55,99 zł
Karl Pillemer podejmuje temat tabu, ukazując, jak dochodzi do rozłamów w rodzinie i jak otwierać się na perspektywę drugiej strony, by umożliwić proces pojednania. Doskonale łączy wrażliwość na ludzkie dramaty, z dyscypliną badacza-naukowca. Pisze obiektywnie, ale nie beznamiętnie. Nie staje po żadnej ze stron, a właściwie staje po obu. Wnika w dramat bliskich osób rozdzielonych przepaścią lęku, uznaje ich ból, ale nie gasi nadziei. Wskazuje jak wyjść z pułapki poczucia krzywdy, niezrozumienia, odtrącenia, jak przyjąć odpowiedzialność, uznać ograniczenia i skupić się na tym, co możliwe. Polecam tę książkę wszystkim, którzy zmagają się z rozłamem wśród najbliższych. Będzie też bardzo pomocna dla psychoterapeutów i innych osób zawodowo zajmujących się pomaganiem rodzinom.
Dr Wojciech Drath, redaktor książki Psychoterapia między wiedzeniem a niewiedzeniem, wiceprezes zarządu Fundacji Rozwoju Terapii Rodzin Na Szlaku
Niezgoda i konflikty wywracają życie milionów rodzin, pozostawiając smutek i rozpacz. Ale w tej mądrej i poruszającej książce Karl Pillemer łączy akademicki rygor i praktyczne porady, aby pokazać nam, jak iść w kierunku pojednania.
Daniel H. Pink, autor książki Drive. Kompletnie nowe spojrzenie na motywację
Rozłam w rodzinie to mistrzowskie studium rodzinnych podziałów, przyczyn ich powstania oraz dróg do ich uzdrowienia. Nie marnuj ani minuty. Przeczytaj tę książkę i wróćcie do siebie.
Jane Isay, autorka książki Stop Walking on Eggshells
Nie mogłem przestać czytać tej wspaniałej kombinacji nowych badań, psychologicznej analizy, praktycznych porad i empatii. To będzie doskonałe wsparcie w życiu osobistym i zawodowym.
Pepper Schwartz, Ph.D., autor książki The Normal Bar: The Surprising Secrets of Happy Couples
Dr Karl Pillemer jest uznanym socjologiem rodziny, profesorem rozwoju społecznego Uniwersytetu Cornella oraz Wyższej Szkoły Medycznej Weill Cornell. Kieruje Bronfenbrenner Center for Translational Research (BCTR), prestiżowym ośrodkiem badawczym zajmującym się analizą rozwoju społecznego i promocją innowacyjnych rozwiązań w ramach sfery publicznej. W swoich badaniach analizuje rozwój i przemianę człowieka w kontekście rodziny od narodzin aż do śmierci. Jest autorem licznych publikacji naukowych oraz poradników dotyczących relacji rodzinnych.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 402
Seria: Psyche/Soma
Tytuł oryginału: Fault Lines: Fractured Families and How to Mend Them
Copyright © 2020 by Karl Pillemer, all rights reserved. Printed by arrangement with Janis A. Donnaud & Associates, Inc. through Graal Literary Agency
© Copyright for Polish Translation and Edition by Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Wydanie I, Kraków 2022
All rights reserved
Projekt okładki i stron tytułowych Pracownia Register
Excerpt from 30 LESSONS FOR LIVING, copyright © 2011 by Karl Pillemer. Used by permission of Avery, an imprint of the Penguin Publishing Group, a division of Penguin Random House LLC.
“For Grief” from To Bless the Space Between Us: A Book of Blessings by John O’Donohue, copyright © 2008 by John O’Donohue. Used by permission of Doubleday, an imprint of the Knopf Doubleday Publishing Group, a division of Penguin Random House LLC. All rights reserved.
Niniejsza publikacja ma na celu dostarczenie dokładnych i miarodajnych informacji w odniesieniu do przedmiotowej tematyki. Dystrybuowana jest z zastrzeżeniem, że Wydawca nie zajmuje się świadczeniem usług psychologicznych, finansowych, prawnych lub innych usług specjalistycznych. Jeżeli potrzebna jest fachowa pomoc lub doradztwo, należy skorzystać z usług kompetentnego specjalisty.
Niniejsza książka stanowi utwór chroniony na podstawie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Prawami do tego utworu dysponuje Wydawca – Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Bez zgody Wydawcy niedopuszczalne jest kopiowanie, rozpowszechnianie lub inne korzystanie z niniejszej książki w całości lub z jej fragmentów z wyjątkiem dozwolonego użytku osobistego lub publicznego.
ISBN 978-83-233-5147-4 ISBN 978-83-233-7356-8 (e-book)
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Redakcja: ul. Michałowskiego 9/2, 31-126 Kraków tel. 12 663 23 80 Dystrybucja: tel. 12 631 01 97 tel. kom. 506 006 674, e-mail: [email protected] Konto: PEKAO SA, nr 80 1240 4722 1111 0000 4856 3325
Dla mojej rodziny i wszystkich innych rodzin
Kilka słów do czytelników
Wszystkie imiona i nazwiska w tej książce są pseudonimami utworzonymi losowo za pomocą generatora nazw. Wszelkie podobieństwo do osób żyjących lub zmarłych jest całkowicie przypadkowe. Jeśli czytelnik znajdzie w tej książce swoje imię i nazwisko, może być pewien, żenie chodzi o niego. Zwracamy też uwagę, że informacje zawarte w tej książce nie są przewidziane jako porady psychologiczne ani nie zastępują oceny eksperta lub specjalistycznej terapii. Czytelnicy doświadczający określonych problemów rodzinnych powinni zasięgnąć porady wykwalifikowanego specjalisty do spraw zdrowia psychicznego.
Wprowadzenie
Był sobie kiedyś chłopiec o imieniu Krzyś. Najwięcej radości sprawiały mu wędrówki po Stumilowym Lesie w towarzystwie przyjaciół: małego misia, który nazywał się Kubuś Puchatek, a także Prosiaczka, Królika, Kangurzycy i jej Maleństwa, Kłapouchego oraz innych dziwacznych, miłych zwierzątek. Krzyś przeżywał wraz z nimi dobre i złe przygody, spędzając magiczne dzieciństwo w bezpiecznym i łagodnym świecie. Domyślam się, że w dzieciństwie czytaliście i uwielbialiście te opowieści (a także oglądaliście wiele filmów nakręconych na ich podstawie). A jeżeli jesteście już nie najmłodsi, czytacie je swoim dzieciom i wnukom.
Prawdopodobnie wiecie, że pierwowzorem Krzysia był Christopher Robin Milne. Ojciec chłopca, Alan Alexander Milne, napisał te opowieści dla syna, czyniąc ich bohaterami pluszowe zabawki Christophera. Akcja opowiadań rozgrywała się w uroczym lesie sąsiadującym z letnim domem rodziny Milne’ów – ojciec i syn często spędzali tam czas na spacerach i zabawie. Opowiadania te stanowią świadectwo miłości ojca do dziecka, ożywiając dziecięce fantazje. Łatwo sobie wyobrazić ciepłą, serdeczną relację łączącą pisarza z synem.
Być może nie wiecie jednak, że stosunki Christophera Robina z ojcem uległy ochłodzeniu – alienacja ta trwała przez resztę życia Milne’ów1. Młody Milne uważał, że ojciec okradł go z dzieciństwa. Wkraczając w dorosłość, czuł, iż nigdy nie został zaakceptowany przez ojca, ponieważ nie spełnił oczekiwań związanych z rodzinnym nazwiskiem. Osiągnąwszy wiek średni, Christopher Milne oskarżył ojca, że ów „uzyskał swoją pozycję, wspinając się po ramionach dziecka, okradł je z jego dobrego imienia i pozostawił z niczym, prócz pustej sławy bycia synem pisarza Alana Alexandra Milne’a”. Ochłodzenie stosunków rodzinnych nie ominęło również matki, z którą Christopher Milne nie widywał się przez ostatnie dziesięć lat jej życia. Niechęć była wyraźnie obopólna – na łożu śmierci pani Milne ostentacyjnie zrezygnowała z ostatniego spotkania z synem.
