Ty jesteś moją zgubą. Śladami nauczania ks. Gabriele Amortha - s. Angela Musolesi - ebook

Ty jesteś moją zgubą. Śladami nauczania ks. Gabriele Amortha ebook

s. Angela Musolesi

0,0
29,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Gubisz mi ich wszystkich, jesteś moją zgubą!”

wykrzyknął wielokrotnie Szatan w trakcie

posługi s. Angeli Musolesi.

Ksiądz Amorth (1925–2016) przez wiele lat był oficjalnym egzorcystą Watykanu i diecezji rzymskiej, a także założycielem i wieloletnim przewodniczącym Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów. Jego nauczanie stanowi cenną pomoc w walce duchowej zarówno dla egzorcystów i posługujących modlitwą uwolnienia i uzdrowienia, jak i dla osób dręczonych demonicznie oraz ich bliskich.

Siostra Angela, która przez 28 lat współpracowała z ks. Gabriele, w swojej najnowszej książce przeprowadza nas przez tajemnice walki z siłami ciemności, odwołując się do nauczania ks. Amortha oraz doświadczenia swojej posługi. Autorka chce „zanosić radość Bożą jak największej liczbie osób”. Podkreśla, że tylko pełne zaufanie w moc Chrystusa Zmartwychwstałego i Jego współczującą miłość daje nadzieję na zwycięstwo nad osobowym złem. W tej duchowej walce naszą wielką pomocą i wspomożycielką jest Matka Boża – szczególnie gdy poświęcimy się Jej Niepokalanemu Sercu.

Z książki dowiemy się:

• Jakie mogą być przyczyny opętania.

• Jak przeciwdziałać atakom demonicznym.

• W jaki sposób uwalniać siebie i innych od działania złego ducha.

Ta książka to drogowskaz dla tych, którzy szukają światła w mroku, i inspiracja dla tych, którzy chcą odnaleźć siłę w modlitwie.

s. Angela Musolesi

tercjarka franciszkańska, była prawniczka, autorka i współautorka książek z dziedziny duchowości, m.in. Egzorcysta Watykanu, On żyje!, Z Jezusem pokonać złego ducha; członkini Papieskiej Międzynarodowej Akademii Mariologicznej; założycielka stowarzyszenia „Dzieci Światłości” („I fi gli della Luce”, www.ifi glidellaluce.it), które służy wsparciem duchowym i materialnym osobom najbardziej uciemiężonym; przez wiele lat współpracowała ze słynnym egzorcystą ks. Gabriele Amorthem.

Toczymy wojnę. Wiem o tym dobrze, przekonałam się o tym naocznie i duchowo. Dlatego też, jako córka Stwórcy całego wszechświata, pragnę ukazywać moc Boga i Jego władzę na ziemi, Jego panowanie: Omnia instaurare in Christo (Wszystko odnowić w Chrystusie).

s. Angela Musolesi

My, chrześcijanie, staliśmy się spadkobiercami wielkiego zwycięstwa: „zwyciężyliście (…), ponieważ większy jest Ten, który w was jest, od tego, który jest w świecie” (1 J 4, 4).

Ileż razy, gdy uświadamiamy sobie kolejne absurdy współczesnego życia, mówimy, że „świat oszalał”. Istnieje wszak pewien rodzaj szaleństwa, który ma przyczyny nie medyczne, ale duchowe. W obliczu utraty zdrowego rozsądku, co obserwujemy w tak wielu dziedzinach życia, potrzebujemy zwrócić się do Jezusa: „Przyszli do Jezusa i zastali człowieka, z którego wyszły złe duchy, ubranego i przy zdrowych zmysłach, siedzącego u nóg Jezusa” (Łk 8, 35).

W ten sposób nasze dziedzictwo, wielkie zwycięstwo, może objawić się w życiu: „Syn Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła diabła”.

ks. prof. Andrzej Siemieniewski

biskup legnicki

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 274

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Originally published under the title

Angela Musolesi, Tu sei la mia rovina. Seguendo gli insegnamenti di don Gabriele Amorth, con un contributo di don Roberto Liani, © 2023 Edizioni Cantagalli S.r.l., Siena – Italia

Copyright © for the Polish translation by Wydawnictwo Esprit 2024

Copyright © for this edition by Wydawnictwo Esprit 2024

All rights reserved

Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym.

Projekt okładki: © Eliza Luty

Materiały okładkowe: fot. Michele Palazzi/Contrasto/East News

Redakcja: Agnieszka Zielińska

Korekta: Krystyna Stobierska

ISBN 978-83-68144-46-8

Wydanie I, Kraków 2024

Wydawnictwo Esprit sp. z o.o.

ul. Władysława Siwka 27a, 31-588 Kraków

tel./fax 12 267 05 69, 12 264 37 09, 12 264 37 19

e-mail: [email protected]

[email protected]

[email protected]

Księgarnia internetowa: www.esprit.com.pl

Przedmowa

ks. prof. Andrzej Siemieniewski Biskup legnicki (Polska)

My, chrześcijanie, staliśmy się spadkobiercami wielkiego zwycięstwa: „zwyciężyliście (…), ponieważ większy jest Ten, który w was jest, od tego, który jest w świecie” (1 J 4, 4). To zwycięstwo nie przychodzi dzięki naszym wyjątkowym umiejętnościom ani też nie przez to, jakobyśmy mieli okazać się lepszymi od innych. Odnosimy je wtedy, gdy przyjmiemy Jezusa jako naszego Pana i Zbawiciela. A wraz z naszym Zbawicielem przychodzi Duch Pocieszyciel, aby dopełnić dzieła uwolnienia: „On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. (…) o sądzie – bo władca tego świata został już osądzony” (J 16, 8–11).

