Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Wiosną 1921 roku w sowieckiej Rosji wybuchła przerażająca klęska głodu. Państwo bolszewickie działało tak źle, że milionom ludzi groziła zagłada. Aby uratować komunistyczny reżim, Włodzimierz Lenin musi zwrócić się o pomoc do śmiertelnego wroga – kapitalistycznego Zachodu. Na apel odpowiedziały Stany Zjednoczone, a do Rosji przybyła grupa amerykańskich zapaleńców, którzy w krótkim czasie zorganizowali jedną z największych akcji pomocowych w dziejach świata.
O tych wydarzeniach nigdy nie pisano w sowieckich podręcznikach historii, a ten wstydliwy dla ZSRR epizod szybko wymazano też z ludzkiej pamięci. Douglas Smith, wykładowca uniwersytecki i dyplomata, autor nagradzanych książek o historii Rosji (m.in. Rasputin oraz Skazani. Ostatnie dni rosyjskiej arystokracji) w błyskotliwej i wartkiej opowieści przedstawia zapomniane zdarzenia, które zaważyły na historii XX wieku. Oczyma młodych Amerykanów zobaczymy obrazki z dziwnego i strasznego kraju, jakim była Rosja, a liczne fotografie archiwalne uzmysłowią nam klęskę głodu, której rozmiary szokowały nawet uczestników I wojny światowej.
Zaskakująca historia amerykańskiego altruizmu, który pozwolił ocalić nie tylko miliony Rosjan, Ukraińców, Żydów, Tatarów i Baszkirów, lecz prawdopodobnie również i bolszewickie rządy.
„Czyta się jak thriller, gdy autor opisuje zaangażowanie antykomunistycznych kapitalistów pomagających narodowi rosyjskiemu przetrwać jedną z najbardziej katastrofalnych klęsk głodu w historii”.
Nick Licata, „Daily Kos”
„Książka oparta na bogatych materiałach archiwalnych, skupia się na grupie młodych Amerykanów, którzy wyruszyli do Rosji zwabieni egzotyką i nieznanym, a znaleźli się pośrodku przerażającej tragedii. Rzadkie zdjęcia dołączone do tekstu nadają relacji Smitha upiornej wyrazistości”.
Maria Lipman, „Foreign Affairs”
„Próbowanie zabijania ludzi może się wydawać bardziej ekscytujące niż próbowanie utrzymywania ich przy życiu, ale nie wierzcie nigdy, że tak jest w istocie”.
George McClintock, Amerykańska Administracja Pomocy, Samara, Rosja 1922
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 393
Dla Stephanie
Południowy skwar parzy i wypala.
Całe życie tu umarło. W uśpieniu
Ziemia leży niema, strzegąc swego sekretu.
Żadnego dźwięku poza sporadycznym wirem.
Słup ognia, który gna przez pole,
Pnie się ku niebu i znika jak dym.
Srogie i surowe jest bezkresne niebo:
Puste, bo wszyscy bogowie umarli
I głusi są teraz na cierpienia ludzi.
Ziemia jest spękana: ni rosy, ni deszczu.
Rozległe niczym morze nasze żyzne pola,
Których hojność niosła niegdyś pociechę,
Nie napełniają już naszych serc radością.
Śmierć pustoszy ziemię, przynosząc wieczny żal.
A. Giełeże, Bugurusłan, Rosja, 1922
Próbowanie zabijania ludzi może się wydawać bardziej ekscytujące niż próbowanie utrzymywania ich przy życiu, ale nie wierzcie nigdy, że tak jest w istocie.
George McClintock,Amerykańska Administracja Pomocy, Samara, Rosja, 1922
PROLOG
PRZERAŻAJĄCE ODKRYCIE PANA WOLFE’A
Jesienią 1921 roku w sowieckiej prasie zaczęły się pojawiać coraz bardziej makabryczne historie. A to o pewnej kobiecie, która odmówiła wydania ciała zmarłego męża. „Nie oddamy go – krzyczała, gdy przedstawiciele władz przyszli je zabrać. – Sami go zjemy, jest nasz!”. A to o cmentarzu, gdzie banda dwunastu wygłodniałych mężczyzn i kobiet wykopała świeże zwłoki i pochłonęła je na miejscu. Pisano też o mężczyźnie ujętym przez policję, który po zamordowaniu przyjaciela odrąbał mu głowę, ciało zaś sprzedał na ulicznym targu miejscowemu właścicielowi restauracji, a ten przerobił je na klopsy, kotlety i siekankę. Czy wreszcie o zdesperowanej matce czworga wygłodniałych dzieci uratowanych jedynie dzięki śmierci ich trzynastoletniej siostry, którą kobieta poćwiartowała, żeby nakarmić rodzinę.
