Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Odkryj rzeczywistość, która zależy wyłącznie od Ciebie!
Autor „Spójrz na świat inaczej” przekonuje, że wszystko zależy od tego, w jaki sposób postrzegamy swoje otoczenie. To przecież my definiujemy, co jest dla nas dobre, a co złe, i tylko my możemy zadecydować, które problemy są naprawdę istotne, a które tkwią jedynie w naszej głowie. Żeby to jednak zrobić, trzeba nauczyć się patrzeć na życie inaczej: w szerszej perspektywie, bez uprzedzeń i negatywnych emocji.
Ten nieoczywisty, pełen błyskotliwych spostrzeżeń i odważnych pomysłów poradnik pomoże ci wzmocnić poczucie własnej wartości, zrozumieć układy społeczne, w których tkwi każdy z nas, i przestać się im bezkrytycznie podporządkowywać. Czy znajdziesz w sobie odwagę, by zburzyć dotychczasowy porządek i odkryć drugą stronę twojego życia?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 268
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tyle dobrych rzeczy napisałem innym pod ich potrzeby. Już czas napisać coś od siebie dla tych, którzy chcą zrozumieć, jak można stać się wolnym poprzez odpowiednie spojrzenie na rzeczywistość.
Jak postrzegany jest świat? Prawdopodobnie jest tyle interpretacji świata, ilu ludzi na ziemi. Zależą one od wielu czynników, jak na przykład miejsce urodzenia, poziom wykształcenia, religia czy zamożność. Jednak w postrzeganiu świata, odbiorze, jak na nas wpływa otoczenie, czy wręcz w możliwości i zasięgu naszego działania jest wiele elementów, które są spójne dla wszystkich. To są nasze reakcje, bardzo często wyrażane emocjami.
Otacza nas tyle nieistotnych spraw, na które paradoksalnie zwracamy zbyt dużą uwagę, chociaż nie mamy na nie wpływu. Absorbują nas i pochłaniają naszą energię. Reagujemy poprzez wyrażanie swojej opinii i wskazujemy rozwiązania, które według naszego postrzegania są „lekarstwem na wszystko”. Kiedy okazuje się jednak, że nie idzie to zgodnie z naszymi oczekiwaniami, budujemy w sobie coraz większą frustrację, która przenosi się również na inne aspekty naszego życia. Nie oznacza to jednak, że należy być obojętnym. Trzeba być świadomym istnienia własnej, kontrolowanej rzeczywistości i działać zgodnie ze sobą, wykorzystując dostępne możliwości i nie tracąc energii na walkę z wiatrakami.
Inna kategoria „zła tego świata” to tak zwana złośliwość rzeczy martwych. Przedmioty atakują nas ze wszystkich stron, a my w odwecie im oddajemy. I tak staje się to naszą codziennością. Prawda jest taka, że te wszystkie rzeczy same w sobie nie mają żadnego znaczenia. Znaczenie nadajemy im my poprzez ocenę, czy coś jest ładne albo brzydkie, użyteczne, szybkie, ciężkie, miłe i tak dalej. To nasza ocena albo interpretacja.
Ale wracając do postrzegania rzeczywistości, pozwól, że opowiem Ci przypowieść o trzech mędrcach.
„Trzej mędrcy wyruszyli w podróż, bo choć w ojczystym kraju uważano ich za mądrych, byli na tyle pokorni, że żywili nadzieję, iż w podróży poszerzą swą wiedzę. Ledwo wkroczyli do sąsiedniego kraju, zobaczyli w oddali wieżowiec. Cóż to może być? – pytali siebie nawzajem. Nasuwała się oczywista odpowiedź: idź i się dowiedz. Lecz to mogłoby być zbyt niebezpieczne. Przypuśćmy, że jest to coś, co wybucha, gdy ktoś się zbliża. Z pewnością mądrzej było zdecydować, co to jest, przed odkryciem prawdy. Mędrcy wysuwali więc różne teorie, analizowali je i na podstawie dotychczasowych doświadczeń odrzucali. W końcu postanowili, że obiekt ten, czymkolwiek jest, mógł być wzniesiony jedynie przez olbrzymów.
Z tego wywnioskowali, że bezpieczniej będzie unikać tego kraju. Wrócili więc do domu, wzbogaciwszy swą wiedzę o to doświadczenie”[1].
