Tytuł dostępny bezpłatnie w ofercie wypożyczalni Depozytu Bibliotecznego.
[PK]
Książka dostępna w katalogu bibliotecznym na zasadach dozwolonego użytku bibliotecznego.
Tylko dla zweryfikowanych posiadaczy kart bibliotecznych.
Książka dostępna w zasobach:
Biblioteka Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 858
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Starożytne bitwy morskie
W serii HISTORIA MORSKA ukazały się
Dzieje Hanzy Ph. Dollingera, 1975; Druga wojna światowa na morzu J. Lipińskiego, Gdańsk 1976; Zbrodnie wojenne na morzu w drugiej wojnie światowej T. M. Gelewskiego, 1976; Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II F. Braudela, t. I 1976 i t. II 1977; Tajemnice starożytnej żeglugi T. Łoposzki, 1977; Transatlantyki W. J. Urbanowicza, 1978; Wojny na Bałtyku w X—XIX w. E. Kosiarza, 1978; Historia Gdańska pod red. nauk. E. Cieślaka, t. I 1979 i t. II 1981; Pierwsza wojna światowa na Bałtyku E. Kosiarza, 1979; Morskie imperium Holandii 1600—1800 C. R. Boxesa, 1980; Flota Białego Orła E. Kosiarza, 1980; Wisła w dziejach Polski S. Gierszewskiego, 1982; Morze Śródziemne. Region i jego dzieje F. Braudela, F. Coarellego, M. Aymarda, 1982; Konflikty i zbrojenia morskie w latach 1920—1939 J. Dyskanta, 1983; Dzieje jachtingu światowego W. Głowackiego, 1983; Morskie imperium Hiszpanii J. H. Perry’ego, 1983; Z kontynentu na kontynent T. Heyer-dahla, 1984; Jan III Sobieski a Bałtyk M. Kcimaszyńskiego, 1984; Gdańscy ludzie morza w XVI—XVIII w. M. Boguckiej, 1984; Od wojny krymskiej do bałkańskiej J. Gozdawy-Gołębiowskiego, 1985; W obronie tronu króla Stanisława Leszczyńskiego E. Cieślaka, 1987; Morskie dzieje Portugalczyków J. G. Da Silvy, 1987; Wyprawy morskie, podróże i odkrycia Anglików R. Hakluyta, 1988; Druga wojna światowa na Bałtyku E. Kosiarza, 1988; Dzieje żeglarstwa polskiego W. Głowackiego, 1989.
Na obwolucie obraz Etienne Meyera przedstawiający bitwę pod Trafalgarem: „Re-doutable” w chwili poddania się, z prawej — „Victory” (reprod. O. Warner, Great Sea Battles, London 1963).
Tadeusz Łoposzko
Wydawnictwo Morskie-—Gdańsk 1992
Ókładka i strona tytułowa Wladyslaw Kawecki
Indeks osobowy i nazw geograficznych Małgorzata Bączkowską
Mapy Bogdan Zacharek
Reprodukcje Urszula Kiczka
Redaktor Elżbieta Babińska
Redaktor techniczny Barbara Bukowska-Przy chodzeń
Korektor Aniela Wilkanowicz-Głuszko
ISBN 83-215-3281-0
© Copyright by Wydawnictwo Morskie Gdańsk 1992
Od dłuższego już czasu można zaobserwować stały wzrost zainteresowania polskich czytelników sprawami morskimi, problematyką morską w szerokim znaczeniu tego słowa. Odnosi się to nie tylko do zawsze pasjonujących młodzież podróży i przygód na dalekich morzach i oceanach, lecz w nie mniejszym stopniu także do dziejów morza — wojen i bitew morskich, wielkich batalii staczanych przez potężne floty, zmagań o opanowanie mórz i żeglugi.
Również zagadnienia związane z epoką starożytną, najdawniejszymi cywilizacjami i kulturami, ich rozwojem i kolejami losu — to tematyka ciesząca się ogromnym powodzeniem. Książki z tej dziedziny niezwykle szybko znikają z półek księgarskich, a zapotrzebowanie na nie jest zawsze duże.
Wydaje się, że połączenie tych dwóch dziedzin: wojen i bitew morskich z epoką starożytną może się stać szczególnie interesujące i atrakcyjne; tym bardziej, że w epoce starożytnej rozgrywały się liczne i długotrwałe wojny morskie, dochodziło do gigantycznych wprost bitew ogromnych flot wojennych, a zmagania na morzu stanowiły niezwykle istotny aspekt dziejów niemal wszystkich wielkich państw tego okresu.
Polski czytelnik miał już okazję do zapoznania się z tak określonym tematem, ukazało się bowiem z tego zakresu kilka opracowań. Już z czasów międzywojennych można wymienić dobrze napisane i bardzo pożyteczne prace W. Huberta1. Po wyzwoleniu ukazała się praca S. Miesz-kowskiego Zarys historii wojen morskich, pomyślana jako skrypt dla słuchaczy szkół morskich, uwzględnia ona jednak czasy starożytne jedynie w minimalnym zakresie2. Podobnie, wydana w dziesięć lat po niej popularna książeczka Cz. Ptaka, poświęcona bitwom i wojnom morskim, Od Artemizjum do Okinawy9, która niestety zawiera sporo błędów rzeczowych. W nieco szerszym stopniu problematykę starożytną uwzględnia piękna książka E. Kosiarza Bitwy morskie1, a także Zarys historii wojskowości powszechnej do końca wieku XIX J. Sikorskiego5. Obie książki to bardzo dobre, pięknie napisane i wydane opracowania. Jednakże ze względu na ich charakter, omawiają one jedynie niektóre wybrane, najważniejsze bitwy morskie (Kosiarz, s. 13—38, Sikorski, s. 64— —75 i 101—110). Również w przełożonej niedawno na język polski pracy Braudela, Coarelliego i Aymarda o Morzu Śródziemnym6 wojny i bitwy morskie zostały przedstawione jedynie w bardzo ogólnym zarysie, w sposób pobieżny.
Brak jest w polskiej literaturze (zarówno naukowej, jak też popularnej) całościowego, obszernego opracowania problematyki związanej ze starożytnymi wojnami i bitwami morskimi, które mogłoby dać czytelnikowi stosunkowo pełny obraz tych zagadnień. Oczywiście, jest sporo na ten temat opracowań zagranicznych, co wynika z większego niż u nas i wcześniej zrodzonego zainteresowania dziejami morskimi narodów, lecz są to prace w zasadzie w Polsce nieosiągalne, a przy tym ze względów językowych niedostępne szerszemu kręgowi czytelników. Większość z nich zresztą to opracowania przestarzałe, nie uwzględniające najnowszych osiągnięć badawczych.
Stąd też zrodziła się koncepcja całkiem innej książki, odmiennej od dotychczas u nas opublikowanych. Dla uniknięcia marginesowego potraktowania czasów starożytnych (jak to się z konieczności dzieje w pracach przekrojowych, obejmujących całe wielkie epoki, od starożytnego Wschodu po czasy współczesne), powstał zamysł ograniczenia zakresu chronologicznego książki wyłącznie do epoki starożytnej, lecz za to możliwie dokładnego i szczegółowego, a przy tym w miarę przystępnego, opracowania historii bitew morskich tego okresu.
Zostały w niej przedstawione wszystkie większe lub ciekawsze bitwy, o których mówią źródła antyczne, w takim zakresie, na jaki pozwala materiał źródłowy. Niestety, jest on bardzo zróżnicowany, tak że niejednokrotnie niektóre znacznie ważniejsze bitwy zostały opisane w sposób niezwykle zwięzły i lakoniczny, inne, mniej ważne, nawet bardzo obszernie i szczegółowo. Na szczęście na temat największych i najważniejszych bitew o epokowym, historycznym znaczeniu pozostały stosunkowo dokładne relacje. Można je więc dość wszechstronnie naświetlić, wraz z przedstawieniem planu bitwy, a niekiedy nawet jej poszczególnych faz. Przy wielu innych, nawet ważnych, okazało się to niemożliwe. Mapy, plany i wykresy załączone do pracy mogą w znacznym stopniu ułatwić lepsze i głębsze zrozumienie problematyki i wypada doradzić czytelnikowi korzystanie z tych materiałów.
Opisy poszczególnych bitew morskich zostały oparte przede wszystkim na źródłach: • One- stanowią główną podstawę narracji całej książki. Wy^ daje się-przy- tym, że/obszerne,, dosłowne cytaty z autorów. antycznych przybliżą czyIdnikowi - omawiane •. zagadnienia, a . w wielu. przypadkach pozwolą na .wyrobienie własnych sądów. W książce znalazły się-liczne, zaczerpnięte ze źródeł, anegdoty i legendarne opowieści. Mają- One ha celu uatrakcyjnienie tekstu. Nie należy im jednak dawać zbytniej wiary. Badacz jest tu często w bardzo trudnym położeniu, z jednej bowiem strony napotyka ciekawy, barwny opis źródłowy jakiejś bitwy, który warto przekazać czytelnikowi, z drugiej jednak jest świadomy, że najczęściej brak jest możliwości sprawdzenia wiarygodności przekazu. Mógł on zostać oparty na solidnych relacjach, na rzeczywistych faktach i oddawać prawdziwy opis bitwy czy poszczególnych jej faz. Często jednak tego rodzaju opis, nawet tak poważnych historyków antycznych, jak Herodot, Polibiusz, Diodor czy Liwiusz, oparty jest na czystej fantazji autora, jest zupełnym wymysłem, podanym wyłącznie dla ożywienia narracji.
W tej sytuacji, nie rezygnując z obszernych nawet cytatów źródłowych (gdyż po prostu nie sposób ich pominąć), wypada ostrzec czytelnika przed bezkrytycznym przyjmowaniem podawanych tam faktów i ocen, nakazać ostrożność i odpowiednią dozę wątpliwości. W wielu przypadkach zresztą w tekście książki podawana jest ocena wiarygodności omawianych przekazów źródłowych.
Centralne miejsce w każdym rozdziale książki zajmują bitwy morskie. Rzecz zrozumiała jednak, nie mogą one być wyrwane z ogólnego tła i kontekstu dziejowego. Stosunkowo obszernie więc została przedstawiona ich geneza — konflikty i wojny między poszczególnymi państwami, a także ich miejsce i rola w procesie dziejowym, bezpośrednie i pośrednie ich skutki oraz wpływ ha dalszy rozwój wydarzeń.
Przy omawianiu wielu problemów i wydarzeń nie podano definitywnego rozstrzygnięcia i pewnych, przyjętych w nauće rozwiązań. W książce znaleźć można wiele kwestii nie wyjaśnionych, zagadek i znaków zapytania, wiele teorii i hipotez dyskusyjnych i spornych. Jest to rzecz całkiem naturalna, zważywszy, że w nauce historycznej istnieje mnóstwo tego rodzaju skomplikowanych, nie rozwiązanych spraw. Nie zawsze i nie wszędzie można podać gotowe i pewne oceny zjawisk i wydarzeń. Taki właśnie — pełen luk i zagadek — jest, aktualny stan wiedzy o starożytności, a zwłaszcza o najdawniejszych bitwach, których areną było morze. Wydaje się, że dążenie do podania rozwiązań i pewnych ocen za wszelką cenę, nawet tam, gdzie nauka nie może ich potwierdzić, byłoby niewybaczalnym błędem.
W książce zostały przedstawione wszystkie bitwy morskie epoki starożytnej, o których zachowały się przekazy źródłowe. Tak więc zakres chronologiczny pracy obejmuje w zasadzie całą epokę starożytną. Jednakże brak źródeł do najwcześniejszych okresów dziejowych sprawia, że pierwsza opisana w książce bitwa odnosi się do stosunkowo późnego okresu — panowania Ramzesa III w Egipcie, czyli początków XII stulecia p.n.e. Nie oznacza to, że wcześniej nie było żadnych bitew morskich — najprawdopodobniej dochodziło już do nich wielokrotnie, lecz źródła starożytne nie przekazały na ich temat żadnych wiadomości.
