Upadły diabeł #2 - Paulina Nowaczyk - ebook

Upadły diabeł #2 ebook

Nowaczyk Paulina

4,3

Opis

Jak bardzo można zmienić się dla miłości?

Paula wraca do Polski, nie wyobraża sobie życia w dwóch krajach. Okazuje się rozstanie z Pakiem nie należy do najlepszych decyzji w jej życiu. Paco natomiast nie daje za wygraną, pragnie ją odzyskać. By to osiągnąć, posuwa się do szaleńczych metod.

Rozstanie, śmierć, ucieczka… Czy ta dwójka będzie potrafiła przetrwać to wszystko i zacząć nowy rozdział razem?

Gorący romans w słonecznej Hiszpanii trwa.

Wsiadasz i lecisz razem z nami?

 

Druga część, w której poznamy losy Pauli i Paca. Jesteście gotowe zobaczyć, jak sam diabeł upadnie na kolana? Będzie piekielnie gorąco! Polecam! - Agnieszka Siepielska, autorka

 

Czytelniku, przygotuj się na pełną namiętności, zwrotów akcji i latynoskiego temperamentu historię burzliwego uczucia Pauli i Paca. Jeśli podobał Ci się „Hiszpański Lucyfer”, to „Upadłego diabła” pokochasz miłością bezwarunkową. - Patty Goodman, autorka

 

Pełna erotyzmu i namiętności opowieść ukazująca, jak brak szczerości może zniszczyć nawet najpotężniejsze uczucie. Zazdrość, miłość i bolesne nieporozumienia, które doprowadzają do cierpienia dwóch kochających się osób. Czy mimo wszystko odnajdą swoje szczęście? Polecam! - Darcy Trigovise, autorka

 

Miał ich łączyć tylko seks. Serca jednak nie da się oszukać. Los ponownie sprawi, że drogi Pauli i Paca się przetną. Jak poradzą sobie w obliczu niespodziewanej tragedii? Dajcie się porwać rozpalającej zmysły, gorącej historii prosto że słonecznej Hiszpanii. - Paulina Jurga, autorka

 

Jeśli Wasze emocje po „Hiszpańskim Lucyferze” już opadły, to musicie przygotować się na potężniejszą dawkę! Paco zrobi wszystko dla kobiety, w której się zakochał. Powieść pełna pożądania i zazdrości. Jesteście gotowi, by wejść w świat przyjaźni, namiętności i madryckiego uroku? Jak najbardziej polecam! - Paulina Ampulska, autorka

 

Historia Pauli i Paca to potężna emocjonalna burza. Temperamentna Polka i nieustępliwy Hiszpan – czy takie połączenie nie jest mieszanką wybuchową? Pożądanie, zazdrość, miłość i strach przed zranieniem w połączeniu z wartką akcją dają przepis na powieść doskonałą! Ja jestem zachwycona! - Paula, girlsbookslovers.blogspot.com

 

Paulina Nowaczyk odniosła ogromny sukces i podbiła niejedno czytelnicze serce debiutancką powieścią „Hiszpański Lucyfer”. Rozpaliła zmysły wielu kobiet i sprawiła, że przenieśliśmy się do słonecznej Hiszpanii. Tym razem również stanęła na wysokości zadania – stworzyła kolejną część z nieziemsko przystojnym Pakiem w roli głównej! Ta historia jest jeszcze gorętsza i jeszcze bardziej podniecająca! Jeśli myślicie, że nic Was nie zaskoczy, to jesteście w błędzie! Hipnotyzująca, elektryzująca, pełna pasji i emocji! Serdecznie polecam! - Anglika Łabuda, „Cassiano boss”

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 226

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (131 ocen)
80
27
15
5
4
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
FascynacjaKsiazkami

Nie oderwiesz się od lektury

Wspaniała historia Polecam
00
Bozena_1952

Dobrze spędzony czas

❤️
00
JoannaBura

Nie oderwiesz się od lektury

świetna seria, pełna uczuć i emocji. polecam serdecznie ♥️
00
Alishia22

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam
00
Feliximiska

Nie oderwiesz się od lektury

Super trylogia bardzo mi się podobała, po raz pierwszy czytam książkę tej autorki .
00

Popularność




Copyright © by Paulina Nowaczyk, 2019Wydawnictwo WasPos, 2021All rights reservedWszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja: Kinga Szelest

Korekta I: Paulina Aleksandra Grubek

Korekta II: Aneta Krajewska

Projekt okładki: Marta Lisowska

Zdjęcie na okładce: © by Vasyl Dolmatov/123rf.com

Ilustracje wewnątrz książki: © by pngtree.com

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek

Wydanie I - elektroniczne

ISBN 978-83-67024-27-3

Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Spis treści

Rozdział I

Rozdział II

Rozdział III

Rozdział IV

Rozdział V

Rozdział VI

Rozdział VII

Rozdział VIII

Rozdział IX

Rozdział X

Rozdział XI

Rozdział XII

Rozdział XIII

Rozdział XIV

Rozdział XV

Rozdział XVI

Rozdział XVII

Rozdział XVIII

Rozdział XIX

Rozdział XX

Rozdział XXI

Rozdział XXII

Rozdział XXIII

Rozdział XXIV

Rozdział XXV

Rozdział XXVI

Rozdział XXVII

Rozdział XXVIII

Epilog

Playlista Upadły diabeł #2

Podziękowania

Poprzednia też była dla niej, ale to właśnie ta historia została stworzona z powodu jej fantazji oPacu.Dla Pauli Peeters, Paco Anders jest twój i tylkotwój.Ale daj mi chociaż jego okulary. Kocham i dziękuję <3Tę książkę dedykuję również mojej towarzyszce życia, Dagmaro, kocham Cię i dziękuję Ci, że jesteś przy mnie. Nasza przyjaźń jest najlepsząrelacją,jaką mogłam stworzyć i jaka mogła mniespotkać.

Rozdział I

Paula

Od ślubu Olgi i Kima minęło kilka godzin. Jednak nie to mnie tak wzruszyło, a słowa piosenki, do której tańczyłam wraz z Pakiem. Było to tak realne, że czułam, jak moje ciało rozpada się na kawałki. Chciałam przy nim być, chciałam, żeby dotykał mnie, żeby ubóstwiał każdą cząstkę mnie. Pragnęłam, by to trwało, jednak czy to, co robiliśmy, można było nazwać zdrowym rozsądkiem? Tego nie wiedziałam. Gdy siedziałam w samolocie, jedna część mnie chciała go zatrzymać i uciec do swojego kochanka, ale druga była już dość zraniona, bała się kolejnego rozczarowania. Włożyłam słuchawki do uszu i rozbrzmiała Fergie, „Big Girls Don’t Cry”. Czułam, jak po moim policzku płynie samotna zła. Pragnęłam młodego Andersa, ale musiałam zacząć żyć poswojemu.

Droga mi się bardzo dłużyła, analizowałam każdy dzień swojej wizyty w Madrycie, każde zachowanie. Kiedy wylądowałam w Polsce, zrobiło mi się dość nieswojo, nie było tu Olgi, czułam się samotna. Wzięłam taksówkę i udałam się do swojego mieszkania. Po wejściu do środka ogarnął mnie smutek, usiadłam na kanapie pod oknem i przytuliłam do siebiepoduszkę.

– Paulino Marianno Jankowska, jesteś mistrzem komplikowania sobie życia – powiedziałam.

