Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Jedyna rzecz, jaką musisz wiedzieć, by odmienić swoje życie.
Czy chcesz doświadczać niezwykłej jasności, spokoju i wolności nawet w najtrudniejszych okolicznościach życia?
Michael Neill, uznany na arenie międzynarodowej coach, trener osobisty i autor bestselerowych książek, dzieli się niezwykłym nowym rozumieniem mechanizmów ludzkiego życia, jednocześnie stawiając tradycyjną psychologię na głowie.
Jego rewolucyjne podejście wyrasta z trzech prostych zasad, wyjaśniających skąd biorą się nasze uczucia i jak nasze doświadczanie życia może się w jednej chwili zmienić na lepsze.
Zrozumienie tych zasad pozwoli ci czerpać z głębszej inteligencji życiowej, uzyskać dostęp do naturalnej, przyrodzonej człowiekowi mądrości i wyzwolić w sobie twórcze moce. Czeka cię życie mniej stresujące, łatwiejsze i pełne poczucia łączności z szerszym porządkiem świata.
Witaj w przestrzeni, gdzie dzieją się cuda…
Jesteś gotowy, by zacząć?
Fragment:
„Lista sukcesów, o jakich usłyszałem od praktyków tego nurtu, przechodzi ludzkie pojęcie. Byli członkowie gangów stawali się pozytywnymi wzorcami w swoich społecznościach. Alkoholicy zrywali z nałogiem bez długich lat zmagań ze sobą i konieczności terapii. Dwa ubogie osiedla mieszkaniowe o najwyższym odsetku zabójstw w całych Stanach uwolniły się od przestępczości w ciągu trzech lat od zastosowania wśród mieszkańców wspomnianych trzech zasad.”
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 113
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tytuł oryginału: The Inside Out Revolution. The only thing you need to know to change your life forever
Text © Michael Neill, 2013
First published and distributed by Hay House UK Ltd.
The moral rights of the author have been asserted.
Copyright © for the Polish Translation by Agnieszka Cioch, Poznań 2021
Redakcja i korekta: Anna Dziadzio
Skład i łamanie: Natalia Patorska
Projekt okładki i stron tytułowych: Natalia Patorska
Rysunek na stronie 70 © ScienceCartoonsPlus.com
Wydawnictwo Wilcza w składzie: Anna Gruszczyńska, Gabriela Matlak, Kinga Siodłak
Wydanie I
ISBN mobi: 978-83-941093-2-5
ISBN epub: 978-83-941093-3-2
Copyright © by Wydawnictwo Wilcza, Lubień 2022
Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruk lub kopiowanie całości albo fragmentów książki – z wyjątkiem cytatów w artykułach i przeglądach krytycznych – możliwe jest tylko na podstawie pisemnej zgody wydawnictwa. Zezwalamy na udostępnianie i rozpowszechnianie okładki książki w magazynach oraz Internecie bez konsultacji z wydawnictwem.
Three Principlesto umownie przyjęta nazwa filozofii Sydneya Banksa, będącej głównym tematem niniejszej książki. Filozofii opisującej działanie naszego ludzkiego doświadczenia i odpowiadającej na pytanie, które człowiek zadaje sobie od zarania dziejów: jak być szczęśliwym.
Podczas gdy w Polsce nurt ten jest jeszcze praktycznie nieznany, na świecie rozwija się on w zawrotnym tempie. Główną misją naszego wydawnictwa stało się przybliżenie Three Principles polskiemu Czytelnikowi, ponieważ wierzymy, że ich prostota i siła mają moc, by odmienić każde życie.
Ta misja zaczyna się tutaj, wraz z naszą pierwszą publikacją, którą właśnie trzymasz w swoich rękach.
Zespół wydawnictwa Wilcza
[Three Principles to dosłownie „Trzy Zasady”. Aby jednak nie wprowadzać terminologicznego zamieszania, w niniejszej publikacji postanowiliśmy posługiwać się skrótem oryginalnym, pochodzącym od nazwy anglojęzycznej, a więc: 3P.]
Gdyby ludzie nauczyli się jednej jedynej rzeczy – jak nie bać się własnego doświadczenia, już samo to mogłoby odmienić ten świat.