Ostatni rozdział książki poświęcony został bitwie pod Akcjnm, stoczonej w 31 r. p.n.e. W późniejszych czasach flota rzymska nie miała już właściwie przeciwnika mogącego zagrozić jej panowaniu na Morzu Śródziemnym. Wprawdzie niejednokrotnie brała udział w rozmaitego rodzaju operacjach wojennych, lecz źródła epoki cesarstwa nie odnotowały żadnej poważniejszej bitwy morskiej Rzymian z flotą wroga.
Można więc stwierdzić, że zakres chronologiczny książki obejmuje całą epokę starożytną, lecz opisane w niej bitwy morskie mieszczą się w ramach chronologicznych między początkami XII w. p.n.e. a 31 r. p.n.e.
Podstawowym akwenem, gdzie rozgrywały się opisane w książce wydarzenia, było Morze Śródziemne wraz z jego wewnętrznymi morzami, jak Egejskie, Jońskie czy Tyrreńskie. Dla uwzględnienia w książce całej epoki starożytnej wypadało też niekiedy, bardzo rzadko, przenosić akcję na sąsiednie wody Morza Czarnego i Atlantyku. Całkowicie pominięto dzieje Dalekiego Wschodu, ludów Afryki, Europy Północnej, Ameryki i innych części świata, zgodnie z przyjętym u nas ograniczeniem „uniwersyteckiej historii starożytnej” do krajów śródziemnomorskich.
Książka ma charakter popularnonaukowy, stąd też brak w niej szerszego aparatu naukowego i krytycznego. Zamieszczono jedynie nieliczne przypisy, głównie dla choćby pobieżnego zorientowania czytelnika w materiale źródłowym i wskazania miejsc, z których zaczerpnięto cytaty. Mimo takiego charakteru książki, autor starał się oprzeć ją na obszernej, bogatej literaturze przedmiotu, niemal wyłącznie obcojęzycznej, oraz wykorzystać najważniejsze i najnowsze ustalenia i osiągnięcia badawcze.
Oprócz krótkiego wykazu podstawowej literatury na temat starożytnych walk na morzu, do każdego rozdziału książki został dołączony wybór ważniejszych opracowań, ze szczególnym uwzględnieniem prac w języku polskim. Bibliografia ta ma ewentualnie służyć tym czytelnikom, którzy chcieliby sięgnąć do bardziej pogłębionych, specjalistycznych opracowań poszczególnych, interesujących ich zagadnień.
Trudno jest stwierdzić z całą pewnością, jakie okręty wojenne pierwsze wpłynęły na Morze Śródziemne, zapoczątkowując żeglugę na jego akwenach. We wschodniej części morza były to wedle wszelkiego prawdopodobieństwa jednostki egipskie, które już w okresie przeddynastycznym (przed 2850 r. p.n.e.) pływały w kierunku Libanu, przewożąc do tamtejszych miast towary egipskie, a wywożąc w zamian cenne ładunki drewna cedrowego. W tym wczesnym okresie zapewne nie było jeszcze podziału na statki handlowe i okręty wojenne, przewożące prócz towarów również wojowników i zdobyte łupy. Do obu celów służyły jednostki morskie tego samego typu.
Pierwsze wiadomości o wyspecjalizowanych okrętach wojennych pochodzą z okresu Starego Państwa. Na płaskorzeźbie egipskiej z tego czasu można oglądać okręty wojenne faraona Sahure z V dynastii (około połowy XXVI w. p.n.e.). Były to długie, stosunkowo wąskie okręty, poruszane głównie za pomocą wioseł, choć przy sprzyjającym wietrze używano też żagli. Każdy okręt miał stałą załogę złożoną z wioślarzy i żołnierzy. Płaskorzeźba przedstawia najprawdopodobniej scenę powitania przez samego faraona okrętów powracających po udanej wyprawie wojennej, prócz załóg bowiem widzimy na nich licznych jeńców o typowo azjatyckich cechach, a także zdobyte łupy. Na płaskorzeźbie umieszczono całą flotyllę okrętów faraona, stąd wniosek, że Egipt posiadał już wówczas pełnomorską, silną flotę wojenną.
Piękny wizerunek egipskiego okrętu wojennego z czasów VI dynastii (XXV—XXIII w. p.n.e.) przedstawia barwny rysunek z mastaby (rodzaj grobowca) dostojnika imieniem Rai-em-ench. Źródła egipskie z tegoż okresu przekazały wiadomość o tak zwanym „domu broni”, który to termin oznaczał prawdopodobnie swego rodzaju urząd, sprawujący nadzór nad wyrobem broni dla armii i okrętów dla floty wojennej faraonów oraz nad magazynami broni i sprzętu okrętowego Egiptu. O wadze tej instytucji świadczyć może fakt, że na jej czele stał najstarszy syn faraona, pełniący też bardzo wysoką funkcję jego zastępcy — wezyra1.
Ze źródeł dowiadujemy się, że w walkach z Hyksosami w początkach XVI w. p.n.e. brała między innymi udział flota egipska. Dzieliła się ona wówczas na „flotę południową” i ,,flotę północną”, chociaż obie działały zapewne głównie na Nilu. Inskrypcja z grobowca jednego z dowódców wojskowych — Amosisa — wymienia nawet nazwy dwóch ówczesnych okrętów wojennych: ,.Dziki Byk” i „Świecący w Memfisie”2. Jak wynika z napisu, okręty egipskie nie walczyły z okrętami Hyksosów, lecz wspomagały działania egipskich wojsk lądowych, a ich załogi wysadzane na brzeg brały udział w zdobywaniu twierdz hyksoskich.
Z okresu Nowego Państwa pochodzą wizerunki statków i okrętów wojennych królowej Hatszepsut (XVI w. p.n.e.), z wielką starannością wyrzeźbione na ścianach jej świątyni w Deir-el Bahari. Były to już znacznie większe i potężniejsze jednostki, zaopatrzone w rodzaj tarana na dziobie, poruszane kilkudziesięcioma wiosłami i wielkim żaglem, mogące pomieścić dużą liczbę wojowników.
Nie ulega więc wątpliwości, że starożytni Egipcjanie już od najdawniejszych czasów, od pierwszej połowy III tysiąclecia p.n.e., rozporządzali flotą wojenną, pływającą po Nilu, a także Morzu Śródziemnym i prawdopodobnie Czerwonym. Zasięg jej działania na Morzu Śródziemnym był przypuszczalnie niewielki, ograniczał się jedynie do południowo--wschodnich jego akwenów.
Brak jest wiadomości o bitwach morskich w tak wczesnych epokach, co bynajmniej nie oznacza, że ich nie staczano. Prawdopodobnie jednak flota wojenna Egipcjan we wczesnych okresach służyła przede wszystkim do przewozu wojska, a także jeńców i zdobytych łupów.
Jest rzeczą charakterystyczną, że pierwsze wzmianki źródłowe mówią o bitwie floty egipskiej z wrogimi okrętami nie na morzu, lecz na Nilu. Żegluga nilowa miała dla Egipcjan znacznie większe znaczenie niż żegluga morska. Krótka wzmianka z okresu Średniego Państwa mówi o walce 20 egipskich okrętów wojennych napędzanych wiosłami z flotą wroga (prawdopodobnie jakiegoś plemienia nubijskiego), stoczonej na rzece, której wynikiem było całkowite zniszczenie nieprzyjacielskich okrętów (lub może statków, gdyż trudno przypuścić, aby Nubijczycy posiadali specjalną flotę wojenną)3. Jest to jedyny przekaz o bitwie okrętów czy statków na Nilu. Z późniejszych okresów źródła nie podają nawet najmniejszej informacji o istnieniu jakiejkolwiek innej floty nilowej niż egipska.
Pierwsza bitwa morska w historii wojen
Pierwsza w dziejach bitwa morska odnotowana w źródłach starożytnych została stoczona przez flotę egipską z okrętami wojennymi tak zwanych „ludów morskich”. Była to właściwie bitwa morsko-lądowa, gdyż równocześnie z walką okrętów w pobliżu rozgrywała się bitwa na lądzie.
Do wydarzeń tych doszło w początkach XII stulecia p.n.e., za panowania faraona Ramzesa III. „Ludy morskie” już od dawna zagrażały Egiptowi. Znano je w czasach Ramzesa II, a faraon Merneptah z XIX dynastii musiał toczyć z nimi krwawe boje. Dokonywały one najazdu na Egipt, głównie Deltę Nilu, zarówno ze wschodu, jak też od zachodu, w sojuszu z Libijczykami. Wśród „ludów morskich” dużą rolę odgrywały uprzednio plemiona: Tursza (lub Turusza), Szardana (lub Szardina, Szaraden), Szekelesza (Szekelsza, Szakalsza) oraz Akajwasza (lub Achijawa).
Za panowania Ramzesa III Egipt dosięgała nowa, najpotężniejsza chyba, fala najazdu tych plemion. Tym razem sytuacja była szczególnie groźna. Oto jak ją przedstawia napis Ramzesa III ze świątyni w Medinet--Habu: „Obce ludy uczyniły na swych wyspach spisek. Nagle zniknęły kraje i zostały w walce rozbite. Żaden kraj nie oparł się ich broni, począwszy od Hatti, Kodę, Karkemisz, Arzawa, także Alaszija — wszystkie zostały naraz zniszczone. Rozbili obóz na jakimś miejscu w Amurru. Zniszczyli jego lud, a jego kraj był, jakoby nigdy nie był. Szli na Egipt i fala ognia szła przed nimi. Ich związek składał się z Pulasti, Zakara, Szakalsza, Danauna i Waszesz z morza. Położyli ręce na krajach całej ziemi. Ich serca pełne były wiary i dufności: »Nasze plany powiodą się«”4.
Na podstawie płaskorzeźb z Medinet-Habu można odtworzyć zewnętrzny wygląd tych ludzi. Na ciężkich wozach zaprzężonych w woły, całymi rodzinami, z żonami i dziećmi, ciągnęli na Egipt ludzie różnych plemion, wysocy, dobrze zbudowani, zapewne silni, w dziwacznych ubiorach, ze spiczastymi czapkami z piór. Drogą morską wzdłuż brzegów płynęła ich flota.
Na pierwszym miejscu inskrypcja Ramzesa III wymienia lud Pulasti (Pulasati, Purasati?), z którą historycy dość łatwo i stosunkowo pewnie połączyli Filistynów. Stary Testament podaje, że przybyli oni z Kapthoru (pod tą nazwą występuje w źródłach Kreta). Nie wiadomo jednak, czy była to jakaś prastara ludność tej wyspy, czy też Kreta była tylko jednym z etapów wędrówki Filistynów.
Wydaje się, że w tej drugiej inwazji „ludów morskich” na Egipt Filistyni odegrali czołową rolę i stanowili główną siłę. W późniejszym czasie, już po odparciu ich inwazji na Egipt, osiedlili się oni w Palestynie, która właśnie od nich wzięła swą nazwę. Znani są dobrze z Biblii, gdyż Żydzi musieli prowadzić z nimi długotrwałe i zacięte walki.
W północnej części Palestyny spotykamy też w późniejszym okresie inny wymieniony w inskrypcji Ramzesa III lud — Zakara (Zakari, Tek-ker). Prawdopodobnie i oni, jak Filistyni, po załamaniu się inwazji na Deltę osiedli na wspomnianych terenach. Nie odegrali jednak większej roli w dziejach Palestyny.
