Siedem grzechów przeciwko seksualności - Zbigniew Izdebski, Małgorzata Szcześniak - ebook

Siedem grzechów przeciwko seksualności ebook

Zbigniew Izdebski, Małgorzata Szcześniak

3,9
34,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Jak zadbać o udane życie seksualne? Czego się wystrzegać w relacjach z partnerem i... samym sobą? Jak pokonać własne lęki, fobie, uprzedzenia i ograniczenia, by seks dawał czystą przyjemność? Jak czerpać radość z seksu?

 

Profesor Zbigniew Izdebski, wybitny polski seksuolog, autor największych badań dotyczących zachowań seksualnych Polaków, wykładowca, pisarz i badacz, w rozmowie z dziennikarką i pisarką Małgorzata Szcześniak. Rozmowie trwającej przeszło siedem rozdziałów, ciepłej, zabawnej i wyważonej, pełnej anegdot i historii z bogatej, wieloletniej praktyki profesora. A przy tym wszystkim, niepomijającej żadnych, najważniejszych zagadnień, takich jak: religia, wstyd, zagubienie, zaniedbanie, manipulacja, wykluczenie i zgorszenie, które są jednak tylko pretekstem do głębokich przemyśleń i wniosków. Możemy czerpać z nich wiedzę, a co za tym idzie – pewność siebie.

 

***

 

„Zagranie Miśki Wisłockiej w „Sztuce kochania”, która odpowiedzialna była za rewolucję seksualną w Polsce, uświadomiło mi, że faktycznie trochę tych grzechów popełniamy. Głównie przeciwko sobie i swojej seksualności. Warto dowiedzieć się, czego nie robić lub jak robić to lepiej. Życie będzie wtedy o wiele przyjemniejsze!” – Magdalena Boczarska.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 192

Oceny
3,9 (83 oceny)
26
28
22
6
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Hulijiana

Z braku laku…

Bardzo słaba i niekontretna książka, sporo wątków ale potraktowanych po łebkach. Nie zdobyłam z tej książki jakiejś nowej wiedzy, nie zapamiętałam też nic ciekawego.
00
Monikajanuszkiewicz

Całkiem niezła

Mało szczegółowa, opisywała głównie stereotypy
00
Przylga

Nie oderwiesz się od lektury

Dobry kawał wiedzy!
00
Damaza

Nie oderwiesz się od lektury

Przystępna, bez spiny
00
doniecbiedroniec

Całkiem niezła

Bardzo dużo wiedzy, co jest super ale czyta się dość ciężko. Niby wywiad rzeka a nie ma się wrażenia płynności rozmowy
00

Popularność




Siedem grzechów przeciwko seksualności Tekst © prof. Zbigniew Izdebski, Małgorzata Szcześniak, 2021 Copyright © for the Polish edition by Poradnia K, 2021 Wydanie I
Redaktor prowadząca: PAULINA POTRYKUS-WOŹNIAK
Korekta: MAGDALENA GERAGA, JOLANTA KUCHARSKA
Projekt okładki: OLA NIEPSUJ
ISBN 978-83-66555-42-6
Wydawnictwo Poradnia K Sp. z o.o. Prezes: Joanna Bażyńska 00-544 Warszawa, ul. Wilcza 25 lok. 6 e-mail: [email protected]
Poznaj nasze inne książki. Zapraszamy do księgarni:www.poradniak.plfacebook.com/poradniakinstagram.com/poradnia_k_wydawnictwo
Konwersja: eLitera s.c.
.

Ludzie są niezmordowani w swoim dążeniu do szczęścia – mówi profesor Zbigniew Izdebski. Zrobią wszystko albo bardzo wiele dla udanego seksu. Bywa, że tkwią w relacjach, które nic ponad to im nie dają. Ale bywa też i tak, że emocje i fascynacja erotyczna idą w parze – wówczas możemy doświadczać całego wachlarza doznań, bawić się i cieszyć seksem, który nas do siebie zbliża. I o tym właśnie jest ta książka: o naszych potrzebach, lękach, fobiach, uprzedzeniach i ograniczeniach. Skupiliśmy się w niej, w dobie książek instruktażowych, na nieco zaniedbanym aspekcie seksualności – na emocjach. Profesor daje do nich prawo zarówno młodym, jak i tym w późniejszej fazie życia, osobom z niepełnosprawnością oraz zagubionym. Posiłkując się przykładami ze swojej praktyki zawodowej, opowiada o różnych aspektach ludzkiej seksualności, tej mieszczącej się w normach i tej wypartej, trudnej. Obala mity, walczy ze stereotypami. Podpowiada, co zrobić, aby nasze życie intymne było bardziej udane oraz jak odrzucić grzechy przeciwko seksualności, rozumiane nie tylko w kategoriach religijnych.

