Rozpadające się światy. O człowieku i państwach w labiryncie rzeczywistości - Grudziński Przemysław - ebook

Rozpadające się światy. O człowieku i państwach w labiryncie rzeczywistości ebook

Grudziński Przemysław

5,0

Opis

Nie spełniły się nadzieje na ustanowienie harmonijnego ładu międzynarodowego po zakończeniu zimnej wojny u progu lat dziewięćdziesiątych. Ćwierć wieku później świat wszedł w niekontrolowany poślizg.

Państwo narodowe zawodzi. Nie potrafi mądrze odnieść się do najważniejszych wyzwań współczesności i ignoruje istotne problemy globalne. Co najważniejsze, nie zamierza się zmienić. Przeciwnie, pazernie broni swoich atrybutów i zazdrośnie strzeże swojego stanu posiadania. Zamiast stawać się organizmem przyzwoitym i dobrze służyć swoim obywatelom, powoli staje się „grobem narodów”, coraz bardziej opresyjnym i coraz mniej odpowiedzialnym. Zamiast w sposób twórczy szukać dróg do wprowadzenia pokoju i stabilności, coraz częściej wybiera ścieżkę konfliktu i wojny. Jest przekonane, że dla tej drogi nie ma alternatywy, i nawet nie jest świadome, jak szybko kroczy ku przepaści.

Tematem książki jest nie tylko państwo jako takie, ale także jeden konkretny przypadek: Polska. Polska, która nie potrafi się wyzbyć natręctw swojej przeszłości. Polska, która ma problem ze swoją tożsamością i przynależnością. Polska, która robi bardzo niewiele, by stać się państwem przyzwoitym, a na arenie europejskiej – innowacyjnym i konstruktywnym. Polska, która potrzebuje dziś nowatorskiego i nieszablonowego myślenia o świecie oraz właściwie ukierunkowanej aktywności, która mogłaby się przyczynić do zespolenia pękniętych części Europy. Oto wyzwania dla przyszłych generacji.

 

Przemysław Grudziński – historyk, były wykładowca akademicki i dyplomata. Do przemian 1989 r. pracował w Instytucie Historii PAN, specjalizując się w tematyce amerykańskiej. W tym czasie opublikował książki: Przyszłość Europy w koncepcjach Franklina  D. Roosevelta (rozprawa doktorska), Uczeni i barbarzyńscy. Strategia nuklearna Stanów Zjednoczonych 1939–1945 (rozprawa habilitacyjna poświęcona budowie pierwszej bomby atomowej i projektowi „Manhattan”), a także Teologia bomby. Geneza nuklearnego odstraszania (kontynuacja tematu, doprowadzenie do czasu wyprodukowania budowy wodorowej). Pracował na uniwersytetach amerykańskich i wykładał przez siedem lat w amerykańsko-niemieckim Centrum Studiów nad Europejskim Bezpieczeństwem G.C. Marshalla w Garmisch-Partenkirchen. W książce Państwo inteligentne. Polska w poszukiwaniu międzynarodowej roli (2008) przedstawił autorską doktrynę polityki zagranicznej dla państwa średniej wielkości w Europie. 

Po 1989 r. Przemysław Grudziński przeszedł do służby publicznej. W początkach lat 90. XX wieku stworzył „trust mózgów” w Kancelarii Sejmu RP w postaci Biura Studiów i Ekspertyz. Jako ekspert od spraw bezpieczeństwa został wiceministrem Obrony Narodowej (wprowadzał zasadę cywilnej kontroli nad siłami zbrojnymi, negocjował rozwiązanie Układu Warszawskiego). Był także dwukrotnie podsekretarzem stanu w MSZ (1997–2000 i 2008–2009). Jego domeną była polityka bezpieczeństwa Polski, zwłaszcza działania na rzecz przystąpienia Polski do NATO. Stworzył pierwszą Strategię Narodowego Bezpieczeństwa po wyjściu Polski z Układu Warszawskiego (1992) i następną – po uzyskaniu członkostwa w NATO (1999). W MSZ zajmował się relacjami ze Stanami Zjednoczonymi i z państwami Europy Wschodniej, w tym z Rosją. Był ambasadorem Polski w Waszyngtonie (2000–2005), w Wiedniu przy ONZ i OBWE (2009–2014) oraz w Helsinkach (2015–2017). 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 155

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
MJakubik

Nie oderwiesz się od lektury

Ok
00

Popularność




Wybór i opracowanie: Łukasz Gadzała

Redakcja: Anna Żółcińska

Skład i łamanie: Jolaks – Jolanta Szaniawska

Projekt okładki: Katarzyna Konior | studio.bluemango.pl

Opracowanie e-wydania: Karolina Kaiser |

Copyright © 2024 by Przemysław Grudziński

All rights reserved.

