Wojny Polski z zakonem krzyżackim (1308-1521) - Marian Biskup - ebook + książka

Wojny Polski z zakonem krzyżackim (1308-1521) ebook

Marian Biskup

4,0

Opis

Wojny z Zakonem Krzyżackim odegrały istotną rolę w dziejach Polski Piastowskiej i Jagiellońskiej od XIV aż do początków XVI stulecia. Rezultatami tych wojen stały się nie tylko traktaty pokojowe, lecz także doświadczenia polityczno-militarne oraz poniesione straty materialne. Poznanie poważnego wysiłku zbrojnego, finansowego i dyplomatycznego, jaki musiał być poniesiony dla złamania przewagi niemieckich rycerzy zakonnych i zapewnienia Polsce i Litwie należnego im miejsca nad dolną Wisłą i Niemnem, pozwala lepiej zrozumieć istotę konfliktu Polski, a od roku 1409 także Litwy z Zakonem Krzyżackim w Prusach i po części w Inflantach.

Badania polskie nad tymi problemami mają dosyć dawną metrykę, sięgającą początków XX stulecia. Powstały wówczas poważne studia, które – polemizując z historiografią niemiecko-pruską – stworzyły podwaliny nowoczesnej historiografii polskiej, związanej przede wszystkim z bitwą grunwaldzką (Stanisław Kujot). W okresie Polski Odrodzonej rozwinęły się badania szczególnie w odniesieniu do wojen czasów Władysława Łokietka i bitwy pod Płowcami (Stanisław Zajączkowski), kampanii grunwaldzkiej (Otton Laskowski) oraz wojny trzynastoletniej (Karol Górski). Po roku 1945 nasiliły się poważnie badania odnoszące się do kampanii grunwaldzkiej (Stefan Maria Kuczyński, Andrzej Nadolski) i wojny trzynastoletniej oraz ostatniej „wojny pruskiej” z początków XVI w. (Marian Biskup).

W dorobku tym, wzbogacanym ujęciami historiografii niemieckiej, a w ostatnich latach także szwedzkiej (prace Svena Ekdahla) zaznaczyła się przewaga ujęć analitycznych oraz opracowań jedynie poszczególnych fragmentów walki Polski i Litwy z Zakonem Krzyżackim, bez dążenia do opracowania całościowej syntezy. Na podstawie dotychczasowego znacznego dorobku polskiej i obcej historiografii możliwe stało się jego podsumowanie i ukazanie całości zmagań Polski z Zakonem w latach 1308-1521, tj. w okresie ponad dwóch wieków. Zadanie takie próbuję realizować w niniejszej książce, starając się zbilansować pokaźny dorobek poprzedników, częściowo i własnych badań. W toku pisania okazało się jednak konieczne dopracowanie tzw. małych wojen z lat 1414-1435, które w stopniu wyraźnie niewystarczającym były dotąd uwzględniane przez badaczy. Dla tego okresu podjąłem więc próbę pełniejszej analizy (rozdz. IV-V), opartej głównie na materiale źródłowym.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 772

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




© Copyright

Michał Biskup

Oświęcim 2017

Wszelkie Prawa Zastrzeżone

© All right reserved

Przygotowanie i edycja tekstu:

Rafał Mazur

Redakcja techniczna:

Mateusz Bartel

Strona internetowa wydawnictwa:

www.napoleonv.pl

Kontakt: [email protected]

Dystrybucja: ATENEUM www.ateneum.net.pl

Sprzedaż detaliczna: www.napoleonv.pl

Numer ISBN: 978-83-7889-655-5

Skład wersji elektronicznej:

Kamil Raczyński

konwersja.virtualo.pl

Wydawca chciałby podziękować Panu Michałowi Biskupowi

za możliwość wydania niniejszej pracy.

PRZEDMOWA

Wojny z Zakonem Krzyżackim odegrały istotną rolę w dziejach Polski Piastowskiej i Jagiellońskiej od XIV aż do początków XVI stulecia. Rezultatami tych wojen stały się nie tylko traktaty pokojowe, lecz także doświadczenia polityczno-militarne oraz poniesione straty materialne. Poznanie poważnego wysiłku zbrojnego, finansowego i dyplomatycznego, jaki musiał być poniesiony dla złamania przewagi niemieckich rycerzy zakonnych i zapewnienia Polsce i Litwie należnego im miejsca nad dolną Wisłą i Niemnem, pozwala lepiej zrozumieć istotę konfliktu Polski, a od roku 1409 także Litwy z Zakonem Krzyżackim w Prusach i po części w Inflantach.

Badania polskie nad tymi problemami mają dosyć dawną metrykę, sięgającą początków XX stulecia. Powstały wówczas poważne studia, które – polemizując z historiografią niemiecko-pruską – stworzyły podwaliny nowoczesnej historiografii polskiej, związanej przede wszystkim z bitwą grunwaldzką (Stanisław Kujot). W okresie Polski Odrodzonej rozwinęły się badania szczególnie w odniesieniu do wojen czasów Władysława Łokietka i bitwy pod Płowcami (Stanisław Zajączkowski), kampanii grunwaldzkiej (Otton Laskowski) oraz wojny trzynastoletniej (Karol Górski). Po roku 1945 nasiliły się poważnie badania odnoszące się do kampanii grunwaldzkiej (Stefan Maria Kuczyński, Andrzej Nadolski) i wojny trzynastoletniej oraz ostatniej „wojny pruskiej” z początków XVI w. (Marian Biskup).

W dorobku tym, wzbogacanym ujęciami historiografii niemieckiej, a w ostatnich latach także szwedzkiej (prace Svena Ekdahla) zaznaczyła się przewaga ujęć analitycznych oraz opracowań jedynie poszczególnych fragmentów walki Polski i Litwy z Zakonem Krzyżackim, bez dążenia do opracowania całościowej syntezy. Na podstawie dotychczasowego znacznego dorobku polskiej i obcej historiografii możliwe stało się jego podsumowanie i ukazanie całości zmagań Polski z Zakonem w latach 1308-1521, tj. w okresie ponad dwóch wieków. Zadanie takie próbuję realizować w niniejszej książce, starając się zbilansować pokaźny dorobek poprzedników, częściowo i własnych badań. W toku pisania okazało się jednak konieczne dopracowanie tzw. małych wojen z lat 1414-1435, które w stopniu wyraźnie niewystarczającym były dotąd uwzględniane przez badaczy. Dla tego okresu podjąłem więc próbę pełniejszej analizy (rozdz. IV-V), opartej głównie na materiale źródłowym.

Ze względu na syntetyczny charakter książki ograniczono się tylko do najniezbędniejszych informacji bibliograficznych, zamieszczonych w końcowym rozdziale pt. Stan badań. W tekście głównym natomiast dla niektórych faktów podano w przypisach informacje o nowszych rozprawach czy źródłach, jakie ujawniły się od czasu ukazania się podstawowych prac monograficznych, stanowiących podstawę syntezy. Jedynie przy prezentowaniu „małych wojen” z konieczności podano nieco więcej przypisów źródłoznawczych. Sporządzono ponadto wykaz źródeł i prac analitycznych, których rezultaty były podstawą całościowego przedstawienia konfliktów zbrojnych Polski, a dla niektórych okresów także Litwy z Zakonem.

Książkę wzbogacają ilustracje, mapki i szkice najważniejszych działań wojennych, a także indeks osób.

ROZDZIAŁ IOBRONA POMORZA GDAŃSKIEGO PRZED NAJAZDEM KRZYŻACKIM (1308-1309)

W dziejach Polski średniowiecznej czasów Piastów i Jagiellonów, a częściowo i okresu nowożytnego (1226-1525), poważną rolę odegrał niemiecki zakon rycerski Szpitala Najświętszej Marii Panny. W Polsce zwany był pospolicie Zakonem Krzyżackim (od noszonego na białym płaszczu czarnego krzyża), a Zakonem Niemieckim w innych krajach, ze względu na przeważającą w nim rolę rycerskiego elementu niemieckiego. Zakon ten, twór okresu wypraw krzyżowych i próby wciągnięcia świeckich do służby Kościołowi dla opieki nad pielgrzymami i walki z niewiernymi, powstał w Palestynie; jego zadaniem była walka z muzułmanami i Saracenami. Założono go w Akce w latach 1190-1198, zapewne w nawiązaniu do istniejącego już od pierwszej połowy XII stulecia niemieckiego szpitala w Jerozolimie. Istniał on obok wcześniej powstałych zakonów rycerskich joannitów i templariuszy, a jego cechą wyróżniającą była właśnie przewaga elementu niemieckiego, zwłaszcza wśród rycerzy. Mimo uzyskania uposażenia ziemskiego w Królestwie Jerozolimskim i w strefie śródziemnomorskiej, jego podstawą materialną stać się miały dobra ziemskie i miejskie w Rzeszy Niemieckiej. Od początków XIII stulecia Rzesza stała się bazą rekrutacyjną dla Zakonu, który poza nią ograniczył swój charakter szpitalny na rzecz rycerskiego, specjalizując się w walce mieczem z niewiernymi. Rola kleru w tej korporacji zakonnej była raczej podrzędna.

W walce zbrojnej, realizowanej poza Palestyną, najpierw na terenie Królestwa Węgier przeciw Połowcom, władze Zakonu ujawniły w początkach XIII w. wyraźne dążenia do zyskania pełnej niezależności w nadanych mu ziemiach Siedmiogrodu i przekształcenia ich we władztwo terytorialne, podlegające tylko luźno papiestwu. Władze węgierskie przerwały jednak te dążenia, usuwając siłą Zakon Krzyżacki z Siedmiogrodu (1225 r.).

Druga próba uzyskania władztwa terytorialnego została podjęta nad Bałtykiem, na pogańskich ziemiach bałtyckich Prusów, między dolną Wisłą i dolnym Niemnem, które w początkach XIII w. usiłował, przy poparciu książąt polskich i pod patronatem papiestwa, nawrócić na wiarę chrześcijańską biskup misyjny Chrystian. Ziemie Prus były od dawna przedmiotem ekspansji władców Polski Piastowskiej. Z powodu braku sukcesów w tych dążeniach książę mazowiecki Konrad I wezwał w roku 1226 władze Zakonu Krzyżackiego do przybycia z pomocą zbrojną w dalszej walce z Prusami, ich ujarzmieniu i chrystianizacji za cenę nadania polskiej ziemi chełmińskiej jako uposażenia ziemskiego, bez wyłączania jej z obrębu państwowości polskiej. Zakon, kierowany przez wybitnego polityka i dyplomatę Hermana von Salza, wykorzystał powstałą sytuację i przy pomocy cesarstwa Hohenstaufów potraktował ofertę Konrada jako szansę opanowania Prus dla własnej korporacji duchownej, w charakterze władztwa terytorialnego, przy usunięciu praw biskupa Chrystiana. Jednocześnie przy stosowaniu różnych metod Konrad i jego następcy zostali pozbawieni praw zwierzchnich nad ziemią chełmińską i Prusami (1228-1235). W rezultacie nad podbitymi ziemiami Prus opiekę sprawować miało tylko odległe papiestwo w Rzymie.

