Wojna totalna - Erich Ludendorff - ebook + audiobook + książka

Wojna totalna ebook

Ludendorff Erich

3,4

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Generał Erich Ludendorff (1865-1937) był jednym z czołowych niemieckich dowódców w czasie pierwszej wojny światowej, m.in. współautorem zwycięstwa nad Rosjanami pod Tannenbergiem w 1914 roku. W latach 1916-1918 jako generalny kwatermistrz armii niemieckiej koordynował wysiłek wojenny Rzeszy. Po klęsce należał do krytyków Republiki Weimarskiej i upowszechniał legendę o „zdradzieckim ciosie w plecy” zadanym armii niemieckiej przez rewolucyjną lewicę. Wspierał ruch narodowosocjalistyczny Adolfa Hitlera, m.in. podczas nieudanego puczu w Monachium w 1923 roku. Jego książka „Wojna totalna” („Der Totale Krieg”), wydana w 1935 roku, jest przede wszystkim dziełem politycznym, a nie podręcznikiem strategii wojskowej.

Ludendorff twierdzi, że „wszystko jest wojną”, a pokój stanowi jedynie krótki czas pomiędzy kolejnymi konfliktami zbrojnymi. Z tych powodów naród niemiecki i wszelkie aspekty życia społecznego powinny być podporządkowane potrzebom armii. Z kolei celem wojny jest pokonanie wroga wszelkimi dostępnymi metodami. Zadaniem Ludendorffa najlepszym sposobem na osiągnięcie zwycięstwa jest uderzenie w społeczeństwo przeciwnika, które osłabi jego armię. Tezy generała wpisywały się w agresywną politykę Hitlera, który po dojściu do władzy parł do kolejnej wojny o panowanie Niemiec nad światem. Autorem wstępu i opracowania książki jest prof. Grzegorz Kucharczyk, znawca dziejów Niemiec.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 219

Oceny
3,4 (5 ocen)
1
0
4
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Totalna wojna i tota­lana para­noja.Nie­miecki gene­rał o woj­nie i poli­tyce.

Aliancka pro­pa­ganda w okre­sie pierw­szej wojny świa­to­wej nazy­wała go jed­nym ze „strasz­li­wych Dio­sku­rów”. W ame­ry­kań­skiej pra­sie na początku lat dwu­dzie­stych XX wieku pisano o nim jako o „naj­nie­bez­piecz­niej­szym czło­wieku w Niem­czech”. W listo­pa­dzie 1923 roku masze­ro­wał obok Adolfa Hitlera w cen­trum Mona­chium pod­czas nie­uda­nego puczu prze­ciw wła­dzom repu­bli­kań­skiej Rze­szy Nie­miec­kiej. Po upły­wie paru lat pisał o Hitle­rze jako o „zdrajcy narodu nie­miec­kiego”. Jed­nak w jego pogrze­bie oso­bi­ście wziął udział przy­wódca III Rze­szy.

Erich Luden­dorff – autor Wojny total­nej był jed­nym z naj­wy­bit­niej­szych nie­miec­kich dowód­ców okresu Wiel­kiej Wojny (1914–1918), mar­nym poli­ty­kiem i jesz­cze gor­szym publi­cy­stą i pisa­rzem poli­tycz­nym. Jed­nak nie można go pomi­nąć, oma­wia­jąc dzieje Nie­miec mię­dzy wybu­chem pierw­szej wojny świa­to­wej a prze­ję­ciem wła­dzy w tym kraju przez naro­do­wych socja­li­stów.

Erich Luden­dorff uro­dził się w 1865 roku w Krusz­cze­wi­nie pod Swa­rzę­dzem. Ojciec przy­szłego gene­ral­nego kwa­ter­mi­strza armii nie­miec­kiej, Wil­helm Luden­dorff – wła­ści­ciel dóbr rycer­skich w Krusz­cze­wi­nie, pocho­dził z rodziny boga­tych kup­ców pomor­skich1. Miesz­czań­skie pocho­dze­nie oka­zało się w przy­szło­ści „szkla­nym sufi­tem” dla ambit­nego i uzdol­nio­nego ofi­cera, który na swo­jej skó­rze prze­ko­nał się o ist­nie­ją­cej w pru­skiej armii nie­pi­sa­nej, acz bez­względ­nie prze­strze­ga­nej zasady, wedle któ­rej naj­wyż­sze sta­no­wi­ska w siłach zbroj­nych (przede wszyst­kim w armii lądo­wej) zare­zer­wo­wane były dla ofi­ce­rów pocho­dze­nia szla­chec­kiego.

W 1877 roku Erich Luden­dorff roz­po­czął woj­skową edu­ka­cję. Po ukoń­cze­niu w 1882 roku szkoły kade­tów w Groß-Lich­ter­felde roz­po­czął ruty­nową służbę gar­ni­zo­nową (począt­kowo w Nad­re­nii). Dość szybko roz­po­znano jego talenty szta­bowe. Uwagę zwierzch­ni­ków Luden­dorffa zwró­ciła rów­nież jego wie­dza w zakre­sie histo­rii woj­sko­wo­ści. W latach 1890–1893 odbył szko­le­nie w nie­miec­kim Szta­bie Gene­ral­nym. W latach 1894–1904 peł­nił funk­cję ofi­cera szta­bowego w gar­ni­zo­nach w Mag­de­burgu, Toru­niu, Gło­go­wie i Pozna­niu. W tym cza­sie zyskał sobie opi­nię pra­co­wi­tego oraz inte­li­gent­nego ofi­cera szta­bowego. Doce­niał te walory szef nie­miec­kiego sztabu gen. Hel­mut von Moltke (młod­szy), który korzy­stał ze współ­pracy z Luden­dorffem, przy­go­to­wu­jąc korektę stra­te­gicz­nego planu Schlief­fena doty­czą­cego przy­szłej wojny Nie­miec prze­ciw Fran­cji (poprawka pole­gała na rezy­gna­cji z ude­rze­nia przez Holan­dię, pozo­sta­wia­jąc plan oskrzy­dle­nia Fran­cji przez zaję­cie neu­tral­nej Bel­gii)2. Zada­nie to pod­puł­kow­nik Erich Luden­dorff wyko­ny­wał jako szef II Wydziału Ope­ra­cyj­nego (Auf­mar­schab­te­ilung) Sztabu Gene­ral­nego w latach 1908–1913. W jego gestii było przy­go­to­wy­wa­nie pla­nów mobi­li­za­cyj­nych armii nie­miec­kiej. Zwa­żyw­szy na to, że od szyb­ko­ści mobi­li­za­cji nie­mieccy pla­ni­ści uza­leż­niali powo­dze­nie swo­jego ryzy­kow­nego planu stra­te­gicz­nego (zre­wi­do­wany plan Schlief­fena), pozy­cja Luden­dorffa w Szta­bie Gene­ral­nym wyda­wała się bar­dzo mocna.

W tym samym cza­sie dał jed­nak o sobie znać trudny cha­rak­ter przy­szłego autora Wojny total­nej, który z bie­giem czasu będzie odgry­wać coraz więk­szą rolę w woj­sko­wej i poli­tycz­nej karie­rze Luden­dorffa. Więk­szą nie ozna­czało korzyst­niej­szą. Jak pisze współ­cze­sny histo­ryk woj­sko­wo­ści „trudna oso­bo­wość [Luden­dorffa] oraz głę­bo­kie prze­ko­na­nie, że bez względu na koszty spo­łeczne, gospo­dar­cze czy poli­tyczne należy roz­bu­do­wać nie­miec­kie siły zbrojne na sto­pie poko­jo­wej, przy­spo­rzyły mu wiele wro­gów zarówno w samej armii, jak i poza nią” (D.E. Sho­wal­ter)3.

