ROYALS. Korona na zawsze - Geneva Lee - ebook

ROYALS. Korona na zawsze ebook

Geneva Lee

4,1
33,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Czy gorąca historia miłości księcia i zwykłej dziewczyny skończy się happy endem jak w prawdziwej bajce?

Alexander i Clara pokonali wiele przeciwności losu. Wydaje się, że wszystko prowadzi do perfekcyjnego finału na ślubnym kobiercu. Jednak kobieta czuje wątpliwości. Chociaż nie wyobraża sobie życia bez Alexandra, wolałaby nigdy nie spotykać ludzi z jego otoczenia.

Zmiany, które czekają Clarę po ślubie z księciem to tylko początek problemów, z którymi będzie musiała się zmierzyć. Alexander ukrył przed nią tajemnicę i dopiero teraz Clara wie, że jej życie jest w prawdziwym niebezpieczeństwie.

Nad życiem Clary i Alexandra powoli zbierają się czarne chmury. Czy znajdą w sobie siłę, żeby walczyć o szczęście i miłość?

__

O autorce

Geneva Lee – bestsellerową autorka według „The New York Times” i „USA Today”. Woli puścić wodze fantazji niż uczestniczyć w szarej rzeczywistości, dlatego każdą wolną chwilę poświęca pisaniu książek. Szczególnie lubi wyobrażać sobie zdarzenia z udziałem potężnych, niebezpiecznych i seksownych mężczyzn. Temperament Genevy oddaje jej twórczość, więc jeśli chcesz ją poznać, przeczytaj jej romans. Mieszka w Kansas z rodziną.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 338

Oceny
4,1 (194 oceny)
107
32
35
16
4
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Damom z Royal Court (to będzie luźne określenie). Pozostańcie mądre i seksowne, moje drogie.

Rozdział 1

Słońce radośnie zajrzało przez okno do kuchni. Niebo malowało się fioletem, zalewając ciche Notting Hill różową poświatą, niezwykle intensywną jak na luty. Lecz pomimo piękna tego spokojnego poranka w Londynie, ja mogłam patrzeć tylko na mężczyznę opierającego się o szafkę. Jedwabne czarne spodnie od piżamy wisiały nisko na jego biodrach, dzięki czemu widziałam wyrzeźbiony sześciopak i głęboko zarysowane mięśnie w kształcie litery V, po których lubiłam przesuwać palcami. Jego włosy wciąż były zmierzwione po porannych zabawach. Nie minęła nawet godzina, odkąd patrzył na mnie tymi swoimi przejrzystymi niebieskimi oczami, doprowadzając mnie do dwóch zachwycających orgazmów, od których palce u stóp same mi się podkurczały. Jego ciało było piękne, ale nie mogło się równać z jego sercem. Ścisnęło mnie w piersi, gdy pomyślałam o tym, że jest mój. Wydawało mi się niemożliwe, że ten wspaniały mężczyzna należał do mnie.

Grzeszne usta Alexandra wygięły się w znaczącym uśmiechu, kiedy mu się przyglądałam. Wyciągnął kubek w moją stronę.

– To dla ciebie, Mała.

Ostrożnie upiłam łyk i pokiwałam aprobująco głową.

– W końcu udało mi się zrobić dobrą kawę? – zapytał.

– Nie jest zła – potwierdziłam i wzięłam kolejny łyk.

– Po ostatniej nocy mogę chociaż zapewnić ci zastrzyk kofeiny, nawet jeśli to oznacza, że sam muszę zaparzyć kawę.

– Jeśli zamierzasz się zabawiać ze mną przez pół nocy, to muszę się z tobą zgodzić – odparłam nieco złośliwie. Próbowałam zignorować ucisk w podbrzuszu, który pojawił się na wspomnienie poprzedniej nocy. Ostatnio ciągle spóźniałam się przez to do pracy i wcale nie musiałam się teraz znowu podniecać.

W ciągu kilku ostatnich miesięcy Alexander i ja wypracowaliśmy wygodne rytuały pomimo naszych niekończących się kłótni w kwestii kawy i herbaty. Przetrwaliśmy święta i spotkania z naszymi rodzinami, co było niemałym wyczynem, biorąc pod uwagę to, że jego ojciec wolałby, żebym zniknęła, a małżeństwo moich rodziców wisiało na włosku. Mimo to nasz związek był silniejszy niż kiedykolwiek. Kłamstwa i sekrety, które kiedyś oddzielały nas murem od siebie, teraz zostały zastąpione zaufaniem i zrozumieniem. Nadszedł czas, by się skupić na zmianach, które przyniesie ten rok. Nie chodziło o to, że nie chciałam poślubić Alexandra. W rzeczywistości nie mogłam się doczekać, aż zostanę jego żoną. Chodziło o to, że będę musiała spędzać czas z ludźmi, których wolałam unikać, a także zmierzyć się z tym, jak bardzo zmieni się moje życie.

Alexander ujął mój podbródek i ponownie skupiłam na nim swoją uwagę. Wróciłam do teraźniejszości.

– Znowu wyglądasz tak, jakbyś nad czymś przesadnie rozmyślała.

Zmusiłam się do uśmiechu i pokręciłam głową.

– Mam teraz dużo zmartwień.

– Niedługo jedno ci odejdzie – powiedział beztroskim tonem, jednak ja i tak się zapowietrzyłam.

Znowu zaczynamy. To był właśnie temat, którego wolałam unikać w rozmowach z moim nadopiekuńczym kochankiem.

– Naprawdę będę tęsknić za moją pracą. Oni mnie tam potrzebują – przypomniałam. Innym mogło się wydawać, że to wcale nie jest wymarzona praca, ale mnie zależało na posadzie w Peters & Clarkwell. Pomimo tego, że byłam nowa w tej firmie, miałam okazję pracować nad kilkoma kampaniami społecznymi i ekologicznymi, które przyciągnęły uwagę na całym świecie. Najlepszą częścią w pisaniu komunikatów prasowych i tworzeniu kampanii w mediach społecznościowych było to, że mogłam zmienić świat. Nigdy bym się na tym nie wzbogaciła, ale to i tak nie miało dla mnie znaczenia ze względu na fundusz powierniczy, który miałam. Jednakże dołączenie do rodziny królewskiej wiązało się z przejęciem nowych obowiązków, które uniemożliwiały mi kontynuowanie pracy. Wciąż nie mogłam się z tym pogodzić.

Niebieskie oczy Alexandra zapłonęły, a on sam uniósł brew zaciekawiony.

– Potrzebuję cię, a ty nie musisz pracować.

– Ale chcę. Bycie niezależną bogatą osobą nie daje przyzwolenia na to, by całe dnie spędzać na zakupach i chodzeniu do spa.

