Wieczorne rozmowy z Jezusem w świetle Słowa Bożego - ks. Krzysztof Wons SDS - ebook

Wieczorne rozmowy z Jezusem w świetle Słowa Bożego ebook

ks. Krzysztof Wons SDS

5,0

Opis

„Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za mną i Ja daję im życie wieczne” (J 10, 27-28a) Rozważania zawarte w tej niewielkiej książce są znakomitą pomocą do przeprowadzenia wieczornej modlitwy. Zachęcają do codziennego czytania Pisma Świętego i szczerych rozmów z Jezusem, który leczy wszelkie rozdarcia i przebacza każdy grzech. Szczere rozmowy, które autor prowadzi z Jezusem, pomagają: – Uspokoić i oczyścić swoje serce – Usłyszeć głos mówiącego Boga – Zbadać i poznać swoje serce.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 85

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (4 oceny)
4
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
jolaoleksiuk

Nie oderwiesz się od lektury

Tak. Dobre wieczorne rozmowy ze Słowem , z Panem...
00

Popularność




ks. Krzysztof Wons SDS

Wieczorne rozmowy z Jezusem

w świetle Słowa Bożego

Wydawnictwo SALWATOR Kraków

Uspokój i oczyść moje serce

Obchodzono wtedy w Jerozolimie uroczystość Poświęcenia świątyni. Było to w zimie. Jezus przechadzał się w świątyni, w portyku Salomona. Otoczyli Go Żydzi i mówili do Niego: „Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie”. Rzekł do nich Jezus: „Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec. Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy”.

J 10, 22-30

Jedna z największych udręk, Panie, która niepokoi moje serce, to niepewność. Wciąż jestem czegoś niepewny: moich ideałów, moich wartości, moich wyborów, decyzji... niepewny mojego jutra. Czasami jestem nawet niepewny mojej wiary, niepewny słuszności Twoich przykazań, niepewny Twojej obecności w Kościele i w moim życiu. Och, długa jest lista dręczących mnie ­niepewności. Nie wiem, jak je w sobie pokonać. Im bardziej próbuję szukać pewności w sobie, tym bardziej dostrzegam, że sam sobie nie wystarczam. I wtedy mam pretensje do Ciebie – jak owi Żydzi z dzisiejszej Ewangelii, którzy zarzucili Ci, że to wszystko Twoja wina. Czasami mam ochotę krzyczeć z rozżaleniem: „Dokąd będziesz trzymał mnie w niepewności?”. Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz mi otwarcie, jak pokonać tę moją duchową, dręczącą mnie niepewność o siebie, o moje jutro, o moje wieczne szczęście!

W odpowiedzi dajesz mi wyraźnie do zrozumienia, że to nie ja, ale Ty masz prawo do czynienia mi wyrzutów. Mówisz spokojnie i pewnie: „Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec”. „Nie wierzycie...” To prawda, Panie, z tym mam duże kłopoty: uwierzyć Ci na słowo. Uwierzyć, że jesteś moim Zbawicielem, że nie zginę na wieki, że nikt mnie nie wyrwie z Twoich rąk. Uwierzyć, że Ewangelią da się żyć na co dzień, że Twoje przykazania prowadzą do życia, że Ty jesteś najlepszym Pasterzem, doskonałym Przewodnikiem.

„Uwierzyć”... Łatwo powiedzieć! Wolałbym raczej najpierw się upewnić. A jednak wiem, że masz rację. Ilekroć pozwalam Ci się prowadzić, niepewność przestaje mnie dręczyć. Mam wtedy przeczucie, a nawet jestem pewien, że „nikt mnie nie wyrwie z Twoich rąk”, chyba że sam będę się wyrywał. Właśnie, Panie, przemilczałeś tę ewentualność. Jest ktoś, kto może mnie wyrwać z Twoich rąk. Tym kimś jestem ja sam. Jestem w stanie to zrobić, ja sam mogę się wyrwać z Twoich rąk. Szanujesz moją wolność, nawet jeśli przeradza się w nieposłuszeństwo, w zarozumiałość, w chorobliwą pewność siebie.

To we mnie jest źródło dręczących mnie niepewności. Wyrywam się z Twojej owczarni i chodzę uparcie swoimi drogami, a potem mam pretensje do Ciebie i całego świata, że się tracę, że staję się niepewny i lękliwy jak zagubiona owca. Kiedy nad tym rozmyślam, wszystko wydaje się jasne i zrozumiałe. Zastanawiam się, Panie, dlaczego tak robię, dlaczego uciekam z Twojej owczarni i udaję przemądrzałą owcę, która sama dla siebie chce być pasterzem i owczarnią.