Biorąc pod uwagę, jak bardzo znana była ta rodzina, dlaczego nie są równie dobrze znane te fakty? Z tych samych powodów, dla których nie wiemy, że nasi przyjaciele, sąsiedzi i współpracownicy znajdują się w tym momencie w identycznej sytuacji. Przypadkom ochłodzenia stosunków rodzinnych towarzyszy poczucie wstydu, izolacja i zakłopotanie. W społeczeństwie, w którym niewiele tematów pozostaje wciąż tabu, większość osób dotkniętych rozłamem w rodzinie czuje takie osamotnienie, że unika rozmów na ten temat nawet z najbliższymi przyjaciółmi. Ochłodzenie stosunków pozostaje ukryte, a gdy wychodzi na jaw, kryje w sobie porażkę, nieumiejętność oceny sytuacji i podejrzane sekrety rodzinne. Z relacji cytowanych w niniejszej książce wynika, że ujawnienie przez daną osobę ochłodzenia stosunków pomiędzy nią a jej rodzicem, dzieckiem lub innym członkiem rodziny powoduje, iż otoczenie zastanawia się w milczeniu: co z tym człowiekiem jest nie tak?
Gdy zacząłem prowadzić wywiady z ludźmi dotkniętymi ochłodzeniem stosunków rodzinnych, nie wiedziałem, że doświadczają oni tak dotkliwego poczucia wstydu i izolacji. Jeden z moich pierwszych wywiadów ujawnił piętno związane z ochłodzeniem stosunków i dostarczył mi mocnego powodu, aby napisać tę książkę.
Roy Shaw nigdy nie zrezygnował z prób podtrzymania relacji z rodzicami, pomimo trwającego całymi latami ochłodzenia stosunków. Na skomplikowaną historię jego życia, którą wkrótce poznacie bardziej szczegółowo, złożyło się trudne dzieciństwo, odtrącenie żony przez jego rodziców i siostrę oraz sprzeczne poglądy obu stron konfliktu na temat przeszłości. Uderzyło mnie, jak bardzo Roy czuł się osamotniony. Jak mówił:
Wiele razy miałem wrażenie, że przytrafiła mi się najgorsza sytuacja rodzinna na świecie. Wiem, że tak nie było, ale doświadczyłem już kilku irracjonalnych momentów i myślę, że znalazłem się w najdziwaczniejszej sytuacji, jaka tylko mogła zaistnieć. Gdyby dotarły do mnie sygnały o innych ludziach z podobnymi problemami rodzinnymi, to by mi jakoś pomogło – wiedza, że nie jestem sam, że każda rodzina ma jakieś kłopoty. Gdyby wysłuchali mojej historii, ja też mógłbym zapewnić ich, że nie są sami.
W książce tej zamierzam rzucić na pogrążony w mroku temat ochłodzenia stosunków jasne światło świadomości i możliwości dyskusji. Czerpiąc z wiedzy setek osób, które doświadczyły tego problemu, dostarczam nowych spostrzeżeń, danych, strategii i praktycznych wskazówek, dzięki którym można radzić sobie z rozłamami w rodzinie i dążyć do ich zakończenia. Nie wszystkie przedstawione koncepcje można zastosować w każdym przypadku – niektórzy czytelnicy mogą mieć trudności z odszukaniem rozwiązań lub nie zgadzać się z oferowanymi przeze mnie poradami. Mam jednak wrażenie, że lata mojej pracy nad tym projektem i książką znajdą swoje uzasadnienie, jeśli osiągnę jeden cel – stworzę środowisko, gdzie ludzie będą mogli swobodnie zaakceptować wspomniany problem i otworzyć się na jego rozwiązanie w skuteczny i pozytywny sposób. Nawet jeśli nie osiągnę niczego więcej, pragnę zapewnić czytelników, że sytuacja waszej rodziny nie jest ani najgorsza, ani najdziwaczniejsza. Nie jesteście w tym wszystkim osamotnieni.
Jak doszło do powstania tej książki
Tak jak wiele istotnych wyborów dokonywanych przez ludzi, również moja decyzja o napisaniu tej książki została podyktowana różnymi względami. Pozwólcie, że ominę pierwszy z nich, ponieważ słyszę to pytanie kiełkujące w waszych głowach – tak, w mojej wielopokoleniowej rodzinie dochodziło i dochodzi do ochłodzenia stosunków między jej różnymi członkami, i nie, nie zamierzam o tym szczegółowo opowiadać (chociaż mogę odczuwać pewną pokusę). Co do pierwszego, miałem okazję z bliska obserwować procesy ochładzania stosunków i pojednania, rozumiem więc, czym są rozłamy w rodzinie i jakie są metody rozwiązywania tego problemu. Co do drugiego, niniejsza książka nie stanowi opowieści o ochłodzeniu stosunków pisanej w pierwszej osobie. Powodem jest to, że nie mogę zapewnić krewnym tej samej anonimowości, jaką zapewniłem moim rozmówcom – a nie chcę wywoływać kolejnych rozłamów w rodzinie, ujawniając historie cudzego życia.
Ważniejsze są jednak naukowe podstawy prezentowanej książki. W ciągu pięciu lat przeprowadziłem serię badań w ramach Projektu Cornell „Ochłodzenie stosunków i pojednanie” [Cornell Estrangement and Reconciliation Project]. Badania te objęły szczegółowe i wnikliwe, prowadzone na niespotykaną dotąd skalę, wywiady dotyczące ochłodzenia stosunków i pojednania w rodzinie. Aby uzyskać jeszcze szerszą perspektywę, przeprowadziłem ogólnokrajowe badania ankietowe na próbie 1340 osób, a także wywiady z terapeutami małżeńskimi i rodzinnymi. Nie dążę do tego, aby przedstawić własne, z konieczności ograniczone doświadczenie w tej materii – posługując się „mądrością tłumu”, chcę raczej zaoferować konkretne wskazówki, jak należy rozumieć ochłodzenie stosunków w rodzinie, radzić sobie z nim i dążyć do zlikwidowania tego problemu.
Skąd zatem wzięła się ta książka? Po części stanowi pokłosie moich długoletnich zainteresowań zawodowych. Przez ponad trzydzieści lat badałem takie problemy rodzinne jak konflikty, przemoc domowa oraz faworyzowanie dzieci przez rodziców. Pomogłem zapoczątkować badania nad ambiwalencją w rodzinie, dostrzegając, że nasze wyidealizowane oczekiwania co do doskonałej rodziny nigdy nie zostają zaspokojone. Każdy z nas w pewnym zakresie doświadcza złożonej, wzajemnej gry pozytywnych i negatywnych myśli i emocji dotyczących jego rodziny. Pragniemy bliskości, a jednocześnie poszukujemy niezależności. Czujemy się zobowiązani do towarzyszenia członkom rodziny, ale też urażają nas ich żądania. Gdy chodzi o nasze przeważnie nieuporządkowane życie rodzinne, większość z nas zgadza się ze starym, ambiwalentnym powiedzeniem: „Nie da się wytrzymać ani z nimi, ani bez nich!”.
Prowadzone przez wiele lat badania przygotowały mnie do analizy złożoności rodziny – dostroiły nie tylko do radosnych obrazów zapełniających wpisy w mediach społecznościowych, ale również do mroczniejszych aspektów rodzinnego życia, pełnych poczucia niespełnienia, porzucenia lub wykorzystania. Za sprawą jednego szczególnego wydarzenia zdecydowałem jednak, że poświęcę się badaniu rozłamów w rodzinie oraz metod ich likwidacji. Częściowo zawdzięczam powstanie tej książki pewnej wyjątkowej, starszej osobie. Oto co się wydarzyło.
