Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
XV-wieczna Anglia. Sir John Falstaff poszukuje miłosnych wrażeń. Jego ofiarami padają dwie mężatki, pani Page i Pani Ford, które postanawia uwieść.
Nie wie jednak, że panie przyjaźnią się i bardzo szybko odkryją jego niecne zamiary. Kobiety decydują, że dokonają zemsty na Falstaffie. Uwodziciela spotykają niemiłe — choć dla przyjaciółek i dla czytelnika bardzo zabawne — sytuacje. Przy okazji miłosne rozterki związane z zazdrością i wielością adoratorów przeżywają bliscy wesołych kumoszek.
Wesołe kumoszki z Windsoru to jedyny dramat autorstwa Szekspira, którego akcja rozgrywa się we współczesnej mu rzeczywistości. Poza wartością rozrywkową i kunsztem artystycznym posiada również walor poznawczy — jest doskonałym obrazem obyczajowości epoki. Pierwsza publikacja tej komedii przypada na 1602 rok, ale wystawiana była zapewne już wcześniej. Była inspiracją dla innych artystów, m.in. dla twórców oper, np. Giuseppe Verdiego.
Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.
William Shakespeare
Wesołe kumoszki z Windsoru
tłum. Leon Ulrich
Epoka: Renesans Rodzaj: Dramat Gatunek: Dramat szekspirowski
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 131
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
tłum. Leon Ulrich
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.
ISBN-978-83-288-3986-1
Dostojny księże Hugonie, skończ przekładania, sprawa pójdzie pod sąd Izby gwiaździstej, a sir Robert Płytek, koniuszy, nie zlęknie się dwudziestu takich Falstaffów.
W hrabstwie Gloucester sędzia pokoju i Coram2.
Tak jest, kuzynie Chudziaku, i custalorum3.
A do tego Rotolorum4 i rodowity szlachcic, mości plebanie, który się pisze armigero5 na wszystkich aktach, upoważnieniach, kwitach i obligach; armigero.
Tak się piszę i tak zawsze się pisałem od lat trzechset.
I tak się pisali wszyscy jego sukcesorowie, którzy go poprzedzili, i tak się pisać będą mieli prawo wszyscy przodkowie, co się po nim urodzą. Wszyscy mogą się pieczętować dwunastu białymi szczypami6.
Herb to stary.
Twanaście szczyp przystoi staremu herpowi. Szczypa stary to ludzki przyjaciel, a znaczy ogień i ciepło.
Szczyp jest to biała ryba, a, żeby herb był stary, musi być ryba solona.
Czy mam prawo herb mój ćwiartkować, kuzynie?
Będziesz miał prawo, zawierając stadło7.
To prawta, że musi ćwiartkować, kto chce mieć stadło!8.
Bynajmniej.
Musi ćwiartkować, powtarzam, po jeśli weźmie jedno stadło, zostanie tylko resztka, tak mi się przynajmniej zdaje, piorąc rzeczy na mój płytki rozum, Ale dajmy temu pokój. Jeśli ci sir John Falstaff upliżył, ja, jako duchowna osopa, z radością ofiaruję wam moje pośrednictwo, aby załagodzić sprawę i skończyć interes przez kompromis.
Izba rozsądzi; to był gwałt oczywisty.
Nie przystoi, żepy Izpa gwałtów słuchała; nie ma pojaźni pożej w gwałtach, a trzepa wam wiedzieć, że Izba wolałaby coś usłyszeć o pojaźni pożej, a nie o gwałtach; niech wam to służy za przestrogę.
Ha, na moją głowę, gdybym odmłodniał, szabla skończyłaby wszystko!
Lepiej, żepy tę szaplę zastąpili przyjaciele i położyli koniec wszystkiemu. Ale wylągł się nowy projekt w mojej głowie, który przyta się może na co. Jest tu niejaka panna Anna Page, córka pana Jerzego Page, a piękny to kwiatek panieństwa, na uczciwość.
Panna Anna Page, co ma ciemne włosy, a cedzi słówka, jak wielka pani?
Ona właśnie; to mi kopieta, jakiejpyś chciał za żonę. A siedemset funtów monety i złota zapisał jej na śmiertelnem łożu dziadek (taj mu Panie ratosne zmartwychwstanie!), do których ma prawo, byle się toczekała lat siedemnastu. Zdaniem mojem pyłopy lepiej skończyć wszystkie swary, a pomyśleć o małżeństwie pana Aprahama z panną Anną Page.