Bez­par­do­nowe doma­ga­nie się ze strony puł­kow­nika Luden­dorffa wyko­rzy­sta­nia prze­gło­so­wa­nego na lata 1912–1913 budżetu woj­sko­wego w celu utwo­rze­nia trzech nowych kor­pu­sów armij­nych, zostało odczy­tane przez pru­skie mini­ster­stwo wojny i naj­bliż­szych dorad­ców woj­sko­wych cesa­rza Wil­helma II sku­pio­nych w jego Gabi­ne­cie Wojen­nym, nie tyle jako tro­skę nie­miec­kiego ofi­cera o powięk­sze­nie poten­cjału woj­sko­wego Rze­szy Nie­miec­kiej, co raczej jako dzia­ła­nie na pogra­ni­czu nie­lo­jal­no­ści.

Kon­se­kwen­cją było prze­nie­sie­nie w 1913 roku Luden­dorffa do Düsseldorffu, gdzie objął dowódz­two pułku pie­choty. Awans w 1914 roku na sto­pień gene­rała majora i obję­cie dowódz­twa nad bry­gadą sta­cjo­nu­jącą w Stras­burgu ozna­czało jed­nak, że powrót Luden­dorffa do Sztabu Gene­ral­nego w prze­wi­dy­wal­nej przy­szło­ści został dla niego zamknięty. Wybuch „sierp­nio­wych salw” w 1914 roku zmie­nił na świe­cie wszystko. Także w życiu Luden­dorffa.

Odsu­nięty na boczny tor gene­rał powró­cił w wiel­kim stylu. 6 sierp­nia 1914 roku dzięki jego przy­tom­no­ści umy­słu woj­ska nie­miec­kie zdo­były jedną z klu­czo­wych bel­gij­skich twierdz w Liège (Lüttich). O zdo­by­ciu cyta­deli zade­cy­do­wał szturm bry­gady, nad którą dowódz­two na polu bitwy prze­jął Luden­dorff4. Z dnia na dzień nie­lo­jalny intry­gant stał się w oczach nie­miec­kiej opi­nii publicz­nej „boha­te­rem spod Liège”, a cesarz Wil­helm II przy­znał mu naj­wyż­sze pru­skie odzna­cze­nie „Pour le merite”.

Do świeżo zyska­nej sławy docho­dziła fachowa, szta­bowa wie­dza gen. Luden­dorffa, o któ­rej dosko­nale pamię­tano w kie­row­nic­twie woj­sko­wym cesar­skiej Rze­szy. Dla­tego też „boha­ter spod Liege” został przy­dzie­lony jako szef sztabu do ope­ru­ją­cej w Pru­sach Wschod­nich 8. Armii Nie­miec­kiej, która w pierw­szych dniach sierp­nia 1914 roku odnio­sła już pierw­sze porażki w star­ciu z napie­ra­jącą armią rosyj­ską. Swoje nowe obo­wiązki Luden­dorff objął 22 sierp­nia 1914 roku. Tego samego dnia dotarł do niego roz­kaz szefa nie­miec­kiego Sztabu Gene­ral­nego Hel­muta von Moltke: „Powie­rza się Panu nowe i trudne zada­nie […]. Nie znam nikogo innego, komu ufał­bym tak bez­gra­nicz­nie. Jest szansa, że zdoła Pan jesz­cze ura­to­wać sytu­ację na wscho­dzie […]. Oczy­wi­ście nie będzie się Pana obar­czać odpo­wie­dzial­no­ścią za to, co już się stało, ale przy swej ener­gii może Pan zapo­biec naj­gor­szemu”5.

Jego bez­po­śred­nim zwierzch­ni­kiem został 67-letni gen. Paul von Hin­den­burg (uro­dzony w Pozna­niu), wezwany ze stanu spo­czynku, aby objąć dowódz­two nad 8. Armią. Być może nie­miec­kie naczelne dowódz­two liczyło na wytwo­rze­nie syner­gii mię­dzy „zadzior­nym, potra­fią­cym mocno kopać” Luden­dorf­fem a „spo­koj­nym i uło­żo­nym” Hin­den­burgiem6. Do pierw­szego spo­tka­nia tak cha­rak­te­ro­lo­gicz­nie odręb­nych „Dio­sku­rów” doszło w nocy 23 sierp­nia 1914 roku w spe­cjal­nym pociągu jadą­cym w kie­runku Prus Wschod­nich. Jak nie bez patosu rela­cjo­no­wał Hin­den­burg w swo­ich wspo­mnie­niach: „Jecha­li­śmy więc w kie­runku wspól­nej przy­szło­ści, w pełni świa­domi powagi sytu­acji, ale rów­nież pełni ufno­ści wobec Pana Boga, naszych dziel­nych oddzia­łów i – co nie­mniej ważne – wobec sie­bie nawza­jem. Od tego czasu przez całe lata miało łączyć nas wspólne myśle­nie i wspólne dzia­ła­nie. […] Ja sam mój sto­su­nek do gene­rała Luden­dorffa okre­śla­łem czę­sto jako szczę­śliwe mał­żeń­stwo”7.

Na początku tego związku szczę­ście rze­czy­wi­ście dopi­sy­wało. Sto­czona mię­dzy 23 a 31 sierp­nia 1914 roku bitwa wojsk nie­miec­kich dowo­dzo­nych przez Hin­den­burga i Luden­dorffa z woj­skami rosyj­skimi w Pru­sach Wschod­nich zakoń­czyła się strasz­liwą klę­ską armii cara Miko­łaja II. Rosja­nie stra­cili ok. 50 tysięcy zabi­tych i ran­nych żoł­nie­rzy. Nie­mal 90 tysięcy Rosjan tra­fiło do nie­miec­kiej nie­woli8. Zgi­nął kwiat rosyj­skiego kor­pus ofi­cer­skiego (całe pułki gwar­dii). Dowódca roz­gro­mio­nej rosyj­skiej armii, gene­rał Alek­san­der Sam­so­now w nocy z 29 na 30 sierp­nia 1914 roku popeł­nił samo­bój­stwo.

Bez pracy szta­bo­wej wyko­na­nej pod nad­zo­rem „zadzior­nego” Luden­dorffa taki suk­ces nie byłby moż­liwy. „Pro­fe­sjo­na­lizm – to naj­lep­sze okre­śle­nie postawy wojsk nie­miec­kich w kam­pa­nii pod Tan­nen­ber­giem” (D.E. Sho­wal­ter), pod­czas gdy armia rosyj­ska na sku­tek sła­bo­ści swo­jego dowódz­twa, „poświę­ca­ją­cego wię­cej uwagi liniom na mapie niż rze­czy­wi­stemu prze­ciw­ni­kowi w polu” stała się nie­ru­cha­wym, „cięż­kim mie­czem”9.