Do roku 1283 dokonano, w oparciu o polską ziemię chełmińską, podboju ogniem i mieczem ziem pruskich. Pomocy udzielili krzyżowcy, a także książęta i rycerstwo polskie. Umożliwiło to niepełną zresztą chrystianizację Prusów przy pomocy zakonu dominikanów i kleru świeckiego. Większość Prusów została przy tym potraktowana jako ludność poddana, przywiązana do ziemi i zmuszona do płacenia wysokich świadczeń w naturze. Zakon zbudował sieć zamków, które będąc siedzibami konwentów krzyżackich, kierowanych przez komturów, czuwały nad opanowanymi obszarami Prus. Zdołał przy pomocy zarówno miejscowego rycerstwa i chłopów słowiańskich i pruskich, jak również ściągniętych z Niemiec kolonistów wiejskich i miejskich rozwinąć gospodarczo swoje władztwo terytorialne między dolną Wisłą i Niemnem, zakładając kilkanaście miast na czele z Toruniem, Chełmnem, Elblągiem i Królewcem oraz liczne wsie na czynszowym prawie (chełmińskim). Zwierzchnictwo nad całością ziem pruskich sprawował mistrz krajowy (landmistrz) pruski, rezydujący w Elblągu. Główny zwierzchnik Zakonu – wielki mistrz od schyłku XIII w. przebywał w Wenecji. Państwo krzyżackie w Prusach, owiane nadal nimbem misyjnej walki zbrojnej, stało się odtąd liczącym się zjawiskiem na południowym brzegu Bałtyku. Cieszyło się ono nadal poparciem papiestwa i czynników świeckich, zwłaszcza zaś rycerstwa feudalnego z Zachodniej Europy, które chętnie brało udział w realizowanej przez Zakon akcji zbrojnej, skierowanej obecnie przeciw pogańskiej Litwie.

W roku 1237 do Zakonu NMP przyłączył się niemiecki Zakon Kawalerów Mieczowych, który uprzednio już podbił znaczną część Inflant (Łotwy i Estonii). Działalność Zakonu Krzyżackiego poszerzyła się więc na obszary i ludy nad dolną Dźwiną, chociaż dzielić się musiał władzą z tamtejszymi biskupstwami i arcybiskupstwem ryskim. Na czele tej gałęzi inflanckiej Zakonu Krzyżackiego (często mylnie zwanej nadal Zakonem Kawalerów Mieczowych w literaturze i publicystyce) stał mistrz krajowy (landmistrz) inflancki, podlegający wielkiemu mistrzowi.

Znaczenie wyrośnięcia silnego tworu politycznego i gospodarczego między dolną Wisłą i Niemnem, a oddziałującego na obszary Inflant, nie było w pełni rozumiane w rozbitych politycznie księstwach polskich, których władze uznawały rycerski Zakon pod wezwaniem Panny Marii za pobożną fundację mazowiecką, a braci zakonnych za „przyjaciół Królestwa Polskiego”1.

1. ZAKUSY ZAKONU KRZYŻACKIEGO WOBEC POMORZA GDAŃSKIEGO PRZED 1308 R.

Zakon Krzyżacki po ujarzmieniu Prus dążył, jak już wspomniano, do narzucenia siłą chrześcijaństwa pogańskiej Litwie. Jako główne zadanie wysuwano opanowanie najpierw Żmudzi, aby zyskać lądowe połączenie pruskiej gałęzi Zakonu z inflancką. Jednak już od połowy XIII stulecia zaczęły się ujawniać zakusy pruskiej gałęzi Zakonu do opanowania chrześcijańskiego Pomorza Gdańskiego z ujściem Wisły. Do tego też celu zmierzała agresywna Brandenburgia.

Pomorze Gdańskie było wówczas – jak pozostałe ziemie Polski Piastowskiej – w fazie rozbicia dzielnicowego, co zaznaczyło się objęciem władzy przez lokalnych władców słowiańskich. Nie oznaczało to jednak utraty świadomości o trwałej łączności ziem pomorskich z innymi księstwami polskimi, zwłaszcza z Wielkopolską i Kujawami, umacniane więzami rodzinnymi, głównie w grupie rycerstwa, jak i kościelnymi. Ziemie Pomorza Gdańskiego związane były nadal z polską diecezją włocławską (tworząc tzw. archidiakonat pomorski z Gdańskiem), a ich część – z archidiecezją gnieźnieńską. Płaciły też one, jak i inne księstwa polskie, opłatę dla kurii rzymskiej, tzw. świętopietrze.

Mimo napływu osadników niemieckich do rozwijających się miast, na czele z Gdańskiem i Tczewem, znakomita większość rycerstwa i chłopów pomorskich była nadal słowiańska (polska, a przeważnie kaszubska), znających mowę i obyczaje polskie, podobnie jak książęta pomorscy. Znaczny wpływ wywarło zbliżenie się ich oraz rycerstwa w drugiej połowie XIII w. do władców i rycerzy wielkopolskich. Doprowadziło ono w 1282 r. do zawarcia układu w Kępnie między księciem wielkopolskim Przemysławem II i księciem gdańsko-sławieńskim Mściwojem II o wzajemnym dziedziczeniu ich ziem w wypadku zgonu któregoś z nich.

Układ ten miał stanowić osłonę Pomorza Gdańskiego przed zakusami zarówno Brandenburgu jak i Zakonu Krzyżackiego, któremu udało się jeszcze w 1283 r. przejąć drogą nadań i przetargów punkt oparcia nad środkowym biegiem Wisły – ziemię gniewską z tamtejszym grodem. Oznaczało to początek realizacji planu opanowania całego Pomorza Gdańskiego, będącego pomostem dla rycerzy krzyżackich czy krzyżowców przybywających z Rzeszy bądź tam wracających. Głównym jednak powodem zaborczych dążeń Zakonu była chęć zawładnięcia obszarami nad dolną Wisłą wraz z rozrastającymi się ośrodkami miejskimi i handlowymi – Gdańskiem i Tczewem, będącymi zarazem – łącznie ze Świeciem – ważnymi grodami panującego.

Od 1295 r. na Pomorzu Gdańskim w myśl układu kępińskiego władzę objął książę wielkopolski Przemysław II. Po jego rychłej koronacji na króla polskiego Wielkopolska i Pomorze Gdańskie stały się podstawą odnowienia całego Królestwa Polskiego. Zamordowanie Przemysława z inspiracji Brandenburgii (1296 r.) nie dało jednak jej władzy nad Pomorzem Gdańskim, którą przejęli najpierw piastowscy książęta kujawscy na czele z Władysławem Łokietkiem, jednoczycielem ziem polskich. Łokietek władzę swą oparł na rycerstwie, szczególnie na wpływowym rodzie pomorskich Święców.

Po wygnaniu Łokietka w roku 1300 zarówno Małopolskę jak i Wielkopolskę, Kujawy i Pomorze Gdańskie opanował Wacław II czeski z rodu Przemyślidów, jako król Polski. Gdy w 1301 r. książę rugijski Sambor z ramienia swego ojca Wisława II podjął próbę opanowania Pomorza Gdańskiego, król Wacław II wezwał na pomoc mistrza krajowego pruskiego Helwiga von Goldbacha, którego wojska obsadziły Gdańsk. Goldbach ujawnił wtedy wyraźny zamiar utrwalenia władzy Zakonu nad ujściem Wisły, jednak w następnym roku (po odejściu wojsk Sambora) musiał ustąpić pod naciskiem rycerstwa pomorskiego, w tym także Święców. Zakon otrzymał jednak od Wacława II rozległe nadania ziemskie w środkowej strefie Pomorza Gdańskiego, sąsiadujące z Gniewem. Umacniało to wydatnie pozycję Zakonu na Pomorzu Gdańskim, którego opanowanie stawało się już tylko kwestią czasu i dogodnych warunków zewnętrznych.

Ród Święców zyskał także nagrodę od Wacława II, zwłaszcza w postaci okręgu Nowego nad Wisłą. Przedstawiciel tego rodu Piotr był od 1305 r. starostą (tj. namiestnikiem) czeskim na Pomorzu Gdańskim aż do zgonu kolejnego władcy – króla Wacława III (1306 rok).

Już wcześniej powrócił z wygnania Łokietek, przywracając swoje panowanie w Małopolsce, a po zgonie Wacława III także na Kujawach i na Pomorzu Gdańskim (listopad 1306 r.); jedynie zachodnią jego część (ziemię sławieńską i słupską) opanowali margrabiowie brandenburscy. Łokietek pozbawił jednak Piotra Święcę z Nowego urzędu starosty, a namiestnikami wyznaczył swoich bratanków – książąt kujawskich: Przemysła (dla Świecia) i Kazimierza (dla Tczewa i Gdańska); w samym Gdańsku główną rolę odgrywał obecny tam stale sędzia pomorski Bogusza (zapewne z Wielkopolski). Piotr z Nowego, zagrożony degradacją swego rodu i pozycji społecznej, zawarł wraz z innymi rodowcami w połowie 1307 r. w Lindów (Lędowo?) układ z margrabiami brandenburskimi. Przyjął od nich jako lenno część ziemi sławieńskiej i słupskiej, a także Tucholę i Nowe, położone na Pomorzu Gdańskim. Oznaczało to wyraźną zdradę wobec Łokietka, uznanego wszak władcą tej ziemi przez ogół rycerstwa i miast pomorskich i otwierało drogę do ataku brandenburskiego na dolną Wisłę. Dlatego na rozkaz Łokietka uwięziono na Kujawach Piotra z Nowego; inni członkowie rodu Święców zbiegli na obszary Brandenburczyków, którzy już latem 1308 r. podjęli uderzenie na północną część Pomorza Gdańskiego. Stworzyć to miało możliwość ponownego włączenia się Zakonu Krzyżackiego w sprawę Pomorza i jego podbój.

2. PODBÓJ PÓŁNOCNEJ CZĘŚCI POMORZA GDAŃSKIEGO W 1308 R.

Nie ulega wątpliwości, że margrabiowie brandenburscy Otton IV ze Strzałą i Waldemar z rodu Askańczyków zgromadzili w połowie sierpnia 1308 r. oddziały zbrojne, składające się z rycerstwa i wyższego kleru z Marchii i rodu Święców. Poprzez ziemię sławieńską dotarli z nimi do zachodniej strefy Pomorza Gdańskiego (do rejonu Kartuz). Stamtąd po 23 sierpnia wysłali swoje oddziały pod Gdańsk, sami zaś zawrócili do Brandenburgii.

Wojska ich niewątpliwie do końca sierpnia dotarły pod Gdańsk, którego mieszczanie, niemieckiego pochodzenia w warstwie rządzącej, pomogli im opanować miasto, a następnie – wraz z rycerskimi zwolennikami rodu Święców – udzielili Brandenburczykom pomocy przy oblężeniu grodu gdańskiego, którego broniła załoga polska na czele z sędzią pomorskim Boguszą.

Badacze polscy, a także częściowo niemieccy, różnią się w poglądach na topografię Gdańska z roku 1308. Pewne jest, że książęcy gród portowy znajdował się na sztucznie uformowanej wyspie na lewym brzegu Motławy (w rejonie dzisiejszych ulic: Czopowa i Na Dylach). Natomiast położenie książęcego miasta, które w latach 1261-1263 otrzymało prawo lubeckie, przyjmowane jest alternatywnie: na miejscu podgrodzia rzemieślniczo-portowego z kościołem parafialnym Św. Katarzyny i dominikańskim Św. Mikołaja (po 1309 r. – obszar tzw. Starego Miasta), albo w rejonie Długiego Targu, części ulicy Długiej i kościoła NMP (od 1343 r. – zasadnicza część tzw. Głównego Miasta)2.

Większość badaczy skłania się do poglądu o położeniu miasta lokacyjnego przed 1308 r. na obszarze Głównego Miasta (chociaż sprawę komplikuje brak pewnych danych o kościele parafialnym NMP przed 1343 r.; spór mogą w pełni przesądzić dopiero dalsze badania archeologiczne na obszarze Głównego Miasta). Można więc hipotetycznie przyjąć, iż wojska brandenburskie opanowały ufortyfikowane miasto w rejonie późniejszego Głównego Miasta, skąd na pewno podjęły oblężenie grodu książęcego nad Motławą. Gród ten składał się co najmniej z dwóch części. Jedna z nich była siedzibą władcy (tj. księcia lub jego reprezentanta) z okazałą wieżą, druga zaś tworzyła dzielnicę rybacko-rzemieślniczą (na osi dzisiejszej ul. Dylinki); przylegał do niej cmentarz grodowy z kościołem (parafialnym). Całość grodu była otoczona na skraju wyspy wałami drewniano-ziemnymi, wzmocnionymi warstwami kamieni i głazów.

