Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Chiny dokonały w ostatnich 40 latach niemożliwego. Startując pod koniec lat 70. XX wieku z pozycji najludniejszego, zapóźnionego i jednego z najbiedniejszych państw świata, Chiny wchodzą w trzecią dekadę XXI wieku jako niekwestionowana druga gospodarka w skali globu. Skutecznie zwyciężają z powszechnym niegdyś ubóstwem, ale co jeszcze bardziej fascynujące, technologicznie zaczęły konkurować ze światowymi liderami. Prace chińskich naukowców zaczynają dominować w periodykach naukowych.
Chińscy astronauci pracują w chińskiej stacji orbitalnej, a za chwilę, śladem chińskich łazików udadzą się na Księżyc, by zbudować tam pierwszą w historii ludzkości bazę zamieszkałą przez ekipy naukowców i księżycowych górników. Chiński kapitał okazuje się być obecny w zupełnie nieoczekiwanych branżach, jak na przykład amerykański przemysł filmowy. Chiny systematycznie rozpychają się w naszej współczesności, a my o Chinach wiemy niewiele. I coraz mniej je rozumiemy. Nie rozumiemy, bo nie przyjmujemy do wiadomości, że są osobną cywilizacją, osobnym centrum kulturowym, przestrzenią rządzoną osobnymi stosunkami społecznymi, z których wywodzi się odmienny ustrój polityczny i osobny sposób zarządzania państwem.
Zebrałem w jednym miejscu najważniejsze czynniki kształtujące współczesne Chiny, a sprawiające, że nie mając o nich pojęcia, zupełnie Chin nie rozumiemy. Zebrałem je w jednym miejscu, ale można się z nimi zapoznawać w dowolnej kolejności, bo ta kolejność nie ma znaczenia. A skąd tytuł "Twierdza"? Wiem, ale nie powiem. Dowiecie się Państwo czytając niniejszą książkę.- Leszek Ślazyk
Zachód próbujący zrozumieć Chiny jest jak szkółka futbolowa, która stara się zrozumieć na czym polega gra w szachy.- Ai Weiwei
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 261
Wydanie I 2024
Projekt okładki i stron tytułowych Fahrenheit 451
Redakcja i korekta Barbara Manińska
Skład, łamanie wersji do druku, wykresy, infografiki i tabele Leszek Ślazyk i TEKST Projekt
Dyrektor wydawniczy Maciej Marchewicz
ISBN 9788366814950
Copyright © by Leszek Ślazyk Copyright © for Fronda PL, Sp. z o.o.,
WydawcaFronda PL, Sp. z o.o.ul. Łopuszańska 3202-220 Warszawatel. 22 836 54 44, 877 37 35 faks 22 877 37 34e-mail: [email protected]
www.wydawnictwofronda.pl
www.facebook.com/FrondaWydawnictwo
www.twitter.com/Wyd_Fronda
Przygotowanie wersji elektronicznejEpubeum
„Zachód próbujący zrozumieć Chiny jest jak szkółka futbolowa, która stara się zrozumieć, na czym polega gra w szachy”.
Ai Weiwei
Książka ta rodziła się długo. Bardzo długo. Gdzieś pod koniec lat dziewięćdziesiątych XX wieku zdałem sobie sprawę, że Zachód, w tym Polska, Chin nie rozumie. Nie rozumie, bo nie zna. Nie rozumie, bo…
Nie rozumiemy Chin z wielu powodów, to niezrozumienie ma charakter niemal systemowy. Od lat, dzieląc swoje życie pomiędzy Chinami a Europą, odczuwałem potrzebę wykazania cech tego niezrozumienia, dokonania swoistego remanentu, który pozwoliłby podjąć próbę wykonania kroku ku poznaniu, zrozumieniu współczesnego Państwa Środka. Niekoniecznie polubieniu go czy wpadnięciu w zachwyt, ale w objęciu choć w zarysach tego wielowymiarowego fenomenu.
Po co?
Chiny dokonały w ostatnich 40 latach niemal niemożliwego. Startując pod koniec lat siedemdziesiątych XX wieku z pozycji najludniejszego, a przy tym zrujnowanego, zacofanego, zapóźnionego pod każdym względem jednego z najbiedniejszych państw świata, wchodzą w trzecią dekadę XXI wieku jako niekwestionowana druga gospodarka w skali globu, która skutecznie zwyciężyła z powszechnym niegdyś ubóstwem, ale co jeszcze bardziej fascynujące, która technologicznie zaczęła konkurować ze światowymi liderami. Chiny znane niegdyś w Polsce z piłeczek do ping-ponga i pachnących gumek do wymazywania, dziś dominują światowe rynki smartfonów, komputerów osobistych, samochodów elektrycznych czy systemów telekomunikacyjnych. Są światowym liderem produkcji stoczniowej, posiadają najdłuższe na świecie linie szybkich kolei, największą na świecie sieć dróg i autostrad. Prace chińskich naukowców zaczynają dominować w periodykach naukowych o światowej renomie. Chińscy astronauci pracują w chińskiej stacji orbitalnej, a za chwilę, śladem chińskich łazików, udadzą się na Księżyc, by zbudować tam pierwszą w historii ludzkości bazę zamieszkaną przez ekipy naukowców i… księżycowych górników. Chiński kapitał okazuje się obecny w zupełnie nieoczekiwanych branżach, jak na przykład amerykański przemysł filmowy. Chiny zdobywają coraz większą sprawność dyplomatyczną i stają się coraz bardziej widoczne, coraz solidniej umocowane w wielu punktach na mapie świata.