Ponie­waż Tan­nen­berg znaj­duje się w oko­li­cach Grun­waldu pozwo­liło to nie­miec­kiej pro­pa­gan­dzie wojen­nej (czyt. zna­ko­mi­tej więk­szo­ści nie­miec­kiej prasy) na nazy­wa­nie bitwy, w któ­rej dowo­dził Hin­den­burg „rewan­żem za Grun­wald” lub wręcz „drugą bitwą pod Grun­waldem”10. Nie stro­niono zresztą od innych, dobrze koja­rzą­cych się porów­nań, pisząc o tej samej bitwie, że była „rosyj­skim Seda­nem”11.

Na tym tle tym jaśniej świe­ciła gwiazda Hin­den­burga, któ­rego osoba stała się w latach 1914–1918 cen­tral­nym punk­tem swo­istego świec­kiego kultu w całych Niem­czech, przy­ćmie­wa­jąc nawet osobę panu­ją­cego cesa­rza nie­miec­kiego i króla Prus Wil­helma II. Jak pisze współ­cze­sny badacz tego zja­wi­ska, „klu­czową funk­cją mitu Hin­den­burga w cza­sie pierw­szej wojny świa­to­wej była funk­cja inte­gra­cyjna i toż­sa­mo­ściowa”12. Pod koniec Wiel­kiej Wojny mit ten urósł nawet do rangi „ostat­niego czyn­nika inte­gru­ją­cego nie­miec­kie spo­łe­czeń­stwo”13.

Luden­dorff – choć jego rola była prze­cież klu­czowa w tan­nen­ber­skiej wik­to­rii – pozo­stał na dru­gim pla­nie. Być może wtedy zro­dziła się w sercu ambit­nego gene­rała zadra wobec Hin­den­burga, który dla milio­nów Niem­ców stał się w latach 1914-1918 jedy­nym „obrońcą nie­miec­kiego Wschodu”, twa­rzą zwy­cię­stwa i nadzieją na osta­teczny suk­ces w wiel­kiej woj­nie. Jed­nak przez kolejne cztery lata współ­praca Luden­dorffa z Hin­den­bur­giem ukła­dała się bez żad­nych zgrzy­tów i obfi­to­wała w kolejne suk­cesy.

Po Tan­nen­bergu dowódca 8. Armii objął naczelne dowódz­two armią nie­miecką na fron­cie wschod­nim (w skró­cie: Ober-Ost). Luden­dorff pozo­stał jego prawą ręką jako szef sztabu. Dwie zwy­cię­skie dla nie­miec­kich armii bitwy nad Jezio­rami Mazur­skimi (wrze­sień 1914, luty 1915) osta­tecz­nie pozba­wiły armie rosyj­ską poten­cjału ofen­syw­nego w rejo­nie Prus Wschod­nich i utrwa­liły sławę „strasz­li­wych Dio­sku­rów” – jak od tego czasu coraz czę­ściej pisano o Hin­den­burgu i Luden­dorffie w pra­sie alianc­kiej.

Po zała­ma­niu się we wrze­śniu 1914 roku nie­miec­kiej ofen­sywy na fron­cie zachod­nim nad rzeką Marną – co ozna­czało osta­teczne pogrze­ba­nie nie­miec­kich kal­ku­la­cji stra­te­gicz­nych obli­czo­nych na odnie­sie­nie szyb­kiego zwy­cię­stwa w „woj­nie rucho­mej” na zacho­dzie, by potem móc prze­rzu­cić gros sił na front wschodni – nowym sze­fem Sztabu Gene­ral­nego został Erich von Fal­ken­hayn. Pod jego kie­row­nic­twem nie­miec­kie naczelne dowódz­two cią­gle szu­kało decy­du­ją­cego roz­strzy­gnię­cia na fron­cie zachod­nim, co spo­tkało się z rosną­cym sprze­ci­wem „zadzior­nego” Luden­dorffa, który realne szanse na odnie­sie­nie szyb­kiego zwy­cię­stwa widział na fron­cie wschod­nim. Po raz kolejny dała o sobie znać jego skłon­ność do intryg prze­ciw swoim zwierzch­ni­kom. Z dru­giej jed­nak strony nie spo­sób odmó­wić traf­no­ści dia­gnozy posta­wio­nej na początku 1915 roku przez Luden­dorffa. Potwier­dził ją w kolej­nych mie­sią­cach prze­bieg dzia­łań wojen­nych.

Osta­tecz­nie bowiem wio­sną 1915 roku ruszyła wielka ofen­sywa państw cen­tral­nych (Nie­miec i Austro-Węgier) na fron­cie wschod­nim. Fal­ken­hayn zde­cy­do­wał się na prze­ła­mu­jące ude­rze­nie pod Gor­li­cami. Luden­dorff opto­wał za wypro­wa­dze­niem ciosu z Prus Wschod­nich. W osta­tecz­nym roz­ra­chunku ta róż­nica zdań nie miała więk­szego zna­cze­nia, skoro wio­sną i latem 1915 roku woj­ska nie­miec­kie oraz ich austriac­kich i węgier­skich sojusz­ni­ków prze­su­nęły front na linię Dźwiny, Pry­peci i Woły­nia (na początku sierp­nia 1915 roku woj­ska nie­miec­kie zajęły War­szawę). Ten prze­bieg linii oddzie­la­ją­cej woj­ska nie­miec­kie i austro-węgier­skie od rosyj­skich usta­bi­li­zo­wał się na ponad dwa lata.

Powo­dze­nie mili­tarne Ber­lina i Wied­nia stwo­rzyło w Euro­pie Środ­ko­wej i Wschod­niej rów­nież nową sytu­ację poli­tyczną. Od lata 1915 roku przez kolejne trzy lata nie­mal całość ziem daw­nej Rze­czy­po­spo­li­tej zna­la­zła się pod oku­pa­cją mocarstw cen­tral­nych. W oku­po­wa­nej Kon­gre­sówce sie­dzibą sek­tora zaję­tego przez Niemcy była War­szawa, gdzie na czele Gene­ral­nego Guber­na­tor­stwa sta­nął gen. Hans von Bese­ler (w Lubli­nie rezy­do­wał jego austro-węgier­ski odpo­wied­nik). Nato­miast zie­mie litew­skie i bia­ło­ru­skie daw­nej Rze­czy­po­spo­li­tej (w tym część Pod­la­sia) dostały się pod oku­pa­cyjny zarząd nie­miec­kiego dowódz­twa na wscho­dzie (Ober-Ost). Jego sie­dzibą było Kowno.

W ten spo­sób powstała „woj­skowa kolo­nia”, na któ­rej czele for­mal­nie stał Hin­den­burg (jako dowódca Ober-Ost), ale tak naprawdę bez­po­śred­nio zarzą­dzał nią Erich Luden­dorff. W odróż­nie­niu od war­szaw­skiego Gene­ral­nego Guber­na­tor­stwa poli­tyka oku­pa­cyjna reali­zo­wana przez Ober-Ost pozba­wiona była jakiej­kol­wiek cywil­nej, poli­tycz­nej kon­troli ze strony naj­wyż­szych władz Rze­szy Nie­miec­kiej. Ani kanc­lerz Rze­szy, ani rząd pru­ski nie miał tutaj nic do powie­dze­nia. Rzą­dzili „strasz­liwi Dio­sku­ro­wie”, a wła­ści­wie jeden z nich – Luden­dorff.

