Rok osła - Jerzy Gruza - ebook

Rok osła ebook

Jerzy Gruza

0,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Żarty, opowiadania i podsłuchy składają się na te zapiski z roku 2010, w których komentarze wydarzeń bieżących łączą się ze wspomnieniami, anegdotami, pomysłami na filmy i dygresjami autora. Jest tu o wałkowaniu Smoleńska i o imieninach Jana Nowickiego, o dziennikarzach, którzy robią przedsiębiorstwo z braku własnych poglądów, o jubileuszu telewizyjnej Dwójki (Dawno nie widziałem tylu ludzi razem udających, że się kochają)...

Opisując polską rzeczywistość, mistrz Gruza nie przebiera w słowach. Ale czy nie mówi tego, co myśli wielu z nas?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 278

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Redaktor prowadzący

Ewa Niepokólczycka

Redakcja techniczna

Julita Czachorowska

Korekta

Ewa Grabowska

Jadwiga Piller

Copyright © by Jerzy Gruza, 2011

Copyright © by Świat Książki Sp. z o.o., 2011

Copyright © for the e-book edition by Świat Książki Sp. z o.o., Warszawa 2011

Niniejszy produkt objęty jest ochroną prawa autorskiego. Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku osobę, która wykupiła prawo dostępu. Wydawca informuje, że wszelkie udostępnianie osobom trzecim, nieokreślonym adresatom lub w jakikolwiek inny sposób upowszechnianie, upublicznianie, kopiowanie oraz przetwarzanie w technikach cyfrowych lub podobnych – jest nielegalne i podlega właściwym sankcjom.

Świat Książki

Warszawa 2011

Świat Książki Sp. z o.o., 2011

ul. Rosoła10, 02-786 Warszawa

ISBN 978-83-247-2588-5

Nr 45086

Konwersja do formatu EPUB: Virtualo Sp. z o.o.virtualo.eu

Motto

Matka do córki:

– Wyjdź za niego…Wyjdź!

Wyjdziesz, poznasz kogoś…

Zakochasz się. Będziesz szczęśliwa.

Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym

I znów piszę bez troski o interesującą fabułę, przerywanie akcji, aby zaciekawić czytelnika co dalej, nie dbam o kolejność perypetii…

Bo wydaje się, że całe życie jest wielką, niekontrolowaną perypetią.

Wszystko.

Rok Osła zaczął się fatalnie.

Sparaliżował mnie skrót pewnej postawy życiowej, której nigdy nie byłbym w stanie zrealizować. Relatywizm uczuć.

– Wyjdź za niego…Wyjdź! Wyjdziesz, poznasz kogoś… Zakochasz się. Będziesz szczęśliwa.

Śmiech i łzy.

Kupiłem stojący zegar. Przełom osiemnastego i dziewiętnastego wieku. Renowacja. Wreszcie jest. Stoi w sypialni.

Tyka i trzeba go nakręcać co jakiś czas. Jaka to przyjemność! Jęczy, skrzeczy, rzęzi… Rozumiem teraz Gerwazego. Ta czynność jest jakimś obowiązkiem, czymś nadającym sens trwaniu starego człowieka. Trzeba nakręcać, za coś odpowiadać, być do jakiejś czynności przypisanym, przynajmniej to…

Najpierw wyłączam, czyli odczepiam ciężar uruchamiający bicie zegara. Bił co pół godziny, co godzinę wybijał liczbę odpowiadającą właściwej porze głosem sprzed stulecia. Przejmująco, wyraźnie, jakby chciał wskrzesić zmarłego. Wyłączyłem. Zostawiłem tykanie, nie spałem dwie noce, ale na trzecią spałem utulony zgrzytaniem i rytmem starego mechanizmu. A potem już go nie słyszałem, wtopił się w poziom szumów Śródmieścia.

Jeszcze tylko przebija go śmieciarka nad ranem i głośne rozmowy jej obsługi.

Będzie starym zwyczajem co zatrzymać, gdy właściciel zejdzie z tego świata.

Pocieszające.

Ile razy był tak zatrzymywany w swojej podróży przez lata w różnych sytuacjach historycznych? W życiu jego właścicieli?

Napiszę scenariusz podobny doHistorii jednego fraka.

Dobre!

Zanim go ukradną i przerobią na telenowelę.

Nie zegar. Pomysł.

Czas.

W średniowieczu ludzie na wyspie Bornholm żyli ze sprzedaży piasku z plaż do klepsydr w całej Europie. Taki był czysty, biały i ziarenka równiutkie. Zegar, który kupiłem, bije godziny, tyka przeraźliwie i rzęzi, gdy dochodzi do jakiejś cyfry.

