Tajwan. Krótka historia małej wyspy i jej wpływ na losy świata - Kerry Brown - ebook

Tajwan. Krótka historia małej wyspy i jej wpływ na losy świata ebook

Brown Kerry

0,0
59,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Tajwan jest kwitnącą demokracją z prężnie działającą gospodarką. Jedna z tajwańskich firm odpowiada za 90% produkcji półprzewodników na świecie. Z Tajwanu pochodzi też znany na całym świecie przysmak – bubble tea.

W oczach Stanów Zjednoczonych i Zachodu Tajwan stanowi bastion wolności powstrzymujący nieustępliwą politykę Chin. Mimo to pozostające pod rządami Xi Jinpinga Chiny coraz wyraźniej podkreślają, że Tajwan jest częścią ich terytorium i musi powrócić pod chińskie panowanie.

Kim są Tajwańczycy, jak wygląda ich życie i jak definiują swoją tożsamość? Jak wygląda ich relacja z Chińczykami? Jaki wpływ na nią miała skomplikowana historia tej małej wyspy?

Dzięki niedostępnym dla innych kontaktom z przywódcami politycznymi Tajwanu oraz drobiazgowej wiedzy o historii i kulturze wyspy profesor Kerry Brown oferuje nowe spojrzenie na Tajwan, na dwadzieścia trzy miliony ludzi, które go zamieszkują, oraz na sposób, w jaki Tajwańczycy unikają wpadnięcia w klincz geopolitycznego pojedynku.

Tajwan to pulsująca hybryda, która nie należy ani do Zachodu, ani do Chin. Ta książka jest dla każdego, kto chce lepiej poznać wyjątkową historię tej niewielkiej wyspy.

Tajwan Kerry’ego Browna to osadzona w faktach, dogłębnie przemyślana i świetnie napisana opowieść o Tajwanie w czasach przełomu – nie tylko dla Tajwańczyków, ale i dla nas wszystkich. sir Malcolm Rifkind, były minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 317

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Co­py­ri­ght © Co­per­ni­cus Cen­ter Press, 2025 Co­py­ri­ght © Kerry Brown 2024 All ri­ghts re­se­rved. First pu­bli­shed as THE TA­IWAN STORY in 2024 by Vi­king, an im­print of Pen­guin Ge­ne­ral. Pen­guin Ge­ne­ral is part of the Pen­guin Ran­dom Ho­use group of com­pa­nies. No part of this book may be used or re­pro­du­ced in any man­ner for the pur­pose of tra­ining ar­ti­fi­cial in­tel­li­gence tech­no­lo­gies or sys­tems. This work is re­se­rved from text and data mi­ning (Ar­ticle 4(3) Di­rec­tive (EU) 2019/790).
Ty­tuł ory­gi­nalnyWhy Ta­iwan Mat­ters. A Short Hi­story of a Small Is­land That Will Dic­tate Our Fu­ture
Kon­sul­ta­cja me­ry­to­rycznadr An­to­nina Łusz­czy­kie­wicz-Men­dis
Re­dak­cja ję­zy­kowaNa­ta­lia Sło­miń­ska
Ko­rekta ję­zy­kowaMał­go­rzata De­nys
Pro­jekt okładki i stron ty­tu­ło­wychMi­chał Du­ława
SkładMo­nika Drob­nik-Sło­ciń­ska / mo­ni­ka­imar­cin.com
Opieka re­dak­cyjnaSo­nia Kmie­cik
ISBN 978-83-7886-836-1
Wy­da­nie I
Kra­ków 2025
Wy­dawca: Co­per­ni­cus Cen­ter Press Sp. z o.o. pl. Szcze­pań­ski 8, 31-011 Kra­ków tel. (+48) 12 448 14 12, 500 839 467 e-mail: re­dak­[email protected]
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Pa­mięci Franka Char­lesa Clarka, 1936–1993

KA­LEN­DA­RIUM

230 r. n.e

Jedna z naj­wcze­śniej­szych wzmia­nek o wy­spie Taj­wan w źró­dłach chiń­sko­ję­zycz­nych.

1349

Pierw­sza re­la­cja z po­dróży na Taj­wan, spo­rzą­dzona przez Chiń­czyka, Wang Day­uana. Po­cząw­szy od tego mo­mentu, na wy­spie za­czy­nają osie­dlać się miesz­kańcy z kon­ty­nentu.

lata 20.

Na wy­spie po­ja­wiają się Ho­len­drzy i Hisz­pa­nie. Ho­len­drzy w 1625 roku XVII wieku roz­po­czy­nają bu­dowę fortu Ze­elan­dia.

1642

Ho­len­drzy wy­pę­dzają Hisz­pa­nów z Taj­wanu i przej­mują pełną kon­trolę nad wy­spą.

1644

Upa­dek dy­na­stii Ming i prze­ję­cie rzą­dów w ce­sar­stwie chiń­skim przez dy­na­stię Qing. Siły bun­tow­ni­ków pod przy­wódz­twem Zheng Cheng-gonga oko­pują się na Taj­wa­nie.

1661

Na tron w wieku sze­ściu lat wstę­puje ce­sarz Kan­gxi. Pod­czas jego sześć­dzie­się­cio­let­nich rzą­dów dy­na­stia Qing znacz­nie roz­sze­rza za­sięg swo­jego pa­no­wa­nia.

1662

Siły Zhenga po­ko­nują Ho­len­drów i wy­pę­dzają ich z Taj­wanu. Zheng po­wo­łuje dy­na­stię Don­gning, wkrótce po­tem umiera, a rządy przej­muje jego syn, Zheng Jing.

1683

Dy­na­stia Qing pod­bija Taj­wan i kła­dzie kres rzą­dom dy­na­stii Don­gning. Przez na­stęp­nych dwie­ście pięć lat wy­spa ma sta­tus pre­fek­tury pro­win­cji Fu­jian.

1721

Na wy­spie wy­bu­chają liczne po­wsta­nia wznie­cane naj­pierw przez chiń­skich osad­ni­ków, a na­stęp­nie rdzen­nych miesz­kań­ców Taj­wanu. Chiń­czycy tracą kon­trolę nad czę­ścią te­ry­to­rium. Nie­po­koje trwają przez cały XVIII wiek, aż do po­cząt­ków ko­lej­nego stu­le­cia.

1860

Za­warta po dru­giej woj­nie opiu­mo­wej Kon­wen­cja Pe­kiń­ska otwiera część Taj­wanu na han­del z ob­cymi pań­stwami.

1884–1885

Fran­cuzi pró­bują zbroj­nie za­jąć Taj­wan, ale zo­stają ode­pchnięci przez ar­mię Qing.

1887

Sta­tus Taj­wanu zo­staje pod­nie­siony z pre­fek­tury do osob­nej pro­win­cji (z pewną nie­za­leż­no­ścią wo­bec Chin), na czele któ­rej staje gu­ber­na­tor.

1895

Chiń­czycy po­no­szą klę­skę w woj­nie chiń­sko-ja­poń­skiej. W ra­mach układu z Shi­mo­no­seki Taj­wan staje się ko­lo­nią Ja­po­nii, pod któ­rej rzą­dami po­zo­sta­nie do 1945 roku.

1911–1912

Upa­dek dy­na­stii Qing i po­wo­ła­nie Re­pu­bliki Chiń­skiej.

1930

Rdzenna lud­ność Taj­wanu Atayal wznieca po­wsta­nie prze­ciwko Ja­poń­czy­kom, co spo­tyka się z bru­talną od­po­wie­dzią.

1943

Zgod­nie z de­kla­ra­cją ka­ir­ską w przy­padku zwy­cię­stwa alian­tów w dru­giej woj­nie świa­to­wej wszyst­kie te­ry­to­ria Chin za­jęte przez Ja­poń­czy­ków, w tym Taj­wan, mają po­wró­cić w ręce rządu chiń­skiego.