W 2012 roku opublikowałem książkę 30 Lessons for Living: Tried and True Advice from the Wisest Americans. Spędziłem dziesięć lat, przeprowadzając wywiady z siedemdziesięcio-, osiemdziesięcio-, dziewięćdziesięciolatkami i osobami jeszcze starszymi, koncentrując się zwłaszcza na przedstawicielach pokolenia Wielkiego Kryzysu i II wojny światowej. Podczas długich, szczegółowych rozmów osoby te otwarcie opowiadały o wielu nacechowanych emocjonalnie kwestiach, takich jak utrata kogoś bliskiego, rozwód, porażka, a także o swoich obawach związanych z chorobami, zależnością od innych i śmiercią. Podróżowałem po całym kraju, rozmawiając z „najstarszymi i najmądrzejszymi”, dowiadując się o ich trudzie i zmaganiach oraz gromadząc praktyczne rady dla kolejnych pokoleń.
Książka Rozłam w rodzinie. Jak uzdrowić relacje z bliskimi zaczęła nabierać realnego kształtu pewnego popołudnia w Teksasie, gdy zasiadłem do rozmowy z osiemdziesięciotrzyletnią Susan. Drobna, zadziorna i zabawna starsza pani raczyła mnie obficie opowieściami o „cholernie dobrym życiu”, podróżach, dwóch mężach i nieprzemijającej miłości do szklaneczki dobrego burbona. Przez większość wywiadu towarzyszył nam śmiech.
Gdy jednak zapytałem o jej relacje z dziećmi, na horyzoncie pojawiła się gradowa chmura. Susan posmutniała, nabrała powietrza, a potem eksplodowała: „Nie wiem! Nie mam pojęcia, co się stało! Nie odzywają się do mnie wcale i to mnie piekielnie boli!”. Zaczęła uderzać pięściami w podłokietniki fotela, a po jej policzkach popłynęły łzy. Opowiedziała mi, że jej synowie oddalili się od niej po tym, jak rozwiodła się z ich ojcem. Przez wiele lat ignorowała to ochłodzenie stosunków, jednak teraz jej synów nie było przy niej u schyłku życia, gdy potrzebowała ich najbardziej. Urodziny i Boże Narodzenie mijały niezauważane, jeżeli pierwsza nie nawiązywała kontaktu. Susan nie jest wyjątkiem. Z wielu żali i smutków dręczących starszych ludzi rodzinne ochłodzenie stosunków często bywa tym najboleśniejszym.
Spotkanie z Susan stanowiło dla mnie punkt zwrotny, dzięki któremu zdałem sobie sprawę, że osoby, które tracą kontakt z członkami rodziny, rozpaczliwie potrzebują pomocy. Aby to sprawdzić, opublikowałem na moim blogu wpis na podstawie historii Susan2. Reakcja czytelników na artykuł o krewnych „łamiących nasze serca” była przytłaczająca. Nadal w każdym miesiącu wpis jest czytany przez ponad 5000 osób, a ponad 600 czytelników zamieściło w komentarzach bolesne relacje o tym, czego sami doświadczyli. Wielu z nich pytało: „Czy można coś na to poradzić?”.
Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, po przeprowadzeniu wyczerpujących poszukiwań, uświadomiłem sobie, że odpowiedź na to pytanie w zasadzie brzmi „nie”. W czasopismach naukowych opublikowano dotąd jedynie kilkanaście wyników badań dotyczących ochłodzenia stosunków w rodzinie. Praktycznie nie istnieją również opracowania kliniczne na ten temat (z godnym uwagi wyjątkiem teorii systemów rodzinnych Bowena, którą omawiam w dalszych rozdziałach). Monumentalna publikacja Handbook of Family Therapy nie zawiera w swoim indeksie hasła „ochłodzenie stosunków”3. Nie ma też zbyt wielu poradników dotyczących tej kwestii, w ostatnich latach opublikowano zaledwie kilka książek zawierających wskazówki, jak radzić sobie z rozłamami w rodzinie.
Siedziałem przy biurku skonfundowany niczym bajkowy stwór Grinch, który „dziwił się i dziwił, aż w końcu poczuł ból”. Utworzyłem nowy plik tekstowy i zapisałem następujące obserwacje:
Ochłodzenie stosunków dotyka miliony osób i wywołuje u nich głębokie, często dożywotnie cierpienie.Ochłodzenie stosunków powoduje, że setki tysięcy osób przeglądają strony internetowe poświęcone temu zagadnieniu, regularnie pojawia się jako szeroko nagłaśniany problem wielu celebrytów, a także stale występuje jako temat w przekazach medialnych i rubrykach z poradami.Osobom doświadczającym ochłodzenia stosunków rodzinnych nie oferuje się żadnej rzetelnej, specjalistycznej pomocy, tak więc większość z nich jest zdana na siebie, jeśli chodzi o poszukiwanie rozwiązań.W jakim świecie coś takiego może mieć sens?Gdy się nad tym zastanawiałem, stało się coś, co przydarzyło mi się zaledwie dwa lub trzy razy w życiu zawodowym. Nagle wypełniło mnie przemożne pragnienie, aby się dowiedzieć, zrozumieć, wyciągnąć ten problem na światło dzienne i wytyczyć drogę ku rozwiązaniom. Zdałem sobie sprawę, że stoję przed wielką przygodą. Miała to być podróż prowadząca w najmroczniejsze zakamarki rodzinnego życia, ale także otwierająca nowe możliwości, przynosząca nadzieję, pojednanie i rozwój osobisty. Zapraszam, abyście przyłączyli się do mnie i rozpoczęli eksplorację problemu, który ukrywa się w zasięgu naszego wzroku, zarówno w naszym społeczeństwie, jak i w każdym innym miejscu na świecie. W trakcie tej podróży spotkamy wyjątkowe osoby, które odkryły nowe metody odbudowywania zniszczonych relacji.
Od ochłodzenia stosunków do pojednania
Gdy postanowiłem rozpocząć badanie zagadnień związanych z ochłodzeniem stosunków rodzinnych, w moim życiu nastąpiło wiele interesujących zwrotów. Jedna z tych „korekt kursu” była, jak do tej pory, najważniejsza. Przyjrzyjcie się podtytułowi tej książki, a zobaczycie, że wyznaczyłem sobie ambitny cel – jednak w pewnym momencie zorientowałem się, że utknąłem. Zgromadziłem mnóstwo wiedzy o „rozłamie w rodzinach”, wspomnianym w tytule. Nie miałem jednak pojęcia, „jak go naprawić”. To, co wydarzyło się w tamtym momencie, zmieniło cały projekt.
Moja książka zaczęła powstawać jako publikacja poświęcona ochłodzeniu stosunków. Posłużyłem się całym wachlarzem metod (opisanych w Aneksie), aby zidentyfikować liczną i zróżnicowaną grupę osób, które utraciły kontakt ze swoimi krewnymi. To, jak reklamowałem prowadzone przez siebie badania, odzwierciedlało mój cel – chodziło o rozmowę z osobami pozbawionymi kontaktu z członkami swoich rodzin. Setki ludzi dotkniętych takim problemem otworzyły przede mną serca i umysły, dzieląc się swoimi wyobrażeniami na temat tego, co mogło spowodować takie ochłodzenie stosunków, jak to na nich wpłynęło, a także jak sobie z tym radzili. Niektórzy byli inicjatorami takiego zerwania kontaktu, inni zaś mimowolnie stawali się odbiorcami komunikatu: „Nigdy więcej się do mnie nie odzywaj”. Wszystkie te osoby wprowadziły mnie w świat cierpienia, którego niemal nie potrafiłem sobie wyobrazić.
Przez wiele lat gromadziłem ich opowieści i zanurzałem się w nich. Tak jak opisuję to w rozdziale 3, ochłodzenie stosunków jest dla wielu ludzi niewiarygodnie bolesnym doświadczeniem, dominującym nad większością ich świadomego życia. Spotykałem osoby, które spazmatycznie łkały nad swoją stratą. Wysłuchiwałem z trudem powstrzymywanej wściekłości rodziców lub dzieci czujących, że je porzucono, unikano ich albo zerwano z nimi kontakt bez ostrzeżenia. Babcie i dziadkowie opowiadali mi, jak korzystając z pomocy przyjaciół, potajemnie zaglądali na profile na Facebooku, aby zobaczyć nastoletniego wnuka, którego nigdy nie było im dane poznać.