This edition copyright © 2024 by Poltext Sp. z o. o.

All rights reserved

Warszawa 2024

Wydanie pierwsze

Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując ją, rób to jedynie na użytek osobisty.

Szanujmy cudzą własność i prawo!

Polska Izba Książki

Więcej o prawie autorskim na www.legalnakultura.pl

Zezwalamy na udostępnianie okładki książki w internecie.

Poltext Sp. z o.o.

wydawnictwoprzeswity.pl

[email protected]

ISBN 978-83-8175-612-9 (epub)

ISBN 978-83-8175-613-6 (mobi)

Dla Ani

Cierpienie, którego doznaję, nie mogąc zgodzić się na to, co robiono i mówiono w imieniu Francji, pozwala mi ocenić głębię mojej miłości do ojczyzny.

André Gide

Znaleźć drogę przez labirynt współczesności, nie ulegając jej, ale także z niej nie wypadając.

Elias Canetti

Słowo od redaktora

Wiosna 1982 roku była ponura: stan wojenny, braki wszystkiego, redakcje pism zlikwidowane lub zawieszone, w tym tygodnika „Przegląd Techniczny – Innowacje”, w którym pracowałem. Znajomy dziennikarz, znający moje zainteresowanie sprawami z pogranicza nauki, technologii i polityki, zapoznał mnie z młodym historykiem, który niedawno wrócił z amerykańskiego stypendium i miał w teczce maszynopis książki o Projekcie Manhattan. (Ukazała się po kilku latach nakładem PWN pod tytułem Uczeni i barbarzyńcy. Strategia nuklearna Stanów Zjednoczonych 1939–1945). Zachwyciłem się tą książką (była dla mnie równym objawieniem, co głośny manifest antynuklearny The Fate of the Earth Jonathana Schella, czytany w bibliotece Ambasady USA) i wydrukowaliśmy jej fragmenty po wznowieniu ukazywania się tygodnika. Tym młodym historykiem był dr Przemysław Grudziński z Instytutu Historii PAN.

Potem nasze drogi się rozeszły, choć byliśmy w kontakcie. Już jako dziennikarz tygodnika „Polityka” wyjechałem na stypendium do USA, a potem na stałe (jak sądziłem) do Kanady, a w tym czasie młody historyk został profesorem i wydał w kraju nie tylko Uczonych i barbarzyńców, ale także świetną 3-tomową książkę Teologia bomby. Geneza nuklearnego odstraszania. Gdy potem on przebywał na kolejnym stypendium w USA, ja budowałem nowe życie w Ottawie.

Z dala obserwowałem karierę po 1989 roku już nie tak młodego historyka jako wiceministra obrony, wiceministra spraw zagranicznych, ambasadora Polski w Waszyngtonie i w Helsinkach, Stałego Przedstawiciela RP przy OBWE i ONZ w Wiedniu, wykładowcy na amerykańskich uniwersytetach i w George C. Marshall European Center for Security Studies w Niemczech. Z młodego historyka wyrósł dyplomata i znawca stosunków międzynarodowych.

Nasze drogi zeszły się jakiś czas temu w Polsce, gdy niegdysiejszy młody historyk zakończył służbę dyplomatyczną i poświę­cił się pisaniu, a ja wybrałem karierę wydawcy książek.

Wiele lat temu autor Uczonych i barbarzyńców zaskoczył i zdumiał mnie swoją erudycją. Ponownie czyni to w tej książce, eseju politologicznym o Polsce i świecie w trudnym czasie.

Marek Rostocki

Wstęp

Rzetelna analiza stanu świata wymaga chęci zobaczenia, przemyślenia i przedyskutowania jego różnych aspektów. Jak w słynnej buddyjskiej anegdocie, bez spełnienia tych trzech przesłanek obserwator dostrzeże tylko trąbę albo nogę słonia. Cały słoń, mimo że prawdziwy i wielki, umyka uwadze. Narody i cywilizacje rozkwitały w trakcie żywych i krytycznych dyskusji oraz polemik, więdły w trakcie jednomyślności wymuszonej przez rządy lub kulturę ślepego posłuszeństwa. „Mam rację”, „mam pewność”, „wiem lepiej”, „bez dyskusji”, czy to w opinii jednostki, czy grupy, czy państwa prowadzi do wyjałowienia wyobraźni i zaniku kompasu moralnego.

