Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Jesteś bardzo wyczulona na nastroje innych ludzi, przez co po całym dniu czujesz się wyczerpana i fizycznie, i psychicznie? Łatwo odczuwasz przesyt bodźcami i bardzo emocjonalnie reagujesz na sytuacje, które Cię spotykają? Trudno jest Ci się odnaleźć w szybkim świecie i wciąż masz wrażenie, że jesteś niewystarczająca?
Żyjemy w czasach, w których mówienie głośno o swoich uczuciach i emocjach staje się normą. Więc rozmawiajmy! Tym razem o wysokiej wrażliwości.
Odkryta przez nas stale nam towarzyszy i staje się nieodłączną częścią naszej osobowości. Chcemy o niej mówić, czytać, chwalić się, obwieszczać światu. Czujemy, że w końcu nasze puzzle tworzą spójny obraz, a to jest tak dobre uczucie, że trudno jest zachować tę euforię tylko dla siebie.
W tej książce ułatwiamy oswojenie wrażliwości, której być może jeszcze nie rozumiesz. Nic się nie martw, jesteś o krok od poczucia ulgi i wolności, od zgłębienia swoich naturalnych predyspozycji i zaakceptowania emocjonalnej strony samej siebie. Twoja wrażliwość to nieoszlifowany diament, który już niedługo zalśni pełnym blaskiem.
Chcemy Cię przekonać, że życie w zgodzie ze swoją wrażliwością jest nie tylko potrzebne czy zdrowe, a również możliwe do osiągnięcia. Zacznij od przeczytania tej książki.
Trzymamy za Ciebie mocno kciuki!
Magdalena Juchniewicz & Monika Pryśko
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 191
Dla tych odważnych i mniej odważnych wysoko wrażliwych kobiet, które chcą w końcu być sobą.
Każde wrażliwe serce, które wyszło po siebie na drodze zwanej życiem, ma prawo do swojego szczęścia. Idź po siebie.
Z miłością
Magdalena Juchniewicz & Monika Pryśko
Kazimierz Dąbrowski
Posłanie do nadwrażliwych1
Bądźcie pozdrowieni Nadwrażliwi
Za waszą czułość w nieczułości świata, za niepewność wśród jego pewności
Za to, że odczuwacie innych tak jak siebie samych zarażając się każdym bólem
Za lęk przed światem jego ślepą pewnością
która nie ma dna
Za potrzebę oczyszczania rąk z niewidzialnego nawet brudu ziemi
Bądźcie pozdrowieni.
Bądźcie pozdrowieni Nadwrażliwi
Za wasz lęk przed absurdem istnienia
I delikatność niemówienia innym tego co w nich widzicie
Za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością
Za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego
Za nieprzystosowanie do tego co jest a przystosowanie do tego co być powinno
Za to co nieskończone nieznane niewypowiedziane
Ukryte w was
Bądźcie pozdrowieni Nadwrażliwi
Za waszą twórczość i ekstazę
Za wasze zachłanne przyjaźnie miłość i lęk
Że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami
Bądźcie pozdrowieni
Za wasze uzdolnienia nigdy niewykorzystane (niedocenianie waszej wielkości nie pozwoli
Poznać wielkości tych co przyjdą po was)
Za to że chcą was zmieniać zamiast naśladować
Że jesteście leczeni zamiast leczyć świat
Za waszą boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę
Za niezwykłość i samotność waszych dróg
Bądźcie pozdrowieni Nadwrażliwi
Wysoka wrażliwość ma ostatnio wysokie notowania. Podobno modnie jest być osobą wysoko wrażliwą (w skrócie WWO), podobno jest to też bardzo dobre wytłumaczenie na społeczne niedostosowanie, na nerwowość, stres i smutek. Szczerze? Jakkolwiek nazwiemy tę cechę osobowości występującą u 20% ludzi na świecie, nie zmieni to faktu, że wysoka wrażliwość istnieje i ma się dobrze. Osoby wysoko wrażliwe są wśród nas bez względu na to, czy jest to modne, czy nie.
Żyjemy w czasach, w których mówienie głośno o swoich uczuciach i emocjach staje się normą. Coraz częściej pozwalamy innym je zauważyć. Pozwalamy im dostrzec zarówno to, co nas boli i nie pozwala nam spać, jak i to, co nas wzrusza, otwiera i rozwija. Mówimy o tym coraz łatwiej i coraz częściej. Podobnie jest z wysoką wrażliwością. Raz odkryta staje się nieodłączną częścią naszej osobowości. Towarzyszy nam zawsze, w dzień i w nocy. Chcemy o niej mówić i czytać, chcemy się nią chwalić, chcemy obwieszczać światu jej istnienie. Celebrujemy każdą chwilę, czując, że puzzle, z których się składamy, w końcu tworzą spójny obraz. Świętujemy, bo czujemy się wolne, a to uczucie jest tak dobre, że trudno nam zachować tę euforię tylko dla siebie.
To świetnie, że żyjemy w czasach, gdy normalizuje się tematy związane ze zdrowiem psychicznym. To świetnie, że coraz częściej pozwalamy sobie na monitorowanie swoich emocji, nawet jeśli wiąże się to z poproszeniem o pomoc specjalisty. To świetnie, że wyciągamy rękę po narzędzia pozwalające nam zrozumieć swoją wrażliwość, która niejednokrotnie nie pasuje do dzisiejszych czasów, pełnych szybkich decyzji i dynamicznych zmian. Jesteśmy coraz bardziej świadome siebie, swoich potrzeb, uczuć i możliwości, które mamy i po które możemy sięgnąć, gdy rzeczywistość wydaje nam się trochę za ciasna i trochę za głośna.
Bycie wrażliwą to bycie odważną. Bycie wrażliwą to codzienne mierzenie się ze światem pełnym sprzeczności, trudu i nie do końca trafnych decyzji. Świat, w którym kazano nam żyć, spełniać normy społeczne i wchodzić w role, które często kompletnie nie są i nigdy nie były nam bliskie, jest światem brutalnym. Jest to miejsce, w którym pierwszoplanową rolę odgrywają ego, ambicja, rywalizacja, ciągła zmiana. Wszystko to, co osobie wysoko wrażliwej w głębi duszy jest obce.
Moment, w którym dostrzegasz swoją wrażliwość, jest początkiem całkowitej zmiany Twojej świadomości. To moment Twoich ponownych narodzin, powrotu do domu, a co najważniejsze – powrotu do prawdziwej siebie.
Ta książka powstała z potrzeby serca i umysłu dwóch wysoko wrażliwych kobiet. Są to rozmyślania Moniki Pryśko, która podobno jest osobą wysoko wrażliwą, ale wciąż szuka na to dowodów, i która przez bardzo wiele lat marzyła o tym, by w końcu być sobą, oraz Magdaleny Juchniewicz, kobiety o wysokiej wrażliwości, terapeutki, która na co dzień wspiera Wrażliwców w ich podróży do siebie.
Niech ta książka będzie dla Ciebie zaproszeniem w podróż do swojej wrażliwości.
To, co nieznane i niezrozumiane, budzi wątpliwości, strach, czasem agresję. Niektórzy zaś każde odstępstwo od normy będą postrzegać jako chorobę. Niestety tak samo jest z wysoką wrażliwością, którą każdy definiuje inaczej, tak jak pozwalają mu na to doświadczenie i otwartość.
Wrażliwości nie trzeba leczyć. Nie trzeba z nią walczyć, tłumić jej farmaceutykami ani odprawiać nad nią egzorcyzmów. Wrażliwość nie jest chorobą przenoszoną drogą płciową, nie można się nią zarazić, nie można się nią pobrudzić. Wysoka wrażliwość to cecha osobowości, a nie zaburzenie.
Na wrażliwość jest tylko jeden dobry specyfik, a jest nim akceptacja. I nie chodzi tylko o akceptację czerpaną z zewnątrz, od osób, które są nam bliskie i z którymi mamy kontakt, ale także o tę naszą prywatną, wewnętrzną.
„Wybór siebie z odwagą to zawsze jakaś strata i jednocześnie zysk. Nawet jeżeli w danym momencie jeszcze tego nie widzimy”.
Magdalena Juchniewicz
„Tylko ci, którzy karmią się zapożyczonymi słowami, wierzą, iż posiedli dar słowa. Człowiek wrażliwy wie, że to, co najbardziej wewnętrzne, co najbardziej istotne, nie da się wyrazić. Większa część tego, co dzieje się w nas – a często jest to część najlepsza – pozostaje naszą własną tajemnicą; musimy sami z tym się zmagać. Żaden język nie wyrazi poruszenia naszych serc, gdy patrzymy na niebo usiane gwiazdami. Niegasnącym zdumieniem poraża nas nie to, co pojmujemy i potrafimy wyjaśnić, lecz to, co leży w naszym zasięgu, jednak poza naszym pojmowaniem; nie ilościowy aspekt natury, tylko coś jakościowego; nie to, co niedostępne nam w czasie i przestrzeni, tylko prawdziwy sens, źródło i cel bytu, inaczej mówiąc – »to, co niewysłowione«”.