Wielki rosyjski pisarz Fiodor Dostojewski rozpoczyna swoją powieść Biesy (z ros. diabły, demony) od sceny z Pisma Świętego opisującej uwolnienie opętanego (Łk 8, 26–39). W 1870 roku wyjaśnił, dlaczego wybrał właśnie ten konkretny tekst biblijny, następującymi słowami: „Złe duchy wyszły z rosyjskiego człowieka i weszły w stado świń, czyli w rewolucjonistów takich jak Siergiej Nieczajew czy Serno-Sołowiewicz i innych. A te utonęły lub bez wątpienia potoną, natomiast człowiek wyzwolony, z którego wyszły złe duchy, zasiada u stóp Jezusa. Właśnie tak miało się stać”1.

Taki jest bowiem zamiar Boga, aby odnowić Boże pochodzenie człowieka oraz umocnić poczucie jego godności. Ewangelia według św. Łukasza stawia przed nami tę niezwykłą ikonę, wymalowaną nie pędzlem, lecz słowami: historię uwolnienia od złego ducha.

Ileż razy, gdy uświadamiamy sobie kolejne absurdy współczesnego życia, mówimy, że „świat oszalał”. Istnieje wszak pewien rodzaj szaleństwa, który ma przyczyny nie medyczne, ale duchowe. W obliczu utraty zdrowego rozsądku, co obserwujemy w tak wielu dziedzinach życia, potrzebujemy zwrócić się do Jezusa: „Przyszli do Jezusa i zastali człowieka, z którego wyszły złe duchy, ubranego i przy zdrowych zmysłach, siedzącego u nóg Jezusa” (Łk 8, 35). W ten sposób nasze dziedzictwo, wielkie zwycięstwo, może objawić się w życiu: „Syn Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła diabła” (1 J 3, 8).

Wstęp autorki

Zdaję sobie sprawę, że nie jako pierwsza odwołuję się do myśli ks. Gabriele Amortha, najbardziej znanego egzorcysty na świecie, który zwalczał złego ducha również poprzez publikację swoich książek w czterdziestu różnych krajach świata i w dwudziestu dziewięciu językach. Taka towarzysząca obecność człowieka wielce zasłużonego w tej dziedzinie zawsze stanowi ogromne wsparcie, gdy poruszamy się ścieżką często kwestionowaną i mało uczęszczaną. Co prawda zawodowo nie zajmowałam się teologią ani biblistyką, tylko prawem, ale współpracowałam z ks. Amorthem przez ponad dwadzieścia osiem lat, ceniąc go za jego wielką kulturę i człowieczeństwo. Na stronach tej książki, którą dedykuję pamięci ks. Amortha, opowiem przede wszystkim o metodologii, która opiera się na jego nauczaniu i została przez niego dopuszczona do stosowania w praktyce, z niekiedy niezwykłymi rezultatami, które mogą przynieść znaczną poprawę sytuacji wielu osób bezpośrednio zainteresowanych oraz ich bliskich.

Jak pisze św. Paweł: „nikt zaś z nas nie żyje dla siebie” (Rz 14, 7). Oczywiście z tego względu, że wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Ojca: jeśli odmówimy pełnienia woli Bożej, to nasze zaniechanie i cierpienie naszego współbrata odbiją się potem na każdym z nas. Na nas samych in primis (przede wszystkim), ale też na całej ludzkości, dlatego tak czy inaczej powinniśmy wspierać się wzajemnie poprzez oczyszczanie naszej duszy. Ksiądz Amorth zawsze wykluczał wszelkie niedbalstwo i powierzchowność. Z całą pewnością nikt, kto postępował według jego rad, na sądzie ostatecznym na koniec swojego życia nie zostanie oskarżony o zaniechanie, czyli o to, że nie zrealizował w życiu tego, co mógł i powinien uczynić.

Bóg jest radością, pamiętajmy o tym nieustannie. A także pragnie, żebyśmy dawali sobie wzajemnie tę radość. Dlatego na przekór wszelkim lękom i ignorancji rozszerzajmy królestwo Boże na ziemi, uzdrawiając i uwalniając, zarówno nas samych, jak i naszych bliskich, przyjaciół i krewnych, a także naszych „nieprzyjaciół” i tych wszystkich, którzy zostali nam powierzeni. Jeśli Bóg jest z nami, któż może być przeciwko nam?

Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą (…). Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie.

(Mk 16, 17–18)

ROZDZIAŁ 1„Gubisz mi ich wszystkich”

„Gubisz mi ich wszystkich, jesteś moją zgubą!” – wykrzyknął wielokrotnie Szatan. To ten jeden jedyny raz, kiedy stwierdził coś, co było przeze mnie mile widziane. Jak widać, pracuję nad tym, aby jak najbardziej dać mu się we znaki.