Nieustannie spotykałem ludzi wprawionych w osłupienie utratą danej relacji – większość z nich mówiła: „Nie wyobrażałem sobie, że coś takiego mogłoby się wydarzyć w naszej rodzinie!”. Dowiadywałem się o matkach, których ostatnim życzeniem przed śmiercią było, aby ich dzieci pogodziły się i nauczyły się okazywać sobie wzajemnie miłość. Dziesiątki studentów opowiadały mi o walce o tożsamość i dojrzałe poczucie własnego ja, wolne od rodzicielskich więzów. Młode matki i młodzi ojcowie opłakiwali nieobecność kochających dziadków i babć w życiu wnuków, a starsze osoby tęskniły za utraconymi relacjami z wnukami. Rodzeństwa w różnym wieku lamentowały nad utratą więzów krwi. Dowiedziałem się, że utrata kontaktu z dalszymi, lecz nie mniej ukochanymi krewnymi – wujkami, ciotkami, kuzynami, siostrzeńcami i siostrzenicami – również sprawia ból. Czasami wielopokoleniowe rodziny rozpadały się na dwie części, gdy rodzeństwo, ich dzieci i wnuki występowały przeciwko sobie.
Muszę przyznać, że realizując kolejne wywiady, uwewnętrzniałem część rozpaczy tych osób. Zacząłem nawet zadawać sobie pytanie, czy zdołam napisać książkę na ten temat. Na początku założyłem, że poproszę osoby doświadczające ochłodzenia stosunków o udzielenie rad innym znajdującym się w podobnej sytuacji. Gdy jednak pytałem swoich rozmówców zmagających się z rozłamami w rodzinie, jakich porad mogliby udzielić, najczęściej padała następująca odpowiedź: „No cóż, gdybym wiedział, jak postąpić z czymś takim, to dawno bym to zrobił!”. Moi rozmówcy dostarczali bezcennych informacji na temat przyczyn długofalowego ochłodzenia stosunków, a także propozycji, co mogłoby pomóc innym osobom uniknąć podobnych sytuacji. Nie mieli jednak pojęcia, jak rozwiązywać problemy.
Gdy rozmyślałem nad wszystkim, co wiąże się z ochłodzeniem stosunków, prześladowała mnie wizja rozległego kanionu – wyobrażałem sobie, że na jego brzegach znajdują się tłumy unieruchomionych ludzi. Zrozumiałem, dlaczego tak bardzo pasowało tutaj określenie „rozłam”, przypominające terminy geologiczne, takie jak „szczelina” czy „pęknięcie”. A potem spotkałem Tricię Stewart, która pokazała mi, że da się zbudować most nad taką przepaścią, nawet w bardzo niesprzyjających okolicznościach. Oto jej historia – opowiedziała mi ją pewnego wiosennego popołudnia.
Matka Tricii wyszła za mąż za człowieka z kryminalną przeszłością i urodziła córkę jeszcze jako nastolatka. Rozwiodła się, gdy dziewczynka była maleńka, dlatego Tricia nie ma zbyt wielu wspomnień z czasów, gdy rodzina była jeszcze w komplecie. Po rozwodzie rodziców Tricia zamieszkała z ojcem i odwiedzała matkę w weekendy. Ta ostatnia funkcjonowała na marginesie życia, nawiązując relacje z różnymi mężczyznami. Gdy Tricia skończyła dziesięć lat, matka ponownie wyszła za mąż i zniknęła:
Wyprowadziła się, nie mówiąc nikomu ani słowa. Przyjechałam do niej, tak jak w każdy weekend i jej nie zastałam. Zostawiła rzeczy znajdujące się w moim pokoju i wyprowadziła się. Po prostu wyparowała. Przestała się ze mną kontaktować. Kolejny raz miałam okazję z nią porozmawiać dopiero, gdy kończyłam szkołę średnią – wtedy zmarł jej mąż. Zadzwoniła do nas nazajutrz po jego śmierci. Była przez niego więziona i bita – znajdowała się w fatalnej sytuacji.
Prowadziłem wtedy jeszcze wywiady w sposób dość naiwny, więc może już na wstępie popełniłem błąd i założyłem, że przez cały ten czas ojciec Tricii wykazywał zaangażowanie i wspierał ją jako rodzic. Nic bardziej mylnego. Tricia wyśmiała moje przypuszczenie i wyjaśniła:
Mój ojciec nie był wtedy dobrym człowiekiem. Matka nie tylko mnie porzuciła, ale zostawiła również na jego pastwę. Wielokrotnie padałam ofiarą przemocy, ojciec znęcał się nade mną fizycznie, a różne osoby pojawiające się w moim dziecięcym życiu wykorzystywały mnie seksualnie. Ojciec nie był całkiem zdrów na umyśle, nie potrafił normalnie funkcjonować.
Mała Tricia wpadła z deszczu pod rynnę:
Przez całe moje dzieciństwo ojciec sprzedawał narkotyki. Zanim skończyłam dziesięć lat, zmusił mnie, żebym też zaczęła to robić. Jeżeli pod nieobecność ojca przychodził jakiś znany mi klient, przekazywałam mu towar. Tak wyglądało moje życie – nie znałam innego. Ojciec nigdy nie przychodził na żadne zawody sportowe ani imprezy szkolne, w których brałam udział. A potem wpakowali go do pudła za handel narkotykami, pisano o tym w gazetach. Moim przyjaciołom zabroniono przychodzić do mojego domu i nagle straciłam z nimi wszystkimi kontakt.
Ta fatalna sytuacja ciągnęła się do momentu, gdy Tricia skończyła 16 lat – wtedy nastąpił kryzys. Ojciec zgodził się uczęszczać razem z córką do poradni rodzinnej. W dniu, gdy miała odbyć się kolejna wizyta, uderzył Tricię, zakładając, że córka nie wspomni o tym doradcy. Tymczasem Tricia postanowiła wreszcie zacząć walczyć o siebie i ujawniła, co się stało. Pracownik poradni poinformował o tym władze. „Po raz pierwszy w życiu postawiłam się ojcu. Myślałam »Nigdy więcej. Nigdy więcej nie pozwolę, abyś podniósł na mnie rękę. To się już nigdy nie zdarzy«”.
Tricia otrzymała status usamodzielnionej nieletniej – zamieszkała samodzielnie, uzyskując pomoc ze strony państwa. Gdy uwolniła się od trudnych relacji rodzinnych, jej życie uległo radykalnej poprawie. Świetnie radziła sobie w szkole, pracowała na część etatu, aby móc się utrzymać, a także wyróżniała się w sporcie. Po ukończeniu szkoły średniej zdobyła satysfakcjonującą pracę, znalazła też partnera i urodziła syna – gdy rozmawialiśmy, Brian był już na studiach. Partner Tricii wkrótce się z nią rozstał, ona jednak poświęciła się synowi i starała się jak najlepiej pełnić rolę rodzica.
Tricia opowiadała o tym wszystkim w taki sposób, że nie byłem w stanie zorientować się w jej bieżącej sytuacji. Gdy zapytałem: „Jak wyglądają teraz twoje relacje z rodzicami?”, założyłem, że usłyszę opowieść o separacji, budowaniu muru i unikaniu, charakterystyczną dla rodzinnych relacji wielu osób o znacznie mniej skomplikowanej przeszłości. Ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewałem, było to, że od osoby porzuconej, maltretowanej i pozbawionej wielu rzeczy usłyszę, iż utrzymuje ona stały, przeważnie pozytywny kontakt z obojgiem rodziców. Dzięki wytrwałości, terapii, samokontroli i akceptacji Tricia wywalczyła pojednanie zarówno z matką, jak i – co bardziej zaskakujące – z ojcem.
