9,99 zł
Jasmin uznała, że w swojej branży ma więcej szans na sukces jako mężatka niż panna. Zatrudnia biuro matrymonialne, aby znalazło dla niej właściwego kandydata. Zgodnie z zasadą biura para młoda widzi się tuż przed ślubem po raz pierwszy. Okazuje się, że narzeczonym Jasmin jest jej biznesowy rywal! I na dodatek patrzy na nią z zachwytem i pożądaniem...
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 152
Tłumaczenie:Elżbieta Chlebowska
– Stop! To straszliwa pomyłka.
Jasmin Carter stanęła jak wryta przed błękitnym dywanem prowadzącym do stóp ołtarza. Wbiła wzrok w mężczyznę, który na nią czekał. Ilja Horvath, spadkobierca rodzinnego majątku, niebezpieczny rywal biznesowy.
I jej przyszły mąż! W tej roli spotkała go po raz pierwszy.
Obrzuciła wzrokiem gości: jej słowa wywołały zdziwienie i niedowierzanie. Spojrzała na Ilję. Nie był zaskoczony… Ani rozbawiony. Raczej zirytowany.
No i dobrze. Ona też ma powód do złości. Biuro matrymonialne wystawiło ją na pośmiewisko. Firma Stworzeni dla Siebie specjalizowała się w małżeństwach w ciemno. Podobno pary przez nich skojarzone nigdy się nie rozstawały. Kiedy jej asystentka Rija zaproponowała skorzystanie z usług zawodowej swatki, Jasmin uznała, że w ten sposób wybrnie z problemów biznesowych. Miała więcej szans na sukces jako mężatka niż panna.
Przeszła wszystkie rozmowy z psychologami i wypełniła rozliczne testy, którymi posługiwało się biuro, w jednym tylko celu – aby zdobyć wyłączność na obsługiwanie wyjazdów służbowych i prywatnych firmy Hardacre Incorporated przez pięć lat. Spółka znana była ze szkoleń i spotkań motywacyjnych organizowanych na terenie całego kraju. Zawarcie z nimi umowy uratowałoby Jasmin przed bankructwem. To istna żyła złota dla kogoś, kto czarteruje niewielkie samoloty pasażerskie.
Podpisała więc cyrograf, że przez trzy miesiące wytrwa w małżeństwie, niezależnie od tego, jak się ułoży między nią a przyszłym mężem. Jednak teraz – niech diabli porwą kontrakt – ślub jest wykluczony!
Nigdy by się nie zgodziła na tę całą maskaradę, gdyby nie zazdrosna żona Wallace’a Hardacre’a, która prędzej by padła trupem, niż pozwoliła mężowi na kontakty biznesowe z piękną i młodą singielką. Facet był niepoprawnym kobieciarzem, ale z zasady nie romansował z mężatkami.
Wszystko wydawało się proste. Jako kobieta zamężna dostanie wyłączność na usługi lotnicze dla klienta. Wszak wykończyła konkurencję, oferując bardzo korzystne ceny. Nie była też wrogiem małżeństwa – jeśli pewnego dnia spotka właściwego mężczyznę, zostanie z nim na zawsze.
Do tej pory była zbyt zajęta prowadzeniem podupadającej firmy, by mieć czas na życie prywatne. Przeszedł jej dreszcz po plecach, gdy spojrzała na Ilję. Jakiś instynktowny, trudny do nazwania lęk. Zrozumiała, jakim błędem jest małżeństwo w ciemno.
Ilja Horvath wygląda jak model, ale poślubienie go byłoby katastrofalną pomyłką.
Fizycznie jest bliski ideału, pomyślała z uznaniem. Wysoki, barczysty, z lekkim zarostem podkreślającym mocną szczękę, marzenie każdej kobiety. Jasmin poczuła, że gorset nagle zrobił się za ciasny i brakuje jej powietrza. Zmusiła się do kilku spokojnych wdechów.
Nie pasują do siebie – długo by wyliczać różnice w charakterach i pochodzeniu. Związek z Ilją byłby zdradą wobec świętej pamięci dziadka, który wychowywał ją od małego, gdyż jej młodociani rodzice beztrosko podrzucili wnuczkę seniorowi i pogonili za własnymi przyjemnościami. Nie mogła oddać ręki wnukowi człowieka, który był najlepszym przyjacielem dziadka do chwili, gdy odbił mu ukochaną. Od tej pory między dwiema rodzinami toczyła się nieustająca wojna.
– Przykro mi, to z pewnością pomyłka – powtórzyła bardziej zdecydowanie.