Wszak to nam przypada rola zwycięzców, a nie wiemy o tym. Mamy w naszym arsenale potężną broń miłości Bożej, ale nie umiemy z niej korzystać. Marnujemy i wybielamy Ewangelię, przez co umniejszamy jej moc i stajemy się niezdolni do tego, aby brać ją poważnie pod rozwagę. A przecież Misericordia Domini – Miłosierdzie Boże – obdarza nas wciąż taką samą miłością jak pierwszego dnia. Niech więc podniesie rękę ten, kto może to samo powiedzieć o swojej miłości do kobiety (nie matki) lub do mężczyzny (nie ojca).

Wiara chrześcijańska, a szczególnie rzymskokatolicka, daje nam wiele możliwości, aby uwalniać od działania złego ducha, ale do tego koniecznie trzeba się zapoznać ze sposobami jego oddziaływania. Wyjaśniają to liczne książki różnych światłych teologów, a także szeroko to opisywał ks. Amorth. Jednak niniejsza książka stawia sobie inny cel: chciałabym zanosić radość Bożą jak największej liczbie osób, wyjaśniając przede wszystkim, w jaki sposób uwalniać siebie i innych od działania złego ducha, tak aby wszyscy mogli to czynić z dobrym skutkiem. W tym celu przytoczę konkretne przykłady z życia obrazujące działanie złego ducha, aby uniemożliwić dalsze szerzenie się zła, a także przedstawię, w jaki sposób doświadczenia zdobyte w praktyce nauczyły nas przeciwstawiać się jego przebiegłości.

Zły duch atakuje każdego z nas, osacza nas, aby przeszkodzić nam we wzrastaniu w oczach Bożych. Bombarduje nasz umysł kłamstwami, żeby zniszczyć fundamenty naszej wiary, a także dzieła Króla Niebieskiego w naszych rodzinach, we wspólnotach oraz w naszych współbraciach. Diabeł rozsiewa swoją truciznę na każdym kroku, gdzie tylko spojrzymy, czy to w mediach, czy w szkołach, a czasem nawet w Kościele. Stara się nas zniszczyć i wypaczyć obraz Boga, który nosimy w sobie, żeby ostatecznie zrównać nas z sobą. Dąży do tego, abyśmy porzucili naszą najważniejszą i decydującą misję, do której zostaliśmy powołani, a tym samym chce zniszczyć nasz rozum, zwodząc nas złudnymi obietnicami pozornego dobra. Powinniśmy wyswobodzić się z tych jego ciemności, aby na nowo ujrzeć światło. My wszyscy.

To nieustannie wiszące nad nami zagrożenie utrzymuje nas w czujności, abyśmy stali na straży i czuwali w oczekiwaniu na uwolnienie. Jednakże w przedłużających się atakach i walkach duchowych kryje się pułapka, że poddamy się przygnębieniu i zniechęceniu. Powinniśmy się przekonać, że właśnie wtedy możemy wiele osiągnąć, jeśli pozostaniemy zjednoczeni pod dyrektywami Chrystusa i Kościoła, aby zmienić nasz stan czy sytuację osobistą. Nie łudźmy się, że możemy być z Chrystusem, nie będąc w Kościele. Ksiądz Amorth przypominał często, że nigdy nie słyszał, by diabeł mówił, że nie wierzy w Boga albo że nie uznaje Jezusa za zwycięzcę piekła. Natomiast to, czego legiony demonów rzeczywiście nie uznają, to autorytet Jezusa w tym, że ustanowił Kościół, żeby Go reprezentował na ziemi. Kościół należy kochać, niezależnie od jego niedoskonałości i grzeszności niektórych duchownych, a nawet od ich uchybień w zanoszeniu pocieszenia, które Jezus ofiarował nam w swoim przykazaniu miłości.

Niestety niektórzy księża stawiają dodatkowe przeszkody osobom potrzebującym uwolnienia przez to, że nie wierzą w ich słowa i odmawiają swojej pomocy. Jednak fakt, że w seminariach nie porusza się wystarczająco tematu działania złego ducha w świecie, nie zwalnia nas z odpowiedzialności. Można przecież czerpać tę wiedzę chociażby z książek ks. Amortha oraz z jego doświadczeń rozpowszechnianych przez różne środki masowego przekazu, a także korzystać ze świadectw innych kompetentnych egzorcystów i grup charyzmatycznych. Przede wszystkim jednak mamy do dyspozycji Ewangelię. Chyba że ktoś rzeczywiście uważa, że legiony złych duchów nękające opętanego z Gerazy to nikt inny jak tylko legioniści rzymscy obozujący w pobliżu tego miasta, jak to pewien znamienity dostojnik wyjaśnił swoim wiernym (oto przykład, do jakich odstępstw od wiary może doprowadzić przesadna kultura).