– Ty nie będziesz taka jak twoja matka – zapewnił mnie Alexander, subtelnie unikając tematu. Oczywiście wiedział, o co mi chodziło. A przynajmniej tak sądziłam, dopóki nie dodał: – I wierz mi, niedługo będziesz mieć wystarczająco obowiązków poza zakupami i kąpielami w błocie.

Odłożyłam kubek kawy i spojrzałam na niego. Zahaczyłam palcem o gumkę jego spodni.

– Na przykład jakie?

Otoczył mnie ramieniem w talii i energicznie przyciągnął do siebie. Jego penis stwardniał między nami i to mi przypomniało, czego ode mnie oczekiwał. Jednak pomimo pożądania, które płynęło w moich żyłach, nie miałam zamiaru odpuścić tego tematu.

– Czy możemy zacząć od spędzenia całego dnia w łóżku?

– Chociaż w tej chwili bardzo podoba mi się pomysł, że cały dzień chodziłabyś nago, miałem na myśli inne obowiązki. Zostanie moją żoną wiąże się z pewnymi oczekiwaniami, Mała. – Jego ton złagodniał, mimo że on sam wciąż stanowczo otaczał mnie ramionami.

– Och. – Oczywiście, że będą inne obowiązki. Wiedziałam o tym. A przynajmniej tak mi się wydawało. Wiele miesięcy temu oznajmiłam szefowi, że w lutym odejdę z pracy, więc dlaczego nie potrafiłam przetrawić tego, co się właśnie działo? Pewnie dlatego, że oznaczało to odwrócenie się plecami do wszystkiego, co osiągnęłam na uniwersytecie, no i musiałam wypłynąć na wzburzone wody królewskiej rodziny. Dla większości z nich wciąż byłam tylko zwykłą Amerykanką, która nie miała prawa poślubiać dziedzica tronu. Moja edukacja, moje wychowanie – nic nie miało dla nich znaczenia, przez co zrezygnowanie z kariery bolało mnie jeszcze bardziej.

Alexander przesunął ustami po mojej szczęce.

– To nie jest wyrok śmierci.

– Te słowa znaczyłyby dla mnie więcej, gdybyś nie zachowywał się tak, jakby właśnie to oznaczały – wypaliłam. Nie mogłam pohamować mojej własnej defensywności.

– Claro, wciąż będziesz pracować na rzecz organizacji charytatywnych, a po ślubie będziesz miała dostęp do wszystkich moich kontaktów i zasobów. Będziesz się spotykać z przedstawicielami krajów, by wprowadzać prawdziwe zmiany, zamiast zajmować się tylko kampaniami online.

Odniosłam wrażenie, że mówił o tych możliwościach, jakby były bardziej chwalebne i ważniejsze niż w rzeczywistości. Problem w tym, że widziałam różnicę między aktywizmem a polityką. Alexander również to rozumiał. Jednak niezależnie od tego, jak się czułam, wiedziałam też, że wybranie jego oznaczało rezygnację z mojego poprzedniego życia, ale już podjęłam decyzję. Po prostu potrzebowałam więcej czasu, by się przyzwyczaić do tego pomysłu. Oczywiście nic, co dotyczyło Alexandra, nie było stopniowe. Wszystko między nami stało się tak szybko – poznałam go na przyjęciu po ukończeniu studiów, trafiłam do jego łóżka, a potem niespodziewanie się w nim zakochałam. Nasz związek przeszedł wyboistą drogę, ale gdy wróciliśmy do siebie jesienią, wszystko poszło gładko. A teraz ślub odbędzie się za dwa miesiące. Od tygodni kręciło mi się w głowie, bo próbowałam nadążyć za własnym życiem.

– Wolałabym zostać z tobą w łóżku, niż siedzieć na spotkaniach z politykami – przyznałam z westchnieniem. Skoro musiałam zrezygnować ze swojej kariery, przynajmniej mogłam spędzić życie z Alexandrem, i to trochę łagodziło mój ból. Niezależnie od tego, jak wiele się zmieniło, on był stałą częścią mojego życia. Moim centrum. Moją skałą. Poradzę sobie z chaosem, o ile będę przy nim.

Przesunął ręce z moich bioder na tyłek.

– Moglibyśmy zostać dzisiaj w łóżku.

– Nie ma mowy, X. – Szturchnęłam go żartobliwie. – Obiecałam Tori, że pójdziemy na lunch, i przysięgałam, że się nie spóźnię.

– Powiedz, że musisz się zająć naglącymi sprawami narodowymi. – Zakołysał biodrami, by pokazać mi, o jakich ważnych rzeczach mówiliśmy.

Powstrzymałam się od jęku, ale na chwilę przestałam się koncentrować, i to wystarczyło Alexandrowi, by podciągnąć moją spódnicę do bioder. Warknął gardłowo, gdy dotknął koronkowych pasów od pończoch i pasujących majtek. Przesunął palcem po materiale, odsłaniając moją kobiecość, a mnie zalało pożądanie.

– Nie mogę cię wypuścić bez odpowiedniego pożegnania – wymamrotał aksamitnym głosem.

– Rano pożegnałeś mnie już dwa razy. – Ale wiedziałam, że kłócenie się o to nie miało sensu. Moje ciało zareagowało głodem na jego delikatne muśnięcia i otarłam się biodrami o jego rękę.

– O Boże, kocham cię – powiedział, gdy zdjęłam mu spodnie i chciwie zacisnęłam palce wokół jego członka.

Praca zdecydowanie mogła poczekać.

Pół godziny później zdecydowanie byłam spóźniona do pracy. Może to dobrze, że zbliżał się mój ostatni dzień. Jeśli dalej bym się spóźniała, to w końcu by mnie wyrzucili. Zatrzasnęłam za sobą czerwone drzwi naszego domu i założyłam torebkę na ramię, a potem pomachałam ręką w stronę rolls-royce’a zaparkowanego przy chodniku. Nie widziałam Norrisa, osobistego ochroniarza Alexandra, który był teraz również moim ochroniarzem, ale wiedziałam, że czekał tam, by zabrać mnie do biura. Zachwiałam się lekko i zauważyłam podeptaną różę. Przykucnęłam, aby podnieść ją drżącymi palcami. Natychmiast przyjrzałam się niewielkiemu ogrodowi, który chronił naszą małą rezydencję przed innymi. A przynajmniej powinien nam zapewniać prywatność. Ścisnęło mnie w żołądku, gdy upuściłam pozostałości rośliny.

Ktoś tu był.

Norris pojawił się przede mną i chociaż jego łagodna, zniszczona życiem twarz pozostawała niewzruszona, wyczułam napięcie w jego postawie i wiedziałam, że zastanawiał się nad tym samym: czy ta róża była symbolem podziwu, czy groźbą?