Zdobycie grodu nastręczać więc musiało sporo trudności oddziałom brandenburskim. Oblężeni znaleźli się jednak w trudnej sytuacji, o czym sędzia Bogusza wraz z pozostałymi trzema dowódcami spośród rycerstwa pomorskiego zdecydował się spiesznie zaalarmować Władysława Łokietka przebywającego w Małopolsce. Wysłannicy Boguszy dotarli do księcia w Sandomierzu, prosząc o pomoc, aby ocalić Gdańsk. Zapewne też zaproponowali zwrócenie się do Krzyżaków o szybkie dosłanie odsieczy (ze względu na dłuższy czas, jaki potrzebowałoby rycerstwo małopolskie by dotrzeć pod Gdańsk), miało to więc oznaczać powtórzenie sposobu z 1301 r. Łokietek, zaabsorbowany wówczas walką z opozycją wewnętrzną w Małopolsce (a może zamierzając włączyć się także do sprawy Rusi Halickiej), najwyraźniej nie docenił złożoności sytuacji przy ujściu Wisły. Zgodził się bowiem, aby Bogusza zwrócił się do Zakonu Krzyżackiego o dosłanie pomocy dla grodu gdańskiego.

Polecenie to zostało wykonane i na przełomie września-października 1308 r. zbrojne oddziały Zakonu pod dowództwem komtura krajowego ziemi chełmińskiej Guntera von Schwarzburga przybyły do grodu gdańskiego. Niewątpliwie kierownicze koła Zakonu w Elblągu (gdzie rezydował pozbawiony skrupułów politycznych mistrz krajowy pruski Henryk von Plötzkau) zdały sobie sprawę z szansy usadowienia się już na trwałe przy ujściu Wisły. Oddziały krzyżackie po przybyciu otrzymały od razu „połowę” grodu gdańskiego (lokalizacja tej połowy nie jest znana) i przyczyniły się do odstąpienia wojsk brandenburskich i mieszczańskich od oblężenia. Z Elbląga potem dosłano dalsze posiłki Zakonu wraz z samym mistrzem krajowym pruskim Henrykiem von Plötzkau na czele. Przejął on dowództwo nad całością sił krzyżackich i doprowadził w ciągu października 1308 r. do konfliktów z załogą polską Boguszy. W końcu wymusił opuszczenie przez nią połowy grodu gdańskiego i przeniesienie się do miasta.

Była to zapowiedź dalszej, groźnej dla Polski działalności zbrojnej Zakonu, która rychło ujawniła się w całej pełni w ataku na miasto Gdańsk, podjętym najpewniej 13 listopada 1308 r. Po opanowaniu przez zaskoczenie miasta (w rejonie Długiego Targu) wojska krzyżackie zastosowały krwawe represje, określone zgodnie przez współczesnych mianem „rzezi gdańskiej”. Ofiarą przemocy padli w pierwszym rzędzie rycerze pomorscy – uprzednio obrońcy grodu, a także stronnicy Święców, oraz grupa mieszczan wraz z członkami ich rodzin. Liczba ofiar nie jest bliżej znana, nowsze badania przyjmują zamordowanie do 100 rycerzy polskich3. Miało to najwidoczniej złamać wszelkie próby oporu wobec władzy Zakonu przy ujściu Wisły (pod wpływem tych represji sędzia Bogusza uznał jego zwierzchnictwo, zachowując swój urząd). Zarazem władze krzyżackie zarządziły znaczne zniszczenie miasta, które zostało opuszczone przez część mieszczan. Miało to pozbawić Gdańsk dotychczasowego znaczenia gospodarczego i zachować górującą pozycję Elbląga (powiodło się to tylko na kilkanaście lat); Gdańsk z grodem miał zachować tylko funkcję administracyjną jako siedziba komtura.

Zaniepokojony wieściami o ujarzmieniu Gdańska książę kujawski Kazimierz – namiestnik Łokietka, rezydujący w Tczewie, wysłał do Henryka von Plötzkau poselstwo o zaprzestanie dalszych działań zbrojnych. Spotkało się ono z cyniczną odprawą, iż wprawdzie Plötzkau chętnie widział uprzednio rządy książąt kujawskich na Pomorzu, obecnie jednak woli sam je objąć. Oddziały Zakonu podjęły potem marsz na Tczew, skąd książę Kazimierz wraz z załogą wycofał się na Kujawy; Tczew – gród i miasto – zajęto bez walki lub najwyżej po krótkim oporze. Krzyżacy spalili zaraz gród tczewski, a miasto – także konkurent handlowy Elbląga – częściowo zniszczyli. Jeszcze do końca 1308 r. wojska Zakonu opanowały trzeci ośrodek nadwiślański – Nowe. W ten sposób północna i środkowa część Pomorza Gdańskiego z ich najważniejszymi ośrodkami nadwiślańskimi została podbita przez oddziały krzyżackie i poddana represjom okupacyjnej władzy.

3. PODBÓJ POŁUDNIOWEJ CZĘŚCI POMORZA GDAŃSKIEGO W 1309 R.

W czasie zimowo-wiosennej przerwy w działaniach wojennych doszło w końcu kwietnia 1309 r. do spotkania Łokietka i przedstawicieli Zakonu, na czele z komturami krajowymi von Plötzkau i von Schwarzburg we wsi Grabie na Kujawach. Na wezwanie księcia do opuszczenia zagarniętego bezprawnie Pomorza strona krzyżacka zażądała wypłacenia najpierw tak wysokiego odszkodowania za koszty odsieczy dla Gdańska, iż Łokietek nie byłby w stanie zebrać tylu pieniędzy.

Oznaczało to zerwanie rozmów i dalszą akcję zbrojną Krzyżaków. Dla „uzasadnienia” swojej akcji Zakon wykupił jakoby lepsze prawa do Pomorza od margrabiów brandenburskich za niską, symboliczną kwotę 10 tysięcy grzywien brandenburskich; margrabiowie chętnie wzięli tę kwotę za to, czego nie posiadali. Jednak już przed sfinalizowaniem tego układu (z 13 września 1309 r. w Myśliborzu) Zakon podjął działania wojenne, które zmierzały do zdobycia Świecia – ostatniego punktu oporu polskiego nad dolną Wisłą. Został on oblężony zapewne na przełomie lipca i sierpnia 1309 r. przez oddziały krzyżackie, ponownie pod dowództwem komtura krajowego Henryka von Plötzkau.

Po zerwaniu rozmów z Zakonem strona polska podjęła jednak kroki zabezpieczające gród w Świeciu. Znajdował się on (od 1245 r.) na cyplu półwyspu, położonego u zbiegu wód Wisły i Wdy. Od strony wschodniej chroniony był rowem wypełnionym wodami obu tych rzek; osada handlowo-rzemieślnicza, pełniąca rolę miasta, leżała wówczas jeszcze na lewym brzegu Wisły4. Walory obronne grodu świeckiego zostały wzmocnione silną załogą, którą Łokietek ulokował tam przed latem 1309 r. Były to oddziały zarówno rycerstwa pomorskiego, jak i dosłanego z Kujaw i z ziemi łęczyckiej. Ich dowódcą został Kujawianin Bogumił z Pakości z rodu Leszczyców, który objął też funkcję kasztelana świeckiego. Liczebność sił polskich w grodzie świeckim nie jest znana, ale nie ulega wątpliwości, iż mogły one stawiać poważny opór oblegającym oddziałom Henryka von Plötzkau. Krzyżacy mieli wprawdzie sprzęt oblężniczy (tj. machiny), jednak bez wątpienia naturalne warunki obronne Świecia nie pozwoliły na jego pełne zastosowanie. Oblężenie przeciągało się przez dwa miesiące. Oddziały krzyżackie, zwłaszcza pod dowództwem komtura gniewskiego Zygfryda, próbowały metodą gróźb skłonić załogę polską do kapitulacji. Dla postrachu nakazał on wieszać schwytanych w okolicy chłopów pomorskich na szubienicach wzniesionych przed grodem świeckim.

Przedstawiciele strony polskiej podejmowali próby rokowań z oblegającymi, jednak rozmowy inicjowane przez księcia kujawskiego Przemyśla – z powołaniem się na wcześniejsze zapewnienia Zakonu, iż nie będzie on stawiać trudności jego rządom namiestniczym na Pomorzu – zakończyły się bezowocnie. Z Wielkopolski (nie podlegającej jeszcze wówczas Łokietkowi) walkę z oddziałami Zakonu próbował podjąć rycerz Piotr Drogosławicz, jednak bez sukcesu. Natomiast pod wpływem Łokietka pomoc zbrojną dosłał książę płocki Bolesław II; także z ziemi sieradzkiej i sandomierskiej na wezwanie księcia krakowskiego zostały skierowane pod Świecie oddziały zbrojne. Tylko część ich dotarła pod ten gród i podjęła walkę z oddziałami krzyżackimi. Jednak walki w obronie Świecia przybrały wyraźnie charakter ogólnopolski.

Załoga polska w Świeciu w końcu września 1309 r. zmuszona została do kapitulacji (być może z powodu braku żywności i nadziei na skuteczną odsiecz), z prawem swobodnego odejścia. Wojska krzyżackie zajęły ostatni punkt oporu polskiego nad dolną Wisłą. Pomorze Gdańskie w całości (jedynie bez ziem sławieńskiej i słupskiej, na których czasowo utrzymali się Brandenburczycy) stało się w ciągu około 12 miesięcy ofiarą podboju Zakonu. O jego sukcesie zdecydowała posiadana przewaga wojskowa nad siłami części Polski dzielnicowej. Zakonowi pomogła też metoda zaskoczenia, zwłaszcza w pierwszej fazie walki o Gdańsk, Tczew i Nowe i wręcz brutalne metody walki. W drugiej jej fazie w 1309 r. opór stawiany przez oddziały polskie, reprezentujące już znaczniejszą część ziem Polski dzielnicowej, zdołał tylko odwlec upadek Świecia. W wyniku krzyżackiego podboju jednocząca się Polska Piastowska pozbawiona została zwierzchnictwa nad dolną Wisłą, nad całym Pomorzem Gdańskim – na blisko półtora wieku.

Bezpośrednim następstwem opanowania Pomorza Gdańskiego przez Zakon było przeniesienie się wielkiego mistrza Zygfryda von Feuchtwangena z Wenecji do Malborka (koniec września 1309 r.). Oznaczało to, iż centralne władze zakonne za swój główny teren działania uważają już nie strefę śródziemnomorską, a bałtycką – z ujściem Wisły na czele.

1 M. Biskup, G. Labuda, Dzieje Zakonu Krzyżackiego w Prusach. Gospodarka – Społeczeństwo – Państwo – Ideologia, Gdańsk 1986, s. 96 i n.

2 A. Zbierski, [w:] Historia Gdańska, t. 1, pod red. E. Cieślaka, Gdańsk 1985, mapka: „Rozwój przestrzenny Gdańska w IX-XV w. na tle współczesnych dzielnic miasta”.

3 K. Jasiński, Zajęcie Pomorza Gdańskiego przez Krzyżaków w 1308-1309 roku, „Zapiski Historyczne”, t. 31, 1966, s. 27-33; B. Śliwiński, Dowódcy grodu gdańskiego w 1308 roku. Z badań nad orientacjami politycznymi rycerstwa pomorskiego, „Zapiski Historyczne”, t. 53, z. 1-2, 1988, s. 7-22.

4Dzieje Świecia nad Wisłą i jego regionu, t. 1, pod red. K. Jasińskiego, Warszawa-Poznań-Toruń 1979, s. 140-141; t. 2, 1980, s. 102.

