Santok i Drzeń w konflikcie polsko-krzyżackim. W 600 rocznicę bitwy pod Grunwaldem - redakcja Wojciech Popek - ebook

Santok i Drzeń w konflikcie polsko-krzyżackim. W 600 rocznicę bitwy pod Grunwaldem ebook

redakcja Wojciech Popek

0,0

Opis

Tę książkę możesz wypożyczyć z naszej biblioteki partnerskiej! 

 

Książka dostępna w katalogu bibliotecznym na zasadach dozwolonego użytku bibliotecznego. 
Tylko dla zweryfikowanych posiadaczy kart bibliotecznych.  

 

Wydawnictwo pokonferencyjne, 22 czerwca 2010 roku 

 

Zbieg Warty i Noteci. Mały punkcik na mapie Polski i jeszcze mniejszy na mapie Europy. Santok. Barwna historia tej, niewielkiej dziś,  miejscowości rozpoczyna się we wczesnym średniowieczu, rozwija się w czasach piastowskich i kończy w okresie wojen z Krzyżakami. Santok był w centrum tego konfliktu. 
[Stanisław Chudzik] 

 

Książka dostępna w zasobach: 
Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy im. ks. J. Tischnera w Drezdenku 
Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Zbigniewa Herberta w Gorzowie Wielkopolskim

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 243

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




 

SANTOK I DRZEŃ

W KONFLIKCIE POLSKO-KRZYŻACKIM

W 600 rocznicę bitwy pod Grunwaldem

Wydawnictwo pokonferencyjne

22 czerwca 2010 roku

Gorzów Wielkopolski 2012

 

Redaktor naczelny:

Wojciech Popek

Redaktor prowadzący:

Lech Dominik

Sekretarz redakcji:

Stanisław Sinkowski

Projekt okładki:

Piotr Seweryński, Roman Piciński

Korekta językowa:

Lidia Kardasz, Monika Wilk, Marian Frątczak

Fotografie:

Fotorelacja z konferencji - Krzysztof Kinal

Ryciny 4 i 5 - Paweł Kaźmierczak

Skład:

Piotr Seweryński

Rok wydania:

2012

Druk:

Sonar Sp. z o.o.

ul. Kostrzyńska 89, 66-400 Gorzów Wielkopolski

www.sonar.pl

ISBN:

978-83-928884-6-8

Nakład:

1000 egz.

Wydawca:

Muzeum Lubuskie im. Jana Dekerta w Gorzowie Wielkopolskim ul. Warszawska 35, 66-400 Gorzów Wielkopolski

Publikacja sfinansowana przez:

Urząd Gminy Santok

ul. Gorzowska 59,66-431 Santok

Fundację Ochrony Przyrody i Dóbr Historycznych Ziemi Santockiej ul. Gorzowska 59,66-431 Santok

FUNDACJA OCHRONY PRZYRODY I DÓBR HISTORYCZNYCH ZIEMI SANTOCKIEJ

 

SPIS TREŚCI

Stanisław Chudzik

Drodzy czytelnicy

Zdzisław Linkowski

Słowo wstępne

Roman Czaja

Santok i Drezdenko w sporze między Zakonem Krzyżackim w Prusach a Królestwem Polskim w XV wieku

Witold Swiętosławski

Broń walczących pod Grunwaldem. Próba porównania

Krzysztof Kwiatkowski

Nowa Marchia w działaniach militarnych 1410-1411 roku

Tadeusz Szczurek

Obieg monetarny na terenie Nowej Marchii

w okresie krzyżackim (1402-1454)

Fotorelacja z konferencji

 

Stanisław Chudzik

DRODZY CZYTELNICY

Zbieg Warty i Noteci. Mały punkcik na mapie Polski i jeszcze mniejszy na mapie Europy. Santok. Barwna historia tej, niewielkiej dziś, miejscowości rozpoczyna się we wczesnym średniowieczu, rozwija się w czasach piastowskich i kończy w okresie wojen z Krzyżakami. Santok był w centrum tego konfliktu.

Na przełomie XIX i XX w. Henryk Sienkiewicz w „Krzyżakach” pisał: „Nagle rozbrzmiała po całym kraju wiadomość, że Krzyżacy napadli i zgrabili staropolski, zastawiony joannitom Santok”. Autor sformułował tę opinię na potrzeby utworu literackiego. W świetle badań nie ulega jednak wątpliwości, że u progu XV w. dzieje Santoka zetknęły się z dziejami Królestwa Polskiego w kontekście jego konfliktu z Zakonem Krzyżackim. Pragnąc uzupełnić niedostatek rozpoznania naukowego tej problematyki, Urząd Gminy w Santoku wraz z Muzeum Lubuskim im. Jana Dekerta w Gorzowie Wielkopolskim zorganizował 22 czerwca 2010 roku w Gminnym Ośrodku Kultury w Santoku konferencję pt. „Santok i Drzeń w konflikcie polsko-krzyżackim. W 600 rocznicę bitwy pod Grunwaldem". Referaty podczas niej przedstawione zamieszczono w niniejszym wydawnictwie.

Serdecznie dziękuję wszystkim osobom, które przyczyniły się do powstania książki. Szczególne wyrazy wdzięczności kieruję w stronę Stanisława Sinkowskiego - kierownika Działu Archeologii, który był inicjatorem i pomysłodawcą konferencji. Wspólnie z pracownikami Działu Edukacji i Promocji Muzeum Lubuskiego zrealizował publikację, którą z radością oddaję w Państwa ręce. Myślę, że będzie ona wielkim krokiem do pogłębienia nieznanej jeszcze do końca historii Santoka.

Życzę miłej i ciekawej lektury

Stanisław ChudzikWójt Gminy Santok

Zdzisław Linkowski - przewodniczący konferencji

SŁOWO WSTĘPNE

Santok to miejsce szczególne, gdzie przyroda i historia na przestrzeni ostatnich kilkunastu stuleci wspólnie ukształtowały krajobraz kulturowy. Miejsce zwane „custodia et clavis”, najdłużej związane było z Państwem Polskim, choć stanowiło przedmiot pożądania także ze strony Pomorzan, Brandenburczyków oraz Zakonu Krzyżackiego.

Najlepiej santocki krajobraz ogląda się z Góry Zamkowej, skąd roztacza się widok na leżące u podnóża, tuż za rzeką, a właściwie w widłach dwu rzek: Warty i Noteci, starożytne grodzisko, a przy dobrej pogodzie wzrok przenieść można daleko na kraj horyzontu, gdzie za warciańską doliną majaczy się Chełmska Góra, za którą schowała się wieś Chełmsko, przy drodze ze Skwierzyny do Poznania. Jeśli odwrócić głowę w prawo, to dostrzegamy drogę wzdłuż Warty, prowadzącą do Gorzowa i odbiegającą od niej na północny zachód drogę do Szczecina. W lewo, skrajem Błot Noteckich, biegnie droga do Drzenia, drugiej ważnej kasztelanii na granicy wielkopolsko-pomorskiej, gdzie Krzyżacy zmienili bieg Noteci, by zawłaszczyć tamtejszy zamek i miasto.

Gdzieby nie spojrzeć, Santok wiąże się z wieloma wydarzeniami historycznymi. W roku 2010 obchodzono 600. rocznicę bitwy pod Grunwaldem, gdzie zmierzyły się siły polskie i krzyżackie, a szala zwycięstwa przechyliła się na korzyść Polski. Obraz tej bitwy przedstawiany był zarówno w literaturze, jak i sztukach pięknych, w tym filmie. Nie zawsze wierny był opisom historyków prowadzących badania w różnych ośrodkach uniwersyteckich. Wskazują one nowe aspekty funkcjonowania zakonu i jego sąsiedztwa. Demaskowane są jednocześnie utarte mity i odkrywane nowe fakty, pozwalające na głębsze oceny stosunków polsko-krzyżackich.

Nowa Marchia, w której w XV w. leżą Santok i Drezdenko znalazła się na pół wieku pod panowaniem Zakonu Krzyżackiego i tym samym uczestniczyła w konflikcie z Polską ze wszystkimi konsekwencjami, jakie poniosło państwo krzyżackie.

Na kolejnej konferencji historycznej w Santoku, zorganizowanej z okazji grunwaldzkiej rocznicy przez wójta Gminy Santok i Muzeum Lubuskie im. Jana Dekerta w Gorzowie Wielkopolskim, przedstawiono wyniki badań nad problematyką stosunków polsko-krzyżackich, władania Nową Marchią w latach 1402-1454, systemu monetarnego oraz uzbrojenia w tamtej epoce.

