Wcielające się idee czasu - Libelt Karol - ebook

Wcielające się idee czasu ebook

Libelt Karol

0,0
20,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Wcielające się idee czasu to tekst zawierający skrótowy wykład historiozofii Karola Libelta, myśliciela wyrosłego na pożywce polskiego i europejskiego romantyzmu.

U podstaw wizji historii Libelta leży koncepcja przedstawiająca całe narody poprzez metaforę antropologiczną — jako byty posiadające odrębny, określony charakter, stworzone przez Boga, którym on też wyznaczył do spełnienia określony cel (to właśnie tytułowe wcielone idee). Koncepcję tę łączyć można z heglizmem, ale w ujęciu Libelta (tj. w powiązaniu z misją religijną) bliżej jej do myśli Josepha de Maistre'a. Libelt propaguje też ideę misji Słowiańszczyzny mającej za zadanie politykę europejską uczynić rzeczywiście ewangeliczną, tj. realizującą postulaty wiary w praktyce. Wyprowadzenie z tych koncepcji wizji Polski jako Chrystusa Narodów jest ubraną w szatę naukową wersją pomysłów znanych z dzieł polskich romantyków, przede wszystkim Zygmunta Krasińskiego, z którego do swojego tekstu czerpie wręcz Libelt cytaty.

Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.

Karol Libelt
Wcielające się idee czasu
Epoka: Romantyzm Rodzaj: Epika Gatunek: Esej

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 35

Rok wydania: 2022

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Karol Libelt

Wcielające się idee czasu

Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.

Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.

ISBN-978-83-288-3502-3

Wcielające się idee czasu

Długi czas zagadką był sam człowiek, po co i na co stworzon, i jakie jego przeznaczenie. O wiele większą zagadką była ludzkość cała, a w niéj rozliczne rasy, plemiona i narody; dla czego i ku jakim wyższym celom ta w niéj rozmaitość? — Jedno i drugie pytanie rozwiązała nowoczesna filozofia, gdy okazała, że duch boży byłby oderwaném pojęciem1 — abstrakcyą — gdyby nie był oraz2 duchem stworzycielem — creator spiritus; — gdyby się nie objawił wszechmocą swoją w przyrodzie wszechstworzenia; a nie objawił mądrością swoją we wiedzy całéj ludzkości; — nie żeby sam téj wiedzy potrzebował, jak to mieć chciał panteistyczny idealizm filozofii niemieckiéj; ale aby ludzkość była rozwojem téj wiedzy, któréj on jest pełnią i samowiedzeniem.

Ztąd stopniowe poznawanie przyrody i jéj praw odwiecznych; ztąd coraz rozleglejszy zakres w dociekaniu ogromu wszechstworzenia, i tych nieprzeliczonych światów na niebiosach zawieszonych, między któremi świat nasz ziemski maluczką, niknącą tylko jest cząstką; ztąd zhołdowanie straszliwych potęg natury i wzięcie ich w posługi człowieka, duchem nad nie potężniejszego, a to wszystko dowodzi, że jeżeli to stworzonko niknące we wszechświecie, które człowiekiem nazywamy, zdolne pojąć niezmierność wszechwiedzy, i zdolne zapanować nad przyrodą, — to owo coś, co w niém myśli, czuje i działa i ten obszar jego wiedzy stanowi, musi być z ducha bożego i samo być duchem nieśmiertelnym.

Ale pojedynczy ludzie zmierają, a ludzkość coraz nowemi pokoleniami odrasta i przyrasta, i jéj trwanie przyczepiane do trwania planety, który zamieszkuje3. Ludzkość zatém piastunem rozwoju duchowego, a granice tego rozwoju nakreślone planetarnemi warunkami naszéj ziemi, w których człowiek znajduje warunki bytu i życia, — a tém samém zakreślone wiekiem tegoż planety. Był czas, gdzie człowieka na ziemi nie było, póki ta mu nie wyrobiła żywiołów niezbędnych do jego żywota. A kiedy z koleją wieków tych żywiołów znowu zabraknie, to i ludzkość na ziemi zaginie i nie będzie na ziemi człowieka. Oto jak rodzenie się tak zmieranie świata, nie może być epoką żywota ludzkości będącéj kwiatem zamieszkałego globu.

Otóż zakreślona elipsa wiedzy ludzkiéj jaka się w ludzkości ziemskiéj rozwinąć może. Może ona być zdumiewającą, niezmierzoną, — ale atomem tylko będzie w porównaniu z nieskończonością wszechwiedzy Boga. Niech więc człowiek nie marzy, by ją kiedykolwiek całą ogarnął i stał się równym Bogu.

W tém ograniczeniu człowieka i ludzkości leży ogromna różnica między duchem stworzycielem, który jest odwiecznym, bez początku i końca, i jest wszechmocą i wszechwiedzą — a duchem stworzonym, który ma początek i do organizmu przyczepion, w którym się jako duch rozwija, urobiwszy go na narzędzie swoje. Wszelki duch stworzony jest tylko jedném tchnieniem Boga — jednym promieniem nieskończonego jego światła. Ztąd kiedy duch boży jest wszechsobą, duch człowieczy jest tylko sobą czyli jest indywidualnym.

Indywidualność jest znamieniem ducha człowieczego. Ta jego soboistność zamienia każdego na coś osobnego, na osobę, i piętnuje na niéj osobne znamię swoje tak na zewnątrz jak na wewnątrz. Każdy człowiek ma osobne, sobie tylko właściwe rysy twarzy, osobny ruch i chód, osobną postawę, osobny głos, osobny pociąg ręki w pisaniu, tak że ze spojrzenia na pismo odgadniesz znaną ci osobę. Podobnie urabia się indywidualność ducha na wewnątrz, choć ją tam trudniéj rozpoznać. Rozciągłość i napiętość władz duszy w każdym człowieku jest inna. Osobne w nim urobiły się uczucia, osobne zdolności i zręczności, osobny temperament i charakter. Jako się człowiek usoboistnia, czyli indywidualizuje pod wpływem najrozmaitszych stosunków, przez które w życiu przechodzi, podobnie usoboistnia się pewne plemię, pewne pokolenie, pewien naród — a usoboistniają się nawet miejscowości i okolice. Dzieje się to także pod wpływem klimatycznych, geograficznych, społecznych i dziejowych stosunków. Indywidualizuje się rasa, indywidualizują się język, zwyczaje i obyczaje, indywidualizują się charakter i temperament, skłonności i zdolności, zgoła to wszystko, co nazywamy narodowością, czyli: co jeden naród od drugiego wyróżnia.

Jest to tak widoczna wydatność rysów i całéj postawy zewnętrznéj współplemieńca czy współrodaka, taka wydatność wad i cnót narodowych, że mniéj więcéj każdego poznasz, do którego plemienia lub narodu go policzyć. Do osobistéj zatem indywidualności, jako osoby — człowieka, przystąpiła jeszcze indywidualność typowa, czyli narodowa, z tamtéj przeglądająca.