1945

Klę­ska Ja­poń­czy­ków i przy­łą­cze­nie Taj­wanu do Re­pu­bliki Chiń­skiej. Wy­spa staje się pro­win­cją z wła­snym gu­ber­na­to­rem.

1946–1949

W kraju trwa wojna do­mowa mię­dzy si­łami na­cjo­na­li­stów pod przy­wódz­twem Czang Kaj-szeka i ko­mu­ni­stów na czele z Mao Ze­don­giem, w trak­cie któ­rej dwa mi­liony lu­dzi ucie­kają z Chin kon­ty­nen­tal­nych na Taj­wan.

1947

In­cy­dent z 28 lu­tego: chiń­ski gu­ber­na­tor Chen Yi bru­tal­nie tłamsi pro­te­sty lud­no­ści lo­kal­nej. Z kon­ty­nentu przy­bywa ar­mia i roz­po­czyna na wy­spie rządy ter­roru.

1949

Na­cjo­na­li­ści po­no­szą klę­skę w woj­nie i prze­no­szą rząd Re­pu­bliki Chiń­skiej, na czele z Czang Kaj-sze­kiem, na Taj­wan. Wła­dze wy­spy ogła­szają stan wo­jenny, który zo­sta­nie uchy­lony do­piero w 1987 roku. Ko­mu­ni­ści w Pe­ki­nie ogła­szają po­wsta­nie Chiń­skiej Re­pu­bliki Lu­do­wej.

1950

Ko­mu­ni­ści od­kła­dają w cza­sie plan in­wa­zji na Taj­wan ze względu na wy­buch wojny ko­re­ań­skiej. Siły Or­ga­ni­za­cji Na­ro­dów Zjed­no­czo­nych wal­czą z Ko­reą Pół­nocną, która otrzy­muje ogromne wspar­cie od Chin. Wojna skła­nia Stany Zjed­no­czone do za­pew­nie­nia obrony Taj­wa­nowi.

1955

Star­cie mię­dzy si­łami zbroj­nymi Chin i Taj­wanu (znane jako pierw­szy kry­zys w Cie­śni­nie Taj­wań­skiej). Pod­pi­sany w 1954 roku mię­dzy Sta­nami Zjed­no­czo­nymi i Taj­wa­nem układ obronny zo­staje spraw­dzony w prak­tyce.

1958

Drugi kry­zys w Cie­śni­nie Taj­wań­skiej: Chiń­ska Re­pu­blika Lu­dowa pró­buje prze­jąć łań­cuch wysp Kin­men (zwa­nych nie­kiedy Jin­min lub Qu­emoy) i Mazu, jed­nak bez­sku­tecz­nie.

1971

Taj­wan traci miej­sce w Ra­dzie Bez­pie­czeń­stwa Or­ga­ni­za­cji Na­ro­dów Zjed­no­czo­nych po tym, jak więk­szość państw za­gło­so­wała, aby to Chiń­ska Re­pu­blika Lu­dowa była re­pre­zen­tan­tem.

1972

Wi­zytę w Pe­ki­nie składa pre­zy­dent Ri­chard Ni­xon i pod­pi­suje ko­mu­ni­kat szan­ghaj­ski, w któ­rym „przy­chyla” się do zda­nia, że ist­nieją tylko jedne Chiny, a Taj­wan jest czę­ścią Chin.

1975

Umiera Czang Kaj-szek. Pre­zy­den­tem Taj­wanu zo­staje w 1978 roku jego syn, Czang Ching-kuo.

1979

Stany Zjed­no­czone ofi­cjal­nie uznają Chiń­ską Re­pu­blikę Lu­dową, zry­wa­jąc kon­takty dy­plo­ma­tyczne z Taj­wa­nem. Kon­gres ame­ry­kań­ski uchwala ustawę o sto­sun­kach z Taj­wa­nem, w któ­rej za­strzega so­bie prawo do kon­sul­ta­cji wszyst­kich spraw do­ty­czą­cych bez­pie­czeń­stwa Taj­wanu.

1980

Po­kło­sie wy­da­rzeń z mia­sta por­to­wego Ka­oh­siung w po­łu­dnio­wym Taj­wa­nie: przy­wódcy pro­de­mo­kra­tycz­nych pro­te­stów otrzy­mują wie­lo­let­nie kary wię­zie­nia.

1987

Po trzy­dzie­stu ośmiu la­tach wła­dze zno­szą stan wo­jenny. De­mo­kra­tyczna Par­tia Po­stę­powa może dzia­łać w ra­mach prawa i bie­rze udział w wy­bo­rach.

1988

Umiera Czang Ching-kuo. Na czele Par­tii Na­ro­do­wej staje Lee Teng-hui.

1991

Pierw­sze w pełni de­mo­kra­tyczne wy­bory do Zgro­ma­dze­nia Usta­wo­daw­czego. Pre­zy­dent po­cho­dzi z mia­no­wa­nia, nie z bez­po­śred­niego wy­boru.

1995

Prze­mowa pre­zy­denta Lee Teng-huia pod­czas wi­zyty w Sta­nach Zjed­no­czo­nych skła­nia Chiń­czy­ków do prze­pro­wa­dze­nia ćwi­czeń woj­sko­wych w cie­śni­nie, w od­po­wie­dzi na co Ame­ry­ka­nie prze­kie­ro­wują w re­gion dwa lot­ni­skowce.

1996

Pierw­sze wy­bory pre­zy­denc­kie na pod­sta­wie po­wszech­nego prawa wy­bor­czego dla wszyst­kich Taj­wań­czy­ków, któ­rzy ukoń­czyli dwa­dzie­ścia je­den lat. Zde­cy­do­waną więk­szo­ścią gło­sów zwy­cięża Lee Teng-hui.

2000

Po raz pierw­szy pre­zy­den­tem zo­staje kan­dy­dat De­mo­kra­tycz­nej Par­tii Po­stę­po­wej, Chen Shui-bian.

2008

Do wła­dzy po­wraca Par­tia Na­ro­dowa na czele z pre­zy­den­tem Ma Ying-jeou.

2010

Taj­wan oraz Chiny pod­pi­sują Ra­mową Umowę o Współ­pracy Go­spo­dar­czej, która po­zwala na otwar­cie bez­po­śred­nich po­łą­czeń lot­ni­czych, pocz­to­wych oraz tu­ry­stycz­nych, a także do­pusz­cza wolny han­del i prze­pływ nie­któ­rych dóbr.

2012

Ma Ying-jeou po­now­nie zwy­cięża w wy­bo­rach pre­zy­denc­kich. Na czele Ko­mu­ni­stycz­nej Par­tii Chin staje Xi Jin­ping.

2014

Re­wo­lu­cja sło­necz­ni­ków zmu­sza ad­mi­ni­stra­cję Ma do po­rzu­ce­nia prac nad ukła­dem o wspól­nych in­we­sty­cjach z Chi­nami.

2015

Ma Ying-jeou oraz Xi Jin­ping są pierw­szymi przy­wód­cami Re­pu­bliki Chiń­skiej oraz Chiń­skiej Re­pu­bliki Lu­do­wej, któ­rzy od­by­wają oso­bi­ste spo­tka­nie (w Sin­ga­pu­rze).

2016

Tsai Ing-wen, kan­dy­datka De­mo­kra­tycz­nej Par­tii Po­stę­po­wej, zwy­cięża w wy­bo­rach pre­zy­denc­kich.