Urzę­du­jący w War­sza­wie gene­rał Bese­ler w swo­jej pry­wat­nej kore­spon­den­cji zży­mał się, że dowódz­two Ober-Ost reali­zu­jąc wła­sny model poli­tyki oku­pa­cyj­nej udo­wad­nia, że sto­jący na jej czele Hin­den­burg i Luden­dorff cha­rak­te­ry­zują się „men­tal­no­ścią kadeta”14. War­szaw­ski gene­rał guber­na­tor nawią­zy­wał w ten spo­sób do bez­względ­nej eks­plo­ata­cji gospo­dar­czej (jej czę­ścią był na przy­kład masowy wyrąb Pusz­czy Bia­ło­wie­skiej) oraz idącą z nią w parze sys­te­mem regla­men­ta­cji i restryk­cji odno­szą­cych się do nie­mal wszyst­kich aspek­tów życia codzien­nego ludzi żyją­cych pod zarzą­dem Ober-Ost. Kon­tro­lo­wano wszystko, począw­szy od pro­duk­cji rol­nej i drzew­nej po ilość rowe­rów na gospo­dar­stwo15.

Luden­dorff pro­wa­dził na zarzą­dza­nym przez sie­bie tere­nie kla­syczną poli­tykę impe­rialną w myśl zasady „dziel i rządź”. Jej wyra­zem była poli­tyka szkolna pro­wa­dzona na obsza­rze oku­pa­cji Ober-Ost, która pole­gała na fawo­ry­zo­wa­niu przez nie­miec­kie wła­dze oku­pa­cyjne roz­woju szkol­nic­twa litew­skiego i bia­ło­ru­skiego oraz nakła­da­niu w tym samym cza­sie restryk­cji na szkol­nic­two pol­skie16. Podej­mu­jąc takie kroki Luden­dorff miał świa­do­mość, że naj­po­waż­niej­szym zagro­że­niem dla trwa­ło­ści nie­miec­kich wpły­wów na obsza­rach zarzą­dza­nych przez Ober-Ost jest żywot­ność i atrak­cyj­ność pol­skiej kul­tury na zie­miach litew­sko-bia­ło­ru­skich daw­nej Rze­czy­po­spo­li­tej. Był prze­ko­nany, że „mie­szana naro­do­wo­ściowo lud­ność sama z sie­bie nie two­rzy żad­nej kul­tury. Pozo­sta­wiona sama sobie, ulega pol­sko­ści”17.

Luden­dorff jako fak­tyczny kie­row­nik nie­miec­kiej poli­tyki oku­pa­cyj­nej na obsza­rze pod­le­głym Ober-Ost trak­to­wał swoją pracę jako istotny ele­ment tego, co wśród nie­miec­kich elit poli­tycz­nych oraz inte­lek­tu­al­nych nazy­wano na początku dwu­dzie­stego wieku „nie­miecką pracą kul­tu­rową na Wscho­dzie” (deut­sche Kul­tu­rar­beit im Osten). Bar­dzo wymowne w tym kon­tek­ście było zano­to­wane przez Luden­dorffa wspo­mnie­nie swo­ich pierw­szych wra­żeń po przy­by­ciu jesie­nią 1915 roku do Kowna – sie­dziby admi­ni­stra­cji oku­pa­cyj­nej Ober-Ost: „Po dru­giej stro­nie Nie­mna stała wieża daw­nego zamku zakonu nie­miec­kiego [krzy­żac­kiego] jako znak nie­miec­kiej pracy kul­tu­ro­wej na Wscho­dzie. […] Prze­możne histo­ryczne wra­że­nia obu­dziły się we mnie. Byłem zde­cy­do­wany pod­jąć na nowo na oku­po­wa­nym obsza­rze pracę kul­tu­rową, którą przez wiele stu­leci pro­wa­dzili Niemcy na tych obsza­rach”18. Według Luden­dorffa „praca cywi­li­za­cyjna” wyko­ny­wana przez admi­ni­stra­cję oku­pa­cyjną Ober-Ost „była z korzy­ścią dla armii, dla Nie­miec, jak rów­nież dla kraju [oku­po­wa­nego] oraz jego miesz­kań­ców”19. Należy się zgo­dzić ze współ­cze­snym bada­czem histo­rii Nie­miec w okre­sie Wiel­kiej Wojny, że „Ober-Ost był obsza­rem testo­wym dla nowej formy jesz­cze bar­dziej total­nej mobi­li­za­cji. To tutaj przy­szły pierw­szy gene­ralny kwa­ter­mistrz [Luden­dorff] roz­wi­jał i wcie­lał w życie swoją ideę scen­tra­li­zo­wa­nego wysiłku wojen­nego zarzą­dza­nego na roz­kaz”20.

Nie­miecka „woj­skowa kolo­nia” pod zarzą­dem „strasz­li­wych Dio­sku­rów” miała być rów­nież koniecz­nym warun­kiem wstęp­nym dla zbu­do­wa­nia w Euro­pie Środ­ko­wej i Wschod­niej nowego układu poli­tycz­nego (i kul­tu­ro­wego) pole­ga­ją­cego na stwo­rze­niu wokół Rze­szy Nie­miec­kiej wia­nuszka państw zależ­nych w postaci „nie­pod­le­głej” Litwy, Ukra­iny oraz Pol­ski (ogra­ni­czo­nej tery­to­rial­nie do Kon­gre­sówki i pomniej­szo­nej o „pas gra­niczny” prze­zna­czony do anek­sji przez Niemcy oraz o Chełmsz­czy­znę dla Ukra­iny). Pla­no­wano rów­nież bez­po­śred­nie wcie­le­nie do Rze­szy Nie­miec­kiej Kur­lan­dii (obszar dzi­siej­szej Łotwy i Esto­nii). Domi­na­cję poli­tyczną i woj­skową Ber­lina miała wspie­rać i utrwa­lać kul­tu­rowa domi­na­cja Nie­miec na tych tere­nach. Nowy kod kul­tu­rowy dla całej Europy Środ­ko­wej i w dal­szej per­spek­ty­wie dla Europy Wschod­niej miała zapew­nić nie­miecka filo­zo­fia ide­ali­styczna. Prze­wi­dy­wały to zało­że­nia impe­rial­nej stra­te­gii ogło­szo­nej już w 1915 roku przez Frie­dri­cha Naumanna w jego słyn­nej książce Mit­te­leu­ropa21.

Naj­pierw jed­nak musiała zostać poko­nana Rosja. Szansa poja­wiła się na początku 1917 roku, gdy doszło do oba­le­nia caratu w wyniku rewo­lu­cji luto­wej. Wła­dzę objął słaby Rząd Tym­cza­sowy. Kru­chość jego pozy­cji pogłę­biał nara­sta­jący chaos wewnętrzny, wznie­cany przez prą­cych do wła­dzy bol­sze­wi­ków. Erich Luden­dorff, grzmiący po 1918 roku na wpływy komu­ni­styczne w Niem­czech, które miały być odpo­wie­dzialne za klę­skę cesar­skiej Rze­szy w Wiel­kiej Woj­nie, w 1917 roku nale­żał do wąskiego kręgu osób odpo­wie­dzial­nych w poli­tycz­nym i woj­sko­wym kie­row­nic­twie Nie­miec za prze­trans­por­to­wa­nie słyn­nym zaplom­bo­wa­nym wago­nem Lenina i jego naj­bliż­szych współ­pra­cow­ni­ków ze Szwaj­ca­rii przez Rze­szę do Skan­dy­na­wii22. Po stro­nie nie­miec­kiej liczono, że eks­port do Rosji „bak­cyla rewo­lu­cji” pogrąży to pań­stwo w anar­chii wewnętrz­nej, co osta­tecz­nie pozbawi ententę woj­sko­wego wspar­cia ze strony swo­jego rosyj­skiego sojusz­nika.

