Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Świat mody, błysków fleszy, pięknych ludzi, pożądania i ogromnych pieniędzy bywa niewystarczający, by zachować pozorne szczęście.
Berenika, właścicielka prestiżowej agencji modelek, podczas pobytu w Mediolanie nawiązuje nowe znajomości. Pewna siebie rozpoczyna obiecującą współpracę i kiedy myśli, że wszystko zmierza w wymarzonym kierunku, spotyka kogoś, kto przywołuje dramatyczne przeżycia sprzed lat…
Czy kobieta udźwignie ciężar prawdy, gdy przyjdzie jej się z nią zmierzyć?
„Serce za serce” to nie tylko powieść o rodzących się uczuciach, ale też tajemnicach i demonach przeszłości.
Książka wydana nakładem wydawnictwa Nie powiem, Hm... zajmuje się dystrybucją wersji elektronicznej.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 151
Serce za serce
© Paulina Nowak
© for the Polish edition by Wydawnictwo Hm…
All rights reserved
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek
fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu
wymaga pisemnej zgody twórców.
Pod redakcją: D. B. Foryś
Redakcja: Ewelina Biernaś www.epitetykorekta.pl
Korekta: Aleksandra Baranowska
Projekt okładki: E.Raj
Skład: D. B. Foryś | www.dbforys.pl
ISBN e-book: 978-83-67448-64-2
Wydanie pierwsze
Wojkowice 2023
Wydawnictwo Nie powiem
E-mail: [email protected]
Telefon: 518833244
Adres: ul. Sobieskiego 225/9, 42-580 Wojkowice
www.niepowiem.com.pl
Ogłuszało mnie tętnienie kroków wydobywające się spod stóp ganiających po sali pielęgniarek, które sprzątały zakrwawione prześcieradła, dezynfekowały narzędzia chirurgiczne i zacierały ślady po przeprowadzonej operacji.
– Możecie przetransportować pacjentkę na salę pooperacyjną. Jej stan nie zagraża życiu – ponaglała koleżanki siostra o szorstkim głosie. – Za czterdzieści minut mamy kolejną operację. No prędko, prędko! Ruszajcie tyłki!
Dwie pielęgniarki chwyciły za łóżko i popchnęły je na nieogrzewany korytarz. Chłód przeszył moje ciało, a dojmujące światło, sączące się z nisko usadowionych jarzeniówek, raziło w oczy. Zamroczona, z na wpół przymkniętymi powiekami, zdołałam pochwycić wzrokiem stojącą nieopodal i wpatrującą się we mnie starszą kobietę, której sylwetka rozmazywała się, a następnie wyostrzała, jakby spowijała ją mgła. Pewnie nie ona jedyna obserwowała łóżka transportowane pod presją czasu.
Mijając iluzoryczną postać – na tyle, na ile pozwalał ból – rozprostowałam kark, by spojrzeć na kobietę. Mimo że była mi obca, pozdrowiła mnie pełnym wzruszenia półuśmiechem, a jej spojrzenie wyrażało nieuzasadnione i zagadkowe współczucie. Przerywany strumień migającego światła przyćmiewał wzrok, aż w końcu szpitalny korytarz zniknął za zamkniętymi powiekami. W oddali pobrzmiewały mieszające się ze sobą głosy. Z chwili na chwilę donośny pogwar zamieniał się w stłumiony, pozostający z tyłu głowy szelest, a strach nie ściskał już udręczonego serca. Zanurzona w bezbrzeżnym śnie, dryfowałam na pograniczu cierpienia, które od tej chwili miało zawładnąć moim okrytym ranami ciałem.
Berenika
Siedemnaście lat później
Przekroczyłam próg wyczarterowanego samolotu, zajęłam miejsce i kiedy wystartowaliśmy, odwróciłam się w stronę bezchmurnego nieba, buńczucznie myśląc, że zarysowuje się przede mną niepowtarzalny tydzień. Promienie słońca – jak na wrześniową porę intensywnie rozgrzewające skórę – przekonywały, że moje plany nie rozpłyną się we wczesnojesiennej mgle.
Rozsiadłam się wygodnie w pasażerskim fotelu i wyciągnęłam z podręcznego bagażu okrągłe lusterko. Pocierając naprzemiennie wargami, równomiernie rozprowadziłam na ustach krwistoczerwoną szminkę. Opuszką palca przetarłam powiekę, marszcząc przy tym czoło, jakbym nie dowierzała czy ponownie chciała się upewnić, że ostatni zabieg radiofrekwencji mikroigłowej przyniósł spodziewany efekt. Uśmiechnęłam się figlarnie do swojego odbicia, po czym wrzuciłam lusterko do kosmetyczki.
– Jak zawsze idealnie prezentująca się Berenika i tak musi spojrzeć w zwierciadło – podsumował uszczypliwie moje zachowanie Iwo, podnosząc głowę znad porannej gazety. – Dobry humor nie odpuszcza?