Syd Banks
PRZEDMOWA
Trzydzieści lat temu poznałem człowieka o nazwisku Sydney Banks i zostałem współtwórcą nowego modelu w psychologii, który od tamtej pory szerzył się po świecie, nie zyskując jednak większego rozgłosu. I chociaż tkwił w nim potencjał przeobrażenia ludzkiego życia, do tej pory zachowywany był w ścisłym sekrecie. W swojej nowej książce Michael Neill przedstawia zasady tego modelu szerszemu gronu, tak aby każdy mógł wykorzystać to nowe radykalne podejście we własnym życiu. Autor swoją książkę kieruje do wszystkich ludzi, niezależnie od ich pozycji społecznej i tego, czy w tej chwili są szczęśliwi, czy zagubieni. Jeśli chodzi o dążenie do wewnętrznego dobrostanu i skutecznego działania, jest to po prostu książka „dobra na wszystkie bolączki”.
Rozmaite negatywne stany ducha ograniczają i krępują nas wszystkich bardziej, niż byśmy sobie tego życzyli. Wszyscy od czasu do czasu doświadczamy niechcianego stresu i cierpienia, a czasami musimy z nimi żyć przez długie lata. Rzucają one cień na naszą radość życia, wydajność w pracy, jakość tworzonych przez nas związków. Każdy dobry dyrektor sprzedaży powie wam, że jeśli chodzi o wyniki, przeszkodą numer jeden jest nieustające poczucie zniechęcenia; każdy doświadczony terapeuta potwierdzi, że uczucia beznadziei i bezsilności wysysają z człowieka energię, osłabiają zdolność do trafnej oceny sytuacji i prowadzą do spirali depresji. Powinno być samo przez się zrozumiałe, że długotrwałe negatywne stany emocjonalne ograniczają potencjał człowieka.
Ale prawdziwa jest też odwrotność tego stwierdzenia. Każdemu zdarzają się okresy dobrostanu i jasności umysłu, a nawet przebłyski geniuszu. Nawet w ostrej fazie choroby psychicznej każdy pacjent miewa momenty „normalności” – niezależnie od tego, jak głębokie jest jego zaburzenie. Wszyscy zapewne pamiętamy takie chwile we własnym życiu, kiedy doznawaliśmy nagłej inspiracji, kiedy ni stąd ni zowąd wpadaliśmy na rozwiązania, które w ostatniej chwili ratowały sytuację. Niekiedy zauważamy, że nasze dzieci zachowują się znacznie mądrzej i rozsądniej, niżby to wynikało z ich wiedzy i doświadczenia. Raz po raz obserwujemy, jak ludzie odnajdują równowagę, pogodę ducha i nadzieję podczas bardzo poważnych kryzysów, takich jak powodzie czy trzęsienia ziemi, a nawet gdy dowiadują się, że są śmiertelnie chorzy. Powinno więc być oczywiste, że potencjał do radości życia, jasności umysłu, kreatywności i satysfakcji ze związków z innymi jest w nas znacznie wyższy, niż widać to w codziennym życiu. Michael Neill w swojej książce wyjaśnia, czym jest ów potencjał, skąd się bierze i jak go uruchomić.
Współczesne nurty myślowe dostarczają licznych gotowych wyjaśnień, dlaczego ludzie czują i zachowują się tak, a nie inaczej – począwszy od czynników genetycznych, rodzinnych i środowiskowych, aż po traumy z dzieciństwa, trudne warunki życia, a nawet pogodę. Wszystkie te wyjaśnienia są pełne wyjątków, zastrzeżeń i odstępstw od normy, a co być może ważniejsze – żadne z nich nie jest specjalnie skuteczne, jeśli chodzi o poprawę naszych nawykowych stanów emocjonalnych, ani nie prowadzi do trwałych zmian na lepsze w codziennym zachowaniu.