Instytucje, które w przeszłości ludzie powoływali do życia i służby, obecnie zawodzą lub wyczerpały swoje możliwości. W centrum moich rozważań jest może najważniejsza z tych instytucji: państwo z jego nieodłącznymi atrybutami, czyli narzę­dziami przymusu oraz nacjonalizmem. Z jego sztywnymi granicami i kategorycznym podziałem na swoich i innych. Z jego przekonaniem o tym, że zawsze ma rację, że jest niedocenione, skrzywdzone przez historię i zasługuje na więcej niż inne państwa i narody.

To właśnie ono – nowoczesne państwo – stało się w naszej epoce straszącym anachronizmem, niezdolnym do rzetelnego odniesienia się do najważniejszych problemów planety: kwestii klimatycznych, zagłady przyrody, migracji, rasizmu, nierówności, militaryzacji oraz wojny. Wyczerpała się jego zdolność do inno­wacyjnego myślenia w tych obszarach, lecz nie do mobilizacji negatywnych emocji. To państwa narodowe, które bronią swych pozycji w strukturze państw tworzących anarchiczny „porządek” międzynarodowy, prowadzą ze sobą klasyczne i postnowoczesne wojny. To rywalizujące ze sobą państwa narodowe nie dopuszczają do rozwoju instytucji międzynarodowych i degradują mul­tilateralizm. To dojrzałe liberalne demokracje wykorzystują prawo międzynarodowe i prawa człowieka do pouczania innych, ale same stawiają się ponad reguły, które traktują jako uniwersalne.

W centrum mojej refleksji jest państwo, które powinno służyć ludziom, a nie odwrotnie. Dlatego w niniejszej książeczce przewija się pojęcie jego przyzwoitości. Mechanizmy przyzwoi­tego, pokojowo nastawionego państwa muszą być stale oliwione, stale odnawiane przez instytucje w pluralistycznym środowisku społecznym, które sprzyja krytycznej dyskusji na temat jego powinności wobec obywateli oraz jego funkcji w świecie. Jeżeli państwo nie traktuje przyzwoicie swoich obywateli, trzeba je zdemaskować, przebijając się przez grube warstwy hipokryzji. Trzeba „rozmiękczyć”, „zbanalizować” współczesne pojęcie państwa, jak sugerował przed stuleciem wybitny pisarz Alfred Döblin. W miejsce bezkrytycznej identyfikacji z własną ziemią i krwią, lub zamiast pokornego godzenia się z przypadkowym miejscem urodzenia, wypadałoby pielęgnować zdrowy dystans do tego, co „własne” i „swojskie”. Hucznie obchodzone święta narodowe powinny służyć politycznej refleksji nad jakością władzy i państwowych instytucji, nad kulturą polityczną i edukacją publiczną, a nie sprowadzać się jedynie do patriotycznych capstrzyków.

Przed pół wiekiem wybitny filozof Roman Ingarden napisał krótki, ale ważny tekst o swobodnej dyskusji, która jest jak powietrze dla rozwoju nauki i społeczeństwa. Ingarden wyprowadzał swoją formułę swobodnej dyskusji z ograniczoności i ułomności sił twórczych jednostki (zwłaszcza jej sił poznawczych), która nieuchronnie popada w jednostronność i stronniczość.

Przełamywaniu tych ułomności ludzkich ma właśnie służyć dyskusja, dyskusja będąca szukaniem u innych pomocy, skontrolowania tego, co udało się nam samym uzyskać, i uzupełnienia tym, czego własnym wysiłkiem nie mogliśmy zdobyć. I w tej to właśnie funkcji wzajemnego pomagania sobie, współpracy, dyskusja winna i może uzyskać ową swobodę, której wszyscy winniśmy się domagać jako prawa człowieka, a zarazem czegoś, co dopiero może ją uczynić dyskusją sprawiedliwą[1].

Do „prawa człowieka do dyskusji” dodaję jeszcze jedno, nieustanowione formalnie: „prawo do innego/nowego/niezależnego myślenia”.

Jedno prawo warunkuje drugie. Oba prawa pociągają za sobą obowiązki. Pierwsze zakłada obowiązek poważnego traktowania i rzetelnego odniesienia się do dorobku myślenia innych w teraźniejszości i w przeszłości, a drugie – obowiązek słuchania, uważnego i rzetelnego wsłuchiwania się w argumenty rozmówcy bez uprzedzeń, a także otwartość i gotowość do ich rozpatrzenia oraz przyjęcia.