2019

W Hong­kongu wy­bu­chają pro­te­sty wy­wo­łane no­wym pra­wem o bez­pie­czeń­stwie na­ro­do­wym oraz pro­po­no­waną ustawą o eks­tra­dy­cji, która pod­po­rząd­ko­wy­wała wła­dze Hong­kongu i Taj­wanu chiń­skiemu wy­mia­rowi spra­wie­dli­wo­ści – na Taj­wa­nie ode­brano to jako osta­teczne prze­kre­śle­nie idei „jed­nego kraju, dwóch sys­te­mów” w bu­do­wa­niu sto­sun­ków z wy­spą.

2020

Tsai Ing-wen po­now­nie zwy­cięża w wy­bo­rach pre­zy­denc­kich. Pe­kin uchwala prawo o „Ochro­nie bez­pie­czeń­stwa na­ro­do­wego Spe­cjal­nego Re­gionu Ad­mi­ni­stra­cyj­nego Hong­kong”.

2020–2023

Wy­bu­cha pan­de­mia CO­VID-19: Taj­wan od­no­to­wuje je­den z naj­niż­szych współ­czyn­ni­ków śmier­tel­no­ści na świe­cie, choć w żad­nym mo­men­cie nie wpro­wa­dził lock­downu.

2022

Nancy Pe­losi, spi­kerka Izby Re­pre­zen­tan­tów, jest naj­wy­żej po­sta­wio­nym urzęd­ni­kiem ad­mi­ni­stra­cji ame­ry­kań­skiej, który od­wie­dził Taj­wan od 1996 roku.

2024

Wil­liam Lai Ching-te, kan­dy­dat z ra­mie­nia De­mo­kra­tycz­nej Par­tii Po­stę­po­wej, zo­staje pre­zy­den­tem.

Uwaga o na­zew­nic­twie

Cie­niem na dys­ku­sji o Taj­wa­nie kła­dzie się pro­blem na­zew­nic­twa głów­nych ak­to­rów ca­łej opo­wie­ści. Po­cząt­kowo pod na­zwą „Taj­wan” kryła się główna wy­spa spo­śród więk­szej grupy (zło­żo­nej z po­nad 160), która współ­cze­śnie two­rzy „Re­pu­blikę Chiń­ską” (ang. Re­pu­blic of China, ROC). Re­pu­blika Chiń­ska ist­nieje od prze­łomu lat 1911/1912, kiedy to upa­dła chiń­ska dy­na­stia Qing. Po woj­nie do­mo­wej sto­czo­nej w la­tach 1946–1949 rząd re­pu­bli­kań­ski prze­niósł się na wy­spę Taj­wan, a po­wo­łane tam pań­stwo okre­ślano od tam­tej pory jako „Re­pu­blikę Chiń­ską na Taj­wa­nie”. Choć jest to ofi­cjal­nie sto­so­wana na­zwa, to w ni­niej­szej pracy, dla przej­rzy­sto­ści, sto­so­wana jest krót­sza forma „Taj­wan” lub po pro­stu „wy­spa”.

Jesz­cze przed wojną do­mową wła­dzę w Re­pu­blice Chiń­skiej spra­wo­wała par­tia na­cjo­na­li­styczna. Naj­czę­ściej sto­suje się jej chiń­ską na­zwę: Gu­omin­dang (GMD), zgod­nie ze współ­cze­snym sys­te­mem trans­kryp­cji z ję­zyka man­da­ryń­skiego na an­giel­ski (tzw. pi­nyin), lub Ku­omin­tang (KMT), za star­szą wer­sją trans­kryp­cji. W ni­niej­szej książce po­ja­wia się je­dy­nie ter­min „Par­tia Na­ro­dowa”. Stroną zwy­cię­ską w woj­nie do­mo­wej była Ko­mu­ni­styczna Par­tia Chin (KPCh), która w 1949 roku po­wo­łała „Chiń­ską Re­pu­blikę Lu­dową” (ChRL). Par­tia do dziś spra­wuje rządy w Chi­nach kon­ty­nen­tal­nych. W tej pracy po­ja­wiają się ter­miny „Chiń­ska Re­pu­blika Lu­dowa”, „ChRL”, „Chiny”, a także „Chiny kon­ty­nen­talne”.

Ist­nieje bo­gata i zło­żona tra­dy­cja na­zew­nic­twa, pod ja­kim krył się Taj­wan w li­te­ra­tu­rze an­glo­ję­zycz­nej. W jed­nych z naj­wcze­śniej­szych prac po­ja­wia się ter­min „For­moza”. W prze­szło­ści po­słu­gi­wano się także zwro­tem „wolne Chiny”, za­pewne, aby prze­ciw­sta­wić Taj­wan „Chi­nom znie­wo­lo­nym” – jak po­wszech­nie je po­strze­gano – które roz­cią­gały się po dru­giej stro­nie li­czą­cego 130 km pa­sma wody zwa­nego „cie­śniną”. Pod­czas igrzysk olim­pij­skich taj­wań­scy spor­towcy wy­stę­po­wali w dru­ży­nach o za­sta­na­wia­ją­cej na­zwie „Chiń­skie Taj­pej”, co wy­mu­siły na nich wła­dze z kon­ty­nentu, aby zdu­sić ja­kie­kol­wiek prze­jawy uzna­nia ich nie­pod­le­gło­ści. W przy­padku Świa­to­wej Or­ga­ni­za­cji Han­dlu Taj­wan do­łą­czył do niej w 2001 roku, za­le­d­wie kilka mi­nut po ak­ce­sji Chiń­skiej Re­pu­bliki Lu­do­wej (choć for­mal­nie przy­na­leż­ność uznano po kilku la­tach), jed­nak jako „ob­szar celny”. Nadawca Bri­tish Bro­ad­ca­sting Cor­po­ra­tion (BBC) oraz inne me­dia okre­ślają Taj­wan jako „sa­mo­rządną wy­spę”. Ku wście­kło­ści nie­któ­rych na pew­nych stro­nach in­ter­ne­to­wych pod na­zwą Taj­wanu wid­nieje okre­śle­nie „pro­win­cja”. Jesz­cze inni o Taj­wa­nie mó­wią jak o „pań­stwie de facto nie­pod­le­głym”. Sami Taj­wań­czycy dum­nie mó­wią, że są miesz­kań­cami „wy­spy ko­ron­nej”. Ci o bar­dziej mi­li­tar­nym na­sta­wie­niu okre­ślają swą oj­czy­znę jako „nie­za­ta­pialny lot­ni­sko­wiec” lub „kre­wetkę wci­śniętą mię­dzy dwa wie­lo­ryby”.

W ni­niej­szej książce, pi­sząc o Taj­wa­nie, będę nie­kiedy mó­wił o nim jak o „pań­stwie”. Sto­suję ten ter­min nie dla­tego, że uwa­żam Taj­wan za pań­stwo per se, ale z sza­cunku do licz­nych zna­nych mi Taj­wań­czy­ków, któ­rzy wie­rzą, że wspól­nie bu­dują na­ród i przy­na­leży im się taki sta­tus. Wi­dzia­łem jak po­ni­ża­jące i bo­le­sne są dla Taj­wań­czy­ków kon­takty z ludźmi lub kra­jami, które od­ma­wiają im ist­nie­nia miej­sca, z ja­kiego po­cho­dzą, choć do­sko­nale wie­dzą, że jest to re­alny ob­szar, na­wet je­śli kon­te­sto­wany przez jego są­siada. Nie ukry­wam, że nie je­stem ak­tyw­nym piewcą nie­pod­le­gło­ści dla Taj­wanu, przez co sto­so­wany przeze mnie ter­min „pań­stwo” nie nie­sie ze sobą ta­kiej in­ten­cji. Jest to po pro­stu uzna­nie okre­śle­nia, któ­rym po­słu­gują się główni za­in­te­re­so­wani tym spo­rem – sami Taj­wań­czycy.