Kal­ku­la­cje Ber­lina oka­zały się trafne. Bol­sze­wicki rząd nie tylko wyco­fał się z dzia­łań wojen­nych prze­ciw mocar­stwom cen­tral­nym. W marcu 1918 roku przy­jął narzu­cone mu przez Niemcy warunki „kar­ta­giń­skiego pokoju” w Brze­ściu nad Bugiem, które ozna­czały odda­nie pod kon­trolę Nie­miec nie­mal jed­nej trze­ciej euro­pej­skich posia­dło­ści Rosji w gra­ni­cach sprzed 1914 roku. Pokój brze­ski stwo­rzył ponadto szansę dla Nie­miec prze­rzu­ce­nia na front zachodni wojsk nie­po­trzeb­nych już na fron­cie wschod­nim, tak aby spró­bo­wać osią­gnąć zwy­cię­stwo nad alian­tami zachod­nimi przed przy­by­ciem do Europy więk­szo­ści sił ame­ry­kań­skich (USA w kwiet­niu 1917 roku przy­stą­piły do wojny pod stro­nie ententy).

Gdy wysy­łano z Nie­miec do Rosji zaplom­bo­wany wagon z „bak­cy­lem rewo­lu­cji” Luden­dorff od kilku mie­sięcy był już na szczy­tach wła­dzy w Rze­szy. W sierp­niu 1916 roku doszło bowiem do kolej­nej zmiany naczel­nego dowódz­twa armii nie­miec­kiej (OHL). Nastała „trze­cia komenda OHL” na czele z Hin­den­bur­giem i Luden­dorffem. Ten ostatni jako gene­ralny kwa­ter­mistrz armii nie­miec­kiej i świeżo awan­so­wany na sto­pień gene­rała majora w tan­de­mie „strasz­li­wych Dio­sku­rów” nie tylko odzna­czał się więk­szą ener­gią i „zadzior­no­ścią” (swoją rolę odgry­wał wiek, Luden­dorff był o osiem­na­ście lat młod­szy od Hin­den­burga). Miał rów­nież znacz­niej­sze ape­tyty poli­tyczne i nie­raz już ujaw­nioną zdol­ność do intry­ganc­twa.

Wraz z nasta­niem „trze­ciej OHL” realna wła­dza w Niem­czech prze­szła w ręce „czyn­nika woj­sko­wego”. Wil­helm II już na początku Wiel­kiej Wojny skar­żył się, że gene­ra­ło­wie odsu­nęli go od wszyst­kiego, a jego aktyw­ność w kwa­te­rze głów­nej ogra­ni­cza się do „popi­ja­nia her­baty, rąba­nia drewna i cho­dze­nia na spa­cery”23. Po sierp­niu 1916 roku – głów­nie za sprawą bez­ce­re­mo­nial­nego Luden­dorffa – woj­skowa dyk­ta­tura była coraz bar­dziej widoczna. W 1917 roku „Dio­sku­ro­wie” wymu­sili na Wil­hel­mie II zdy­mi­sjo­no­wa­nie zbyt „ule­głego” ich zda­niem kanc­le­rza Rze­szy Nie­miec i pre­miera Prus The­obalda von Beth­mann Hol­l­wega.

W zakre­sie poli­tyki wewnętrz­nej „trze­cie OHL” zmie­rzało do nada­nia wysił­kowi wojen­nemu Nie­miec cha­rak­teru tego, co Luden­dorff po latach nazy­wać będzie „wojną totalną”. Można powie­dzieć, że odwo­ły­wano się tutaj do doświad­czeń zdo­by­tych na obsza­rze Ober-Ost w zakre­sie cen­tra­li­za­cji i mili­ta­ry­za­cji sys­temu zarzą­dza­nia. W listo­pa­dzie 1916 roku z ini­cja­tywy OHL powo­łano do życia w Niem­czech Naj­wyż­szy Urząd Wojenny (Krieg­samt) bez­po­śred­nio pod­po­rząd­ko­wany Luden­dorffowi. Miał on cen­tral­nie zarzą­dzać całym sys­tem apro­wi­za­cji i pro­duk­cji w Niem­czech. Jego powo­ła­nie było jed­nak tyleż wyni­kiem dążeń „Dio­sku­rów” do opty­ma­li­za­cji nie­miec­kiego wysiłku wojen­nego, co rezul­ta­tem spo­rów kom­pe­ten­cyj­nych mię­dzy nową obsadą OHL a pru­skim mini­ster­stwem wojny (Krieg­samt pozo­sta­wał zresztą w jego struk­tu­rach)24.

Osta­tecz­nie jed­nak wysiłki Luden­dorffa jako gene­ral­nego kwa­ter­mi­strza armii na rzecz „tota­li­za­cji” wysiłku wojen­nego Nie­miec oka­zały się fia­skiem. „Opór mate­rii” był zbyt duży w samej Rze­szy. Uchwa­lona w grud­niu 1916 roku przez Reich­stag ustawa o „patrio­tycz­nej Służ­bie Pomoc­ni­czej” była tego naj­lep­szym dowo­dem. Wyj­ściowy pro­jekt przy­go­to­wany z ini­cja­tywy Luden­dorffa prze­wi­dy­wał, że na wezwa­nie mini­ster­stwa wojny wszy­scy męż­czyźni od 15. do 60. roku życia mie­liby obo­wią­zek wyko­ny­wać „pomoc­ni­cze prace” w miej­scu wska­za­nym przez wła­dze woj­skowe. Osta­tecz­nie jed­nak prawo prze­gło­so­wane w Reich­stagu za sprawą socjal­de­mo­kra­tów, Cen­trum i lewego skrzy­dła libe­ra­łów, było tak dale­kie od ory­gi­nału, że sam Luden­dorff orzekł, że jego uchwa­le­nie należy raczej odczy­tać jako porażkę, która przy­nie­sie wię­cej szkody niż pożytku25. Woj­skowy styl zarzą­dza­nia nie spraw­dzał i nie spraw­dza się w sfe­rze gospo­dar­czej, a tym bar­dziej spo­łecz­nej. Cały pro­blem Nie­miec pod koniec Wiel­kiej Wojny pole­gał na tym, że tego zda­wało się nie dostrze­gać trze­cie dowódz­two OHL, a zwłasz­cza przy­szły autor Wojny total­nej.

„Tota­li­za­cja” wysiłku wojen­nego przy­nio­sła nową bru­tal­ność, ale nie sku­tecz­ność26. Im wię­cej było bez­względ­no­ści w zakre­sie dąże­nia do mak­sy­ma­li­za­cji nie­miec­kiej wewnętrz­nej mobi­li­za­cji, tym mniej­sze były szanse na utrzy­ma­nie wewnętrz­nego rozejmu poli­tycz­nego ogło­szo­nego na początku wojny (Burg­frie­den) i tym mniej­sze były szanse na osią­gnię­cie dale­ko­sięż­nych celów poli­tycz­nych opi­sa­nych w impe­rial­nej stra­te­gii „Mit­te­leu­ropy” i budo­wa­nia nie­miec­kiego impe­rium w Euro­pie Wschod­niej.

