Rosyjski sztylet. Działalność wywiadu nielegalnego - Andrzej Kowalski - ebook

Rosyjski sztylet. Działalność wywiadu nielegalnego ebook

Andrzej Kowalski

3,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Płk Andrzej Kowalski, znawca tematyki wywiadowczej, dokonuje analizy i interpretacji dotychczas dostępnej wiedzy historycznej na temat celów, metod i osiągnięć wywiadu sowieckiego i rosyjskiego. Dzięki tej publikacji możemy lepiej zrozumieć wyzwania w zakresie bezpieczeństwa, przed jakimi znajduje się nasz kraj.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 683

Oceny
3,0 (3 oceny)
0
1
1
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




An­drzej Ko­wal­ski

Ro­syj­ski szty­let

Dzia­łal­ność wy­wia­du nie­le­gal­ne­go

Wy­da­nie dru­gie uzu­peł­nio­ne

Pro­jekt okład­ki

Mi­ko­łaj Ja­strzęb­ski

Kon­wer­sja do wer­sji elek­tro­nicz­nej

Mi­ko­łaj Ja­strzęb­ski (epub@mi­ko­laj.co)

© Co­py­ri­ght by An­drzej Ko­wal­ski

© Co­py­ri­ght for this edi­tion by Wy­daw­nic­two LTW

ISBN 978-83-7565-443-1

Wy­daw­nic­two LTW

ul. Sa­wic­kiej 9, Dzie­ka­nów Le­śny

05-092 Ło­mian­ki

tel. 22 751-25-18

www.ltw.com.pl

e-mail: [email protected]

„Agen­tu­ry obce to jest zja­wi­sko sta­łe i co­dzien­ne, to­wa­rzy­szą­ce nam rok za ro­kiem, dzień za dniem, jest to część na­sze­go ży­cia tak wiel­ka i tak sta­ran­nie w sto­sun­ku do nas uło­żo­na, że na­sza pra­ca – że tak po­wiem – jest współ­bież­na z pra­cą agen­tur ob­cych. (...) Pod­czas kry­zy­sów – po­wta­rzam – strzeż­cie się agen­tur.”

J. Pił­sud­ski

Wstęp

Jest kil­ka po­jęć, któ­re w śro­do­wi­sku osób zaj­mu­ją­cych się za­gad­nie­nia­mi zwią­za­ny­mi z pra­cą wy­wia­du, a w szcze­gól­no­ści wśród ofi­ce­rów służb spe­cjal­nych, wy­wo­łu­ją szcze­gól­ną re­ak­cję. Gdy w roz­mo­wie pad­nie sło­wo: „nie­le­gał”, „ma­triosz­ka”, „adi­nocz­ka”, to prze­waż­nie zgro­ma­dze­ni dzie­lą się na dwie gru­py: tych, któ­rzy uzna­ją ak­tu­al­ność wy­mie­nio­nych me­tod pra­cy, oraz tych, któ­rzy twier­dzą, że jest to frag­ment mi­nio­ne­go świa­ta służb, epo­ki KGB1, a zmia­ny po­li­tycz­ne na świe­cie z ostat­nich po­nad dwu­dzie­stu lat spo­wo­do­wa­ły, że w ten spo­sób nie opła­ca się już pra­co­wać. Zwo­len­ni­cy dru­gie­go punk­tu wi­dze­nia do­dat­ko­wo pod­kre­śla­ją, że współ­cze­sne służ­by spe­cjal­ne ze źró­deł jaw­nych uzy­sku­ją po­nad 90% po­trzeb­nych in­for­ma­cji, po­nad­to uży­wa­ją bar­dzo kosz­tow­nych zdo­by­czy tech­ni­ki, któ­re po­zwa­la­ją im na prze­chwy­ty­wa­nie wie­lu nie­jaw­nych in­for­ma­cji2. W swo­im prze­ko­na­niu za­sad­nie sta­wia­ją py­ta­nie o sens po­dej­mo­wa­nia żmud­nych i nie­pew­nych dzia­łań, w któ­rych do­mi­nu­je naj­słab­sze ogni­wo pra­cy wy­wia­dow­czej – czło­wiek. Dys­ku­tan­tów uzna­ją­cych po­nad­cza­so­wość „ana­chro­nicz­nych” me­tod czę­sto za­pę­dza się w kozi róg stwier­dze­niem: „No i pew­nie wie­rzysz w to, że pa­ra­so­lem moż­na otruć czło­wie­ka?”3. Je­że­li dys­ku­sja doj­dzie do ta­kie­go mo­men­tu, to da­lej może już być tyl­ko trwa­nie w upo­rze przy wła­snym zda­niu.

Nowe fak­ty, któ­re zo­sta­ły ujaw­nio­ne po czerw­cu 2010 r., gdy FBI w spek­ta­ku­lar­nej ope­ra­cji aresz­to­wa­ło je­de­na­ście osób, oskar­ża­jąc je o agen­tu­ral­ne dzia­ła­nia prze­ciw­ko Sta­nom Zjed­no­czo­nym, wy­wo­ła­ły ko­lej­ną falę dys­ku­sji. Usta­lo­no bo­wiem, że co naj­mniej sied­mio­ro z nich dzia­ła­ło jako nie­le­ga­ło­wie, ale jak to za­zwy­czaj zda­rza się w cza­sie in­te­lek­tu­al­nych spo­rów, prze­ko­na­ni sta­li się jesz­cze bar­dziej prze­ko­na­ni, a scep­ty­cy jesz­cze bar­dziej scep­tycz­ni. Pierw­si, oma­wia­jąc ca­sus ame­ry­kań­ski, twier­dzi­li, że nie ma sta­rych me­tod w wy­wia­dzie, są tyl­ko me­to­dy sku­tecz­ne i nie­sku­tecz­ne. Dru­dzy mó­wi­li o prze­żyt­kach zim­nej woj­ny i wska­zy­wa­li, że sąd ame­ry­kań­ski nie pod­jął dzia­łań w kie­run­ku ska­za­nia za kra­dzież ta­jem­nic pań­stwo­wych, więc było to dzia­ła­nie nie­udol­ne i po­zba­wio­ne głęb­sze­go sen­su. Nie­istot­ne, jaki jest dal­szy kształt za­zwy­czaj za­żar­tych dys­ku­sji i czy­je po­glą­dy zwy­cię­ża­ją. Trze­ba za­uwa­żyć, że taka ar­gu­men­ta­cja za­czy­na sy­gna­li­zo­wać nie­kom­pe­ten­cję, a w kon­se­kwen­cji pro­wa­dzi do wnio­sku, że frag­men­ta­rycz­na jest wie­dza, na­wet po­śród fa­chow­ców, o tym, co na pew­no sta­no­wi­ło je­den z klu­czo­wych ob­sza­rów dzia­ła­nia wy­wia­du so­wiec­kie­go4 do roku 1990, a z pew­no­ścią na­gle nie zni­kło po po­wsta­niu SWR5, cze­go do­wo­dem są wy­da­rze­nia z czerw­ca 2010 r. i póź­niej­szy przy­pa­dek nie­miec­ki z je­sie­ni 2011 r. W kil­ku pu­bli­ka­cjach, któ­re po­ja­wi­ły się na pol­skim ryn­ku księ­gar­skim, np. P. Ear­ley, To­wa­rzysz J (wspo­mnie­nia S. Tre­tia­ko­wa6), A. Ku­zmi­now, By­łem agen­tem KGB do za­dań spe­cjal­nych7, w wy­wia­dach to­wa­rzy­szą­cych tym pu­bli­ka­cjom oraz w wie­lu ar­ty­ku­łach in­ter­ne­to­wych od­naj­du­je­my stwier­dze­nia, któ­re mogą świad­czyć o utrzy­mu­ją­cej się dy­na­mi­ce pra­cy ro­syj­skie­go wy­wia­du we współ­cze­snym świe­cie. Tak jak­by – po­mi­mo tego, iż zmie­ni­ło się go­dło SWR – ta służ­ba cią­gle była dla pań­stwa ro­syj­skie­go tar­czą i mie­czem. W jed­nym z wy­wia­dów S. Tre­tia­kow stwier­dził: „Ame­ry­ka­nie są nie­co na­iw­ni, gdy twier­dzą obec­nie, że Zim­na Woj­na się skoń­czy­ła, więc mo­że­my od­po­cząć”8. Na­to­miast przy in­nej oka­zji, od­po­wia­da­jąc dzien­ni­ka­rzo­wi na jego py­ta­nie o zmia­ny w ro­syj­skim wy­wia­dzie, mó­wił, że nie na­stą­pi­ły żad­ne zmia­ny z wy­jąt­kiem fak­tu, że po upad­ku ZSRR ro­syj­skie służ­by spe­cjal­ne, czy­li SWR, sta­ły się na­wet bar­dziej agre­syw­ne. We­dług Tre­tia­ko­wa wy­ja­śnie­niem może być fakt, że wie­lu „na­szych by­łych ko­le­gów jest w rzą­dzie. (…) Za­pew­niam, że nic się nie zmie­ni­ło w służ­bie wy­wia­dow­czej: te same kie­run­ki, te same wek­to­ry. Te same środ­ki wspar­cia (mam na my­śli ope­ra­cje dez­in­for­ma­cyj­ne). (…) Fak­tycz­nie zmie­nił się tyl­ko ma­te­riał ludz­ki, ja­kość ofi­ce­rów wy­wia­du”9.

Dla­cze­go?

Ze wzglę­du na tych czy­tel­ni­ków, któ­rzy nie pra­cu­ją w służ­bach spe­cjal­nych, czu­ję się zo­bo­wią­za­ny do krót­kiej re­flek­sji wy­ja­śnia­ją­cej po­wo­dy, dla któ­rych pro­po­nu­ję po­dróż do świa­ta nie­le­ga­łów, ale za­zna­czam, że nie jest to opo­wieść mro­żą­ca krew w ży­łach, tyl­ko prze­kro­jo­wa pre­zen­ta­cja ujaw­nio­nych do tej pory in­for­ma­cji. Mam na­dzie­ję, że ktoś, kto o służ­bach spe­cjal­nych wie nie­wie­le, ni­g­dy w nich nie pra­co­wał, a swo­je po­strze­ga­nie tych spraw lo­ku­je po­mię­dzy Ja­me­sem Bon­dem a Geo­r­gem Smi­ley­em, od­naj­dzie na kar­tach tej książ­ki frag­ment re­al­ne­go świa­ta służb, ze wszyst­ki­mi bla­ska­mi i cie­nia­mi. Uprze­dzę jed­nak do­my­sły i po­wiem, że nie wszyst­ko jest w niej na­pi­sa­ne, gdyż – z wia­do­mych wzglę­dów – obo­wią­zu­je mnie pew­na doza po­wścią­gli­wo­ści, opar­tej na za­sa­dach po­dob­nych do tych, o któ­rych moż­na prze­czy­tać da­lej. Spo­dzie­wam się tak­że, że pro­fe­sjo­na­li­ści nie od­naj­dą tu­taj nic ta­kie­go, cze­go nie wie­dzie­li­by wcze­śniej, ale w związ­ku z tym, że ta­kich pro­fe­sjo­na­li­stów jest w Pol­sce nie­wie­lu, nie oba­wiam się, że znacz­na gru­pa czy­tel­ni­ków odło­ży lek­tu­rę znu­dzo­na jej tre­ścią. Zwłasz­cza że ma­te­riał, któ­ry pre­zen­tu­ję, moż­na po­strze­gać wie­lo­war­stwo­wo, gdyż za­gad­nie­nie jest bar­dzo zło­żo­ne i obar­czo­ne znacz­ną dozą nie­pew­no­ści fak­tów.

W pierw­szej ko­lej­no­ści pod­ję­ta zo­sta­ła pró­ba ze­bra­nia tych in­for­ma­cji o nie­le­ga­łach, któ­re moż­na obec­nie od­na­leźć bez do­stę­pu do taj­nych ar­chi­wów służb. Cho­ciaż nie od­nio­słem się do wszyst­kich pu­bli­ka­cji, za­wie­ra­ją­cych frag­men­ty wie­dzy o nie­le­ga­łach, to z pew­no­ścią za­pre­zen­to­wa­łem te, któ­re opi­su­ją tę me­to­dę pra­cy oraz spo­so­by i za­kres sto­so­wa­nia wy­wia­du nie­le­gal­ne­go.

Po dru­gie, moż­na mó­wić o pró­bie wy­od­ręb­nie­nia cha­rak­te­ry­stycz­nych ele­men­tów tej me­to­dy pra­cy wy­wia­dow­czej. Zgro­ma­dze­nie wie­dzy o po­szcze­gól­nych przy­pad­kach ak­tyw­no­ści wy­wia­dow­czej nie­le­ga­łów po­zwa­la na wy­eks­tra­ho­wa­nie cech istot­nych za­rów­no w ob­sza­rze me­tod pra­cy, jak i spek­trum za­dań. W tym ob­sza­rze moż­na za­cząć snuć roz­wa­ża­nia o sku­tecz­no­ści wy­wia­dow­czej ofi­ce­rów, pra­cu­ją­cych jako nie­le­ga­ło­wie.

Po trze­cie ze­bra­ny ma­te­riał może sta­no­wić przy­czy­nek do po­szu­ki­wa­nia od­po­wie­dzi na py­ta­nia o ak­tu­al­ność tego ro­dza­ju me­tod pra­cy w świe­cie, któ­ry szczy­ci się nie­spo­ty­ka­ną do tej pory trans­pa­rent­no­ścią i zwią­za­nym z tym uchy­le­niem za­sło­ny za­kry­wa­ją­cej przez lata świat służb spe­cjal­nych. Tym­cza­sem osno­wę dal­szych stron książ­ki sta­no­wią pew­ne fak­ty, któ­re bar­dziej za­pa­dły­by w zbio­ro­wej świa­do­mo­ści, gdy­by tyl­ko me­dia chcia­ły je na­gła­śniać. W śro­do­wi­sku za­chod­nich pro­fe­sjo­na­li­stów są for­mu­ło­wa­ne opi­nie, któ­re po­ja­wia­ją się w bar­dzo po­waż­nych do­ku­men­tach, ta­kich jak ten, któ­ry po­wstał w Ko­mi­te­cie Obro­ny Izby Gmin w 2009 r. Zna­leźć tam moż­na na­stę­pu­ją­cy frag­ment: „Ro­sja szpie­gu­je nas na po­zio­mie prze­kra­cza­ją­cym ska­lę zna­ną z zim­nej woj­ny oraz w spo­sób bar­dzo trud­ny do prze­ciw­dzia­ła­nia. Ko­niecz­ne jest za­pew­nie­nie na­szym łow­com szpie­gów od­po­wied­nie­go wspar­cia”10. Nie wie­my, do cze­go do­kład­nie mógł od­wo­ły­wać się au­tor tych słów, ale mo­że­my pró­bo­wać od­two­rzyć zbiór zna­nych nam wy­da­rzeń, w opar­ciu o któ­re moż­na by sfor­mu­ło­wać taką oce­nę.

Obok głów­ne­go nur­tu

Nie tak daw­no, bo w cią­gu kil­ku ostat­nich lat, w Eu­ro­pie ujaw­nio­no spra­wy szpie­gow­skie, któ­re ze wzglę­dów oczy­wi­stych sta­no­wią tyl­ko uła­mek tego, co jest roz­po­zna­wa­ne przez kontr­wy­wia­dy po­szcze­gól­nych państw. Za­zwy­czaj są to in­for­ma­cje, któ­re na krót­ko gosz­czą na pierw­szych stro­nach ga­zet, na wi­try­nach in­ter­ne­to­wych czy na „pa­sku” w ser­wi­sach in­for­ma­cyj­nych. Ujaw­nie­nie ope­ra­cji ob­cych służb spe­cjal­nych za­wsze jest istot­nym ak­tem obron­nym, co nie w każ­dej sy­tu­acji musi być zwią­za­ne z chę­cią na­gło­śnie­nia wy­da­rzeń tego ro­dza­ju. W grę wcho­dzą róż­ne wzglę­dy, a naj­czę­ściej jest to wy­pad­ko­wa po­mię­dzy in­te­re­sa­mi za­gra­nicz­ny­mi pań­stwa ujaw­nia­ją­ce­go a ko­niecz­no­ścią prze­ka­za­nia jed­no­znacz­ne­go sy­gna­łu o bra­ku to­le­ran­cji dla tego typu dzia­łań po­dej­mo­wa­nych przez wy­wia­dow­cze­go agre­so­ra. Cho­ciaż na­gło­śnie­nie „afe­ry szpie­gow­skiej” jest roz­gry­wa­ne me­dial­nie jako swo­isty suk­ces, to na­le­ży przy tym pa­mię­tać, że dzia­ła­nia kontr­wy­wia­du w pań­stwie de­mo­kra­tycz­nym za­wsze, ze wzglę­du na po­sza­no­wa­nie sys­te­mu praw­ne­go, za­rów­no kra­jo­we­go, jak i mię­dzy­na­ro­do­we­go, po­zo­sta­ją o krok z tyłu za ak­tyw­no­ścią wy­wia­du. Ozna­cza to, że ni­g­dy nie jest zna­na ska­la po­ra­żek sys­te­mu kontr­wy­wia­dow­cze­go. Przy­to­czo­ne da­lej przy­kła­dy ujaw­nio­nych dzia­łań szpie­gow­skich ko­re­spon­du­ją z wy­po­wie­dzia­mi au­to­rów przy­wo­ła­nych po­wy­żej ksią­żek, na­pi­sa­nych, co trze­ba mieć usil­nie na uwa­dze, przez by­łych ofi­ce­rów KGB/SWR.

W lip­cu 2009 dzien­nik „Mla­da Fron­ta Dnes” na swo­jej stro­nie in­ter­ne­to­wej po­dał in­for­ma­cję o wy­da­le­niu11 za­stęp­cy at­ta­ché woj­sko­we­go Am­ba­sa­dy Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej. Dru­gi „dy­plo­ma­ta” po­pro­szo­ny zo­stał, aby nie wra­cał z urlo­pu. Au­tor ar­ty­ku­łu twier­dzi, że wg cze­skie­go kontr­wy­wia­du w pla­ców­kach dy­plo­ma­tycz­nych FR (Pra­ga, Brno i Kar­lo­we Wary) na pra­cu­ją­cych ok. 200 dy­plo­ma­tów co naj­mniej dwie trze­cie to funk­cjo­na­riu­sze służb spe­cjal­nych Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej. Kil­ka dni póź­niej źró­dła dy­plo­ma­tycz­ne po­twier­dzi­ły, iż za­stęp­ca at­ta­ché woj­sko­we­go Am­ba­sa­dy Ro­sji w Pra­dze zo­stał wy­da­lo­ny z Re­pu­bli­ki Cze­skiej, a in­ne­mu ro­syj­skie­mu dy­plo­ma­cie za­le­co­no, by nie po­wra­cał już z urlo­pu. Kontr­wy­wiad uzy­skał in­for­ma­cje, że obaj mie­li pra­co­wać dla ro­syj­skich taj­nych służb. Ga­ze­ta nie spre­cy­zo­wa­ła, o ja­kie źró­dła dy­plo­ma­tycz­ne cho­dzi, ani nie po­da­ła ja­kich­kol­wiek da­nych per­so­nal­nych obu Ro­sjan. Rzecz­nik cze­skie­go Mi­ni­ster­stwa Spraw Za­gra­nicz­nych Mi­lan Rzep­ka oświad­czył dzien­ni­ko­wi, iż jego re­sort nie ko­men­tu­je tego typu in­for­ma­cji. Jak pi­sze „Mla­da Fron­ta Dnes”, rów­nie nie­chęt­ny do po­da­wa­nia szcze­gó­łów był woj­sko­wy wy­wiad. „Wy­wiad woj­sko­wy chro­ni in­te­re­sy Re­pu­bli­ki Cze­skiej zgod­nie z pra­wem. In­for­ma­cji o swej dzia­łal­no­ści ope­ra­cyj­nej ze zro­zu­mia­łych wzglę­dów nie po­da­je” – po­wie­dział rzecz­nik An­drej Czir­tek. Cze­ski pre­mier Jan Fi­scher po­wie­dział dzien­ni­ka­rzom, że nie bę­dzie ko­men­to­wał tej wia­do­mo­ści. In­da­go­wa­ny przez ga­ze­tę rzecz­nik Am­ba­sa­dy Ro­sji Wła­di­mir Fio­do­row oświad­czył: „To ja­kaś bzdu­ra. O ni­czym ta­kim nie sły­sza­łem”. Ofi­cjal­ną akre­dy­ta­cję cze­skie­go Mi­ni­ster­stwa Spraw Za­gra­nicz­nych ma dzie­się­ciu ro­syj­skich dzien­ni­ka­rzy. Moż­na je­dy­nie zga­dy­wać, ilu z nich pra­cu­je dla ro­syj­skie­go wy­wia­du – pi­sze dzien­nik. An­dor San­dor, eme­ry­to­wa­ny ge­ne­rał, były szef wy­wia­du woj­sko­we­go, po­wie­dział, że ce­lem ak­tyw­no­ści Ro­sjan jest ogra­ni­cze­nie wpły­wów ame­ry­kań­skich w Eu­ro­pie. Wzrost ak­tyw­no­ści wy­wia­du ro­syj­skie­go w Cze­chach sys­te­ma­tycz­nie od­no­to­wy­wa­ny jest od 2004 r., czy­li wy­prze­dził o po­nad trzy lata roz­mo­wy z lu­te­go 2007 r. na te­mat in­sta­la­cji ele­men­tów tar­czy an­ty­ra­kie­to­wej.