Systematycznie rozpychają się w naszej współczesności, podczas gdy my o Chinach wiemy coraz mniej. I coraz mniej je rozumiemy.
Książka ta nie powstałaby nigdy. Pomysł napisania jej miał bowiem charakter owego króliczka, którego goni się dla samego pościgu. Nie powstałaby nigdy, gdyby nie rozmowa z panami Michałem Jeżewskim i Maciejem Marchewiczem. I gdyby nie ich późniejszy upór, aby piszącego te słowa przymusić do pracy.
Pierwotnie książka niniejsza miała mieć charakter wielowątkowej, rozległej rozprawy, w której znaleźć się miały i obszerne cytaty, i wielorakie odniesienia, i całe mnóstwo innych treści, które – wedle pierwotnego założenia – sprawiłyby, że nabrałaby cech dzieła wyjaśniającego bez reszty, dlaczego Chin nie rozumiemy.
W którymś momencie przedzierania się przez materiały w poszukiwaniu jakiegoś istotnego szczegółu i źródeł umożliwiających potencjalnym zainteresowanym lepsze zrozumienie znaczenia owego szczegółu, trafiło w moje ręce odłożone kiedyś na półkę, bardzo dawne wydanie książki Jorge Luisa Borgesa pod tytułem Alef. Pomogło mi ono uświadomić sobie, że niegdyś dbano o to, by treść nie przyćmiewała formy, że złożone i niejednoznaczne myśli można zawrzeć w bardzo skondensowanej postaci. Przypomniałem sobie też pewną obrazującą współczesność nową mądrość internetową, według której jeśli ktoś wyjaśnia coś zbyt zawile i zbyt długo, to znaczy, że raczej nie mówi prawdy. Bo dziś, żeby kogoś czy coś „zaorać”, wystarczy kilka prostych słów.
Dlatego właśnie oddaję Państwu do rąk książkę w tej, a nie wcześniej wymyślonej formie. Z nadzieją, że choć w części wyjaśniam, dlaczego nie rozumiemy Chin.
Książka niniejsza nie ma ambicji naukowych, nie ma też na celu – o czym wspomniałem – definitywnego i ostatecznego wyczerpania tematu. Jest w zasadzie zbiorem najważniejszych czynników determinujących nasz brak zrozumienia współczesnych Chin. Każdemu z tych czynników można poświęcić osobną publikację niebagatelnych rozmiarów. I każda z tych publikacji byłaby początkiem kolejnych. Dlatego też podkreślam i uprzedzam, że nie wgryzam się w materię, nie poddaję jej dogłębnej analizie, zamiast tego próbuję zobrazować mnogość owych czynników, zaznaczając, że nie poruszam wszystkich zagadnień. Za każdym razem, kiedy siadam, by przejrzeć to, co już napisałem, orientuję się, że powinienem poruszyć jakiś kolejny, istotny (moim zdaniem) czynnik.
Dzisiaj daję temu spokój… bo tego po prostu nie da się zrobić. Zwłaszcza w pojedynkę.
Pragnę podziękować wszystkim czytelnikom pierwszej wersji tej książki, którzy uświadomili mi, że przekazałem im sporo treści, ale w ogóle nie wyjaśniłem, dlaczego nie rozumiemy Państwa Środka. Dzięki nim dokonałem kolejnej zmiany, rezygnując z podziału na dwie części: obszernego wstępu i komentarza z wyjaśnieniami. Zebrałem w jednym miejscu najważniejsze czynniki kształtujące współczesne Chiny, a sprawiające, że nie mając o nich pojęcia, Chin po prostu nie rozumiemy. Chociaż czynniki te zebrałem w jednym miejscu, to można się z nimi zapoznawać w dowolnej kolejności, bo kolejność nie ma tu znaczenia. Podczas czytania tej książki można posłużyć się zaleceniem Marqueza zawartym we wstępie do Gry w klasy.
A skąd tytuł Tw ierdza?
Wiem, ale nie powiem. Dowiecie się Państwo czytając niniejszą książkę.
Leszek Ślazyk
Gdynia, Aix-en-Provence, styczeń 2022–grudzień 2023
Żyjemy w czasach, w których wszystko trzeba przedstawiać w sposób prosty i jednoznaczny. Opowiadając dowcip oparty na metaforze, odniesieniu, narażamy się na żenującą sytuację, w której zmuszeni będziemy tłumaczyć, dlaczego to, co powiedzieliśmy przed chwilą, powinno być śmieszne. Żyjemy w czasach, w których wiedza przegrywa z opiniami, zwłaszcza wykrzyczanymi głośno, grubymi słowami. Wszelkie problemy ulegają spłaszczeniu, niuansowanie jest domeną „słabych”, niezdolnych do oferowania rozwiązań prostych, przekazywania recept czarno-białych. Zero-jedynkowe leki na wszelkie zło.