Lud Szakalsza z inskrypcji Ramzesa III identyfikuje się z występującą we wcześniejszych źródłach egipskich nazwą Szekelesza. W czasach Mer
1. Wielka wędrówka „ludów morskich” — trasy lądowe. Obok, u wybrzeży płynęła flota
neptaha byli oni wśród „ludów morskich” atakujących Egipt. Wielu historyków wywodzi ten lud z Libii, wskazując na bardzo zbliżone dźwiękowo nazwy miejscowości w tym kraju: Zagylis i Saqar-sa. Bardziej rozpowszechniona jest teza umiejscawiająca ich pierwotne siedziby w Azji Mniejszej, w okolicach miasta Sagalassos. Wielką popularność zyskała teoria utożsamiająca Szekelsza z Sikulami, dawnymi mieszkańcami Sycylii. Przyjmuje się, że po najaździe na Egipt, najpierw lądem wzdłuż wybrzeży północnoafrykańskich, potem zaś morzem, przedostali się na Sycylię, gdzie występują jako nazwa miejscowej ludności w okresie przed kolonizacją fenicką (podobnie zresztą przyjmuje się, że „lud morski” Tursza to przodkowie Etrusków).
Lud nazwany w inskrypcji Ramzesa III Danauna sprawił wiele kło* potu historykom. Początkowo podejmowano różnorodne próby identyfikacji tej nazwy. Wreszcie wysunięto bardzo interesującą i, trzeba przyznać, prawdopodobną hipotezę. Zwrócono uwagę, że we wspomnianej inskrypcji nie występują już plemiona Akajwasza — identyfikowane z Achiwami — Grekami. Czyżby Achiwowie (Achajowie) uspokoili się i zaprzestali swych wędrówek? Byłoby to dziwne, zważywszy, że w czasie poprzedniego najazdu odgrywali oni czołową rolę. Przypomniano, że Grecy w epoce wojny trojańskiej, a więc w tym samym mniej więcej czasie, nazywani są dwojako przez Homera: Achiwowie lub też Danaowie. Jest więc bardzo prawdopodobne, że nazwa Danauna, bardzo bliska Danaom, oznacza te same ludy, które we wcześniejszych nieco źródłach występują jako Akajwasza. W ten sposób wszystko wskazuje, że chodziło tu o najstarsze plemiona greckie — Achajów.
Plemiona greckie Akajwasza, a potem Danauna, przez cały ten okres odgrywały więc bardzo aktywną rolę, co zresztą znajduje potwierdzenie w wielu powstałych w tym czasie opowieściach mitycznych. Grecy przenosząc się z kontynentu opanowali wyspy Morza Egejskiego, Kretę, a następnie, w wyniku wojny trojańskiej, wybrzeża Azji Mniejszej. Niewykluczone, że Achajowie utworzyli też na południu Azji Mniejszej państwo o nazwie Achijawa. Prawdopodobnie zajęli również Cypr. Syryjska nazwa tej wyspy, Ja-Danauna (lub Jadanauna), wydaje się pochodzić od Danaów.
Nazwa ludu Waszesz (lub Waszasz?), wymienionego na końcu wyliczania ,,ludów morskich” w inskrypcji Ramzesa III, nie doczekała się żadnego bliższego wyjaśnienia w nauce. Nie występuje ona zresztą w innych, ani współczesnych, ani też późniejszych źródłach. Lud ten nie odgrywał chyba wybitniejszej roli w koalicji ,,ludów morskich”. Jej trzon w czasach współczesnych Ramzesowi III tworzyli zapewne Filistyni, Sza-kalsza i greccy Danaowie.
Tak zwany ,,Papirus Harrisa”, pochodzący z okresu panowania Ramzesa IV, lecz odnoszący się również do czasów jego poprzednika Ramzesa III, wspomina ponadto lud Szardana (Szerdana) jako ten, którego pokonały wojska faraona. Występował on już zresztą przedtem w innych źródłach egipskich z czasów Merneptaha i Ramzesa II. Dość powszechnie przyjmuje się, że chodziło tu o przodków Sardyńczyków, którzy dotarli do Egiptu gdzieś z wybrzeży Morza Egejskiego, a następnie przeprawili się na Sardynię, która od nich wzięła swą nazwę.
W XIII i XII w. p.n.e. wprawiony został w silny ruch cały basen Morza Egejskiego. Prawdopodobnie doszło do zawarcia jakiegoś szerszego porozumienia między różnymi ludami i plemionami Półwyspu Bałkańskiego, wysp egejskich i Azji Mniejszej, które przedsięwzięły następnie szereg na wielką skalę zakrojonych wypraw wojennych i wędrówek w poszukiwaniu nowych ziem.
Druga fala migracji, przypadająca na czasy panowania w Egipcie Ram-
2. Wschodnia część basenu Morza Śródziemnego w okresie wędrówki „ludów morskich”, za panowania Ramzesa III w Egipcie (wg H. Klengela)
zesa III, została zręcznie wykorzystana przez Achajów, od dawna prowadzących na terenie Azji Mniejszej uporczywe walki z Hetytami i ich sprzymierzeńcami (do których należała zdobyta przed kilkudziesięciu laty Troja). Państwo Hetytów stało wówczas u szczytu potęgi. Opanowało ono, prócz wielkich połaci Azji Mniejszej, również część wybrzeża syryjskiego oraz tereny nad górnym Eufratem, gdzie powstało odrębne ich państwo z ośrodkiem w Karkemisz. Jednakże wobec koalicji ,,ludów morskich” Hetyci okazali się zbyt słabi. Fala najazdu zalała ich kraj, jak zresztą cały półwysep Azji Mniejszej. Potężne państwo „Hatti” legło w gruzach. Jego stolica Hattuszasz została spalona i zburzona.
Wspomnieć tu jednak wypada, że przedstawiony wyżej zarys wydarzeń to, jak dotychczas, wciąż jeszcze tylko hipoteza. Bynajmniej nie wszyscy historycy ją przyjmują. Istnieją też inne próby wyjaśnienia Zagadki upadku państwa Hetytów. Tak na przykład, wedle innej hipotezy, zarówno Troja, jak też państwo Hetytów zostały zniszczone przez poprzedzający wędrówkę „ludów morskich” najazd plemion frygijsko-tra-ckich, które w swym pochodzie z Bałkanów do Azji, po zniszczeniu państwa „Hatti”, osiedliły się na jego terenach. Jednakże teza o zniszczeniu państwa Hetytów przez „ludy morskie” wydaje się ostatnio zdobywać przewagę.
W dalszej kolejności ofiarami najazdu „ludów morskich” stały się inne drobniejsze państewka w Azji Mniejszej — jak wymienione w inskrypcji Ramzesa III Kodę (identyfikowane z Kizuwatna). Równocześnie „ludy morskie” opanowały kraj Alaszija — Cypr.
Dalsza trasa wielkiego pochodu wiodła do Karkemisz, leżącego już u wrót Syrii, gdzie w owym czasie rządzili Hetyci. Po opanowaniu i zlupieniu miasta „ludy morskie” urządziły tu coś w rodzaju stałej bazy operacyjnej dla wojsk lądowych. Następnie najeźdźcy skierowali się na południowy zachód, wzdłuż bogatych wybrzeży Syrii i Palestyny. Zniszczony został leżący nieco w głębi lądu syryjski kraj Amurru, tak że wedle wyrażenia użytego w inskrypcji — „kraj ten był, jakoby nigdy nie był”. Zdobyto większość miast portowych Fenicji, a w jednym z nich — Arwad (być może wymienionym w inskrypcji jako Arzawa), urządzono bazę dla floty. Niszcząc wszystko na swej drodze, „ludy morskie” ciągnęły wybrzeżem wprost na Egipt, a „fala ognia szła przed nimi”.
W tym punkcie źródła egipskie znajdują uzupełnienie w materiale archeologicznym z terenów Syrii. Na jego podstawie można stwierdzić, że w początkach XII w. p.n.e. jakieś wielkie zniszczenie dotknęło niemal wszystkie miasta nad Morzem Śródziemnym. W gruzach legły kwitnące niegdyś Ugarit, Alalah, Tunip, Kadesz i inne miasta północnej Syrii i Fenicji.
Wkrótce potężna fala najazdu dosięgła Egiptu. Tu jednakże zwycięski dotychczas pochód został w gwałtowny sposób powstrzymany. Egipt był jeszcze dość silny, aby zagrodzić drogę najeźdźcom. U wrót Delty doszło do wielkiej decydującej bitwy morsko-lądowej, którą opisuje inskrypcja Ramzesa III i płaskorzeźby z jego świątyni w Medinet-Habu.
Spodziewając się, że „ludy morskie” będą próbowały wedrzeć się do Egiptu przez Deltę, flota wojenna Ramzesa III zablokowała ujście wschodniego (bubastyjskiego) ramienia Nilu. Utworzyła ona „jak gdyby potężny mur okrętów, barek i łodzi, od dziobów po rufy napełnionych dzielnymi wojownikami i bronią”5. Na prawym skrzydle floty, tam gdzie Nil wpada do morza, ustawiono wojska lądowe: rydwany bojowe i świetnych łuczników egipskich, a między nimi silne oddziały piechoty. Doskonale wyposażone i wyćwiczone wojska Egipcjan utworzyły w ten sposób prawdziwą „zaporę nie do przebycia”. W dogodnym, z góry upatrzonym miejscu oczekiwały nadejścia groźnych napastników.
Nadciągnęli oni równocześnie morzem i lądem. Decydująca batalia rozegrała się przy tym na morzu. Przy zbliżaniu się nieprzyjacielskiej floty łucznicy egipscy z okrętów i brzegu zasypali ją gradem strzał. Brał w tym udział również sam faraon i jego osobista ochrona. Następnie okręty egipskie uderzyły na okręty wroga. Płaskorzeźba przedstawia atak 4 okrętów egipskich na 5 okrętów ,,ludów morskich”. Był to z pewnością jedynie fragment bitwy morskiej, gdyż w rzeczywistości brało w niej udział znacznie więcej okrętów po obu stronach. Walczyły w wielkim tłoku, co wyraziście, choć z przesadą, obrazuje płaskorzeźba.
Okręty egipskie miały przewagę nad nieprzyjacielem. Wprawdzie co do wielkości nie było chyba różnicy, lecz egipskie oprócz żagla miały też licznych wioślarzy, których od strzał nieprzyjaciół chroniły wysokie burty. Okręty ,,ludów morskich” były mniej zanurzone, lżejsze i mniej stabilne. Egipskie miały na dziobie coś w rodzaju tarana, podczas gdy nieprzyjacielskie — wysoko w górę uniesione rufy i dzioby.
Flota ,,ludów morskich” nie wytrzymała ataku: po dłuższym ostrzeliwaniu z łuków poniosła wysokie straty w ludziach, a bezpośredni atak okrętów egipskich dopełnił reszty. Niektóre okręty ,,ludów morskich” zostały po staranowaniu wywrócone do góry dnem, co widać na płaskorzeźbie. Inne, ciężko uszkodzone, tonęły. Załogi wyskakiwały do morza, które wkrótce zapełniło się wrakami okrętów i trupami. Na niektóre jednostki wdarli się żołnierze egipscy, zdobywając je i wybijając załogi lub biorąc je do niewoli.
Bitwa musiała być niezwykle zacięta, co wyraźnie wynika z jej obrazu na płaskorzeźbach. Okręty walczyły niemal sczepione ze sobą. Egipski abordaż doprowadził do walki wręcz na okrętach wroga, gdzie wojownicy bili się w ogromnym zagęszczeniu. Trup padał licznie, a zwłoki napastników w wysokich pióropuszach spadały za burty. Wreszcie zwycięstwo przechyliło się na stronę Egipcjan. Równocześnie odparli też atak na lądzie. Atakujący napastnicy zostali tam zmasakrowani, głównie przez oddziały łuczników. Zginęło około 12 500 ludzi.