W lu­tym 2009 r. bel­gij­ski dzien­nik „Le Soir” cy­to­wał oce­nę Ala­ina Wi­nant­sa, sze­fa bel­gij­skich służb spe­cjal­nych, któ­ry stwier­dził, że ak­tyw­ność ro­syj­skich służb wy­wia­dow­czych w Bel­gii osią­gnę­ła po­ziom z cza­sów „zim­nej woj­ny”. Ta sama ga­ze­ta po­da­je, że wy­da­lo­no dwóch dy­plo­ma­tów, w tym syna am­ba­sa­do­ra w UE Wła­di­mi­ra Czy­żo­wa. Dwa dni przed wi­zy­tą pre­mie­ra Chin Wen Jia­bao w Bruk­se­li, Ala­in Wi­nants stwier­dził w prze­mo­wie do se­na­to­rów, że wie­lu chiń­skich i ro­syj­skich dzien­ni­ka­rzy akre­dy­to­wa­nych w in­sty­tu­cjach UE praw­do­po­dob­nie szpie­gu­je.

W 2008 r. aresz­to­wa­no w Au­strii dwóch ro­syj­skich szpie­gów. Zwer­bo­wa­ne­go przez Ro­sjan Ha­ral­da S. (pod­po­rucz­nik od­po­wie­dzial­ny za stan tech­nicz­ny eska­dry sta­cjo­nu­ją­cej w Lin­zu) za­trzy­ma­no w domu bra­ta w Gmun­den, na­to­miast Ro­sja­nin Wła­di­mir W. (at­ta­ché han­dlo­wy Am­ba­sa­dy Ro­syj­skiej w Wied­niu) zo­stał za­trzy­ma­ny na dwor­cu w Sal­zbur­gu.

W Hisz­pa­nii w 2004 r. dy­rek­tor Pań­stwo­wej Agen­cji Wy­wia­du – Al­ber­to Saiz ogło­sił, że Ro­bert Flo­res Gar­cia zo­stał za­trzy­ma­ny na Te­ne­ry­fie z oskar­że­niem o współ­pra­cę z ro­syj­skim wy­wia­dem w la­tach 2001–2004.

Nor­we­ska ga­ze­ta „Aften­po­sten” po­da­ła in­for­ma­cję, że w ra­mach dzia­łań pre­wen­cyj­nych, ze wzglę­du na licz­bę pra­cu­ją­cych w Am­ba­sa­dzie Ro­syj­skiej w Oslo szpie­gów, zde­cy­do­wa­no się na po­ka­za­nie w cza­sie szko­leń w MSZ zdjęć zi­den­ty­fi­ko­wa­nych ofi­ce­rów ro­syj­skich służb wy­wia­dow­czych.

W maju 2009 r. pre­zy­dent Gru­zji po­in­for­mo­wał o za­trzy­ma­niu przez kontr­wy­wiad by­łe­go dy­plo­ma­ty szpie­gu­ją­ce­go dla Ro­sjan. Wach­tang Ma­sa­ja, były at­ta­ché mi­sji Gru­zji przy NATO w Bruk­se­li, prze­ka­zy­wał Ro­sja­nom in­for­ma­cje uży­tecz­ne w cza­sie woj­ny.

W Pol­sce w li­sto­pa­dzie 2008 r. Alek­sy K. i Sier­giej P. zo­sta­li po­pro­sze­ni o opusz­cze­nie kra­ju. We­dług pol­skie­go kontr­wy­wia­du Alek­sy K. i Sier­giej P. – dwaj za­stęp­cy at­ta­ché woj­sko­we­go Am­ba­sa­dy Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej w War­sza­wie – bu­do­wa­li u nas sieć płat­nych in­for­ma­to­rów wer­bo­wa­nych wśród ofi­ce­rów woj­ska. Alek­sy K. zna­ny był z tego, że na ofi­cjal­nych spo­tka­niach wy­stę­po­wał w mun­du­rze ofi­ce­ra ma­ry­nar­ki wo­jen­nej. Sier­giej P. na­le­żał do sto­wa­rzy­sze­nia dzien­ni­ka­rzy zaj­mu­ją­cych się te­ma­ty­ką woj­sko­wą. Pró­by wer­bun­ku mie­li po­dej­mo­wać przede wszyst­kim za gra­ni­cą pod­czas mię­dzy­na­ro­do­wych kon­fe­ren­cji z udzia­łem pol­skich ofi­ce­rów wy­so­kich ran­gą. Je­den z wer­bo­wa­nych po­in­for­mo­wał o tym SKW i zo­stał uży­ty do gry z Ro­sja­na­mi, po­dej­mu­jąc po­zor­ną współ­pra­cę. Alek­se­go K. i Sier­gie­ja P. mia­ły in­te­re­so­wać wszel­kie in­for­ma­cje na te­mat NATO (przede wszyst­kim dane do­ty­czą­ce tar­czy an­ty­ra­kie­to­wej) oraz afe­ry oby­cza­jo­we w krę­gu pol­skiej ge­ne­ra­li­cji i w MON.

Naj­bar­dziej spek­ta­ku­lar­ny jest jed­nak przy­pa­dek es­toń­ski. 21 wrze­śnia 2008 r. w Tal­li­nie aresz­to­wa­no Her­man­na Sim­ma, urzęd­ni­ka Mi­ni­ster­stwa Obro­ny ds. NATO w Tal­li­nie (Es­to­nia), oskar­żo­ne­go o pro­wa­dze­nie dzia­łal­no­ści szpie­gow­skiej. Ujaw­nio­ne do tej pory in­for­ma­cje na te­mat jego ży­cia i spo­so­bów dzia­ła­nia są sto­sun­ko­wo skrom­ne, ale ze wzglę­du na pew­ne szcze­gó­ły na­le­ży włą­czyć ten przy­pa­dek do na­szych roz­wa­żań.

Ofi­cer-łącz­nik ze stro­ny SWR wy­stę­po­wał jako Je­sus Su­ares12, Por­tu­gal­czyk, pro­wa­dzą­cy in­te­re­sy w Hisz­pa­nii. Ist­nie­je tak­że wer­sja, że był Hisz­pa­nem pra­cu­ją­cym we Wło­szech13. Roz­wa­ża­ny jest sce­na­riusz, że był on nie­le­ga­łem, ro­syj­skim ofi­ce­rem, któ­ry przy­był do Eu­ro­py z Ame­ry­ki Ła­ciń­skiej, uży­wa­jąc dro­bia­zgo­wo skon­stru­owa­nej fał­szy­wej toż­sa­mo­ści, mo­gą­cy ope­ro­wać na te­re­nie ca­łej UE bez żad­nych po­dej­rzeń. Inne jesz­cze źró­dło po­da­je, że był to An­to­nio de Je­sus Amu­ret Graf, a wła­ści­wie Ser­giej Ja­kow­lew, ofi­cer SWR, któ­ry wcie­lał się w po­stać oby­wa­te­la por­tu­gal­skie­go14. Trze­ba za­sta­no­wić się nad tym, w jaki spo­sób i kogo pro­wa­dził, aby szu­kać od­po­wie­dzi na py­ta­nia o rolę i za­kres wy­ko­rzy­sty­wa­nia nie­le­ga­łów w obec­nej pra­cy wy­wia­dow­czej SWR. Przy­pa­dek Her­man­na Sim­ma może po­słu­żyć do roz­wa­że­nia, ja­kie­go ro­dza­ju agen­tu­ra jest obec­nie ob­słu­gi­wa­na przy po­mo­cy nie­le­ga­łów. Kim był Her­mann Simm?

Her­mann Simm, ur. 1947 r. (we­dług ga­zet miał 61 lat, kie­dy go aresz­to­wa­no, tj. w roku 2008). Pra­co­wał w la­tach 80. na róż­nych sta­no­wi­skach w Mi­ni­ster­stwie Spraw We­wnętrz­nych Es­to­nii i w po­li­cji, w tym tak­że jako dy­rek­tor ge­ne­ral­ny. Pra­cę w Mi­ni­ster­stwie Obro­ny w 1995 r. za­czy­nał jako szef biu­ra ana­li­tycz­no-in­for­ma­cyj­ne­go De­par­ta­men­tu Po­li­ty­ki Obron­nej.

W 2001 r. zo­stał mia­no­wa­ny sze­fem nowo po­wsta­łe­go De­par­ta­men­tu Ochro­ny Ta­jem­nic Pań­stwo­wych. Jako szef De­par­ta­men­tu Bez­pie­czeń­stwa Mi­ni­ster­stwa Obro­ny Simm był od­po­wie­dzial­ny za ko­or­dy­na­cję ochro­ny ta­jem­ni­cy pań­stwo­wej. De­par­ta­ment był tak­że od­po­wie­dzial­ny za udzie­la­nie do­stę­pu do in­for­ma­cji kla­sy­fi­ko­wa­nych oraz po­słu­gi­wa­nie się in­for­ma­cja­mi z mię­dzy­na­ro­do­wych or­ga­ni­za­cji, ta­kich jak NATO, Unia Eu­ro­pej­ska, oraz in­nych part­ne­rów w dzie­dzi­nie obron­nej. Simm do li­sto­pa­da 2006 r. kie­ro­wał De­par­ta­men­tem Bez­pie­czeń­stwa w Mi­ni­ster­stwie Obro­ny. Jego za­kres obo­wiąz­ków obej­mo­wał za­gad­nie­nia zwią­za­ne z naj­waż­niej­szą stra­te­gicz­ną mi­sji NATO – za­bez­pie­cze­niem przed ata­ka­mi w cy­ber­prze­strze­ni. Simm prze­wo­dził rzą­do­wym de­le­ga­cjom na bi­la­te­ral­ne roz­mo­wy do­ty­czą­ce bez­pie­czeń­stwa prze­sy­ła­nia da­nych, z tego też po­wo­du po­sia­dał pasz­port dy­plo­ma­tycz­ny. Uczest­ni­czył w pod­pi­sy­wa­niu sto­sow­nych po­ro­zu­mień z bli­sko dwu­dzie­sto­ma kra­ja­mi. Był waż­ną po­sta­cią w pro­ce­sie two­rze­nia na­tow­skie­go sys­te­mu ochro­ny in­for­ma­cji, był w tej kwe­stii re­pre­zen­tan­tem Es­to­nii na fo­rum NATO. Simm był tak­że za­an­ga­żo­wa­ny w ukry­wa­nie do­wo­dów świad­czą­cych o prze­my­cie bro­ni z Ro­sji15 do Izra­ela, co sta­no­wi kon­tro­wer­syj­ny wą­tek jego bio­gra­fii, choć nie sta­no­wił on prze­szko­dy w ko­lej­nych no­mi­na­cjach na eks­po­no­wa­ne sta­no­wi­ska rzą­do­we. Od­kąd zaj­mo­wał się ochro­ną in­for­ma­cji, po­sia­dał do­stęp do pra­wie wszyst­kich do­ku­men­tów wy­mie­nia­nych z NATO i UE. Simm przez lata od­po­wia­dał za ochro­nę taj­nych do­ku­men­tów pań­stwo­wych, w ra­mach przy­go­to­wań do przy­stą­pie­nia kra­ju do NATO w 2004 r. Simm szpie­go­wał na rzecz Ro­sji.

W 2007 r. od­su­nię­to go od głów­ne­go nur­tu pra­cy16 i pra­co­wał jako do­rad­ca. Nie wia­do­mo, jak uda­ło mu się przejść przez we­ry­fi­ka­cję by­łych agen­tów KGB w Es­to­nii17. We­dług obo­wią­zu­ją­ce­go tam pra­wa wszy­scy byli agen­ci mo­gli się zgła­szać, ich na­zwi­ska upu­blicz­nia­no. Ist­nie­je sil­na po­szla­ka, iż Simm był ob­ję­ty za­in­te­re­so­wa­niem KGB w la­tach 70., po ukoń­cze­niu stu­diów na po­li­tech­ni­ce w Tal­li­nie. Jed­ną z moż­li­wo­ści po­twier­dze­nia tego jest uwzględ­nie­nie fak­tu, iż Simm w la­tach 70. (po­li­tech­ni­kę ukoń­czył w 1970 r.) jako ab­sol­went atrak­cyj­ne­go kie­run­ku stu­diów (che­mia i cy­ber­ne­ty­ka) mógł stać się obiek­tem za­in­te­re­so­wa­nia nie tal­liń­skie­go KGB, ale bez­po­śred­nio cen­tra­li w Mo­skwie i w przy­pad­ku, gdy­by roz­po­czę­to wo­bec nie­go pro­ce­du­rę ka­dro­wą, wszel­kie do­ku­men­ty uprzed­nio zgro­ma­dzo­ne w Tal­li­nie zo­sta­ły­by ode­sła­ne do Mo­skwy, a ślad po nich cał­ko­wi­cie za­tar­ty. In­nym roz­wią­za­niem tej za­gad­ki jest dzia­łal­ność dru­gie­go agen­ta, któ­ry osło­nił prze­szłość Sim­ma, ewen­tu­al­nie na­le­ży brać pod uwa­gę sil­ne po­wią­za­nie z któ­rymś ze zna­czą­cych w owym cza­sie po­li­ty­ków es­toń­skich naj­wyż­sze­go szcze­bla.

Inne źró­dła po­da­ją, że po ukoń­cze­niu tal­liń­skiej po­li­tech­ni­ki pra­co­wał dla mi­li­cji i praw­do­po­dob­nie tam zo­stał na­mie­rzo­ny przez KGB. Zwer­bo­wa­ny w po­ło­wie lat 80. zo­stał zak­ty­wi­zo­wa­ny w po­ło­wie lat 90.18 Simm na­to­miast twier­dzi, że Służ­bie Wy­wia­du Za­gra­nicz­ne­go Ro­sji (SWR) po­ma­gał ze stra­chu. Bał się, że Ro­sja­nie ujaw­nią jego wie­lo­let­nie po­wią­za­nia naj­pierw z KGB, a po­tem z SWR. Z KGB zwią­zał się pod­czas stu­diów mi­li­cyj­nych w Mo­skwie. Do­ra­biał czar­no­ryn­ko­wym han­dlem, wpadł i w za­mian za unik­nię­cie kon­se­kwen­cji dys­cy­pli­nar­nych od­dał się pod opie­kuń­cze skrzy­dła KGB. Na po­cząt­ku wiódł ży­cie zwy­kłe­go tal­liń­skie­go mi­li­cjan­ta, po­zo­sta­wał tzw. śpio­chem, czy­li agen­tem, któ­re­mu wy­wiad nie przy­dzie­la żad­nych za­dań. SWR, któ­ra do­sta­ła Sim­ma w spad­ku po KGB, przy­po­mnia­ła so­bie o nim, gdy wszedł do kie­row­nic­twa es­toń­skie­go Mi­ni­ster­stwa Obro­ny.

Gdy Es­to­nia od­zy­ska­ła nie­pod­le­głość, sta­ło się ja­sne, że Ro­sja stra­ci­ła po­przed­nie moż­li­wo­ści w pań­stwach bał­tyc­kich. To był czas, gdy Ro­sja mu­sia­ła za­pew­nić so­bie wpły­wy. Kie­dy w po­ło­wie lat 90. człon­ko­stwo Es­to­nii w NATO zo­sta­ło po­sta­wio­ne pu­blicz­nie i pod­da­ne dys­ku­sji, Simm zo­stał ofi­cjal­nie zwer­bo­wa­ny przez ro­syj­ski rząd. W dzia­łal­ność szpie­gow­ską była za­an­ga­żo­wa­na jego żona, He­ete Simm, któ­ra wcze­śniej pra­co­wa­ła jako praw­nik w na­ro­do­wym szta­bie Po­li­cji – ją tak­że oskar­żo­no o udział w zdra­dzie.

„Der Spie­gel” po­in­for­mo­wał19, że Simm był płat­nym in­for­ma­to­rem nie­miec­kie­go wy­wia­du BND, któ­re­mu do­star­czał in­for­ma­cji o ak­tyw­no­ści ro­syj­skie­go wy­wia­du w re­gio­nie bał­tyc­kim, a kon­takt z nim zo­stał za­koń­czo­ny na krót­ko przed wej­ściem Es­to­nii do Unii Eu­ro­pej­skiej w 2004 r. Niem­cy nie mogą obec­nie oce­nić, czy in­for­ma­cje prze­ka­zy­wa­ne przez Sim­ma były ro­syj­ską dez­in­for­ma­cją.

We­dług ko­men­ta­to­rów sys­tem łącz­no­ści wy­wia­du SWR z agen­tem nie za­chwy­cał ni­czym no­wym. Sto­so­wa­no łącz­ność ra­dio­wą i spo­tka­nia bez­po­śred­nie. Do uma­wia­nia spo­tkań ze swo­im ofi­ce­rem pro­wa­dzą­cym (bądź ofi­ce­rem łącz­ni­kiem) uży­wał prze­ro­bio­ne­go ra­dio­od­bior­ni­ka sta­re­go typu. Spo­tka­nia bez­po­śred­nie od­by­wa­ły się za gra­ni­cą, gdzie Simm wy­jeż­dżał na od­po­czy­nek.

Simm aresz­to­wa­ny zo­stał 21 wrze­śnia 2008 r. Ofi­ce­ro­wie So­ju­szu Pół­noc­no­atlan­tyc­kie­go za­czę­li po­dej­rze­wać Sim­ma, kie­dy ten ku­pił kil­ka dro­gich nie­ru­cho­mo­ści, m.in. w Ra­pla­maa, Su­cre-Ja­ani, Ida-Vi­ru­maa, Saue, Pa­di­se, Par­nu. W su­mie po­sia­dał sie­dem nie­ru­cho­mo­ści, w tym wil­lę pod Tal­li­nem20. Bar­dzo czę­sto współ­wła­ści­cie­la­mi nie­ru­cho­mo­ści byli jego krew­ni, co od stro­ny for­mal­nej po­zwa­la­ło od­su­nąć po­dej­rze­nia o nad­mier­ne za­rob­ki.