W odróżnieniu od wyżej wymienionych zasady, które Michael Neill prezentuje w swojej książce, objaśniają ludzkie doświadczenia i stany emocjonalne w sposób spójny, nieobwarowany wyjątkami i niezwykle przydatny dla prawie każdego, kto się z nimi zapozna. Zasad, których naucza Neill, nie znajdziecie w żadnym nurcie psychologii, w mediach ani poradnikach samorozwoju. Ludzie podzielający jego poglądy czerpią je w gruncie rzeczy z tego samego źródła. Jest to zupełnie nowe i oświecone rozumienie tego, skąd się bierze ludzkie doświadczenie i jak można je odmienić na lepsze bez zastosowania skomplikowanych technik i strategii czy modyfikacji zachowania.
Już dla samego tego faktu warto sięgnąć po niniejszą książkę, bez względu na język, jakim byłaby napisana. Na szczęście Michael to bardzo utalentowany autor. Pisze swobodnym, przekonującym stylem, dzięki któremu czujemy się, jakbyśmy siedzieli razem z nim w salonie i słuchali, jak opowiada historie i dzieli się swoimi przemyśleniami. Szczerze zachęcam do jej czytania w taki właśnie sposób. Nie starajcie się zbyt mocno zrozumieć wszystkiego za pierwszym razem. Słuchajcie przekazu Michaela tak, jakbyście słuchali utworu muzycznego, zanurzając się w nim i śledząc główny motyw.
Wiem z pierwszej ręki, że osoby, które pojmą naukę zawartą w tej publikacji, doświadczą natychmiastowej poprawy samopoczucia, niezależnie od tego, jak dobrze czy źle się w danej chwili czują. Będą się lepiej spełniać w życiu i docenią owoce swoich wysiłków bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Wszystkie łodzie unoszą się na falach przypływu, bez względu na to, skąd zaczynają rejs. Głębokie zrozumienie zasad opisanych w niniejszej książce może w szerokim sensie wpłynąć na poprawę jakości życia – będziesz myśleć jaśniej, wyrobisz w sobie elastyczność (by łatwiej radzić sobie z kryzysami), kreatywność i odporność na wypalenie, z czego skorzystasz nieraz w przyszłości.
Zdaję sobie sprawę, że te deklaracje mogą się wydać przesadne, ale w ciągu ponad trzydziestu lat nauczania tego, czym dzieli się z nami Michael, obserwowałem podobne rezultaty z taką regularnością, że już od dawna mnie nie zaskakują, a nawet nie robią na mnie wrażenia. Krótko mówiąc, ta książka może okazać się dla was strzałem w dziesiątkę.
George Pransky, Ph.D., La Conner, Washington
WSTĘP: OSOBISTA REWOLUCJA
A jeśli wszystko, czego dotąd dowiedziałeś się o mechanizmach otaczającej cię rzeczywistości, jest po prostu błędne?
W roku 2007 sądziłem, że jestem na szczycie. Moja praktyka coachingu rozkwitała, cieszyłem się szacunkiem w swojej dziedzinie psychologii stosowanej, moja pierwsza książka została bestsellerem, a druga miała właśnie ukazać się w Stanach Zjednoczonych. Z moją żoną, Niną, żyliśmy szczęśliwie już dwudziesty rok po ślubie, a trójka naszych dzieci spełniała wszystkie nasze nadzieje, a nawet więcej.
Chyba jedynym problemem, z jakim borykałem się wtedy w życiu, była niekończąca się dyskusja z Niną na temat tego, czy powinniśmy się przenieść do nowego domu. Zapewne można by to określić mianem „problemu pierwszego świata”, ale to wcale nie przeszkadzało mi uskarżać się przed każdym, kto tylko chciał mnie słuchać.
W końcu ktoś ze znajomych, znudzony moim marudzeniem, przesłał mi egzemplarz książki doktora George’a Pransky’ego The Relationship Handbook, którą z góry postanowiłem kompletnie zignorować. Nawet w najlepszych dla siebie czasach nie byłem fanem poradników o związkach, bo jak zdążyłem się przekonać, na ogół są one pełne wspaniałych rad, które świetnie się sprawdzają, o ile sam jesteś ich autorem. Po tę publikację jednak ostatecznie sięgnąłem – przeczytałem pierwszy rozdział i natychmiast zafascynowało mnie to, co doktor Pransky pisał o „terapii dobrym nastrojem” i „bezobsługowych związkach”.