– Zauważyłeś tu kogoś? – zapytałam. Głupie pytanie. Jeśli Norris zobaczyłby kogoś kręcącego się przy naszym domu, to już byliby w drodze na najbliższy posterunek policji.

Podniósł kwiat i mu się przyjrzał. Bezmyślnie wyrwałam jeden płatek i zgniotłam go w palcach. Był zimny, niemal zamarznięty. Musiał tu leżeć całą noc, a to oznaczało, że ktokolwiek go zostawił, przedarł się przez ochronę nieustannie pilnującą domu.

– Panno Bishop – powiedział Norris spokojnym głosem, gdy prowadził mnie w stronę drzwi – proszę poczekać w środku, a ja porozmawiam z Alexandrem.

To nie wypali. Moje życie już i tak było wywrócone do góry nogami i nie mogłam pozwolić na to, by każda najmniejsza groźba mnie przerażała. Nie miałam zamiaru zostać za zamkniętymi drzwiami.

– Jestem już spóźniona do pracy.

– To zajmie tylko chwilę – zapewnił mnie.

Odetchnęłam sfrustrowana, wyprostowałam ramiona i pozwoliłam mu odprowadzić się do środka. Nie miałam wyboru. Mimo że chciałam udawać, że nic się nie stało, Norris zawoził mnie do pracy, więc mogłam jedynie poczekać na zewnątrz – lub za nim podążyć. Ale to nie strach kazał mi wybrać ukrycie, lecz możliwość podsłuchania czegoś ważnego. Ochroniarze zachowywali szczególną ostrożność, odkąd zostałam zaatakowana przez mojego szalonego byłego chłopaka Daniela w dniu naszej parapetówki. Daniel siedział teraz w więzieniu, oskarżony o próbę zabójstwa i parę mniejszych wykroczeń. Alexander i Norris pilnowali się, by ograniczać rozmowy na temat mojego bezpieczeństwa do minimum – a przynajmniej w mojej obecności. Po oświadczynach bardzo chętnie przymknęłam na to oko, by móc się cieszyć romantycznymi rozkoszami. Ale wszystko się zmieniło. Jeśli coś się działo, musiałam o tym wiedzieć.

Alexander pojawił się w korytarzu, gdy tylko drzwi się otworzyły. Jego twarz była nieczytelna – doprowadził tę sztuczkę do perfekcji po latach dręczenia go przez prasę – jednak zauważyłam zaniepokojenie w napiętej postawie. Chciałam podbiec do niego, a jednocześnie zostać blisko drzwi. Nie wiedziałam, czy mój dotyk go uspokoi, czy bardziej rozdrażni. Bał się o moje życie, bo już stracił matkę i siostrę, a przez Daniela jego niepokój tylko się nasilił. Żadne środki ostrożności wprowadzone przez ochroniarzy nie ukoiły jego nerwów.

Norris podał mu różę. Obaj milczeli, ale spojrzenia, którymi się wymienili, mówiły wystarczająco.

– Co się dzieje? – zapytałam.

– Czy możesz poczekać na zewnątrz? – Alexander zwrócił się do swojego zaufanego ochroniarza.

To tyle, jeśli chodzi o zebranie jakichś informacji.

Gdy tylko Norris wyszedł, podeszłam do mojego narzeczonego.

– Powiedz mi, że to tylko prezent od tajemniczego wielbiciela.

– Być może – odrzekł krótko, jednak słowa, których nie wymówił, były głośniejsze.

– Daniel czeka w więzieniu na proces – przypomniałam mu.

– Claro. – Jego ton brzmiał jak ostrzeżenie, ale go zignorowałam.

– Nie zaczynaj znowu – warknęłam. – Od miesięcy każesz obserwować to miejsce, jakby przeprowadzano tu testy nuklearne. Jeśli coś się dzieje, muszę o tym wiedzieć.

Nasz dom był pod całodobową obserwacją. Przez większość czasu to ignorowałam. Mężczyźni, których zatrudnił Alexander, to byli wojskowi, najlepsi w swoim fachu. Pozostawali w ukryciu, chociaż ja i tak czułam ich obecności w domu. W pracy nawet nie mogłam wyjść na lunch, bo uzbrojona eskorta pilnowała mnie przez cały czas. To była przesada, tym bardziej że największe zagrożenie dla mojego życia siedziało w więzieniu. Chyba że…

Wtedy coś zrozumiałam i musiałam się przytrzymać ściany, by nie upaść.

– O mój Boże.

Alexander otoczył mnie ramionami, zanim wypowiedziałam na głos to, czego się bałam najbardziej.

– Jesteś bezpieczna.

Wcale nie. Nie, jeśli…

– Od jak dawna? – zapytałam głosem pozbawionym emocji. Nie mogłam dopuścić do tego, by strach urósł w moim żołądku, a to oznaczało, że nie mogłam sobie pozwolić na żadne uczucia.

– Zagrożenie nie istnieje. Nie, gdy Norris i jego zespół…

Uniosłam rękę, by go powstrzymać, i powtórzyłam:

– Od jak dawna?

– Od wyjazdu do Szwajcarii – powiedział nienaturalnie cichym głosem.

– Szwajcarii? – pisnęłam. Pojechaliśmy tam trzy miesiące temu, zanim Pepper udała się do gazety, żeby oskarżyć Alexandra o podanie jej narkotyków, i zanim on zmienił moje życie jednym pytaniem. – Wiedziałeś o tym przez cały czas? Wiedziałeś o tym, gdy mi się oświadczałeś?

– Tak – potwierdził.

Odepchnęłam go od siebie, bo nagle potrzebowałam przestrzeni, aby złapać oddech. Kręciło mi się w głowie i walczyłam sama ze sobą, by odzyskać kontrolę nad burzącymi się we mnie emocjami. Strach przedarł się przez bariery, które wzniosłam, i zalała mnie panika. Już nie mogłam tego ignorować.

– Nie chciałem, żebyś się bała. Gdybyś wiedziała, to i tak nic by nie zmieniło.

– Gówno prawda! – Ale to było kłamstwo. Gdybym wiedziała, że Daniel wciąż chodzi ulicami miasta, wcale nie czułabym się bezpieczniej. W tym wypadku wiedza nie równała się władzy. W tej chwili czułam się słaba. I nie zmieniał tego fakt, że teraz wiedziałam. – Jak?

– To wina nadgorliwego prawnika. – Alexander wykrzywił usta w smutnym uśmiechu. – Zanim mnie poinformowano, on już zdążył zniknąć.

– Zniknąć? – powtórzyłam. Do moich chaotycznych uczuć gnieżdżących się w żołądku dołączyło niedowierzanie. Jak to możliwe, że zniknął? Nawet jeśli został wypuszczony tylko tymczasowo, to ja wcale nie wycofałam zarzutów przeciwko niemu.

