Szukając Allaha, znalazłem Jezusa - Qureshi Nabeel - ebook

Szukając Allaha, znalazłem Jezusa ebook

Qureshi Nabeel

5,0

Opis

NIEOCZEKIWANA PODRÓŻ od ISLAMU do CHRZEŚCIJAŃSTWA W książce “Szukając Allaha, Znalazłem Jezusa”, Nabeel Qureshi opisuje dramatyczną podróż od Islamu do Chrześcijaństwa, wypełnioną przyjaźnią, dociekaniem i ponadnaturalnymi snami po drodze.
 
Przyglądając się subtelnie życiu kochającej się muzułmańskiej rodziny, Qureshi dzieli się tym, jak rozwinął swoją pasję dla Islamu zanim odkrył, niemal wbrew swojej woli, dowód na to, że Jezus powstał z martwych i oświadczył, że jest Bogiem. Nie zdolny zaprzeczyć tym argumentom, nie czekając z zaparciem się własnej rodziny, Qureshi zmagał się z wewnętrznym zamieszaniem, które rzuca wyzwanie Chrześcijanom, Muzułmanom i wszystkim tym, którzy interesują się największymi religiami świata.
 
Ujmująca i dająca do myślenia pozycja “Szukając Allaha, Znajdując Jezusa” opowiada mocną historię zatargu pomiędzy Islamem a Chrześcijaństwem, który odbył się w sercu jednego człowieka - i pokoju, który ostatecznie znalazł w Jezusie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 327

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (2 oceny)
2
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




SŁOWO WSTĘPNE

Kiedy wraz z moim współpracownikiem, Markiem Mittelbergiem, zdecydowaliśmy się poprowadzić transmitowaną przez radio i telewizję ogólnokrajową konferencję zatytułowaną „Unpacking Islam” (Odkryć islam), której celem było przekazanie chrześcijanom wiedzy na temat tego, w co i dlaczego wierzą muzułmanie, pierwszym ekspertem, którego postanowiliśmy zaprosić, był nasz przyjaciel Nabeel Qureshi.

Wiedzieliśmy, że ten młody, nawrócony na chrześcijaństwo muzułmanin, posiadający dyplom z medycyny, religioznawstwa i apologetyki, będzie osobą dobrze obeznaną z tematem i elokwentną. Niewątpliwie znakomicie poradził sobie podczas konferencji, pomagając nam rzetelnie zobrazować założenia islamu, opowiadając przy tym godną uwagi historię o swojej podróży od islamu do wiary w Chrystusa.

Jednak to, co miało miejsce tuż po konferencji, zaimponowało mi jeszcze bardziej. Nabeel i inni uczestnicy udali się do atrium kościoła, aby odpowiedzieć na pytania zgromadzonej publiczności. Pewna kobieta podeszła do mikrofonu i zadała następujące pytanie: „Jestem muzułmanką, co powinnam wiedzieć o Mahomecie?”. Wydawała się zagubiona po tym, co usłyszała podczas konferencji.

Zobaczyłem, jak Nabeel rwie się do rozmowy. Zaczął rozprawiać o islamie z takim zapałem, jaki docenić może w pełni jedynie inny oddany muzułmanin, czerpiąc przy tym z pozornie niewyczerpanych zasobów wiedzy i doświadczania. Następnie wraz z pozostałymi ekspertami zaczęli gorliwie modlić się z tą kobietą. Byłem poruszony jego płynącym z serca zrozumieniem dla tej niewiasty, wywołanym bez wątpienia przez wspomnienia jego własnych epickich zmagań, gdy on sam po raz pierwszy zakwestionował islam.

Tamten wieczór tylko pogłębił mój, i tak już ogromny, szacunek i podziw dla Nabeela, którego poznałem dzięki wspólnym znajomym kilka lat wcześniej. Jestem podekscytowany faktem, że będziecie mogli poznać go na kartach tej książki, w której opisuje, jak jego szczere pragnienie poznania prawdy wiodło go krętą, a czasem ponadnaturalną ścieżką poszukiwań.

Doświadczycie, co oznacza dla kogoś zatraconego w kulturze islamu zaryzykować wszystko, aby odkryć prawdziwą tożsamość Boga. Ta książka to bardzo osobista historia o rodzinie, przyjaźni i wierze, przeplatana rozważaniami na temat islamu, które pomogą wam zrozumieć świat muzułmanów w nowy sposób.

Jeśli jesteś chrześcijaninem, zyskasz świeże spojrzenie i zachętę, aby bardziej kochać muzułmanów i docierać do nich z ewangelią.

Jeśli jesteś muzułmaninem, przyjmij moje ostrzeżenie: ta książka, posługując się wnikliwymi argumentami historycznymi i dogłębną analizą, rzuci ci wyzwanie do ponownego przeanalizowania twoich fundamentalnych wierzeń. Jeśli w czasie czytania twój umysł pozostanie otwarty, jestem przekonany, że szybko dostrzeżesz w Nabeelu przyjaciela, który z troski dzieli się wszystkim, czego się nauczył, i pragnie cię zachęcić do kontynuowania twojej duchowej wędrówki.

Jestem przekonany, że Bóg zabrał Nabeela w tę podróż nie z jakiegoś abstrakcyjnego powodu, ale dlatego, że darzy Nabeela i tych, którzy czytać będą jego historię, wielką miłością. To saga, którą powinien przeczytać każdy, kto ceni prawdę i pragnie osobiście poznać Boga.

Przeczytajcie i zobaczcie, w jaki sposób Bóg wykorzystał historię Nabeela, aby ukształtować waszą własną.

Lee Strobel, autor książek

Sprawa Chrystusa oraz Sprawa wiary

PODZIĘKOWANIA

Jestem wzruszony i zaszczycony, że podczas tego projektu Bóg postawił na mojej drodze tak wybitne osoby, które były dla mnie drogowskazem i pomocą. Chciałbym zacząć swoje podziękowania od moich drogich przyjaciół i rodziny; oni czytali i komentowali fragmenty tej książki. Ich zachęta i rady były bezcenne. Szczególne podziękowania należą się Carsonowi Weitnauerowi oraz mojej najdroższej siostrze, Baji, za ich wyczerpujące opinie wygłaszane wtedy, kiedy potrzebowałem ich najbardziej.

