłowi zrozumienia i oświetlenia problemu racjonalności wiary.
Na zakończenie chciałbym dodać parę słów o jednej trudności, która dała o sobie znać podczas pisania. W filozoficznej literaturze na temat wiary panuje dość powszechnie styl humanistyczny, który czasem przyjmuje wręcz charakter stylistyki homiletycznej. W związku z założeniami niniejszej pracy nie mogłem się całkowicie ustrzec takiego sposobu wysłowienia; zawsze jednak stosowałem go z umiarem, również w przytaczanych cytatach. W kontekstach wątpliwych starałem się przestrzegać „zasady literalizacji” wobec wykładanej treści. Czytelnik oceni, czy i w tej sprawie próba mediacji między różnymi sposobami uprawiania filozofii skończyła się bodaj umiarkowanym sukcesem.
[1] E. Husserl, Medytacje kartezjańskie, tłum. A. Wajs, Warszawa: PWN, 1982, s. 7.