Przemądrzałość – to ona przyprawia mnie o niepewność. Przemądrzałość przeszkadza mi słuchać Ciebie i wprowadza w iluzję samowystarczalności. Potem źle się czuję, zagłuszony przez siebie samego.

„Moje owce słuchają mego głosu”. Jeśli Ci nie zawierzę, nigdy nie pokonam bariery mojej niepewności. Taka jest właśnie ­ewangeliczna droga do pewności serca: zawierzyć Ci, słuchać Twego głosu, uwierzyć, że Ty mnie znasz najlepiej, że prowadzisz pewnie przez życie, nawet gdy dajesz mi jasno do zrozumienia, że Twoje drogi nie są moimi drogami.

Stan duchowej pewności w moim życiu zawsze będzie się rozstrzygał we mnie: albo będę słuchał Twego głosu, albo siebie; albo będę chodził drogami Twojej owczarni, albo drogami owczarni przemądrzałych najemników tego świata, których dzisiaj jest coraz więcej.

Zanim położę się spać, pragnę Ci wyznać mój grzech – grzech mojej zarozumiałości, grzech chodzenia własnymi drogami. To on jest źródłem dręczących mnie niepewności. Przebacz mi, że często winą za niepewność, która mnie dręczy, obarczałem Ciebie. Przebacz mi wszystkie pretensje do Ciebie, które wybuchały pytaniem: „Dokąd będziesz trzymał mnie w niepewności?”. Uspokój i oczyść moje serce, niech wygaśnie we mnie ta niepewność i niech przemieni się w wyznanie: „Panie, Ty jesteś prawdziwym lekarstwem na wszystkie moje niepokoje”. Jak mogę się wyrzec tego, co sam mi dałeś?

Dlaczego zgodziłeś się na ubóstwo?

Jezus zaś powiedział do swoich uczniów: „Zaprawdę, powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego. Gdy uczniowie to usłyszeli, przerazili się bardzo i pytali: «Któż więc może się zbawić?». Jezus spojrzał na nich i rzekł: «U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe».

Wtedy Piotr rzekł do Niego: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?». Jezus zaś rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy. Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi»”.

Mt 19, 23-30

Panie, dlaczego w świecie jest tyle ubóstwa i nędzy? Czy ten nieludzki podział na bogatych i biednych nigdy się nie skończy? Wydaje się, że Twoje pierwotne życzenie, by wszyscy czynili sobie ziemię poddaną, nie doczeka się nigdy spełnienia. Świat, wbrew Twoim pragnieniom, szybko podzielił się na panujących i poddanych, na posiadających wiele i mających mało... A Ty, przychodząc na świat, jakbyś poczuł się bezsilny wobec nieludzkiego porządku rzeczy. Stałeś się człowiekiem, aby uwolnić ludzi od tych bolesnych podziałów, a przecież sam urodziłeś się w biedzie. Wybrałeś los najuboższych, tak jakbyś wbrew sobie zgodził się na ten podział i stanął po stronie słabych i biednych. Wiesz dobrze, że wielu się wtedy rozczarowało, wielu czekało i nadal czeka na innego Zbawiciela, takiego, który dokona równouprawnienia, wprowadzi sprawiedliwy podział ­bogactw. Zaskoczyłeś wszystkich. Urodziłeś się ­biedny, żyłeś biednie i umarłeś biedny.

Dlaczego zgodziłeś się na ubóstwo? Co więcej, uczysz, że jest ono najbezpieczniejszą drogą do zbawienia. Pochwalasz tych, którzy potrafią zostawić wszystko i pójść za Tobą, jak Piotr i inni jemu podobni gorliwcy... Zostawić wszystko... Powiedz mi, Panie, jak mam pokochać ubóstwo, skoro stworzyłeś we mnie serce pragnące czynić sobie ziemię poddaną? Czy mogę pokochać ubóstwo, skoro uczyniłeś mnie człowiekiem, który z natury cieszy się, gdy ma, gdy potrafi coś osiągnąć? Jak mogę wyrzec się Tego, co sam mi dałeś? Pragniesz mnie widzieć szczęśliwym, opływającym w dobra. Dlaczego więc mówisz, że bogactwo, do którego naturalnie tęskni moje serce, utrudnia drogę do zbawienia? Zresztą istnieją ludzie bogaci, którzy mają wielkie serce i którym bogactwo (podziwiam takich ludzi!) nie przeszkadza być dobrymi, ale jeszcze bardziej rozszerza ich serca...