Zanim dzień się skończył, przeczytałem książkę od deski do deski i obiecałem sobie solennie, że następnym razem, kiedy ktoś doradzi mi pomocną lekturę, będę bardziej otwarty.
Potem przestałem o tym myśleć, aż do dnia, kiedy przyjaciel zapytał mnie, jak się mają sprawy z Niną.
– Ale o co ci właściwie chodzi? – zapytałem.
– No, jak się dogadujecie?
– Świetnie. A dlaczego pytasz?
Musiał mi zadać jeszcze z pół tuzina pytań, zanim uświadomiłem sobie, że przecież niecały tydzień wcześniej przeżywaliśmy burzliwą serię najgorszych kłótni w całym naszym małżeństwie. Na tę myśl zimny dreszcz przebiegł mi po plecach. Coś w przeczytanej książce sprowadziło na mnie kompletną amnezję, jakby mój największy problem nigdy nie istniał. Ku mojemu zaskoczeniu, nawet gdy wszystko mi się przypomniało, już nie potrafiłem się tym przejąć. A co najdziwniejsze, Nina też przestała robić z tego wielki problem, chociaż nawet o tym nie rozmawialiśmy. Sprawa nowego domu rozwiązała się samoistnie w swoim czasie. Ja zaś, zaintrygowany, musiałem dowiedzieć się więcej.
Kiedy zacząłem poszukiwać w sieci jakichś źródeł i podstaw książki Pransky’ego, ze zdumieniem natrafiłem na rozmaite rozproszone prace z dziedziny psychologii, które były dla mnie całkowitą nowością. Zaczęły się pojawiać w literaturze fachowej pod koniec lat 70. pod różnymi eklektycznymi nazwami: od „psychologii umysłu” zaczynając, poprzez „urzeczywistnienie zdrowia”, aż po „trzy zasady”. Richard Carlson, autor bestsellerowej serii Nie zadręczaj się drobiazgami, był zdecydowanie najsłynniejszym praktykiem tego nurtu, ale na ile zdołałem się zorientować, odkąd zdobył sławę, odsunął się od środowiska.
Zagłębiwszy się w temat, odkryłem, że największy wpływ na ów nurt wywarł szkocki spawacz nazwiskiem Syd Banks, który w pewnym momencie doświadczył oświecenia i z niewykształconego robotnika zakładów papierniczych w Kanadzie zmienił się w światowej sławy guru i nauczyciela. Wszyscy moi rozmówcy mający do czynienia z jego metodą opowiadali mi historie o głębokiej przemianie, jaką spotkanie z Sydem lub lektura jego książek wywołały w ich życiu. Byłem coraz bardziej zaintrygowany również faktem, że pomimo dwudziestu lat zajmowania się psychologią i rozwojem osobistym nigdy nie słyszałem ani o nim samym, ani o nurcie, który zainspirował.
Jeszcze bardziej zbijało mnie z tropu to, że osoby, z którymi rozmawiałem, zapewniały mnie, iż za ich przemianą nie stała żadna „technika” – wystarczyło, że słuchali, jak Syd lub ktoś przeszkolony w jego metodzie opowiada o trzech prostych zasadach, a w pewnym momencie następowało przeobrażenie i ich życie już nie było takie samo.
Lista sukcesów, o jakich usłyszałem od praktyków tego nurtu, przechodzi ludzkie pojęcie. Byli członkowie gangów stawali się pozytywnymi wzorcami w swoich społecznościach. Alkoholicy zrywali z nałogiem bez długich lat zmagań ze sobą i konieczności terapii. Dwa ubogie osiedla mieszkaniowe o najwyższym odsetku zabójstw w całych Stanach uwolniły się od przestępczości w ciągu trzech lat od zastosowania wśród mieszkańców wspomnianych trzech zasad.