Gdy pytało się tłumacza z literatury rosyjskiej Ziemowita Fedeckiego: „Która godzina, «panie Ziemku»?”, zamiast powiedzieć krótko: „Dziewiąta… trzecia… ósma…”, zaczynał tak: „Był w Odessie stary Żyd, miał sklep z zegarami…” i ciągnął tę opowieść przez dłuższy czas.

– Ale która godzina?!

– Ten Żyd miał dwie córki…

Telewizja.

„Kwas siarkowy wymył te piękne jaskinie, tworząc… nieprzeparte piękno ich kryształów…” – czyta Czubówna.

Jakie to uspokajające.

„Stary zając chory, młody dowody wdzięczności w kapuście przyjmuje…”. Wielki aktor Marek Kondrat w reklamie banku ING opowiada bajki Krasickiego. Dowcipna i mądra popularyzacja literatury. Misja i zagraniczny kapitał. Wydawałoby się, że nie do połączenia.

A jednak…

Dzwoni poważny człowiek biznesu.

– Czytałem pana ostatnią książkęStolikczy jakoś tak… Mam taki pomysł na felieton w pana stylu (?), coś w rodzaju eseju pod tytułem: „Chuje umierają, stojąc”. Nośne? Co?

– No, powiedzmy.

– Panu tego nie zaproponuję, bo jestem dużo młodszy, ale z Piotrkiem Fronczewskim wypiliśmy bruderszafty i możemy mówić sobie na ty -„ty chuju”. On do mnie też może się tak odzywać. I nie gniewamy się na siebie.

**

Coraz częściej śni mi się, że pakuję się w wielkim pośpiechu do jakiejś podróży.

Może już czas…

Jeden znajomy playboy jeździ samochodem po świeżo odnowionym Krakowskim Przedmieściu. Ma przepustkę inspektora czystości tych ulic. Straż Miejska zamiast mandatów oddaje mu honory.

Kolega jego ma firmę sprzątającą ulice Warszawy.

Wszystko można. Jak się bardzo chce.

Esej francuskiego pisarza Butora o zaimkach.

Co to jest zaimek?

Pewna pani:

– To, co stoi za imieniem… nazwisko.

– A czasownik?

– Jak się jedzie na rowerze… to… ruch.

– A zaimek… sama nazwa wskazuje.

– Zobaczę w Internecie…

– Wystarczy…

– W Googlach zobaczę…

– Może pani podać jakikolwiek przykład zaimka?

– Adjective.

– No, wie pani?!

– Przepraszam, całą noc nie spałam, a teraz to piwo… nie wiem, ale myślę…

– Przeczytam pani, co na temat zaimków ma do powiedzenia wielki francuski teoretyk literatury i powieści nowej fali.Nouvelle vague.

– Ja znam tylkonouvelle cuisine.Duże talerze, mało na talerzu, ale kolorowo i drogo.

Dwie sprawy robią nam budyń z mózgu. Mundial i wybory. Uciec, uciec jak najdalej. Wpadam na pomysł, żeby statkiem po Wołdze. Szukam w Internecie. Wszystkie miejsca wyprzedane do końca roku!

Co się dzieje?

Inni wyprzedzają moje pomysły.

Rosja z pokładu parostatku. Jeszcze nieprzerobiona, jeszczenieuzachodniona,bo przyrody tak łatwo się nie zmieni. Chyba że kniaź Potiomkin albo Stalin. Gdyby jeszcze tak burłacy od czasu do czasu ciągnęli nas i śpiewali „Ech… uchniem”.

Repin.

Moguczaja Kuczka.

Kto to skojarzy?

Co to dziś znaczy?

Jest tylko w Wikipedii pod hasłem: Rosja.

Ale kto tam zajrzy na ten temat?

WMilionerachpytanie za trzydzieści tysięcy złotych.

„Czychapeau basto wezwanie do: zdjęcia majtek, spodni, płaszcza czy kapelusza? Z trudnością trafili.

Pytany mógł powiedzieć:„Majtki bas!”

Sprawozdanie z meczu Serbia – Australia.

…Litmanowicz… Zygicz… Aczicz… Obradowicz… Stanowicz… Ania Wiwicz… Jonowicz… Milo Świnkowicz… mięciutko Ninkowicz… Stankowicz na lewo do Swinkowicza… Krasicz… dobrze Stoikowicz, teraz… Imanowicz… Stoikowicz… Lukowicz… Stankowicz… Obradowicz… i znów Ania Wiwicz… Stoikowicz… Krasicz nie mial alternatywy… Swinkowicz!