Dziękuję także Markowi Sweeneyowi i Madison Trammel za ich przyjaźń i profesjonalizm, który pomógł urzeczywistnić to dzieło.

Nie mam wątpliwości, że jednym z największych błogosławieństw tej książki są wskazówki wielu wspaniałych umysłów. Mam dług wdzięczności wobec Lee Strobela, Dana Wallace’a, Eda Komoszewskiego, Roba Bowmana, Keitha Smalla, Gary’ego Habermasa i Josha McDowella za ich płynące z serca wartościowe zaangażowanie. Niesłychanym błogosławieństwem dla mnie była możliwość ich poznania, a co dopiero zaprzyjaźnienia się z nimi.

Szczególne wyrazy wdzięczności należą się Abdu Murrayowi, nie tylko za jego zaangażowanie, ale także za jego regularne materialne i duchowe wsparcie na odległość. Sam stoczył bój na drodze od islamu do chrześcijaństwa kilka lat przede mną, jego wskazówki były bezcenne. Traktuję go jak starszego brata, którego nigdy nie miałem.

Podobnie mój mentor, Mike Licona, przez lata pomagał mi rozwijać się w moich przekonaniach i naukowych zmaganiach. Trudno mi sobie wyobrazić moją służbę – ani tym bardziej tę książkę – bez jego wsparcia.

Kolejną osobą, której wpływ sięga o wiele dalej niż bezpośredni wkład w powstanie książki, jest David Wood. Jestem mu dozgonnie wdzięczny za to, że mimo wszelkich przeciwności, z wiarą i przekonaniem trafił do młodego, żarliwego muzułmanina. Niech nasza przyjaźń i wspólna posługa będzie tylko początkiem.

Jeśli istnieje jedna osoba, bez której ta książka nie zostałaby napisana, jest nią bez wątpienia Mark Mittelberg. Począwszy od zasugerowania mi, żebym napisał książkę, po znalezienie agenta, wybór wydawcy, pomoc w jej napisaniu, zaangażowanie i promowanie książki. Zastanawiam się, na ile ta książka jest właściwie moja! Mark, jesteś zarazem przyjacielem i mentorem, który inspiruje mnie i zmusza, aby dać z siebie wszystko. Nigdy nie będę w stanie wrazić swojej wdzięczności.

Na koniec chciałbym podziękować mojej żonie Michelle za cierpliwe znoszenie tygodni rozłąki wypełnionych pisaniem tej książki; za skrupulatne czytanie jej po nocach; za niesłabnącą miłość do upadłego mężczyzny; za to, że nigdy na nic się nie uskarżałaś. Nigdy nie będę w stanie ci się odwdzięczyć. Dobrze, że mamy przed sobą całe życie, będę mógł przynajmniej spróbować!

Wszystkim moim przyjaciołom i rodzinie, którzy brali udział w kształtowaniu tej książki i którzy wspierali to dzieło pragnę powiedzieć, że jestem niezmiernie wdzięczny za waszą pomoc. Modlę się, aby Pan odwdzięczył się wam wszystkim darem swojej łaski.

WPROWADZENIE

Witam, drodzy przyjaciele!

Karty tej książki zawierają moje osobiste przemyślenia i najważniejsze wspomnienia, moje własne serce przelane na papier. Czytając tę książkę, dołączycie do grona mojej rodziny i przyjaciół, będziecie świadkami błogości mojej muzułmańskiej młodości, a także moich zmagań kulturowych, wynikających z bycia urodzonym w Stanach Zjednoczonych muzułmaninem. Patrząc mi przez ramię, zobaczycie, dlaczego chrześcijaństwo jest czymś obraźliwym w oczach muzułmanina, rozpoczniecie walkę z historycznymi faktami ewangelii i poczujecie ziemię, która zadrżała pode mną, kiedy powoli odkrywałem ukryte prawdy islamu. Gdy będziecie czytać fragmenty mojego osobistego dziennika, zobaczycie, jak nasz Ojciec w końcu wezwał mnie poprzez wizje i sny do Jezusa oraz będziecie świadkami następującej we mnie metamorfozy pod natchnieniem Ducha Świętego.

Czytając to wyznanie, będziecie podróżować ze mną przez życie, poznacie mnie i stanę się waszym przyjacielem.

CEL TEJ KSIĄŻKI

Ta książka to jednak coś więcej niż tylko wyznanie. Została stworzona do zrealizowania trzech celów:

1. Obalić mury, dając niemuzułmańskim czytelnikom wewnętrzną perspektywę oraz wgląd w serce i umysł muzułmanina. Mistycznego piękna islamu, które czaruje miliony, nie można pojąć, przedstawiając jedynie fakty. Moją modlitwą jest, abyście, wkraczając w mój świat, zrozumieli waszego sąsiada muzułmanina i mogli go kochać jak siebie samego. Pierwsze dwie części książki zostały napisane właśnie po to, a jeśli wydadzą się proislamskie, to znaczy, że spełniły swoją rolę, którą jest przekazanie wam mojej dawnej miłości do mojej byłej religii.

2. Wyposażyć was w fakty i wiedzę, pokazując siłę argumentów za ewangelią w zestawieniu z argumentami za islamem. Historia potężnie zaświadcza o fundamentalnych filarach ewangelii: śmierci Jezusa na krzyżu, Jego zmartwychwstaniu i deklaracji, że jest Bogiem. Tym samym, historia poddała w wątpliwość moją teologię islamu, która oparta jest na fundamentalnych filarach tej religii: boskiemu pochodzeniu Koranu i proroctwu Mahometa. Kiedy studiowałem islam bardziej skrupulatnie, to to, czego się nauczyłem, zachwiało moim światem: nie ma dowodów, aby wierzyć, że Mahomet czy Koran przekazują prawdę o Bogu. Być może ta książka jest za skromna objętościowo, aby przekazać wszystkie fakty i argumenty, które zgłębiłem przez lata. Od części trzeciej do części ósmej przedstawiam zarys tego, co pojąłem i jak poprowadziło mnie to od islamu w stronę Jezusa.

3. Zobrazować ogromne wewnętrzne zmagania muzułmanina z ewangelią, włączywszy poświęcenie i wątpliwości. Jak będziecie mieli możliwość zauważyć w częściach dziewiątej i dziesiątej, w samym centrum tych zmagań jest to, że Bóg zwraca się do ludzi bezpośrednio przez ich wizje i sny.