Rozmawiałem z pewnym dyrektorem generalnym, który zwiększył przychody swojej firmy z milionów do miliardów dolarów dzięki temu, że uczył swoich pracowników zasad „rozumienia od wewnątrz”, pozwalając jednocześnie, aby liczby same się sobą „zajęły”. W odróżnieniu od znanych mi „ekspertów” w większości innych dziedzin psychologii praktycy tego nowego nurtu, których miałem okazję poznać, mieli szczęśliwe małżeństwa, dobre relacje z dziećmi, a praca zawodowa inspirowała ich nawet po trzydziestu latach.
Postanowiłem porzucić obiektywizm i wybrałem się do niewielkiego miasteczka w pobliżu granicy z Kanadą, żeby samemu zbadać sprawę.
To, czego tam doświadczyłem, wywróciło moje życie dosłownie do góry nogami, karierę zawodową postawiło na głowie i zupełnie zmieniło moje spojrzenie na świat. A wszystko to stało się nie za sprawą jakiejś cudownej pigułki czy specjalnych technik, ale po prostu dzięki uczestnictwu w szczególnego rodzaju rozmowie. Ta rozmowa jest teraz fundamentem całej mojej pracy z klientami. Podobna rozmowa będzie się toczyć na kartach tej książki między mną a czytelnikami.
Wspólnie spędzony czas przeznaczę na podzielenie się z czytelnikiem nowym wglądem, który przedefiniowuje większość założeń współczesnej psychologii. Dzięki uznaniu trzech fundamentalnych zasad rządzących każdym ludzkim doświadczeniem nauczysz się sięgać po głęboką inteligencję życiową, która wspomaga zdrowie psychiczne, dostarcza mądrości i wskazówek, a także pozwala wydobyć z siebie niewiarygodnie silną twórczą moc i skierować ją na świat. Przyjrzymy się powrotowi do „pierwotnej łaski” i zbadamy, jak ów pochodzący z wewnątrz wgląd może ułatwić nam skuteczne pokonywanie życiowych wyzwań, „rozgrywanie” życia śmiało i bez strachu, a wreszcie odnalezienie własnego miejsca w szerszym porządku świata.
Odkąd zupełnym przypadkiem spłynęło na mnie to rewolucyjne rozumienie własnego życia przekazałem je tysiącom ludzi na świecie; z setkami osób pracowałem osobiście jako coach, pomagając im przestawić dotychczasowe lub ustanowić nowe fundamenty życia i uczyć się, jak osiągać pełnię możliwości i czerpać siłę życiową z własnego wnętrza. Moi klienci i uczniowie zdołali wprowadzić pozytywne, niekiedy bardzo radykalne zmiany w swoich związkach, gospodarowaniu finansami, zdrowiu psychicznym i fizycznym oraz ogólnym dobrostanie. Stali się szczęśliwsi, bardziej pewni siebie, empatyczni i współczujący wobec innych.
Wielu z nich jednak musiało się zmierzyć z bardzo trudnymi okolicznościami. Niektórzy stracili pracę, zbankrutowali, zmagali się z ciężkimi chorobami i kryzysami w rodzinie, na myśl o których wciąż pojawiają się w moich oczach łzy. Niemal bez wyjątku potrafili odnaleźć w sobie głębokie pokłady hartu ducha i kreatywności, dzięki którym radzili sobie z przeciwnościami z taką łatwością i zręcznością, jakiej wcześniej nie umieliby sobie nawet wyobrazić.
Gdybyście mieli okazję z nimi porozmawiać, stwierdzilibyście, że są to ludzie różniący się między sobą pod każdym względem – mężczyźni i kobiety, młodzi i starzy, bogaci i biedni. Ale od czasu, kiedy zyskali wewnętrzne zrozumienie, zapewne zauważylibyście u nich wiele cech wspólnych: szczególny błysk w oku i cudowną atmosferę, jaką roztaczają samą swoją obecnością.
Niektórzy ludzie opisują to przeobrażenie jako przejście od jazdy na rollercoasterze do unoszenia się na falach rzeki; inni jako dar spotkania ze sobą samym po raz pierwszy. „Poczułem się, jakby mnie znowu podłączono do prądu”, powiedział mi pewien klient. Zdecydowanie najczęściej wspominają o uczuciu powrotu do domu po długiej nieobecności. Twoje doświadczenie przeobrażenia okaże się oczywiście niepowtarzalne i specyficzne tylko dla ciebie, ale podczas wspólnie spędzonych chwil naszym celem i obietnicą będzie obudzenie w tobie wewnętrznej iskry i poczucia zjednoczenia z życiową energią.