ROZDZIAŁ II„WIELKA WOJNA” KRÓLESTWA POLSKIEGO Z ZAKONEM KRZYŻACKIM W CZASACH WŁADYSŁAWA ŁOKIETKA (1327-1332)

Zabór Pomorza Gdańskiego przez Zakon był silnym ciosem dla jednoczącego się państwa polskiego. Pomorze zawsze było jednym z głównych członów składowych państwa polskiego, a zarazem, w miarę kształtowania się wspólnoty ekonomicznej poszczególnych dzielnic, zaczynało w nim pełnić ważną rolę, czego wyrazem był rosnący od XIII stulecia eksport towarów rolniczo-leśnych arterią wiślaną do Gdańska. Zabór ten był aneksją związanego silnie ze społecznością polską terytorium, podległego kościelnej władzy polskich biskupstw. Społeczeństwo pomorskie złączone było bowiem nadal mocną więzią z przedstawicielami ludności zwłaszcza Wielkopolski i Kujaw. Obie te dzielnice, połączone silniejszymi interesami materialnymi i stosunkami rodzinnymi z Pomorzem, najsilniej odczuły też jego zabór. Tak więc sprawa pomorska stała się ważnym czynnikiem zespalającym społeczeństwo polskie wokół Władysława Łokietka, koronowanego w 1320 r. na króla Polski, dążącego przez cały okres swego panowania (do 1333 r.) do odzyskania utraconej dzielnicy.

Walka ta toczona była także na polu dyplomatycznym. Próby odzyskania Pomorza w drodze rokowań czy przy pomocy kurii papieskiej okazały się bezowocne. Proces wytoczony Krzyżakom przed sądem papieskim w Inowrocławiu i w Brześciu Kujawskim w latach 1320-1321 wydał wprawdzie wyrok skazujący Zakon na oddanie Pomorza Polsce i zapłatę znacznego odszkodowania. Nie został on jednak przyjęty przez Zakon, który uzyskał jego zawieszenie w kurii papieskiej w Awinionie; ta ostatnia traktowała zresztą sprawę pomorską jedynie jako środek presji na Łokietka w realizacji własnych celów politycznych. Jednakże proces inowrocławski, zwłaszcza zeznania 25 świadków, pochodzących przeważnie z Kujaw, Wielkopolski i samego Pomorza Gdańskiego, podkreślił słowiańskość tej dzielnicy i dawną jej przynależność do Królestwa Polskiego. Przyczynił się on do umocnienia ideologii zjednoczeniowej oraz wzrostu świadomości narodowościowej społeczeństwa polskiego i skupienia go w nieuniknionej już walce zbrojnej wokół króla Władysława Łokietka.

Walka ta, trwająca w latach 1327-1332, pierwsza „Wielka Wojna” Polski z Zakonem, rozegrała się w znacznej mierze na terenach sąsiadujących z Pomorzem Gdańskim i ziemią chełmińską, przede wszystkim więc na Kujawach i na ziemi dobrzyńskiej oraz na obszarze północnej Wielkopolski (tzw. Krajnie).

Dzielnica kujawska należała przy tym do tych części państwa polskiego, które znaleźć się mogły w zasięgu najbliższej ekspansji niemieckiego Zakonu. Ta ostatnia ułatwiona była nie tylko nadgranicznym położeniem i sąsiedztwem przez linię Wisły, lecz także posiadaniem przez Krzyżaków dogodnej enklawy na samych Kujawach przy Wiśle wokół Nieszawy, położonej wówczas około  4 km poniżej Torunia i tworzącej osobne komturstwo nieszawskie. Żyzne Kujawy, eksportujące już w XIII stuleciu zboże oraz surowce rzemieślnicze do miast Pomorza i ziemi chełmińskiej, stanowić mogły pożądany nabytek terytorialny dla Krzyżaków. Sytuacja ułatwiona była dwoma momentami: przenikaniem elementu niemieckiego do miast i wsi kujawskich właśnie z terenów państwa krzyżackiego oraz wyraźną słabością polityczną książąt kujawskich i dobrzyńskich w drugiej połowie XIII – początkach XIV stulecia.

Jednakże słabość ta – wykazana także w czasie podboju Pomorza Gdańskiego przez Zakon – ułatwiała mu pierwsze zdobycze na ziemiach podlegających ich władzy. Jako pierwsza padła ofiarą ziemia michałowska, położona na lewym brzegu Drwęcy (stanowiąca więc część ziemi dobrzyńskiej), która początkowo zastawiona w 1303 r. przez księcia inowrocławskiego Leszka Krzyżakom została ostatecznie sprzedana w 1317 r. Dopiero ostry spór z odrodzonym Królestwem Polskim o Pomorze Gdańskie spowodował przejście książąt kujawskich do obozu ich królewskiego stryja – Władysława Łokietka, który też dopiero wtedy uznał Zakon za najpoważniejszego wroga Królestwa Polskiego i podjął wieloletnią walkę1.

Akcentując silniej rolę Kujaw i ziemi dobrzyńskiej w planach Zakonu, podkreślić należy, że aneksja ich stanowić mogła tylko jeden z etapów rozwijającej się zaborczej ekspansji krzyżackiej wobec ziem polskich. Ekspansja ta nie stanowiła przy tym tylko zagrożenia dla poszczególnych dzielnic Polski. Zakon sprzymierzał się bowiem z innymi sąsiadami polskiego państwa, zmierzając w sojuszu z nimi do celu znacznie poważniejszego: osłabienia i ponownego rozbicia politycznego Polski. Jest to widoczne właśnie w wojnie z lat 1327-1332, w której sojusznikiem Zakonu był zniemczony król czeski Jan Luksemburski, realizujący własne, agresywne cele polityczne zarówno w samych Czechach, jak i w Polsce, którą zamierzał poddać w całości lub choćby częściowo swojej władzy. Dlatego walka zbrojna Łokietka z Zakonem i jego sprzymierzeńcami miała być nie tylko walką o odzyskanie utraconego Pomorza Gdańskiego czy obroną dalszych, północnych terytoriów, zwłaszcza Kujaw i ziemi dobrzyńskiej, lecz również – czy przede wszystkim – walką o samo istnienie jednoczonego z takim trudem Królestwa Polskiego.

1. SIŁY ZBROJNE STRON WALCZĄCYCH I ICH TAKTYKA

Podstawową siłę zbrojną Polski Piastowskiej w początkach XIV w., jeszcze w fazie rozbicia dzielnicowego, stanowiło rycerstwo, zobowiązane wobec panującego do konnej służby na własny koszt, z tytułu posiadania ziemi na prawie rycerskim. Rycerze odbywali tę służbę z własnym uzbrojeniem i z uzbrojonym przez siebie pocztem, różnej liczebności. Obok nich, do służby zbrojnej pociągano także sołtysów wiejskich i miejskich wójtów, posiadaczy dziedzicznych dóbr ziemskich. Chłopi powoływani byli pod broń w zależności od charakteru wojny, zwłaszcza zaś w związku z tzw. obroną ziemi. W wypadku zagrożenia danego księstwa, chłopów z jego obszaru powoływano z własnym uzbrojeniem do służby pieszej. Ale i w pocztach rycerskich czy sołtysich znaczny był udział ludności chłopskiej. Także mieszczan pociągano do służby wojskowej, choć tylko w obronie ziemi i to do służby pieszej, przede wszystkim do obrony miast, na własny koszt. Dostarczali też oni wozów i koni na wyprawy wojenne. Miast broniły także stałe załogi panującego (książęce), rezydujące w warownych grodach.

Naczelne dowództwo nad armią sprawował panujący, którego mógł zastępować wojewoda. Załogami grodów kasztelańskich dowodzili kasztelanowie. Rycerstwo polskie było uzbrojone w broń zaczepną i ochronną. Główną rolę odgrywała broń sieczna z mieczem (długości 110-130 cm z rękojeścią) na czele. W walce wręcz posługiwano się także sztyletem. Używana była również przez rycerstwo broń drzewcowa, zwłaszcza włócznia, która zresztą przekształciła się już w kopię rycerską, dochodzącą do 2 metrów długości, wraz z kończącym ją żelaznym grotem. Włóczni zaś używała nadal piechota. Stosowana też była przez nią broń obuchowa, zwłaszcza topór bojowy i siekiery. Wśród broni miotającej główną rolę odgrywały łuk i kusza, choć ta ostatnia jeszcze bez mechanizmu napinającego. Zaczynała ona odgrywać główną rolę dzięki większej sile przebicia jej bełtów i większej celności.

Na uzbrojenie ochronne rycerza składała się drewniana, trójkątna lub migdałowata tarcza z okuciami i hełm metalowy, zamknięty lub otwarty, a także pancerze. Występowały one jako kolczuga lub skórzany kaftan z naszywanymi metalowymi kółkami czy blaszkami. Kolczuga była sporządzana z lutowanych kółek metalowych i okrywała na kształt kombinezonu całe ciało, chroniąc je przed ciosami wszelkiej broni. Niekiedy zamiast kolczugi używano naszywany metalem skórzany kaftan.

Wojska polskie posługiwały się także sprzętem oblężniczym, który stanowiły tarany, wieże ruchome i drabiny oraz ciężkie, drewniane machiny miotające, używane tak do obrony, jak zdobywania umocnionych ośrodków. Machiny te wyrzucały kamienie lub kule kamienne. Jednak w armii Łokietka nie były one jeszcze często stosowane, być może ze względu na trudności z ich transportem.

W wypadku podjęcia działań wojennych przeciwko Polsce główny atak wojsk Zakonu siłą rzeczy musiał pójść najpierw na sąsiednie, nadgraniczne regiony Królestwa Polskiego: Kujawy i ziemię dobrzyńską, podzielone jeszcze między kilku książąt Piastowiczów, uznających formalnie zwierzchnictwo swego królewskiego stryja – Łokietka. Kujaw broniło kilku umocnionych grodów (częściowo drewnianych czy ceglano-kamiennych) na czele z Inowrocławiem i Brześciem – stolicami książęcymi, dalej z Bydgoszczą i Wyszogrodem obok Kowala, Kruszwicy, Radziejowa i Przedecza, a także grodów biskupstwa włocławskiego – Włocławka i Raciążka. W ziemi dobrzyńskiej główną rolę odgrywał stołeczny gród w Dobrzyniu nad Wisłą. W sąsiedniej ziemi płockiej, należącej do piastowskiej linii mazowieckiej, doniosłe znaczenie odgrywał Płock, czuwający nad przeprawą nad Wisłą. Natomiast w północnej Wielkopolsce (na tzw. Krajnie) najważniejszy był gród w Nakle nad Notecią, a w środkowej – grody nad brzegami środkowej Warty – z Poznaniem, Pyzdrami i Kołem obok Kalisza, położonego na prawym brzegu Prosny. We wschodniej Wielkopolsce, tj. ziemi sieradzko-łęczyckiej główna rola przypadała grodom w Sieradzu, Łęczycy i Uniejowie (należącym do arcybiskupstwa gnieźnieńskiego). Przy grodach tych znajdowały się przeważnie miasta, lokowane zazwyczaj na prawie magdeburskim. Były one już otaczane ceglanymi murami, co wzmocniło obronność grodów królewskich czy książęcych lub biskupich na Kujawach i w Wielkopolsce, ale jednocześnie mogło niekiedy zagrozić ich bezpieczeństwu, w wypadku przejścia mieszczan na stronę napastnika. Skład etniczny mieszczan kujawskich i wielkopolskich był złożony, co niekiedy mogło ułatwiać nawiązywanie kontaktów ich niemieckiej grupy (zajmującej eksponowane stanowiska w radach miejskich) z krzyżackim, niemieckim agresorem. Ale znaczny wpływ mógł wywierać strach przed atakiem, zrabowaniem i spaleniem miasta przez agresora.