Jest już tak, jak w koncernie telewizyjnym Murdocha. Wiadomości polityczne niczym telenowela. Za komuny wiedzieliśmy, że to propaganda i kłamstwo, a tu łykamy tę papkę, z góry zaprogramowaną, bez zająknięcia.

Przenika to też do Internetu: cycki, gwiazdki na cały ekran, skandaliki, reklamy agresywne i bezwstydne. To co etyczne i nieetyczne rozmywa się…

Politycy jak gwiazdy popkultury. Nie ma znaczenia polityka, poglądy, przemyślenia i recepty na świat. Można na nich glosować tak, jak na bohaterówTańca z gwiazdami.

Parter.

Znajoma.

– Mam dzisiaj casting, wpadnę do nich, niech wiedzą, że jeszcze żyję.

Na castingu.

– Gra pani córkę babci. W nocy zakrada się pani do lodówki i zjada pani tam… na razie to tajemnica handlowa.

– Gram córkę babci?!

Tak.

– Ile babcia ma lat?

– Nieważne. Reżyser widział panią na zdjęciu w katalogu agencji „Wybierz nas”.

– Ale tam jest moje zdjęcie sprzed trzydziestu lat, wyglądam tam o wiele gorzej. Dzisiaj po wielu zabiegach kosmetycznych mogę grać wnuczkę.

– Proszę bardzo. A więc skrada się pani jako wnuczka babci, otwiera lodówkę, chwyta nasz produkt, połyka i czka.

– Podwójnie czkam? Czy pojedynczo?

– Jak pani wygodnie.

– Czkam ze smakiem, czy z powodu…

– Ze smakiem. I zachęcająco.

– Proszę. – Czka ze smakiem. – Tak? Dobrze?

– Bardzo dobrze. Tylko za mocno. To musi być sympatyczne… i zachęcające.

Wraca do domu po dwóch godzinach czkania.

– I co, dostałaś tę rolę?

– Nie, wzięli „Kożucha”.

– Kogo?

– Tę co gra w sześciu telenowelach.

Mundial.

Znajoma.

– Patrzyłam na Włochów. Wcale nie byli tak przystojni jak na mistrzów świata. Słusznie, że przegrali.

**

Błogosławieństwo i przekleństwo.

– Robię, co lubię, i do tego dobrze zarabiam. Czegóż chcieć więcej?

Słusznie.

„Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary? Czego za dobrodziejstwa, którym nie masz miary?”.

Spodnie Yves Saint-Laurent. Usnąłem w nich. Rano pogniecione i jak wyciągnięte psu z gardła. Włosy Jean Luis David – potargane. Torba Louis Vuitton gdzieś zapodziana.

Wszystko podróbki.

Na razie policja nie łapie za to za dupę.

Dopiero gdy w każdej wsi będzie u nas hotel Radisson, możemy mówić o Europie.

Parter.

Dzisiaj trzeba mieszkać na parterze, mówi mi znajomy. Bo inaczej można by wyskoczyć z okna i się zabić. A na parterze najwyżej wpadniesz w krzaki.

Trzeba mieć nerwy jak postronki. Redaktor kretyn uważa, że twoje promo programu jest źle oświetlone, albo zauważa, że róg dywanu był zagięty, gdy ty chcesz rozmawiać o sensie życia. Niezdolny – nagrodzony, zdolny od lat nic nie robi, miernoty i dupolizacze walczą zwycięsko o kasę, facet bosko obdarzony darem widzenia świata okiem kamery pędzi gdzieś życie pod Warszawą, międląc własne myśli i fobie.

Zalany powodzianin ma pretensje do premiera, że zalało chatę, działkę, piwnicę… Wały przeciwpowodziowe zbudowane wczoraj przeciekają, trzymają się te, które zrobili dwieście lat temu rosyjscy okupanci… Mówią, że prezydent „uzurpator” myśli, że Polska to teren na polowanie… Skąd to się wzięło… Ile trzeba energii i zacietrzewienia, aby brać się za łby w takiej dramatycznej sytuacji. Ile trzeba wysiłku, żeby pokazywać się w tylu miejscach z jednakowo zatroskaną twarzą, jaką musi mieć premier, jakby był odpowiedzialny za wysokość fali na Wiśle.