Według mnie te dwa „prawa” poprzedza „prawo do patrzenia” własnymi oczyma. Jest ono najtrudniejsze do krótkiego objaśnienia. Prawo do innego spojrzenia na świat jest warunkiem świeżości i autentyczności poznania. Bez praktykowania go nie ma podstawy do oryginalnego myślenia. Jest to prawo każdego człowieka do bezpośredniego poznania, także spontanicznego prima facie, do patrzenia na świat bez interpretatorów, pośredni­ków, instrukcji, pokładów opinii i nawarstwionych przez wieki uprzedzeń. „Możliwe” – czytam u Canettiego, który przywołuje myśl Jacoba Burckhardta – „że na przykład u Tukidydesa ukryta jest prawda pierwszej rangi, którą ktoś zauważy dopiero za sto lat”.

„Prawo do samodzielnego, niezależnego myślenia” jest prawem, które realizujemy sami, w naszym wnętrzu, dla siebie. Jest też przywilejem, z którego może skorzystać każdy człowiek podej­mujący wysiłek intelektualny. Jednak wielu wyrzeka się go w zamian za korzyści i komfort, które daje myślenie grupowe w ramach klanu, wyznania, partii politycznej lub z wielu innych powodów.

W obecnych czasach, czyli w trzeciej dekadzie XXI wieku, triumfuje myślenie jednostronne, zamknięte w hermetycznych bańkach. Z tym zjawiskiem wiąże się degradacja poziomu społecznych i politycznych dyskusji oraz debat, sprowadzonych do wymiany ciosów i parady złych emocji. Triumfuje stronniczość. Nie można poddawać się rozsądnym argumentom drugiej strony, bo nie można ulec wrogowi. Z dyskusji i debat pozostała tylko nazwa.

* * *

W 2017 roku zakończyłem w Helsinkach pracę w dyplomacji z poczuciem ulgi i odzyskanej swobody. Wreszcie mogłem się powałęsać. Na początku nowego etapu życia czułem, że muszę przezornie skorzystać z wolności chodzenia po niepewnych ścieżkach, bowiem, jak napisał Bruno Schulz w Sanatorium pod klepsydrą, pozbawiony punktu ciężkości emeryt może zostać w każdej chwili porwany przez niespodziewany podmuch wiatru i uniesiony w przestworza.

Towarzysze moich wędrówek: Alfred Döblin (1878–1957), Henryk Elzenberg (1897–1967), Fernando Pessoa (1888–1935), Emil Cioran (1911–1995) i inni są niekonwencjonalnymi rozmówcami. Każdy z nich, wybitny w swej dziedzinie, tutaj, w tej książce, jest osadzony w innej niż zazwyczaj roli. Być może ta rola dla nich samych byłaby zaskakująca. Sądzę jednak, że w tych nietypowych kontekstach poglądy nieżyjących myślicieli rzucają oryginalne światło na problemy współczesności.

Dzięki Alfredowi Döblinowi można zrozumieć, że marzenie o własnym państwie nie zawsze realizuje się zgodnie z zamierze­niami. To marzenie jest zrozumiałe i piękne, póki się nie spełni. Sama istota państwa narodowego sprawia, że satysfakcja jednych staje się koszmarem dla innych. Założenie (uzyskanie lub odzys­kanie niepodległości) własnego państwa jest zazwyczaj początkiem długiego okresu wielkich rozczarowań. Potrzeba ogromnego wysiłku, zdolności do samoograniczenia i łutu szczęścia, aby stworzyć państwo przyzwoite. Zresztą wypracowana mozolnie i świadomie przyzwoitość nie jest dana raz na zawsze.

Wielkiemu filozofowi-mędrcowi Henrykowi Elzenbergowi zawdzięczam żywe intelektualne świadectwo fascynującego procesu przemiany od żarliwego patriotyzmu/nacjonalizmu młodego filozofa marzącego o niepodległej Polsce i walczącego o nią w Legionach, przez fazę sceptycyzmu i rewizji poglądów z młodości, do krytycznego osądu na temat wartości państwa i wyzbycia się iluzji na temat nacjonalizmu i patriotyzmu. Temu procesowi towarzyszy refleksja najwyższej próby wybitnego intelektualisty, człowieka niezależnego od wszelkiej koniunktury. Tak precyzyjna anatomia wyzwalania się z partykularnych uczuć narodowych może stanowić ponadczasowy punkt odniesienia dla każdego, kto nie ma bałwochwalczego stosunku do państwa.

Mimo swojego głębokiego pesymizmu Elzenberg dostrzegł w ideach i ruchu Gandhiego światło w ciemnościach. Ja też chciałbym, aby czytelnik tej książki w trakcie lektury mocno krytycznych obserwacji doszukał się światełka w labiryncie rzeczywistości

Warszawa/Augustów, grudzień 2023

[1] Roman Ingarden, Książeczka o człowieku, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1972, s. 176.