Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
17 września 1939 roku Związek Sowiecki, realizując postanowienia tajnego protokołu paktu Ribbentrop-Mołotow, dokonał agresji ze wschodu na Polskę, która od 1 września zmagała się z najazdem wojsk Trzeciej Rzeszy. Był to cios w plecy państwa i narodu polskiego. Do obrony Kresów Wschodnich Drugiej Rzeczypospolitej stanęły oddziały Korpusu Ochrony Pogranicza. Były jednak za słabe, aby przeciwstawić się wielokrotnie silniejszej Armii Czerwonej. Dowódca KOP gen. bryg. Wilhelm Orlik-Rückemann zarządził koncentrację oddziałów.
21 września powstało Zgrupowanie KOP liczące prawie 9 tys. oficerów i żołnierzy. Ruszyło ono na zachód, aby połączyć się z Samodzielną Grupą Operacyjną „Polesie” gen. Kleeberga. Do 1 października oddziały KOP przebyły ponad 400 km i stoczyły dwie duże bitwy z Sowietami. 28 września pod Szackiem przebiły się przez blokujące im drogę siły 52. Dywizji Strzeleckiej. Natomiast 1 października pod Wytycznem, już po przeprawie przez Bug, kopowcy zostali zaatakowani przez 45. Dywizję Strzelecką wspartą czołgami i lotnictwem. Natarcie udało się odeprzeć, ale wobec zmęczenia żołnierzy, dużych strat i braku amunicji gen. Orlik-Rückemann rozwiązał Zgrupowanie KOP. Jego oddziały uległy rozproszeniu, tylko część z nich dołączyła do SGO „Polesie” i skapitulowała 6 października pod Kockiem.
Epopeję żołnierzy KOP, którzy z Kresów dotarli aż na Lubelszczyznę, przedstawia znawca problematyki prof. Czesław Grzelak.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 228
WSTĘP
Historia nie lubi pustki. Nie znosi „białych” czy „czarnych plam”, które oznaczają chorobę związaną ze świadomością społeczną, chorobę, którą wcześniej czy później jednak daje się wyleczyć. Tak było miedzy innymi z wiedzą historyczną społeczeństwa polskiego dotyczącą wydarzeń związanych z agresją sowiecką na Polskę 17 września 1939 r.
Dlatego też wydarzenia we wschodniej części terytorium II Rzeczypospolitej (zwanej umownie Kresami Wschodnimi) we wrześniu 1939 r. po dzień dzisiejszy budzą wiele emocji w społeczeństwie polskim, które w sposób rzadko spotykany odnosi się z dużym sentymentem do tych terenów. Być może wpływ na to miał fakt, że Polska od pierwszego dnia wojny, ponosząc największe straty osobowe i materialne w przeliczeniu statystycznym, po wojnie jako jedyne państwo zwycięskie utraciła dużą cześć swego terytorium. Strat na wschodzie nie wyrównała rekompensata terytorialna kosztem pokonanych Niemiec. Nie bez znaczenia było też narzucenie przez potężnego wschodniego sąsiada (przy niewiele znaczących, słabych protestach mocarstw zachodnich) ustroju społecznego nigdy niezaakceptowanego przez większość społeczeństwa polskiego, a także to, że przez blisko 45 powojennych lat wydarzenia z września 1939 r. we wschodniej części II RP oraz ich tragiczne pokłosie wstydliwie przemilczano bądź fałszowano w historiografii krajowej. Milczenie i zafałszowania nie osiągnęły celu, jaki postawili sobie rządzący ówcześnie Polską. Prawda o tamtych wydarzeniach, nierzadko mniej lub bardziej ubarwionych, przybierających niejednokrotnie wymiar legendy krążyła w społeczeństwie polskim. Jej „nosicielami” byli głównie uczestnicy bądź świadkowie tamtych wydarzeń albo osoby, którym tę wiedzę w największej tajemnicy powierzano, aby ocalić ją dla przyszłych pokoleń. Pozytywną a zarazem wręcz unikatową rolę w tym zakresie odegrały polskie wydawnictwa zagraniczne (emigracyjne) i te krajowe w tzw. drugim obiegu. Udostępniały one wiedzę o tej problematyce w społeczeństwie polskim, szczególnie w środowisku młodzieżowym. Miałem okazję przekonać się o tym w 1984 r. podczas spotkania z młodzieżą „obozową” koło Jastrzębiej Góry oraz w 1988 r. w jednym z warszawskich liceów ogólnokształcących na Saskiej Kępie.
Ostatnie dziesięciolecie XX w. wraz ze zmianą ustroju społecznego w Polsce przyniosło istotny postęp w badaniach historycznych nad problematyką dotychczas pomijaną w polskiej historiografii, między innymi związaną z 17 września 1939 r.
I właśnie w tej problematyce historycy natknęli się na poważną przeszkodę w postaci braku polskich źródeł związanych z wydarzeniami na Kresach Wschodnich. Po prostu polskie jednostki wojskowe, które znalazły się w pasie uderzenia Armii Czerwonej, w obliczu klęski bądź niewoli, niszczyły dokumenty operacyjne lub je ukrywały. Żołnierze, którym to zlecono nie zdradzali miejsc ukrycia, zabierając tę wiedzę ze sobą na „wieczną wartę”, gdy nie doczekali się czasów, w których możliwe stało się uchylenie rąbka ich osobistej, czasem bardzo dramatycznej tajemnicy.