Dlatego też na samym początku niniejszej książki wyjaśniam to, co potem zamierzam rozwinąć.
Dlaczego nie rozumiemy Chin? Bo nie rozumiemy świata, nie rozumiemy rzeczywistości, nie rozumiemy siebie w tej rzeczywistości. Żyjemy w przekonaniu, że otaczający nas dziś świat jest taki sam, jaki był trzydzieści, sto, dwieście lat temu. My, ludzie Zachodu, żyjemy w przekonaniu o swoim szczególnym miejscu w tym świecie i w tej rzeczywistości. Wszak to Europa podbiła i skolonizowała cały świat, to Zachód cały ten świat uformował, nadał mu kształt, za co świat winien mu wdzięczność i posłuszeństwo, przynajmniej w zakresie wspólnie wyznawanych wartości.
Zachód (łac. Occidentalis) patrzy na świat przez trzy zespolone ze sobą pryzmaty:
► Occydentocentryzm – Zachód jest środkiem, rdzeniem wszystkiego, co się na świecie dzieje. Zachód to kapitał, kultura, normy, poziom rozwoju, o którym marzy i do którego chciałby dążyć każdy mieszkaniec Ziemi mający to nieszczęście, że urodził się gdzieś w Borrellowskiej „dżungli”. Dlatego też Zachód przypisuje sobie rolę decydującą i determinującą kierunki procesów zachodzących w każdym zakątku świata nienależącego do ekskluzywnego klubu cywilizacji zachodniej.
► Occydentouniwersalizm – Zachód jest przekonany, że wartości, które ufundowały cywilizację zachodnią, które sprawiły, iż stał się siłą dominującą na całym świecie, które zapewniły mu globalny prymat, mają charakter uniwersalny. Prawo, normy etyczne fundowane przez chrześcijaństwo, demokracja jako jedyny słuszny model ustrojowy, liberalna gospodarka, relacja jednostki ze społeczeństwem i jednostki z władzą, powinny mieć kształt i powinny być rozumiane przez cały świat tak, jak ma to miejsce na Zachodzie.
► Occydentomesjanizm/Occydentopaternalizm – Zachód uznał, iż jest nie tylko uprawniony, ale wręcz zobligowany, by przyjąć na siebie rolę przewodnika i krzewiciela jedynie słusznych wartości pośród ludów ciemnych i cywilizacyjnie niedorozwiniętych. Postawa ta budowana i wzmacniana była co najmniej od czasów Krzysztofa Kolumba i dzisiaj ma się znakomicie. Zachód, niczym chrześcijańscy misjonarze, uważa za swój obowiązek, by uświadamiać reszcie świata, iż żyje w ciemnocie i zabobonie, że, aby wyrwać się z mroków zacofania, musi przyjąć jako swoje wartości zachodnie w pełnej rozciągłości, a potem, po pewnym czasie próby, może nawet mieć szansę wstąpić do klubu, stać się częścią owego rdzenia, wokół którego obraca się cała rzeczywistość. Ta polityczna, dyplomatyczna, gospodarcza i społeczna. Zachód, jak czasem pobłażliwy, a czasem surowy ojciec patrzy na resztę świata z pewną wyższością przypisaną roli, a wynikającą z norm ustalonych przez niego samego. Czasem chwali, czasem karci, czasem nagradza, czasem daje klapsa…
* * *
Ogląd świata poprzez te trzy pryzmaty razem, lub każdy z nich z osobna przebija się w słowach polityków zachodnich, jest też nieustannie obecny w przekazie zachodnich mediów. I wpływa na stosunek przeciętnego mieszkańca Ameryki Północnej, Europy, Australii i Nowej Zelandii do mieszkańców Ameryki Południowej, Afryki, Bliskiego Wschodu, Azji, a zwłaszcza Chin. Zwłaszcza, bo Chiny ostatnimi czasy stały się wybitnie nieskore do szanowania reguł ustalonych raz na zawsze. Co więcej, inni mieszkańcy „dżungli”* zaczęli popatrywać na Chiny jako na potencjalny wzór do naśladowania. To zaś pachnie rokoszem. Nie może tak być! Po naszym trupie.