Natomiast organizacja sił zbrojnych Zakonu Krzyżackiego odbiegała znacznie od polskich. Podstawę ich stanowiła konnica złożona najpierw ze stałych oddziałów zbrojnych, ściąganych z zamków z poszczególnych komturstw. W czasie wypraw były one wspierane początkowo siłami zachodnioeuropejskich krzyżowców, ale od drugiej połowy XIII w. znaczną pomoc stanowiły oddziały rycerstwa świeckiego osadzonego już w dobrach ziemskich Prus czy ziemi chełmińskiej (pochodzenia niemieckiego czy polskiego), a także oddziały małych rycerzyków pruskich (tzw. wolnych pruskich). Na tych posiadaczach dóbr ziemskich ciążył bowiem obowiązek konnej służby wojskowej. Także chłopi na czele z sołtysami dostarczać musieli kontyngent zbrojnych (w lekkiej zbroi) konnych lub pieszych.

Jazda w wojskach Zakonu była częściowo uzbrojona, tj. w zbroi, z hełmem, tarczą, mieczem i kopią. Niewątpliwie pełne uzbrojenie posiadali rycerze – członkowie Zakonu oraz część świeckiego rycerstwa. Natomiast mniejsi posiadacze dóbr ziemskich i wolni pruscy byli lżej uzbrojeni (we włócznie i sulice). Dowództwo całości sił zbrojnych sprawowali wyżsi urzędnicy Zakonu, od komtura poczynając do wielkiego marszałka, a po roku 1309 także wielkiego mistrza. Bracia zakonni bynajmniej nie stanowili większości sił zbrojnych: w całym państwie zakonnym w Prusach mogło być w początkach XIV wieku może około 300 zakonników – rycerzy w białych płaszczach z czarnym krzyżem. Ale oni to stawali na czele poszczególnych oddziałów i wydawali komendę przy pomocy świeckich chorążych, którzy dawali chorągwią znak do walki.

Krzyżacy liczebnie słabsi od sił zbrojnych Królestwa Polskiego, górowali nad nimi organizacyjnie i dyscypliną wojskową, a także doświadczeniem bojowym. Opierali się przecież na regule (statutach), która była w istocie szczegółowym wojskowym regulaminem, narzucającym karność i surową dyscyplinę. Ułatwiało to zwłaszcza szybką koncentrację sił zbrojnych z odległych zakątków Prus, a także ich przerzucanie do kraju przeciwnika. Krzyżacy potrafili nie tylko organizować budowę ceglanych zamków, lecz także oblężenie i zdobywanie wrogich grodów. Dysponowali też taborami i kuźniami polowymi oraz machinami wojennymi. Operowali też służbą wywiadowczą, która dostarczała informacji zwłaszcza o drogach w kraju przeciwnika. Przede wszystkim zaś dysponowali dużym doświadczeniem bojowym z okresu walk o podbój Prus do 1283 r., a następnie z bojów z pogańską Litwą. Cechowała ich znaczna odporność na trudy i niebezpieczeństwa, a także wytrwałość w czasie wypraw wojennych, pełnych okrucieństwa i chęci rabunków wobec przeciwników. Z takim to groźnym przeciwnikiem zderzyć się miały w 1327 r. wojska Polski Piastowskiej, wychodzącej dopiero z okresu rozbicia dzielnicowego i często nie dorównującej w swej taktyce sprawniejszym wojskom krzyżackim. Wszystkie te czynniki zaważyć miały na przebiegu i wynikach pierwszej kilkuletniej walki zbrojnej Polski z Zakonem.

2. POCZĄTEK DZIAŁAŃ WOJENNYCH; SOJUSZNICY OBU STRON

Obie strony przygotowywały się do wojny już od 1324 r., gdy rozbiły się rokowania Łokietka z Zakonem w Brześciu Kujawskim; władca polski nie przyjął tam propozycji zapłaty pieniężnej, zwrotu kujawskich posiadłości Zakonu (z zamkiem w Nieszawie naprzeciwko Torunia) i dostarczenia posiłków zbrojnych za rezygnację przez Polskę z ziem Pomorza Gdańskiego. Łokietek wysunął zresztą także postulat oddania przez Krzyżaków i ziemi chełmińskiej, jako położonej w obrębie Królestwa Polskiego.

Wobec wyraźnej już groźby wojny Łokietek szukał sprzymierzeńca i znalazł go w pogańskiej jeszcze Litwie, także zagrożonej agresywnością Krzyżaków, zmierzających pod pozorem chrystianizacji do zagarnięcia Żmudzi, rozdzielającej pruskie i inflanckie posiadłości Zakonu (nad dolną Dźwiną). W początkach 1325 r. doszło do zawarcia zaczepno-odpornego przymierza polsko-litewskiego, przy czym zostało ono umocnione małżeństwem syna Łokietka – Kazimierza z Aldoną, córką władcy Litwy, Giedymina. Układ wchodził jednak w życie po roku 1327, tj. po upłynięciu trwającego jeszcze rozejmu Giedymina z Zakonem.

Sprzymierzeńcem Polski był także Karol Robert Andegaweński, władca Królestwa Węgier, zięć Łokietka. Natomiast Zakon znalazł sprzymierzeńców w książętach mazowieckich, niechętnych Litwie i królewskiej godności Łokietka, zwłaszcza zaś w księciu płockim Wacławie. Pod presją władz Zakonu książęta mazowieccy zostali zmuszeni do zawarcia z nim układu obronnego w Brodnicy na początku 1326 r. Wówczas Łokietek zawarł z wielkim mistrzem Wernerem von Orseln rozejm w Łęczycy (luty 1326 r.) na okres około roku. Następnie pod wpływem wezwań papieża Jana XXII i przy pomocy Litwy zorganizował władca polski wyprawę zbrojną do Marchii Brandenburskiej przeciw jej władcom z rodu bawarskich Wittelsbachów, zwalczanych przez papiestwo w Rzeszy Niemieckiej.

Dlatego dopiero w lipcu 1327 r. Łokietek zaatakował ziemie księcia płockiego Wacława, któremu Krzyżacy pośpieszyli z pomocą, wdzierając się na Kujawy. Rezultatem zwycięskiej dla Łokietka potyczki w okolicy Kowala i Brześcia było zawarcie na jeden rok rozejmu we Włocławku. Tak więc pierwsza „Wielka Wojna” Polski z Zakonem rozpoczynała się w określonym kontekście międzynarodowym, co hamowało jej rozwinięcie i spowodowało zawarcie drugiego już rozejmu. Trudno przy tym uznać za udane posunięcie wyprawę Łokietka do Brandenburgii, przy pomocy litewskich, pogańskich jeszcze oddziałów.

Okres rozejmu obie strony wykorzystywały dla lepszego przygotowania sił zbrojnych. Łokietek usunął w tym czasie książąt piastowskich z Kujaw i z ziemi dobrzyńskiej (z wyjątkiem ks. Kazimierza gniewkowskiego), przenosząc ich do dzielnicy sieradzko-łęczyńskiej i przejmując samodzielnie obronę ówczesnych północnych kresów.

Międzynarodowy aspekt konfliktu Polski z Zakonem miał się w pełni ujawnić po upłynięciu rozejmu, gdyż Krzyżacy zyskali silnego sprzymierzeńca w osobie króla czeskiego Jana Luksemburskiego, nadal konkurenta Łokietka do tronu polskiego. Wyprawił się on wraz z wojskami Zakonu na Żmudź w styczniu 1329 r. Wówczas wojska polskie zaatakowały w lutym ziemię chełmińską, jako odwet za najazd na Litwę, będącą nadal sojusznikiem Polski. Reakcja króla Jana i władz zakonnych była szybka. 12 marca 1329 r. w Toruniu władca czeski i wielki mistrz Werner von Orseln zawarli akt przymierza skierowanego przeciw Polsce. Znalazła się więc ona wobec połączonych sił koalicji czesko-krzyżackiej. Poważne skutki tego sojuszu miały się szybko ujawnić.

Połączone siły czesko-krzyżackie wkroczyły bowiem przez graniczną Drwęcę do ziemi dobrzyńskiej, zdobywając ją w drugiej połowie marca 1329 r. z jej głównym grodem – Dobrzyniem. Łokietek stał wówczas ze swoimi wojskami na lewym brzegu Wisły, aby uniemożliwić przejście przez nią sił nieprzyjacielskich. Dlatego wojska czesko-krzyżackie wyprawiły się do księstwa płockiego, gdzie księcia Wacława zmuszono do uznania zwierzchnictwa władcy czeskiego. Próby narzucenia zwierzchnictwa dalszym książętom mazowieckim nie powiodły się.

Rezultatem tych działań była przede wszystkim utrata przez Polskę ziemi dobrzyńskiej – bramy wypadowej dla Zakonu na Kujawy i Mazowsze. Jan Luksemburski – 3 kwietnia 1329 r. w Toruniu – nadał ją w połowie Zakonowi (w następnym roku sprzedał mu drugą połowę). W ten sposób stała się ona przedmiotem dłuższej okupacji przez Krzyżaków, którzy zamierzali ją na trwale wcielić do swego państwa w Prusach.

3. AGRESJA WOJSK KRZYŻACKICH NA KUJAWY (1329-1330)

Po szybkim powrocie Jana Luksemburskiego do Czech władze Zakonu utrwalając swoje panowanie nad ziemią dobrzyńską, gdzie na zamku w Dobrzyniu osadziły swojego komtura, skłaniały się do rozwinięcia dalszej walki zbrojnej z Łokietkiem. Sytuację ułatwiało rozpuszczenie przez króla rycerstwa broniącego Kujaw. Dlatego w końcu kwietnia 1329 r. wojska krzyżackie ze swojej nowej, doskonałej bazy – ziemi dobrzyńskiej – przeprawiły się na lewy brzeg Wisły i zaatakowały bezbronne w gruncie rzeczy Kujawy. Ofiarą ich napaści stały się w pierwszym rzędzie posiadłości biskupa włocławskiego Macieja z Gołańczy, który pozostawał w napiętych stosunkach z Zakonem na tle sporu o pobór dziesięcin na Pomorzu Gdańskim.

Główny atak przez Wisłę oddziały Zakonu skierowały najpierw na Włocławek z katedrą, który spaliły (23 IV 1329 r.). Posunęły się następnie na północ wzdłuż Wisły i zdobyły oraz spaliły zamek biskupi w Raciążku, po czym wróciły do Torunia. Inna grupa wojsk krzyżackich posunęła się na południe Kujaw, gdzie okresowo zdobyła gród w Przedeczu. Protesty biskupa Macieja, wyliczające grabieże i rabunki wojsk zakonnych, oraz żądające restytucji wyrządzonych szkód, pozostały bez echa.

Działania wojenne zostały przerwane na rok wskutek wyczerpania obu stron. Niekorzystne wyniki dotychczasowej kampanii Łokietek starał się naprawić, mobilizując poważniejsze siły zbrojne w połowie 1330 r. i zmierzając do odzyskania ziemi dobrzyńskiej, a nawet – ziemi chełmińskiej w porozumieniu z księciem litewskim Giedyminem. Zdołał też uzyskać posiłki węgierskie. Jednakże Zakon ubiegł władcę polskiego, zajmując już w maju 1330 r. ważny gród w Wyszogrodzie (koło Fordonu) i organizując w początkach lipca ponowną „rejzę” na teren Kujaw. Oddziały krzyżackie uderzyły z Torunia ponownie na zamek biskupa włocławskiego w Raciążku, zdobywając go po ośmiodniowym oblężeniu i niszcząc okoliczne wsie. Następnie wojska zakonne dotarły do Radziejowa, który spalono. W drodze powrotnej zdobyto i zrabowano Nakło, zajmując też gród w Bydgoszczy i urządzając wszędzie krwawą rzeź ludności polskiej.