Przy braku źródeł polskich bardzo ważnego, wręcz unikatowego znaczenia nabrały źródła sowieckie. Możliwość dotarcia do nich pojawiła się dopiero wraz ze zmianą ustroju społecznego w Związku Sowieckim i po jego rozpadzie, co miało miejsce w początkach lat dziewięćdziesiątych XX w. Dzięki podpisaniu odpowiednich umów na szczeblu ministerialnym pomiędzy Rzeczpospolitą Polską a Federacją Rosyjską w połowie 1992 r. powołano Wojskową Komisję Archiwalną pod przewodnictwem wysokiej rangi pracownika Sztabu Generalnego Wojska Polskiego płk. prof. dr. hab. inż. Jana Pięty. Znalazłem się w gronie historyków i archiwistów, którzy rozpoczęli penetrację posowieckich archiwów z początkiem 1993 r., podejmując kwerendę archiwalną z problematyki agresji sowieckiej na Polskę we wrześniu 1939 r. Penetrowałem szczególnie te materiały, które obrazowały operacyjne przygotowania Armii Czerwonej do agresji i jej przebieg. Znajdowały się one w Rosyjskim Państwowym Archiwum Wojskowym (Rossijskij Gosudarstwiennyj Wojennyj Archiw, RGWA) w Moskwie, które wcześniej nosiło nazwę Centralnego Państwowego Archiwum Armii Radzieckiej, w którym przechowywano dokumenty od 1918 r. do 21 czerwca 1941 r. Po wielu perturbacjach (m.in. wtórne utajnienie niektórych teczek dokumentów), w ciągu niespełna czterech lat (blisko sześć miesięcy pracy w archiwum), udało się pozyskać i przywieźć do kraju ok. 15 000 kserokopii dokumentów, które rzucają światło na ten zdradziecki akt inwazji.
W celu przybliżenia obrazu tamtych wydarzeń społeczeństwu polskiemu i aby udostępnić jak największemu gronu historyków polskich materiał badawczy, w latach 1994–1996 wydane zostały trzy tomy źródeł sowieckich „uzupełnionych częściowo niemieckimi i nielicznymi polskimi2. Ich suplementem były źródła wydawane w latach 1993–1994 na łamach „Wojskowego Przeglądu Historycznego” oraz opublikowany w 1998 r., kilkunastoarkuszowy Dziennik działań bojowych Frontu Białoruskiego3.
Opracowany naukowo zasadniczy zrąb faktów sowieckiej agresji na Polskę wydałem w 1994 r. w postaci swoistego kalendarium4, które było przeznaczone dla szerszego kręgu odbiorców niż materiały źródłowe. Jednakże dopiero w początkach 1998 r. udało mi się zakończyć opracowanie szerszego studium historyczno-wojskowego5, które niemal w pełnym zakresie naświetla przygotowania i przebieg sowieckiej agresji na Polskę i próby obrony jej ziemi przez słabiutkie siły polskie, wspomagane przez patriotycznie nastawione społeczeństwo. Pokazano w nim również dramat żołnierzy polskich, którym do nowego wroga „strzelać nie kazano”.
Źródłami, co prawda innego typu, które musiały zastąpić częściowo brak polskich dokumentów operacyjnych z września 1939 r., są relacje osób, które w tych wydarzeniach brały udział, a wcześniej nie mogły przekazać ich opisu społeczeństwu polskiemu z wiadomych przyczyn. Część tych relacji opublikował R. Szawłowski6. Zbiór, który posiadam w swoim archiwum pochodzi od żyjących jeszcze w kraju uczestników tamtych wydarzeń, z kwerendy w archiwum Instytutu J. Piłsudskiego w Nowym Jorku, z Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. W. Sikorskiego w Londynie, ze zbiorów red. D. Baliszewskiego z TVP, Archiwum Wschodniego, Archiwum Straży Granicznej, Centralnego Archiwum Wojskowego oraz Wojskowego Instytutu Historycznego. Pracownikom i szefom instytucji, które udostępniły mi te materiały serdecznie dziękuję. Relacje są znakomitym, żywym świadectwem tamtych dni, uzupełniającym częściowo braki polskich źródeł. Wykorzystane fragmentarycznie w pracy Kresy w czerwieni…, zamieszczone zostały w większości w oddzielnej publikacji7, pomijając relacje przytoczone przez R. Szawłowskiego.
***
Jedną z formacji wojskowych, która jako pierwsza stawiła (czy też raczej: próbowała stawiać) opór oddziałom Armii Czerwonej były strażnice i pododdziały Korpusu Ochrony Pogranicza. Była to formacja elitarna tak pod względem realizowanych zadań jak i doboru ludzi. Licząca 1412 km granica polsko-sowiecka uważana była za granicę „płonącą”. Nie było dnia by nie padały na niej strzały, a próby przedarcia się z terytorium Związku Sowieckiego uzbrojonych grup były nader częste, zwłaszcza w latach dwudziestych.
W okresie PRL Korpus Ochrony Pogranicza uważany był przez czynniki polityczno-rządowe za formację broniącą dostępu do „kraju dobrobytu robotników i chłopów”, za formację gnębiącą mniejszości narodowe na pograniczu, a żyjący żołnierze KOP ukrywali swoją służbę w jego pododdziałach, zwłaszcza jeżeli brali udział w stawianiu oporu Armii Czerwonej. Ujawnienie tych faktów, w zależności od różnych powojennych zawirowań politycznych w kraju, groziło aresztowaniem, a w najlepszym przypadku różnymi szykanami, łącznie ze zwolnieniem z pracy.
Pomimo pozytywnej oceny działalności Korpusu Ochrony Pogranicza tak w okresie pełnienia służby na granicy jak i bojowej we wrześniu 1939 r. przeciwko obu agresorom, brak jest do tej pory pełnej monografii naukowej tej formacji. Istniejące publikacje8 tego nie zastąpią. Najlepsza do tej pory monografia opracowana przez J. Prochwicza i obroniona w Wojskowym Instytucie Historycznym jako praca doktorska nie ma szczęścia do sponsoringu i nie ukazała się drukiem.