Podczas konferencji wystąpili:

- prof. dr hab. Roman Czaja, profesor na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu - w referacie „Santok i Drezdenko w sporze między Zakonem Krzyżackim w Prusach a Królestwem Polskim w XV wieku” rozważał rolę tych miejscowości w kontekście przyczyn wybuchu wojny w roku 1409;
- dr hab. Witold Świętoslawski, profesor Uniwersytetu Gdańskiego - w referacie „Broń walczących pod Grunwaldem. Próba porównania” przedstawił stan uzbrojenia stron walczących, wskazując poprzez liczne przykłady podobieństwa używanej broni typowej dla strefy cywilizacji łacińskiej.
- dr Krzysztof Kwiatkowski, adiunkt na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu - w referacie „Nowa Marchia w działaniach militarnych 1410-1411 roku” podjął się uzupełnienia luki badawczej w kontekście funkcjonowania władztwa zakonnego na terenie Nowej Marchii;
- dr Tadeusz Szczurek z Muzeum Lubuskiego w Gorzowie Wielkopolskim - w referacie „Obieg monetarny na terenie Nowej Marchii w okresie krzyżackim (1402-1454)” zajął się omówieniem cyrkulacji pieniądza i transakcji krzyżackich w świetle znalezisk monet na obszarze Nowej Marchii;

Autorzy referatów wnieśli wiele nowych informacji o przeszłości Nowej Marchii, wzbogacili wiedzę historyczną o Santoku i Drezdenku. Wydanie materiałów z konferencji drukiem pozwoli na dalsze poszerzenie znajomości dziejów naszego regionu. Należy mieć nadzieję, że badania dziejów tego wspaniałego ze wszech miar miejsca, jakim jest Santok, będą w najbliższej przyszłości kontynuowane. Grodzisko santockie kryje jeszcze wiele tajemnic, czekających na odkrycie, zbadanie i opisanie, choćby miejsca domniemanego zameczku krzyżackiego.

Roman Czaja

SANTOK I DREZDENKO W SPORZE MIĘDZY ZAKONEM KRZYŻACKIM W PRUSACH A KRÓLESTWEM POLSKIM W XV WIEKU

Obserwując historię wielkich wojen, konfliktów międzynarodowych, można zauważyć pewną dwoistość w wyjaśnianiu ich przyczyn. Z jednej strony wskazuje się więc na tzw. obiektywne przyczyny, ustalane przez historyków, czy politologów i najczęściej są to długofalowe zjawiska, gospodarcze, społeczne, polityczne, ideologiczne, poprzedzające wybuch wojny. Z drugiej zaś strony w kontekście wybuchu każdej wojny pojawiają się przyczyny subiektywne, wysuwane przez strony konfliktu, uzasadniające postawę, czy to obronną, czy agresywną każdej ze stron. Ta grupa przyczyn z reguły ma charakter propagandowy, w skrajnych wypadkach przybierają one nawet formę prowokacji.

Tak ogólne spostrzeżenie należy mieć także na uwadze, rozważając rolę Santoka i Drezdenka w kontekście przyczyny wybuchu wojny między Zakonem Krzyżackim w Prusach a Królestwem Polskim i Wielkim Księstwem Litewskim w 1409 r. Do pierwszej grupy przyczyn wybuchu wielkiej wojny należy zaliczyć przede wszystkim unię polsko-litewską, zawartą w 1385 r. Dotychczasowe badania nie przyniosły jeszcze jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, kto i kiedy wystąpił z inicjatywą zawarcia unii. Najbliższe prawdy będzie jednak stwierdzenie, iż po stronie polskiej do sojuszu z Litwą dążyli przede wszystkim panowie krakowscy, a po stronie litewskiej wielki książę Jagiełło. Decydujące znaczenie dla przyszłego związku miały wspólne interesy Polski i Litwy w zakresie ekspansji na ziemie ruskie oraz zagrożenie ze strony Zakonu Krzyżackiego. Należy jednak wyraźnie podkreślić, iż - wbrew obiegowym opiniom związek zawarty między Polską a Litwą w 1385 r. nie był wymierzony przeciw zakonowi niemieckiemu i w żadnym z dokumentów unii polsko-litewskiej nie pojawia się postulat wspólnej walki przeciw Zakonowi Krzyżackiemu. Poza płaszczyzną wspólnych interesów można również wskazać na indywidualne korzyści, które każda ze stron spodziewała się osiągnąć z unii. Dla Jagiełły koronacja na króla Polski oznaczała z pewnością wzmocnienie jego pozycji osobistej i władzy wielkoksiążęcej na Litwie. Wśród interesów strony polskiej na pierwszym miejscu należy wymienić możliwości kontynuowania rozpoczętej przez Kazimierza Wielkiego polityki wschodniej, a więc ekspansji na ziemie ruskie i odzyskania zajętej przez Węgry Rusi Halickiej. Chrystianizacja Litwy stanowiła też wielkie wyzwanie dla kościoła polskiego, dla którego otwierała się szansa ekspansji na wschód i podniesienia prestiżu w Europie1. Efektem zawartych w 1385 i na początku 1386 r. porozumień stał się chrzest księcia Jagiełły, który przyjął imię chrzestne Władysław, jego ślub z królową Jadwigą oraz koronacja na króla Polski 4 marca 1386 r.2

Związek z Litwą oraz koronacja Jagiełły nie wpłynęły na zmianę stosunków między Królestwem Polskim a państwem Zakonu Krzyżackiego w Prusach, gdyż obie strony nadal respektowały postanowienia traktatu pokojowego z Kalisza z 1343 r. Zakon Krzyżacki próbował jedynie na arenie międzynarodowej dyskredytować chrzest Jagiełły i chrystianizację Litwy3. Znacznie bardziej skomplikowane były stosunki między państwem zakonnym w Prusach a Litwą. Od końca XIII w. Zakon Krzyżacki pod hasłem krucjaty organizował wyprawy na Litwę, w których uczestniczyło rycerstwo z całej Europy Zachodniej. Z jednej strony walka z poganami dawała Krzyżakom usprawiedliwienie ich obecności nad Bałtykiem, z drugiej zaś strony jej celem była także ekspansja terytorialna, w szczególności zaś opanowanie Żmudzi, kraju, który oddzielał państwo zakonne w Prusach od posiadłości Zakonu Krzyżackiego w Inflantach. Ponieważ działania militarne nie przynosiły większych sukcesów, Zakon wykorzystywał także środki polityczne, starając się wygrywać korzyści z konfliktów między książętami litewskimi. W 1390 r. z wielkim mistrzem sprzymierzył się książę Witold, który w zamian za zrzeczenie się praw do Żmudzi chciał uzyskać pomoc w walce przeciw Jagielle. Dopiero w 1392 r. doszło do pojednania między stryjecznymi braćmi, na mocy którego Jagiełło zwrócił Witoldowi księstwo trockie i powierzył mu sprawowanie rządów na Litwie4. Od tego momentu książę Witold prowadził praktycznie niezależną od Polski politykę zagraniczną, której głównym celem była ekspansja na ziemie ruskie. Dążąc do zabezpieczenia zachodnich granic Litwy w 1398 r. zawarł on z wielkim mistrzem traktat pokojowy na wyspie Salin, na mocy którego przekazał Zakonowi Żmudź i obiecał pomoc w jej opanowaniu. Tak więc na przełomie XIV i XV w. zarówno Królestwo Polskie, jak i Wielkie Księstwo Litewskie utrzymywały pokojowe stosunki z państwem Zakonu Krzyżackiego w Prusach. Taki stan rzeczy potwierdził także traktat pokojowy zawarty w 1404 r. między Polską i Litwą a Zakonem Krzyżackim, który rozstrzygnął na korzyść Polski spór o ziemię dobrzyńską, a książę Witold ponownie potwierdził w nim prawa Zakonu do Żmudzi5. W następnych latach stosunki między państwem krzyżackim a Polską i Litwą, mimo drobnych sporów granicznych, układały się poprawnie. Wojska Zakonu Krzyżackiego wspierały nawet księcia Witolda w wojnie z Wielkim Księstwem Moskiewskim i Pskowem w latach 1406-1408. Tak więc, gdy we wrześniu 1408 r. książę Witold zawarł układ pokojowy ze swoim zięciem, księciem moskiewskim Wasylem I, nic jeszcze nie wskazywało na gwałtowne pogorszenie się stosunków między państwem zakonnym w Prusach a Litwą i Polską6.

Można spotkać się również z opinią, iż wpływ na wybuch wojny miała zmiana na stanowisku wielkiego mistrza, gdyż w 1407 r. prowadzącego pokojową politykę wobec Polski Konrada von Jungingena, zastąpił wojowniczo nastawiony Ulrich von Jungingen. Wiarygodność tej charakterystyki wielkich mistrzów osłabia jednak fakt, iż została ona sformułowana dopiero po bitwie pod Grunwaldem7. Nie ulega wątpliwości, że bezpośrednią przyczyną wojny z lat 1409-1411 stał się wybuch powstania na Żmudzi w końcu maja 1409 r. Wprawdzie książę Litwy i król Polski zaprzeczali, jakoby mieli udział w przygotowywaniu powstania, jednakże jest bardzo prawdopodobne, iż było ono elementem planu odzyskania Żmudzi, który Władysław Jagiełło i Witold uzgodnili na spotkaniu pod koniec 1408 r.8Podjęcie zbrojnej walki o Żmudź, którą przecież kilka lat wcześniej dobrowolnie obaj władcy przekazali Zakonowi Krzyżackiemu, a tym bardziej rozpoczęcie konfliktu z państwem zakonnym, złączonym z Polską i Litwą traktatami pokojowymi, naraziłoby monarchię jagiellońską na osamotnienie polityczne i konflikt z całą chrześcijańską Europą. Z tego też względu dyplomacja polska i litewska rozpoczęła działania, których celem było przedstawienie Zakonu Krzyżackiego jako nienasyconego i łamiącego wieczysty pokój agresora, oraz zmuszenie wielkiego mistrza do wypowiedzenia wojny. W tym celu delegacja króla polskiego w czasie pobytu w Elblągu 9 i 10 czerwca 1409 r. przekazała Zakonowi rozbudowaną listę skarg, wśród których znalazł się też zarzut zagarnięcia „należących od wieczystych czasów do Korony Polskiej” grodów w Drezdenku i Santoku9. Problem ten pojawił się także w odezwach rozsyłanych w sierpniu i wrześniu przez króla Władysława II i księcia Witolda na dwory europejskie, w których przedstawiano pychę i zaborczość Krzyżaków w stosunku do Polski i Litwy10.