JAK CZYTAĆ KSIĄŻKĘ

Prolog. Upewnijcie się, że go przeczytaliście, zanim zaczniecie czytać tekst główny!

Glosariusz. Czytając tę książkę, poznajecie wiele islamskich zwrotów. Zdefiniowałem je dla was w pierwszej kolejności w tekście, ale znajdziecie też wszystkie te terminy ponownie zebrane na końcu książki w glosariuszu.

Artykuły ekspertów. To prawdziwy ukryty skarb tej książki. Po każdej części znajdziecie odwołania do dodatkowych materiałów źródłowych. Ich autorzy, począwszy od doskonałych znawców ewangelii do uznanych uczonych Koranu, to światli ludzie, którzy mają zrozumienie wobec muzułmanów, a jednocześnie są pasjonatami ewangelii. Życzliwie zabrali głos w tej pracy i wzmacniali ją akademicką wiarygodnością i doświadczeniem. W rzeczywistości trójka z tych uczonych odegrała ważną rolę w mojej drodze do Jezusa. Polecam wam przeczytanie tych materiałów bezpośrednio po przeczytaniu odpowiadającej im części. Oto lista osób mających wkład w tę książkę:

• Abdu Murray, prawnik, apologeta, były szyita, pisarz

• Mark Mittelberg, pisarz

• Dr Daniel B. Wallace, profesor Studium nad Nowym Testamentem

• Michael Licona, profesor nadzwyczajny teologii, pisarz

• J. Ed Komoszewski, profesor studiów biblijnych i teologicznych, pisarz

• Robert M. Bowman jr, pracownik naukowy, pisarz

• Dr David Wood, dyrektor Acts 17 Apologetics

• Rev. Dr Keith Small, konsultant ds. rękopisu Koranu, pisarz

• Dr Gary Habermas, kierownik Wydziału Filozofii i Teologii Uniwersytetu Liberty

• Josh McDowell, światowej sławy znawca ewangelii i apologeta, pisarz

Uwaga na temat biografii narracyjnej. Odkąd weszliśmy w erę cyfrową, stało się niestety powszechnym faktem, że ludzie wymagają nieprzyzwoicie rygorystycznych standardów od biografii narracyjnych. Ze względu na swoją naturę, biografia narracyjna musi mieć pewną swobodę kształtowania historii, którą opowiada. Proszę, nie spodziewajcie się przesadnej dokładności! Nie jest to celem książki, ażeby sprostać takim właśnie standardom. Gdyby tak było, musiałaby ona stać się trwającym dwadzieścia dwa lata nagraniem wideo, które doprowadziłoby do łez nawet moją matkę.

Cytaty, które podaję, są słowami o zbliżonym brzmieniu. Niektóre dialogi mogą reprezentować kilka spotkań skondensowanych w jedno. W niektórych przypadkach historie są przesunięte w czasie, aby łatwiej wpasować się w kategorię tematyczną. W innych przypadkach ludzie, którzy brali udział w rozmowie, zostali pominięci dla zachowania przejrzystości. Wszystkie te mechanizmy są normalne dla biografii narracyjnych, są de facto normalne dla ludzkiej pamięci. Proszę, przeczytajcie tę książkę i biografie narracyjne, które zawiera, w ten właśnie sposób.

BŁOGOSŁAWIEŃSTWO

Modlę się do Pana, aby spoczęło na was Jego błogosławieństwo, nie tylko podczas czytania tej książki, ale także kiedy będziecie wdrażać w życie to, czego się nauczyliście i podążać za Panem i Jego ludźmi. Niech Bóg, nasz Pan i Zbawca, który jest w stanie uczynić o wiele więcej, niż możemy prosić lub nawet sobie wyobrazić, działa przez was, na swoją chwałę, poprzez rozpowszechnianie Jego radosnej prawdy, która jest zbawieniem i życiem wiecznym dla wszystkich, którzy wierzą i podążają za Jezusem. Niech Pan wpłynie na świat przez ciebie, mój drogi przyjacielu, i dotrze do zagubionych i szukających Zbawcy, nawet do mojej rodziny i przyjaciół. Niech czyni to nieustannie, upodabniając nas do siebie, wzoru łaski i prawdy, wylewając na nas cudownie dary swojego Świętego Ducha. Modlę się o to w imię Jezusa. Amen.

PROLOG

SZUKAJĄC ALLAHA

Klęczałem zwrócony twarzą do ziemi w dużej sali modlitewnej, ukorzony przed Bogiem. Gmach mojego światopoglądu, wszystko, co poznałem w ostatnich kilku latach, zaczął się powoli kruszyć. Tego dnia mój świat się rozpadł. Klęczałem wśród ruin, szukając Allaha.

Cichnące odgłosy kroków odbijały się echem od ścian meczetu, a wilgotny letni wieczór chylił się ku końcowi. Pozostali wierni udawali się z powrotem do swoich domów i rodzin, ale moje myśli wciąż były niespokojne. Wszystkie cząstki mojego ciała walczyły ze sobą. Z czołem przypartym mocno do podłogi i sercem łomoczącym w piersi, mój umysł analizował każde słowo szeptane przez usta w kierunku zatęchniętego dywanu.

To nie były nowe słowa. Nauczono mnie recytować arabskie słowa po 132 razy, każdego dnia, zanim jeszcze zdążyłem poznać swoje imię. To była sajda, element rytualnych modlitw, w których muzułmanin uniża się przed Allahem, wysławiając jego majestat. Do tej pory słowa te przychodziły mi z łatwością, ale tego dnia było inaczej. Podczas gdy moje słowa wypowiadały zwyczajowe credo, mój umysł kwestionował wszystko, co dotychczas wydawało mi się, że wiem o Bogu.

Subhana Rabbi al-ala

Uwielbiony jest mój Pan, Najwyższy.

– Uwielbiony jest mój Pan... Kto jest moim Panem? Kim jesteś, Panie? Czy jesteś Allahem, Bogiem moich ojców i praojców? Czyś jest Bogiem, którego od zawsze wielbię? Bogiem, którego od zawsze wielbi moja rodzina? Z pewnością jesteś tym, który posłał Mahometa 1 jako ostatecznego wysłannika dla ludzkości i Koran jako nasz drogowskaz. Jesteś Allahem, Bogiem islamu, nieprawdaż? Czy może jesteś… – zawahałem się, walcząc z bluźnierstwem, którego miałem zamiar się dopuścić. Ale co jeśli bluźnierstwo było prawdą?