Większość Kujaw uległa więc zniszczeniu, część ich ludności wymordowano; nie oszczędzono też kościołów i posiadłości, zwłaszcza biskupa i kapituły włocławskiej, zniszczone też zostały niektóre ważne punkty oporu polskiego, jak Włocławek czy Radziejów. Część Kujaw w ogóle stała się przedmiotem okupacji krzyżackiej, jak Włocławek z okolicą i Wyszogród oraz Bydgoszcz. Pod wrażeniem ogromu zniszczeń biskup Maciej z Gołańczy zawarł z Zakonem ugodę (24 sierpnia 1330 r. w Toruniu), która przewidywała wzajemną przyjaźń i rezygnację z wszelkich pretensji, także natury materialnej. Co więcej – biskup przyrzekł, iż z zamku w Raciążku nie będą podejmowane kroki nieprzychylne Zakonowi. Uregulowano także sprawę poboru dziesięcin na Pomorzu Gdańskim. Praktycznie wyłączało to dobra i zamki biskupie na Kujawach z dalszej walki, co nie było korzystne dla Łokietka montującego w lecie siły zbrojne do kontruderzenia na groźnego przeciwnika.

Odwetowa wyprawa podjęta przez Łokietka przy pomocy znacznych sił polskich i posiłków węgierskich i z Rusi Czerwonej miała na celu odzyskanie ziemi dobrzyńskiej, a następnie po spotkaniu z wojskami litewskimi pod Brodnicą – niewątpliwie atak na ziemię chełmińską. Wyprawa ta podjęta we wrześniu 1330 r. zakończyła się jednak najpierw niepowodzeniem wskutek trudności z oblężeniem Dobrzynia i odejścia wojsk Giedymina, gdyż uprzednio nie otrzymał on polskiego wsparcia w ziemi chełmińskiej.

Łokietek, przy pomocy posiłków węgierskich i ruskich skierował wówczas całą kilkunastotysięczną armię spod Dobrzynia na północ. Udało mu się, przy zastosowaniu taktycznego podstępu przejść Drwęcę koło wsi Młyniec pod Toruniem i wkroczyć w końcu września 1330 r. do serca ziemi chełmińskiej. Celem silnego ataku polskiego miała być generalna rozprawa militarna z Zakonem i wymuszenie na nim zwrotu ziem Królestwa. Wielki mistrz Werner von Orseln, który dysponował znacznymi siłami, także z Inflant, niewątpliwie jednak mniej licznymi od polskich, po nieudanej blokadzie linii Drwęcy, ulokował znaczniejsze oddziały na zamkach ziemi chełmińskiej, zwłaszcza w Toruniu i Lipienku czy Golubiu, uchylając się od stoczenia bitwy w otwartym polu. Nie zapobiegło to niszczącemu pochodowi armii Łokietka, która przez około dwa tygodnie pustoszyła wsie ziemi chełmińskiej aż na północ po rzekę Osę, a nawet przekraczając ją w rejonie Gardei. Próby oblężenia i zdobycia zamków w Kowalewie i Lipienku jednak się nie powiodły, niewątpliwie wskutek braku machin oblężniczych, na domiar złego wojskom polskim zaczęło brakować żywności i paszy. Doprowadziło to do podjęcia z inicjatywy Zakonu rokowań o rozejm, rozpoczętych w obozie polskim pod Lipienkiem, dokąd przybył także wielki mistrz Werner von Orseln.

Rozejm, zawarty przez Łokietka z wielkim mistrzem pod zamkiem w Lipienku, zawieszał działania wojenne od 18 października 1330 r. do 8 czerwca 1331 r., zwracając Polsce tylko Bydgoszcz i Wyszogród. Natomiast sprawa ziem polskich zajętych przez Zakon, tj. Pomorza i ziemi dobrzyńskiej, miała zostać rozpatrzona przez sąd rozjemczy, złożony z Jana Luksemburskiego i króla węgierskiego Karola Roberta Andegaweńskiego (była to pierwsza koncepcja międzynarodowego pośrednictwa w sporze Polski z Zakonem).

Rezultat wielkiej, z rozmachem zorganizowanej wyprawy Łokietka z 1330 r., był więc połowiczny. Odzyskał on tylko ośrodki północnokujawskie, ale nie ziemię dobrzyńską. Nie mógł zmusić wielkiego mistrza do stoczenia walnej bitwy w ziemi chełmińskiej, nie zdołał też opanować tamtejszych zamków jako środka przetargowego w sporze z Zakonem o Pomorze Gdańskie, który nadal pozostawał nie rozwiązany2. Mimo sugestii rozjemstwa międzynarodowego czesko-węgierskiego, nadal oręż miał decydować o wyniku wielkiego konfliktu Polski z Zakonem.

4. WIELKIE WYPRAWY WOJSK ZAKONU NA CENTRALNE ZIEMIE POLSKIE W 1331 R.

Do połowy 1331 r. zaszły istotne zmiany w stosunkach międzynarodowych, co rzutowało niepomyślnie na położenie Polski. Po pierwsze rozchwiało się jej przymierze z Litwą Giedymina, do czego zresztą dążył Karol Robert, broniąc wpływów węgierskich w Polsce. Po drugie – Łokietek popadł w zatarg z wojewodą poznańskim Wincentym z Szamotuł z rodu Nałęczów, którego pozbawił godności starosty Wielkopolski i Kujaw, na rzecz swego młodego syna Kazimierza jako namiestnika tych ziem. Skłócony z nim wojewoda Wincenty zawarł w Gorzowie w sierpniu 1331 r. tajny układ z Brandenburgią, zapewniający wzajemną pomoc w wypadku konfliktu obu stron z Łokietkiem. W rzeczywistości chodziło o zabezpieczenie dóbr rodowych Nałęczów przed ewentualnymi represjami władcy polskiego, jednak budziło to podejrzenie co do lojalności czołowego dostojnika wielkopolskiego oraz sąsiedniej Brandenburgii.

Co gorsza – Zakon Krzyżacki kierowany od początków 1331 r. przez nowego wielkiego mistrza Luthera, księcia brunszwickiego, zdołał poprawić swoje położenie międzynarodowe przez uzyskanie poparcia kurii papieskiej (w Awinionie), której zapewnił pobór świętopietrza z ziemi chełmińskiej, za cenę niepodkreślania jej podległości Królestwu Polskiemu. Kuria traciła zatem zainteresowanie dla sprawy Pomorza.

Wielki mistrz przygotowywał się więc do ponownego uderzenia na Polskę po upłynięciu rozejmu, podejmując zbrojenia w Prusach i ściągając zaciężnych z terenu Rzeszy, nie zamierzał przy tym uczestniczyć w ewentualnych rokowaniach pokojowych. Zyskał przy tym znowu sprzymierzeńca w Janie Luksemburskim, który chcąc storpedować ewentualne zbliżenie Polski do projektowanej przez Wittelsbachów ligi antyczeskiej, ponownie zbliżył się do Zakonu. W początkach lipca 1331 r. porozumiał się z wielkim mistrzem co do bezzwłocznego najazdu jego wojsk na Polskę. Uzgodniono także plan wspólnego uderzenia na Wielkopolskę w drugiej połowie września 1331 r., przy czym wojska Zakonu miały zaatakować od strony północnej, tj. Kujaw, a siły luksemburskie od południa. Spotkanie obu armii miało nastąpić około 21 września pod Kaliszem. Rezultatem tej akcji mogła być utrata nie tylko Kujaw, lecz nawet Wielkopolski (do której pretensje rościł Jan Luksemburski jako królewski rywal Łokietka).

Zbrojna wyprawa, podjęta najpierw osobno przez siły Zakonu w drugiej połowie lipca 1331 r. miała na celu zaskoczenie i sterroryzowanie ludności polskiej oraz zniszczenie szerokich połaci kraju, aby osłabić siły władcy polskiego i zmusić go do ustępstw. Dlatego armia zakonna, bez piechoty i taborów, posuwała się bardzo szybko. Dowódcami wyprawy byli dwaj dostojnicy: wielki marszałek Dietrich von Altenburg i komtur krajowy chełmiński Otto von Luterberg. Wyprawa z ziemi chełmińskiej przeszła 22 lipca przez Wisłę na Kujawy koło Wyszogrodu i zajęła Bydgoszcz. Następnie wojska zakonne skierowały się na południe i obległy Inowrocław, który jednak, w porę wzmocniony przez Łokietka siłami rycerstwa wielkopolskiego, zdołał się obronić. Oddziały krzyżackie ruszyły więc dalej na południe Kujaw, przechodząc obok Kruszwicy i Strzelna, paląc i rabując okoliczne wsie. Wkroczyły potem na teren wschodniej Wielkopolski, niszcząc miasteczko Kwieciszewo, własność arcybiskupstwa gnieźnieńskiego. W pewnej odległości za nimi posuwały się oddziały rycerstwa wielkopolskiego, które wyszły z Inowrocławia; obawiały się jednak one uderzyć z powodu swojej niewielkiej liczebności. Umożliwiło to wojskom Zakonu na przejście pasma lasów i jezior, i dotarcie do serca Wielkopolski po środkową Wartę. Poprzez miasteczko Słupcę, własność biskupstwa poznańskiego, dotarły one 27 lipca do miasta i zamku królewskiego Pyzdry nad Wartą, wszędzie niszcząc i rabując okoliczne wsie i kościoły. W Pyzdrach dowódcy krzyżaccy spodziewali się zaskoczyć namiestnika – królewicza Kazimierza, który w porę zdołał opuścić miasto. Jednak i ono padło ofiarą napaści i spalenia przez wojska zakonne, które nie oszczędziły także kościoła i klasztoru franciszkanów.

Dopiero tutaj doszło do pierwszej potyczki wojsk krzyżackich z polskimi, które jak wspomniano, posuwały się od Inowrocławia za najeźdźcami. Zostały one wzmocnione oddziałami rycerstwa wielkopolskiego, gromadzonymi na prawym, a także na lewym brzegu Warty, aby przeciwdziałać dalszemu pochodowi sił krzyżackich na zachód lub południe Wielkopolski. Pod broń powołano chłopów w środkowej Wielkopolsce dla „obrony ziemi”. Część oddziałów polskich, wzmocniona także przybyłymi świeżo oddziałami wojewody poznańskiego Wincentego z Szamotuł, zaatakowała jeszcze 27 lipca oddziały krzyżackie biwakujące w zdobytych Pyzdrach. Wynik walki nie był korzystny dla sił polskich, zapewne słabszych liczebnie od oddziałów krzyżackich. Oddziały polskie poniosły klęskę, część rycerstwa wielkopolskiego poszła do niewoli. Jednak być może obawa przed dalszą koncentracją sił polskich spowodowała, że oddziały zakonne nie przeprawiły się przez Wartę i skierowały w dwóch grupach jej prawym brzegiem na północny zachód do Poznania. Ofiarą ich ataku padło miasteczko Środa (28 lipca). Jedna z grup krzyżackich skierowała się na zachód od Środy w łuku Warty do linii jezior w okolicy Bnina i Zaniemyśla. Tutaj jednak natknęła się na umocnione pozycje polskie obsadzone zarówno przez rycerstwo, jak i chłopów wielkopolskich. Pozycje te znajdowały się na linii jezior, które połączono przekopami, a szczególnie zagrożone miejsca wzmocniono wałami ziemnymi. Stworzono w ten sposób około trzydziestokilometrową linię obrony.

Gdy grupa wojsk krzyżackich zaatakowała tak umocnioną linię obrony, spotkała się z zaciętym oporem oddziałów polskich, które przeszły do kontruderzenia i w znacznej mierze wycięły, siłami także chłopów, oddziały najeźdźców.

Klęska ta spowodowała zmianę kierunku dalszego pochodu krzyżackich wojsk, które rezygnując z marszu na Poznań, skierowały się od razu na północ i paląc po drodze miasteczka Pobiedziska i Klecko dotarły do Gniezna. I to miasto zdobyto i spalono (31 lipca), z wyjątkiem katedry i klasztorów franciszkańskich. Następnie oddziały zakonne poprzez arcybiskupi Żnin, który także spaliły (1 sierpnia), i środkowe Kujawy, powróciły po około 10 dniach na początku sierpnia 1331 r. do Torunia. Zostawiały za sobą zgliszcza wielu wsi, miast i kościołów Kujaw i środkowej Wielkopolski, wielu zabitych ich mieszkańców. Część ich uprowadzono do Prus jako jeńców. Strona polska niewątpliwie była zaskoczona niezwykłą szybkością poruszania się krzyżackiej konnicy, zdołała jednak zorganizować lokalną, terenową obronę, powołując spiesznie oddziały rycerstwa, jak również część chłopów wielkopolskich. Zdołało to ograniczyć dalszy niszczący pochód wojsk krzyżackich i wpłynąć na skrócenie czasu jego trwania.