Modlitwy nigdy nie wolno nikomu odmówić. Ksiądz Amorth często przypominał: „Jeśli komuś potrzeba modlitwy, to dobrze; modlitwa jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła”. Z tego powodu zawsze hojnie udzielał egzorcyzmów i modlitwy o uwolnienie. Czasem wystarczy piętnaście minut modlitwy uwolnienia, aby przynieść komuś wielką ulgę. Oczywiście pod warunkiem, że modlitwę prowadzi się tak, jak Bóg przykazał. Nie ma sensu odmawiać jej bez zaangażowania i wigoru, jakbyśmy recytowali jakiś wiersz. Diabeł i legiony demonów odstępują dopiero, kiedy wyda im się rozkaz, a żeby to uczynić, potrzeba zaangażowania, które pogłębiamy, wypędzając złe duchy na mocy naszej wiary. Bo wszystko zależy właśnie od wiary.

ROZDZIAŁ 2„Wybrał cię Tamten, jeszcze przed twoim urodzeniem”

„Wybrał cię Tamten (Bóg), jeszcze przed twoim urodzeniem” – tak kiedyś narzekał sobie Lucyfer, zwracając się do mnie z nutą smutku w głosie.

Zdarza się, że za dopustem Bożym diabeł powie prawdę. Czasami wprawia nas tym w osłupienie, ale niczego to nie zmienia. Toczymy wojnę. Wiem o tym dobrze, przekonałam się o tym naocznie i duchowo. Dlatego też, jako córka Stwórcy całego wszechświata, pragnę ukazywać moc Boga i Jego władzę na ziemi, Jego panowanie: Omnia instaurare in Christo (Wszystko odnowić w Chrystusie). Robię to z dużym zaangażowaniem podczas posługiwania modlitwą uwolnienia, ale też gdy staram się rozeznać, co się dzieje w określonej sytuacji, żeby rozwiązać dany problem. Dlatego nie mogę się nie zgodzić ze słowami tego „kretyna” (jak zwykle określał złego ducha ks. Gabriele), które brzmiały: „Uprzykrzasz mi życie, cholerna siostruniu”.

Potrzeba wiele pokory, współczucia, a także siły w połączeniu z mądrością Bożą, żeby nie dać się zwieść, tylko przez tę posługę dawać każdemu troskliwe przytulenie Boga Ojca.

Ale zacznijmy od początku. „Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości (…)” (Mt 10, 1–7). „Następnie wyznaczył Pan jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch i wysłał ich (…)” (Łk 10, 1), mówiąc: „tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą (…)” (Mk 16, 17–18).

Czy wypełniamy to, co nam przykazał Jezus? Czy jesteśmy posłuszni Jemu: modlimy się, aby uwalniać od duchów nieczystych, a także uzdrawiać od wszelkich chorób i ułomności? Czy też zostawiamy ludzi „na łaskę i niełaskę”, oddając ich w ten sposób w ręce szarlatanów, rzekomych uzdrowicieli lub magów? Czy przynosimy owoce miłosierdzia? Jezus mówił: „Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie (…)” (J 15, 8). Jak również: „Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5, 16). To dzieło nawracania ludzi i przybliżania ich do Chrystusa należy przede wszystkim do powołanych do służby Bogu oraz do Jego uczniów, dających w ten sposób świadectwo tak Jego, jak i swojemu Bożemu synostwu.

Tego właśnie nie chce diabeł, przestraszony naszą wiarą i naszym życiem zgodnym z jej zasadami. Bowiem wiara prowadzi do niezaprzeczalnej pewności, że Jezus zwyciężył wszystkie demony i zwyciężył piekło: nie ma takiego złego ducha, który by się nie bał potęgi Jezusa, Jego zwycięstwa i naszej wiary w Tego, który pokonał Szatana.

Podczas jednej z modlitw o uwolnienie prowadzonej w północnych Włoszech w obecności kapłana wstawialiśmy się do Boga w intencji pewnego człowieka obciążonego klątwą niszczącą jego przedsiębiorstwo i małżeństwo. Pamiętam, że wtedy ujawniło się kilka dusz potępionych, w tym jedna zmarłego Niemca. Okazało się, że aby spowodować krzywdę tego mężczyzny, podano mu do spożycia sproszkowane kości ludzkie, pochodzące od zmarłych różnych narodowości. Przypominając sobie wcześniejsze podobne doświadczenia i wnioskując z przebiegu modlitwy, pomyślałam: jeśli w żołądku znalazły się prochy Niemca, to jego dusza zamanifestuje się wyraźniej, jeśli w imię Jezusa zwrócę się do niego w jego języku. Po rozkazach nakazujących wszelkim legionom demonów, żeby zostawiły tę osobę wolną, oraz po ich krzykach i obelgach w różnych językach z dużym przekonaniem powiedziałam głośno: „Wir schaffen das!” (Poradzimy sobie z tym!). Wtedy jedna z dusz potępionych wrzasnęła głośniej niż poprzednio. Powtórzyłam to zdanie jeszcze parę razy z jeszcze większą siłą, a za każdym razem duch nieczysty wydawał coraz głośniejsze okrzyki. Siła mojej wiary wyrażona prostym, ale i odważnym stwierdzeniem: „Poradzimy sobie z tym!”, przestraszyła duszę potępioną bardziej niż jakikolwiek inny rozkaz. Czasami, kiedy demony czują się osłabione, wzywają na ratunek kolejne legiony złych duchów albo czarownice, które współpracowały z nimi, rzucając klątwę. W tym przypadku tak się nie stało, co oznaczało, że siły diabelskie nie zostały jeszcze przyparte do muru. Ale po upływie około roku w końcu ten człowiek został uwolniony.