– Jak na kogoś, kto nie ma doświadczenia wojskowego, wie, jak się dobrze ukryć.

Tym razem, gdy Alexander wyciągnął do mnie ręce, pozwoliłam się przytulić. Wtopiłam się w jego bezpieczne objęcia i starałam się uwierzyć, że on może mnie ochronić. Ale jeśli Norris nie mógł odnaleźć Daniela – i jeżeli żaden mężczyzna zatrudniony przez Alexandra nie zauważył, że Daniel zostawił tę różę – to czy mogłam mieć nadzieję? Ta myśl zmroziła mi krew w żyłach, przeraziła mnie do szpiku kości.

Wyrwałam się z jego objęć i ruszyłam w stronę drzwi.

– Muszę iść.

– Claro, gdybym…

– Nie chcę tego słyszeć – przerwałam mu. Przez kilka ostatnich miesięcy wierzyłam, że Alexander był nadmiernie opiekuńczy, bo przecież źródło jego paranoi siedziało za kratkami. – Nie wiem, co jest gorsze: czy to, że Daniel wyszedł z więzienia, czy to, że ukrywałeś przede mną prawdę. Okłamałeś mnie. Muszę pomyśleć.

– Claro. – Jego głos był ostry, ale go zignorowałam.

– Myślałam, że z tym skończyłeś. Na razie, X. – Wyszłam, zanim zdążył zasypać mnie kolejnymi wymówkami. Chronił mnie, wiedziałam o tym, ale to nie sprawiało, że kłamstwo było łatwiejsze do przełknięcia. Moje kruche szczęście zostało zniszczone. W tej chwili chciałam tylko przestrzeni, by przemyśleć to, czego się dowiedziałam: nikt nie mógł mnie ochronić.

Rozdział 2

Znajoma rudowłosa zajrzała do mojego boksu. Tori uśmiechnęła się do mnie ze zmęczeniem, a ja zaprosiłam ją do środka. Usiadła na wolnym krześle i potarła brzuch, który zaczynał być widoczny, a potem westchnęła ciężko. Jej samopoczucie odzwierciedlało moją obecną frustrację. Najwyraźniej poniedziałek nie sprzyjał nikomu. Liczyłam tylko na to, że cokolwiek ją dręczyło, nie miało nic wspólnego z szalonymi prześladowcami ani zaborczymi chłopakami. Oczywiście ona spotykała się z jednym z najmilszych mężczyzn, jakich znałam, więc na pewno nie o to chodziło.

– Jest aż tak źle? – zapytałam ze współczuciem. Oparłam się o krzesło i założyłam ręce na piersi, czekając cierpliwie. Zauważyłam, że wyglądała na zupełnie wykończoną. Jasna karnacja podkreślała ciemne kręgi pod jej oczami, a rude włosy, które zazwyczaj spływały lśniącymi falami na ramiona lub były upięte w ciekawy sposób, teraz, związane w kucyk, wyglądały na oklapnięte.

– Spóźniam się z kampanią dla PostAid. Myślałam, że nadrobię to w ten weekend, ale jestem taka zmęczona. W drugim trymestrze wszystko miało być łatwiejsze.

– Powinnaś porozmawiać ze swoim szefem – powiedziałam sucho i puściłam do niej oko.

– Myślę, że on jest bardziej zmęczony niż ja. Bliźniaczki mają grypę. Najwyraźniej wszystko się teraz wali. – Spuściła wzrok. – Przysięgam, mój kręgosłup już tego nie wytrzymuje. To niewiarygodne, że zostało jeszcze pięć miesięcy! Chciałam kupić sobie taki fotel, ale jak zobaczyłam cenę, to odpuściłam.

– Mój ojciec pracoholik uznał, że to genialny prezent świąteczny. Ale muszę przyznać, że jest całkiem wygodny – stwierdziłam, stukając palcami w podłokietnik mojego nowego fotela Aeron. Nie wspomniałam o tym, że ten ekstrawagancki podarunek był kolejną próbą naprawienia ze mną relacji. Uznałam to za śmieszne, bo wcale nie unikałam mojego ojca ani nie próbowałam go w żaden sposób ukarać po tym, jak przyłapałam go z inną kobietą. Moja siostra i matka otrzymały równie hojne prezenty. Ale wszystkie wiedziałyśmy, że żaden upominek nie wymaże tego, co zrobił. – Wiesz, tak naprawdę już go nie potrzebuję.

Wstałam i podsunęłam jej krzesło. Przynajmniej coś dobrego wyniknie z próby przekupstwa ze strony ojca.

– Naprawdę? – Jej oczy się rozświetliły, a potem natychmiast pojawiły się w nich łzy. – Ciągle zapominam, że to twój ostatni tydzień.

– A ja ciągle zapominam, że teraz wszystko doprowadza cię do płaczu – odparłam kpiąco. – Spójrz na to z innej strony: dostaniesz mój fotel.

Uśmiechnęła się z napięciem.

– Przez to czuję się jeszcze gorzej. Dzwonił do mnie lekarz i powiedział, że muszę się pojawić w klinice. Czy możemy przełożyć nasz lunch?

– Zdecydowanie. – Miałam nadzieję, że moja odpowiedź nie była zbyt wymuszona. Poczułam się rozczarowana tym, że ominie mnie mój ostatni lunch z przyjaciółką w tej firmie, chociaż bardzo się cieszyłam z powodu dziecka.

Trudno mi będzie zachować profesjonalizm, gdy spakuję swoje rzeczy. Na pewno znowu zobaczę się z Bennettem i Tori – umieściłam ich na mojej liście gości weselnych i liście osób zaproszonych na przyjęcie zaręczynowe. Niestety Tori będzie musiała siedzieć przez całą szaloną imprezę, którą organizowała Belle. Oczywiście z utęsknieniem czekałam na chwilę, aż będę mogła za kilka miesięcy potrzymać jej dziecko. Oni wciąż będą w moim życiu, ale to już nie to samo. Przywiązałam się do nich jako do pary, chociaż podejrzewałam, że wzięło się to stąd, że byłam dość zazdrosna o ich normalny związek. Chodzili na randki. Oglądali filmy w domu. Żadni paparazzi za nimi nie chodzili i nikt o nich nie pisał w gazetach. Zabrałam swój notes i ołówek, a potem udałam się do gabinetu szefa, bo wiedziałam, że nasze poranne spotkania strategiczne były policzone. Czekałam przy drzwiach, aż Bennett skończy rozmawiać przez telefon, ale on zaprosił mnie gestem do środka.

– Rozumiem. – Odwrócił się twarzą do okna. Widoki blokował pobliski budynek Gherkin, ale on patrzył przed siebie, nie mrugając, mimo promieni słonecznych.

