Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Fundamentalne dzieło naukowe jednego z najważniejszych badaczy religii starożytnych Greków.
W swoim opus magnum, dotychczas niepublikowanym w języku polskim, Burkert dąży do uchwycenia szczególnego fenomenu religii greckiej od strony rytuału i mitu, śledząc zarówno praktyki religijne, jak i ich objaśnienia w formie opowieści.
W kolejnych rozdziałach, poświęconych prehistorii oraz religii minojsko-mykeńskiej, rytuałowi i świętości, bogom, zmarłym, herosom i bogom chtonicznym, polis jako miejscu rozwijania się greckiego politeizmu, misteriom i ascezie oraz filozoficznemu spojrzeniu na religię, Burkert prowadzi czytelników przez kluczowe zagadnienia odnoszące się do okresu archaicznego i klasycznego w rozwoju greckiej religii.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 1319
Rok wydania: 2024
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Teologia Polityczna istnieje i rozwija się dzięki wsparciu życzliwych osób, którym składamy serdeczne podziękowania.
Honorowymi darczyńcami polskiego wydania „Religii greckiej” Waltera Burkerta zostali:
Pan Adam Krauze oraz jeden Darczyńca pragnący zachować anonimowość.
Książka ukazała się dzięki finansowemu wsparciu naszych Darczyńców. Bez ich hojności działalność środowiska Teologii Politycznej nie byłaby możliwa.
Współwydawcami tego tomu zostali:
Marek Adamowicz, Michał Appelt, ks. dr hab. Przemysław Artemiuk, Tomasz Babnis, Emilia i Tomasz Badurkowie, Magdalena Bajer, Erwin Bakalarz, Renata Ewa Bakuła, Michał Balcerzak, Anita Balcerzak-Michalska, Igor Banaszczyk, Beata Mrozowska-Bartkiewicz i Jarosław Bartkiewicz, Robert Basałaj, Anna Baterowicz, Konrad Bączek, Aleksandra Bečka, Damian Białek, Jan Bielaszewski, Ryszard Bojke, Ewa Bokiniec, Alexandre Bondarev, Jan Bondyra, Nikodem Bończa, Jerzy Borkowski, ks. Jerzy Borowiec, Adam Boykow, Krzysztof Bożym, Jerzy Bracisiewicz, Patryk Brzozowski, Mariusz Buchaniewicz, Agata Buchholtz, dr hab. Dominika Budzanowska-Weglenda, Ewa Bugaj, Marta Burek, Andrzej Cehak, Renata i Jacek Chacińscy, Ewa Chalimoniuk, Witold Chałupczak, Sergiusz Chądzyński, Paulina i Piotr Chołdowie, Anna Chomętowska-Kontkiewicz, Anna Słota-Cichocka i prof. Marek A. Cichocki, Bogumiła Cichońska, Patrycja Cicha i Piotr Cichy, Wojciech Ciećwierz, Eugeniusz Ciepliński, Róża i Jerzy Cieślińscy, Jarosław Cymerman, Małgorzata Czajkowska, Witold Czapp, Dawid Czekała-Karpiński, Monika i Marek Czekańscy, Anna Czepiel, Adam Czepielik, Robert Czernisz, Marek Czowicki DMC, Jakub Czugała, Dorota i Piotr Dardzińscy, Wojciech Sława Darkiewicz, Urszula i Dariusz Dąbrowscy, Dariusz Deka, prof. Dobrochna Dembińska-Siury, Dariusz Derda, Michał Derdak, Piotr Derejczyk, Grażyna Dłubała, Paweł Długosz, Łukasz Doktór, ks. Witold Dorsz, Dominika i Krzysztof Drysiowie, prof. Antoni Dudek, Waldemar Dudek, Piotr Dziewicki, prof. Bogdan Dziobkowski, Jacek Ebertowski, Danuta i Krzysztof Ebnerowie, Jadwiga i Marcin Emilewiczowie, Bartosz Fabijaniak, Andrzej Fedirko, prof. Barbara Fedyszak-Radziejowska, Małgorzata Fengler, Katarzyna Górska-Fingas i Bartosz Fingas, Anna i Andrzej Fister-Stogowie, Marcin Gackowski, Radosław Gadzinowski, Dariusz Gajzler, Krzysztof Galeja, prof. Magdalena i prof. Dariusz Gawinowie, Janusz Gawlina, prof. Maria Gintowt-Jankowicz, Adam Gniazdowski, Paweł Gniazdowski, prof. Beniamin Goldys, Justyna Gorgoń, Arkadiusz Gosławski, Dominik Goślicki, Małgorzata Góra-Dubiela, Witold Górecki, Bożena Górska, Roman Graczyk, Michał Gronkiewicz, bp prof. Jacek Grzybowski, Artur Grzywiński, Mariusz Gumułka, Alicja i Krzysztof Gurajowie, Artur Gut, Hermina i Tomasz Haintze, Magdalena i Maciej Hajdulowie, Dorota Heck, Michał Homenda, Tomasz Horubała, Kama Głód i Wacław Huryn, Wojciech Iwanecki, Andrzej Iwaniuk, Tomasz Iwasiów, Michał Jach, Marta Jachimiak, Jadwiga Jakubas-Przewłocka, Jacek Jakubiak, Janina Jankowska, Adam Jankowski, Tomasz Janoś, Beata Jastrzębska-Gawron, Przemysław Jaśkiewicz, Roman Jędrzejczyk, Piotr Józwiak, Katarzyna Jóźwik, Ludwik Jurek, Beata Juszczyk, Iwona Kaczmarek, Jakub Kaczmarski, Mateusz Kaczmarski, Wojciech Kaczor, Aleksandra Kaiper-Miszułowicz, Jan Kałuża, Łukasz Kamiński, Edwin Kaniuk, Elżbieta i Zbigniew Kaproniowie, Anna i Dariusz Kardasiowie, Zofia Karłowicz, Ewa i Dariusz Karłowiczowie, Karolina Kasperska, Mateusz Kaszowski, Adrian Kędzierski, Anna Kępa, Katarzyna Kępa, Malwina Kęsicka, Ewelina Kiersnowska, Wanda Kierys, Marek Kiliszek, Sandra i Krzysztof Knigawkowie, Jerzy Knopik, Marta Hozer-Koćmiel i Marek Koćmiel, Róża i Jerzy Kogutowie, Ryszard Kolczyński, Tomasz Kołakowski, Marek Kołosowski, Waldemar Kopciuch, Barbara i Jakub Koprowie, Krzysztof Kotowski, Krzysztof Kotrasiński, Krzysztof Kowalczewski, Adam Kowalczyk, Agnieszka Kowalczyk, Katarzyna Kowalczyk, Justyna i Paweł Kowalowie, Grażyna i Piotr Kowalscy, Maciej Kozakiewicz, Mateusz Kozera, Andrzej Kozicki, Joanna Kozioł, Wojciech Koziorowski, Adam Krauze, Milena Krok, Tomasz Król, Dawid Krupa, Leszek Krzemiński, Tomasz Książek, Maciej Kubicki, Alicja Kujawa, Marek Kunecki, Joanna Kurasz, Andrzej Kuraś, Agnieszka Kuryś, Mirosława Adamczak i Marek Kuzaka, Magdalena, Maciej i Filip Kwaśniewscy, Anna Kwiatkowska, Mikołaj Kwiatkowski, Roman Lalicki, Rafał Langda, Wojciech Langer, Andrzej Laskowski, Monica Georgii-Lassak i Franz Lassak, Adam Lausch-Hołubowicz, Maria Lechowicz, prof. Ryszard Legutko, Jan Lencznarowicz, Aleksander Litwinowicz, Grzegorz Lizurej, Adam Loba, Stanisław Lose, Patryk Lubryczyński, Mariola i Jarosław Łagunowie, Jacek Łangowski, Wiesław Łatała, Jolanta Łubczonek, Ignacy Łukasiewicz, Tomasz i Niamh Machurowie, Agnieszka Madej, Anna Madej, Dariusz Makać, Weronika Makowska, Marcin Makówka, Julia Malinowska, Hanna Małecka, Szymon Małecki, Anna Małyszko, Maciej Manikowski, Agata Marcinkowska, Seweryn Marek, Justyna Marekwica, Joanna Żak-Markiewicz i Zbigniew Markiewicz, Piotr Marszałek, Wojciech Marzec, Aleksandra i Ignacy Masny, Dorota Matusiak, Przemysław Matusik, Michał Mazur, Jan Melon, Marcin Melzacki, Joanna Metzger, Piotr Michna, Paweł Mikołajczyk, Anna Mikos, Barbara Milewska, Tomasz Miłek, Przemysław Miłkowski, Jakub Moroz, Grażyna i Stanisław Mozolowie, Sebastian Mróz, Zofia Nachiło-Morbiato, Tomasz Nitychoruk, prof. Agnieszka Nogal, Maria i Grzegorz Nowakowie, Tomasz Ociepka, Jerzy Oirajter, Luiza i Radosław Oklesińscy, Róża i Eugeniusz Olczakowie, Wojciech Olejniczak, Marina Eremina i Maciej Olejnik, Magdalena Osmolska, Marek Ostafiński, Jacek Pachucki, Joanna i Jakub Paciorkowie, Dorota Paluch, Barbara Pankiewicz, ks. prof. Tadeusz Panuś, Jan Papaj, Ewa i Jarosław Paradowscy, Witold Stefan Parecki, Mirosław Partyka, Aleksander Pawlicki, Bartłomiej Pawłowski, Waldemar Pawłowski, Robert Pelewicz, Ewa Perskawiec, Barbara Piechowska, Bartosz Piekarski, Agnieszka Pielorz, Filip Piestrzeniewicz, Kazimierz Pietruszewski Sr, Magdalena Pinkalska, Krzysztof Piotrowski, Magdalena Piwnicka, Jakub Michał Piwowar, dr. hab. Olga Płaszczewska, Patryk Pogoda, ks. Rajmund Ponczek, Antoni Poniński, Marek Popławski, Grzegorz Postek, Marta Prochowska-Gabzdyl, Jarosław Przybysławski, Paweł Przychodzeń, Maciej Radecki, Bartłomiej Radziejewski, Elżbieta i Grzegorz Ratajczakowie, Paulina i Adrian Recowie, Piotr Remiszewski, Wiesław Reszkowski, Izabela August-Reza i Mariusz Reza, Marcin Ręgorowicz, Sławomir Rogowski, prof. Zofia Rosińska-Zielińska, Krystyna Rożek-Lesiak, Bogusław Rudel, Izabela i Piotr Rudniccy, Lucyna Rusak, Renata Rusak, Wanda Rutkowska, Ewa Rychlewska, Magda Rykowska, Sabina i Maciej Rzepeccy, Dorota i Grzegorz Rzeźnikowie, Paweł Sadłowski, Monika i Jerzy Saganowie, Grzegorz Sakowicz, Maria Salij, Tadeusz Salij, Małgorzata Samojedny, ks. dr hab. Robert Samsel, Roman Sawka, ks. prof. Henryk Seweryniak, Michał Siciarek, Monika i Robert Sidorczukowie, Ludwik Siembab, Krzysztof Siemieński, Danuta Prył-Silska i Jacek Silski, Magdalena Simon-Błażewicz, Jacek Siński, Wojciech Skorupka, Krzysztof Skowron, Bogusław Skręta, Przemysław Skręta, Luke Slade, Michał Słaby, Anna i Grzegorz Słokowie, Małgorzata Sochańska, Grażyna Halkiewicz-Sojak i Sławomir Sojak, Michał Sołtysik, Liliana Sonik, Jerzy Sorokowski, Sławomir Stachowicz, Małgorzata Stadnik, Jacek Staniaszek, Patrycja Stańczyk , ks. Jacek Stawik, Piotr Stawiński, Tomasz Stawiszynski, prof. Zbigniew Stawrowski, Bożenna i Krzysztof Stefankowie, Andrzej Stępień, Oskar Strojny, Barbara Strycharczyk, Mirosława Stryjek, Barbara Suchorowska-Włodarczyk, Urszula i Wojciech Swakoniowie, Marcin Sychowski, Robert Szalewicz-Szalegiejew, Tadeusz Szawiel, Konrad Szczebiot, Damian Szczerbaty, Anita i Michał Szczurowscy, Anna Szeliga, Paweł Szeliga, Magdalena Szewczyk, Krzysztof Szewior, Tomasz Szkatuła, Piotr Szlagowski, Tomasz Szocik, Tomasz Szopa, Bogumiła Szponar, Jan Szwechowicz, Agnieszka Szymczyk, Arkadiusz Szyszkowski, Cezariusz Ścisiński, Ryszard Ślaski, Maria i Mateusz Środoniowie, Anna Talarowska, Robert Tarnacki, Teresa Thiel-Ornass, prof. Ewa Thompson, Graham Thompson, Beata Tim, Jacek Todys, Czesław Tomaszek, ks. Piotr Towarek, Agata i Wojciech Trebniowie, Grzegorz Truszkowski, Anna Tupaczewska, Marian Turzański, Piotr Turzyński, Adam Tychowski, Justyna Typa-Rogoża, Katarzyna i Zbigniew Tyszkiewiczowie, Agnieszka Uklańska, Jolanta Ulatowska, Marek Urbanowski, Urszula i Andrzej Wacławczykowie, Wojciech Walczyk, Aleksander Waldon, Jan Waldon, Elżbieta i Jan Walewscy, Joanna Wardak, Karolina i Daniel Wardzińscy, Marcin Wasilewski, Rafał i Katarzyna Waszkiewiczowie, Ryszard Wawryniewicz, Robert Wawrzeń, Dariusz Wegnerski, Wojciech Widłak, Jolanta Wiech, Monika Bożenna Wierzba, Ewa i Rafał Wierzchosławscy, Łukasz Wieszczeczyński, Elżbieta i Bogdan Wiśniewscy, Paweł Wiśniewski, Michał Witaszek, Lucjan Włodarczyk, Dawid Wojcieszek, Iwona i Wojciech Wojtczakowie, Maria i Wojciech Woszczyńscy, Krzysztof Woźniak, Monika Madej-Wójcik i Mariusz Wójcik, Adam Wylęgała, Monika Wyszomirska-Łapczyńska, Andrew Zachoszcz, Ewa Zając, Grzegorz Zarzeczny, Dyzma Zawadzki, Czesława Zawrotniak, Iwona Ząbkowicz, prof. Michał Zembrzuski, Dariusz Zgutka, Marta Zielińska, Kamil Ziemian, Łukasz Ziółkowski, Piotr Znojek, Witold Żórański
oraz Darczyńcy, którzy pragnęli pozostać anonimowi.