Na morzu najeźdźcy utracili prawdopodobnie wszystkie swe okręty. „Ci, którzy naruszyli granice mego kraju — powiadamiał Ramzes III w swej inskrypcji — już nie żyją. Ich dusze są już bez czucia na wieki. Ci, którzy atakowali od morza, zostali zniszczeni w bitwie, zabici u brzegów morza, zamienieni w góry trupów. Ich okręty i ich majętność zostały zatopione w morzu”0. Egipcjanie wzięli do niewoli masę jeńców (ponad 1000), wśród których inskrypcja Ramzesa wymienia Zakari, Philister i Danauna (podczas gdy o Szakalsza i Waszesz nie wspomina się). Być może właśnie wymienione ludy stanowiły główną siłę najeźdźców?
Bitwa zakończyła się wspaniałym, jednym już z ostatnich, zwycięstwem oręża egipskiego. Dla napastników był to prawdziwy pogrom, tym bardziej chyba niespodziewany, że nie napotykali uprzednio poważniejszego oporu, nawet ze strony potężnych Hetytów.
1. Pierwszy w dziejach wizerunek okrętu przedstawia rzeźba reliefowa z okresu Starego Państwa w Egipcie za panowania faraona Sahure z V dynastii.
2. Rysunek wykonany na podstawie tejże płaskorzeźby. Okręty Sahure miały wydłużony kształt, poruszane były wiosłami oraz żaglem; załoga składała się prawdopodobnie z około 30 ludzi. Płaskorzeźba przedstawia faraona witającego okręty powracające z udanej wyprawy ku brzegom Libanu.
3. Egipski okręt wojenny (lub może jednostka przeznaczona tak do celów wojennych, jak też handlowych?) z czasów królowej Hatszepsut z XVIII dynastii (XV w. p.n.e.), wedle płaskorzeźby ze świątyni w Deir-el-Bahari. Okręty te (czy statki) odbywały dalekie podróże morskie aż do leżącego nad Oceanem Indyjskim legendarnego kraju Punt. Wiozły towary, lecz na pokładach znajdowały się też oddziały wojskowe
4. Egipski okręt wojenny z czasów Tutmozisa III (XV w. p.n.e.)
5. Współczesny rysunek stanowiący próbę rekonstrukcji okrętu Hatszepsut
6. Okręt (lub statek?) Hatszepsut wedle B. Landstróma. Bardzo interesująca próba rekonstrukcji
7. Egipska płaskorzeźba ze świątyni Medinet-Habu przedstawiająca pierwszą wymienioną w źródłach bitwę morską, w której okręty egipskie faraona Ramzesa III starły się z okrętami tzw. „ludów morskich”. Mimo ogromnego zagęszczenia elementów można tu wyróżnić pięć okrętów najeźdźców walczących z czterema okrętami Egipcjan
| ■„ .w WW.,. W. - W»- .....1. 0.^1, . ............
8. Fragment płaskorzeźby ukazujący walkę dwóch okrętów. Charakterystyczne pióropusze na głowach pozwalają wyróżnić wojowników ,,ludów morskich”
Rysunki okrętów: egipskich oraz „ludów morskich” wykonane na podstawie tejże płaskorzeźby
10. Próba rekonstrukcji okrętu Ramzesa III
11. Inna próba rekonstrukcji tegoż okrętu wraz z jego bardzo bogatym, jak widać, wyposażeniem pokładowym
12. Rekonstrukcja okrętu ,,ludów morskich”
13. Faraon Ramzes III brał osobiście udział w bitwie. Na czele ustawionych na brzegach łuczników zasypał okręty wroga gradem strzał
14. Broń z brązu powszechnie używana w XIII stuleciu p.n.e.
15. Różne rodzaje mieczy używanych w bitwie przez Egipcjan i „ludy morskie”
16. Bitwa zakończyła się świetnym zwycięstwem Ramzesa III i prawdziwym pogromem „ludów morskich”. Oto jeńcy wzięci do niewoli przez Egipcjan. Jak widać z rysunku, „ludy morskie” składały się z przedstawicieli różnorodnych plemion i ludów, najprawdopodobniej zamieszkujących przedtem południowe krańce Półwyspu Bałkańskiego, wyspy Morza Egejskiego oraz zachodnie i południowe wybrzeża Azji Mniejszej
17. Wizerunki okrętów cykladzkich i próba ich rekonstrukcji. Podobnego typu jednostkami posługiwali się piraci z archipelagu cykladzkiego jeszcze przed rozwojem potęgi morskiej Krety
18. Próba dokładniejszej rekonstrukcji okrętu z Wysp Cykladzkich
19. Historycy przez dłuższy czas wyrażali zdziwienie z powodu zupełnego braku wizerunków okrętów i
statków w sztuce starożytnej Krety, mimo iż była
ona pierwszą potęgą morską świata antycznego. Znaleziono je jednak wreszcie, i to w znacznej
liczbie, na pieczęciach cylindrycznych. Oto flota legendarnego króla Minosa odtworzona na podstawie
tych pieczęci. Widać znaczne zróżnicowanie typów statków i okrętów. Być może zresztą nie
było w tym czasie podziału na okręty i statki, gdyż oba typy służyły podobnym celom
Niektóre kwestie związane z opisaną bitwą morską wydają się nie w pełni wyjaśnione. Różnice zdań budzi na przykład miejsce jej stoczenia. Inskrypcja Ramzesa III wymienia „Magdol” (wieżę) faraona, koło której doszło do bitwy. Niektórzy historycy identyfikują powyższy termin z miastem Magdala (Magdiel) na terenie Samarii w Palestynie, sądząc, że tu właśnie u brzegów morza stoczono pamiętną bitwę. Jednakże nazwa ,,magdol” — wieża mogła występować stosunkowo często w różnych rejonach państwa egipskiego i w jego pobliżu. Jest rzeczą bardzo prawdopodobną, że u wschodniego ujścia Nilu istniały jakieś umocnienia lub twierdza, nazywane ,,wieżą Ramzesa III”.
Inskrypcja faraona mówi o bitwie stoczonej na morzu tuż przy brzegu, gdzie walczyły też wojska lądowe Egiptu. Trudno przypuścić, aby Ramzes III zdecydował się wprowadzić swe wojska i flotę daleko od Egiptu. W tym okresie byłoby to dość niezwykłe, gdyż Egipt, stosunkowo słaby, nie podejmował tego rodzaju ekspedycji. „Ludy morskie” były niezwykle groźnym przeciwnikiem. Wieści o ich ostatnim, największym pochodzie z pewnością docierały do kraju faraonów, budząc przerażenie i grozę. Trudno przypuścić, aby Ramzes III zdecydował się sam wyjść ze swym wojskiem i flotą naprzeciw najeźdźcom. Istniała zresztą jeszcze możliwość, że w swym niszczącym marszu ominą oni Egipt.
Najbardziej naturalne wydawało się zorganizowanie systemu obronnego u wrót kraju. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, „ludy morskie” zamierzały zaatakować Egipt od strony Delty, tu więc należało dać im odpór. Bitwa we własnym kraju dawała faraonowi większe szanse niż u wybrzeży syryjskich. Wyprowadzenie wojslk z kraju narażało Ramzesa III na ewentualność oipłynięcia morzem jego armii przez najeźdźców i dokonanie desantu gdzieś na jej tyłach.
Ważkim argumentem przemawiającym za lokalizacją bitwy morskiej u wrót Delty jest udział w niej oddziałów łuczników egipskich, którzy z lądu zasypywali okręty wroga gradem strzał. Tego rodzaju przebieg bitwy jest niemal niemożliwy do pomyślenia przy brzegu morza. Okręty napastników mogłyby przecież spokojnie odpłynąć nieco dalej, poza zasięg ostrzału. W ogóle ostrzał z łuków okrętów płynących morzem wyda je się mało prawdopodobny. Co innego na Nilu! Tu udział łuczników w ostrzeliwaniu wrogich okrętów usiłujących wpłynąć na odnogę rzeki, lub dokonać desantu, jest nie tylko logiczny, lecz nawet bardzo prawdopodobny. Stąd też większość historyków, zwłaszcza dawniejszych, skłania się ku poglądowi, że bitwę stoczono u ujścia Nilu, przy wschodniej, bu-bastyjskiej jego odnodze. Ostatnio jednak zwolennicy przeciwnego poglądu (Schaeffer, Zabłocka) powołują się na nowe źródła, z miasta Ugarit, z których mogłoby wynikać, że bitwę z „ludami morskimi” stoczono u wybrzeży syryjskich. Sprawa wydaje się więc dyskusyjna, a przedstawiony w tekście obraz bitwy, z lokalizacją przyjętą przez większość historiografii, bynajmniej nie musi być słuszny i zgodny z rzeczywistością.
2 — Starożytne...
17
W każdym razie, inskrypcja faraóna z Medinet-Habu stwierdza ponad wszelką wątpliwość, że opisana bitwa toczyła się na morzu, a być może, tylko częściowo, na Nilu. Była to więc bitwa morska w pełnym znaczeniu tego słowa, niezależnie od toczonej obok na lądzie bitwy obu wrogich wojsk.
Nie jest rzeczą całkiem pewną, że inskrypcje i płaskorzeźby faraona Ramzesa III w Medinet-Habu odnoszą się do jednej bitwy lądowo-mor-skiej. Trzeba przyznać, że istnieje też możliwość odmiennej interpretacji. Być może prócz bitwy u ujścia Nilu, Ramzes III stoczył też inną bitwę morską u wybrzeży syryjskich, gdzie wyprawił się już po rozbiciu głównych sił „ludów morskich” przeciwko ich resztkom. O tej drugiej bitwie morskiej mówią być może źródła ugaryckie.
Przyjmuje się dość powszechnie, że równocześnie z bitwą morską, na lądzie toczyła się bitwa obu wrogich wojsk. Jednakże płaskorzeźby z Medinet-Habu obrazujące obie bitwy są rozdzielone sceną przedstawiającą polowanie na lwy. Połączenie w czasie obu batalii nie jest więc całkowicie pewne, chociaż może wynikać z treści napisu Ramzesa III, który na ogół interpretuje się jako relację o obu równoczesnych bitwach: na morzu i na lądzie.
Wielkie znaczenie bitwy u ujścia Nilu jest niepodważalne. W poważnym, być może decydującym, stopniu wpłynęła ona na dalszy rozwój wydarzeń i ówczesny układ sił politycznych. Zakończyła ona epokę wielkich migracji etnicznych we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego. Rozbite „ludy morskie” przestały raz na zawsze zagrażać Egiptowi, jak też innym tamtejszym krajom. Do dalszych wędrówek na podobnie wielką skalę już nie doszło. Część „ludów morskich” pokonanych przez Ramzesa III, jak Filistyni i Zakara, osiedliła się w pobliżu Egiptu w późniejszej Palestynie. Część, jak Szekelesza, a także nie wspomniane W inskrypcji faraona — Tursza i Szardana, poszła dalej na zachód brzegiem afrykańskim i przeprawiwszy się przez Morze Śródziemne, osiedliła się na Sycylii, w Etrurii i na Sardynii. Reszta prawdopodobnie powróciła do swych dawnych siedzib w Azji Mniejszej i na wybrzeżach Morza Egejskiego.
Wędrówka „ludów morskich” zniszczyła wielką ówczesną potęgę militarną i polityczną w postaci państwa Hetytów. Egipt wyszedł z walki zwycięsko, lecz mocno osłabiony. Bitwa u ujścia Nilu była ostatnim bodaj przebłyskiem jego potęgi. Odparł wprawdzie zwycięsko najazd obcych plemion, lecz stopniowo wchodził w okres długotrwałego kryzysu i upadku. Omawiana bitwa stanowi tu wyraźną cezurę: minęła już epoka przewagi dwóch dotychczas równorzędnych potęg — Egiptu i Hetytów. Na arenie dziejowej pojawiają się nowe ludy i nowe siły polityczne.