Wychodząc naprzeciw życzeniom środowiska żołnierskiego tej formacji oraz funkcjonariuszy Straży Granicznej RP, która pielęgnuje tradycje KOP (wiele obecnych strażnic nosi imiona zasłużonych oficerów KOP), przekazuję do rąk Czytelników dosyć szeroki opis działalności żołnierzy korpusu w walce z oddziałami Armii Czerwonej we wrześniu 1939 r., ze szczególnym uwzględnieniem szlaku bojowego improwizowanej Grupy Korpusu Ochrony Pogranicza dowodzonej przez gen. bryg. Wilhelma Orlika-Rückemanna, zakończonego bitwami pod Szackiem i Wytycznem.
Niniejsza publikacja oparta została na źródłach sowieckich i relacjach polskich, szczególnie żołnierzy KOP. Ponieważ większość zawartego w niej materiału źródłowego (w tym relacje) została szeroko udokumentowana w książce Kresy w czerwieni…, zrezygnowano ze stosowania przypisów, odsyłając do pozycji przytoczonych w niniejszym Wstępie.
W OBLICZU ZAGROŻENIA SOWIECKIEGO
Pomimo zakończenia działań wojennych na Kresach jesienią 1920 r. i podpisania traktatu pokojowego w Rydze 18 marca 1921 r., terytorium wschodnie II Rzeczypospolitej trudno było uznać ze spokojne. Nieszczelna granica, mała gęstość zaludnienia, duże obszary leśne, zły stan dróg oraz przewaga mniejszości narodowych, zwłaszcza w szeroko pojętym pasie przygranicznym, wyniszczenie wojną – wszystko to powodowało powstawanie i działalność różnego autoramentu band, nierzadko pochodzących z drugiej strony granicy. Obsadzające granicę niewielkie, specjalne oddziały policyjne nie potrafiły zapobiec grabieży, gwałtom, podpaleniom, wpadając nierzadko w dobrze zorganizowane zasadzki i ponosząc straty.
Należy podkreślić, że władze Rosji Sowieckiej nie pogodziły się z uregulowaną ryskim traktatem pokojowym polsko-sowiecką linię graniczną, używając miedzy innymi argumentu, że nie jest ona zgodna z zasadą samostanowienia. W celu ukazania dowodów niezadowolenia mniejszości narodowych w Polsce zaczęły wspierać, a nawet inspirować działalność grup terrorystycznych, zwłaszcza wśród Białorusinów i Ukraińców. Często napadały one na ludność polską, miejscowe organa władzy czy urzędy państwowe. Broniły się skutecznie przed małymi oddziałkami policji, a ścigane przez większe niejednokrotnie wycofywały się na stronę sowiecką. Pod płaszczykiem politycznych haseł w większości uprawiano zwykły rozbój. Do jednego (ale nie jedynego) z poważniejszych incydentów doszło na początku sierpnia 1924 r., gdy prawdopodobnie z terytorium Związku Sowieckiego przedostał się ok. stuosobowy oddział, który zaatakował Stołpce, powodując w miasteczku liczne zniszczenia i straty materialne.
Ta, trzeba przyznać, dosyć niezwykła i bardzo uciążliwa dla władz i ludności sytuacja w granicach suwerennego państwa wzbudziła niepokój jednych i drugich. Zagrożona ludność polska zaczęła słać petycje i apele do najwyższych władz Rzeczypospolitej.
O powadze sytuacji na Kresach świadczą zapiski Macieja Rataja szczególnie te dotyczące 1924 r., w którym dokonano ponad dwustu zbrojnych napadów i około trzydziestu zamachów terrorystycznych. Poległo ok. siedemdziesięciu policjantów i wielu urzędników. Nieznana była liczba ofiar wśród ludności cywilnej. Pod koniec listopada 1924 r., gdy formalnie od ponad dwóch miesięcy istniał już KOP, M. Rataj zapisał: „Witos wrócił z Wołynia i przyszedł mnie poinformować o spostrzeżeniach. Opowiadał rzeczy horrendalne. Rozkład administracji, policji sprzedajnej i tchórzliwej; bandyci panują nad sytuacją i obywatele składają im formalny okup; chłopi ukraińscy posiadają broń – przy pożarze jednej z chałup pociski karabinowe eksplodowały jak w arsenale jakim; Wołyń może spłonąć w każdej chwili rewolucją. «Pojechałem tam – powiedział mi Witos – żeby zrobić robotę partyjną, po tym, co zobaczyłem, muszę o niej zapomnieć – trzeba ratować Kresy». W ustach Witosa to dużo i istotnie musi być źle”.
Ta nienormalna sytuacja na Kresach, brak możliwości zapewnienia spokoju przez Policję Państwową, spowodowała wreszcie odpowiednią reakcję władz Rzeczypospolitej. W dniach 21–22 sierpnia 1924 r. na posiedzeniu Politycznego Komitetu Rady Ministrów w Spale, któremu przewodniczył prezydent RP Stanisław Wojciechowski, zapadła uchwała o powołaniu korpusu granicznego dla ziem wschodnich, zorganizowanego na wzór wojskowy. Oficjalnym motywem utworzenia Korpusu Ochrony Pogranicza była konieczność położenia kresu działalności zbrojnych band i uszczelnienie granicy. Dochodził jeszcze niewątpliwie motyw dodatkowy: wzmocnienie żywiołu polskiego szczególnie w pasie nadgranicznym i położenie kresu dążeniom odśrodkowym, podsycanym umiejętnie przez Kreml przy pomocy różnorodnych metod i sposobów.
Zadanie zorganizowania Korpusu Ochrony Pogranicza, będącego częścią składową Sił Zbrojnych RP, powierzono Ministerstwu Spraw Wojskowych, które 12 września 1924 r. wydało rozkaz w sprawie utworzenia tej formacji, a pięć dni później – instrukcję określającą jej strukturę. Jednostki Korpusu Ochrony Pogranicza wyłonione z Wojska Polskiego, jako całość miały dwoistą podległość: Ministerstwu Spraw Wojskowych – pod względem personalnym, organizacyjnym, operacyjnym i wyszkolenia oraz Ministerstwu Spraw Wewnętrznych – pod względem ochrony granic, bezpieczeństwa w pasie granicznym oraz finansowania. Po 1926 r. pod względem operacyjnym podlegały Generalnemu Inspektorowi Sił Zbrojnych.