Wstałam i nalałam sobie wody. Byłam tak spragniona, że całą szklankę wypiłam na raz. Spojrzałam na zegarek, dochodziło południe. W międzyczasie dostawałam wiadomości od Paca, który prosił o rozmowę. Ale czy wszystko nie zostało już wyjaśnione? Czy na ślubie nie było wszystko jasne? Poszłam do swojej sypialni i chwyciłam walizkę, by się spakować i wyjechać nad morze. Planowałam tam spędzić święta i sylwestra. Miałam znajomego, który wynajmuje domki w Kołobrzegu, nie robił problemów, abym została dłużej. Jeremi, bo tak miał na imię, bardzo cenił sobie moje towarzystwo. W czasach kiedy oboje bawiliśmy się na podwórku, byliśmy nierozłączni, to mój przyjaciel z dzieciństwa, gej. Zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy i skierowałam się do auta, przerażała mnie podróż, bo na miejscu miałam być wieczorem. Zdecydowanie nie lubię tyle jeździć samochodem i to sama. Przede mną prawie siedem godzin za kółkiem, zajechałam na najbliższy CPN, dolałam do mojej audicy paliwa i kupiłam sobie kawę. Podążając autostradą, zastanawiałam się, co teraz dzieje się u mojej przyjaciółki, byłam dumna z tego, że tak dojrzała, że ostatnie jej przeżycia uczyniły jąsilniejszą.

Słuchając ulubionej składanki, dotarłam do Kołobrzegu. Na miejscu czekał już na mnieJeremi.

– Paula, jak dobrze cię widzieć, tyle czasu. Schudłaś, bella. – Wziął mnie wramiona.

Jeremi był ode mnie wyższy, miał metr osiemdziesiąt, blond włosy zaczesane na bok, błękitne oczy, a na jego szyi widniał tatuaż z jakimś cytatem po łacinie. Nie chciał mi ujawnić, co oznacza. Miał na sobie spodnie dżinsowe i czarny sweterek, gdyby nie to, że lubił chłopców, pewnie niejedna panna zdjęłaby majtki dlaniego.

– Jeremi, skarbie, ciebie też dobrzewidzieć.

– Zjesz coś? Głodna jesteś? Siadaj, zrobię coś do jedzenia, a ty mi wszystko opowiesz. Skończyliśmy na przystojnymHiszpanie.

Mimo że z Jeremim nie widziałam się kilka lat, zawsze do siebie dzwoniliśmy w ważnych sprawach. Z powodu jego interesów w Kołobrzegu rzadko widywałam go w Warszawie, ja znów ze względu na siebie rzadko byłam tutaj. Jednak w prawdziwej przyjaźni nie liczy się obecność fizyczna, ale to, że ten ktoś jest, bez względu na dzielące kilometry. Mój przyjaciel prócz domku nad morzem miał restaurację. Z wykształcenia był kucharzem, gotowanie zawsze było jego pasją. Przyrządził dla mnie makaron z pesto i boczkiem, postawił na stole wino i usiadł naprzeciwmnie.

– Co się dzieje? – zaczął.

Nie odpowiedziałam, spojrzałam tylko na niego i się rozpłakałam. Podszedł do mnie i przytulił do siebie, uspakajając.

– Jeremi, chodzi o to, że od rozstania z Norbertem minęło mało czasu, a ja swoje uczucia ulokowałam w Pacu, który panienki zmienia jak rękawiczki. Nie chcę znów żyć w jego cieniu, oddać się cała, a on powie, że sorry, to nie jest to. Może i biegał za mną przez mój cały pobyt tam, ale wiem o tym, że to nie jest nicstałego.

– Oj, skarbie, zapytałaś go o to? – mówił troskliwieJeremi.

– Oco?

– O jegouczucia.

– No jak? Między jednym a drugim numerkiem? – zażartowałam przezłzy.

– Oj, Paula, Paula.

Nie wiedziałam, co Paco do mnie czuł, wolałam wmawiać sobie, że raczej jestem jego zabawką seksualną niż tą jedyną. Cały czas chodziło mi po głowie nasze ostatnie spotkanie, jego oczy, które płonęły nienawiścią do instruktora skoków, i to, jak na mnie patrzył. Oddałam mu serce, zdecydowanie za szybko. To byłopewne.

Obudziłam się z ogromnym kacem, leżałam na kanapie przykryta płaszczem, na stole stały poobalane flaszki po winie, Jeremi spał na krześle. Pamiętam, że rozmawialiśmy o uczuciach, a później film mi się urwał. Zerknęłam na zegarek, dochodziła dziewiąta rano. Postanowiłam wstać i się czegoś napić, niekoniecznie wina. Zabrałam butelkę wody, która stała w kuchni, i udałam się w stronę Jeremiego, szturchałam go, ale nic, polałam go wodą i sięobudził.

– Paula, cześć – powiedział z lekkąchrypką.

– Czy ty widzisz, jak wygląda lokum? Jakmelina.

Jeremi rozejrzał się po pomieszczeniu, spojrzał na mnie iprzytaknął.

– Boli mnie głowa, idęspać.

– Hola, kto to posprząta? – spytałam.

– Ty?

– Po moimtrupie.

Jeremi wstał, wziął kurtkę i zostawił mnie ztym.

Obiecałam sobie, że kiedyś go zamorduję. Popatrzyłam ponownie na pomieszczenie i pokiwałam głową. Samo się nie zrobi. Szukałam właśnie worka na śmieci, gdy rozbrzmiał dźwięk mojego telefonu, zerknęłam na wyświetlacz i ujrzałamOlgę.

– Dzień dobry, pani Anders. – Odebrałam.

– Przestań, nie mogę w to uwierzyć, miałaś napisać, jak dojedziesz. Martwiłamsię.

– Tak, wszystko OK, wczoraj z Jeremim poszalałam. – Przechyliłam ekran i pokazałam przyjaciółce stół. – A co u was? – spytałamponownie.

Olga spojrzała na mnie wymownie i przechyliła się delikatnie. Na kanapie był Kimo, a obok niego siedział Paco. Miał schowaną twarz wrękach.

– Wiecie, że to jestniezdrowe?

– Ale co? Co ja takiego robię, Olga? Nie chcę być jego kolejną dupą? Czy toźle?

– Ale może to jest to? Może jesteście sobiepisani?

– A może nie? Chyba za dużo romansów, zobaczysz, przejdzie mu. Pewnie trzyma go wypity alkohol w klubie Ernesia, jego wielkiej miłości – zakpiłam.

– Żeby nie było, że niemówiłam.

– Muszę kończyć, bo mam sprzątanie. Kochamcię.

– Ja ciebieteż.

Rozłączyłam się i padłam na kanapę. Był tam, widziałam go. Bardzo zranił mnie ten widok. Może coś w tym jest, że oboje zachowujemy się jak dzieci. Rzuciłam workiem i ponownie wcisnęłam miniaturkę przyjaciółki, po kilku chwilach odebrała, koło niej siedziałPaco.

Spojrzał w ekran i wyrwał telefonOldze.

– Dlaczego mi to robisz, Paula? Dlaczego robisz to nam? – odezwał się z wielkimżalem.

– Ale co, Paco? Przecież to był tylko seks – zawahałam się przezmoment.

– Dla ciebie był to tylko seks? Tak? – spytałzirytowany.

Na jego twarzy pojawił się gniew, który widziałam pierwszy raz, a który na pewno nie pasował do jego idealnych męskichrysów.