Nasza wiara wzrasta na tyle, na ile pozwolimy Duchowi Świętemu działać w nas. Skoro codziennie wystawiamy się na kontakt z duchem tego świata, który ze swej natury kontrastuje z Duchem Bożym, należy często – najlepiej każdego dnia – wzywać Ducha Świętego, Parakleta. Na modlitwie śpiewamy następującą inwokację:

Duchu żyjącego Boga,

dziś na mnie zstąp (×2),

przemień mnie,

ukształtuj mnie,

wypełnij mnie,

użyj mnie,

Duchu żyjącego Boga,

dziś na mnie zstąp (×2).

Właśnie tej pieśni2 najczęściej używają grupy charyzmatyczne, bo zawiera ona syntezę wszystkiego, o co należy prosić. Doświadczenie mówi, że lepiej modlić się inwokacją śpiewaną, ponieważ śpiew bardziej angażuje nasze ciało oraz nasze zmysły, a tym samym powoduje intensywniejsze przenikanie Ducha Bożego do naszego wnętrza. W modlitwie osobistej wzywam Ducha Świętego, wznosząc ręce, a po latach powtarzanej wielokrotnie codziennie inwokacji śpiewanej odczuwam na dłoniach żar ognia (tym ciepłem dotykam potem swojej głowy i ciała. To wspaniałe, spróbujcie! Pamiętajcie, że potrzeba wytrwałości). Duch Święty to najprawdziwszy ogień miłości, który wypala wszelkie ciemności.

Kilka razy, kiedy wzywałam Ducha Świętego inwokacją śpiewaną, prosząc, żeby zstąpił na jakąś osobę, demon krzyczał: „Płonę przez ciebie, pali mnie, przestań, zadajesz mi ból!”. Tak, zadaję mu ból: Duch Święty to ogień miłości, dlatego diabeł nie może Go wytrzymać. Powinniśmy więc zabiegać o to, by Duch Pocieszyciel działał w naszym życiu, bowiem przychodzi po to, aby przez Niego dalej wypełniało się dzieło Jezusa. Chce nam pomagać realizować Jego zwycięstwo, przynosić Jego zmartwychwstanie. Ojciec Matteo La Grua mawiał: „Duch Święty szuka przyjaciół, aby dokonywać swych dzieł”.

Pojęcie „inwokacja” (z łac. invocatio – wezwanie do wnętrza) oznacza zwrócenie się z prośbą o natchnienie, o pomoc, czyli zaproszenie Ducha Świętego do naszego wnętrza, aby: złamał i skruszył zatwardziałość naszych serc, pocieszał, uzdrawiał, pokonywał nasze lęki, uwalniał nas i dodawał nam odwagi i determinacji w walce przeciwko naszemu niewidzialnemu wrogowi. Bowiem to, co zadzieje się w naszym sercu, potem pozwala nam działać w świecie. Dlatego właśnie Bóg może budować swoje królestwo, począwszy od naszych serc.

Kapłan wzywa nad nami Ducha Świętego podczas chrztu świętego, a następnie zostaje to powtórzone podczas bierzmowania. Inwokacja do Ducha Świętego następuje także podczas święceń kapłańskich, a także zostaje odnowiona podczas ważnych momentów z życia Kościoła.

Jak przypomina nam św. Paweł: „nie w słowie, lecz w mocy przejawia się królestwo Boże” (1 Kor 4, 20). A któż lepiej niż Duch Święty może nam tę moc zapewnić?

ROZDZIAŁ 3Odmienić świat: żyć zgodnie z zasadami wiary

Żyć zgodnie z zasadami wiary oznacza ukazywać przez znaki moc zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, dawać nadzieję, wyrażać poprzez czyny to, że jesteśmy współdziedzicami oraz braćmi Zwycięzcy śmierci: tak w duchu, jak i w naszej cielesnej naturze. Bowiem istotnie jesteśmy z Nim zjednoczeni przez chrzest i przez Eucharystię. Mając tę pewność, powinniśmy działać tak, jak On działał, nawet jeśli prawdopodobnie zostaniemy okrzyknięci szaleńcami i nadgorliwcami.

Koniecznym odniesieniem dla nas powinny być słowa Jezusa; jeśli je wypełniamy, stajemy się Jego uczniami, w przeciwnym zaś razie zostaniemy za ich niewypełnianie współmiernie osądzeni. Bowiem moc wiary w Boga i w słowa Jezusa umożliwia nam ujawnianie Jego własnej mocy.

Kiedy Maryja wypowiedziała słowa: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2, 5), wydarzył się cud przemienienia wody w wino w Kanie Galilejskiej. Następstwem wypowiedzenia słów: „Na Twoje słowo zarzucę sieci” (Łk 5, 5) był cudowny połów.

Widzimy, że wiara w słowo Jezusa sprawia, że cuda stają się możliwe, pozwala nam uwalniać, uzdrawiać, przynosić każdemu życie Zmartwychwstałego. Trzeba bardziej wierzyć w moc Ducha Świętego (w miłość Bożą wlewaną w nas za Jego pośrednictwem) i w moc zmartwychwstania Jezusa. Tylko tak możemy sprawić, że zajaśnieją profetycznie znaki nadejścia nowego świata (królestwa Bożego), kiedy realizujemy nasze charyzmaty dane nam przez Ducha Pocieszyciela.