Zgarnęła fałdy jedwabnej sukni ślubnej i odwróciła się na pięcie. Za jej plecami w uroczyście przystrojonej sali eleganckiego hotelu panowała przez chwilę cisza, a potem wybuchła wrzawa.
Nie miała pojęcia, dokąd właściwie idzie.
Wjechać windą do apartamentu dla nowożeńców czy skierować się prosto do drzwi frontowych w nadziei, że znajdzie tam taksówkę? Czekała ją długa droga z Port Ludlow w stanie Washington do domu w Kalifornii. Taksometr wybije kosmiczną sumkę.
– Jasmin! – zawołała za jej plecami jakaś kobieta. – Poczekaj! Musimy porozmawiać.
Odwróciła się i zobaczyła za sobą starszą panią, drobną, elegancką i wciąż piękną. Alice Horvath – kobieta, która stała się powodem gorzkiej rywalizacji między Carterami i Horvathami trwającej już sześćdziesiąt lat z okładem.
– Nie zmienię zdania – powiedziała z uporem. – Nie przekona mnie pani.
– Daj mi tylko chwilę. – Alice położyła jej dłoń na ramieniu. – Proszę. To ważne.
– Nie wydaje mi się…
– W twoim apartamencie nikt nam nie będzie przeszkadzał. – Wzięła młodszą kobietę pod rękę i pociągnęła za sobą do windy.
Jasmin nie opierała się. Cała adrenalina gdzieś wyparowała, w jej miejsce pojawiła się apatia.
– Ze wszystkich ludzi na świecie to pani powinna najlepiej rozumieć, dlaczego nie mogę wyjść za pani wnuka.
Alice uśmiechnęła się słodko, ale w windzie nie odezwała się słowem. Pod drzwiami do apartamentu dla nowożeńców wyjęła kartę elektroniczną.
– Trzymałam ją dla Ilji, zamierzałam mu wręczyć po ślubie – wyjaśniła, widząc zdziwioną minę Jasmin.
Młoda kobieta nie wiedziała, jak ma zareagować, więc w milczeniu usiadła na kanapie.
Alice przysiadła naprzeciwko.
– Należą ci się wyjaśnienia – zaczęła.
Jasmin mocno ścisnęła ślubny bukiecik z bladoróżowych róż i gipsówki, by ukryć drżenie rąk.
– Będę szczera, moja droga. Kiedy zgłosiłaś się do naszego biura matrymonialnego, od razu wiedziałam, że ty i mój wnuk stanowicie idealnie dobraną parę. Nie potrzebowałam do tego żadnych testów.
– Co takiego? Pracuje pani dla Stworzonych dla Siebie? Osobiście kojarzy pani pary? – wyjąkała dziewczyna.
– Tak, choć niewiele osób o tym wie. Korzystam z wywiadów psychologicznych, ale traktuję je jako potwierdzenie mojej intuicji. Zawsze miałam szczególny talent do takich rzeczy. Od kiedy przeszłam na emeryturę, przestałam się udzielać w rodzinnej firmie i postanowiłam zrobić użytek ze swojego daru. Nic dziwnego, że mój wnuk zwrócił się do mnie po radę, kiedy zdecydował się ożenić. Nie spodziewałam się tylko, że tak szybko znajdę dla niego właściwą kandydatkę. Twoja aplikacja mnie zaskoczyła.
Alice Horvath patrzyła na piękną, ale najwyraźniej rozgniewaną i zaskoczoną młodą kobietę. Wiele by dała, by zakończyć nieszczęsną wojnę między ich rodzinami. Nie chciała skłócić serdecznych przyjaciół, Jima Cartera i Eduarda Horvatha, ale kiedy przed laty obaj się w niej zakochali, a ona wybrała Eduarda, konsekwencje były nieuniknione. Nareszcie los dał jej szansę uleczenia starych ran i zaprowadzenia pokoju.
Gdyby tylko udało jej się przemówić Jasmin do rozumu i skłonić ją do małżeństwa.
Z namysłem dobierała słowa. Jej towarzyszce nieobce były negocjacje biznesowe, więc posłucha racjonalnych argumentów. Alice wiedziała, że Carter Air jest na skraju bankructwa, a choć Jasmin bez słowa wpłaciła kaucję wymaganą przez biuro matrymonialne, nie stać jej było na zapłacenie kary za zerwanie kontraktu małżeńskiego ani procesowanie się o zwrot pieniędzy.
– Skojarzenie was było słusznym posunięciem – wyjaśniła z westchnieniem. – Jesteście świetnie dobrani pod względem wyznawanych wartości, planów i nadziei na przyszłość. Wasze małżeństwo będzie długie i szczęśliwe.
