Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
„Nie trzeba mówić tyle o miłości, wszelkie księgi są pełne miłości, tak wielu autorów, że straconym zachodem byłoby mówić o miłości” — John Florio, First Fruits
Szekspir nie przejął się zbytnio opinią swego znajomego, nauczyciela języków na dworze królewskim, i pokusił się o napisanie kolejnego utworu na temat miłości, komedii o nietypowym zakończeniu, obfitującej w słowne gry i aluzje.
Król Nawarry nakłania swoich trzech przyjaciół, by oddać się tylko księgom i nauce. Przez trzy najbliższe lata mają krótko sypiać, skromnie jadać, raz w tygodniu pościć oraz, co najważniejsze, nie stykać się z kobietami. Ułożony przez nich regulamin nie pozwala na dopuszczanie kobiet na bliżej niż milę od zamku. Wszyscy kawalerowie przysięgają przestrzegać uzgodnionych reguł, lecz niebawem okazuje się, że o czymś zapomnieli. Wysłana z misją dyplomatyczną francuska księżniczka jest już w drodze i lada chwila zjawi się ze swoją świtą. Niełatwo będzie dotrzymać przysięgi wobec obozującej w królewskich posiadłościach pięknej księżniczki i jej uroczych dwórek.
Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.
William Shakespeare
Stracone zachody miłości
tłum. Leon Ulrich
Epoka: Renesans Rodzaj: Dramat Gatunek: Dramat szekspirowski
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 117
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
tłum. Leon Ulrich
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.
ISBN-978-83-288-3983-0
Twoja uległość od hańby cię zbawia.
„Żadna kobieta nie zbliży się o milę od mego dworu”. Czy artykuł ten był już ogłoszony?
Cztery dni temu.
Obaczmy karę.
„pod karą utraty języka”. — Kto tę karę wymyślił?
Kto wymyślił? Ja wymyśliłem.
W jakim celu, słodki mój paniczu?
By je surową odstraszyć ustawą.
Dla modnych panien niebezpieczne prawo.6
„Item7, mężczyzna, schwytany na rozmowie z kobietą w tych trzech lat przeciągu, ulegnie publicznej hańbie, której wybór zostawia się innym panom dworu”.
Który z was jest księciem we własnej osobie?
To ten; przyjacielu, czego potrzebujesz?
Ja sam reprehenduję10 jego osobę, bo jestem jego dostojności konwisarzem11, lecz chciałbym widzieć własną jego osobę we krwi i ciele.
To on jest.
Sinior Arme — Arme — poleca się waszej dostojności. Brzydkie dzieją się rzeczy na świecie. List ten opowie wam resztę.
Co się tam miele, na mnie się skrupi.
List od wspaniałomyślnego Armado.
Jakkolwiek niska treść być może, mam w Bogu nadzieję, że na szczytnych słowach nie braknie.
Szczytne nadzieje, a niska rzeczywistość. Daj nam Boże cierpliwość!
Czy żeby słuchać, czy żeby nie słuchać?
Żeby słuchać spokojnie, śmiać się umiarkowanie albo od jednego i drugiego się wstrzymać.
To będzie zależeć od tego, jak nas wysoko do wesołości nastroi.
Wszystko, co tam stoi, mnie się tyczy i mojego uczynku z Żakinettą. A uczynek ten jest, panie, że mnie schwytano z nią na uczynku.
W jaki sposób?
Sposób i formę w trzech punktach wyłożę, jak następuje: widziano mnie z nią w folwarku, jak przy niej na ławie siedziałem; widziano mnie potem, jak poszedłem z nią do ogrodu, co razem wzięte stanowi sposób i formę, jak następuje. Co do sposobu jest to sposób, w jaki zwykle mężczyzna z kobietą rozmawia; co do formy, była to forma...
A co do: jak następuje?
Co do: jak następuje, to zależy od nastąpić mającej kary; a niech Bóg dobrej sprawie dopomoże!
Czy chcecie słuchać listu z uwagą?
Jakbyśmy słuchali wyroczni.
Tak to bywa, kiedy człowiek słucha podszeptów swojego cielska.
„Wielki deputowany, niebios namiestniku, jedyny wszechrządco Nawarry, ziemski Boże mojej duszy, a opiekunie i karmicielu mojego ciała...”
Jeszcze ani słowa o Łepaku.
„tak więc się to stało”.
Może się i tak stało, ale jeśli utrzymuje, że się to tak stało, to tylko tak, tak prawdę mówi.
Pokój!
Mnie i ludziom dobrej woli, którym jak mnie bić się nie chce.
Ani słowa więcej.
O cudzych sekretach, jeśli łaska, dobrotliwy panie.