– Czy może jesteś Jezusem?

Moje serce zamarło, jakby oburzone tym, że mój umysł ryzykuje piekłem.

– Allahu, nigdy nie śmiałbym powiedzieć, że jakikolwiek człowiek może się równać z Tobą. Proszę, wybacz mi i miej litość nade mną, jeśli to właśnie powiedziałem, ponieważ nie to miałem na myśli. Żaden człowiek nie może się z Tobą równać. Ty jesteś nieskończenie większy niż pozostałe stworzenia. Wszystko kłania się przed Tobą, Allahu, subhanahu wa’tala2. Nie. Mam na myśli, że Ty, o Allahu, jesteś najpotężniejszy. Z pewnością możesz stać się jakimkolwiek stworzeniem, jeśli tylko zechcesz. Czy przyszedłeś na świat? Czy postanowiłeś stać się człowiekiem? Czy tym człowiekiem był Jezus? O Allahu, Biblia nie może mieć racji, nieprawdaż? – zakończyłem.

Na niemal równoległej osi czasu moje usta nie przestawały modlić się słowami sajdy, podczas gdy mój umysł nieustępliwie toczył bój. Arabskie frazy należało wyrecytować jeszcze dwa razy, aby zakończyć sajdę.

Subhana Rabbi al-ala.

Uwielbiony jest mój Pan, Najwyższy.

– Jakże to jest możliwe, że Allah, najwyższy pośród wszystkiego, mógłby pojawić się na tym świecie? Ten świat jest brudny i grzeszny, nie jest miejscem dla Tego, który zasłużył na wszelką cześć i chwałę. I jak mogę w ogóle sugerować, że Bóg, wspaniały i doskonały Stwórca, przyszedł na świat kanałem rodnym jakiejś dziewczyny? Audhu billah3, to odrażające! Musiał jeść, męczyć się, pocić i zalewać krwią, aby w końcu zostać przybitym do krzyża. Nie mogę w to uwierzyć. Bóg zasługuje na nieskończenie więcej. Jego majestat jest ponad to.

– Co, jeśli jednak Jego majestat nie jest aż tak ważny dla Niego jak Jego dzieci? – zapytałem

Subhana Rabbi al-ala.

Uwielbiony jest mój Pan, Najwyższy.

– Oczywiście jesteśmy dla Niego ważni, ale Allah nie potrzebuje umierać, aby nam wybaczyć. Allah jest najpotężniejszy, może nam wybaczyć, kiedy tylko tak zadecyduje. On jest al-Ghaffar i ar-Rahim4! Jego przebaczenie wypływa z samego Jego istnienia. Co Jego przyjście na ten świat i śmierć na krzyżu może mieć wspólnego z moimi grzechami? To nie ma sensu, żeby Allah umierał na krzyżu. Jeśli on umarł, kto rządził wszechświatem? Subhanallah5, On nie mógł umrzeć! To część Jego chwały. Takie szarady nie mają sensu. Mógł po prostu wybaczać, siedząc na swoim tronie.

– Ale jak Allah może być sprawiedliwy, jeśli „po prostu wybacza” w dowolny sposób? Bóg nie może być stronniczy. On jest absolutną sprawiedliwością. Jak może być sprawiedliwością, skoro wybacza wedle uznania? Nie, On nie może „wybaczać wedle uznania”. Muszę ponieść karę za swoje grzechy – podniósłszy się z podłogi, usiadłem na piętach i zacząłem recytować takbir:

Allah-hu-akbar.

Bóg jest wielki.

– Boże, wiem, że w rzeczywistości jesteś wielki, ale niektóre rzeczy, których uczy święty Koran, nie są wielkie. Trudno mi to zrozumieć, Allahu. Proszę, miej dla mnie litość. Moją intencją nie jest zwątpienie w Ciebie, proszę Cię o okazanie miłosierdzia względem mojego braku wiedzy i zrozumienia. Proszę, Allahu, niech te powątpiewania nie wywołają u Ciebie gniewu. Musiałem coś źle zrozumieć, bo przecież nie ma możliwości, że Ty, tak dobry i kochający, nakazałeś niektóre z tych rzeczy, które znajdują się w Koranie. Znalazłem tyle przemocy i pogardy na jego stronach, stronach księgi, którą czytałem i kochałem każdego dnia, ponieważ jest Twoim słowem – argumentowałem.

– Być może Ty pokazujesz mi, że Koran wcale nie jest Twoim słowem? Wiele z tego, co się o nim nauczyłem, okazało się kłamstwem. Uczono mnie, że Koran nigdy nie został zmieniony, ale hadith i historia pokazują zupełnie co innego. Nauczono mnie, że zawiera ponadnaturalną wiedzę o nauce i przyszłości, ale kiedy poprosiłem Cię, abym mógł to dostrzec własnymi oczyma, nic nie znalazłem. Wszystko, co zdawałem się wiedzieć o Koranie, okazało się nieprawdziwe. Czy to naprawdę Twoja księga? O Allahu, miej nade mną litość. Kim jesteś? – pytałem kolejny raz.

At-tahiyyatu lillahi, was-salawatu wat-tayyibatu. As salamu ‘alayka ayyuha n-nabiyyu wa rahmatullahi wa barakatuh. As salamu ‘alayna wa-’ala ‘ibadi llahi salihin.

Wszelkie komplementy, modlitwy i dobre rzeczy zawdzięczamy Allahowi. Niech pokój Allaha spocznie na tobie, O Proroku, a razem z nim Jego miłosierdzie i błogosławieństwo. Niech pokój będzie z nami i ze wszystkimi pokornymi sługami Allaha.

