Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Rok przed bankructwem banku Lehman Brothers, w 2007 roku, Willem Middelkoop przekonywał, że kryzys kredytowy to tylko kwestia czasu. Obecnie przewiduje zbliżający się „wielki reset” światowego systemu pieniężnego.
Zdaniem Middelkoopa system finansowy będzie potrzebował nowego zakotwiczenia przed 2020 rokiem. Dolar traci swój status światowej waluty rezerw, bezpieczną walutą nie jest już nawet frank szwajcarski. Według autora reset zostanie zaprojektowany w taki sposób, by Stany Zjednoczone utrzymały znaczenie, przy jednoczesnym włączeniu do nowego systemu innych walut, takich jak euro czy juan. Najprawdopodobniej jednym z filarów światowego systemu pieniężnego ponownie stanie się złoto.
„To wspaniała historia opisująca dzieje pieniądza i złota. Każdy powinien zrozumieć wnioski płynące z wywodu Middelkoopa”.
Eric Sprott, założyciel Sprott Asset Management
PRZYGOTUJ SIĘ NA NADCHODZĄCY WIELKI RESET
Willem Middelkoop (1962) jest założycielem funduszu inwestycyjnego Commodity Discovery Fund i autorem książek traktujących o światowym systemie finansowym. W latach 2001-2008 był komentatorem rynku dla holenderskiej telewizji RTL, współpracował także z CNBC. W swoim pierwszym bestsellerze z 2007 roku w książce Als de dollar valt (Jeśli upadnie dolar) przewidział kryzys kredytowy, który zachwiał światową gospodarką.
Dlaczego należy zakładać, że dojdzie do wielkiego resetu światowego systemu finansowego? Jak można zmienić międzynarodowy system pieniężny? Jak duże są chińskie rezerwy złota w porównaniu z zachodnimi? Czy Chiny nadal finansują Stany Zjednoczone? Dlaczego niektóre kraje rozpoczęły repatriację swojego złota z USA? Co się dzieje w czasie tak zwanych wojen walutowych? Czy jesteśmy w stanie pozbyć się zadłużenia? Czy należy się obawiać dalszej represji finansowej? Czy złoto będzie częścią resetu?
„Wielki reset” systemu finansowego dla wielu będzie szokiem. Książka Willema Middelkoopa pomoże każdemu, kto zechce się do nadchodzącej zmiany dobrze przygotować.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 321
Gdy nie ma parytetu złota, nie istnieje żadna możliwość ochrony oszczędności przed konfiskatą w następstwie inflacji. Nie ma żadnej bezpiecznej metody magazynowania wartości. Gdyby była, rząd musiałby postanowić, że posiadanie takiego środka jest nielegalne, podobnie jak to zrobiono ze złotem. Gdyby na przykład wszyscy postanowili zamienić posiadane przez siebie wkłady bankowe na srebro, miedź bądź dowolne inne dobro, a następnie odmówili przyjmowania czeków jako formy zapłaty za towary, wkłady bankowe utraciłyby siłę nabywczą, a wytworzone przez rząd kredyty bankowe stałyby się bezwartościowe jako środek nabywczy. Polityka finansowa prowadzona przez państwo opiekuńcze wymaga tego, aby posiadacze składników majątków nie mogli się w żaden sposób chronić. […] To podły sekret kryjący się w tyradach wypowiadających się przeciwko złotu etatystów popierających państwo opiekuńcze z jego świadczeniami. Wydatki budżetowe pokrywane z wytwarzaniem deficytu to po prostu program umożliwiający konfiskatę składników majątku. Złoto w tym zdradzieckim procesie przeszkadza. Zapewnia bowiem ochronę praw własności. Ten, kto to pojmuje, doskonale rozumie wrogie nastawienie etatystów wobec parytetu złota.
Alan Greenspan
prezes Systemu Rezerwy Federalnej w latach 1987–2006,
amerykańskiego banku centralnego
(wypowiedź z 1966 roku)
Rok przed bankructwem banku Lehman Brothers, w 2007 roku, w Holandii ukazała się moja pierwsza książka, zatytułowana Als de dollar valt (Jeśli upadnie dolar). Po ponaddziesięcioletnich badaniach systemu finansowego doszedłem do przekonania, że upadek tego niestabilnego światowego systemu — z jego everestem zadłużenia — to tylko „kwestia czasu”. Rok później ten domek z kart się zawalił, a w moim życiu zaszła radykalna zmiana. W krótkim czasie stałem się w Holandii osobą dobrze znaną. Postanowiłem zrezygnować z posady komentatora rynków dla poświęconego problematyce biznesowej kanału telewizyjnego RTL Z, aby skoncentrować się na możliwościach biznesowych pojawiających się dzięki nowej rzeczywistości gospodarczej. Uważałem, że ta nowa rzeczywistość skłoni inwestorów do poważnego zainteresowania tak zwanymi twardymi aktywamii, przede wszystkim złotem i srebrem. Podobnie działo się w czasie każdego kryzysu w ostatnich trzech stuleciach. Uruchomiłem więc internetowy sklep oferujący złoty i srebrny kruszec w sztabach (AmsterdamGold.com) oraz fundusz umożliwiający inwestycje w towary masowe (Commodity Discovery Fund). Firma AmsterdamGold została sprzedana latem 2011 roku spółce giełdowej Value8, gdy roczne obroty doszły do 100 milionów euro. W tym samym okresie bestsellerami zostały moje trzy kolejne książki. Żadnej nie przełożono na angielski.
W tej książce zebrałem informacje ze wszystkich moich wcześniejszych publikacji oraz dodałem rozdział poświęcony oczekiwanemu przeze mnie wielkiemu resetowi obecnego światowego systemu pieniężnego. Jest to opowieść o ukrytym w większości świecie pieniądza i złota. Mam nadzieję, że wzbudzi również zainteresowanie szerszego grona odbiorców ze społeczności międzynarodowej.
i Twarde aktywa (hard assets) to składniki majątku, których wartość wynika z ich charakteru. Należą do nich na przykład ropa, gaz ziemny, złoto, srebro, nieruchomości, kamienie szlachetne (przyp. tłum.).
Przed I wojną światową prawie wszystkie najważniejsze waluty świata miały oparcie w złocie. Była to epoka parytetu złota. Podaż pieniądza była ograniczona — można ją było zwiększać o tyle, o ile wzrastała podaż złota. Ponieważ kraje europejskie musiały tworzyć pieniądz, aby pokrywać olbrzymie koszty wojny, większość z nich została zmuszona do porzucenia parytetu złota w drugiej dekadzie ubiegłego wieku. W większości krajów zamiast parytetu złota wprowadzono system pieniądza fiducjarnegoii, chociaż srebrne monety pozostały w obiegu w większości państw europejskich do lat osiemdziesiątych tamtego stulecia.
Złoto zawsze utrzymywało siłę nabywczą, w przeciwieństwie do pieniądza fiducjarnego. Dawny rzymski aureus, złota moneta zawierająca zaledwie osiem gramów tego kruszcu, nadal pozwala kupić kilkaset litrów taniego wina, podobnie jak dwa tysiące lat temu. Z tego powodu dawniej wielokrotnie wykorzystywano złoto do stabilizowania systemów pieniądza fiducjarnego.
Cena złota działa jak barometr. Gdy złoto drożeje, jest to ostrzeżeniem dla inwestorów, że coś jest nie tak z ich walutą. Często świadczy to o tym, że bankowcy wytwarzają zbyt wiele pieniędzy. Od 1971 roku, kiedy Stany Zjednoczone zrezygnowały z parytetu złota, ten drogocenny metal pozostaje finansowym wrogiem numer jeden Białego Domu i Wall Street. Powód? Cena złota — ostrzegając jak kanarek w kopalni — informuje o spadku wartości dolara.
W tej książce przedstawiono wszystkie dowody konieczne do tego, aby wykazać słuszność twierdzenia, że amerykański System Rezerwy Federalnej i inne banki centralne toczą skrytą wojnę ze złotem (piszę o tym w rozdziale 4) przynajmniej od lat sześćdziesiątych XX wieku, kiedy po raz pierwszy od końca II wojny światowej — wtedy go wprowadzono — został zagrożony system oparty na dolarze.
Teraz bezpieczną walutą nie jest już nawet frank szwajcarski. W 2012 roku szwajcarski bank centralny postanowił, że frank będzie powiązany z euro, aby ograniczyć dalszy wzrost jego wartości, uważano bowiem, iż szkodzi to szwajcarskiej branży turystycznej i eksporterom. To tylko jedna z wojen walutowych toczonych od upadłości banku Lehman Brothers w 2008 roku. Aby wspierać własny eksport, coraz więcej krajów dąży do deprecjacji swoich walut.