„Tak więc się to stało: Oblężony przez żałobnofarbną melancholię zamierzyłem dać czarno-dręczącym humorom zbawienne lekarstwo zdrowiodającego powietrza, i jak jestem szlachcic, wyszedłem na przechadzkę. O której godzinie? O szóstej godzinie, gdy bydlęta najlepiej szczypią trawę, ptactwo najlepiej dziobie ziarno, a lud zasiada do uczty, która pospolicie nazywa się wieczerzą. Tyle co do czasu: kiedy? Teraz co do gruntu: gdzie? — Gdzie, chcę powiedzieć, przechadzać się zamierzyłem: grunt ten nosi nazwisko twojego parku. Teraz co do miejsca: gdzie? — Gdzie, chcę powiedzieć, byłem świadkiem tego bezwstydnego, najniewłaściwszego wypadku, który wyciska z mego śnieżnobiałego pióra hebanowofarbny atrament, na który w tej chwili patrzysz, poglądasz lub wzrok rzucasz. Więc co do miejsca: gdzie? Miejsce to leży między północą a wschodem, między wschodnim a zachodnim kątem twojego dziwnie powikłanego ogrodu. Tam to ujrzałem tego niskodusznego pachołka, tego nikczemnego kiełbika twojej zabawy...”
Mnie?
„tę ciemną, małoumną12 duszę...”
Mnie?
„tego płytkiego wasala...”
Zawsze mnie?
„który, ile sobie przypominam, odpowiada na imię Łepak...”
O, to ja!
„złączonego i sparzonego, wbrew twoim postanowionym i publikowanym edyktom, twoim najwyraźniejszym statutom, z-z-o! z-o! co za męka dla mej duszy, powiedzieć z kim...”
Z dziewczyną.
„z córką naszej prababki Ewy, z białogłową lub żeby łagodniejszego użyć wyrażenia, z niewiastą. Jego to, kłuty mojej wiernej powinności uczuciem, posyłam ci, by należną otrzymał karę, pod strażą komisarza waszej słodkiej dostojności, Antoniego Tępaka, męża dobrej sławy, prowadzenia się, obyczajów i kredytu”.
To jest mnie, z przeproszeniem waszej wielmożności: nazywam się Antoni Tępak.
„Co do Żakinetty (tak się nazywa słabe naczynie, które schwytałem z wyżej wyrażonym pachołkiem), zatrzymałem ją jako naczynie twoich praw surowości, a na najmniejszy znak twojej słodkiej woli, stawię ją do sądu. Twój, w całym poświęceniu i serce-palącym ogniu powinności,
Don Adriano de Armado”
Nie tak dobrze, jak się spodziewałem; najlepsza to jednak kompozycja, jaką kiedykolwiek słyszeć mi się zdarzyło.
Bez zwątpienia, z najgorszych najlepsza. Ale ty, mopanku13, co ty na to?
Zeznaję dziewczynę.
Czy słyszałeś o statucie?
Zeznaję, że słyszałem o nim wiele, ale baczyłem nań mało.
Statut skazuje na roczne więzienie każdego schwytanego z dziewczyną.
Ale ja nie byłem schwytany z dziewczyną, lecz z panienką.
Statut mówi także i o panienkach.
Ale to nie była panienka, to była dziewica.
I to statut powiedział; statut mówi wyraźnie: lub dziewicą.
Jeśli tak mówi statut, to ja przeczę jej dziewictwu: schwytano mnie z niezamężną niewiastą.
Ta niezamężna niewiasta na nic ci się nie przyda.
Jako żywo, niezamężna niewiasta bardzo mi się przyda.
Słuchaj teraz wyroku: skazany jesteś na tygodniowy post o wodzie i otrębach.
Wolałbym modlić się przez miesiąc o rosole i baraninie.
Cierpię za prawdę, panie, bo prawda, że mnie schwytano z Żakinettą i że Żakinetta prawdziwą jest dziewicą. Witaj więc, gorzki kielichu pomyślności! Prędzej lub później uśmiechnie się smutek, a tymczasem ukój się, boleści!
Paziu, co się to znaczy, gdy melancholia ogarnia wielką duszę?
To znaczy niewątpliwie, że wielka dusza będzie smutna.
Smutek i melancholia to jedno i to samo, drogi wyrostku.
Bynajmniej, bynajmniej, mój panie, bynajmniej.
Jak rozróżniasz smutek od melancholii, kruchy młodzieniaszku?
Przez potoczny wykład ich skutków, mój twardy staruszku.
Dlaczego: twardy staruszku? Dlaczego: twardy staruszku?
Dlaczego: kruchy młodzieniaszku? Dlaczego: kruchy młodzieniaszku?
Powiedziałem „kruchy młodzieniaszku” jako stosowny epitet, właściwy twoim młodym latom, które słusznie możemy nazywać kruchymi.
A ja powiedziałem „twardy staruszku” jako tytuł właściwy twoim podeszłym latom, które słusznie możemy nazwać twardymi.
Pięknie i stosownie.