– Wielbię Cię, Allahu. Z całą pewnością należy Ci się hołd. Ale jest tyle kwestii, których nie rozumiem. Dlaczego w mojej modlitwie zwracam się do Mahometa ? On nie może mnie usłyszeć. Nie żyje! Nie powinienem się modlić do żadnego człowieka, nawet jeśli jest on Prorokiem. I dlaczego zwracam się o pokój dla niego? Nie jestem jego orędownikiem. Wiem, że te słowa zaczęto recytować, kiedy jeszcze żył, ale dlaczego Twój największy prorok potrzebuje, żeby ktokolwiek modlił się o pokój dla niego? Czy Ty nie mogłeś zapewnić mu pokoju? Jeśli on nie mógł otrzymać takiego zapewnienia i pokoju, będąc największym Prorokiem, jaka jest nadzieja dla mnie? – pytałem z obawą.

Zgodnie z tradycjami Proroka i wskazówkami moich rodziców skierowałem palce wskazujące w stronę nieba, recytując proklamację:

Ashhadu alla ilaha illa llahu wa ashhadu anna Muhammadan ‘abduhu wa-rasuluh.

Nie ma boga prócz Boga, a Mahomet jest jego Prorokiem.

– O Allahu, miej miłosierdzie nade mną. Jak mogę świadczyć, że Mahomet jest Twoim prorokiem? Kiedyś było to takie proste! Ammi nauczyła mnie kochać Mahometa , ponieważ był największym pośród ludzi i nie było nigdy nikogo jemu podobnego. Nauczyła mnie, że był niezwykle hojny, jego miłosierdzie było nieporównywalne, a jego miłość do ludzi nie do zmierzenia. Uczono mnie, że nigdy nie prowadził wojny, chyba że w obronie ummah6, oraz że walczył, aby podnieś status kobiet i uciśnionych. Był idealnym przywódcą militarnym; najlepszym mężem stanu oraz przykładnym uczniem Allaha. Był al-Insan al-Kamil, człowiekiem idealnym, a także Rahmatu-lil alameen, uosobieniem Bożego miłosierdzia dla całego świata. Łatwo zatem było świadczyć, że taki człowiek jest Rasul Allah, wysłannikiem Boga.

– Jednak teraz znam prawdę o nim i wiem, że zbyt wiele zamieciono pod dywan. Wiem o jego pierwszym objawieniu, jego najazdach na karawany, jego nieletniej żonie, małżeństwie z Zainab, zaklęciu czarnej magii rzuconym na niego, otruciach, morderstwach, torturach i … – zawiesiłem monolog.

Większość moich myśli zwolniła, kiedy dotarły do kwestii, której zwyczajnie nie mogłem przeoczyć.

– I jak Mahomet , mój ukochany Prorok, mógł pozwolić na … to?

Byłem pełen empatii, a moje myśli oddalały się od modlitwy. Nadal zmagałem się z tym, co odkryłem podczas badania Koranu. Jak on mógł? Wyobraziłem sobie ten horror z punktu widzenia ofiar. A jeśli to byłaby moja rodzina? Gdzie się podziało osławione miłosierdzie Proroka?

Wyobraziłem sobie, że tam jestem, pod czerwonym niebem pustyni, w tym właśnie momencie. Urósł we mnie gniew, kiedy przyglądałem się szczątkom ludzkim. Krew i śmierć. Kilku młodych żołnierzy żądnych walki przemaszerowało pomiędzy zwłokami i podeszło do Mahometa. Wyjawili swoje barbarzyńskie pragnienia i poprosili Mahometa o przewodnictwo. Twarz Mahometa zaczerwieniła się i zalała potem. Doznawał objawienia od Allaha7. Kiedy ogłosił je swoim żołnierzom, diabelska radość zawitała na ich twarzach. Zniknęli w swoich namiotach zapaleni do dalszego działania. Allah usankcjonował ich poczynania. Przez chwilę wszyscy leżeli spokojnie.

Nagle rozległ się hałas nie do zniesienia, który przeszył niebo pustyni i moją duszę.

To krzyczała moja matka.

Otworzyłem oczy i powróciłem do rzeczywistości. Nadal byłem w meczecie, nadal odmawiałem salaat. Przytłaczające obrzydzenie względem Mahometa nagle spotkało się z uczuciem skruchy. Byłem zuchwały przed Allahem. Mahomet nadal był moim Prorokiem. Nadal przysięgałem mu wierność. Posunąłem się za daleko.

Jak tak mogłem? Astaghfirullah8.

Szybko dokończyłem odmawiać resztę rytualnych modlitw, na zakończenie rozejrzałem się na prawo i lewo:

Assalaamo alaikum wa rahmutallah.

Pokój niech będzie z wami.

Po chwili przerwy pozwoliłem, aby moja twarz spoczęła w moich dłoniach. Łzy przysłoniły mi wzrok. Skończyłem odmawiać rytualne modlitwy, teraz był czas na modlitwę płynącą z serca:

– Boże, pragnę Twojego pokoju. Proszę, miej nade mną litość i pozwól mi Cię poznać. Już nie wiem, kim jesteś, ale wiem, że tylko Ty się liczysz. Ty stworzyłeś świat, Ty nadałeś mu znaczenie i zdefiniowałeś jego cel, albo nie ma on żadnego celu.

Proszę, Boże Wszechmogący, powiedz mi, kim jesteś! Błagam Cię i tylko Ciebie. Tylko Ty możesz mnie uratować. U Twoich stóp składam wszystko, czego się nauczyłem i oddaję Ci całe moje życie. Zabierz, co chcesz, niech to będzie moja radość, moi przyjaciele, moja rodzina, czy nawet moje życie. Ale pozwól mi mieć Ciebie, O Boże.

Oświeć ścieżkę, którą mam podążać. Nieważne, ile jest na niej przeszkód, ile padołów muszę pokonać czy ile wzniesień przebyć, przez ile cierni muszę się przedrzeć. Kieruj mnie na właściwą drogę. Jeśli jest nią islam, pokaż mi, że jest prawdą! Jeśli jest nią chrześcijaństwo, daj mi oczy, bym to dostrzegł! Pokaż mi po prostu, która ścieżka jest Twoja, dobry Boże, bym mógł nią podążać – zakończyłem modlitwę

Mimo że jeszcze tego nie wiedziałem, pokój i miłosierdzie Boże, o które desperacko prosiłem, miały na mnie niedługo zstąpić. Bóg miał mnie wkrótce poprowadzić poprzez sny i wizje, na zawsze zmieniając moje serce i bieg mojego życia.