– Tak, to byłseks.

– Dobrze, daję ci spokój, więcej mnie nie zobaczysz – powiedział.

Widziałam, jak rzucił telefon na sofę, a w pomieszczeniu, w którym się znajdował, rozbrzmiał huk tłuczonego szkła. Olga się rozłączyła, a ja znowu rzuciłam się na kanapę i zaczęłam płakać. W głowie brzmiały mi jego słowa: „Dobrze, daję cispokój…”.

Rozdział II

Paco

Paula chciała spokoju, nie wierzyła w to, że mogę coś do niej czuć. Zgodzę się z tym, że lubiłem kobiety, lubiłem seks i lubiłem imprezy, ale to, czym oczarowała mnie Paula, było prawdziwe. Nie chodziło mi o seks, ale jej najwidoczniej tak. Chciała, żebym się odczepił, proszę bardzo. Na jej miejsce są inne. Zdecydowanie tak. Rzuciwszy telefon na sofę, gdzie siedziała Olga, odwróciłem się, zwaliłem szklany wazon i wyszedłem. Biegł za mną mój brat, który widział we mnie chłopca do pocieszania, jednak nie zdążył, wsiadłem do swojego lambo i ruszyłem z piskiem opon. W moim samochodzie rozbrzmiewał z głośników mocny bit, pragnąłem zagłuszyć emocje i dźwięk połączeń. Jeżdżąc ulicami Madrytu, postanowiłem nie myśleć, wyłączyć się na Paulę i na to, co do niej czułem. Miałem w sobie ogromną złość, targały mną różne emocje, ale jedno było pewne, nie dam jej z siebie robić pajaca. Wszystkie drogi prowadziły mnie do klubu Ernesta, wiedziałem, że na pewno go tam zastanę. Zaparkowałem czarne lamborghini na podjeździe i wysiadłem. Zignorowawszy kolejne połączenie od Kima, udałem się do drzwi klubu Verde Paradise. Trzeba być narcyzem, żeby nazwać tak swój klub. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, zobaczyłem w oddali tyłek mojego przyjaciela, jak posuwa jakąś panienkę, odchrząknąłem i dałem mu do zrozumienia, że tu jestem. Siedząc w jednej z lóż, położyłem nogi na stoliku. W drodze do klubu wstąpiłem po papierosy, nie paliłem, ale dziś był wyjątek. Wyjąłem z paczki jednego i odpaliłem, widziałem, jak zadowolona z przygody laska opuszcza pomieszczenie, a do mnie zbliża się Ernesto, dumny ze swoichpoczynań.

– Co ci jest? – zapytał.

– Nic, a co ma mibyć?

– Piwo? Wódka? Burbon? – zaproponował.

– Nie wysilaj się, pójdę sobie sam, chceszteż?

Wstałem i poszedłem w stronę baru, za mną podążałErnesto.

– Coś ci jest, jest południe, a ty pijesz i masz w ryju papierosa. ZnówPaula?

Chyba mój przyjaciel znał mnie na wylot. Poznaliśmy się w szkole, kiedy to na jednej z imprez bili naszego wspólnego kumpla, wkroczyliśmy do akcji i tak już zostało. Ernesto to typowy Hiszpan, matka temperamentna Hiszpanka, ojciec również. Jego czarne oczy i czarne włosy idealnie pasują do charakteru, nie bawi się w związki, liczą się tylko kluby iinteresy.

– Nie chcę o tym mówić, mam dziś zamiar sięzabawić.

– Co ci zrobiła ta kobieta, ja nie wiem – rzucił rozbawionyVerde.

– To samo, co ty robisz kobietom, i ja w sumie też. Zabawiła się – odparłemzdenerwowany.

Nalałem szklankę burbona Ernestowi, a sam napiłem się prosto z butelki, chciałem sięodstresować.

– Kochasz ją? – spytał.

– Skąd takie pytanie? Nie, nie kocham – zaprzeczałem sam sobie, czułem, że moje serce należy doniej.

– To jak nie kochasz, to spoko. – Przyglądał mi sięuważnie.

Zabrałem butelkę i udałem się do stołu DJ-a, podłączyłem swój telefon do ładowarki, a na komputerze puściłem Majlo, „Radiation”. Z głośników brzmiał mocny bit DJ-a. Podszedłem do kumpla, złapałem go za plecy ipoklepałem.

– Zabawimy się dziś? – zaproponowałem.

– Jak zawsze – odpowiedział.

***

Obudziłem się w gabinecie Ernesta, rozejrzałem dookoła, byłem sam. Wyjrzałem przez lustro weneckie, impreza trwała w najlepsze. Bolała mnie głowa, to wina burbona. Wziąłem swoją kurtkę i skierowałem się do wyjścia. W drodze do samochodu zaczepił mnie mójprzyjaciel.

– Wychodzisz? – spytał.

– Tak, nie mam ochoty naimprezę.

– Chodź – prosił mnieVerde.

Popatrzyłem na niego i udałem się schodami do jego gabinetu, odłożyłem kurtkę, ogarnąłem twarz i ruszyłem do baru. Wziąłem do ręki telefon, wśród wiadomości od Olgi i Kima była wiadomość od Pauli, postanowiłem ją zignorować, z wielkim żalem, ale musiałem to zrobić. Schodząc po schodach, widziałem chętne panienki, spojrzałem na blondynę z ogromnymi cyckami i przyciągnąłem ją dosiebie.

– Masz ochotę na coś ostrego? – spytała.

Zerknąłem na nią i odepchnąłem, nie potrzebowałem takiej formy zabawy. Podążając wzrokiem za przyjacielem, podszedłem do barmanki i poprosiłem o szklankę czegoś mocniejszego. Impreza trwała w najlepsze, na parkiecie wychwyciłem kilka ciekawych okazów, ale żadna nie była godna mojej uwagi. Jednak po chwili podeszła do mnie znajoma blondyna, złapała mnie za krocze i szepnęła doucha:

– Nie podaruję ci, chodź. – Chwyciła moją rękę i pociągnęła mnie w stronęłazienki.

W mojej głowie szumiało już od wypitego alkoholu. Nie zwracałem uwagi na laskę, z którą byłem w kabinie. Założyłem gumkę na kutasa i ustawiłem dziewczynę plecami do siebie, pochyliła się na ścianę, ułatwiając mi dostęp do swojej cipki. Wszedłem w nią ostro, ale jedyne, co miałem przed oczami, to to, jak uprawiałem seks z Paulą, z nią było wyjątkowo. Przez tę myśl straciłem ochotę na przygodny seks z blondi. Wyjąłem z niej kutasa i wróciłem do klubu. Szukając w tłumie Ernesta, natrafiłem na mojego brata, który mierzył mniewzrokiem.

O, wkurwiony Kimo – pomyślałem.

– Wiesz o tym, że mamy jutro pracę, a rżnięcie nowo poznanych panienek nie załatwi wszystkiego, tak samo jak alkohol – oznajmił.

– No co ty niepowiesz.

Brat pchnął mnie w stronę wyjścia i zapakował z Emilianem do samochodu, nie miałem ochoty się z nim kłócić. Jedyne, o czym marzyłem, to położyć się do łóżka, najlepiej z kobietą, którą pragnąłem. Dostarczywszy mnie do mojego mieszkania, Kimo zostawił mnie samego. Udałem się do barku i nalałem sobie burbona do szklanki. Wziąłem telefon, byłem ciekawy, co robi Paula. Jednak nie zadzwoniłem, zasnąłem nakanapie.