Świat neguje charyzmaty, cudowne uzdrowienia i istnienie diabła. Neguje przede wszystkim zmartwychwstanie Jezusa, które stanowi fakt dokonany w rzeczywistości, a nie w umyśle czy w duchu. Zdarzenie to odmieniło losy każdego człowieka. Widzimy to podczas naszej służby modlitwą uwolnienia niesionej osobom udręczonym, a to pozwala namacalnie doświadczać mocy Jego zmartwychwstania.

Przedstawię teraz kilka zagadnień, o których czytelnicy może nie wiedzą. Opierają się one na dogmatach wiary i zostały potwierdzone przez bezpośrednie doświadczenie.

Podczas studiów niewiele się można dowiedzieć na temat królestwa ciemności, ale nawet w księgarniach niektórych dużych sanktuariów maryjnych na świecie nie ma w ogóle książek na tematy dotyczące piekła, chociaż Najświętsza Maryja Panna mówiła o tym bardzo dużo w objawieniach, a nawet pokazała dzieciom fatimskim jego grozę.

Warto zatem wyjaśnić niektóre kwestie.

Zacznijmy od tego, że piekło istnieje i że jest pełne. Chodzi tu o stan duszy człowieka, który świadomie odrzucił Boga, który w swoim życiu nienawidził, zabijał, często zmieniał partnerów, który nie okazywał solidarności ani przebaczenia innym, który zajmował się magią. Ktoś taki, nawet jeśli czasem myślał o Bogu, nigdy nie żałował skruszonym sercem za swoje złe postępowanie ani też nie błagał o miłosierdzie aktem żalu doskonałego, uznając się tym samym za syna i grzesznika, i dlatego czeka go strącenie ze świętej góry, gdzie mieszka Ojciec Niebieski. Popada on wówczas w stan, w którym znajdują się demony, które na początku czasów zbuntowały się przeciwko swojemu Stwórcy, odmawiając poddania się Jego woli. Upadłe anioły uważają, że przewyższają samego Boga, dlatego powtarzają zawzięcie i z arogancją: „To ja jestem Bogiem, to ja jestem Bogiem”, kiedy im się przypomni, że to Bóg panuje na ziemi.

Legiony złych duchów znajdujące się w piekle dzielą się na:

– demony, które są zbuntowanymi aniołami, nigdy się nie wcieliły, wpływają swoim działaniem na ludzi, miejsca, przedmioty, a nawet na zwierzęta, przez co dążą do zniszczenia królestwa Bożego w nas i na świecie;

– dusze potępione, czyli ludzi takich jak my, którzy żyli na ziemi, a poszli do piekła w wyniku swoich wyborów – grzesznego życia.

Osoby twierdzące, iż piekło jest puste, odnoszą się do błędnej interpretacji myśli kard. Hansa Ursa von Balthasara, według którego nadzieja na życie wieczne dla wszystkich nie stoi w sprzeczności z wiarą. Ale stąd do stwierdzenia, że piekło jest puste, jeszcze daleka droga. Ten wielki szwajcarski teolog w ostatnich latach życia zareagował na te słowa:

Zaproponowane przeze mnie rozwiązanie, według którego Bóg nikogo nie potępia, lecz to człowiek, który odrzuca ostatecznie miłość, potępia sam siebie, w ogóle nie było brane pod uwagę. Zwracałem uwagę również na to, że Pismo Święte obok wielu zapowiedzi kary zawiera przecież wiele słów dających nadzieję na powszechne zbawienie, i na to, że jeśli przekształcimy te pierwsze w obiektywne fakty, to te drugie stracą cały sens i całą siłę: ale niestety nawet to nie zostało uwzględnione w dyskusji. Zamiast tego moje słowa wielokrotnie zostały przeinaczone i błędnie interpretowane stwierdzeniami, że każdy, kto ma nadzieję na to, że zostaną zbawieni wszyscy jego bracia i siostry, „ma nadzieję na to, że piekło będzie puste” (cóż to za pomysły!)3.

Ależ przecież to oksymoron, oczywista sprzeczność. Albo go nie ma, albo, jeśli już jest, musi czemuś służyć!

Również Benedykt XVI w encyklice Spe salvi4 potwierdził, że piekło istnieje:

Wraz ze śmiercią decyzja człowieka o sposobie życia staje się ostateczna – to życie staje przed Sędzią. Decyzja, która w ciągu całego życia nabierała kształtu, może mieć różnoraki charakter. Są ludzie, którzy całkowicie zniszczyli w sobie pragnienie prawdy i gotowość do kochania. Ludzie, w których wszystko stało się kłamstwem; ludzie, którzy żyli w nienawiści i podeptali w sobie miłość. Jest to straszna perspektywa, ale w niektórych postaciach naszej historii można odnaleźć w sposób przerażający postawy tego rodzaju. Takich ludzi już nie można uleczyć, a zniszczenie dobra jest nieodwołalne: to jest to, na co wskazuje słowo „piekło”.