Swoją działalność rozpoczął KOP w strukturze brygad, które składały się z baonów (batalionów) i szwadronów. Organizacja ta (z niewielkimi zmianami) przetrwała do 1939 r. Pierwsze trzy brygady zorganizowano w końcu 1924 r., obsadzając wojewódzkie odcinki graniczne: 1 brygada – wołyński; 2 brygada – nowogródzki; 3 brygada – wileński. W następnym roku: 4 brygada – tarnopolski; 5 brygada – poleski, a na wiosnę 1926 r. 6 brygada obsadziła granicę z Litwą i Łotwą. W 1927 r. zorganizowano dalsze jednostki KOP, które obsadziły granicę z Rumunią i granicę z Prusami Wschodnimi.
Korpusem Ochrony Pogranicza w poszczególnych okresach dowodzili: gen. dyw. Henryk Minkiewicz (1924–1929), gen. bryg. Stanisław Tessaro (1929–1930), gen. bryg. Józef Kruszewski (1930–1939) i od końca sierpnia 1939 r. gen. bryg. Wilhelm Orlik-Rückemann (dotychczasowy zastępca gen. Kruszewskiego).
Podstawowymi jednostkami służby granicznej były strażnice, obsadzone w okresie pokoju w zasadzie przez jedną drużynę piechoty oraz 1–2 psy specjalnie przygotowane do służby granicznej. Długość odcinka dozorowania dla strażnicy wynosiła 8–10 km, chociaż zdarzały się odcinki dłuższe. Wyższy szczebel organizacyjny i zabezpieczenia granicznego stanowiły kompanie i bataliony oraz szwadrony kawalerii.
Pododdziały KOP były uzbrojone i wyposażone w standardowy sprzęt wojskowy, przewidziany dla pododdziałów piechoty i kawalerii. Różniły się nieco w szczegółach umundurowania. Żołnierze KOP mieli okrągłe czapki z granatowym otokiem oraz zieloną wypustkę na czapce i u granatowej patki kołnierza.
Kadrę zawodową pododdziałów okresowo wymieniano, służba na granicy była bowiem bardzo wyczerpująca. Korpus Ochrony Pogranicza nie miał swej szkoły oficerskiej, jedynie dwie szkoły podoficerów zawodowych – kawalerii i piechoty (ta ostatnia mieściła się w Osowcu). Podoficerowie zawodowi, po nabyciu odpowiedniego doświadczenia w służbie granicznej mogli być wyznaczani na stanowiska dowódców strażnic, gdyż takie etaty były tam przewidziane. Natomiast przy każdej brygadzie istniały szkoły podoficerskie dla podoficerów zasadniczej służby wojskowej. Żołnierze rekrutowani głównie z województw zachodnich i centralnych Polski, pierwszy okres szkolenia (od 6 do 12 miesięcy) przechodzili w jednostkach wojskowych, po czym kierowano ich do jednostek KOP, gdzie pod okiem podoficerów i starszych żołnierzy nabierali doświadczenia w służbie granicznej. Do pododdziałów KOP starano się dobierać żołnierzy o odpowiednich wartościach psychofizycznych, umiejących przynajmniej czytać i pisać.
Działalność jednostek Korpusu Ochrony Pogranicza była wielostronna. Zadanie podstawowe, jakim było zabezpieczenie granicy przed nielegalnym jej przekroczeniem, przybierało różne formy realizacji. Do nich należało m.in. prowadzenie działalności kontrwywiadowczej i „płytkiego” wywiadu. W pierwszej, oprócz etatowych pracowników kontrwywiadu i żołnierzy KOP, posługiwano się także miejscowymi mieszkańcami, skupionymi głównie w organizacjach: Strzelczyków (młodzież szkolna), harcerzy i Strzelca. Członkowie tych organizacji mieli prawo legitymowania ludzi podejrzanych, obcych itp. Natomiast prowadzenie „płytkiego” wywiadu polegało przede wszystkim na obserwacji przez lornetki życia cywilnego i wojskowego po drugiej stronie granicy czy rozmowach z ludnością z „tamtej strony” (przemytnikami, uchodźcami itp.).
Oprócz tych podstawowych zadań jednostki korpusu spełniały ważną funkcję kulturotwórczą, zwłaszcza w rejonach wiejskich i w małych miasteczkach. Z zasobów bibliotek, ze świetlic oraz z kin Domów Żołnierza, mogła korzystać i korzystała okoliczna ludność. Na seanse filmowe i spektakle teatralne ciągnęły całe rodziny z miejscowości położonych o wiele kilometrów od żołnierskiego ośrodka kultury.
Amatorskie zespoły wojskowe docierały niemal do wszystkich wsi w pasie działalności Korpusu Ochrony Pogranicza, a lecznictwo wojskowe nigdy nie odmawiało pomocy potrzebującym. To tylko niektóre elementy dodatkowej działalności jednostek KOP, które i tym sposobem starały się szerzyć i wzmacniać polskość na Kresach. Mniejszości narodowe na ogół życzliwie przyjmowały wszelką działalność w tym zakresie żołnierzy KOP, korzystając niejednokrotnie z fachowych porad rolniczych, pomocy medycznej czy też możliwości dodatkowego zarobku przy prostych pracach w zakresie budownictwa wojskowego.
Począwszy od lutego 1937 r. KOP przechodzi stopniową reorganizację, uelastyczniając ochronę granicy państwa i zostaje wzmocniony przez baterie artylerii, wyposażone w armaty 75 mm. Na Polesiu i Nowogródczyźnie rozpoczęto budowy odcinków umocnionych.