Włączenie sprawy Drezdenka i Santoka do listy polskich skarg musiało zaskoczyć stronę krzyżacką, gdyż początkowo spór ten w żaden sposób nie łączył się ze sprawami Litwy i Żmudzi. Oba grody położone na rubieży Pomorza i Wielkopolski już w pierwszych wiekach istnienia państwa polskiego stały się przedmiotem rywalizacji między władcami piastowskimi a Pomorzem. W XIII w. do rywalizacji o terytoria położone u ujścia Warty do Noteci włączyła się jeszcze Marchia Brandenburska. Wprawdzie książę wielkopolski Przemysł I (1254-1260), wydając córkę za syna margrabiego brandenburskiego, przekazał mu część kasztelanii sanockiej na północ od Warty i Noteci, bez Santoka i Drezdenka, jednak wkrótce margrabiowie zajęli oba grody, tworząc Nową Marchię klinem wbijającą się między Pomorze i Wielkopolskę. Książę Przemysł II zdołał jeszcze przejściowo opanować Drezdenko (1272) i Santok (1278), jednak przy końcu XIII w. znalazły się one wraz ze znaczną częścią ziem między Drawą a Gwdą ponownie we władaniu Brandenburgii11. W I połowie XIV w. w okresie kryzysu władzy centralnej na terenie Marchii Brandenburskiej oba grody przejęte zostały przez nowomarchijskie rody rycerskie. W 1317 r. margrabia Waldemar za 2000 grzywien nadał Drezdenko rodowi von Osten, a w okresie rządów Wittelsbachów (1323-1373) Santok znajdował się w posiadaniu rodów von Jagow i von Uchtenhagen, von Brederlow i w końcu w 1363 r. ponownie von Jagow12. Rozprzężenie wewnętrzne w Nowej Marchii u schyłku rządów Wittelsbachów umożliwiało rodom rycerskim, szczególnie posiadającym dobra po obu stronach granicy, prowadzenie samodzielnej polityki zagranicznej. Sytuację tę próbował wykorzystać król Kazimierz Wielki, któremu zależało na uzyskaniu połączenia terytorialnego między Wielkopolską a Pomorzem Słupskim. Pierwszym krokiem do uzyskania nabytków terytorialnych w Nowej Marchii miało być zdobycie grodów Santoka i Drezdenka. Plany polityczne króla Polski zbiegły się z interesami panów von Osten, władców Drezdenka, którzy - wykorzystując zamęt w Nowej Marchii po śmierci margrabiego Ludwika Wittelsbacha - zbrojnie zagarnęli Santok i szukali formalnego potwierdzenia tej zdobyczy. W tym celu Dobrogost von Osten 22 lipca 1365 r. złożył hołd królowi Kazimierzowi Wielkiemu i przyjął Santok i Drezdenko jako lenno króla Polski, deklarując jednocześnie, że ziemie te niegdyś należały do Korony Polskiej. Zgodzono się na obsadzenie grodów polskimi załogami, które miały je chronić przed przeciwnikami w Marchii. Wykorzystując konflikty wewnętrzne w Wielkopolsce po śmierci Kazimierza Wielkiego wójt nowomarchijski Hasso de Uchtenhagen z rodu Wedlów zajął Santok, a w 1372 r. władzy margrabiego Ottona podporządkowali się panowie von Osten, w których posiadaniu znajdowało się Drezdenko13. Stronie polskiej pozostały więc jedynie tytuły prawne, wynikające z hołdu złożonego w 1365 r. przez Dobrogosta von Ostena. Brak jednak śladów polskich pretensji do Drezdenka i Santoka w momencie przejęcia Brandenburgii i Nowej Marchii w 1373 r. przez Luksemburgów, czy też protestów króla polskiego wobec nadania Santoka przez króla Węgier Zygmunta Luksemburskiego zakonowi joannitów przed 1397 r.14

Pogranicze nowomarchijsko-wielkopolskie w sforze zainteresowań polskiej dyplomacji ponownie znalazło się w 1402 r., w związku z podjętym przez króla Zygmunta Luksemburskiego planem sprzedaży Nowej Marchii. W początkach 1402 r. władca Węgier propozycję zastawu tego obszaru za 10 000 grzywien polskich złożył królowi Władysławowi II. Dwór krakowski zdawał sobie pewnie sprawę, iż w rywalizacji o Nową Marchię zarówno ze względów politycznych, jak i finansowych, w korzystniejszej sytuacji znajdował się Zakon Krzyżacki w Prusach, który ostatecznie w lipcu 1402 r. przejął ją za 63200 guldenów węgierskich15. W tej sytuacji dyplomacja polska powróciła do realizowanego przez Kazimierza Wielkiego planu pozyskiwania drobnych terytoriów na północnej rubieży Wielkopolski. Zanim jeszcze Krzyżacy ostatecznie uregulowali z Zygmuntem Luksemburskim sprawy zastawu, posiadacz Drezdenka Ulryk von Osten 25 maja 1402 r. złożył hołd Władysławowi II. Zgodnie z zawartą umową po bezpotomnej śmierci Ulryka gród miałby się stać własnością Królestwa Polskiego. Zakon Krzyżacki stał jednak na stanowisku, iż Drezdenko jest częścią Nowej Marchii i od końca 1403 r. starał się między innymi przy pomocy pożyczek pieniężnych przeciągnąć Ulryka von Ostena na swoją stronę. Z tego też powodu spór o Drezdenko stał się na tyle istotny, że włączono go do programu rokowań w czasie zjazdu króla z wielkim mistrzem w Raciążku w maju 1404 r. Latem tegoż roku sprawę skomplikowała postawa Ulryka von Ostena, który popadł w konflikt z rodami Nałęczów i Pałuków, i najechał ich dobra w Wielkopolsce, a następnie, obawiając się odwetu ze strony polskiej, oddał się w lipcu 1404 r. pod opiekę Krzyżaków16. Wobec zakończonej niepowodzeniem próby zbrojnego opanowania Drezdenka przez starostę generalnego Wielkopolski Tomka z Węgleszyna dwór krakowski zgodził się na zawarcie 10 września 1404 r. z wójtem Nowej Marchii ugody, na podstawie której o przynależności spornego grodu i miasta miałby zadecydować sąd polubowny, złożony z przedstawicieli obu stron. Wkrótce zakres rzeczowy sporu o terytoria na pograniczu wielkopolsko-nowomarchijskim uległ poszerzeniu, gdyż na przełomie 1404 i 1405 r. strona polska oskarżyła wójta krzyżackiego Baldwina Stała o naruszanie granicy i zagarnięcie ziem w okolicach Drezdenka17. Prowadzone w Gniewkowie i w Toruniu od 10 do 13 czerwca 1405 r. rokowania między Władysławem II Jagiełłą a wielkim mistrzem nie przyniosły rozwiązania sporu. Wydaje się, że w tym czasie Ulryk von Osten utrzymywał już bardzo ścisłe związki z Krzyżakami, którzy m.in. pokryli koszty jego udziału w zjeździe toruńskim18. W tej sytuacji król podjął próbę ponownego przyciągnięcia Ulryka von Ostena, któremu w zamian za Drezdenko przekazał 600 grzywien groszy czeskich oraz trzy miasta w Wielkopolsce (Śrem, Mosinę, Rogoźno). Jak słusznie zauważył Antoni Czacharowski, tak duże nadanie, przewyższające znacznie wartość Drezdenka, świadczy niewątpliwie o dużym znaczeniu politycznym rywalizacji polsko-krzyżackiej o ten gród. Wielki mistrz zdołał jednak przelicytować ofertę strony polskiej i we wrześniu zawarł umowę z Ulrykiem von Ostenem, który przekazał Zakonowi na jeden rok Drezdenko w zamian za miasto Lipiany oraz 1300 kop groszy czeskich pożyczki na 11 lat19.