– Ale…
– Pozwól mi skończyć. Najwyższy czas zamknąć przeszłość i spojrzeć w przyszłość. To twój czas. Za dużo narosło wzajemnych pretensji, zawiści i nieufności. Twój dziadek i mój Eduard nie odezwali się do siebie słowem po tym… – Głos jej zadrżał, a nie chciała okazywać słabości. – Gorycz naznaczyła życie zbyt wielu osób.
– Nie chodzi tylko o rywalizację między rodzinami, pani Horvath…
– Proszę, mów mi po imieniu – przerwała Alice. – Rozumiem twoje obawy, ale powinnaś wrócić i zakończyć ceremonię. Wszyscy czekają.
– Nie mogę. Nie chcę postąpić wbrew temu, jak byłam wychowywana. Nie wyjdę za człowieka, który próbuje zniszczyć moją firmę. Mam zobowiązania wobec załogi i wobec pamięci dziadka. Skorzystam z klauzuli dającej mi prawo do zerwania umowy. Zbyt wiele nas różni.
Oczy Jasmin iskrzyły od tłumionych emocji. Przypominała w tej chwili Jima Cartera.
– Moja miła, zbyt często pycha kroczy przed upadkiem. Zostawmy na razie w spokoju pamięć twego ukochanego dziadka. Pracownicy Carter Air liczą na to, że małżeństwo dojdzie do skutku. Porozmawiajmy szczerze. Sytuacja firmy nie jest najlepsza, prawda?
Alice zrobiła pauzę. Niech Jasmin uświadomi sobie, że nie pora na mydlenie oczu.
– Liczby, które podałaś, były mocno zawyżone, mówiąc oględnie. Sprawdziliśmy je dokładnie.
Gestem ręki uciszyła gwałtowne protesty swojej towarzyszki.
– Kiedy podpisałaś kontrakt, upoważniłaś nas do wglądu w bilans firmy. Obie wiemy, że nie stać cię ani na negatywne komentarze prasowe po zerwaniu umowy przedmałżeńskiej, ani tym bardziej na zapłacenie kary umownej, o jaką ma prawo wystąpić biuro. Zapożyczyłaś się, aby wpłacić kaucję, i dałaś pod zastaw majątek swojej firmy.
Jasmin pobladła gwałtownie.
– Straszysz mnie bankructwem? – wykrztusiła. – Naprawdę? I wszystko po to, żebym wyszła za twojego wnuka?
– Czasem cel uświęca środki – stwierdziła filozoficznie Alice. – Nie uważasz, że twoje przyszłe szczęście jest tego warte?
– Mam wyjść za Ilję. Dlaczego?
Starsza pani uważnie przyjrzała się dziewczynie: jej kredowobiałej twarzy, hardym szarym oczom, zaciśniętym ustom i postawie pełnej dumy, gdy z uporem toczyła przegraną walkę. Doceniała jej charakter, sama była kiedyś nieugiętą młodą kobietą. Niewiele się zmieniła od tamtych czasów. Wciąż potrafiła walczyć o dobro swoich ukochanych, i to bez przebierania w środkach.
Ilja i Jasmin są dla siebie stworzeni. Nie swatałaby ich, gdyby miała choć cień wątpliwości. Szczególny dar, o którym wspomniała wcześniej, towarzyszył jej od wczesnej młodości. Niektórzy nazwaliby go jasnowidzeniem, inni intuicją, a wątpiący – zabobonem. Traktowała go z szacunkiem i używała tylko w dobrym celu.
Gorąco kochała najstarszego wnuka, dziecko jej pierworodnego syna – bardziej niż potrafiła wyrazić. Siedząca przed nią dziewczyna była kluczem do jego szczęścia. Alice była tego pewna. Swego czasu, kierując się równie silnym przeczuciem, wybrała na męża Eduarda Horvatha i nigdy tej decyzji nie żałowała. Miała nadzieję, że Jasmin wkrótce doceni jej upór.
– Mój wnuk za ciężko pracuje. Jestem przekonana, że w gruncie rzeczy nie jest szczęśliwy. Ty wniesiesz w jego życie radość i spełnienie, choć jeszcze nie zdajesz sobie z tego sprawy. Niczego nie życzę sobie bardziej, niż zobaczyć was razem jako szczęśliwą parę młodą. To tak proste, a zarazem tak skomplikowane. – Strząsnęła z rękawa wyimaginowany pyłek. – Czy możemy wrócić do gości? Obie dobrze wiemy, że ślub musi się odbyć.