Co z tego wynika? Podejmując działania oparte na niewłaściwej interpretacji, możemy się kręcić w kółko, tkwiąc w przekonaniu, że przecież dajemy z siebie wszystko, tylko ten świat jest niewdzięczny. Nasze postrzeganie rzeczywistości może stać się pułapką, w której przez niewiedzę i nieświadomość będziemy się poruszać jak chomik w kołowrotku – pozornie do przodu, a życie przemija.
W tej książce opisałem własne spostrzeżenia dotyczące tego, w jaki sposób można interpretować wszystko, co nas otacza, jakie są warianty naszej interakcji z otoczeniem i jakie budzą konsekwencje. Jest to spojrzenie na świat INACZEJ. Potraktuj to jako coś w rodzaju mapy. Znajdziesz tutaj objaśnienia poszczególnych jej elementów, jednak to Tobie pozostawiam ostateczną decyzję, czy i w jaki sposób będziesz z tej wiedzy korzystał.
Swoje spostrzeżenia zawarte w tej książce oparłem na własnych doświadczeniach i przemyśleniach oraz mądrości wielu autorów interesujących książek.
Aha, jeszcze jedno. Ponieważ często zwracam się do czytelnika, konieczny był wybór formy osobowej. Zdecydowałem, że będzie to forma męska (pewnie dlatego, że jestem mężczyzną), jednak nie doszukuj się w tym żadnego podtekstu. Trzeba się było na coś zdecydować – i tak zrobiłem.
Człowiek jest kowalem swojego losu. Ważne jest, czy kujesz w złocie, czy w glinie. Najlepszy czas, aby coś zmienić w swoim życiu, był dziesięć, piętnaście, a może dwadzieścia lat temu. Kolejny najlepszy moment jest dzisiaj.
[1] Anthony de Mello, Modlitwa żaby, Zysk i S-ka, Kraków 1992, 1998, s. 46.
ZROZUMIEĆ OTOCZENIE
Dalajlama zapytany o to, co najbardziej zadziwia go w ludzkości, odpowiedział:
„Człowiek. Bo poświęca swoje zdrowie, by zarabiać pieniądze, następnie zaś poświęca pieniądze, by odzyskać zdrowie. Oprócz tego jest tak zaniepokojony swoją przyszłością, że nie cieszy się z teraźniejszości”[2].
Nasze życie to nieustanny kontakt z otoczeniem, a w szczególności z innymi ludźmi (oczywiście są ludzie, którzy wybrali życie w samotności i ograniczyli kontakty międzyludzkie do minimum, ale nie dla nich jest ta książka). Ludzie stworzyli systemy struktur z hierarchiami, określonymi zasadami i zależnościami, które nieświadomie nas przyporządkowują i klasyfikują. Taka struktura (nazwijmy ją układem) powstaje, gdy grupa ludzi jednoczy się we wspólnym celu. Zasada działania układu jest podobna do rezonansu mechanicznego: ludzie funkcjonujący na tych samych częstotliwościach co układ przekazują mu swoją energię. Dzieje się tak dlatego, że układy pasożytują na ludzkich uczuciach i reakcjach. Dotyczy to zarówno odczuć negatywnych, takich jak nienawiść, przygnębienie, rozpacz, strach, pogarda, obrzydzenie, zarozumialstwo, oburzenie czy poczucie winy, jak również tych pozytywnych, takich jak duma, idealizacja, przywiązanie, litość, uwielbienie, podniecenie, zachwyt i rozczarowanie. A co, jeśli ktoś nie żyje zgodnie z zasadami układu? Otóż, kto się nie podporządkuje układowi, zostaje ukarany albo wyrzucony z jego struktury. Przykładami układów są partie, Kościoły, korporacje, szkoły, urzędy, wojsko, kluby sportowe, a także mniej oficjalne zgrupowania, jak środowisko uzależnionych od różnego rodzaju używek, grupy kibiców czy też toksyczni sąsiedzi. Należąc do układu, można oczywiście podejmować samodzielne decyzje, jednak nie mogą one kłócić się z obowiązującymi zasadami. Człowiek, który trafia pod wpływy układu, traci część swojej wolności i staje się „trybikiem maszyny”.