Podobnie jak w poprzednich dwóch latach, strona polska próbowała w walce o sporne obszary stosować zarówno środki militarne, jak i dyplomatyczne. Niepowodzeniem zakończyły się podjęte w 1406 r. przez rycerstwo wielkopolskie wyprawy na Drezdenko i Santok. Efektów nie przyniosły również pertraktacje z Krzyżakami, prowadzone w Brodnicy przy końcu czerwca 1406 r., w czasie których polska dyplomacja nie zdołała odpowiednio udokumentować praw Królestwa do Drezdenka i Santoka, nie udało się im między innymi przedstawić dokumentu potwierdzającego hołd Dobrogosta von der Ostena z 1365 r.20 Przewaga strony krzyżackiej nad Polską w sporze o Santok i Drezdenko wynikała też z faktu, że Zakon poprzez kolejne pożyczki uzależnił od siebie Ulryka von Ostena. Także wybrany wielkim mistrzem w 1407 r. Ulryk von Jungingen w ciągu pierwszych sześciu miesięcy swoich rządów udzielił Ulrykowi trzech pożyczek na sumę 225 grzywien pruskich21. Spór o grody nowomarchijskie znalazł się także w programie zwołanego na styczeń 1408 r. do Kowna zjazdu króla Polski, wielkiego księcia Litwy i wielkiego mistrza, na który Ulryk von Osten przybył w orszaku wielkiego mistrza i na koszt Zakonu22. Wprawdzie książę Witold jako sędzia polubowny rozstrzygnął spór na korzyść Polski, jednak wielki mistrz tego wyroku nie uznał. Latem 1408 r. zapadła decyzja o sprzedaży przez Ulryka von Ostena Drezdenka Zakonowi Krzyżackiemu. Nie można wykluczyć, że wpływ na taki obrót sprawy miało rosnące zadłużenie nowomarchijskiego rycerza wobec Krzyżaków. O planach tych wielki mistrz Ulryk von Jungingen powiadomił zresztą króla Władysława Jagiełłę w liście z 1 sierpnia 1408 r. Ostatecznie w dniu 7 września 1408 r. Zakon Krzyżacki przekazał Ulrykowi 7750 kop groszy praskich z tytułu zapłaty za Drezdenko23. W tym samym czasie wielki mistrz, wykorzystując poparcie rycerstwa nowomarchijskiego oraz króla Zygmunta Luksemburskiego, przejął także władzę nad Santokiem24. Król uznał działania Zakonu Krzyżackiego za złamanie umowy zwartej w 1404 r. w Raciążku oraz uzgodnień przyjętych na zjeździe w Kownie, jednak nie zmieniło to faktu, iż w sześcioletnim sporze o nadgraniczne terytoria strona polska poniosła dotkliwą porażkę. Nie spowodowała ona wprawdzie zmiany układu sił w relacjach między Polską a państwem zakonnym, jednak uderzała w prestiż króla, gdyż po raz kolejny polska dyplomacja przegrała z wpływami i pieniędzmi Zakonu Krzyżackiego.

Sprawa Drezdenka i Santoka niewątpliwie spowodowała wzrost nastrojów antykrzyżackich, które król umiejętnie wykorzystał do mobilizacji społeczeństwa w przededniu wojny z Zakonem Krzyżackim. Jak wynika z listu burgrabiego krzyżackiego z Drezdenka w Wielkopolsce latem 1409 r., powtarzano słowa króla, że wobec nieskuteczności rokowań problem Drezdenka trzeba będzie rozstrzygnąć mieczem. Miał też Władysław II Jagiełło mówić, że albo odzyska Drezdenko, albo nie będzie królem25.

Plany połączenia sprawy Santoka i Drezdenka z konfliktem o Żmudź musiały powstać w kancelarii królewskiej już na wiosnę 1409 r. Zwraca uwagę fakt, że w prowadzonych w maju 1409 r. polsko-krzyżackich rokowaniach na temat przygranicznych konfliktów sprawa Drezdenka, a tym bardziej Santoka się nie pojawiła26. Kwestie te włączone zostały natomiast do list polskich skarg, przedłożonych wielkiemu mistrzowi w czasie spotkania w Elblągu 9 (10) czerwca 1409 r., które było kontynuacją rozmów toczonych w maju, jednak odbyło się już po wybuchu powstania Żmudzinów przeciw Zakonowi Krzyżackiemu. Skargi przedstawione w Elblągu można więc uznać za „nową kartę” polskiej dyplomacji, otwierającą nową grę, w której nie chodziło już o rozwiązanie sporów przygranicznych, lecz o działania propagandowe, wspierające starania o odzyskanie Żmudzi i uzasadniające ewentualny konflikt zbrojny27. Nie można odtworzyć dokładnego przebiegu rokowań elbląskich, gdyż nie zachowały się materiały przygotowane na to spotkanie przez kancelarię królewską, a treść polskich skarg znamy jedynie z pism powstałych jesienią 1409 r. w kancelarii wielkiego mistrza28. Z zachowanych źródeł wynika jednak wyraźnie, że sprawie Drezdenka i Santoka dyplomacja polska przypisała największe znaczenie. W relacji spisanej w języku niemieckim, zawierającej listę 11 skarg, na pierwszym miejscu umieszczono skargę, że w czasie obowiązywania wieczystego pokoju Zakon Krzyżacki zagarnął zamek w Drezdenku, który od „wieczystych czasów” należał do Polski. Drugi punkt odnosił się złamania przez wielkiego mistrza przyrzeczenia złożonego wielkiemu księciu Litwy na zjeździe w Kownie, że Zakon nigdy nie będzie dążył do podporządkowania sobie Santoka29. W spisanej po łacinie relacji o zjeździe elbląskim, która wylicza 19 skarg, problemy związane Drezdenkiem i Santokiem znalazły się w pierwszych pięciu punktach. Oprócz skarg na zagarnięcie Drezdenka i Santoka (identycznych z wersją niemiecką), znalazły się także trzy zarzuty skierowane pod adresem wójta nowomarchijskiego, który w okolicach Drezdenka przesunął granicę na niekorzyść Królestwa Polskiego i pozwalał przekraczać granicę w Drezdenku ludziom z księstwa słupskiego, którzy rabowali ziemie polskie oraz zajął w Drezdenku drewno należące do kupca z Polski30.

Spór o Drezdenko i Santok został przez stronę polską nagłośniony także na arenie międzynarodowej, umieszczono go już jednak w nieco innym kontekście niż w skargach przedstawianych wielkiemu mistrzowi w Malborku. W końcowej części memoriału królewskiego z 10 sierpnia 1409 r., skierowanego do chrześcijańskich władców Europy, informacja o zagarnięciu Drezdenka i Santoka miała uzasadniać łamanie pokoju przez Krzyżaków oraz ich bezprawne działania, przeciwstawione opisanej w pierwszej części pisma pokojowej postawie króla polskiego31. W królewskim piśmie z 9 września 1409 r., rozesłanym do władców i panów duchownych w chrześcijańskiej Europie, wśród 29 szczegółowych zarzutów wobec Zakonu, w punkcie 15 wymieniono zabór Drezdenka, a w punkcie 16 zajęcie Santoka, wbrew obietnicy wielkiego mistrza, złożonej w Kownie. W memoriale tym wzmiankowano także o zagarnięciu przez Zakon pewnych ziem w okolicach zamku w Drezdenku (pkt. 22)32. Argumentację stosowaną w pismach propagandowych redagowanych w kancelarii królewskiej wykorzystywał także książę Witold, który w skierowanym do europejskich władców memoriale z 9 września 1409 r., wyliczając nieprawości uczynione przez Zakon królowi Polski, na pierwszym miejscu wymienił zagarnięcie siłą Drezdenka i Santoka33. Można więc zauważyć, że w pismach redagowanych przez stronę polsko-litewską na użytek zewnętrzny sprawa Santoka i Drezdenka nie była już przedstawiana jako główny powód konfliktu z państwem zakonnym. Wkorzystywano ją natomiast jako najważniejszy argument uzasadniający pazerność i zaborczość Krzyżaków.