Zastanawiałem się, Panie, nad słowami o opuszczeniu wszystkiego, które skierowałeś do Piotra. Powiedziałeś, że kto potrafi dla Ciebie uwolnić się od nieuporządkowanego przywiązania do czegokolwiek lub kogokolwiek, ten otrzyma niewspółmiernie więcej już tu, na ziemi, i potem w niebie. Dajesz tym samym do zrozumienia, że nie potępiasz bogactwa. Ty nigdy nie potępiałeś bogactwa. Zagrożenie nie leży w bogactwie, w tym, co się posiada, ale w tym, jak się posiada. Jest to problem wolności mojego serca, tego, czy potrafi być wolne dla Ciebie zarówno wtedy, gdy mam, jak i wtedy, gdy nie mam. Człowiek, który się nie przywiązuje, zawsze jest wolny. Taki człowiek potrafi się dzielić wszystkim: i wtedy gdy ma wiele, jak bogaty Zacheusz, i wtedy gdy ma ostatni grosz, jak biedna wdowa z Ewangelii, którą pochwaliłeś...

Czuję, że tego wieczoru, zanim położę się spać, muszę odpowiedzieć sobie na jedno bardzo ważne pytanie: jak dalece jestem wewnętrznie wolny? Jakie nieuporządkowane przywiązania drzemią w moich uczuciach i pragnieniach? Czy bije we mnie to samo serce, które podarowałeś mi w momencie stworzenia? Serce zdolne czynić sobie wszystko poddane, niezależne od niczego, wolne od zniewolenia materialnego i moralnego. Mieć takie serce to największe szczęście. Tylko takie serce, nieważne, czy bije w człowieku biednym czy bogatym, może być zbawione. Wiesz, Panie, że to bardzo trudne posiąść takie serce. Nie dziwię się pytaniu apostołów: „Któż więc może się zbawić...?”. Któż jest zdolny ­zachować taką wolność serca, która biednego uratuje przed rozpaczą, a bogatego przed zaślepionym egoizmem. Sam przyznałeś, że jest to możliwe tylko u Boga. Proszę Cię więc o serce, które cieszy się z każdego najmniejszego daru i ze spokojem uwalnia się od tego, czego sam zażądasz.

Tego wieczoru, Panie, nie proszę Cię o bogactwo ani o ubóstwo. Proszę o serce wolne, potrafiące podporządkować wszystko każdemu wezwaniu Twojej miłości, proszę o serce, które nie potrafi odmówić Ci czegokolwiek.

Chcę porozmawiać z Tobą o mojej modlitwie...

Dostępne w wersji pełnej

Nie mogę bez Ciebie żyć

Dostępne w wersji pełnej

Ustrzeż mnie od grzechu letniości

Dostępne w wersji pełnej

Proszę Cię za samotnych

Dostępne w wersji pełnej

Twoje słowa kryją moc

Dostępne w wersji pełnej

Nie uznajesz kompromisów...

Dostępne w wersji pełnej

Bardzo lubię, kiedy mówisz o czekaniu

Dostępne w wersji pełnej

Pomóż mi powstać!

Dostępne w wersji pełnej

W Twoich ramionach odnajduję swoją godność

Dostępne w wersji pełnej

Nie chcę całe życie chodzić w masce

Dostępne w wersji pełnej

Pomóż mi opuścić siebie dla Ciebie

Dostępne w wersji pełnej

Powyrzucaj z mojego życia wszystkie „korce”

Dostępne w wersji pełnej

Moje serce jest podobne do Kafarnaum

Dostępne w wersji pełnej

Panie, obudź mnie do życia

Dostępne w wersji pełnej

Zbyt rzadko mówię, że Cię kocham

Dostępne w wersji pełnej

Naucz mnie rozmawiać z Tobą

Dostępne w wersji pełnej

Daj mi serce rozmodlone i pracowite

Dostępne w wersji pełnej

Bardzo lubię Zacheusza

Dostępne w wersji pełnej

Zbadaj mnie, Boże, i poznaj moje serce

Dostępne w wersji pełnej

RedakcjaGrzegorz Sztok

KorektaZofia Smęda

Projekt okładkiArtur Falkowski

Redakcja techniczna i przygotowanie do dru­kuArtur Falkowski

Opracowanie i przygotowanie plikuWydawnictwo Salwator

Imprimi potest ks. Piotr Filas SDS, prowincjał

© 2002 Wydawnictwo SALWATOR© 2018 Wydawnictwo SALWATOR ISBN 978-83-7580-625-0

Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków tel. 12 260-60-80, e-mail: [email protected]