Dopiero gdy ukończyła dwadzieścia lat, pozwoliła, aby rodzice znów pojawili się w jej życiu. Zapytałem, dlaczego postanowiła pojednać się z nimi, mimo tak negatywnej przeszłości. Otóż z upływem czasu zarówno matka, jak i ojciec Tricii nawiązali nowe, zdrowsze relacje i ich życie się ustabilizowało. A co ważniejsze, Tricia żywiła przekonanie, że jej syn powinien mieć kontakt z babcią i dziadkiem. Ukazuje to wyznawane przez nią wartości, wśród których centralne miejsce zajmuje życie rodzinne. Jak opowiadała:
Mam określony obraz tego, jak powinna wyglądać rodzina, i nie jestem w stanie wyobrazić sobie, że moi rodzice nie stanowią jej części. Milion innych osób na moim miejscu nigdy więcej by się do nich nie odezwało. Oczywiście nie jestem zależna od rodziców. Przestałam być od nich zależna jako nastolatka. W głowie jednak nigdy mi nie postało, że mogłabym całkiem zerwać z nimi kontakt i wszelkie relacje. Musiałabym całkiem zmienić to, jak postrzegam siebie, stać się zupełnie kimś innym, żeby ich porzucić.
Zastanawiając się nad dziesięcioleciami burzliwego dramatu rodzinnego, Tricia powiedziała mi, że warto było pracować nad przejściem od ochłodzenia stosunków do pojednania. To ostatnie nauczyło ją, jak zaspokajać własne potrzeby, jednocześnie akceptując różnice i okazując innym współczucie. Wyjaśniła:
Mój ojciec nie jest zdolny do przeprosin, ponieważ tak naprawdę nie pojmuje konsekwencji własnych działań. Jestem w stanie utrzymywać relację z rodzicami, a jednocześnie nie poczuwać się do tego, co się u nich dzieje. Najważniejsze, żebym akceptowała siebie i decyzje, jakie podejmuję.
Pod koniec tego niezwykle emocjonalnego wywiadu czułem się jak zagubiony podróżnik, któremu ktoś nagle wręczył mapę. Wyobrażałem sobie, że krajobraz ochłodzenia stosunków jest poprzecinany liniami uskoku i rozległymi zapadliskami. A jednak Tricia – a potem, jak się okazało, również wiele innych osób – potrafiła zbudować nad tym wszystkim most.
Gdy poznałem historię Tricii, zmieniłem cel swoich badań. Skoncentrowałem wysiłki na poszukiwaniu ludzi, w przypadku których nastąpiło ochłodzenie stosunków z przynajmniej jednym członkiem rodziny, a następnie po ochłodzeniu tym doszło do pojednania. Możecie sobie wyobrazić skalę trudności – nie ma przecież żadnej bazy ani stowarzyszenia osób, które przeżyły „ochłodzenie stosunków rodzinnych”. Istnieją wprawdzie rozliczne grupy na różnych platformach internetowych, szybko jednak odkryłem, że zrzeszają one przeważnie osoby, które w danej chwili doświadczają ochłodzenia stosunków (a kilka z nich wręcz propaguje zrywanie relacji z rodziną).
Posłużyłem się techniką kuli śnieżnej – skontaktowałem się ze znaczną liczbą osób i poprosiłem, aby one z kolei skontaktowały się z innymi i tak pomogły odnaleźć właściwych rozmówców do prowadzonych przeze mnie wywiadów. Wsparła mnie w tym moja przyjaciółka Amy Dickinson, znana autorka rubryki z poradami Zapytaj Amy, która poinformowała swoich czytelników o moim projekcie. Ostatecznie udało mi się zebrać grupę około stu osób pochodzących z różnych części Stanów Zjednoczonych i związanych z różnymi dziedzinami życia.
Oczywiście wątki ochłodzenia stosunków i pojednania są w tej książce ściśle ze sobą splecione. Zdobyłem o nich olbrzymią wiedzę, zarówno dzięki osobom, które przez wiele lat pozostawały bez kontaktu z członkami rodziny, jak i tym, którym udało się ostatecznie pojednać. Moi rozmówcy, którzy nie nawiązali ponownie relacji z rodziną, nauczyli mnie, jak wyglądają przyczyny i następstwa rozłamu w rodzinie, a także, jak niektóre osoby przechodzą od gniewu i rozpaczy do akceptacji. Skupiam się jednak bardziej na ludziach, którzy tonęli w otchłani takiego rozłamu, a następnie odnaleźli drogę na powierzchnię – jest przeznaczona dla nich i milionów podobnych im osób. Spodziewałem się, że ludzie tacy skutecznie dostarczą praktycznej wiedzy i wskazówek, jak pokonać ochłodzenie stosunków – i nie zawiodłem się w tej kwestii. Książka ta została oparta na ich doświadczeniu, relacjach i poradach.
Co znajdziecie w tej książce
Książka, którą właśnie czytacie, ma dostarczyć pomysłów, jak postępować w różnych sytuacjach. Pomysły te pochodzą z dwóch źródeł. Po pierwsze, zebrałem dane od osób, które doświadczyły ochłodzenia stosunków. Chcąc zgłębić spostrzeżenia owych znawców rodzinnych rozłamów, sięgnąłem daleko poza dotychczasowe badania i zgromadziłem wszelkie dostępne szczegóły. Starałem się, między innymi, skontaktować ponownie z rozmówcami po upływie pewnego czasu, aby ustalić, czy ich sytuacja uległa zmianie, a także przeprowadzać w niektórych przypadkach wywiady z wieloma członkami jednej rodziny. Szukałem wyjątkowych okazji, na przykład możliwości towarzyszenia synowi podczas pierwszego – od ćwierćwiecza – spotkania z matką.
Oprócz skarbu w postaci spostrzeżeń osób, które doświadczyły głębokiego ochłodzenia stosunków w rodzinie, a następnie pojednania, oferuję również obserwacje wynikające z badań psychologicznych i socjologicznych. Odkrycia naukowców mogą pomóc nam wyjść poza bieżącą sytuację i dostrzec, jak większe siły społeczne i psychiczne przyciągają i odpychają nasze emocjonalne reakcje wobec różnych relacji. Nauczymy się na przykład, jak ochłodzenie stosunków bywa kształtowane przez przywiązanie i odtrącenie, co pomoże nam zrozumieć negatywne skutki tego pierwszego. Zobaczymy, jak badania psychologiczne nad poczuciem własnej wartości oraz defensywnością rzucają światło na to, w jaki sposób ludzie grzęzną w rodzinnych rozłamach. Zamierzam przedstawić pełen obraz ochłodzenia stosunków, lecz również dostarczyć konkretnych wskazówek, pomysłów i strategii, jak sobie radzić z tym problemem lub próbować go rozwiązać.
Dzięki informacjom prezentowanym w tej książce możemy pomóc ofiarom ochłodzenia stosunków (oraz tym, którzy te ofiary kochają) w nabraniu dystansu i zrozumieniu ich własnych relacji. Uczestnicy rozłamów rodzinnych tak mocno trzymają się swojej narracji, że nie są w stanie ocenić faktów związanych z daną sytuacją ani przyjąć innej perspektywy, gdy zmienią się okoliczności. Opowieści, przykłady i elementy naukowe zawarte w tej książce pomogą zyskać nowy punkt widzenia i zakwestionować to, co wydawało się pewne, a tym samym otworzą nowe możliwości działania. Nie wszystkie przedstawione tu sugestie okażą się przydatne dla każdego. Jeżeli jednak chociaż część z was skorzysta przynajmniej z niektórych wskazówek, zrealizuję swój cel.