Dziękujemy również Magdalenie Idzikowskiej, Jakubowi Jurkowskiemu, Jakubowi Kani, Andrzejowi Lewickiemu, Michałowi Łuczce, Anieli Łukowskiej, Jakubowi Osuchowi i Maciejowi Wołkowowi, którzy poprzez swoją pomoc wsparli wydanie tej książki.
Słowo wstępne
Nakład tej książki, wydanej po raz pierwszy w 1977 roku, od dawna jest już wyczerpany. Opublikowanie jej w uaktualnionej wersji to wlewanie nowej wiedzy w stare bukłaki i poruszanie się po omacku między tym, w czym czujemy się nieswojo, a tym, co niemożliwe. Jednak po przeróbkach, które nadały kształt już edycji angielskiej z 1985 roku, a tym bardziej po nowym włoskim wydaniu z 2003 roku Giampiery Arrigoniego i hiszpańskim tłumaczeniu Alberto Bernabégo z 2007 roku – im obu należą się ode mnie szczególne wyrazy podziękowania – zwykły przedruk pierwotnego tekstu wydawał się niemożliwy.
To, co w 1977 roku było czymś nowym – odejście od psychologii ludów prymitywnych, socjologiczny punkt widzenia i spojrzenie na Bliski Wschód – później stało się oczywistością. Jednak samoświadomość rozwijających się na skalę globalną nauk o kulturze dzięki udoskonalonej samokrytyce bardziej wstrząsa ich posadami, niż buduje coś nowego. Straciliśmy z oczu niemieckie klasyczne ujęcie humanistyczne, które stworzyli Walter F. Otto i Karl Reinhardt. Ostatecznie drogę utorował sobie międzynarodowy dyskurs, który przyniósł rozkwit kultury naukowych podróży i kongresów. Towarzyszący mu zalew publikacji spowodował, że zupełnie stracono orientację; trudno w tej sytuacji uniknąć przypadkowości w osobistych kontaktach i przy wyborze znajomych. W każdym razie wraz ze wspomnianym przyrostem nowych opracowań trzeba rozstrzygnąć drażliwą kwestię, którą z publikacji można, a nawet należy skreślić.
Natomiast liczba źródeł – mimo zakrojonych na szeroką skalę działań archeologicznych – nie przyrasta w tym samym stopniu co liczba prac naukowych. Do najważniejszych należy zaliczyć wykopaliska w Lefkandi i Kalapodi, zaś ze znalezionych tekstów: Lex Sacra z Selinuntu, nowe złote tabliczki oraz wreszcie zakończone wydanie papirusu z Derveni.
Autor dostrzega postęp, jeśli chodzi o znajomość tzw. Orientu. Należy jednak trzymać się starego celu, tj. w sposób czytelny odwoływać się do bezpośrednich źródeł – w pierwszej kolejności do klasycznych tekstów greckich, ale też do odkryć archeologicznych i do ikonografii. Tę ostatnią dzięki Lexicon Iconographicum Mythologiae Classicae (LIMC) zgromadzono teraz i udostępniono w formie pełniejszej niż kiedykolwiek dotąd.
Dzisiaj powraca pytanie o sens i funkcję religii – zwłaszcza wobec konfrontacji z islamem. Dlatego też stare religie, które wywarły trwały wpływ na świat starożytny, zanim pojawiły się judaizm, chrześcijaństwo i islam, powinny tym bardziej wzbudzać zainteresowanie, nawet jeśli miałyby one tworzyć „muzeum kontrprzykładów”.
Uster, w sierpniu 2010 roku
Walter Burkert
Wprowadzenie
1. Historia badań
Religię grecką[1] zawsze do pewnego stopnia znano, a mimo to nie była ona rozpoznawalna i zrozumiała. Pozornie naturalna, ale jednak obca, wyrafinowana, a zarazem barbarzyńska, w czasach nowożytnych stale służyła za drogowskaz niezbędny do prowadzenia poszukiwań korzeni religii w ogóle. Jednak jako zjawisko historyczne jest ona czymś wyjątkowym i niepowtarzalnym, a też sama powstała na fundamencie skomplikowanej prehistorii.
Religia ta zachowała się w świadomości edukacyjnej dzięki potrójnej tradycji[2]: poprzez swoją obecność w starożytnej i w całej nawiązującej do niej literaturze, w polemice Ojców Kościoła, a także dzięki upodabnianiu się na drodze symbolizacji do filozofii neoplatońskiej. Przy tym metodę alegorycznej interpretacji, która posługując się imionami bogów, uczyła rozumienia z jednej strony bytów naturalnych, z drugiej metafizycznych, przekazywano z pokolenia na pokolenie zarówno w literaturze, jak i filozofii. Otworzyło to możliwość zniesienia sprzeczności między nią a religią chrześcijańską – taką ostatnią nieudaną próbę stanowi Symbolik und Mythologie der alten Völker, besonders der Griechen Friedricha Creuzera[3]; jednak silna była też pokusa, by zająć świadomie pogańską postawę przeciwną chrześcijaństwu, co czyniono od renesansu do czasów Schillera, twórcy wiersza Bogowie Grecji (1788), oraz Goethego, autora ballady Narzeczona z Koryntu (1797), a później Friedricha Nietzschego i Waltera Friedricha Otto[4].
Krytyka historyczna XIX wieku doprowadziła do zerwania z takimi bezpośrednimi interpretacjami i zastąpiła je krytycznym gromadzeniem materiałów źródłowych oraz ustalaniem ich chronologii. Czołowe miejsce zajmuje Aglaophamus Christiana Augusta Lobecka, który ograniczył spekulacje na temat misteriów i orfizmu do tego, co uchwytne, a nawet po prostu banalne. Bardziej fascynująca była jednak wyrosła z romantyzmu próba uznania mitów za świadectwa swoistego ducha ludów, a następnie powiązania greckich „legend” z określonymi plemionami greckimi i ich historią. Pionierem w tej dziedzinie był Karl Otfried Müller[5]; sekundował mu jeszcze mistrz filologii klasycznej Ulrich von Wilamowitz-Moellendorff w swoim napisanym pod koniec życia dziele Der Glaube der Hellenen[6]. Na jakiś czas na pierwszy plan wysunęły się niczym przedłużenie tych samych intencji – powiązane z rozkwitem badań nad sanskrytem – próby rekonstrukcji religii i mitologii indoeuropejskiej, która pozostała silnie związana ze starą alegorezą natury[7]. Jednak próba ta w większości załamała się właśnie na skutek postępu badań w dziedzinie językoznawstwa.
O ile dotychczas zachowany w tradycji literackiej mit wraz z wynikającą z niego treścią „idei” i „wiary” określał pojęcie religii greckiej, o tyle znaczącą zmianę perspektywy postrzegania tego zagadnienia przyniosły ludoznawstwo (Volkskunde) i etnologia. Wilhelm Mannhardt dzięki nowym metodom badań terenowych odkrył dla nauki zwyczaje europejskich chłopów i porównał je z ich antycznymi odpowiednikami[8]. Przy tej okazji w polu widzenia obok mitów znalazły się zwyczaje starożytności, rytuały. Zarówno nowa, jak i stara obyczajowość wydawała się wyrazem „pierwotnych” wyobrażeń religijnych, które wraz ze zmieniającymi się porami roku koncentrują się wokół wzrostu i płodności roślin, zwierząt oraz ludzi. Pojęciem wiodącym stał się „duch wegetacji”, który ciągle umiera, aby się znów odrodzić. Dokonaną przez Mannhardta syntezę obyczajowości chłopskiej i udoskonalonej alegorezy natury podchwycili i rozwinęli przede wszystkim Hermann Usener[9], a następnie Albrecht Dieterich[10], który dzięki założeniu Religionswissenschaftliche Versuche und Vorarbeiten (1903) i nadaniu nowego kształtu Archiv für Religionswissenschaft (1904) przyznał historii religii, wychodzącej od starożytności, samodzielny status naukowy. Martin P. Nilsson, który stworzył najbardziej znaczący i jak dotąd niezastąpiony kanon dzieł na temat religii greckiej[11], zaliczał się jak najbardziej do tego kierunku.