Walcząc z gospodarczymi skutkami kryzysu kredytowego, dopuszczono do ogromnego wzrostu deficytów budżetowych krajów. Aby opłacić rachunki, rządy musiały sprzedawać olbrzymie ilości obligacji. Ponieważ coraz więcej inwestorów przestawało nabywać te obligacje skarbowe, do akcji musiały wkroczyć banki centralne. Włączywszy (cyfrowe) maszyny drukarskie, od roku 2008 do 2013 kupowały złe długi i obligacje skarbowe o łącznej wartości wynoszącej 10 bilionów dolarów. Ekonomiści nazywają ten proces monetyzacją zadłużenia przez banki centralne. W podręcznikach ekonomii mówi się, że ten proces to „rozwiązanie nuklearne”, które należy stosować, tylko gdy nie można efektywnie wdrożyć żadnej innej metody finansowania. Łatwo ten proces zapoczątkować, ale zatrzymanie go jest prawie niemożliwe.
Na uczelniach całego świata nadal propaguje się koncepcje chicagowskiej szkoły ekonomicznej. Podstawowe założenia tej szkoły mają za podstawę tworzenie pieniądza fiducjarnego przez banki centralne we współpracy z bankami prywatnymi. Obecni studenci nadal korzystają z tych samych podręczników ekonomii, z tymi samymi przestarzałymi modelami mającymi za podstawę efektywne rynki — dokładnie tak samo, jak to robili przed kryzysem. Z tego powodu większość ekonomistów, dziennikarzy i szefów przedsiębiorstw do tej pory nie rozumie w pełni roli pieniądza w naszej gospodarce.
Nie ogranicza mnie tytuł naukowy w dziedzinie ekonomii, a do tego zawsze posługiwałem się rozumem w dążeniu do zrozumienia zasad funkcjonowania pieniądza. Dawno temu przekonałem się, że należy polegać na poświęconych pieniądzowi i kryzysom finansowym książkach pisanych przez historyków. Obecny kryzys, który można było przewidzieć na podstawie mniej więcej sześciu tysięcy lat udokumentowanej historii pieniądza, przeczy keynesowskiej doktrynie tworzenia pieniądza z niczego. Systemy pieniądza fiducjarnego poddawano próbom ponad dwieście razy. Za każdym razem zawiodły. Możliwość krachu takiego systemu należy teraz uważać nie za teoretyczne nieprawdopodobieństwo, lecz za statystyczny pewnik.
W pewnym momencie politycy zaczną sobie zdawać sprawę, że jedynie poważna zmiana — wielki reset, jak to nazywam — może uratować nasz światowy system monetarny. Uświadomią to sobie przypuszczalnie mniej więcej wtedy, gdy już nie będą w stanie refinansować everestów swojego zadłużenia.
W niniejszej książce przedstawiono wytłumaczenie, dlaczego powiększanie zadłużenia ujmowanego w saldach banków centralnych nie może zapewnić trwałego rozwiązania, które umożliwi przywrócenie dobrej kondycji gospodarek. Decydenci polityczni jednak zawsze wybiorą możliwą śmierć gospodarczą w przyszłości zamiast prawie pewnej śmierci gospodarczej teraz. Dowodzi to nieadekwatności naszego systemu, który koncentruje się na leczeniu objawów, ignorując faktyczną chorobę. Ten system przypomina śmiertelnie chorego pacjenta, który może żywić nadzieję wyłącznie na jeszcze kilka lat przetrwania. Da się go utrzymać przy życiu, tylko aplikując mu mieszankę najsilniejszych leków. Nigdy już nie będzie tak silny jak kiedyś, ale przez coraz częstsze wizyty w gabinecie lekarskim może jeszcze na chwilę odsunąć to, co nieuchronne.
Szefowie banków centralnych i politycy po prostu kupują czas, licząc, że przedłużą kończącą grę fazę naszego światowego systemu finansowego, utrzymując go w tej wersji, w której istnieje obecnie. Są jednak ludzie, którzy potajemnie zaczęli się szykować na wielki reset potrzebny do tego, by ten system finansowy wznieść na następny poziom. Do podobnego resetu doszło w 1944 roku, gdy zapoczątkowano system oparty na dolarze. W moim przekonaniu sporo przed rokiem 2020 światowy system finansowy trzeba będzie przestawić na nowy paradygmat, w którym ważniejsze stanie się złoto, dolar utraci status jedynej waluty rezerw i znacznie potężniejsze będą takie kraje jak Chiny.
Krótko po publikacji w Europie (przez Amsterdam University Press) i Ameryce Północnej (Chicago University Press) w styczniu 2014 roku Wielki reset wzbudził duże zainteresowanie na całym świecie. Umowy wydawnicze zawarto z czołowymi oficynami niemal we wszystkich najważniejszych regionach. Wkrótce książkę będzie można czytać w ośmiu językach, w tym po chińsku i arabsku.
Zawsze chciałem pomóc moim czytelnikom w zdobyciu wiedzy, na podstawie której będą mogli świadomie podejmować swoje decyzje finansowe i dzięki temu najlepiej oszczędzać i inwestować. Od Zachodu można się wiele nauczyć, ale równie ważne jest to, by zdawać sobie sprawę ze słabości zachodniego systemu finansowego wzniesionego na pazerności i spekulacji.
Nie zamierzam udawać, że mam zdolności pozwalające ujrzeć przyszłość, ale często jest tak, że można ustalić rozwiązania potrzebne w kolejnych fazach, badając przeszłość. Ta praca jednak trwa, proces się odbywa, wobec czego za kilka lat trzeba będzie tę książkę uaktualnić. Mam nadzieję, że czytelnicy zechcą, abym był ich przewodnikiem w tym bardzo trudnym i złożonym okresie w historii naszego światowego systemu finansowego. Po rozpadzie Związku Sowieckiego i otwarciu Chin rozwinął się naprawdę światowy system. Z powodu wzajemnych powiązań często jest tak, że problem jednego staje się problemem wszystkich.
Willem Middelkoop
Amsterdam, styczeń 2014 roku
ii Pieniądz fiducjarny (nazwa pochodzi od łacińskiego słowa fides oznaczającego „wiarę” i „zaufanie”), zwany też pieniądzem fiat, to waluta, której wartość nie wynika z oparcia w dobrach materialnych, na przykład kruszcach, lecz z deklaracji władz, które ten pieniądz wprowadzają jako środek płatniczy. Stąd określenie „pieniądz fiat” (od łacińskiego czasownika „niech się stanie”) (przyp. tłum.).
Ci nieliczni, którzy rozumieją ten system [pieniądza], albo tyle skorzystają dzięki zapewnianym przez niego zyskom, albo tak bardzo będą zależeć od jego łask, że ta klasa nie wyrazi żadnego sprzeciwu.
Bracia Rothschildowie działający w Londynie (1773–1855)
Gdy ja lub ty wypisujemy czek, musimy mieć na rachunku dostateczne fundusze, aby czek miał pokrycie, ale kiedy czek wypisuje System Rezerwy Federalnej, nie ma żadnego wkładu bankowego, który zapewnia pokrycie tego czeku. Gdy System Rezerwy Federalnej wypisuje czek, tworzy pieniądz.
z publikacji zatytułowanej Putting It Simply, wydanej przez Bostoński Bank Rezerwy Federalnej (1984)
W teorii nie ma niczego, co ograniczałoby powiększanie bilansu banku centralnego.
Dennis Lockhart
prezes zarządu Banku Rezerwy Federalnej w Atlancie (2012)
Inflacja jest zagrożeniem bardziej fundamentalnym niż inwestycje spekulacyjne. Wydaje się, że pewne kraje są w niezwykłym położeniu, w którym próbują wywołać inflację. Będą tego jeszcze żałować.
Paul Volcker (2013)
Stare powiedzenie brzmi Figures will not lie („Dane nie kłamią”), ale nowe to Liars will figure („Kłamcy wymyślą”). Naszym obowiązkiem, praktycznych statystyków, jest uniemożliwienie zmyślania przez kłamców; innymi słowy, nie możemy dopuścić, aby zniekształcali prawdę ze względu na jakąś teorię, którą chcą ustanowić.