W działaniach militarnych, toczonych w czasie wojny 1409-1411, interesujące nas grody nie odegrały większego znaczenia. Do sprawy Santoka i Drezdenka strona polska wróciła jednak w czasie rokowań pokojowych, prowadzonych z Zakonem Krzyżackim w styczniu 1411 r. Nie udało się jednak uzyskać od Zakonu żadnych ustępstw terytorialnych. W artykule siódmym traktatu pokojowego zawartego 1 lutego 1411 r. zapisano jedynie, że na żądanie króla polskiego sprawy związane z Drezdenkiem i Santokiem ma rozstrzygnąć 12 arbitrów powołanych przez króla i wielkiego mistrza, a jeżeli taki sposób rozstrzygnięcia sporu okaże się nieskuteczny, należy się odwołać do wyroku papieskiego. Podjęta na zjeździe w Murzynnie 12-16 września 1411 r. próba rozstrzygnięcia sporu przez sędziów polubownych nie przyniosła rezultatu, ani też zmian w argumentacji używanej przez strony sporu34. Wydaje się, że w następnych latach dyplomacja polska nie miała jasno sprecyzowanego planu działań w sprawie odzyskania grodów, których wielkie znaczenie w wybuchu wojny z Zakonem podkreślano w pismach propagandowych z 1409 r. W aktach procesu polubownego między stroną polsko-litewską a Zakonem, który toczył się od 28 czerwca do 24 sierpnia 1412 r. w Budzie przed królem Zygmuntem Luksemburskim, sprawa grodu w Santoku nie została uwzględniona, natomiast w odniesieniu do Drezdenka znalazły się zupełnie nowe argumenty, odbiegające treścią od skarg formułowanych w 1409 r. Zarzucano Krzyżakom niewykonanie postanowień traktatu pokojowego z Raciążka z 1404 r. dotyczących Drezdenka, napady na wojska królewskie w pobliżu grodu oraz spowodowanie przez zajęcie Drezdenka i okolicznych ziem strat na niekorzyść Królestwa na sumę 100 tys. kóp groszy35. Sprawy interesujących nas grodów strona polska nie podnosiła w czasie obecności w Polsce i Prusach w 1412 r. superarbitra w sporze polsko-krzyżackim Benedykta Makraia, ani też w czasie rokowań z przedstawicielami Zakonu Krzyżackiego w 1413 r. Santok i Drezdenko ponownie znalazły się w kręgu zainteresowań polskiej dyplomacji w czasie rokowań polsko-krzyżackich w okolicach Raciążka w ostatnim tygodniu kwietnia i na początku maja 1414 r. Sprawę odzyskania obu grodów połączono wówczas po raz pierwszy z wysuwanym pod adresem Zakonu maksymalnym programem rewindykacji terytorialnych obejmujących: Pomorze Gdańskie, ziemię chełmińską i michałowską oraz Santok i Drezdenko36. W realizacji tak sformułowanego postulatu zabrakło jednak stronie polskiej konsekwencji. W 1416 r. w czasie rokowań nad przedłużeniem rozejmu brano pod uwagę rezygnację Polski z pretensji do Drezdenka. Po pokoju, zawartym przez Polskę i Litwę z Zakonem Krzyżackim w Mełnie w 1422 r., sprawę Drezdenka poruszano w kontekście sporów o przebieg granicy między Wielkopolską a Nową Marchią. Ostatecznie w 1429 r. w czasie zjazdu w Łucku król Władysław Jagiełło zgodził się na pozostawienie Drezdenka w granicach Nowej Marchii37.

W świetle przedstawionego wyżej materiału, nie należy polskich pretensji do Santoka i Drezdenka traktować jako rzeczywistej przyczyny wybuchu wojny z Zakonem Krzyżackim w 1409 r. Z pewnością jednak sprawa obu grodów odegrała bardzo istotną rolę w działaniach propagandowych, uzasadniających konflikt z Krzyżakami, których na Zachodzie Europy w tym czasie postrzegano jako obrońców chrześcijaństwa, zagrożonych przez sprzymierzających się ze schizmatykami i poganami władcami Polski i Litwy. Santok i Drezdenko były jedynymi ziemiami, które mogły uzasadniać wysuwaną przez polską dyplomację tezę, że zachłanność Zakonu Krzyżackiego kieruje się także ku terytorium należącym do krajów chrześcijańskich. Zwraca uwagę fakt, że po zakończeniu wojny, gdy pojawiły się nowe cele w działaniach dyplomacji polskiej, obserwujemy znaczący spadek zainteresowania króla Władysława Jagiełły sprawą odzyskania spornych grodów.

Witold Świętosławski

BROŃ WALCZĄCYCH POD GRUNWALDEM. PRÓBA PORÓWNANIA

Bitwa pod Grunwaldem, jak każde wielkie wydarzenie historyczne, mimo intensywnych, wieloletnich studiów, jest jeszcze zagadnieniem badawczym w wielu aspektach nie do końca wyjaśnionym. Wątpliwości dotyczą nie tylko drobnych, epizodycznych kwestii, ale i tak podstawowych, jak np. dokładne ustalenie miejsca, na którym działania bojowe 15 lipca 1410 r. się rozegrały, czy choćby liczebność walczących po obu stronach armii. Liczne są tematy sporne, odmiennie przez różnych badaczy przedstawiane. Zagadnieniem takim jest np. problem różnic w uzbrojeniu walczących na polu grunwaldzkiej bitwy. Do dziś spotkać można sąd o znacznej, jakościowej przewadze uzbrojenia strony zakonnej nad polsko-litewską koalicją. Pogląd taki spotykany był (i niekiedy jeszcze jest) nie tylko wśród mediewistów zachodnioeuropejskich, często bardzo słabo znających środkowoeuropejskie realia, ale i wśród dawnych polskich badaczy. Przypomnieć można popularność zwrotu „miecz teutoński”, określającego miecze późnośredniowieczne odkrywane i przechowywane na ziemiach polskich. Kryło się tu przekonanie, że wszystkie egzemplarze tego oręża miały zachodnioeuropejską (głównie niemiecką) proweniencję.

Krótkie i jednoznaczne przedstawienie jakie faktycznie było uzbrojenie walczących 15 lipca 1410 r. na polach między Stębarkiem, Łodwigowem i Grunwaldem nie jest w pełni możliwe. Głównym tego powodem jest fakt udziału w bitwie przedstawicieli w zasadzie prawie wszystkich państw ówczesnej Europy: od królestw Półwyspu Iberyjskiego, po tereny Złotej Ordy, od państw skandynawskich po Bałkany (S. Ekdahl 1982, s. 278; A. Nadolski 1990, s. 46). Z pewnością na polu bitewnym spotkali się wojownicy różnorodnie uzbrojeni, reprezentujący bogactwo różnych tradycji, najważniejsze europejskie ośrodki późnośredniowiecznej produkcji uzbrojenia. Całościowe ich scharakteryzowanie byłoby więc równoznaczne z pełnym omówieniem wszystkich form militariów europejskich początku XV w. Zadanie to przerasta ramy artykułu. Dlatego też w tym miejscu zdecydowano się poprzestać na ogólnym przedstawieniu broni, którą pod Grunwaldem posługiwać się mogli najliczniejsi wojownicy obu walczących stron: reprezentujący Królestwo Polskie i Zakon Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie.

Mankamentem utrudniającym precyzyjne zaprezentowanie militariów, których wojownicy ci używali, jest stosunkowo skromna baza źródłowa. Nieliczne są zabytki oręża z pewnością używanego ok. 1410 r., niewiele jest wzmianek pisanych o uzbrojeniu, pochodzących z tego czasu, w zasadzie brak zupełnie na ten rok datowanych zabytków ikonograficznych. Mimo kilkunastoletnich, zakrojonych na szeroką skalę, badań archeologicznych na Polach Grunwaldu pozyskano nieliczne tylko militaria. Z dużym prawdopodobieństwem za związane z bitwą uznać można 24 zabytki: 10 grotów bełtów (pociski kusz), 5 grotów strzał (miotanych z łuków), 1 ułamek grotu broni drzewcowej, być może oszczepu, 2 fragmenty broni siecznej oraz 6 fragmentów rękawic pancernych. Wiele wątpliwości budzą, wymagające gruntownego zweryfikowania, jeszcze 4 inne znaleziska z terenu pobojowiska: 2 kamienne kule działowe i 2 małe kulki, być może pociski ręcznej broni palnej (A. Nadolski 1990, s. 199). Studia porównawcze nad uzbrojeniem polskim i krzyżackim epoki Grunwaldu możliwe są jedynie przy uwzględnieniu wiedzy o militariach z szerszego okresu czasu: z ostatnich dziesięcioleci XIV w. i z początku XV w. Nie ulega wątpliwości, że w rękach walczących 15 lipca 1410 r. taka broń właśnie była.

Zadanie porównania uzbrojenia polskiego i krzyżackiego ułatwiają liczne publikacje bronioznawcze, poświęcone militariom z przełomu XIV i XV w., powstałe w ostatnich latach na fali znacznej popularności tej problematyki, a przede wszystkim gruntowne syntezy poświęcone uzbrojeniu z ostatnich dziesięcioleci XIV w. i z początku XV w., używanemu w Polsce średniowiecznej (J. Szymczak 1989; Uzbrojenie... 1990) oraz w państwie krzyżackim w Prusach (A. Nowakowski 1980). Prace te poświadczają różnorodność form ówczesnych militariów używanych na obu terytoriach i ich typowość dla całej strefy cywilizacji łacińskiej, obejmującej Europę Zachodnią, Środkową, Północną i częściowo Południową.

Broń ochronna

Osłony tułowi i kończyn

W epoce Grunwaldu bogaty był asortyment różnorodnie skonstruowanych ochron tułowi i kończyn: kolczugi, elementy wykonane z plecionki kolczej, płaty, płytowe napierśniki i napleczniki, płytowe osłony rąk i nóg.

Najstarszą tradycję miały kolczugi wykonywane ze splatanych żelaznych lub stalowych kółek kilkunastomilimetrowej średnicy, łączonych poprzez znitowanie lub zgrzanie. Spopularyzowane w ostatnich wiekach przed przełomem er, zapewne przez Celtów, szczególną popularność osiągnęły we wczesnym średniowieczu. Swe apogeum, a jednocześnie kres możliwości powiększania wielkości, osiągnęły na przełomie wczesnego i późnego średniowiecza - w wiekach XII i XIII. Ówczesne kolczugi, mające kształt koszuli z długimi rękawami sięgającej nawet do połowy łydek, uzupełniano wykonanymi także z kolczej plecionki ochronami głowy i karku: kapturami i czepcami oraz osłonami kończyn: rękawicami i nogawicami, chroniącymi też stopy.