***

Ten dzień był okropny, moja głowa walczyła o przetrwanie, Kimo mnie nie oszczędzał, a do tego rozmowa z Olgą dała mi w kość. Po intensywnym dniu pracy pojechałem do domu, wziąłem prysznic i postanowiłem obejrzeć film, chciałem mieć spokój. Ten jednak nie trwał długo, bo w moich drzwiach stanął Ernesto z sześciopakiempiwa.

– Dziś na spokojnie – powiedział.

– Właź.

Wpuściłem przyjaciela do mieszkania i usiedliśmy na kanapie, oglądaliśmy filmy i zamówiliśmy pizzę. Zachowywaliśmy się jak za dawnych lat, kiedy to problemy były odległą fantazją, a naszym jedynym zmartwieniem to, co wyrwiemy na drugidzień.

– Słuchaj, Victor gówniarz kupił jacht, nie pytaj mnie o szczegóły, bo wiesz, że nie nadążam za nim. Jutro robi parapetówkę, idziemy? – spytałnagle.

I tak nie miałem żadnych planów na najbliższy wieczór ani na kolejne, więc się zgodziłem. Victor to najmłodszy z braci Verde’ów, miał osiemnaście lat, ale nie próżnował. Imprezy to jego drugie imię, a panienki i inne zabawy kolejne. Mimo wiecznych interwencji starszych braci ten pozostawał lekkoduchem. Kiedy Ernesto kierował się do wyjścia, sam byłem już zmęczony, odprowadziłem go do samochodu i udałem się do łóżka. Ostatni raz, kiedy uprawiałem tu seks z Paulą, było inaczej. Jej oczy wpatrywały się we mnie uważnie. Chwyciłem ręką kutasa, który był już nabrzmiały od samego wspomnienia jej wzroku. Zacząłem energicznie ruszać dłonią i wyobrażałem sobie, że to jej usta, że to ona obejmuje go wargami i ssie. Nie trwało to długo, a moje palce pokryła biała ciecz. Poszedłem do łazienki, wziąłem prysznic i położyłem się do łóżka. Czekałem na kolejny dzień. Moje życie będzie teraz tak wyglądać? Codzienne wspomnienie kobiety, która miała mnie za zabawkę, alkohol imasturbacja.

Tak, Paco, tego potrzebujesz – pomyślałem.

Wstałem rano i złapałem się za bolącą głowę, stany mojego upojenia alkoholowego mnie wykańczały. Był grudzień, słońce w Hiszpanii pomału się chowało, zastanawiałem się, po co Victor kupił jacht właśnie zimą. Rodzina Verde’ów nigdy nie przestanie mniezadziwiać.

Będąc w kuchni, nastawiłem ekspres do kawy, w lodówce prócz mleka nie było nic. Poszedłem do łazienki, żeby doprowadzić się do jakiegoś przyzwoitego poziomu, nie chciałem wyglądać jak na wiecznej imprezie. Miałem worki pod oczami z powodu nadmiaru alkoholu, chciałem przestać, ale nie potrafiłem. Spokój odnajdywałem w szklance ze szkocką bądź burbonem, a nie na kanapie z herbatą. Włożyłem czarne, materiałowe spodnie, do tego białą koszulkę na krótki rękaw i sweter, na nos wsunąłem ray-bany i poszedłem do drzwi. Kiedy je otworzyłem, stała w nich Olga i wpatrywała się we mnie tymi swoimioczami.

– Co cię sprowadza, bratowo? – przywitałem się z nią wprogu.

– Chcę zorganizować święta. Czy do tego czasu się ogarniesz? – rzuciła.

Po chwili dodała, że Pauli niebędzie.

– Ale ja przecież nic nie mówię, czy będzie, czy nie, to i tak już skończone. Niestety, ale wychodzę, jestem umówiony z Ernestem, muszę cię przeprosić. Podaj godzinę, na którą mam być, i się zjawię, obiecuję.

Jedyne, czego oczekiwałem, to to, że się ode mnie odczepi i da mispokój.

– Martwimy się o ciebie z Kimem! – krzyknęła zamną.

– Nie macie o co, jestem dorosły, pamiętacie?

Wsiadłem do swojego lamborghini i udałem się po Ernesta, po drodze układałem sobie wszystko w głowie. Przecież sam powiedziałem, że daję jej spokój, a ona, że to był tylko seks, więc nad czym ja ubolewałem? Kiedy podjechałem pod rezydencję Ernesta, ten czekał już na podjeździe. Wsiadł do samochodu i podał mi lokalizacjęmłodego.

– Czy on, kurwa, zwariował? Czy ty zwariowałeś? – zapytałem.

– Dlaczego? Myślałeś, że gdzie jest jegojacht?

– No nie w Costa Daurada, to jest ponad pięć godzinstąd.

– To co, zabawimy się tam i zostaniemy do świąt, wracamy i bawimy się dalej. Mam dość twojego zrzędzenia, Paco, co ztobą?

Nie odpowiedziałem, wklepałem adres w nawigację i ruszyliśmy. O tej porze nie powinno być wielu turystów ani większego ruchu. Po drodze rozmawialiśmy o klubach Ernesta i naszych hotelach. Przyjaciel nie zaczynał drażliwego dla mnie tematu, nie mówił nic. Kiedy dotarliśmy na miejsce, zadowolony z siebie Victor stał i czekał na nas. Wysiedliśmy z samochodu i podeszliśmy się przywitać, a potem prosto na jego ogromny jacht. Chłopak wiedział, co to luksus i jak przypodobać się kobietom, był gorszym łamaczem serc niż własnybrat.

– No, Victor, jest zajebisty – pochwaliłErnest.

– Wiem, byle czego bym nie kupił. Napijecie się? – zapytałgospodarz.

– Ja poproszę wodę – zdecydowałem, zanim wleję w siebie kolejne litryalkoholu.

– Ja whisky z kostką lodu – podkreśliłErnesto.

– Camillo, przynieś wodę, whisky i dwie szklaneczki – zawołałVictor.

Gdy przysiedliśmy na jednej z kanap i rozmawialiśmy o interesach, ale i o jachcie, moim oczom ukazała się kobieta, która w drobnych rękach niosła tacę z trunkami. Miała czarne włosy i była Hiszpanką, na moje oko nie starszą od Victora. Jej ciało było smukłe, piersi i tyłek na miejscu, oczy czarne, a kosmyki opadały jej na twarz. Była piękną kobietą. Kiedy podawała mi wodę, wyciągnąłem do niej rękę i sięprzedstawiłem.

– Paco Anders. – Ucałowałem jejdłoń.

– CamillaMartinez.

Zabrała tacę i zeszła na dolny podkład, wstałem i przeszedłem kilka kroków obok kolegów, po chwili spojrzałem na Victora, który był mocno zajęty stukaniem wtelefon.

– Victor, co cię łączy zCamillą?

Musiałem sięupewnić.

– Nic, pracuje u mnie, aco?

– Zaproszę ją na kolację – oznajmiłem i udałem się w dółpokładu.

Kiedy szukałem Camilli, zastanawiałem się, po co to robię. Czy nowa zdobycz, nowy obiekt zainteresowań pozwoli mi zapomnieć o starym? Przechodząc przez pomieszczenia, natknąłem się na nią, stała i rozmawiała z inną kobietą. Zatrzymałem się i położyłem dłonie na jej talii, po czym obróciłem ją twarzą dosiebie.