Dawniej ludzie czerpali z dobrodziejstw natury, nie ingerując w jej strukturę. Rośliny i zwierzęta były dzikie i naturalne. W pewnym momencie jednak człowiek uświadomił sobie, że może roztoczyć nad naturą sieć kontroli. Dostrzegł, że może wykorzystać ją dla własnych potrzeb, i zaczął tworzyć struktury i zasady określające, w jaki sposób ujarzmić przyrodę. W efekcie życie roślin i zwierząt zostało sprowadzone do prymitywnych potrzeb rozmnażania. Zwierzęta zostały pozbawione własnych instynktów, które kształtowały się w nich przez setki lat (na przykład ochrona przed drapieżnikami, zdobywanie pożywienia, przeżycie zimy czy suszy, wychowanie potomstwa). Człowiek zapewnił zwierzętom hodowlanym dach i wyżywienie, jednak ceną za ten „dobrobyt” było ich całkowite podporządkowanie się człowiekowi.
W ten sposób człowiek sam stał się ofiarą, ponieważ jego egzystencja sprowadzona została do produkcji, sprzedaży i kupna różnych towarów. Człowiek stał się niewolnikiem konsumpcjonizmu. Ludzie, u których potrzeba posiadania dominuje, często popadają w skrajności. Z jednej strony gromadzą coraz więcej dóbr, mimo że ich nie potrzebują – i popadają w stan egoizmu i pretensjonalności. Z drugiej strony, kiedy nie stać ich na zaspokojenie potrzeby posiadania, a towary w sklepach kuszą, takie osoby odczuwają frustrację i wyładowują się poprzez agresję, a nawet kradzież lub oszustwo. Ludzie podporządkowani konsumpcjonizmowi nie zdają sobie sprawy, że sterują nimi układy, które określają ich sposób bycia i zachowania. Układami tej kategorii mogą być organizacje skupiające ludzi zamożnych lub – po przeciwnej stronie – organizacje przestępcze. Są to jednak skrajne przypadki. Bardziej „życiowym” przykładem są kluby lojalnościowe (czyli kluby oferujące zniżki i udział w specjalnych promocjach). Oczywiście nie ma nic złego z korzystania ze specjalnych ofert, jednak trzeba robić to świadomie, a nie kupować, „bo jest okazja”.
Każdy układ jest z natury destrukcyjny (w różnym stopniu), chociaż nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Pomyśl o układach, do których należysz. Z pewnością znajdą się w tej grupie układy, które są Twoim zdaniem neutralne lub wręcz mają na Ciebie pozytywny wpływ (z reguły jest to efekt początkowego zauroczenia z perspektywy nowego członka). Z biegiem czasu jednak zaczniesz powoli dostrzegać ich destrukcyjną naturę. Działanie układu koncentruje się na pozyskaniu jak największej liczby członków, a następnie odbieraniu im energii i ustanawianiu kontroli, a to wzmaga frustracje, złe emocje, złość i bezsilność jednostek. Nie ma członków – nie ma układu.
A co z organizacjami dobroczynnymi, ekologicznymi albo towarzystwami opieki nad zwierzętami? Czy to też są układy destrukcyjne? Tutaj sprawa wygląda nieco inaczej. Jeżeli czujesz powołanie i jesteś szczęśliwy, to znaczy, że odnalazłeś swój układ. Możesz w nim funkcjonować, bo energia, którą się dzielisz, w zamian daje Ci poczucie własnej wartości, spełnienia i nadaje sens Twojemu działaniu. Jednak musisz mieć świadomość, że nawet taki (założony ze szczytnych pobudek i w dobrym celu) układ nie interesuje się Tobą i nie obchodzi go Twoje szczęście. Jedyne, czego chce, to Twoja energia.
W 1970 roku przeprowadzono eksperyment z udziałem kleryków z Princeton Theological Seminary. Każdemu polecono, aby udał się do oddalonej o paręset metrów sali, w której będzie miał wygłosić kazanie na temat przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Jeśli nie pamiętasz, kim była ta postać, pozwól, że przybliżę Ci jej genezę. Biblijna historia mówi, że pewien Żyd został napadnięty, obrabowany, pobity i pozostawiony na pewną śmierć na poboczu. Po jakimś czasie przechodził obok niego kapłan, który nie zareagował na jego widok. Później leżącego Żyda ujrzał Samarytanin (według Żydów członek sekty), który widząc bliźniego w potrzebie, zatrzymał się, udzielił mu pomocy i ocalił jego życie.