Zmierzch noszenia kolczug, jako zasadniczych ochron tułowia w sytuacjach bojowych, nastąpił w Europie Zachodniej w ciągu drugiej połowy XIV w. (A. Nowakowski 1990, s. 62). Podobnie zapewne było w Polsce i w państwie krzyżackim w Prusach. Jako jedyne i wystarczające osłony tułowi mogły być natomiast używane w czasach Grunwaldu podczas niebojowych działań, np. w trakcie podróży lub na łowach.

Na początku XV w. były kolczugi uzupełnieniem innych ochron: płatów lub osłon płytowych, pod którymi często były noszone, co poświadczają źródła pisane (A. Nadolski, J. Dankowa 1983, s. 104) i ikonograficzne (A. Nowakowski 1990, s. 62). Podobna sytuacja była również w państwie krzyżackim w Prusach. Zdaniem A. Nowakowskiego kolczuga już drugiej połowie XIV w. nie była tam używana samodzielnie, lecz z płatami lub napierśnikami płytowymi, zaś odnotowany w inwentarzu zbrojowni królewieckiej spadek zakupów kolczug po 1392 r. skłania do sądu, że od schyłku XIV w. jej znaczenie bojowe maleje (A. Nowakowski 1980, s. 81-82).

Oprócz kolczug w czasach Grunwaldu używano także wykonanych z plecionki kolczej innych elementów chroniących niektóre partie tułowi: przede wszystkim obojczyków i szorc (fartuch osłaniający podbrzusze) oraz osłaniających kończyny. Wiemy o nich niewiele. Wymieniają je nieliczne, trudne w interpretacji wzmianki pisane, zarówno polskie (J. Szymczak 1989, s. 118), jak i krzyżackie (A. Nowakowski 1980, s. 91). Ich przedstawienia występują także w ikonografii. Na początku XV w. były już wyrobami przestarzałymi, zastępowanymi przez płytowe.

Liczne źródła wspierają sąd, iż na początku XV w. znaczną popularnością, szczególnie wśród biedniejszej grupy wojowników, cieszyły się płaty. To ochrona tułowia w kształcie kamizeli, wykonana za skóry, do której od spodu przynitowano pionowo lub poziomo ułożone żelazne lub stalowe, prostokątne zbrojniki. Niekiedy z wierzchu całość pokrywano jeszcze tkaniną. Na powierzchni widoczne były równomiernie umieszczone główki nitów, częstokroć wykonane ozdobnie. Płaty były, zdaniem wielu badaczy, najbardziej rozpowszechnionym w XIV-wiecznej Europie Zachodniej pancerzem. Wywodzący się z niemczyzny („Platę”), spolszczony termin „płaty”, licznie spotykany w źródłach polskich XIV i XV w. (J. Szymczak 1989, s. 93), dał początek ogólnej nazwie producentów ochron tułowi - płatnerzy. O popularności takich pancerzy w państwie krzyżackim w Prusach świadczą nie tylko bardzo liczne wzmianki o nich w inwentarzach zbrojowni zakonnych (A. Nowakowski 1980, s. 85-86), ale i fakt, że od ich nazwy utworzono tam określenie obowiązku lennej służby wojskowej - „platendinst”.

Popularność płatów na obu terytoriach w końcu XIV i na początku XV w. poświadczają znaleziska archeologiczne. Efektowne relikty takich pancerzy, zachowane w stopniu pozwalającym wykonać wiarygodne rekonstrukcje, znaleziono m.in. w Siedlątkowie pod Sieradzem (A. Nadolski 1968, s. 89-93) i w Nowym Mieście nad Wartą (R. Grygiel, T. Jurek 1996, s. 84-87) (Królestwo Polskie), datowane na ostatnie dziesięciolecia XIV w. oraz w Plemiętach w ziemi chełmińskiej (państwo Zakonu Krzyżackiego), być może z 1414 r. (A. Nadolski, E. Grabarczykowa 1985, s. 85-97).

Mimo swej popularności płaty na początku XV w. były już przestarzałą ochroną tułowi. Najlepszą niewątpliwe ochronę ciał wojowników w tym czasie stanowiły osłony wykonane z jednolitych blach (lub z kilku mniejszych, ale sztywno złączonych). Najważniejszymi w zestawie takich ochron były płyty osłaniające piersi (napierśnik) i plecy (naplecznik) zwane kirysem. W czasach Grunwaldu też nie były one nowością, ich geneza sięga połowy XIV w. W ciągu drugiej połowy tego wieku nastąpiło kilka ważnych zmian. Początkowo używano jedynie napierśników, później dopiero dodano napleczniki. Przekształcała się także ich forma. Na początku XV w. najpopularniejsze były obcisłe kirysy z wcięciami w pasie i z bombiastymi napierśnikami. Miały przynitowane skórzane lub tekstylne pokrycia.

W czasach Grunwaldu kirysy nie były jedynymi płytowymi ochronami wojowników. Z blach wykonywano także inne części ówczesnej zbroi. Najczęściej były to elementy uzupełniające ochronę tułowi: płytowe szorce i obojczyki, oraz osłaniające kończyny. Na ramiona nakładano naręczaki (składające się z naramienników, opach, nałokcic i zarękawi) na dłonie rękawice pancerne. Do nóg mocowano nabiodrki, nakolanka i nagolenice. Elementy te nie osłaniały w pełni ciał wojowników, ale były już zapowiedzią kolejnego etapu ewolucji zbroi — pełnej, nieosłoniętej tkaniną, białej zbroi płytowej, szczelnie okrywającej tułowia i kończyny rycerzy. Zbroja taka pojawiła się w Europie Zachodniej dopiero w dekadę po Grunwaldzie (A. Nadolski 1990, s. 53).

Płytowe ochrony ciał wojowników w Królestwie Polskim były w czasie Grunwaldu bardzo popularne i powszechne, często stosunkowo tanie. Poświadczają to liczne wzmianki pisane oraz zabytki ikonograficzne datowane na czasy tuż przed i tuż po roku 1410 (J. Szymczak 1989, s. 115-123; A. Nowakowski 1990, s. 62). Są także, choć rzadkie, znaleziska archeologiczne fragmentów kirysów, które można datować na schyłek XIV i początek XV w., np. z Borówka na Mazowszu (A. Nadolski, A. Kosiorek 1986, s. 33-41).

Kirysy i pozostałe ochrony płytowe były też popularne w państwie krzyżackim. Częste są informacje o nich w inwentarzach arsenałów krzyżackich (A. Nowakowski 1980, s. 87-91). Większość z tych wzmianek dotyczy elementów typowych dla całej strefy Europy kręgu łacińskiego, ale niektóre wspominają także o naramiennikach sprowadzanych z Rusi lub produkowanych w Prusach, według wzorów ruskich. Miały stosunkowo niską cenę, sądzi się więc, że nie były trwałe (A. Nowakowski 1980, s. 92).

Hełmy

W Królestwie Polskim i w państwie Zakonu Krzyżackiego w Prusach na początku XV w. najpowszechniej używanymi hełmami były odmiany popularne również w Europie Zachodniej: łebki, kapaliny i przyłbice.

Łebki i kapaliny to tzw. hełmy otwarte, czyli nie posiadające zasłon chroniących twarze. Łebka, mająca XIII-wieczną genezę, miała kształt zbliżony do zaoblonego stożka. Do jej dolnej krawędzi mocowano czepiec z plecionki kolczej, chroniący kark i szyję wojownika. Kapalin to hełm mający mniej lub bardziej wyodrębnione dwie części: stożkowaty dzwon i opuszczone nieco w dół rondo.

Przyłbica była niewątpliwie jedną z najbardziej funkcjonalnych odmian hełmów średniowiecznych. Cechami charakterystycznymi były: stożkowaty, obły kształt dzwonu oraz ruchoma zasłona twarzy z wizjerami i otworami ułatwiającymi oddychanie.

Używanie łepek, kapalinów i przyłbic przez polskich i krzyżackich wojowników w XIV i w pierwszej połowie XV w. poświadczają obfite źródła pisane i liczne przedstawienia ikonograficzne (J. Szymczak 1989, s. 124-133; A. Nowakowski 1990, s. 43-56; A. Nowakowski 1980, s. 58-75). Mamy też kilka interesujących okazów z końca XIV i początku XV w., odkrytych podczas badań archeologicznych. Dominują kapaliny. Z dawnych terenów państwa krzyżackiego pochodzą dwa identyczne okazy z gródka spalonego zapewne w 1414 r. w Plemiętach koło Grudziądza (A. Nadolski, E. Grabarczykowa 1985, s. 85-97), egzemplarze z Leśna koło Chojnic (K. Walenta 1994, s. 152) i Olsztynka (A. Wap 1994, s. 125-126; O. Ławrynowicz 2009, s. 180-181). Z terenów Królestwa Polskiego pochodzi kapalin wyłowiony z Wisły pod Włocławkiem (O. Ławrynowicz 2009, s. 175-195).