Uwaga do tłu­ma­cze­nia pol­skiego

Sto­su­jemy wer­sje spo­lsz­czone zgod­nie z „Urzę­do­wym wy­ka­zem pol­skich nazw geo­gra­ficz­nych świata” (np. Kin­men) oraz wer­sje, które przy­jęły się w pol­skich opra­co­wa­niach (np. Czang Kaj-szek za­miast Chiang Kai-shek). Po­zo­stałe na­zwi­ska za­pi­su­jemy tak, jak funk­cjo­nują one na Taj­wa­nie lub w Chi­nach (w za­leż­no­ści od tego, o kim mó­wimy).

Je­śli mowa o Taj­wa­nie jako wy­spie (z wy­łą­cze­niem Kin­men, Mazu i in­nych), sto­su­jemy for­mułę „na Taj­wa­nie”, lecz w po­zo­sta­łych przy­pad­kach – kiedy mó­wimy o Taj­wa­nie jako pań­stwie – pi­szemy „w Taj­wa­nie”.

Wstęp

Co dziś ozna­cza być Taj­wań­czy­kiem? Wi­dzieć na­zwę miej­sca, w któ­rym się żyje w nie­zli­czo­nych na­głów­kach wia­do­mo­ści, z czego więk­szość do­nosi, że je­śli grozi nam trze­cia wojna świa­towa, to roz­pocz­nie się wła­śnie tam? Sły­szeć jak think tanki, ko­men­ta­to­rzy i po­li­tycy mó­wią o to­bie jako o „pro­ble­mie”? Cie­szyć się chwałą jed­nej z przo­du­ją­cych go­spo­da­rek świata z ra­cji, że twoje pań­stwo pro­du­kuje naj­no­wo­cze­śniej­sze pół­prze­wod­niki, od któ­rych uza­leż­niona jest reszta świata? Mieć świa­do­mość, że po­mimo tych wszyst­kich gło­sów 90% przy­wód­ców tych państw i tak nie uznaje two­jej oj­czy­zny za kraj? Ale przede wszyst­kim, że się zna­la­zło – z ra­cji uro­dze­nia – w sa­mym sercu praw­do­po­dob­nie naj­więk­szej roz­grywki geo­po­li­tycz­nej XXI wieku?

By­cie Taj­wań­czy­kiem w XXI wieku ozna­cza, że w oczach reszty świata jest się czę­ścią pro­blemu, z któ­rym trzeba so­bie „po­ra­dzić”, za­gwozdki do „roz­wią­za­nia”, po­ten­cjal­nego punktu za­pal­nego do „opa­no­wa­nia”. Wo­bec wielu lu­dzi, zwłasz­cza je­śli są to przed­sta­wi­ciele in­nych rzą­dów, na­leży pod­trzy­my­wać „nie­jed­no­znacz­ność” two­jego ist­nie­nia ce­lem utrzy­ma­nia ak­tu­al­nego sta­tus quo, gdyż aż boją się po­my­śleć, co by było, gdyby ktoś go za­kwe­stio­no­wał. Być Taj­wań­czy­kiem to ży­wić sil­niej­sze od in­nych prze­ko­na­nie, że twój los nie do końca znaj­duje się w two­ich rę­kach. Wy­star­czy je­den pre­zy­dent Sta­nów Zjed­no­czo­nych, który ogłosi, że uznaje Taj­wan jako pań­stwo, lub je­den chiń­ski przy­wódca pra­gnący na­tych­mia­sto­wego po­wrotu Taj­wanu do ma­cie­rzy, aby od­wró­cić twoje ży­cie do góry no­gami. By­cie Taj­wań­czy­kiem nie­sie ze sobą wiele zna­czeń. Jest jed­nak jedna rzecz, któ­rej więk­szość miesz­kań­ców tej wy­spy pra­gnę­łaby za­zna­wać czę­ściej, a jest tym nor­mal­ność. Cała bo­wiem at­mos­fera ota­cza­jąca Taj­wan i jego sta­tus nie ma wiele wspól­nego z nor­mal­no­ścią.

Nie je­stem Taj­wań­czy­kiem. Ale przez po­nad trzy­dzie­ści lat mia­łem do czy­nie­nia z, dy­plo­ma­tycz­nie to uj­mu­jąc, „chiń­sko­ję­zycz­nym świa­tem”, w któ­rym Chiny i Taj­wan eg­zy­stują obok sie­bie. Zdo­by­łem dzięki temu po­kaźne do­świad­cze­nie i ro­zu­mie­nie tego, czym Taj­wan jest. Umoż­li­wiły mi to liczne wi­zyty na wy­spie od po­czątku tego ty­siąc­le­cia oraz kon­takty z przy­ja­ciółmi miesz­ka­ją­cymi na Taj­wa­nie, jak i z niego po­cho­dzą­cymi. Ale także i fakt, że więk­szość mo­jego za­wo­do­wego ży­cia po­świę­ci­łem ba­da­niu i opi­sy­wa­niu głów­nego part­nera Taj­wanu w ca­łej tej ukła­dance: Chi­nom.

Nie­kiedy mam wra­że­nie, że z cza­sem wy­kształ­ci­łem dwa umy­sły. Pierw­szego uży­wam pod­czas wi­zyty w Chiń­skiej Re­pu­blice Lu­do­wej (ChRL), pań­stwie li­czą­cym 1,4 mld miesz­kań­ców, czyli za­lud­nio­nego przez jedną piątą ludz­ko­ści. Od kilku de­kad wsłu­chi­wa­łem się w opi­nie, hi­sto­rie, ko­men­ta­rze oraz idee do­ty­czące Taj­wanu wy­gła­szane przez chiń­skich urzęd­ni­ków, przy­ja­ciół oraz ko­le­gów z pracy. Oka­zja ku ich wy­gła­sza­niu naj­czę­ściej po­ja­wia się pod­czas cią­gną­cych się w nie­skoń­czo­ność pu­blicz­nych im­prez, na przy­kład ofi­cjal­nych ban­kie­tów z udzia­łem pra­cow­ni­ków ad­mi­ni­stra­cji lub spon­so­ro­wa­nych przez rząd kon­fe­ren­cji i se­mi­na­riów. Nie­kiedy wy­ra­stają też ni stąd, ni zo­wąd pod­czas nie­zo­bo­wią­zu­ją­cych po­ga­wę­dek. Sły­szę wów­czas, że Taj­wan jest czę­ścią Chin i od za­wsze nią był. Pio­ru­nu­jąc mnie su­ro­wym spoj­rze­niem, moi roz­mówcy ob­wiesz­czają mi, że wy­spa musi wró­cić na łono Chin, a reszta świata niech się le­piej w to nie mie­sza. Jesz­cze na po­czątku mo­jej ka­riery, za­nim po­rząd­nie nie zgłę­bi­łem przy­czyn re­la­cji łą­czą­cych obec­nie te dwa pań­stwa, mia­łem prze­ko­na­nie, że była to opi­nia, z którą sil­nie utoż­sa­miają się miesz­kańcy Chin. Nie­zbyt in­te­re­so­wało ich wy­słu­chi­wa­nie opi­nii na ten te­mat od lu­dzi z ze­wnątrz, jak ja, a już szcze­gól­nie, gdy prze­czyła ona ich po­glą­dom.

Ale już na Taj­wa­nie od­nio­słem zu­peł­nie od­wrotne wra­że­nie. Czu­łem się, jak­bym prze­kro­czył ja­kąś ma­giczną ba­rierę z jed­nej rze­czy­wi­sto­ści do dru­giej, w któ­rej wszystko w ułamku se­kundy wy­wró­ciło się do góry no­gami. Od miesz­kań­ców usły­sza­łem, że opi­nie i teo­rie o wy­spie krą­żące po dru­giej stro­nie cie­śniny są nie­praw­dziwe. Do­da­wali szybko, że wy­su­wane wo­bec nich rosz­cze­nia po­cho­dzą z ust opry­cha. Ich zda­niem Taj­wan ni­gdy tak na­prawdę nie na­le­żał do Chin, a w prze­szło­ści utrzy­my­wał z nimi co naj­wy­żej luźne i nie­re­gu­larne kon­takty.