Je­su­sem Su­are­sem za­in­te­re­so­wał się kontr­wy­wiad jed­ne­go z państw NATO, gdy męż­czy­zna ten na­wią­zał kon­takt z ko­lej­nym po­ten­cjal­nym źró­dłem. Pod­jął pró­bę wer­bun­ku, jed­nak do­wie­dzia­ły się o tym tam­tej­sze służ­by i za­czę­ły bacz­nie przy­glą­dać się Su­are­so­wi i jego roz­mów­com. Na zdję­ciach udo­ku­men­to­wa­no, jak spo­ty­ka się on z ko­lej­nym kon­tak­tem. Simm po­ja­wił się na po­łu­dniu pod pre­tek­stem spę­dze­nia urlo­pu, aby od­być spo­tka­nie z łącz­ni­kiem. Es­toń­ski kontr­wy­wiad zo­stał po­in­for­mo­wa­ny o pro­ble­mie i za­czął re­kon­stru­ować dzia­ła­nia „hisz­pań­skie­go biz­nes­me­na” i w ten spo­sób do­szło do aresz­to­wa­nia szpie­ga w NATO. Po za­trzy­ma­niu Sim­ma Su­ares prze­padł bez wie­ści, cho­ciaż trwa­ją po­szu­ki­wa­nia śla­dów jego ak­tyw­no­ści w Eu­ro­pie.

Ob­ser­wa­cja Sim­ma trwa­ła rok. Ofi­ce­ro­wie es­toń­skie­go kontr­wy­wia­du od­kry­li, że z jed­nej stro­ny pa­nicz­nie bał się de­kon­spi­ra­cji, z dru­giej za­chły­snął się ta­jem­ni­ca­mi i dresz­czy­kiem emo­cji, zwią­za­nym ze współ­pra­cą z ob­cym wy­wia­dem. W tym świe­tle ina­czej wy­glą­da­ły eks­cen­trycz­ne za­cho­wa­nia, z któ­rych sły­nął – lu­bił opo­wia­dać o lu­dziach, któ­rzy go śle­dzą, pod­słu­chu­ją i dy­bią na ży­cie. Dano tak­że wia­rę by­łe­mu mi­ni­stro­wi obro­ny, któ­ry dwa lata wcze­śniej po­dej­rze­wał Sim­ma o szpie­go­stwo, od­su­nął go od naj­więk­szych ta­jem­nic i zde­gra­do­wał do sta­no­wi­ska swe­go do­rad­cy.

Spe­cjal­ny ze­spół pod kie­row­nic­twem ofi­ce­ra ame­ry­kań­skie­go oce­nia po­ten­cjal­ne stra­ty spo­wo­do­wa­ne dzia­łal­no­ścią Sim­ma. Obec­nie pra­sa spe­ku­lu­je, że in­for­ma­cje prze­ka­zy­wa­ne przez Sim­ma wy­wia­do­wi ro­syj­skie­mu obej­mo­wa­ły m.in.: ist­nie­nie i funk­cjo­no­wa­nie Ośrod­ka Obro­ny Cy­ber­ne­tycz­nej w Tal­li­nie, pro­gram obro­ny an­ty­ra­kie­to­wej, na­tow­skie sys­te­my szy­fro­we, na­tow­skie pla­ny do­ty­czą­ce np. dzia­łań w Afga­ni­sta­nie (cyt. za ty­go­dni­kiem „Po­li­ty­ka” – in­for­ma­cja prze­sa­dzo­na, gdyż urzęd­nik tej ran­gi na obrze­żach so­ju­szu nie miał po­trze­by być in­for­mo­wa­ny w tak sze­ro­kim za­kre­sie), roz­miesz­cze­nie okrę­tów NATO, so­jusz­ni­cze ana­li­zy obro­ny Ko­so­wa, ra­por­ty o re­ak­cjach na kry­zys w Gru­zji i trans­por­tach bro­ni. Simm znał za­sa­dy dzia­ła­nia El­cro­da­tu, na­tow­skie­go sys­te­mu szy­fru­ją­ce­go, opra­co­wa­ne­go przez au­striac­ką fir­mę Roh­de&Schwarz. Za jego po­mo­cą So­jusz szy­fru­je we­wnętrz­ną ko­re­spon­den­cję – od roz­mów te­le­fo­nicz­nych przez po­łą­cze­nia sa­te­li­tar­ne po e-ma­ile. Simm miał do­stęp do pla­nów cen­trum obro­ny przed cy­be­ra­ta­ka­mi, któ­re So­jusz stwo­rzył w by­łych car­skich ko­sza­rach w Tal­li­nie. Umiesz­cze­nie cen­trum wła­śnie w Es­to­nii nie było przy­pad­ko­we: od­kąd w 2001 r. tam­tej­sze wła­dze zre­zy­gno­wa­ły z pa­pie­ro­we­go obie­gu do­ku­men­tów, umoż­li­wia­jąc oby­wa­te­lom za­ła­twia­nie wszyst­kich for­mal­no­ści w sie­ci, es­toń­ski In­ter­net jest ce­lem zma­so­wa­nych ata­ków ha­ker­skich.

Es­toń­czy­cy do­ma­ga­li się bu­do­wy cen­trum po cy­ber­woj­nie, któ­rą sto­czy­li z ha­ke­ra­mi wio­sną 2007 r. Tam­ten atak zbiegł się z kłót­nią z Ro­sją o prze­pro­wadz­kę Brą­zo­we­go Żoł­nie­rza, po­mni­ka ku czci żoł­nie­rzy so­wiec­kich, bo­ha­te­rów wy­zwo­le­nia Tal­li­na z 1944 r. De­cy­zja o prze­nie­sie­niu po­mni­ka z cen­trum mia­sta na pe­ry­fe­ryj­ny cmen­tarz woj­sko­wy wy­wo­ła­ła za­miesz­ki oraz przez kil­ka dni pa­ra­liż In­ter­ne­tu. Ha­ke­rzy, w więk­szo­ści z Ro­sji, zdal­nie prze­ję­li kon­tro­lę nad oko­ło mi­lio­nem kom­pu­te­rów na ca­łym świe­cie i za ich po­śred­nic­twem za­la­li es­toń­ską sieć mo­rzem da­nych, blo­ku­jąc stro­ny ban­ków, rzą­du i pre­zy­den­ta. Za­mar­ła ad­mi­ni­stra­cja, go­spo­dar­ka po­nio­sła mi­lio­no­we stra­ty21.

Jego ko­le­dzy wspo­mi­na­ją, że Simm lu­bił na przy­ję­cia przy­cho­dzić w ku­lo­od­por­nej ka­mi­zel­ce i opo­wia­dać, że ktoś szy­ku­je na nie­go za­mach. Za­wsze jak z rę­ka­wa sy­pał aneg­do­ta­mi do­ty­czą­cy­mi szpie­gów. Gdy wy­bu­chła cała afe­ra, wszy­scy ci przy­ja­cie­le nie po­sia­da­li się ze zdu­mie­nia, że to on wła­śnie był tym naj­więk­szym w hi­sto­rii Es­to­nii i no­wej Unii Eu­ro­pej­skiej oraz NATO szpie­giem. Simm po­su­nął się do tego, że na­wet ostrze­gał nie­miec­ki kontr­wy­wiad przed… ja­kimś bli­żej nie­okre­ślo­nym szpie­giem w kra­jach nad­bał­tyc­kich. Jak mó­wił: „Za dużo taj­nych in­for­ma­cji wy­cie­ka do Krem­la”22.

Mo­ty­wa­cja zwią­za­na była ze sta­tu­sem ma­te­rial­nym. Gaże ze współ­pra­cy in­we­sto­wał w nie­ru­cho­mo­ści: w dział­ki w ca­łej Es­to­nii, w mo­der­ni­za­cję odzie­dzi­czo­ne­go po ojcu 100-hek­ta­ro­we­go go­spo­dar­stwa nad mo­rzem oraz w 500-me­tro­wą wil­lę pod Tal­li­nem. We­dług dzien­ni­ka­rza fran­cu­skie­go ten su­per­sz­pieg es­toń­ski dzia­łał ra­czej z po­bu­dek „etycz­nych”, a nie fi­nan­so­wych. Chciał być za­wsze w cen­trum uwa­gi sił spe­cjal­nych. Świat szpie­go­stwa fa­scy­no­wał go.

Czy za­tem za­sad­ne jest przy­pusz­cze­nie, że sko­ro na płasz­czyź­nie dzia­łań wy­wia­du z tzw. „le­gal­nych po­zy­cji” ob­ser­wu­je­my, co naj­mniej od 2002 r.23, wzrost ak­tyw­no­ści, to po­dob­nie może się dziać w tzw. „wy­wia­dzie nie­le­gal­nym”? Czy przy­pa­dek Sim­ma, za­trzy­ma­ne­go w 2006 r. w Ka­na­dzie P. Ham­pe­la, może po­słu­żyć jako istot­ny sy­gnał nie tyl­ko o ist­nie­niu nie­le­ga­łów, ale też o ich fak­tycz­nym za­an­ga­żo­wa­niu w ob­słu­gę agen­tu­ry po­zo­sta­wio­nej w pań­stwach daw­ne­go ZSRR, w by­łych pań­stwach de­mo­kra­cji lu­do­wej lub na Za­cho­dzie?

W czerw­cu 2010 r. ame­ry­kań­ski kontr­wy­wiad FBI prze­pro­wa­dził spek­ta­ku­lar­ną ak­cję za­trzy­ma­nia je­de­na­stu osób, któ­re zo­sta­ły przez pro­ku­ra­tu­rę oskar­żo­ne o pra­cę na rzecz wy­wia­du Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej. Obec­nie wie­my, że w ca­łej tej gru­pie sied­mio­ro było nie­le­ga­ła­mi dzia­ła­ją­cy­mi w USA od kil­ku­na­stu lat, przy czym re­kor­dzi­sta miał już za sobą wie­le lat ta­kiej służ­by, praw­do­po­dob­nie od 1976 r.24

W paź­dzier­ni­ku 2011 r. w Niem­czech jed­nost­ka GSG9 na zle­ce­nie BKA (Fe­de­ral­ne­go Urzę­du Kry­mi­nal­ne­go) za­trzy­ma­ła An­dre­asa (lat 45) i He­idrun (lat 51) An­schla­gów, mał­żeń­stwo nie­le­ga­łów prze­by­wa­ją­cych w Niem­czech po­słu­gu­ją­ce się pasz­por­ta­mi au­striac­ki­mi. Mają do­ro­słą cór­kę, któ­ra nic nie wie­dzia­ła o dzia­łal­no­ści ro­dzi­ców. Aresz­to­wa­nia mia­ły miej­sce w Mar­bur­gu (miesz­ka­li w domu na przed­mie­ściu Mi­chel­bach) i Ba­lin­gen. W roz­pra­co­wa­nie nie­le­ga­łów włą­czo­ny był funk­cjo­na­riusz FBI, któ­ry rok wcze­śniej uczest­ni­czył w dzia­ła­niach prze­ciw­ko A. Chap­man (jed­na z ww. je­de­nast­ki). Wcze­śniej An­dre­as zo­stał zi­den­ty­fi­ko­wa­ny przez FBI jako agent so­wiec­ki w USA. Ko­bie­tę za­trzy­ma­no na go­rą­cym uczyn­ku, w trak­cie se­an­su łącz­no­ści z mo­skiew­ską cen­tra­lą z wy­ko­rzy­sta­niem ra­dia na fa­lach krót­kich. An­dre­as za­trud­nio­ny był w fir­mie pro­du­ku­ją­cej pod­ze­spo­ły dla prze­my­słu mo­to­ry­za­cyj­ne­go. He­idrun uro­dzi­ła się w Peru, a An­dre­as w Ar­gen­ty­nie. Spe­ku­lo­wa­no, że mo­gli oni peł­nić funk­cję „skrzyn­ki pocz­to­wej”25.

„Die Welt” po­dał na­stę­pu­ją­ce in­for­ma­cje o nie­le­ga­łach za­trzy­ma­nych przez nie­miec­ki kontr­wy­wiad je­sie­nią 2011 r. Pod­czas dzia­łal­no­ści w Niem­czech na­zy­wa­li się An­dre­as An­schlag i jego żona He­idrun, pa­nień­skie na­zwi­sko Freud. Nie­miec­kim śled­czym przed­sta­wi­li się jako Sa­sza i Ola Rust, przy czym na­le­ży przy­pusz­czać, że nie są to ich praw­dzi­we na­zwi­ska, cho­ciaż mie­li je po­dać w kon­su­la­cie ro­syj­skim, gdy­by mu­sie­li ucie­kać z Nie­miec. W 1984 r. przy­by­li do Au­strii, gdzie dwóch urzęd­ni­ków wy­da­ło dwa pasz­por­ty: dla uro­dzo­ne­go w Ar­gen­ty­nie An­dre­asa An­schla­ga i dla He­idrun Freud, uro­dzo­nej w Li­mie, sto­li­cy Peru. W tym cza­sie pary nie było w Au­strii. Oce­nia się, że mo­gli w tym cza­sie do­pie­ro koń­czyć szko­łę wy­wia­du KGB w swo­jej praw­dzi­wej oj­czyź­nie. W 1986 r. An­schlag, po krót­kim po­by­cie w Mek­sy­ku, przy­je­chał do Nie­miec. Dwa lata póź­niej do­tar­ła tam rów­nież He­idrun Freud. Tłu­ma­czy­li, że spę­dzi­li mło­dość w Ame­ry­ce Po­łu­dnio­wej i dla­te­go z tru­dem mó­wią po nie­miec­ku. Po­bra­li się w 1990 r. w Au­strii, mie­li au­striac­kie oby­wa­tel­stwo (praw­do­po­dob­ne jest, że już wcze­śniej byli mał­żeń­stwem), ale na sta­łe miesz­ka­li w Niem­czech. On za­czął stu­dio­wać na re­no­mo­wa­nej po­li­tech­ni­ce w Akwi­zgra­nie, a ona zaj­mo­wa­ła się do­mem i uro­dzo­ną na Za­cho­dzie cór­ką. Od roz­pa­du Związ­ku Ra­dziec­kie­go za­czę­li pra­co­wać dla agen­cji ro­syj­skie­go wy­wia­du cy­wil­ne­go SWR. Po ośmiu la­tach stu­diów An­schlag do­stał dy­plom in­ży­nie­ra i za­trud­nił się w fir­mach mo­to­ry­za­cyj­nych. Czę­sto jeź­dził w de­le­ga­cje po świe­cie – do Bra­zy­lii, Sło­wa­cji, USA, Hisz­pa­nii. Wy­ko­ny­wał zle­ce­nia dla Da­im­le­ra, VW, BMW i Opla. An­dre­as An­schlag udzie­lał się we wpły­wo­wych fun­da­cjach Frie­dri­cha Neu­man­na, Kon­ra­da Ade­nau­era, a na­wet w jed­nym z to­wa­rzystw sku­pia­ją­cych twór­ców i wiel­bi­cie­li li­te­ra­tu­ry. Był człon­kiem eli­tar­ne­go To­wa­rzy­stwa Nie­miec­ko-Atlan­tyc­kie­go. Kil­ka razy zmie­niał miej­sce za­miesz­ka­nia w róż­nych re­gio­nach Nie­miec. Na sa­lo­nach para po­zna­ła wie­lu lu­dzi zna­ją­cych ta­jem­ni­ce NATO i UE: dy­rek­to­rów ge­ne­ral­nych kil­ku nie­miec­kich mi­ni­sterstw, a na­wet by­łe­go sze­fa nie­miec­kie­go kontr­wy­wia­du woj­sko­we­go. An­dre­as An­schlag zwer­bo­wał też ho­len­der­skie­go dy­plo­ma­tę Ray­mon­da Va­len­ti­no Po­ete­raya, któ­ry miał do­stęp do ta­jem­nic pań­stwo­wych i od 2008 r. prze­ka­zy­wał je Mo­skwie – za każ­dą par­tię in­for­ma­cji do­sta­wał od 1 tys. do 7 tys. euro. Po­ete­ray zo­stał za­trzy­ma­ny w mar­cu 2012 r., gdy chciał wy­le­cieć do Bang­ko­ku przez Wie­deń. W etui na oku­la­ry miał kil­ka pen­dri­ve’ów z pli­ka­mi taj­nych do­ku­men­tów. Za swo­ją dzia­łal­ność na rzecz wy­wia­du SWR mał­żeń­stwo nie­le­ga­łów zgro­ma­dzi­ło kwo­tę 700 tys. euro (na kon­cie w Mo­skwie).

Do Mo­skwy An­schla­go­wie prze­ka­za­li set­ki taj­nych do­ku­men­tów NATO i UE. Co wto­rek o 18.00 He­idrun An­schlag uru­cha­mia­ła od­bior­nik fal krót­kich, pod­łą­cza­ła go do de­ko­de­ra i kom­pu­te­ra, cze­ka­jąc na po­le­ce­nia z Mo­skwy. Dłu­go miesz­ka­li przy gra­ni­cy Nie­miec z Fran­cją, bo tam naj­le­piej od­bie­ra się sy­gna­ły ra­dio­we z sys­te­mu uży­wa­ne­go przez ro­syj­ski wy­wiad. Na­to­miast do wy­sy­ła­nia in­for­ma­cji do Mo­skwy szpie­dzy wy­ko­rzy­sty­wa­li In­ter­net, wpi­su­jąc ko­men­ta­rze pod fil­ma­mi na YouTu­be. We­dług nie­miec­kiej pro­ku­ra­tu­ry An­schlag pod­pi­sy­wał się Al­pen­kuh-1 (Al­pej­ska kro­wa-1), a mo­skiew­ska cen­tra­la uży­wa­ła pseu­do­ni­mu Cri­stia­no­fo­ot­bal­ler (Kri­stia­no pił­karz). Dzien­ni­ka­rze spraw­dzi­li, że ko­men­ta­rze z tymi pod­pi­sa­mi czę­sto po­ja­wia­ły się pod umiesz­czo­ny­mi w YouTu­be fil­ma­mi z me­czów pił­kar­skich i wy­ści­gów sa­mo­cho­do­wych. Były to uwa­gi na te­mat gwiazd fut­bo­lu lub opi­nie o wyż­szo­ści bo­li­dów Bu­gat­ti nad Fer­ra­ri. Wy­mia­na ko­men­ta­rzy urwa­ła się w paź­dzier­ni­ku 2011 r., kie­dy w Niem­czech aresz­to­wa­no An­schla­gów. Mał­żeń­stwo za­czę­ło oba­wiać się de­kon­spi­ra­cji, gdy w po­ło­wie 2010 r. FBI aresz­to­wa­ło w USA siat­kę nie­le­ga­łów, z któ­rych część przez kil­ka­na­ście lat po­da­wa­ła się za Ame­ry­ka­nów, cza­sem tak­że o la­ty­no­skim ro­do­wo­dzie.