– A konflikt interesów? Ilja jest moim konkurentem w biznesie. Masz jakąś receptę?
– Z tym powinniście poradzić sobie sami.
– To za mało. Muszę mieć pewność, że Horvathowie nie będą wchodzić w paradę Carter Air. Spółka zarządzana przez Ilję wykupiła albo doprowadziła do bankructwa większość małych konkurentów. Nie pozwolę, żeby to samo spotkało moją firmę. Obiecałam dziadkowi, że dopilnuję rodzinnej spuścizny.
– Moja droga dziewczynko, to oczywiste, że bardzo kochałaś dziadka. Przy całej szorstkości i hałaśliwości był człowiekiem głębokich uczuć. Jednak czasem obietnice składane w porywie emocji nie zasługują na dotrzymanie. Czy Carter Air jest twoim prawdziwym powołaniem, czy tylko kurczowo czepiasz się marzeń staruszka… i jego zgorzknienia?
– Jak możesz coś podobnego mówić! Zgorzknienia? Dałaś mu kosza! I nie miałaś dość przyzwoitości, żeby mu to powiedzieć w cztery oczy. Wyczytał w gazecie o twoich zaręczynach.
– Tak było lepiej – odparła Alice, czując ukłucie w sercu.
– Wybacz, ale nie zgadzam się z tobą. – Jasmin poderwała się z kanapy. Jej suknia niczym obłok wirowała przy każdym kroku. – Trudno, ja też wiem, że nie mogę zerwać kontraktu. Wyjdę za twojego wnuka, ale pod jednym warunkiem.
– Jakim?
– Nasze firmy pozostaną osobnymi spółkami, a Ilja nie będzie próbował rozmawiać ze mną o biznesie.
– Oboje żyjecie pracą. Jeśli nie będziecie dzielić się codziennymi wyzwaniami i sukcesami, zaczniecie ukrywać przed sobą ważną część życia. Jesteś pewna, że to rozsądne?
Oczy Jasmin pociemniały, zacisnęła wargi.
– To mój warunek. Jeśli Ilja go nie przyjmie, odwołamy ślub. Wtedy zwolnisz mnie z kontraktu małżeńskiego bez kary, bo chociaż mogłabyś mi poważnie zaszkodzić, pociągnę za sobą na dno biuro matrymonialne. Ilja jest twoim wnukiem. Co by powiedzieli ludzie, gdybym ujawniła, że za Stworzonymi dla Siebie stoi jego własna babka?
Alice musiała przyznać, że podoba jej się determinacja dziewczyny.
– Wystarczy ci jego słowo? Słyszałaś chyba, że nigdy go nie złamał?
Jasmin kiwnęła głową.
– Zgoda. Przekażę twój warunek wnukowi – odparła Alice.
– Stary, świetnie to zniosłeś. – Valentin Horvath nachylił się do ucha kuzyna. – Rzadko się zdarza panna młoda, która ucieka gdzie pieprz rośnie na widok pana młodego. Nie wiedziałem, że taki z ciebie brzydal.
Ilja zacisnął zęby i policzył w myślach do dziesięciu, zanim odpowiedział krewniakowi, który był też jednym z jego najbliższych przyjaciół. Valentin zarządzał Horvath Pharmaceuticals w Nowym Jorku. W przeciwieństwie do swojego młodszego brata, lekkoducha Galena, uważany był za poważnego i odpowiedzialnego.
– Jest zdenerwowana, to wszystko.
– A jeśli nie wróci? – spytał Galen.
– Wróci.
– Nagymama sprowadzi ją siłą – zażartował Valentin. Tym pieszczotliwym węgierskim mianem wnukowie nazywali babcię Alice.
– Dawno nie widziałem, żeby babcia puściła się za kimś biegiem – zachichotał Galen.
– Wiecie przecież, że ma lekkiego bzika na punkcie par przez siebie skojarzonych – dopowiedział brat.
Ilja przewrócił oczami. Nawykł do przekomarzania się z kuzynami, ale teraz się niecierpliwił. Gdzie się podziała jego narzeczona?
Rozpoznał Jasmin Carter, gdy tylko się odwrócił. Pierwszą myślą było: jak pięknie wygląda w białej sukni. Kto by pomyślał, że kobieta, którą widywał z daleka na lotniskach, zwykle w roboczych kombinezonach czy dżinsach, może być tak delikatna i pełna wdzięku?