Po­dró­żu­jąc przez lata mię­dzy tymi dwoma świa­tami, z wolna mu­sia­łem przy­znać, że Taj­wan rze­czy­wi­ście jest inny – py­ta­nie jed­nak jak bar­dzo. Nie­kiedy mia­łem wra­że­nie, że ba­lan­suję na gra­nicy za­ak­cep­to­wa­nia faktu, że jest to zu­peł­nie od­mienne miej­sce. Na­tych­miast jed­nak drze­miący we mnie re­ali­sta sprze­ci­wiał się, że – przy­naj­mniej na ra­zie – ist­nieje nić łą­cząca wy­spę ze znacz­nie bar­dziej lud­nym pań­stwem po dru­giej stro­nie cie­śniny, a któ­rej ze względu na po­ważne kon­se­kwen­cje ta­kiej de­cy­zji nie można zi­gno­ro­wać. Nie­ustan­nie tar­gany nie­pew­no­ścią i wąt­pli­wo­ściami co do za­sad­no­ści mo­jego sta­no­wi­ska, zda­łem so­bie sprawę, że tro­chę pod tym wzglę­dem upodob­ni­łem się do sa­mych Taj­wań­czy­ków.

Po raz pierw­szy od­wie­dzi­łem Taj­wan w 2000 roku, kiedy to wy­słano mnie do Pe­kinu do pracy w bry­tyj­skiej am­ba­sa­dzie. Wów­czas Taj­wan na­prawdę ja­wił się jako „zbun­to­wana” pro­win­cja, jak to okre­ślała go ChRL. Na wy­spę nie do­cie­rały żadne bez­po­śred­nie loty. Mu­sia­łem wy­brać trasę z mię­dzy­lą­do­wa­niem w Hong­kongu (przy­na­le­żą­cym do Chin, ale jak jesz­cze się prze­ko­namy, dys­po­nu­ją­cym spe­cy­ficz­nym sta­tu­sem po tym, jak Bry­tyj­czycy prze­ka­zali go Chi­nom w 1997 roku), co wy­dłu­żało po­dróż o do­brych kilka go­dzin. Już pod­czas pierw­szej wi­zyty Taj­wan wy­da­wał mi się bar­dziej przy­tulny i ła­twiej się w nim od­na­la­złem niż w ogro­mie pań­stwa na kon­ty­nen­cie, z któ­rego przy­by­łem. Sto­lica, Taj­pej, w ni­czym nie przy­po­mi­nała roz­le­głych i otwar­tych alej sie­dziby rządu chiń­skiego, Pe­kinu. Trudno było jed­no­znacz­nie oce­nić wy­spę. Rok, który spę­dzi­łem w Ja­po­nii w po­przed­niej de­ka­dzie, wy­czu­lił mnie na spe­cy­ficzną es­te­tykę tego kraju: czę­sto pro­stą, wręcz asce­tyczną i oszczędną (na myśl od razu przy­szły mi ogrody zen oraz przej­rzy­ste i nie­zmą­cone kon­tury ja­poń­skiej ar­chi­tek­tury). Echa tego od­na­la­złem na Taj­wa­nie, czego przy­kła­dem są maty ta­tami, któ­rymi wy­kłada się pod­łogi w star­szych do­mo­stwach, styl bu­dow­nic­twa oraz wą­skie stru­myki bie­gnące wzdłuż ulic. Nie­wiel­kie alejki także były wy­peł­nione drob­nymi skle­pami i ba­rami, które pa­mię­ta­łem z Ja­po­nii, a w nie­któ­rych na­tra­fi­łem na roz­su­wane drzwi wej­ściowe i czer­wone lam­piony z pa­pieru zwi­sa­jące z oka­pów.

Spór o Taj­wan sięga po­żogi dru­giej wojny świa­to­wej. Ist­nie­jąca wów­czas Re­pu­blika Chiń­ska w wy­niku trzy­let­niej wojny do­mo­wej roz­darła się na dwie czę­ści. Po­ko­nani na­cjo­na­li­ści, rzą­dzący kra­jem aż do 1949 roku, zbie­gli na ob­szar, który był w ich po­sia­da­niu od 1945 roku, kiedy to ode­brali go spra­wu­ją­cym nad nim przez pół wieku kon­trolę Ja­poń­czy­kom: wy­spiar­ski Taj­wan. Tam kon­ty­nu­owali swoje rządy. Zwy­cię­scy ko­mu­ni­ści po­wo­łali na kon­ty­nen­cie nowy rząd, Chiń­ską Re­pu­blikę Lu­dową. Od tam­tej pory obie strony uznają, że re­pre­zen­tują pra­wo­witą wła­dzę nie­gdyś zjed­no­czo­nego pań­stwa, a drugi obóz to uzur­pa­to­rzy. Na sa­mym po­czątku obie strony przy­naj­mniej za­rze­kały się, że pew­nego dnia doj­dzie do zjed­no­cze­nia.

Kon­flikt, jaki wy­rósł z tego po­działu, ufor­mo­wał je­den ze spek­ta­kli zim­nej wojny, roz­gry­wa­jący się od lat 50. do 70. XX wieku. W jego toku je­den z so­jusz­ni­ków Za­chodu sta­wił czoła pań­stwu pod rzą­dami ko­mu­ni­stów (mimo iż Chiń­czycy oka­zali się nie­po­kor­nymi mark­si­stami i w dru­giej po­ło­wie lat 50. wy­pa­dli z or­bity wpły­wów Związku Ra­dziec­kiego). Świat szybko stra­cił na­dzieję, że doj­dzie do szyb­kiego roz­wią­za­nia sy­tu­acji i zwy­cię­stwa jed­nej ze stron. W la­tach 70. Wa­szyng­ton na czele z Ri­char­dem Ni­xo­nem i Pe­kin pod przy­wódz­twem Mao Ze­donga roz­po­częły mo­zolny pro­ces bu­dowy nar­ra­cji, zgod­nie z którą uznano ist­nie­nie tylko jed­nych Chin, rów­no­cze­śnie roz­my­dla­jąc cały pro­blem, aby le­piej kon­tro­lo­wać za­ist­niały po­dział, je­śli jego roz­wią­za­nie nie wcho­dziło w grę. Dzięki temu każdy mógł do­sto­so­wać się do za­ist­nia­łego sporu, wcho­dzić w re­la­cje z każ­dym obo­zem, a rów­no­cze­śnie nie opo­wia­dać się po żad­nej ze stron. Był to naj­do­sko­nal­szy przy­kład dy­plo­ma­tycz­nej sy­tu­acji, w któ­rej każdy chciał mieć ciastko i zjeść ciastko.

Ce­lowo spo­wi­jano całą sy­tu­ację mgli­stym ję­zy­kiem. Na przy­kład ter­min „Chiny” mógł za­równo ozna­czać „Re­pu­blikę Chiń­ską” (Taj­wan), jak i „Chiń­ską Re­pu­blikę Lu­dową” (pań­stwo ko­mu­ni­styczne na kon­ty­nen­cie). Sto­so­wano gry słowne, aby lu­dzie „uznali” po­zy­cję każ­dego z by­tów – Taj­wanu lub Chin – ale rów­no­cze­śnie nie mu­sieli przy­zna­wać, że zga­dzają się z tym, co wła­śnie po­wie­dzieli. Choć nie spo­sób nie pa­trzeć krzywo na taką se­man­tykę, to przy­naj­mniej po­zwa­lała ona utrzy­mać po­kój. W prze­ci­wień­stwie do wielu in­nych kon­flik­tów na świe­cie spór mię­dzy Chi­nami a Taj­wa­nem o sta­tus tego dru­giego nie do­pro­wa­dził, jak na ra­zie, do wy­bu­chu go­rą­cego star­cia, co tylko po­twier­dza tego słow­nego berka.

