Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Jedna z najrzadziej granych tragedii Szekspira, sztuka, której akcja rozgrywa się podczas wojny trojańskiej. Trwające siedem lat walki nie doprowadziły do rozstrzygnięcia. Wśród obu stron narastają kłótnie i zniechęcenie. Młody, zapalczywy książę trojański Troilus utracił zapał do walki z innego powodu. Jego myśli nieustannie zaprząta piękna Kresyda, córka trojańskiego kapłana, który przeszedł na stronę Greków. Pandarus, wuj Kresydy, zwraca jej uwagę na Troilusa i zachwala jego zalety. Pod jego opieką młodzi wdają się w namiętny romans. Niestety, ojciec Kresydy podejmuje decyzję, że w ramach wymiany jeńców jego córka ma trafić do obozu Greków. Czy miłość Kresydy przetrwa rozstanie?
Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.
William Shakespeare
Troilus i Kresyda
tłum. Leon Ulrich
Epoka: Renesans Rodzaj: Dramat Gatunek: Tragedia
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 141
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
tłum. Leon Ulrich
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.
ISBN-978-83-288-5688-2
Czy się te skargi nigdy nie zakończą?
No, już ci się dosyć o tej sprawie nagadałem i nie chcę się mieszać do niej na przyszłość. Kto chce jeść bułkę z pszenicy, musi wprzód czekać na mlewo3.
Czy nie czekałem?
Na mlewo; lecz czekać jeszcze musisz na pytlowanie4.
Czy nie czekałem?
Jeśli czekałeś na pytlowanie, to musisz czekać i na zakis5.
Ciągle czekałem.
Na zakis; ale to nie koniec; idzie potem zagniecenie, ulepienie bułki, rozgrzanie pieca i upieczenie. A w dodatku trzeba ci także czekać na ostygnienie, jeżeli nie chcesz sobie gęby poparzyć.
A wczoraj w wieczór wydawała mi się piękniejsza niż kiedykolwiek, niż jakakolwiek inna kobieta.
Gdyby jej włosy nie były trochę ciemniejsze od włosów Heleny, choć mniejsza o to, nie byłoby porównania między tymi dwiema kobietami. Ale że to moja krewna, nie chciałbym, jak to powiadają, trąbić jej pochwał. Chciałbym tylko, żeby kto mógł, tak jak ja wczoraj, przysłuchać się jej rozmowie. Nie mam zamiaru uwłaczać dowcipowi7 twojej siostry Kasandry, ale...
Mówię tylko prawdę.
I to niecałą.
Wierzaj mi, nie chcę się do tej sprawy mieszać. Niech sobie będzie, jak jest: jeśli piękna, tym lepiej dla niej; jeśli niepiękna, ma na to lekarstwo we własnych rękach.
Dobry Pandarze, co mówisz, dobry Pandarze?
Na zapłatę wszystkich moich zachodów dostałem tylko kłopot. Źle sądzony przez nią, źle sądzony przez ciebie, biegałem od jednego do drugiej, lecz liche dzięki za fatygę.
Jak to? Gniewasz się, Pandarze, gniewasz się na mnie?
Dlatego że to moja krewna, to nie jest tak piękna jak Helena; a gdyby nie była moją krewną, to byłaby tak piękna w piątek jak Helena w niedzielę. Ale czy ja dbam o to? Niech sobie będzie czarna jak Murzynka10, wszystko mi to jedno.
Alboż mówię, że nie jest piękna?
Mów albo nie mów, nie troszczę się o to. Głupia, że za ojcem nie poszła11. Niech sobie idzie do Greków; dam jej tę radę przy pierwszym widzeniu. Co do mnie, nie chcę się więcej do sprawy tej mieszać, nie myślę się nią zajmować.
Pandarze...
Nie ja.
Słodki Pandarze...
Proszę cię, nie mów do mnie więcej! Zostawię wszystko, jak znalazłem, i na tym koniec.
Jak każdy inny, co niepijany i niechory, a ma nogi.
Mąż ten, pani, niejedno okradł zwierzę z właściwych mu przymiotów. Jest jak lew waleczny, nieokrzesany jak niedźwiedź, jak słoń powolny; mąż, w którym natura tak pomieszała humory17, że jego odwaga zarywa szaleństwa, a jego szaleństwo zaprawne mądrością. Nie ma ludzkiej cnoty, której by nie miał poszlaki, ani ludzkiej wady, której by nie nosił na sobie plamki; to melancholiczny bez przyczyny, to mimo woli wesoły; ma spryt do wszystkiego, ale wszystko tak robi niesprytnie, że czysty z niego podagryczny18 Briareusz19: rąk co niemiara, a żadnego z nich użytku, albo krótkowidzący Argus20: ócz21 bez liku, a ślepy.