Małgorzata Szcześniak

.

CZYSTOŚĆ PRZEDMAŁŻEŃSKA

FILMY PORNOGRAFICZNE

ŚWIĘTA I LADACZNICA

SEKS WEDŁUG KOŚCIOŁA

ŚLUB KOŚCIELNY

WYSOKIE LIBIDO A POWOŁANIE

ANTYKONCEPCJA

REKONSTRUKCJA DZIEWICTWA

.

MAŁGORZATA SZCZEŚNIAK: Zacznijmy od statystyk – badań Zbigniewa Izdebskiego i Polpharmy z 2017 roku zrealizowanych przez IQS („Seksualność Polaków 2017”). Zgodnie z wiarą katolicką seks przedmałżeński jest grzechem. Tymczasem dowodzi pan profesor w swoich badaniach, że czystość przed ślubem zachowuje 9% Polaków z pokolenia starszych ludzi i tylko 1% osób młodszych. Z czego to wynika?

PROF. ZBIGNIEW IZDEBSKI: Dokładnie z tego, o czym pani powiedziała, czyli z podejścia do wartości religijnych. Zdecydowana większość Polaków deklaruje się jako katolicy. Ale to, że ktoś tak się definiuje, jeszcze o niczym nie świadczy. Bywa, że gdy taki zdeklarowany katolik wchodzi do łóżka, to seks idzie w swoją stronę, a wiara w swoją. Niektórym towarzyszy większe, a niektórym mniejsze poczucie winy. Od zawsze grupa ludzi, która nie przestrzegała reguł katolickich, była spora. Widzimy to świetnie w Kościele katolickim na przykładzie par, które się pobierają ze względu na ciążę.

MS: Naprawdę?

ZI: Znałem nawet fotografów, którzy się wyspecjalizowali w takich zdjęciach ślubnych, na których nie widać, że panna młoda jest w ciąży. Dopiero od niedawna mamy modę na fotografowanie ciążowych brzuchów.

MS: Zapoczątkowała ją Demi Moore. W ciepłe dni widuję ciężarne panie z gołymi brzuszkami!

ZI: Tak, to się już zmieniło. Gdy byłem młody, a było to jednak wiele lat temu, i gdy młodzi ludzie wyjeżdżali na studia, to pary wynajmowały dwa osobne pokoje. Albo młodzi mieszkali w dwóch różnych akademikach. Ale nie mieszkali razem! Dziś młodzi ludzie mieszkają razem i nie muszą tego uzgadniać z rodzicami, bo społeczeństwo się już z tym oswoiło. Młode pary traktują to albo w kategoriach ekonomicznych, bo wspólne mieszkanie jest tańsze, albo w kategoriach logistycznych, organizacyjnych, bo młodzi nie będą musieli poświęcać czasu na bieganie za sobą, niektórzy mają też wtedy większą kontrolę nad drugą osobą; ale za każdym razem za wspólnym mieszkaniem przemawiają względy praktyczne. Wielu rodziców patrzy na to z akceptacją, co kilkanaście lat temu było jeszcze nie do pomyślenia. Obrazują to też polskie seriale, które w dużej mierze odnoszą się do obyczajowości seksualnej współczesnych Polaków. To, co kiedyś młodym ludziom przychodziło z trudem, bo musieli to sobie wywalczyć, być mocno zdeterminowani – czyli wspólne mieszkanie – dziś jest łatwe do osiągnięcia. I to nawet w rodzinach katolickich. Scenarzyści nie zaciemniają obrazu, ale przekazują go w sposób dość rzetelny. Bardziej jednak ciekawi mnie nie kto współżyje przed ślubem, ale kto nie współżyje...