Ko­lej­nym po­wo­dem, dla któ­rego kon­flikt się nie za­ognił, jest po­zy­cja państw trze­cich, spo­śród któ­rych klu­czową zaj­mują Stany Zjed­no­czone oraz ich udane, jak do­tąd, dzia­ła­nia stu­dzące za­miary głów­nych gra­czy po obu stro­nach cie­śniny do roz­wią­za­nia pro­blemu groź­niej­szymi na­rzę­dziami. Utrzy­mu­jąc re­la­cje han­dlowe i po­li­tyczne za­równo z Taj­wa­nem, jak i Chi­nami, Stany Zjed­no­czone zbu­do­wały po­zy­cję ar­bi­tra po­przez sto­so­wa­nie po­li­tyki „stra­te­gicz­nej dwu­znacz­no­ści” (ang. stra­te­gic am­bi­gu­ity). Zgod­nie z nią Wa­shing­ton wy­ka­zuje silne po­świę­ce­nie i za­in­te­re­so­wa­nie kwe­stią bez­pie­czeń­stwa Taj­wanu, rów­no­cze­śnie nie skła­da­jąc jed­no­znacz­nych obiet­nic co do swo­jej po­stawy w chwili, gdyby Chiny zde­cy­do­wały się na bez­po­średni atak. I wła­śnie fakt, że nikt nie wie, jaki byłby ruch Sta­nów Zjed­no­czo­nych w kry­zy­so­wej sy­tu­acji, spra­wia, że spo­łecz­ność mię­dzy­na­ro­dowa z więk­szą roz­wagą pod­cho­dzi do wy­mu­sza­nia ja­kich­kol­wiek roz­wią­zań. Wa­szyng­ton unik­nął tym spo­so­bem wplą­ta­nia się w grę Taj­pej, a rów­no­cze­śnie utem­pe­ro­wał po­ryw­cze i gor­liwe za­miary in­nych.

Przez po­nad cztery de­kady, od lat 70. XX wieku do po­czątku lat 20. ak­tu­al­nego stu­le­cia, stra­te­gia dwu­znacz­no­ści usztyw­niła, przy­naj­mniej do pew­nego stop­nia, ramy trzy­ma­jące sta­tus Taj­wanu w nie­zmie­nio­nej po­staci. Ko­rzy­sta­jąc z pa­ra­sola bez­pie­czeń­stwa, wy­spa stale po­dąża wła­sną, od­mienną ścieżką w kie­runku cie­szą­cej się sporą nie­za­leż­no­ścią de­mo­kra­cji. Na­leży się jed­nak li­czyć z tym, że w przy­szło­ści sprawa Taj­wanu bę­dzie się co­raz bar­dziej kom­pli­ko­wać. Cała nie­zmor­do­wana praca wy­ko­nana przez dy­plo­ma­tów w ostat­nich dzie­się­cio­le­ciach zo­sta­nie pod­dana naj­trud­niej­szej jak do­tąd pró­bie. Zmie­niają się klu­czowe ele­menty sy­tu­acji, po­czy­na­jąc od go­spo­dar­czych i woj­sko­wych zdol­no­ści Chin, przez ro­snące po­czu­cie wła­snej toż­sa­mo­ści wśród sa­mych Taj­wań­czy­ków, a na po­sta­wie Sta­nów Zjed­no­czo­nych koń­cząc. Co­raz czę­ściej pada py­ta­nie, czy pro­blem Taj­wanu na­dal bę­dzie do opa­no­wa­nia, czy po­służy za roz­sad­nik dla kon­fliktu zdol­nego roz­lać się na cały świat. Nie bra­kuje obaw, że ry­zyko wojny jest obec­nie naj­wyż­sze od pół­wie­cza, a mi­ni­ster spraw za­gra­nicz­nych Taj­wanu, Jo­seph Wu, oznaj­mił w 2023 roku, że „na po­waż­nie na­leży wziąć” moż­li­wość wy­bu­chu wojny do 2027 roku[1].

Jedną ze zmian, która pod­syca te lęki, jest roz­rost chiń­skiej po­tęgi oraz na­cjo­na­li­stycz­nych am­bi­cji w ostat­nich la­tach. Punk­tem zwrot­nym mogą tu­taj oka­zać się nowe zdol­no­ści go­spo­dar­cze Pe­kinu. Do lat 90. ze­szłego stu­le­cia ChRL gło­śno na­wo­ły­wała do si­ło­wego zjed­no­cze­nia, jed­nak nie dys­po­no­wała zdol­no­ściami do pod­par­cia tych żą­dań. Bra­ko­wało jej tech­no­lo­gii, sprzętu woj­sko­wego, a także środ­ków fi­nan­so­wych. To już jed­nak prze­szłość. Chiny stały się drugą go­spo­darką świata, po­sia­dają naj­licz­niej­szą flotę (w licz­bie okrę­tów, gdyż pod wzglę­dem za­awan­so­wa­nia tech­no­lo­gicz­nego, na przy­kład ro­dza­jów ato­mo­wych okrę­tów pod­wod­nych, Stany Zjed­no­czone są na­dal da­leko przed nimi), a w wy­dat­kach na zbro­je­nia prze­ści­gają je wy­łącz­nie Ame­ry­ka­nie. Te­raz mogą snuć plany, które daw­niej na­wet nie wcho­dziły w grę. Dziś Chiny dys­po­nują za­równo mo­ty­wa­cją, jak i środ­kami. Świat nie za­daje już so­bie py­ta­nia, czy Chiny są w sta­nie zro­bić ja­kiś ruch, ale kiedy go wy­ko­nają.

Jed­nym ze skut­ków tej zmiany w sy­tu­acji Chin jest alar­mu­jący wzrost gło­sów opo­wia­da­ją­cych się za ostrą od­po­wie­dzią ze strony Za­chodu. To ozna­cza­łoby zaś ko­niecz­ność zdar­cia za­słony dwu­znacz­no­ści w kwe­stii sta­tusu Taj­wanu w ob­li­czu otwar­cie agre­syw­nej i groź­nej po­stawy Chin. Szcze­gól­nie w Sta­nach Zjed­no­czo­nych za­uwa­żalny jest ruch po­li­ty­ków w kie­runku wy­ra­ża­nia ostrzej­szych i ja­śniej­szych de­kla­ra­cji obrony Taj­wanu. Nie­któ­rzy su­ge­ro­wali na­wet, że na­leży w pełni uznać nie­pod­le­głość wy­spy. Bez względu na do­bre za­miary kry­jące się za tymi ak­tami so­li­dar­no­ści mogą one tylko sce­men­to­wać sta­now­czość rządu w Pe­ki­nie, którą prze­cież miały utem­pe­ro­wać. A to dla­tego, że ta­kie dzia­ła­nia po­li­ty­ków mogą do­pro­wa­dzić do sy­tu­acji, któ­rej Chiny za wszelką cenę chcą unik­nąć – wy­dzie­le­nia się na­rodu taj­wań­skiego. Ze­sta­wia­jąc ze sobą te dwa punkty wi­dze­nia, nie­trudno do­strzec, jak świat zna­lazł się nie­bez­piecz­nie bli­sko otwar­tej eska­la­cji kon­fliktu zbroj­nego.