Wyprawa lipcowa wojsk Zakonu była jedynie zapowiedzią następnej, zaplanowanej, jak wspomniano, wespół z Janem Luksemburskim. Obie armie miały po spotkaniu pod wielkopolskim Kaliszem, około 21 września, podjąć wspólną akcję przeciw Łokietkowi. Konsekwencje tego mogły być niezwykle brzemienne w skutkach dla państwa polskiego. Nie ulega bowiem wątpliwości, że celem Zakonu w wyprawie wrześniowej nie było tylko niszczenie kraju, jak w czasie lipcowej wyprawy, lecz także określone aneksje terytorialne, konkretnie – Kujaw. Dlatego armia krzyżacka była tym razem liczniejsza i o bardziej złożonym charakterze. Na czele jej stali ponownie: wielki marszałek Dietrich von Altenburg i komtur krajowy chełmiński Otto von Luterberg, przy czym ten ostatni dzierżył naczelne dowództwo. Obok nich w armii znajdowali się: wielki komtur Otto von Bonsdorf, komtur elbląski Herman von Oettingen i komtur gdański Albrecht von Ore, jak również z ziemi chełmińskiej: komtur papowski Heidenreich von Hugowitz i komtur golubski Eliger von Hohenstein. W wyprawie uczestniczył też komtur bałgijski Henryk Reuss von Plauen. Wśród uczestników wyprawy znajdował się także posiłkowy oddział Krzyżaków inflanckich, zapewne pod dowództwem samego mistrza krajowego Eberharda von Monheim. Reprezentowani też byli goście z Zachodniej Europy, zwłaszcza grupa rycerzy angielskich (licząca około stu osób), z synem księcia Suffolk – Tomaszem de Uffart na czele.

Dane te wskazują na poważną tym razem liczebność i złożony skład armii zakonnej, gdyż jest rzeczą jasną, że większość wymienionych urzędników krzyżackich prowadziła oddziały z podlegających im jednostek administracyjnych. W skład jej wchodziły bowiem zarówno siły z północnego Pomorza (komturstwo gdańskie), Powiśla (komturstwa elbląskie i malborskie), jak i Dolnych Prus (komturstwo bałgijskie) oraz ziemi chełmińskiej (komturstwa papowskie i golubskie), obok sił inflanckich i gości zagranicznych. Nie była to więc jedynie lokalna wyprawa ograniczona do sił z nadgranicznych terenów ziemi chełmińskiej i Pomorza. Według relacji wielkiego mistrza siły zakonne były tak potężne, że zdolne były do przejścia przez całą Polskę. Choć relacja ta trąci przesadą, to jednak liczebność sił krzyżackich musiała być poważna, lecz nie jest bliżej znana. Przyjmuje się, iż trzon armii zakonnej stanowiła licząca około dwa tysiące ludzi jazda, przy czym ciężkozbrojnych braci krzyżackich mogło być ponad dwustu, a ciężkozbrojnego rycerstwa świeckiego ponad stu3. Natomiast resztę stanowić mogły lekkozbrojne oddziały, co pozwalało na rozwinięcie znacznej szybkości w marszu. Kolejne dwa tysiące stanowili giermkowie, nie zawsze w pełnej zbroi, oraz dwa tysiące chłopskiej ludności pruskiej (niewątpliwie pochodzącej z terenów komturstw elbląskiego i bałgijskiego), tworzącej zapewne piechotę czy obsługę taborów. Cała armia zakonna mogła więc liczyć sześć do siedmiu tysięcy ludzi, w tym jazdę ciężką jak i lekką oraz piechotę i tabory, a także prowadzących najprawdopodobniej lżejsze machiny oblężnicze. Jej skład etniczny był zróżnicowany, gdyż obok górującej kierowniczej grupy niemieckiej (Krzyżaków pruskich, inflanckich i rycerstwa pochodzenia niemieckiego) spotykamy w niej część rycerstwa pochodzenia polskiego z ziemi chełmińskiej (a zapewne i Pomorza Gdańskiego) oraz ludność pruską obok grupy rycerstwa zachodniego (konkretnie: angielskiego).

Armia krzyżacka gromadziła się najpierw w nadgranicznej ziemi chełmińskiej koło Torunia w pierwszych dniach września 1331 r., skąd miała ruszyć przeciwko Królestwu Polskiemu, do serca Wielkopolski.

Strona polska liczyła się z kolejnym atakiem wojsk krzyżackich i u schyłku lata podjęła przygotowania obronne. Zmierzały one do zabezpieczenia lewego brzegu Wisły wzdłuż Kujaw i ziemi dobrzyńskiej, dla utrudnienia przeprawy siłom nieprzyjaciela, oraz do koncentracji oddziałów rycerskich w rejonie Łęczycy i w zakolu Warty na południowy wschód od Poznania. Pozwalało to na oddzielne lub wspólne uderzenie na przeciwnika, zwłaszcza w rejonie środkowej Warty czy Prosny, nad którą leżał Kalisz.

Polskie plany obronne nie przewidziały jednak wyboru trasy pochodu wojsk krzyżackich, których dowódcy zdecydowali się na inne miejsce przeprawy przez Wisłę, a mianowicie na zhołdowanym przez Jana Luksemburskiego Mazowszu płockim. Wprawdzie zmusiło to wojska Zakonu do dłuższego marszu od Torunia pod Płock, ale dawało większe bezpieczeństwo przy przeprawie przez Wisłę na jej lewy brzeg.

Tak więc krzyżackie siły zbrojne wyruszyły 12 września z ziemi chełmińskiej i poprzez opanowaną już ziemię dobrzyńską dotarły dłuższym marszem do Płocka, gdzie przeprawiły się na lewy brzeg Wisły, także należący do Mazowsza. W szybkim tempie dotarły one stamtąd do wschodniej Wielkopolski – do ziemi sieradzko-łęczyckiej. Armia zakonna ominęła warowne grody jak Koło, niszcząc i paląc wiele wsi i kościołów. Dotarła ona do arcybiskupiego Uniejowa, skąd wysłano oddział rozpoznawczy do miasta Łęczycy – miejsca polskiej koncentracji zbrojnej. Oddział spalił to miasto, jednak nie próbował zdobywać umocnionego grodu łęczyckiego i niebawem dołączył do głównych sił. Po zrabowaniu i spaleniu Uniejowa i zdobyciu grodu w Spicymierzu, broniącego linii Warty, wojska Zakonu przeprawiły się na jej lewy brzeg, zmierzając w dalszym, niszczącym pochodzie na zachód w kierunku Kalisza nad Prosną.

Dowództwo krzyżackie wysłało jednak jeszcze z Uniejowa drugi oddział rozpoznawczy na południe, do ziemi sieradzkiej, konkretnie do jej stołecznego grodu. Ofiarą tej kilkudniowej wyprawy, z której możliwością zupełnie nie liczyło się uprzednio polskie dowództwo, padło 19 września miasteczko Szadek, a następnego dnia stołeczny Sieradz nad Wartą – miasto i gród (skąd uciekła szczupła załoga polska przerażona liczebnością wroga), które zrabowano i spalono. Ocalały tylko kościoły, w których jednak krzyżaccy zdobywcy dokonali rabunku i gwałcenia chroniących się tam kobiet. W kościele dominikanów przeor Mikołaj, uprzednio przebywający w konwencie w krzyżackim Elblągu, na próżno błagał znanego mu komtura elbląskiego Hermana von Oettingena, aby oszczędził przybytek Boży. W rezultacie zginąć miało kilkaset osób w mieście, w którego rejonie spalono 16 kościołów. Oddział krzyżacki skierował się następnie na zachód i pod Kaliszem dołączył do głównej grupy wojsk. Ich naczelne dowództwo spotkał duży zawód, gdyż pod Kaliszem nie zjawił się Jan Luksemburski ze swoją armią. Zdecydowało więc ono, aby kilka dni poczekać na jej dojście. Samo zaś zarządziło obleganie Kalisza, aby opanować go, jeszcze przed przybyciem zbierających się wojsk Łokietka, które zaczynały już niepokoić przeciwnika na ziemi sieradzkiej. Oblężenie miasta, prowadzone 21-22 września zakończyło się jednak niepowodzeniem, zawiodły też próby rokowań o poddanie się mieszczan.

Dowództwo krzyżackie 23 września 1331 r., obawiając się akcji wojsk Łokietka i straciwszy wiarę w dojście sojuszniczej armii czeskiej, zdecydowało o odwrocie i marszu na północ ku Kujawom brzeskim. Marsz ten różnił się jednak znacznie od poprzedniego, gdyż dowódcy Zakonu liczyć się obecnie musieli z możliwością ataku oddziałów Łokietka i nie mogli rozpraszać swoich wojsk na rabunki okolicy. Wojska ich prowadziły zresztą liczne wozy, obciążone łupami z miast i wsi polskich. Marsz musiał więc być ubezpieczony i powolniejszy, skierowany spod Kalisza dokładnie na północ do Konina i tamtejszego brodu na Warcie.

Tymczasem Łokietek, po wdarciu się wroga w połowie września do ziemi sieradzkiej i łęczyckiej, gromadził oddziały ich rycerstwa koło Łęczycy. Dołączyły też do nich oddziały wielkopolsko-kujawskie, które pierwotnie bronić miały lewego brzegu Wisły na wysokości Kujaw i ziemi dobrzyńskiej. Pod Łęczycę dotarły też spiesznie ściągnięte oddziały rycerstwa małopolskiego, niewątpliwie wraz z samym królem i królewiczem Kazimierzem. Sam król objął naczelne dowództwo nad całością zebranych pośpiesznie sił. Podążył z nimi w kierunku południowo-zachodnim i po przekroczeniu Warty dotarł na południe od obleganego już Kalisza. Tutaj też nastąpiło połączenie z oddziałami Wielkopolan, na których czele stał wojewoda poznański Wincenty z Szamotuł, pogodzony już z królem. Ale i wówczas liczebność całości oddziałów polskich nie była wysoka i dochodzić mogła do około 4-6 tysięcy konnych (jest to liczba szacunkowa) i ustępowała bez wątpienia liczebności wojsk krzyżackich. Miało to zaciążyć na wynikach pierwszego starcia obu wojsk, do którego zmierzał Łokietek po wymarszu wojsk Zakonu spod Kalisza (23 września). Siły polskie szły na tyłach armii krzyżackiej, usiłując szarpać jej tylne oddziały.

Gdy armia Zakonu w drodze z Kalisza spaliła miasteczko Stawiszyn i dotarła w nocy z 23 na 24 września do miasta Konina, doszło tam do nagłego starcia z wojskami Łokietka (choć zapewne z inicjatywy dowództwa krzyżackiego). Rezultat tej krwawej wałki był jednak niekorzystny dla strony polskiej. Po stronie Zakonu byli wprawdzie polegli i wzięci do niewoli, ale wojska polskie straciły wozy z bronią i żywnością, gdyż Łokietek o brzasku polecił szybko wycofać się swym oddziałom. Wówczas oddziały Zakonu spaliły miasto wraz z kościołem parafialnym i zamkiem starościńskim.