Carroll D. Wright, statystyk zwracający się do uczestników konferencji komisarzy Biur Statystyk Pracy (1889)
Chociaż każdego dnia mówimy o pieniądzach i większość z nas ciężko pracuje, aby je zarobić, niewielu się zastanawia, czym pieniądz faktycznie jest i co oznacza. Nawet ludzie pracujący w świecie finansów często nie rozumieją, o co chodzi w pieniądzu. Całkiem trudno zrozumieć, że kreacja pieniądza odbywa się z niczego i w formie kredytu. W większości szkół nie uczy się o tej ważnej drobnej tajemnicy, wobec czego zdają sobie z tego sprawę tylko stanowiący ograniczoną grupę insiderzy działający w finansach. Nie musi to być złe. Henry Ford, słynny producent samochodów, wyraził przekonanie, że natychmiast doszłoby do rewolucji, gdyby ludzie się zorientowali, jak naprawdę działa nasz system pieniężny.
Dziesięć tysięcy lat temu nie istniał pieniądz w znanej nam formie. Prosta społeczność, w której konsumpcja ograniczała się do kilku rodzajów artykułów żywnościowych i materiałów, nie potrzebowała systemu handlu. Powstało jednak zapotrzebowanie na bardziej złożony system handlu, gdy tylko społeczeństwo zaczęło się rozwijać. W wyniku tego zapotrzebowania rozwinął się system barteru, wymiany, a nawet kredytowania. Pożądane produkty, których wartość była stosunkowo stabilna, na przykład bydło i suszone mięso, coraz częściej wykorzystywano, by nimi płacić.
Wymiana barterowa nadal jest najbardziej elementarnym systemem handlu. Często przywraca się tę formę handlu w czasach kryzysu. Pod koniec II wojny światowej na zniszczonym kontynencie europejskim powszechnie wykorzystywano papierosy w wymianie barterowej. Spowodowało to, że papierosy zmieniły się z dóbr konsumpcyjnych w „dobra preferowane pełniące funkcję pieniądza”, jak to określają ekonomiści w swoim żargonie1. W Argentynie w 2001 roku, gdy potężne państwa odmówiły jej dalszych pożyczek i doszło do rozpadu krajowego systemu finansowego, w ciągu doby pojawiła się wymiana barterowa. W 2013 roku Iran dostarczał ropę Chinom i Indiom w zamian za złoto2. Iran został zmuszony do wymiany barterowej w następstwie bojkotu gospodarczego zastosowanego przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską, które odcięły go od międzynarodowego systemu płatniczego SWIFT od 2012 roku do 2013, uniemożliwiając mu dokonywanie płatności międzynarodowych.
Wymiana barterowa ma wiele wad. Nie zawsze potrzeba pewnych produktów, a wartość dóbr nietrwałych nie jest stała.
Na wyspie Yap w Mikronezji około sześciuset lat temu jako środek wymiany (pieniądz) wykorzystywano duże okrągłe kamienie rai. Największy znaleziony kamień rai ma 3 metry średnicy i waży 4 tony. Kamienie te były rzadkością, gdyż trzeba je było sprowadzać z wysp Palau położonych w odległości 400 kilometrów. Transport tych kamieni wiązał się z wielkim ryzykiem. Do dziś kamienie rai wykorzystuje się w wymianie barterowej. Do innych powszechnie używanych środków płatniczych należały muszle (w Chinach) oraz zboże (w Mezopotamii, Babilonie i Egipcie).
Oczywiście niektóre towary mogą pełnić funkcję pieniądza. Te towary muszą mieć pewne cechy: być łatwo podzielne, przenośne, trwałe i rzadkie. Ale gdy się chce je wymieniać, obliczać i oszczędzać — to trzy funkcje konieczne w sprawnym społeczeństwie — pieniądze mają wiele istotnych przewag nad cennymi towarami.
Od 700 roku przed Chrystusem ludzie z niemal wszystkich kultur — Majowie, Inkowie, Egipcjanie, Grecy, Rzymianie, Bizantyjczycy, Osmanowie i Arabowie — uważali złoto i srebro za cenne środki wymiany. Z powodu ich szczególnych własności, czyli rzadkości i atrakcyjności, te cenne kruszce na tysiące lat ukształtowały podstawę systemów pieniężnych na całym świecie.
Cenne metale są podzielne, przenośne, trwałe i rzadkie, a w dodatku ogromnie pożądane. Niezależnie od tego, czy wynika to z ich blasku, czy ciężaru (złoto waży niemal dwa razy tyle co ołów), na całym świecie ludzie czują pociąg do złota i srebra. Do tego złota i srebra nie można kopiować. Z całego układu okresowego pierwiastków złoto i srebro najlepiej się nadają na środki płatnicze.
Ponadto drogocenne metale okazują się doskonałymi magazynami wartości. W Muzeum Londynu znajduje się dowód, że złoto ma mniej więcej tę samą wartość co dwa tysiące lat temu. Wśród tamtejszych eksponatów znajduje się rzymski aureus, moneta zawierająca 8 gramów 22-karatowego złota (o czystości wynoszącej 90 procent). Obok eksponatu podano informację, że za tę monetę można było nabyć około 400 litrów taniego wina. W 2011 roku wartość 8 gramów 22-karatowego złota wynosiła około 400 euro. We francuskich sklepach z winem można kupić cienkie wino w kartonie, płacąc mniej więcej euro za litr. Popyt na złoto i srebro jest nieskończony i odwieczny.
Pierwsze pieniądze w formie monet pojawiły się w Chinach. Mniej więcej w tym samym czasie monety zaczęto wykorzystywać w świecie zachodnim i w Indiach. Chińskie monety wybijano z różnorodnych metali, między innymi miedzi i brązu. Wytwarzano je pod ścisłym nadzorem władz, aby zapewnić, że będą takie same. Ponieważ Chińczycy bili monety z metali nieszlachetnych, miały one niską wartość kruszcową3. Dlatego wiercono otwór w środku monety, aby można ich wiele nosić na sznurku czy rzemieniu. Chińskie monety cechowały się niskimi kosztami produkcji, ale przez to miały wadę — łatwo można je było kopiować.
W świecie zachodnim monety pojawiły się najpierw w Lidii (te tereny to obecnie część zachodniej Turcji) około roku 650 przed Chrystusem. Wytwarzano je z elektronu, naturalnego stopu złota i srebra. Dzięki wynalazkowi metody pomiaru czystości złota i srebra szybko doszło do podziału kruszców i zaczęto wytwarzać monety złote oraz srebrne. Złoto występuje mniej więcej piętnastokrotnie rzadziej, toteż srebro wykorzystywano do produkcji monet o małej wartości nominalnej4.
Aleksander Wielki, Juliusz Cezar i Oktawian August stworzyli imperia z systemami pieniężnymi mającymi za podstawę złoto. Aby nie utracić władzy, trzeba było utrzymywać wartość własnej waluty. Regularne wypłaty żołdu w złotym i srebrnym pieniądzu gwarantowały dobre nastroje w armiach. Imperium zawsze było zagrożone, gdy zmalała wartość waluty. Wiele wskazuje na to, że Imperium Romanum upadło w wyniku deprecjacji waluty. Gdy utracono poważne źródła dochodu, znacznie straciła na wartości najważniejsza rzymska moneta. Stało się tak w latach 238–274 po Chrystusie w następstwie stałego zmniejszania zawartości srebra5. Nie przypadkiem doszło wówczas do kryzysu gospodarczego6.
Po upadku cesarstwa rzymskiego w zachodniej Europie powrócono do gospodarki zorganizowanej na poziomie lokalnym, gdzie normą ponownie stała się wymiana barterowa7.
W średniowieczu w całej Europie i basenie Morza Śródziemnego powszechnie używano złotego bizantyńskiego solida, powszechnie zwanego bizantem albo bezantem. Ta moneta była przypuszczalnie najbardziej udanym środkiem płatniczym w historii cywilizacji. Ten złoty pieniądz był w obiegu od roku 491 po Chrystusie do 1453, a przyjmowano go od Anglii po Chiny8. W 1252 roku po raz pierwszy od niemal pięciuset lat w Genui i Florencji wybito złote monety zwane florenami. Floren był prekursorem bitego na terenach obecnej Holandii guldena, wykorzystywanego aż do 1999 roku9. Nieco później w Wenecji zaczęto bić dukata, który nie różnił się od florena wielkością i ciężarem. Pod koniec XIII wieku wszystkie włoskie miasta-państwa, które szybko powiększały zakres swoich wpływów, używały złotych monet do ułatwienia rozwijającego się handlu, a to ograniczało monopolistyczne przywileje monarchów bijących pieniądz. W krótkim czasie te złote monety rozprzestrzeniły się w całej zachodniej Europie, w wyniku czego rozwinął się system pieniężny oparty na złocie. W roku 1275 osiem monet srebrnych wymieniało się na jedną złotą tego samego ciężaru.
Po upadku cesarstwa bizantyńskiego, epidemii dżumy i ciągu krachów finansowych nękających Europę w wielu krajach tego kontynentu bizanta w roli pieniądza zastąpiły monety srebrne. Od roku 1550 do początku XVII wieku trwał długi okres ogólnego wzrostu cen. Po odkryciu olbrzymich złóż srebra w Ameryce Łacińskiej w XVI wieku rozwinął się międzynarodowy system waluty srebrnej, który utrzymał się prawie przez czterysta lat. Ponieważ srebro ma mniejszą wartość od złota, srebrnymi monetami łatwiej się było posługiwać przy codziennych zakupach. System waluty srebrnej przyjęto także w Stanach Zjednoczonych w 1785 roku.
W latach 1750–1870 toczono wiele wojen w Europie. Z tego powodu, a także wskutek utrzymującego się deficytu w handlu z Chinami sporo srebra powędrowało na wschód, przez co z czasem znikło wiele systemów waluty srebrnej.
W systemie waluty złotej, czyli gdy obowiązuje tak zwany parytet złota, każda jednostka pieniężna (na przykład 100 euro) odpowiada pewnej ilości złota (powiedzmy 2 gramom). Wartość waluty opiera się na sztabach złota złożonych w skarbcu władz albo banku centralnego.
System waluty złotej zapewnia wiele korzyści. Najważniejszą jest to, że zmusza rząd do zdyscyplinowanej polityki budżetowej, gdyż nie można włączyć maszyn drukarskich, aby dodrukowanymi pieniędzmi finansować deficyty budżetowe. Złoto daje bezpieczeństwo pieniężne i jest najważniejszą bronią chroniącą przed deprecjacją pieniądza. Parytet złota daje obywatelom swobodę gospodarczą, ponieważ ich pieniądze zawsze można wymienić na złoto. Ten kruszec na całym świecie uważa się za cenny, wobec czego obywatele nie zależą od decyzji finansowych podejmowanych przez agencje odpowiedzialne za finanse państwowe, jak dzieje się obecnie. Pozbawione dyscypliny powiększanie kredytowania i zadłużenia — prawdziwa przyczyna obecnego kryzysu kredytowego — nie może wystąpić w systemie waluty złotej10.
W wyniku coraz większych niedoborów srebra w 1816 roku parytet złota przyjęto w Wielkiej Brytanii i wielu krajach wchodzących w skład imperium brytyjskiego. Wkrótce to samo zrobiły Kanada (w roku 1853), Stany Zjednoczone (w 1873) i Niemcy, gdzie nową złotą markę wprowadzono w 1872 roku. W XIX wieku system waluty złotej zdobywał coraz większą popularność.
Stabilność cen w długich okresach można uważać za dyscyplinujący efekt pieniężny systemu waluty złotej albo srebrnej. Na przykład w Anglii prawie w ogóle nie było inflacji niemal przez dwieście lat, aż do zniesienia parytetu złota w 1914 roku.
Gdy nie można dodrukować pieniędzy, utrudnione staje się nawet prowadzenie wojen11. Okres od roku 1850 do 1914 — wtedy w większości krajów europejskich obowiązywał system waluty złotej — był czasem dobrobytu gospodarczego w Europie, kiedy nie prowadzono żadnych poważniejszych wojen.
Wartość dolara pozostawała stabilna, gdy w Stanach Zjednoczonych obowiązywał parytet złota.
Przy systemie waluty złotej politycy i bankowcy nie mają większych możliwości wpływania na gospodarkę, gdyż nie mogą wpływać na kursy waluty. Nie można również drukować pieniędzy, aby zapewnić przedsiębiorstwom podaż „łatwych kredytów” i w ten sposób pobudzać rozwój gospodarki, co obecnie jest typowym elementem polityki pieniężnej.
System waluty złotej nie rozpada się ani nie znika samoczynnie. Gdy wystąpi wielki deficyt w handlu, bardzo szybko można wyczerpać rezerwy złota. A gdy dojdzie do tych olbrzymich wypływów, kraje nie mogą zagwarantować, że ich waluty pozostaną wymienialne na złoto, przez co często są zmuszone do odejścia od parytetu złota. Właśnie to zdarzyło się w Stanach Zjednoczonych w 1971 roku.
Wiele krajów europejskich zrezygnowało z systemu waluty złotej w 1914 roku, aby móc drukować więcej pieniędzy koniecznych do finansowania I wojny światowej. Rządy sprawujące władzę w czasie wojny zdają sobie sprawę, że nie mogą zbierać pieniędzy na finansowanie konfliktu przez podnoszenie stawek podatkowych ani zaciąganie kredytów w bankach. Zwiększenie obrotów maszyn drukarskich to prostsza metoda — często metoda jedyna — pokrywania kosztów wojny.
Po zakończeniu I wojny światowej tempo nadmiernej kreacji pieniądza nie zwolniło, co doprowadziło do olbrzymiej bańki kredytowej w latach dwudziestych. Ostatecznie spowodowało to krach rynkowy w 1929 roku, po którym światowa gospodarka tąpnęła i pogrążyła się w głębokim kryzysie.
W systemie finansowym, w którym pieniądz nie ma oparcia w czymś konkretnym, na przykład złocie albo srebrze, banki mogą tworzyć prawie nieograniczone ilości pieniądza poprzez tworzenie nowych kredytów. Cała kreacja pieniądza odbywa się w postaci kredytu (nowego zadłużenia). Gdyby należało spłacić wszystkie kredyty, znikłyby wszystkie pieniądze. Jest jednak tak, że od każdego zaciągniętego kredytu trzeba zapłacić odsetki, toteż trzeba tworzyć coraz więcej pieniędzy (czyli zadłużenia). Pieniądz wytworzony w czasie tego procesu kreacji bez oparcia nazywamy pieniądzem fiducjarnym albo pieniądzem fiat. Wartość tego pieniądza wynika z przekonania, że można płacić za towary i usługi. Słowo fiat nawiązuje do pierwszych słów wypowiedzianych przez Boga w opisie stworzenia z Księgi Rodzaju: Fiat lux po łacinie, „Niechaj się stanie światłość” po polsku.
Wszystkie znane nam z historii systemy pieniądza fiducjarnego zawiodły (zob. dodatek 1). Szefowie banków centralnych jednak nadal utrzymują, że tym razem wszystko pójdzie dobrze. Takie twierdzenia przywodzą na myśl dowcip o facecie skaczącym z dachu osiemdziesięciopiętrowego budynku. Gdy znajduje się na wysokości dwudziestego piętra, ktoś wychyla się przez okno, by zapytać, czy wszystko jest w porządku. „Na razie żadnych problemów!” — pada odpowiedź. Gdyby włączanie maszyn drukarskich prowadziło do dobrobytu, Afryka nie byłaby ubogim kontynentem, Zimbabwe byłoby zamożnym krajem i nadal istniałaby Republika Weimarska.
W bankowości opartej na systemie rezerw cząstkowych bank zatrzymuje jako dostępne rezerwy jedynie część wszystkich pozostałych do spłaty swoich zobowiązańiii. W 1900 roku było to około 30 procent, a obecnie tylko 3 procent.
Bankowość opartą na systemie rezerw cząstkowych zapoczątkowano pod koniec średniowiecza, kiedy włoscy bankierzy12 — często złotnicy — zaczęli wystawiać „papiery dłużne” (weksle) klientom, którzy trzymali u nich swoje złote monety. Tymi papierami wartościowymi coraz częściej posługiwano się jak pieniędzmi, gdyż miały oparcie w złocie. Gdy bankierzy zauważyli, że złotych monet prawie nigdy nie zabierano z ich skarbców, zaczęli wystawiać weksle na sumy przewyższające wartość przechowywanego u nich złota. Te weksle uważa się za pierwsze kwity bankowe, czyli banknoty.
Obecnie rezerwy bankowe są trzymane w postaci waluty lub składane jako depozyt w banku centralnym. Banki komercyjne mogą zaciągać pożyczki w banku centralnym na podstawie aktywów ujętych w ich księgach rachunkowych. Pieniądze na ten nowy kredyt zostają wytworzone z niczego i przeniesione na rachunek banku komercyjnego w banku centralnym. Teraz bank komercyjny może wykorzystać te nowe pieniądze do finansowania nowych kredytów lub inwestycji.
Tak więc proces kreacji pieniądza rozpoczyna się w banku centralnym. Wprowadzając kilka liczb za pomocą klawiatury komputerowej, można stworzyć nieograniczone ilości nowego pieniądza. Jeżeli na przykład stworzy się w ten sposób 10 miliardów, to ta suma zostanie przeniesiona z banku centralnego do banku komercyjnego13. Bank otrzymujący te pieniądze może później sprzedawać kredyty o wartości wynoszącej 90 procent tych 10 miliardów. Te 9 miliardów zostanie przeniesionych na rachunek innego banku, który z kolei przydzieli kredyty o wartości wynoszącej 90 procent tej sumy, czyli 8,1 miliarda. Ten proces może trwać, aż początkowe 10 miliardów z banku centralnego wytworzy ponad 90 miliardów dodatkowego kredytu. To teoretyczny model bankowości opartej na systemie rezerw cząstkowych.
Tak więc bank komercyjny może tworzyć nowy pieniądz, sprzedając nowy kredyt i wprowadzając go do swojego bilansu. W praktyce banki starają się udzielać jak najwięcej kredytów i zwykle poszukują jak najtańszego źródła finansowania. Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że banki centralne nigdy nie są w stanie pomnożyć rezerw jakiegoś banku. Mogą zwiększyć płynność banku komercyjnego, ale nigdy nie zwiększą jego wypłacalności.
Podobnie jak wiele innych rzeczy pieniądz fiducjarny po raz pierwszy wymyślono w Chinach14. Książka opisująca wędrówki Marco Polo, który podróżował po Dalekim Wschodzie w latach 1275–1292, przez wiele stuleci była jedynym źródłem informacji o Azji dla Europejczyków. Marco Polo wspominał między innymi o tym, że ówczesny władca, cesarz Kubilaj, opracował metodę tworzenia papierowego pieniądza równie cennego jak złoto i srebro. Jego mongolskie imperium rozciągało się od Syberii po Morze Czarne, zajmując około jednej piątej zamieszkałych terenów świata15.
W owym mieście Kambałuk znajduje się mennica Wielkiego Chana; jest ona urządzona w ten sposób, że można by powiedzieć, iż jest on znakomitym alchemistą, co wam zaraz wykażę. Wiedzcie, że każe on robić pieniądze w następujący sposób. Poleca brać korę z drzew — a zwłaszcza z drzew morwy, której liśćmi żywią się gąsienice wytwarzające jedwab — ściągać delikatny miąższ znajdujący się między korą a drewnem, ten nasyciwszy klejem, rozgniatać i wałkować, aż powstaną arkusze podobne do papieru, ale całkiem czarne. I te arkusze kraje się rozmaicie, na większe i mniejsze kawałki, kwadratowe lub prostokątne, raczej dłuższe niż szersze. […] I wszystkie te papierowe pieniądze robione są z taką powagą i namaszczeniem, jakby to było złoto lub srebro czyste, gdyż na każdym z nich kilku urzędników do tego wyznaczonych podpisuje swe nazwisko i wytłacza swą pieczęć, i gdy to przez wszystkich wykonane zostanie, najwyższy mincarz, ustanowiony przez cesarza, zanurza swoją pieczęć w cynobrze i pieczętuje nią pieniądz, tak że kształt pieczęci odbija się na nim cynobrową czerwienią; taka moneta ma pełną wartość. Każde zaś fałszerstwo karane jest śmiercią. Monetę ową wypuszcza Chan w tak wielkiej ilości, że mógłby za nią wykupić wszystkie skarby świata. Gdy te papierowe pieniądze zrobione są w wyżej podany sposób, używa ich do wszystkich wypłat i rozpowszechnia je we wszystkich prowincjach i królestwach, i ziemiach, nad którymi ma zwierzchnictwo. I nikt nie śmie ich odrzucić z obawy, by życia nie stradać. Lecz zapewniam was, że wszyscy jego poddani i ludy wszystkie podwładne chętnie przyjmują te papierowe pieniądze, gdyż mogą nimi płacić wszelkie towary i perły, i kamienie drogie, gdziekolwiek by byli. Mogą za nie kupić wszystko i płacić tymi pieniędzmi, jak mówiłem. I ręczę wam, że pieniądz papierowy wartości dziesięciu bizantów nie waży ani jednego. Otóż kilka razy do roku przybywają kupcy gromadami, przywożąc perły, drogie kamienie, złoto i srebro oraz inną kupię, jak tkaniny jedwabne i pozłociste — i wszystkie te towary rozkładają przed Wielkim Chanem. Zaś Wielki Chan przywołuje dwunastu doświadczonych i rozumiejących się na rzeczy mężów wybranych w tym celu i poleca im przeglądnąć towary przywiezione przez kupców i zapłacić za nie tyle, na ile osądzą ich wartość; i owych dwunastu mężów przegląda towary i wedle swego uznania płacą za nie rzeczonymi pieniędzmi. Sądzą wedle swego sumienia i natychmiast z zyskiem dla kupców płacą. Kupcy zaś chętnie biorą te pieniądze, gdyż mogą nimi własne zakupy płacić we wszystkich ziemiach Wielkiego Chana16.
Będąc pod wrażeniem wykorzystywania papierowego pieniądza w Chinach od 1024 roku, mongolscy Ilchanidzi władający Persją postanowili zapożyczyć ten system. Wysłano do Pekinu doradców od kwestii technicznych i ustanowiono organizację, która miała wprowadzić do obiegu pieniądz fiducjarny. Ludzie zamieszkujący Persję nie zdołali się jednak przyzwyczaić do papierowego pieniądza przez kilkaset lat stopniowych zmian. Po prostu nie chcieli wierzyć w to, że te ładnie zadrukowane kawałki papieru mają jakąkolwiek wartość, wobec czego eksperyment zakończył się fiaskiem17. Od XIV wieku w Azji znikały papierowe pieniądze i nastał okres ogromnego popytu na srebro. Wówczas w Chinach żyła prawie jedna czwarta ludności świata. Papierowy pieniądz pojawił się ponownie dopiero w 1609 roku, gdy amsterdamski Wisselbank zaczął wystawiać „papiery dłużne” (weksle).
Ponad czterysta lat później, w roku 1716, szkocki ekonomista John Law zdołał nakłonić króla Francji do bezprecedensowego eksperymentu pieniężnego. Law, syn bankiera, podróżował po całej Europie. Ten znawca problematyki finansów liczył, że przekona władców do swoich koncepcji ekonomicznych. Zdawał sobie sprawę z tego, że kraj może pobudzić rozwój gospodarki za pomocą pieniądza fiducjarnego.
Francja była na skraju przepaści w następstwie licznych wojen prowadzonych przez Króla Słońce, Ludwika XIV. Francuski regent18 pozwolił Johnowi Law założyć bank z ograniczonymi upoważnieniami do emisji papierów dłużnych. Odniósłszy sukces, bank szybko się rozwijał i stał się Banque Générale19, a emitowany przez niego pieniądz uzyskał nawet status prawnego środka płatniczego. W ten sposób wpompowano do francuskiej gospodarki olbrzymie ilości pieniądza, co faktycznie pobudziło jej rozwój.
Law ostatecznie wpadł w tarapaty, gdy chciał wykorzystać inną możliwość biznesową. W 1717 roku założył Kompanię Missisipi, której przyznano monopolistyczne prawo prowadzenia wymiany handlowej między Francją a Luizjaną na południu Ameryki Północnej, wówczas francuską kolonią. W wyniku kampanii, podczas której głoszono nieograniczone możliwości w nowej ziemi obiecanej, coraz więcej Francuzów nabywało udziały w tej spółce. Spekulacja jednak zmieniła się w oszustwo i sprawa wymknęła się spod kontroli. Po boomie przyszedł krach i oba eksperymenty zakończyły się kompletnym fiaskiem. Doszło do olbrzymiego spadku ceny udziałów w nowej spółce i wartości pieniądza fiducjarnego. Law nie mógł się czuć bezpiecznie we Francji, toteż przeniósł się do Republiki Siedmiu Zjednoczonych Prowincji Niderlandzkich. Uzyskawszy zgodę rządu tej republiki, w 1726 roku z powodzeniem zapoczątkował pierwszą loterię krajową.
Ledwie stulecie później powtórzyła się sytuacja, że wszystko się posypało. Po rewolucji francuskiej Zgromadzenie Narodowe przeprowadziło emisję państwowych papierów dłużnych, tak zwanych asygnat. Upowszechniano przekonanie, że zabezpieczeniem tych obligacji, które później wykorzystywano także jako pieniądze, są majątki kościelne skonfiskowane w czasie rewolucji, w 1779 roku. W raporcie rządowym z 1790 roku podano, że próbuje się pobudzać gospodarkę poprzez włączanie maszyn drukarskich:
Musimy ratować kraj, a w odbudowie Francji pomogą jeszcze większe ilości pieniędzy20.
Możemy tę inicjatywę nazwać luzowaniem ilościowym avant la lettre21.
Przez te wszystkie dodrukowywane pieniądze przestano wierzyć w papierowy pieniądz. Władze francuskie szybko wprowadziły nowe, rygorystyczne regulacje. Ustalono ceny maksymalne, aby ograniczać inflację, i wprowadzono przepis zabraniający pod karą śmierci proszenia o zapłatę w złocie zamiast papierowym pieniądzem przy sprzedaży towarów. W ostatniej próbie chronienia systemu pieniądza papierowego 13 listopada 1793 roku zabroniono wszelkiego handlu drogocennymi metalami. Te rozporządzenia jednak tylko odsuwały w czasie to, co było nieuchronne. Wydarzenia z historii świata systematycznie dowodzą, że władcom nie udało się jeszcze bezkarne drukowanie pieniędzy, czyli sztuczka tworzenia czegoś z niczego, zapewniające trwały sukces.
W połowie sierpnia 1796 roku, po kilku latach chaosu finansowego, brak zaufania do francuskiej waluty osiągnął apogeum i doszło do hiperinflacji. W krótkim czasie papierowy pieniądz stracił całą wartość. Francuzów tak to rozzłościło, że na placu Vendôme zebrały się tłumy, aby publicznie spalić papierowe pieniądze i wraz z nimi zniszczyć płyty drukarskie oraz prasy wykorzystywane do produkcji tych pieniędzy22. Przez późniejszą hiperinflację nastało wiele lat chaosu. Po tej katastrofie pieniężnej Napoleon wprowadził system pieniężny oparty na dwóch kruszcach, który w 1803 roku przywrócił stabilność finansową. Większość krajów europejskich przyłączyła się do tego systemu pieniężnego. Nowy francuski frank pozostał w obiegu prawie przez dwieście lat, do wprowadzenia euro23. W 1865 roku kilka krajów europejskich utworzyło pierwszą europejską unię walutową (zwaną Łacińską Unią Monetarną). Rozwiązano ją w 1927 roku, a system dwukruszcowy zniesiono w 1928 roku.
„Luzowanie ilościowe” (quantitative easing, QE) to eufemistyczne określenie stosowane przez amerykański System Rezerwy Federalnej, który w ten sposób tworzy zasłonę dymną wokół obranej przez siebie niekonwencjonalnej polityki pieniężnej. Gdyby luzowanie ilościowe było działaniem wojskowym podejmowanym w obronie ojczyzny, przypuszczalnie nazwano by je „operacją odpalania maszyny drukarskiej”. Takie określenie jednak spowodowałoby, że społeczeństwo mogłoby utracić zaufanie do wartości waluty, więc spin doktorzy z banku centralnego zdecydowali się na zwrot „luzowanie ilościowe”. Zaledwie jedna osoba na milion zorientuje się, że luzowanie ilościowe ma związek z dodrukowywaniem pieniędzy.
Ben Bernanke, zanim został szefem amerykańskiego banku centralnego, wspominał o możliwości włączenia maszyn drukarskich w celu przeciwdziałania deflacji:
Rząd Stanów Zjednoczonych miał technikę nazywaną maszynami drukarskimi (a dzisiaj ich elektroniczny odpowiednik), więc gdyby stopy procentowe zeszły do zera i groziłaby deflacja, władze zawsze mogłyby zadziałać tak, aby zapewnić, że do deflacji się nie dopuści24.
Banki centralne obierają tę nieortodoksyjną politykę pieniężną w celu pobudzania gospodarki, tylko gdy nieskuteczne stają się standardowe programy polityki pieniężnej.
W Wikipedii następująco zdefiniowano luzowanie ilościowe:
Bank centralny wprowadza w życie luzowanie ilościowe, gdy kupuje określone ilości aktywów finansowych od banków komercyjnych i innych instytucji prywatnych, zwiększając w ten sposób bazę pieniężną. Odróżnia się taki program od bardziej typowej polityki nabywania i sprzedawania obligacji skarbowych w celu utrzymania obranej jako cel określonej wielkości oprocentowania obowiązującego na rynkach25.
Gdy banki centralne stosują luzowanie ilościowe, zapewniają bankom komercyjnym nadmierną płynność, która pozwala zwiększać prywatne kredytowanie.
Uważa się, że te niekonwencjonalne strategie ostatnich czasów wynalazł Bank Japonii, japoński bank centralny. W połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku w Japonii doszło do poważnej recesji po latach gospodarczego imprezowania w poprzedniej dekadzie. Bank Japonii chciał obniżyć stopy procentowe do zera. Osiągnięto to przez skupowanie obligacji skarbowych w coraz większych ilościach. Później Bank Japonii realizował także program wykupu papierów wartościowych zabezpieczonych aktywami oraz udziałów.
Od początku światowego kryzysu finansowego, który wybuchł w 2007 roku, podobne rozwiązania stosowano w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i strefie euro. Tak jak w Japonii celem początkowo było obniżenie stóp procentowych.
Jednak od 2008 roku System Rezerwy Federalnej i inne banki centralne ogromnie powiększają własne bilanse, kupując takie aktywa, jak amerykańskie obligacje skarbowe i papiery dłużne zabezpieczane kredytami hipotecznymi, aby wspierać rynek nieruchomości mieszkalnych i finansować olbrzymie deficyty budżetowe powstałe w wyniku gospodarczych konsekwencji kryzysu kredytowego.
W Wielkiej Brytanii również wykorzystano luzowanie ilościowe do wspierania brytyjskiej gospodarki. Stephen Hester, prezes RBS Group, tłumaczy to następująco:
Stosując luzowanie ilościowe, Bank Anglii w gruncie rzeczy drukuje pieniądze, aby kupować skarbowe papiery dłużne, przez co w ostatnich trzech latach był olbrzymi deficyt budżetowy. Rząd jednak nie musiał znaleźć tych, którzy pożyczą mu te pieniądze, gdyż Bank Anglii drukował pieniądze, aby sfinansować deficyt budżetowy. Gdyby nie zastosowano tego luzowania ilościowego, rząd musiałby znaleźć naprawdę istniejących ludzi, którzy kupią jego zadłużenie. Tak więc luzowanie ilościowe umożliwiło rządom, temu rządowi, olbrzymi deficyt budżetowy, który nie zabijał gospodarki, gdyż został sfinansowany przez Bank Anglii. Nie można tego jednak robić długo, gdyż ludzie zaczynają się orientować, jak to działa, to powoduje inflację i tak dalej, ale właśnie to zrobiono — wydrukowano pieniądze, które użyto do sfinansowania deficytu26.
Formalnie banki centralne większości rozwiniętych krajów świata nie mogą kupować rządowych obligacji bezpośrednio, gdyż jest to zabronione. Stosują więc pewną sztuczkę, która pozwala kupować obligacje skarbowe na rynku wtórnym. W dwuetapowym procesie rząd najpierw sprzedaje obligacje prywatnym bankom i firmom ubezpieczeniowym, które następnie sprzedają te aktywa bankowi centralnemu.
Wygląda na to, że przynajmniej jeden specjalista od bankowości centralnej zabezpiecza się przed zagrożeniami powodowanymi przez „największą bańkę papierów dłużnych” w historii. Z dostępnej dokumentacji wynika, że Richard W. Fisher, prezes Banku Rezerwy Federalnej w Dallas, posiada co najmniej milion dolarów w złocie w portfelu aktywów o wartości wynoszącej przynajmniej 21 milionów dolarów27. To najwyraźniej zabezpieczenie przed kontrowersyjną polityką luzowania ilościowego prowadzoną przez amerykański bank centralny, o której Fisher wypowiada się zdumiewająco szczerze:
Tych, którzy mnie znają, w ogóle nie zdziwi to, że podczas naszych posiedzeń w ubiegłym tygodniu nie opowiadałem się za dodatkową akomodacją pieniężną. Wielokrotnie wyjaśniałem, zarówno podczas wewnętrznych dyskusji prowadzonych w Federalnym Komitecie do spraw Operacji Otwartego Rynku, jak i w wystąpieniach publicznych, że w moim przeświadczeniu przez każdy program, który podejmujemy, aby podążać dalej w tym kierunku, wpływamy coraz dalej na nieznane wody. Prawda jest jednak taka, że nikt w tym komitecie — ani wśród osób zasiadających w Radzie Gubernatorów, ani wśród pracujących w dwunastu bankach — nie wie naprawdę, co hamuje rozwój gospodarki. Nikt tak naprawdę nie wie, co pozwoli przywrócić wzrost gospodarczy. I nikt — żaden bank centralny działający na naszej planecie — nie ma wśród swoich doświadczeń bezpiecznego rejsu powrotnego z miejsca, w którym się obecnie znajdujemy. Żaden bank centralny — a przynajmniej nie System Rezerwy Federalnej — nigdy wcześniej nie wyruszył w taki rejs28.
Fisher już w 2010 roku ostrzegał, że System Rezerwy Federalnej „staje się nabywcą w praktyce całego zadłużenia publicznego”. Twierdził wtedy, że ryzyko wiążące się z tą nieortodoksyjną polityką pieniężną to „zagrożenie, że będzie się uważać, iż bank centralny wkracza na równię pochyłą monetyzacji zadłużenia”.
Fisher nie jest w bankowości centralnej jedynym wypowiadającym się tak otwarcie o zagrożeniach wynikających z obranej na całym świecie strategii luzowania ilościowego. Składając w 2013 roku zeznania przed Komisją Skarbową Izby Gmin, Andy Haldane z Banku Anglii, dyrektor Działu Stabilności Finansowej, powiedział, że pęknięcie bańki obligacji „nadmuchanej przez banki centralne wymuszające spadek rentowności obligacji poprzez pompowanie do gospodarki elektronicznego pieniądza” to największe zagrożenie dla stabilności finansowej:
Gdybym miał powiedzieć, co obecnie uważam za największe zagrożenie dla stabilności finansowej na świecie, wymieniłbym bezładne odwracanie rentowności obligacji skarbowych na całym świecie. Postawmy sprawę jasno. Celowo nadmuchaliśmy największą bańkę obligacji skarbowych w historii. Musimy zachować czujność i uważać na konsekwencje flaczenia tej bańki szybciej, niżbyśmy sobie tego życzyli.
Należy jednak brać pod uwagę również ryzyko rozdmuchania międzynarodowego systemu pieniężnego przez drukowanie zbyt wielu pieniędzy. W przeszłości takie programy polityki pieniężnej prowadziły do okresów hiperinflacji.
Hiperinflacja należy do najgorszych rzeczy, które mogą się przytrafić gospodarce. Przyjmuje się, że mamy z nią do czynienia, gdy wzrost cen w ciągu roku przekracza 50 procent. Hiperinflacja jest niezmiernie szkodliwa przez to, że pieniądze tracą wartość i siłę nabywczą. Można powiedzieć, że to śmierć pieniądza. Gdy nie ma pieniądza, dochodzi do rozpadu gospodarki, a ludzie niemal natychmiast uciekają się do wymiany barterowej.
Dobrym przykładem zagrożeń powodowanych przez pieniądz fiducjarny jest hiperinflacja, która nękała Republikę Weimarską na początku lat dwudziestych XX wieku. To niemieckie państwo miało olbrzymie problemy finansowe przez bardzo wysokie odszkodowania wojenne narzucone mu przez zwycięskich aliantów po zakończeniu I wojny światowej. Niemiecka gospodarka po prostu nie mogła zapewnić tyle pieniędzy, aby w kolejnych latach spłacać te zobowiązania. Można to było zrobić wyłącznie przez dodruk wielkich ilości pieniądza. Gdy wysoka stopa inflacji spowodowała, że Niemcy stracili zaufanie do stabilności i wartości swojej waluty, kraj znalazł się w katastrofalnej spirali hiperinflacji. Dolar amerykański wymieniał się początkowo na 42 marki, ale kurs błyskawicznie poszybował — w 1923 roku za dolara trzeba było płacić ponad 5 miliardów marek. W ciągu trzech lat niemiecka waluta stała się bezwartościowa i rozpadł się system pieniężny29. Urzeczywistnił się finansowy koszmar30. Wielu Niemców straciło wszystkie oszczędności i nadzieję. Niektórzy popełnili przez to samobójstwo.
Przypadki hiperinflacji, kiedy dochodziło do tego, że miesięczna stopa inflacji znacznie przekraczała 5000 procent
Kraj
Rok
Węgry
1946
Zimbabwe
2008
Jugosławia
1994
Niemcy (Republika Weimarska)
1923
Chiny
1949
Rządy wykazują się wielką kreatywnością, gdy dostosowują dane dotyczące gospodarki. W Stanach Zjednoczonych manipulacja najważniejszymi danymi i wskaźnikami gospodarczymi została wywyższona do poziomu sztuki. Obecnie wielu analityków i komentatorów kwestionuje oficjalne statystyki. Bill Gross, założyciel Pacific Investment Management Company, największego na świecie funduszu obligacji, stwierdził, że oficjalnie publikowane dane o zmianach cen towarów i usług konsumpcyjnych (tak zwana stopa inflacji CPI) są „zmyśleniem”31, a sposób ich przedstawiania to „oszustwo”.
Wyznaczana stopa inflacji zależy od stosowanej metody oraz modelu. Wykorzystywany model można dostosować na wiele sposobów. Gdy ekonomiści mówią o inżynierii finansowej, nie ulega wątpliwości, że pewien model pozwala uzyskiwać więcej niż jeden wynik.
Obliczana stopa inflacji to średnia zmiana cen towarów i usług z pewnego koszyka w danym okresie. Przyjmuje się, że tak wyznaczona stopa inflacji informuje o tym, czy koszty utrzymania są wyższe (to inflacja), czy niższe (wtedy mamy do czynienia z deflacją) niż podczas poprzednich obliczeń. Nie jest to metoda bardzo wiarygodna, gdyż wybór towarów i usług uwzględnianych w tym koszyku z konieczności jest arbitralny. Nie każdy będzie kupował te same produkty z tego koszyka. Wielu produktów i usług w ogóle się nie bierze pod uwagę przy ustalaniu zmiany cen towarów i usług konsumpcyjnych (tak zwanej stopy inflacji CPI). Nie uwzględnia się na przykład lokalnych podatków, a one w ostatnich latach bardzo wzrosły. Z tego powodu dochód rozporządzalny wzrasta wolniej niż stopa inflacji, toteż wielu ludzi ma poczucie „wyciskania”.
Firma brokerska Cheuvreux należąca do Crédit Agricole, jednego z największych francuskich banków, już w 2006 roku opublikowała raport32, w którym podano, że faktyczna stopa inflacji w Stanach Zjednoczonych wynosi około 6,7 procenta — to wielkość zbliżona do tempa wzrostu podaży pieniądza — a nie około 2 procent, jak się podaje w oficjalnych danych.
W ostatnim dziesięcioleciu amerykańskie agencje odpowiadające za politykę pieniężną prowadziły „skrytą wojnę” z inflacją, aby wyższa stopa inflacji nie wzbudzała zaniepokojenia na rynkach finansowych. Aby to osiągnąć, przede wszystkim:
• utrzymywano niskie ceny złota,
• zmieniono metodę wykorzystywaną do obliczania stopy inflacji,
• zaprzestano publikowania danych dotyczących tempa wzrostu podaży pieniądza M3 w Stanach Zjednoczonych.
W tym samym raporcie wytłumaczono, dlaczego wzrost oficjalnej stopy inflacji jest niekorzystny dla rządu. Jest tak, gdyż:
• zwiększają się koszty ponoszone przez skarb państwa, ponieważ konieczna jest coroczna indeksacja emerytur i innych świadczeń,
• wyższa stopa inflacji powoduje wzrost oprocentowania, a wobec tego zwiększenie kosztów kredytów zaciąganych przez rząd oraz wyższe oprocentowanie kredytów hipotecznych spłacanych przez konsumentów. Wyższe oprocentowanie ponadto negatywnie wpływa na notowania akcji i rentowność obligacji.
Statystycy opracowali pewne metody pozwalające obniżyć oficjalne wskaźniki inflacji. Tę utajoną wojnę prowadzi się przede wszystkim poprzez zmianę metody obliczania stopy inflacji. W ostatnim trzydziestoleciu po trochu zmieniano ten model statystyczny.
John Williams, ekonomista specjalizujący się w tej dziedzinie, podaje, że od lat dziewięćdziesiątych XX wieku znacznie się pogorszyła jakość oficjalnych statystyk33. Uważa, że statystyki dotyczące inflacji były dość dokładne do początku tamtej dekady. W późniejszych latach jednak zaczął się zmieniać model wykorzystywany do obliczania stopy inflacji, gdyż politycy wywierali presję na statystyków.
W raporcie z 2004 roku zatytułowanym The Consumer Price Index (Wskaźnik zmian cen konsumpcyjnych) Williams wymienił trzy najważniejsze sztuczki.
1. Zmiana towarów i usług na tańsze
Gdy za drogi jest kawałek mięsa, w modelu stosowanym do ustalenia stopy inflacji zastępuje się go tańszym burgerem. Uzasadnia się to twierdzeniem, że przy wzroście cen konsumenci zwykle zaczynają szukać tańszych dóbr.
2. Zabiegi geometryczne
Arytmetyczne wagi przypisywane towarom i usługom z koszyka inflacyjnego stopniowo zastępuje się wagami geometrycznymi. W wyniku tej zmiany dobra drożejące mają w modelu mniejsze wagi, natomiast dobrom tańszym przypisuje się większe wagi.
3. Dostosowania hedoniczne
To najdziwniejsze dostosowanie ze wszystkich. Wykorzystuje się je do obniżania cen w celu korekty z powodu poprawy jakości zawierającej się we wzroście cen (określenie pochodzi od greckiego rzeczownika hedone oznaczającego rozkosz).
Nie wszystkie z tych metod wykorzystywano niewłaściwie, ale ich połączenie doprowadziło do tego, że dane dotyczące inflacji są strukturalnie zaniżone. Ponieważ od wskaźnika zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych zależy skala indeksacji wielu świadczeń, faktyczna wartość tych wypłat ogromnie spadła.
Stopa inflacji w poszczególnych miesiącach ponadstuletniego okresu. Szare pola oznaczają publikowane przez Agencję do spraw Statystyk Rynku Pracy (Bureau of Labor Statistics) oficjalne wielkości określające zmiany cen towarów i usług konsumpcyjnych. Gdybyśmy do obliczania tej stopy inflacji użyli metody stosowanej przed rokiem 1982, uzyskalibyśmy wielkości, które ukazuje czarna krzywa na wykresie. Czarny obszar ilustruje, że rzeczywista stopa inflacji wynosi obecnie około 8 procent. W oficjalnych statystykach podaje się jednak, że wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych wynosi około 2 procent.
Na najlepszy przykład hedonicznego dostosowania do zmian cen zwrócono uwagę w artykule opublikowanym przed kilku laty przez dziennik „Wall Street Journal”. Telewizor oferowany w sklepie za 30 dolarów w 2005 roku sprzedawano po tej samej cenie w roku następnym. Model się jednak nieco zmienił. Zamiast sześciowatowego głośnika zastosowano głośnik dziesięciowatowy, a ekran miał bardziej zaokrąglone narożniki. Statystycy twierdzili, że jakość telewizora tak się zwiększyła, iż dostosowaniem ceny powinna być obniżka o 30 procent, chociaż nadal go sprzedawano po tej samej cenie. Te typy dostosowania stosuje się stale. Najważniejszą konsekwencją tego wszystkiego jest to, że nie zapewnia się nam dostatecznej rekompensaty zwiększonych kosztów w naszych wynagrodzeniach, emeryturach i świadczeniach. Te zmiany szczególnie mocno wpływają na sytuację rodzin należących do klas niższej i średniej.
Z punktu widzenia rządu kolejną korzyść wynikającą z zaniżania stopy inflacji zapewnia to, jak wzrost gospodarczy dostosowuje się do stopy inflacji. Gdy tempo rozwoju jakiejś gospodarki wynosi 3 procent, a stopa inflacji to 2 procent, rozwój tej gospodarki po dostosowaniu ze względu na stopę inflacji (mówi się o wzroście gospodarczym w ujęciu realnym oraz o PKB w ujęciu realnym lub realnym PKB) odbywa się w tempie jednoprocentowym. Ale gdy stopa inflacji faktycznie wynosi 4 procent, nie odnotowuje się wzrostu gospodarki, lecz gospodarka się kurczy o 1 procent w ujęciu realnym. Dostosowanie ze względu na stopę inflacji może decydować o tym, czy uzyskamy recesję, czy dodatnie tempo wzrostu PKB. Gdy się ogłasza, że gospodarka pogrążyła się w recesji, zwykle wywołuje to pogorszenie nastrojów konsumentów, a często również dochodzi do tego, że konsumenci mniej kupują.
Na stronach internetowych banków centralnych często się pisze o tym, że chodzi wyłącznie o „stabilność systemu finansowego”34 i że głównym zadaniem tych instytucji jest przeciwdziałanie inflacji. Nigdy jednak banki centralne nie przyznają się do tego, że to one powodują inflację, każdego roku tworząc coraz więcej pieniędzy. Każdy, kto uczył się historii pieniądza, wie, że banki centralne jeszcze nigdy nie zdołały stworzyć trwałego systemu pieniądza fiducjarnego, nie powodując przy tym olbrzymiej utraty siły nabywczej. Przez to, że drukuje się coraz więcej pieniędzy, dochodzi do deprecjacji wszystkich walut w systemie pieniądza fiducjarnego. Ron Paul, były senator amerykański, skomentował, że oświadczenia Systemu Rezerwy Finansowej o przeciwdziałaniu inflacji są równie wiarygodne jak zapewnienia koncernów tytoniowych, iż chcą pomóc konsumentom rzucić palenie35.
Poza przeciwdziałaniem inflacji kolejnym niezwykle istotnym zadaniem większości banków centralnych jest pobudzanie rozwoju gospodarki. Z tego powodu co roku musi przybywać pieniędzy będących w obiegu. Od ustanowienia Europejskiego Banku Centralnego pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia jego celem jest zwiększanie ilości pieniądza o 4–5 procent rocznie. Jednak po kilku latach od wprowadzenia euro roczny wzrost ilości pieniądza przekroczył 10 procent. Poprzez nadmierny wzrost zadłużenia większość zachodnich walut tylko w ostatnim stuleciu straciła ponad 95 procent siły nabywczej.
Obecnie banki centralne pełnią jeszcze funkcję kredytodawcy ostatniej instancji. Powoduje to, że takie instytucje, jak amerykański System Rezerwy Finansowej i Europejski Bank Centralny, każdego roku tworzą w nowym pieniądzu ponad bilion dolarów, aby wspierać rządy krajów, w których działają. Mimo to nadal utrzymują, że walczą z inflacją.
W większości krajów rządy i banki wspólnie dążyły do zmonopolizowania kreacji pieniądza. Ten fakt, że pokryciem naszego pieniądza są wyłącznie nadzieja i zaufanie, trzeba utrzymywać w tajemnicy przed zwykłymi obywatelami. Nawet większość ekonomistów nie rozumie pieniądza w pełni. Mechanikę naszego systemu finansowego znają jedynie ekonomiści, którzy studiowali zagadnienia systemu pieniężnego. Większość z nich obejmuje stanowiska rządowe albo posady w bankach centralnych, wobec czego muszą trzymać gęby na kłódkę.
Bankowcom odpowiada, gdy konsumenci uważają bank za olbrzymią, pazerną instytucję z mnóstwem pieniędzy w skarbcu. Niewielu wie, że drukowane i wybite pieniądze to tylko niewielki odsetek wszystkich pieniędzy będących w obiegu. Wyniki przeprowadzonych badań dowodzą, że jeszcze teraz co trzeci respondent uważa, iż w skarbcach jego banku leżą ogromne stosy pieniędzy, aby właściciele oszczędności mogli przyjść po swoje. Gdyby posiadacze oszczędności zdawali sobie sprawę z ryzyka wynikającego z tego, że ich pieniądze są pożyczane innym ponad trzydzieści razy, prawdopodobnie woleliby kupić złoto. Z tego powodu dla banku jest niezwykle ważne, aby zmniejszać znaczenie bezpieczeństwa zapewnianego przez lokowanie oszczędności w złocie i jednocześnie próbować utrzymać zaufanie ludzi do pieniądza.
Oszczędności trzymane na rachunku bankowym są jednak z punktu widzenia prawnego roszczeniem z tytułu zadłużenia. Z tego powodu w przypadku upadłości banku wkłady nie są natychmiast zwracane ich właścicielom, jak dzieje się z portfelem akcji czy obligacji. Aby nie dopuścić do tego, że ludzie zaczną masowo wyciągać swoje pieniądze, rząd w pewnym zakresie gwarantuje każdemu obywatelowi jego oszczędności — do 100 tysięcy euro w przypadku banku europejskiego, a do 250 tysięcy dolarów w przypadku banku amerykańskiego. Można oczywiście mieć wątpliwości, czy sam rząd posiada dostatecznie dużo pieniędzy, aby zaspokoić te roszczenia.
Większość europejskich bankowców dała się całkowicie zwieść amerykańskiej propagandzie i uwierzyła, że złoto nie odgrywa już ważnej roli w obecnym systemie finansowym. W Holandii zamknięto prawie wszystkie stanowiska, gdzie można było kupić złoto. W Szwajcarii jednak nadal prawie w każdym banku można kupić złoto i srebro.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
iii Mianowicie wkładów należących do klientów (przyp. tłum.).