Rodzina żartowała z niego, że powinien być średniowiecznym rycerzem, tak bardzo potrzebuje słabej i wiotkiej damy serca, której mógłby bronić. Nie spodziewał się, że to właśnie poczuje do narzeczonej, i to natychmiast, od pierwszej chwili. Miał ochotę pobiec za nią i osłonić ją własną piersią przed ciekawskimi, ale powstrzymała go babcia. Szepnęła, że sama się tym zajmie.
Spojrzał na zegarek. Minęło już dwadzieścia minut.
– Ludzie się niecierpliwią – zauważył Valentin, który obserwował zgromadzonych przyjaciół i krewnych. – Dobrze, Galen, że kazałeś im podać szampana.
Galen zarządzał siecią hoteli należących do Horvathów. Kiedy panna młoda wybiegła, polecił kelnerom, aby zaczęli krążyć z tacami między gośćmi. Ilja nie wziął kieliszka. Powinien myśleć trzeźwo.
Zauważył babcię, zanim ktokolwiek zdążył zareagować.
– Jak się czuje Jasmin?
– Poznałeś ją?
– Oczywiście. Nie wiem tylko, co ci przyszło do głowy, żeby nas zeswatać. Ja mam do ciebie zaufanie, ale ona? Chyba na dobre ją spłoszyłaś.
– Dobrze, że mi ufasz. Chcę dla ciebie jak najlepiej. – Poklepała wnuka po policzku. – Mamy drobny problem.
Drobny? Nie nazwałby w ten sposób uciekającej panny młodej.
– Stawia warunek, zanim zgodzi się na ślub.
– Jaki?
– Carter Air jest oczkiem w głowie Jasmin. Chce obietnicy, że nie zaproponujesz jej połączenia firm, wykupienia ani niczego w tym stylu. I żadnych rozmów o biznesie w domu.
– To wszystko?
Jeśli o niego chodzi, nie dbał o Carter Air. Firma była za mała, by stanowić dla niego poważną konkurencję. Do zawziętej niechęci między dziadkiem a starym panem Carterem podchodził z dystansem. Prywatne animozje nie powinny być przenoszone na grunt zawodowy, a z pewnością nie powinno się przekazywać ich z pokolenia na pokolenie. Podejrzewał, że babcia uknuła jakiś plan w swojej ślicznej siwej główce.
– Zgadzasz się? – nalegała.
– Oczywiście, Nagy. Jestem gotów podpisać, co każesz.
– Nie trzeba. – Odetchnęła z ulgą. – Wystarczy twoje słowo. Zajmij miejsce i czekaj cierpliwie.
– Ślub się odbędzie?
– Z pewnością.
Jasmin podeszła do podwójnych drzwi z uczuciem déjà vu. Nie ma odwrotu. Za chwilę wygłosi słowa przysięgi małżeńskiej i jej problemy się skończą. Biznesowe na pewno. A osobiste?
Kiedy tak dreptała w miejscu, poczuła, że ktoś staje obok. Ilja.
– Jasmin Carter, zechcesz zostać moją żoną? – zapytał, podając jej ramię.
W jego niebieskich oczach wyczytała życzliwość. Dziwne, że choć na niwie zawodowej zawzięcie konkurowali, właśnie on wyciągnął do niej pomocną rękę. Małżeństwo z nim otwierało jej drzwi do bezpiecznej przyszłości, choć właściwie wcale go nie znała.
– Jasmin?
– Tak, wyjdę za ciebie. – Głos jej lekko zadrżał, ale starała się mówić wyraźnie i z przekonaniem.
Trzymając go pod rękę, ruszyła przed siebie. Celebrans już na nich czekał.
Ceremonia ślubna minęła jej jak we śnie. Zapewne powiedziała właściwe formułki we właściwym momencie, bo ocknęła się, gdy Ilja zakładał jej na palec obrączkę, a pastor ogłosił ich mężem i żoną.
Ilja nachylił się ku niej. Pocałuje mnie, pomyślała wystraszona i serce zabiło jej mocniej. Wydawał się trochę rozbawiony i bardzo zdeterminowany.
Jasmin poczuła jego ciepło, zapach wody toaletowej z nutą drzewa sandałowego, wreszcie dotyk warg. Zaparło jej dech w piersi i czas się zatrzymał. Istniał tylko pocałunek. I nagle się skończył – zbyt szybko i zbyt późno zarazem.
Goście wokół zaczęli bić brawo i pokrzykiwać wesoło. Mimo to Jasmin słyszała tylko łomot swego serca.
– Oddychaj głęboko – poradził jej mąż.