I tak trwa już od dobrych kilku lat, z drobnymi przerwami na momenty, kiedy oczekuje się od Państwa Środka pomocy (kryzys 2008, kryzys klimatyczny, wojna na Ukrainie, sytuacja w Afganistanie…). Chiny malowane są ciemnymi barwami, ubierane w strój podstępnego, niezwykle groźnego przeciwnika, wręcz wroga. Politycy zachodni podzielają opinię, że lekarstwem na Chiny może być decoupling, tudzież derisking. Że zahamowanie rozwoju gospodarczego, a zwłaszcza technologicznego Chin pozwoli Zachodowi odzyskać przewagę. Tyle że nie jest to stanowisko podzielane przez państwa ASEAN, Bliskiego Wschodu, Afryki, Oceanii czy Ameryki Łacińskiej. Tego też nie rozumiemy. Nie rozumiejąc zaś, przypisujemy tym państwom złą wolę, a tę z kolei tłumaczymy albo niedojrzałością (kulturową, cywilizacyjną), albo brakami w obszarze wartości (wolność jednostki, stosunek władza–jednostka, brak etyki bazującej na wartościach chrześcijańskich)…
Dzięki wytężonej i konsekwentnej pracy mediów, a przy współudziale mediów społecznościowych, zaczęliśmy dzielić państwa na te dobre (oczywiście są nimi państwa zachodnie) i te złe. Wśród złych pozycję lidera nadano Chinom. Coraz częściej to, co w działaniach Zachodu uważamy za racjonalne, uzasadnione interesami, wartościami, racjami, w działaniach Chin oceniamy jako złe, wyrachowane, cyniczne. Taka interpretacja dobrze się sprzedaje politycznie w zachodnich demokracjach, ale przez Chiny i państwa z „dżungli” coraz częściej uznawana jest za stosowanie „podwójnych standardów”. I trudno z taką oceną racjonalnie dyskutować.
Nie przyjmujemy do wiadomości, że świat w połowie lat dwudziestych XXI wieku jest różny od tego, jakim był 100 lat wcześniej czy nawet przed dwoma wiekami. Wypieramy ze wszystkich sił myśl Heraklita z Efezu, który uczył, że jedynym pewnikiem, jedyną stałą w naszej rzeczywistości (życiu) jest zmiana.
Być może nieuświadomionym impulsem dla wypierania rzeczywistości jest przeczucie, coraz częściej potwierdzane różnego rodzaju zdarzeniami, że oto żyjemy w okresie wielkich zmian. I przeczuwamy, że Chiny z tymi zmianami mają jakiś związek.
Od tego, czy z faktem następujących zmian się pogodzimy i we właściwy sposób nań zareagujemy, czy też będziemy uparcie obstawali przy occydentocentryzmie, occydentouniwersalizmie i occydentopaternalizmie, zależy nasza przyszłość.
To nasze być albo nie być.
Dlaczego nie rozumiemy Chin? Bo nie uważamy, żeby miało to jakieś znaczenie. Bo z wcześniej wymienionych trzech powodów uznajemy za oczywiste, że to Chiny powinny rozumieć nas. A co za tym idzie, powinny zrozumieć naszą „naturalną” pozycję w relacjach z Chinami, w relacjach z innymi, niezachodnimi częściami świata. Nie rozumiemy, bo nie przyjmujemy do wiadomości odmienności Chin. Jak i tego, że są osobną cywilizacją, osobnym centrum kulturowym, regionem kształtowanym przez różne od naszych doświadczenia historyczne, przestrzenią rządzoną poprzez specyficzne dla siebie stosunki społeczne, z których wywodzi się odmienny ustrój polityczny i sposób zarządzania państwem.
O tych odmiennościach (a przynajmniej większości z nich) – w dalszej części książki. Każda z tych odmienności może być przestrzenią do głębokich studiów. Sam nie mając fizycznych możliwości (czas, czas, czas) ani odpowiednich kompetencji, by się im poświęcić – serdecznie PT Czytelników do takowych studiów zachęcam.
Jeszcze dożyjemy czasów, kiedy wiedza będzie miała znów wartość większą niż opinia.
Jak stare są Chiny? Nie ma na to pytanie jasnej odpowiedzi, a wywołuje ono od lat gorące spory historyków, archeologów, czasem również polityków. Historia Chin jako państwa władanego przez kolejne dynastie to wedle jednych niemal 5000 lat, od początków legendarnej dynastii Xia, której założycielem miał być Żółty Cesarz, Huang Di (mający panować w latach 2697–2597 p.n.e., lub 2674–2575 p.n.e.), zaliczany do Trzech Dostojnych i Pięciu Cesarzy, a uważany w tradycji za wynalazcę pisma, astronomii, matematyki, medycyny, pierwszego kalendarza, kompasu i koła garncarskiego. To Huang Di miał ustalić obowiązujący w całym ówczesnym państwie rozstaw kół w wozach ciągniętych przez woły i konie, co pozwoliło na budowanie odpowiednio szerokich dróg i mostów. Huang Di jest uważany za autora dzieła Huángdì Nèijīng / 黄帝内經 / Kanony medycyny wewnętrznej Żółtego Cesarza, które składa się z dwóch ksiąg:
► Sùwèn / 素問 / Księga pytań podstawowych i
► Língshū / 靈樞 / Oś żywotności
opisujących: anatomię, fizjologię, patologię, sposoby diagnozowania i leczenia, a także profilaktykę, czyli medycynę zapobiegawczą, która w późniejszych wiekach stała się jedną z najistotniejszych w chińskiej medycynie tradycyjnej.