Abraham Joshua Heschel, Człowiek nie jest sam. Filozofia religii2
My, Wrażliwcy, wszystko czujemy bardziej, i to bez względu na to, czy jesteśmy ekstrawertykami czy introwertykami, czasami zresztą zdarza nam się to łączyć. Wysoka wrażliwość bywa cechą wspólną osób pozornie bardzo od siebie różnych. Składa się na nią szereg atrybutów, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych.
Wysoka wrażliwość to wielka wartość, o ile jest ona odkryta, akceptowana i pielęgnowana. To przecież ogromna empatia, umiejętność słuchania i wczuwania się w położenie innych. To intuicja, która prowadzi w dobrą stronę. Wysoka wrażliwość to także głębsze rozumienie samej siebie, swoich potrzeb, swoich strachów i pasji.
Z drugiej strony zaniedbana wysoka wrażliwość może mieć ogromny negatywny wpływ na nasze zdrowie, poczucie życiowego balansu, zadowolenie z życia, sukces zawodowy oraz relacje z innymi, w tym także na miłość. Nie możemy się tym wszystkim cieszyć, bo czasem czujemy się wręcz sparaliżowane impulsami, które do nas docierają. Więcej czasu przeznaczamy na neutralizowanie skutków działania i przeżywania w nie swoim tempie niż na życie w pełni i harmonii.
Wrażliwcy czują bardziej, więc bodźce, z którymi się spotykają, działają na nich z o wiele większą siłą niż na innych. Jednak wypracowując swoje metody, o czym więcej dowiesz się w dalszej części tej książki, są w stanie wykorzystać blaski wynikające z posiadania wysokiej wrażliwości i poradzić sobie z jej cieniami.
Wśród wielu artykułów na temat wysokiej wrażliwości ważnym dla nas okazał się ten opublikowany w serwisie psychologytoday.com przez profesora Prestona Ni. Podzielił on w nim wrażliwość na trzy kategorie3:
Wrażliwość wobec samego siebie
1. Osoba wysoko wrażliwa dość długo przeżywa w sobie negatywne myśli oraz emocje. Z trudem przychodzi jej oderwanie się od nich.
2. Trudne i niemiłe sytuacje Wrażliwiec od razu odczuwa w ciele, np. gdy sytuacja go przerasta, od razu boli go głowa.
3. Gdy przechodzi przez trudny okres, może mieć kłopoty ze snem (śpi za mało lub za dużo) lub z jedzeniem (kompulsywne objadanie się lub problemy z łaknieniem).
4. Często odczuwa napięcie oraz niepokój.
5. Osoba wysoko wrażliwa bardzo często słucha głosu wewnętrznego krytyka, który aktywuje się, gdy sytuacja nie przebiega zgodnie z oczekiwaniami.
6. Wrażliwiec boi się odrzucenia, nawet jeśli chodzi o luźne, koleżeńskie relacje.
7. Ma tendencję do porównywania się do innych w każdym możliwym aspekcie życia, co sprawia, że czuje się po prostu nieszczęśliwy.
8. Często czuje się rozgniewany lub urażony sytuacjami (życiowymi lub społecznymi), które wydają się mu nieuczciwe, dokuczliwe, irytujące.
Wrażliwość wobec innych
1. Wrażliwiec często przejmuje się tym, co myślą inni.
2. Co więcej, ma skłonność do odbierania wszystkiego bardzo osobiście.
3. Osobie wysoko wrażliwej trudno jest zapomnieć nawet o relatywnie małych nieprzyjemnościach.
4. Bardzo łatwo ją też urazić.
5. Wrażliwiec tłumi w sobie trudne uczucia, gdyż sądzi, że będą one niezrozumiałe dla innych.
6. Jednocześnie nie unika rozmów o trudnych rzeczach i wydarzeniach, bywa również wyrozumiałym słuchaczem, gdy rozmówca przechodzi akurat przez życiowy kryzys.
7. Wrażliwiec źle znosi krytykę, nawet jeśli jest ona konstruktywna.
8. Często sądzi, że inne osoby go oceniają.
9. Nadinterpretuje zachowania innych i przesadnie reaguje, gdy sądzi, że ktoś go lekceważy.
10. W towarzystwie innych ludzi ma trudności z pokazaniem prawdziwego siebie.
11. W miłości i relacjach intymnych zbyt martwi się zdaniem partnera, boi się zarówno krytyki, jak i odrzucenia.
Wrażliwość na otoczenie
1. Osoba wysoko wrażliwa czuje się niekomfortowo w miejscach, gdzie jest zbyt tłoczno i gdzie zbyt dużo się dzieje.
2. Źle czuje się także w miejscach, gdzie jest zbyt głośno, zbyt jasno i gdzie zbyt intensywnie pachnie.
3. Jej ciało silnie reaguje na mocne bodźce, np. na nagły hałas.
4. Wrażliwiec jest bardzo czuły na sceny przemocy lub takie, które budzą niepokój i strach. Równie emocjonalnie reaguje na smutne wiadomości.
5. Musi z rozwagą korzystać z mediów społecznościowych, ponieważ nabawia się kompleksów, obserwując inne osoby.
„Im wrażliwszy się stajesz, tym bardziej poszerza się twoje życie”.
Osho, Dojrzałość. Odpowiedzialność bycia sobą4
Jak to jest być osobą wysoko wrażliwą? Cholernie trudno. Jest Ci ciasno i niewygodnie. Boli Cię ciało i umysł. A przede wszystkim brakuje Ci akceptacji tej niewygody i tej ciasnoty, bo może jeszcze tego nie wiesz, ale żeby zaakceptować swoją wysoką wrażliwość, musisz ją zrozumieć, a żeby ją zrozumieć, musisz poznać siebie, swoje mocne i słabe strony. Czas więc poznać to, co z Tobą rezonuje.
Jeśli chcesz zaakceptować swoją wysoką wrażliwość, musisz nauczyć się siebie i musisz nauczyć się żyć według własnych zasad, zanim inni zaczną Ci mówić, kim jesteś i jak masz żyć.
Zawsze, zawsze coś czujesz. Czujesz za bardzo, za często i za długo. Bodźce trafiają do Ciebie jak rzutki do tarczy. Ludzie krzywdzą Cię swoim niezrozumieniem, a Ty, nie znając tak naprawdę siebie, możesz jedynie walczyć ze światem. Nie jesteś tym zmęczona?
Przez pół życia nie wiesz, o co chodzi z Twoimi potrzebami, potem wydaje Ci się, że wiesz, ale bez świadomości własnej wrażliwości tak naprawdę nie wiesz nic. I pozostaje tylko wrażenie, że coś z Tobą jest nie tak. Wciąż żyjesz z myślą, że czas coś zmienić, ale nie wiesz co.
Za dużo od siebie wymagasz, za dużo chcesz naraz, za dużo się tłumaczysz. Ale gdy w końcu zaczynasz dostrzegać i rozumieć swoją wysoką wrażliwość, pomału zaczynasz też dyktować reguły gry zwanej życiem. Widzisz, po jakich doświadczeniach przez tydzień nie wstajesz z łóżka, zauważasz schematy, przez które czujesz się ze sobą źle i po których musisz poświęcać długi czas na to, by wrócić do formy.
Żyjemy na kredyt, na wiecznym debecie, aż do momentu, w którym nagle się budzimy, zaskoczone własną odwagą i zmotywowane do tego, by żyć w zgodzie ze sobą, by iść przez życie wrażliwie i spokojnie. Wtedy nagle zaczynamy stawiać granice, wtedy nagle okazuje się, że umiemy powiedzieć dość. I nasze otoczenie zaczyna się buntować, zaniepokojone zmianami, na które nie ma wpływu – zmianami w nas samych. Bo jesteśmy jakieś inne, jesteśmy mniej obecne, nie mieścimy się już w dotychczasowym schemacie, a to budzi niezgodę. Ale to dobrze, bo dzięki temu w tej naszej wrażliwości stajemy się silniejsze. Zaczynamy wierzyć w siebie. Doceniamy to, że ludzie, których obecność nam nie służy, którzy tylko czerpią z naszej energii, nie dając nam nic w zamian, stają się dla nas najlepszymi nauczycielami stawiania swoich granic.