Skoro nie udało się prze­ko­nać nie­miec­kich depu­to­wa­nych do prze­gło­so­wa­nia ory­gi­nal­nej wer­sji ustawy o „Pomoc­ni­czej Służ­bie”, trze­cie OHL (czy­taj: Luden­dorff) tym bez­względ­niej szu­kało wspar­cia pro­duk­cji prze­my­sło­wej i rol­nej w Niem­czech za pomocą robot­ni­ków przy­mu­so­wych ścią­ga­nych z zagra­nicy. Tylko z oku­po­wa­nych ziem pol­skich w ten spo­sób słu­żyło Rze­szy w ciągu całej wojny nie­mal pół miliona ludzi (z tego ponad dwie­ście tysięcy wywie­zio­nych do Nie­miec)27. Jed­nak spro­wa­dza­nie z oku­po­wa­nych tere­nów w tak dużej licz­bie robot­ni­ków przy­mu­so­wych, tym bar­dziej kar­ko­łomne czy­niło poli­tyczne sta­ra­nia Nie­miec, by zyskać popar­cie miej­sco­wej lud­no­ści na rzecz wspie­ra­nia „nie­miec­kiej pracy na Wscho­dzie”, nie mówiąc o zacią­ga­niu się do kon­tro­lo­wa­nych przez Niemcy for­ma­cji woj­sko­wych w rodzaju pla­no­wa­nego po 5 listo­pada 1916 roku „polni­sche Wehr­macht”. Mię­dzy innymi na tę roz­bież­ność mię­dzy celami rekwi­zy­cyj­nymi a poli­tycz­nymi zwra­cał uwagę urzę­du­jący w War­sza­wie gen. Hans von Bese­ler w swo­jej kore­spon­den­cji z wła­dzami w Ber­li­nie; roz­bież­ność, któ­rej nie dostrze­gali „ludzie o men­tal­no­ści kadeta” (czy­taj: Luden­dorff)28.

Z punktu widze­nia Nie­miec naj­gor­sze było to, że straty poli­tyczne (znie­chę­ce­nie lud­no­ści na oku­po­wa­nych tery­to­riach) nie były rekom­pen­so­wane przez korzy­ści eko­no­miczne (praca przy­mu­sowa nie oka­zała się tak efek­tywna, jak ocze­ki­wano)29. Podob­nie było z inną decy­zją, którą osta­tecz­nie na początku 1917 roku prze­for­so­wali Hin­den­burg i Luden­dorff – wzno­wie­nie przez Niemcy nie­ogra­ni­czo­nej wojny pod­wod­nej. „Dio­sku­ro­wie” mieli w tej spra­wie potęż­nego sojusz­nika w postaci nie­miec­kiej opi­nii publicz­nej, która w swo­jej zde­cy­do­wa­nej więk­szo­ści widziała w tym Wun­der­waffe, która jeśli nie pozwoli rzu­cić na kolana Anglii, to przy­naj­mniej pozwoli prze­ła­mać nało­żoną na Bry­tyj­czy­ków w 1914 roku blo­kadę mor­ską Rze­szy. Ta zaś była głów­nym źró­dłem coraz bar­dziej doskwie­ra­ją­cym milio­nom Niem­ców pro­ble­mów apro­wi­za­cyj­nych (zima 1916/1917 prze­szła do histo­rii jako „zima bru­kwiowa).

Kanc­lerz Beeth­mann Hol­l­wegg był raczej scep­tyczny. Porów­ny­wał pod­ję­cie decy­zji o nie­ogra­ni­czo­nej woj­nie pod­wod­nej do „gry va banque, któ­rej stawką będzie nasze [Nie­miec] ist­nie­nie jako wiel­kiego mocar­stwa i cała nasza przy­szłość jako narodu [nie­miec­kiego]”30. Nie­miecki poli­tyk prze­sa­dzał, gdy cho­dzi o wiel­kość stawki. Miał jed­nak cał­ko­witą rację, gdy cho­dziło o kon­se­kwen­cje poli­tyczne dla Rze­szy nie­uda­nej „zagrywki”.

W cza­sie całej pierw­szej wojny świa­to­wej nie­miec­kie U-Booty zato­piły ponad 6300 stat­ków, o tonażu się­ga­ją­cym nie­mal 12 milio­nów ton. Tylko w 1917 roku nie­ogra­ni­czona wojna pod­wodna pro­wa­dzona przez Niemcy zre­du­ko­wała bry­tyj­ski import o 37 milio­nów ton, co ozna­czało jego reduk­cję do dwóch trze­cich stanu z 1914 roku31. Jed­nak „per­fidny Albion” nie został rzu­cony na kolana. Przez cały okres Wiel­kiej Wojny nie wpro­wa­dzono w Wiel­kiej Bry­ta­nii racjo­no­wa­nia chleba. Kartki na mięso poja­wiły się dopiero w lutym 1918 roku. Jak to było moż­liwe? Odpo­wiedź leżała za Oce­anem.

W kwiet­niu 1917 roku pre­zy­dent Sta­nów Zjed­no­czo­nych Woodrow Wil­son ogło­sił wej­ście Ame­ryki do wojny po stro­nie ententy. Pro­wa­dzona przez Niemcy nie­ogra­ni­czona wojna pod­wodna, któ­rej ofiarą padały rów­nież statki pły­wa­jące pod ban­derą państw neu­tral­nych (a więc i ame­ry­kań­skie), była istot­nym argu­men­tem wyko­rzy­sta­nym przez admi­ni­stra­cję ame­ry­kań­ską dla wyja­śnie­nia tak rady­kal­nej zmiany kursu poli­tycz­nego (jesz­cze jesie­nią 1916 roku pod­czas kam­pa­nii pre­zy­denc­kiej Wil­son obie­cy­wał, że „żaden ame­ry­kań­ski chło­piec nie poje­dzie wal­czyć za Ocean”). Ame­ry­kań­ski poten­cjał prze­my­słowy i woj­skowy „robił róż­nicę”. Jedy­nie w 1918 roku USA wybu­do­wały tyle stat­ków (2, 6 miliona ton), że sta­no­wiło to nie­mal połowę tonażu całej alianc­kiej floty han­dlo­wej i wojen­nej (5,4 miliona ton). Nie­miec­kie U-Booty nie były po pro­stu w sta­nie nadą­żyć w nisz­cze­niu tych wszyst­kich jed­no­stek pły­wa­ją­cych. Wej­ście Sta­nów Zjed­no­czo­nych do wojny po stro­nie alian­tów było praw­dzi­wym game chan­ge­rem.

Trze­cie dowódz­two OHL dosko­nale zda­wało sobie z tego sprawę. Od kwiet­nia 1917 roku trwał praw­dziwy wyścig Nie­miec z cza­sem. Wyłą­cze­nie Rosji z wojny (por. wyżej) dawało Ber­li­nowi nadzieje na odnie­sie­nie zwy­cię­stwa na fron­cie zachod­nim przed przy­by­ciem głów­nej fali wojsk ame­ry­kań­skich na Stary Kon­ty­nent. Wio­sną 1918 roku Hin­den­burg i Luden­dorff pod­jęli kolejną grę va banque, czyli ostatni szturm armii nie­miec­kiej na Paryż. Cało­ścią prac nad przy­go­to­wa­niem tej ofen­sywy, która pod kryp­to­ni­mem „Michael” ruszyła 21 marca 1918 roku, oso­bi­ście kie­ro­wał gene­ralny kwa­ter­mistrz Erich Luden­dorff.