Małżonkę Żółtego Cesarza, Leizu (嫘祖), czczono jako boginię piorunów, to ona miała nauczyć Chińczyków jak hodować jedwabniki, jak nawijać jedwabną nić na szpule, to ona zrobiła pierwszy parasol, który chronił zarówno przed deszczem, jak i przed piekącymi promieniami słońca.
* * *
Wedle innych Chiny są o tysiąc lat młodsze. Ich początkiem ma być utworzenie silnego ośrodka władzy przez założycieli dynastii Shang około 1600 roku p.n.e., co miało mieć miejsce… po pokonaniu ostatniego, niezwykle okrutnego i nieudolnego potomka Żółtego Cesarza. Dynastia Shang przez lata funkcjonowała jako mit, legenda, podobnie jak dynasta Xia, do czasu odkrycia w Anyang, w prowincji Henan, pozostałości stolicy państwa Shangów, miasta Yin. A wszystko dzięki „smoczym kościom” i wyrytym na nich inskrypcjom.
Dynastia Xia pozostaje legendą, ale jej koniec uznawany jest za początek okresu Shang, a jej założyciel Żółty Cesarz uznawany był od zarania za władcę o cechach boskich. To on stał się w Chinach archetypem władcy, osoby, która uzyskała „mandat niebios” uprawniający do sprawowania władzy. Mandat, który cesarz mógł utracić wtedy, gdy nie wypełniał należycie swoich powinności wobec poddanych, gdy przestawał ich chronić przed wrogami, głodem, nieszczęściami.
Bez względu na to, czy uznamy, że historia Chin zaczyna się wraz z ukonstytuowaniem się dynastii Xia, czy też dynastii Shang przyznać musimy, że historia ta jest niezwykle długa, pełna postaci wielkich i podłych, a zrozumieć musimy, że jest ona wciąż żywa dzisiaj. Tysiące lat historii Chin żyje choćby w piśmie stosowanym przez Chińczyków współcześnie. Oczywiście znaki zapisywane dziś przez chińskich urzędników różnią się ogromnie od tych rytych na „smoczych kościach”, ale te dzisiejsze są kontynuacją tamtych. Chińczycy mają do dyspozycji ponad 80 tysięcy znaków. Niektórych z nich użyto tylko raz, ale w wypadku wielu wiadomo, kto je stworzył i dlaczego. Od wieków sztuka stawiania znaków, kaligrafia, należy do najbardziej wysublimowanych i cenionych umiejętności w Chinach. To sztuka. Dla nas zupełnie niezrozumiała, a będąca doskonałym przykładem abstrakcyjnej estetyki, która rodziła się w Chinach, odpowiednik europejskiego realizmu, dosłowności i dosadności, które w naszej kulturze pozwalają odróżnić rzemieślnika od artysty.
Historia Chin jest niezwykle długa i niezwykle złożona. Wielu historyków uważa, że nie można traktować jej jako historii Chin w dzisiejszym ich znaczeniu, formie, kontekście. Wielu uważa, że to ciąg wzlotów i upadków państwowości, dla których wspólnym mianownikiem jest określona przestrzeń geograficzna. Zwłaszcza wziąwszy pod uwagę, że wiele z owych bytów albo odżegnywało się od Chin, albo tworzonych było wskutek najazdów sił zewnętrznych na Chiny. Osobiście z tą opinią się zgadzam, jednocześnie jej się przeciwstawiając. Wymyślona wcześniej, a wykrystalizowana w wieku XIX idea narodu potrzebuje mitu. Przywódcy dzisiejszych Chin, jak wcześniejsi cesarze, potrzebowali potwierdzenia ciągłości, chcieli być postrzegani jako legalni następcy wcześniejszych władców, obdarowani „mandatem niebios”. Dzisiejsi przywódcy Chin (jak chociażby niegdysiejsi przywódcy PRL-u, którzy podkreślali wszelkimi sposobami, że władza przez nich sprawowana to continuum, że Polska Ludowa wywodzi się wprost od legendarnego przecież Mieszka I i historycznych Piastów) dbają o prace badawcze potwierdzające istnienie Shangów, Xia i ludów zamieszkujących tereny dzisiejszych Chin na wieki przed tym, zanim pojawił się tu pierwszy władca, pierwszy król, pierwszy cesarz. My dziś w Polsce uznajemy za polski Wrocław i Szczecin, tak jak przeciętny Chińczyk uznaje za chińskie Urumqi czy Lhasę.
Historia Chin jest długa, a żeby ją zobrazować, warto posłużyć się najprostszym środkiem, czyli chronologicznym zestawieniem chińskich dynastii (patrz tabela na s. 28–29).