MS: Czyli inicjacja kobiety następuje po ślubie. I tu kończy się bajka: żyli długo i szczęśliwie. A może jednak nie?

ZI: Ale przecież w tym jednym procencie znajdują się także mężczyźni, którzy są bardzo przywiązani do religii. Są nawet tacy, którzy się nie masturbują! A jeżeli, to z dużym poczuciem winy lub nawet z obrzydzeniem. Oni nie dają sobie prawa do przyjemności – dlaczego mam się cieszyć z wytrysku? Traktują to w kategoriach fizjologicznych, bo im ten popęd bardzo przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu. I jeżeli go już rozładowują, to czynią to, ale mają z tym problem. Gdybyśmy mieli przeprowadzić gradację grzechu, to współżycie dla większości jest na pewno większym grzechem niż masturbacja.

MS: A jak się mają do tego stosunek międzyudowy, oralny, waginalny i analny?

ZI: Pani mnie nie oszczędza. Wszystko pani daje!

MS: Z jakiego powodu jest to gorsze od masturbacji? Przeprowadził pan gradację grzechu?

ZI:Mam wrażenie, że stosunek międzyudowy jest... najmniej grzeszny. A jednak swoje można uzyskać.

MS: A co z tego ma kobieta?

ZI: Jeżeli mężczyzna potrafi dobrze penetrować między udami, to poprzez wykonywanie odpowiednich ruchów może zafundować kobiecie niezłą jazdę bez trzymanki. I co najważniejsze, są mężczyźni, którzy się w tym wyspecjalizowali. Ale wracając do gradacji grzechu, potem następuje stosunek waginalny, a następnie oralny. Ten ostatni jest traktowany jako perwersja. A analny? Dla jednej pary będzie to perwersyjne poszukiwanie nowych technik, a dla innej forma zachowania dziewictwa waginalnego przed ślubem.

MS: Ekoantykoncepcja?

ZI: Niestety tak. Miałem kiedyś pacjenta zakażonego wirusem HIV. Dowiedział się o tym, będąc w związku małżeńskim, podczas honorowego oddawania krwi. Przyszedł na wizytę mocno wystraszony sytuacją. Najbardziej obawiał się, jak to przyjmie jego żona. Bardzo ją kochał, i to z wzajemnością. Nie wiedział, jak jej o tym powiedzieć. Przeprowadziłem wywiad: przed ślubem współżył z dwiema kobietami. Zasugerowałem, aby poprosił te panie, by się zbadały, a że mieszkały w tym samym mieście, przyszły i wykonały test na HIV. Okazało się, że są HIV ujemne. To nie było miłe doświadczenie ani dla nich, ani dla niego. Zaproponowałem, aby o to samo poprosił żonę. Zapłakany opowiedział mi, że jak się żenił, to jego żona była dziewicą. Był pewien, że to nie ona spowodowała zakażenie. Dla jego żony dziewictwo było wielką wartością i zachowała je do momentu ślubu.

Poprosiliśmy panią na rozmowę, wykonaliśmy test, okazało się, że pani jest HIV dodatnia. Ale gdy dokładnie zaczęliśmy analizować biografię tej kobiety, dowiedzieliśmy się, że w czasie swoich studiów prowadziła, będąc osobą głęboko wierzącą, aktywne życie seksualne. Miała sporo partnerów seksualnych, z którymi współżyła analnie i tylko analnie. Te zbliżenia dawały jej dużą satysfakcję. Sytuacja się wyjaśniła – to ona była zakażona jako pierwsza. Kobieta ta podkreślała cały czas fakt, że jest głęboko wierząca i że seks analny, z religijnego punktu widzenia, nie był dla niej w ogóle istotny. Nie utożsamiała go z żadną formą współżycia. Ci pacjenci do dzisiaj są w związku, a nawet można powiedzieć, że są dobrym małżeństwem. Niewątpliwie jest tak, że się bardzo kochają. I niewątpliwie było tak, że mąż był pierwszym mężczyzną, z którym ona zdecydowała się na współżycie waginalne po ślubie, mając poczucie, że to ta właściwa, kochana osoba. Poprzedni partnerzy byli atrakcyjni i chętni na seks, więc ona się na ten seks godziła. Ale miłością obdarzyła tylko męża.

MS: Ciekawe...