Ścisnęło mnie w sercu pełnym sprzecznych emocji, ale udało mi się zachować spokój. Mama, która chciała być pomocna, wysłała mi w zeszłym tygodniu artykuł mówiący o dwudziestu pięciu najbardziej stresujących sytuacjach w życiu. Doliczyłam się dziesięciu, które mnie dotyczyły, a potem przestałam liczyć. Bez wątpienia liczba była wyższa. Z powodu tego całego napięcia i wszystkich zmian miałam ochotę szlochać tak jak Tori, ale nie zrobiłam tego, bo Bennett odwrócił się i zapytał, jak mi mija dzień. Nie chciałam płakać. Chyba że to będzie mój ostatni dzień w pracy.

Zamiast tego skupiłam się na strategiach, które zamierzałam wdrożyć w ciągu tygodnia. Jedyną zaletą liczniejszych obowiązków rodzinnych Alexandra było to, że po pracy miałam więcej czasu, by zająć się projektami. Godzinę później Bennett zaakceptował wszystkie moje pomysły.

– Co ja bez ciebie zrobię? – zapytał, kiedy skończyłam się rozwodzić nad szczegółami dotyczącymi kampanii związanej ze zdrowiem publicznym, którą zajmowaliśmy się razem z BBC.

Pogroziłam mu palcem.

– Nie zaczynaj!

– Tak naprawdę wcale nie chcesz poślubić tego faceta, co? – powiedział.

– A skoro mowa o małżeństwie – wytknęłam. – Kiedy zamierzasz ożenić się z Tori?

– Hej, pytałem ją o to. – Uniósł ręce w obronnym geście, a wokół jego ciepłych czekoladowych oczu pojawiły się zmarszczki, gdy się uśmiechnął. – Powiedziała, że jeśli tylko się prześpi pełne osiem godzin, to zaciągnie mnie do najbliższego kościoła.

– Na moją obronę mam tylko to, że wyglądam jak zombie – wtrąciła się Tori, stając w przejściu. – Chcę mieć tylko jedno bardzo ładne zdjęcie ze ślubu, na którym nie będę wyglądać, jakbym miała ochotę na czyjś mózg.

Zaśmiałam się razem z nimi, a potem przeprosiłam, by wrócić do pracy. Lista zadań, które musiałam ogarnąć przed wyjściem, nie miała końca. Godzinę później posortowałam teczki trzymane w biurku, a następnie zaniosłam je do kierowników projektu, bo będą im potrzebne przy różnych kampaniach. Właśnie dostarczyłam ostatni stos, kiedy zadzwoniła moja komórka. Na ekranie zobaczyłam twarz Loli, więc ruszyłam do swojego boksu, by odebrać. Już wystarczająco szczegółów z mojego prywatnego życia trafiało do gazet, a nie chciałam, żeby pojawiły się tam również informacje dotyczące problemów małżeńskich moich rodziców. To głupie, że kogoś może obchodzić, co kupuję w Tesco, gdy idę na zakupy, ale zachęcanie ludzi do spekulowania na temat romansów w mojej rodzinie było nie do pomyślenia.

– Hej, Lolu – powitałam ją bez tchu.

– Biegałaś? – zapytała. W jej głosie pojawiła się nutka zdezorientowania, która szybko zmieniła się w rozdrażnienie. – A dlaczego szepczemy?

– Jestem w pracy – przypomniałam jej cichym głosem. Kochałam moją młodszą siostrę, ale jej bezpośredniość, za którą nie przepraszała, oznaczała, że czasami nie potrafiła się czegoś domyślić.

– Przecież pracujesz w biurze, a nie w bibliotece.

Pokręciłam głową. Zastanawiałam się nad jej dziwną mieszanką angielskiego i amerykańskiego akcentu. Przeprowadziliśmy się do Wielkiej Brytanii, gdy była dzieckiem, więc zdążyła się nauczyć tutejszego akcentu, ale jej otwartość była typowo amerykańska. Ja z kolei mówiłam jak Amerykanka, a słowa dobierałam ostrożnie niczym Brytyjka – przez większość czasu.

– Uznałam, że będzie miło, jeśli zachowam dla siebie chociaż małą część mojego prywatnego życia. – Przewróciłam oczami. Cieszyłam się, że nie mogła tego zobaczyć. – Wolałabym, żeby tabloidy nie dowiedziały się o problemach mojej rodziny.

Nie miałam powodu, by podejrzewać, że ktokolwiek z Peters & Clarkwell mógłby mnie wydać, jednak od czasu zaręczyn z Alexandrem prasa interesowała się mną jeszcze bardziej. Gazety roztrząsały wszystko – od mojego stylu ubierania się, przez wybór jajek od kur z wolnego wybiegu, aż po wywiady z ludźmi, którzy chodzili ze mną na studia.

– Mama uwielbia być na pierwszych stronach gazet – zauważyła Lola.

Normalnie powiedziałabym, że ma rację, ale mama wciąż uparcie nie chciała przyjąć do wiadomości zdrady taty i to była nieprzekraczalna linia. Soczysta historia o romansie mojego ojca byłaby warta kupę kasy – i równie dobrze mogłaby zniszczyć moją matkę. Oczywiście Lola nie przyznałaby się, że sama lubi być w centrum zainteresowania. Łączyły nas geny i to oznaczało, że wyglądała jak młodsza i szczuplejsza wersja mnie – w dodatku lepiej ubrana. Do tego stopnia, że szybko stała się ikoną mody, a nawet zaczęła w Anglii szał na torebki od amerykańskiej projektantki Kate Spade. Szmatławce obserwowały Lolę, obgadywały jej wybór ubrań i tworzyły listy kawalerów, do których by pasowała. To już chyba przesada, ale wolałam, żeby uwaga paparazzich skupiała się na tym niż na sytuacji za zamkniętymi drzwiami. Poza tym moja siostra chyba nie miała nic przeciwko.

– Wracając do tematu – kontynuowała – mama poprosiła mnie, by iść na zakupy i wybrać sukienki oraz kapelusze na najbliższe wydarzenie. Proszę, powiedz mi, że zbliża się twój ostatni dzień w pracy. Mama nalega, żebyśmy poszły razem.

– Jeszcze nie ma ustalonej daty, ale wkrótce kończę – skłamałam. – Zabierz ją na zakupy, żeby wybrać kapelusze na przyjęcie zaręczynowe, które odbędzie się w następny weekend.

– Ona ma wybrany kapelusz już od miesięcy – odparła Lola ze współczuciem. – Ale powiem ci coś. Za tydzień zaprasza nas na rodzinne spotkanie.

– Oczywiście. – Westchnęłam i sprawdziłam godzinę. – Chyba muszę już uciekać.