Osoba wysoko wrażliwa kojarzy się z delikatnością, histerycznymi reakcjami, nadwrażliwością na pewne bodźce, niezrozumiałymi zachowaniami, płochliwością i dystansem. A co powiesz na to, że osoba wysoko wrażliwa jest zdecydowana, dynamiczna, skoncentrowana i aktywna, że potrafi świetnie radzić sobie w stresujących sytuacjach i zarządzać wieloma sprawami jednocześnie? Choć może tego nie wiesz, takie właśnie są WWO, jednak konsekwencje tego zdecydowania, tego dynamicznego życia i perfekcjonizmu odczuwają one długo i dotkliwie zarówno w ciele, jak i w umyśle. Wysoko wrażliwa osoba może być bardzo pewna siebie, a jednocześnie mieć niskie poczucie własnej wartości, stąd bierze się jej tendencja do perfekcjonizmu, do bycia zawsze na czas i do działania na najwyższych obrotach. Efekt jest taki, że Wrażliwiec nie akceptuje siebie, uważając swoją wrażliwość za wadę, za ułomność, która go hamuje. Zastanawia się, dlaczego nie może pędzić tak samo jak wszyscy, dlaczego po ośmiu godzinach pracy wraca do domu i pada bez sił na kanapę. Problemem staje się nie wrażliwość, ale brak przyzwolenia na słabość, na bycie sobą, a tym samym na regenerację, na spokój, na wciśnięcie pauzy. Bo współczesny świat nie sprzyja wysokiej wrażliwości. Brakuje w nim przestrzeni na wrażliwość, więc Wrażliwiec się dostosowuje. Wrażliwca obowiązuje wyższa stopa procentowa za życie tym samym życiem, którym żyją inni.
Czasem może się wydawać, że życie chce ociosać nas z wrażliwości. Gdy tak się dzieje, wcale nie przestajemy czuć świata, przestajemy za to czuć siebie. Zamiast odwrócić się od tego, co nas dusi, odwracamy się od nas samych, w ucieczce przed wrażliwością, której jeszcze nie rozumiemy i której ze strachu nie chcemy poznać. I tak pozostajemy w wiecznym pędzie, w wiecznej pogoni za samą sobą. I nieustannie towarzyszy nam niezadowolenie z tego, że się nie dostarczamy różnych projektów i tematów na czas, że nie mamy w sobie siły, by pewne rzeczy zrealizować. Wszystko dlatego, że nie znamy siebie i swoich możliwości. Bo gdybyśmy znały siebie i swoją wrażliwość, wiedziałybyśmy na przykład, że kiedy brakuje nam siły, czy to w domu, czy w pracy, czasem wystarczy odciąć się od pewnych osób, by poziom naszej energii automatycznie wzrósł. Życie to przypływy i odpływy energii, to normalne, ale dobrze jest móc te odpływy przewidzieć, by ze spokojem je przeczekać. Odpływy energii wiążą się bowiem z frustracją i zaniżonym poczuciem własnej wartości, bo akurat wtedy, gdy brak Ci sił, świat wymaga od Ciebie aktywności i skuteczności.
– Czy Pani się w ogóle akceptuje?
– Pani Magdo, nie wiem, wrażliwość mnie boli…
Wrażliwość uwiera, dokucza, przeszkadza, szczypie. Wrażliwcy nie mogą pogodzić się z tym, że mają taką cechę, dlatego z nią walczą, a tak naprawdę walczą ze sobą. To jak związek z toksyczną osobą. Jest poprawnie, nawet całkiem dobrze, ale żyjąc z tą osobą, czujesz, że nie możesz oddychać.
Niewygoda nie musi być normą, choć często się nią staje. Z obawy przed wyjściem ze strefy komfortu Wrażliwiec na dzień dobry woli wejść w obowiązujący schemat, zamiast żyć po swojemu. Bo wysoka wrażliwość jest wymagająca: wymaga działania, wymaga rezygnacji z pewnych rzeczy, wymaga dokonywania wyborów. A to nie jest łatwe.
Jesteśmy podatne na wiele niezdrowych wpływów, bo nie umiemy stawiać granic. Odczuwamy presję ze strony otoczenia, rodziców, szefa czy znajomych i zgadzamy się na nią, ponieważ czujemy, że ci silniejsi, bardziej odporni psychicznie mają rację. Chcemy być takie jak oni, tak samo odporne. A przecież z nami też wszystko jest w jak najlepszym porządku!
– No pewnie. Jesteś taka „wysoko wrażliwa”, nie można Ci nic powiedzieć!
Niezrozumienie budzi wrogość. A wyśmiewanie i wyszydzanie nie skłaniają do stawania po swojej stronie, oddalają od szukania wygodnego dla siebie miejsca. Przyznanie się do swojej wrażliwości to dla niektórych wręcz coming out! Wiąże się to z ogromną odwagą i determinacją, szczególnie że Wrażliwiec musi liczyć się z różnymi, często nieprzychylnymi reakcjami. Ale gdy już przyznasz to głośno, gdy wreszcie powiesz: „tak, jestem osobą wysoko wrażliwą”, poczujesz ulgę. Ten moment bywa przełomowy, bywa chwilą uwolnienia, przekroczeniem jakiejś wewnętrznej bariery. Wreszcie przestajesz się siebie wstydzić.
Oswajanie się ze swoją wrażliwością jest procesem długotrwałym, jednak sam akt głośnego przyznania się do niej daje odwagę do tego, by częściej i śmielej o niej mówić. Dzięki temu łatwiej przychodzi Ci ustalanie swojego systemu wartości, swoich zasad.
Dlaczego jest nam trudno oswoić wrażliwość? Bo żyjąc w ciągłym pędzie i ignorując własną wrażliwość, przestajemy zwracać uwagę na to, że coś nas boli, że coś nam dokucza. Tymczasem naszym zdaniem kluczem do szczęśliwego życia jest bycie spokojnym. Ale żeby czuć ten spokój i życiową harmonię, trzeba mieć odpowiednie narzędzia. A naszym najważniejszym narzędziem jest nasze ciało, które jest spokojne i zdrowe, gdy oszczędzamy mu negatywnych bodźców i przestymulowania.
– Wiesz co? Weź jakąś tabsę, ogarnij się. Inni mają gorzej, więc weź się w garść!
Tak, to boli. Codziennie trzeba mierzyć się z oczekiwaniami innych osób, przylepiać sobie sztuczny uśmiech, tłumić emocje, bo nie są one na miejscu w tym szybkim, ciągle się zmieniającym i bezlitosnym świecie. Nie każdy umie rozróżnić, czy styl życia, który prowadzi, rzeczywiście wynika z jego potrzeb i wartości, czy mu sprzyja, czy może raczej jest on czymś toksycznym, niezdrowym. Na szczęście jest jeden niezawodny drogowskaz. To synchronizacja ciała i psychiki, kontakt pomiędzy nimi. Wrażliwcy często nie wiedzą, jak bardzo bagatelizują swoje odczucia, a przy tym wstydzą się mówić o swoich emocjach. Wrażliwość jest papierkiem lakmusowym na całe życie. Słuchając jej podszeptów, na pewnym etapie życia możesz o wiele szybciej i sprawniej dokonywać dobrych dla siebie wyborów i odważniej odrzucać to, co Ci nie służy. Potraktuj ją jak swój prywatny GPS.
„Gdy znajdujesz w sobie zgodę na bycie sobą, osiągasz spokój i wtedy jesteś w stanie ze wszystkim sobie poradzić”.
Magdalena Juchniewicz
„Ta przeczulica, jak pan to ujął, nie jest niepożądana […] Chcę być wrażliwy. Nie chcę zostać wyłączony z jakiejkolwiek części mojego wewnętrznego doświadczenia. A jeśli ceną wglądu jest napięcie, to trudno!”
Irvin David Yalom, Kiedy Nietzsche szlochał5
Monika To, że jestem osobą wysoko wrażliwą, stwierdziła Magdalena Juchniewicz podczas naszej pierwszej rozmowy telefonicznej. Po prostu to powiedziała, a ja, nieprzekonana, kiwałam głową i zastanawiałam się, czy faktycznie nią jestem, czy też nie. Bo sama o sobie nigdy bym tego nie powiedziała. Uważam się za osobę odporną psychicznie, wytrenowaną w stawianiu czoła wyzwaniom, a wysoka wrażliwość może kojarzyć się z delikatnością, subtelnością, ale też z niedostosowaniem do otaczającego nas świata i z problemami z komunikacją. Nie uważam się za przesadnie delikatną, nie mam też problemu z komunikacją z drugim człowiekiem. Ale im więcej rozmawiałam z Magdą, tym częściej łapałam się na tym, że jednak coś z Wrażliwca we mnie jest. Na przykład w chwilach dyskomfortu życiowego, czyli w momencie, gdy mam zły dzień, ale nie bardzo wiem dlaczego, nie lubię mieć bliskiego kontaktu fizycznego z innymi, nawet z bliskimi. Nie lubię, gdy ktoś mnie dotyka kolanem, gdy siedzimy razem przy stoliku w kawiarni. Nie lubię, gdy ktoś siada obok mnie na kanapie, dotykając mnie ramieniem. Nie lubię przytulasków ani chodzenia za rękę. Złapałam się na tym właśnie podczas jednego z takich „niewygodnych” dni, gdy moja córka chciała się do mnie przytulić, bo tego akurat potrzebowała po swoim dniu w szkole, a ja chciałam, by to przytulenie było jak najkrótsze. Jestem też wrażliwa na ostre i niespodziewane dźwięki, takie jak uderzające o siebie naczynia. „Ciężka” i głośna muzyka od razu budzi we mnie poczucie niepokoju i irytację.