Część pierwsza - Wezwanie do modlitwy

Gmach mojego światopoglądu, 

wszystko, co kiedykolwiek poznałem… 

1. MODLITWY MOICH OJCÓW

O świcie w świecie islamu rozlega się głos wznoszący słońce ponad horyzont. Główne wierzenia muzułmanów, począwszy od takbir, powtarzane są z dachów i minaretów:

Allah-hu-akbar!

Ashado an-la illaha il-Allah!

Ashado an-na Muhammad-ur-Rasool Allah!

Allah jest wielki!

Wyznaję, że nie ma Boga prócz Allaha!

Wyznaję, że Mahomet jest wysłannikiem Allaha!

Zaczyna się od deklamacji azan,wezwania do modlitwy. Wezwanie to przypomina muzułmanom, aby dedykować swoje życie Allahowi zaraz po przebudzeniu. Podczas wyuczonych okolicznościowych modlitw, które wzbogacają codzienną modlitwę, pobożni muzułmanie upamiętniają Allaha i kultywują tradycję islamu. Wezwanie azan nawołuje muzułmanów, rozbrzmiewa wśród nich i zwołuje ich razem we wspólnym pokłonie przed Allahem.

Gdyby ktoś obserwował to zjawisko z góry, azan wydaje się być tym, co rozdziera nocne niebo, oddziela ciemność od dnia, wprowadzając życie do krainy muzułmanów.

Nie jest zatem zaskoczeniem, że muzułmanie używają wezwania azan nie tylko do przebudzenia się, ale także jako powołanie do życia. Zgodnie z hadis,tradycją zapoczątkowaną przez proroka Mahometa, każde muzułmańskie dziecko powinno usłyszeć azan podczas narodzin. Kiedy się urodziłem, mój ojciec delikatnie wyszeptał azan do mojego ucha, powtarzając słowa, które jego ojciec wyszeptał mu dwadzieścia osiem lat wcześniej. Dlatego zgodnie z tradycją były to pierwsze słowa, które do mnie wypowiedziano.

Moja rodzina zawsze przykładała szczególną uwagę do kultywowania hadisów. W końcu jesteśmy Kurajszytami, a Kurajszyci to plemię Mahometa. Kiedy byłem wystarczająco dojrzały, żeby zrozumieć prestiż naszego nazwiska, zapytałem mojego oj­ca, czy odziedziczyliśmy je od Pro­roka:

– Abbo,czy naprawdę jesteś­my Kurajszytami jak Mahomet ?

– Jee mera beyta – odpowiedział mi ojciec, co w języku urdu oznacza: „Tak, mój synu”.

– Mahomet nie miał synów, którzy przetrwali dzieciństwo, ale jesteśmy potomkami Hazrata Umara.

Umar był jednym z czterech kalifów, mężczyzną, którego sunnizm uważa za następcę Mahometa pod boskim kierownictwem. Nasz rodowód istotnie był szlachetny, nic dziwnego, że moja rodzina była dumna z naszego dziedzictwa.

Kiedy mój ojciec opuścił Pakistan w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, miłość do rodziny i dziedzictwa była jego motywacją. Kierował się chęcią zapewnienia lepszego życia swoim rodzicom i rodzeństwu. Kiedy przyjechał do Stanów Zjednoczonych, zgodnie z dyspozycją starszego brata, wstąpił do marynarki wojennej. Został marynarzem, całą swoją pensję odsyłał do domu, nawet jeśli było to wszystko, co aktualnie posiadał. Minęło kilka lat, ojciec na jakiś czas wrócił do Pakistanu, wtedy zostało zaaranżowane jego małżeństwo z moją matką.

Ammi,moja matka, również wiodła życie oddane swojej rodzinie i religii. Była córką muzułmańskiego misjonarza. Jej ojciec, którego nazywałem Nana Abu, przeprowadził się z jej matką Nani Ammi do Indonezji tuż po ślubie, aby nawracać ludzi na islam. To właśnie tam urodziła się moja matka, a następnie jej trzy siostry. Nani Ammi pracowała, aby wspierać utrzymanie rodziny, a Nana Abu często wyjeżdżał na misję, dlatego moja matka odegrała ogromną rolę w wychowaniu młodszego rodzeństwa i nauczaniu ich islamu.

W wieku dziesięciu lat Ammi wróciła do Pakistanu wraz z rodzeństwem i Nani Ammi. Społeczność przyjęła jej rodzinę z wielkim szacunkiem, doceniając sumienne wypełnianie powołania misyjnego. W związku z tym, że Nana Abu nadal był aktywnym misjonarzem w Indonezji i wracał do Pakistanu tylko na urlop, Ammi przybyło domowych obowiązków. Miała już pięcioro rodzeństwa, którym musiała się zająć i zaopiekować. Mimo tylu obowiązków skończyła studia licencjackie jako jedna z najlepszych i zaoferowano jej stypendium w szkole medycznej. Odrzuciła ofertę. Nani Ammi potrzebowała jej pomocy w domu, podczas gdy sama poświęcała większość czasu pracując, w ramach wolontariatu, jako sekretarka w lokalnym biurze dżama’ah.

Nani Ammi spędziła niemalże całe życie poświęcając się islamowi. Nie tylko była żoną misjonarza, ale także, tak jak Ammi, była córką misjonarza. Urodziła się w Ugandzie, gdzie jej ojciec był lekarzem podczas misji nawracania ludzi na islam. Wychowywana jako córka misjonarza do roli żony misjonarza. Do końca służyła w dżama’ah. Zdobyła swoją pracą wielkie uznanie i szacunek lokalnej społeczności. Dzięki takiej postawie Nani Ammi była prawdopodobnie najlepszym wzorem do naśladowania dla Ammi, która zapragnęła zachować to dziedzictwo w swojej własnej rodzinie.

I dlatego, choć wtedy jeszcze tego nie wiedziałem, człowiek, który szeptał mi azan do ucha, był pełnym poświęcenia, kochającym mężczyzną, noszącym szlachetne imię Kurajszytów. Kobieta, która się temu przyglądała, była córką misjonarzy, doświadczoną opiekunką objawiającą żarliwe pragnieniem służenia islamowi. Byłem ich drugim dzieckiem, ich pierworodnym synem. Wzywali mnie do modlitwy.