Mał­żon­ko­wie szy­ko­wa­li uciecz­kę, ale kontr­wy­wiad ją uda­rem­nił. W paź­dzier­ni­ku 2011 r. wcze­snym ran­kiem ubra­ni na czar­no funk­cjo­na­riu­sze z nie­miec­kie­go od­dzia­łu an­ty­ter­ro­ry­stycz­ne­go GSG-9 wdar­li się do domu w mia­stecz­ku Mar­burg-Mi­chel­bach, gdzie miesz­kał szpie­gow­ski duet. Schwy­ta­li ko­bie­tę, któ­ra wła­śnie cze­ka­ła na prze­kaz z Mo­skwy. W tym sa­mym cza­sie dru­ga gru­pa funk­cjo­na­riu­szy za­trzy­ma­ła jej męża, któ­ry aku­rat był w in­nym nie­miec­kim mie­ście. Nie­miec­ka ga­ze­ta spe­ku­lu­je, że Ro­sja­nie dzia­ła­li­by pew­nie dłu­żej, ale la­tem 2011 r. ofi­cer nie­miec­kie­go kontr­wy­wia­du do­stał cynk od za­przy­jaź­nio­nej służ­by in­for­ma­cyj­nej w Eu­ro­pie Wschod­niej, a do­dat­ko­we in­for­ma­cje prze­ka­za­li Ame­ry­ka­nie.

Po aresz­to­wa­niu Niem­cy chcie­li wy­mie­nić mał­żeń­stwo An­schla­gów za dwóch Ro­sjan sie­dzą­cych w wię­zie­niu za szpie­go­stwo na rzecz Nie­miec. Przed­sta­wi­ciel rzą­du Nie­miec zło­żył ofer­tę o ta­kiej tre­ści w mar­cu 2012 r. am­ba­sa­do­ro­wi Ro­sji Wła­di­mi­ro­wi Gri­ni­no­wi. Mo­skwa nie od­po­wie­dzia­ła, na­wet gdy Niem­cy wy­zna­czy­li ter­min 14 wrze­śnia jako datę po­sta­wie­nia ofi­cjal­nych za­rzu­tów przez pro­ku­ra­to­ra ge­ne­ral­ne­go Nie­miec. An­schla­gów bę­dzie bro­nił Horst-Die­ter Pöt­sch­ke, 73-let­ni me­ce­nas z Mo­na­chium, ne­stor ad­wo­ka­tów szpie­gów. Od lat 70. mi­nio­ne­go wie­ku zaj­mo­wał się obro­ną i ne­go­cja­cja­mi w spra­wie wy­mia­ny po­nad 20 szpie­gów KGB i Sta­si za­trzy­ma­nych w Niem­czech Za­chod­nich. Jego naj­słyn­niej­szym klien­tem był Gün­ter Gu­il­lau­me, szpieg Sta­si, któ­ry był se­kre­ta­rzem kanc­le­rza Nie­miec Wil­ly’ego Brand­ta. Dru­gim zna­nym szpie­giem so­wiec­kim był Man­fred Rotsch oskar­żo­ny o pra­cę dla wy­wia­du KGB przez 17 lat i ska­za­ny w 1984 r. na osiem i pół roku wię­zie­nia za prze­ka­za­nie taj­nych in­for­ma­cji na te­mat my­śliw­ca Tor­na­do („The Re­gi­ster-Gu­ard”, 13.08.1987). Ro­syj­skim nie­le­ga­łom gro­zi do 10 lat wię­zie­nia26.

Na po­cząt­ku paź­dzier­ni­ka 2012 r. bel­gij­skie MSZ od­wo­ła­ło z Ko­pen­ha­gi dy­plo­ma­tę po­dej­rza­ne­go o szpie­go­wa­nie na rzecz służb spe­cjal­nych Ro­sji, a wcze­śniej ZSRR. 57-let­ni kon­sul miał utrzy­my­wać od po­nad 20 lat kon­tak­ty naj­pierw z ra­dziec­kim KGB, a na­stęp­nie z jego na­stęp­czy­nią – ro­syj­ską Fe­de­ral­ną Służ­bą Bez­pie­czeń­stwa (FSB). Dy­plo­ma­ta zo­stał za­wie­szo­ny w czyn­no­ściach, a bel­gij­ski sąd fe­de­ral­ny wsz­czął w tej spra­wie śledz­two. Urząd Bez­pie­czeń­stwa Sta­nu, któ­ry w Bel­gii od­po­wia­da za wy­wiad i wal­kę z ter­ro­ry­zmem, po­dej­rze­wa, że kon­sul roz­po­czął współ­pra­cę z ra­dziec­ki­mi służ­ba­mi w trak­cie stu­diów. Gdy pod ko­niec lat 80. zo­stał wy­sła­ny do To­kio, skon­tak­to­wa­ło się z nim KGB. Po­dej­rza­ny był na­stęp­nie pra­cow­ni­kiem pla­có­wek w La­gos, Al­gie­rze, Li­zbo­nie, No­wym Jor­ku, Del­hi i wresz­cie w Ko­pen­ha­dze. Służ­by bez­pie­czeń­stwa sta­nu w Bel­gii usta­li­ły, że w więk­szo­ści tych miast dy­plo­ma­ta kon­tak­to­wał się z Ro­sja­na­mi, któ­rzy byli tam prze­jaz­dem. In­for­ma­cje prze­ka­zy­wa­ne przez dy­plo­ma­tę do­ty­czy­ły spraw kon­su­lar­nych i pew­nych „sub­tel­no­ści praw­nych”, któ­re mo­gły być bar­dzo uży­tecz­ne dla sek­cji KGB zaj­mu­ją­cej się two­rze­niem fał­szy­wych toż­sa­mo­ści. Wła­śnie ta­kie in­for­ma­cje po­zwo­li­ły służ­bom wy­wia­dow­czym Krem­la zdo­by­wać dla swych lu­dzi po­zwo­le­nia na po­byt w Bel­gii jesz­cze przed upad­kiem ZSRR27.

Nie­le­gał – o co py­ta­my?

W tym miej­scu nie za­pra­szam do za­ba­wy w od­kry­wa­nie de­fi­ni­cji, cho­ciaż jest to ko­niecz­ne, gdyż sło­wo „nie­le­gał” po­ja­wia się w pu­bli­ka­cjach i książ­kach na wie­le róż­nych spo­so­bów, czę­sto za­cie­ra­jąc róż­ni­ce zna­czeń po­mię­dzy nie­le­ga­łem, agen­tem-nie­le­ga­łem, agen­tem, a prze­cież są to me­to­dy dzia­ła­nia wy­wia­du z wy­ko­rzy­sta­niem zu­peł­nie od­mien­nych środ­ków oso­bo­wych. W dal­szej czę­ści bę­dzie na to miej­sce. Zgro­ma­dze­nie wie­dzy o nie­le­ga­łach, któ­ra zo­sta­ła opu­bli­ko­wa­na, a ści­ślej mó­wiąc: to, co wy­da­je się, że jest o nie­le­ga­łach, jest waż­ne z in­nej przy­czy­ny. Pierw­sze py­ta­nia o nie­le­ga­łów na­le­ży po­sta­wić z szer­szej per­spek­ty­wy, po­nie­waż nie cho­dzi tu o po­je­dyn­cze­go ofi­ce­ra. Naj­istot­niej­sze jest po­szu­ki­wa­nie ja­kich­kol­wiek prze­sła­nek, któ­re po­zwo­lą na okre­śle­nie ska­li sto­so­wa­nia tej me­to­dy przez ro­syj­ski wy­wiad i inne służ­by wy­wia­dow­cze.

Na po­cząt­ku na­le­ży za­uwa­żyć, że cho­ciaż NKWD/KGB opra­co­wa­ło tę me­to­dę pra­cy już w la­tach 20. ze­szłe­go wie­ku, to nie jest to tyl­ko pro­blem wią­żą­cy się ści­śle ze służ­ba­mi so­wiec­ki­mi28. Za­gad­nie­nie to do­ty­czy­ło służb spe­cjal­nych ca­łe­go blo­ku wschod­nie­go, w tym z pew­no­ścią ko­mu­ni­stycz­nych Chin, jak twier­dzą nie­któ­rzy, wscho­dzą­ce­go mo­car­stwa XXI w. – czy to nie zmie­nia per­spek­ty­wy dal­szych prze­my­śleń? We­dług zbie­głe­go na Za­chód w 1967 r. ofi­ce­ra De­par­ta­men­tu I MSW PRL, pod­puł­kow­ni­ka Ja­nu­sza Ko­chań­skie­go, w la­tach 1947–1949 w PRL ist­niał już ze­spół w Mi­ni­ster­stwie Bez­pie­czeń­stwa Pu­blicz­ne­go, któ­ry zaj­mo­wał się or­ga­ni­zo­wa­niem sia­tek nie­le­ga­łów m.in. na te­re­nie państw skan­dy­naw­skich. Pod ko­niec lat 40. ist­nia­ły nie­le­gal­ne re­zy­den­tu­ry PRL-owskie­go wy­wia­du woj­sko­we­go: w USA dwie, w Ka­na­dzie, Mek­sy­ku i Ame­ry­ce Ła­ciń­skiej po jed­nej, w An­glii, Szko­cji, Bel­gii i Szwaj­ca­rii po jed­nej, we Fran­cji dwie, we Wło­szech trzy (jed­na z nich zaj­mo­wa­ła się Wa­ty­ka­nem), w Niem­czech czte­ry. Pra­ce na tym kie­run­ku pro­wa­dzo­ne były przez cały czas trwa­nia PRL-owskich służb spe­cjal­nych29. Bar­dzo cen­ne są in­for­ma­cje ujaw­nio­ne opi­nii pu­blicz­nej w książ­ce S. Cenc­kie­wi­cza Dłu­gie ra­mię Mo­skwy. Dzię­ki pra­cy nad do­ku­men­ta­mi ar­chi­wal­ny­mi WSW i Za­rzą­du II Szta­bu Ge­ne­ral­ne­go uda­ło się au­to­ro­wi za­pre­zen­to­wać frag­men­ta­rycz­ny opis pra­cy nie­le­gal­ne­go wy­wia­du woj­sko­we­go PRL, któ­rym od po­ło­wy lat 60. zaj­mo­wał się Od­dział V Za­rzą­du II Szta­bu Ge­ne­ral­ne­go Woj­ska Pol­skie­go. W ar­ty­ku­le za­miesz­czo­nym w In­ter­ne­cie30 au­tor książ­ki przy­bli­ża zło­żo­ne zja­wi­sko „nie­le­gal­nej pra­cy wy­wia­dow­czej”, cy­tu­jąc do­ku­men­ty po­cho­dzą­ce z ar­chi­wów wy­wia­du woj­sko­we­go PRL. Czy­tel­nik może tam od­na­leźć in­for­ma­cje o kształ­to­wa­niu tej ko­mór­ki wy­wia­dow­czej przez spe­cja­li­stów z GRU, a wręcz o dzia­ła­niu zgod­nie z so­wiec­ki­mi me­to­da­mi i wy­tycz­ny­mi. Cy­to­wa­ny jest ma­te­riał po­cho­dzą­cy z tam­tych lat, w któ­rym znaj­du­je­my opis nie­le­gal­nej re­zy­den­tu­ry jako „taj­nej or­ga­ni­za­cji wy­wia­dow­czej”, któ­ra pod­le­ga cen­tra­li w Mo­skwie, a przy­naj­mniej część jej skła­du oso­bo­we­go za­miesz­ku­je za gra­ni­cą na pod­sta­wie do­ku­men­tów państw ka­pi­ta­li­stycz­nych. Taką struk­tu­rą mo­gli kie­ro­wać „wy­wia­dow­cy-nie­le­ga­ło­wie”, któ­rzy za­miesz­ki­wa­li w pań­stwie ka­pi­ta­li­stycz­nym dys­po­nu­jąc fał­szy­wy­mi do­ku­men­ta­mi po­twier­dza­ją­cy­mi ich oby­wa­tel­stwo, ale tak­że do­pusz­cza­no, że kie­row­ni­ka­mi re­zy­den­tu­ry mo­gli być do­brze wy­szko­le­ni i cie­szą­cy się za­ufa­niem agen­ci, któ­rzy wy­stę­pu­ją pod wła­snym na­zwi­skiem i z wła­sny­mi do­ku­men­ta­mi toż­sa­mo­ści lub przy­bra­ny­mi na­zwi­ska­mi i cu­dzy­mi do­ku­men­ta­mi.

Nie­mal w każ­dym pań­stwie za­in­te­re­so­wa­nia wy­wia­dow­cze­go two­rzo­no nie­le­gal­ne re­zy­den­tu­ry, zgod­nie z so­wiec­ką sztu­ką wy­wia­dow­czą. Zda­wa­no so­bie bo­wiem spra­wę, że po­wo­dze­nie za­le­ży od mak­sy­mal­ne­go wy­pro­wa­dze­nia pra­cy wy­wia­dow­czej poza pla­ców­ki dy­plo­ma­tycz­ne, któ­re znaj­do­wa­ły się pod sta­łą ob­ser­wa­cją kontr­wy­wia­dów państw Za­cho­du. „Ode­rwa­nie to mia­ło być zre­ali­zo­wa­ne dro­gą two­rze­nia sa­mo­dziel­nych, w znacz­nym stop­niu nie­za­leż­nych od przed­sta­wi­cielstw ofi­cjal­nych, nie­le­gal­nych albo pół­le­gal­nych sie­ci. Przy two­rze­niu tego typu re­zy­den­tur na­sta­wio­no się na po­moc par­tii ko­mu­ni­stycz­nych i opar­to się na pew­nych ele­men­tach ko­mu­ni­stycz­nych ce­lem stwo­rze­nia pod­sta­wo­wej ka­dry pra­cow­ni­ków, któ­rzy mo­gli­by sta­no­wić szkie­let przy­szłej, roz­ra­sta­ją­cej się or­ga­ni­za­cji. Przed apa­ra­tem wy­wia­dow­czym po­sta­wio­no per­spek­ty­wę ode­rwa­nia się w nie­da­le­kiej przy­szło­ści od śro­do­wisk ko­mu­ni­stycz­nych i wyj­ścia na nowe bazy wer­bun­ko­we wśród warstw i śro­do­wisk ide­owo nie­zwią­za­nych z obo­zem so­cja­li­stycz­nym”31.

Dzię­ki Cenc­kie­wi­czo­wi mo­że­my za­po­znać się z pro­po­no­wa­ny­mi me­to­da­mi dzia­łań, któ­rych ce­lem było zdo­by­wa­nie praw­dzi­wej toż­sa­mo­ści osób uro­dzo­nych na Za­cho­dzie. W przed­sta­wio­nym przy­pad­ku cho­dzi­ło o mło­de oso­by z ni­zin spo­łecz­nych, któ­re nie tyl­ko pod­stęp­nie zo­sta­ły­by zwa­bio­ne do stre­fy so­wiec­kich wpły­wów, ale tak­że zmu­szo­ne do ży­cia pod peł­ną kon­tro­lą służb, w cza­sie gdy ktoś, uży­wa­jąc ich toż­sa­mo­ści, wiódł ży­cie szpie­ga na Za­cho­dzie. Z tego też okre­su po­cho­dzą do­ku­men­ty wska­zu­ją­ce, że kan­dy­da­tów na nie­le­ga­łów w Pol­sce po­szu­ki­wa­no w do­mach dziec­ka i cza­sem opra­co­wa­nie obej­mo­wa­ło już kil­ku­na­sto­let­nich chłop­ców. Do tego ro­dza­ju dzia­łań wy­ty­po­wa­no dwa­dzie­ścia trzy pla­ców­ki wy­cho­waw­cze, głów­nie z te­re­nów po­łu­dnio­wo-za­chod­nich.

Po­dob­nie cie­ka­we in­for­ma­cje od­naj­du­je­my w hi­sto­rii wy­wia­du ru­muń­skie­go, któ­re­go ku­li­sy dzia­łal­no­ści wy­ja­wił po uciecz­ce na Za­chód Ion Pa­ce­pa32. Ujaw­nił on w swo­ich wy­po­wie­dziach, że na po­cząt­ku lat 70. XX w., po re­for­mie służb wy­wia­dow­czych blo­ku wschod­nie­go33, ist­nia­ły w struk­tu­rach tych służb utaj­nio­ne ko­mór­ki ds. nie­le­ga­łów. Ana­lo­gicz­ne ko­mór­ki były w wy­wia­dach państw so­cja­li­stycz­nych (brak da­nych na okre­śle­nie, czy we wszyst­kich, ale dys­po­no­wa­ły nimi wy­wia­dy Pol­skiej Rzecz­po­spo­li­tej Lu­do­wej, Nie­miec­kiej Re­pu­bli­ki De­mo­kra­tycz­nej, Cze­cho­sło­wac­kiej Re­pu­bli­ki So­cja­li­stycz­nej i Re­pu­bli­ki Wę­gier­skiej). Pa­ce­pa stwier­dził m.in., że w 1972 r. w ru­muń­skim wy­wia­dzie De­par­ta­men­tul de In­for­ma­tii Exter­ne (De­par­ta­ment Wy­wia­du Za­gra­nicz­ne­go) tak­że pro­wa­dzo­no ope­ra­cje przy wy­ko­rzy­sta­niu nie­le­ga­łów. Była to tzw. „Bry­ga­da U”, któ­ra w struk­tu­rach wy­wia­du była na tyle utaj­nio­na, że lo­ka­li­za­cje jej do­wódz­twa zna­ły tyl­ko czte­ry oso­by, w tym je­den za­stęp­ca sze­fa wy­wia­du. Ofi­ce­ro­wie „Bry­ga­dy U” ni­g­dy nie po­ja­wia­li się we­wnątrz in­nych ru­muń­skich struk­tur wy­wia­dow­czych. „Nie­le­gal­ni ofi­ce­ro­wie”, skie­ro­wa­ni do pra­cy za­gra­ni­cą, nie byli tam pro­wa­dze­ni przez „le­gal­ne” re­zy­den­tu­ry, ale przez in­nych „nie­le­gal­nych” ofi­ce­rów z kwa­te­ry głów­nej „Bry­ga­dy U”. Było to pań­stwo w pań­stwie, cał­ko­wi­cie sa­mo­dziel­nie strze­gą­ce swych se­kre­tów. Nie wie­my, czy była to pierw­sza tego ro­dza­ju ko­mór­ka w służ­bach ru­muń­skich, ra­czej mo­że­my się do­my­ślać, że ja­kieś struk­tu­ry tego ro­dza­ju mu­sia­ły ist­nieć wcze­śniej.