* * *
Zestawiwszy te dynastie jedna po drugiej, wyobraźmy sobie (podkreślam: wyobraźmy sobie) współczesny Egipt, gdzie obowiązuje pismo będące kolejną modyfikacją hieroglifów z czasów faraonów, gdzie wciąż swobodnie praktykują wyznawcy boga Ra, gdzie grzebie się zmarłych zgodnie z obyczajem z czasów któregoś z Tutenchamonów, gdzie w szkołach dzieci uczą się poezji z czasów, gdy budowano piramidy, a na medycznych uczelniach wyższych uczy się studentów stosowania leków i zabiegów wedle prawideł sprzed kilku tysięcy lat. Prawideł potwierdzonych nowoczesnymi badaniami laboratoryjnymi i Nagrodą Nobla.
Takie właśnie są w pewnym ujęciu współczesne Chiny. Współczesne, głęboko zanurzone w przeszłości, nowe, ale zarazem skonstruowane przez setki wcześniejszych pokoleń.
Określenie „w pewnym” jest o tyle zasadne, że nie da się objąć jednoznacznym, uniwersalnym opisem państwa o historii liczącej tysiące lat, o powierzchni kontynentu i o populacji ponad 1 miliarda 400 milionów ludzi. Trzeba zatem ten fenomen ująć bardziej ogólnie, poprzez uśrednienie i sprowadzenie do wspólnego mianownika.
Uogólnienie nie zmienia faktu, że współczesne Chiny kształtowane są przez ich długą historię, podobnie jak kształtowany jest przez nią współczesny Chińczyk i jego stosunek do siebie, do innych, do władzy, do religii (transcendencji) itd., itp.
Jednak zanim o współczesnych Chinach, wróćmy jeszcze do historii i kilku istotnych jej elementów, które złożyły się na wypadkową chińskiej teraźniejszości.
Konfucjusz (孔子 / 孔夫子), dosłownie „Mistrz Kong”, miał się urodzić w roku 551 p.n.e. w Qufu, a zmarł ponoć w roku 479 p.n.e. tamże. Żył w Okresie Wiosen i Jesieni, a jest postacią poniekąd analogiczną do Sokratesa. Podobnie jak ten grecki filozof Konfucjusz nie pozostawił po sobie własnoręcznie spisanych dzieł, a jego nauczanie zebrano w księdze Dialogi konfucjańskie. Uczniowie Konfucjusza, odwołując się i powołując na myśli Mistrza Konga, stworzyli podwaliny myśli filozoficznej będącej fundamentem cywilizacji chińskiej.
* * *
Okres Wiosen i Jesieni był niezwykle burzliwy, wiązał się ze stopniowym osłabianiem władzy królewskiej, mnożeniem się sił chcących obalić dom panujący, a zarazem zbrojnie ze sobą konkurujących. Konfucjusz miał się urodzić jako syn zubożałego potomka rodu Shang. Jego ojciec zmarł, gdy Konfucjusz miał trzy lata. W wieku lat 15 podjął pracę, by utrzymać siebie i matkę. W wieku lat 19, dzięki niezwykłym talentom, a zwłaszcza łatwości przyswajania klasycznych tekstów i poruszania się w ich treści, rozpoczął swoją karierę urzędniczą.
W 530 roku p.n.e. założył wedle tradycji szkołę, w której uczono pisma, zasad zachowania się i wiedzy ogólnej. Kiedy w państwie Lu wybuchł bunt, zbiegł do sąsiedniego państwa Qi, a po zakończeniu buntu powrócił do Lu, gdzie stał się z czasem najbliższym doradcą aktualnego władcy.
Lata
Era
Epoki i dynastie
Stolice
Cechy szczególne
2100–1600 p.n.e
Chiny starożytne
dynastia Xia (legendarna)
Luoyang
Dengfeng
Zhengzhou
pierwsza w chińskiej historiografii, czasem wiązana z kulturą Erlitou (epoka brązu)
1766–1122 p.n.e.
dynastia Shang (pierwsza historyczna, jej istnienie zostało potwierdzone badaniami archeologicznymi)
Anyang
Pierwsza dynastia, której istnienie potwierdzono artefaktami
1122–256 p.n.e.
dynastia Zhou
Xi’an
Luoyang
Czas działania Konfucjusza, narodziny konfucjanizmu
1122–770 p.n.e.
Chiny imperialne (cesarskie)
dynastia ZachodniaZhou
770–256 p.n.e.
dynastia WschodniaZhou
722–481 p.n.e.
Epoka Wiosen i Jesieni
453–221 p.n.e.
Epoka Walczących Królestw
221–207 p.n.e.
dynastia Qin
Xi’an
Pierwsze zjednoczenie państwa władanego przez cesarza z mandatu niebios
206 p.n.e.–220 n.e.
dynastia Han
Xi’an
Luoyang
Wasalizacja kolejnych sąsiadów, utworzenie Jedwabnego Szlaku.