Moż­liwe, że naj­lep­szym wyj­ściem jest przy­znać, że gramy na czas. Je­ste­śmy ni­czym pu­blicz­ność oglą­da­jąca sztukę, któ­rej bo­ha­ter zna­lazł się w pu­łapce bez wyj­ścia i ocze­kuje na ja­kiś cu­downy zwrot ak­cji, jaki zbawi go od tra­ge­dii. Wy­bie­ga­jąc moc­niej w przy­szłość, można wy­łu­skać za­po­wie­dzi zmian nio­są­cych na­dzieję. W któ­rymś mo­men­cie klu­czowe ele­menty ca­łej za­gwozdki spra­wia­jące, że jest ni­czym wę­zeł gor­dyj­ski, ule­gną zmia­nie – na przy­kład prio­ry­tety w po­li­tyce chiń­skich de­cy­den­tów lub my­śle­nie reszty świata o wiel­kich te­ma­tach, jak su­we­ren­ność i toż­sa­mość. Iskrą na­dziei, jaką nie­sie ze sobą taki sce­na­riusz, jest nie­zwy­kła dy­na­mika sy­tu­acji w sa­mych Chi­nach i na Taj­wa­nie. Nie na­leży wy­klu­czać na­głych zmian, gdyż w nie­któ­rych ob­sza­rach (jak choćby dy­na­micz­nym wzro­ście go­spo­dar­czym w obu miej­scach, który na­stą­pił w ostat­nich de­ka­dach i wy­warł gi­gan­tyczny wpływ na ma­te­rialne po­ło­że­nie lu­dzi) są one już fak­tem.

Ani na chwilę nie wolno nam jed­nak tra­cić czuj­no­ści. Mamy do czy­nie­nia ze zmienną, nie­prze­wi­dy­walną i po­ten­cjal­nie nisz­czy­ciel­ską sy­tu­acją. Teczka za­wie­ra­jąca w so­bie pro­blem Taj­wanu nosi na okładce wy­bla­kły, za­tarty przez czas, ale na­dal wi­doczny na­pis: „Wy­soce nie­bez­pieczne: pod­cho­dzić z roz­wagą”. W pierw­szej ko­lej­no­ści mu­simy zro­zu­mieć, dla­czego w ogóle po­ja­wił się tam ten na­pis i ja­kie skutki dla re­gionu i ca­łego świata może nieść ze sobą nie­roz­ważne ob­cho­dze­nie się z pro­ble­mem – ze strony Pe­kinu, Taj­pej, Wa­szyng­tonu czy ko­go­kol­wiek in­nego. Je­śli sprawa wy­mknie się spod kon­troli, jej skutki dla go­spo­darki, bez­pie­czeń­stwa i dy­plo­ma­cji od­czują wszy­scy. Ni­niej­sza książka roz­waży taki sce­na­riusz i ścieżkę, jaka do niego może do­pro­wa­dzić.

Za­gad­nie­niu temu po­świę­cono już bar­dzo dużo pu­bli­ka­cji. O Taj­wa­nie można po­wie­dzieć sporo, ale na pewno nie to, że bra­kuje trak­tu­ją­cych o nim prac ana­li­tycz­nych. A mimo to w znacz­nej czę­ści kon­fe­ren­cji i sym­po­zjów, a także ra­por­tów i opra­co­wań do­ty­czą­cych wy­spy do­mi­nuje w pełni ze­wnętrzna per­spek­tywa. Sam uczest­ni­czy­łem w wielu ta­kich spo­tka­niach. Roz­pra­wia się pod­czas nich o re­la­cjach mię­dzy­na­ro­do­wych Taj­wanu, a także po­sta­wie klu­czo­wych jego part­ne­rów, czyli Chin i Sta­nów Zjed­no­czo­nych. Można jed­nak od­nieść wra­że­nie, że nie ist­nieje coś ta­kiego jak świat we­wnętrzny Taj­wanu. To tro­chę tak, jakby ktoś z wiel­kimi szcze­gó­łami i nie­zwy­kłą skru­pu­lat­no­ścią opi­sał ze­wnętrzny wy­gląd pu­dełka, ale na­wet nie po­my­ślał, aby zaj­rzeć do środka.

W tej zwię­złej książce przyj­muję od­wrotne po­dej­ście i pro­wa­dzę nar­ra­cję od wnę­trza na ze­wnątrz. Roz­pocznę od py­ta­nia, kim w ogóle są Taj­wań­czycy, jak wy­gląda ich ży­cie i jak sami sie­bie okre­ślają. „Taj­wań­czy­ków” i „Chiń­czy­ków” łą­czą ści­słe re­la­cje, ale są one wie­lo­war­stwowe i skom­pli­ko­wane, nie­wąt­pli­wie też ule­gły zmia­nie na prze­strzeni ostat­nich kilku de­kad. Dziś na­le­ża­łoby się za­sta­no­wić, czy Taj­wań­czyk czuje ten sam sto­su­nek do Chin co, po­wiedzmy, miesz­ka­niec No­wego Jorku, który wi­dzi w so­bie także Ame­ry­ka­nina (czyli jest oby­wa­te­lem znacz­nie więk­szej spo­łecz­no­ści, do któ­rej czuje przy­na­leż­ność i ro­zu­mie wy­ni­ka­jące z tego obo­wiązki), czy ra­czej jak Bry­tyj­czyk, który po­wie o so­bie, że jest także Eu­ro­pej­czy­kiem (znacz­nie luź­niej­sza i od­le­glej­sza re­la­cja).

Klu­czową rolę w dys­ku­sji o toż­sa­mo­ści od­grywa nie­zwy­kła hi­sto­ria wy­spy oraz jej po­nad 160 mniej­szych sa­te­li­tów. Po­zna­jąc ich prze­szłość, le­piej zro­zu­miemy, dla­czego w dys­ku­sji o okre­śla­niu się Taj­wanu pa­dają tak ostre ar­gu­menty i zwal­cza­jące się głosy. Z hi­sto­rii wy­spy można wy­łu­skać – na­wet je­śli czę­sto robi się to wy­biór­czo – fakty na po­par­cie wła­snej tezy. Chiń­czycy wi­dzą w niej świa­dec­two pod­trzy­mu­jące ich rosz­cze­nia do kon­troli nad tym re­gio­nem. Z ko­lei wielu Taj­wań­czy­ków, za­głę­bia­jąc się w swoją prze­szłość, utwier­dza się w prze­ko­na­niu o swo­jej od­ręb­no­ści i wy­jąt­ko­wo­ści. Dla po­zo­sta­łych nar­ra­cja o dzie­jach wy­spy jawi się jako nie­jed­no­znaczna i wie­lo­wąt­kowa i jesz­cze bar­dziej za­ciem­nia im współ­cze­sny ob­raz. Bez względu na wszystko zro­zu­mie­nie prze­szło­ści jest nie­zbędne do za­głę­bie­nia się w ak­tu­alne po­ło­że­nie Taj­wanu, choćby po to, aby do­strzec, jak zło­żona jest ta ukła­danka i jak groźne może być szyb­kie sza­fo­wa­nie wnio­skami.