5. BITWA POD RADZIEJOWEM-PŁOWCAMI I JEJ ZNACZENIE DZIEJOWE

Porażka ta umożliwiła wojskom zakonnym kontynuowanie marszu, przy czym dowództwo ich liczyło, iż obecnie Łokietek nie odważy się na ponowienie ataku. Po przekroczeniu Warty skierowały się one na północ, przekraczając górną Noteć i zmierzając wyraźnie do kujawskiego Radziejowa. Jednak w ślad za nimi ruszył od Konina oddział rozpoznawczy pod wodzą wojewody Wincentego z Szamotuł, za którym posuwała się armia Łokietka; nie rezygnował on z ponowienia ataku na siły nieprzyjaciela.

Armia zakonna wkroczywszy na teren Kujaw zajęła spalony już w 1330 r. Radziejów w czwartek 26 września. Dowództwo krzyżackie podjęło tutaj decyzję, być może wiążącą się z nie zrealizowanym uprzednio projektem uzgodnionym z Janem Luksemburskim, a mianowicie trwałego zdobycia Kujaw. Byłaby to zarazem konkretna zdobycz tej szeroko zakrojonej, a dość bezowocnej wyprawy (jeśli nie liczyć zniszczeń materialnych środkowej Polski i wiezionej stamtąd zdobyczy), a zarazem poważny cios dla Łokietka. Być może, iż dowództwo zakonne liczyło jeszcze na nawiązanie kontaktu z Janem Luksemburskim, który mógł lada dzień pojawić się w środkowej Wielkopolsce ze swoją armią. Bliskość ziemi chełmińskiej i dobrzyńskiej z załogami krzyżackimi oraz słabość załóg grodów kujawskich, które pociągnęły w większości do armii królewskiej, zdawały się sprzyjać realizacji tego projektu. Dlatego dowództwo krzyżackie, nie licząc się już z ponowieniem ataku przez Łokietka, podjęło w Radziejowie decyzję marszu na odległy o 25 kilometrów na wschód Brześć i zdobycia go jako najważniejszego grodu w południowej części Kujaw, sąsiadującej przez Wisłę z okupowaną już ziemią dobrzyńską. Dlatego już 27 września (piątek) o wschodzie słońca komtur krajowy chełmiński Luterberg dokonał podziału armii na dwie części, z których pierwsza, licząca około dwie trzecie wszystkich sił, wymaszerowała między szóstą a siódmą z Radziejowa, zmierzając w kierunku Brześcia. W grupie tej straż przednia posuwała się pod dowództwem komtura bałgijskiego Henryka Reuss von Plauen. Nad właściwym trzonem armii, obejmującej większość ciężkozbrojnych, sprawował komendę sam Luterberg. Natomiast grupa druga, pod dowództwem wielkiego marszałka Dietricha von Altenburg, stanowiąca około jedną trzecią armii, tworzyła straż tylną. Zadanie jej polegało na zbieraniu żywności dla całej armii, która miała oblegać Brześć. Zapewne prowadziła ona także tabory, obciążone zdobyczą. Grupa ta według źródeł krzyżackich liczyła tylko 350 jazdy i sporą liczbę pruskiej piechoty. Dorównując więc zapewne liczbowo jednej trzeciej całej armii (tj. około 2 tys.), była ona jednak słabszą grupą wskutek mniejszej liczby ciężkozbrojnej jazdy. Jednakże znajdowali się wśród niej – obok wielkiego marszałka – czołowi urzędnicy krzyżaccy, jak wielki komtur Otto von Bonsdorf, komtur elbląski Herman von Oettingen i komtur gdański Albrecht von Ore, faktycznie więc – z wyjątkiem Luterberga i Reussa von Plauen – większość głównych dowódców armii zakonnej.

Gdzie jednak stacjonowała owa tylna straż armii krzyżackiej i czy wyruszyła ona istotnie na wschód, w kierunku Brześcia Kujawskiego? Badania dotychczasowe zakładały jednomyślnie, iż wymarsz ten spod Radziejowa nastąpił rano i że na około ósmym kilometrze koło wsi Płowce około godziny dziewiątej nastąpiło zetknięcie się straży tylnej Zakonu z armią Łokietka. Miała ona zabiec jej nieoczekiwanie drogę, omijając uprzednio Radziejów, przecinając dalszą drogę oddziałom Zakonu i zmuszając je do przyjęcia walki, właśnie w rejonie wsi Płowce. Najnowsze badania polskie4 kwestionują jednak bodaj słusznie ten pogląd, opowiadając się za inną wersją zetknięcia się obu stron (zwłaszcza w oparciu o zeznania z 1339 r. kustosza krakowskiego Jakuba, obserwatora walk Polski z Zakonem w drugiej połowie września 1331 r.). Tak więc straż tylna Zakonu, podobnie jak pozostałe oddziały Zakonu istotnie kwaterowały w nocy z 26-27 września w pobliżu Radziejowa, które jednak znajdowało się wówczas na południe lub południowy wschód od obecnego miasta, w pobliżu wsi Stary Radziejów. Obóz krzyżacki mógł się więc znajdować między tą wsią a dzisiejszym miastem Radziejów Kujawski.

Prawdopodobnie straż tylna wojsk Zakonu nie zdążyła jeszcze wyruszyć z tego obozu, gdy dotarły tam oddziały Łokietka, przy czym zetknięcie to miało charakter przypadkowy; dowództwo polskie najwidoczniej nie wiedziało, iż część wojsk krzyżackich jeszcze znajduje się pod Starym Radziejowem.

Ale zetknięcie się z armią polską było niewątpliwym zaskoczeniem także dla oddziałów krzyżackich. Jednakże w chwili spotkania się obu stron opadła gęsta mgła. Uniemożliwiła ona akcję bojową, pozwalając dowództwu krzyżackiemu na przygotowanie wojsk do walki. Wielki marszałek Altenburg podzielił je na pięć oddziałów, a podobnie uczynić miał Łokietek, którego armia bez żadnych wątpliwości miała liczebną przewagę nad siłami przeciwnika. Do walki został też zapewne ustawiony bardziej na wschód oddział pod dowództwem wojewody Wincentego z Szamotuł, który zamykał drogę grupom krzyżackim. Przypuszczalnie on też pierwszy z chwilą opadnięcia mgły rozpoczął atak od strony wschodniej, po czym nastąpić musiał atak pozostałych oddziałów polskich. Ich hasłem bojowym był „Kraków” – stolica odrodzonego Królestwa Polskiego. Walka składająca się z wielu pojedynków toczyła się zapewne aż do południa. Siły krzyżackie w obliczu groźby okrążenia stawiały zacięty opór. Dwukrotnie następowała przerwa w walce dla odpoczynku. Około południa, po trzecim uderzeniu polskim, nastąpił upadek z konia chorążego krzyżackiego Iwana, dzierżącego wielką chorągiew z godłem wielkiego mistrza (tj. czarny krzyż na białym polu). Ponieważ drzewce jej było przymocowane do siodła, nie można było jej podnieść. Upadek symbolicznego znaku wywołać musiał panikę i zamieszanie wśród oddziałów krzyżackich i doprowadził do ich okrążenia. Część z nich przedarła się i uciekła w kierunku Brześcia, większość jednak została okrążona i częściowo wybita, reszta skapitulowała, zapewniwszy sobie bezpieczeństwo, dając się obrabować. Do niewoli dostało się 56 braci zakonnych, wraz z dowódcą wielkim marszałkiem Dietrichem von Altenburgiem (rannym w twarz). Również wozy ze zdobyczą i wielką chorągwią Zakonu wpadły w ręce polskie.

Około południa walka była skończona. Oręż polski odniósł pierwsze zwycięstwo nad częścią armii krzyżackiej, która dotąd bezkarnie niszczyła ziemie Wielkopolski, zmuszając siły polskie do cofania się na każdym kroku. Trupy wojsk zakonnych, odziane w jaki z czarnymi krzyżami, leżały na radziejowskim pobojowisku, a w więzach znajdowali się przywódcy i duża grupa braci zakonnych. Nie ulega wątpliwości, że oddziały polskie, mimo znużenia, przepełniać musiała satysfakcja i radość z tak nagłego i znacznego sukcesu.

Łokietek, podniesiony na duchu tym sukcesem militarnym, zdecydował się więc szybko na podjęcie marszu na wschód pod Brześć Kujawski, niewątpliwie, aby przeszkodzić planom jego zdobycia przez trzon armii i zaatakować w otwartym polu armię komtura krajowego Luterberga i to przez zaskoczenie; armia ta straciła bowiem swoją straż tylną i nie miała rozpoznania sytuacji. Władca polski przeoczył jednak możliwość zaalarmowania dowództwa krzyżackiego przez zbiegów spod Radziejowa, co bez wątpienia nastąpiło. Oddziały trzonu armii krzyżackiej, które zbliżyły się pod Brześć, zawróciły wówczas na zachód i dość chaotycznie i w rozproszeniu zmierzały z Luterbergiem na czele w kierunku Radziejowa. Zawrócił też tam, zapewne jako ostatni, komtur bałgijski Plauen ze strażą przednią.

Gdy więc po południu 27 września armia polska z Łokietkiem na czele dotarła po przybyciu 5-7 kilometrów w drodze z Radziejowa do Brześcia w okolice wsi Płowce, została zaatakowana przez wracające oddziały krzyżackie. Rozpoczęła się wówczas druga faza bitwy, nazwanej przez część dziejopisów „bitwą pod Płowcami” (przy czym określenie to rozciągano i na całość walk z 27 września 1331 r.).

Wieś Płowce położona była przy szlaku Radziejów-Brześć Kujawski. W źródłach występuje ona od 1308 r. jako wieś kmieca Płowce (czasem Wielkie) albo Blewo, dowodnie należąca w XV w. do starostwa radziejowskiego (aż do 1580 r.), z własną parafią (znaną od 1363 r.).

Okolice Płowiec leżą na obszarze moreny dennej, wznoszącej się 92-94 metrów n.p.m., o charakterze równinnym. Same Płowce leżą mniej więcej pośrodku równinnego terenu, który od południowego wschodu i południa oraz zachodu otaczają wyniesienia moren czołowych i pagórków; wysokość ich w pobliżu Radziejowa dochodzi do 122 metrów, na południe od Osięcin do 116 metrów. Pagórkom towarzyszą od południa niewielkie obszary sandrowe, niegdyś zalesione, otaczające rynnę Jeziora Głuszyńskiego. Północne zaplecze Płowiec jest mniej urozmaicone. Występują tu tylko kompleksy niewysokich pagórków, dochodzących do 100 metrów, które przecina zabagniona dolina Bachorzy. W części północno-wschodniej ciągnie się lekkim łukiem ku południowemu wschodowi pas podłużnych zagłębień rynnowych. Przy samych Płowcach od strony północno-zachodniej znajdują się niewielkie bezodpływowe zabagnienia, odwadniane obecnie siecią rowów.

Płowce leżały w żyznej, silnie wylesionej i gęsto skolonizowanej – zapewne już w początkach XIV w. – okolicy. Lasy w końcu XVIII w. znajdowały się tylko na południowym wschodzie, w odległości 4-5 kilometrów w rejonie wsi Samszyce Wielkie i Małe, przedzielone zresztą pasmem obszarów podmokłych. Obserwacja Długosza potwierdza bezleśność rejonu Płowiec także w XV stuleciu. Nie ulega wątpliwości, że najdogodniejsze miejsce do stoczenia bitwy stanowić mógł teren położony na wschód i południe od Płowiec (w kierunku Jarantowic), ze względu na wspomniane zabagnienia na północny zachód od wsi.

Miejsce pierwszego zetknięcia się części nadciągającej jazdy Luterberga z oddziałami Łokietka nie jest jednak dokładnie znane, wystarczyć więc musi lakoniczne określenie „Płowce” czy „pod Płowcami” na Kujawach Brzeskich. Pierwsze oddziały z grupy Luterberga mogły się pojawić około godziny 14.00 w pobliżu Płowiec. Było to zaskoczenie dla armii polskiej, która jednak stanęła do ponownej walki, choć z wyraźnie silniejszym tym razem przeciwnikiem, przeważającym bez wątpienia nad armią polską.