Polski plan operacyjny „Wschód” zakładał, że Polska musi początkowo prowadzić działania opóźniające i tzw. defensywę strategiczną, opierając się na systemie stałych i polowych umocnień. W ramach tego planu jednostki KOP miały spełniać zadania osłonowe. Natomiast plan operacyjny „Zachód”, nad którym prace zapoczątkowano w 1936 r. (miał charakter studiów aż do lutego 1939 r.) zakładał w odniesieniu do jednostek KOP użycie ich do osłony granic z Litwą, Łotwą, ZSRS i Rumunią. Pogarszająca się sytuacja strategiczna zmusiła Sztab Główny WP do zmiany koncepcji użycia KOP. Jej cechą charakterystyczną było włączenie głównych sił korpusu do struktury armii i pozostawienie do osłony granic na wschodzie mocno uszczuplonych jednostek tej formacji. W tej sytuacji osłabione jednostki graniczne na wschodzie nie stanowiły realnej siły bojowej, akcentowały tam jedynie obecność militarną.
W marcu 1939 r. siły Korpusu Ochrony Pogranicza po dalszej reorganizacji składały się z 3 brygad, 9 pułków, 35 baonów, dywizjonu kawalerii, 19 szwadronów, 2 baterii artylerii i 6 kompanii saperów. Według stanu na 1 czerwca 1939 r. w jednostkach KOP służyło 857 oficerów, 3282 podoficerów, 19 160 szeregowych – razem 23 299 ludzi i 1729 koni.
Wiosną i latem 1939 r. w ramach mobilizacji alarmowej KOP przekazał większą część swych żołnierzy i całą artylerię połową do tworzenia jednostek rezerwowych i innych oddziałów Wojska Polskiego. Jego wysiłek w tym zakresie był ogromny. Według ustaleń dra Jerzego Prochwicza na jego bazie utworzono lub przekazano do chwili wybuchu wojny następujące jednostki:
ARMIA „KARPATY”
– baon KOP „Żytyń” do 2 Brygady Górskiej
– 2 pułk piechoty KOP „Karpaty” w składzie 2 baonów „Dukla” i „Komańcza” do 3 Brygady Górskiej
– 1 pułk piechoty „Karpaty” w składzie 2 baonów „Skole” i „Delatyn” na odcinek „Węgry”
ARMIA „KRAKÓW”
– 1 Brygada Górska złożona m.in. z 1 pułku piechoty KOP w składzie 2 baonów: „Snów” i „Snów I” oraz 2 pułku piechoty KOP w składzie 3 baonów: „Berezwecz”, „Wilejka”, „Wołożyn”
– szwadron kawalerii KOP „Zaleszczyki” do 11 Dywizji Piechoty
ARMIA „ŁÓDŹ”
– 1 pułk kawalerii KOP do Oddziału Wydzielonego nr 1 i 2 10 DP
– kompania saperów KOP „Stołpce” do 10 Dywizji Piechoty
ARMIA „MODLIN”
– kompania saperów KOP „Wilejka” do 8 Dywizji Piechoty
ARMIA „POMORZE”
– kompania saperów KOP „Hoszcza” do Zgrupowania „Chojnice”
ARMIA „POZNAŃ”
kompania saperów KOP „Stolin” do 25 Dywizji Piechoty
ARMIA „PRUSY”
– dowództwo Grupy Operacyjnej gen. bryg. J. Kruszewskiego
GRUPA OPERACYJNA gen. bryg. Stanisława Skwarczyńskiego
– 36 Dywizja Piechoty rez. ze 163 pułkiem piechoty rez. w składzie 3 baonów: „Czortków”, „Czortków I”, „Borszczów”; baon KOP „Kopyczyńce” (nie zdążył dołączyć do swojego 165 pp rez. i walczył w składzie 24 DP); szwadron kawalerii KOP „Czortków” i dywizjon artylerii lekkiej KOP „Czortków”, który również nie zdążył dołączyć do dywizji i walczył w składzie 24 i 6 DP
– szwadron kawalerii KOP „Hnilice Wielkie” do 12 Dywizji Piechoty
SAMODZIELNA GRUPA OPERACYJNA „NAREW”
– 33 Dywizja Piechoty rez. ze 133 pułkiem piechoty rez. w składzie 3 baonów KOP: „Nowe Święciany”, „Niemenczyn”, „Troki”; 134 pułk piechoty rez. w składzie 2 baonów KOP: „Sejny”, „Orany” i 135 pułk piechoty rez. w składzie 3 baonów wystawionych przez Centralną Szkołę Podoficerów KOP z Osowca, który jednak nie wszedł w skład dywizji i we wrześniu 1939 r. prowadził walki samodzielnie; kompania saperów KOP „Grodno”, szwadron kawalerii KOP „Olkienniki”, dywizjon artylerii lekkiej KOP „Osowiec”
– 3 pułk piechoty KOP w składzie 3 baonów: „Podświle”, „Łużki”, „Słobódka” i baterii artylerii lekkiej KOP „Kłeck”
– baon KOP „Sejny”
– baon forteczny KOP „Osowiec”
GRUPA OPERACYJNA „TARNÓW” (nie została zorganizowana)
– 38 Dywizja Piechoty rez. z 96 pułkiem piechoty rez. w składzie 3 baonów KOP: „Stołpce”, „Kłeck”, „Ludwikowo”, 97 pułku piechoty rez. w składzie 3 baonów KOP: „Dawidgródek”, „Rokitno” „Bereźne” i 98 pułku piechoty rez. w składzie baonów KOP: „Hoszcza”, „Ostróg”, „Dederkały” oraz szwadronów kawalerii KOP: „Stołpce”, „Kłeck”. Ostatecznie dywizja weszła w skład armii „Karpaty”.
GRUPA OPERACYJNA „WYSZKÓW”
– 207 pułk piechoty rez. w składzie 3 baonów KOP: „Budsław”, „Krasne”, „Iwieniec”; szwadron kawalerii KOP „Nowe Swięciany” do 35 Dywizji Piechoty rez.