Równolegle przebiegał rozwój badań w Anglii, gdzie do centrum kolonialnego imperium spływały relacje na temat „dzikich” ludów, a zwłaszcza ich religii; etnolodzy byli przecież na ogół misjonarzami. Wobec świadomości dokonanego przez siebie postępu obcy świat traktowano jako coś prymitywnego, coś, co nawet jeszcze nie weszło w początkową fazę rozwoju. Syntetyczny obraz „kultury prymitywnej” przedstawił Edward Burnett Tylor[12]. Wprowadził on do historii religii pojęcie „animizm”, które oznaczało wiarę w dusze i duchy, wyprzedzającą wiarę w bogów czy jednego Boga. I tak oto religioznawstwo ukształtowała podstawowa teza o „ewolucji”.
Impuls płynący z tej strony przyniósł – jeśli chodzi o religie starożytności – owoce dzięki szkole z Cambridge. W latach 1889–1890 ukazały się niemal jednocześnie: The Religion of the Semites Williama Robertsona Smitha[13], Mythology and Monuments of Ancient Athens Jane Ellen Harrison[14] oraz pierwsze wydanie Złotej gałęzi Jamesa George’a Frazera[15]. Tych troje łączyło to, że w centrum ich zainteresowań znalazły się badania nad rytuałami. Archeolożka Jane Harrison, wychodząc od świadectw ikonograficznych, próbowała wyjaśnić przedhomerycką, przedolimpijską religię Greków; kluczowym pojęciem stał się – w nawiązaniu do Mannhardta – daimon roku, eniautos daimon. Szkoła z Cambridge zyskała szeroki wpływ przede wszystkim dzięki wyjaśnianiu mitów poprzez rytuały; hasło myth and ritual miało wpływ na etnologię jako naukę i na literaturę anglojęzyczną[16]. Gilbert Murray i Francis Macdonald Cornford zostali współpracownikami Jane Harrison. Ich teorie o rytualnym źródle tragedii[17] i o kosmogonicznym rytuale jako podbudowie filozofii przyrody[18] okazały się silnym i oryginalnym impulsem dla literaturoznawstwa oraz filozofii. Frazer łączył sugestie płynące z teorii Mannhardta z fascynującym problemem królobójstwa, a w swoich rosnących z każdym wydaniem zbiorach źródeł nawiązywał też do nowszych teorii „totemizmu”[19] i „preanimizmu”. Sądzono, że to właśnie w nich należy szukać najbardziej pierwotnej formy religii – wiary w nieosobową Manę[20]. Przekonanie to podzielał także Nilsson[21]. Mitologem Frazera o „umierającym bogu” Adonisie-Attisie-Ozyrysie, w połączeniu z sakralną władzą królewską, stał się kluczem, który zdawał się otwierać wiele drzwi. W ostatnich kilkudziesięciu latach wpływ i popularność antropologii odwołującej się do Złotej gałęzi zaczęły się w naukach szczegółowych wyraźnie i raptownie zmniejszać. Przewagę – zarówno w etnologii, jak i w szczegółowych badaniach filologicznych czy archeologicznych – zyskały większa świadomość metod i samokrytycyzm, specjalizacja oraz związany z nią sceptycyzm wobec uogólnień.
U schyłku XIX i na początku XX wieku nastąpił podwójny przełom, który zmienił samoświadomość nauk humanistycznych: Émile Durkheim rozwinął konsekwentnie socjologiczny punkt widzenia, a Sigmund Freud stworzył psychoanalizę. Obaj w swoich tezach z dziedziny historii religii[22] odwoływali się do koncepcji rytuału ofiarnego Williama Robertsona Smitha. Zwolennicy tych dwóch kierunków zgadzają się, że należy ograniczyć rzekomy absolutny charakter i niezależność tego, co duchowe: jak się okazuje, warunkują je nieuświadomione psychiczne, a także ponadindywidualne siły społeczne. Właśnie to założenie – wraz z ograniczeniem do bazy ekonomicznej – leży u podstaw głównej tezy marksizmu. Ortodoksja Friedricha Engelsa oraz dyscyplina partyjna niekiedy wywierały wyraźnie negatywny wpływ na opracowania na temat historii religii odwołujące się do marksizmu[23].
Z powyższego wynika dla religioznawstwa taka oto konkluzja, że badanie „wyobrażeń”, „idei” i „wiary” dla nich samych można co najwyżej uznać za cel tymczasowy; stają się one zrozumiałe dopiero dzięki wpisaniu w szerszy kontekst funkcyjnych powiązań. Impuls socjologiczny natychmiast podchwyciła Jane Harrison w swojej książce Themis, później zaś wykorzystali go Louis Gernet[24] oraz nawiązująca do jego studiów paryska szkoła Jean-Pierre’a Vernanta. Karl Meuli połączył natomiast sugestie Freuda z ludoznawstwem i na tym gruncie powstał jego oryginalny i istotny wkład w rozumienie religii greckiej[25]. Perspektywę psychoanalityczną wykorzystał do podstawowej analizy historii greckiej mentalności także Eric Robertson Dodds[26]. Aspekt psychologiczny i socjologiczny można w perspektywie historycznej przynajmniej co do zasady ze sobą połączyć dzięki hipotezie, że rozwój form społeczeństwa następował dzięki ciągłemu wzajemnemu oddziaływaniu rytuałów religijnych i funkcji duchowych, tak że z punktu widzenia tradycji jedno określało drugie[27].
Odrębny krąg tworzą Walter F. Otto[28] i Karl Kerényi. Książka Die Götter Griechenlands (1929) jest porywającą próbą poważnego potraktowania bogów Homera w końcu jako bogów, wbrew 2500-letniej krytyce. Zgodnie z propozycją Otto bogowie byli – jako prazjawiska – po prostu rzeczywistością, co stanowiło świadome nawiązanie do sposobu widzenia Goethego. Oczywiście obrana droga nie była powszechna, co prowadziło do sublimacji w postaci religii prywatnej. Stanowisko Waltera F. Otto świadomie poparł Karl Kerényi[29]; bogowie i rytuały odsłaniają swoje głębokie znaczenie bez racjonalnej eksplikacji. Coraz bardziej na znaczeniu zyskiwała interpretacja znalezisk archeologicznych. Jedynie przejściowo stworzono syntezę z teorią archetypu Carla Gustawa Junga.
W ostatnich dziesięcioleciach studia nad religią grecką są wszędzie coraz bardziej ożywione i różnorodne, ale trudniej niż poprzednio dostrzec tendencje ogólne. Jednocześnie marksizm wydaje się wycofywać, zaś strukturalizm zamienia się w nieokreślony poststrukturalizm. Inicjatywy i osiągnięcia pozostają inicjatywami i osiągnięciami poszczególnych badaczy, nawet jeżeli niekiedy mówi się o „tworzeniu szkoły”.
Granice językowe stały się coraz bardziej przepuszczalne, ale przecież lokalne akcenty i cechy charakterystyczne nie zanikają. We Francji analizę socjologiczną, nawiązującą w ostatecznym rozrachunku do Durkheima, podjął Gernet, a następnie badania prowadziła ciesząca się dużym uznaniem szkoła Jean-Pierre’a Vernanta[30]: były to badania religii greckiej w społecznym kontekście polis.
Przejściowo decydujący wpływ zyskał zainicjowany przez Claude’a Lévi-Straussa strukturalizm, który wywołał w naukach humanistycznych powszechną fascynację. Zrywa on z naiwnie psychologicznymi, historycznymi i dyfuzjonistycznymi paradygmatami, a bazuje na modelach formalnych wziętych z logiki i lingwistyki. Uczy nowego spojrzenia na mity i potrafi przedstawić je w całej złożoności, wnikając w ich najbardziej swoiste szczegóły[31]. Nurt ten zyskał wpływ we Włoszech, Anglii i USA, najmniej zaznaczył się w Niemczech, zaś Francja pozostaje nadal jego centrum. Lévi-Strauss skupił się na mitach Indian. Jeśli chodzi o religię grecką, to poruszenie wywołały interpretacje zwłaszcza Marcela Detienne’a[32]. Oczywiście po pewnym czasie pierwotna energia strukturalizmu osłabła; osiągnięć Lévi-Straussa nie dało się powtórzyć i rozwinąć w takim stopniu, jak tego oczekiwano.
W Stanach Zjednoczonych badacze podchwycili zarówno inicjatywy niemieckie, jak i francuskie, co zaowocowało szeregiem publikacji. Nowym odkryciem stała się perspektywa feministyczna. Zainteresowanie systemami komunikacji i symboli jest szeroko rozpowszechnione; w połączeniu z lingwistyką, semiologią czy strukturalizmem skupia się ono na mediach i bierze zawsze pod uwagę bazę społeczną. Widać skłonność do teoretycznych debat, które nie chronią przed niebezpieczeństwem wtłoczenia tego, co już znane, w formę nowych terminologii.
W Liège wokół André Motte’a powstał ośrodek studiów nad religią grecką wraz z czasopismem Kernos. Istotnym narzędziem pomocniczym jest obszerna bibliografia Mentor, której autorzy nie są jednak w stanie dotrzymać kroku wzbierającej na całym świecie fali publikacji[33]. Także gdzie indziej powstały dzięki międzynarodowej współpracy znaczące dzieła zbiorowe, do których należy przede wszystkim „powołany do życia” przez Lilly Kahil Lexicon Iconographicum Mythologiae Classicae (LIMC); po nim ukazał się Thesaurus Cultus et Rituum Antiquorum (ThesCRA).
W całym regionie śródziemnomorskim prowadzi się nadal, i to z coraz większą intensywnością, prace archeologiczne. Niegdysiejsze poszukiwania skarbów ostatecznie ustąpiły miejsca konsekwentnie metodycznym analizom o szerokich horyzontach historii kultury. Coraz bardziej korzysta się z technik opartych na zdobyczach nauk przyrodniczych, które pozwalają zbadać najmniejsze ślady i umożliwiają ich wiarygodne datowanie. Jeśli chodzi np. o rytuały ofiarne, to badania kości zwierząt w miejscach świętych prowadzą do zupełnie nowych odkryć.
Niniejsza książka jest próbą interpretacji rytuałów związanych z ofiarami zwierzęcymi na szerokim tle antropologicznym[34]. Źródłem inspiracji byli dla autora Karl Meuli i Reinhold Merkelbach; nawiązuje on też do prac Alberta Henrichsa, Fritza Grafa i Jana Bremmera. Do tego doszły później jego wyprawy w sferę – z jednej strony – ogólnych zagadnień antropologicznych, a nawet biologicznych[35], z drugiej zaś – w świat kultury orientalnej[36]. We wszelkich pomysłach próbował czerpać z różnorodności danego nam świata, by znaleźć drogę do jego zrozumienia.
2. Źródła
Przekazywanie religii i informacji o niej następuje zawsze za pośrednictwem języka, choć nie tylko tą drogą. Najważniejszymi świadectwami religii greckiej pozostają nadal teksty literackie, zwłaszcza że Grecy stworzyli kulturę zdecydowanie literacką, mimo że prawie nie było w tym kręgu kulturowym tekstów religijnych w ścisłym znaczeniu tego słowa. Nie istniały ani Pismo Święte, ani Koran, prawie nie było też formuł modlitewnych i liturgii. Sekty miały później swoje osobne księgi, pochodzące na przykład od „Orfeusza”, nie można ich jednak porównać z Wedami czy Awestą, nie mówiąc już o Torze. W Grecji to właśnie poeci – ku uciesze publiczności – deklamowali eposy i za każdym razem na święto poświęcone bogom tworzyli nowe pieśni. Jednocześnie w twórczości epickiej, z Iliadą Homera na czele, historie bogów przeplatano z opowieściami heroicznymi i tym samym w wyjątkowy sposób kreślono wizerunki bogów[37]. W tekstach z epoki brązu można znaleźć dużo starsze szczegóły: imiona bogów, wzmianki o sanktuariach, świętach i obrzędach, jednak żywy obraz religii greckiej zaczyna się dopiero od „Homera”. Już na początku VII wieku przed Chr. Hezjod zebrał mity o bogach w teogoniczny system, do którego dołączył katalogi mitów o herosach, które można było dowolnie rozszerzać[38]. Niemal cała archaiczna liryka chóralna była poezją kultową; rapsodowie rozpoczynali swoje uroczyste recytacje eposów od Hymnów homeryckich. Następnie tragedia klasyczna pokazała cierpienie jednostki, otoczone tajemnicą tego, co boskie. Komedia wprowadziła ważne uzupełnienia dzięki spojrzeniu na rzeczywistość zwykłego człowieka, a także dzięki burleskowej parodii[39]. Głównym świadectwem religii greckiej jest więc praktycznie cała starsza poezja, z której zachowała się oczywiście tylko niewielka cząstka. Literatura prozatorska, która rozwinęła się w V wieku, a od IV wieku odgrywała pierwszorzędną rolę, uczyniła religię przedmiotem wielowątkowej dyskusji. Treść starych tradycji weszła częściowo do mitograficznych kompendiów i w tej formie się zachowała. Najbogatsza w treści jest Biblioteka nazwana imieniem Apollodorosa[40].
Badanie i gromadzenie przekazów – tj. historía – stały się od V wieku samodzielnym gatunkiem literackim. W powiązaniu z opowieściami mitycznymi opisywano również obrzędy, drómena, rytuały. Najstarszym z zachowanych i najważniejszym dziełem są Dzieje Herodota (które ukazały się około 425 przed Chr.). Później, w IV wieku, lokalni pisarze zajmowali się w wielu miejscach pielęgnowaniem własnych tradycji – przede wszystkim attydografowie w Atenach[41]. Z kolei poezja hellenistyczna połączyła uczoność z lokalnymi zwyczajami i mitami[42]. Szczegółowe opisy istniejących obrzędów zostały zawarte w geograficznym dziele Strabona (I wiek przed Chr.)[43], a zwłaszcza w przewodniku po Grecji pióra Pauzaniasza (II wiek po Chr.)[44]. W końcu Plutarch (który działał około 100–120 roku) jako historyk włączył do swojej obszernej twórczości pisarskiej wiele uczonych fragmentów, ale również ważne szczegóły istniejącego rytuału znanego mu z własnego doświadczenia, był bowiem kapłanem w Delfach. Wszystkie te źródła składają się na różnorodny i często szczegółowy obraz greckich rytuałów, które oczywiście uwidoczniają się zawsze poprzez medium formy literackiej – nie w postaci ksiąg liturgicznych przeznaczonych dla tych, którzy praktykowali, ale z zewnętrznej perspektywy rzeczywistego lub fikcyjnego obserwatora.
Bezpośrednimi świadectwami o charakterze publicznym albo prywatnym są niezwykle liczne inskrypcje; epigrafika stała się samodzielną nauką. Niewątpliwie ważne dla religii były tak zwane prawa sakralne[45], które z reguły pokazują oczywiście jedynie zewnętrzną stronę kultu: są to decyzje ludu lub stowarzyszeń dotyczące problemów organizacyjnych, a zwłaszcza finansowych, w szczególności statutów i kalendarzy składania ofiar. Niezwykle istotnym odkryciem jest podwójna Lex Sacra z Selinuntu[46]. Tego rodzaju teksty dostarczają informacji z pierwszej ręki na temat kapłaństwa, terminologii kultu, imion i przydomków bogów, niekiedy dotyczą też specjalnych rytuałów. Na szczególną uwagę zasługują kalendarze sakralne, w których wymienione są obchodzone w roku święta i związane z nimi ofiary. Również rachunki i inwentarze mogą mieć znaczenie dla ustalenia szczegółów.
Naocznymi świadkami religii greckiej są zabytki sztuki greckiej, świątynie, posągi, malowidła[47]. Niektóre świątynie w Atenach, Agrygencie, Selinuncie i Pestum przetrwały do naszych czasów. Rzymskie kopie wizerunków greckich bogów przez stulecia dawały najbardziej bezpośredni wgląd w religię antyczną, ale już dawno ustąpiły miejsca oryginałom odkrytym dzięki wykopaliskom archeologicznym. Poza tym naukowa archeologia wydobyła na światło dzienne wręcz nieprzebrane bogactwo pozornie drobnych świadectw. W ten oto sposób przed naszymi oczami z wyjątkową intensywnością na nowo rysują się wczesne epoki w historii Grecji. Odkopano Akropol i Olimpię, Delfy i Delos, wielkie sanktuaria i nieprzebraną liczbę mniejszych, dzięki czemu ich historię można ustalić dosyć dokładnie; z kolei ceramika stworzyła mocny fundament dla chronologii, a niepozorne pozostałości architektoniczne umożliwiły dokonanie wielkich rekonstrukcji[48]. Zabytki kultu, ołtarze, naczynia rytualne, a nawet kości zwierząt i pozostałości roślin dają wskazówki, których nie sposób zlekceważyć; informacji dostarczają zwłaszcza magazyny darów wotywnych[49]. Nierzadko zawierają one inskrypcje, komu dary były poświęcone; dzięki temu dysponujemy olbrzymim materiałem dotyczącym imion bogów i ich przydomków, na podstawie którego można dokładnie ustalić rozprzestrzenienie poszczególnych kultów. Mimo to funkcję i znaczenie pewnych obiektów architektonicznych czy przedmiotów nierzadko okrywa mrok tam, gdzie brakuje źródeł pisanych.
Niemal tę samą wartość co poezja przedstawiają wizerunki, studiowane z coraz większą intensywnością. Wprawdzie właściwe wizerunki kultowe na ogół praktycznie zaginęły[50], jednak te zachowane na wazach, posągi wotywne czy późniejsze repliki pozwalają prześledzić od czasów wczesnoarchaicznych, krok po kroku, rozwój przedstawień bogów[51]. Ponadto od około 700 roku przed Chr. doszły wizerunki mitologiczne, nierzadko dużo starsze niż zachowane źródła pisane[52]. Stosunkowo rzadkie, choć szczególnie ważne są obrazy scen rytualnych, które dają nam z pewnością pośredni, podległy konwencjom, ale jednak wgląd w rzeczywistość kultu[53].
Niebezpośrednim źródłem mówiącym o postawach religijnych są teoforyczne, tj. pochodzące od imion bogów, imiona ludzi, dzięki którym dana osoba była umieszczona w sferze oddziaływania określonego boga, określana jako jego „dar” – Apollodotos, Apollodoros i Apollonios, Herodotos, Herodoros i Heron, Hermajos i Hermodoros, Athenajos, Hekatajos, Dion, Apelles i wielu innych[54]. Związanych z poszczególnymi bóstwami imion powszechnie używano też na terenie semickiego Orientu. Natomiast wydaje się, że brakowało ich w świecie mykeńskim, u Homera pozostawały one zupełnie na marginesie[55]. Tego rodzaju imiona świadczą o rozprzestrzenieniu kultu poszczególnych bogów, a w ostatecznym rozrachunku o popularności zwykłego Panteonu; oczywiście, imię raz nadane utrzymywano w ramach tradycji rodzinnej bez większego zastanowienia nad jego znaczeniem.
Wymóg metodologiczny, który każe stworzyć obraz archaicznej i klasycznej religii greckiej wyłącznie na podstawie ówczesnych źródeł, nie jest możliwy do spełnienia. Widać to już na przykładzie stosunku między ikonografią a tekstami mitologicznymi. Często można dowieść, a prawie zawsze jest prawdopodobne, że późni mitografowie pojedyncze noty w komentarzach klasyków czerpią z literatury epoki klasycznej i wczesnohellenistycznej; opisy rytuałów były bardzo często dziełami lokalnych pisarzy z IV wieku; Biblioteka Apollodorosa w dużej mierze powtarza katalogi Hezjoda. Poza literaturą musiał także istnieć trwały przekaz lokalny. Wiele z tego, o czym pisze Pauzaniasz, wydaje się prastare; na przykład mit o Demeter z Figalii[56] mógłby sięgać korzeniami do epoki brązu. Bardzo starożytne są również liczne rytuały opisane przez Plutarcha. Dlatego na następnych stronach będziemy stale odwoływać się także do późnych źródeł; datowanie tego, co one przekazują, można określić jedynie terminem ante quem.
Jeżeli religia jest w istocie tradycją, to tym bardziej w opisie religii greckiej nie można tracić z oczu tego, co jeszcze starsze, przedhomeryckie, pochodzące z epoki brązu, a nawet przedgreckie. Od kiedy spektakularne sukcesy Heinricha Schliemanna i sir Arthura Evansa wydobyły z mroku dziejów na światło dzienne epokę minojsko-mykeńską[57], obraz prahistorii i wczesnych epok w kręgu greckim niezwykle się poszerzył i pogłębił. Uwidoczniły się związki zarówno z Orientem z epoki brązu, jak i – gdyby chcieć sięgnąć jeszcze dalej w przeszłość – z europejskim i anatolijskim neolitem[58]. Zasadnicze znaczenie ma podejście, zgodnie z którym religia grecka, „homerycka”, nie jest przedstawiana w izolacji jako coś wyjątkowego, ale traktowana przede wszystkim jako ta, która reprezentuje typ ogólniejszy, koine z epoki brązu. Oczywiście coraz trudniej będzie przyswoić sobie – choćby w ogólnym zarysie – tę różnorodność powiązań, nie mówiąc już o stworzeniu syntezy. Materiał, z którym należy się zapoznać, poszerza się coraz bardziej; a problemy rosną.
3. Zakres problemu badawczego
Adekwatne przedstawienie religii greckiej okazuje się utopią z więcej niż jednego powodu: pojedynczy naukowiec nie jest w stanie objąć całego zgromadzonego materiału, metody są bardzo kontrowersyjne, a sam przedmiot nie wydaje się bynajmniej określony. Z tego powodu łatwiej napisać, czym niniejsza książka nie może być lub czego jej autor nie zamierza w niej osiągnąć, niż określić, czym ona jest: a więc nie jest to obszerny podręcznik, taki jak przed 69 laty przedstawił czytelnikom Martin P. Nilsson, nie jest to profetyczne ożywienie starożytności, na co odważył się Walter F. Otto, nie jest to książka pełna ilustracji, które dodają blasku dziełom archeologów. W ramach zakrojonej na szeroką skalę serii autor tej książki stara się znaleźć drogę w gęstwinie faktów, uwzględniając wielowarstwowość problemu, zdając sobie sprawę z trudności i z tego, że przedstawiona w tej publikacji wizja charakteryzuje się tymczasowością. Autor nie rości sobie prawa do uznania jego koncepcji za wyczerpującą ani ze względu na wykorzystane źródła, ani tym bardziej z uwagi na przywołaną literaturę naukową. Próbuje natomiast dać czytelnikowi do dyspozycji możliwie jak najwięcej pierwszorzędnych świadectw, a dokonując wyboru, za każdym razem chce uwypuklić to, co daje się włączyć w sensowny system powiązań. Dogłębna polemika ze wszystkimi problemami zagadkowymi i kontrowersyjnymi nie mieści się w tak wyznaczonych granicach. Szkoda, że zabraknie tu miejsca na wizję autora dotyczącą religii tragików, zagadnienie to jest jednak zbyt wielowarstwowe, by można je było naszkicować na kilku stronach. Religia jawi się w niniejszej książce raczej jako ponadosobowy system komunikacji.
Granice czasowe i przestrzenne zarówno religii greckiej, jak i w ogóle greckiej kultury wyznacza obszar oddziaływania języka i literatury greckiej, które nabrały właściwych sobie cech i zyskały na znaczeniu po upadku kultury epoki brązu, zwłaszcza w okresie orientalizującym. Kres jej położyła rewolucja kulturalna chrześcijaństwa wraz ze spustoszeniami wywołanymi wędrówką ludów oraz z wdarciem się do tego świata islamu. Igrzyska olimpijskie i misteria eleuzyńskie odbywały się ponad 1000 lat, zanim cesarz Teodozjusz w 393 roku po Chr. zakazał składania wszelkich pogańskich ofiar. Filozofowie świadomie reprezentujący pogańskie poglądy działali jeszcze do czasów Justyniana, który w 529 roku po Chr. zamknął ateńską Akademię. Natomiast początki kultury greckiej giną w mrokach prehistorii; katastrofy i wędrówki około i po 1200 roku przed Chr. stanowią jednak dość wyraźną cezurę[59]. Pojęcia „grecka” używa się w odniesieniu do kultury rozpoczynającej się od tego przełomu, w odróżnieniu od pojęcia „mykeńska”. Nie można jednak w tej publikacji zrezygnować z przedstawienia zarysu religii minojsko-mykeńskiej, gdyż tworzy ona podstawę religii greckiej. Religia grecka staje się rzeczywiście uchwytna dopiero od IX/VIII wieku przed Chr., zaś literatura i przedstawienia figuratywne sięgają swoimi korzeniami do czasów tylko nieco wcześniejszych niż 700 rok przed Chr. W ten oto sposób mamy przestrzeń 1100 lat, pełną wstrząsów militarnych i społecznych, gospodarczych i duchowych. W niniejszej książce – odpowiednio do całościowej koncepcji serii – za górną granicę przyjęto przełom związany z wyprawami Aleksandra. Przełom ten spowodował rozszerzenie na niespotykaną dotąd skalę przestrzeni życiowej Greków i powstanie nowych ośrodków rozwoju, usunął w cień kulturę polis, a zarazem na nowo wprowadził do gry cywilizacje orientu, można więc go uznać za granicę epok.
Właściwym przedmiotem badań pozostaje religia połączonych więzami języka i kultury grup miast i plemion w Grecji, na Wyspach Egejskich oraz na wybrzeżu Azji Mniejszej, włącznie z ich koloniami od Morza Czarnego aż po Sycylię, południową część Italii, Marsylię i Hiszpanię, w późnej epoce geometrycznej, archaicznej i klasycznej, od 800 do 300 roku przed Chr. Główną formą życia społecznego w tej epoce jest grecka polis.
Nawet jeśli przyjąć te granice, to rodzi się pytanie, na ile można mówić o „religii greckiej” jako takiej – przecież każde plemię, każda kraina, każde miasto miały własną tradycję, której uparcie się trzymały. Czy więc nie byłoby słuszniej mówić o mnogości „religii greckich”?[60] Tej tezie należy przeciwstawić fakt, że oprócz możliwości porozumiewania się za pomocą wspólnego języka istniała od VIII wieku również wspólna kultura literacka, zdominowana przez poezję homerycką, która przedstawia wspólny panteon; jednocześnie kilka sanktuariów zyskało panhelleńskie znaczenie, na czele z Delfami i Olimpią; i właśnie wówczas, niezależnie od lokalnej specyfiki, rozwinął się typowo grecki styl w sztukach plastycznych, który później opanował cały basen Morza Śródziemnego. Przy wszelkim uwypuklaniu cech lokalnych, ale też sekciarskich różnic, samym Grekom manifestacje ich życia religijnego jawiły się jako coś, co można było w zasadzie ze sobą pogodzić, jako odmienność zwyczajów, które łączyło umiłowanie tych samych bogów w ramach jednego świata. „Ruchy” religijne o charakterze powszechnym można zauważyć już w VI wieku, później religia w ogóle popadła w kryzys na skutek rozwoju filozofii. Lecz tego, że greccy bogowie należą do greckiego świata, nie chciała zakwestionować nawet filozofia grecka.
Religia grecka prezentuje się badaczowi w podwójnej postaci rytuału i mitu. Brakuje jej założycieli, pism objawionych[61], nie ma też organizacji kapłanów i mnichów. Legitymizację dla tej religii stanowi tradycja, która sama siebie uprawomocnia jako twórcza siła trwania z pokolenia na pokolenie.
Rytuał jest, gdy patrzy się nań z zewnątrz, programem demonstracyjnych działań, określonych pod względem sposobu wykonania, a często też miejsca i czasu; jest on „święty” w tym sensie, że wszelkie zaniechanie rytuału czy naruszenie go wywołuje strach i wiąże się z sankcjami. Komunikowanie go wspólnocie i utrwalanie go w jej pamięci konstytuuje i gwarantuje solidarność zamkniętej grupy. W tej funkcji rytuał towarzyszył różnym formom ludzkiego współżycia zapewne od czasów prehistorycznych[62].
Częścią „świętego” rytuału jest wezwanie niewidzialnych mocy, które są osobowym vis-à-vis; potęgi te w dostępnych nam tekstach nazywają się „bogami”, theoí. Więcej o nich mówi mit, a zatem zespół tradycyjnych opowieści[63], które u Greków cechowało do pewnego stopnia to, że nie były wiążące. Prawda mitu nie jest niepodważalna i nie trzeba w nią „wierzyć”. Jednak abstrahując od tego, że mit o bogach jest przede wszystkim jedyną adekwatną formą pozwalającą w sposób całościowy uporać się z rzeczywistością, to zyskuje on znaczenie właśnie w powiązaniu ze świętymi rytuałami, którym nierzadko dostarcza uzasadnienia, „ajtiologii”, często też przez niego opowiadaną na nowo. Następnie sztuka poezji nadaje ze swej strony poszczególnym mitom trwałą i sugestywną formę, a z kolei jej recytacja stanowi integralną część święta ku czci bogów. Dlatego też mit grecki – złożony w swojej istocie i oddziaływaniu – wymyka się jednowymiarowym klasyfikacjom i analizom.
Rozdział 1
Prehistoria i epoka minojsko-mykeńska
1. Neolit i wczesna epoka brązu
Religia starożytna rozumie samą siebie jako „zwyczaj” (nómos) i kontynuuje tradycje, których ślady nikną w mroku prehistorii przez wydłużające się odcinki czasu. Od VIII wieku przed Chr. epoki odmierza się miarą stuleci, ba, nawet dziesięcioleci, przed nim mamy cztery „mroczne wieki” i mniej więcej osiem stuleci rozkwitu kultury epoki brązu; przedtem przez całe tysiąclecie trwa wczesna epoka brązu, przez ponad trzy tysiące lat – neolit; idąc dalej w głąb historii, mamy górny paleolit, obejmujący więcej niż 25 000 lat, który nawet w najmniejszym stopniu nie sięga jeszcze początków historii ludzkości. Istnieją dowody działalności religijnej człowieka od dolnego paleolitu[1].
Wszystkie okresy prehistorii na zawsze pozbawione są świadectwa języka, autentycznej werbalizacji, która pozwoliłaby na interpretację różnorodnych i często mylących znalezisk. Zachowany zbiór szczątków zawsze będzie tylko jednostronny i zależny od przypadkowych warunków fizyczno-chemicznych. Dlatego łatwiej poznawać pochówki niż świadectwa życia. Najdokładniej można datować i klasyfikować skorupy naczyń glinianych, bowiem od wynalezienia około 6000 roku przed Chr. ceramiki staje się ona kryterium wyznaczającym granice i chronologię poszczególnych kultur. Działania, a tym bardziej wyobrażenia człowieka we wczesnych epokach dziejów można zrozumieć tylko pośrednio. Wraz z przyrostem materiału źródłowego i postępem metod badawczych tym powściągliwej podchodzi się do zbyt pośpiesznie formułowanych interpretacji, w tym też religijnych. Nie chodzi o to, by niezrozumiałe po prostu nazwać „religijnym” czy „rytualnym”, nawet jeżeli wzięte skądinąd analogie wydają się dostarczać wyjaśnienia. Jednak sprzeciwiająca się temu zasada krytyczna, która w każdym przypadku wymaga pozytywnego dowodu na istnienie religijnego sensu, jak wszystkie podejścia minimalistyczne stwarza niebezpieczeństwo, że pominięte zostanie to, co najistotniejsze. Należy przy tym wziąć pod uwagę, że uroczystości religijne, takie jak procesje czy tańce, a także wieńce, maski, sakramenty i sekretne ryty nie pozostawiają po sobie nawet najmniejszego trwałego śladu. Oczywiście pomocne mogą się okazać sztuki plastyczne, które jednak niosą ze sobą kolejne problemy interpretacyjne. Inna droga ku prehistorii prowadzi poprzez język: greka należy do języków indoeuropejskich, więc naukowa rekonstrukcja indoeuropejskiego prajęzyka otwiera wgląd do świata Indoeuropejczyków. Rekonstrukcja tego świata wprowadza nas w IV i III tysiąclecie. Wydaje się jednak, że wyznaczone zadanie, jakim jest znalezienie jednoznacznego związku wyników badań nad językiem ze znaleziskami archeologicznymi, okaże się niemożliwe do rozwiązania: trudno na gruncie archeologii znaleźć „praojczyznę Indoeuropejczyków” czy wyjaśnić migrację indoeuropejskich plemion do Grecji; nie da się nawet w sposób bezsprzeczny udowodnić – na podstawie wykopalisk, ceramiki czy form pochówków – o wiele późniejszej i historycznie poświadczonej wędrówki Dorów[2].
Grecja, i w ogóle Europa, była zamieszkana przez ludzi już w paleolicie[3]. Stałe osady pojawiły się we wczesnym neolicie w VII tysiącleciu przed Chr.[4], a ich początki sięgają jeszcze czasów poprzedzających wynalazek ceramiki. Tym samym dokonał się decydujący przełom: społeczeństwa myśliwsko-zbierackie zajęły się rolnictwem i hodowlą bydła. Odpowiednio do tego rozwoju ośrodkami cywilizacji stały się żyzne równiny, z Tesalią na czele, gdzie najważniejsze i najwcześniej odkryte stanowisko archeologiczne Sesklo dało nazwę etapom lokalnej kultury neolitycznej[5]. Następnie w krąg kultury neolitycznej włączyły się z jednej strony Macedonia, z drugiej Beocja, Argolida, Mesenia; kultura neolityczna już w VII tysiącleciu dotarła także na Kretę.
Ta najwcześniejsza w Europie kultura rolnicza przyszła ze Wschodu. W Grecji nie znano ani gatunków zboża, takich jak jęczmień i pszenica, ani najważniejszych zwierząt domowych, np. kóz czy owiec. Początki kultury neolitycznej leżą na terenach „żyznego półksiężyca” między Iranem a Jerychem; rozprzestrzeniała się ona w kierunku Grecji przez Azję Mniejszą. W południowej Anatolii dzięki wykopaliskom w Çatal Hüyük i Hacılar[6] odkryto ośrodek z wyraźnymi powiązaniami z jednej strony z Sesklo, z drugiej – z poświadczoną później religią anatolijską. Także ceramika malowana przyszła do Grecji ze Wschodu, tak jak w III tysiącleciu obróbka metali, a jeszcze później napłynęły stamtąd inspiracje do powstania kultury wysokiej i pisanej; mówiono o „dryfie kulturowym ze Wschodu na Zachód”[7]. Jednak również na północy na żyznych terenach nad Dunajem, za górami Bałkanów, od VI tysiąclecia powstawały kultury rolnicze, które oddziaływały na Grecję; specyficzne cechy znalezisk z osady obronnej Dimini w Tesalii wraz z przynależną ceramiką wyjaśnia się właśnie takim przenikaniem się kultur w IV tysiącleciu.
Wydaje się, że grecki neolit – bez radykalnych załamań i głębszych zróżnicowań – obejmuje z górą trzy tysiąclecia. Świadectwa zjawisk religijnych są w tym okresie skromne[8], a w miarę rozwoju kultury neolitycznej jest ich coraz mniej. Najważniejszy zespół znalezisk o przypuszczalnie religijnym znaczeniu stanowią posążki, które towarzyszą też azjatyckiej, afrykańskiej i europejskiej kulturze neolitycznej. Są to małe figurki z gliny, niekiedy z kamienia, zwykle przedstawienia nagich kobiet z często przesadnie wyeksponowanymi dolnymi partiami ciała, pośladkami i cechami płciowymi. Poprzedzają je figurki z okresu górnego paleolitu. W różnych formach przetrwały one do etapu wykształcenia się kultur wyższych, w Grecji przynajmniej do epoki archaicznej. Od początku znaleziskom tym towarzyszyły problemy interpretacyjne: zgodnie ze starszymi, obiegowymi interpretacjami były to przedstawienia Bogini Matki, symbolu płodności ludzi, zwierząt i ziemi. Istnieje pokusa, by od razu powiązać te wierzenia z dominacją kobiecych bóstw jeszcze w historycznym kulcie greckim, jak też z poświadczonym dla okresu mykeńskiego kultem „Pani” (Pótnia) występującej pod różnymi postaciami, aż po kult Magna Mater, który dotarł do Rzymu. Jednak interpretacja ta wykracza dalece poza to, co daje się udowodnić. Fakt, że figurki występują często w dużej liczbie i że nie można stwierdzić ich jednoznacznego związku z miejscami świętymi, sprawia, że każda ustalona z góry interpretacja budzi coraz więcej sceptycyzmu[9].
Najbardziej niezwykłym, sugestywnym, ale też najdobitniejszym świadectwem przeszłości są wykopaliska w Çatal Hüyük (przyp. 6 w tym rozdziale). W tym mieście z okresu wczesnego neolitu odnaleziono szereg miejsc świętych – specjalnie wyposażonych pomieszczeń w wieloizbowych domach: ich cechą wyróżniającą są wtórne pochówki zmarłych, ławy z doczepionymi do nich rogami byków, figuratywne malarstwo ścienne, ale przede wszystkim reliefy ścienne z przedstawieniami Wielkiej Bogini na ścianie, z podniesionymi rękami i rozstawionymi nogami, które najpewniej wyobrażają rodzącą matkę zwierząt i samego życia. Fakt, że kobiecemu posążkowi towarzyszy chłopięcy partner, że inna korpulentna postać żeńska w połogu siedzi na tronie wśród lampartów, że malowidło ścienne przedstawia polujących na byka mężczyzn w skórach lampartów, nieodparcie nasuwa związek z pochodzącą z Azji Mniejszej Wielką Matką z czasów historycznych, z jej paredrosami, z lampartami czy lwami, ze stowarzyszeniami mężczyzn i bykami składanymi w ofierze. Tu uwidacznia się w sposób niemal zdumiewający religijna ciągłość na przestrzeni ponad pięciu tysiącleci.
Wątpliwości budzi jednak kwestia, czy z tej perspektywy teza o „dryfie kulturowym ze Wschodu na Zachód” może wyjaśnić religię neolitu jako taką, a zwłaszcza religię neolitycznej Grecji. James George Frazer dopatrywał się w „Adonisie–Attysie–Ozyrysie” wyobrażenia Wielkiej Bogini z umierającym partnerem, który – jego zdaniem – symbolizował coroczny, cykliczny zanik i powrót wegetacji. Sir Arthur Evans znalazł tego rodzaju odniesienia w świecie minojskich wyobrażeń[10], ale od dawna podważa się także i tę wielką syntezę. Cząstkowe badania podkreślają specyfikę poszczególnych obszarów; przy ograniczonych możliwościach komunikacji w epoce kamienia należy się raczej spodziewać rozdrobnienia niż duchowej jedności. Wśród posążków odkrytych w Sesklo można często znaleźć postać męską przedstawioną na tronie[11], wokół której stoją bądź siedzą w kucki postacie kobiece. To wskazuje na porządek patriarchalny, może na męskiego boga, a może na boską parę. Istnieje również rzeźba siedzącej kobiety z dzieckiem w typie tzw. kourotróphos[12]. Ityfalliczne posążki mężczyzn[13], a nierzadko również pojedyncze fallusy[14] mogą oznaczać płodność, ale też być apotropaicznym oznakowaniem rewiru, tego jednak nie sposób rozstrzygnąć.
Jako „świątynię” określano budynek w Nea Nikomidia (Macedonia): stosunkowo duży, samodzielny, w środku osiedla. Znajdowały się w nim specyficzne naczynia i pięć posążków[15]. Budynek pochodzi z VI tysiąclecia, dzieli go więc od Homera większy dystans czasowy niż Homera od naszych czasów. Gdzie indziej znaleziono kilka wątpliwych dowodów istnienia miejsc ofiarnych i ołtarzy[16]. Doły ofiarne przede wszystkim w okolicach Otzaki-Magula w Tesalii[17], z warstwami popiołów, kośćmi zwierząt, skorupami naczyń i figurkami, przypisuje się wpływom północnobałkańskim. Kilka jaskiń, które później były miejscami świętymi, w czasach neolitycznych wyraźnie służyło jeszcze do celów mieszkalnych[18].
Mimo różnorodności i niepewności co do poszczególnych znalezisk wydaje się, że w sumie musiały istnieć praktyki religijne podobne do tych znanych z czasów późniejszych. Zwierzętami ofiarnymi Greków były owce, bydło rogate, kozy i świnie, zwykle nie osły i konie, które zaczęto składać w ofierze dopiero w III lub II tysiącleciu. Rytuał ofiarny przypuszczalnie mógł więc jeszcze wcześniej ograniczać się do neolitycznych zwierząt domowych. Z Achillionu w Tesalii pochodzi mała maska z gliny zawieszona na stojaku podobnym do filara[19]. Znalezisko to nieodparcie przypomina kolumnę z maską Dionizosa w formie, w jakiej pojawia się ona na wazach greckich, a mimo to model neolityczny datowany jest na okres około 6000 przed Chr. Jedna ze skorup, zaliczana do ceramiki z Dimini, ukazuje postać ludzką z rękami podniesionymi w „geście epifanii”[20], tak jak pojawia się ona w kulturze minojsko-mykeńskiej, ale też o wiele wcześniej – już w Çatal Hüyük.
Wśród rolniczych świąt Greków wrażenie szczególnie archaicznych sprawiają Thesmoforie. Mówiono o nich, że pochodzą z epoki kamienia[21]. Cechują je ofiary ze świń, dlatego często w sanktuariach Demeter znajdują się wotywne gliniane figurki tych zwierząt. Jednak z Nea Makri pod Maratonem pochodzi sugestywna rzeźba świni jeszcze z okresu wczesnego neolitu[22]. W regionie Bałkanów znaleziono takie rzeźby z wciśniętymi ziarnkami zbóż, co unaocznia ich związek z uprawą roli[23].
W Hermione składano „tajne ofiary” bogini Demeter w kręgu wielkich, nieociosanych głazów – wręcz trudno się powstrzymać, by nie powiedzieć, że są „pradawne” czy „z epoki kamienia”[24]. Można zatem przypuszczalnie uchwycić różnego rodzaju pradawne i utrwalone związki religii greckiej, mimo że jej świadectwa odkrywane są w znacznie od siebie oddalonych miejscach, zaś budzące wątpliwości puste przestrzenie da się wypełnić hipotezami. Należy też spodziewać się nowych znalezisk.
Epoka brązu rozpoczęła się w IV tysiącleciu dzięki technologicznym bodźcom ze Wschodu. Podczas gdy w Mezopotamii i w dolinie Nilu rozwijały się pierwsze cywilizacje, impuls do związanego z obróbką metali postępu kultury przyszedł do Grecji z Azji Mniejszej. W tym czasie w Troi[25] nastąpił już pierwszy okres rozkwitu, którego świadectwem jest „skarb Priama”. Grecja pozostała w tyle, choć również tam – na skutek podziału pracy oraz koncentracji bogactwa i władzy – powstawały podobne do miast, otoczone murem osady z dużymi budynkami w centrum. Najlepiej zbadana jest Lerna w Argolidzie. Nazwę można prawdopodobnie wywieść z protohatyckiego języka Anatolii[26]. Charakter nadają temu miejscu potężne źródła. Wzniesiono tam rodzaj pałacu, który nazwano „Domem Dachówek” od rodzaju zachowanych po nim pozostałości. Budowla ta została około 2100 roku zniszczona podczas najazdu[27].
Rytm historii przyspieszył, zauważalne jest również większe zróżnicowanie pod względem geograficznym. Można odróżnić przynajmniej kulturę kontynentalnej Grecji – nazywaną teraz „wczesnohelladzką” – od „cykladzkiej” kultury wysp egejskich i „wczesnominojskiej” kultury Krety, która bez przeszkód przeobraziła się w cywilizację minojską.
Świadectw religii wczesnohelladzkiej jest jeszcze mniej niż tych związanych z religią z epoki neolitu. Bardzo rzadko występują posążki, co może wskazywać na utratę znaczenia kultów prywatnych i domowych. Za to wyraźnie zachowane są ślady kultu ofiarnego. Z budowli w Lernie, wcześniejszej od „Domu Dachówek”, pochodzi wielki, płaski, prostokątny, bogato zdobiony terakotowy basen z zagłębieniem w kształcie obosiecznych toporów. Są na nim ślady ognia, musiał więc służyć jako ceremonialne palenisko[28]. Uwagę zwracają warstwy popiołu, pozostałe przypuszczalnie po składaniu ofiar, w okrągłych budowlach w Orchomenos[29]. Najważniejsze znalezisko pochodzi z Eutresis w Beocji[30]. W jednym z domów w tamtejszej osadzie z tyłu, za pomieszczeniem wejściowym i mieszkalnym, znajdowało się trzecie, większe. Poza (występującym zwykle z boku) paleniskiem umieszczono w jego środku murowaną ławę oraz okrągłą, zdobioną platformę ze śladami ognia i kości zwierząt. W dole ofiarnym odkryto popiół, kości zwierząt i uszkodzoną przez ogień ceramikę. Obok platformy leżało naczynie w kształcie głowy byka – najstarsza forma rytonu. W pomieszczeniu tym składano więc ofiary ze zwierząt powiązane z libacjami. W tym przypadku można mówić o miejscu świętym, chociaż nie ma tu żadnego wizerunku boga. W dole ofiarnym w starszej warstwie odkopano w Eutresis małą kolumienkę, baítylos. Do budowli, która stała w tym miejscu wcześniej, należało zagadkowe chásma – okrągły, lejowaty dół o średnicy sześciu metrów i głębokości ponad trzech metrów, otoczony murem. Czy właściwe jest tu skojarzenie z późniejszymi okrągłymi budowlami otaczającymi doły ofiarne? Na tym miejscu świętym powstała przykuwająca uwagę budowla z wielkim pomieszczeniem z kolumną w środku, nie znaleziono jednak żadnych dalszych wskazówek co do funkcji kultowych tej przestrzeni.
Kiedy „Dom Dachówek” został zburzony, najwyraźniej na skutek zbrojnego najazdu, na jego ruinach usypano duży okrągły kopiec, który przetrwał stulecia[31] – stanowił on znak minionego świata, a może też ośrodek kultu poświęcony jakiejś „chtonicznej” mocy. Do tych, którzy widzieli to miejsce i otaczali je czcią, należeli bez wątpienia Grecy mówiący już po grecku.
Żegluga w rejonie Cyklad istniała od wczesnego neolitu, ponieważ obsydian z wyspy Melos był towarem pożądanym. Kultura Cyklad z okresu brązu[32] opierała się na połączeniu uprawy roli i rzemiosła z handlem morskim. Dzięki kontaktom ze Wschodem i Zachodem małe, kwitnące wspólnoty rozwinęły własny styl. Godne uwagi są wielkie założenia grobowe, częściowo przykryte fałszywym sklepieniem i przeznaczone do wielokrotnych pochówków. W dużej mierze właśnie z grobów pochodzą dzieła, dzięki którym sztuka Cyklad stała się znana, a nawet modna. Są to marmurowe idole, które czasem osiągają monumentalne rozmiary. Przedstawiają one głównie nagie kobiety, w postawie wyprostowanej, ale z rozstawionymi stopami, nie można ich więc postawić. Ich sztywne ramiona krzyżują się pod piersiami, a zaledwie zaznaczone twarze skierowane są ku górze. Występują też rzeźby muzyków z lirami i aulosami. Te dzieła sztuki nie powstały wyłącznie jako dodatek do pochówków – wielki posąg złamano, by zmieścił się do grobu. Współczesny obserwator zafascynowany jest abstrakcyjną, ale jednak harmonijną, skończoną formą tych figur. Jednak ich interpretacja z punktu widzenia historii religii nie znajduje potwierdzenia: czy mamy do czynienia z Wielką Boginią, matką życia i śmierci, z boginiami, nimfami, z tymi, którzy towarzyszą ludziom w wędrówce w zaświaty[33]? Jeszcze bardziej zagadkowa jest wygrawerowana na srebrnej blasze postać „bogini ptaka”, wyprostowana, w postawie stojącej, z wyraźnie zarysowanym dziobem i skrzydłami[34]. Także i w tym przypadku wszystkie próby interpretacji muszą pozostać w sferze hipotez. Jednak widać tu ciągłość, związek z późniejszym kultem greckim, zapowiadanym przez charakterystyczne naczynie kultowe o nazwie kérnos, wokół którego rozmieszczonych jest wiele małych miseczek czy dzbanów[35].
Nilsson napisał o religii helladzkiej krótko: We know nothing[36]. Również po wykopaliskach w Lernie i Eutresis niewiele można wywnioskować. Wystarczy jednak wykazać, że indoeuropejscy/greccy przybysze zastali już rozwinięte kulty i je przyjęli. Uzasadniając tezę o mykeńskim pochodzeniu mitologii greckiej, Nilsson[37] zwrócił uwagę na zbieżność centrów wielkich cykli mitycznych z centrami kultury mykeńskiej. Jednak zarówno w Tesalii, jak i w Beocji, Etolii, Attyce, Argolidzie, w dolinie Eurotasu lub w Mesenii – wszędzie mykeńskie miasta powstają na obszarach osadnictwa z okresu neolitu i wczesnej epoki brązu, na terenie starej kultury rolniczej. Tak więc możliwe jest, że teza Nilssona w pewnym sensie nawet nie tyle idzie za daleko, ile za bardzo zawęża problem. Godne uwagi wydaje się to, że niektóre sanktuaria, leżące z dala od późniejszych miast greckich, leżą w miejscu osad helladzkich. Dotyczy to przede wszystkim Herajonu w Argolidzie[38], może też na Samos[39]. Mokradła w pobliżu Lerny stały się później miejscem misteriów dionizyjskich[40]. Naczynie Dionizosa z dwoma dużymi uchami – kántharos – jest formą typową dla średniej epoki brązu. Pod ołtarzem Zeusa w Lykajonie odnaleziono ślady kultu helladzkiego[41]. Czasem to, co wydaje się nie istnieć w kulcie minojsko-mykeńskim lub pozostaje w nim na drugim planie, łączy religię grecką z tym, co neolityczne i wczesnohelladzkie: ofiary ze zwierząt z wykorzystaniem ognia, przedstawienia ityfalliczne, maski. Trudno nie zauważyć, że doszło do zerwania wielu wątków tradycji, a wczesne dzieje obfitują w niezliczone katastrofy, ale nieustannie działały także siły dążące do zachowania tradycji, zwłaszcza w sferze religii.
2. Indoeuropejczycy
Od dawna wiadomo, że greka jest tak blisko spokrewniona z grupą innych języków Europy i Azji, że można odtworzyć wspólny prajęzyk – indogermański lub indoeuropejski – wraz ze szczegółami fonetyki, fleksji i słowotwórstwa[42]. Wspólne cechy są szczególnie dobrze widoczne w przypadku języków, które długo były uważa za najstarsze: greki homeryckiej i sanskrytu wedyjskiego. Odkrycie hetyckiego i spokrewnionych z nim języków anatolijskich, które można datować na pierwszą połowę II tysiąclecia, skomplikowało obraz, ale w zasadzie potwierdziło tę rekonstrukcję. Nieodparcie nasuwa się konkluzja, że ową zrekonstruowaną mową posługiwał się jakiś lud czy też grupy lub grupa „Indoeuropejczyków”. Lud ten rozpadł się na plemiona, które dotarły do Indii, Azji Mniejszej, Grecji, ale też do Italii oraz do zachodniej i północnej części Europy. Podczas tych wędrówek ze wspólnego prajęzyka wyodrębniły się poszczególne języki. Pojawienie się Hetytów pozwala określić dolną cezurę czasową tego procesu różnicowania. Jednocześnie nie należy arbitralnie przesuwać granic epoki, w której istniał wspólny język, daleko w głąb prehistorii, gdyż na skutek nieuchronnych przemian w czasach przed wynalezieniem pisma choćby wedyjski i greka musiałyby oddalić się od siebie na tyle, że ich związek nie byłby rozpoznawalny. Zatem nie można cofnąć się dużo dalej niż do pierwszej połowy III tysiąclecia. Ponadto w indoeuropejskim występują dwa słowa oznaczające „koło” – kýklos i rota – które prawdopodobnie wynaleziono dopiero w IV tysiącleciu.
Duże kontrowersje budzi historyczna konkretyzacja tych postulatów, zwłaszcza kwestia znalezienia „praojczyzny Indoeuropejczyków”, co oznaczałoby przyporządkowanie widocznej w badaniach archeologicznych warstwy kultury neolitycznej do „Indoeuropejczyków”[43].Tymczasem przestrzeń geograficzna obejmuje tereny od Ałtaju do Anatolii, a nawet do Niemiec Północnych. Nie należy się więc spodziewać szybkiego rozstrzygnięcia tego problemu.
W każdym razie Grecja – jak również Italia, Anatolia i Indie – uległa indoeuropeizacji dopiero na skutek wędrówek ludów w epoce brązu. Jednak imigracja Greków do Grecji, a dokładnie tych, którzy posługiwali się językiem powstałym z indoeuropejskiego, uważanym przez nas za język „Hellenów” czy „grekę”, nie jest bynajmniej zagadnieniem mniej kontrowersyjnym, choć to problem bardziej sprecyzowany[44]. Z językiem greckim mamy do czynienia od XIV wieku przed Chr. – przykładem są teksty pisane pismem linearnym B. Nikt nie podważa tezy, że władcy Myken już wcześniej – przynajmniej od okresu grobów szybowych (XVI wiek przed Chr.) – mówili tym samym językiem. Natomiast już chociażby ze względu na hipotetyczne początki języka indoeuropejskiego jest nieprawdopodobne, żeby w epoce wczesnohelladzkiej mówiono po grecku np. w Eutresis i Lernie. Tak więc tezy naukowe skupiają się na dwu uchwytnych w wykopaliskach przełomach. Zniszczenia i nowe początki świadczą o daleko idących przemianach przed okresem „wczesnohelladzkim III” i po nim. Około 2200 roku, po Troi II, zniszczono Eutresis, a następnie też „Dom Dachówek” w Lernie. Około 1900 roku występuje ciekawy rodzaj matowoszarej ceramiki minyjskiej wykazujący z kolei związki z Troją[45]. Oba te przełomy ominęły Kretę, gdzie kultura minojska, niegrecka, zaczynała przeżywać rozkwit. Ustalenie pewnych faktów staje się skomplikowane, ponieważ trzeba brać pod uwagę również wędrówki innych niegreckich, choć indoeuropejskich grup, „pra-Greków”, wśród których wskazuje się na kuzynów Hetytów – Luwijczyków z Azji Mniejszej[46]. Ponadto nie można wykluczyć stopniowego, wcześniejszego czy późniejszego przenikania Greków na te tereny bez dramatycznych podbojów i zniszczeń. Także w tym przypadku nie należy spodziewać się zakończenia dyskusji, nie istnieje bowiem ani ceramika indoeuropejska, ani pragrecka.
Słownictwo języka indoeuropejskiego obejmuje również świat duchowy, w którym można rozpoznać struktury wartości, podziały społeczne oraz wyobrażenia religijne. Wyraźnie zarysowuje się w nim patriarchalna organizacja, centralna pozycja ojca w wielkiej rodzinie; znana jest uprawa roli, ale o wiele ważniejsze wydaje się wypasanie zwierząt, bydła i koni. Na tej podstawie rodzą się wyobrażenia o wojowniczych nomadach czy pół-nomadach żyjących na skraju rozwijających się cywilizacji, w których następnie zdobyli pozycję władców. Jeśli jednak uwzględnić szczegóły, to w konkretnych przypadkach pojawiają się specyficzne problemy: przesunięcia w znaczeniach pojedynczych słów, ich odrębne lub paralelne przekształcenia, zapożyczenia. Słownictwo wspólne dla wszystkich języków indoeuropejskich jest niewielkie. Jeśli chodzi o sferę religijną, to występuje dodatkowa komplikacja – nierzadko to samo słowo w jednym języku ma sens jednoznacznie sakralny, w innym zaś ma znaczenie świeckie i codzienne. Użycie religijne nie musi być w tym przypadku pierwotne.
Mimo to można mówić o kilku punktach zaczepienia, jeśli idzie o rozwiniętą religię Indoeuropejczyków[47], w której istnieją bogowie, ich kult i poświęcona im poezja. Przede wszystkim jest „ojciec niebiański”, u Greków i Rzymian najwyższy z bogów – Zeùs patér, Diespiter-Juppiter[48]. Słowo określające „świetlistych” bogów nieba wywodzi się z tego samego korzenia – staroindyjskie deváh, po łacinie deus, w grece natomiast zostało ono wyparte przez theós[49]. Żadnego innego imienia z kręgu bogów olimpijskich nie da się wyprowadzić od któregoś z bogów indoeuropejskich, mimo że niektóre, takie jak Hera, Posejdon czy Ares, zostały utworzone przy użyciu rdzeni słów indoeuropejskich[50]. Natomiast Helios, bóg Słońca, i Eos-Aurora, bogini jutrzenki, są pochodzenia indoeuropejskiego[51], także jeśli chodzi o ich boski status, jednak u Greków znajdują się w cieniu Olimpijczyków. Tego, że w nazwie miejscowości „Plateje”, gdzie istniał kult bogini Ziemi, zawarte jest imię indoeuropejskiej bogini Ziemi, dosłownie „szerokiej”, Grecy już nie mogli wiedzieć. Nieuchronne jest też zestawienie Dioskurów z Aświnami z mitologii wedyjskiej; młodzieńczy bliźniacy, panowie koni, wybawcy w potrzebie – mimo pewnych zbieżności w szczegółach nie zachowało się wspólne imię, a spartańskie imię Tindarídai jest niewiadomego pochodzenia. Dioskurowie nakładają się na niegreckich „Wielkich Bogów”[52].
Jest natomiast pewne, że istniała poezja indoeuropejska[53], sztuka poezji wierszowanej, w której wykorzystywano utarte poetyckie wyrażenia, przy czym niektóre z nich występują w analogicznej postaci w wedyjskim i grece. Na poezję heroiczną wskazuje fraza o „nieprzemijającej sławie”, kléos áphthiton, na poezję o bogach – wspomnienie o nich „jako dawcach tego, co dobre”, dótor/dotêres eáon. Tym samym istniała jednocześnie mitologia politeistyczna, w której swoją rolę odgrywali także Helios i Eos. Ważne były spekulacje wokół zanegowania śmierci, wokół siły życia i nieśmiertelności – co zawiera się w słowie ámbrotos, ambrozja – jednak Grecy nie rozumieli już właściwie tego znaczenia[54].
Można uchwycić pewne zarysy kultu, czci oddawanej sacrum przez składanie ofiar i wznoszenie modlitw. Rdzeń greckiego słowa házesthai („lękać się, czcić”), hagnós („czysty”), hágios („święty”) w irańskiej religii awestyjskiej tworzy podstawowy termin kultu religijnego[55]. W grece te pokrewne określenia zostały zepchnięte na margines sfery religijnej przez hierós i sébesthai. Podobnie rzecz się ma z rdzeniem słowa choaí, które oznaczało „ofiarę płynną” w ramach kultu zmarłych oraz podziemnych mocy: w języku indyjskim i irańskim od niego wywodzi się tytuł kapłana składającego ofiary – hotar, zaotar; jednak w grece to słowo oznaczało również wszelką świecką czynność „wylania, rozlania”, zaś określeniem związanym z kultem było spéndein, spondé, które przeniknęło do greckiego z tradycji anatolijskiej[56]. W szczegółowym opisie choaí w Edypie w Kolonos Sofoklesa[57] owo „rozlanie” wiązało się z rozściełaniem gałązek, co w sposób uderzający odpowiadało indoirańskiemu baresman/barhis: indoeuropejska tradycja rytualna najwyraźniej zachowała się tutaj poza sferą języka.
To, że ofiara zwierzęca była również instytucją indoeuropejską, można wyczytać ze słowa hekatómbe. Nie musiało to być w żadnym razie „złożenie w ofierze 100 wołów” – tę zastanawiającą kwestię można wyjaśnić w ten sposób, że zgodnie z zasadami indoeuropejskiego słowotwórstwa chodziło o czynność, która „pozwalała pozyskać 100 wołów”[58]. Taką koncepcję ofiary jako aktu niejako magicznego, powodującego rozmnożenie, można znaleźć w grece – w odróżnieniu choćby od staroindyjskiego – co najwyżej na marginesie. Wreszcie godne uwagi jest to, że słowo określające modlitewne wołanie i ślubowanie ma w grece oraz w awestyjskim wręcz identyczną formę[59], co świadczy o stosowaniu w przestrzeni indoeuropejskiej także i tej formy wezwania bogów.
Dalej idą fascynujące rekonstrukcje zmierzające do odtworzenia struktur mityczno-religijnych jako odpowiedników organizacji społecznej. Zwłaszcza Georges Dumézil w swoich często powtarzanych i rozszerzanych pracach[60] przedstawia jako podstawową strukturę system „trzech funkcji”: stanów kapłanów, wojowników i wytwórców żywności. Jego zdaniem struktura ta stale uwidoczniała się czy to w panteonie, czy w rytuale, micie, czy w innych opowieściach i spekulacjach. Sukces Dumézila na polu nauki francuskiej był wielki, jednak pojawiło się aż nadto argumentów obalających jego tezy. Andreas Alföldi[61], który poszukiwał innego rodzaju struktur wojowniczej warstwy pasterzy w powiązaniu z mitologią zwierzęcych przodków i podwójnym królestwem, próbował przedłużyć wątki tradycji eurazjatyckich ludów jeździeckich aż do najstarszego państwa Rzymian. Oczywiście niepewność rosła tym bardziej, im te ramy stawały się szersze. Przede wszystkim jednak zwraca uwagę to, że zarówno dla Dumézila, jak i Alföldiego materiał ściśle grecki okazał się nieprzydatny. W tym względzie kultura grecka zdaje się mieć więcej wspólnego z neolityczną anatolijską kulturą miejską niż z indoeuropejskimi plemionami koczowniczymi.
To, że świat grecki, także religię grecką należy rozumieć jako syntezę rdzennego substratu i naleciałości indoeuropejskich[62], jest tyleż przekonującą tezą, co z pewnością uproszczeniem. Na pierwszy plan wysuwają się nieznacznie pozornie fundamentalne dualizmy, które wyolbrzymiają i podkreślają rozróżnienie tego, co „indoeuropejskie”, od „nie-indoeuropejskiego”: pierwiastek męski i kobiecy, patriarchat i matriarchat[63], niebo i ziemia, olimpijskie i chtoniczne, duch i popęd. Wzajemne oddziaływania tych biegunów mają znajdować odzwierciedlenie w religii greckiej w ten sposób, że nowi bogowie obalają starych tytanów albo że indoeuropejski ojciec niebiański bierze za żonę śródziemnomorską „panią”[64].
Przy dokładniejszym przyjrzeniu się niejednokrotnie widać, jak kruszą się granice tych schematów. Mit pokoleń bogów jest pochodzenia bliskowschodniego, tak samo jak wyobrażenie o bogach nieba przeciwstawionych bogom podziemnym[65]. Właśnie „chtoniczne” choaí mają związki językowe z indoeuropejskim, gdy tymczasem „olimpijskie” ofiary wykazują cechy semickie[66]. Jako bóg burzy, niepokonany dzięki władaniu błyskawicą, Niebiański Ojciec, który będąc ojcem nie może obyć się bez małżonki, ma niepokojąco bliskie związki z anatolijskim bogiem burzy[67].
Elementy nie-indoeuropejskie w greckim słownictwie, zwłaszcza w greckich nazwach miejscowości, od dawna wzbudzały zainteresowanie. Uwagę zwracają przede wszystkim przyrostki -nth(os) i -ss(os) w nazwach miejscowości takich jak Kórinthos i Tíryns, Knossós i Parnassós, w nazwach roślin takich jak erébinthos (groch) i kissós (bluszcz), hyákinthos (hiacynt) czy nárkissos (narcyz); mają one – co potwierdza również język hetycki – swoje odpowiedniki w Anatolii[68]. Kwestią otwartą pozostaje to, czy trzeba zakładać istnienie jednorodnego języka, czy raczej wielorakiego i heterogenicznego konglomeratu. Hiacynt, bóg, a zarazem kwiat, jest w micie greckim młodzieńcem, ukochanym Apollona, w którego bóg ów rzucił dyskiem, uśmiercając go. Hiacynt czczony był w Amyklaj, w przeddoryckiej siedzibie królów, jako bóstwo podziemne, a jednocześnie został przecież wzięty do nieba. Szeroko rozpowszechnione było święto Hyakínthia. Często mówiono, jakoby w micie tym zachował się przedgrecki „umierający bóg wegetacji”, który został wyparty przez doryckiego Apollona[69]. Mimo to święto nazwane imieniem Hiacynta – także w zmieniających się w zależności od dialektu formach – i niezwiązane z imieniem Apollona stało się powszechnie obchodzonym świętem doryckim, o czym świadczy szczególnie szeroki zakres używania nazwy miesiąca hyakínthios[70], zaś miasto Amyklaj łączyły specjalne więzi z semickim Wschodem[71].
Badając mity – niezależnie od rytuału – zawsze i wszędzie można znaleźć pewne zbieżności. Przebogatą skarbnicą tematów indoeuropejskich jest literatura napisana w sanskrycie. Prawdopodobieństwo wspólnych źródeł motywu można stwierdzić jedynie tam, gdzie zgodność okazuje się bardzo specyficzna, niezwykła, a nawet dziwna. Walka smoków[72] to raczej coś uniwersalnego. Natomiast w tym, jak Hefajstos prześladuje Atenę, po czym z jego nasienia powstaje ateński prakról Erechteusz, kryje się zdumiewająca paralela do indyjskich brahman[73].
Reasumując: można zauważyć jedynie pewien amalgamat tradycji z okresu wędrówki ludów, który nie daje się łatwo przeanalizować ani z językowego punktu widzenia, ani od strony mitologii. Nie tylko w tym przypadku, ale też w innych można pokazać odniesienia do tego, co bliskowschodnie, anatolijskie, semickie, a dwubiegunowa opozycja między tym, co „indoeuropejskie”, a tym co „śródziemnomorskie”, nadmiernie ogranicza historyczną różnorodność. Pewne jest, że religię grecką ukształtowała jej prehistoria. Faktem pozostaje również to, że owa prehistoria była niezwykle skomplikowaną plątaniną najróżniejszych powiązań. Nie ma jednego, konkretnego „początku religii greckiej”.
3. Religia minojsko-mykeńska
3.1. Przegląd historyczny
Cywilizacje epoki brązu na obszarze określanym później jako „grecki”[74] odkryto w trzech etapach. Dzięki wykopaliskom prowadzonym w Mykenach od 1871 roku Heinrich Schliemann po raz pierwszy wydobył na światło dzienne blask greckiej epoki brązu, którą uznał za homerycką[75]. Począwszy od 1900 roku, Arthur Evans prowadził prace wykopaliskowe na Krecie w wielkim pałacu w Knossos i odnalazł w kulturze minojskiej źródło kultury mykeńskiej[76]. Po wielu dalszych wykopaliskach, dzięki którym obraz obu tych kultur stawał się coraz bogatszy i bardziej zróżnicowany, Michael Ventris opublikował w 1953 roku odczytane przez siebie tabliczki z Knossos, Myken i Pylos, pisane pismem linearnym B[77]. Dzięki temu swoim językiem – greckim – przemówił świat epoki brązu przynajmniej w jego schyłkowym okresie.
Na odszyfrowanie czekają jeszcze pismo hieroglificzne i linearne A, jak również pisma cypryjsko-minojskie. Większość owej epoki pozostaje tym samym nadal niemą prehistorią. Mimo to na podstawie znalezisk archeologicznych można odtworzyć bardzo szczegółowy obraz historii gospodarczej i kulturalnej, zaś fascynujący świat wizerunków ukazuje nam bogów i związany z nimi kult.
Gospodarczą podstawę rozwoju w III tysiącleciu stanowiły intensywne uprawy oliwek i wina. Tym samym punkt ciężkości przesunął się z urodzajnych równin północnej Grecji ku zboczom górskim południowej Grecji i wyspom[78]