Ci, którzy poszli do piekła, trafili tam, bo nierozważnie pozwolili działać w swoim życiu naszemu wrogowi numer jeden. W człowieku najpodatniejsze na atak złego ducha są trzy zdolności umysłowe: pamięć, wyobraźnia (fantazje, z negatywnymi myślami lub obsesjami) i emocje. Jeśli jakaś osoba doznała urazu psychicznego, demon może wejść przez to zranienie jak przez szczelinę. Jeśli ktoś twierdzi, że padł ofiarą niesprawiedliwości, diabeł może pospieszyć, żeby go zdezorientować i zaszczepić w nim nienawiść. „Bóg wybacza, ja nie” – to często powtarzane przez Złego motto, a zarazem przekonanie osób, które przeciwstawiają się Bogu i które ryzykują pójście do piekła. Ksiądz Amorth często mówił i pisał o tym, że w piekle znajdują się dusze ludzi zmarłych, takich jak bogacz z przypowieści o Łazarzu (Łk 16, 19–31). Jezus opowiada, że człowiek ten za życia świetnie się bawił i ucztował, nie okazując żadnej litości tym, którzy pragnęli nasycić się chociaż okruchami chleba z jego stołu. „Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy (…)”: to klasyczny przykład człowieka, który sam się skazał na wieczne potępienie.

Niestety materializm, pozytywistyczny sposób myślenia wymazał w ludziach koncepcję duszy, a więc sumienia, a w ostatecznym rozrachunku więź, jaką ma dusza z Bogiem, czyli stwórczą potęgą świata. Wraz z odejściem od tej koncepcji zniknęła również koncepcja moralności i dwóch duchowych światów: świata światłości i radości z jednej strony oraz świata ciemności i zniszczenia z drugiej. Dla większości filozofów i wielu naukowców elementy te nie istnieją, ponieważ nie uważają ich oni za weryfikowalne. Osobiście, wywodząc się ze środowiska prawniczego, ale także mając kontakt z tym naukowym, zawsze byłam otwarta na to, co nowe: na ludzi, na analizowanie i na wyciąganie wniosków. Być może dlatego dostałam „mocne” doświadczenia, które mnie przywiodły do wiary, a następnie w niej utwierdziły: bo nie zamknęłam się w moich przekonaniach (nie urodziłam się w wierzącej rodzinie, droga do wiary kosztowała mnie wiele „potu”). Oczywiście ważne jest, aby wiedzieć o tym, że płaty czołowe w mózgu odpowiadają za przekształcanie myśli w sensowne działania, za wyznaczanie i osiąganie celów, a także za modyfikowanie działań bezsensownych. Ale moralności nie da się kontrolować tylko w ten sposób: istnieje wyższy poziom, który to warunkuje. To poziom ducha, który z kolei warunkują moce świata duchowego. Na naszą rzeczywistość wywierają druzgocący wpływ negatywne moce świata duchowego, czyli demony i dusze potępione, które niszczą wszystko, łącznie z etyką.

Ktoś, kto twierdzi, że piekło nie istnieje lub że jest puste, zupełnie nie orientuje się w sytuacji i nie zna rzeczywistości. Kobieta, z którą ostatnio skończyłam się modlić, oświadczyła: „Kiedy zły duch mnie prowadził w stronę płonącego ognia, powiedział do mnie: «To jest mój dom, czy myślisz, że się go boję? Chodź tam ze mną!»”. A wielu z nas wciąż myśli, że ogień piekielny to symbolika, że to tylko stare przesądy! Kiedy diabeł mówił „to mój dom”, przyznał to z pychy, nie skłamał. Stwierdził to, aby rzucić nam wyzwanie, jak to zwykle robi.

Poniżej przedstawię epizod zaczerpnięty z moich dzienników. Przytoczę niektóre zdania wypowiedziane przez demona Asmodeusza podczas egzorcyzmu przeprowadzonego 26 marca 2016 roku.

– Kiedy wyjdziesz? – zapytał kapłan.

– Jutro. Włóż ją do tego kieliszka na mszy, a z twoimi zaklęciami nade mną wyjdę („kieliszek” miałby oznaczać kielich, a słowem „zaklęcia” demon określił formułę konsekracji podczas Mszy Świętej).

– Tylko nie krzycz, bo będzie dużo ludzi – brzmiała odpowiedź duchownego.

– Nie obchodzi mnie to, bo i tak za dużo ludzi przychodzi do ciebie i wierzy w to, co wygadujesz – dał mu ripostę (tylko ten jeden zły duch pozostał w człowieku, bo wszyscy pozostali „towarzysze z legionu” już wcześniej uciekli). Potem dodał jeszcze:

– Parę rytuałów demonicznych dokonanych na dziewczynie rozwiąże się później (moim zdaniem to nie była prawda: powiedział tak tylko po to, żeby nas zmylić, nakłonić do uwierzenia w rychłe uwolnienie).

Podczas tego egzorcyzmu zainterweniowałam, przypominając kapłanowi, że trzeba zerwać zawarte z Szatanem pakty oddające mu tę osobę, a wtedy Asmodeusz zareagował gniewnie:

– Specjalistka się odezwała. Zamknij się!

Ksiądz stanął w mojej obronie:

– Nie pozwalaj sobie! Precz do piekła!

– Już tam jestem. Mogę być tu i tam. Jestem duchem.