– Camillo – powiedziałem.

– Paco – odparła tym samym tonem, spoglądając mi woczy.

Przechyliłem głowę i spojrzałem jej prosto w oczy. Uśmiechnąłem się lekko i potarłem kciukiem po jejtalii.

– Zapraszam cię na kolację. Tutaj, na jachcie, tylko ty i ja – powiedziałem, a ona odchyliła się lekko i zaczęłaśmiać.

– Wiesz, że jest to niemal niemożliwe? Samotność? Tutaj? – zapytała i pokazała naotoczenie.

Może miała rację, ale zawsze mogłem poprosić Verde’ów, by zostawili nassamych.

– To nie jest największy kłopot w tym momencie – odparłem.

Staliśmy tak i każde z nas czekało na ruch drugiego. Kiedy chciałem ją pocałować, wydarzyło się coś, czego się nie spodziewałem. Dostałem SMS od Kima, że w święta będziemy mieli gościa. Wiedziałem, że ta kobieta będzie idealna do odegrania scenki przed Paulą. Potrzebowałem tylko ją uwieść i zaprosić do domu na BożeNarodzenie.

Rozdział III

Paula

Kołobrzeg z rana wyglądał tak pięknie. Idąc brzegiem morza, rozmyślałam o tym wszystkim, co się wydarzyło w ostatnich miesiącach, jak zmieniło się moje życie. Moja firma dobrze prosperowała, więc nie miałam obaw przed powrotem do Warszawy. Dziewczyny były grzeczne i dawały sobie radę same. Klub go-go potrzebował menadżerki tancerek, zatem byłam. Przez lata nabrałam doświadczenia i jeden zespół tancerek był mój, na moich usługach. Dziewczyny były ogarnięte, więc wyjazd nie stanowił problemu. Ufałam im i wierzyłam w to, że podczas mojej nieobecności nie narobią bigosu. Zatrzymałam się i spojrzałam w stronę wody. Morze działało na mnie kojąco, nie byłam osobą, która należała do spokojnych, ale kiedy w grę wchodził Bałtyk, odnajdywałam w sobie tęoazę.

– Zawsze chciałam stać nad brzegiem morza z ukochanym – powiedziałam, popadając w lekkąmelancholię.

– To możemy postać – odezwał się ktoś zamną.

Odwróciłam się niepewnie, bo nie wiedziałam, do kogo należał ten szarmancki głos. Kiedy patrzyłam na mojego rozmówcę, oczom nie wierzyłam. To Daniel, Daniel Michalak, chodziłam z nim kiedyś, bardzo dawno temu. Znaliśmy się już z czasów wczesnoszkolnych, wówczas to dyskoteki szkolne decydowały o tym, w kim się zakochiwało. Nie wierzyłam w to, że akurat tutaj się spotykamy. Wyglądał obłędnie, ubrany w czarną skórzaną kurtkę, spod niej wystawał sweter, na głowie miał czapkę smerfetkę. Spodnie dżinsowe opinały jego wyrzeźbionepośladki.

Rzuciłam się dawnemu koledze na szyję i przytuliłam go dosiebie.

– Daniel, co słychać, tyle lat, co ty turobisz?

– Jeremi mówił, że tubędziesz.

Zanotowałam, aby poprosić przyjaciela, żeby nie informował każdego, gdzie jestem. Działał szybciej niżradiowęzeł.

– Ach, to gaduła zniego.

– Przyjechałem, bo chciałem cięzobaczyć.

Daniel mieszkał w Sopocie, więc do Kołobrzegu miał kawałek. Spotykałam się z nim jeszcze przed Norbertem, kupę lat temu. Zrobiło mi się ciepło na sercu, kiedy usłyszałam, że jest tu ze względu na mnie. Mimo upływulat.

– To miło z twojej strony, co powiesz, aby nadrobić czas? Masz może ochotę coś zjeść? – zapytałam.

– Pewnie – odparł mój szarmanckikolega.

Postanowiliśmy udać się do restauracji Jeremiego. Gdzie nam będzie się lepiej rozmawiać niż u naszego wspólnegoprzyjaciela?

– Och, to mówisz, że zadzwonił do ciebie i narzekał, że przyjechałam imarudzę?

– Dokładnie to powiedział tak: „Rycerzu, przyjedź na swoim rumaku, twoja niewiasta ma złamane serce”, więcjestem.

Spojrzałam na niego. Był ode mnie wyższy o jakieś trzydzieści centymetrów, w jego oczach było widać troskę. Zaczęłam cicho rechotać, bo to, w jaki sposób się o mnie wypowiadał w moim towarzystwie, imponowało mi. To fajnie, że po tylu latach się o mnie martwił. Złapałam Daniela pod rękę i udaliśmy się docentrum.

Gdy weszliśmy do środka, mężczyzna wziął mój płaszcz i podeszliśmy dobaru.

– Zawołaj swojego szefuńcia – rzuciłam dobarmanki.

Dziewczyna popatrzyła na mnie dość niepewnym wzrokiem i poszła do kuchni, gdzie zapewne urzędował jejprzełożony.

Po kilku minutach przed nami stał samJeremi.

– Cześć, przyjacielu, co u ciebie? – spytałam goironicznie.

– Cześć, przyjaciółko, wszystko dobrze, jak u ciebie? – Przybił piątkę z Danielem. – Mam dla was stolik, chodźcie.

Zaprowadził nas na sam koniec lokalu. W ciemnym miejscu, gdzie nikt nas nie widział, zapalił nam świeczki i polał po lampce wina. Doceniałam jego starania, ale przecież nic na siłę. Daniel rozsiadł się wygodnie i spoglądał namnie.

– Paula, chcę ci coś powiedzieć – wyznał.

Ech, zaczęło się – pomyślałam.

– Słuchamcię.

– Wiem, że jesteś po nieudanym związku, ale chciałbym ci pomóc, pomóc uwierzyć wmiłość.

Chyba Jeremi zapomniał dodać, że ja już miałam taką osobę. Pragnęłam, żeby to Paco pomógł mi zapomnieć, ale nie o Norbercie, a o nim samym. Przerwawszy rozmowę, wyszłam do łazienki. Kiedy tylko pomyślałam o Andersie, wzięłam do ręki telefon i niepewnie włączyłam przeglądarkę. Przejrzałam jego zdjęcia na portalu społecznościowym, a gdy natknęłam się na nowe, nie ukrywałam wkurzenia. Jego zadziorny uśmieszek, okulary i ten zarys idealnie wyrzeźbionych mięśni. Prowokowało mnie to zdjęcie, on mnie prowokował. Chciałam, by ten grymas znikł z jego twarzy. Z drugiej strony Paco miał prawo cieszyć się wolnością, którą zawsze tak sobie cenił; miał prawo imprezować; miał prawo robić wszystko. Postanowiłam zrobić to samo, chciałam się na nim odegrać. Wysłałam do Olgi SMS, że przyjeżdżam na święta. Schowałam komórkę do kieszeni i udałam się do stolika. Tam stało już wino. Chwyciłam kieliszek i wzniosłamtoast.

– Za nas, za drugieszanse.

– Za nas – odparłDaniel.

– Daniel, a co powiesz na Boże Narodzenie i sylwestra w Madrycie? Wybieram się do Olgi, a ją przecież znasz – zaproponowałam, nie przemyślawszy tego dokońca.