– Na pewno powinnaś uciec, jeśli mama znowu będzie przez ciebie czekać – ostrzegła Lola i szybko się rozłączyła.

Odepchnęłam od siebie myśli o spotkaniach i kupowaniu kapeluszy. To kolejny powód, dla którego będę tęsknić za pracą – dzięki niej mogłam przestać myśleć o przygotowaniach do ślubu. Miałam teraz zbyt wiele na głowie, by jeszcze dodawać do tego ślub. Tym bardziej że Alexander wciąż miał przede mną sekrety. Poza tym jego ojciec ciągle nie chciał nam dać swojego błogosławieństwa. No i Daniel był na wolności. Gula uformowała się w moim gardle i musiałam przełknąć, bo nagle zalała mnie fala strachu. W tej chwili dzięki pracy nie będę się musiała mierzyć z tym faktem.

Kilka slajdów w PowerPoincie później, gdy uniosłam głowę i spojrzałam na zegarek, z zaskoczeniem zauważyłam, że już pora lunchu. Zaburczało mi w brzuchu, który był przyzwyczajony do dokładnego grafiku posiłków. Ale teraz nie miałam apetytu. Nie chciałam stąd wychodzić, bo Tori ze mną nie pójdzie, więc nie będzie odciągać mojej uwagi od spraw bezpieczeństwa. Mój telefon zawibrował, więc złapałam go, by wyciszyć, bo myślałam, że to alarm przypominający o posiłku, ale okazało się, że dzwonił Edward.

– Biurko Clary Bishop – powiedziałam z udawaną formalnością.

– Czy mogę rozmawiać z cizią? – zapytał Edward głosem ociekającym brytyjską oschłością.

Uśmiechnęłam się rozbawiona, słysząc tę soczystą ksywkę. Wpisałam ostatnie dane i zamknęłam plik. Edward, młodszy brat Alexandra, był jedynym żyjącym członkiem rodziny królewskiej, którego mogłam znieść.

– Obawiam się, że jest zajęta.

– To kiepsko. Dzwonię, by poinformować ją, że jej obecność jest wymagana na obowiązkowym babskim wieczorze w ten weekend.

Tym razem nie mogłam się powstrzymać od prychnięcia. Gdy Edward oficjalnie przyznał się do homoseksualizmu, wydawał się w pełni akceptować swoją seksualność. Z tego powodu kochałam go jeszcze bardziej.

– Babski wieczór, tak?

– Nawet nie próbuj mi wmówić, że nie mam odpowiedniego sprzętu, bo mam odpowiednie nastawienie – powiedział i dodał: – A także potrzebę.

– Proszę cię, nie mów mi, że ty też masz problemy w związku.

– Zdecydowanie nie. Zostałem nawrócony – zapewnił mnie zuchwale. – Po prostu chcę spędzić czas z moimi dwiema ulubionymi przyszłymi pannami młodymi. Belle się zgodziła, a jeśli Alexander nie może znieść myśli, że na jeden wieczór miałby być z daleka od ciebie i twojej waginy, to możemy się spotkać w twoim domu.

– Jesteś bezwstydny.

– I tak mnie kochasz.

Nie mogłam się z nim nie zgodzić.

– Będę musiała…

Zabrakło mi słów, gdy Alexander usiadł na krześle obok mnie. Wyciągnął się wygodnie i uśmiechnął lubieżnie, a ja w tym czasie próbowałam się pozbierać.

– Przepraszam… coś mnie rozproszyło. Zadzwonię do ciebie później – udało mi się wydukać.

– Pozdrów go – powiedział Edward znacząco.

Odetchnęłam głęboko, by się uspokoić, i rozłączyłam się, a potem włożyłam telefon do torebki.

– Co? Nie mogłeś mi wysłać liściku? – wypaliłam. Pozwoliłam, aby złość, którą czułam od ranka, się uwolniła.

– Musimy porozmawiać. – Jego głos był cichy, ale stanowczy. Dominujący. Potężny. Zrobiło mi się słabo, gdy walczyłam z efektem, jaki na mnie robił.

Znałam ten dominujący ton. Rozkazywał mi i chociaż lubiłam, kiedy mówił tak do mnie w łóżku, teraz nie zamierzałam mu się podporządkować.

– Teraz chcesz rozmawiać? Czy stało się coś, czego nie mogłeś ogarnąć za moimi plecami?

– Mała.

– Idę na lunch.

I musiałam uniknąć krzykliwej kłótni w biurze.

– Dlatego tu jestem. – Alexander przysunął się i musnął moje ramię palcem. Zareagowałam natychmiastowo. Przeszył mnie dreszcz od miejsca, w którym mnie dotknął, aż do szyi. Całe moje ciało pochyliło się w jego stronę dzięki temu samemu instynktownemu magnetyzmowi, który przyciągał nas od chwili, gdy się poznaliśmy.

Jednak ja nie chciałam poddać się tak łatwo.

– Jestem już umówiona, pamiętasz?

– To spotkanie zostało anulowane – stwierdził, wzruszając szerokimi ramionami z udawaną niewinnością.

– Kurwa, to niewiarygodne. – Wzięłam moją torebkę i ruszyłam w stronę windy, ale zanim do niej dotarłam, on już był przy moim boku. Złapał mnie pod ramię i czekaliśmy na windę.

– Czy masz pluskwy w całym tym budynku? – syknęłam. Nie mogłam się powstrzymać i miałam nadzieję, że żaden z moich kolegów z pracy tego nie słyszał.

Alexander był niezwykle cierpliwy, przejawiał niemal nadnaturalną kontrolę, która doprowadzała mnie do szaleństwa. Kiedy drzwi windy się otworzyły, puścił mnie i gestem zaprosił do środka, po czym spokojnie nacisnął przycisk. Mój gniew sięgnął zenitu. – Jestem powiadamiany, gdy twoje plany się zmieniają.

– Czy ty w ogóle słyszysz, jak to brzmi? – wybuchnęłam.

– To tylko środki ostrożności. Twoje życie może być w niebezpieczeństwie. – Jego spokojny głos tylko bardziej mnie rozgniewał.

– Może być! A ty możesz mnie niedługo doprowadzić do obłędu! – Na początku, tuż po ataku Daniela, stosowałam się do tych zasad, bo desperacko pragnęłam się czuć bezpieczna, tak samo jak on pragnął mnie chronić. Ale może podchodziłam do tego od złej strony. Alexander potrafił się zachowywać rozsądnie. Może i ja też musiałam myśleć logicznie. – Nie byłeś ze mną szczery. Zaakceptowałam ochronę, żebyś się poczuł lepiej. Myślałam, że wkrótce oboje będziemy mogli się rozluźnić, a zamiast tego dowiedziałam się, że żyłam w niebezpieczeństwie przez cały ten czas. Jak byś się czuł, gdyby każdy moment twojego życia był obserwowany, nagrywany i analizowany, a ty nie wiedziałbyś dlaczego?