Więc dziadek zostawił jej siedemset funtów?
A ojciec zeprał dla niej więcej jeszcze grosiwa.
Znam ja tę młodą panienkę; nie zbywa jej na dobrych przymiotach.
Sietemset funtów i speranta9, tobre to przymioty.
Więc idźmy do uczciwego pana Page. Czy zastaniemy tam Falstaffa?
Mamże ci powiedzieć kłamstwo? Gartzę kłamcą, jak gartzę fałszywym człowiekiem, jak gartzę człowiekiem, który nie mówi prawty; zastaniesz tam kawalera sir Johna. Ale proszę cię, słuchaj raty życzliwych ci ludzi. Zastukam we trzwi pana Page stuka. Hola! Pokój temu tomowi. Wchodzi Page.
Kto tam?
Płogosławieństwo poże i twój przyjaciel, i pan sętzia Płytek, i młoty pan Chutziak, który kto wie, może ci inną zaśpiewa piosneczkę, jeśli rzeczy po twojej pójtą myśli.
Cieszę się, mości panowie, że was widzę przy dobrym zdrowiu; a wam, panie Płytku, dziękuję za zwierzynę.
Panie Page, rad cię widzę. Niech wam to będzie na zdrowie. Pragnąłbym, żeby lepsza była zwierzyna, bo źle była zabita. A jakże zdrowie dobrej pani Page? Kocham was zawsze z całego serca, na uczciwość, z całego serca.
Dziękuję wam, panie sędzio.
To mnie raczej dziękować należy; więc krótko a węzłowato, najpiękniej dziękuję.
Cieszę się, że cię widzę, dobry panie Chudziaku.
A jak się ma twój płowy chart, panie Page? Słyszałem, że na wyścigach w Cotsall mydło woził.
Rzecz nie była rozstrzygnięta.
Nie chcesz się tylko przyznać, nie chcesz się przyznać!
Bardzo wierzę. To wasza wina, wasza wina, bo to pies doskonały.
Powiedz raczej, że to kundel.
A ja utrzymuję, że to pies doskonały, że to pies piękny. Czy można powiedzieć więcej, jak że doskonały i piękny? Czy sir John Falstaff jest w waszym domu?
Jest w naszym domu, a pragnąłbym waszym być pośrednikiem.
Oto mi słowa, jakie chrześcijaninowi przystoją.
Pokrzywdził mnie, panie Page.
Sam się po części do winy przyznaje.
Przyznać się nie znaczy naprawić, czy nieprawda, panie Page? Pokrzywdził mnie, na uczciwość, pokrzywdził mnie; Robert Płytek, armigero, powiada, że był pokrzywdzony.
Właśnie sir John nadchodzi.
Więc to rzecz zdecydowana, mości Płytku, że zanosisz na mnie skargę przed króla jegomości?
Panie kawalerze, zbiłeś moich ludzi, wystrzelałeś moją zwierzynę, wyłamałeś mój zwierzyniec.
Ale nie wycałowałem córki twojego gajowego.
Wolne żarty. Odpowiesz za to, kawalerze.
Odpowiem natychmiast i bez ogródki: wszystko to prawda. Spodziewam się, że jasna odpowiedź.
Rozpozna to Izba.
Zrobiłbyś lepiej, panie Płytku, gdybyś siedział cicho w własnej izbie, bo tylko na śmiech się wystawisz.
Pauca verba10, sir Johnie, topre słowa!
Ja mu dałem coś lepszego jak dobre słowa, bo dobry uczynek. Mości Chudziaku, rozpłatałem ci czaszkę, co masz jeszcze do mnie?
Bądź spokojny, mości panie, mam w tej czaszce dosyć rzeczy przeciw tobie, mam też i przeciw twoim trzem urwizom rzezimieszkom, których nazwiska Bardolf, Nym i Pistol. Wciągnęli mnie do szynkowni, upoili, a potem do grosza okradli.
A ty banburski11 serze!
Mniejsza o to.
Co śmiesz utrzymywać, Mefostofilu12?
Mniejsza, mniejsza o to.
Porąbać go! Pauca, pauca! Porąbać, to moja reguła.