Wzrost znaczenia dworu cesarskiego i roli eunuchów. Tarcia na dworze doprowadzają do upadku dynastii
206 p.n.e.–9 n.e.
dynastia Zachodnia (Wcześniejsza) Han
9–23
uzurpacja Wang Manga (dynastia Xin)
25–220
dynastia Wschodnia (Późniejsza) Han
220–265
Epoka Trzech Królestw
Luoyang
Chengdu
Nanjing
Okres częstych zmian reżimów, walk pomiędzy królestwami, najazdy ludów koczowniczych, powstawanie i upadek licznych królestw, wojen domowych, spisków i walk frakcji dworskich
220–265
królestwo Wei
221–263
królestwo Shu
222–280
królestwo Wu
265–420
dynastia Jin
420–589
Epoka Dynastii Południowych i Północnych
Względnie stabilny podział na dwa obszary (północny i południowy), okres dużego rozwoju kulturalnego, w szczególności wpływów buddyjskich
589–618
Chiny imperialne (cesarskie)
dynastia Sui
Xi’an
Luoyang
Zjednoczenie Chin po okresie rozbicia trwającego od upadku dynastii Han
618–907
dynastia Tang
Xi’an
Luoyang
Najświetniejszy okres dawnej kultury chińskiej, złoty wiek kosmopolitycznej kultury Państwa Środka, z krótkim incydentem rządów Wu Zetian, pierwszej i jedynej kobiety bezpośrednio (a nie np. jako regentka) rządzącej Chinami
907–960
Epoka Pięciu Dynastii i Dziesięciu Królestw
Okres politycznych wstrząsów i podziałów
960–1279
dynastia Song
Keifeng
Yingtian
Yangzhou
Nanjing
Lin’an
Rozkwit technologii, nauki, filozofii, matematyki i inżynierii; wynalezienie druku, kompasu, czarnego prochu; wprowadzenie pierwszych na świecie banknotów; ustanowienie stałej marynarki wojennej;
1279–1368
dynastia Yuan (mongolska)
Pekin (Beijing)
Okres panowania pierwszej cudzoziemskiej (mongolskiej) dynastii, która zawładnęła całymi Chinami; Mongołowie stopniowo przyjęli wiele chińskich wzorców kulturowych i biurokratycznych;
1368–1644
dynastia Ming
Nanjing
Pekin (Beijing)
Ostatnia cesarska dynastia Chin rządzona przez Chińczyków Han, stanowiących największą grupę etniczną w Chinach;
1644–1911
dynastia Qing (mandżurska)
Pekin (Beijing)
Ostatnia dynastia cesarska Chin, nazywana też dynastią mandżurską; władcy z tej dynastii wywodzili się z mandżurskiego klanu Aisin Gioro
1911–1949
Chiny republikańskie
Republika Chińska
Pekin (Beijing)
Wuhan
Nanjing
Suwerenne państwo o ustroju republikańskim (formalnie) założone 1 stycznia 1912 r. podczas rewolucji Xinhai, powstania przeciwko mandżurskiej dynastii Qing.
od 1949
Chiny Ludowe (współczesne)
Chińska Republika Ludowa
Pekin (Beijing)
Republika ludowa proklamowana przez Mao Zedonga 1 października 1949 roku po uzyskaniu nieodwracalnej przewagi w wojnie domowej z siłami Kuomintangu (Republiki Chińskiej)
Swoje reformy państwa Lu Konfucjusz rozpoczął od uproszczenia systemu podatkowego i obniżenia wysokości danin. Był bowiem zwolennikiem niskich podatków. Konfucjusz postulował powierzenie przywództwa „ludziom szlachetnym i uczonym”, bez względu na ich pochodzenie. Dzięki temu postulatowi jego uczniowie zaczęli zajmować wysokie stanowiska w rządzie Lu. Reformy uderzające w możnych doprowadziły do kolejnego buntu, Konfucjusz opuścił Lu wraz z kilkoma uczniami i przez kilkanaście lat (w zależności od źródła od 12 do 14) wędrował przez ościenne państwa poszukując sposobności objęcia urzędu na którymś z dworów. Przez wzgląd na wrodzoną wyniosłość i brak instynktu politycznego nie znajdował u ówczesnych władców zrozumienia, przymierał więc często głodem. Ostatecznie, po powrocie do Lu w 483 roku p.n.e., przyjął posadę nauczyciela. Jako nauczyciel miał pracować do śmierci, którą jego uczniowie (ich liczba waha się – znów w zależności od źródła – od kilkudziesięciu do trzech tysięcy) mieli opłakiwać całymi latami. Uważany za jego najwierniejszego ucznia Zigong głosił, że „od początku ludzkości aż do dziś nie było człowieka równego Konfucjuszowi”.
Opracowanie Leszek Ślazyk
Konfucjusz, czego dowiadujemy się z Dialogów konfucjańskich, zajmował się zagadnieniami etycznymi, społecznymi, a nawet politycznymi. Stał na straży szeroko pojętej tradycji. Nauczał użyteczności dla państwa i społeczeństwa.
Uważał, iż istota rzeczy tworzona jest przez jej „nazwanie”, które do tej rzeczy się odnosi. Rzeczy powinny pozostawać w zgodzie (harmonii) z tak konstruowaną idealną istotą – rzeczywistość powinna odpowiadać nazwie ją określającej. Z wszelkiej nazwy, określającej stosunki społeczne, wynikają konkretne obowiązki i odpowiedzialności. Władca, minister, ojciec czy syn są osobami, które muszą wypełniać obowiązki wynikające z „nazwania”.