2. WIARA MATKI

Całe moje dzieciństwo otoczony byłem parasolem ochronnym, w sensie fizycznym, emocjonalnym i społecznym, i to w sposób wręcz nie do opisania. Wciąż próbuję to zrozumieć. Kilka blizn, które pozostały mi po tamtych czasach, ciągle żywych we wspomnieniach, to rezultat niegroźnych wypadków. Największa z blizn, nie dłuższa jednak niż pięć centymetrów, powstała za sprawą otwartego okna. Miałem wtedy trzy lata i skaleczoną przez okno rękę. Ten dzień zachował się w mojej pamięci, ponieważ przekonałem się wtedy o wierze mojej matki.

W tym czasie Abba stacjonował w Norfolk w stanie Virginia. To był jego jedenasty rok w marynarce, w której ostatnich kilka lat spędził bardzo pracowicie: w dzień był na służbie, nocą przygotowywał się do obrony tytułu magistra. Po szkole oficerskiej awansował ze starszego mata na porucznika marynarki i wkrótce potem dostał przydział. Oczywiście w tym czasie niewiele rozumiałem. Wiedziałem jedynie, że Abba pracuje dla nas ciężko i dlatego też nigdy nie odczuwałem braku miłości, chociaż nie widywałem go tak często, jak bym chciał.

Ammi z kolei była zawsze obecna, wspierała nas, pozytywnie wpływała na nasze życie. Zawsze wydawało mi się, że potrafi robić wszystko. Począwszy od przyrządzania posiłków, przez przygotowywanie nam ubrań, po uczenie nas aqida. I mimo tylu zajęć nigdy nie wyglądała na zmęczoną ani nie uskarżała się. Dla swojego spokoju wymagała jedynie przestrzegania dwóch zasad: zero marudzenia po dwudziestej pierwszej i zero przeszkadzania podczas picia herbaty, co akurat robiła dość często.

Kiedy ktoś nas odwiedzał, dawała przykład największej gościnności, uważając za zaszczyt przyjmowanie i usługiwanie naszym gościom. Przygotowywała więcej jedzenia, niż biesiadnicy zdołaliby zjeść, dom lśnił czystością bardziej niż w dniu, w którym został oddany do użytku, nasze ubrania były świeżo uprasowane, a w naszym kalendarzu nie było innych planów, na wypadek, gdyby goście chcieli zostać na dłużej. Nie dziwiło nas, kiedy przepraszała za niby brak jedzenia, czy nasz niby niechlujny wygląd. To była część protokołu. Było pewne, że goście zapewnią Ammi, iż dawno nie jedli takiego dobrego jedzenia, że domy w niebie pewnie nie są czystsze i że jej dzieci mogą być wzorem dla ich własnych. Wszyscy zatem byli zadowoleni: goście w związku z honorowym przyjęciem, Ammi, ponieważ otrzymała pochwały, i my, chociażby dlatego, że dorośli wymienili nas w rozmowie.

Czasami goście zostawali nawet na kilka miesięcy, a gościnność i dyplomacja Ammi nigdy nie słabła. Jak patrzę na przekrój osób, które przewinęły się przez nasz dom, to najbardziej dostojnymi gośćmi były Nani Ammi i jej starsza siostra, którą nazywaliśmy Mama. Mama była zachwycającą kobietą o wielkim sercu i donośnym śmiechu, zamkniętych w kruchym ciele. Zawsze ochoczo grała z nami w gry planszowe, okazywała przy tym niekończące się pokłady cierpliwości i zwykle odwracała wzrok, kiedy trzylatkowie próbowali ją oszukiwać.

W dniu wypadku Mama była w naszym domu. Ona i Ammi były na górze, ja bawiłem się moimi samochodzikami hot wheels, które Ammi kupiła mi, żebym przestał przeszkadzać jej w zakupach. Baji,moja starsza siostra, i ja dobrze się rozumieliśmy. Ona bawiła się ze mną moimi samochodami, pod warunkiem, że ja bawiłem się z nią jej kolekcją koników pony. Wybierała samochody, którymi chciała się bawić, a ja kucyki. Po wyborze jej zabawki, resztę czasu spędzałem na przekonywaniu Baji, że wybrałem najlepszego kucyka. Ona zawsze wybierała lamborghini, a ja spędzałem resztę czasu przekonując ją, że pontiac, który mi został, jest o wiele lepszy.

Baji właśnie skończyła bawić się samochodami i poszła po kucyki, podczas gdy ja szalałem moim samochodem po podłodze i między kanapami. Spojrzałem w górę i zobaczyłem okno, które w celu otwarcia trzeba było unieść w górę. W ułamku sekundy zdecydowałem, że czas rozbić pontiaca. Pognałem samochodem wzdłuż okna z powiewem ostateczności i uderzyłem nim w szybę.

Do dziś nie mogę sobie przypomnieć, kiedy właściwie okno spadło na dół. Pamiętam tylko przeszywający ból, ogromną ilość krwi i mój krzyk wzywający Ammi, któremu towarzyszył histeryczny płacz. Pamiętam też, co stało się później.

Kiedy Ammi zbiegła na dół i zobaczyła ten wypadek, omal sama nie zaczęła płakać, ale niemal natychmiast pohamowała emocje. Była przecież żoną żołnierza marynarki, musiała nauczyć się odgrywać zarówno rolę matki, jak i ojca, a w tym przypadku nie było czasu na łzy. Zamiast tego postanowiła działać szybko i powierzyła swój strach Allahowi.

Uniosła okno, owinęła moją rękę w ręcznik i zręcznie przywdziała burkę. Baji pozostała pod opieką Mamy, a Ammi zaniosła mnie do samochodu i zawiozła do szpitala. Przez całą drogę recytowała prośbę dua.Jej dua składała się z fragmentów Koranu, części hadisów, które zapamiętała, oraz improwizowanej modlitwy własnej.

W szpitalu brutalnie zapoznano mnie ze szwami. Lekarz próbował oddalić Ammi, żeby nie musiała na to patrzeć, ale odmówiłem rozdzielenia z matką. Kiedy zszywali moją rękę, Ammi kontynuowała głośną modlitwę i nie zwracała uwagi na pytające spojrzenia lekarzy i pielęgniarek. Amerykańscy muzułmanie nie byli częstymi gośćmi kliniki w tych dniach, a tym bardziej żona muzułmańskiego oficera marynarki, nosząca pełną burkę i mamrocząca coś na głos w języku arabskim i urdu.