Nie ma jednego przepisu na Wrażliwca. Nie jest tak, że każda osoba wysoko wrażliwa charakteryzuje się dokładnie takim samym zestawem cech. To nie jest takie proste. Często o wyższym poziomie wrażliwości świadczy dosłownie garstka oznak, ale już one wystarczą, by móc podejść do samej siebie z większą wyrozumiałością. Bo przecież nie o definicję tu chodzi, ale o sposób odbierania świata. Nie ma znaczenia, jak nazwiesz swoją wrażliwość, ważne jest to, byś odnalazła w niej poczucie harmonii, spokoju i bezpieczeństwa.
„Zrobiłam kilka testów, które to potwierdzają. Sama przed sobą nigdy bym się do tego nie przyznała” napisała jedna z czytelniczek bloga Tekstualna.pl, odpowiadając na pytanie, skąd wie, że jest WWO. Jak się okazuje, czasem dopiero wynik testu jest dla nas pierwszą wskazówką, bo nasze odczucia i reakcje na niektóre sytuacje nadal nie są dla nas na tyle wyraziste, by skłonić nas do refleksji. Ktoś musi nam wskazać palcem rzeczy, na które powinnyśmy zwrócić uwagę, bo najwyraźniej same sobie nie ufamy. Nie zawsze umiemy stwierdzić, że jesteśmy Wrażliwcami, dopiero słowa specjalisty albo wynik internetowej ankiety sprawiają, że zaczynamy drążyć temat.
Też bierzesz do siebie rzeczy, które w sumie są mało istotne? Też czujesz się przebodźcowana? Nie lubisz tłumów i hałasu, a nadmiar bodźców z otoczenia zwyczajnie Cię męczy? Po dniu spędzonym z ludźmi musisz dwa dni odpoczywać? Chłoniesz emocje innych ludzi, czytasz je jak z kartki? Wiele rzeczy Cię wzrusza i wywołuje u Ciebie łzy? Analizujesz wszystko milion razy? Jesteś bardzo wrażliwa na dźwięki i zapachy?
Jeśli na większość powyższych pytań odpowiedziałaś tak, to prawdopodobnie jesteś osobą wysoko wrażliwą.
Przed Tobą test na wysoką wrażliwość. Został on stworzony na podstawie anonimowej ankiety, którą przeprowadziłyśmy na Instagramie wśród naszych społeczności, inspiracją był dla nas także test, który w swojej książce przedstawiła Elaine N. Aron6. Sprawdź, które twierdzenia z Tobą rezonują. Sama zobacz, czy liczba twierdzących odpowiedzi wystarczy, byś uwierzyła, że naprawdę jesteś osobą wysoko wrażliwą.
Na pytania odpowiadaj intuicyjnie. Zakreśl plus, jeśli zdanie się do Ciebie odnosi. Zakreśl minus, jeśli to nie o Tobie.
Na co dzień odbieram bardzo wiele sygnałów płynących z otoczenia.
+
-
Nastroje innych osób mają na mnie wpływ.
+
-
Jestem wrażliwa na ból.
+
-
Po intensywnym dniu lubię wrócić do domu, gdzie panuje cisza i spokój i gdzie otacza mnie światło świec.
+
-
Gdy jestem zmęczona, potrzebuję odciąć się od wszystkich zewnętrznych bodźców, takich jak dźwięk, światło czy intensywny zapach.
+
-
Wystarczy jedna mała kawa, by postawić mnie na nogi.
+
-
Głośne dźwięki, jak dzwonek do drzwi czy sygnał karetki, wytrącają mnie z równowagi.
+
-
Ukojenie przynoszą mi miękkie tkaniny, przygaszone światło i czuły dotyk.
+
-
Uważam się za osobę bardzo emocjonalną.
+
-
Traktuję poważnie moje obowiązki, można na mnie liczyć.
+
-
Jestem bojaźliwa i nadmiernie przejmuję się wieloma rzeczami.
+
-
Jestem czuła na piękno.
+
-
Praca pod presją kosztuje mnie dużo nerwów.
+
-
Lubię robić rzeczy po kolei, stresuje mnie konieczność robienia kilku rzeczy jednocześnie.
+
-
Unikam filmów, seriali i programów pełnych agresji, okrucieństwa i scen przemocy.
+
-
Umiem zrozumieć osobę, która czuje się niekomfortowo. Wiem, jak jej pomóc.
+
-
Uciekam od miejsc, w których jest tłoczno i w których zdecydowanie za dużo się dzieje.
+
-
Gdy jestem głodna lub zmęczona, bardzo szybko wpadam w irytację i potrzebuję wiele czasu, by wrócić do dobrego nastroju.
+
-
Długo dostosowuję się do zmian.
+
-
Lubię subtelne i delikatne zapachy, kolory, dźwięki.
+
-
Ludzie postrzegają mnie jako osobę nieśmiałą i spokojną.
+
-
Nie lubię rywalizować z innymi. Konkursy i zadania wykonywane na czas powodują u mnie niepokój i nerwowość.
+
-
Nie lubię być obserwowana. Gdy ktoś się we mnie wpatruje, wszystko leci mi z rąk.
+
-
Jestem bardzo empatyczna, dobro ludzi i zwierząt leży mi na sercu.
+
-
Nie lubię koncertów, jarmarków i miejsc, gdzie ludzie się tłoczą i gdzie brakuje wolnej przestrzeni.
+
-
Wzruszają mnie świąteczne reklamy i płaczę na filmach o miłości.
+
-
Dobrze się czuję w swoim towarzystwie, lubię być sama ze sobą.
+
-
Trudno mi ukryć emocje, zazwyczaj na mojej twarzy widać nastrój, w jakim jestem.
+
-
Nerwowe sytuacje, kłótnie i konfrontacje są dla mnie bardzo trudne.
+
-
Słabo znoszę krytykę.
+
-
Jestem kreatywna i pomysłowa.
+
-
Zanim podejmę decyzję, długo się nad nią zastanawiam.
+
-
Jestem dla siebie dość surowa i krytyczna.
+
-
Jeśli odpowiedziałaś twierdząco dwanaście lub więcej razy, prawdopodobnie jesteś osobą wysoko wrażliwą.
„Wrażliwość nie jest dla wszystkich. Wszyscy i wszystko nie jest dla Wrażliwości”.
Magdalena Juchniewicz
Wysoka wrażliwość istnieje i jest dostrzegalna zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Wciąż jednak widoczna jest blokada w mówieniu o swoich potrzebach i wrażliwości, tak jakby nie było na to społecznego przyzwolenia. Czasem ten brak przyzwolenia zamienia się w napiętnowanie, a stroną nieakceptującą jest rodzina i najbliższe otoczenie.
Nie wierzymy w siebie, dotkliwie cierpimy na niskie poczucie własnej wartości, pozwalamy, by ktoś inny wyceniał nas i naszą pracę, bo nie ma w nas tej pewności, która pozwoliłaby nam wziąć sprawy we własne ręce. Wrażliwcy nie tylko są rzadko rozumiani przez swoją społeczność, ale często nie rozumieją też sami siebie. To prawda, że brakuje im akceptacji z zewnątrz, ale też brak im akceptacji wewnętrznej, własnej. W takiej sytuacji trudno uwierzyć, że to, co robimy i kim jesteśmy, jest wartością samą w sobie. I że to wystarczy.
Gdy nie wierzymy w to, że możemy zostać wysłuchane tak po prostu, bez żadnych uwag, nie mówimy o swoich potrzebach. Przez gardło nie przechodzą nam wtedy ani słowa pełne zmęczenia, ani prośby o pomoc. Same sobie narzucamy mentalną blokadę, same siebie etykietujemy. Mówimy sobie: „Jesteś beznadziejna, po co ci to? Nie wystarczy ci to, co jest? I tak ci się nie uda. I tak nie dostaniesz tego, czego chcesz”.
Nie umiemy mówić o swoich potrzebach, bo boimy się konfrontacji z ewentualnym odrzuceniem. Nie chcemy czuć wstydu, który wiąże się nie tylko z poczuciem porażki, ale i z poniżeniem. Wewnętrzny krytyk w każdym Wrażliwcu ma się doskonale i jest jego codziennym towarzyszem.