Książka Rozłam w rodzinie. Jak uzdrowić relacje z bliskimi zaczyna się – w części pierwszej – od analizy „krajobrazu ochłodzenia stosunków”. W rozdziale 1 przedstawiam dane zgromadzone dzięki pierwszemu obejmującemu całe Stany Zjednoczone sondażowi na ten temat, ukazując wszechobecność rodzinnych rozłamów w naszym społeczeństwie. Fakty te mogą pomóc rozproszyć poczucie izolacji, którego doświadcza wiele osób, uświadamiając tym samym, że zerwanie kontaktów z członkami rodziny nie oznacza, iż popada się w osamotnienie. W rozdziale 2 analizuję drogi prowadzące do ochłodzenia stosunków, krótko opisując sześć szlaków wiodących ku rozłamowi w rodzinie.
Następnie przechodzę do pytania, dlaczego ochłodzenie stosunków bywa tak bolesne i trudne. Pokazuję, że nawet w błyskawicznie zmieniającym się społeczeństwie relacje rodzinne pozostają niezwykle istotne. Więzy łączące rodziców, dzieci i rodzeństwo są w nas „zakodowane”, co powoduje, że całkowita separacja stanowi jedno z najboleśniejszych doświadczeń wieku dorosłego. W rozdziale 3 przedstawiam „cztery zagrożenia związane z ochłodzeniem stosunków” – czynniki zagrażające dobrostanowi umysłowemu, społecznemu i fizycznemu. Wskazuję, że ochłodzenie stosunków najlepiej pojmować jako formę przewlekłego stresu o powszechnie występujących, nierzadko niszczycielskich skutkach. Pozostałe zagrożenia wynikają z zerwanego przywiązania, odtrącenia oraz przedłużającej się niepewności.
W rozdziale 4 przyglądam się temu, jak rozłam w rodzinie wpływa na pozostałych krewnych, często zmuszając ich do opowiedzenia się po jednej ze stron. Owe „niezamierzone zniszczenia i straty” mogą odizolować dziadków od wnuków oraz poszczególnych kuzynów od siebie, chociaż nikt z nich nie przyczynił się do powstania rozłamu. Dokumentuję również stres, jakiego doświadczają przypadkowi świadkowie, próbując pośredniczyć pomiędzy członkami rodziny lub wspierać małżonków walczących z ochłodzeniem stosunków.
W części drugiej, zatytułowanej Droga do pojednania, skupiam się na tworzeniu innej przyszłości dla skonfliktowanych małżonków lub krewnych. Zaczynam od tytułowego pytania z rozdziału 5 – Dlaczego mamy się jednać? Okazuje się, że istnieją zarówno oczywiste powody, dla których warto dążyć do pojednania, jak i takie, o których być może jeszcze nigdy nie pomyśleliście. W kolejnych rozdziałach przekazuję sugestie różnych osób, którym udało się pojednać z rodziną. W każdym rozdziale znajdziecie fragment zatytułowany Zestaw narzędzi, a w nim – konkretne porady, jak pokonać ochłodzenie stosunków w rodzinie.
W rozdziale 6 analizuję to, co cechuje wiele rozłamów – pojedyncze, nietypowe wydarzenie, które wydaje się przyczyną ochłodzenia stosunków. Nazywam takie incydenty „wydarzeniami wulkanicznymi” i dostarczam wskazówek, jak należy je rozumieć i wykorzystywać tę wiedzę do ponownego nawiązania relacji. W rozdziale 7 badam główną przeszkodę na drodze do pojednania, a mianowicie zmuszanie krewnego do spoglądania na to, co się wydarzyło, z naszego punktu widzenia. W rozdziale 8 przyglądam się znaczeniu poznawania przez daną osobę jej własnej odpowiedzialności za rozłam.
Dwa kolejne rozdziały uwypuklają elementy niezbędne do przerzucenia mostu ponad przepaścią: jeden to zmiana naszych oczekiwań wobec danej relacji (rozdział 9), a drugi to wyznaczanie granic przestrzeni osobistej (rozdział 10). Dociekam także znaczenia terapii w pokonywaniu ochłodzenia stosunków lub radzeniu sobie z taką sytuacją. W rozdziale ostatnim opisuję zalety zaoferowania „jeszcze jednej szansy” zakończenia rozłamu i dostarczam pewnych sugestii, co należy zrobić, aby taka oferta przyniosła skutek; rozdział zamykam zaskakującą obserwacją z własnych badań – proces pokonywania ochłodzenia stosunków może stać się siłą napędową rozwoju osobistego.
Rady zawarte w tej książce pochodzą bezpośrednio od setek osób, które mają za sobą doświadczenie niemal każdego możliwego do wyobrażenia aspektu ochłodzenia stosunków i pojednania. Założyłem, że ludzie, którzy doświadczyli czegoś trudnego, mogą dostarczyć wielu wyjątkowych porad. Żywię stanowcze przekonanie, iż powinniśmy korzystać z odpowiedzi naukowców, jeśli takowych nam dostarczają. Jestem jednak również przekonany, że osoby, które już pokonały określone problemy rodzinne, mogą udzielić nam wielu bezcennych lekcji. Nie dysponujecie czasem ani zasobami, które pozwoliłyby na przeprowadzenie wśród setek respondentów badania na temat zbiorowej mądrości dotyczącej rozłamów w rodzinie. Wykonałem tę pracę za was, podsumowując i streszczając to, co od nich usłyszałem, abyście mogli zastosować tę wiedzę w swoim życiu.
Chcę was uczulić na pewne kwestie, których nie znajdziecie w tej książce bądź które omawiam w sposób skrótowy. Po pierwsze, musicie mieć jasność, że żaden fragment tej książki nie powinien być odbierany jako porada kliniczna lub psychologiczna. Jestem naukowcem, socjologiem, i nie mam kwalifikacji klinicznych. Ochłodzenie stosunków może być doświadczeniem traumatycznym, przerażającym, niepokojącym i przybijającym. Żaden fragment książki Rozłam w rodzinie nie zastąpi wam wsparcia, jakie może zapewnić psychoterapeuta lub inny wyspecjalizowany doradca.
Zauważycie zapewne, że poświęcam niewiele uwagi temu, jak zapobiegać ochłodzeniu stosunków. Dzieje się tak z dwóch powodów: po pierwsze, brakuje badań dotyczących przyczyn powstawania rozłamów w rodzinie i jak dotąd – z tego, co mi wiadomo – nie powstały żadne opracowania, jak można tym rozłamom zapobiegać. Po drugie, zadawałem moim rozmówcom pytania o porady, ale przeważnie odpowiedź brzmiała następująco: „Gdybym wiedział, jak zapobiec ochłodzeniu stosunków w rodzinie, nie znajdowałbym się obecnie w takiej sytuacji”.
W pierwszej części książki badam różne powody ochładzania stosunków w rodzinie, a w części drugiej omawiam szczegółowo kilka wybranych przyczyn. Jestem jednak przekonany, że moich czytelników najbardziej interesuje to, co mogą zrobić, aby pokonać dane ochłodzenie, a nie to, jak do niego doszło. Nie wnikam również, jak dostosowywać się do trwającego ochłodzenia i jak sobie z nim radzić. Moi rozmówcy udzielili dość ograniczonych odpowiedzi i na to pytanie, a możliwe rozwiązania i metody postępowania przypominają te stosowane w przypadku innych problemów rodzinnych (na przykład terapia).
W książce tej znajdziecie opowieści pełne tragedii, konfliktów, siły, radości, a czasami nawet humoru. Rzucają one światło na to, co się dzieje, gdy ludzie tracą kontakt ze swoimi krewnymi, a także na to, co można zrobić, aby wrócić do dawnego życia. Wykorzystuję przeprowadzone przez siebie wywiady, aby zaoferować ofiarom ochłodzenia stosunków oraz tym, którzy te osoby wspierają, nowe pomysły, praktyczne wskazówki i możliwe do zastosowania techniki ponownego nawiązywania kontaktu z bliskimi. Moja książka ma również cel bardziej ogólny – rzuca światło na złożoność życia rodzinnego w XXI wieku.