– Nie mam nic przeciwko, ale…

– Wiem, że wyda ci się to może zbyt szybko, ale myślę, że dobrze nam to zrobi, możemy wtedy poznać się na nowo, powspominać. Co ty nato?

– Paula, serce, dla ciebiewszystko.

Ucieszyłam się i klasnęłam, a po chwili na moich ustach pojawiły się usta, które należały do Daniela. Nie przerwałam tego pocałunku, chciałam wierzyć w to, że nam sięuda.

Zjedliśmy kolację i podziękowaliśmy Jeremiemu. Wypite kieliszki wina burzyły nam w głowach i dawały o sobie znać. Postanowiliśmy kupić jeszcze jedną butelkę i udać się na plażę, po drodze Daniel obejmował mnie i podnosił na przemian. Kiedy dotarliśmy do wejścia A, postawił mnie i pociągnął za rękę tak, że wpadłam na niego, przewalając go na plecy. Leżałam na nim, a rozbite wino lało się tuż obok nas, przecież ten mężczyzna jest przystojny, niczego mu nie brakuje. Nachyliłam się ku niemu i pocałowałam go namiętnie, jego dłonie powędrowały do moich włosów, ja natomiast dotykałam jego kilkudniowego zarostu. Tarzanie się w środku zimy na plaży w Kołobrzegu nie było dobrym pomysłem, mokry piach wchodził mi pod ubrania, był wszędzie. Ale procenty, które buzowały w mojej głowie, i chęć zemsty były silniejsze ode mnie. Pocałunek trwał dobrych kilka minut, nasze usta, delikatnie opuchnięte, wyginały się wuśmiech.

– No, to było coś – przerwałamciszę.

– Tak, przyznaj się, Paula, zaplanowałaś to – powiedział. – Rozbiłaś wino i mnie przewróciłaś, żeby pocałować – zażartowałDaniel.

– No jasne, jak zgadłeś? – Zaśmiałam się, to taki rzadkidźwięk.

Chwyciliśmy się za ręce i spacerem udaliśmy pod budynek, w którym mieszkałam. Popatrzyłam na zegarek, dochodziła północ. Za sześć godzin musiałam wstać i wyruszyć dostolicy.

– O szóstej jestem po ciebie, podaj mi dokładny adres – poprosiłam.

– Wyślę ci SMS-em, ślicznotko. – Pocałował mnie w usta. – Do jutra, piękna.

Zamknęłam za sobą drzwi mieszkania i poszłam pod prysznic. Zastanawiałam się, czy faktycznie jestem zainteresowana Danielem, czy raczej zdjęcie Paca z tą Hiszpanką mnie wkurzyło. Czułam, że to będą interesujące święta. Jeśli on będzie grał, ja tymbardziej.

Wyszłam spod ciepłego strumienia, owinęłam się ręcznikiem i podeszłam do okna. Kołobrzeg wieczorem był taki spokojny, powietrze było świeże, a cała harmonia doprowadzała mnie do błogiego nastroju. Zasłoniłam zasłony i usiadłam na fotelu. Spojrzałam na swój telefon, Anders był dostępny, ale ja nie czułam potrzeby, by z nim rozmawiać. Zerknęłam na miniaturkę Olgi, która również była dostępna, i postanowiłam zadzwonić właśnie doniej.

– Cześć – powiedziałam.

– Cześć, co tam? Stało się coś? – zapytała.

– Nie. Dostałaś mojąwiadomość?

– Tak, nawet nie wiesz, jak się cieszę. Jutro przygotuję dla ciebie pokój. To super, że będziesz z nami, Paula. – Moja przyjaciółka się ucieszyła, a jej piski słychać było zapewne w całej posiadłościKima.

To pierwsze święta Oli w nowym miejscu, nie mogłam jej zostawićsamej.

– Ja też się cieszę, skarbie. Ale nie będę sama, pamiętaszDaniela?

Na chwilę zapanowała cisza. Słyszałam, że Olga wypuszczapowietrze.

– Tego, z którym byłaś przed Norbertem i którego rzuciłaś? Pamiętam, co z nim… Nie, nie mów mi, że to z nim przyjedziesz? – dodałazszokowana.

– Przyjadę, nie masz nic przeciwko temu, prawda? AniKimo?

– No jasne, że nie. Dobrze, że każde z was żyje swoimżyciem.

Tym razem to ja zamilkłam. Sama myśl, że miałabym przebywać z Pakiem w jednym towarzystwie, wzbudziła we mnie niepokój. Ten człowiek wprawiał mnie w błogi nastrój, ale potrafił także odebrać mi resztki rozumu i zachwiać moją równowagę. Gdzieś z tyłu głowy siedziało mi to jego „Daję ci spokój”. Jak miałam przy nim funkcjonować przez cały tydzień? To graniczyło zcudem.

– Daniel jest naprawdę wyjątkowy, Olga – dodałam.

– Ale czuję jakieś wątpliwości w twoim głosie, co sięstało?

– A co, jeśli nie dam rady? Przypuszczam, że Paco też będzie, tak? – Musiałam o tozapytać.

– Będzie, ale z jakąś dziewczyną, jeszcze jej nie znamy. Ani ja, aniJuni.

W tym momencie poczułam, jak moje policzki robią się czerwone z nerwów, jak cała zaczynam siętrząść.

Kutas – pomyślałam.

– Trudno, kończę, bo rano musimy wyjechać. Do wieczora. Kocham cię – powiedziałam, nie dając przyjaciółce szansy napożegnanie.

Jedno było pewne, te święta nie będą należały do najłatwiejszych, jednak skoro on przychodzi z kobietą, to ja musiałam otworzyć się na Daniela, i tak miałam zamiar zrobić. Chciałam się dobrze bawić w towarzystwie mojej przyjaciółki i czerpać radość zeświąt.

Planowałam wziąć dziś dwie tabletki na sen, ostatnio cierpiałam na bezsenność, a nie mogłam sobie pozwolić na taki luksus.

Nie, kiedy przede mną długa droga wymagającacierpliwości.

Zadzwoniłam doDaniela.

– Już nie możesz wytrzymać? – spytał.

– Gdzie śpisz? Przecież przyjechałeś z Sopotu, nonie?

– Tak, mam pokój w hotelu, rano chciałem przyjść do ciebie z bułeczkami na śniadanie. – Zaśmiał się dosłuchawki.

Bardzo mnie to podniecało. Ten jego gardłowy, męskiśmiech.

– Nie żartuj sobie, przyjdź teraz, czekam – dodałam.

W oczekiwaniu na mojego towarzysza wycieczki zaczęłam pakować swójbagaż.

Obecnie w Madrycie na szczęście nie było za ciepło, więc ciepłe ubrania też się przydadzą. Dobrze, że ja i moja przyjaciółka nosiłyśmy podobny rozmiar, bo na kolację wigilijną miałam zamiar wyglądać zjawisko i kusząco. Planowałam zatonąć w jej garderobie, aby poszukać czegoś dlasiebie.

Pragnęłam, żeby Daniel był zachwycony, wyłącznie to sięliczyło.

Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek domofonu. To on. Otworzyłam i czekałam w drzwiach na Michalaka. Ten, ciągnąc za sobą bagaż, wyglądał całkiem zabawnie. Na mojej twarzy dość niespodziewanie pojawił się uśmiech. Przeczesałam włosy dotyłu.

– No hej. – Ucałował mnie wpoliczki.

– No witaj, pomyślałam, że lepiej, żebyś został na noc tutaj, po co się tłoczyć przez miasto – powiedziałam i spojrzałam na niego, w jego oczach pojawił się ten wyjątkowybłysk.