W opu­bli­ko­wa­nym na ła­mach „Front Page Ma­ga­zi­ne” (4 grud­nia 2007 r.) ar­ty­ku­le I. Pa­ce­py mo­że­my od­na­leźć bar­dzo in­te­re­su­ją­cą re­flek­sję: „Po wy­po­wie­dzi Pre­zy­den­ta Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej W. Pu­ti­na o po­cząt­ku no­wej «zim­nej woj­ny» po­ja­wi­ła się waż­na z tego punk­tu wi­dze­nia in­for­ma­cja, któ­rą moż­na in­ter­pre­to­wać, że jest wy­pro­wa­dze­niem na pierw­szą li­nię kon­cep­cji pra­cy wy­wia­du z wy­ko­rzy­sta­niem ofi­ce­ra-nie­le­ga­ła. Ro­syj­ski dzien­nik «Wzgliad» (Punkt Wi­dze­nia) do­no­si, iż Geo­r­ge Bla­ke – rze­ko­my Bry­tyj­czyk, któ­ry obec­nie miesz­ka w Mo­skwie – opu­bli­ko­wał swo­ją nową książ­kę, za­ty­tu­ło­wa­ną Prze­zro­czy­ste ścia­ny. Przed­mo­wę do książ­ki pod­pi­sał oso­bi­ście szef służ­by wy­wia­dow­czej Ro­sji Sier­giej Le­bie­diew. «Po­mi­mo iż książ­ka jest po­świę­co­na prze­szło­ści, jest ona rów­nież o te­raź­niej­szo­ści»34 – pi­sze Le­bie­dew. Ru­muń­ski ofi­cer wy­wia­du twier­dzi, że nowe in­for­ma­cje nad­cho­dzą­ce z Mo­skwy po­twier­dza­ją to, co od daw­na po­dej­rze­wa­li tzw. «do­brze po­in­for­mo­wa­ni». Bla­ke, zna­ny nam jako były wyż­szy ofi­cer bry­tyj­skiej Se­cret In­tel­li­gen­ce Se­rvi­ce (SIS), po­tem na szczy­cie spo­łecz­no­ści wy­wia­dow­czej Blo­ku So­wiec­kie­go – «szpieg stu­le­cia», był w isto­cie od za­wsze Ro­sja­ni­nem. In­ny­mi sło­wy, był jed­nym z nie­le­ga­łów KGB, wy­sła­nym do Wiel­kiej Bry­ta­nii pod­czas II woj­ny świa­to­wej, któ­ry za­dał wię­cej strat Za­cho­do­wi niż ja­ki­kol­wiek inny szpieg. To tłu­ma­czy, dla­cze­go Bla­ke po­tra­fił unik­nąć ta­kich przy­pa­dło­ści jak al­ko­ho­lizm, za­mia­ny żon czy de­pre­sje, na któ­re cier­pie­li po prze­pro­wadz­ce do Mo­skwy szpie­dzy tacy jak: Kim Phil­by, Do­nald Mac­le­an czy Guy Bur­gess. Tłu­ma­czy to tak­że, dla­cze­go Bla­ke, kie­dy SIS (wy­wiad bry­tyj­ski) wy­słał go w 1947 r. na kurs ję­zy­ka ro­syj­skie­go na Cam­brid­ge Uni­ver­si­ty prze­zna­czo­ny dla ofi­ce­rów bry­tyj­skich sił zbroj­nych, był w sta­nie płyn­nie czy­tać Annę Ka­re­ni­nę w mniej niż trzy mie­sią­ce35. Każ­dy, kto stu­dio­wał ję­zyk ro­syj­ski, zgo­dzi się, że to nie­zwy­kłe osią­gnię­cie. Dało ono Bla­ke’owi nie­zwy­kłe przy­spie­sze­nie na dra­bi­nie awan­sów w hie­rar­chii SIS. Bla­ke jest już jed­nak tyl­ko hi­sto­rią. Jego bio­gra­fia ma wciąż luki – tak jak po­win­na je za­pew­ne mieć każ­da au­ten­tycz­na bio­gra­fia szpie­gow­ska. Ale jego przy­pa­dek nie­źle ilu­stru­je to, cze­go po­win­ni­śmy spo­dzie­wać się po Ro­sji, przy­naj­mniej tak dłu­go, jak kraj ten bę­dzie rzą­dzo­ny przez by­łych ofi­ce­rów KGB”.

„Zim­na woj­na” prze­ciw­ko Za­cho­do­wi to wal­ka za­sad­ni­czo to­czo­na przy po­mo­cy szpie­gów, po­mi­mo pierw­szeń­stwa nada­ne­go przez me­dia kon­fron­ta­cji nu­kle­ar­nej, ta jed­nak całe szczę­ście ni­g­dy nie wy­szła poza wy­ścig po­ten­cja­łów ato­mo­wych, w prze­ci­wień­stwie do woj­ny szpie­gow­skiej, któ­ra nie tyl­ko była re­al­na, ale też przy­bie­ra­ła cza­sa­mi bar­dzo dra­stycz­ne for­my. Ato­mo­wą bom­bą blo­ku so­wiec­kie­go w dzie­dzi­nie szpie­go­stwa był tzw. nie­le­gał, to jest spe­cjal­ny ofi­cer wy­wia­du, któ­re­go nad­zwy­czaj­na war­tość jest wciąż zbyt mało zna­na poza Krem­lem. Kon­cep­cja nie­le­ga­ła była – i wciąż jest – uni­ka­to­wo zwią­za­na z wy­wia­dem ro­syj­skim i za­war­ta jest w szcze­gó­łach ści­śle strze­żo­nej ta­jem­ni­cy”36.

Od cza­su II woj­ny świa­to­wej – gdy, jak i przed­tem, więk­szość nie­le­gal­nych ofi­ce­rów była bądź oso­ba­mi sa­mot­ny­mi (sin­gla­mi), bądź też (na­praw­dę lub na po­kaz) mał­żon­ka­mi, w waż­nych dla So­wie­tów kra­jach wy­wia­dy blo­ku wschod­nie­go za­kła­da­ły „nie­le­gal­ne re­zy­den­tu­ry” (il­le­gal re­si­den­cies). To były mi­ni­sta­cje wy­wia­dow­cze ukry­te w pry­wat­nych miesz­ka­niach i przy­sto­so­wa­ne do tego, aby pro­wa­dzić z nich ope­ra­cje wy­wia­dow­cze pod­czas woj­ny, wów­czas, kie­dy am­ba­sa­dy i kon­su­la­ty zo­sta­ły­by za­mknię­te, ale już w cza­sie po­ko­ju pro­wa­dzą­ce wy­bit­nie waż­nych dla So­wie­tów agen­tów. Nie­le­gal­na re­zy­den­tu­ra skła­da się z nie­le­gal­ne­go re­zy­den­ta, a tak­że za­zwy­czaj z nie­le­gal­ne­go ofi­ce­ra wspar­cia lub ze­spo­łu dla utrzy­my­wa­nia taj­nej ko­mu­ni­ka­cji z Mo­skwą, cza­sem z paru in­nych nie­le­gal­nych ofi­ce­rów oraz z kil­ku agen­tów uwa­ża­nych za zbyt cen­nych, aby mo­gli być pro­wa­dze­ni przez „le­gal­ne” re­zy­den­tu­ry. Jak wy­glą­da­ła pra­ca nie­le­ga­ła, moż­na pró­bo­wać okre­ślić na pod­sta­wie dzie­sią­tek bar­dziej lub mniej ob­szer­nych opi­sów, któ­re po­ja­wi­ły się w czę­ści in­for­ma­cji ujaw­nia­nych przez ko­lej­nych ucie­ki­nie­rów z ro­syj­skich służb spe­cjal­nych.

Au­tor książ­ki Dłu­gie ra­mię Mo­skwy, od­wo­łu­jąc się do do­ku­men­tów Za­rzą­du II Szta­bu Ge­ne­ral­ne­go Lu­do­we­go Woj­ska Pol­skie­go z po­ło­wy lat 60. za­uwa­ża, że „omó­wie­nia dot. nie­le­ga­łów były za­wsze po­łą­czo­ne z pro­ble­ma­ty­ką dzia­ła­nia wy­wia­du w wa­run­kach wo­jen­nych. Cha­rak­te­ry­stycz­na dla GRU (w od­róż­nie­niu od KGB) kon­cep­cja za­kła­da przy­go­to­wa­nie nie­le­gal­nych re­zy­den­tur i nie­le­ga­łów do dzia­ła­nia w wa­run­kach wo­jen­nych”37.

Scep­ty­cy, któ­rych w świe­cie służb, jak w każ­dej ludz­kiej zbio­ro­wo­ści, prze­cież nie bra­ku­je, mu­szą przy­jąć do wia­do­mo­ści, iż ujaw­nie­nie w 2006 r. nie­le­ga­ła w Ka­na­dzie, dzia­łal­no­ści w 2010 r. kil­ku ro­syj­skich nie­le­ga­łów w USA, za­trzy­ma­nie nie­le­ga­łów ro­syj­skich w Niem­czech w 2011 r. wska­zu­ją na kon­ty­nu­ację pra­cy wy­wia­dow­czej z uży­ciem me­tod, któ­rych hi­sto­ria się­ga lat 20. po­przed­nie­go stu­le­cia. Praw­do­po­dob­nie zna­leź­li­by się chęt­ni do snu­cia wy­ja­śnia­ją­cych teo­rii, że ten „re­likt zim­nej woj­ny” prze­trwał tyl­ko dla­te­go, że ro­syj­skie służ­by są prze­sta­rza­łe, a de­men­cja ich przy­wód­ców wy­ra­ża się m.in. w hoł­do­wa­niu sta­rym me­to­dom pra­cy. Orze­ka­nie o kon­dy­cji so­wiec­kich, a obec­nie ro­syj­skich służb spe­cjal­nych do­ko­nu­je się na po­zio­mie pu­bli­cy­stycz­nym sto­sun­ko­wo czę­sto. Są to cał­ko­wi­cie skraj­ne oce­ny, więc nic dziw­ne­go, że w opi­nii pu­blicz­nej nie ma jed­no­li­tej oce­ny tego za­gro­że­nia. Za­sta­na­wia jed­nak, że ak­tyw­ność ro­syj­skie­go wy­wia­du nie jest obec­nie wła­ści­wie oce­nia­na przez pol­skie in­sty­tu­cje pań­stwo­we38. Z punk­tu wi­dze­nia bez­pie­czeń­stwa Pol­ski za­gad­nie­nie wy­ma­ga co naj­mniej do­kład­niej­sze­go przyj­rze­nia się i – o ile to moż­li­we – bar­dziej usys­te­ma­ty­zo­wa­ne­go my­śle­nia o tym za­gro­że­niu.

Cha­rak­te­ry­sty­ka i kry­ty­ka źró­deł

W Pol­sce opu­bli­ko­wa­ne zo­sta­ły dwie pra­ce po­świę­co­ne, każ­da w in­nym za­kre­sie, wy­wia­do­wi nie­le­gal­ne­mu: M. Cha­bros, Przy­czy­nek do hi­sto­rii De­par­ta­men­tu I MSW39, i W. Buł­hak, Nie ma wol­no­ści bez pa­mię­ci40. Są to opra­co­wa­nia na ba­zie ma­te­ria­łów zgro­ma­dzo­nych w IPN, mają duży wa­lor do­ku­men­ta­cyj­ny, ale nie przed­sta­wia­ją me­to­dy pra­cy wy­wia­du nie­le­gal­ne­go w ta­kim uję­ciu, jaki pro­po­nu­ję tu­taj. Ubo­gi ma­te­riał o nie­le­ga­łach wy­da­ny w ję­zy­ku pol­skim to na pew­no efekt wie­lo­let­nie­go utaj­nia­nia w Pol­sce wszel­kich opra­co­wań zwią­za­nych z me­to­dy­ką pra­cy służb spe­cjal­nych. Pu­bli­ka­cje IPN, za­wie­ra­ją­ce opra­co­wa­nia zbio­rów do­ku­men­tów MSW PRL, w któ­rych opi­sa­no m.in. wie­le za­gad­nień cha­rak­te­ry­zu­ją­cych struk­tu­ry służb wy­wia­dow­czych, me­to­dy pra­cy, spe­cy­ficz­ny ze­staw po­jęć uży­wa­nych w świe­cie służb, two­rzą ja­kiś punkt od­nie­sie­nia dla roz­po­czę­cia roz­wa­żań o dzia­ła­niach nie­le­ga­łów. Nie­ste­ty wy­daw­nic­twa IPN-owskie nie tra­fia­ją jed­nak do sze­ro­kie­go krę­gu od­bior­ców, więc trud­no spo­dzie­wać się, że wpły­ną one na roz­sze­rze­nie wie­dzy o jed­nym z naj­cie­kaw­szych ob­sza­rów pra­cy so­wiec­kie­go wy­wia­du. Na­wet pu­bli­ka­cja Ar­chi­wum Mi­tro­chi­na, w któ­rym au­tor daje wie­le przy­kła­dów dzia­łań so­wiec­kich nie­le­ga­łów na te­re­nie PRL, szcze­gól­nie w cza­sie za­gro­że­nia dla „spój­no­ści państw so­cja­li­stycz­nych”, tzn. w cza­sie „Wio­sny So­li­dar­no­ści”, nie spo­wo­do­wa­ła roz­po­czę­cia szer­szych na­uko­wych eks­plo­ra­cji tego za­gad­nie­nia.

Wy­da­na w 2011 r. książ­ka V. Se­ver­skie­go pt. Nie­le­gal­ni41 jest pu­bli­ka­cją istot­ną dla oma­wia­ne­go te­ma­tu. Bez­sprzecz­nie nie­któ­re frag­men­ty po­mo­gą zro­zu­mieć dzia­łal­ność wy­wia­du nie­le­gal­ne­go w wy­da­niu so­wiec­kim i ro­syj­skim, gdyż z jed­nej stro­ny au­tor por­tre­tu­je „co­dzien­ność” nie­le­ga­ła, a z dru­giej uka­zu­je czy­tel­ni­ko­wi per­spek­ty­wę pra­cy ro­syj­skie­go wy­wia­du nie­le­gal­ne­go. Za­pro­po­no­wa­ny przez Se­ver­skie­go, fa­bu­la­ry­zo­wa­ny opis dzia­łań wy­wia­du so­wiec­kie­go sta­no­wi wpro­wa­dze­nie w kli­mat wła­ści­wy fak­tom opi­sa­nym po­ni­żej. Mam na­dzie­ję, że czy­tel­nik od­naj­dzie po­twier­dze­nie dłu­go­fa­lo­wo­ści so­wiec­kiej pra­cy wy­wia­dow­czej, opi­sa­nej przez au­to­ra Nie­le­gal­nych, w ży­cio­ry­sach i za­da­niach nie­le­ga­łów, któ­rych przed­sta­wiam w jed­nym z dal­szych roz­dzia­łów. Jed­nak naj­trud­niej­szym za­da­niem au­to­rów pi­szą­cych o wy­wia­dzie jest ba­lan­so­wa­nie po­mię­dzy tym, co atrak­cyj­ne w od­bio­rze, a tym, co jest praw­dą o służ­bach spe­cjal­nych. Sen­sa­cyj­ność nie­któ­rych wąt­ków i bon­dow­skie za­bar­wie­nie po­sta­ci, cho­ciaż wzma­ga cie­ka­wość czy­tel­ni­ka, to jed­no­cze­śnie po­znaw­czo od­su­wa go od praw­dzi­we­go ob­ra­zu pra­cy wy­wia­du. Cóż, ta­kie są wy­mo­gi ko­mer­cji, ale tak­że w tym, po czę­ści, wy­ra­ża się nie­wia­ra au­to­rów, że praw­dzi­wy ob­raz pra­cy wy­wia­du może być wy­star­cza­ją­co cie­ka­wy, aby przy­cią­gnąć czy­tel­ni­ka. Trud­no jest prze­ko­nać, że naj­bar­dziej emo­cjo­nu­ją­ce chwi­le w pra­cy służb nie mu­szą wią­zać się ze strze­la­niem i uwo­dze­niem, na­to­miast ofi­ce­ro­wie nie są cy­nicz­ny­mi fru­stra­ta­mi, a ko­bie­ty-ofi­ce­ro­wie nie cho­dzą w ciem­nych oku­la­rach, ści­ska­jąc w ręku re­wol­wer. Praw­da o służ­bach, któ­rą, cho­ciaż nie jest ona wy­ra­zi­ście na­kre­ślo­na, moż­na wy­czy­tać w książ­ce Se­ver­skie­go, jest taka, że co in­ne­go sta­no­wi mik­stu­rę, któ­rej nie­któ­rzy ofi­ce­ro­wie nie są w sta­nie wy­pić. Są to pre­sja cza­su, nie­pew­ność wspar­cia ze stro­ny wyż­szych prze­ło­żo­nych i od­po­wie­dzial­ność za efekt pra­cy ze­spo­łu, któ­re­go nie wszyst­kich człon­ków moż­na sa­mo­dziel­nie wy­brać. W moim od­czu­ciu V. Se­ver­ski ze zmien­nym szczę­ściem po­szu­ki­wał punk­tu rów­no­wa­gi w przed­sta­wio­nym przez sie­bie ob­ra­zie służb, nie­mniej jed­nak zna­lazł się sto­sun­ko­wo bli­sko zło­te­go środ­ka. Świet­nie po­ka­za­ne jest na­to­miast za­gro­że­nie dla men­tal­no­ści ofi­ce­ra, któ­ry ma do dys­po­zy­cji wie­dzę eks­klu­zyw­ną i w związ­ku z tym na­bie­ra prze­ko­na­nia, że znacz­nie le­piej ro­zu­mie me­cha­ni­zmy rzą­dzą­ce rze­czy­wi­sto­ścią. Nie­ste­ty bar­dzo czę­sto nie za­uwa­ża, że na­wet to, co wie na po­zio­mie prze­wyż­sza­ją­cym śred­nią urzęd­ni­czą, to jest sto­sun­ko­wo zbyt mało, aby dys­po­no­wać ade­kwat­nym, ca­ło­ścio­wym ob­ra­zem rze­czy­wi­sto­ści. Ze smut­kiem jed­nak od­kry­wa­łem, że apo­li­tycz­ność ofi­ce­ra wy­wia­du, de­kla­ro­wa­na usta­mi głów­ne­go bo­ha­te­ra, nie­ste­ty zo­sta­ła po­waż­nie za­kłó­co­na usil­ny­mi od­nie­sie­nia­mi po­li­tycz­ny­mi i nie­skry­wa­ną pro­mo­cją śro­do­wi­ska za­wo­do­we­go, co może utrud­niać per­cep­cję istot­nych ele­men­tów tre­ści.