ZI: Byłem jak mediator w tej trudnej relacji. Ona płakała, on płakał. Był przerażony, myśląc, że to on ją zakaził. Kiedy okazało się, że jest odwrotnie – może to nie będzie właściwe słowo – był szczęśliwy, że to nie on był winny sytuacji. Taka miłość! Żyją zgodnie, leczą się, przyjmują leki...

Nie rozumiem jednego: dlaczego ludzie myślą, że muszą wszystkiego spróbować, wszystkiego się w życiu nauczyć, a seksu nie. I kiedy się pobieramy, to wszystko ma nam się udać tylko dlatego, że już mamy błogosławieństwo! A przecież mówimy o dwóch różnych rzeczach: o tym, co jest związane z systemem wartości, wiarą oraz o tym, co jest związane z naszą sferą seksualną, biologią, anatomią. I z tym ostatnim bywa różnie. Ludzie nierzadko czekają na współżycie seksualne, na inicjację, tymczasem im bardziej zwlekają, tym więcej mogą napotkać problemów. Żebyśmy się dobrze zrozumieli: nie mam nic przeciwko temu, aby ludzie zachowywali abstynencję seksualną do ślubu i żyli zgodnie ze swoją wiarą. Nie powinni jednak idealizować samego aktu. Tymczasem wydaje im się, że to będzie tak, jak Michalina Wisłocka pisała w Sztuce kochania: trzęsienie ziemi i świat się będzie kręcił... Że to będzie nie wiadomo co! A tu się okazuje, że to nieraz boli, że to nieraz nie wyjdzie, że mężczyzna nie ma pełnego wzwodu. Albo nie zna dobrze swojej fizjologii i stosunek jest bolesny. Do tego źle dobrana pozycja. Albo na przykład mężczyzna został nauczony bliskości i pieszczoty wystarczą mu do tego, żeby mieć wytrysk, zanim wprowadzi penisa do pochwy. Bywa, że kobiety naoglądały się filmów erotycznych, pornograficznych, a tu ani takiej dynamiki nie ma, ani takiego penisa. Penis jest taki „pospolity”! Zdarza się też, że nieobeznana z seksem kobieta się boi: penis jest średniej wielkości, a dla niej to jest po prostu olbrzym. I jeżeli jest w pochwie, to jeszcze pół biedy, ale gdyby miał się znaleźć w innych miejscach, to jest po prostu obrzydliwy. Podsumowując, jeżeli parze zależy na czystości przedmałżeńskiej, to powinna mieć wiedzę, z czym się ona wiąże, ale nie obejdzie się bez znajomości anatomii. Wiara katolicka z tego nie zwalnia.

MS: A czego nie wolno katoliczce?

ZI: Wielu rzeczy: innych form seksu, nie tylko waginalnego, seksu przedmałżeńskiego, seksu z tą samą płcią.

MS: Ojciec Ksawery Knotz, zwany katolicką Michaliną Wisłocką, pisze, że katolik może całować żonę poniżej pępka. Nie wolno mu stosować gadżetów ani oglądać pornografii. Z tym to się chyba każdy seksuolog zgodzi: filmy pornograficzne nie służą płci brzydkiej, a płeć piękna ich nie potrzebuje.

ZI: Jeżeli ma się dystans do pornografii, to wszystko może służyć.

MS: Sztuka użytkowa?

ZI:Tak, tylko trzeba wiedzieć, jaką pornografię oglądać. Pornografia nie służy wówczas, gdy jest jedynym bodźcem seksualnym, jakiego się doświadcza. Uzależnionym nie służy na pewno. Ale okazjonalnie pomaga rozładować napięcie i może urozmaicić życie seksualne.

MS: Czy mężczyzna, któremu w ciągu kilkunastu minut przesuwa się przed oczami wiele nagich kobiet, jest w stanie się podniecić przy tej jednej jedynej? A co, jeżeli podczas aktu seksualnego on potrzebuje dodatkowo popatrzeć na filmy pornograficzne?

ZI: Mamy problem. Ale to dotyczy tych mężczyzn, których pornografia zdominowała w jakiejś fazie życia. Jeżeli chcą w czasie współżycia oglądać taki film, to powinni wcześniej uzgodnić to z partnerką.