MORSKA OBRONA WYBRZEŻA
– baon KOP „Hel” utworzony z pododdziałów baonu KOP „Sienkiewicze” i pułku KOP „Sarny”.
Wysiłek mobilizacyjny zmienił w sposób istotny wartość pozostających na granicy ze Związkiem Sowieckim i Litwą pododdziałów Korpusu Ochrony Pogranicza. W efekcie odtworzone (nie w pełni) jednostki posiadały niewielki odsetek przygotowanych do służby granicznej żołnierzy oraz pozbawione były w znacznej części dotychczas posiadanego uzbrojenia i wyposażenia. Spowodowało to pogorszenie ochrony granicy oraz możliwości wykonania stawianych zadań. Dotychczasowe zadania bojowe rozpracowane według wytycznych inspektorów armii utrzymywały nadal swą moc, ale wykonanie zadań osłonowych z powodu osłabienia jednostek KOP było już niewykonalne. Także zasadnicze zadanie – zamknięcie i dozorowanie granicy było realizowane mniejszymi siłami, co zmusiło dowództwo KOP do likwidacji kilku strażnic.
W nowej strukturze KOP, która w zasadzie przetrwała do 17 września 1939 r. znalazła się Brygada „Polesie”, 7 pułków KOP: „Wilno”, „Głębokie”, „Wilejka”, „Snów” („Baranowicze”), „Sarny”, „Zdołbunów”, „Czortków” („Podole”); 22 baony graniczne KOP: „Nowe Swięciany”, „Niemenczyn”, „Troki”, „Orany”, „Podświle”, „Łużki”, „Iwieniec”, „Krasne”, „Budsław”, „Stołpce”, „Kłeck”, „Dawidgródek”, „Sienkiewicze”, „Ludwikowo”, „Bereźne”, „Rokitno”, „Dederkały”, „Ostróg”, „Hoszcza”, „Borszczów”, „Kopyczyńce”, „Skałat”; 2 baony forteczne KOP: „Sarny”, „Małyńsk”; dyon kawalerii KOP „Niewirków”; 4 szwadrony kawalerii KOP: „Iwieniec”, „Krasne”, „Bystrzyce”, „Dederkały”; kompania saperów „Czortków” i 2 baony Obrony Narodowej („Postawy”, „Brasław”) z Dziśnieńskiej Półbrygady Obrony Narodowej „Dzisna”, przeznaczone do dozorowania granicy z Łotwą.
W sumie liczebność Korpusu Ochrony Pogranicza spadła o ponad 25% (etatowo do 17 500 żołnierzy – stanu tego do 17 września nie osiągnięto), natomiast liczebność pododdziałów KOP przeznaczonych do ochrony granicy ze Związkiem Sowieckim wynosiła około 12 000 żołnierzy pełniących między innymi służbę w 190 strażnicach. Pewne niedobory w niektórych kompaniach i baonach KOP próbowano uzupełnić ochotniczą służbą junaków z Przysposobienia Wojskowego (PW). Nie przeszkoleni w zakresie pełnienia służby granicznej byli kierowani do odwodowych plutonów i kompanii. Większość z nich 17 września 1939 r. miała złożyć przysięgę.
Na każdy z kordonowo rozstawionych baonów przypadało przeciętnie 80 km granicy, co przy liczebności (średniej) baonów około 650 ludzi dawało teoretycznie ośmiu żołnierzy na jeden kilometr granicy. W rzeczywistości gęstość ta była mniejsza, należy bowiem odliczyć żołnierzy tworzących pododdziały specjalistyczne i odwodowe.
***
W drugiej połowie lat dwudziestych i na początku trzydziestych przeanalizowano wiele wariantów obrony przed ewentualną agresją ze strony Związku Sowieckiego. W 1935 r. studia te były na tyle zaawansowane, że można było przystąpić do opracowania konkretnego planu operacyjnego. Główne prace rozpoczęto w 1936 r. według wytycznych nowego Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego. Biorąc pod uwagę potencjał militarny obu państw, polski plan operacyjny mógł być w zasadzie tylko planem defensywnym z elementami ograniczonych zwrotów zaczepnych.
Celem obrony strategicznej na wschodzie było wstrzymanie działań zaczepnych nieprzyjaciela w narzuconym mu terenie, zadanie jak największych strat i rozdzielenie jego sił, zyskanie na czasie i zaoszczędzenie sił własnych, a przez to stworzenie sobie przewagi tam, gdzie szukano rozstrzygnięcia przez zwrot zaczepny. Zatem główna idea obrony strategicznej zawierała się w jej aktywności, a ta miała się wyrażać w manewrowości, bogactwie stosowanych form walki, częstych przeciwuderzeniach broniących się wojsk oraz zdecydowanych działaniach odwodu głównego Naczelnego Wodza. Została przyjęta zasada, że operacje zaczepne będą możliwe w formie przeciwnatarć na wybranych kierunkach operacyjnych lub przeciwnatarcia strategicznego, prowadzonego przez odwody Naczelnego Wodza lub z ich współudziałem. W obu wypadkach miał je poprzedzać krótszy lub dłuższy okres strategicznych działań obronnych, do których mieli się włączyć również sojusznicy.
Szczegółowy plan wojny na kierunku wschodnim – według ustaleń R. Szubańskiego – przewidywał w fazie walk nadgranicznych prowadzenie przez oddziały osłonowe (m.in. KOP) opóźnianie ruchów nieprzyjaciela, połączone z rozpoznaniem jego sił i głównych kierunków działania, następnie bitwę obronną na głównych pozycjach armii, wreszcie działania zaczepne odwodów w celu rozbicia najbardziej wysuniętych zgrupowań nieprzyjaciela.