W nowo ukształtowanych stosunkach etnicznych i politycznych w basenie śródziemnomorskim potomkowie niektórych „ludów morskich” za-czną odgrywać coraz większą i aktywniejszą rolę. Na Półwyspić Bałkań-
Skim będą to Grecy. W Italii do wielkiej potęgi i wysokiego rózwóju Cywilizacyjnego dojdą Etruskowie. W pierwszej połowie I tysiąclecia p.n.e. nowe ośrodki polityczne zaczną stopniowo usuwać w cień dawne mocarstwa śródziemnomorskie. Zarówno Etruskowie, jak też Grecy staną się z czasem wielkimi potęgami morskimi, odgrywającymi czołową rolę w walce o panowanie nad Morzem Śródziemnym.
W okresie gdy Egipt osiągnął szczyt swej potęgi za panowania XVIII dynastii (XVI—XV w. p.n.e.), we wschodnim basenie Morza Śródziemnego pojawiła się nowa wielka potęga morska w postaci starożytnej Krety. Początki cywilizacji kreteńskiej, zwanej też minojską, sięgają pierwszej połowy III tysiąclecia p.n.e., jednakże największy jej rozwój przypada na tak zwany okres późnominojski, szczególnie zaś na XVI w. p.n.e. Na wyspie rządził wówczas legendarny król Minos lub, być może, cała dynastia królów o tym imieniu. Stolicą Krety było miasto Knossos. Pod panowaniem dynastii z Knossos znalazła się nie tylko sama Kreta, lecz również wiele wysp Morza Egejskiego, Cyklady, Sporady, Rodos i Cypr. Również wybrzeża Półwyspu Bałkańskiego, przede wszystkim Peloponez, a prawdopodobnie również część Grecji Środkowej, znalazły się w sferze wpływów Krety, zostały jej podporządkowane, a w każdym razie — zmuszone do składania corocznej daniny. Znany mit grecki o Dedalu i Ikarze, a także inny — o Tezeuszu — mówią o wielce uciążliwym dla Greków obowiązku dostarczania młodych dziewcząt i chłopców groźnemu, żyjącemu w Labiryncie w Knossos Minotaurowi. Jak się powszechnie przyjmuje, legendy te stanowią odbicie pewnych realnych faktów — rozciągnięcie panowania starożytnej Krety na ziemie greckie, uzależnienie ich i ściąganie daniny. Fakt panowania Kreteńczyków nad niektórymi terenami zamieszkanymi przez Greków potwierdza znany z wiarygodności Tukidydes. Dalszych argumentów na ten temat dostarczają też liczne dane archeologiczne. Wpływy minojskie na Peloponezie, jak sądzi znany badacz kultury egejskiej C. W. Blegen, widoczne są już od III tysiąclecia p.n.e.
Należy jednak podkreślić, że niektórzy ostrożniejsi historycy, zwłaszcza w ostatnich czasach, skłonni są mówić nie o opanowaniu części ziem późniejszej Grecji przez Kretę, lecz jedynie o silnych wpływach kulturalnych, a częściowo i gospodarczych Kreteńczyków na tych terenach.
Kreteńczykom udało się też opanować niektóre punkty w środkowej części Morza Śródziemnego, jak wschodnie brzegi Sycylii oraz południowe cyple Półwyspu Apenińskiego. Być może, skolonizowali też oni niektóre odcinki wybrzeża afrykańskiego w rejonie dzisiejszej Libii.
Współcześni badacze na ogół zgodnie uznają, że flota Krety, jako pierwsza w dziejach starożytnego świata, zdołała opanować poważną część Morza Śródziemnego. Często mówi się w związku z tym o swoistej „talassokracji kreteńskiej”, czyli o niepodzielnym panowaniu Kreteńczy-ków na Morzu Śródziemnym. Tu jednak powstają wśród badaczy znaczne różnice zdań w ocenie tego zjawiska, jego zasięgu i znaczenia. Nie rozstrzygnęła definitywnie tych kwestii nawet specjalna konferencja zorganizowana przez Instytut Szwedzki w Atenach w 1982 roku, i znaczne różnice zdań nadal pozostały.
Duże znaczenie floty minojskiej i daleki zasięg jej żeglugi to jednak fakt dość powszechnie uznany. Pisał o tym już Tukidydes, wedle którego pierwszą w ogóle flotą na Morzu Śródziemnym rozporządzał właśnie władca Krety Minos. „Panował on — pisał Tukidydes o Minosie — nad przeważającą częścią morza zwanego dziś «Helleńskim» [chodzi zapewne o Morze Egejskie; uwagi w nawiasach kwadratowych pochodzą od autora — T.Ł.], sprawował też władzę nad Cykladami: większą ich część pierwszy skolonizował wypędziwszy Karów i synów swych ustanowiwszy panami. Oczywiście, w miarę swych możliwości, tępił też piratów na morzu, aby dochody tym pewniej do niego płynęły”. W innym miejscu tenże historyk pisze: „Kiedy zaś Minos stworzył flotę, powstały dogodniejsze warunki dla żeglugi, wypędził on bowiem wyspiarskich piratów w okresie, gdy wiele wysp kolonizował”7.
Zasięg podróży marskich Kreteńczyków to jedna z najbardziej pasjonujących, do dziś nie rozwiązanych zagadek. Zgodnie przyjmuje się, że żegluga kreteńska sięgała środkowych akwenów śródziemnomorskich, Sycylii i południowej Italii. Wielu historyków uznaje za pewnik ożywione kontakty kupców i żeglarzy kreteńskich z zachodnimi wybrzeżami Morza Śródziemnego, ich handel, a być może również osadnictwo, w dalekiej Hiszpanii, gdzie wyprawiali się oni po drogocenne metale, srebro i najbardziej wówczas poszukiwaną cynę, niezbędną do wyrobu brązu. Kreta była wówczas jednym z najważniejszych ośrodków produkcji narzędzi i broni z brązu, a także dzieł sztuki.
Niektóre hipotezy sięgają jeszcze dalej. Przyjmują, że Kreteńczycy w swej żegludze morskiej docierali też na Atlantyk, opływali zachodnie wybrzeża Europy i żeglowali aż do dalekiej północnej krainy cyny — Kornwalii na Wyspach Brytyjskich.
Nawet jednak nie podzielając powyższych poglądów, wypada przyjąć za niezbity fakt wielkiego rozwoju żeglugi kreteńskiej w połowie II tysiąclecia p.n.e., opanowanie przez flotę minojską jeśli nie całego Morza Śródziemnego, to przynajmniej znacznych jego połaci.
Z relacji Tukidydesa wynika wyraźnie, że Kreteńczycy w czasach Mi-nosa rozporządzali flotą wojenną, która zdołała zniszczyć ówczesnych piratów Morza Egejskiego. Stąd również wynika oczywisty fakt, że jeszcze wcześniej piraci (prawdopodobnie mający swe siedziby na Wyspach Cy-kladzkich) też posiadali okręty zdolne do uprawiania rozboju morskiego, a więc wojenne. Flota Minosa była jednak liczniejsza i silniejsza, Skutecznie zwalczyła piratów i umożliwiła uzależnienie archipelagu Cyklady od Krety. Najprawdopodobniej dochodziło przy tym niejednokrotnie do walk okrętów na morzu, chociaż ani źródła pisane, ani zabytki ikonograficzne z tego okresu nie przekazały na ten temat żadnych wiadomości.
Natomiast zachowały się liczne wizerunki okrętów wojennych Krety na bardzo specyficznych zabytkach, jakimi są pieczęcie znajdowane na wyspie. Piękna to flota! Widać wyraźnie, że wiele przedstawionych wizerunków to okręty wojenne, niektóre głębiej zanurzone, inne płaskie, wydłużone, o zgrabnych sylwetkach, zapewne świetnie nadające się tak do długiej żeglugi, jak też do walki na morzu. Dzioby niektórych okrętów zakończone były taranem. Jako napęd służyły wiosła i wielki żagiel. Warto podkreślić, że były to okręty nie jednego, lecz bardzo różnych typów, co świadczy o stosunkowo wysokim poziomie kreteńskiego budownictwa okrętowego. Wizerunki okrętów na pieczęciach potwierdzają wniosek o posiadaniu przez Kretę licznej i silnej floty wojennej, zdolnej do opanowania morza, przynajmniej w najbliższej okolicy wyspy.
Tak zwana „talassokracja kreteńska” — pierwsza w dziejach próba zdobycia panowania na znacznych połaciach Morza Śródziemnego, trwała do XV w. p.n.e. Potem następuje nagłe jej załamanie. W XV w. p.n.e. potęga Krety całkowicie upadła, a w połowie tego stulecia sama wyspa została opanowana przez plemiona achajskie z kontynentu. Wedle rozpowszechnionej w ostatnich czasach teorii, sprawcą zagłady cywilizacji minojskiej Krety był wulkan na pobliskiej wyspie Thera. Jego straszliwy wybuch — potworny kataklizm o nie spotykanej w dziejach ludzkości sile — dokonał ogromnych, nieodwracalnych zniszczeń na Krecie, powodując zdziesiątkowanie ludności i zupełną ruinę gospodarki. Była to zagłada cywilizacji kreteńskiej, upadek państwa, a w konsekwencji — stosunkowo łatwe opanowanie wyspy (być może tylko Knossos?) przez Achajów. Flota starożytnej Krety znikła nagle z Morza Śródziemnego, a jej potęga morska nigdy się już nie odrodziła.
Miejsce floty Minosa zajęła stopniowo flota Achajów, którzy stworzyli cywilizację mykeńską. Osiągnięcia i sukcesy tej floty to nie tylko słynna wyprawa na Troję około 1250 r. p.n.e., która, nawiasem mówiąc, była tylko fragmentarycznym epizodem wielkiej wędrówki ,,ludów morskich”. Być może miała ona na celu otwarcie dla żeglugi achajskiej ważnego szlaku, wiodącego przez cieśniny na Morze Czarne i dalej Dunajem w głąb Europy aż do złóż miedzi i cyny w okolicach Gór Kruszcowych, na dzisiejszym pograniczu czesko-niemieckim. Jak wynika z opisu podróży Odyseusza, Achajowie dobrze znali szlaki morskie ku dalekim krajom — Sycylii i Italii, a nawet Hiszpanii — i uprawiali żeglugę na całym Morzu Śródziemnym. Wedle hipotez niektórych historyków, docierali oni na swych statkach nie tylko na Atlantyk, lecz nawet aż do Wysp Brytyjskich i Kornwalii.
Brak jest wizerunków okrętów achajskich pochodzących z epoki my-keńskiej, jednakże w poematach Homera zachowało się nieco danych na ten temat. Były to stosunkowo duże, otwarte jednostki, długie do 30 m, bardzo wąskie, płaskie, płytko zanurzone o zaokrąglonych, niekiedy zaostrzonych dziobach, mogących służyć jako taran. Nie miały pokładu, lecz jedynie połowiczne przykrycia z desek na dziobie i rufie oraz przeciągnięte od burty do burty poprzeczne belki, służące też za ławy dla wioślarzy. Wyposażone były w maszty, na których przy sprzyjającym wietrze rozpinano czworokątne żagle. Zasadniczo jednak główny napęd stanowiły długie i ciężkie wiosła, wystające z obu burt i poruszane przez siedzących na ławach wioślarzy. Ich liczbę określał rodzaj okrętu. Najczęściej były to dwudziestowiosłowce (ejkoseres), lub trzydziestowiosłow-ce (triakonteres), chociaż zdarzały się już również pięćdziesięciowiosłowce (pentekonteres). Ich szybkość jest trudna do określenia. Zapewne nie przekraczała 5 węzłów (węzeł — 1 mila morska, czyli 1852 metry na godzinę). Wedle stwierdzenia Tukidydesa, w jego czasach, czyli w V w. p.n.e., uważano je za okręty starego typu „zbudowane na starą modłę, na sposób raczej piracki”8. Ich załogi, jak poda je Homer, liczyły od 120 do 50 ludzi — wioślarzy i wojowników9. Wioślarze zresztą byli równocześnie wojownikami, walcząc w razie potrzeby także na lądzie.