W tym nie skłamał, ale tylko z powodu swojej pychy. Niemniej jednak niektórzy uważają, że diabeł to tylko symbol zła, a nie duch, i że jako taki nie może być obecny w ludziach. Natomiast w Ewangelii (Mk 7, 24–30) jest wyraźnie napisane, że pewna kobieta miała córkę opętaną przez ducha nieczystego i błagała Jezusa, aby wypędził z niej demona. Na Jego rozkaz zły duch opuścił dziewczynę, a ona była wolna. Ale czy ludzie, którzy uważają, że demony nie są odrębnymi istotami stworzonymi przez Boga, lecz jedynie konceptualną personifikacją nieznanych przyczyn naszych nieszczęść, nie zdają sobie sprawy, że ich twierdzenia oznaczałyby, że Ewangelia mówi nieprawdę? Jeśli nie wierzą oni w Pismo Święte ani w to, co jest napisane w książkach ks. Amortha, jeśli nie wierzą świętym, jeśli nie wierzą widzącym dzieciom (z Fatimy) ani papieżom, to niech przyjdą zobaczyć, jak zły duch reaguje i nam odpowiada, kiedy każemy mu odejść, i jak nas zwodzi podczas niesienia pomocy osobom, które padły ofiarą jego nadzwyczajnego działania! Święty Jan Paweł II powiedział do ks. Amortha, który z kolei przekazał mi te słowa: „Ten, kto nie wierzy w diabła jako istotę duchową, nie wierzy w Ewangelię”. Tak, to święte słowa.

Kilka lat temu pojechałam do sanktuarium maryjnego z grupą modlitewną. Jedna młoda kobieta, której towarzyszyłam modlitewnie od kilku lat, poprosiła mnie wtedy, żebym się nad nią pomodliła. Zamanifestował się Lucyfer – jak zwykle, kiedy staram się jej pomóc. Ten zły duch to straszna gaduła. Trudno powstrzymać go przed gadaniem, zwłaszcza kiedy się bardzo wścieka. Ta dziewczyna jest bardzo delikatną osobą, naprawdę nie zasługuje na dręczenia, których przysparza jej ten drań, dlatego w przypływie oburzenia wykrzyknęłam mu: „Już po tobie!”. Na to odpowiedział natychmiast: „Jestem duchem, nigdy nie umrę”.

Istotnie – duch nigdy nie umrze, bo jest nieśmiertelny. Wszelki duch przetrwa aż do końca czasów. To także oznacza, że został stworzony przez Boga, nieśmiertelnego w pełnym tego słowa znaczeniu. Wie o tym również Lucyfer, ale jest zaślepiony przekonaniem o własnej wyższości względem Boga i o tym, że może rywalizować o pierwszeństwo ze swoim Stwórcą. W swoim mniemaniu czuje się inteligentniejszy niż sam Bóg, a co za tym idzie, uważa za godnych politowania nas wszystkich, którzy służymy Bogu Elohim5. Stąd się biorą te obelgi, którymi nas obraża, wynikające z jego domniemanego poczucia wyższości.

Jak widać, diabeł to bez wątpienia nie jest „symbolika” zła! A jak przestrzegał Jezus: „Ten zaś rodzaj złych duchów wyrzuca się tylko modlitwą i postem” (Mt 17, 21). Sam Bóg wskazał nam zatem, że istnieją różne rodzaje demonów, podobnie jak w przypadku hierarchii aniołów niebieskich, oraz że niektóre złe duchy trudniej wyrzucić, dlatego też potrzeba dodatkowo naszego szczególnego poświęcenia, właśnie w postaci postu.

Święty Szarbel Makhluf (1828–1898) porównywał każdego człowieka do lampy, którą Pan wyposażył w jasny i przezroczysty szklany klosz, aby mógł nieść światło na cały świat. Natomiast ludzie zapominają o świetle, a zajmują się tylko kloszem, wyglądem i barwą szkła, które przez to staje się matowe: oto dlaczego świat jest pogrążony w ciemnościach. Pan ponagla nas, abyśmy zanosili światło światu. Lampa musi ponownie stać się przezroczysta. Powinniśmy zatem realizować cel, dla którego zostaliśmy powołani do życia w tym świecie6.

1 List do Apołłona Nikołajewicza Majkowa, 9 (21) października 1870, cyt. za: S. Germini, Dostoevskij spiega Dostoevskij. I demoni. Parte II, I Malpensanti, https://imalpensanti.it/2016/11/dostoevskij-spiega-dostoevskij-demoni-parte-ii/, tłum. własne.

2 Link do wersji oryginalnej: www.youtube.com/watch?v=d5NxyFJMrY0 [przyp. tłum.].

3 H.U. von Balthasar, Sperare per tutti. Breve discorso sull’inferno, Milano 1997, s. 123.

4Encyklika „Spe Salvi” Ojca Świętego Benedykta XVI do biskupów, prezbiterów i diakonów, do osób konsekrowanych i wszystkich wiernych świeckich o nadziei chrześcijańskiej z 2007 roku, nr 45 [przyp. tłum.].

5Elohim (dosł. Bogowie; hebr. ) – w Biblii hebrajskiej jeden z tytułów Boga Jahwe [przyp. tłum.].

6 Wolne tłumaczenie cytatu myśli św. Szarbela.