Uniósł brew.

– Właśnie tak wygląda całe moje życie.

– Racja. – Oparłam się o chłodną ścianę windy. Oczywiście, że tak było. Wciąż jest. Dla niego to zupełnie normalne, więc spodziewał się, że dla mnie również takie będzie. Nie ruszyłam się, kiedy dotarliśmy na parter.

Alexander delikatnie złapał mnie za ramię i pociągnął w stronę hallu. Tym razem nie próbował wziąć mnie pod rękę, zamiast tego prowadził mnie w milczeniu, aż znaleźliśmy się na chodniku. Zatłoczony Londyn zapewniał mi więcej prywatności niż cichy budynek biura, ale nawet gdy czułam się tu anonimowa, nie mogłam znaleźć słów.

– Powinienem być z tobą bardziej szczery – przyznał. – Możemy to omówić podczas lunchu, ale teraz chcę zobaczyć, że coś jesz.

Pasek torebki zsunął mi się z ramienia, więc poprawiłam go z determinacją, a potem wskazałam na bistro kilka budynków dalej. Odwiedziłam to miejsce już wcześniej i wiedziałam, że zazwyczaj zaglądali tam biznesmeni zbyt zajęci własnymi umowami i konwersacjami, by skupiać się na nas. Alexander złapał mnie za rękę i przeszliśmy na drugą stronę ulicy. Celowo szedł od strony nadjeżdżających samochodów, choć ulica była względnie spokojna. Kilka chwil później otworzył mosiężne drzwi prowadzące do restauracji. Usłyszałam cichy szum rozmów i delikatną muzykę. Samo bistro zostało ulokowane w cieniu kilku potężnych budynków, w których mieściły się firmy finansowe, więc podczas lunchu było tutaj w miarę intymnie.

– Stolik dla dwojga – powiedział Alexander do hostessy, która właśnie zbierała karty dań. Uniosła głowę i szczęka jej opadła.

– Oczywiście – zaświergotała, a jej palce drżały, gdy sprawdzała, czy są wolne stoliki.

Alexander pochyli się, by spojrzeć jej w oczy.

– Proszę o bardziej… prywatny stolik.

Nogi się pode mną ugięły i zachwiałam się lekko na szpilkach. Alexander zacisnął rękę na mojej dłoni, wbijając mi w nią mój pierścionek zaręczynowy wielkości piłki do rugby. Przelotny piekący ból zmieszał się z frustracją, którą czułam, i niespodziewanie przeszyła mnie iskra podniecenia.

Prawie nikt nie zauważył tego, że podążaliśmy za dziewczyną w stronę tylnej części restauracji, do w miarę prywatnego stolika znajdującego się przy wnęce, jednak ja czułam niepokój. Czy ktoś nas teraz obserwował? Czy podążała za nami ekipa ochroniarska? Czy nasze prywatne chwile były w ogóle prywatne?

– Czy ten się nada? – Młoda hostessa wykręcała nerwowo palce, gdy Alexander odsunął dla mnie krzesło.

– Tak, idealny – odparł uprzejmym tonem, lekko skinąwszy głową. Dziewczyna zerknęła na mnie, potem na niego, a następnie dygnęła i uciekła.

Ogarnęła mnie zaborczość, bo zauważyłam pożądanie w jej oczach. Nie mogłam jej za to winić. Alexander nie tylko był księciem Walii, ale także emanował pierwotną seksualnością, której większość kobiet nie potrafiła zignorować. Moja reakcja wydawała się jednak niekontrolowana i niespodziewana. Nie byłam typem zazdrośnicy, chyba że chodziło o toksyczną Pepper Lockwood. Złapałam się oparcia krzesła, aby uspokoić puls. Miałam paranoję. Alexander znowu mnie okłamywał, a moje ciało zareagowało zaborczością, bo wyczuło zagrożenie. To nic takiego.

Ale też nic dobrego.

– Jesteś jakaś cicha. – W jego głosie nie doszukałam się oskarżenia, lecz w słowach kryło się coś innego. Ból.

Powoli uniosłam głowę, by napotkać jego wzrok. Byłam przygotowana na chwilowe porażenie prądem, które czułam zawsze, gdy na niego patrzyłam. Przeszyło mnie, jednak tym razem to palące uczucie podsyciło mój gniew. Poczucie zdrady i pożądanie to przelotne doznania. Z całych sił próbowałam się kontrolować i mówić cicho, tak by tylko on mnie słyszał.

– Odnoszę wrażenie, że żyję w kłamstwie.

– Powinienem był ci powiedzieć o Danielu – przyznał. – Ale nigdy nie było odpowiedniej chwili. Spodziewałem się, że szybciej znajdę jakiś trop.

– Ale to nie jest powód, by nie mówić mi prawdy!

– Myślałem, że ta sytuacja rozwiąże się wiele tygodni temu, a nawet miesięcy. Ale im dłużej to trwało, tym trudniej było mi zacząć temat.

Pokręciłam głową, bo nie chciałam przyjąć tej kiepskiej wymówki.

– To powinno dać ci do myślenia, że to, co zrobiłeś, nie było właściwe.

– Mała. – Przysunął moją rękę do swoich ust i pocałował każdą kostkę, zatrzymując się na palcu serdecznym, jakby chciał mi delikatnie przypomnieć, że mu się oddałam.

– Nie myśl sobie, że jeśli będziesz seksowny i słodki, to zapomnę, co zrobiłeś.

– Uważasz, że jestem seksowny? – Na jego ustach pojawił się zarozumiały uśmiech, który tak doskonale do niego pasował, a ja zapragnęłam go pocałować.

– I znowu odbiegasz od tematu, X.

– Przyszliśmy tu, żeby porozmawiać, i porozmawiamy, ale chciałem ci też powiedzieć, że muszę wyjechać z miasta. – Patrzył mi głęboko w oczy, przekazując te informacje.

Przełknęłam ślinę i pokiwałam głową.

– Na jak długo?

– Mój ojciec poprosił mnie, bym wziął udział w jubileuszowej kolacji. Chciałbym, abyś mi towarzyszyła.

– Nie mogę – odmówiłam, zanim zdążyłam to przemyśleć. Za jakiś czas moja obecność będzie wymagana, ale teraz chciałam się cieszyć tą odrobiną wolności, która jeszcze mi została.

Alexander zesztywniał zaskoczony moją odmową.

– Mam już plany – wyjaśniłam pospiesznie. – A to jest mój ostatni tydzień w pracy.

– A więc to nie ma nic wspólnego z naszą wcześniejszą kłótnią?