Klerycy jeden po drugim udawali się w kierunku wskazanej sali. Zapewne po drodze zastanawiali się, w jaki sposób błyskotliwie wyjaśnić morał opowieści o miłosiernym Samarytaninie. Na trasie autorzy eksperymentu posadzili nędznie ubranego człowieka. Siedział przy drzwiach z pochyloną głową i zamkniętymi oczami. Wyglądał, jakby osunął się na ziemię na skutek jakiejś dolegliwości. Kiedy klerycy mijali tego człowieka, ten wydawał z siebie jęki i pokasływał. Autorzy eksperymentu chcieli mieć pewność, że każdy z kleryków go zauważy. Większość jednak nawet się nie zatrzymała, aby zapytać, czy coś mu nie dolega, nie mówiąc już o udzieleniu pomocy. Wyzwanie, jakie postawił przed nimi układ, przewyższało moralny obowiązek niesienia pomocy.
Czasem człowiek znajduje układ, w którym czuje się dobrze. Działając na częstotliwości układu (przestrzegając zasad), przekazuje mu swoją energię, a w zamian otrzymuje stabilne środowisko (co nie oznacza, że czuje się szczęśliwy, raczej bezpieczny w strefie swojego komfortu). Niewielka część energii wraca do niego, dając złudzenie, że to układ daje mu siłę do życia (bo na przykład dostanie pochwałę i będzie miał poczucie dobrze spełnianego obowiązku – uwaga – wyznaczonego przez układ). Jednak gdy tylko zacznie łamać obowiązujące zasady, a jego działania przestaną się pokrywać z częstotliwością układu, zostanie ukarany, wyrzucony z układu, a nawet zniszczony.
Są układy, które istnieją od dawna i tylko czasem zmieniają zasady. Są też takie, które znikają, i są takie, które dopiero powstały. Układy są częścią naszego życia i nie da się ich wyeliminować. Są trzy możliwości egzystowania w świecie układów:
Jesteś w układzie.
Jesteś przeciwnikiem układu, co oznacza, że być może jesteś w innym układzie.
Jesteś neutralny dla układu.
Bycie neutralnym dla układu i opanowanie umiejętności korzystania z jego zasobów (nie dając się do niego wciągnąć) to droga do kreowania własnej rzeczywistości. To kierunek umożliwiający pełne decydowanie o własnym szczęśliwym życiu. Być może jest to też droga do stworzenia własnego układu, którego staniesz się przywódcą[3].
Na ludzi najbardziej skutecznie działają negatywne emocje. Dręczy ich to, co wywołuje niepokój, niezadowolenie i strach. Nasza psychika ukształtowała się właśnie poprzez destrukcyjne układy, które na przestrzeni wieków utrzymywały ludzi w strachu i skutecznie nimi manipulowały. Obecnie również takie układy występują, tylko zmienił się obraz strachu. To już nie jest strach przed śmiercią, uwięzieniem i brakiem pożywienia, ale przed utratą pracy, zaciągniętymi zobowiązaniami czy wyjściem poza strefę komfortu. Mimo że ludzie nie wiedzą, czego tak naprawdę chcą, wiedzą dokładnie, czego sobie nie życzą. Taka postawa wyzwala w nich działania obronne skoncentrowane na zachowaniu status quo, co nie pozwala na sprecyzowanie własnych celów i uniemożliwia podjęcie działania i ryzyka, aby je realizować. W efekcie uaktywniony zostaje jeden z największych strachów – strach przed zmianą.
Układy tworzone przez ludzi mają brutalniejszy wymiar niż te w przyrodzie. Mimo że w przyrodzie stale coś pożera coś innego, nie mamy do czynienia z ciągłą walką – to interpretacja człowieka. W naturze panuje równowaga. Zwierzęta rzadko zadają sobie rany, a jeśli zabijają, to tylko z pobudek fizjologicznych – i robią to instynktownie. My natomiast przyzwyczailiśmy się do życia, w którym na co dzień spotykamy wrogość, rywalizację, zawiść i nietolerancję, i traktujemy to jako coś normalnego.