Kiedy się czyta jakąkolwiek książkę, zwykle to autor ma najwięcej do powiedzenia – tu jednak twoje zadanie będzie równie ważne. Chodzi o to, by słuchać z otwartym umysłem, starać się patrzeć w kierunku, który ci wskazuję, a ponad wszystko prowadzić dialog do samego końca. W gruncie rzeczy jedynym sposobem, żeby nie wynieść nic wartościowego z naszej rozmowy jest wycofanie się z niej, zanim zobaczysz to, co jest do zobaczenia po drugiej stronie tęczy.
Książka nie oferuje żadnych specjalnych technik – nie będziecie musieli niczego się uczyć, zapamiętywać, ćwiczyć czy wykonywać zadań. Zamierzam po prostu wskazać wam pewne podstawowe prawdy o życiu – w ten sposób zobaczymy to, co możemy zobaczyć. Czasami będzie się wydawało, że zmierzamy donikąd, a nawet, że się cofamy. Ale w innych momentach nowe odkrycia będą postępować tak szybko, że z trudnością za nimi nadążysz.
Jeżeli będziesz czytać dalej z otwartym umysłem i nadzieją w sercu, obiecuję, że twoje życie nie tylko odmieni się na lepsze, ale także zaczniesz wywierać dobry wpływ na losy osób wokół ciebie – w sposób, który teraz możesz sobie jedynie wyobrażać.
Oto list, który otrzymałem od pewnej młodej kobiety uczestniczącej w moim programie online Living from the inside out [„Życie czerpane z wewnątrz”] w czasie, kiedy jej sytuacja życiowa była naprawdę nie do pozazdroszczenia:
Kiedy po raz pierwszy dowiedziałam się o zasadach „zrozumienia od wewnątrz”, myślałam tylko o tym, w jaki sposób zakończyć swoje życie. Wystarczyło jednak kilka krótkich dni, by twoje nauczanie przyniosło mi jasność i spokój. Przeżyłam inspirację i kiedy już myślałam, że nigdy nie doświadczę uczucia miłości, nagle całe moje życie stało się jedną miłością i energią.
Mimo niełatwych okoliczności stwierdziłam, że żyję w stanie głębokiego spokoju. W trakcie sporów reaguję łagodnie i odpowiadam argumentami pochodzącymi wprost z mojego wewnętrznego dobrostanu. Ponieważ nie jestem już uwięziona w pułapce swojego myślenia, potrafię wejrzeć w innych ludzi i zrozumieć, co czują. Zupełnie jakbym miała do dyspozycji jakiś szósty zmysł.
Patrzę na świat odnowionym wzrokiem, być może nie zawsze na co dzień, ale prawie.
A najlepsze jest to, że te proste zasady pozwoliły mi otworzyć się na to, kim naprawdę jestem, dzięki czemu bez względu na to, co dzieje się wokół, zawsze potrafię zachować wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa i wolności. Czasami się chwieję, ale uczucie pewności zawsze wraca. I już nie szukam sposobów na odebranie sobie życia.
W tej książce wspólnie zastanowimy się nad tym, co pozwoliło wspomnianej kobiecie na doświadczenie takiej jasności umysłu, spokoju i wolności w samym środku koszmarnych przeżyć.
Jesteście gotowi, by zacząć?
Przeobrażająca rozmowa
Mamy najpiękniejszą pracę na świecie. Znajdujemy ludzi w rozmaitych fazach snu, a potem poklepujemy ich po ramieniu i jesteśmy przy nich, kiedy budzą się do pełni wspaniałego życia.