Jej stanowcza modlitwa i wytrwałe zaufanie Allahowi, nawet w obliczu krzyku dziecka i oceniających oczu, były świadectwem jej wiary, którego nigdy nie zapomnę. Przez całą resztę mojego dzieciństwa nauczyła mnie wielu wezwań dua z Koranu oraz hadisów, a ja wziąłem je sobie mocno do serca, ponieważ znałem ich moc. Widziałem, jak umacniały ją w strachu i potrzebie, co zostawiło we mnie ślad znacznie głębszy niż fizyczna blizna.

 

 

3. CZTEROOSOBOWA SPOŁECZNOŚĆ

Kiedy dorastałem, czułem, że moja rodzina i ja nigdy nie pasowaliśmy do ludzi, którzy nas otaczali. Myśląc o tym, zawsze czułem zniechęcenie. Poza islamskim tradycjonalizmem moje życie było mieszanką kreskówek lat osiemdziesiątych, plastikowych zabawek i rozkapryszenia. Powinienem pasować jak ulał do reszty chłopców. Niestety, ludzie boją się tego, czego nie znają, a moje muzułmańskie dziedzictwo było obce wielu potencjalnym przyjaciołom i ich rodzinom. Byłem samotny.

Sytuację pogarszał fakt, że marynarka wojenna często zmuszała moją rodzinę do przeprowadzki. Nigdy nie mieliśmy wystarczająco czasu, żeby zapuścić korzenie. Większość moich wspomnień z dzieciństwa to właśnie przebłyski wyprowadzek, podróży do nowego domu, osiedlanie się i próba nazywania nowego miejsca „domem”. Niemniej jednak te wspomnienia są mi drogie, żywo pamiętam na przykład, kiedy musieliśmy wyprowadzić się z Wirginii.

Kiedy nieznajomi zabrali nasze meble, stanąłem przed szklanymi drzwiami wychodzącymi na ganek i zacząłem płakać. Płakałem niepocieszenie, nie rozumiejąc, kim byli ci mężczyźni, i co ja zrobiłem, że zasłużyłem sobie na taki los. Ammi mnie pocieszała, wydając z siebie momentami zdławiony chichot. Pamiętam, jak przekomarzaliśmy się, kiedy jeden z mężczyzn zabierał moje ulubione krzesełko. Ale pamiętam także jej kojący dotyk i pocieszający głos:

– Kya baat hai? – zapytała, biorąc moją twarz w swoje dłonie i przysuwając ją blisko w uścisku.

– Kay baat hai, mera beyta?, co się dzieje, mój synku? – powtórzyła.

– Zabrali krzesełko! To z truskawkami! – powiedziałem.

– I czy to krzesełko jest dla ciebie ważniejsze niż twoja Ammi? – spytała. – Ja tu nadal jestem. Tak samo jak Abba i Baji. Allah dał ci wszystko! Czego więcej potrzebujesz, Billoo?

Tylko moi rodzice nazywali mnie pieszczotliwie Billoo i używali tego zdrobnienia zazwyczaj wtedy, kiedy chcieli wyrazić swoją miłość. Rzadko bezpośrednio mówili: „Kocham cię”. To było zbyt rażące dla tradycyjnego pakistańskiego ucha. Miłość jest bezwarunkowa i wyrażana poprzez zapewnienie bytu przez rodziców, natomiast u dzieci poprzez posłuszeństwo.

W związku z tym, że miłość jest domniemana, w kulturze muzułmańskiej posłuszeństwo dzieci jest najważniejsze. Kiedy byłem nastolatkiem, Ammi często karciła mój upór, mówiąc: „Co z tego, że mówisz, że mnie kochasz, skoro nie słuchasz, co do ciebie mówię?”

Później, kiedy zastanawiałem się, czy nie podążyć za Jezusem, wiedziałem, że rozważam wybór, który będzie zapewne największym nieposłuszeństwem. Nie tylko moi rodzice poczują się zdradzeni, ale całkowicie złamie im to serce.

Ale gdy ma się cztery lata, złamane serce, a waśnie rodzinne są poza zasięgiem umysłu dziecka, to chce się tylko odzyskać swoje krzesełko w truskawki.

Kiedy wszystko było spakowane, a my byliśmy gotowi do drogi, Abba zebrał rodzinę i powiedział:

– Pomódlmy się.

Uniosłem moje dłonie do pasa, naśladując Ammi i Abbę. Wszyscy modliliśmy się cicho, prosząc Allaha o bezpieczną i szybką podróż.

W końcu dotarliśmy do Dunoon w Szkocji, nowej jednostki Abby. Nadal, patrząc w przeszłość, wydaje mi się, że Dunoon było moim pierwszym prawdziwym domem. Nie żebym nawiązał jakieś przyjaźnie w szkole, czy znał wielu chłopców z sąsiedztwa – nawet krzesełko w truskawki zagubiło się podczas przeprowadzki – chodziło o to, że zbliżyłem się do mojej rodziny i pogłębiłem przez te lata swoją wiarę. Miałem Ammi, Abbę i Baji. Nie potrzebowałem nic więcej.

 

Informacje o książce

Tytuł oryginału: SEEKING ALLAH, FINDING JESUS

Autor: Nabeel Qureshi

Tłumaczenie: Agnieszka Dominowska

Redakcja: Ad Verbum Iwona Kresak

Korekta: Joanna Rączkowiak

Przygotowanie ebooka: Marta Legierska

Projekt graficzny okładki: Rafał Korzeń

Druk: Drukarnia Arka, www.arkadruk.pl

Do dystrybucji na terenie całego świata: 

Wydawnictwo Szaron, Grzegorz Przeliorz

kom. 503 792 766 (503 SZA RON)

e-mail: [email protected]

www.szaron.pl

© Copyright for Polish version Wydawnictwo Szaron

Published by arragement with The Zondervan Corporation L/L/C., 

a division of HarperCollins Christian Publishing, Inc.”

Wszelkie prawa do wydania polskiego zastrzeżone.

Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy. 

Wydanie I Ustroń, 2015

ISBN 978-83-8247-150-2

Książkę można nabyć: 

Księgarnia i Hurtownia Szaron

43-450 Ustroń, 3 Maja 49a

tel. 503 792 766 (503 SZA RON)

e-mail: biuro@szaron

www.szaron.pl