– Nie. – Zamilkłam na chwilę. – I tak. Może krótka rozłąka pomoże nam nabrać innej perspektywy.

– Nie lubię się z tobą rozstawać – warknął.

– Po prostu nie mogę – powtórzyłam, ale tym razem odmowa wyszła mi słabo.

– Dobra, ale wyjaśnimy sobie coś. – Alexander położył rękę na podłokietniku mojego krzesła i przyciągnął je do siebie. Zaszurało na drewnianej podłodze, a ja zadrżałam. Moje zakończenia nerwowe ożyły, gdy poczułam jego bliskość. Emanujący z niego żar przyciągał mnie, chociaż próbowałam się trzymać z daleka. Okłamał mnie, jednak bezpieczeństwo, które odnajdywałam w jego ramionach, było niezaprzeczalne. To był jego własny pokręcony sposób, by okazywać mi uczucia. Z tego powodu jeszcze trudniej było mi zachować przestrzeń między nami, tym bardziej że szukałam w nim ukojenia.

Pochylił się w moją stronę i przekrzywił głowę, aż poczułam jego ciepły oddech na szyi. Zaciągnęłam się jego zapachem – ostrym i gorącym, kojarzącym się z ziemią i ogniem – i zamknęłam oczy, gdy zacisnął rękę na moim kolanie, a potem wsunął mi ją pod spódnicę. Palcami muskał delikatną skórę mojego uda.

– Robię to wszystko ze względu na twoje bezpieczeństwo, Mała. Nie chronię cię tylko przed osobą, która chce cię skrzywdzić, ale również przed tobą samą. – Wolną ręką założył mi kosmyk włosów za ucho, a potem uniósł mój podbródek. Natychmiast otworzyłam oczy, bo wiedziałam, czego ode mnie oczekiwał, czego żądał. Centymetry dzieliły nasze twarze, byliśmy tak blisko, że moglibyśmy się pocałować. – Strach jest twoim wrogiem. Sprawdza cię, gdy mu na to pozwalasz, a potem zbyt mocno starasz się odzyskać kontrolę.

Więc kontrolował ten strach za mnie. Chronił mnie przede mną samą. Albo przynajmniej kontrolował to, co znałam. Czasami podejrzewałam, że wciąż chciał, bym się go bała. Na początku usilnie próbował sabotować nasz związek. Przełknęłam ślinę i wytrzymałam jego spojrzenie niewzruszona, nawet gdy palcami musnął materiał moich majtek. Byłam mokra, dziko podniecona pomimo mojego zdezorientowania. Alexander przymknął oczy, kiedy poczuł moją wilgoć.

– Czy mogę przyjąć zamówienie?

Uniosłam nagle wzrok, gdy zrozumiałam, że podszedł do nas kelner, jednak twarz Alexandra pozostawała niewzruszona. Spojrzał na menu, wciąż trzymając rękę między moimi nogami.

– Poproszę gicz jagnięcą i sałatkę z kopru włoskiego – powiedział gładko, odciągając na bok koronkę majtek, by włożyć we mnie palec. Zagryzłam wnętrze policzka, aby powstrzymać się od jęku przyjemności, podczas gdy on kontynuował swoje zamówienie. Sądząc po jego spokojnym zachowaniu, nikt by nie zgadł, że robił mi dobrze ręką pod stołem.

– A dla pani? – Kelner skupił na mnie uwagę.

Poczułam żar na policzkach. Nie miałam odwagi unieść wzroku ani się ruszyć. Gdybym otworzyła teraz usta, nie byłabym w stanie zachować się normalnie. Trzymałam się kurczowo ostatniego strzępka samokontroli, który wisiał na włosku. Zachowałam spokój tylko dlatego, że nie chciałam zostać przyłapana – nie chciałam nawet myśleć o tym, że jakiś obcy człowiek mógłby podejrzewać, co się działo. Mimo to czułam każde muśnięcie, każdą pieszczotę.

– To samo – odpowiedział Alexander, ratując mnie, a jednocześnie kciukiem masując moją pulsującą łechtaczkę. Oddał kelnerowi menu i włożył we mnie dwa palce. Zmusiłam się do uprzejmego uśmiechu, dość napiętego, a kelner odszedł. Gdy tylko zniknął, przycisnęłam twarz do szerokiego ramienia Alexandra i przygryzłam jego ciało, by odzyskać odrobinę kontroli nad moją przyjemnością.

– Tak właśnie będzie między nami – oświadczył zachrypniętym głosem pełnym powstrzymywanego pożądania. – Jeśli cię o coś poproszę, jeśli uznam, że coś jest dla ciebie najlepsze, ty się podporządkujesz. Mam dwa powody do życia, Claro: zapewnić ci przyjemność i cię ochronić. Nie będę się powstrzymywać w żadnym wypadku. Rozumiesz to? Pokiwaj głową, Mała.

Zgiął we mnie palce, masując punkt G. Nie mogłam odnaleźć swojego głosu, więc tylko skinęłam głową.

Moje ciało należało do niego.

Ja należałam do niego.

– A teraz dla mnie dojdziesz – rozkazał szeptem. – Chcę czuć twoje zęby na swojej skórze, gdy będziesz się powstrzymywała od krzyku. Zostaw na mnie swój ślad, kiedy ja doprowadzę cię na szczyt przy tych wszystkich ludziach.

Zacisnęłam zęby na jego ciele, by powstrzymać dziki szloch, który wywołała we mnie jego dominacja. Alexander miał nade mną władzę i nie mogłam temu zaprzeczyć, tak samo jak nie mogłam zakwestionować tego, że potrzebuję powietrza do życia. Wkurzał mnie, ale ten gniew tylko nasilał moje pragnienie. Wiedział o tym. Wiedział, że ma nade mną kontrolę.

Rozdział 3

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Spis treści:
Okładka
Karta tytułowa
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Karta redakcyjna

Tytuł oryginału:

Conquer Me

(The Royals Saga: Book Three)

Redaktor prowadząca: Aneta Bujno

Redakcja: Ewa Kosiba

Korekta: Małgorzata Lach

Projekt okładki: Łukasz Werpachowski

Zdjęcie na okładce: © AS Inc (Shutterstock.com)

Copyright © 2015 by Geneva Lee

Copyright © 2018 for Polish edition by Wydawnictwo Kobiece Łukasz Kierus

Copyright © for Polish translation by Monika Pianowska

Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.

Wydanie elektroniczne

Białystok 2018

ISBN 978-83-66134-59-1

Bądź na bieżąco i śledź nasze wydawnictwo na Facebooku:

www.facebook.com/kobiece

Wydawnictwo Kobiece

E-mail: [email protected]

Pełna oferta wydawnictwa jest dostępna na stronie

www.wydawnictwokobiece.pl

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Rek