Trzeba zaznaczyć, że powyższy opis okrętów achajskich, podany przez Homera, nie musiał być zgodny z rzeczywistością. Cechą charakterystyczną zarówno Iliady, jak też Odysei jest swego rodzaju anachronizm — przenoszenie stosunków panujących w czasach Homera (przełom VIII i VII w. p.n.e.) na czasy opisywane — czyli na XIII w. p.n.e. Jest to różnica około 500-letnia. Wiele w tym czasie mogło się zmienić. Podobnie też flota opisywana przez Homera, najprawdopodobniej wedle wzorców mu współczesnych, mogła różnić się od okrętów achajskich pod Troją.
Niewykluczone jednak (przyjmuje to większość badaczy), że okręty Achajów były zbliżone do okrętów greckich z VIII—VII w. p.n.e., których wizerunki widnieją na wazach z tego okresu (będzie o nich mowa w następnym rozdziale książki).
Wedle Homera na Troję wyprawiła się ogromna flotylla achajska, licząca łącznie 1200 okrętów10. Jest to zapewne spora przesada. Uwzględniając liczebność załóg podaną w Iliadzie i przyjmując wynikającą z nich przeciętną, otrzymalibyśmy liczbę ponad 100 tys. wojowników achajskich biorących udział w wyprawie. Byłoby to zupełnym nieprawdopo*
3. Świat egejski w okresie rozkwitu kultury mykeńskiej (wg L. R. Palmera)
dobieństwem. Niemniej, zważywszy na fakt, że wszystkie źródła greckie przedstawiają wyprawę trojańską jako największy wspólny wyczyn Acha-jów, należy przyjąć, że wzięła w niej udział stosunkowo duża liczba okrętów, chociaż określenie jej, nawet w przybliżeniu, wydaje się niemożliwe.
Achajowie nie utworzyli jednego państwa, lecz mnóstwo drobnych państewek i miast-państw. Większość spośród nich posiadała własne floty, lecz w rozdrobnieniu nie przedstawiały one większej siły. Mimo to wielu historyków skłonnych jest przyjąć, że po upadku Krety Achajowie opanowali żeglugę na Morzu Śródziemnym aż do pojawienia się na nim okrętów fenickich w XII w. p.n.e.
Źródła nie wspominają o żadnej bitwie morskiej floty Achajów. Jest rzeczą charakterystyczną, że nawet w czasie wielkiej wyprawy na Troję nie doszło do walk okrętów achajskich z okrętami wroga — Troi lub jej sprzymierzeńców. W historiografii rozpowszechniony jest pogląd, że okręty achajskie służyły raczej do przewozu wojowników i zdobytych łupów, a nie staczania bitew morskich.
Również małej flotylli Odyseusza nigdy nie zdarzyło się walczyć na morzu ze spotykanymi okrętami innych ludów czy plemion. Nie można jednak wykluczyć, że w razie potrzdby okręty achajskie atakowały okręty innych ludów i prowadziły bitwy morskie. Były do tego w pełni przystosowane. Być może jedynie ubóstwo materiałów źródłowych z tej odległej epoki sprawia, że nie wiemy nic na temat tego rodzaju wydarzeń.
O flotach wojennych wymienionego okresu wiemy niewiele. Najlepszymi okrętami dysponowali, jak się powszechnie przyjmuje, Fenicjanie i ich pobratymcy — Kartagińczycy. Były to długie do 50 m, wąskie jednostki, bez pokładów, o bardzo silnych wyostrzonych dziobach z twardego drewna, okutych miedzią, brązem lub żelazem. Ten potężny taran zdolny był do przebicia burty wrogiego okrętu. Okręt fenicki poruszany był zarówno za pomocą żagla (dość wielkich rozmiarów), jak też wiosłami. W czasie bitew stosowano wyłącznie napęd wiosłowy. Najczęściej były to jednostki z jednym rzędem wioseł po obu burtach, lub też, w nieco późniejszym okresie, w VII—VI w. p.n.e., we flocie kartagińskiej, okręty o dwóch rzędach wioseł po każdej stronie, przy czym drugi rząd wioślarzy usytuowany był dalej od burty i nieco poniżej pierwszego. Łączna liczba wioseł wynosiła 50 (po 25 po obu burtach). Prócz 50 wioślarzy na okręcie znajdowało się też 18—30 żołnierzy. Były to bardzo groźne w walce, zwrotne i szybkie jednostki robiące przypuszczalnie do 5—6 węzłów przy dobrej pogodzie i jeszcze więcej pod żaglem. Ich załogi miały zazwyczaj doskonałe wyszkolenie, zarówno w dziedzinie nawigacji, jak też w taktyce walki na morzu.
W źródłach, tak pisanych, jak i ikonograficznych, zachowało się niewiele danych na temat okrętów etruskich. Jeden z nielicznych wizerunków znajduje się na czarnofigurowej wazie etruskiej, datowanej na VI w. p.n.e. Przedstawia ona niewielki okręt z 36 wiosłami (po 18 z każdej burty), bez masztu i żagli, a także bez pokładu, sterowany za pomocą wielkiego wiosła umieszczonego z tyłu rufy. Chyba był to okręt mniej szybki i zwrotny od punickich, lecz za to bardziej stabilny. Jego główną broń stanowił silny, opancerzony lub drewniany taran na dziobie.
Greckie okręty z omawianego okresu najlepiej poznajemy z ich wizerunków na czarno-białych wazach. Były one zapewne podobne do opisywanych przez Homera, lecz ich konstrukcja i wyposażenie ulegały stałemu doskonaleniu. W VIII—VI w. były to głównie trzydziestowiosłowce i pięćdziesięciowiosłowce (pentekontery), przy czym rola tych ostatnich stale wzrastała. Były one zapewne nieco dłuższe niż w czasach wyprawy trojańskiej, przekraczając nawet niekiedy 50 m. Ich dzioby z reguły zaostrzone i okute miedzią, tworzyły podstawową broń zaczepną. Coraz większe stawały się żagle umieszczane na jednym lub na dwóch masztach, zwiększała się też liczebność żołnierzy. Były to wybitnie szybkie jednostki (prędkość ich sięgała 6 węzłów), zdolne do zręcznych manewrów, niezwykle groźne przy taranowaniu. Dorównywały one zapewne okrętom fenickim i kartagińskim, a niektórzy historycy przypuszczają nawet, że je przewyższały.
W ciągu VII i VI w. p.n.e. pentekontery uzyskały zdecydowaną przewagę we flotach śródziemnomorskich. Stały się podstawowym typem okrętu wojennego, tworząc całe eskadry i floty. Wraz ze zmianą konstrukcji okrętów wojennych i wykształceniem się udoskonalonego typu pentekontery nastąpiła też zmiana taktyki w bitwach morskich. Rozstrzygał teraz nie jak dawniej abordaż, lecz taranowanie. Nowy okręt, szybki i zwrotny, miał zdecydowaną przewagę nad okrętami dawnego typu. Stał się też powszechnie używanym przez wszystkie miasta greckie, całkowicie wypierając dawne konstrukcje. Właśnie pentekontery zapewniły Grekom przewagę na morzu, przyniosły im świetne zwycięstwa w decydujących bitwach morskich i stały się ważnym czynnikiem w odnoszonych sukcesach.
W wyniku akcji kolonizacyjnej Fenicjanie w początkach I millenium p.n.e. zdobyli niepodzielne panowanie nad zachodnią częścią Morza Śródziemnego. Jak głosi tradycja, żeglarze z Tyru już w XII w. p.n.e. przepływali przez całe Morze Śródziemne i poprzez Cieśninę Gibraltarską, nazwaną przez nich „Słupami Melkarta”, przedostali się na Atlantyk. Tu, na niewielkiej wysepce nieopodal wybrzeży, założyli miasto Gades, które wkrótce stało się głównym centrum fenickim na Zachodzie. Po drugiej stronie Słupów Melkarta, na wybrzeżu afrykańskim, założone zostało miasto Liksus. W ten sposób Fenicjanie opanowali wyjście z Morza Śródziemnego na Atlantyk i pilnie strzegli tego szlaku przed obcymi statkami i okrętami.
Wprawdzie we współczesnej literaturze naukowej przeważa , tendencja do przesunięcia datowania tych wydarzeń na początki I tysiąclecia p.n.e., nie ulega jednak wątpliwości, że w VIII—VII w. p.n.e. — po założeniu Kartaginy i innych miast na północnych wybrzeżach Afryki, skolonizowaniu Sycylii i założeniu faktorii na Korsyce, Sardynii i Malcie — Fenicjanie całkowicie opanowali żeglugę w tej części Morza Śródziemnego
Od VIII w. p.n.e. rozpoczyna się rozwój, a następnie rozkwit miast etruskich. W ciągu dwóch wieków — VII i VI — Etruskowie stali się poważną siłą w centralnej części Morza Śródziemnego. Prócz właściwej Etrurii, w ich rękach znalazły się Lacjum i Kampania, na północy zaś opanowali też Dolinę Nadpadańską, zakładając tu szereg swych ośrodków miejskich.
Pomyślnie rozwijała się żegluga etruska, tak że niektórzy historycy mówią nawet o tak zwanej „talassokracji etruskiej” na morzach okalających Italię w VII i VI w. p.n.e. (Pallotino), lub jeszcze wcześniej — od VIII w. p.n.e. (Adamczyk, Niemirowski). Ważnym świadectwem w tej kwestii są nazwy mórz: Tyrreńskiego i Adriatyku, wywodzące się z języka etruskiego (Tyrreńskie — od Tyrrenoi — Etruskowie, Adriatyk od Hadria — portu etruskiego nad tym morzem), choć obie nazwy wprowadzili prawdopodobnie Grecy.
Do pojawienia się Greków flota etruska panowała na obu wymienionych morzach. Ważny szlak handlowy łączył miasta nadbrzeżne Etrurii poprzez Elbę z Korsyką, Sardynią i północnymi brzegami Afryki. Flota Etrusków kontrolowała też inny ówczesny szlak morski, wiodący wzdłuż wybrzeży Italii, poprzez Cieśninę Messyńską na otwarte morze i stąd dalej na wschód ku Grecji, lub na południe do Kartaginy i innych miast afrykańskich.
Handel etruski w tym czasie siągał od Hiszpanii i Galii po Azję Mniejszą, miasta wybrzeża syryjskiego i Morze Czarne. Ceramikę etruską znajdowano między innymi w Katalonii i Marsylii, na wyspach greckich: Korkyrze, Itace, Naksos, Delos, Chios, w Koryncie i Atenach, na wybrzeżach Azji Mniejszej (Smyrna, Deskilejon), Syrii i Libanu (Ras el Basi), a nawet nad Morzem Czarnym (Istria). Etruskie wyroby z brązu odkryli archeologowie między innymi w Atenach, Delfach, Dodonie i Olimpii, a niektóre inne ich wyroby na wyspach Cypr i Rodos.
Niektórzy historycy (Pallotino) przyjmują, że Etruskowie prowadzili akcję kolonizacyjną nie tylko na Sardynii i Korsyce, lecz sięgali również Balearów i Hiszpanii, o czym świadczą liczne znaleziska archeologiczne pochodzące z VI w. p.n.e. Być może docierali nawet w swych wyprawach na niektóre wyspy Atlantyku. Diodor przekazał wiadomość o podjętej przez nich próbie skolonizowania jakiejś większej, urodzajnej wyspy na oceanie (Madery?), skąd jednak wyparli ich Fenicjanie z miasta Gades.