– No tak, dobry pomysł, kanapa wygląda na wygodną. – Zaśmiałsię.

Podeszłam do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję. Nachylił się i całując mnie, zaniósł na kanapę. Nogę przełożyłam tak, że siedziałam teraz na nim okrakiem. Ściągałam z niego kurtkę, a on gładził moje plecy wielkimi dłońmi. Złapałam jego twarz i przerwałam pocałunki. Popatrzyłam na niego. Musiałam zatonąć w jego obliczu, musiałam skupić się tylko na nim. Jego głowa przechyliła się tak, że dotykał mojej szyi, udając się ku górze i muskając ustami moje ciało kawałek pokawałku.

Uprawiałam z nim kiedyś przelotny seks, ale było to pięć lat temu. Zerknęłam jeszcze raz i oddałam się zmysłom. Zdjęłam z niego sweter i koszulkę, a moim oczom ukazało się piękne wyrzeźbione ciało. Brzuch miał ze stali, a mięśnie wyglądały idealnie. Przejechałam po nich dłonią, czułam, jak jego męskość rośnie w spodniach. Odpiąwszy pasek, guzik i zamek, zdjęłam mu spodnie. Ukazujące się bokserki Calvina i linia V – tyle mi wystarczyło, żebym zrobiła się całkowicie mokra. Daniel przełożył mnie na łóżko, w tym momencie to ja leżałam tuż pod nim, jego usta znalazły się na moich, a on jedną ręką dotykał moich piersi. Czułam, jak cała drętwieję od jego dotyku. Włożył we mnie jeden palec, po czym go oblizał, mrucząc przy tym, jaka jestem pyszna. Zdjął bokserki, a moim oczom ukazał się kutas, wielki i nabrzmiały. Daniel nie czekał długo i założył na niego kondoma, a ja przyglądałam się temu uważnie z figlarnymuśmieszkiem.

Wszedł we mnie jednym mocnym ruchem, jego ciało stykało się z moim. Dotykając jego pleców, wbijałam w niego paznokcie, czułam się wyjątkowo, każda moja cząstka ciała pracowała razem z nim. Przerzucił mnie po chwili na siebie, teraz to ja miałam kontrolę nad tym wielkim mężczyzną. Poruszałam się powoli na jego kutasie, on przyglądał mi się, bawiąc moimi sutkami. Zalała mnie pierwsza fala spełnienia. Daniel włożył mi palec do ust tak, bym mogła go ssać. Delikatnie go przygryzałam, a dłońmi przejeżdżałam po jego ciele. Dochodząc, ukryłam twarz w jego szyi. Orgazm był intensywny, moje struny głosowe jutro ucierpią, zdecydowanie.

Zeszłam z Daniela i chciałam udać się pod prysznic, jednak przyciągnął mnie i wtulił mocno wsiebie.

– Tęskniłem zatobą.

Nic nie odpowiedziałam. Również go przytuliłam, a po chwili odeszłam z oczami pełnymiłez.

Rozdział IV

Paula

Obudził mnie zapach jajek i świeżo parzonej kawy. Odwróciłam się na bok, ale Daniela nie było. Spojrzałam na zegarek, dochodziło wpół do piątej, a więc spałam zaledwie dwie godziny. Usiadłam na łóżku, założyłam leżącą na podłodze piżamę i udałam się za unoszącym się zapachem, jak lunatyk. Stanęłam w drzwiach i popatrzyłam na mężczyznę, który przyrządzał śniadanie. Był w samych bokserkach, a włosy miał mokre od porannego prysznica. Jego mięśnie pleców pracowały z każdymruchem.

Podeszłam do niego od tyłu, złapałam go w pasie i pocałowałam w plecy. Odważyłam się na to dość intymne zbliżenie, sama byłam zszokowana swoją postawą. Obrócił się do mnie, na jego twarzy ukazał się piękny, śnieżnobiały uśmiech. Podszedł do mnie i usadził na krześle barowym, postawił przede mną kubek z gorącą kawą iśniadanie.

– Smacznego, skarbie. – Pocałował mnie w czubek głowy i usiadłobok.

Złapałam go za rękę i delikatnie ją ucałowałam. Daniel, mimo swojej postury, był bardzo delikatnym mężczyzną. Jeśli się zakochiwał, to na stałe. Chciałam dać mu szansę i spędzić z nim najlepszy czas, jaki jest dla nas zarezerwowany, ale za dwanaście godzin będę w paszczylwa.

Jedząc śniadanie, nie rozmawialiśmy, w spokoju oddaliśmy się przyrządzonymposiłkom.

Jednak kiedy te się skończyły, a kawa delikatnie ostygła, zaczęliśmyjednocześnie:

– To, co wydarzyło się w nocy… – powiedzieliśmy.

Daniel dał znak, bym wyraziła swojezdanie.

– To, co wydarzyło się w nocy, było czymś wyjątkowym, Daniel, jednak chciałabym, żeby rozwijało się powoli. Musimy na nowo się poznać, ja po powrocie do Polski wracam do Warszawy, a ty tutaj, nadmorze.

– No i co z tego? – zapytał.

– Nic, tylko mówię, że będzie to trochę trudne, niesądzisz?

– Nie sadzę. Porozmawiamy o tym po powrocie z Hiszpanii, dobrze? Nie zaprzątaj tym swojej pięknej główki, OK? – Wstał i pocałował mnie wewłosy.

Posprzątałam po śniadaniu i włączyłam radio, żeby posłuchać wiadomości pogodowych. Daniel w tym czasie pakował swoje ostatnie rzeczy. Ja włożyłam naczynia do zmywarki i postanowiłam się ogarnąć, żeby w miarę szybko wyruszyć. Po czterdziestu minutach byliśmy już w drodze. Zrobiłam nam zdjęcie, wrzuciłam na social mediai oznaczyłam, że lecimy do Hiszpanii na święta. Po chwili dostałam wiadomość. Myślałam, że to Olga, jednak nie. ToPaco.

„Do zobaczenia <3”.

No, jemu to chyba wypady z Ernesiem szkodzą, i to bardzo. Ma czelność wysyłać mi serduszka, palant – pomyślałam.

Droga do Warszawy upłynęła nam dość szybko. Była Wigilia, na dworze ani śladu śniegu, a korki dość małe. Pamiętam, jak z rodzicami jeździliśmy do Bydgoszczy na święta do babci i dziadka, jednak po ich śmierci skończyła się nasza coroczna tradycja. Wpadłam w melancholijny nastrój. Zawsze tak miałam wWigilię.

Dotarliśmy na lotnisko. Zostawiwszy samochód na parkingu, ustawiliśmy się w kolejkę, żeby jak najszybciej przejść odprawę i znaleźć się na pokładzie zła, jakim był samolot. Zawsze miałam lęk, że coś się stanie albo że porwą nas terroryści. Wiem, za dużo gazet itelewizji.

Usiadłam wygodnie przy oknie, obok mnie zajął miejsce spokojny Daniel. Kiedy stewardessa ogłosiła, że mamy zapiąć pas i startujemy, moje serce zamarło. Ja przecież nie bałam się latać, ja obawiałam się Hiszpanii. Mój towarzysz gładził mnie po ręce i uspakajał, jak tylko mógł. Wzięłam tabletkę i popiłam wodą niegazowaną. Wyluzowałam się, po czym oparłam głowę o ramię mężczyzny i zasnęłam. Musiałam spać całą podróż, bo gdy tylko otworzyłam zaspane oczy, zobaczyłam, że przygotowujemy się do lądowania. Byliśmy już wMadrycie.