MS: A co wolno katoliczce? Jak pisała Michalina Wisłocka, podczas defloracji podłożyć poduszkę pod pupę?

ZI: Tak, żeby mniej bolało.

MS: A jeśli kobieta ma pochwicę? Pochwice biorą się przecież w zdecydowanej większości z restrykcyjności wychowania. Dotyczy to 2% kobiet.

ZI: Pochwica (zespół Mariona-Simsa, to dysfunkcja seksualna polegająca na silnym, bardzo bolesnym, odruchowym, niezależnym od woli skurczu mięśni pochwy) nie ma związku z tym, czy ludzie inicjują seks przed czy po ślubie. Wymaga natomiast konsultacji ginekologicznej, a później być może wsparcia seksuologicznego. I zaczyna się proces leczenia, który wcale nie jest taki krótki. Przyczyny bywają fizjologiczne (dysfunkcje w układzie pochwy) lub psychogenne – wiążące się z dużym lękiem przed samym faktem współżycia seksualnego.

MS: Z jakim problemem katoliczka przychodzi do pana profesora do gabinetu?

ZI: Z rozpasaniem swego męża! Ale to nie ma znaczenia, czy ktoś jest katolikiem, czy nie. Istotne, jakie jest jego przywiązanie do tradycji religijnej, czy to są osoby głęboko wierzące i praktykujące. Dla większości seks idzie w swoją stronę, a wiara w swoją. I mam tu na myśli praktyki seksualne, ich intensywność, seks oralny czy mobilizowanie jednej ze stron do oglądania filmów pornograficznych. Bywa, że kobieta nie chce oglądać tego typu filmów ze względów estetycznych, i może być ateistką. Jej kultura, osobowość tego nie akceptuje, i nie ma to nic wspólnego z wiarą.

Seks jest zresztą silnie powiązany z lękami niektórych kobiet przed współżyciem seksualnym, wynikającymi z faktu, że te kobiety nie stosują antykoncepcji, a jednocześnie oczekiwania mężczyzny co do współżycia seksualnego są takie, że on chciałby często i dużo. Kobieta – niekoniecznie. I wówczas ona wyznacza ten czas, kiedy może współżyć ze względów fizjologicznych. Kolejnym problemem jest system wychowania: kobieta niby kocha swojego męża, ale ma poczucie, że te relacje w związku między nimi nie są dobre. Bywa tak wtedy, gdy w pierwszej rodzinie tej kobiety mężczyźni byli przedstawiani jako najgorsza ludzka kategoria: mężczyzna dla niej to ktoś, od kogo będzie zależna, kto ją skrzywdzi i wykorzysta. Nie chodzi tylko o seks po ślubie, a raczej o to, że kobieta, która ma zachować czystość do ślubu, dostaje w spadku od matki i jej poprzedniczek obraz mężczyzny – siedliska zła, który chce tylko jednego.

MS: I gdy zdobędzie to jej dziewictwo, przestanie ją szanować i porzuci. Mężczyzna dostaje też przekaz od ojca: nie słuchaj „baby”, rób swoje.

ZI: Te przekazy ojców tylko utrwalają stereotypy. I niektórym kobietom jest potem trudno zrozumieć, że to są tylko stereotypy. Nie trzeba statystyk, aby to potwierdzić. Ale oczywiście tacy panowie, jakimi straszą matki, bywają. Świat byłby jednak bardzo smutny, gdyby składał się wyłącznie z takich mężczyzn.

MS: Czy bardzo religijni mężczyźni nie mają przypadkiem jeszcze silniej niż ich koledzy ateiści zakorzenionego podziału na świętą i ladacznicę?

ZI: Różnie bywa, ale w większości tę ladacznicę też by chcieli. Moi niektórzy pacjenci pragną takiego seksu, żeby się zapomnieć. To jest częsty problem tych ludzi, którzy wyobrażają sobie, że seks jest czymś niesłychanym w naszym życiu. Szczególnie dotyczy to osób, które niczego nie doznały w tej sferze albo doznały bardzo mało. Gdyby tak było, nasze domy zawaliłyby się od trzęsienia ziemi, i to nie wywołanego zmianami klimatycznymi. A potem przychodzi do seksu i okazuje się, że on jest TAKI i w dodatku z jednym partnerem. No i się narzeka. A obiektywnie jest to dobry seks! Trwa wystarczająco długo. Mężczyzna jest sprawny seksualnie, zachowuje reguły gry wstępnej, jest z partnerką w dobrej relacji. A kobieta oczekuje nie wiadomo czego. (W drugą stronę to działa podobnie). Są też kobiety głęboko religijne, które mają poczucie, że kobieta nie powinna tak... krzyczeć. A ona przeżywa orgazm. I ten orgazm fizjologicznie jest tak bogaty, że aż się chce krzyczeć.