Wśród nie­miec­kich dowód­ców nie bra­ko­wało jed­nak gło­sów scep­tycz­nych, co do słusz­no­ści pod­ję­tej przez Luden­dorffa stra­te­gii. Już na początku 1918 roku poja­wiały się głosy, że gene­ralny kwa­ter­mistrz myśli bar­dziej wzglę­dami tak­tycz­nymi niż stra­te­gicz­nymi. Bawar­ski następca tronu ks. Rup­pert Wit­tels­bach, który dowo­dził grupą armii wyzna­czoną do doko­na­nia zasad­ni­czego ude­rze­nia na pozy­cje alianc­kie, był naj­znacz­niej­szym opo­nen­tem Luden­dorffa w spra­wie pro­wa­dze­nia dzia­łań wojen­nych na fron­cie zachod­nim wio­sną 1918 roku. Uwa­żał on, że tutaj woj­ska nie­miec­kie powinny sku­pić się na defen­sy­wie, dając szansę na dzia­ła­nie dyplo­ma­tom. Wit­tels­bach pod­pi­sy­wał się pod kon­cep­cją „pokoju bez anek­sji”. Dopusz­czał do sie­bie myśl nie tylko ewa­ku­acji przez Niemcy zaję­tych obsza­rów Fran­cji i Bel­gii, ale nawet odda­nia Fran­cji Alza­cji i Lota­ryn­gii. By wzmoc­nić pozy­cję nego­cja­cyjną państw cen­tral­nych w ewen­tu­al­nych nego­cja­cjach poko­jo­wych zale­cał nato­miast pod­ję­cie ofen­sywy na fron­cie wło­skim, widząc w Ita­lii (zresztą cał­kiem słusz­nie) naj­słab­sze ogniwo w alianc­kiej koali­cji32.

Jed­nak w pierw­szych mie­sią­cach 1918 roku to nie bawar­ski następca tronu podej­mo­wał naj­waż­niej­sze decy­zje odno­szące się do spo­sobu pro­wa­dze­nia wojny przez Niemcy. Trzeba mieć świa­do­mość, że wtedy „strasz­liwi Dio­sku­ro­wie” byli na fali. Na początku marca 1918 roku bol­sze­wicka Rosja przy­jęła podyk­to­wany jej w Brze­ściu „kar­ta­giń­ski pokój”. W Niem­czech, a jesz­cze bar­dziej w monar­chii Habs­bur­gów opi­nia publiczna w zde­cy­do­wa­nej więk­szo­ści ufała w zdol­ność armii nie­miec­kiej, zwy­cię­skiej na fron­cie wschod­nim, odnie­sie­nia zwy­cię­stwa rów­nież na fron­cie zachod­nim33.

Ofen­sywa „Michael” osta­tecz­nie zała­mała się 5 kwiet­nia 1918 roku. Kolejne zrywy armii nie­miec­kiej (ostatni 15 lipca 1918 roku) choć spra­wiły, że sto­lica Fran­cji zna­la­zła się w zasięgu ostrzału arty­le­ryj­skiego działa pary­skiego (Paris-Geschütz), to jed­nak nie były w sta­nie osią­gnąć stra­te­gicz­nego suk­cesu w postaci cał­ko­wi­tego zała­ma­nia się alianc­kiej linii obron­nych. 8 sierp­nia 1918 roku nastą­pił „czarny dzień armii nie­miec­kiej”, gdy Bry­tyj­czycy prze­ła­mali nie­miecką linię obrony pod Amiens. Od tej pory – aż do 11 listo­pada 1918 roku – alianci będą iść do przodu, a Niemcy będą się cofać.

W ciągu kolej­nych tygo­dni po 21 marca 1918 roku Luden­dorff pra­co­wał nie­zmor­do­wa­nie, nie­mal dwa­dzie­ścia cztery godziny na dobę. Całymi nocami tele­fo­no­wał do ofi­ce­rów dowo­dzą­cych na poszcze­gól­nych odcin­kach coraz bar­dziej grzę­zną­cej ofen­sywy. Im było gorzej, tym bar­dziej było ner­wowo. Gene­ralny kwa­ter­mistrz coraz czę­ściej zarzu­cał swoim pod­wład­nym brak sto­sow­nego zaan­ga­żo­wa­nia34. Zmę­cze­nie (tylko cztery godziny snu) i nerwy – to wszystko musiało odbić się na sta­nie zdro­wia Luden­dorffa. Do tego doszła oso­bi­sta tra­ge­dia. Na początku ope­ra­cji „Michael” poległ syn gene­ral­nego kwa­ter­mi­strza. To był jego drugi poto­mek, który zgi­nął w cza­sie Wiel­kiej Wojny. O sta­nie ducha Luden­dorffa wiele mówił fakt, że nie zezwo­lił na odtran­spor­to­wa­nie ciała pole­głego syna do Ber­lina, ale pole­cił pocho­wać go w obrę­bie kwa­tery głów­nej armii nie­miec­kiej. „Chcia­łem go tutaj zatrzy­mać. Czę­sto do niego cho­dzę” – pisał zroz­pa­czony gene­rał do swo­jej żony35.

Naj­bliż­sze oto­cze­nie namó­wiło gene­ral­nego kwa­ter­mi­strza na pod­da­nie się bada­niom lekar­skim (w tym psy­cho­lo­gicz­nym). Na początku wrze­śnia 1918 roku jeden z wezwa­nych medy­ków stwier­dził „prze­pra­co­wa­nie przy braku innego poważ­nego stanu cho­ro­bo­wego”. Drugi zale­cił codzienne spa­cery i ćwi­cze­nia roz­luź­nia­jące. Pole­cano rów­nież, by gene­ralny kwa­ter­mistrz „nauczył się mówić innym gło­sem”, czyli aby porzu­cił „napięty obec­nie i wysoki głos wyda­jący roz­kazy [jetzt ange­span­nte hohe Kom­man­do­stimme]”36.

Nerwy i tyta­niczna praca Luden­dorffa nie mogły jed­nak nic pora­dzić na to, że w momen­cie, gdy podej­mo­wał on swoją ostat­nią wojenną grę va banque, Niemcy stały na stra­co­nej pozy­cji. Stra­te­giczne zasoby były po stro­nie alian­tów. W momen­cie, gdy Niemcy powo­łały ostatni rocz­nik tej wojny (1899/1900), ozna­czało to, że jesie­nią 1918 roku armia cesar­ska miała do dyspozy­cji nie­wiele ponad 630 tysięcy nowych żoł­nie­rzy. Pomię­dzy mar­cem a czerw­cem 1918 roku armia nie­miecka stra­ciła zaś 973 tysięcy żoł­nie­rzy (zabi­tych i ran­nych). W tym samym cza­sie przy­pły­nęło do Fran­cji 956 tysięcy ame­ry­kań­skich żoł­nie­rzy. W momen­cie roz­po­czę­cia ofen­sywy „Michael” na fron­cie zachod­nim obecna była jedna ame­ry­kań­ska dywi­zja. W lipcu 1918 roku ame­ry­kań­skich żoł­nie­rzy było już ponad milion dwie­ście tysięcy, a w listo­pa­dzie 1918 roku liczba ta się­gnęła dwóch milio­nów37.