Posłuchała go, po czym odwróciła się i z uśmiechem przyjęła gratulacje swoich pracowników, którym udało się przyjechać na uroczystość. Byli to jej jedyni przyjaciele. W ostatnich latach niewiele miała czasu na życie towarzyskie. Próbowała sobie poukładać fakty w głowie.
Od dzisiaj jest mężatką, jej mężem został Ilja Horvath, prawdziwie niebezpieczny człowiek.
Jeden pocałunek całkowicie zbił ją z tropu. Tylko jeden. Dlaczego okazała się zawstydzająco słaba? Czy tak bardzo brakowało jej męskiej atencji? Spojrzała ukradkiem na Ilję i poczuła napływające pożądanie. Zaczerwieniła się gwałtownie i odwróciła wzrok.
Przed nią stała Alice Horvath. Czy to możliwe, że w oczach starszej pani były łzy?
– Moja droga, serdeczne gratulacje. Witaj w rodzinie. Jesteś teraz jedną z nas. – Z tymi słowami objęła pannę młodą. Zanim Jasmin zdążyła odpowiedzieć, Ilja ujął ją za rękę.
– Fotograf nas wzywa. Babciu, przepraszamy.
Znaleźli się w pięknych ogrodach wychodzących na morze i niewielki port.
Jasmin ucieszyła się, gdy się okazało, że będą musieli zawrzeć związek małżeński w stanie Waszyngton, gdzie każdy osobno może wystąpić o zezwolenie na ślub, podczas gdy w Kalifornii przyszła para młoda musi pojawić się w urzędzie stanu cywilnego razem, we dwoje.
Tymczasem biuro matrymonialne postawiło warunek: nowożeńcy zobaczą się po raz pierwszy dopiero przed ołtarzem. Jasmin zawsze lubiła sąsiedni stan, jego dziewicze lasy i góry. Tereny należące do hotelu były niezwykle malownicze, powietrze przesycone słonym zapachem oceanu, a z nabrzeża dochodziło pobrzękiwanie takielunku na przycumowanych w porcie jachtach i kutrach.
– Miałaś taką minę, jakbyś potrzebowała chwili z dala od gości – zauważył Ilja.
– Dziękuję, zgadłeś. Aż mi się w głowie kręci. Nie wiedziałam, że ślub może tak człowieka…
– Przytłoczyć? – Czuł się podobnie.
– Właśnie. – Spojrzała na niego. Była wysoka, ale i tak musiała zadzierać głowę.
Nie tylko ceremonia, ale wszystko, co dotyczyło jej nowo poślubionego męża, przerosło jej wyobrażenia. Oczywiście, widywała wcześniej jego zdjęcia w gazetach. Była nawet parę razy na tych samych imprezach organizowanych przez lotniczych potentatów, jednak nigdy w życiu nie przyszło jej do głowy, że mogłaby za niego wyjść. Spuściła wzrok.
Ilja trzymał butelkę szampana i jeden smukły kieliszek. Kiedy zdążył je wziąć z tacy?
Zręcznie nalał musujący płyn.
– Proszę. Na pewno pomoże.
Miała gęsią skórkę na całym ciele, jakby dotknął nie tylko jej dłoni, ale piersi. Poczuła twardniejące sutki. Ciało przeszedł dreszcz. Czy to właśnie miała na myśli Alice, gdy twierdziła, że są dla siebie stworzeni? Czyżby wyczuwała, że między młodą parą pojawi się silna chemia?
Pociąg seksualny był tak niespodziewany i przemożny, że zaskoczył Jasmin. Poczuła się niczym opiłek przyciągany przez magnes.
Oderwała wzrok od palców mężczyzny, pociągnęła łyk szampana. Bąbelki załaskotały ją w gardle, rozgrzana krew zaszumiała w żyłach.
Nie spodziewała się takiej reakcji fizycznej. Nagłe pożądanie, i to skierowane do człowieka, którego ledwo znała, a który został jej mężem.
– Spragniona? – zapytał Ilja.
– Trochę. – Zaczerwieniła się i przytknęła wargi do szkła.
Nie zdążyła zaproponować, by wziął drugi kieliszek, bo dołączyli do nich fotograf i jego asystentka. Jasmin odetchnęła głęboko.
Kolejna godzina minęła wyjątkowo szybko. Ustawiali się w sztucznych pozach, z nieco wymuszonymi uśmiechami. Zanim fotograf ogłosił, że pora na ostatnie zdjęcie, Jasmin zdążyła opróżnić pół butelki – za dużo jak na pusty żołądek i rozdygotane nerwy.
– Pokażcie trochę namiętności – zachęcił fotograf.