Po wprowadzeniu przez przeciwnika do walki przeważających sił (w tym drugiego rzutu wojsk operacyjnych) poszczególne polskie związki operacyjne wycofywałyby się na linię przebiegającą wzdłuż rzeki Stryj (od granicy z Węgrami) przez rejon Lwowa wzdłuż rzek Styru i Jasiołdy, Kanału Ogińskiego, rzek Szczary i Niemna do granicy litewskiej. Linię tę miano traktować jako pozycję ostatecznego oporu. Pod jej osłoną miały być odtworzone odwody – jeden na Podlasiu, drugi w Małopolsce, przy czym ten pierwszy byłby o połowę silniejszy.
Przegrana bitwa o pozycję ostatecznego oporu pociągnęłaby za sobą trudny w realizacji odwrót do linii rzek: Sanu, Wisły i Narwi przy (w zasadzie) rozbitych już armiach, utracie znacznej części ważnego dla prowadzenia wojny terytorium (centra gospodarcze, rolnicze, ludnościowe itp.) i narażeniu pozostałej części kraju na ataki nieprzyjacielskiego lotnictwa.
Do działań na wschodzie przewidziano prawdopodobnie (jak do tej pory nie odnaleziono ostatecznie opracowanego planu operacyjnego „Wschód”) 4 armie: „Wilno”, „Baranowicze”, „Wołyń” i „Podole” oraz SGO „Polesie”, 2 armie rezerwowe: „Lida” i „Lwów” oraz odwód Naczelnego Wodza skoncentrowany w rejonie Brześcia.
Armia „Podole” (inspektor armii i przyszły dowódca gen. dyw. Kazimierz Fabrycy) licząca 5 dywizji piechoty i 2 brygady kawalerii miała się bronić w pasie o szerokości 180 km od granicy z Rumunią do mniej więcej m. Dederkały. Armia „Wołyń” (inspektor armii i przyszły jej dowódca gen. dyw. Stanisław Burhardt-Bukacki) w składzie 4 dywizji piechoty i brygady kawalerii miała bronić 150-kilometrowego odcinka od Dederkał do ujścia Słuczy do Horynia. Podobnej długości odcinek obrony obejmowała Samodzielna Grupa Operacyjna „Polesie” (inspektorem armii na tym odcinku był gen. broni Kazimierz Sosnkowski, prawdopodobnie jednak przewidziany na dowódcę odwodu głównego Naczelnego Wodza, zaś dowództwo SGO „Polesie” objąłby wówczas któryś z młodszych generałów, np. gen. bryg. Emil Przedrzymirski-Krukowicz), w składzie 2 dywizji piechoty i brygady kawalerii, której północna linia rozgraniczenia przebiegała na południowy wschód od Kiecka.
Najkrótszy odcinek (około 120 km w linii prostej od styku z SGO „Polesie” do Puszczy Nalibockiej) miała do obrony Armia „Baranowicze” (inspektor armii i przyszły jej dowódca gen. dyw. Tadeusz Piskor), która składała się z 4 dywizji piechoty i 2 brygad kawalerii.
Armii „Wilno”, mająca bronić się na najdłuższym, bo liczącym prawie 200 km odcinku do granicy z Łotwą (inspektor armii i przyszły jej dowódca gen. dyw. Stefan Dąb-Biemacki), tworzyłyby miedzy innymi 3 dywizje piechoty i 2 brygady kawalerii.
W sumie w 4 armiach i w samodzielnej grupie operacyjnej pierwszego rzutu powinno się znaleźć 18 dywizji piechoty, 8 brygad kawalerii oraz niemal wszystkie jednostki KOP i kilka Obrony Narodowej. Pozostałych 12 aktywnych dywizji piechoty przewidziano dla odwodowych związków operacyjnych, a 7 dywizji rezerwowych stanowiłoby dyspozycyjną rezerwę Naczelnego Wodza. Nie przewidziano możliwości utworzenia dowództw frontów.
Prace nad planem operacyjnym „Wschód” zakończono w 1938 r. Kryzys w stosunkach polsko-litewskich w 1938 r. oraz w stosunkach niemiecko-czechosłowackich w tymże roku, spowodował między innymi interwencję dyplomatyczną ZSRS wobec Polski, popartą przesunięciami sowieckich jednostek wojskowych w kierunku granicy z Polską. W polskim Sztabie Głównym i Inspektoracie Sił Zbrojnych, wobec zagrożenia sowieckiego, przystąpiono do prac związanych z uruchomieniem planu operacyjnego „Wschód”. Jednak poza przygotowaniem dokumentów operacyjnych wprowadzających w życie plan operacyjny – praktycznych przedsięwzięć nie wykonano. Tym razem kryzys „rozładowali” dyplomaci.
Biorąc pod uwagę możliwości realizacji planu operacyjnego „Wschód”, na obszarze Kresów Wschodnich (umowna linia tego obszaru biegła od granicy Prus Wschodnich z Litwą poprzez Suwałki, Białystok, Brześć n. Bugiem, Hrubieszów, Przemyśl i rzeką San do jej źródła) w okresie pokojowym stacjonowała ponad 1/3 sił piechoty i połowa jednostek kawalerii. Były to: 1 DPLeg. (Wilno), 30 DP (Kobryń, Brześć n. Bugiem, Pińsk, Lubliniec), 13 DP (Równe, Dubno, Brody, Łuck), 27 DP (Kowel, Sarny, Włodzimierz, Łuck), 5 DP (Lwów, Gródek Jag.), 11 DP (Stanisławów, Kołomyja, Stryj), 12 DP (Tarnopol, Złoczów, Brzeżany), 22 DP, zwana Górską (Przemyśl, Sanok, Sambor, Drohobycz), 29 DP (Grodno, Suwałki), 19 DP (Lida), 20 DP (Baranowicze, Słonim, Prużana) i ponadto 35 pp z 9 DP (Brześć n. Bugiem) i 38 pp z 24 DP (Przemyśl). Z jednostek kawalerii były to: Wileńska BKaw. (Wilno, Nowa Wilejka, Postawy, Podbrodzie), Suwalska BKaw. (Suwałki, Augustów), Nowogródzka BKaw. (Baranowicze, Nieświerz, Wołkowysk, Prużana), Kresowa BKaw. (Brody, Krzemieniec, Żółkiew – z 20 puł. w Rzeszowie). Ponadto częściowo: Podlaska BKaw. (Białystok – dowództwo, 10 puł. i 14 dak), Wołyńska BKaw. (Równe, Ostróg, Dubno – z 2 psk w Hrubieszowie). Na obszarze Kresów mobilizowano 4 z przewidzianych 9 rezerwowych dywizji piechoty (33, 35, 36 i 38) oraz nieprzewidzianą w planie mobilizacyjnym, a faktycznie później zmobilizowaną BKaw. rez. „Wołkowysk”. Na Kresach mobilizowano również 18 batalionów obrony narodowej. Stacjonowała tutaj także silna pińska Flotylla Rzeczna Marynarki Wojennej, składająca się z 40 jednostek bojowych o łącznej wyporności 1505 t., dysponująca ponadto ok. 50 statkami pomocniczymi. Stan osobowy flotylli w 1939 r. wynosił ok. 2000 ludzi. Biorąc pod uwagę jej uzbrojenie, stanowiła ona równowartość wzmocnionego pułku, a ze względu na mobilność i manewrowość wynikającą z dużej liczby jednostek pływających była porównywalna z brygadą pancerno-motorową.