Wprawdzie wielkie miasta etruskie, jak Populonia, Wetulonia, Ruselle, Cere, leżały w pewnym oddaleniu od morza, jednakże wiele spośród nich rozporządzało własnym portem nadmorskim, połączonym z miastem rzeką bądź sięgającą w ląd laguną, jeziorem czy też dobrze utrzymywanymi drogami lądowymi. Do takich portów Etrusków należały między innymi Pyrgi, Gravisce, Alsium i Fregene.
Starożytna Etruria była krainą stosunkowo bogatą w lasy dobrze nadające się do budowy okrętów. Podobno najlepszy budulec dawały lasy Korsyki, gdzie wpływy Etrusków były bardzo silne. Nie brakowało też metali, jak miedź (brąz) oraz żelazo. Etruskowie doskonale znali się na budowie statków i okrętów; być może wynaleźli i wprowadzili niektóre udoskonalenia w tej dziedzinie. Przypuszcza się, że między innymi ich wynalazkiem było metalowe zakończenie dziobu okrętu wojennego — rodzaj tarana, zwanego rostra. Wśród wielu pretendujących do miana wynalazcy kotwicy znalazł się też Tyrrenus Piseus (prawdopodobnie Etrusk z Pizy). Przyjmuje się też, że Etruskowie udoskonalili ożaglowanie statków i okrętów, o czym świadczyć ma termin „antemna”, oznaczający reję, wywodzący się z ich języka.
Trudno byłoby ocenić, nawet w przybliżeniu, ogólną liczebność floty Etrusków. W każdym razie, uważani byli za potęgę morską. Wielce znaczący jest w tym względzie podany w źródłach fakt wystawienia przez poszczególne miasta flot liczących po kilkadziesiąt okrętów wojennych, głównie chyba pentekonter. Ten typ okrętu był charakterystyczny dla floty etruskiej VI i V w. Triery etruskie pojawiły się prawdopodobnie stosunkowo późno, dopiero w IV w. p.n.e. Jeszcze w czasie wyprawy sycylijskiej Ateńczyków w okresie wojny peloponeskiej, a więc przy końcu V w. p.n.e., Etruskowie przysłali na pomoc Syrakuzom 2 pentekontery, chociaż floty innych miast greckich składały się w tym czasie niemal wyłącznie z trier. Niektórzy historycy (Niemirowski) przyjmują jednak, że Etruskowie budowali triery już w V w. p.n.e., chociaż brak w tym względzie bezspornych dowodów.
Warto podkreślić, że zwłaszcza nowsze badania nad flotą i żeglugą etruską całkowicie obaliły dość rozpowszechnione w dawniejszej nauce mniemanie o stosunkowo niewielkim ich znaczeniu. Było to wyraźne niedocenianie roli Etrusków na morzu. Dziś uczeni na ogół zgodnie bardzo wysoko oceniają zarówno ich siłę militarną na morzu, jak też umiejętności żeglarskie i zasługi dla rozwoju żeglugi i handlu. Nowsze badania w całej pełni potwierdzają istnienie rzeczywistej „talassokracji etruskiej”, jednakże ograniczają ją jedynie do Morza Tyrreńskiego i części Adriatyku. O pełnej talassokracji w odniesieniu do całego Morza Śródziemnego nie może być mowy. Również na lądzie, na terenie Italii, aż do połowy V w. p.n.e. Etruskowie stanowili wielką siłę polityczną i militarną, stawiającą ich w rzędzie największych ówczesnych potęg.
Grecy przystąpili znacznie później do wyścigu o opanowanie najdogodniejszych punktów nad Morzem Śródziemnym i zdobycie odpowiednich warunków dla rozwoju żeglugi i handlu na tym akwenie. Dopiero w wiele pokoleń po wojnie trojańskiej „Hellada zaczęła budować flotę i bardziej interesować się morzem” — pisze Tukidydes. „Koryntyczycy pierwsi — dodaje — mieli zajmować się żeglarstwem w sposób najbardziej zbliżony do dzisiejszego” (pisał to przy końcu V w. p.n.e.).
Koryntowi Tukidydes przypisuje największe zasługi w rozwoju żeglugi greckiej: „A kiedy Hellenowie zaczęli więcej zajmować się żeglugą, Koryntyjczycy zaopatrzywszy się we flotę tępili piractwo i stworzyli w swoim mieście ośrodek handlu morskiego i lądowego. Miasto ich, czerpiąc stąd dochody, wzrosło w potęgę”.
Tukidydes stwierdza też, że Koryntyjczycy stoczyli ,,najstarszą bitwę morską, o której wiemy”. Walczyli z flotą wyspy Korkyry, a odbyło się to przed około 260 laty od zakończenia wojny peloponeskiej, to jest od 404 r. p.n.e. Data tej pierwszej bitwy morskiej stoczonej przez Greków przypadałaby więc na 664 r. p.n.e. Jej wynik jest niewiadomy, gdyż Tukidydes nie przekazał na ten temat wiadomości.
W każdym razie, z jego przekazu wynika, że w pierwszej połowie VII w. p.n.e. flotą wojenną, obok Koryntu, rozporządzała też Korkyra. ,,Również Jończycy — pisze dalej — ale już znacznie później, za panowania króla perskiego Cyrusa i za jego syna Kambyzesa, doszli do posiadania floty; walcząc z Cyrusem opanowali na pewien czas tamtejsze morze. Także Polikrates, tyran wyspy Samos za czasów Kambyzesa, miał silną flotę i uzależnił od siebie szereg wysp”. Następnie Tukidydes wymienia flotę wojenną miasta Foka ja w Azji Mniejszej: „Były to najpotężniejsze floty ówczesne. Okazuje się jednak, że nawet i te floty, chociaż budowane już wiele pokoleń po wojnie trojańskiej, miały mało trójrzędowców, posługiwały się jeszcze pięćdziesięciowiosłowcami i długimi statkami, jak w owych czasach wojny trojańskiej”1.
Taki oto syntetyczny rys historyczny rozwoju flot wojennych greckich polis dał znakomity historyk. Współczesna nauka w pełni przyjmuje wiarygodność powyższej relacji.
Wraz z powstaniem pierwszych silniejszych flot wojennych rozwinęła się tak zwana „wielka kolonizacja grecka”, trwająca od VIII do VI w. p.n.e. Jej główne nasilenie przypada na VII—VI w., gdy miasta zakładające kolonie posiadały już silne floty wojenne. Kolonizacja szła w różnych kierunkach, najważniejszy jednak prowadził na zachód, na zachodnie akweny Morza Śródziemnego. Pierwsze kolonie greckie pojawiły się w Italii i na wschodnich wybrzeżach Sycylii. W Italii prawdziwą potęgą stało się greckie miasto Kyme, które ze swej strony założyło szereg dalszych własnych kolonii. Inne kolonie italskie, to Region, Kroton, Sybaris, Metapontum i Tarent. Założone przez Greków miasta na Sycylii, to Nak-sos — pierwsza powstała tu kolonia — Leontinoj, Katana, Zankle i Sy-rakuzy na wschodnich wybrzeżach wyspy. Grecy wyparli stąd Fenicjan, którzy przenieśli się na zachodnie wybrzeża. W środkowej części Sycylii powstawały miasta greckie Gela i Akragas. W ten sposób Grecy usadowili się mocno w środkowej części Morza Śródziemnego.
Nie poprzestając na tym, ruszyli dalej na zachód. Około 600 r. p.n.e. założyli u ujścia Rodanu miasto Massalię, która stała się ważnym centrum greczyzny, umożliwiając połączenie dolinami Rodanu i Sekwany z bogatymi w cynę Wyspami Brytyjskimi. Szereg kolonii greckich po-
4. Kolonie Fenicjan i Greków na Zachodzie w VI w. p.n.e. (wg L. Piotrowicza)
wstało na wybrzeżach Półwyspu Pirenejskiego, jak Rode, Emporion, Za-kanthe, Sexi, Abdera i najważniejsza z nich — Mainake, skąd droga lądowa umożliwiała kontakty z bogatym Tartessos, bez konieczności przebywania strzeżonej przez Fenicjan, a potem Kartagińczyków, Cieśniny Gibraltarskiej.
Równocześnie kolonie greckie pojawiły się w Afryce Północnej. W Egipcie, za zezwoleniem faraonów, założono miasta Naukratis i Dafne. Około 630 r. powstała ważna kolonia na wybrzeżu libijskim — Kyrene. Wkrótce potem, dalej na zachód położone Barka i Euhesperides. Kolonie te ciągnęły się wzdłuż wybrzeży afrykańskich daleko na zachód aż do Małej Syrty, gdzie zetknęły się z punickimi miastami Sabrata, Oea i Lep-tis. Powstał tu jeszcze jeden teren ustawicznej wojny, gdzie wpływy Kartaginy ścierały się z interesami Greków.
Na rozległych terytoriach wybrzeży Morza Śródziemnego — od Afryki Północnej, poprzez wyspy, aż do wybrzeży Galii i Hiszpanii — licznie powstające miasta greckie, jak macki legendarnej hydry wciskały się między kolonie fenickie i kartagińskie. Najgroźniejsze trzy ramiona to Uderzenie w centrum — opanowanie wschodniej Sycylii i południowej Italii, północne — sięgające daleko na zachód aż ku Hiszpanii i wybrzeżom Atlantyku, oraz południowe, gdzie Grecy zagrozili północnoafrykań-skim posiadłościom Kartaginy.
Nad świetnie dotychczas rozwijającym się fenicko-kartagińskim i etruskim handlem morskim zawisło poważne niebezpieczeństwo. Wydawało się, że Grecy wydrą konkurentom niezmiernie dochodowy monopol handlu cennymi rudami cyny, miedzi i srebra, sprowadzanymi z Hiszpanii i dalekiej Kornwalii.
W VII w. p.n.e. sama Fenicja przeżywała ciężkie czasy. Jej miasta zostały złupione i zdobyte przez Asyryjeżyków, a następnie dostały się pod panowanie króla babilońskiego Nabuchodonozora. W tej sytuacji Fenicjanie nie mogli walczyć o panowanie na morzu i cała wschodnia część basenu śródziemnomorskiego stała się domeną wpływów greckich, aż do pojawienia się Persów.
Kolonie fenickie na zachodzie przejmowała stopniowo Kartagina, która osiągnęła znaczną potęgę i stała się tu jedyną siłą zdolną stawić skuteczny opór naporowi greckiemu. W obliczu wspólnego zagrożenia doszło wkrótce do ścisłej współpracy i zawarcia sojuszu kartagińsko-etru-skiego, którego głównym celem było zahamowanie dalszej penetracji greckiej na zachodzie i zniszczenie założonych tu kolonii.
Najbardziej zacięte walki prowadzono w środkowej części Morza Śródziemnego, gdzie ich głównym teatrem stała się Sycylia. Równocześnie kolonie greckie w Italii, zwłaszcza Kyme, zagroziły intresom Etrusków w Kampanii.
Od VIII w. p.n.e., to jest od pojawienia się okrętów greckich w środkowej części Morza Śródziemnego, rozgorzała też zacięta wojna na morzu. Okręty wojenne Fenicjan, a potem Kartagińczyków i Etrusków, napadały przy każdej okazji na statki handlowe i okręty wojenne Greków, którzy odpłacali wrogom tym samym. Wzajemna wrogość, stałe, niemal codzienne napady flot i poszczególnych okrętów, prawdziwe łowy na morzu, przeplatając się z dłuższymi lub krótszymi okresami względnego spokoju, wypełniały całkowicie ten długi okres. Trzeba jednak zaznaczyć, że przez cały wymieniony czas od VIII do V w. p.n.e. Grecy prowadzili ze swymi rywalami ożywiony handel wymienny. Towar grecki można było znaleźć niemal we wszystkich miastach kartagińskich i etruskich. Podobnie, towary kartagińskie i etruskie w miastach greckich. W wielu miastach etruskich istniały punkty wymiany handlowej, a nawet całe kolonie kupców greckich.