Ale zna­cze­nie Taj­wanu nie za­wiera się wy­łącz­nie w jego prze­szło­ści, ale i w jego obec­nym po­ło­że­niu, roz­cią­gnię­tym na roz­le­głych ide­olo­gicz­nych i kul­tu­ro­wych pły­tach tek­to­nicz­nych, mo­gą­cych przy­nieść rów­nie wiel­kie znisz­cze­nia, co po­dobne im zja­wi­ska geo­lo­giczne wy­wo­łu­jące na­zbyt czę­sto trzę­sie­nia ziemi. Taj­wan w swo­jej naj­now­szej hi­sto­rii zdą­żał ścieżką ku de­mo­kra­cji i li­be­ra­li­zmowi, w czym dia­me­tral­nie różni się od są­sied­nich Chin, na­dal ce­men­tu­ją­cych au­to­ry­tarny sys­tem ko­mu­ni­styczny. Re­formy de­mo­kra­tyczne to opo­wieść o nie­zwy­kłych miesz­kań­cach Taj­wanu w nie za­an­ga­żo­wa­nych, a także o ich wpły­wie na kształt pań­stwa, bie­gnąca od cza­sów dzier­żą­cej mo­no­pol na wła­dzę Par­tii Na­ro­do­wej, aż po współ­cze­sny dy­na­miczny sys­tem wie­lo­par­tyjny. Pa­miętne są tu­taj klu­czowe zda­rze­nia z prze­łomu lat 80. i 90. XX wieku, które do­pro­wa­dziły do po­li­tycz­nej zmiany. Na­leży tu jed­nak pod­kre­ślić, że o ile Taj­wan za­czerp­nął po­my­sły na bu­dowę ad­mi­ni­stra­cji i mo­del rzą­dze­nia z ze­wnątrz, o tyle prze­kształ­cił je po­dług war­to­ści i men­tal­no­ści o cha­rak­te­rze wy­bit­nie lo­kal­nym. Dziś Taj­wan to pul­su­jąca hy­bryda, miej­sce, któ­rego do­mem nie jest ani Za­chód, ani Chiny, a na­leży pa­trzeć na nie w osob­nych ka­te­go­riach.

Nie za­po­mi­najmy także, że po­li­tyczna ścieżka, jaką prze­był Taj­wan, wy­wo­łała znacz­nie szer­sze kon­se­kwen­cje. Prze­miana w de­mo­kra­cję nie zmie­niła je­dy­nie spo­sobu rzą­dze­nia wy­spą, ale pod­nio­sła rangę i zna­cze­nie kon­fliktu z pań­stwem na kon­ty­nen­cie. Gdyby bo­wiem w Taj­wa­nie na­dal do­mi­no­wał sys­tem jed­no­par­tyjny, jak od lat 40. do 80. XX wieku, jego ak­tu­alne po­ło­że­nie w żad­nym ra­zie nie wzbu­dza­łoby tyle przy­chyl­no­ści i wspar­cia ze strony opi­nii mię­dzy­na­ro­do­wej co te­raz. Ale sta­jąc na­prze­ciwko ostat­niego, li­czą­cego się pań­stwa ko­mu­ni­stycz­nego, Taj­wan w oczach Za­chodu jawi się jako Da­wid de­mo­kra­cji rzu­ca­jący wy­zwa­nie gi­gan­tycz­nemu Go­lia­towi to­ta­li­ta­ry­zmu. Stoi wręcz na li­nii frontu w praw­do­po­dob­nie naj­więk­szym star­ciu ide­olo­gicz­nym współ­cze­sno­ści, w któ­rym światy au­to­ry­tarny i de­mo­kra­cji li­be­ral­nej będą si­ło­wać się o to, kto zdo­mi­nuje kształt świata w na­szym stu­le­ciu.

Trudno chyba o wyż­szą stawkę. We współ­cze­snym świe­cie z nie­chę­cią spo­gląda się na ro­dzaje po­li­tyk, któ­rych ce­lem nie jest szu­ka­nie roz­wią­za­nia i wyj­ścia, ale za­rzą­dza­nie sy­tu­acją i sto­so­wa­nie uni­ków. Bru­talna prawda jest jed­nak taka, że pro­blem taj­wań­sko-chiń­ski, na ten mo­ment, nie ma roz­wią­za­nia, a zwa­żyw­szy na jego do­no­śne zna­cze­nie i po­ten­cjalne nie­bez­pie­czeń­stwo, na­leży za­nie­chać prób na­rzu­ce­nia spo­sobu wyj­ścia ze sporu. Udało się do tej pory za­po­bie­gać kon­flik­towi dzięki sto­so­wa­niu dwu­znacz­no­ści i zgrab­nych uni­ków. Może i za­brzmi to pa­ra­dok­sal­nie, ale ni­niej­sza książka sta­nowi pło­mienne we­zwa­nie dla świata do po­wrotu do dwu­znacz­no­ści i uni­ków, z ja­sno­ścią i ostro­ścią umy­słu jak ni­gdy wcze­śniej.

Utrzy­ma­nie ta­kiej po­stawy nie bę­dzie ła­twe i za­pewne bę­dzie kosz­to­wać wiele ner­wów. Więk­szość państw na świe­cie nie uznaje Taj­wanu w re­la­cjach dy­plo­ma­tycz­nych. A mimo to cie­szy się on mo­ral­nym po­par­ciem. Pod­czas pan­de­mii CO­VID-19, gdy Chiny przy­jęły znacz­nie ostrzej­szą po­stawę w re­la­cjach dy­plo­ma­tycz­nych z Taj­wa­nem, przy­kład ta­kich państw jak Li­twa uka­zał ruch w kie­runku zmiany sta­tus quo. W 2021 roku li­tew­ski rząd ze­zwo­lił Taj­wa­nowi na otwar­cie w Wil­nie biura han­dlo­wego, za­cie­śnia­jąc wspólne re­la­cje i zbli­ża­jąc się ku uzna­niu pań­stwa. Li­twini otwar­cie także wy­ra­zili po­par­cie dla Taj­wanu w jego spo­rze z nową po­li­tyką Pe­kinu. W od­po­wie­dzi rząd Chin dał do­wód swego gniewu i od­wo­łał am­ba­sa­dora z Wilna, ob­ni­ża­jąc rangę re­la­cji dy­plo­ma­tycz­nych, wstrzy­mał 90 proc. eks­portu do tego pań­stwa bał­tyc­kiego, a w wy­po­wie­dziach przy­jął ostrą re­to­rykę. Li­twini mimo to się nie ugięli (ich han­del z Chi­nami i tak był nie­wielki). Dla Chin cała sy­tu­acja miała jed­nak po­słu­żyć za ostrze­że­nie: oto co grozi pań­stwu, które po­sta­nowi iść wła­sną ścieżką w spra­wach Taj­wanu i za­cie­śnić więzi z wy­spą.

Choć to, jak i wiele in­nych wy­da­rzeń stale przy­po­mi­nały światu o trud­no­ściach to­wa­rzy­szą­cych utrzy­my­wa­niu re­la­cji z Chi­nami, dla sa­mego Taj­wanu ra­dze­nie so­bie z ta­kimi na­pię­ciami i trud­no­ściami sta­no­wiło chleb po­wsze­dni. Taj­wan może i pro­wa­dził spory ze swym po­tęż­nym są­sia­dem, ale mimo wszystko to Chiny od­po­wia­dały za nie­malże po­łowę jego ob­ro­tów han­dlo­wych i sta­no­wiły dom dla 200 tys. Taj­wań­czy­ków. Wraz z roz­wo­jem pan­de­mii CO­VID-19 do­nie­sie­nia o dez­in­for­ma­cji na te­mat cho­roby i przy­czyn kry­zysu roz­nie­ciły w kraju kam­pa­nię na te­mat „od­por­no­ści in­for­ma­cyj­nej”, jak ujęła to Au­drey Tang, mi­ni­ster ds. cy­fry­za­cji Taj­wanu. Jed­nym z za­mie­rzeń tej książki jest za­pew­nie­nie ta­kiej od­por­no­ści in­for­ma­cyj­nej tym, któ­rzy ob­ser­wują, jak sy­tu­acja na Taj­wa­nie z wolna zmie­rza ku tra­gicz­nemu prze­ło­mowi, ale mają na­dzieję, że jed­nak ni­gdy go nie osią­gnie.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Przy­pisy

[1] A. Haw­kins, Ta­iwan Fo­re­ign Mi­ni­ster Warns of Con­flict with China in 2027, „Gu­ar­dian”, 21 kwiet­nia 2023: https://www.the­gu­ar­dian.com/world/2023/apr/21/ta­iwan-fo­re­ign-mi­ni­ster-warns-of-con­flict-with-china-in-2027.