To uczucie strachu przed szczerą rozmową jest jak strach, który czujemy, gdy chcemy pójść do szefa po podwyżkę. W takiej sytuacji zawsze towarzyszą nam stres i chwile zwątpienia, wyobrażamy sobie, co możemy usłyszeć i bardzo, bardzo rzadko są to słowa wspierające. Najczęściej decydujemy się na rozmowę z pracodawcą, czując, że spotkamy się z odmową, z krytyką, z kwestionowaniem naszych kompetencji, choć do tej pory nikt nie zgłaszał uwag co do naszej pracy. Boimy się negatywnego feedbacku, tego, że od pracodawcy usłyszymy, że nie mamy podstaw, by oczekiwać wyższego wynagrodzenia. Że od ukochanego usłyszymy, że przesadzamy, że wymyślamy, że jest nam za dobrze, dlatego szukamy dziury w całym. Boimy się usłyszeć od mamy, że jak zawsze myślimy tylko o sobie.
Wszystko to spowodowane jest małą wiarą w siebie i brakiem poczucia własnej wartości. Gdyby tej pewności siebie było w Tobie więcej, czułabyś, że zasługujesz zarówno na podwyżkę, jak i na wsparcie oraz zrozumienie. Gdy wierzysz w siebie, nie pozwalasz, by ktoś inny wyceniał Twoją wartość, by ktoś inny decydował, kiedy należy Ci się wsparcie, kiedy należy Ci się podwyżka, a kiedy jest dobry czas na to, byś została wysłuchana.
Źródło takiego stanu rzeczy może tkwić w naszym dzieciństwie. Kilkadziesiąt lat temu nikt nie słyszał o wysokiej wrażliwości, a co za tym idzie, nikt nie dawał nam taryfy ulgowej. Normą było stawianie czoła wyzwaniom, które nas przerastały, a ponieważ nie rozróżniano osób z niską i wysoką wrażliwością, wszystkich porównywano do tego samego szablonu. Każdy musiał sprostać takim samym szkolnym wyzwaniom, a każde odejście od normy w najlepszym wypadku kwitowane było słowami „zdolna, ale leniwa”. Nie było rozmów o tym, na co nas stać i że każdy rozwija się w swoim tempie. Ponieważ nikt nie kwestionował takiej rzeczywistości, my same też nie miałyśmy dość świadomości, by zauważyć własną wrażliwość i by brać ją pod uwagę podczas pokonywania kolejnych trudności. Mogło nam się wydawać, że coś jest z nami nie tak, skoro brakuje nam przebojowości, skoro nie umiemy dążyć do celu po trupach, skoro bardzo przeżywamy relacje z rówieśnikami, skoro odpowiadanie przy tablicy kończy się jedynką, choć znamy przecież odpowiedź.
Potem przez lata nie rozumiemy, z czego wynika nasz sposób odbierania świata. Postrzegamy wrażliwość jako wadę, jako defekt, jako coś, co trzeba ukryć, czym na pewno nie wolno się chwalić. Walczymy z własnymi uczuciami zamiast z nimi współpracować.
Teraz mamy wreszcie możliwość kierowania się własnymi uczuciami, mamy też inną świadomość naszych potrzeb i możliwości. Możemy być dla siebie czulsze i bardziej wyrozumiałe, możemy wreszcie skończyć z powielaniem twierdzenia „zdolna, ale…”.
Bo to, jakie jesteśmy teraz, jest wystarczające. I choćby z tego tytułu należy nam się wsparcie, akceptacja i miłość.
Zacznijmy od końca, by dojść do początku. Ten lęk, który kieruje Wrażliwcami, ma swoją genezę, ma swój kształt, ma swoje objawy i swoje ulubione sytuacje. Ten lęk można scharakteryzować, poukładać i połączyć w pewien schemat. Po co? By go oswoić i móc mu się przyjrzeć.
Wrażliwcu, nie umiesz mówić o swoich potrzebach, bo boisz się odrzucenia i niezrozumienia? Zatrzymaj się na chwilę, wejdź w swój lęk, poczuj go, nie uciekaj. Zrób własny wewnętrzny bilans emocji i odpowiedz sobie na pytania: czy naprawdę mam się czego bać? Czy to ja jestem tym strachem, czy może po prostu osobą, która czuje strach?
Zrób zestawienie zysków i strat swojej odwagi. Zdecyduj, czy to, na czym Ci zależy, jest warte emocjonalnej ceny, jaką na początku przyjdzie Ci zapłacić. Świadomie zdecyduj, czy chcesz wyjść poza swoją wrażliwość i mimo naturalnego strachu dokonać pierwszej zmiany w swoim życiu. Porozkładaj strachy na czynniki pierwsze i poszukaj rozwiązania.
Gdy podejmiesz decyzję i przejdziesz przez tę trudną drogę konfrontacji zarówno z potrzebami, jak i z otoczeniem, nawet jeśli usłyszysz „nie” lub inne słowa, z którymi poczujesz się niekomfortowo, dasz sobie radę. Pamiętaj, że nie masz wpływu na to, co usłyszysz, ale masz wpływ na to, jak to odbierzesz. Możesz dopuścić do głosu wewnętrznego krytyka, ale pamiętaj, że robisz to na własną odpowiedzialność. Gdy to zrobisz, bardzo możliwe, że znów zaczniesz działać według utartych schematów, nie zastanawiając się, czy to, co o sobie myślisz, jest prawdą. Czy ta wątpiąca, niepewna siebie, strachliwa osoba to na pewno Ty?
Bycie ofiarą jest najłatwiejszą drogą. Jest wygodne, nie wymaga pracy nad sobą. Można sobie odpuścić i pogrążyć się w niemocy. Tą jedną decyzją zamykasz sobie drogę do pełniejszego życia, czekając, aż los ześle Ci coś dobrego. A przecież możesz po prostu po to sięgnąć. Fakt, będzie to wyzwanie i po drodze na pewno napotkasz wiele przeszkód, ale sama musisz się przekonać, czy warto. I sama musisz sprawdzić, czy ta wrażliwość, którą w sobie masz, nie jest przypadkiem Twoją najmocniejszą stroną.
By mówić wprost o swoich potrzebach, najpierw musisz wiedzieć, czego potrzebujesz. Nadaj swoim życiowym oczekiwaniom kształt, nazwij je, daj im głos.
Tylko Ty wiesz, czego Ci brak.
Tylko Ty wiesz, co da Ci spełnienie i satysfakcję.
Tylko Ty wiesz, co jest dla Ciebie ważne, a co najważniejsze.
To znaczy, że ważnym krokiem będzie wzięcie odpowiedzialności za swoje wybory, ale także za brak tej decyzyjności. Brak decyzji to także decyzja.
To znaczy, że będziesz potrzebowała pomocy. Odwaga w mówieniu wprost o swoich potrzebach się opłaca, bo dzięki temu szybciej otrzymasz niezbędne wsparcie.
To znaczy, że zmierzysz się z krytyką. Ale też przyjmij, że krytyka może być konstruktywna i że stanowi ona ważny krok w kierunku rozwoju. Druga strona może mieć inne zdanie, nawet jeśli Ci się to nie podoba. Dojrzałość emocjonalna pozwala nam utrzymać dystans pomiędzy opinią i oceną innych ludzi a naszymi wewnętrznymi odczuciami.
To znaczy, że na jakimś etapie możesz usłyszeć odmowę.
Co możesz zrobić, by uchronić swoją wrażliwą stronę? Przygotuj się zarówno na najgorszy, jak i na najlepszy scenariusz. Wyobraź sobie pozytywny finał, ale zwizualizuj także tę sytuację, która nie jest Ci na rękę. Po prostu przygotuj się emocjonalnie.
Mówienie o sobie wprost, bez owijania w bawełnę, wymaga odwagi. I naprawdę każdy ma z tym problem, każdy musi w jakiś sposób się przełamać. Osobom wysoko wrażliwym może jednak być trudniej wyrazić siebie, szczególnie gdy świadomość owej wrażliwości jest stosunkowo świeża.
W wielu sytuacjach nawet w chwilach względnego spokoju, nie tylko w momentach kryzysowych bywa, że wysoko wrażliwa kobieta nazywana jest histeryczką. Dlaczego? Bo jej emocje są na wierzchu i to one dominują w konwersacji, to one są punktem odniesienia, a to nie zawsze jest przez otoczenie rozumiane. Z drugiej strony, gdy blokujesz sobie możliwość mówienia emocjonalnie, w poczuciu niezrozumienia i w panicznej potrzebie bycia wysłuchaną, doprowadzasz się do skrajności i sama zaczynasz nazywać się histeryczką. Złoty środek znajdziesz w byciu wierną swoim odczuciom. To jest klucz do osiągnięcia poczucia wewnętrznej równowagi i spokoju. Im mniej niedopowiedzeń, niedomówień i niejasności, tym łatwiej Wrażliwcowi dostrzec siebie i swoje potrzeby. W ciszy nie trzeba krzyczeć: „spójrz na mnie, zobacz, czego potrzebuję!”. W emocjonalnej harmonii łatwiej wytłumaczyć innym swoją motywację, swój punkt widzenia. Im częściej, im regularniej, im konsekwentniej osiągamy tę harmonię, tym lepiej.