– Oczywiście, w końcu przed nami wielki tydzień! Żadna siła nie zmąci mojego entuzjazmu. – Wyobrażając sobie wybieg z modelkami, nie tłumiłam rozpierającej mnie ekscytacji.
Tym razem Iwo nie podzielał mojego zachwytu. Zawsze był zasadniczy i gdyby tylko nie dzieliła nas orientacja seksualna, to cholera wie, czy nie przełamałabym męczącej mnie od lat blokady i nie skusiłabym się na niezobowiązujący seks.
– Nie będę ukrywał, że nie jestem do końca zadowolony z doboru modelek, którego dokonałaś beze mnie. – Naburmuszona mina Iwa zdradzała, że szykuje się on do nieprzyjemnej rozmowy. Odłożył Vogue’a na stolik i spojrzał na mnie karcąco. – Nie wspomnę o Stelli, która dopiero zyskała namiastkę doświadczenia w naszej agencji. Uważam, że brakuje jej kwalifikacji, by uczestniczyć w Milano Fashion Week!
– Wkrótce będziemy mieli okazję się o tym przekonać. Nie rozumiem jednak, dlaczego skreślasz Stellę tylko przez jej rzekomy brak doświadczenia. Wbrew temu, co o niej sądzisz, musisz przyznać, że przez te kilka miesięcy dziewczyna ciężko pracowała.
– Po prostu nie do końca ufam modelkom, które dopiero raczkują w naszej agencji. Wybór mamy przecież szeroki – fuknął, chwytając odłożoną na stolik gazetę.
– Za to modelom już prędzej… – rzuciłam i spojrzałam wymownie na spłoszonego Iwa. – Jeśli nie na wybiegu, to niby gdzie nasze modelki mają zdobywać doświadczenie? – nie odpuszczałam. – Zresztą Stella zaprezentuje tylko jedną z uszytych przez Fabiana kreacji – dodałam, nie odwracając wzroku od brylantowej bransoletki, którą przed laty otrzymałam w prezencie na znak odrodzenia i stawiania czoła rzeczywistości.
– Zrozum tylko, że nie jestem przekonany o słuszności twojej decyzji. I tyle w temacie. Bo w końcu komu, jak nie tobie, miałbym ufać, Bereniko? – zakończył kąśliwie, jakby dostrzegł, że ta rozmowa zmierza donikąd.
Na jakiekolwiek zmiany i tak było za późno i mimo że ten wymuskany blondyn z symetrycznie zaczesaną grzywką grał w firmie pierwsze skrzypce, musiał pamiętać, że to ja niezmiennie pozostawałam założycielką agencji, którą prowadziłam już od ponad dekady. Jako moja prawa ręka Iwo godnie reprezentował Future Fashion i być może dlatego obawiał się utraty renomy agencji. Tymczasem ja nie dopuszczałam do swoich myśli takich czarnych scenariuszy. Śledząc uważnie postępy Stelli, widziałam w tej dziewczynie swoje odbicie: na pierwszy rzut oka pewna siebie, lecz z pobrzmiewającą w głębi serca nutką strachu, dążąca do spełnienia marzeń i nieprzebierająca w środkach. Dopiero wytyczała ścieżkę swojej kariery, ale już na progu świat mody witał ją z rozpostartymi ramionami.
– Odnoszę wrażenie, że zbyt emocjonalnie traktujesz Stellę – odezwał się ponownie Iwo, wracając do niewygodnego tematu. – Nie rozumiem tylko dlaczego. Takie zachowanie nie-jest-w-twoim-stylu – zaakcentował ostatnie słowa, a wyraz jego twarzy zdradzał zaciekawienie.
Nawet przez wzgląd na wieloletnią znajomość nie chciałam się z Iwem podzielić choć odrobiną wspomnień z przeszłości. Nasza przyjaźń żyła tu i teraz, oraz w chwilach, które miały dopiero nadejść. Na szczęście od dłuższego czasu otaczałam się gronem ludzi, którzy nie tolerowali wciskania się z ubłoconymi buciorami w czyjeś życie i rozgrzebywania przykrej przeszłości.
– Masz rację. Darzę Stellę sympatią, bo imponuje mi ambicją i wiarą w siebie – stwierdziłam po oparciu się ręką o podłokietnik. – Poza tym… – zamyśliłam się na ułamek sekundy, pocierając palcem o czubek nosa – …jako dojrzała kobieta mam prawo poczuć czasem matczyny instynkt.
– Do bycia matką raczej ci nie po drodze. – Iwo bezmyślnie parsknął śmiechem.
– Jeśli mielibyśmy się trzymać stereotypowego podejścia do macierzyństwa i życia, schematu, który zapewne jeszcze w pradziejach wytyczyła jakaś niezbyt mądra głowa, przyznałabym ci rację. – Analizując tę myśl, zawiesiłam spojrzenie na przerwie między sąsiednimi fotelami. – Czasami jednak ludzie, świadomie bądź też nie, przełamują stereotypy i w pogoni za marzeniami, w poszukiwaniu nowych wrażeń lub ze zwyczajnego zrządzenia losu kroczą własną ścieżką.