Gotowa na święta, wysiadłam z samolotu. Przeszliśmy przez terminal i nie wierzyłam w to, co widziałam. Myślałam, że zjawi się po nas Olga. Jednak nie. Paco stał oparty o auto w czarnej marynarce i spodniach do kompletu, na nosie miał okulary przeciwsłoneczne. Myślałam, że padnę z wrażenia i zachwytu. Robił mi na złość, chciał mnie ukarać, a jednocześnie mi coś udowodnić. Poczułam ukłucie w brzuchu i dziwne wypieki na twarzy. Jednak musiałam przyjąć pozę zimnej suki i nie dać po sobie poznać, że coś nas kiedykolwiek łączyło, że coś nas do siebie ciągnęło. Chwyciłam Daniela za rękę i udaliśmy się do Andersa, który mierzył mnie wzrokiem. Podchodząc do niego, spojrzałam i rzuciłam mu chłodne „cześć”. Daniel nie wiedział, kim jest ten mężczyzna, i przywitał się jak należy. Paco taksamo.

Kurwa – pomyślałam.

Usiadłam z tyłu, a z przodu mój obecny partner i mój eks. Zajebiście, takie przygody to tylko pani Paulina Jankowska. Rozmawiali o piłce nożnej, różnych innych sportach i na ogólne tematy. Paco obiecał, że zabierze go do klubu swojego przyjaciela, żeby dziewczyny mogły zrobić sobie babski wieczór. Już to widzę. Po moim trupie. Chciałam zacząć krzyczeć, bo z mojej czaszki aż unosił się dym. Przewróciłam oczami, kiedy tylko Anders się odzywał, chciałam goudusić.

Cała droga do posiadłości mojej przyjaciółki i jej męża trwała długo, zdecydowanie za długo. No jasne, bo przecież jechaliśmy naokoło. On mnie wykończy. Drażniła mnie sama jego obecność. Zerknął na mnie w tylnym lusterku, pokazałam mu środkowy palec, co go dodatkoworozbawiło.

Nienawidzę go – pomyślałam.

Kiedy w końcu dotarliśmy do domu Olgi i Kima, wzięłam swoje bagaże, obok mnie stanął Paco, który celowo przejechał po mojej dłoni, chwytając moją walizkę. Ignorując go, weszłam do środka. Nie było nikogo. Co za pech. Za mną weszli Paco i Daniel, rozmawiając jak najlepsi koledzy, co dodatkowo mnie zdenerwowało. Wyciągnęłam telefon i wychodząc na taras, zadzwoniłam doOlgi.

– Gdzie jesteś? Dlaczego ten kretyn nas odebrał? – Byłam lekkopoirytowana.

– Musieliśmy z Kimem załatwić kilka spraw, a Paco był wolny. Jest niemiły dla Daniela? – zaciekawiła sięOlga.

– Jest miły, aż za bardzo, kurwa. Idę sięnapić.

Wracając z tarasu, zobaczyłam, że mężczyźni usiedli wygodnie na kanapie. Zmierzyłam Paca wzrokiem i zapytałam go, który pokójzajmujemy.

– Ten, co ostatnio, Paulinko – powiedział.

Chciałam posłać mu jakąś reprymendę, ale wiedziałam, że Daniel zorientuje się, że coś nas łączyło. Po chwili Paco wstał i wziął walizki Daniela, a także resztęmoich.

– Siedź, Daniel, pewnie podróż była męcząca. Ja je zaniosę zPaulą.

Daniel nie protestując, usiadł na kanapie. Pił whisky i uśmiechał się od ucha doucha.

Zabrałam swoje rzeczy, po czym udałam się do swojej starej sypialni, gdzie prawie każdą noc spędzałam z Pakiem. Kiedy kroczyłam po schodach, całe moje ciało krzyczało. Moje nogi miały nawet ochotę dokopać Andersowi, zachowywał się jak dzieciak, jak uparty osioł. Gdy weszłam do środka, zdałam sobie sprawę, że nic się nie zmieniło. Pościel została zmieniona, jednak w powietrzu czuć byłoseks.

– To był tylko seks? – zapytał, stojąc zamną.

Nie chciałam się odwracać do niego, bo wiedziałam, że po mojej twarzy będzie widział, żekłamię.

– Tak, tylko seks. Jak widzisz, jestem szczęśliwa zDanielem.

– Więc nie ruszy cię to? – zapytał, podchodzącbliżej.

Odwróciłam się i wpadłam na Paca, który pochylił się i mnie pocałował, jego dłonie powędrowały na moje biodra, jedna zjeżdżała coraz niżej. Zatraciliśmy się oboje w pocałunku, kiedy doszło do mnie, co robimy, odrzuciłam go ispoliczkowałam.

– Co ty wyprawiasz? Jestem tu z mężczyzną, niewidzisz?

– Chyba swoim pachołkiem, ty myślisz, że ja ci pozwolęodejść?

– Tak, tak myślę, tak powiedziałeś. Daj mi żyć i samżyj.

– To się jeszcze okaże. Będziesz błagać o mnie, o mójdotyk.

– Nigdy.

– Jesteś tegopewna?

– Jasne.

– Zobaczymy, skarbie.

Wyszedł z sypialni, zostawiając mnie samą i rozgrzaną. Moje policzki płonęły od złości, ale czułam, że on ma nade mną władzę, że wystarczy jeden jego dotyk, a moje zmysły zostająrozpalone.

Co za palant – pomyślałam.

Przychodzi ze mną do sypialni, żeby mnie uwieść i co? I co dalej? Zrobi sobie ze mnie swoją zabawkę na czas pobytu w Hiszpanii. O co to, to nie, nie ma takiej opcji. Nie oddam się Pacowi, nie i koniec. Przyjechałam tu z Danielem i muszę być muwierna.

Kiedy wypakowałam nasze rzeczy, zeszłam, by zobaczyć, co robią mój obecny i były partner. Schodząc, nie wierzyłam w to, co widzę. Oglądali zdjęcia z wesela Olgi i Kima. Roześmiany Daniel zaprosił mnie obok siebie. Mówił po angielsku, tak żeby Paco mógł gozrozumieć.

– Nie wiedziałem, że przyjaźnisz się z Pakiem. To dobrze, że Olga ma w wasoparcie.

Spojrzałam zszokowana na Paca, który śmiał się pod nosem. Tak, tak, jasne, przyjaźniliśmy się. Przeważnie kiedy ja byłam na górze albo kiedy on nurkował w moimkroczu.

W co on pogrywał? Co on munagadał?

– Tak, kochanie, też mnie to cieszy, a teraz wybacz, muszę zabrać przyjaciela Paca na bok i o coś go zapytać, pozwolisz?

– Jasne, będę czekał na was – odparłDaniel.

Pokiwałam na Paca, który wstał z kanapy i ruszył tuż za mną. Przeszliśmy kawałek rezydencji, by Daniel nie mógł nas usłyszeć. Przycisnęłam go do ściany, dając sobie przewagę. Jego oczy płonęły pożądaniem. Śmiał się, jakby to była dla niegozabawa.

– Słuchaj, hiszpański lowelasie, chcesz wojny? Chcesz? – zapytałam.

– Co ty taka groźna jesteś, zawsze tylko w