Ale jakże ten człowiek, który we mnie uśmiech tylko budzi, mógł rozgniewać Hektora?
Powiadają, że wczoraj zwiódł bój z Hektorem i powalił go na ziemię. Upokorzenie i wstyd odtąd ani jeść, ani spać Hektorowi nie pozwoliły.
Kto się tu zbliża?
Stryj twój, pani, Pandarus.
Hektor, mąż to waleczny.
Ile nim być można na tej ziemi.
O czym tu mowa? O czym tu mowa?
Dzień dobry, stryju.
Dzień dobry, Kresydo; o czymże to rozmawiacie? Dzień dobry, Aleksandrze. Jakże zdrowie, synowico? Kiedy byłaś w Ilium22?
Dziś rano, stryju.
O czymże rozmawialiście, gdy nadszedłem? Czy Hektor był zbrojny i już wybiegł, nim przyszłaś do Ilium? Helena jeszcze nie wstała, czy nieprawda?
Hektor już wyszedł, a Helena jeszcze nie wstała.
Tak myślałem. Hektor nie zaspał dzisiaj.
O tym właśnie mówiliśmy i o jego gniewie.
Czy był w gniewie?
Przynajmniej jak on powiada.
Prawda, był w gniewie, wiem nawet dlaczego. Będzie on tam kosił wokoło siebie, mogę im to przepowiedzieć, a jest tam i Troilus, który nie bardzo daleko z tyłu za nim zostanie; niech się strzegą Troila, i to im mogę zalecić.
Co, czy i on także w gniewie?
Kto? Troilus? Troilus z nich dwóch waleczniejszy.
O Jowiszu23! Nie ma porównania.
Co? Nie ma porównania pomiędzy Troilem a Hektorem? Czy możesz poznać człowieka na pierwszy rzut oka?
Bardzo łatwo, jeśli go widziałam wprzódy24 i znałam.
Więc dobrze, ja powiadam, że Troilus jest Troilus.
Mówisz to samo, co i ja mówię, bo i ja jestem pewna, że to nie Hektor.
Jak Hektor nie jest Troilem pod pewnym względem.
Żeby każdemu oddać sprawiedliwość, każdy jest samym sobą.
Samym sobą? Ach, biedny Troilus! Dałby Bóg, żeby był samym sobą!
Jest nim.
Żeby nim został, poszedłbym boso do Indii.
Nie jest przecie Hektorem.
Samym sobą? Nie jest on samym sobą. Chciałbym, żeby był samym sobą! Ale cóż robić, bogowie są nad nami; czas naprawi albo zdławi. Więc dobrze — Troilus — dobrze, dobrze — chciałbym, żeby moje serce w jej było piersiach! Nie, Hektor nie lepszy od Troila.
Przebacz!
Starszy, to prawda.
Przebacz, przebacz!
Drugi jeszcze lat tych nie doszedł; ale zaśpiewasz mi inną o nim piosenkę, gdy lat tych dojdzie. Nie tego roku będzie miał Hektor jego dowcip.
Nie potrzeba mu go, dopóki ma swój własny.
Ani jego przymiotów.
Mniejsza o nie.
Ani jego urody.
Nie byłaby mu do twarzy; lepsza jego własna.
Nie masz zdrowego sądu, synowico. Sama Helena przysięgała, dni temu kilka, że Troilus, jak na bruneta — bo jest brunet, muszę przyznać — choć niebrunet...
Ale brunet.
Na uczciwość, żeby powiedzieć prawdę, brunet i niebrunet.
Żeby powiedzieć prawdę, prawda i nieprawda.
Przenosiła25 jego cerę nad cerę Parysa.
Parys przecie dosyć ma kolorów.
I on też.
Więc Troilus ma ich za wiele. Jeżeli go przenosiła nad Parysa, cera jego musi być rumieńsza, a że jeden dosyć ma kolorów, a drugi ma ich więcej, zbyt to płomienista pochwała dla dobrej cery. Brakowałoby tylko, żeby złoty język Heleny wychwalał Troila, że ma nos miedziany26.
Przysięgam ci, że jak myślę, Helena kocha go więcej niż Parysa.
Jeśli to prawda, to wesoła z niej Greczynka.
Jestem tego pewien. Zbliżyła się do niego ostatnim razem we framudze okna i — wiesz, że nie ma więcej jak trzy lub cztery włosy na brodzie...