Jako hełmy, których mogli używać krzyżaccy wojownicy, skłonny był uznawać Andrzej Nowakowski kilka okazów zdecydowanie odmiennych od wspomnianych wyżej: z Mielna koło Olsztynka, z Wystrucia (ob. Czerniachowsk w obwodzie kaliningradzkim, Rosja) oraz z okolic Torunia (A. Nowakowski 1980, s. 59-67). Wszystkie, choć nieco odmiennej formy, mają cylindryczne dzwony, zwieńczone szpiczastym szczytem - charakterystyczne cechy hełmów wschodnich, a nie zachodnich. Hełmy te, a szczególnie okaz z Muzeum Okręgowego w Toruniu, któremu poświęcono już sporo uwagi (głównie: M. Głosek, A. Nowakowski 1980, s. 53-61; W. Wasiak 2009, s. 117-131) budziły i z pewnością dalej będą budzić swą oryginalnością zainteresowanie bronioznawców. A. Nowakowski zastanawiał się, czy nie uznać wspomnianych okazów za wymieniane w krzyżackich inwentarzach zakonnych pod nazwami „storczhelme” i „spiczgehelme”. Wskazując ich związki z Rusią (import) uznawał, że mogły być noszone przez pruskich poddanych zakonu, a nawet przez zakonnych wojowników (A. Nowakowski 1980, s. 59-67). W inwentarzach arsenałów krzyżackich wymieniane są jeszcze inne hełmy być może związane z Prusami: „prusche helme”. Zdaniem A. Nowakowskiego kryją się pod tą nazwą otwarte hełmy stożkowate z przymocowanymi do dolnych krawędzi czepcami, wykonanymi z płytek mocowanych do organicznego (skórzanego lub tekstylnego) podkładu. Konstrukcja ta ma charakter orientalny. A. Nowakowski wizerunku takiego hełmu dopatruje się na kapitelu kolumny z zamku malborskiego, zdobionym przedstawieniem walczących krzyżackich i pruskich wojowników (A. Nowakowski 1980, s. 65, ryc. 6E).

Tarcze

Niezbędnym orężem ochronnym średniowiecznych wojowników, również w czasach Grunwaldu, była tarcza. W końcu XIV i na początku XV w. najpopularniejszymi w Europie kręgu łacińskiego, w więc i na ziemiach polskich i krzyżackich, były niewielkie tarcze, mające kształt zbliżony do prostokąta z zaokrąglonymi narożnikami, niekiedy z wycięciem w lewym górnym rogu na ulokowanie weń kopii. Wykonywano je z drewnianych deszczułek pokrytych skórą, najczęściej wołową, a następnie płótnem. Powierzchnię zewnętrzną malowano farbami kredowymi, przeważnie były to ornamenty heraldyczne. Powszechność takich tarcz poświadczają liczne źródła pisane i ikonograficzne. Pewną specyfiką środkowoeuropejskiej strefy produkcji uzbrojenia w XIV i jeszcze na początku XV w. było posługiwanie się tarczami jeździeckimi, zwanymi przez bronioznawców pawężkami. I one miały kształt prostokątny, ale różniły się od wcześniej wspomnianych wypukłością wzdłuż pionowej osi symetrii. Wzmianki o pawężkach występują bardzo często w inwentarzach krzyżackich z przełomu XIV i XV w. Określane są w nich jako „prusche schilde”, „scutum Pruthenicum”, (A. Nowakowski 1980, s. 102-103). Pawężki tego typu spotykane także były na ziemiach polskich, czeskich i północnej Rusi. Ich nazwy w źródłach czeskich i polskich wiążą się z Litwą („littische schilde”, „clipeus Litwanicus”) (J. Szymczak 1989, s. 133; A. Nowakowski 1990, s. 94-95). Zdaniem większości badaczy miały one bałtyjską - litewską lub pruską - genezę.

Broń zaczepna

Broń sieczna

„Mieczy ci u nas dostatek” - spopularyzowana wśród Polaków sienkiewiczowska wersja, opisanego przez Długosza fragmentu odpowiedzi Władysława Jagiełły posłom krzyżackim, którzy tuż przed bitwą przynieśli mu dwa miecze, odpowiada prawdzie. Zachowane wzmianki o produkcji mieczów w Królestwie Polskim na początku XV w. poświadczają znaczną jej skalę. W ówczesnym Krakowie było trzy razy więcej warsztatów mieczowniczych niż w czeskiej Pradze (J. Szymczak 1989, s. 247). Powszechność mieczów na terenach polskich i krzyżackich poświadczają także źródła ikonograficzne i znaleziska archeologiczne (M. Głosek 1990, s. 112-114; A. Nowakowski 1980, s. 106-113). Nie mamy na obecnym etapie badań żadnych możliwości rozdzielenia ewentualnych egzemplarzy „polskich” od „krzyżackich” w aspekcie formalnym lub technologicznym. Zapewne w obu tych aspektach w ogóle nie było pomiędzy nimi żadnych różnic. Być może odmienny był niekiedy sposób ich ornamentowania. Kwestia ta wymaga jednak jeszcze badań, a głównie poszerzenia bazy źródłowej.

Oprócz mieczy w powszechnym użyciu w interesującym nas okresie były inne jeszcze rodzaje długiej broni białej - jednosieczne tasaki (z symetryczną rękojeścią) i kordy (z asymetryczną, nożową rękojeścią). Oba rodzaje broni, choć uznawane za plebejskie, jak poświadcza ikonografia, używane też były przez rycerzy. Poświadczone są zarówno w przypadku ziem polskich, jak i krzyżackich (M. Głosek 1990, s. 121-124; A. Nowakowski 1980, s. 114-115).

Broń drzewcowa

Ważnym orężem w czasach Grunwaldu była broń drzewcowa. Najefektowniejszą była z pewnością kopia - dochodząca do czterech metrów długości mogła być użyta w jeden tylko sposób: w momencie ataku trzymana poziomo nad końskim łbem, zaciskana pod pachą, kierowana była na przeciwnika. Znaczna siła ciosu była efektem rozpędzenia wierzchowca.

Z tzw. wolnej ręki i w różnych kierunkach można natomiast było uderzać krótszą od kopii włócznią. Uniwersalność tej broni o wyjątkowo odległej tradycji (sięgającej epoki kamienia) była powodem jej powszechności także i w późnym średniowieczu, czyli w czasach kopii - symbolu elity ówczesnego rycerstwa. Równie popularnym był także oszczep - najkrótsza z wymienionych tu typów broni drzewcowej - służąca do miotania. W licznych wzmiankach o tych militariach w źródłach pisanych i polskich, i krzyżackich, występują często terminy trudne do jednoznacznego zinterpretowania, poświadczające różnorodność odmian (A. Nowakowski 1980, s. 115-120; J. Szymczak 1989, s. 75-77). Poszukując ewentualnych różnic w uzbrojeniu oddziałów polskich i krzyżackich nie można tu pominąć informacji Długosza o pomyłce Polaków, którzy odwodowe chorągwie krzyżackie wzięli za Litwinów, gdyż dostrzegli w rękach Krzyżaków sulice - małe i lekkie włócznie uznawane za typowe dla Bałtów. Sulicami walczyć miała według Długosza część elity krzyżackiego rycerstwa, być może i sam Ulryk von Jungingen (A. Nadolski 1990, s. 55).

Broń miotająca

W późnym średniowieczu nadszedł zmierzch bojowego stosowania łuków na polach bitew Zachodniej i Środkowej Europy. Choć słynnym, efektownym epizodem w dziejach tej, mającej tak długą i ciekawą historię broni, było jej użycie w czasie wojny stuletniej, w ostatnich wiekach średniowiecza stosowana była raczej jako oręż służący rozrywce, głównie myśliwskiej. Nie oznacza to jednak, że łuków w ówczesnych walkach nie używano. Z pewnością tak, ale w coraz mniejszym zakresie. W przypadku bitwy grunwaldzkiej potwierdzeniem udziału w niej łuczników jest znalezienie podczas badań archeologicznych pobojowiska 5 grotów strzał (A. Nadolski 1990, s. 199).

W późnośredniowiecznej Europie używano dwóch typów łuków. Łuk prosty (lub inaczej równikowy) wykonany był z jednego kawałka drewna, najlepiej cisowego, który przed nałożeniem cięciwy był rzeczywiście prosty. Łuk refleksyjny (złożony), przed nałożeniem cięciwy wygięty w stronę przeciwną niż z cięciwą, miał łęczysko sklejone z drewna, płytek rogowych i z odpowiednio przetworzonych, łączonych klejem rybim ścięgien zwierzęcych. Łuk refleksyjny, szczególnie popularny wśród ludów Wielkiego Stepu, uznawany jest za obcy dla średniowiecznych wojowników zachodnio-i środkowoeuropejskich. Choć to nadmierne uproszczenie - Europejczycy wielokrotnie poznawali i przekonywali się do wygodnego dla konnych wojowników luku refleksyjnego - jednak z pewnością w łacińskim kręgu produkcji uzbrojenia przede wszystkim preferowano łuk prosty. Zapewne taki też był najpowszechniejszy w wojskach polskich i krzyżackich, choć pojawiały się też okazy wschodnie - refleksyjne. W źródłach krzyżackich wspomina się wielokrotnie o imporcie refleksyjnych luków z Rusi i Węgier (A. Nowakowski 1980, s. 121). Wiemy też, że luki takie miał Władysław Jagiełło. Są o tym wzmianki w rachunkach dworskich (J. Danka, A. Nowakowski 1981, s. 29), z takim też łukiem przedstawiony jest ten władca na freskach w kaplicy zamku lubelskiego z początku XV w. (J. Koziarska-Kowalik 1997).