Złe zachowania są efektem prowokującej gry układów. Natura człowieka (poza skrajnymi przypadkami związanymi z zaburzeniami psychicznymi) nie jest zła. Ludzie robią okropne rzeczy, będąc pod wpływem układu. Prowokacja układu dotyczy nie tylko przemocy wobec innych, ale również wobec siebie. Pod przykrywką fałszywej odwagi ludzie posuwają się do zuchwałych czynów, nie myśląc o tym, że ryzykowanie własnego zdrowia i życia to głupota. Układy manipulują jednostkami, rzucając hasła typu: „Chyba nie stchórzysz?”, „Nie pękaj”, „Pokaż, co potrafisz”, a człowiek niczym bezbronna mysz daje się złapać w pułapkę. Wyzwolone w nim poczucie własnej ułomności zmusza go do udowodnienia, że nie jest tchórzem i – co gorsze – czasem ryzykuje zdrowie i życie innych. Trzeba być świadomym, że nic nikomu nie trzeba udowadniać, i pod żadnym pozorem nie wolno dać się prowokować.
Na czele układu stoją przywódcy. Są to „kierownicy” mający władzę na różnych poziomach. Możemy wyróżnić między innymi struktury państwowe, partyjne, biznesowe, społeczne, wyznaniowe i nieformalne, jak na przykład grupy przestępcze. Przywódcy niekoniecznie dysponują wyjątkowymi zaletami, kompetencjami czy wiedzą. Ich głównym atutem jest dopasowanie do układu i umiejętność przekonywania innych, aby do nich dołączyli. Ponadto kształtują układ i wykorzystują energię podwładnych. Nie można jednak zapomnieć, że to układ daje im władzę – dopóki są użyteczni. Jeżeli przestaną przynosić korzyści w postaci nowych zasobów albo, co gorsza, zaczną je tracić, to układ ich usunie. Taka sama sytuacja będzie miała miejsce, jeśli dotychczasowi przywódcy będą chcieli zmienić zasady, przeciwstawiając się innym przywódcom. Historia pokazuje wiele takich przypadków. Przykładem może być Napoleon, który został zdradzony przez własnego marszałka Marmonta i zmuszony do abdykacji.
Jest też inny rodzaj ludzi promowanych przez układy. Można ich nazwać gwiazdami. Gwiazda nie jest przywódcą układu, ale swego rodzaju narzędziem marketingowym służącym do pozyskiwania nowych członków (podwładnych). Większość z nas marzy o byciu gwiazdą (nawet jeśli tego wprost nie wyrażamy) i osiągnięciu sukcesu. Gwiazda to przecież synonim dostatku i sławy – to za nią stoją zachwycone tłumy fanów i sponsorzy.
Jaki to ma związek ze zjawiskiem układów? Zewsząd słyszymy, że aby zostać gwiazdą, trzeba ciężko na to zapracować. Gwiazdy jednak mają wyjątkowe cechy i zdolności, które potrafią wykorzystywać. Mogą to być na przykład talenty aktorskie, muzyczne, sportowe czy też umiejętność komunikowania się, charyzma albo uroda. Układy promują gwiazdy, roztaczając wokół nich beztroską perspektywę, że gwiazdą może zostać każda wystarczająco wytrwała osoba. Jest jednak coś, czego nie komunikują, a mianowicie: każdy człowiek ma pewne unikalne talenty i zdolności, które wystarczy poznać i umiejętnie wykorzystywać. Co się dzieje, kiedy młodzi ludzie są tak skupieni na swoim idolu, że chcą się do niego upodobnić i zapominają o swojej unikalności? Zamiast rozwijać własne talenty i odnaleźć swoją tożsamość i własne cele, zadowalają się namiastką szczęścia i naśladują innych. Oczywiście jest garstka osób, które się wyłamują, rozwijając swoją indywidualność. Takie jednostki w przyszłości stają się kreatorami, wyznaczając trendy w różnych branżach i odkrywając nowe perspektywy. Uwalniają się spod władzy jednego układu i stają się przywódcami innego (lub gwiazdami). Dla układów to z kolei okazja, by mogły się promować, że naprawdę są jednostki, które osiągają sukces – pod jednym warunkiem: przestrzegaj naszych zasad i pracuj jeszcze więcej.