To wszystko i jeszcze tysiąc powodów, aby wyskoczyć przez okno. Kiedyś tak skakali ludzie honoru. Słynny wujek Rzeszotarski, który nie wiadomo skąd miał kasę w PRL-u, a kiedy się skończyła forsa, drażnił wszystkich nieatrakcyjną sylwetką, świecącą łysiną i tłustym brzuchem. Jeden po drugim skakali na betonowe podwórko w bloku przy Alejach Jerozolimskich, kiedy zapadł się świat Osieckiej i „pięknych”, a później niepotrzebnych dwudziestoletnich.

Dudek Pawlikowski (aktor, człowiek z towarzystwa) oskarżany o donosicielstwo. Przed śmiercią studiował reguły zakonu jezuitów i uczył się japońskiego, aby uciec z tego świata zawiści. To nie wystarczyło, trzeba było wykonać Ikara z szóstego piętra w komunistycznym, szarym i brutalnie obojętnym bloku na beton. Nie na bruk! Bruk to brzmi szlachetnie i przedwojennie.

Patriotycznie(Fortepian Szopena).

Tu beton.

Parter nas ratuje. Dlaczego biedny ma biedniej, bogaty lepiej, państwo zarabia na SMS-ach wysyłanych na pomoc powodzianom? Dlaczego białe jest czarne, a czerwone brunatne? Dlaczego chuj kręci byle co, a zdolny chodzi po korytarzach coraz innych decydentów, zmienianych co rusz przez innych decydentów? Też chujów. Naiwnością jest uważać to za przypadek. Zmowa! Prawidłowość! Tak ma być! Zły pieniądz wypiera dobry.

Wszędzie! Na zawsze i do końca świata.

Niezależnie od opcji.

To jest lawina.

Wyskakujemy przez okno na parterze.

Ale wpadamy tylko w krzaki.

Zapraszają mnie do „Komisji Brukowej”. Istniała już w wieku osiemnastym w Warszawie. Co to jest?

Krótka informacja.

„Komisja IV Brukowa będzie zrzeszać miłośników miejskiej przestrzeni, społeczników, mieszkańców Warszawy, którym zależy na poprawieniu sytuacji w mieście”.

Mam wybrać kogoś nośnego w mediach, ale niekoniecznie Dodę.

Szukam.

Wpada mi do głowy pomysł, że może kardiolog, prof. Rużyłło.

Zawsze dobrze mieć wybitnego lekarza pod ręką.

**

Produkcja makaronu. Jaka potężna wiedza jest tu zaangażowana. Gotowanyal dente…Dla każdegoal denteco innego znaczy. Ilu Włochów, tyleal dente.Rzucam makaronem o ścianę, przykleja się. Podobno to jestal dente.

Kto co uważa zaal dente?Poważny problem, z którym stykamy się na każdym kroku. Co znaczy dla mnie patriotyzm, postęp, ojczyzna, socjalizm, miłość, seks, money, praca, wiara, niewiara, małżeństwo, dzieciństwo, starość?

Aby to do końca zdefiniować, należałoby rzucać tymi słowami o ścianę… Nie da się, łatwiej makaronem.

Na ringu w Las Vegas piękny Czarny chłopak kontra Złoty Chłopiec – La Hoja. La Hoja bije go przez dwanaście rund, a złoty pas dają pięknemu Murzynowi.

Fuck you!

Mogło być też odwrotnie.

Pudzian wali po pysku sympatycznego grubaska z Ameryki, publiczność w Spodku wyje z zachwytu. Ale to nasz!

Coraz bardziej upodabniam się do Stanisława Dygata. Oglądał świat tylko przez okienko czarno-białego telewizora. I to mu wystarczało. Ja dzisiaj na plazmie wiszącej na ścianie widzę prawie to samo, tylko w kolorze i bardziej płaskie.

**

Komorowski: Wycofamy się z NATO (?). A Kaczyński niech się nauczy hymnu polskiego. Rysiu! Gieniu Kłopotku! Nie ekscytuj się, Tadziu! Patrz na mnie, pośle Cymański! Nie miej Belki w oku. Mamy go jak w banku.

Kawa na ławę

– Jestem za wyborem tego prezydenta, który zginął.

– A ja za Komorowskim, który chce wycofania Polski z NATO.

Mistrzostwa świata w Afryce.

Szakira śpiewa tak, jakby bawiła się całym koncertem, swym ciałem, seksem i sytuacją. Tak samo Messi po udanym albo nieudanym rajdzie, driblingu, strzale ma wesołe oczka.

Dają poczucie radości w tych wielkich masowych imprezach. Że nie wszystko pieniądze, wysiłek, pot, ale też radość dla nich, a przez to dla milionów oglądających.