Jest jesz­cze jed­na nie­wąt­pli­wa za­le­ta tej książ­ki, gdyż jej treść może in­spi­ro­wać do prze­my­śleń istot­nych dla ro­zu­mie­nia śro­do­wi­ska osób pra­cu­ją­cych w służ­bach. Co naj­cie­kaw­sze, dzie­je się to w sto­sun­ko­wo prze­wrot­ny i praw­do­po­dob­nie w nie­za­mie­rzo­ny przez au­to­ra spo­sób. Po­bu­dza ona do re­flek­sji nad sta­nem świa­do­mo­ści osób, któ­re przy­pi­su­ją so­bie nad­pro­go­we ro­zu­mie­nie rze­czy­wi­sto­ści, a jed­nak po­zo­sta­ją uwi­kła­ne w sche­ma­ty ro­zu­mie­nia świa­ta na po­zio­mie ga­ze­to­wym, i to nie­ko­niecz­nie tych lep­szych ty­tu­łów. W tek­ście książ­ki re­flek­sem pu­bli­ka­cji ga­ze­to­wych są usil­ne pró­by wtła­cza­nia czy­tel­ni­ko­wi od­nie­sień do służ­by w PRL, któ­ra nie ma w so­bie nic dys­kwa­li­fi­ku­ją­ce­go, ko­men­ta­rze o rze­ko­mym znisz­cze­niu służb woj­sko­wych oraz pol­skie­go wy­wia­du w III RP przez nie­od­po­wie­dzial­nych po­li­ty­ków. Do­da­wa­nie do tego ze­sta­wu opi­nii, po­cho­dzą­cych z mar­nej pu­bli­cy­sty­ki, twier­dzeń o tym, z cze­go cie­szą się Ro­sja­nie, wpro­wa­dza nas już za próg pró­by ma­ni­pu­lo­wa­nia opi­nią od­bior­cy. W ten spo­sób, dzię­ki au­to­ro­wi, przez chwi­lę mo­że­my zna­leźć się w gąsz­czu krzy­wych zwier­cia­deł, gdzie nie wia­do­mo, co jest ga­ze­to­wą plot­ką, co po­waż­nym po­glą­dem, co dez­in­for­ma­cją pod­rzu­co­ną przez Ro­sjan, co fan­ta­zją, a co od­bi­ciem praw­dzi­wej rze­czy­wi­sto­ści. W tym miej­scu ro­dzi się re­flek­sja, że oso­by opi­su­ją­ce pra­cę w służ­bach spe­cjal­nych PRL w ka­te­go­riach służ­by dla pań­stwa przy­bie­ra­ją pozę, jak­by nic nie wie­dzia­ły o cał­ko­wi­tym pod­po­rząd­ko­wa­niu dzia­łal­no­ści służb spe­cjal­nych tzw. de­mo­lu­dów42 ce­lom stra­te­gicz­nym ZSRR43. Moż­na da­lej, z ro­sną­cym za­że­no­wa­niem, roz­my­ślać nad po­zio­mem pro­fe­sjo­na­li­zmu, gdy po po­nad dwu­dzie­stu la­tach pra­cy w służ­bach spe­cjal­nych po­waż­nie za­kłó­co­ne jest re­ali­stycz­ne spoj­rze­nie na hi­sto­rię naj­now­szą, tak, jak­by nie były do­stęp­ne pod­sta­wo­we kry­te­ria, słu­żą­ce do oce­ny kon­dy­cji Pol­ski w Eu­ro­pie czy, ina­czej mó­wiąc, po­strze­ga­nia na­szej Oj­czy­zny na tle de­mo­kra­tycz­ne­go świa­ta. Wbrew po­zo­rom jest to pro­blem bar­dzo skom­pli­ko­wa­ny, w wy­mia­rze jed­nost­ko­we­go ży­cia może przy­bie­rać na­wet tra­gicz­ną po­stać, na­to­miast w per­spek­ty­wie śro­do­wi­ska za­wo­do­we­go bu­dzi po­waż­ne wąt­pli­wo­ści, czy za­cho­wa­ne są prin­ci­pia upo­waż­nia­ją­ce do służ­by w tych struk­tu­rach. Nie ma tu­taj miej­sca na szer­sze omó­wie­nie tych za­gad­nień, ale war­to przy­wo­łać treść opra­co­wa­nia W. Buł­ha­ka, któ­ry przy­po­mniał, że nie­ste­ty sta­łe były kon­tak­ty kie­row­nic­twa pio­nu nie­le­ga­łów I De­par­ta­men­tu MSW PRL z Za­rzą­dem „S” Pierw­sze­go Za­rzą­du Głów­ne­go KGB oraz szko­le­nia, któ­re prze­cho­dzi­li w Ro­sji ofi­ce­ro­wie wy­wia­du MSW. Ostat­nie spo­tka­nie ofi­ce­rów tych służb po­świę­co­ne „wie­lo­let­nie­mu pla­no­wa­niu pra­cy wy­wia­du nie­le­gal­ne­go” od­by­ło się w 1989 r.44

Zu­peł­nie z in­nej per­spek­ty­wy po­strze­gam wspo­mnia­ną po­wy­żej książ­kę S. Cenc­kie­wi­cza, gdyż za­wie­ra ona bar­dzo cie­ka­we in­for­ma­cje o dzia­ła­niach po­dej­mo­wa­nych przez pol­ską „woj­sków­kę” w seg­men­cie wy­wia­du nie­le­gal­ne­go, przy czym nie jest to opra­co­wa­nie po­świę­co­ne temu za­gad­nie­niu i nie mia­ło ono na celu za­po­zna­nia czy­tel­ni­ka z funk­cjo­no­wa­niem nie­le­ga­łów. Kil­ka frag­men­tów, któ­re będą cy­to­wa­ne w dal­szym tek­ście, po­zwa­la nam zaj­rzeć za skrzęt­nie za­su­nię­tą ko­ta­rę, któ­ra przez wie­le lat od­dzie­la­ła od wie­dzy o tej dzie­dzi­nie ak­tyw­no­ści służb.

Je­dy­ne pol­skie opra­co­wa­nie o cha­rak­te­rze en­cy­klo­pe­dycz­nym, któ­re może słu­żyć jako istot­ny punkt od­nie­sie­nia w za­kre­sie po­rząd­ko­wa­nia ter­mi­no­lo­gii, to książ­ka Jana La­rec­kie­go, Wiel­ki lek­sy­kon służb spe­cjal­nych świa­ta45. Wiel­kim wa­lo­rem tej pra­cy jest wy­do­by­cie na świa­tło dzien­ne wie­lu ter­mi­nów, któ­re jesz­cze nie­daw­no były za­mknię­te pod klu­czem ta­jem­ni­cy pań­stwo­wej. Oczy­wi­ście pierw­szeń­stwo do­ko­na­nia wy­ło­mu na­le­ży w tym miej­scu od­dać ba­da­niom i pu­bli­ka­cjom In­sty­tu­tu Pa­mię­ci Na­ro­do­wej, ale do­pie­ro J. La­rec­ki przy­go­to­wał pu­bli­ka­cję o tak znacz­nej ob­ję­to­ści.

Ro­syj­scy hi­sto­ry­cy, któ­rzy sta­ra­ją się opi­sać dzia­ła­nia wy­wia­du so­wiec­kie­go, dys­po­no­wa­li do­stę­pem do in­for­ma­cji, ale tyl­ko tych, któ­re służ­by uzna­ły za moż­li­we do udo­stęp­nie­nia. W tym przy­pad­ku mamy do czy­nie­nia z od­po­wied­nio skon­stru­owa­ną se­lek­cją da­nych, któ­re do­brze cha­rak­te­ry­zu­je opis jed­ne­go z so­wiec­kich nie­le­ga­łów, Jana Czer­nia­ka, dzia­ła­ją­ce­go m.in. w Ka­na­dzie w la­tach II woj­ny świa­to­wej. W swo­ich książ­kach Koł­pa­ki­di i Pro­ho­row oraz Da­ma­skin opi­su­ją Czer­nia­ka w po­dob­ny spo­sób: „miał agen­ta, któ­ry był świa­to­wej sła­wy na­ukow­cem”, oczy­wi­ście nie po­da­jąc na­zwi­ska owe­go agen­ta46. Wspo­mnia­ni au­to­rzy opra­co­wa­li ob­szer­ne ze­sta­wie­nia da­nych bio­gra­ficz­nych, co spo­wo­do­wa­ło, że ich dzie­ła sta­ły się waż­ne dla ba­da­czy hi­sto­rii so­wiec­kie­go wy­wia­du. Nie­ste­ty, bar­dzo nie­wie­le moż­na z nich wy­chwy­cić in­for­ma­cji o me­to­dach dzia­ła­nia nie­le­ga­łów, cho­ciaż np. moż­na do­wie­dzieć się o ska­li dzia­łań wy­wia­du47. Cha­rak­te­ry­stycz­ne dla tych pu­bli­ka­cji jest bu­do­wa­nie mitu nie­złom­nych ra­zwied­czi­kow, któ­rzy szla­chet­nie wal­czy­li ze śmier­tel­nym wro­giem.

Peł­niej­szy opis za­gad­nie­nia pra­cy nie­le­ga­łów moż­li­wy jest dzię­ki wy­jąt­kom z ksią­żek opu­bli­ko­wa­nych przez ofi­ce­rów wy­wia­dów państw stron Ukła­du War­szaw­skie­go lub Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej, któ­rzy roz­sta­li się ze służ­bą i na­pi­sa­li wspo­mnie­nia. Nie­wie­le spo­śród tych ksią­żek było tłu­ma­czo­nych na ję­zyk pol­ski, być może dla­te­go, że w Pol­sce, z nie­wia­do­mych po­wo­dów, te­mat nie był zbyt po­pu­lar­ny wśród au­to­rów i wy­daw­ców. Wie­le szko­dy na tym polu spo­wo­do­wał pe­wien pro­ces, któ­ry za­ini­cjo­wa­ny zo­stał na po­cząt­ku lat 90. XX w. w jaw­nej fa­zie prze­obra­ża­nia sys­te­mu pań­stwo­we­go. Po­ja­wi­ły się wte­dy oso­by48, któ­re roz­po­czę­ły na­gła­śnia­nie so­wiec­kich tez hi­sto­rycz­nych, twier­dząc m.in., iż zim­na woj­na była im­pe­ria­li­stycz­nym wy­my­słem49 i nie war­to po­świę­cać temu zja­wi­sku wię­cej uwa­gi, ra­czej na­le­ży pa­trzeć w przy­szłość. Na ła­mach pol­skiej pra­sy nie­licz­ni dzien­ni­ka­rze po­dej­mo­wa­li pró­by na­świe­tle­nia pro­ble­mu ist­nie­nia w Pol­sce i w Eu­ro­pie so­wiec­kich, być może tak­że ro­syj­skich, nie­le­ga­łów, przy czym nie spo­wo­do­wa­ło to po­ja­wie­nia się w obie­gu pu­blicz­nym cho­ciaż­by wstęp­ne­go opra­co­wa­nia me­tod dzia­ła­nia wy­wia­du nie­le­gal­ne­go służb so­wiec­kich i ro­syj­skich. Fa­chow­cy z bran­ży mil­cze­li, gdyż praw­do­po­dob­nie oba­wia­li się bo­le­snej praw­nej kontr­ak­cji służb, na­to­miast hi­sto­ry­cy nie mo­gli ze­brać od­po­wied­nie­go ma­te­ria­łu, gdyż do­stęp do wia­ry­god­nych in­for­ma­cji z tego za­kre­su był pra­wie nie­moż­li­wy.

Wspo­mnie­nia eme­ry­to­wa­nych ofi­ce­rów (ewen­tu­al­nie de­fek­to­rów) i nie­któ­re opra­co­wa­nia dzien­ni­kar­skie mogą być ska­żo­ne i na­le­ży mieć na uwa­dze, że nie moż­na bez­kry­tycz­nie przyj­mo­wać ich tre­ści. Mogą bo­wiem nieść w so­bie istot­ne za­gro­że­nie dla rze­tel­no­ści opi­su zja­wi­ska, gdyż trud­no od­po­wie­dzial­nie oce­nić, co jest in­for­ma­cją praw­dzi­wą, co nie­świa­do­mym po­wie­le­niem nie­praw­dzi­wych in­for­ma­cji, co świa­do­mą spe­cy­ficz­ną grą pod­ję­tą w po­ro­zu­mie­niu ze służ­ba­mi spe­cjal­ny­mi, a co ce­lo­wą dez­in­for­ma­cją. Edward Ep­ste­in, dzien­ni­karz, pi­sarz zaj­mu­ją­cy się za­gad­nie­nia­mi wy­wia­du, twier­dził, że CIA przy­go­to­wy­wa­ła pu­bli­ka­cje, któ­re wy­da­wa­ne były pod na­zwi­skiem zbie­gów ze służb ko­mu­ni­stycz­nych50. Jako przy­kład ta­kich ksią­żek, na­pi­sa­nych pod wpły­wem wy­wia­dow­czych ad­wer­sa­rzy, przy­wo­łał The Pien­kow­ski Pa­pers (CIA) i My Si­lent War (KGB)51. Naj­bez­piecz­niej jest za­wsze przyj­mo­wać za­ło­że­nie, że nie wie­my, jaki był cel wy­bra­nia tych, a nie in­nych in­for­ma­cji, opi­sa­nie tych, a nie in­nych wy­da­rzeń, eks­po­no­wa­nie wy­bra­nych, może na­wet le­piej po­wie­dzieć, że wy­se­lek­cjo­no­wa­nych pod nie­zna­ną nam tezę, na­zwisk, ad­re­sów czy nazw wła­snych. Nie mo­że­my od­rzu­cić per­spek­ty­wy, że ofi­ce­ro­wie, na­wet kie­dy pi­szą wspo­mnie­nia, mogą w za­sad­ni­czych wy­mia­rach po­zo­sta­wać w sto­sun­ku lo­jal­no­ścio­wym do wła­snej cen­tra­li, ko­le­gów, a może tyl­ko zwer­bo­wa­nych osób. Jako przy­kład przy­wo­łam in­for­ma­cje umiesz­czo­ne w dwóch książ­kach na te­mat jed­ne­go z nie­le­ga­łów. Su­do­pła­tow po­da­je52, że przed II woj­ną świa­to­wą dzia­łał nie­le­gał o na­zwi­sku Vik­tor Pra­vdin, a tym­cza­sem An­drew i Mi­tro­chin53 oraz Ro­mer­ste­in i Bre­in­del54 w swo­ich książ­kach po­da­ją nie tyl­ko inne brzmie­nie jego imie­nia – Wła­di­mir, ale tak­że wska­zu­ją, że praw­dzi­we na­zwi­sko brzmia­ło Ab­bia­te. Bio­rąc pod uwa­gę, że P. Su­do­pła­tow55 do­wo­dził jed­nost­ką, z ra­mie­nia któ­rej Praw­din--Ab­bia­te re­ali­zo­wał za­da­nia, po­wsta­je py­ta­nie, dla­cze­go nie po­dał tego dru­gie­go na­zwi­ska i nie­znacz­nie zmie­nił imię? Nie­za­leż­nie od tego, ja­kie przy­jąć wy­tłu­ma­cze­nie, na­le­ży wziąć pod uwa­gę, że pa­mięć ofi­ce­rów, któ­rzy za­zwy­czaj po wie­lu la­tach opi­su­ją ja­kieś wy­da­rze­nia, jak i inne wzglę­dy sil­nie mogą wpły­wać na treść i za­kres po­da­wa­nych fak­tów. W pra­cy o cha­rak­te­rze hi­sto­rycz­nym może być to oko­licz­ność dys­kwa­li­fi­ku­ją­ca źró­dło, na­to­miast w po­szu­ki­wa­niu praw­dzi­we­go ob­ra­zu nie­le­ga­łów może być to eks­cy­tu­ją­cy ele­ment. „Sła­ba pa­mięć”, nie­pew­ne źró­dła da­nych, prze­ina­cze­nia na­zwisk czy fak­tów są owym gąsz­czem krzy­wych zwier­cia­deł, któ­re służ­by two­rzą nie­ustan­nie wo­kół swo­ich spraw. Co wię­cej, tym bar­dziej nie­pew­ny wy­da­je się być ten ob­raz, im bli­żej mo­że­my być praw­dy.

Ogrom­na licz­ba in­for­ma­cji, bar­dzo frag­men­ta­rycz­nych i czę­sto cha­otycz­nie po­da­nych, znaj­du­je się w In­ter­ne­cie. W ta­kim przy­pad­ku bar­dzo nie­wie­le moż­na zro­bić w celu ich zwe­ry­fi­ko­wa­nia, ich praw­dzi­wość może być bar­dzo dys­ku­syj­na, gdyż czę­sto za po­da­ny­mi fak­ta­mi nie stoi ża­den po­waż­ny pod­miot w po­sta­ci wy­daw­nic­twa czy cho­ciaż­by moż­li­we­go do zi­den­ty­fi­ko­wa­nia au­to­ra. Nie­mniej jed­nak są to in­for­ma­cje dość in­te­re­su­ją­ce i nie moż­na ich cza­sem nie przy­to­czyć, gdyż czę­sto wno­szą nowe spoj­rze­nie na skost­nia­łe już pro­ble­my. Oczy­wi­ste są w ta­kim przy­pad­ku pró­by po­rów­na­nia tych in­for­ma­cji z po­cho­dzą­cy­mi z in­nych źró­deł, co nie­ste­ty nie za­wsze jest moż­li­we.

Aby zo­bra­zo­wać pro­ble­ma­tycz­ność ko­rzy­sta­nia z tych źró­deł, przed­sta­wię zbiór in­for­ma­cji po­cho­dzą­cych z In­ter­ne­tu na te­mat so­wiec­kie­go nie­le­ga­ła, któ­re­go toż­sa­mość zo­sta­ła ujaw­nio­na do­pie­ro po 2000 r., a nie­daw­no jego po­stać zo­sta­ła przy­po­mnia­na w związ­ku ze śmier­cią te­goż ofi­ce­ra.

Na po­cząt­ku za­pre­zen­tu­ję zbiór in­for­ma­cji po­cho­dzą­cy z Wi­ki­pe­dii. Ge­work An­drie­je­wicz War­ta­nian56, ur 17 lu­te­go 1924 r. w Ro­sto­wie nad Do­nem, zm. 10 stycz­nia 2012 r. w Mo­skwie. Ofi­cer so­wiec­kie­go i ro­syj­skie­go wy­wia­du, pra­co­wał przez wie­le lat jako nie­le­gał, puł­kow­nik. Jego oj­ciec An­driej był so­wiec­kim szpie­giem po­cho­dze­nia or­miań­skie­go. W 1930 r. An­driej War­ta­nian zo­stał skie­ro­wa­ny z mi­sją wy­wia­dow­czą do Per­sji (obec­nie Iran), do­kąd za­brał ze sobą ro­dzi­nę. Po­cząt­ko­wo miesz­ka­li w Te­bri­zie, a od ok. 1936 r. w Te­he­ra­nie. Ge­work już w 1940 r. po­znał Iwa­na Aga­jan­ca57, re­zy­den­ta NKGB w Ira­nie, i w wie­ku szes­na­stu lat roz­po­czął współ­pra­cę z so­wiec­kim wy­wia­dem. Uży­wał pseu­do­ni­mu Amir. Zor­ga­ni­zo­wał gru­pę mło­dych chłop­ców (na­zy­wa­nych przez re­zy­den­ta „Szwo­le­że­ra­mi”), któ­rzy po­ma­ga­li Aga­jan­co­wi. Do gru­py War­ta­nia­na przy­łą­czy­ła się tak­że Go­har Le­wo­now­na, póź­niej­sza żona i to­wa­rzysz pra­cy wy­wia­dow­czej przez wie­le lat. W 1941 r. Amir zo­stał na trzy mie­sią­ce aresz­to­wa­ny przez irań­ską po­li­cję i roz­po­czął po­zo­ro­wa­ną współ­pra­cę, w cza­sie któ­rej ujaw­nił kil­ku agen­tów so­wiec­kich, któ­rzy w rze­czy­wi­sto­ści sta­ra­li się zin­fil­tro­wać so­wiec­ką siat­kę. W 1942 r. zgło­sił się, w ra­mach za­da­nia wy­wia­dow­cze­go, na bry­tyj­ski kurs wy­wia­dow­czy or­ga­ni­zo­wa­ny przez MI-6 dla przy­szłych agen­tów wy­sy­ła­nych do ZSRR. W 1943 r. w cza­sie przy­go­to­wań do kon­fe­ren­cji Wiel­kiej Trój­ki (Ro­ose­velt, Chur­chill, Sta­lin) uczest­ni­czył w ope­ra­cji so­wiec­kie­go wy­wia­du, jej efek­tem było roz­bi­cie nie­miec­kiej siat­ki wy­wia­dow­czej, któ­rej za­da­niem było przy­go­to­wa­nie za­ma­chu na alianc­kich przy­wód­ców (nie­miec­ka ope­ra­cja o krypt. Dłu­gi Skok, któ­rej do­wód­cą był Otto Sko­rzen­ny). W 1946 r. War­ta­nian oże­nił się z Go­har i w Ira­nie prze­by­wa­li do 1951 r. Po za­koń­cze­niu mi­sji na Bli­skim Wscho­dzie wy­je­cha­li do ZSRR i za­miesz­ka­li w Ere­wa­niu, gdzie roz­po­czę­li stu­dia na Wy­dzia­le Ję­zy­ków Ob­cych tam­tej­sze­go uni­wer­sy­te­tu. Od 1955 r. wró­ci­li do służ­by wy­wia­dow­czej, któ­rą peł­ni­li trzy­dzie­ści lat. Rada Naj­wyż­sza ZSRR przy­zna­ła War­ta­nia­no­wi w 1984 r. ty­tuł bo­ha­te­ra ZSRR oraz Or­der Le­ni­na i Zło­tą Gwiaz­dę. Do Ro­sji wraz z ro­dzi­ną wró­cił w 1986 r. i do 1992 r. zaj­mo­wał się szko­le­niem ofi­ce­rów wy­sy­ła­nych na mi­sje za­gra­nicz­ne. Z oka­zji 80-le­cia SWR wła­dze od­taj­ni­ły ży­cio­rys i dane per­so­nal­ne War­ta­nia­na, ze­zwa­la­jąc mu na udzie­le­nie kil­ku wy­wia­dów.