A teraz chwila na oddech. Czytając ten tekst, pewnie co chwila na zmianę czerwienisz się i bledniesz, zastanawiając się, jak masz tego wszystkiego dokonać, skąd wziąć na to siłę i od czego zacząć? Ze wszystkich zamieszczonych tutaj wskazówek ta jedna jest chyba najważniejsza: odpuść to, na co nie masz wpływu. Ta książka ma być dla Ciebie impulsem do zmiany i listą wskazówek, które podpowiedzą Ci, co możesz zrobić, by żyło Ci się lepiej, nie zaś katem, który będzie Cię rozliczał z tego, co zrobisz lub czego nie zrobisz. Podczas zmiany swojego życia i podczas stawiania na swoją wrażliwość nie generuj jeszcze większych stresów. Nie dokładaj sobie, nie wymagaj od siebie więcej, niż możesz dać, bo się spalisz, bo stracisz moc, jeszcze zanim poczujesz, jak dobrze jest być świadomym siebie Wrażliwcem.
Weź oddech i wybierz jedną zmianę, której dokonasz najpierw.
Jak Wrażliwiec może ćwiczyć odwagę mówienia o swoich potrzebach?
List
Napisz list do siebie samej z rozważaniami o tym, czego Ci w życiu potrzeba. Może to być również list do bliskiej Ci osoby, z którą kontakt jest utrudniony, a z którą chcesz się porozumieć. Napisz do niej o tym, jak się czujesz i co sprawi, że wasze relacje będą łatwiejsze. Oczywiście nie musisz tego listu wysyłać, ale ćwiczenie to sprawi, że nauczysz się formułować swoje myśli, nadasz im formę zdań, a gdy zdecydujesz się na ważną dla Ciebie rozmowę w cztery oczy, będziesz mieć w głowie właśnie te słowa. Łatwiej Ci będzie nie zgubić się w emocjach, gdy to, czego potrzebujesz, zostanie wcześniej przez Ciebie nazwane, skonkretyzowane, zapisane i zrozumiane.
Nagraj się
Natłok emocji potrafi być naprawdę dotkliwy. Gdy czujesz, że nie umiesz poukładać swoich uczuć, weź telefon, włącz funkcję nagrywania i mów do siebie. Gdy jedziesz samochodem i nie wiesz, co czujesz, bo tyle się wydarzyło, mów do dyktafonu, aż poczujesz, że nie masz już nic więcej do dodania. Gdy chcesz przeanalizować pewną sytuację czy relację, idź na spacer i nagrywaj, opisując tę ważną dla siebie sprawę z każdej strony. A za jakiś czas odsłuchaj swoje nagranie i zauważ, jak mówisz o swoich potrzebach. Przeanalizuj, jakie one są, czego dotyczą i jak bardzo Ci na czymś zależy.
Mapa marzeń
Czasem czujemy, że czegoś chcemy, ale w sumie nie wiemy czego. Odczuwamy nieskonkretyzowany niedosyt. Czujemy brak, ale nie umiemy go nazwać. To naturalne, że przychodzi taki czas, gdy rzeczywistość nie zgrywa się z naszymi oczekiwaniami i trudno nam poukładać chaos i w naszej głowie, i w naszym życiu. Tworzenie mapy marzeń nie tylko pokazuje, czego chcemy, ale też wycisza nas, uspokaja, odciąga od mediów społecznościowych, pozwala skoncentrować się na tym, co tu i teraz. Obraz, który powstanie dzięki Twojej pracy, kolaż ze zdjęć, wycinków i pamiątek przypomni Ci, w jakim miejscu w życiu chcesz być.
Daj sobie głos
Są takie sytuacje, jak zebrania czy spotkania z zespołem, które mimo swobodnego charakteru budzą takie emocje jak stres czy lęk. Intuicyjnie masz ochotę uciec, zrezygnować i nie narażać się na niepotrzebne nerwy. To zrozumiałe, ale nie uczy tego, jak wyrażać siebie. A przecież zależy Ci właśnie na tym, by umieć mówić wprost o tym, czego potrzebujesz. Wykorzystaj takie spotkania, np. burzę mózgów czy zebranie podsumowujące jakiś etap w pracy, do tego, by zabrać głos. Sama musisz się przekonać, że masz coś do powiedzenia, że umiesz wyrazić swoją opinię. To tylko test. W przyszłości, gdy będziesz chciała jasno określić swoje oczekiwania, np. w relacji z bliską osobą, będzie Ci dużo łatwiej pewnie opowiedzieć o tym, co czujesz.
„Prawdziwą siłą człowieka jest jego wrażliwość”.
Bruno Ferrero, Zna to tylko wiatr 7
Akceptacja swojej wrażliwości to czasem naprawdę długi proces, wymagający cierpliwości, umiejętności odpuszczania i uważności. Można go porównać do budowania wieży z kart. Każdy element jest kluczowy, by mogła powstać silna, trwała i stabilna konstrukcja. Układa się te karty delikatnie, z rozwagą, strategicznie. Każda z nich stanowi punkt wyjścia, ale też oparcie dla innych elementów. Znaczenie ma też każda dokonywana w konstrukcji zmiana. Nie warto na siłę przyspieszać, bo chwila nieuwagi sprawi, że całą pracę będziemy musiały zaczynać od nowa.
Niektórym wydaje się, że wysoka wrażliwość to choroba, schorzenie, zaburzenie, ubytek. Coś, czego trzeba się wstydzić, co trzeba ukrywać, czym nie wolno się chwalić. Patrzymy na siebie, porównując się do innych: do osób, które emocjonalnie mogą się bardziej obciążyć, którym dobrze pracuje się pod presją, które realizują się właśnie w szybkich, dynamicznych czasach oczekujących dyspozycyjności i odporności. Porównujemy się do nich i zastanawiamy się, dlaczego nie możemy być takie jak oni. Takie porównanie z góry skazane jest na porażkę to jak zestawić ze sobą poetkę i inżynierkę w NASA, to zupełnie inna wrażliwość, inny rytm życia, inne spojrzenie na świat, inna dynamika pracy. Zamiast na siłę, kosztem swojego samopoczucia, dopasowywać się do życia, które jest dla nas za ciasne, warto rozejrzeć się dookoła i sprawdzić, czy gdzieś obok nie będzie nam wygodniej. Bo prawda jest taka, że żyjemy w świecie zaprojektowanym dla osób nisko wrażliwych. Jest to świat szybki, bezlitosny, głośny, dynamiczny, czasem agresywny, pełen deadline’ów, ASAP-ów, sukcesów i nagród, a także natarczywości, konwenansów i wymagań co do zachowań powszechnie aprobowanych.
Odkrycie swojej wysokiej wrażliwości bywa momentem przełomowym, szczególnie dla kogoś, kto uświadamia sobie jej obecność nagle i niespodziewanie. Bo przecież są takie chwile, kiedy pojawia się jakiś przebłysk, kiedy w nasze ręce trafia brakujący puzzel, z którym nagle wszystko zaczyna do siebie pasować. Ktoś powie jedno zdanie i Wrażliwiec znajdzie w nim opis samego siebie. Ktoś pożyczy mu książkę, poleci film lub opowie o wywiadzie, gdzie jakaś aktorka przyznaje, że jest osobą wysoko wrażliwą, a Wrażliwiec stwierdzi, że to też jego historia. Takie sygnały szturchają Wrażliwca w ramię, jakby chciały zapytać:„no, ile jeszcze dowodów potrzebujesz?”. Są początkiem myśli, które mielą się i kotłują w jego umyśle. To naturalne, że początkowo człowiek jest nimi zdezorientowany, z jednej strony przywiązany do swojego obecnego życia, z drugiej przekonany, że jeśli coś szybko się nie zmieni, to zwariuje.
Ale trzeba też przypomnieć, że Wrażliwiec, podobnie zresztą jak żaden inny człowiek na Ziemi, nie jest w stanie wszystkiego zrobić od razu. Nie jest w stanie zmienić wszystkich swoich przekonań, pokonać wszystkich swoich ograniczeń i postawić tylko na to, co go wspiera i co mu służy. To jest niewykonalne i warto to podkreślić, żeby nie budzić w sobie niepotrzebnych wyrzutów sumienia. My, Wrażliwcy, jesteśmy tylko ludźmi, nie superbohaterami. Jak chyba każdy do zmian podchodzimy jak pies do jeża, próbując za wszelką cenę sprawdzić, czy przypadkiem nie będzie lepiej, jeśli wszystko zostanie po staremu, jednocześnie życząc sobie żyć w dostatku, harmonii i świętym spokoju. Do wszystkiego potrzeba czasu, do akceptacji swojej wrażliwości także.