Te opowieści wydawały się zbyt przerażające, by można dać im wiarę. Mało kto potrafił sobie wyobrazić głód zdolny pchnąć ludzi do takich czynów. Znalazł się jednak człowiek, który wyruszył na poszukiwanie prawdy. Wiosną 1922 roku Henry Wolfe, nauczyciel historii w szkole średniej w Ohio, przez kilka tygodni podróżował po guberni samarskiej nad Wołgą, oddalonej o kilkaset kilometrów na południowy wschód od Moskwy, z zamiarem znalezienia namacalnych dowodów kanibalizmu. W rejonie melekesskim urzędnicy opowiedzieli mu o ojcu, który zabił i zjadł dwoje swoich małych dzieci. Wyznał, że ich mięso „miało smak delikatniejszy niż wieprzowina”. Wolfe szukał niezmordowanie dalej, aż w końcu znalazł dowód, po który przyjechał.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to niczym niewyróżniająca się fotografia sześciu osób w zimowych ubraniach – dwóch kobiet i czterech mężczyzn o obojętnym wyrazie twarzy, niezdradzającym żadnych szczególnych emocji. Po chwili jednak nasz wzrok pada na makabryczne obiekty widoczne na desce leżącej krzywo na dwóch skrzynkach. Są to dwie kobiece głowy, fragment klatki piersiowej, dłoń oraz coś, co wygląda na czaszkę małego dziecka. Głowy dorosłych zostały rozłupane, a sklepienia czaszek usunięte. Kanibale zjadali nie tylko ludzkie mięso, lecz także mózgi swoich ofiar.
Wolfe stoi drugi od prawej, w otoczeniu rosyjskich tłumaczy i sowieckich urzędników. Na jego obliczu maluje się nieznaczny wyraz satysfakcji z osiągniętego celu. Oto w końcu uzyskał bezsporny dowód, na którego poszukiwanie wyruszył.
Wprawdzie Wolfe znalazł odpowiedź, której szukał, ale nas, sto lat później, to zdjęcie prowokuje do zadania kilku pytań. Przede wszystkim, co on właściwie robił w Rosji? Co zaprowadziło tego młodego Amerykanina na drugi koniec świata, w odległy zakątek globu, i skłoniło do tropienia takich okropności? No i dlaczego sowieckie władze, nowo powstałe socjalistyczne państwo Włodzimierza Lenina i jego partia bolszewicka oddana idei światowej rewolucji oraz obalenia ustroju kapitalistycznego, miałyby pomagać Wolfe’owi w odkryciu, a tym bardziej w udokumentowaniu i upublicznieniu tragicznej porażki tego państwa w wyżywieniu własnego narodu?
Jeśli przyjrzymy się zdjęciu dokładniej, odkryjemy pozwalającą odpowiedzieć na powyższe pytania wskazówkę w postaci trzech liter widocznych na skrzynce pośrodku kadru: ARA.
Otóż w obliczu jednej z najstraszniejszych klęsk głodu w historii sowiecki rząd szukał ratunku u Amerykańskiej Administracji Pomocy (American Relief Administration), stworzonej przez Herberta Hoovera, przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych. W ciągu dwóch lat ARA wyżywiła ponad dziesięć milionów mężczyzn, kobiet i dzieci, działając na terytorium o powierzchni ponad dwóch i pół miliona kilometrów kwadratowych w ramach największej w dziejach operacji humanitarnej. Jej wysiłki zapobiegły katastrofie o niewyobrażalnych rozmiarach – śmierci milionów ludzi, niepokojom społecznym na ogromną skalę i być może również upadkowi państwa sowieckiego. Zakończywszy swoją misję latem 1923 roku, Amerykanie spakowali się i wrócili do kraju. Zanim przedstawiciele ARA wyjechali, sowieccy przywódcy zasypali organizację wyrazami dozgonnej wdzięczności i obietnicami, że pomoc Ameryki nigdy nie zostanie zapomniana.
„Nieraz więcej można osiągnąć dobrocią niż siłą i gwałtem” – napisał Machiavelli w Rozważaniach nad pierwszym dziesięcioksięgiem historii Rzymu Liwiusza. Nie w tym wypadku. Sowieckie władze szybko zaczęły wymazywać pamięć o amerykańskiej dobroczynności, a to, czego nie mogły zatrzeć, starały się przeinaczyć i obrzydzić. Dotyczyło to jednak nie tylko Rosjan. W Stanach Zjednoczonych, gdzie wcześniej Amerykanie śledzili działalność ARA z wielkim zainteresowaniem, wiedza o dokonaniach Hoovera również się zatarła i gdy dziesięć lat później, podczas wielkiego kryzysu, bezskutecznie ubiegał się on o drugą kadencję w Białym Domu, historia tej nadzwyczajnej misji humanitarnej odeszła już w zapomnienie. Dziś, po niemal stu latach, niewiele osób w Ameryce i Rosji w ogóle słyszało o ARA. Rosyjska misja stara się to naprawić.
ŹRÓDŁA ILUSTRACJI
s. 8
Mapa Rosji: Jeffrey L. Ward
s. 10
Henry Wolfe z dowodami kanibalizmu: Bakhmeteff Archive of Russian and East European Culture, Columbia University