Powszechną bronią miotającą w późnośredniowiecznej Europie Zachodniej i Środkowej była kusza. Jej popularność w szeregach polskich i krzyżackich nie ulega wątpliwości. Potwierdzają ją wszystkie źródła (A. Nowakowski 1980, s. 121-127; J. Szymczak 1989, s. 80-89; A. Nadolski, M. Lewandowski 1990, s. 148-153). Groty bełtów (pocisków kusz) znaleziono także podczas badań archeologicznych na Polach Grunwaldu (A. Nadolski 1990, s. 199).

Broń palna

Schyłek XIV i pierwsza połowa XV w. to okres wkraczania na europejskie pola bitew broni palnej, zarówno artylerii polowej, jak i broni ręcznej. W czasach Grunwaldu używano jej w polu jeszcze na niewielką skalę i równie skromna były jej skuteczność niszczenia siły żywej. Ważniejszy był zapewne wówczas psychologiczny aspekt zastosowania takiego oręża. Na szeroką skalę broń palną na polach bitew, szczególnie ręczną, zaczęto wprowadzać w Europie dopiero w ostatniej ćwierci XV w.

Pasjonującym i od dawna stawianym jest problem, czy w trakcie bitwy pod Grunwaldem użyto broni palnej? Nie w pełni jasny przekaz Kroniki konfliktu o dwukrotnej salwie krzyżackich dział miotających kamienne pociski (Kronika..., s. 8) oraz podobna w treści wzmianka w Rocznikach... Jana Długosza (Roczniki..., s. 123), zdają się sugerować, że jednak użyto.

Hipotezę tę wspierają być może cztery zabytki odkryte na Polach Grunwaldu: 2 kamienne kule działowe, znalezione podczas rekonesansu powierzchniowego i 2 kulki - gliniana (średnica 2,2 cm) i szklana (średnica 1,4 cm), odkryte podczas stacjonarnych badań archeologicznych, uznawane za pociski ręcznej broni palnej (A. Nadolski 1990, s. 199). Zabytki te budzą jednak wiele wątpliwości i wymagają gruntownego zweryfikowania. Szczególne wątpliwości budzą małe kulki, o użyciu ręcznej broni palnej pod Grunwaldem nie wspominają bowiem żadne źródła pisane.

Broń palna, zarówno artyleria połowa, jak i ręczna, mogła być na wyposażeniu obu armii walczących 15 lipca 1410 r. na polach pomiędzy Stębarkiem, Łodwigowem i Grunwaldem. Zarówno w Królestwie Polskim, jak i w państwie krzyżackim w Prusach, była bowiem produkowana i wykorzystywana już co najmniej od trzech dziesiątków lat (J. Szymczak 2004; V. Schmidtchen 1977; W. Świętosławski 1993).

Wnioski

Przedbitewny rozkaz króla Władysława Jagiełły, nakazujący wszystkim wojownikom antykrzyżackiej koalicji przystąpić do bitwy z nałożonymi słomianymi powrósłami „dla wzajemnego rozpoznania”, był jednoznacznym potwierdzeniem wizualnego podobieństwa przeciwników, potrzeby elementu odróżniającego od wroga. Wynikał on głównie z podobieństwa ubiorów wojowników - w bogactwie kolorowych strojów rzadkim akcentem był koloryt krzyżacki, wszak braci zakonnych było niewielu (200-300), a inni, zobowiązani do noszenia barw zakonnych (np. półbracia, bracia służebni, knechci), też kolorystycznie nie dominowali w mozaice ubiorów nacji, których przedstawiciele walczyli po stronie zakonu. Także i podobieństwo uzbrojenia uznać trzeba za znaczne. U walczących ze sobą wojowników Królestwa Polskiego i Zakonu Krzyżackiego niewątpliwie dominowała broń typowa dla ówczesnej łacińskiej części Europy.

Źródła pisane, pozwalające szacować wysiłek mobilizacyjny obu państw, skalę możliwości produkcyjnych i zasoby ich arsenałów, a także poziom zamożności rycerstwa, inwestującego w uzbrojenie swoje i swych poddanych, nie dają żadnych podstaw do formułowania wniosków o słabości strony polskiej. Sugestie takie uznać należy za bezpodstawne. Przeciwnie, w niektórych aspektach, np. możliwości produkcyjne uzbrojenia, szczegółowe badania pozwalają podkreślić znaczny potencjał ówczesnych ośrodków Królestwa Polskiego. Szacuje się, że na początku XV w. produkcja warsztatów branż zbrojeniowych w Polsce była znaczna. Rocznie można było wyprodukować np. 5300 mieczy, 2100 kusz, 3600 kolczug i zbroi płytowych (J. Szymczak 1989, s. 234). Porównując te dane z szacowaną liczbą wojowników strony polskiej w potrzebie grunwaldzkiej określoną jako ok. 20 000 kombatantów (A. Nadolski 1990, s. 115) można ocenić, że całkowite zapotrzebowanie na broń polskiej armii mogła zapewnić zaledwie kilkuletnia rodzima produkcja. A przecież wykorzystywano broń wieloletnią, były też inne jeszcze źródła jej pozyskiwania: łupy wojenne, dary itp.

Porównując uzbrojenie polskie i krzyżackie doby Grunwaldu dostrzegamy, wbrew utartym sądom, że to u wojowników zakonnych (i to wszystkich warstw) często występował oręż nie zachodnich typów, lecz wschodnich. Bałtyjskie (pruskie i litewskie) oraz ruskie uzbrojenie poświadczone jest w wielu przypadkach, i to dotyczących różnych rodzajów broni, zarówno ochronnej, jak i zaczepnej: naramienniki, pancerze, hełmy, tarcze, włócznie, luki. Nie powinno to jednak budzić zdziwienia. Krzyżacy przejmowali od swych wrogów oręż sprawdzony funkcjonalnie w warunkach bojowych, w których przyszło im się ścierać. Otwartość w kształtowaniu własnego uzbrojenia, dostosowywanie go do planowanych zadań poprzez docenianie broni przeciwnika to walor skutecznych działań militarnych.

Porównanie uzbrojenia wojsk Królestwa Polskiego i Zakonu Krzyżackiego w czasach Grunwaldu to kolejny przykład potrzeby unikania powtarzania utartych, bezpodstawnych sądów. Jeśli już godzimy się na użycie bardzo ogólnikowych stwierdzeń to w tym przypadku, wbrew spotykanym niekiedy ocenom, raczej „polskie”, niż „krzyżackie” uzbrojenie uznać by można za „bardziej zachodnie”.

 

Ryc. 1. Kopijnicy polscy. Rys. A. Klein. Za: Uzbrojenie..., ryc. 122.

 

Ryc. 2. Rycerze krzyżaccy. Rys. A. Klein. Za: A. Nowakowski 1980, ryc. 44.

 

Bibliografia

Źródła

Kronika...

Kronika konfliktu Władysława króla polskiego z Krzyżakami wroku pańskim 1410, przekład z łaciny J. Danka i A. Nadolski, Olsztyn 1983.

Roczniki...

Jana Długosza Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. X i XI (1406-1412), Warszawa 1982.

Opracowania

Danka J., Nowakowski A.

1981 Osobiste arsenały Władysława Jagiełły i Ulryka von Jungingen w świetle współczesnych rachunków, „Kwartalnik Historii Kultury Materialnej”, R. 29, nr 1, s. 21-34.

Ekdahl S.

1982 Die Schlacht bei Tannenberg 1410. Quellenkritische Untersuchungen, t. I, Einführung und Quellenlage, Berlin.

Głosek M.

1984 Miecze środkowoeuropejskie z X-XV w., Warszawa.

1990 Broń biała długa, [w:] Uzbrojenie w Polsce średniowiecznej 1350-1450, red. A. Nadolski, Łódź, s. 111-123.

1990 Broń drzewcowa i obuchowa, [w:] Uzbrojenie w Polsce średniowiecznej 1350-

1450, red. A. Nadolski, Łódź, s. 131-142.

Głosek M., Nowakowski A.

1980 Średniowieczna przyłbica z Muzeum Okręgowego w Toruniu. Przyczynek do znajomości bałtyjskiego uzbrojenia ochronnego, „Kwartalnik Historii Kultury Materialnej”, R. XXVIII, nr 1, s. 53-61.

Grygiel R., Jurek T.

1996 Doliwowie z Nowego Miasta nad Wartą, Dębna i Biechowa. Dzieje rezydencji i ich właścicieli, Łódź.

Koziarska-Kowalik J.

1997 Kaplica zamkowa w Lublinie, Lublin.

Ławrynowicz O.

2009 Nowo odkryty kapalin z Włocławka na tle porównawczym, „Acta Militaria Mediaevalia”, t. V, s. 175-195.

Nadolski A.

1968 Hełm i fragmenty zbroi z Siedlątkowa, „Prace i Materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi. Seria Archeologiczna”, t. 15, s. 89-93.