Kobiety często pytają, czy mając pięćdziesiąt, sześćdziesiąt, siedemdziesiąt lat, mogą jeszcze pozwolić sobie na zmianę, czy warto jeszcze pracować nad nowo odkrytą wrażliwością. Oczywiście, że warto! Wiek nie ma znaczenia. Każdy moment jest właściwy na zmianę swojego podejścia do wrażliwości i na zmianę swojego życia na wygodniejsze. Każdy moment, w którym chcesz usiąść nad czystą kartką i zapisać na nowo swój plan na życie, w którym na spokojnie zdefiniujesz siebie jako WWO bez oceny, bez krytyki, bez pośpiechu, jest potrzebny.
Akceptacja nie jest możliwa bez zrozumienia. Można powiedzieć, że masz w sobie tyle akceptacji, ile wiesz – zarówno o sobie, jak i o otaczającym Cię świecie. Rachunek jest prosty – by przyjąć do siebie swoją wrażliwość, trzeba się z nią po prostu poznać, poszerzyć swoją wiedzę o niej, nauczyć się jej, oswoić ją, zrozumieć jej schematy. A to proces, który trwa i który wymaga wielu narzędzi.
Przestań też patrzeć na siebie jak na osobę zaburzoną czy odstającą od reszty. Badania pokazują, że osoby wysoko wrażliwe to ponad 20% społeczeństwa! Czyli jeśli wchodzisz do windy, w której jest dziesięć osób, prócz Ciebie jest tam jeszcze jeden Wrażliwiec!
Wrażliwość to nie słabość. Nie o to tu chodzi. Osoby wysoko wrażliwe to jednostki silne, zdeterminowane, zdyscyplinowane, profesjonalne w życiu zawodowym, zaangażowane i lojalne, są świetnymi kompanami przy wielu kreatywnych projektach, są cudownymi, czułymi partnerami i wyrozumiałymi przyjaciółmi. Rzecz jednak w tym, że mając wysoki współczynnik empatii, bywają zwyczajnie naiwne, wierzą w dobre zamiary i intencje innych ludzi, którzy czasem to wykorzystują. Na tym polu potrzeba zmiany. Sztuka polega na tym, by czasem postawić siebie na pierwszym miejscu i wykazać się empatią najpierw wobec siebie.
Wrażliwość to nie jest osobny byt, który trzeba przywitać, zaprosić do domu i którym trzeba się zajmować. To integralna część osobowości, której warto pozwolić w końcu dojść do głosu. Uznać ją. Bo jeśli żyjesz w biegu i traktujesz wrażliwość jako hamulec ręczny, nie będziesz jej akceptować – będzie Ci się wydawało, że ona tylko przeszkadza, że jest przeszkodą w drodze do życiowego spełnienia, że jest balastem, kulą u nogi, którą trzeba zrzucić, by szybciej piąć się po drabinie sukcesu. Warto jednak zadać sobie kilka pytań. Czy ten sukces, wychodzony w pocie czoła w wysokich szpilkach, okupiony nadgodzinami, stresem, nieprzespanymi nocami, pachnący lękiem, stanami depresyjnymi, niewygodny niczym sweter z prawdziwej owczej wełny, jest naprawdę tym, czego chcesz? Czy twój związek, bazujący na godzeniu się po codziennych kłótniach, trwający dzięki Twojemu milczeniu w odpowiedzi na jego wybuchy, przynoszący więcej wątpliwości niż namiętności, to jest to, czego zawsze pragnęłaś? Zostało pytanie numer trzy: czy relacje rodzinne, w których nadal przyjmujesz rolę nastolatki, mimo że już dawno jesteś po czterdziestce, w których dominuje patriarchat i w których otrzymujesz więcej oczekiwań, westchnień zawodu i gniewnych odzywek niż zrozumienia, jest tym, czego masz się tak mocno trzymać w życiu?
Czy to Cię wspiera?
Czy to sprawia, że jesteś szczęśliwa?
Czy to stanowi mocny grunt pod Twoimi stopami?
Czy w ogóle lubisz ludzi, którzy Cię otaczają?
Czy dostajesz takie wsparcie, jakiego potrzebujesz?
Czy lubisz siebie taką, jaka jesteś w relacjach z tymi ludźmi?
Czy marzysz czasem o tym, by wszyscy się zamknęli i dali Ci święty spokój?
Czy chciałabyś w końcu zacząć postępować inaczej i wybrać ciszę i własne towarzystwo zamiast rodzinnych spotkań przy suto zastawionym stole, gdzie niby dla wszystkich jest miejsce, ale tylko pod warunkiem, że jest się jak wszyscy i że nie wychodzi się za linię rodzinnych oczekiwań?
Czy to, co robisz zawodowo, jest satysfakcjonujące? Czy właśnie o tym zawsze marzyłaś?
Czy podejmując decyzję, zastanawiasz się, co pomyślą inni?
Czy lubisz swoje życie?
Pytania te można mnożyć w nieskończoność. Bo tak naprawdę im więcej zadasz sobie pytań i im więcej zbierzesz odpowiedzi, tym łatwiej będzie Ci zaakceptować swój nowy plan na życie. Oczywiście jeśli zdecydowałaś, że z wrażliwością jest Ci po drodze. A więc, czy lubisz siebie? Czy akceptujesz to, co się z Tobą dzieje w sytuacjach kryzysowych, gdy nie czujesz się ani pewnie, ani dobrze? Co mogłoby pomóc Ci poczuć się lepiej w takich chwilach? Jak chciałabyś się wtedy czuć?
Te pytania musisz zadać samej sobie. Nie zadawaj ich innym, bo nie o nich tu chodzi, a o Ciebie właśnie. Nie możemy oczekiwać, by wszyscy bezwarunkowo akceptowali naszą wrażliwość. To nasza sprawa, my z tą wrażliwością żyjemy i to my poniesiemy konsekwencje zaniedbań w jej obszarze, ale też my odbierzemy nagrodę, jeśli pójdziemy za głosem naszych uczuć. My, nikt inny. Oczywiście, łatwiej nam akceptować siebie w środowisku, które akceptuje nas.
Na pewno pamiętasz film sprzed kilkunastu już lat pt. Listy do M.8 Jedną z bohaterek filmu jest Doris, grana przez Romę Gąsiorowską. W jednej ze scen Doris rozmawia ze swoją przyjaciółką „Larwą”, w którą wcieliła się Katarzyna Bujakiewicz.
Larwa: Okej. Sylwester, babski wieczór, nowe ciuchy, zajebista impreza i szukamy Ci super faceta.
Doris: Larwa, nic nie rozumiesz, ja nie poznam fajnego faceta na imprezie.
Larwa: Ale ja poznałam mnóstwo fajnych facetów na imprezach.
Doris: Ty tak, ale nie ja. No tam jest tak ciemno, że nawet nie widzisz, z kim rozmawiasz. Jest tak głośno, że nic nie słyszysz, więc upijasz się, poznajesz kogoś, lądujesz z nim u siebie w łóżku, macie fatalny seks, a następnego dnia wasze zdjęcia znajdujesz na Facebooku, jak się całowaliście w kiblu.
Można uznać, że Doris to Wrażliwiec, który nie walczy ze sobą, ale idzie za głosem serca i potrzeb. Nie robi ani tego, co wszyscy, ani tego, co podobno jest fajne, ani tego, co ktoś jej proponuje. Mierzy zamiary podług sił – a raczej mierzy zamiary podług swojej wrażliwości. I co? I super. Kto obejrzał film do końca, ten wie, że Doris odnalazła swoje szczęście i miłość.
A wracając do akceptacji, jeśli zauważasz, że głośne miejsca nie są dla ciebie, akceptujesz to i decydujesz, że będziesz je odwiedzać rzadziej. Jeśli czujesz, że po kontakcie z kimś jesteś osłabiona i nie masz energii, starasz się tej osoby unikać. Właśnie, unikać, a nie usuwać ją ze swojego życia, ponieważ im więcej restrykcji nałożymy na siebie i swoje działania, tym większe rozczarowanie poczujemy, gdy powinie nam się noga i gdy nie uda się nam zrealizować wszystkich naszych „wysoko wrażliwych”postanowień.
Zwrócenie się ku sobie samej jest momentem przełomowym. Akceptacja wysokiej wrażliwości to akceptacja swoich marzeń i swoich pragnień. To przyjęcie do wiadomości swojej konstrukcji psychicznej i zaprzestanie z nią walki. To poszerzanie wiedzy na swój temat, dawanie sobie kolejnych szans i nienaciskanie na siebie, by dopasować się do ram stworzonych dla kogoś innego.