Gdzie Głuptas, mój sługa? Czy nie wiesz, kuzynie?
Cicho, panowie! Partzo proszę. Czas już porozumieć się. Trzech jest, jak rozumiem, polupownych sętziów w tej sprawie; to jest pan Page, vitelicet13 pan Page; po wtóre ja, vitelicet ja; a trzecim sętzią, ostatecznie i na koniec, jest pan gospotarz operży pod Potwiązką.
My trzej mamy ich wysłuchać i sprawę zakończyć.
Pardzo toprze; wciągnę treść całej sprawy do mojego pugilaresu14, a roztrząśniemy ją potem z największą jak pędzie można tyskrecyą.
Pistol!
Słucha uszyma.
Do kroćset peczek! Co to za wysłowienie: słucha uszyma, co za afektacja!
Pistol, czy zwędziłeś sakiewkę pana Chudziaka?
Na te rękawiczki, zwędził; a jeśli kłamię, bodaj moja noga nie postała więcej w mojej wielkiej sali! Zwędził mi trzy złote groszy, trzy w samych dziesiątakach i dwa edwardowskie talary, które płaciłem pięć złotych groszy dziesięć sztuka u Jeda Millera, na te rękawiczki!
Pistol, czy to prawda? Czy to bezwarunkowa prawda?
Tylko warunkowa tam prawta, gdzie idzie o zwarowanie.
Jeśli nie on, to ten mnie okradł, na moje rękawiczki!
Uważaj, co mówisz, mości panie, a wiwat dobry humor! Nie przepuszczam takich przypuszczań! To moja odpowiedź.
Więc na mój kapelusz, ten jegomość z czerwoną gębą ma moją sakiewkę; bo choć nie mogę sobie przypomnieć, co robiłem, gdyście mnie spoili, nie jestem jeszcze jednak zupełnym osłem.
Co mówisz na to, Janie Szkarłacie?
Mówię, że ten jegomość sam zapił swoje pięć zamysłów.
Chcesz powietzieć: swoje pięć zmysłów; o zgroza, co za nieuctwo!
A gdy raz sobie w czub nalał, plótł, jakby się wyrwał od czubków i bredził jakby w delirium15.
He, teraz sobie przypominam, że i wtedy także mówił po łacinie. Ale mniejsza o to; odtąd, póki życia, nie upiję się, chyba w towarzystwie uczciwych, grzecznych i bogobojnych ludzi; nauczył mnie rozumu wasz figiel. Jeśli sobie zaleję kiedy głowę, to zaleję z ludźmi, u których jest jeszcze bojaźń boża, a nie z pijanym hultajstwem.
To mi się nazywa uczciwe postanowienie, sątź mnie, Poże.
Słyszycie panowie, że przeczą wszystkiemu, słyszycie.
Nie, córko, wróć z winem do domu, tam wychylimy szklenicę.
O nieba! To panna Anna Page.
Jakże zdrowie, pani Ford?
Pani Page, na honor, przychodzisz w porę. Z przeproszeniem całuje ją.
Żono, pozdrów tych panów. Proszę z sobą; mamy dziś na obiad pasztet ze zwierzyny, prosto z pieca. Proszę z sobą, panowie, a mam nadzieję, że utopimy wszystkie urazy.
Wolałbym teraz mieć pod ręką mój Zbiór Pieśni i Sonetów niż czterdzieści złotych w kieszeni. Wchodzi Głuptas Gdzież to bywałeś, Głuptasie? Jak to, więc mam sobie sam służyć? Hę? Czy masz przy sobie Wybór Zagadek? Hę?
Wybór Zagadek? Alboż go pan nie pożyczyłeś Halce Pierożek, w ostatni dzień Wszystkich Świętych, na tydzień przed Świętym Michałem?
Śmiało, kuzynie! Śmiało, kuzynie! Czekamy na ciebie. Jeszcze słowo, kuzynie. Uważaj, kuzynie, jest już, że tak powiem, deklaracja, pewien rodzaj deklaracji, zrobiony z daleka jeszcze przez dostojnego księdza Hugona. Czy mnie rozumiesz?
Doskonale. Bądź spokojny, kuzynie; zobaczysz, że się poprowadzę roztropnie. Jeśli już na to mi przyszło, zrobię, co nakazuje roztropność.