Spu­sto­sze­nie w nie­miec­kich sze­re­gach siały nie tylko alianc­kie poci­ski. Coraz dotkliw­sze straty powo­do­wała epi­de­mia hisz­pań­skiej grypy. Tylko latem 1918 roku na „hisz­pankę” zapa­dło ok. pół miliona nie­miec­kich żoł­nie­rzy. W kolej­nych mie­sią­cach – po obu stro­nach frontu – ta liczba będzie się sys­te­ma­tycz­nie powięk­szać38.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. 1 Matka E. Luden­dorffa, Clara pocho­dziła ze szla­chec­kiej rodziny Tem­pel­hof­fów (jej matką była Joanna de domo Dziem­bow­ska). [wróć]

2. 2 S. Förster, Rus­sian hor­ses: the Ger­man army leader­ship and the July cri­sis of 1914, w: Bid for World Power? New rese­arch on the out­break of the First World War, ed. A. Gestrich, H. Pogge von Strand­mann, Oxford 2017, s. 133; A. Mom­bauer, Hel­muth von Moltke and the ori­gins of the First World War, Cam­bridge 2001, s. 93. [wróć]

3. 3 D.E. Sho­wal­ter, Tan­nen­berg 1914. Zde­rze­nie impe­riów, tł. R. Dymek, War­szawa 2005, s. 320. [wróć]

4. 4 Tamże. [wróć]

5. 5 Cyt. za: Tamże, s. 319. [wróć]

6. 6 Okre­śle­nia D.E. Sho­wal­tera. Tamże, s. 320, 322. [wróć]

7. 7 P. Hin­den­burg, Aus meinem Leben, Leip­zig 1934, s. 67, 68. [wróć]

8. 8 D.E. Sho­wal­ter, dz. cyt., s. 501. [wróć]

9. Tamże, s. 509. [wróć]

10. 10 J. Hogen, Der Held von Tan­nen­berg. Genese und Funk­tion des Hin­den­burg-Mythos, Köln 2007, s. 43. [wróć]

11. Tamże, s. 47. Nawią­zy­wano w ten spo­sób do świet­nego zwy­cię­stwa armii pru­skiej odnie­sio­nego 2 wrze­śnia 1870 roku pod Seda­nem. Woj­skom Wil­helma I pod­dała się wów­czas cała armia fran­cu­ska zgro­ma­dzona w sedań­skiej twier­dzy oraz dowo­dzący nią cesarz Fran­cu­zów Napo­leon III. [wróć]

12. Tamże, s. 128. [wróć]

13. Tamże, s. 139. [wróć]

14. Bese­ler w liście do żony pisa­nym 21 kwiet­nia 1917 roku, odno­sząc się do dowo­dzą­cych wów­czas całą nie­miecką armią Hin­den­burga i Luden­dorffa pisał: „Kadeci z pew­no­ścią staną się dobrymi żoł­nie­rzami, ale nie­stety rzadko poli­tycz­nymi umy­słami. […] Spra­wo­wana na pew­nych sta­no­wi­skach dyk­ta­tura jest nie­mal nie do znie­sie­nia. Cyt. za: G. Kuchar­czyk, Nie­miec­kie „porządki na Wscho­dzie” (wizje i próby ich reali­za­cji). Pierw­sza i druga nie­miecka oku­pa­cja na zie­miach Rze­czy­po­spo­li­tej w XX wieku w per­spek­ty­wie porów­naw­czej, w: Pierw­sza nie­miecka oku­pa­cja. Kró­le­stwo Pol­skie i kresy wschod­nie pod oku­pa­cją mocarstw cen­tral­nych 1914–1918, War­szawa 2019, s. 35. [wróć]

15. Por. A. Stra­zhas, Deut­sche Ost­po­li­tik im Ersten Welt­krieg: der Fall Ober-Ost 1915 – 1917, Wies­ba­den 1993;V. Vol­kava, Zie­mie bia­ło­ru­skie pod nie­miecką oku­pa­cją w okre­sie I wojny świa­to­wej, w: Pierw­sza nie­miecka oku­pa­cja, s. 669–845. [wróć]

16. V. Liu­le­vi­cius, War land on the eastern front: cul­ture, natio­nal iden­tity and Ger­man occu­pa­tion in World War I, Cam­bridge 2005, s. 125. [wróć]

17. Cyt. za: U. Jureit, Das Ord­nen von Räumen: Ter­ri­to­rium und Leben­sa­raum im 19. und 20. Jahr­hun­dert, Ham­burg 2012, s. 171. [wróć]

18. Cyt. za: V. G. Liu­le­vi­cius, War land, s. 113 [wróć]

19. A. Wat­son, Ring of steel. Ger­many and Austria-Hun­gary at war, 1914–1918, Lon­don 2015, s. 398. [wróć]

20. Opi­nia A. Wat­sona: Tamże. [wróć]

21. F. Naumann, Mit­te­leu­ropa, Ber­lin 1915, s. 110 – 111. [wróć]

22. G. Koenen, Der Rus­sland – Kom­plex. Die Deut­schen und der Osten 1900– 1945, München 2005, s. 85 – 97. [wróć]

23. G. Kuchar­czyk, Hohen­zol­ler­no­wie, Poznań 2016, s. 365 – 366. [wróć]

24. A. Wat­son, dz. cyt., s. 378. [wróć]

25. Tamże, s. 383, 384. [wróć]

26. Tamże, s. 414. [wróć]

27. Tamże, s. 411. [wróć]

28. Dosko­na­łym przy­kła­dem tej roz­bież­no­ści mię­dzy celami apro­wi­za­cyj­nymi a celami poli­tycz­nymi był pokój brze­ski zawarty w lutym 1918 roku przez pań­stwa cen­tralne z Ukra­iną. Kosz­tem pol­skiej Chełmsz­czy­zny Niemcy i Austro-Węgry liczyły na zapew­nie­nie sobie dostaw ukra­iń­skiego zboża. Jed­nak ten kolejny roz­biór ziem pol­skich ozna­czał szybką i nie­odwo­łalną śmierć „opcji akty­wi­stycz­nej” (współ­pracy z Ber­li­nem i Wied­niem) w pol­skim spo­łe­czeń­stwie. [wróć]

29. A. Wat­son, dz. cyt., s. 385. [wróć]

30. Tamże, s. 421. Tego scep­ty­cy­zmu „strasz­liwi Dio­sku­ro­wie” nie zapo­mnieli kanc­le­rzowi Beth­man­nowi Hol­l­we­gowi, wymu­sza­jąc w lipcu 1917 roku jego dymi­sję. [wróć]

31. Dane za: tamże, s. 448. [wróć]

32. H. Affler­bach, Auf Mes­sers Schne­ide. Wie das Deut­sche Reich den Ersten Welt­krieg ver­lor, München 2018, s. 426–427. [wróć]

33. Tamże, s. 422–423. [wróć]

34. Tamże, s. 450. [wróć]

35. A. Wat­son, dz. cyt., s. 532. [wróć]

36. 36 H. Affler­bach, dz. cyt., s. 467; A. Wat­son, dz. cyt., s. 533. [wróć]

37. H. Affler­bach, dz. cyt., s. 436, 456. [wróć]

38. Tamże, s. 460. [wróć]