Jesteśmy świadkami jednej z najbardziej wyjątkowych zmian demograficznych w historii gatunku – radykalnego wydłużenia ludzkiego życia. Oznacza to, że czas spędzony przez dzieci w domu z rodzicami stanowi zaledwie ułamek ich wspólnego życia. Gdy nasze potomstwo osiągnie pełnoletniość, nasza relacja z nim potrwa prawdopodobnie kolejne kilkadziesiąt lat. Więzy łączące rodzeństwo mogą trwać dziewięćdziesiąt lat, a nawet dłużej. „Premia długowieczności” oznacza, że nasze relacje rodzinne mogą wpływać na nas – pozytywnie lub negatywnie – przez wiele dziesięcioleci4.
W dzisiejszych czasach eksperci i osoby kształtujące opinię publiczną często bagatelizują znaczenie życia rodzinnego. Słyszy się, że rodzina traci na znaczeniu, a w rezultacie ludzie stają się zagubieni. Te stereotypowe poglądy są jednak mocno mylące. Sondaże wykazują, że dla większości ludzi na całym świecie rodzina nadal stanowi najsilniejsze i najbardziej wiarygodne źródło wsparcia. Ku rodzinie zwracamy się w trudnych czasach, z rodziną świętujemy kamienie milowe i sukcesy w naszym życiu. Analizując sytuacje, kiedy dochodzi do całkowitego rozpadu więzi rodzinnych, oraz metody odbudowywania tych więzi, mam nadzieję uchwycić kluczowe znaczenie rodziny jako najważniejszego zasobu w pełnym wyzwań, błyskawicznie zmieniającym się świecie, a także pokazać, jak tkanka rodzinnego życia może pozostać nienaruszona od narodzin aż do śmierci każdego z nas.
Część pierwsza
KRAJOBRAZ OCHŁODZENIA STOSUNKÓW
1 M. Carter, Why the Real Christopher Robin Hated ‘Pooh’, „Country Living” 2018 (31 July), https://www.countryliving.com/life/entertainment/a43801/real-christopher-robin-hated-winnie-the-pooh/.
2 Por. https://legacyproject.human.cornell.edu/2013/03/06/children-who-break-your-heart-a-reader-asks-for-your-advice/.
3 Th.L. Sexton, J. Lebow, Handbook of Family Therapy, Routledge, New York 2016.
4 K.L. Fingerman et al., The Baby Boomers’ Intergenerational Relationships, „Gerontologist” 2012, 52, nr 2, s. 199–209, https://doi.org/10.1093/geront/gnr139.
1
Nie jesteście sami
Od pięciu lat nie mieliśmy z mężem kontaktu z córką – od tamtego momentu nic, co robimy, nie jest w stanie przywrócić poprzedniego stanu. Gdy spotykamy się z różnymi ludźmi, mówienie prawdy nas załamuje, ale radzimy sobie z tym, stawiając sprawę jasno: „No cóż, mamy problemy” albo: „Nie widujemy się z nią”. Zazwyczaj nikt nie zadaje kolejnych pytań. To bardzo osobista kwestia – prawie jak rozmowa o hemoroidach lub innych rzeczach tego typu – ludzie nie chcą o tym zbyt wiele słuchać. Kiedyś zagadnęli mnie nasi byli sąsiedzi: „Sprawiacie wrażenie takich miłych osób. Jak to możliwe, że znaleźliście się w takiej sytuacji?”. Przypięto nam metkę, zawisła nad nami czarna chmura.
Chciałabym zasugerować ofiarom ochłodzenia stosunków rodzinnych, aby przestały czuć się izolowane – nikt was nie izoluje, powinniście o tym głośno mówić. W ten sposób poinformujecie innych, że nie jesteście sami. Do takich sytuacji dochodzi w wielu rodzinach – gdy ktoś wysłucha waszej opowieści, być może odpowie: „Tak, my też się z tym zmagamy”.
SKYE FERRARO
Żyjemy w świecie, który upublicznia osobiste problemy – od walki z chorobami psychicznymi po historie przemocy i intymne szczegóły życia seksualnego. Programy telewizyjne typu reality show są wprawdzie w większości realizowane według określonego scenariusza, jednak lansują nowe podejście do ujawniania przez ludzi informacji na ich temat – podejście typu „wszystkie chwyty dozwolone”. To, co „prywatne”, stało się do tego stopnia publiczne, że niektórzy dokumentują większość swojego życia w mediach społecznościowych. Nic zatem dziwnego, że uderza nas, gdy trafiamy na temat, którynie jest swobodnie udostępniany innym. Ludzie odizolowani nie czują się częścią społeczności, która potrafi publicznie dzielić się swoim bólem. W setkach prowadzonych przeze mnie wywiadów często słyszałem następującą frazę: „Myślałem, że to dotyczy tylko mnie”. Wśród osób, które padają ofiarą ochłodzenia stosunków, panuje wszechogarniające poczucie osamotnienia w świecie pozbawionym zrozumienia dla tego problemu.
Kristine Freeman sprawiała wrażenie energicznej kobiety sukcesu. Piastowała kierownicze stanowisko w korporacji, przewodziła dużemu zespołowi pracowników, uważano ją za wyjątkowo komunikatywną osobę i empatycznego przełożonego. Jej drugie małżeństwo było pełne ciepła i miłości, a sama Kristine rozkoszowała się rolą matki. Otoczenie postrzegało jej życie jako kompletne i zrównoważone. Tymczasem Kristine cierpiała w milczeniu, skrywając wstydliwy sekret – rodzice wyrzekli się jej i pozbyli ze swojego życia.
Do ochłodzenia stosunków z rodzicami doszło, gdy Kristine postanowiła rozwieść się z pierwszym mężem po wielu latach nasilającego się poczucia, że nie jest z nim szczęśliwa. Miesiącami unikała poinformowania rodziców o tym, że jej małżeństwo dobiega końca. Powiedziała mi: „Nigdy nie chciałam ujawniać szczegółów mojego prywatnego życia, nie chciałam, aby ktokolwiek wiedział o tych wszystkich okropnych rzeczach, z jakimi musiałam mierzyć się w moim związku. Ludzie widzieli tylko piękny płot z białych sztachet, więc było świetnie. Tylko ja wcale nie czułam się świetnie”. Gdy Kristine w końcu powiedziała matce o rozwodzie, spotkała się z eksplozją gniewu i karą:
Matka całkowicie się mnie wyrzekła. Usłyszałam od niej wiele okrutnych słów – powiedziała, że nie dotrzymałam przysięgi złożonej przed Bogiem. Słyszałam później od różnych osób, że ciągle o mnie wspominała i modliła się za mnie, abym zaczęła widzieć pewne sprawy zgodnie z jej oczekiwaniami. Postanowiłam polepszyć swoje życie i zadbać o swoje szczęście, a moja matka nie potrafiła i nie chciała tego zrozumieć. Przez ponad pięć lat nie miałyśmy ze sobą kontaktu.
Ochłodzenie stosunków z rodzicami sprawiło Kristine wiele bólu. Była z nimi dotąd w bliskiej relacji i dotkliwie odczuła utratę tego kontaktu. Zaczęła unikać rodzinnych spotkań, aby nie musieć wchodzić w interakcje z matką. Święta spędzała bez rodziców, brak więzów rodzinnych powodował, że czuła się niepewna i zagubiona. A przede wszystkim samotna. W rozmowie ze mną wspominała:
To było bardzo trudne – nie miałam nikogo. Czujesz się, jakbyś stał w świetle jupiterów na scenie i wszyscy cię oceniali. Wiedziałam tylko, że moi rodzice mnie nie chcą. Sama musiałam sobie z tym poradzić. To wywołało we mnie wiele obaw przed osądem i zażenowaniem, ponieważ nie wiedziałam, że ochłodzenie stosunków jest powszechnie występującym zjawiskiem. Nie wiedziałam, że dookoła mnie było sporo ludzi borykających się z tym samym problemem.