Te­raz prze­nie­śmy się do za­so­bu in­for­ma­cji utwo­rzo­ne­go na ofi­cjal­nym por­ta­lu SWR58. An­driej War­ta­nian w 1924 r. (gdy uro­dził się Ge­work) był irań­skim pod­da­nym (Or­mia­nie), ale do Ira­nu wy­je­chał z ro­dzi­ną w 1930 r. Agen­tu­ral­ną dzia­łal­ność wy­wia­dow­czą w Ira­nie pro­wa­dził pod przy­kry­ciem dzia­łal­no­ści han­dlo­wej. W lu­tym 1940 r. Ge­work na­wią­zał kon­takt z re­zy­den­tu­rą NKGB w Te­he­ra­nie. Na zle­ce­nie re­zy­den­ta utwo­rzył gru­pę, któ­rej za­da­niem było ujaw­nia­nie nie­miec­kiej agen­tu­ry w Te­he­ra­nie i in­nych mia­stach, cze­go efek­tem było wy­kry­cie czte­ry­stu osób w róż­ny spo­sób zwią­za­nych z wy­wia­dem hi­tle­row­skich Nie­miec. W 1942 r. do­stał spe­cjal­ne za­da­nie. W związ­ku z tym, że po­mi­mo ukła­dów so­jusz­ni­czych Wiel­ka Bry­ta­nia pro­wa­dzi­ła pra­cę wy­wia­dow­czą prze­ciw­ko ZSRR, War­ta­nian zo­stał skie­ro­wa­ny do szko­ły wy­wia­dow­czej pro­wa­dzo­nej w Te­he­ra­nie przez wy­wiad bry­tyj­ski. An­gli­cy pro­wa­dzi­li na­bór mło­dych lu­dzi, któ­rzy po prze­szko­le­niu byli kie­ro­wa­ni na te­ren Azji Środ­ko­wej i Za­kau­ka­zia. W ten spo­sób NKGB uzy­ska­ła nie tyl­ko wie­dzę o try­bie szko­le­nia, ale tak­że o kur­san­tach, któ­rzy zo­sta­li póź­niej wy­sła­ni na te­ren ZSRR. Ich los był prze­są­dzo­ny, gdyż zo­sta­li wy­ła­pa­ni przez kontr­wy­wiad so­wiec­ki, prze­wer­bo­wa­ni albo uniesz­ko­dli­wie­ni. War­ta­nian wziął udział w za­bez­pie­cze­niu spo­tka­nia Wiel­kiej Trój­ki w Te­he­ra­nie w 1943 r. Po ukoń­cze­niu Uni­wer­sy­te­tu w Ere­wa­niu roz­po­czę­ła się trzy­dzie­sto­let­nia pra­ca nie­le­ga­ła, w eks­tre­mal­nych wa­run­kach i zło­żo­nych sy­tu­acjach w wie­lu kra­jach świa­ta. Ra­zem z nim dłu­gą po­dróż wy­wia­dow­czą od­by­ła jego żona, za­wsze przy boku męża. Wy­wia­dow­ca-nie­le­gał, ka­wa­ler od­zna­czeń i licz­nych in­nych na­gród. Po po­wro­cie z ostat­niej mi­sji, po kil­ku mie­sią­cach Go­har prze­szła na eme­ry­tu­rę, a Ge­work kon­ty­nu­ował swo­ją służ­bę w wy­wia­dzie aż do 1992 r. Jego za­słu­gi w pra­cy wy­wia­dow­czej zo­sta­ły na­gro­dzo­ne ty­tu­łem bo­ha­te­ra ZSRR, licz­ny­mi or­de­ra­mi i me­da­la­mi, a tak­że wyż­szy­mi na­gro­da­mi re­sor­to­wy­mi. Nie­za­leż­nie od tego, że puł­kow­nik War­ta­nian znaj­do­wał się już poza służ­bą, był za­pra­sza­ny na spo­tka­nia z mło­dy­mi ofi­ce­ra­mi, któ­rym opo­wia­dał o swo­ich licz­nych do­świad­cze­niach ope­ra­cyj­nych.

In­for­ma­cje z ofi­cjal­ne­go por­ta­lu SWR moż­na uzu­peł­nić, prze­glą­da­jąc za­pi­ski na ro­syj­skiej stro­nie po­świę­co­nej bo­ha­te­rom wo­jen­nym59. Na te­mat daty i miej­sca uro­dze­nia in­for­ma­cje są ta­kie same. Przy­po­mnij­my, uro­dził się 17 lu­te­go 1924 r. w Ro­sto­wie nad Do­nem. W lu­tym 1940 r. War­ta­nian zwią­zał swój los z wy­wia­dem i w cią­gu lat 40. pra­co­wał w tym kra­ju, po czę­ści zaj­mu­jąc się za­bez­pie­cze­niem kon­fe­ren­cji w li­sto­pa­dzie 1943 r. Mło­dzi chłop­cy do­wo­dze­ni przez War­ta­nia­na na ro­we­rach wy­śle­dzi­li nie­miec­kich spa­do­chro­nia­rzy, roz­po­zna­li czę­sto­tli­wo­ści nada­wa­nia i wy­kry­li spi­sek na ży­cie Wiel­kiej Trój­ki. Na kil­ka dni przed spo­tka­niem głów państw czte­ry­stu nie­miec­kich agen­tów zo­sta­ło za­trzy­ma­nych we wspól­nej ope­ra­cji NKGB i MI-6. Nie­któ­rzy z nich zo­sta­li aresz­to­wa­ni, a więk­szość prze­wer­bo­wa­na. Nie­któ­rych od­da­no An­gli­kom, a in­nych de­por­to­wa­no do ZSRR. Po woj­nie, po ukoń­cze­niu uni­wer­sy­te­tu w Ere­wa­niu, w la­tach 50., War­ta­nia­no­wie zo­sta­li wy­sła­ni na mi­sję wy­wia­dow­czą. Roz­pra­co­wa­li dzie­siąt­ki baz NATO, a War­ta­nian wnik­nął do bry­tyj­skiej szko­ły dla dy­wer­san­tów, gdyż zro­bił wiel­kie wra­że­nie swo­ją zna­jo­mo­ścią ośmiu ję­zy­ków. Przy­jaź­nił się z ofi­ce­ra­mi wy­wia­dów wie­lu państw świa­ta, bę­dąc dla nich raz irań­skim biz­nes­me­nem, a kie­dy in­dziej hisz­pań­skim dzien­ni­ka­rzem. Wie­lu uzna­nych spe­cja­li­stów skla­sy­fi­ko­wa­ło War­ta­nia­na jako jed­ne­go ze stu wiel­kich wy­wia­dow­ców świa­ta.

Za­pra­szam te­raz do an­giel­sko­ję­zycz­nej czę­ści In­ter­ne­tu60, w któ­rej moż­na od­na­leźć ar­ty­kuł po­świę­co­ny War­ta­nia­no­wi w związ­ku z jego śmier­cią. Ge­vork Var­ta­ny­an (uży­ję an­giel­skiej pi­sow­ni) był so­wiec­kim szpie­giem, któ­ry wy­krył nie­miec­ką siat­kę usi­łu­ją­cą za­bić Wiel­ką Trój­kę w Te­he­ra­nie w 1943 r. Fo­to­gra­fia z 2007 r. przed­sta­wia spo­tka­nie wnucz­ki Chur­chil­la Ce­cy­lii San­dys z Var­ta­ny­anem w cza­sie jej po­dró­ży do Mo­skwy. Var­ta­ny­an, któ­re­go śmierć ogło­si­ła we wto­rek SWR, peł­nił dłu­go­let­nią służ­bę, któ­rej szczyt przy­padł wła­śnie na lata wo­jen­ne, jak po­wie­dział w wy­wia­dzie. Nie­miec­ka ope­ra­cja o krypt. „Dłu­gi Skok” ni­g­dy nie zo­sta­ła do­pra­co­wa­na w szcze­gó­łach, a na­wet nie­któ­rzy hi­sto­ry­cy wąt­pią, aby kie­dy­kol­wiek ist­nia­ła. Jed­nak­że so­wiec­kie i ro­syj­skie źró­dła od koń­ca lat 60. upie­ra­ją się, że ist­nia­ła, a w ostat­nich kil­ku la­tach ujaw­nio­no rolę, jaką ode­grał w niej Var­ta­ny­an. Pre­zy­dent FR Dmi­trij Mie­dwie­diew wy­chwa­lał, że był to „le­gen­dar­ny szpieg i praw­dzi­wy pa­trio­ta”. W cza­sie wy­wia­du Var­ta­ny­an po­wie­dział, że moż­li­wość usu­nię­cia za jed­nym za­ma­chem trzech naj­waż­niej­szych przy­wód­ców była dla Niem­ców o tyle re­al­na, że w tym cza­sie w Te­he­ra­nie było wie­lu nie­miec­kich uchodź­ców, któ­rzy mo­gli sta­no­wić wspar­cie dla ope­ra­cji agen­tu­ral­nej. Nie­miec­ka ope­ra­cja, któ­rą miał do­wo­dzić Otto Sko­rzen­ny zo­sta­ła zdra­dzo­na so­wiec­kie­mu szpie­go­wi przez pi­ja­ne­go ofi­ce­ra SS. Var­ta­ny­an twier­dził, że gru­pa nie­miec­kich spa­do­chro­nia­rzy zo­sta­ła zrzu­co­na nie­da­le­ko mia­sta Qum i przez agen­ta, pod do­wódz­twem Var­ta­ny­ana, zo­sta­ła do­pro­wa­dzo­na do Te­he­ra­nu, gdzie po­zo­sta­wa­ła pod ob­ser­wa­cją przy jed­no­cze­snym śle­dze­niu ich trans­mi­sji ra­dio­wych. Z de­kryp­ta­żu de­pesz do­wie­dzie­li się o pla­nach lą­do­wa­nia dru­giej gru­py spa­do­chro­nia­rzy, któ­rzy mie­li wy­ko­nać za­mach. Var­ta­ny­an pod­jął de­cy­zję o aresz­to­wa­niu człon­ków pierw­szej gru­py, co zo­sta­ło przez Niem­ców za­uwa­żo­ne i zre­zy­gno­wa­li z przy­sła­nia od­dzia­łu do­wo­dzo­ne­go przez Sko­rzen­ne­go. „Mie­li­śmy szczę­ście, ni­g­dy nie spo­tka­li­śmy zdraj­cy. Po­dob­nie jak sa­pe­rzy, nie­le­ga­ło­wie mylą się tyl­ko raz.”

Po­wyż­sze moż­na uzu­peł­nić in­for­ma­cja­mi przed­sta­wio­ny­mi w in­nym miej­scu61, w tym wy­po­wie­dzią sa­me­go War­ta­nia­na. Re­dak­tor Al Gur­nov ze sta­cji Rus­sia To­day zre­ali­zo­wał wy­wiad z War­ta­nia­nem. Pierw­sza emi­sja tego wy­wia­du mia­ła miej­sce w przed­dzień pa­ra­dy zwy­cię­stwa 9 maja 2008 r. i zo­sta­ła przy­po­mnia­na w pro­gra­mie zre­ali­zo­wa­nym po śmier­ci War­ta­nia­na. W cza­sie wy­wia­du War­ta­nian po­wie­dział, że jego gru­pa skła­da­ła się z ośmiu mło­dzień­ców w wie­ku 17–19 lat. Zna­leź­li sze­ściu nie­miec­kich spa­do­chro­nia­rzy – ra­dio­ope­ra­to­rów zrzu­co­nych 70 ki­lo­me­trów od Te­he­ra­nu. Prze­chwy­ci­li ich łącz­ność ra­dio­wą z Ber­li­nem. Prze­ka­za­li te in­for­ma­cje Bry­tyj­czy­kom. Z pro­gra­mu sta­cji Rus­sia To­day do­wia­du­je­my się tak­że, że War­ta­nian zmarł w szpi­ta­lu Bot­kin, a w po­grze­bie uczest­ni­czył pre­mier Ro­sji Wła­di­mir Pu­tin, któ­ry zło­żył kon­do­len­cje żo­nie zmar­łe­go. Pre­zy­dent FR Dmi­trij Me­dwie­diew zło­żył kon­do­len­cje ro­dzi­nie i przy­ja­cio­łom. Opi­su­jąc War­ta­nia­na, po­wie­dział: „To był le­gen­dar­ny agent wy­wia­du, praw­dzi­wy pa­trio­ta, świe­tla­na i nad­zwy­czaj­na po­stać… Brał udział we wspa­nia­łych ope­ra­cjach, któ­re mają trwa­łe miej­sce w hi­sto­rii ro­syj­skie­go wy­wia­du. Jego śmierć jest nie­od­wra­cal­ną stra­tą dla ro­dzi­ny i wszyst­kich tych, któ­rzy zna­li i sza­no­wa­li le­gen­dar­ne­go czło­wie­ka”.

Na pol­sko­ję­zycz­nej czę­ści por­ta­lu po­lish.ruvr.ru62 moż­na zna­leźć wspo­mnie­nie ko­le­gi War­ta­nia­na, Wi­ta­li­ja Ko­rot­ko­wa: „Przez całe ży­cie pra­co­wał za gra­ni­cą. Przy tym pra­co­wał w wa­run­kach naj­trud­niej­szych, gdzie na­tu­ral­nie, nie­jed­no­krot­nie na­ra­żał na nie­bez­pie­czeń­stwo ży­cie wła­sne i żony. Jed­nak­że z ho­no­rem wy­trzy­mał wszyst­kie pró­by. Wniósł ol­brzy­mi wkład w za­pew­nia­nie bez­pie­czeń­stwa na­sze­go kra­ju, w uzy­ski­wa­nie in­for­ma­cji od­no­śnie pla­nów za­rów­no na­szych prze­ciw­ni­ków, jak też na­szych rze­ko­mych przy­ja­ciół na Wscho­dzie i na Za­cho­dzie. Jego wkład w pra­cę in­for­ma­cyj­ną, nie­wąt­pli­wie, jest ol­brzy­mi. Ge­work An­drie­je­wicz, gdy wró­cił do kra­ju, kon­ty­nu­ował pra­cę w wy­wia­dzie, cho­ciaż był już w star­szym wie­ku, wy­cho­wy­wał mło­dych pra­cow­ni­ków, wpa­ja­jąc im te wa­lo­ry, któ­rych po­trze­bu­je ko­niecz­nie praw­dzi­wy wy­wia­dow­ca. Dużo wy­stę­po­wał przed mło­dy­mi pra­cow­ni­ka­mi. Był to czło­wiek nad­zwy­czaj mą­dry i pe­łen do­bro­ci. Czło­wiek ten nie tyl­ko świet­nie orien­to­wał się w sy­tu­acji po­li­tycz­nej w tych kra­jach, gdzie przed tym pra­co­wał, lecz w ogó­le po­tra­fił roz­pa­try­wać spra­wy za­kro­jo­ne na wiel­ką ska­lę”.

Tyle o War­ta­nia­nie. Może jed­nak się zda­rzyć, że ktoś, kto czy­tał po­wyż­sze opo­wie­ści, za­pra­gnie do­wie­dzieć się cze­goś o ope­ra­cji „Long Jump”. Wte­dy szyb­ko za­uwa­ża­my, że jest ona opi­sa­na wy­łącz­nie w opar­ciu o so­wiec­kie źró­dła63. Dla­te­go też w śro­do­wi­sku za­chod­nich służb spe­cjal­nych opi­nia na jej te­mat jest co naj­mniej scep­tycz­na. Na­wet pa­da­ją stwier­dze­nia pod­da­ją­ce w wąt­pli­wość jej ist­nie­nie. Idąc da­lej tym tro­pem, spo­ty­ka­my się z opi­nią, że Otto Sko­rzen­ny w swo­ich pa­mięt­ni­kach nie wspo­mi­nał żad­nej ope­ra­cji o kryp­to­ni­mie „Long Jump”. Wie­le do­ku­men­tów z za­so­bów bry­tyj­skie­go wy­wia­du po­twier­dza, że Te­he­ran w tam­tym cza­sie był miej­scem bar­dzo spo­koj­nym i nic nie wska­zy­wa­ło na moż­li­wość zre­ali­zo­wa­nia ja­kie­go­kol­wiek za­ma­chu64. Naj­cie­kaw­sze jed­nak stwier­dze­nia znaj­du­ją się w książ­ce po­świę­co­nej kon­fe­ren­cji w Te­he­ra­nie65. Mia­no­wi­cie au­tor twier­dzi, że w Lon­dy­nie, gdzie Po­łą­czo­ny Ko­mi­tet Wy­wia­du Ga­bi­ne­tu Woj­ny oce­niał tę spra­wę, stwier­dzo­no, że do­mnie­ma­ny spi­sek był „cał­ko­wi­tą buj­dą”. So­wie­ci na­gła­śnia­li spra­wę, gdyż w ten spo­sób bu­do­wa­li tło do uza­sad­nie­nia, dla­cze­go Sta­lin nie chciał prze­miesz­czać się do po­sia­dło­ści ame­ry­kań­skiej. Nie roz­strzy­gnie­my, jak było na­praw­dę, ale mam na­dzie­ję, że po­wyż­szy przy­pa­dek po­tra­fi wy­po­sa­żyć czy­tel­ni­ka w od­po­wied­nią dozę re­zer­wy wo­bec pu­bli­ko­wa­nych in­for­ma­cji. Na ko­niec spra­wy War­ta­nia­na na­ma­wiam tak­że czy­tel­ni­ka do re­flek­sji nad nie­któ­ry­mi oko­licz­no­ścia­mi ura­to­wa­nia Wiel­kiej Trój­ki ujaw­nio­ny­mi przez SWR. My­ślę, że wy­star­czy odro­bi­na wy­obraź­ni i wie­dzy na te­mat re­ali­zo­wa­nia ope­ra­cji tego ka­li­bru, aby na­brać od­po­wied­niej dozy scep­ty­cy­zmu do tego, co pró­bu­ją świa­tu przed­sta­wić Ro­sja­nie.

No­tat­ki po­da­wa­ne przez pol­skie me­dia zo­sta­ły opar­te na pu­bli­ka­cjach ro­syj­skich, siłą rze­czy więc od­bi­ja­ły sze­rzo­ne przez SWR po­glą­dy na te­mat dzia­łal­no­ści War­ta­nia­na. Nie zna­la­zło się tam żad­ne stwier­dze­nie, któ­re uka­zy­wa­ło­by szer­sze spoj­rze­nie na „suk­ces” w Te­he­ra­nie66.

Moją in­ten­cją nie jest pod­wa­że­nie war­to­ści pu­bli­ko­wa­nych w In­ter­ne­cie in­for­ma­cji, chcia­łem tyl­ko czy­tel­ni­ko­wi uświa­do­mić, na bar­dzo przej­rzy­stym przy­kła­dzie, że roz­prze­strze­nia­nie od­po­wied­nio spo­la­ry­zo­wa­nych in­for­ma­cji bę­dzie utrud­niać zro­zu­mie­nie opi­sy­wa­ne­go zja­wi­ska, tym bar­dziej że w po­wy­żej opi­sa­nym przy­pad­ku uda­ło się ła­two zna­leźć od­po­wied­nie in­for­ma­cje, ale w wie­lu in­nych cie­ka­wych spra­wach nie dys­po­nu­je­my tak ob­szer­nym ko­men­ta­rzem czy na­świe­tle­niem z wie­lu stron.