Z długoletniej zaciętej wojny na Morzu Śródziemnym źródła wynotowały jedynie nieliczne konkretne fakty. Brak jest wiadomości na temat stoczonych większych i mniejszych bitew morskich, choć ich z pewnością nie brakło. Świadczy o tym chociażby przekaz Tukidydesa o bitwach stoczonych przez mieszkańców Massalii z Kartagińczykami: „Wreszcie Fokaj-czycy, zamieszkali w Massalii, zwyciężyli Kartagińczyków w bitwach morskich”2. Warto zwrócić uwagę, że Tukidydes mówi tu nie o jednej bitwie, lecz wielu, a świadectwu tego historyka można na ogół dać wiarę. Historyk francuski J. Heurgon wyróżnia dwie bitwy morskie Massa-lijczyków z Kartagińczykami. O pierwszej z nich, stoczonej prawdopodobnie przed 560 r. p.n.e., mówi napis na skarbcu świątyni w Delfach. Natomiast do drugiej doszło około 490 r, p.n.e. przy przylądku Nao w Hiszpanii. Obie wspomniane bitwy zakończyły się zwycięstwem floty massa-lijskiej.
Interesujący przebieg miała bitwa morska stoczona przez Etrusków z mieszkańcami Wysp Liparyjskich, trudniących się piractwem. Przypuszczalnie w okresie 580—560 p.n.e. Etruskowie podjęli próbę zlikwidowania tej plagi, zagrażającej ich s-zlakom morskim wizdłuż wybrzeży Italii. Strabon podaje krótko, że Lipara (największa z wysp archipelagu) „rozporządzała własną flotą i przez długi czas skutecznie stawiała opór najazdom Tyrreńczyków”. O nieustannej wojnie na morzu między Etruskami a Liparyjczykami pisze też Diodor3.
Bardziej szczegółowy opis jednej ze stoczonych bitew morskich przekazał Pauzaniasz: „Pytia nakazała Liparyjczykom stoczyć bitwę z flotą Tyrrenów, nawet gdyby posiadali bardzo wiele okrętów. Wypłynęli więc do bitwy mając zaledwie pięć okrętów. Tyrrenowie uznali za hańbę dla siebie, gdyby w walce na morzu okazali się gorsi od Liparyjczyków i dlatego też wysłali do bitwy taką samą liczbę okrętów. Liparyjczycy zdobyli pięć okrętów i następne pięć, które wysłano przeciw nim, po czym jeszcze trzecią piątkę, a także zdobyli czwartą eskadrę złożoną z pięciu okrętów”4.
Zastanawiąca jest ta szlachetność ze strony ogólnie znanych wówczas z rozboju morskiego Etrusków. Najprawdopodobniej jest to po prostu jedna z licznych fantastycznych opowieści marynarskich. Jednakże zamieszczenie tego opisu przez Pauząniasza wymownie świadczy o przewadze Etrusków na Morzu Tyrreńskim. Oni to podjęli próbę likwidacji pi-
20. Pierwszy okręt o dwóch rzędach wioseł, ustawionych jeden nad drugim, przedstawia płaskorzeźba z pałacu króla asyryjskiego Sancheryba w Nini-wie. Pochodzi z wieku VII p.n.e. Ponieważ Niniwa leżała setki mil od wybrzeży morskich, dość powszechnie przyjęto, że nie chodzi tu o okręt asyryjski, lecz fenicki, być może w służbie Asyrii
21. Oto przekrój poziomy i pionowy tego okrętu, jego wymiary, zanurzenie, rozmieszczenie wioślarzy itd.
22.a, b. Współczesne próby rekonstrukcji fenickiego dwurzędowca
23. W sztuce Etrusków niezwykle rzadko występują wizerunki okrętów. Oto jeden z nielicznych — rysunek na czarnofigurowej wazie z VI w. p.n.e. przedstawiający okręt etruski prowadzący walkę z okrętem wroga. Łucznicy etruscy zasypują przeciwnika gradem strzał
24. Piękny brązowy posążek, przedstawiający wojownika etruskiego w pełnym uzbrojeniu. W dziedzinie wyrobów z brązu Etruskowie byli prawdziwymi mistrzami
25. Inny przykład sztuki etruskiej — posążki brązowe przedstawiające dwóch wojowników niosących zabitego towarzysza broni. Etruskowie prowadzili zacięte walki z Grekami na lądzie i morzu
26. Najdawniejsze wizerunki greckich okrętów wojennych znajdujemy w postaci malowideł wazowych. Oto jeden z najstarszych przykładów, bardzo jeszcze prymitywne malowidło na czarnofigurowej wazie z VIII w. p.n.e.
27. Inny przykład malowidła wazowego z VIII w. z wyobrażeniem okrętów prowadzących wal-kę
28. Wizerunki okrętów na wazach pochodzących z VI w. odznaczają się znacznie większą dokładnością. Oto malowidło na wazie czarnofigurowej przedstawiające okręt z załogą przybijający do brzegu, najprawdopodobniej powracający z udanej wyprawy wojennej
29. Niedawno odkryty fragment krateru greckiego z VI w. p.n.e. z wizerunkiem dwumasztowe-go okrętu wojennego
30. Rzeźba z kości słoniowej z VI w. p.n.e. znaleziona w Sparcie, przedstawiająca okręt wojenny z wojownikami na pokładzie
31. Okręty wojenne atakujące statki handlowe przedstawia malowidło na wykwintnej ceramice greckiej
32. Bezsprzecznie najlepszym okrętem jednorzędowym była pentekontera: długa jednostka morska, bardzo zwinna i zwrotna, stosunkowo szybka. Potężna broń w rękach przedsiębiorczych kolonistów greckich w VIII-VI w. p.n.e. Oto wizerunek pentekontery z malowidła na wazie greckiej.
33. Inny wizerunek pentekontery. Jaśniejszą barwą zaznaczono malowidło wazowe. Nad nim współczesny rysunek wyobrażający okręt i jego przekrój poziomy. Niżej rekonstrukcja potężnego taranu na dziobie, który był główną, bardzo groźną bronią pentekontery (wg B. Landstróma)
34. Sylwetka i przekrój poziomy pentekontery według propozycji A.B. Nelsona
35. Współczesny rysunek dwumasztowej pentekontery greckiej
ractwa — byli stroną atakującą. Posiadali też znacznie silniejszą flotę niż ich przeciwnicy. Znaczące są również stwierdzenia odnoszące się do bardzo wysokiego mniemania Etrusków o swej umiejętności walki na morzu. Jak pisze Pauzaniasz, uznaliby za hańbę, gdyby okazali się gorsi od swych przeciwników.
Pauzaniasz pisze tu o bitwie stoczonej przez Etrusków z Liparyjczy-kami. Przekaz historycy odnoszą do okresu po 580 r. p.n.e. Warto tu jednak zaznaczyć, że około tej daty archipelag Lipary zajęli już Grecy (Hammond, Adamczyk). Niewykluczone więc, że doszło do bitwy morskiej Etrusków z piratami greckimi na Liparach, chyba że omawianą bitwę stoczono jednak nieco wcześniej.
Za pierwsze większe starcie na morzu, stoczone między Grekami z jednej strony a Kartagińczykami i Etruskami z drugiej, uważa się bitwę pod Alalią. Doszło do niej w następujących okolicznościach.
v W VII i VI w. p.n.e. wielką aktywność kolonizacyjną na zachodzie przejawiali mieszkańcy miasta Fokaja w Azji Mniejszej. Oni to właśnie założyli Massalię i szereg kolonii na śródziemnomorskich wybrzeżach Hiszpanii. Następnie Fokajczycy zainteresowali się bliżej środkową częścią Morza Śródziemnego, w szczególności wyspą Korsyką. Około 565 r. p.n.e. założyli tu swą kolonię zwaną Alalia. Tymczasem w 546 r. sama Fokaja w wyniku wyprawy Cyrusa II na Lidię i zajęcia przez niego małoazja-tyckich miast greckich znalazła się pod panowaniem perskim. Część mieszkańców nie chciała się z tym pogodzić i wyruszyła na morze, kierując się na zachód w poszukiwaniu nowych siedzib. Ta nowa fala kolonistów fokajskich dotarła na Korsykę i osiedliła się w Alalii. Przez kilka lat poloniści greccy żyli w przyjaźni z miejscową ludnością, potem jednak nabrali zaufania we własne siły, zaczęli więc gnębić miejscową ludność. To właśnie, wedle Herodota, stało się bezpośrednią przyczyną bitwy pod Alalią.
Niestety, relacja Herodota jest jedynym źródłem opisującym jej przebieg. Na dodatek jest to opis bardzo lakoniczny, niezbyt jasny, pełen zagadek, a nawet wewnętrznych sprzeczności. Oto dosłowny przekład: Fokajczycy „Po przybyciu na Kyrnos [Korsykę — T.Ł.] mieszkali wspólnie z dawniejszymi przybyszami przez pięć lat i wybudowali tam świątynię. Ale że dopuszczali się grabieży i rabunku na wszystkich okolicznych ludach, przeto wyprawili się przeciw nim po wzajemnym porozumieniu Tyrrenowie i Kartagińczycy, jedni i drudzy na sześćdziesięciu okrętach. Fokajczycy także obsadzili ludźmi swe okręty w liczbie sześćdziesięciu i spotkali się z wrogami na tak zwanym Morzu Sardyńskim. W bitwie morskiej, którą tu stoczono, przypadło Foka jeżykom w udziale poniekąd Ikajdimejsikie zwycięstwo. Albowiem czterdzieści ich okrętów uległo zagładzie, a dwadzieścia pozostałych było nie do użytku, bo utraciły swe dzioby. Odpłynęli więc z powrotem do Alalii, zabrali dzieci, żony i resztę mie-
3 — Starożytne...
33
5. Morze Tyrreńskie i jego wybrzeża pod koniec VI w. p.n.e. Posiadłości Etrusków (wg R. Blocha)
nia, ile go okręty unieść mogły, potem opuścili Kyrnos i popłynęli do Region”5.
Powyższy krótki tekst wywołał ożywioną dyskusję wśród historyków. Jest stanowczo zbyt lakoniczny dla odtworzenia przebiegu bitwy. W żaden sposób nie można też przedstawić, nawet w zarysie, jej planu.
Niepewna jest data. Herodot podał, że nowa fala kolonistów z Fokai przybyła do Alalii po zajęciu ich rodzimego miasta przez Persów. Jest to data znana. Doszło do tego w 546 r., kiedy to Fokaję zajęły wojska wodza perskiego Harpagosa. Nie wiadomo, jak długo trwały przygotowania Fokajczyków do wyjazdu i sama podróż przez Morze Śródziemne. Należy raczej przyjąć, że ekspedycja wyruszyła na zachód bezpośrednio po podporządkowaniu maloazjatyckich miast greckich Persom (niewykluczone nawet, że jeszcze przed zajęciem Fokai część jej mieszkańców ratowała się ucieczką). Przypuszczalnie więc nowa fala kolonistów z Fokai, o której pisze Herodot, przybyła na Korsykę około 545 r. Dodając dalsze pięć lat od ich przybycia do podjęcia akcji przeciwko nim przez sprzymierzonych, otrzymamy 540 r. p.n.e. jako przypuszczalną datę stoczenia bitwy pod Alalią. Wypada chyba uznać ją za właściwą, mimo dość powszechnie w historiografii przyjmowania datowania bitwy na 535 r. p.n.e. Wynika to z dodania pięciu lat, jakie upłynęły od momentu zajęcia Fokai do decyzji części jej mieszkańców opuszczenia miasta. Bardziej jednak prawdopodobna wyda je się natychmiastowa ucieczka Fokajczyków przed Persami, jeszcze przed zajęciem miasta lub bezpośrednio potem. Tak więc przyznać raczej wypada rację tym historykom, którzy datują bitwę pod Alalią na ,,około 540 r. p.n.e.”