Powyższe jednostki (oprócz Flotylli Pińskiej i mobilizujących się w pierwszych dniach września BKaw. rez. „Wołkowysk” i 35 DP rez.) od wiosny 1939 r. były przerzucane na przewidywany front przeciwniemiecki, pozostawiając Kresy bez obrony.
Pod względem geograficzno-wojskowym Kresy Wschodnie można podzielić na trzy wyróżniające się obszary: Korytarz Wileński, Polesie, Obszar Wołyńsko-Podolski.
Z wojskowego punktu widzenia głównym problemem, który musieli uwzględnić sztabowcy, był trudno dostępny, podmokły i bezdrożny obszar Polesia, dzielący Kresy na dwa niezależne odcinki, zdecydowanie dominujący w centrum ich obszaru. Szerokość Polesia wzdłuż granicy wynosiła ponad 250 km. Decydujący wpływ na podmokły i błotny charakter Polesia miały ciche, rozlewne rzeki tego obszaru. Wśród nich królowała Prypeć (60–280 m szerokości), dzieląca obszar Polesia na dwie części, zasilana w wody przez mniejsze rzeki, płynące południkowo z północy i południa. Rzekami o podobnym charakterze są: Stochód, Styr, Jasiołda, Pina, Łań, Słucz, Moroczanka, Ptycz, Horyń. 30–35% obszaru Polesia pokrywały lasy, głównie iglaste.
Polesie, jako centralny obszar Kresów Wschodnich, miało bardzo ważne znaczenie pod względem strategicznym. Jego błota i torfowiska przeplatane licznymi rzekami skutecznie zawężały drogi ruchu wojsk w wypadku agresji ze wschodu. Jednocześnie rzeka Prypeć stanowiła skuteczną barierę terenową, uniemożliwiającą połączenie wojsk nacierających po obu jej stronach. Mała liczba dróg bitych sprawiała, że na Polesiu najskuteczniej mogła działać piechota, chociaż jej ruchy były również ograniczone. Zdecydowanie najstarsza na obszarze II Rzeczypospolitej sieć kolejowa Polesia hamowała szybkie przegrupowanie większej liczby wojsk.
Terenem wyraźnie sprzyjającym ruchowi większej liczby wojsk z centralnych rejonów Polski w kierunku północno-wschodnim lub odwrotnie był tzw. Korytarz Wileński, którego długość wynosiła ponad 300 km, a szerokość 140–170 km. Przez ten korytarz (lub na jego poboczach) prowadziły szosy i linie kolejowe, które wachlarzowo rozchodziły się z Warszawy w kierunku granicy wschodniej:
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. Źródło: J. Pomorski, Korpus Ochrony Pogranicza w obronie Rzeczypospolitej 1924–1939, Pruszków 1998. [wróć]
2.Agresja sowiecka na Polską w świetle dokumentów. 17 września 1939, t. 1, Geneza i skutki agresji, red. nauk. E. Kozłowski, Warszawa 1994; t. 2, Działania wojsk Frontu Ukraińskiego, red. nauk. S. Jaczyński, Warszawa 1996; t. 3, Działania wojsk Frontu Białoruskiego, red. nauk. Cz. Grzelak, Warszawa 1995. [wróć]
3.Dziennik działań bojowych Frontu Białoruskiego we wrześniu 1939 roku, wstęp i oprac., Cz. Grzelak, Warszawa 1998. [wróć]
4. Cz. Grzelak, Dziennik sowieckiej agresji. Wrzesień 1939, Warszawa 1994. [wróć]
5. Cz. Grzelak, Kresy w czerwieni. Agresja Związku Sowieckiego na Polskę w 1939 roku, Warszawa 1998. [wróć]
6. R. Szawłowski, Wojna polsko-sowiecka 1939, t. 2, Dokumenty, Warszawa 1995. Również częściowo relacje z Kresów zawiera: Wrzesień 1939 w relacjach i wspomnieniach, wybór i oprac. M. Cieplewicz, E. Kozłowski, Warszawa 1989. [wróć]
7.Wrzesień 1939 na kresach w relacjach, wybór i oprac. Cz. Grzelak, Warszawa 1999. [wróć]
8. Do najciekawszych należą: W. Kowalski, Hej tam na granicy od Sejn na Podole… Z dziejów 24 baonu Korpusu Ochrony Pogranicza „Sejny”, Sejny 1994; tegoż autora rozszerzone: U polskich stoim granic… Opowieść o żołnierzach baonu KOP „Sejny”, Suwałki 1999; J. Pomorski, Korpus Ochrony Pogranicza w obronie Rzeczypospolitej 1924–1939, Pruszków 1998. [wróć]