Społeczne oczekiwania związane z życiem rodzinnym potęgują poczucie osamotnienia. Wciąż trzymamy się kulturowego ideału, że zgodnie ze słynnym określeniem Christophera Lascha, rodzina powinna być „bezpieczną przystanią w nieczułym świecie”. Rodzina to nienaruszalne więzy, lojalność nawet w najtrudniejszych okolicznościach. W mediach społecznościowych przedstawiamy nasze życie rodzinne w wyidealizowany sposób. Na Facebooku pojawia się wiele zdjęć z udanych imprez rodzinnych, rzadko natomiast widujemy tam fotografie osób dąsających się i popłakujących po jakiejś kłótni. Celebrytki takie jak Angelina Jolie czy Meghan Markle są poddawane miażdżącej krytyce w prasie z powodu ochłodzenia stosunków, do jakiego dochodzi w ich rodzinach. Ochłodzenie stosunków stanowi rodzaj piętna, tożsamość społeczną, która powoduje niższą ocenę otoczenia. Osoby, które postrzegają siebie jako ofiary stygmatyzacji, często czują się osamotnione w świecie pozbawionym wszelkich uczuć.
Czy jednak osoby odseparowane są faktycznie samotne? Czy też w gruncie rzeczy należą do całkiem licznej grupy? Postanowiłem odpowiedzieć na to pytanie, posługując się badaniami ankietowymi. W niniejszej książce po raz pierwszy dzielę się ich wynikami. Dążyłem do tego, aby zrozumieć krajobraz ochłodzenia stosunków dzięki twardym danym pokazującym, ile osób zostaje dotkniętych tym problemem. Musimy jednak zacząć od tego, że poświęcimy nieco czasu na zdefiniowanie „ochłodzenia stosunków”.
Definicja „ochłodzenia stosunków”
Istnieje dość znane stwierdzenie wykorzystywane w wielu kontekstach: „Nie wiem, jak zdefiniować .............., ale na pewno to rozpoznam, gdy tylko to zobaczę”. Puste miejsce w zdaniu można uzupełnić dowolnym słowem: od „sztuki współczesnej” do „pornografii”. Tak samo jest w przypadku tematu mojej książki – osoby piszące o ochłodzeniu stosunków tworzą zróżnicowane definicje tego pojęcia. Nie będę w stanie rozwiązać tutaj owego problemu definicyjnego (a gdybym spróbował, to prawdopodobnie zrezygnowalibyście z dalszej lektury), jednak na nasze potrzeby musimy opisać, co oznacza to wielokrotnie wspominane określenie.
Wszyscy zgadzają się, że ochłodzenie stosunków obejmuje zerwanie regularnego kontaktu między przynajmniej dwoma członkami rodziny. Dalej jednak sprawa robi się skomplikowana. Niektórzy naukowcy uważają, że ochłodzenie stosunków zawsze obejmuje doświadczenie zerwania kontaktu jako coś negatywnego, co wynika z konfliktu, braku porozumienia lub innych trudnych bądź denerwujących interakcji. Inne osoby wypowiadające się na ten temat mówią o „emocjonalnym ochłodzeniu stosunków” – pewien kontakt pozostaje, otacza go jednak atmosfera emocjonalnego zdystansowania i zobojętnienia. Kolejne rozróżnienie dotyczy tego, czy ochłodzenie stosunków oznacza ustanie wszelkich kontaktów, czy też ludzie nim dotknięci mogą wchodzić ze sobą w szczątkowe interakcje (na przykład być uwzględniani na liście adresowej maila kierowanego do całej rodziny albo na liście „znajomych” na Facebooku).
Zdradzę teraz pewną sztuczkę, jaką posługują się socjologowie. Jak łatwo sobie wyobrazić, prowadzą oni badania nad wieloma zagadnieniami trudnymi do zdefiniowania, w przypadku których rozsądni ludzie mają poważne problemy z ustaleniem wspólnej definicji. Istnieje na przykład wiele kontrowersji, jeśli chodzi o definicję „maltretowania dzieci” – jak różni się to, powiedzmy, od społecznie akceptowanego karania dzieci i w jaki sposób wyjaśniamy różnice kulturowe między karą a tym, co uznaje się za przemoc? Obecnie to, co kiedyś uznawano za proste kategorie, takie jak rasa czy płeć, również wywołuje spór o definicje. Co ma w takim przypadku począć biedny socjolog?
Gdy dręczą nas wątpliwości, dokonujemyoperacjonalizacji.Oznacza to, że bierzemy pojęcie takie jak „ochłodzenie stosunków” i mówimy, jak je zdefiniowaliśmy i zmierzyliśmy dla określonych celów. Organizując wywiady potrzebne do napisania tej książki, obrałem sobie za cel zarzucenie możliwie jak najobszerniejszej sieci i uniknięcie sztucznych ograniczeń, które doprowadziłyby do wykluczenia z mojego badania osób uważających się za ofiary ochłodzenia stosunków. Jednocześnie potrzebowałem nakreślić jakieś granice, aby czytelnicy mogli się zorientować, o czym piszę. Tak więc zapraszając ludzi do udziału w wywiadzie, informowałem ich: „Przez »ochłodzenie stosunków rodzinnych« rozumiemy sytuacje, w których jeden z członków rodziny zrywa kontakt z przynajmniej jednym swoim krewnym”. Nie ograniczałem możliwości udziału w wywiadzie w zależności od przyczyny, dla której kontakt ustał – uwzględniałem takie powody, jak konflikt, brak porozumienia, dystans i inne czynniki.
Wyszedłem jednak nieco poza powyższą definicję na dwa sposoby. Po pierwsze, pytałem potencjalnych rozmówców nie tylko, czy w danym momencie pozostawali bez kontaktu z jakimś członkiem rodziny, ale również, czy kiedykolwiek przydarzyło im się ochłodzenie stosunków w rodzinie. Spodziewałem się, że ludzie wielokrotnie doświadczają takich sytuacji – interesowały mnie osoby, które przeżyły ochłodzenie stosunków z krewnymi, a następnie się z nimi pojednały. Po drugie, starałem się objąć badaniem zarówno osoby, które padły ofiarą ochłodzenia stosunków, jak i tych, których rozłam w rodzinie dotknął pośrednio. W kolejnych rozdziałach przekonacie się, jak moje wywiady pomagają zrozumieć „niezamierzone zniszczenia i straty” związane z takim rozłamem, a także w jaki sposób inni członkowie rodziny mogą wspomagać lub utrudniać pojednanie.
Osoby przedstawione w książce postrzegają siebie jako kogoś, kto doświadcza – chwilowo lub trwale – całkowitego zerwania kontaktu z przynajmniej jednym krewnym. W gruncie rzeczy ochłodzenie stosunków w rodzinie nie było w pełni jednoznaczne – gdy opisywałem wywiady, posługując się określeniem „odseparowany, ofiara ochłodzenia stosunków”, moi rozmówcy doskonale rozumieli, czego poszukiwałem. Nie wnikałem w mniej istotne kwestie – na przykład, jeżeli ktoś uczestniczył w rodzinnej imprezie i spotkał tam krewnego, który padł ofiarą ochłodzenia stosunków, to osoba ta nadal była uważana za taką ofiarę.
Moja książka jest oparta na koncepcji, że ochłodzenie stosunków jest czymś innym. Innym od rodzinnych waśni, sytuacji silnie konfliktowych oraz relacji zdystansowanych emocjonalnie, w których nadal utrzymywany jest pewien kontakt. Jak pokażą to wyraźnie kolejne rozdziały, deklaracja, że „ma się dość” wybranego członka rodziny, jest ważkim, zasługującym na uwagę zjawiskiem, które wpływa na ludzi zupełnie inaczej niż konfliktowa relacja. Podczas lektury tej książki spędzimy sporo czasu z osobami, które doświadczyły zerwania kontaktu i relacji tak całkowicie, jak jest to tylko możliwe w naszym sieciowym społeczeństwie – część z nich nawiązała ten kontakt ponownie, pozostałym się to nie udało.