Konfucjusz, kontestując swoją współczesność, miał zakładać, że stabilność społeczeństwa wynika z wierności podstawowym cnotom, czyli humanitarności („Nie czyń innym, czego dla siebie nie pragniesz”), praworządności, poprawności, mądrości i lojalności. Cnoty te zaś realizują się w Pięciu Powinnościach, fundamentalnych relacjach społecznych:
► syna wobec ojca
► poddanego wobec władcy
► żony wobec męża
► młodszego brata wobec starszego
► przyjaciół wobec siebie wzajemnie.
Moralność jednostki i rodzina, pełniąca w społeczeństwie rolę podstawową, były wedle Konfucjusza fundamentem i gwarantem stabilności państwa.
Niebagatelną rolę w formowaniu ładu społecznego Konfucjusz przypisywał wykształceniu obejmującemu również kwestie „ducha i serca”.
Uważał, że zmysł moralny człowieka jest odpowiednikiem kosmicznego porządku, harmonii natury. Jednocześnie w swoich naukach nie odwoływał się do sił nadprzyrodzonych, nie twierdził, że mają one jakieś boskie źródło, że inspirowane są przez siły wyższe, z którymi kontakt byłby niemożliwy dla innych ludzi. Do religii miał stosunek zdystansowany, nieufny, widział w niej niebezpieczny zabobon zagrażający harmonii.
Konfucjanizm rozwijany najpierw przez uczniów Konfucjusza, a później przez filozofów i komentatorów inspirujących się naukami Mistrza Kong, nie jest religią, ale systemem etycznym, drogą, dzięki której można stać się dobrym, społecznie wartościowym człowiekiem.
Tradycja przypisuje Konfucjuszowi zredagowanie wielu klasycznych ksiąg, które składają się na tzw. klasykę konfucjańską, do której należą:
► Pięcioksiąg konfucjański (do którego należy Księga przemian) oraz
► Czteroksiąg konfucjański (w którego skład wchodzi też Księga Mencjusza).
Dziś przeważa jednak przekonanie, że żadne z tych dzieł nie zostało przez niego stworzone, a najbliższe filozofii samego Konfucjusza są Dialogi konfucjańskie, które stały się podstawą do stworzenia powyższych wieloksięgów, zarówno na bazie dzieł starszych (Księga przemian) czy późniejszych (Księga Mencjusza).
Istotne jest jednak to, co się stało po śmierci Konfucjusza.
Mistrz Kong jako polityk i reformator poniósł za życia porażkę, jednak jego koncepcja świata, człowieka jako istoty społecznej, jak i organizacji społeczeństwa znalazła wielu zwolenników, którzy te idee rozpropagowali w całych Chinach. W II wieku n.e. konfucjanizm został uznany w Chinach za ideologię państwową, a Konfucjusza uhonorowano tytułem Największego Mędrca-Nauczyciela.
W roku 555 na mocy cesarskiego dekretu rozpoczęto budowę świątyni ku czci Konfucjusza w każdym mieście, które było siedzibą władz okręgu.
Od 637 roku jego wizerunek zaczęto umieszczać w chińskich szkołach.
Za panowania dynastii Tang do tytułu Największego Mędrca-Nauczyciela dodano tytuły Najwyższego Mistrza (665), honorowy tytuł królewski (739), a także Pierwszego Świętego (1013).
W czasach dynastii Song nadano mu honorowy tytuł cesarski (1048).
Dynastie Yuan i Ming powiększyły listę honorowych tytułów filozofa o miano Wielkiego Nauczyciela Narodu oraz Najdoskonalszego, Najprzenikliwszego i Najcnotliwszego Nauczyciela.
Z początkiem XXI wieku Konfucjusz stał się oficjalnym patronem przebudowy społeczeństwa Chińskiej Republiki Ludowej. W swojej koncepcji „harmonii społecznej” do Konfucjusza wprost odnosił się sekretarz generalny KPCh Hu Jintao, a w tym samym czasie zaczęto uruchamiać kolejne Instytuty Konfucjusza – sieć organizacji non-profit, których celem jest propagowanie języka chińskiego i chińskiej kultury na świecie.
* To odwołanie do wypowiedzi Josepa Borella, szefa dyplomacji UE, który 13 października 2022 r., podczas przemówienia inauguracyjnego w nowo utworzonej Europejskiej Akademii Dyplomatycznej w Brugii w Belgii powiedział: „Europa to ogród, ale większość reszty świata to dżungla, a dżungla może zaatakować ogród. Ponieważ dżungla ma dużą zdolność wzrostu, mur nigdy nie będzie wystarczająco wysoki, aby chronić ogród. Ogrodnicy muszą udać się do dżungli. Europejczycy muszą być bardziej zaangażowani w sprawy reszty świata. W przeciwnym razie reszta świata zaatakuje nas różnymi sposobami i środkami”.