Na­le­ży też wspo­mnieć za­sób od­taj­nio­nych in­for­ma­cji pu­bli­ko­wa­nych w USA. Zgod­nie z obo­wią­zu­ją­cą tam usta­wą FOIA67 in­sty­tu­cje pań­stwo­we, w tym CIA i FBI, od­taj­nia­ją do­ku­men­ty sprzed 25 lat, mo­że­my się tyl­ko do­my­ślać, że nie wszyst­kie. Dzię­ki temu wie­le spraw opi­sa­nych po­ni­żej (oczy­wi­ście spo­śród tych, któ­re za­ist­nia­ły po utwo­rze­niu CIA, a tak na­praw­dę do­pie­ro w dru­giej po­ło­wie lat 50.) może być do­dat­ko­wo wzbo­ga­co­nych do­ku­men­ta­mi po­cho­dzą­cy­mi z tam­tych za­so­bów. Nie­ste­ty nie jest to jed­nak obiek­tyw­ne źró­dło wie­dzy, gdyż jak każ­dy za­sób in­for­ma­cji wy­wia­dow­czych za­gro­żo­ny był z jed­nej stro­ny in­ten­cjo­nal­no­ścią źró­deł in­for­ma­cji, a z dru­giej nie­peł­nym roz­po­zna­niem za­gad­nie­nia przez oso­by, któ­re je opi­sy­wa­ły. Z obec­nej per­spek­ty­wy tam­te wy­da­rze­nia moż­na czę­sto­kroć opi­sać w zu­peł­nie no­wym świe­tle.

Ko­lej­nym źró­dłem in­for­ma­cji są wy­wia­dy pra­so­we, któ­re prze­waż­nie to­wa­rzy­szą każ­dej gło­śnej pu­bli­ka­cji. Jed­nak­że na­le­ży tak­że uwzględ­niać kry­ją­cą się za pew­ny­mi sfor­mu­ło­wa­nia­mi grę, wy­kra­cza­ją­cą poza nor­my sty­lu li­te­rac­kie­go, ale na­rzu­co­ną róż­ne­go ro­dza­ju nie­for­mal­ny­mi po­ro­zu­mie­nia­mi, któ­re au­to­rzy mu­szą ho­no­ro­wać. Źró­dła w ję­zy­ku an­giel­skim są bo­gat­sze, ale tyl­ko licz­bą pu­bli­ka­cji, nie­ko­niecz­nie ja­ko­ścią opra­co­wa­nia.

Po­mi­mo tak wiel­kiej nie­pew­no­ści źró­deł in­for­ma­cji o pra­cy nie­le­ga­łów moż­na uznać, że ich wie­lo­ra­kość, róż­no­rod­ność kon­tek­stów, licz­ne szcze­gó­ły po­zwa­la­ją z jed­nej stro­ny na usys­te­ma­ty­zo­wa­nie tego, co już zo­sta­ło ujaw­nio­ne, a z dru­giej dają szan­sę na pod­ję­cie pró­by stwo­rze­nia dość uni­wer­sal­ne­go por­tre­tu nie­le­ga­ła. Ła­two tak­że w tak roz­licz­nych (cho­ciaż frag­men­ta­rycz­nych) da­nych wy­ła­pać te, któ­re ni­g­dzie in­dziej nie zo­sta­ły po­da­ne w po­dob­nej for­mie lub nie mogą być po­twier­dzo­ne ze wzglę­du na kon­tekst in­nych re­la­cji. Moż­na wte­dy za­sta­na­wiać się, czy mie­li­śmy do czy­nie­nia ze źró­dłem wy­jąt­ko­wym, czy dez­in­for­mu­ją­cym.

Cha­rak­te­ry­zu­jąc źró­dła, war­to za­cy­to­wać A. Ku­zmi­no­wa: „Z za­cie­ka­wie­niem czy­tam za­wsze wspo­mnie­nia by­łych szpie­gów, pra­cu­ją­cych po obu stro­nach daw­nej że­la­znej kur­ty­ny, zwłasz­cza roz­dzia­ły po­świę­co­ne za­rzą­dom nie­le­gal­nym, ta­kim jak Za­rząd S. Nie­ste­ty w więk­szo­ści przy­pad­ków opi­sy­wa­ne w nich for­te­le i me­to­dy szko­le­nia nie­le­ga­łów mają nie­wie­le wspól­ne­go z rze­czy­wi­sto­ścią”68.

Na ko­niec roz­wa­żań o wy­ko­rzy­sty­wa­nych źró­dłach in­for­ma­cji, aby nie kryć się za nie­do­po­wie­dze­nia­mi i uświa­do­mić czy­tel­ni­ko­wi naj­bliż­szy au­to­ro­wi spo­sób spoj­rze­nia na oma­wia­ne za­gad­nie­nie, za­cy­tu­ję re­flek­sję Sta­ni­sła­wa Cata-Mac­kie­wi­cza, któ­ry na po­cząt­ku swo­jej książ­ki po­świę­co­nej hi­sto­rii Pol­ski, od­no­sząc się do róż­ne­go ro­dza­ju taj­nych or­ga­ni­za­cji, na­pi­sał: „Są to rze­czy zbyt za­kon­spi­ro­wa­ne, by o nich moż­na było pi­sać po­waż­niej, nie po­ty­ka­jąc się co chwi­la i nie ośmie­sza­jąc się we wła­snych i w czy­tel­ni­ków oczach cał­ko­wi­tą nie­wie­dzą”69.

De­fi­ni­cje

Jed­na z opu­bli­ko­wa­nych de­fi­ni­cji po­ję­cia „nie­le­gał” stwier­dza, że: „Nie­le­gał to ofi­cer, ka­dro­wy pra­cow­nik wy­wia­du dzia­ła­ją­cy w wa­run­kach głę­bo­kiej kon­spi­ra­cji na te­re­nie ob­ce­go pań­stwa, poza ofi­cjal­ny­mi struk­tu­ra­mi przed­sta­wi­ciel­stwa swe­go kra­ju. Wy­po­sa­żo­ny w fik­cyj­ny ży­cio­rys, czy­li le­gen­dę (nie­któ­re za­pi­sy mó­wią o sy­tu­acji wtór­ni­ko­wej), prze­waż­nie po­sia­da oby­wa­tel­stwo da­ne­go pań­stwa (nie­kie­dy na­by­wa je przez mał­żeń­stwo z oby­wa­te­lem/ką tego kra­ju). Dzia­ła w po­je­dyn­kę lub w pa­rze ze współ­mał­żon­kiem. Nie utrzy­mu­je żad­nych kon­tak­tów z lo­kal­ną re­zy­den­tu­rą le­gal­ną. Schwy­ta­ny, jest są­dzo­ny za dzia­łal­ność szpie­gow­ską jak oby­wa­tel da­ne­go pań­stwa. Za­da­niem nie­le­ga­ła jest wto­pie­nie się w śro­do­wi­sko dla utrwa­le­nia le­gen­dy i do­tar­cie do in­te­re­su­ją­ce­go obiek­tu, a na­stęp­nie or­ga­ni­za­cja dzia­łań wy­wia­dow­czych, w tym naj­waż­niej­sze­go, czy­li zbu­do­wa­nie siat­ki szpie­gow­skiej. Ce­lem każ­dej służ­by wy­wia­dow­czej jest upla­so­wa­nie nie­le­ga­ła w służ­bie spe­cjal­nej prze­ciw­ni­ka, czy­li po­sia­da­nie kre­ta70. Szko­le­nie nie­le­ga­ła jest dłu­go­trwa­łe i bar­dzo żmud­ne. Musi «na­uczyć się» kra­ju, w ja­kim bę­dzie dzia­łać – po­znać do­kład­nie pa­nu­ją­ce tam zwy­cza­je, znać na­wet bła­he wy­da­rze­nia, hi­sto­rię, to­po­gra­fię, umieć po­ru­szać w no­wych wa­run­kach bez wzbu­dza­nia ja­kich­kol­wiek po­dej­rzeń. Do za­koń­cze­nia akli­ma­ty­za­cji i stwo­rze­nia wa­run­ków ak­tyw­ne­go dzia­ła­nia są z nim or­ga­ni­zo­wa­ne spo­tka­nia kon­tro­l­ne. Po za­ini­cjo­wa­niu pra­cy ope­ra­cyj­nej utrzy­mu­je kon­takt bez­po­śred­nio z cen­tra­lą swej służ­by za po­śred­nic­twem łącz­no­ści ra­dio­wej, ku­rie­rów lub skrzy­nek kon­tak­to­wych. W przy­pad­ku więk­szej licz­by nie­le­ga­łów są two­rzo­ne re­zy­den­tu­ry nie­le­gal­ne. Nie­le­ga­ła nie na­le­ży my­lić z agen­tem-nie­le­ga­łem, któ­ry nie­kie­dy jest pla­so­wa­ny w ob­cym kra­ju w po­dob­ny spo­sób jak nie­le­ga­ło­wie”71.

W in­nym źró­dle72 znaj­du­je­my na­stę­pu­ją­cy opis nie­le­ga­ła. Nie­le­gał KGB – agent pra­cu­ją­cy pod głę­bo­kim przy­kry­ciem, może być uro­dzo­ny w kra­ju dzia­ła­nia, może być imi­gran­tem, dzia­ła do­wo­dzo­ny przez wła­sne­go re­zy­den­ta. Nie­le­gał GRU – ana­lo­gicz­nie do KGB. Nie­le­ga­ło­wie dzia­ła­ją po­dob­nie, ale nie­za­leż­nie od dwóch głów­nych pod­mio­tów, służb wy­wia­dow­czych cy­wil­nych i woj­sko­wych, do­wo­dze­ni przez wła­sne­go, wy­dzie­lo­ne­go do­wód­cę zwa­ne­go re­zy­den­tem. W sy­tu­acji, gdy ze wzglę­du na wy­da­rze­nia mię­dzy­na­ro­do­we do­cho­dzi do usu­nię­cia wszyst­kich le­gal­nych przed­sta­wi­cie­li pań­stwa, wte­dy po­zo­sta­ją siat­ki nie­le­ga­łów. Tak­że mogą być an­ga­żo­wa­ni w bie­żą­ce ści­śle taj­ne ope­ra­cje, ale ich naj­więk­szą tro­ską jest unik­nię­cie wy­kry­cia. Sta­no­wią „uśpio­ne ko­mór­ki”, taki ter­min w ostat­nim cza­sie po­ja­wił się do opi­sy­wa­nia tego zja­wi­ska.

Ko­lej­ną wer­sję de­fi­ni­cji po­da­je Wi­ki­pe­dia73. Re­zy­dent nie­le­gal­ny szpie­gu­je nie­chro­nio­ny im­mu­ni­te­tem dy­plo­ma­tycz­nym i pra­cu­je nie­za­leż­nie od so­wiec­kiej mi­sji dy­plo­ma­tycz­nej lub han­dlo­wej. KGB od wcze­snych lat swe­go dzia­ła­nia wy­żej ce­ni­ła nie­le­gal­nych szpie­gów ani­że­li le­gal­nych, gdyż nie­le­gal­ni o wie­le ła­twiej pe­ne­tro­wa­li cele swo­je­go dzia­ła­nia.

Re­zy­den­tu­ry pro­wa­dzi­ły czte­ry typy pra­cy wy­wia­dow­czej: po­li­tycz­ny, eko­no­micz­ny, woj­sko­wo-stra­te­gicz­ny i dez­in­for­ma­cję, któ­rą okre­śla­no jako „środ­ki ak­tyw­ne”. Zaj­mo­wa­no się tak­że kontr­wy­wia­dem i bez­pie­czeń­stwem per­so­ne­lu i pla­ców­ki oraz wy­wia­dem na­uko­wo-tech­nicz­nym, wy­wia­dem elek­tro­nicz­nym i wspar­ciem nie­le­ga­łów.

Opis nie­le­ga­łów jako me­to­dy pra­cy wy­wia­du przed­sta­wia też w kil­ku miej­scach swo­jej książ­ki P. Su­do­pła­tow. Nie­le­ga­ło­wie dzia­ła­ją bez dy­plo­ma­tycz­ne­go przy­kry­cia, po­słu­gu­jąc się fał­szy­wą toż­sa­mo­ścią. Ist­nie­ją dwa typy ope­ra­cji nie­le­gal­nych. Pierw­szy to żyć na Za­cho­dzie pod przy­kry­ciem, cze­ka­jąc na za­da­nia z cen­tra­li i bu­do­wać siat­kę agen­tów. To jest dłu­go­ter­mi­no­we za­da­nie i może trwać od pię­ciu do pięt­na­stu lat. Dru­gi, bar­dziej nie­bez­piecz­ny, to pe­ne­tra­cja wro­gich służb spe­cjal­nych, przy czym szpieg uda­je sym­pa­ty­ka przy­by­wa­ją­ce­go ze Związ­ku So­wiec­kie­go74.

W za­so­bach IPN za­cho­wa­ły się tłu­ma­cze­nia so­wiec­kich do­ku­men­tów opi­su­ją­cych wy­wiad nie­le­gal­ny. Frag­men­ty cy­tu­je Cenc­kie­wicz w książ­ce Dłu­gie ra­mię Mo­skwy. „W wy­wia­dzie stra­te­gicz­nym ter­min nie­le­gal­na re­zy­den­tu­ra ozna­cza taj­ną or­ga­ni­za­cję wy­wia­dow­czą, pod­le­głą bez­po­śred­nio Cen­tra­li, wraz z ca­łym skła­dem oso­bo­wym za­miesz­ku­ją­cym za gra­ni­cą na pod­sta­wie do­ku­men­tów państw ka­pi­ta­li­stycz­nych. Nie­le­gal­ny­mi re­zy­den­tu­ra­mi mogą kie­ro­wać wy­wia­dow­cy-nie­le­ga­ło­wie75 za­miesz­ku­ją­cy w in­te­re­su­ją­cym nas pań­stwie jako oby­wa­te­le państw ka­pi­ta­li­stycz­nych oraz do­brze wy­szko­le­ni i cie­szą­cy się za­ufa­niem agen­ci, któ­rzy wy­stę­pu­ją pod wła­snym na­zwi­skiem i z wła­sny­mi do­ku­men­ta­mi toż­sa­mo­ści lub przy­bra­ny­mi na­zwi­ska­mi i cu­dzy­mi do­ku­men­ta­mi. Tych ostat­nich na­zy­wa się agen­ta­mi-nie­le­ga­ła­mi”76.

War­to przy­wo­łać ame­ry­kań­ski opis tego za­gad­nie­nia. „Naj­prost­szym i w związ­ku z tym naj­czę­ściej sto­so­wa­nym spo­so­bem, aby w in­nym kra­ju ulo­ko­wać swo­ich, w koń­cu nie­mi­le wi­dzia­nych, ofi­ce­rów wy­wia­du, jest sko­rzy­sta­nie z ofi­cjal­nych przed­sta­wi­cielstw, w tym am­ba­sad czy kon­su­la­tów. W blo­ku so­wiec­kim na­zy­wa­ne jest to po­zy­cją le­gal­ną (przy­kry­ciem le­gal­nym), na Za­cho­dzie mówi się po pro­stu «przy­kry­cie ofi­cjal­ne». (…) To nie wy­ma­ga her­ku­le­so­we­go wy­sił­ku, aby po pew­nym cza­sie zi­den­ty­fi­ko­wać, któ­rzy z za­gra­nicz­nych przed­sta­wi­cie­li mają po­wią­za­nia z wy­wia­dem (…) [a] nie­któ­re ro­dza­je pra­cy wy­wia­du nie mogą być pro­wa­dzo­ne z po­zy­cji ofi­cjal­nych. W kon­se­kwen­cji ko­niecz­ne jest uzu­peł­nie­nie «le­gal­nych» in­nym ro­dza­jem ofi­ce­rów, czy­li «nie­le­gal­ny­mi» (…), ży­ją­cy­mi jako oby­wa­te­le pań­stwa po­by­tu, udo­ku­men­to­wa­ni w ta­kim stop­niu, że na­wet in­ten­syw­ne i ce­lo­we śledz­two nie może wy­jaw­nić ich związ­ku z wy­wia­dem. (…) Ofi­ce­ro­wie tego ro­dza­ju są cza­sem ofi­ce­ra­mi peł­no­eta­to­wy­mi, cza­sem oby­wa­te­la­mi pań­stwa po­by­tu lub pań­stwa trze­cie­go, pra­cu­ją­cy­mi kon­trak­to­wo, a tak­że mogą być to oso­by zwią­za­ne ze służ­bą re­la­cja­mi agen­tu­ral­ny­mi. (…) Po­zo­sta­ją oni [nie­le­ga­ło­wie] w re­la­cji agen­tu­ral­nej w sto­sun­ku do ofi­ce­ra pro­wa­dzą­ce­go, pra­cu­ją­ce­go pod przy­kry­ciem ofi­cjal­nym w am­ba­sa­dzie lub in­nym przed­sta­wi­ciel­stwie (…) ze wzglę­du na ko­niecz­ność wspar­cia w za­kre­sie łącz­no­ści…”77.

KGB kla­sy­fi­ko­wa­ło swo­ich szpie­gów78 na agen­tów (do­star­cza­ją­cych in­for­ma­cje) i kon­tro­le­rów (prze­ka­zu­ją­cych in­for­ma­cje od agen­tów). Fał­szy­wa toż­sa­mość lub le­gen­da przy­bie­ra­na przez uro­dzo­ne­go w So­wie­tach nie­le­ga­ła była wy­pra­co­wy­wa­na z uży­ciem „ży­we­go du­ble­ra” (w ja­kimś stop­niu uczest­ni­czył w tym pro­ce­sie) lub „nie­ży­we­go du­ble­ra”, któ­re­go toż­sa­mość była do­pa­so­wy­wa­na do szpie­ga. Póź­niej agent umac­niał (kon­kre­ty­zo­wał) le­gen­dę, ży­jąc za­gra­ni­cą, za­nim emi­gro­wał do kra­ju do­ce­lo­we­go, i tak wy­sy­ła­no upo­zo­ro­wa­nych na Ame­ry­ka­nów nie­le­gal­nych re­zy­den­tów za po­śred­nic­twem so­wiec­kie­go Kon­su­la­tu w Ot­ta­wie w Ka­na­dzie. Me­to­dy pra­cy obej­mo­wa­ły kra­dzież i fo­to­gra­fo­wa­nie do­ku­men­tów, kryp­to­ni­my, kon­tak­ty, cele roz­po­zna­nia, mar­twe skrzyn­ki, dzia­ła­nia wpły­wu, aran­żo­wa­nie po­rwań i mor­derstw, uda­wa­nie przy­ja­cie­la od idei lub by­cie agen­tem pro­wo­ka­to­rem, któ­ry in­fil­tru­je wy­ty­po­wa­ne gru­py, aby siać nie­zgo­dę.

Spró­buj­my w po­wyż­szych de­fi­ni­cjach pod­kre­ślić to, co jest naj­bar­dziej istot­ne dla uchwy­ce­nia spe­cy­fi­ki nie­le­ga­ła, tak aby tym ła­twiej było moż­na go od­róż­nić od po­zor­nie po­dob­nych form pra­cy, ta­kich jak: agent-nie­le­gał, ofi­cer pod przy­kry­ciem. Nie­le­gał to ofi­cer, ka­dro­wy pra­cow­nik wy­wia­du