– Czy on nie rozumie, że dopiero się poznaliśmy? – wycedziła przez zęby.
– Potrafimy udawać – szepnął Ilja i objął ją w talii.
Zbliżył do niej twarz, jego usta były blisko. Widziała srebrne niteczki rozchodzące się promieniście od źrenic i granatową obwódkę wokół niebieskich tęczówek. Miał najpiękniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widziała. Ciepłe mocne ręce przytrzymywały ją, a gorąco rozlewało się po całym ciele. Byli wciąż nieznajomymi, a jednak działał na nią w sposób, który ją zarazem intrygował i przerażał.
Jego oddech muskał jej twarz, spojrzenie hipnotyzowało. Odruchowo podniosła rękę do policzka męża, krótko przycięty zarost połaskotał jej palce. Rozchyliła wargi w oczekiwaniu na pocałunek.
– Świetnie! – zawołał fotograf. – Teraz wracajmy na dzielenie tortu.
Jasmin gwałtownie zamrugała oczami. W garści wciąż ściskała ślubną wiązankę. Co się właściwie stało?
Sama nie wiedziała, czy złościć się, czy być wdzięczną, że im bezceremonialnie przerwano. Zadrżała. Choć dzień był pogodny, niespodziewanie zaczęło zbierać się na deszcz i temperatura wyraźnie spadła.
– Zimno ci. Weź. – Zanim zaprotestowała, okrył ją swoją marynarką.
Poczuła się tak, jakby ciepło jego ciała przeniosło się na jedwabną podszewkę i otuliło ją niewidzialną warstewką. Kilka kropli deszczu spadło na białą koszulę mężczyzny, przez mokry materiał zobaczyła brodawkę sutkową. Kolana się pod nią ugięły i o mało nie upadła.
Ilja, nienaganny dżentelmen, podtrzymał żonę i podał jej ramię. Asystentka fotografa pospieszyła z wielką białą parasolką, którą przejął pan młody i poprowadził Jasmin do sali, w której odbywało się przyjęcie weselne. Kiedy znaleźli się pod dachem, ściągnęła marynarkę.
– Dziękuję. Już mi niepotrzebna.
– Czasem warto skorzystać z pomocy.
– I mówi to człowiek, który nigdy nikogo o pomoc nie prosi.
Uśmiechnęła się, by złagodzić szorstkie słowa, ale ich sens pozostał niezmieniony. Ilja pochodził z rodziny, która miała pieniądze, a co za tym idzie, wszelkie społeczne przywileje. Prawda, poprzednie pokolenia ciężko na to pracowały, a i najmłodsi nie uciekali od obowiązków. Należał do szczęściarzy, którym się udało: dostawał wszystko, o czym marzył.
– Musisz się dobrze prezentować na weselu – dodała.
Nie odpowiedział, ale włożył marynarkę. Menedżerka hotelowa czekała już na nich pod drzwiami.
– Są państwo gotowi na wielkie wejście? – spytała z zachęcającym uśmiechem.
– Bardziej się nie da – odpowiedział Ilja.
Desperacko zapragnęła odzyskać pewność siebie. Gdyby ludzie wiedzieli, jak działa na nią facet u jej boku, uznaliby ją za niewyżytą nimfomankę. Może jest w tym ziarno prawdy, pomyślała cynicznie. Kiedy ostatnio była na randce? Dwa lata temu? A jeśli chodzi o seks, jeszcze dawniej. Co nie znaczy, że wolno jej roztapiać się pod wzrokiem męża jak kostka lodu na gorącym asfalcie.
W dodatku Ilja był opanowany, jej urok chyba na niego nie działał. Powinna wziąć się w karby. Żadnej słabości.
Ilja z rozbawieniem obserwował żonę. Bardzo się pilnowała, ale zdradzał ją rumieniec, którym się oblewała przy każdym bliższym kontakcie. Pociąg seksualny jest obopólny, a to powinno uczynić ich małżeństwo interesującym. Czy będzie trwałe? Babcia zdawała się w to wierzyć. Czas pokaże. Na razie jedna rzecz ich łączyła: miłość do latania. Nawet jeśli konkurowali w powietrzu.
Jasmin rozglądała się niepewnie, gdy goście przechodzili od jednej grupki do drugiej, z każdą zamieniając kilka słów. Nastroszyła się, kiedy ktoś przedstawił ich jako panią i pana Horvathów.
– Nie zmienię nazwiska na twoje – szepnęła gniewnie po zajęciu honorowego miejsca przy głównym stole.