– Twoje nastawienie do pewnych spraw zaczyna mnie niepokoić. – Iwo zmarszczył czoło, przybierając wyraz twarzy, który dodał mu kilka lat. – W towarzystwie młodych modelek czasami stajesz się wyobcowana. Mało tego, zdaje się, że to głównie przy Stelli popadasz w zadumę, milkniesz, jakby nie było cię wśród nas – przerwał, westchnął, po czym kontynuował: – Miałem się nie zdradzać, ale w zeszłym tygodniu widziałem cię płaczącą. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdybym nie zastał cię w takim stanie po raz pierwszy, odkąd się znamy. A przecież kumplujemy się nie od dziś, nieprawdaż? – podkreślił. Zgiął lekko kark, zbliżył się i spojrzał na mnie badawczo. – Wytłumacz więc, co się dzieje, Bereniko.
– E, tam! Nic poważnego! – Machnęłam ręką, na której oprócz brylantowej bransoletki błyszczał także złoty pierścień z nefrytowym kamieniem. – Przedsmak kryzysu wieku średniego – zażartowałam, wykrzywiając usta w jedną stronę.
– Potrzebujesz faceta. I to natychmiast!
– Bynajmniej! Facet jest na końcu listy moich potrzeb – prychnęłam. Nie chciałam nawet słyszeć o żadnym fałszywym samcu próbującym podbić moje serce.
– Może wreszcie zdradzisz mi przyczynę swojego uprzedzenia do płci przeciwnej?
– Ja nie dociekam, skąd w tobie niechęć seksualna wobec kobiet. – Spojrzałam na niego spod zagęszczonych rzęs, nie licząc na odpowiedź. – Iwo! Znasz zasadę naszej znajomości: nie dopytujemy o przeszłość, przyczyny i skutki. Zrozumiałe?!
– Nigdy z tobą nie wygram… – skwitował zrezygnowany, spoglądając przez okienko samolotu. – No to szykujemy się do lądowania.
Z przeszłością uporałam się już dawno temu, dlatego stroniłam od bolesnych wspomnień. Starałam się nigdy nie wracać nawet do tego, co się wydarzyło wczoraj.
Wsiadłszy do podstawionej na lotnisko czarnej limuzyny, w duchu dziękowałam za to, co zdołałam osiągnąć, kiedy wyszłam z burzliwego etapu swojego życia. Po całkowitym załamaniu, już uleczona, wyprostowałam się i ruszyłam przed siebie. Nie oglądałam się przez ramię, nie wodziłam wzrokiem po kątach, lecz niczym nieustraszona klacz galopowałam w stronę spełnienia.
Przemierzając ruchliwymi ulicami rozświetlony Mediolan, zachwycałam się wyjątkowością najbogatszej metropolii Włoch. Powszechna opinia turystów, że stolica Lombardii rozczarowuje i nie warto pozostawać w niej dłużej niż jeden dzień, kłóciła się z moimi wrażeniami. Mediolan kołysał się w rytmie, który należało poczuć pełnymi zmysłami. Pędzące miejskie życie, stylowi mieszkańcy zadający szyku na zatłoczonych uliczkach, a w końcu zróżnicowana architektura: począwszy od gotyckiej katedry, poprzez neoklasycystyczną galerię handlową, skończywszy na kompleksie targowym o fantazyjnej linii szklanego dachu. A do tego smaki kuchni lombardzkiej – rozkosz dla mojego delikatnego podniebienia! Bez zawahania mogłabym przepaść w takim mieście!
Liczyłam, że z jeszcze większym rozmachem rozwinę tutaj skrzydła, a nowe znajomości w kręgach mody umocnią pozycję mojej długo wypracowywanej marki.
Projektowanie i szkolenie modelek wypełniało całą codzienność, pochłaniając każde uderzenie serca. Wyciszało pamięć o skazach przeszłości, wyławiało z głębin niemocy. Przeprowadzało przez każdy dzień i utrzymywało na wyznaczonym torze. Trwałam, bo tworzyłam. Tworzyłam, bo pragnęłam trwać. Nieustannie.
1ABBA, The Winner Takes It All. Tłumacznie www.tekstowo.pl.
2K.M.S., Pokonać strach. Źródło: www.tekstowo.pl.
3Andrzej Rosiewicz, Czterdzieści lat minęło. Źródło: www.ising.pl
4Saint Germain des Prés – szósta dzielnica Paryża, położona na lewym brzegu Sekwany.
5Saint-Denis – miejscowość i gmina we Francji, w regionie Île-de-France, w departamencie Sekwana-Saint-Denis.
6Je t’invite dans la salle (fran.) – Zapraszam na salę.
7Serveur! (fran.) – Kelner!
8Myslovitz, Chciałbym umrzeć z miłości. Źródło: www.tekstowo.pl
9She may be lost… (ang.) – Może być zagubiona. Może być poza granicami. Wszystkie jej tkliwości i uroki mogłyby być czymś. Elton John, When a Woman Doesn’t Want You. Tłumaczenie www.tekstowo.pl.