MS: No ale nie wypada...

ZI:Nie wypada! Wypada natomiast gryźć rękę, wkładać sobie poduszkę do ust. Albo odwrócić głowę, żeby nic po sobie nie pokazać. A mężczyzna najprawdopodobniej byłby bardzo zadowolony. Bywa też i tak, że kobieta wstydzi się okazywać przyjemność, żeby mąż, dla którego jest pierwszą partnerką, nie zapytał: gdzieś ty się, do cholery, tego nauczyła? Tymczasem ona ma takie bogactwo doznań seksualnych z nim, i takie bogactwo ekspresji, do którego on nie jest przyzwyczajony... Czy on by chciał, aby kobieta pod nim tak krzyczała? Oczywiście! Ale niekoniecznie jego żona! Zdarza się i tak, że przychodzą do mnie mężczyźni, którzy mówią, że sporo inwestują w seks, w siebie, w grę wstępną, a na partnerce nie robi to wrażenia. Leży jak kłoda. Tymczasem ona po prostu się kontroluje, aby nie być za bardzo ekspresyjna. Czego się obawia?

MS: Że on ją odrzuci?

ZI: Albo że źle o niej pomyśli. Pytam wówczas tę kobietę, na jakiej podstawie tak sądzi. Bo gdy ja z nim rozmawiam w cztery oczy, to on mi mówi, że jemu brakuje spontaniczności, tego, żeby ona mu te paznokcie w plecy wbiła.

MS: Warto mieć długie i czerwone paznokcie.

ZI: Tak, on bardzo chciałby, by ona go podrapała. I mówi, że mu tego w tej relacji brakuje. Pytam tę kobietę w rozmowie w cztery oczy, czy ona też ma takie potrzeby. Dowiaduję się, że ją dużo wysiłku kosztuje, aby nie okazywać tego w takim stopniu. Dlaczego? Bo boi się reakcji męża. A jaka może być jego reakcja? I ona wtedy mówi tak: Proszę pana, jak ja z mężem oglądam jakiś film, i to nie erotyczny, tylko zwyczajny... I jak widać, że kobieta jest nie tylko dominująca, ale taka, no przeżywająca bardzo te swoje doznania seksualne, to on wtedy to komentuje: Ot, dziwka! I potem, kiedy oni się razem przy mnie spotykają i mówimy o ich wzajemnej ekspresji i w pewnym momencie on się dowiaduje, że ta jego żona pragnie tej ekspresji i że ona tylko zachowuje kontrolę, co nie jest wcale takie łatwe, mówi jej: Ale ty nie jesteś zdolna do takich reakcji! Ty jesteś jak kłoda. A ona na to: Wręcz przeciwnie, ja tylko się tak zachowuję. I cierpię z tego powodu, że nie mogę okazać tego, co czuję. Bo gdybym ci pokazała, jak cię pragnę, to powiedziałbyś jak ostatnio, gdy oglądaliśmy film: Dziwka! Na co odpowiada on: Ale ja to mówiłem z zachwytem! A ona do niego na to: Ale wiesz, kto to jest dziwka... Na co on odpowiada, że to super być z taką dziwką w łóżku. Używa tego sformułowania z ekscytacji!

To dotyczy wielu związków i jest to coś, co cały czas powtarzam: że seks w naszych związkach czy w ogóle związek między mężczyzną a kobietą to nie jest test na inteligencję, my nie mamy się domyślać, co chce lub czuje druga osoba. Ludzie powinni się komunikować w relacjach seksualnych i mówić o swoich potrzebach, oczekiwaniach i odczuciach. Inaczej nie poznamy potrzeb drugiej strony. A jeżeli ich nie wyartykułujemy, to mamy potem o sobie nieprawdziwe wyobrażenie.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki