Wojna Burów z Zulusami 1837–1840 - Leśniewski Michał - ebook

Wojna Burów z Zulusami 1837–1840 ebook

Leśniewski Michał

4,7

Opis

Książka jest pierwszą w literaturze światowej monografią konfliktu między Zulusami i Burami, do jakiego doszło w latach 1836–1848, w czasach tak zwanego Wielkiego Treku, czyli marszu Burów z Kolonii Przylądkowej w głąb południowoafrykańskiego interioru. Ta ważna wojna do dzisiaj wykorzystywana jest jako źródło symboliki zarówno przez afrykanerski nacjonalizm (np. bitwa nad Blood River), jak i afrykański ruch wyzwoleńczy (Dingane jako przykład walki z kolonialną ekspansją). Książka rekonstruuje wydarzenia nie tylko pod względem militarnym, ale także politycznym i umieszcza starcie w kontekście szerszej historii regionalnej aż do początków XX wieku. Ukazuje złożoność sytuacji, w której było więcej niż tylko dwóch graczy. Autor przedstawia Zulusów nie jako ofiary, ale lokalne mocarstwo walczące o zachowanie swojej pozycji w regionie.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 934

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,7 (6 ocen)
5
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
peterpancio1

Nie oderwiesz się od lektury

wspaniałe ukazanie historii nieznanej w Polsce, Afryki XiX wieku.
00

Popularność




REDAKTOR PROWADZĄCY: Michał Karpowicz
REDAKCJA: Leszek Kamiński
KOREKTA: Anna Dorota Kamińska
OPRACOWANIE MAP: Michał Leśniewski i Radosław Kierełowicz vel Kieryłowicz
PROJEKT OKŁADKI I STRON TYTUŁOWYCH: Mimi Wasilewska
SKŁAD I ŁAMANIE: Radosław Kierełowicz vel Kieryłowicz
Wydanie pierwsze
© Copyright by Michał Leśniewski. © Copyright for the Polish edition by Państwowy Instytut Wydawniczy, 2020.
ISBN 978-83-8196-098-4
KSIĘGARNIA INTERNETOWA
www.piw.pl
POLUB PIW NA FACEBOOKU!
www.fb.com/panstwowyinstytutwydawniczy
Państwowy Instytut Wydawniczy
ul. Foksal 17, 00-372 Warszawa
tel. 22 826 02 01
E-MAIL:[email protected]ĘGARNIA INTERNETOWA:www.piw.plwww.fb.com/panstwowyinstytutwydawniczy
Konwersja: eLitera s.c.

SPIS MAP

Mapa 1. Natal i Zululand u schyłku XVIII wieku

Mapa 2. Państwo Zulusów za panowania Czaki i Dingane

Mapa 3. Ekspansja Kolonii Przylądkowej w XVIII wieku

Mapa 4. Wielki Trek, 1835–1848

Mapa 5. Zululand i Natal w przededniu przybycia voortrekkerów, 1836

Mapa 6. Zululand i Natal w 1838 roku

Mapa 7. Atak na Blauwkraanz, 16–17 lutego 1838

Mapa 8. Marsz voortrekkerów pod eThaleni

Mapa 9. Bitwa pod eThaleni, 10 kwietnia 1838

Mapa 10. Bitwa nad Tugelą, 17 kwietnia 1838

Mapa 11. Bitwa o Veglaer, 12–15 sierpnia 1838 roku

Mapa 12. Zululand i Natal we wrześniu 1838 roku

Mapa 13. Trasa komanda z grudnia 1838

Mapa 14. Bitwa nad Blood River/ Ncome, 16 grudnia 1838 roku

Mapa 15. Bitwa w oPathekloof, 27 grudnia 1838 roku

Mapa 16. Natal i Zululand w 1839 roku

Mapa 17. Trasa ‘krowiego’ komanda, styczeń–luty 1840 roku

Mapa 18. Szkic bitwy pod Maqongqo, 30 stycznia 1840 roku

Mapa 19. Republika Natalii, 1838–1842

Mapa 20. Natal i Zululand, 1848

Mapa 21. Podział królestwa Zulusów po 1879 roku

Mapa 22. Natal w 1908 roku

Mapy zostały opracowane przez autora książki.

WSTĘP

Wojna Zulusów z Burami w latach 1838–1840 nie należy do najbardziej znanych wydarzeń w dziejach południa Afryki, które zresztą ogólnie nie są specjalnie znane w naszym kraju. Dawno temu minęły czasy popularności serialu Zulus Czaka (1986). Dzisiaj raczej słyszymy echa współczesnych wydarzeń w RPA, rzadziej informacje o historii tego kraju. Jeżeli cokolwiek kojarzymy z jego dziejów, będzie to wojna burska (1899–1902), ale i w tym przypadku bardziej jako hasło. W węższym kręgu historyków XIX i XX wieku ta wiedza jest już większa, ale ciągle fragmentaryczna. Pewne epizody z historii południa Afryki są lepiej znane, podczas gdy inne pozostają albo w ogóle, albo słabo znane. To nie jest zresztą jedynie przypadek polskiego odbiorcy.

I tak poza wojną burską, w miarę łatwo dowiemy się czegoś o wojnie brytyjsko-zuluskiej z roku 1879 albo o pierwszej wojnie burskiej 1880–1881. Chociażby w Polsce w latach 2009–2012 ukazały się trzy książki poświęcone wojnie zuluskiej 1879 roku[1] oraz w 2012 r. jedna pozycja poświęcona wojnie burskiej z lat 1880–1881[2]. W przypadku światowej literatury wojna zuluska 1879 roku jest jedną z tych, którym poświęcono najwięcej monografii. Tylko w latach 2017–2018 pojawiło się na anglosaskim rynku księgarskim co najmniej osiemnaście pozycji (wznowień oraz nowych książek) poświęconych tej wojnie lub jej epizodom. Jednocześnie wiele innych wydarzeń z dziejów tego regionu pozostaje o wiele słabiej opisanych. Tak jest między innymi w przypadku wojny Zulusów z Burami z okresu tak zwanego Wielkiego Treku.

W tym przypadku mamy do czynienia z pewnym paradoksem. Z jednej strony jest to wydarzenie, o którym praktycznie wszyscy słyszeli. Bitwa nad BloodRiver/Ncome to jedno z najbardziej rozpoznawalnych wydarzeń w dziejach Natalu. Sam konflikt jest standardowym elementem każdego opisu Wielkiego Treku czy dziejów Zulusów w XIX wieku[3]. A jednocześnie, jak do tej pory, wojna ta nie doczekała się swojej osobnej monografii. To stwierdzenie jest przede wszystkim wyrazem zdziwienia, że jak dotąd nie pojawiła się w literaturze światowej, w tym także południowoafrykańskiej, żadna monografii, która byłaby poświęconej wyłącznie tej wojnie. Dlaczego tak się stało?

Jak się wydaje, wydarzenie to zostało przyćmione przez inne. Przede wszystkim jest traktowane jako część Wielkiego Treku, ruchu migracyjnego Burów z lat 1836–1848. Nawet ci badacze, którzy kwestionują znaczenie Wielkiego Treku, czy wręcz odmawiają mu prawa do tego określenia, nadal traktują konfrontacje Burów z Zulusami jako część ruchu migracyjnego Burów na przełomie lat 30. i 40. XIX wieku, a ten jako element procesu kolonialnego podboju[4]. Innym problemem jest sposób patrzenia na dzieje KwaZulu-Natalu, a zwłaszcza na historię Zulusów, poprzez pryzmat wojny 1879 roku. Tak naprawdę wydaje się, że dla większości badaczy dzieje Natalu i Zulusów w XIX wieku skupiają się wokół dwóch wydarzeń, powstania państwa Zulusów w drugiej dekadzie XIX wieku i  jego upadku w 1879 roku. Przy czym w jakimś sensie historia tego regionu po śmierci Czaki, twórcy państwa, w 1828 roku, jest widziana z perspektywy długiej genezy wojny 1879 roku, w rozumieniu nieuchronności konfrontacji między rodzimymi państwami a siłami kolonializmu reprezentowanymi przez Brytyjczyków i Burów. Z tej perspektywy sam pobyt Burów w Natalu, a tym bardziej ich wojna z Zulusami, są jedynie epizodami, istotnymi, ale jako część większego procesu. Stąd, jak się wydaje, brak zainteresowania tymi wydarzeniami samymi w sobie. Co więcej, współcześnie badacze wolą się koncentrować na innych wątkach, ten konflikt jest w jakiejś mierze passé. Jest jednak jeszcze inny powód. Otóż, chociaż temu konfliktowi nie została poświęcona żadna osobna monografia, większość badaczy uważa, że nie kryje on żadnych tajemnic, gdyż został kompleksowo opisany przy okazji prezentacji innych tematów[5].

To zdziwienie pogłębia fakt, że liczba specjalistów i badaczy, którzy mogliby przygotować taką monografię, była i jest niemała. Właściwie każdy badacz zajmujący się historią Afryki Południowo-Wschodniej w pierwszej połowie XIX wieku mógłby napisać tego rodzaju książkę. Natomiast w ciągu ostatnich siedemdziesięciu lat można wymienić szereg wybitnych znawców historii wojskowości południowoafrykańskiej, takich jak Goffrey Tylden, Geoffrey A. Chadwick, Johannes J. Retief, Ian S. Uys czy John Laband, którzy mieli lub mają wszelkie kwalifikacje by napisać taką monografię.

Szkoda jest tym większa, że był to ważny konflikt, który zasadniczo wpłynął na historię tego regionu. Przy czym wpłynął nie tylko jako część większego procesu, jakim była emigracja Burów z Kolonii Przylądkowej, ale także sam w sobie. Po pierwsze, zmienił układ sił w regionie. Przyczynił się do znacznego, choć w sumie czasowego osłabienia państwa Zulusów, które na krótko stało się wasalem Republiki Natalii. Co prawda w kilka lat po wojnie kolejny zuluski władca, M’Pande, był w stanie odzyskać suwerenność i większość straconych terytoriów, ale kosztem utraty znacznej części populacji i zasobów. Co więcej, pojawienie się w regionie Burów i próba stworzenia przez nich państwa zaowocowały zaangażowaniem się Wielkiej Brytanii i powstaniem brytyjskiej kolonii w Natalu.

Brytyjskie zainteresowanie Natalem do 1837 roku było umiarkowane. Było ono bardziej przejawem aktywności lokalnych środowisk z Kolonii Przylądkowej, a zwłaszcza jej południowo-wschodniego pogranicza, niż władz centralnych w Londynie czy Kapsztadzie. Dopiero aktywność Burów skłoniła władze brytyjskie do bardziej aktywnego zaangażowania się w regionie, aż do decyzji o aneksji podjętej ostatecznie w 1842 roku. Powstanie brytyjskiej kolonii w Natalu ostatecznie doprowadziło w 1879 roku do upadku państwa Zulusów, co oznacza, że nawet z tej perspektywy był to istotny konflikt.

Co więcej, konflikt ten pozwolił na wyemancypowanie się szeregu afrykańskich społeczności podlegających do tej pory Zulusom. Wykorzystały one sytuację, by zrzucić zuluskie zwierzchnictwo i odtworzyć swoje wodzostwa na terenie Natalu. Nie dotyczyło to jednak tylko Natalu, ale także współczesnego Suazi czy południowego Mozambiku. Wojna z Burami i ostatecznie porażka w niej pozwoliły na umocnienie się państwa AmaSwazi oraz Imperium Gazy tworzonego przez Soshangane. W tym sensie wojna ta wpłynęła na ukształtowanie mapy geopolitycznej tego regionu aż do lat 70. XIX wieku, na której obok Brytyjczyków (w miejsce Burów) i Zulusów, znaleźli się Portugalczycy, AmaSwazi, Gaza, BaPedi, a wreszcie Burowie z Transwalu, żeby wymienić tylko najważniejszych z graczy.

Ten konflikt pozwala także zastanowić się nad charakterem relacji między różnymi społecznościami pochodzenia kolonialnego i afrykańskiego we wczesnym okresie kolonialnym. Jaki miały charakter? Kto i dlaczego miał w nich przewagę? Dlaczego lokalne wodzostwa i państwa niekoniecznie były skazane na porażkę? Jakie były cele lokalnych władców i kolonialnych władz? Jak traktować Burów? Czy można ich po prostu uznać za agentów europejskiego kolonializmu, jak to jest modne w najnowszej historiografii[6]? Czy może odgrywali samodzielną rolę? Podobnie po stronie afrykańskiej – czy wszystkie ludy i wodzostwa należy traktować tak samo? Jak wreszcie należy traktować sam tytułowy konflikt: czy jako część kolonialnego podboju, czy może jako konflikt lokalnych społeczności, z których jedna chciała zdobyć dla siebie nowe miejsce do egzystencji czy to w drodze negocjacji, czy też, jeżeli to będzie konieczne, wojny?

Dla migrujących Burów Zulusi byli kolejnym afrykańskim wodzostwem czy państwem, które napotkali na swojej drodze. Z kolei dla Zulusów Burowie byli kolejnym po Korana i Griqua ludem przybywającym spoza południowo-zachodniego horyzontu. Niebezpiecznym ze względu na swoje uzbrojenie (broń palna) i wyposażenie (konie i wozy zaprzężone w woły) oraz ze względu na doświadczenia, jakie Zulusi mieli z Korana, Griqua, ale także BaTlokwa Sekonyeli, którzy funkcjonowali na High Veldzie jako bandy wojowników do wynajęcia, parających się wojną i rabunkiem[7]. Burowie wydawali się tym bardziej niebezpieczni, że byli liczniejsi i wydawali się też lepiej zorganizowani. Trudno się więc dziwić, że od pierwszego momentu Zulusi byli wobec nich nieufni i podejrzliwi. Z tej perspektywy był to konflikt między dwiema populacjami ukształtowanymi przez lokalne warunki. Pierwszą rodzimą, która broniła swej hegemonistycznej pozycji w regionie, swojego stanu posiadania i wpływów, i drugą mającą zewnętrzne korzenie, ale finalnie ukształtowaną na południu Afryki, która szukała nowego miejsca pod zasiedlenie.

Jest to też konflikt warty uwagi, gdyż wbrew ciągle trwałym stereotypom Zulusi nie byli w nim skazani na porażkę. Przewagę technologiczną wyposażonych w broń palną i konie Burów niwelowali większą liczebnością, lepszą organizacją i znajomością terenu. Choć uzbrojeni w broń typową dla okresu przedindustrialnego i sprzed rewolucji prochowej, stworzyli efektywny system militarny, który miał stanowić nie lada wyzwanie dla mniej licznych, gorzej zorganizowanych, choć lepiej uzbrojonych i zdeterminowanych Burów. Sam przebieg wojny pokazał, że każdy wynik był możliwy: wygrana Zulusów, wygrana Burów i brak rozstrzygnięcia. Żadna z wymienionych opcji nie była znacząco bardziej prawdopodobna niż inne. Tylko dlatego, że mamy wiedzę ex post, większość badaczy skłania się do wyrażania przekonania, że taki a nie inny wynik był bardziej prawdopodobny.

*

Skompletowanie bazy źródłowej dla przygotowania tej monografii było nie lada wyzwaniem. Na pierwszy rzut oka wydaje się ona obfita. Składają się na nią zarówno korespondencja oficjalna i prywatna, dzienniki, wspomnienia, relacje podróżników, artykuły prasowe z epoki, a wreszcie zbiory tradycji ustnych. Archiwa w Londynie (National Archives Kew, biblioteka School of Oriental and African Studies), Kapsztadzie (Cape Town Archives Repository), Pietermaritzburgu (Pietermaritzburg Archives Repository) i Durbanie (Killie Campbell Africana Library) dostarczają obfitego materiału rękopiśmiennego. Dużego zestawu oficjalnych i prywatnych dokumentów, listów oraz niepublikowanych wspomnień i relacji. Z kolei brytyjskie, południowoafrykańskie, a także polskie biblioteki dostarczają publikowanych źródeł (dzienników, pamiętników, wspomnień i zbiorów dokumentów czy opracowań z epoki). Wiele z nich jest dostępnych bez ograniczeń online. Warto wreszcie wspomnieć o opublikowanych sześciu tomach zuluskich tradycji ustnych[8]. W sumie jest to ponad 2200 stron wywiadów zgromadzonych w początku XX wieku przez Jamesa Stuarta, urzędnika administracji kolonii Natalu na przełomie XIX wieku, który przeprowadził wywiady z około 200 osobami, w większości Afrykanami, dotyczące dziejów, tradycji i obyczajów miejscowych ludów. To wszystko uzupełniają źródła prasowe z epoki.

Jednocześnie jednak, przy tej obfitości, mamy do czynienia z nierównowagą materiału źródłowego oraz niejednorodnym pokryciem całego okresu przez dostępne źródła. Należy podkreślić, że materiał źródłowy przedstawia przede wszystkim europejski i burski punkt widzenia, w dużo mniejszym stopniu mamy możliwość spojrzeć na konflikt oczyma Zulusów i innych Afrykanów. Ten problem niwelują zbiory tradycji ustnych, takich jak wspomniany powyżej The James Stuart Archive. Pozwalają one spojrzeć na przynajmniej niektóre wydarzenia także z afrykańskiej perspektywy. Problem polega na tym, że tradycje te zebrano wiele dekad po interesujących nas wydarzeniach, co więcej, były one gromadzone i opracowywane przez europejskiego (brytyjskiego) interlokutora. Są więc zapośredniczone i obciążone niedoskonałością ludzkiej pamięci, a ich redakcja jest skażona konkretnym punktem widzenia na opisywane wydarzenia. To nie neguje ich wartości, zwłaszcza w sytuacji braku innego typu źródeł, ale każe traktować te tradycje z dużą ostrożnością, jako zapośredniczone i skażone późniejszą wiedzą. Znaczna część relacji i wspomnień europejskich, burskich i kolonialnych także jest spisana z perspektywy dystansu czasowego i obciążona podobną skazą, co afrykańskie tradycje ustne. Tym bardziej wartościowe są nieliczne relacje i dzienniki spisywane przez bezpośrednich obserwatorów na gorąco lub z bardzo krótkiej perspektywy czasowej, takie jak: The Diary of Erasmus Smit. Minister to the Voortrekkers, Travels in Southern Africa Adulphe’a Delegorgue’a czy Ferdinanda Kraussa Travel Journal / Cape to Zululand.

I tu pojawia się inny, wspomniany powyżej, problem niejednorodnego pokrycia całego okresu konfliktu. Dystans odległości między Natalem i Kolonią Przylądkową sprawiał, że informacje docierały do Kapsztadu czy nawet Grahamstown na wschodzie Kolonii Przylądkowej z co najmniej dwutygodniowym opóźnieniem. Co więcej, oficjalne czynniki nie zawsze się interesowały tym, co było najistotniejsze dla wojny, a z kolei prasa przekazywała wiele niesprawdzonych plotek i pogłosek. W efekcie w narracji są luki, które trudno uzupełnić. Na samym początku wojny urywa się źródło pisane do jakiegoś stopnia przedstawiające perspektywę Dingane, czyli dziennik Francisa Owena, który był misjonarzem w uMgungundhlovu, głównej siedzibie zuluskiego władcy[9]. Dla całego roku 1838 mamy do dyspozycji dziennik Erasmusa Smita, pastora natalskich voortrekkerów, który jednak nie uczestniczył bezpośrednio w wielu militarnych wydarzeniach. Urywa się on z końcem stycznia 1839 roku, a z kolei bardzo interesująca relacja francuskiego podróżnika Adulphe’a Delegorgue’a rozpoczyna się z końcem maja 1839 roku[10].

O ile wydarzenia w samym Natalu da się względnie łatwo odtworzyć, to dużo gorzej jest z informacjami na temat relacji Zulusów z innymi Afrykanami, zwłaszcza AmaSwazi i Gaza, o których nie wiemy prawie nic. Tymczasem miały one ważny, często kluczowy, wpływ na przebieg konfliktu. To wszystko utrudnia rekonstrukcję wydarzeń i zmusza w wielu sytuacjach do snucia przypuszczeń w oparciu o szczątkowy materiał źródłowy i własne badania terenowe.

Literatura przedmiotu, którą można wykorzystać w przygotowaniu tej monografii, jest bardzo obfita. Choć brakuje monografii samej wojny, to prac dotyczących Wielkiego Treku i dziejów Zulusów jest dużo, a nawet bardzo dużo. Prezentują one mocno zróżnicowany poziom, ale niewątpliwie ułatwiają orientację w chronologii wydarzeń, przy czym warto podkreślić, że często o wiele bardziej wartościowe są monograficzne artykuły i eseje niż wielkie syntezy, które zazwyczaj omawiają interesujące mnie wydarzenia dość pobieżnie. W tym wypadku na szczególną uwagę zasługują prace wspomnianego już Geoffreya A. Chadwicka, który nie tylko zapoznał się z materiałami źródłowymi i opracowaniami, ale także przemierzył cały Natal i Zululand, odwiedzając pola bitew i miejsca wydarzeń. Dzięki temu mogłem uzupełnić własne oględziny części pól bitew tej wojny. Nie mogę nie wspomnieć jednak o dwóch bardzo ważnych monografiach, które były wielką pomocą w uporządkowaniu chronologii wydarzeń. Pierwszą z nich jest praca Manfreda Nathana The Voortrekkers of South Africa, która została napisana z burskiej perspektywy, ale autor zostawił obszerny opis całego konfliktu. Drugą jest książka Johna Labanda The Rise and fall of the Zulu Nation, który nie dość, że w większym stopniu uwzględnił źródła afrykańskie i pisze zgodnie z ustaleniami najnowszej historiografii, to w większym stopniu niż Nathan zwraca uwagę na wewnętrzne aspekty konfliktu po stronie Zulusów[11]. Niewątpliwie te dzieła były pomocne w przygotowaniu mojej monografii.

*

Wojna Zulusów z Burami była konfliktem nietypowym, dlatego musi być przedstawiona nie do końca typowo. To nie jest ani klasyczna wojna kolonialna, ani nowoczesny konflikt, typowy dla tamtego okresu. Miała ona wiele cech wojen przedindustrialnych, a nawet konfliktów fazy przedpaństwowej. Przy czym społecznością zorganizowaną w struktury przedpaństwowe byli Burowie, którzy funkcjonowali jako zbiorowisko rodzinno-sąsiedzkich grup klienckich, przypominających klany, które niekiedy ze sobą współpracowały, ale równie często broniły swej odrębności wobec szerszej wspólnoty. W efekcie trudno, zwłaszcza po stronie burskiej, mówić o planach wojny, a cele konfliktu były sformułowane dość ogólnikowo. Z kolei po stronie zuluskiej brak nam źródeł pozwalających stwierdzić, czy istniały bardziej szczegółowe plany wojny. Tylko na podstawie wydarzeń można domniemywać jej ogólnych celów i zarysu. Ze względu na egzotykę tematyki, należało także, z myślą o polskim czytelniku, przedstawić dzieje regionu w pierwszych dekadach XIX wieku, a zwłaszcza wydarzenia, które stanowiły tło dla konfliktu. Te czynniki zadecydowały o strukturze pracy.

Pierwszy rozdział został poświęcony narodzinom i dziejom państwa Zulusów, do momentu pojawienia się w Natalu voortrekkerów, natomiast drugi – genezie i przebiegowi Wielkiego Treku, do tej samej chwili. W ten sposób czytelnik zostaje wprowadzony w szeroko ujęte uwarunkowania konfliktu związane z charakterem obu społeczności i specyfiką ich struktury społeczno-politycznej. Rozdział trzeci jest omówieniem genezy konfliktu. W tym wypadku jest ona rozumiana jako opis wydarzeń, które doprowadziły finalnie do jego wybuchu, aż do zabójstwa Pieta Retiefa i jego towarzyszy, co było zarówno ostateczną przyczyną wybuchu wojny, jak i jej pierwszym aktem. Trudno bowiem w przypadku tej wojny mówić o klasycznej genezie, w sytuacji, kiedy jeszcze kilka miesięcy przed wydarzeniami obie społeczności nie miały ze sobą niemal żadnych kontaktów.

Biorąc pod uwagę fakt, że trudno w tym wypadku omówić plany stron, a cele konfliktu były sformułowane bardzo ogólnikowo, rozdział czwarty został poświęcony prezentacji militarnych systemów obu społeczności, czyli amaButho i komanda, ich genezy, charakterystyki, funkcji i taktyki. Ma to skądinąd kluczowe znaczenie dla przebiegu wojny, jak i poszczególnych starć. W rozdziale tym pojawiły się także szacunki dotyczące liczebności sił obu stron.

Od rozdziału piątego zaczyna się zasadniczy opis działań wojennych. Ten rozdział opisuje okres od początku konfliktu, do zdobycia i złupienia przez Zulusów Port Natalu na początku maja 1838 roku. To okres taktycznej przewagi Zulusów, udowodnionej w dwóch kluczowych bitwach, pod eThaleni i nad Tugelą. Kolejny rozdział poświęcony jest okresowi od maja do listopada 1838 roku, kiedy obie strony pozostawały w równowadze i szukały metody pokonania przeciwnika. W przypadku tego rozdziału kluczowym było pokazanie uwarunkowań podejmowanych przez obie strony działań, a kulminacyjnym momentem jest bitwa o Veglaer. Rozdział siódmy opisuje kampanię Andriesa Wesselsa Jacobusa Pretoriusa, której kulminacyjnym momentem była bitwa nad Blood River/Ncome i spalenie uMgungundhlovu, ale która zakończyła się burską porażką w oPathekloof. Rozdział ósmy opisuje negocjacje i działania obu stron w ciągu 1839 roku, które potwierdzały niemożność osiągnięcia ostatecznego zwycięstwa przez którąkolwiek ze stron. Jednocześnie ukazane zostały przyczyny wybuchu wewnętrznego konfliktu w państwie zuluskim, który miał ostatecznie przechylić szalę na stronę Burów. Ostatni rozdział poświęcony jest wydarzeniom z przełomu lat 1839 i 1840 oraz ostatecznemu zwycięstwu nad Dingane, dzięki sojuszowi z jego bratem M’Pande. Pracę kończy epilog, który jest nie tyle podsumowaniem konfliktu, ile przedstawieniem dalszych losów jego stron, co ma w jakimś stopniu tłumaczyć późniejszą marginalizację tej wojny w historiografii.

*

Istotne są w przypadku tej książki są kwestie terminologiczne i ortograficzne, zwłaszcza że mamy do czynienia z egzotycznymi językami, zwłaszcza afrykańskimi. W przypadku angielskiego, afrikaans i holenderskiego wykorzystuję, jeżeli istnieją, rozpowszechnione polskie odpowiedniki terminologii stosowanej w tych językach, vide Kapsztad, a nie Cape Town. W innych przypadkach stosuję zamiennie terminologię oryginalną i polską i tak piszę zarówno Volksraad, jak i Rada Ludowa, co jest dokładnym tłumaczeniem holenderskiego terminu. W jeszcze innych przypadkach, kiedy nie ma rozpowszechnionych polskich odpowiedników, stosuję terminologię oryginalną zgodnie z ortografią danego języka, przy czym decyduje dominujące rozpowszechnienie danego terminu w literaturze. I tak bitwa nad Blood River/Ncome, nie nad Bloedriver, a tym bardziej nie Krwawą Rzeką. Ten drugi termin jest z języka isiZulu, coraz bardziej się upowszechnia jako równoległy do terminu angielskiego, stąd ukłon w stronę współczesnej tendencji, uzasadnionej także chęcią doszacowania roli Afrykanów w dziejach regionu.

W przypadku południowej Afryki szereg terminów ma rozpowszechnione polskie odpowiedniki, tak w przypadku określeń geograficznych, jak nazw własnych i imion. Ze względu na istniejący uzus, szacunek do dotychczasowego dorobku badawczego, a wreszcie czytelność tekstu staram się konsekwentnie stosować funkcjonujące polskie odpowiedniki. Stąd jednak Tugela, na określenie największej rzeki KwaZulu-Natalu, a nie Thukela, która to nazwa coraz częściej zastępuje w literaturze anglojęzycznej wcześniejszą nazwę. Podobnie z imieniem Czaka, które utrwaliło się jeszcze w XIX wieku jako polski zapis imienia twórcy państwa Zulusów, a które w poprawnej spolszczonej transkrypcji powinno brzmieć „Szaga”. W tej postaci byłoby jednak kompletnie nierozpoznawalne.

Ze względów historycznych na określenie współczesnego Durbanu używam raczej Port Natal. Chociaż w omawianym okresie pojawiały się obie nazwy, to jednak częściej używaną był Port Natal. Dopiero w latach 40. XIX wieku dominować zacznie nazwa Durban. Taka decyzja ma jeszcze jeden sens. Miejsce to do początku lat 40. XIX wieku nie było miastem, nie miało nawet zwartej zabudowy. Było to zbiorowisko osiedli i indywidualnych sadyb. Używanie określenia współczesnego miasta sugerowałoby istnienie czegoś, co jeszcze nie istniało.

W przypadku terminów z języka isiZulu, jako że w większości przypadków nie ma ich odpowiedników, stosuję terminy oryginalne, we współcześnie przyjętej pisowni i z objaśnieniem ich znaczenia. Kłopotliwe jest to, że konwencje transkrypcji nie są jeszcze w pełni ustalone i potrafią się zmieniać w krótkim czasie. Osobiście zdecydowałem się pójść za praktyką, jaką wyznaczył John Laband w Historical Dictionary of the Zulu Wars z 2009 roku. Niektórych czytelników może zaskoczyć ortografia zapisu: AmaSwazi, zamiast Swazi, eThaleni, zamiast Italeni, uMgungundhlovu, zamiast Mgungundlovu, isiGodlo, iButho, iKhanda. Taki zapis wynika z przyjętej już od pewnego czasu konwencji. W języku isiZulu przedrostki, podobnie jak w polskim przyrostki, zawsze występujące z rzeczownikami, na przykład i-, isi-, izi-, ama-, e- pełnią ważne funkcje gramatyczne, określają między innymi grupę rzeczownika i jego liczbę. Jednocześnie wyodrębnia się rdzeń słowa jako kluczowy dla jego znaczenia, dlatego pisany wielką literą.

W przypadku nazw własnych i imion także w większości przypadków postępuję zgodnie z przyjętymi obecnie konwencjami. Stąd też pewne zmiany w ortografii i zamiast Dingaan (brat i następca Czaki) jest Dingane, M’Pande, a nie Mpanda, czy tym bardziej Panda (drugi z braci Czaki i następca Dingane). W tym miejscu warto zaznaczyć, że zuluskie imiona składają się z dwu członów, z których drugi mówi, czyim synem jest jego nosiciel, na przykład Nzobo ka Sobadli, czyli Nzobo syn Sobadliego; jest to zatem forma bliska patronimikom w języku rosyjskim (otczestwo) i językach skandynawskich (farsnamn). Tę prawidłowość także uwzględniam w swojej pracy.

Nazw, nazw własnych, imion i określeń z języka isiZulu zasadniczo nie odmieniam. Natomiast nazwy, imiona i określenia upowszechnione w języku polskim są one odmieniane zgodnie z zasadami gramatyki polskiej.

*

Napisanie tej książki nie byłoby możliwe bez grantu badawczego uzyskanego od Narodowego Centrum Nauki, który umożliwił przeprowadzenie badań archiwalnych i terenowych w Południowej Afryce. Ale także bez pomocy władz Instytutu Historycznego i Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego oraz pomocy wielu osób, zbyt wielu, by je tutaj wymieniać.

Żonie i synowi dziękuję za cierpliwość w okresie powstawania książki, a zwłaszcza za tolerancję w sytuacjach, kiedy może byłem obecny ciałem, ale nie koniecznie duchem i umysłem.

Pruszków, 8 czerwca 2018

Rozdział 1

NARODZINY I ROZWÓJ PAŃSTWA ZULUSÓW, 1814–1837

Geneza państwowości ludów Nguni w KwaZulu-Natalu

Do drugiej połowy XVIII wieku współczesny KwaZulu-Natal był domeną licznych i relatywnie niewielkich wodzostw ludów Nguni, wśród których Zulusi byli jednym z wielu i niczym specjalnym się nie wyróżniali[12]. Tak naprawdę należeli do tych mniej znaczących. Zresztą cały region KwaZulu-Natalu leżał na marginesie procesów społeczno-politycznych i gospodarczych, które w tym czasie dotykały Afryki Południowej i Południowo-Wschodniej. O ile na północ od zatoki Delagoa (ob. Maputo) rozwijały się większe, bardziej skonsolidowane i wewnętrznie zróżnicowane wodzostwa, a nawet państwa, to na południe od niej ten proces był wyraźnie opóźniony[13]. Rejon ten marginalnie uczestniczył w handlu dalekosiężnym i przez długi czas cechowała go niska gęstość zaludnienia. To zaś owocowało politycznym rozdrobnieniem i słabością procesów konsolidacyjnych.

Co do samych Nguni, w historiografii oraz wśród antropologów i archeologów toczy się dyskusja nad ich etnogenezą, a szczególnie jej miejscem. Obecnie większość archeologów i antropologów wskazuje, że przynajmniej wstępne etapy ich etnogenezy dokonały się jeszcze w Afryce Wschodniej, na co wskazują: wyraźne pokrewieństwo kultury materialnej czy niektórych obyczajów i praktyk istniejące pomiędzy ludami Nguni a społecznościami Bantu ze wschodniej Afryki, a wreszcie szereg podobieństw w sferze językowej[14]. Oczywiście miejsce etnogenezy ludów Nguni nie jest, z perspektywy tej pracy, bardzo istotne. Znacznie ważniejsze jest określenie, kiedy rozpoczęły się wśród nich procesy integracyjne, gdyż to one miały doprowadzić w początkach XIX wieku do powstanie państwa Zulusów.

Wśród specjalistów panuje zasadnicza zgoda, że procesy konsolidacji wodzostw wśród Nguni rozpoczęły się około połowy XVIII wieku[15]. Wcześniej żyli oni zasadniczo w małych osadach, rodzinnych wioskach (umuZi). A wodzostwa rzadko kiedy liczyły więcej niż kilkanaście takich osiedli, które składały się najczęściej z kilku, kilkunastu lub najwyżej kilkudziesięciu obejść (kraali). To zaś oznaczało, że wodzostwa liczyły zazwyczaj od kilkuset do kilku tysięcy ludzi. Co prawda Norman Etherington próbuje dowieść, że wśród Nguni już w XVI wieku istniały większe wodzostwa[16], ale brak na potwierdzenie tej tezy jednoznacznych dowodów archeologicznych czy w źródłach pisanych.

Podstawowe fundamenty organizacji społeczno-ekonomicznej i społeczno-politycznej były u wszystkich południowoafrykańskich ludów Bantu bardzo podobne. Podstawę gospodarki stanowiła uprawa ziemi i hodowla. Przy czym pod względem społeczno-kulturowym dominującą rolę odgrywała półkoczownicza hodowla bydła. Stała się ona miernikiem pozycji społecznej i podstawą społecznych kontraktów. Dlatego kontrola nad bydłem była dla wodzów jednym z dwóch, obok kontroli nad ludźmi, filarów ich władzy. To dzięki niej wzmacniali więzi zależności, gdyż właśnie obdarzanie bydłem było główną metodą wynagradzania zasług wojowników i doradców oraz podstawową walutą w relacjach między wodzostwami[17].

Społeczności Nguni wykazywały silne tendencje do rozdrabniania się. Sprzyjało temu szereg czynników: rola bydła jako miernika statusu i metody akumulacji bogactwa oraz poligamia wodzów. W tym pierwszym przypadku wiadomo, że ta forma akumulacji była podatna na gwałtowne zmiany. Kradzieże, konflikty, zarazy mogły łatwo doprowadzić do utraty bydła, a co za tym idzie, do utraty narzędzia nacisku i środka wynagradzania za zasługi, automatycznie osłabiających pozycję wodza. Paradoksalnie mniejszym wodzom, kontrolującym mniejszą populację na ograniczonych obszarach, łatwiej było zachować bezpośrednią kontrolę nad bydłem. Z kolei w przypadku poligamii normą stały się spory o dziedziczenie władzy. Teoretycznie zasady dziedziczenia były jasno zdefiniowane. Jednakże w kulturze oralnej brakowało jednoznacznie brzmiących praw, to zaś otwierało drogę do rozbieżnych interpretacji, uzusów i precedensów. W efekcie problem następstwa tronu często prowadził do konfliktów wewnętrznych i walk o władzę. Ważnym czynnikiem były ambicje młodszych synów do zachowania maksymalnie dużej niezależności. Podziały wodzostw i migracje powstałych w ich wyniku nowych społeczności, stanowiły według niektórych badaczy metodę rozładowywania wewnętrznych napięć, a jednocześnie przyczyniały się do ekspansji ludu jako całości. Migracje nie musiały odbywać się na duże dystanse. Najczęściej poszukiwano niezasiedlonego, dobrze nawodnionego terenu, o całorocznych pastwiskach. Młodszy syn mógł liczyć na poparcie części ludności, która wraz ze swoim bydłem dołączała do niego i decydowała się odejść[18]. W ten sposób powstawały bardzo luźne, choć hierarchiczne struktury społeczno-polityczne, w których naczelnemu wodzowi podlegali pomniejsi wodzowie, a ci z kolei sprawowali zwierzchnictwo nad naczelnikami poszczególnych umuzi. Zależności te nie były silne, tym bardziej że nie istniał jakikolwiek aparat przymusu. Zakres realnej władzy sprawowanej przez naczelnych wodzów był ograniczony. Teoretycznie tylko najwyższy władca miał prawo mobilizacji całości sił wodzostwa, a pomniejsi wodzowie musieli mieć jego zgodę na rozpoczęcie wojny. Najwyższy wódz był także najwyższym sędzią. Faktycznie jednak cały system bazował na zasadzie „ucierania” stron. Osobisty autorytet i dobre relacje z pomniejszymi wodzami były kluczem do wewnętrznego spokoju i silnej pozycji najwyższego władcy[19].

Sytuacja zaczęła się zmieniać na terenach obecnego KwaZulu-Natalu około połowy XVIII wieku. Badacze ciągle nie są w pełni zgodni co do powodów tego zjawiska. Niemniej pojawiają się pewne punkty styczne. Istnieje zasadnicza zgoda, że jednym z kluczowych czynników był handel i kontakty z krajami pozaafrykańskimi[20]. Panuje także zgoda, że nie istniał jeden czynnik inicjujący. Mamy raczej do czynienia ze splotem wielu czynników, takich jak ewolucja systemów społeczno-politycznych ludności Nguni, zmiany klimatyczne skutkujące dużymi wahaniami w dostępności żywności, naturalne kataklizmy, które wpływały na skalę i zasięg tych zmian, wcześniejsze (przełom XVII i XVIII wieku) migracje z północnego zachodu, które przenosiły w rejon południowego Mozambiku doświadczenia społeczno-polityczne z rejonu płaskowyżu Zimbabwe[21], upowszechnienie się nowych upraw (przede wszystkim kukurydzy), a wreszcie wspomniana już powyżej intensyfikacja dalekosiężnego handlu w zatoce Maputo w trakcie XVIII stulecia. Można więc przyjąć, że szereg różnorodnych czynników społecznych, ekonomicznych, kulturowych i politycznych sprawił, że około połowy XVIII wieku wśród północnych Nguni rozpoczęły się procesy konsolidacji wodzostw, które ostatecznie w kilku przypadkach doprowadziły do powstania państw czy jak ktoś woli – form wczesnopaństwowych.

Kilku rzeczy można być pewnym. Państwo Zulusów nie było pierwszym z tych państw. Czaka i Zulusi nie byli prekursorami nowych formy organizacji (amaButho), nowych rodzajów uzbrojenia (asagai i duża tarcza) czy nowych metod walki. Tak naprawdę głównym powodem do chwały Czaki i jego następców było względnie długie trwanie ich państwa i jego tradycji[22]. Miało też ono „szczęście”, iż to z nim brytyjskie władze kolonialne pozostawały od przełomu lat trzydziestych i czterdziestych dziewiętnastego stulecia w bliskich relacjach i to je spotkał spektakularny koniec w wyniku wojny z Imperium Brytyjskim. To wszystko pobudzało zainteresowanie i sprawiło, że dzieje innych podobnych wodzostw i państw południowo-wschodniej Afryki znalazły się w cieniu Zulusów, i dopiero relatywnie niedawno zaczęły z niego wychodzić i pojawiać się w opracowaniach dotyczących historii tego regionu[23]. Tymczasem trzeba pamiętać, że państwo Zulusów było tylko jednym z kilku wówczas powstałych.

Jakie czynniki doprowadziły do powstania struktur wczesnopaństwowych w KwaZulu-Natalu. Po pierwsze mamy do czynienia z naturalną ewolucją lokalnych społeczności, trwającą od XIV stulecia. Stały przyrost liczby ludności sprawiał, że stopniowo pojawiała się konieczność coraz bardziej efektywnego wykorzystania zasobów. Tym bardziej że południe Afryki, a nawet jej południowo-wschodnia część, nie należy do regionów o obfitych zasobach naturalnych. Gleby są tam w większości słabe, zasoby wody dalekie od optymalnych. To sprawiało, że mimo rozległości obszarów regiony najlepiej nadające się do podtrzymania gospodarki typowej dla ludów Nguni były ograniczone, a warunki sprzyjały raczej ekstensywnym formom wykorzystania zasobów. Innym czynnikiem były kontakty ze światem zewnętrznym, a zwłaszcza udział w handlu dalekosiężnym. Tyle że te do drugiej połowy XVII wieku były bardzo ograniczone. Nie sprzyjał im charakter linii brzegowej. Między zatokami Algoa i Maputo jest około 1500 km wybrzeża praktycznie bez żadnych naturalnych portów. Układ prądów morskich sprawia, że te nieliczne zatoki czy raczej laguny, które tam znajdziemy, są odcięte od otwartego oceanu podwodnymi ławicami piasku, w efekcie nie nadawały się do wykorzystania, szczególnie przez większe jednostki morskie[24]. W efekcie dostępność wybrzeży była ograniczona, a najbliższym naturalnym portem morskim dla Natalu i Zululandu była zatoka Maputo we współczesnym południowym Mozambiku. Tymczasem wedle naszej wiedzy przez długi czas pozostała ona niewykorzystana. Nic nie wiemy o tym, by korzystali z niej kupcy arabscy czy Suahili, którzy byli bardziej zainteresowani kontaktami z interiorem, a zwłaszcza wyżyną Zimbabwe, skąd pozyskiwali złoto i kość słoniową[25]. Tym samym tereny na południe od zatoki Maputo nie budziły większego zainteresowania.

Podobnie było w okresie portugalskim. Chociaż w 1544 roku Portugalczycy zbadali zatokę Maputo, to podobnie jak w przypadku kupców Suahili interesował ich przede wszystkim interior, królestwo Mutapy, a później imperium Rozwi, które były dla nich głównymi partnerami handlowymi. Ludy zamieszkujące KwaZulu-Natal były słabo znane i nie postrzegano ich jako wartościowych partnerów handlowych, gdyż nie oferowali interesujących z punktu widzenia Portugalii towarów. Dlatego obecność portugalska w zatoce była sporadyczna. Intensyfikacja handlu w drugiej połowie XVII wieku związana była z działalnością kupców angielskich i holenderskich, którzy w pewnym sensie odkryli zatokę Maputo i okoliczne tereny dla bardziej intensywnego handlu[26]. W XVIII stuleciu, a zwłaszcza w jego drugiej połowie, doszło dalszego rozwoju handlu dalekosiężnego. To wpłynęło na przyśpieszenie procesów konsolidacji wodzostw w większe i silniejsze organizmy walczące o kontrolę nad tym handlem, chociaż początkowo fenomen ten dotyczył przede wszystkim samego regionu zatoki Maputo[27].

Wzrost europejskiej aktywności w rejonie zatoki Maputo w połowie XVIII wieku był skorelowany z okresem klimatycznego optimum. W tym czasie przyszło półwiecze podwyższonej ilości opadów, co zaowocowało długim okresem obfitości. To pozwoliło na wzięcie pod uprawę nowych, marginalnych do tej pory terenów. Za tym poszedł znaczący wzrost populacji ludów Nguni, a także koncentracji ludności. Tym bardziej że w tym samym okresie wśród tych ludów zaczęła się upowszechniać uprawa kukurydzy, zboża, które w dobrych warunkach klimatycznych jest o wiele bardziej wydajne niż tradycyjne uprawy afrykańskie (sorgo i proso)[28]. Dzięki temu rosły nadwyżki, które mogły być obiektem akumulacji i wymiany. Obfitość pożywienia spowodowała powiększenie stad słoni, a w efekcie większą łatwość w pozyskiwaniu kości słoniowej, co sprzyjało rozwojowi handlu dalekosiężnego, a co za tym idzie intensyfikacji akumulacji dóbr.

Nie bez znaczenia, jak się wydaje, były migracje grup ludów Ndjao i Karanga z wyżyny Zimbabwe, które na skutek ekspansji imperium Rozwi jeszcze przed rokiem 1730 zaczęły napływać na tereny na południe od rzeki Limpopo, w tym do południowego Mozambiku[29]. Prawdopodobnie to właśnie te ludy przyniosły ze sobą nowe formy organizacji społecznej, z których wykształcił się system amaButho (więcej o nim w rozdz. 4), który rozpowszechnił się w rejonie zatoki Maputo i wśród północnych Nguni w ciągu drugiej połowy osiemnastego wieku[30]. Jego zaadaptowanie i rozpowszechnienie, jak wiele wskazuje, miało związek z ekspansją handlu w rejonie zatoki Maputo. Świadczy o tym, przynajmniej pośrednio, fakt, że pierwsze rozległe terytorialnie wodzostwo wśród północnych Nguni – AmaHlubi – nie zaadaptowało przed początkiem XIX wieku systemu amaButho. A skądinąd wiemy, że jego powiązania z regionem zatoki Maputo były słabe[31].

Bez wątpienia najpierw instytucja ta pojawiła się wśród wodzostw umiejscowionych w bezpośredniej bliskości zatoki Maputo i wyraźnie służyła bardziej efektywnemu pozyskiwaniu zasobów niezbędnych do prowadzenia wymiany handlowej z europejskimi kupcami. Wymiana handlowa i kontrola nad nią wzmacniały bowiem pozycję wodzów i związanej z nimi arystokracji. Rosnący popyt ze strony kupców europejskich otwierał nowe możliwości. W efekcie pozyskiwanie kości słoniowej stało się celem samym w sobie. Handel dalekosiężny generował bowiem źródła dochodów niezależne od tradycyjnych struktur politycznych i społeczno-ekonomicznych, co wzmacniało pozycję władców w ramach tradycyjnych struktur władzy, przyśpieszając tym samym procesy konsolidacyjne[32]. Towary zdobywane od europejskich kupców były ważnym elementem umacniania pozycji wodzów w ramach tradycyjnych społeczności. Stawali się bowiem oni jedynymi dysponentami luksusowych dóbr, będących miernikiem pozycji społecznej[33]. Dzięki ich dystrybucji wodzowie rozbudowywali swoją klientelę, budując tym samym podstawy władzy, które nie były oparte li tylko na tradycyjnym systemie zależności w ramach wodzostw[34]. Zorientowali się także, że system amaButho może służyć skuteczniejszej kontroli nad społeczeństwem. Pozwalał on na bardziej efektywne mobilizowanie zasobów ludzkich, osłabiał tradycyjne więzi terytorialne i rodowe, tym samym zwiększał zakres władzy wodzów. W ramach systemu amaButho poddani podlegali znacznie dalej posuniętej kontroli ze strony władcy, niż to miało miejsce w tradycyjnych strukturach. Opóźnianie wieku inicjacji sprawiało, że młodzi mężczyźni dłużej niż dotychczas podlegali, przynajmniej w teorii, bezpośredniej władzy wodza, gdyż formalnie byli ciągle uważani za niepełnoletnich, a moment przejścia w wiek dorosły był uzależniony wyłącznie od woli wodza[35]. Dzięki temu członkowie amaButho nie podlegali zwyczajowym zasadom i normom danej społeczności i mogli być wykorzystywani w funkcjach tradycyjnie zarezerwowanych dla kobiet i dzieci[36]. Nowa forma organizacji społeczno-politycznej osłabiała także tendencje odśrodkowe, dając wodzom do dyspozycji narzędzie przymusu.

Tak więc na okres wzrostu względnego dobrobytu nałożył się okres konsolidacji władzy wśród niektórych społeczności północnych Nguni, zwłaszcza tych leżących w sferze bezpośredniego oddziaływania handlu z zatoki Maputo. To tam rozwinęły się wodzostwa Thembe i Mabhudu, które zaadaptowały elementy organizacyjne imperium Rozwi i służyły później za wzorzec dla sąsiednich wodzostw Nguni, przede wszystkim AmaNdwandwe i AmaNgwane. To zaś wskazuje na ciągłość wzorców państwowych w południowo-wschodniej Afryce, co zadaje kłam tezie o rewolucji Czaki czy nawet Dingiswayo. Było one bowiem znacznie starsze niż początki państwa Zulusów czy też AmaMthethwa Dingiswayo, bezpośredniego poprzednika Czaki.

Dalsze rozprzestrzenianie się nowego modelu na terenie współczesnego KwaZulu-Natalu było skutkiem obranej strategii przetrwania w zmieniających się warunkach klimatycznych. W ciągu dwóch pierwszych dekad XIX stulecia doszło do zdecydowanego pogorszenia się sytuacji klimatycznej. Drastycznie zmniejszyła się wielkość opadów. Południowo-wschodnią Afrykę dotknęły ciężkie susze i klęski głodu[37]. Na ogólny brak urodzaju wywołany suszą nakładały się także choroby zbóż i bydła. Warto w tym miejscu wspomnieć o możliwym wpływie na klimat południa Afryki wybuchu wulkanu Tambora w 1815 roku[38]. W efekcie szybko kurczyły się zasoby naturalne, a to z kolei prowadziło do zaostrzenia konfliktów. Ten stan pogłębiała także zmiana asortymentu towarów, którymi handlowano w zatoce Maputo. Pod koniec XVIII wieku popyt na kość słoniową zaczął maleć ze względu na wzrost jej podaży na wybrzeżu Suahili (ob. Kenia i Tanzania). Jednocześnie odnotowano wzrost aktywności wielorybników, dla których zatoka Maputo była wygodnym miejscem na przezimowanie po połowach na południowych wodach Oceanu Indyjskiego[39]. Byli oni zainteresowani przede wszystkim zdobywaniem zapasów świeżej żywności oraz surowcami niezbędnymi do napraw ich statków. Dlatego wzrasta wówczas popyt na żywność, a zwłaszcza mięso, zboże i warzywa[40]. Tymczasem warunki naturalne, jak i intensywna eksploatacja sprawiły, że dostępność tych produktów zaczęła się zmniejszać. Próby przejęcia kontroli nad szlakami handlowymi prowadziły do zaostrzania się konfliktów między wodzostwami w północnym KwaZulu-Natalu i południowym Mozambiku. Tak więc mamy do czynienia ze sprzężeniem zwrotnym. W sytuacji, kiedy na skutek susz dostęp do żywności stawał się coraz trudniejszy, popyt na nią gwałtownie wzrastał, a w efekcie tym bardziej intensywne stawały się konflikty o dostęp do ziem uprawnych[41]. To prowadziło do dalszej konsolidacji władzy, wzmocnienia pozycji wodzów i związanej z nimi arystokracji. Prawdopodobnie właśnie wtedy dokonała się kolejna innowacja związana z wzmocnieniem kontroli wodzów nad kobietami poprzez instytucję isiGodlo. Kobiety były głównymi producentami nadwyżek. Dlatego ich mobilizacja w ramach tej instytucji wzmacniała pozycję władców w ramach wodzostw. Celem była kontrola jak największej liczby ludzi: kobiet, które uprawiały ziemię, chłopców, opiekujących się bydłem, i mężczyzn, którzy mieli bronić stanu posiadania i jako efektywna siła zbrojna, zdobywać nowe zasoby[42]. W sytuacji kurczących się zasobów, skuteczna ich obrona oraz zdobywanie nowych kosztem słabszych społeczności były ważnymi elementami przetrwania.

Wbrew pojawiającym się od czasu do czasu tezom o kluczowej roli handlu niewolnikami dla rozwoju państwowości w południowo-wschodniej Afryce[43], wydaje się, że nie odegrał on żadnej roli w tych procesach lub w najlepszym przypadku miał znaczenie marginalne[44]. Jak się wydaje, na przełomie lat 80. i 90. XVIII wieku przekroczony został pewien punkt krytyczny przemian społecznych, co zaowocowało znacznie szybszym tempem przemian politycznych, wspomaganych przez dynamiczny rozwój handlu.

W tych właśnie warunkach rozwinęło się w obecnym KwaZulu-Natalu i południowym Mozambiku szereg wodzostw nowego typu, dla większości których podstawą organizacji był system amaButho. Pierwsze centra polityczne nowo powstałych wodzostw AmaNdwandwe i AmaNgwane znajdowały się w dolinie rzeki Pongola, która była jednym z głównych szlaków komunikacyjnych z zatoką Maputo. Wiele wskazuje na to, że konsolidacja i militaryzacja tych państw wiązała się z konkurencją i walką o przejęcie kontroli nad handlem z zatoką w sytuacji słabnięcia pozycji dotychczas dominującego wodzostwa Thembu[45]. Podobnie nieprzypadkowo Dingiswayo, obejmując władze nad AmaMthethwa w 1795 roku, zainicjował nawiązanie bezpośrednich kontaktów handlowych z portugalską faktorią w zatoce Maputo poprzez wysłanie tam 100 sztuk bydła i transportu kości słoniowej. Następnie przez cały okres swego panowania dbał o podtrzymywanie i rozwój tego handlu[46].

Mapa nr 1

U schyłku XVIII wieku powstało więcej takich państw czy raczej protopaństw. Obok wymienionych już AmaNgwane (w północnym KwaZulu-Natalu), AmaNdwandwe (na pograniczu KwaZulu-Natalu i Suazi) i AmaMthethwa (w centralnym i wschodnim Zululandzie), były to: Mabhudu (na południe od zat. Delagoa), AmaSwazi (południowe i zachodnie Suazi), AmaHlubi (zachodni KwaZulu-Natal) i AmaQwabe (w południowym Zululandzie). Miały one zdominować politykę tego regionu w dwóch pierwszych dekadach XIX wieku. Wszystkie one weszły pod koniec osiemnastego stulecia w fazę intensywnej konsolidacji swoich struktur, rozbudowywania systemu amaButho i ekspansji terytorialnej[47]. Obok nich ciągle istniało szereg mniejszych, które w miarę swoich możliwości także próbowały naśladować silniejszych sąsiadów. Wśród tych pomniejszych wodzostw byli AmaZulu, którzy jeszcze w czasach dziadka Czaki, Jama ka Ndaba, niczym się nie wyróżniali pośród wielu lokalnych wodzostw.

Narodziny i rozwój państwa Zulusów, 1814?–1828

Tradycyjnie historiografia zaczynała narrację dotyczącą Zulusów od Czaki jako twórcy państwa. Jego ojciec Senzangakhona ka Jama był wymieniany jedynie w kontekście swojego znacznie bardziej sławnego syna. Tymczasem, jak się wydaje, to właśnie Senzangakhona postanowił, wzorem innych wodzostw, wkroczyć na drogę budowy bardziej skonsolidowanego władztwa i miał bardziej ekspansywne aspiracje. Posiadane źródła wskazują, że pokonał szereg sąsiednich drobnych plemion i przynajmniej niektóre z nich podporządkował sobie. Zaczął też organizować pierwsze amaButho na wzór tych, które organizował Dingiswayo, wódz AmaMthethwa. On też najpewniej odstąpił jako pierwszy od zwyczaju obrzezania jako symbolu przejścia w wiek dorosły, zastępując go obręczą mocowaną do włosów[48].

To wskazuje, że transformacja Zulusów w nowy typ wodzostwa zaczęła się jeszcze przed panowaniem Czaki. Nie zmienia to jednak faktu, że ciągle byli oni niewielkim wodzostwem, a liczba poddanych Senzangakhony nie przekraczała 2000–4000[49]. Zdając sobie sprawę z własnej słabości, zdecydował się on na złożenie hołdu (khonza) Dingiswayo, władcy AmaMthethwa, który był, obok Zwide ka Langa, jednym z dwóch najpotężniejszych władców w regionie[50].

W ten sposób Zulusi, gdzieś na początku XIX wieku, stali się wasalami Dingiswayo. To zachowanie było dość typowe w epoce, kiedy w południowo-wschodniej Afryce wyrastały duże i coraz bardziej skonsolidowane wodzostwa. Mniejsze wodzostwa miały faktycznie wybór w postaci ucieczki lub zaakceptowania zwierzchnictwa któregoś z potężniejszych wodzostw. W przypadku Zulusów AmaMthethwa byli najbliżsi, co więcej sam Dingiswayo był otoczony sławą tolerancyjnego i liberalnego władcy, którego zwierzchnictwo nie było bardzo uciążliwe. To stwarzało Senzangakhonie możliwości wzmacniania swego wodzostwa pod zwierzchnictwem AmaMthethwa.

Jakby jednak nie oceniać osiągnięć Senzangakhony, wielka kariera Zulusów zaczyna się wraz z jego synem – Czaką. Twórca państwa Zulusów pochodził, wbrew pogłoskom, z legalnego związku Senzangakhony z Nandi[51]. Nie był jednak najstarszym synem, co więcej – był dzieckiem z tak zwanej młodszej żony, w efekcie czego miał ograniczone prawa do ewentualnego następstwa tronu. Urodził się w 1786 lub 1787 roku, chociaż data ta nie jest pewna, gdyż bazuje na szacunkach europejskich podróżników – a przede wszystkim Jamesa S. Kinga – którzy w latach 1824–1828 oceniali, że Czaka miał wówczas około 38–40 lat. Możliwe jednak, że był nieco starszy, choć zapewne nie urodził się wcześniej niż w 1780 lub 1781 roku[52]. Dzieciństwo przyszłego władcy Zulusów zostało tak zmitologizowane, że trudno obecnie ustalić konkretne i wiarygodne fakty na jego temat. Z punktu widzenia tej pracy nie jest to zresztą konieczne. Ważniejszy jest fakt, że Czaka miał bardzo słabe prawa do następstwa tronu, tym bardziej że Senzangakhona miał synów z pierwszej żony, Sigujanę i Dingane, którzy siłą rzeczy mieli pierwszeństwo do dziedziczenia władzy. Czakę spotkał klasyczny los synów młodszych żon – został odesłany na wychowanie wśród pobratymców swojej matki, skąd musiał uciekać, aż gdzieś pomiędzy rokiem 1803 i 1805 znalazł się wśród AmaMthethwa, uznał Dingiswayo za swojego suwerena i wszedł w skład jednego z imPi (regimentów)[53]. To był faktyczny początek jego kariery.

AmaMthethwa pod władzą Dingiswayo osiągnęli apogeum swojej potęgi i byli obok AmaNdwandwe najpotężniejszym wodzostwem w regionie. Ich wódz stworzył lub rozbudował system amaButho, ustanowił też isiGodlo. Dzięki tym pierwszym dysponował siłą zbrojną, dzięki temu drugiemu mógł prowadzić szeroko zakrojoną politykę małżeńską, dzięki której zawierał sojusze z licznymi sąsiednimi wodzostwami. Wreszcie nawiązał także bliskie stosunki z portugalską faktorią w Lourenço Marques. Dzięki temu otworzył szlak handlowy do zatoki Maputo i pozyskał wsparcie oddziału strzelców uzbrojonych w muszkiety, co pozwoliło mu osiągnąć zwycięstwo nad AmaQwabe[54].

Doświadczenie wojenne i administracyjne, używając tego nieco anachronicznego w tym wypadku terminu, zdobyte przez Czakę w latach służby u Dingiswayo niewątpliwie miało kluczowe znaczenie dla jego późniejszej polityki. W służbie Dingiswayo przeszedł on wszystkie szczeble kariery, od zwykłego, szeregowego wojownika aż do, według niektórych przekazów, stanowiska inDuny, czyli jednego z militarnych dowódców. Wszystkie relacje podkreślają, że kariera Czaki wśród AmaMthethwa była wynikiem osobistych przymiotów. W tym przypadku, podobnie jak w przypadku wczesnego dzieciństwa, jego biografia jest bardzo zmitologizowana. Między bajki należy włożyć opowieści przypisujące Czace wprowadzenie nowego sposobu walki na krótkim dystansie z wykorzystaniem krótkich włóczni do zadawania pchnięć. Ten sposób walki znali także AmaNdwandwe, a przed nimi Rozwi i inne ludy z interioru południowej Afryki, spotykano go także wśród AmaXhosa[55]. Nie budzi natomiast większych wątpliwości fakt, że Czaka stał się jednym z najbardziej zaufanych wojowników Dingiswayo i cieszył się jego łaskami. Ten ostatni element był, jak się wydaje, kluczowy dla jego dalszej kariery i osiągnięcia pozycji wodza Zulusów.

Dingiswayo, jak już wspominano, zasadniczo pozostawiał przy władzy pokonanych wodzów pod warunkiem, że uznawali jego zwierzchnictwo i zachowywali się wobec niego lojalnie. Miał jednak w zwyczaju usuwanie opornych wodzów i zastępowanie ich młodszymi synami, nieletnimi lub innymi kandydatami zależnymi od jego łaski. Tak też było i w tym przypadku. Nie wiemy, co dokładnie się stało i jakie były bezpośrednie motywy, którymi kierował się władca AmaMthethwa. Można domniemywać, że chodziło mu o wzmocnienie swojej pozycji w zachodniej części współczesnego Zululandu[56].

Po śmierci Senzangakhony Czaka przy pomocy Dingiswayo usunął jego następcę, Sigujanę i objął władzę nad Zulusami. Tradycyjnie wydarzenia te datuje się, za Henrym F. Fynnem, na 1816 rok[57]. Tyle że, podobnie jak w przypadku narodzin, mamy tu do czynienia z szacunkiem, jakiego dokonali Fynn i Farewell i znowu możliwe jest w tym przypadku przesunięcie tej daty o kilka lat wstecz. Rok 1816 wydaje się późną datą, biorąc pod uwagę, że w momencie śmierci swego patrona w 1817 roku, Czaka dysponował już znaczącymi siłami i zdołał rozszerzyć granice swojego wodzostwa. Dlatego być może należałoby datę przejęcia władzy przesunąć nieco wstecz, przyjmując, że nie stało się to wcześniej niż w 1812 roku, a nie później niż w 1816. Charakterystyczne jest, że znany znawca i kolekcjoner zuluskich tradycji ustnych, James Stuart, datował objęcie władzy przez Czakę na rok 1814, co wydaje się najbardziej prawdopodobną datacją[58].

Niezależnie jednak od tego, jaką datę przyjmiemy za początek panowania Czaki nad Zulusami, faktem pozostaje, że objął on władzę jako wasal AmaMthethwa. Od razu też zaczął rozbudowywać swoje amaButho i podporządkowywać sobie sąsiednie drobne wodzostwa[59]. Dzięki temu znacząco powiększył zasięg swojego panowania i liczebność oddziałów. W swoich działaniach mógł liczyć na przyzwolenie Dingiswayo, który pozostawił mu, jak się wydaje, szeroki zakres swobody jako swojemu reprezentantowi w zachodniej części Zululandu, zwłaszcza wobec potencjalnie wybuchowej sytuacji, jaka wytworzyła się w czasie pierwszej i drugiej dekady XIX wieku w regionie pomiędzy zatoką Maputo a rzeką Tugela. Stopniowo AmaMthethwa pod wodzą Dingiswayo i AmaNdwandwe rządzeni przez Zwide wyrastali na dwie największe siły regionu.

Na początku XIX wieku AmaNdwandwe, pod wodzą Zwide ka Langa, weszli w okres przyśpieszonej konsolidacji wodzostwa i jego ekspansji, co miało doprowadzić do konfrontacji z AmaMthethwa, która z kolei miała kluczowe znaczenia dla dalszych losów Czaki i jego wodzostwa. AmaNdwandwe prowadzili ekspansję we wszystkich kierunkach, chcąc przejąć kontrolę nad szlakami handlowymi wiodącymi do zatoki Maputo[60]. W efekcie w roku 1816, na skutek ekspansji obu wodzostw, AmaMthethwa i AmaNdwandwe stanęli naprzeciw siebie wzdłuż biegu Białej Mfolozi. Konflikt rozpoczął się, jak się wydaje, jeszcze w 1817 roku. Nie jest do końca jasne, kto był stroną inicjującą konflikt. Tradycyjnie wskazywano na Zwide i jego AmaNdwandwe, ale współcześnie część badaczy wskazuje na Dingiswayo jako agresora[61]. Niezależnie od tego, kto był inicjatorem konfliktu i stroną agresywną, doprowadził on do radykalnej zamiany sytuacji w regionie. Po początkowych niepowodzeniach, władcy AmaNdwandwe udało się wciągnąć siły Dingiswayo w zasadzkę, w której AmaMthethwa zostali pokonani, a sam Dingiswayo dostał się do niewoli i następnie został zabity, prawdopodobnie na początku 1818 roku[62].

Tym samym Czaka uzyskał suwerenność i możliwość budowania własnego wodzostwa. Fakt, iż był on tym, który w dłuższej perspektywie najbardziej skorzystał na upadku Dingiswayo, przyczynił się do powstania wersji wydarzeń, wedle której to on zdradził swego suwerena i doprowadził do jego upadku[63]. Tyle że informacje o zdradzie Czaki pochodzą ze źródeł niechętnych twórcy zuluskiego państwa, przede wszystkim z pamiętników Henry’ego F. Fynna. Przeciwnicy tej tezy zwracają uwagę na tradycje ustne, które zaprzeczają tezie o tym, że Czaka działał z rozmysłem i celowo spóźnił się na pole walki, czy wręcz zdradził swojego suwerena. Raczej wskazują na to, że sam Dingiswayo popełnił błąd na skutek nadmiernej pewności siebie po wcześniejszych sukcesach w starciach z oddziałami Zwide. Ponadto wskazują, że zaraz po śmierci Dingiswayo Czaka w odwecie zaatakował Zwide[64]. I znowu, niezależnie od roli, jaką Czaka odegrał w wydarzeniach, które doprowadziły do śmierci Dingiswayo, faktem pozostaje, że uzyskał swobodę działania. Jednocześnie jego ciągle niewielkiemu władztwu zagrażał Zwide, władca w tym momencie najsilniejszego z wodzostw tego regionu, który po pokonaniu Dingiswayo miał otwartą drogę do rozciągnięcia swojej hegemonii poza rzekę Biała Mfolozi.

Do pierwszej konfrontacji doszło zaraz po śmierci Dingiswayo, kiedy to siły Czaki dokonały rajdu na eMlandwanieni, główną siedzibę Zwidego, zostały jednak pokonane[65]. W odwecie AmaNdwandwe postanowili podporządkować sobie tereny leżące poza Białą Mfolozi. W latach 1818 i 1819 siły Zwidego dokonały szeregu ataków przeciw Czace, zmuszając go, po nierozstrzygniętej bitwie lub bitwach na wzgórzu Gqokli, do wycofania się dalej na południe[66]. Szczęśliwie dla władcy Zulusów Zwide po tych sukcesach uznał, że przynajmniej na razie Czaka nie stanowi dla niego zagrożenia. Dlatego zdecydował się skierować swoje działania ku północy, by zapewnić sobie kontrolę nad szlakami handlowymi do zatoki Maputo.

Zaangażowanie AmaNdwandwe w tamtym regionie dało Czace czas na odbudowanie swoich sił. W tym czasie pokonał on następcę Dingiswayo, Mondisę, który zdołał przejąć kontrolę nad częścią wodzostwa AmaMthethwa, i zmusił go do uznania swojego zwierzchnictwa. Dzięki temu stał się de facto następcą Dingiswayo, z pretensjami do przejęcia całości jego wodzostwa. Następnie pokonał i podporządkował sobie AmaQwabe, żyjących pomiędzy rzekami Mhlatuze i Tugelą, oraz liczne mniejsze wodzostwa leżące wzdłuż Białej Mfolozi, które obawiały się AmaNdwandwe i w sojuszu z Czaką widziały szansę na powstrzymanie ekspansji Zwidego[67]. Czaka zdołał więc stworzyć szeroką koalicję wodzostw pomiędzy rzekami Biała Mfolozi i Tugela.

Kiedy więc w 1819 roku AmaNdwandwe ponownie zaatakowali Zulusów, ci byli już wystarczająco silni, by móc stawić im opór. Czaka z rozmysłem wciągnął przeciwnika w głąb swego terytorium i pod koniec 1819 roku lub na początku 1820 pokonał siły Zwidego w bitwie nad rzeką Mhlatuze[68]. Po tym zwycięstwie Zulusi zaatakowali terytorium AmaNdwandwe, pustosząc samo centrum państwa Zwide. Nie oznaczało to jednak, że wodzostwo AmaNdawandwe zostało wówczas rozbite czy choćby zdecydowanie pokonane. AmaNdwandwe wycofali się dalej na północ do współczesnej Mpumalangi, ale przetrwali i ciągle byli postrzegani przez Zulusów i samego Czakę jako bardzo niebezpieczny przeciwnik[69].

Pokonanie Zwide nie oznaczało, że Czaka zdobył hegemonię nad całym obszarem między rzekami Pongola i Tugela. Jego dominacja była nietrwała i to tak wśród samych Zulusów, gdzie wielu przedstawicieli starej elity widziało w nim uzurpatora, jak i wśród innych podporządkowanych wodzostw, skłonnych akceptować jego władzę, kiedy czuły się zagrożone przez Zwide, ale po odniesionym zwycięstwie już mniej chętnych do uznawania dominacji Zulusów. Rok 1821 okazał się, mimo to, przełomowy dla dalszych losów Czaki i jego władztwa. Po ponad czterech latach walki o przetrwanie władca Zulusów mógł poczuć się na tyle bezpiecznym, by umacniać swoją pozycję w KwaZulu-Natalu. Tym bardziej że musiał zmierzyć się z opozycją ze strony licznych grup niezadowolonych z jego hegemonii, takich jak AmaQwabe czy AmaMthethwa. Czaka zabił Mondisę, regenta AmaMthethwa i zastąpił go własnym nominatem Mlandelą. Niedługo potem syn Dingiswayo, Somveli z częścią zwolenników uciekł na północ, by ostatecznie znaleźć schronienie u Soshangane[70]. Jedną z metod pacyfikacji nastrojów przez Czakę była ucieczka do przodu, czyli podboje. Wzmacniały one jego autorytet i pozwalały na rozbudowywanie systemu amaButho. Jednocześnie istnienie amaButho było czynnikiem napędzającym spiralę przemocy. Warunkiem funkcjonowania systemu było bowiem zagwarantowanie stałego dopływu łupów, a przede wszystkim bydła, i ciągły cykl ich redystrybucji. Początkowo, wobec zagrożenia ze strony AmaNdwandwe, ekspansja rozwijała się przede wszystkim na południe. Czaka w tym czasie podporządkował sobie szereg wodzostw, także na południe od rzeki Tugela. W latach 1824 i 1825 atakował z różnym powodzeniem M’Pondo, AmaBhaca i AmaChunu. Jego władza rozciągnęły się na tereny Natalu, najpewniej aż po rzekę Mkhomazi[71]. Ogólnie przez całe swoje panowanie Czaka wykazywał dużą aktywność na terenach na południe od Tugeli, prowadząc ekspansję w tym kierunku bardziej konsekwentnie niż na północy, gdzie musiał się liczyć z obecnością ciągle silnego wodzostwa AmaNdwandwe (do 1826 roku), AmaSwazi czy władztwa Soshangane[72]. Po zwycięstwie nad Zwide Czaka podjął także ekspansję na północy, zdobywając przewagę na terenach na południe od rzeki Pongola. Pomiędzy 1821 i 1826 Zulusi rozbili lub zmusili do opuszczenia Natalu AmaChunu i AmaNgwane pod wodzą Matiwane[73]. W efekcie władza Czaki, a przynajmniej strefa jego wpływów, rozciągnęła się aż po Góry Smocze. W tym też czasie, 10 marca 1824 roku w Port Natal (ob. Durban) pojawiła się grupa europejskich kupców, którzy byli zainteresowani handlem z Zulusami i założyli w zatoce swoją faktorię (zob. rozdz. 3).

Przełomowy dla wodzostwa Czaki był rok 1826, kiedy to doszło do finalnej konfrontacji Zulusów z AmaNdwandwe pod władzą Sikhunyany, następcy Zwide. Nowy władca AmaNdwandwe postanowił powrócić bliżej pierwotnego centrum swego wodzostwa, rzucając tym samym wyzwanie Czace. Doprowadziło to do kolejnej konfrontacji, która zakończyła się we wrześniu lub październiku 1826 roku bitwą na wzgórzach izinDololwane nieopodal górnego biegu Pongoli. Była to, jak się wydaje, największa i najbardziej krwawa z bitew, jakie stoczył Czaka. W jej wyniku siły Sikhunyany zostały kompletnie rozbite[74].

Zwycięstwo to umożliwiło Czace ostateczne ugruntowanie panowania nad terytoriami pomiędzy Czarną Mfolozi i Pongolą oraz ostatecznie uwolniło go od poczucia zagrożenia. Pozwoliło też kontynuować politykę ekspansji. W 1826 roku władca Zulusów ustanowił swoją główną siedzibę w Dukuzie, nieopodal współczesnego Stanger, niespełna 70 km na północ od Port Natal[75]. To jasno wskazywało, że głównym obszarem jego zainteresowania były tereny na południe od Tugeli. Co nie zmienia faktu, że zuluskie ekspedycje wyruszały praktycznie we wszystkie strony. Jeszcze w 1826 roku Zulusi podporządkowali sobie AmaKhumalo, a pod sam koniec tego roku Czaka wysłał swego przyrodniego brata Dingane na czele ekspedycji przeciw Matiwane i jego AmaNgwanwe, których główna siedziba znajdowała się wówczas na zachodnim brzegu rzeki Caledon, nieopodal współczesnego Ladybrand w Wolnym Państwie. Do konfrontacji doszło już w 1827 roku. Matiwane udało się odeprzeć ten atak, ale był on dowodem potencjału i możliwości Zulusów[76].

W 1828 roku Czaka przygotował dwie wielkie ekspedycje. Celem pierwszej byli M’Pondo. Być może był to wstęp do ataku na Hintsę i Gcaleka-Xhosa, nieopodal wschodnich granic Kolonii Przylądkowej. Wyprawa zakończyła się sukcesem, Faku władca M’Pondo został pokonany, a jego wysłannicy przybyli do Dukuzy, by złożyć hołd władcy Zulusów[77], co należy uznać za apogeum jego wpływów w Natalu i na południe od Natalu. Dwa dni po powrocie imPi z wyprawy przeciw M’Pondo Czaka wysłał swoje oddziały na kolejną ekspedycję, tym razem na północ przeciw Soshangane. Choć to posunięcie było niespotykane i budziło niezadowolenie, gdyż do tej pory nie organizowano dwóch wielkich wypraw w jednym roku, nie był to jednak akt szaleństwa, ale reakcja na niebezpieczną sytuację. W ciągu ostatnich siedmiu lat Soshangane, wspomagany przez dopływ kolejnych grup AmaNdwandwe, ale także AmaMthethwa, wzrósł na tyle w siłę, że stanowił potencjalne zagrożenie dla interesów Czaki. Wyprawa, po początkowych sukcesach, zakończyła się porażką. Sama odległość oraz siła wodzostwa Soshangane sprawiła, że imPi musiały się wycofać z dużymi stratami i niewielkimi łupami. Czaka jednak nie dożył wieści o skutkach ekspedycji, gdyż 23 września 1828 roku został zabity przez swego rękodajnego, Mbopha ka Sithayi i dwóch przyrodnich braci, Dingane i Mhlanganę[78].

Wraz ze śmiercią Czaki dobiegł końca wstępny okres formowania się państwa Zulusów. Polityczna struktura, którą stworzył i nad którą panował, była daleka od pełnej konsolidacji. Tak naprawdę twórca państwa Zulusów kontrolował konglomerat wodzostw, które często zachowywały swoich własnych, dziedzicznych władców, obyczaje i tradycje. Trudno tu mówić o istnieniu wspólnoty, czy tym bardziej wspólnej tożsamości zamieszkującej ją ludności. Tym większa rola przypadała systemowi amaButho, jako narzędziu konsolidacji władzy wodzów. System ten dostarczał wodzom zmobilizowanej i zależnej tylko od nich siły zbrojnej, która mogła być używana tak zewnętrznie (do ekspansji i obrony), jak i wewnętrznie (do tłumienia przejawów niezadowolenia). Przede wszystkim jednak był narzędziem kreowania alternatywnych elit, zależnych tylko od władcy. Regimenty były także narzędziem asymilacji podbitych ludów i budowania lojalności wobec władcy.

Problem polegał na tym, że w przypadku panowania Czaki mamy do czynienia z bardzo krótkim okresem czasu. Nawet jeżeli przyjmiemy nieco wcześniejszą datę przejęcia przez niego władzy nad Zulusami niż rok 1816, to nadal całość jego panowania nie przekracza 16 lat, a prawdopodobnie było to 12–14 lat. Przy czym jego pozycja została ugruntowana około 1821 roku i potwierdzona w 1826. Co oznacza, że w przypadku większości podporządkowanych wodzostw hegemonia Czaki, w momencie jego śmierci trwała najwyżej 7 lat. To oczywiście było zbyt krótkim czasem, by dokonała się jakakolwiek konsolidacja władztwa. Napięcia wewnętrzne były codziennością w państwie Czaki, podobnie jak niezadowolenie, przynajmniej części z jego poddanych z jego władzy. Przy czym dotyczyło ono tak podbitych wodzostw, jak i najbliższego otoczenia. Wyrazem tego były zamachy na jego życie, z których ostatni, przygotowany w kręgu najbliższej rodziny, zakończył się sukcesem[79].

Dingane i ugruntowanie państwa, 1828–1837

Wraz ze śmiercią Czaki stworzony przez niego organizm stanął w obliczu poważnego kryzysu, z którym musiał się zmierzyć jego następca. Zginął bowiem założyciel państwa, postać niewątpliwie charyzmatyczna, która była podstawowym jego spoiwem. Tak naprawdę dla okresu do 1828 roku należałoby mówić, iż było to państwo czakańskie lub państwo Czaki.

Natychmiast po zabójstwie pojawiła się kwestia, kto będzie jego następcą. Oczywistym pierwszym kandydatem był Mhalangana jako najstarszy z braci Czaki i jeden z głównych spiskowców[80]. Uważał siebie za legalnego następcę i zamierzał zlikwidować wszystkich potencjalnych konkurentów, z Dingane na czele. Ten zaś postanowił uderzyć pierwszy. Zręcznie przerzucił na Mhalanganę winę za zabójstwo Czaki i przelanie królewskiej krwi, co automatycznie miało uniemożliwić mu przejęcie władzy. Do początku listopada 1828 roku Dingane usunął swoich głównych konkurentów i stal się w tym momencie praktycznie jedynym liczącym się pretendentem do tronu[81]. Spośród braci przy życiu zostali jedynie M’Pande i Gqugqu.

Przed Dingane stały dwa wyzwania – jedno krótkofalowe, związane z akceptacją jego wyboru przez powracającą z wyprawy armię i drugie długofalowe, czyli utrzymanie integralności państwa stworzonego przez Czakę. To drugie oznaczało przejście od formuły władzy charyzmatycznej, jaką sprawował Czaka, do takiej, która pozwalałaby na przejęcie i utrzymanie panowania przez pozbawionego podobnej charyzmy władcę. Warto pamiętać, że nie istniała scentralizowana administracja w klasycznym tego słowa rozumieniu, nie istniał też system komunikacyjny w rozumieniu ponadlokalnej sieci wymiany gospodarczej[82]. W efekcie poszczególne części państwa nie miały powiązań społeczno-ekonomicznych. Warto bowiem pamiętać, że nie uległ zasadniczej zmianie segmentalny charakter społeczności wchodzących w skład stworzonego przez Czakę państwa. Podstawą jego funkcjonowania cały czas były imiZi, których formuła działania nie uległa zasadniczej zmianie.

Tradycyjnie Dingane przedstawiano, w opozycji do Czaki, w jak najgorszym świetle. Jako cynicznego pozbawionego skrupułów gracza, uzurpatora, który starał się schlebiać różnym grupom, by zyskać uznanie i akceptację, ale gdy umocnił swoją pozycję, powrócił do metod swojego poprzednika i stosował przemoc i zastraszenie w równie dużym stopniu, o ile nawet nie większym. Należy jednak pamiętać, że nie można uznać Dingane za uzurpatora[83], przynajmniej w klasycznym tego słowa rozumieniu. Według tradycyjnych norm dziedziczenia obowiązujących wśród Zulusów legitymizacja genealogiczna Dingane była bez zarzutu. To Czaka przejął władzę w drodze uzurpacji. Tymczasem Dingane był synem Senzangakhony z jednej z głównych żon, w efekcie jego prawa do tronu były bez wątpienia lepsze niż Czaki. To mogło, do pewnego stopnia, rekompensować brak osobistej charyzmy, sukcesów militarnych, podbojów i łupów do podziału[84]. Musiał jednak w pierwszym rzędzie przejąć kontrolę nad amaButho. W tym względzie sprzyjały mu jednak okoliczności, a dokładniej działania samego Czaki, który, jak wiemy, wywołał niezadowolenie armii, wysyłając ją na kolejną kampanię praktycznie bez odpoczynku po zakończeniu wcześniejszej wyprawy.

Oddziały biorące w niej udział zaczęły wracać w listopadzie, niespełna dwa miesiące po śmierci Czaki. Na korzyść nowego władcy działał fakt, że wyprawa przeciw Soshangane zakończyła się niepowodzeniem. Oddziały zuluskie zostały odparte i poniosły duże straty[85]. Dlatego tak dowódcy, jak i szeregowi wojownicy spodziewali się wszystkiego najgorszego. Czaka zwykł bowiem surowo karać winnych porażek. Dlatego też wieści o zmianie władzy większość z nich przywitała z ulgą[86]. W efekcie Dingane bez większych problemów uzyskał poparcie powracających amaButho. By mocniej powiązać armię z nowym reżimem, podjął także szereg działań wobec zwykłych wojowników i szeregowych członków społeczności, które miały sugerować, że wcześniejszy reżim uległ złagodzeniu. Dingane zgodził się na rozwiązanie szeregu imPi i demobilizację części wojowników, przyznał też wielu z nich zgodę na zawarcie wcześniejszych małżeństw. Obiecał także ograniczenie liczby odległych kampanii[87]. Takie działania zyskały mu szerokie poparcie. Mimo to jego władza ciągle nie była ustabilizowana.

W 1829 roku doszło do konfrontacji z szeregiem mniejszych, podległych wodzostw, które postanowiły wykorzystać sytuację zmiany władzy, by odzyskać niezależność. Kryzys zainicjował w marcu 1829 roku bunt AmaQwabe pod wodzą Nqetho ka Khondlo, który uznał, że Dingane nie jest w stanie kontrolować sytuacji w takim stopniu jak Czaka. Dlatego zdecydował się uciec spod panowania Dingane na czele znacznej części swoich poddanych, uprowadzając także pokaźne stada królewskiego bydła. Liczył, że Dingane, ciągle niepewny swego panowania, nie będzie miał czasu i siły, by energicznie przeciw niemu wystąpić. Wódz AmaQwabe, zgromadziwszy wszystkich, którzy chcieli się dołączyć do jego rebelii, przekroczył Tugelę i podążył na południe, atakując po drodze tamtejsze wodzostwa i ludy, niezależnie od tego, czy uznawały one władzę Dingane, czy też nie[88]. Władca Zulusów wysłał w pościg za AmaQwabe swoje imPi, ale Nqetho pokonał je i wycofał się dalej na południe za rzekę Mzimbuvu, osiedlając się na ziemiach pomiędzy nią i Mzimkhulu, gdzie próbował stworzyć sobie władztwo[89]. Na przełomie 1829 i 1830 roku Nqetho został pokonany przez M’Pondo i AmaBhaca, a ostatecznie zginął zamordowany z rozkazu Dingane[90].

Bunt Nqetho ka Khondlo okazał się przełomowym wydarzeniem dla panowania Dingane, które przekonało nowego władcę do szerszego stosowania polityki silnej ręki. Ostatecznie uznał on wtedy, że przemoc i zastraszenie były kluczem do zachowania władzy i jej konsolidacji[91]. Po 1829 roku Dingane zaczął usuwać większość wodzów i dowódców faworyzowanych przez Czakę, a także tych spośród klientalnych władców, którzy chcieli wykorzystać zmianę władzy do uniezależnienia się. W efekcie znaczna część wodzostw, szczególnie na północ od Tugeli, została przez Dingane bezpośrednio podporządkowana jego władzy. I tylko nieliczne, bardziej marginalnie położone zachowały odrębność pod wodzą nowych nominatów[92]. Jednakże wbrew twierdzeniom mieszkańców Port Natalu, większość doradców Czaki nie została usunięta, a niektórzy nawet awansowali. Wystarczy wspomnieć jednego z najbliższych współpracowników Czaki, Sothobe ka Mpangalala, który został namiestnikiem Dingane na terenach na południe od Tugeli[93]. Działania zuluskiego władcy nie ograniczały się jedynie do zastosowania przemocy i zastraszenia. Rozumiał on, że musi znaleźć jakąś metodę na utrwalenie władzy. Po pierwsze, przeniósł centrum państwa do doliny eMakosini, nieco na południe od Białej Mfolozi, która była tradycyjnym centrum wodzostwa AmaZulu. Jednocześnie nowy stołeczny kraal, uMgungundhlovu był bardziej centralnie położony niż kwaDukuza. Co więcej, dolina eMakosini i jej zasoby pozwalały na znaczną koncentrację ludności[94]. Tym samym Dingane stworzył wyraziste centrum państwa, które przetrwało aż do wojny zuluskiej w 1879 roku.

Kolejnym krokiem była instytucjonalizacja pozycji władcy i samego systemu sprawowania władzy. Już w samym kształcie uMgungundhlovu i zabudowań królewskich widać dążenie do wyodrębnienia władcy spośród reszty społeczeństwa. Znajdowało to także wyraz w warstwie symbolicznej i rytualnej, chociażby etykiecie dworu Dingane. Nowa siedziba władcy miała jednoznacznie stołeczny charakter. Choć władca i dwór wędrowali, korzystając z innych królewskich kraali, to faktem pozostaje że stołeczność uMgungundhlovu była znacznie wyraźniej podkreślana, niż to miało miejsce w przypadku siedzib Czaki, kwaBulawayo czy kwaDukuzy[95].

Swój charakter zmieniło także isiGodlo. W czasach Dingane nie było to już tylko „gospodarstwo domowe” władcy czy gospodarcze zaplecze dla amaButho. Faktycznie stało się ono kobiecym dworem władcy, a jego zabudowania określano jako „pałac”, kompleks zabudowań spełniających różne wyspecjalizowane funkcje. W jego ramach znajdował się przynajmniej jeden dziedziniec przeznaczony do udzielania oficjalnych audiencji[96]. W ten sposób chciano podkreślić wyodrębnienie władcy spośród społeczeństwa, w tym także spośród arystokracji. Między królem a poddanymi tworzono społeczny i rytualny dystans uosabiany poprzez konstrukcję przestrzeni isiGodlo i królewskiego kraalu oraz poprzez etykietę. W ten sposób podkreślano ceremonialne i rzeczywiste wyodrębnienia władcy[97].

Dostęp do władcy stawał się coraz bardziej ograniczony. Najbliżsi doradcy króla służyli nie tylko jako zaufani współpracownicy, ale także jako swoista bariera między władcą a ludem, czy szerzej petentami. Powstawał też coraz bardziej sformalizowany aparat władzy, w którym reprezentowani byli przedstawiciele różnych grup wpływu, starej arystokracji (np. Ndlela ka Sompisi) i amaButho (np. Nzobo ka Sobadili)[98]. Pokazuje to budowanie systemu równowagi między tradycyjnymi a nowymi elitami. Dingane nie tylko chciał ugruntować swoją kontrolę nad amaButho, ale także wprzęgnąć w aparat władzy tradycyjną elitę, co miało zapewne równoważyć wpływy tych dwóch sił. Jednocześnie stworzenie dworu, w tym wypadku w rozumieniu grupy doradców, pozwalało na prowadzenie bardziej wyrafinowanej gry politycznej. W takiej sytuacji król mógł rozkładać odpowiedzialność za podejmowane działania, a jednocześnie czerpać większość profitów ze sprawowanej władzy. To doradcy stawali się bezpośrednio odpowiedzialni, podczas gdy władca w coraz większym stopniu wyrastał ponad tradycyjne struktury władzy. Doradcy i nominowani przez władcę wodzowie zostali obciążeni odpowiedzialnością za bezpośrednie zarządzanie poddanymi, ale jednocześnie ograniczono zakres ich władzy. Dingane przede wszystkim ograniczył ich prawo do karania śmiercią[99].

To oznaczało wzrost siły państwa i jego centralnego aparatu kosztem władz lokalnych. Osłabiano lokalne wodzostwa i rozbijano ich wewnętrzną spoistość chociażby poprzez narzucanie wodza niepochodzącego z panującego rodu, lokalnej elity lub wręcz z lokalnej społeczności[100]. Systematycznie przesiedlano całe wodzostwa w regiony, których tradycyjnie ich ludność nie zamieszkiwała[101]. Można więc powiedzieć, że pod władzą Dingane doszło do silnego wyodrębnienia centrum władzy tak w wymiarze geograficznym, jak i administracyjnym, które sprawowało kontrolę na lokalną administracją i peryferyjnymi terenami.

To oznaczało, iż sprawowało ono kontrolę nad całym terytorium i wszystkimi podporządkowanymi wodzostwami i ludami. Regularnie organizowane karne wyprawy świadczą, że kontrola ta, zwłaszcza na terenach marginalnych, była często kwestionowana i zależna od lokalnego układu sił[102]