Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 115
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
... the moon and the planets
are there, and new hopes
for knowledge and peace
are there...
JOHN F. KENNEDY
• THE MOON SPEECH •
AM w głowie ekran, na którym wyświetlają się obrazy. Początkowo brałem go za pewnik, rzecz najnaturalniejszą w świecie. Lecz z czasem zaczął mnie on zastanawiać. Czym jest? Gdzie jest? Co można na nim wyświetlić? Potocznie nazywamy tę zdolność umysłu do projekcji obrazów wyobraźnią. Lecz właściwie, mimo że powszechnie używana, owa nazwa jest myląca. Wskazuje ona bowiem jedynie na obrazy, czyli coś związanego ściśle ze wzrokiem, podczas gdy wyobrażać można sobie również głos, smak, zapach, dotyk oraz inne wrażenia niewzrokowe. Z uwagi na to, że wyobraźnia zdolna jest tworzyć przedstawienia powiązane z każdym ze zmysłów, w tym znaczeniu możemy powiedzieć, iż jest ona synestetyczna (gr. SYN – łącznie, wspólnie; AISTHESIS – zmysłowość, percepcja zmysłowa).
YOBRAŹNIA potocznie kojarzona jest z czymś odrealnionym, niezbyt ważnym, stanowiącym raczej dekorację, niźli istotę naszego życia. Jednak jest to pogląd tak powierzchowny, jak to tylko możliwe. Jeśli zatrzymamy się chwilę dłużej nad tą kwestią i weźmiemy ją pod lupę, wówczas spostrzeżemy, że każde celowe działanie, które podejmujemy, wymaga od nas mentalnego przedstawienia sobie jakiegoś zamierzonego stanu rzeczy, który jeszcze nie jest urzeczywistniony, nie jest aktualny, nie jest faktyczny, lecz jest hipotetyczny, wyobrażony – taki, do którego dopiero będziemy dążyć, aby go ziścić. A skoro celowe działanie nie byłoby możliwe, gdyby nie nasza zdolność do wyobrażania, to znaczy, że bez tej zdolności nie byłoby możliwe nasze ludzkie życie i szerzej – cywilizacja. Gdyby zabrakło nam wyobraźni, wówczas nie moglibyśmy konstruować żadnych przedmiotów, nie moglibyśmy nic zaplanować, a więc prawie nic nie zostałoby z naszego człowieczeństwa; bylibyśmy jak zwierzęta. Prawdopodobnie jednak całkowite pozbawienie wyobraźni oznaczałoby również zanik czysto zwierzęcego instynktu samozachowawczego, który zdaje się bazować na elementarnej zdolności do przedstawienia sobie skutków określonych zachowań. Zwróćmy wszakże uwagę jak z pozoru beztroski i chaotyczny pies błyskawicznie nabiera respektu wobec przepaści, nad którą stanie.
LUCZOWYM spostrzeżeniem jest to, że wyobraźnia i rzeczywistość wchodzą ze sobą w swoistą interakcję. Nie jest to jednokierunkowa relacja, lecz wzajemne oddziaływanie. To, co się roi w ludzkiej wyobraźni, wywiera wpływ na wydarzenia w świecie fizycznym. I odwrotnie – zajścia ze świata fizycznego wydatnie wpływają na imaginację. Dlatego też mówimy o istnieniu sprzężenia zwrotnego między tymi dwoma wymiarami ludzkiej egzystencji.
Jaskrawym przykładem owego oddziaływania jest teatr, do którego ludzie chodzą gromadnie, aby doświadczyć czegoś na kształt snu na jawie. Tragedie i komedie tam przeżywane są wytworem fantazji. Czyny tam ukazywane nie mają ciężaru realności, są pewnego rodzaju iluzją, której w zapomnieniu daje się wiarę. Jednak kiedy widz ocknie się z podobnego snu, to nie jest tak, że nie pozostaje w nim żadne wrażenie ze spektaklu. Przeciwnie – jeśli sztuka była dobra i poruszyła jego wyobraźnię, to wychodzi on z teatru w pewien sposób natchniony, zainspirowany, pełen werwy. Następnie przez jakiś czas – kilka następnych dni, tygodni albo nawet lat – widz działa jakoby pod wpływem treści, których w teatrze doświadczył. Wpływ ów może przejawić się najrozmaiciej. Być może sprowadzi się on tylko do chęci poprawy własnego życia lub też będzie czymś o wiele szerszym, zmierzającym ku wielkiej społecznej rewolucji. Obojętnie, czy słabszy czy mocniejszy, ten impakt wytworów fantazji na rzeczywistość zawsze będzie jakiś. I na odwrót – wydarzenia ze świata zewnętrznego, codziennego, realnego, konkretnego, będą dawały twórcom asumpt do tworzenia spektakli. Wszakże teatr, którego przykładem się w tym punkcie posługuję, od zawsze spełniał funkcję komentatorską względem rzeczywistości, stanowił refugium alegorycznej refleksji nad światem zewnętrznym, miejsce wypowiadania prawdy o życiu przy pomocy fikcji. Właśnie w tym punkcie zawiera się odpowiedź na pytanie, dlaczego na przestrzeni wieków władza żywiła taką obawę przed teatrem, że gotowa była go cenzurować i zamykać, a twórców represjonować. Zdawano sobie bowiem sprawę, iż fikcje, które tam się wystawia, mają ścisły związek z rzeczywistością. Rzeczywistość może natchnąć fantazję i (na zasadzie sprzężenia zwrotnego) wyobraźnia może wpłynąć na bieg realności.