Aleć zrozum mnie na koniec.
Rozumiem cię bardzo dobrze, kuzynie.
Słuchaj jego raty, panie Chutziaku. Tam ci opis całej sprawy, jeśli masz po temu serce.
Zrobię wszystko, co radzi kuzyn Płytek. Przebacz, proszę, dostojny plebanie; to sędzia pokoju w swoim obwodzie, choć ze mnie prosty tylko człowiek.
Ale tu nie o to rzecz itzie: tu itzie o małżeństwo.
Tu cały sęk, miły kuzynie!
Tak jest, tu sęk, tu itzie o Pannę Annę Page.
Jeśli o to idzie, wezmę ją za żonę, byle rozsądne były warunki.
Ale czy masz to niej jakie czułe afekta? Niech się towiemy z twoich ust lup twoich warg, po, jak niektórzy filozofowie utrzymują, wargi stanowią część ust, więc powietz topitnie, czy czujesz jaki pociąg do tziewczyny?
Kuzynie Abrahamie Chudziaku, czy możesz ją kochać?
Spodziewam się, panie, że zrobię, co przystoi człowiekowi, chętnemu iść za radą rozumu.
Przez Poga i Wszystkich Świętych, tłumacz się jasno: czy masz ku niej jaką przychylność?
Tak jest, musisz powiedzieć nam wyraźnie, czy chcesz wziąć ją za żonę z dobrym posagiem?
Gotów jestem do większej ofiary na twoje żądanie, kuzynie, do daleko większej.
Aleć zechciej mnie zrozumieć, zechciej zrozumieć, kochany kuzynie! Wszystko, co teraz robię, robię dla twojego szczęścia. Czy możesz ją kochać, tę dziewczynę?
Wezmę ją za żonę na twoje żądanie, a jeśli nie ma wielkiej miłości w początku, niebo może ją odmnożyć przy lepszej znajomości, gdy raz pobrani będziemy mieli więcej okazji do poznania się. Spodziewam się, że z poufałością rozwinie się sentyment. Ale skoro ty mówisz: weź ją, wezmę ją; to moja niezmienna, wolna rewolucja.
Pardzo tyskretna otpowietź. Jest tylko mała omyłka w wyrazie rewolucja; właściwy wyraz, wetle naszego rozumienia, jest rezolucja16; ale intencja pyła topra.
I ja myślę, że intencja mojego kuzyna była dobra.
Zaręczam, a niech mnie powieszą, jeśli kłamię, na uczciwość.
Ale jak widzę, zbliża się panna Anna. — Chciałbym odmłodnieć dla twojej miłości, panno Anno!
Obiad na stole; ojciec mój czeka na wasze zacne towarzystwo.
Śpieszę do niego, śpieszę, piękna panno Anno!
Tam to kata! Nie chciałpym chypić penetykcji17.
Czy raczysz wejść i ty także, szanowny panie?
Nie, pani, dziękuję, na honor, z całego serca. Bardzo mi tu dobrze.
Obiad czeka na was od dawna gotowy.
Nie jestem głodny, dziękuję, na honor. Ruszaj, pachołku, a choć jesteś moim sługą, idź służyć mojemu kuzynowi Płytkowi. (Wychodzi Głuptas) Nawet sędzia pokoju może czasem potrzebować usługi pachołków swojego przyjaciela. Jak na teraz, mam trzech ludzi i jednego chłopaka, póki nie umrze moja matka. Ale mniejsza o to, żyję tymczasem jak biedny urodzony szlachcic.
Nie mogę wrócić bez ciebie, szanowny panie, bo nie siądą do stołu, póki nie przyjdziesz.
Na uczciwość, nic do ust nie wezmę; ale dziękuję ci, panienko, jakbym doskonale obiadował.
Ale bardzo proszę, panie, wejdź do domu.
Wolę tu się przechadzać. Dziękuję. Otarłem sobie goleń, dni temu kilka, bijąc się na szablę i sztylet z fechmistrzem. Szło za trzy trafienia o półmisek gotowanych śliwek, i na honor, od tego czasu nie mogę znieść zapachu gorącej potrawy. Ale czemu wasze psy tak szczekają? Czy są w mieście niedźwiedzie?
Zdaje mi się, że są; słyszałam przynajmniej, jak o nich mówiono.
Zapamiętale lubię hece18