To pod tym przynajmniej względem arytmetyka szynkarczyka27. I bez trudności by znalazła sumę jego jednostek.
To prawda, że jeszcze młody, a przecie nie dostaje tylko trzy funty28, żeby uniósł ten sam ciężar co brat jego Hektor.
I co, tak młody, a już tak stary nosiciel?
Otóż, żeby ci dowieść, że go Helena kocha, wyobraź sobie, zbliża się do niego i kładzie mu swoją białą rączkę na rozłupanym podbródku...
Zmiłuj się nad nami, Junono29! A któż mu go rozłupał?
Ach, wiesz przecie, że ma dołki. Moim zdaniem, jego uśmiech lepiej mu do twarzy niż komukolwiek w całej Frygii30.
O, uśmiecha się walecznie!
Czy nieprawda?
Wielka prawda; powiedziałbyś, że to chmura w jesieni.
A więc dobrze. Teraz, żeby ci dowieść, że Helena kocha Troila...
Może by i Troilus chciał dowieść twojego dowodzenia.
Kto? Troilus? On dba o nią tyle, co ja o zgniłe jaje31.
Jeśli tak lubisz zgniłe jaja jak zgniłków, to nieraz jesz kurczęta w skorupie.
Nie mogę się wstrzymać od śmiechu, gdy sobie przypomnę, jak go łechtała pod brodą. Nie ma co powiedzieć, dziwnie białą ma rączkę, muszę wyznać.
A bez przymusu.
Aż tu nagle odkrywa biały włos na jego brodzie.
Ach, biedna broda! Niejedna brodawka jest od niej bogatsza.
Dopieroż tam było śmiechu! Królowa Hekuba tak się śmiała, że oczy jej kipiały.
Młyńskimi kamieniami32.
Śmiała się także Kasandra.
Ale mniejszy był ogień pod garnuszkiem jej oczu. Czy i jej oczy kipiały?
I Hektor śmiał się.
Ale cóż wywołało wszystkie te śmiechy?
Co? Biały włos, który Helena znalazła na brodzie Troila.
Gdyby to był włos zielony, to i ja bym się śmiała.
Mniej jednak śmiano się z białego włosa niż z jego pięknej odpowiedzi.
A cóż to była za odpowiedź?
Mówi ona: „Jest tylko pięćdziesiąt dwa włosy na twojej brodzie, a jeden z nich biały”.
To jej pytanie?
Prawda, o to nie pytaj. „Pięćdziesiąt dwa włosy33 — odrzecze — a jeden z nich biały? Ten włos biały to mój ojciec, a wszystkie inne to jego synowie”. „Jowiszu — mówi ona — a któryż z nich jest Parys, mój małżonek?” „Rosochaty — odpowiedział — wyrwij i daj mu go”. Dopieroż było tam śmiechu! A Helena tak się zaczerwieniła, a Parys tak się sierdził34, a wszyscy inni tak się śmiali, że to przechodzi wszystko.
Niechże i historia ta przejdzie, bo dość już długo wędruje.
Chętnie, synowico. Myśl o tym, co ci powiedziałem wczoraj.
Myślę.
Przysięgam, że to prawda. Płacze z twojej przyczyny, jakby się w kwietniu urodził35.
Ja też w jego łzach urosnę jak pokrzywa w maju.
Słuchaj! Wracają z pola bitwy! Czy chcesz się zatrzymać, aby im się przyjrzeć w powrocie do Ilium? Dobra synowico, zostań, słodka synowico, Kresydo.
Jak ci się podoba.
Tu, tu doskonale jest miejsce; tu będziemy mogli widzieć przewybornie. Będę ci ich nazywał po imieniu w przechodzie36, tylko uważaj Troila przed wszystkimi.
Mów ciszej!
To jest Eneasz. Czy nie wspaniały wojownik? To jeden z kwiatów trojańskich, mogę ci zaręczyć. Lecz uważaj Troila, za chwilę go zobaczysz.
A to kto jest?
To Antenor. Bystry u niego dowcip, możesz mi wierzyć, i na waleczności mu nie zbywa37. To mąż najzdrowszego rozsądku w całej Troi, a do tego i urodziwy. Kiedyż nadejdzie Troilus? Pokażę ci Troila niebawem. Byle mnie spostrzegł, zobaczysz, jak kiwnie na mnie głową.
Kiwnie nad tobą głową, stryju?
Zobaczysz.
Uczciwe serce! Nie bez powodu.