Wielu gwiazdom daleko do ideału. Odbiegają od przyjętych standardów i wyobrażeń o tym, jacy powinni być i jak każdy mają wady. Na przykład Novak Djoković, świetny sportowiec, który nie panuje nad emocjami, Brigitte Bardot, piękna aktorka z zezem, albo świetna piosenkarka, ale beznadziejnie śpiewa na scenie. Dlaczego są gwiazdami? Odpowiedź jest prosta: zachowały własną osobowość i ignorują stereotypy.
Czy znasz historię szwedzkiego skoczka narciarskiego Jana Bokloeva? Zyskał sławę jako pierwszy skoczek skaczący stylem V. Szwed odkrył nową technikę przez przypadek – podczas jednego ze skoków źle wyszedł z progu na skoczni, przez co jego narty ustawiły się w kształt litery V. Zdziwił się, gdy okazało się, że wylądował znacznie dalej niż zwykle. Po kilku kolejnych próbach przekonał się do swojego odkrycia. Wkrótce przyszedł czas na starty w Pucharze Świata, jednak sędziowie byli bezlitośni i karali Szweda bardzo niskimi notami za to, że nie skakał jak wszyscy ze złączonymi nartami. Jednak Bokloev nie dał się podporządkować układowi i kontynuował skoki swoją nowatorską techniką. Prezentował coraz wyższy poziom, rekompensując niskie noty odległością. Wreszcie w sezonie 1988/1989 skakał już na tyle daleko, że nawet słabe noty sędziów nie przeszkodziły mu w wywalczeniu pierwszego miejsca w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. W efekcie styl V zaczęli stosować także inni skoczkowie. Układ, pozbawiony narzędzi na ukaranie bądź wyrzucenie Bokloeva, zmienił zasady, ustanawiając styl V jako standardowy.
Im bardziej destrukcyjny jest układ, tym większą agresję przejawia względem innych. Jego podstawowym celem jest przeciągnięcie ludzi na swoją stronę, a agresja często objawia się poprzez porównania, przypisywanie roli przeciwnika czy wroga, dyskryminację i podział na „lepszych i gorszych”. Osoby uwikłane w walkę pomiędzy układami rzadko wychodzą bez szwanku. Jest to tym bardziej druzgocące, że walka jest bezpłodna i często rujnuje życie jednych i drugich (a przynajmniej w jakimś zakresie je dewastuje). Ekstremalny przykład walki to wojna, w wyniku której ludzie tracą to, co najcenniejsze, w imię szlachetnych zasad. Innym, łagodniejszym przykładem jest rywalizacja o klienta, wyborcę, zasoby naturalne czy kontrakty. Ponieważ funkcjonowanie społeczeństwa oparte jest na układach, które walczą o członków (często miedzy sobą), żyjemy w czasach, gdy ideą jest konkurencyjność. Rywalizujemy między sobą na wszystkich poziomach – od konfliktów międzypaństwowych, poprzez aplikację na intratne stanowisko, aż po miejsce na parkingu przed centrum handlowym.
Materializując swoją strukturę na przykład poprzez środki finansowe, budowle, sprzęt (a także zasoby ludzkie), układ staje się silniejszy i bardziej atrakcyjny dla przyszłych członków. Rywalizacja układów na poziomie materialnym daje członkom poczucie, że walczą „o swoje”, mimo że wartości materialne do nich nie należą. Jedyną ich korzyścią jest możliwość korzystania z tych zasobów, choć i ta kwestia może być wątpliwa. Często zdarza się, że dobra materialne układu są w pełni dostępne wyłącznie dla przywódców. Pozostali dostają namiastkę i obietnicę, że jak będą posłuszni, to w przyszłości „dosiądą do stołu przywódców”. Stare układy często zwalczają nowe w obszarze materialnym poprzez ich przejmowanie (włączanie we własne struktury) lub blokowanie, które uniemożliwia rozwój (na przykład zmiany w prawie, tworzenie fałszywego obrazu konkurencyjnego układu), a nawet poprzez presję (na przykład górnicy broniący zamknięcia deficytowych kopalń).