1. Wrażliwcu, uświadom sobie, że wysoka wrażliwość to nie choroba. To dziedziczna cecha 20% ludzi na całym świecie, którzy posiadają nadreaktywny układ nerwowy. Czujemy bardziej, widzimy więcej, jesteśmy wyczulone na docierające zewsząd odgłosy.
2. Zaniedbana, niezrozumiana wysoka wrażliwość prowadzi do frustracji, ciągłego zdenerwowania i rozchwiania emocjonalnego, co w konsekwencji skutkuje brakiem akceptacji ze strony otoczenia.
3. Osoby wysoko wrażliwe długo przeżywają emocje i różne doświadczenia, zmagają się z ciągłym natłokiem myśli, który w codziennym życiu objawia się m.in. napięciem w ciele i uczuciem niepokoju.
4. Wrażliwcy bardzo często cierpią z powodu niskiego poczucia własnej wartości. Zmuszani do stawiania czoła wielu sytuacjom, w których nie czują się komfortowo, i żyjący w środowisku, w którym odczuwają presję, bardzo często czują się obco, jako że nie spełniają wymagań, które stawiają przed nimi inni.
5. Bycie Wrażliwcem to trudna i wymagająca droga. Codziennie mierzymy się ze światem, który nie jest dla nas zaprojektowany, który nastawiony jest na cel, na efekt, czas i pieniądze. Aby sprostać tym wymaganiom, pracujemy ponad swoje siły i dążymy do perfekcjonizmu, przy czym osiągając zadowalające wyniki, płacimy za nie wysoką cenę.
6. Perfekcjonizm, bycie zawsze „naj” i eksploatowanie swojego ciała bardzo często prowadzą do wyczerpania fizycznego i psychicznego, co zmusza nas do przymusowego odpoczynku i staje się źródłem frustracji, ponieważ nie jesteśmy w stanie spełniać oczekiwań innych osób, choć czujemy się do tego zobowiązane.
7. Naukę siebie i dbałość o swoją wrażliwość można zacząć od małych kroków, przyglądając się sobie i swoim możliwościom. Na początek zrób test na wysoką wrażliwość – pomoże Ci to zorientować się, kim właściwie jest osoba wysoko wrażliwa i czy masz jej cechy.
8. Nauka uwalniania emocji, życia w pełnej harmonii ze sobą, a także odpuszczenie tego, na co nie masz wpływu, jest niezwykle uwalniające. Codzienne dbanie o swoją wrażliwość – np. poprzez: pisanie listu, nagrywanie siebie na dyktafon, tworzenie mapy marzeń, włączanie się do aktywności w pracy i zabieranie głosu na dany temat – da Ci ogromną moc. Dobre nawyki i zmiana przekonań potrafią radykalnie zmienić życie osoby wysoko wrażliwej. Mogą one sprawić, że Twoje poczucie własnej wartości wzrośnie, a pewność siebie przestanie być iluzją, stanie się natomiast Twoją siłą, Twoim napędem do działania.
9. Akceptacja wrażliwości to proces – często mozolny, długi, pełen łez i potknięć. Ale musisz wiedzieć i pamiętać, że jest to proces wart poświęcenia mu czasu i energii. A to dlatego, że jest to droga po siebie i do siebie. Po swoje marzenia i potrzeby. Po swoją ukrytą od lat odwagę i po moc do działania i kreowania. To droga do zadawania właściwych pytań. To proces, w którym lepiej się czujesz w swoim środowisku i budujesz swobodniejsze relacje z innymi ludźmi, bo Ty sama zaczynasz być ważna, i to taka, jaka jesteś. Przestajesz walczyć, miotać się i udawać.
10. Akceptacja wrażliwości to zrozumienie bez żalu i pretensji, że wrażliwość nie jest dla wszystkich, ale też, że nie wszyscy i nie wszystko jest dla Wrażliwca.
„[…] u ludzi wiele czujących i raz już nadmiar zasmęconych nie tylko na ciele, ale i na duszy robią się takie zmarszczki, które nigdy zupełnie nie znikną”.
Eliza Orzeszkowa, Nad Niemnem 9
Wrażliwiec to taka konstrukcja, która jest mało odporna na toksyczne osoby. Wybacz szczerość, ale na pewnych etapach naszego życia wręcz przyciągamy takich ludzi. Co prawda stają się oni dla nas najlepszymi nauczycielami życia, ale zanim do tego dojdziemy, musi upłynąć trochę czasu, musimy odebrać nasze lekcje, wypłakać morze łez i zahaczyć o załamanie nerwowe, ratując się na koniec regularnymi wizytami u psychoterapeuty czy coacha (co swoją drogą jest bardzo dobrą decyzją, bo jednym z narzędzi wartych uwagi każdego Wrażliwca, który potrzebuje wsparcia i zrozumienia, jest osoba, która na pewnym etapie naszego życia jest w stanie towarzyszyć nam w drodze po naszą emocjonalną wolność!).
Nasi toksyczni nauczyciele to osoby, które przychodzą do nas w życiu prywatnym i zawodowym. W relacjach romantycznych budują z nami związki intensywne, pełne euforii, namiętności i miłości, która przewraca naszą dotychczasową rzeczywistość do góry nogami i która całkowicie pozbawia nas naszego własnego życia, naszego własnego ja. Oczywiście pełni empatii i ufności nie chcemy zauważać pewnych symptomów, bardzo chcemy natomiast wierzyć, że ta relacja jest dla nas zdrowa. Takie relacje oparte są jednak na jednostronnej korzyści, niestety nie naszej. W takim związku to Ty dajesz, a druga strona oczekuje.
Wrażliwiec bardzo często staje się ofiarą wszechobecnych Narcyzów, którzy tylko czekają, aby dostać to, co w nas najlepsze i najpiękniejsze, a czego oni sami nigdy nie będą rozumieć ani czuć. Przyciągają ich nasza prostoduszność, ufność, naiwność i wiara w to, że możemy uzdrowić świat. Zazdroszczą nam odczuwanej przez nas głębokiej, czystej i szczerej miłości, która nie ma nic wspólnego z tym, czym oni sami się kierują, czyli z zimną kalkulacją. Brakuje im poczucia bycia bezwarunkowo kochanymi i zrozumienia, że w życiu ważniejsze jest być niż mieć.
Relacja Wrażliwca z Narcyzem rozpoczyna się bardzo szybko i intensywnie, mimo wielu czerwonych flag, które co i rusz dostrzegamy, lecz na które nie reagujemy. Ale to nie jest tak, że jesteśmy ślepe i głuche na to, co się dzieje – zarówno w nas, jak i w naszym otoczeniu. Doskonale czujemy zmiany, które zachodzą i w naszym ciele, i w naszym umyśle na początku każdej takiej historii, ale odurzone urokiem, jaki roztacza nad nami osoba toksyczna, i ogromną potrzebą bycia kochaną i zauważoną nie chcemy widzieć ani słyszeć tego, co nie wróży niczego dobrego.
Każda taka relacja ma swój początek i swój koniec. A może lepiej byłoby powiedzieć: swój szybki początek i swój równie szybki koniec. Z perspektywy własnych doświadczeń znamy już ten scenariusz, wiemy, co wkrótce się wydarzy. Wchodzimy jednak w każdy kolejny cykl, łudząc się, że tym razem będzie inaczej. Że tym razem będzie lepiej. Niestety scenariusz znów się powtarza i ma on swoje trzy klasyczne fazy: idealizacji, dewaluacji i odrzucenia. Po tej ostatniej niemiłosiernie cierpimy, często tylko po to, aby narodzić się niczym feniks z popiołów i dać Narcyzowi milionową już szansę. Szansę na zmianę, która nigdy nie nastąpi. Próbujemy trwać w iluzji, która tylko odbiera nam energię, gasi nasz zapał do życia i pozbawia nas nadziei na lepsze jutro.
Nowa relacja rozpoczyna się…
.
.
.
…(fragment)…
Całość dostępna w wersji pełnej
Autorki: Monika Pryśko, Magdalena Juchniewicz
Redakcja: Klaudia Opozda
Korekta: Katarzyna Zioła-Zemczak
Projekt graficzny okładki i makiety: Emilia Pryśko
eBook: Atelier Du Chateaux
Zdjęcia: Emilia Pryśko
Redaktor prowadząca: Natalia Ostapkowicz
Kierownik redakcji: Agnieszka Górecka
© Copyright by Monika Pryśko, Magdalena Juchniewicz
© Copyright for this edition Wydawnictwo Pascal
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej książki nie może być powielana lub przekazywana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy, z wyjątkiem recenzentów, którzy mogą przytoczyć krótkie fragmenty tekstu.
Bielsko-Biała 2022
Wydawnictwo Pascal sp. z o.o.
ul. Zapora 25
43-382 Bielsko-Biała
tel. 338282828, fax 338282829
[email protected], www.pascal.pl
ISBN 978-83-8103-948-2