Syd Banks
Wyobraź sobie, że jesteś coachem i któregoś dnia pewien mężczyzna prosi cię o poradę. Niedługo ma skończyć trzydzieści lat i właśnie postanowił, że czas wreszcie „dorosnąć” i przejąć rodzinny zakład ciesielski. Oczekuje, że zapoznasz go z innowacyjnymi metodami marketingu, doradzisz w podejmowaniu decyzji dotyczących zatrudniania pracowników i podszkolisz we wdrażaniu nowych technologii, by firma rozwijała się „na miarę XXI wieku”.
Tylko że podczas rozmowy z nim coś nie daje ci spokoju. Człowiek ten mówi same słuszne rzeczy i wykazuje chęć robienia samych słusznych rzeczy, ale wciąż coś ci się wymyka. Idąc za niejasnym przeczuciem, jeszcze raz przeglądasz formularz, który ów człowiek wypełnił, zgłaszając się do ciebie, i ku swojemu zaskoczeniu odkrywasz, że ma na imię Jezus i pochodzi z Nazaretu, małego miasteczka w izraelskiej Galilei.
I tu pojawia się pytanie:
Czy aby na pewno chcesz pracować z nim nad rozwojem i sukcesem jego zakładu ciesielskiego?
A jeśli każdy mężczyzna, każda kobieta i każde dziecko ma w sobie ziarna, które pozwolą im stać się takimi, jacy są naprawdę?
A jeśli i ty do nich należysz?
Kiedy ludzie proszą mnie, żebym powiedział im więcej o przeobrażającej rozmowie, na ogół objaśniam ją w taki sposób: „Jest to znacząca rozmowa o naturze ludzkiego doświadczenia”.
Jeżeli chcemy przyjrzeć się „naturze” jakiejś rzeczy, pragniemy ją zobaczyć nie taką, jaka się wydaje naszym oczom, ale taką, jaka jest w swojej istocie, zanim jeszcze na nią spojrzymy. Lub, mówiąc znacznie prościej, pragniemy zobaczyć prawdę o tej rzeczy, nawet jeśli rozumiemy, że nieuchronnie tę prawdę wypaczymy już w tej chwili, kiedy spróbujemy ją ubrać w słowa. A im głębiej spoglądamy w stronę prawdy o ludzkim doświadczeniu, tym więcej mamy szansę zobaczyć.
Wydaje się, że tkwi w nas przyrodzone pragnienie poznawania siebie na coraz to głębszych poziomach. Dla większości z nas ta droga rozpoczyna się od zanurzenia się we własną psychikę. Tego rodzaju samoanaliza może odsłonić przez nami ogrom informacji wraz z naszymi cechami szczególnymi – odkrywamy, że jesteśmy introwertyczni lub ekstrawertyczni, że mamy wysoką lub niską samoocenę, że jesteśmy wobec siebie mniej uczciwi, niż chcieliśmy być, lub bardziej uczciwi, niż myśleliśmy.
Ale samoświadomość może się szybko zmienić w przykrą świadomość własnych niedostatków, bo każde nowe spostrzeżenie pociąga za sobą ocenę oraz próby naprawiania „wad” i rozwijania „zalet”. Nie mija dużo czasu, a stajemy się beznadziejnie uwikłani w walkę z własną psychiką – poświęcamy czas i wysiłki, próbując „stać się takimi, jakimi we własnym mniemaniu powinniśmy być”.
Dla odmiany, kiedy przestajemy wnikać szczegółowo we własne defekty i zastanawiamy się nad naturą ogólnoludzkich doświadczeń, odkrywamy bardzo ciekawą rzecz: że większość tego, co uważaliśmy w sobie za „złe”, jest po prostu częścią kondycji ludzkiej.
Każdy z nas miewa zmienne nastroje. Każdy z nas robi rzeczy, które najpierw uznaje za świetny pomysł, a potem ich żałuje. Każdy ma swoje dziedziny sukcesów i porażek, a proporcja jednych do drugich zależy zwykle od tego, na co się porywamy, a nie od indywidualnego geniuszu czy braku potencjału.
Kiedy przestaniemy pytać: „Jaka jest prawda o mnie?”, a zamiast tego zadamy pytanie: „Jaka jest prawda o człowieku w ogóle?”, odkryjemy, że tkwią w nas ogromne zasoby wytrwałości, kreatywności i nadziei. Ludzie są niesamowici – a fakt ten znacznie łatwiej dostrzec, gdy przestajemy osądzająco porównywać „siebie” z „nimi”.
Ogólnoludzkie doświadczenie jest tym, co uniwersalnie prawdziwe dla wszystkich ludzkich istot. Dlatego kiedy rozmawiam z ludźmi, wychodzę od pewnych konkretnych aspektów ich życia – pieniędzy, kariery zawodowej, wydajności, związków itp. – po czym rozmowa nieuchronnie schodzi na ogólną naturę życia. W rezultacie takiej konwersacji ich życie się przeobraża.
Wiem, że to brzmi, jakbym chciał obiecać nie wiadomo co, ale już tyle razy widziałem to w praktyce, że nie obawiam się mówić wprost. Kiedy ludzie zauważają coś fundamentalnego w naturze własnego doświadczenia, ich stosunek do tego doświadczenia się zmienia. A w rezultacie tej zmiany zaczyna się zmieniać samo życie, pozornie bez żadnego wysiłku, po prostu – samo z siebie.
W autentycznie przeobrażającej rozmowie zawsze obecne są dwa elementy. Pierwszy z nich nazwałbym „głębokim odczuwaniem”. Pragnienie opisania, na czym dokładnie ono polega, od zarania dziejów było dla wszystkich nauczycieli duchowych zarówno inspirującym wyzwaniem, jak i przekleństwem. Według mnie przypomina to próbę opisania zachodu słońca osobie niewidomej – można to zrobić z dokładnością co do najmniejszego szczegółu, ale choćbyśmy nie wiem, jak bardzo się starali, nasza wizja wciąż będzie o tysiąc mil odległa od rzeczywistości. W ciągu swojego życia wielekroć słyszałem, jak sferę naszych najgłębszych odczuć określano wszelkimi możliwymi nazwami, począwszy od „bezwarunkowego umysłu”, poprzez „nirwanę”, aż po „wrodzone zdrowie psychiczne” i „wrodzony dobrostan”. Ja sam definiowałem ją jako „przestrzeń, w której dzieją się cuda”. Odkryłem, że podobnie jak wiele innych rzeczy, które warto osiągnąć, najczęściej nam ona umyka, kiedy tylko zaczynamy do niej dążyć.
Rzecz nie w tym, że faktycznie gdzieś ucieka – po prostu kiedy myśli zaczynają się nam kłębić w głowie, wydają się znacznie ważniejsze i bardziej realne niż coś tak „trywialnego” jak głębokie odczucia. W moim własnym życiu zdarzało się to do tego stopnia, że wręcz wymazywałem doświadczenia głębokich odczuć, by zastąpić je złudzeniami i wyobrażeniami. Na szczęście w chwili, gdy znów je odnajduję, rozumiem, że prawda jest dokładnie odwrotna. To moje myśli najwyraźniej mnie oszukują, stwarzając wokół mnie iluzję rzeczywistości, podczas gdy prawda tkwi wewnątrz.
Podczas przeobrażającej rozmowy zwalniamy tempo na tyle, by dostrzec, że ów świat głębokich odczuć jest zawsze dostępny. Jest jednocześnie towarzyszem i drogowskazem, ogrzewa w najgorsze chłody, rozpala w nas inspirację, a przez swoją obecność lub nieobecność daje nam znać, czy idziemy dobrą drogą, czy też zbaczamy na manowce.
Drugą cechą wspólną wszystkich prawdziwie przeobrażających rozmów jest to, że dążąc do zrozumienia naszego doświadczenia, nie roztrząsają one zewnętrznych szczegółów życia, ale kierują nas do wewnątrz, do źródła i sedna tego doświadczenia.
Za przykład może posłużyć moja niedawna rozmowa z klientką, która akurat przechodziła przez trudny rozwód. Kiedy zapytałem ją, jak rozwija się sytuacja, powiedziała, że mimo zwłoki w sprawie wciąż przeżywa „wzloty i upadki”.
Zapytałem ją wtedy, co według niej oznacza fakt, że jej doświadczenie ulega fluktuacjom znacznie szybciej, niż zmienia się cała sytuacja.