Zdarza się, że ktoś przeciwstawia się układowi i zaczyna z nim walczyć. Jeżeli w tej walce nie stworzy własnego układu, skazany jest na porażkę. Z układem wygra tylko inny układ. Wystarczy przyjrzeć się biografii Nelsona Mandeli, który spędził w więzieniu dwadzieścia siedem lat. Nie wygrałby z układem, gdyby nie wspierał go Afrykański Kongres Narodowy (ANC), którego stał się przywódcą. Wyszedł na wolność dzięki działaniom ANC popartym naciskami międzynarodowymi. Stworzył układ, który najpierw uwolnił go z więzienia, a potem pozwolił na przejęcie władzy w RPA.
Jeżeli wydaje Ci się, że energię oddają tylko członkowie układu, to się mylisz. Jego przeciwnicy, wchodząc z nim w interakcję, również są pozbawiani energii. Jeżeli są zorganizowani, zaczynają działać i tworzą własny układ, który stanie do walki (i zdarza się, że wygrywają lub przynajmniej osiągają korzystne dla siebie zmiany). Jeżeli jednak zabraknie działania, a przeciwnicy skupią się jedynie na narzekaniu, podsycaniu frustracji, obgadywaniu i wymądrzaniu się, bezpowrotnie stracą energię.
W przypadku gdy układ nie może pozyskać członka, stosuje wyrafinowane metody, aby wygenerować negatywną energię, którą się zasili. Potrafi w swoich działaniach wyprowadzić nas z równowagi (nasza energia wykorzystywana jest przeciwko nam i wpływa na nasze samopoczucie i zdrowie). Jeśli dasz się oszukać (zmanipulować), to zawsze odczujesz tego negatywne skutki. Prowokacja układu oparta jest przede wszystkim na uczuciach i potrzebach człowieka. To są sfery, które łatwo zranić i łatwo wywołać negatywne reakcje. Dodatkowo za uległość prowokacji układów odpowiadają również złe nawyki, które działają jak automat i złudzenie bezpieczeństwa.
Manipulacja układów jest oparta na wywoływaniu emocji, dlatego obrona przed nią nie jest łatwa. Jeśli jednostka nie potrafi panować nad emocjami, reaguje w sposób oczekiwany przez układy. Moim sposobem na radzenie sobie z emocjami jest sięgnięcie do źródła wywołującego te emocje i udzielenie odpowiedzi na kilka pytań:
Czy wywołujący emocje ma dla mnie jakiekolwiek znaczenie?
Czy mam wpływ na czynniki wywołujące złe emocje?
Czy warto poświęcić mój czas i się tym zajmować?
Czy istnieją pozytywne aspekty tej sytuacji?
Tworzę subiektywną ocenę sytuacji, gdzie to ja jestem na pierwszym miejscu. Pozwala mi to zracjonalizować okoliczności, a mój stosunek do danej sytuacji przybiera jedną z postaci:
Mój czas jest dla mnie cenny i nie warto wdawać się w emocjonalną dyskusję, która do niczego nie prowadzi. Mogę śmiało zakomunikować: to nie jest mój problem.
Nie będę się skupiał na rzeczach, na które nie mam wpływu.
Każdy jest, jaki jest. Akceptuję to i jestem sobą. Nie muszę utrzymywać kontaktu z tymi, którzy mi nie odpowiadają, ale nie oceniam ich. Wiem, że każdy ma własną prawdę opartą na przeżyciach i doświadczeniach.
Nie noszę w sobie urazy. Jestem wolny.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji
[2] Źródło: https://pozytywnecytaty.pl/dalajlama-o-tym-co-go-zadziwia/
[3] Co oznacza wyrażenie „przywódca układu”, opisuję w następnym podrozdziale.
Spójrz na świat inaczej
ISBN: 978-83-8313-744-5
© Piotr Klimek i Wydawnictwo Novae Res 2023
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody Wydawnictwa Novae Res.
REDAKCJA: Aleksandra Płotka
KOREKTA: Agnieszka Łoza
OKŁADKA: Wiola Pierzgalska
Wydawnictwo Novae Res należy do grupy wydawniczej Zaczytani.
Grupa Zaczytani sp. z o.o.
ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia
tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]
http://novaeres.pl
Publikacja dostępna jest na stronie zaczytani.pl.
Opracowanie ebooka Katarzyna Rek