– Nie oczekuję tego – odparł szybko i dodał z nutką przekory: – Zależy ci, żebym przyjął twoje?
– Naprawdę byś to zrobił? – W miejsce irytacji pojawił się wyraz niekłamanego zdumienia.
– Gdyby to było dla ciebie ważne – odparł szczerze. – Chciałbym, żeby nasze małżeństwo było trwałe. Nie wiem, z jakich powodów zdecydowałaś się na tak niekonwencjonalne poszukiwanie męża ani dlaczego zostaliśmy dobrani w parę, ale pragnę wierzyć, że specjaliści się nie pomylili i stworzymy udany związek. Chcę mieć rodzinę i kobietę, na której widok będę się uśmiechał rano, po obudzeniu, i wieczorem, po przyjściu z pracy.
Zawahał się. Nie za wiele zdradził? Sądząc po minie Jasmin, trochę się zagalopował z tymi wyznaniami. Był przyzwyczajony, że mówi to, co myśli. Nie uznawał owijania w bawełnę. Poza tym powiedział szczerą prawdę. Chciał mieć dzieci, a w żonie widzieć przyjaciółkę i partnerkę.
Tymczasem uczta weselna trwała w najlepsze. Pomiędzy poszczególnymi daniami goście wstawali i wygłaszali mowy. Ilja zauważył, że Jasmin prawie nie tknęła potraw. Tylko jedna osoba powiedziała, że jest przyjaciółką panny młodej. Znał ją z lotniska, prowadziła biuro Carter Air, a teraz siedziała w kolorowym sari wraz z grupką innych pracowników. Uświadomił sobie, że jego żonie nie towarzyszy nikt z rodziny. Dziadek, który ją wychowywał, umarł kilka lat temu, ale dlaczego na ślubie nie pojawili się rodzice panny młodej? Być może szukała męża, bo czuje się samotna.
Zawsze zamierzał mieć rodzinę, dlatego zwrócił się do babci po pomoc. Chciał wychować następców, którym w przyszłości przekaże firmę, a jakoś nie udawało mu się trafić na właściwą kobietę. Zaręczył się tylko raz, jeszcze na studiach, i był to katastrofalny wybór.
Ojciec umarł, kiedy Ilja miał szesnaście lat, a mama zapomniała o rodzicielskich obowiązkach, zajęta obsesyjnym poszukiwaniem kolejnych miłości swego życia. Od tego czasu brakowało mu domowego ciepła. Prawda, mógł liczyć na babcię. Miał też licznych kuzynów i kuzynki, ciotki oraz wujków, jednak tęsknił za własnym domem, w którym czekają dzieci i żona.
Ze współczuciem spojrzał na Jasmin.
Los nie był dla niej łaskawy. Straciła dziadka, do którego była bardzo przywiązana. Poznał swego czasu Jima Cartera i nie mógł się nadziwić, że mężczyźni tak różni jak on i Eduard Horvath mogli w młodości tak bardzo się przyjaźnić. Jego dziadek był charyzmatycznym, pełnym życia mężczyzną, który wszystko robił na najwyższych obrotach: żył, kochał, pracował. Miał wizję, ambicję i szerokie horyzonty. Nie bał się ryzyka. Tymczasem Carter był gburowaty, nieufny i bardzo ostrożny, przez co nie rozwinął firmy, kiedy miał na to szansę.
Może właśnie różnice sprawiały, że tworzyli świetny duet do czasu, kiedy pokłócili się o Alice. Od tamtej pory już do końca życia panowała między nimi wrogość.
Jasmin najwyraźniej miała własną wizję, jak prowadzić Carter Air, choć pod wpływem dziadka stała się nieco podejrzliwa. Jedno wiedział z całą pewnością – rzadko się zdarza tak doskonały pilot jak ona. Widział ją na pokazach lotniczych. Ryan PT-22 Recruit ma opinię maszyny ciężkiej w obsłudze, ale kiedy Jasmin siedziała za sterami, tańczył na niebie, jak mu zagrała.
Interesująca kobieta. Ciekawe, ilu jeszcze rzeczy nie wie o swojej niezwykłej pannie młodej?
Tytuł oryginału: Tangled Vows
Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2018
Redaktor serii: Ewa Godycka
© 2018 by Dolce Vita Trust
© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. Z o.o.
Warszawa 2019
Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Harlequin i Harlequin (nazwa serii) są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.
HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.
Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
HarperCollins Polska sp. Z o.o.
02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B lokal 24-25
www.harpercollins.pl
ISBN 9788327644510
Konwersja do formatu EPUB: Legimi S.A.