Wrażliwiec to ja - Monika Pryśko, Magdalena Juchniewicz - ebook

Wrażliwiec to ja ebook

Monika Pryśko, Magdalena Juchniewicz

4,4

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Jesteś bardzo wyczulona na nastroje innych ludzi, przez co po całym dniu czujesz się wyczerpana i fizycznie, i psychicznie? Łatwo odczuwasz przesyt bodźcami i bardzo emocjonalnie reagujesz na sytuacje, które Cię spotykają? Trudno jest Ci się odnaleźć w szybkim świecie i wciąż masz wrażenie, że jesteś niewystarczająca?
Żyjemy w czasach, w których mówienie głośno o swoich uczuciach i emocjach staje się normą. Więc rozmawiajmy! Tym razem o wysokiej wrażliwości.
Odkryta przez nas stale nam towarzyszy i staje się nieodłączną częścią naszej osobowości. Chcemy o niej mówić, czytać, chwalić się, obwieszczać światu. Czujemy, że w końcu nasze puzzle tworzą spójny obraz, a to jest tak dobre uczucie, że trudno jest zachować tę euforię tylko dla siebie.
W tej książce ułatwiamy oswojenie wrażliwości, której być może jeszcze nie rozumiesz. Nic się nie martw, jesteś o krok od poczucia ulgi i wolności, od zgłębienia swoich naturalnych predyspozycji i zaakceptowania emocjonalnej strony samej siebie. Twoja wrażliwość to nieoszlifowany diament, który już niedługo zalśni pełnym blaskiem.
Chcemy Cię przekonać, że życie w zgodzie ze swoją wrażliwością jest nie tylko potrzebne czy zdrowe, a również możliwe do osiągnięcia. Zacznij od przeczytania tej książki.
Trzymamy za Ciebie mocno kciuki!
Magdalena Juchniewicz & Monika Pryśko

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 191

Oceny
4,4 (14 ocen)
8
3
3
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
arafina

Całkiem niezła

Sporo psychologicznego bełkotu, oderwanego od rzeczywistości. Nie jest to odkrywcza książka i myślę, że wiele jej 'rad' to po prostu kwestia dojrzałości dalej osoby. Niemniej można przeczytać, szczególnie jeśli wcześniej nie słyszało się o pojęciu wysokiej wrażliwości.
00

Popularność




Dla tych odważnych i mniej odważnych wysoko wrażliwych kobiet, które chcą w końcu być sobą.

Każde wrażliwe serce, które wyszło po siebie na drodze zwanej życiem, ma prawo do swojego szczęścia. Idź po siebie.

Z miłością

Magdalena Juchniewicz & Monika Pryśko

Kazimierz Dąbrowski

Po­sła­nie do nad­wra­żli­wych1

1 Kazimierz Dąbrowski, Po­sła­nie do Nad­wra­żli­wych, za: Ja­ro­sław Wa­sik, Po­sła­nie do Nad­wra­żli­wych [pio­sen­ka], https://g.co/kgs/LqvT­NE (do­stęp: 29.01.2022).

Bądźcie po­zdro­wie­ni Nad­wra­żli­wi

Za wa­szą czu­ło­ść w nie­czu­ło­ści świa­ta, za nie­pew­no­ść wśród jego pew­no­ści

Za to, że od­czu­wa­cie in­nych tak jak sie­bie sa­mych za­ra­ża­jąc się ka­żdym bó­lem

Za lęk przed świa­tem jego śle­pą pew­no­ścią

któ­ra nie ma dna

Za po­trze­bę oczysz­cza­nia rąk z nie­wi­dzial­ne­go na­wet bru­du zie­mi

Bądźcie po­zdro­wie­ni.

Bądźcie po­zdro­wie­ni Nad­wra­żli­wi

Za wasz lęk przed ab­sur­dem ist­nie­nia

I de­li­kat­no­ść nie­mó­wie­nia in­nym tego co w nich wi­dzi­cie

Za nie­za­rad­no­ść w rze­czach zwy­kłych i umie­jęt­no­ść ob­co­wa­nia z nie­zwy­kło­ścią

Za re­alizm trans­cen­den­tal­ny i brak re­ali­zmu ży­cio­we­go

Za nie­przy­sto­so­wa­nie do tego co jest a przy­sto­so­wa­nie do tego co być po­win­no

Za to co nie­sko­ńczo­ne nie­zna­ne nie­wy­po­wie­dzia­ne

Ukry­te w was

Bądźcie po­zdro­wie­ni Nad­wra­żli­wi

Za wa­szą twór­czo­ść i eks­ta­zę

Za wa­sze za­chłan­ne przy­ja­źnie mi­ło­ść i lęk

Że mi­ło­ść mo­gła­by umrzeć jesz­cze przed wami

Bądźcie po­zdro­wie­ni

Za wa­sze uzdol­nie­nia ni­g­dy nie­wy­ko­rzy­sta­ne (nie­do­ce­nia­nie wa­szej wiel­ko­ści nie po­zwo­li

Po­znać wiel­ko­ści tych co przyj­dą po was)

Za to że chcą was zmie­niać za­miast na­śla­do­wać

Że je­ste­ście le­cze­ni za­miast le­czyć świat

Za wa­szą bo­ską moc nisz­czo­ną przez zwie­rzęcą siłę

Za nie­zwy­kło­ść i sa­mot­no­ść wa­szych dróg

Bądźcie po­zdro­wie­ni Nad­wra­żli­wi

Wyso­ka wra­żli­wo­ść ma ostat­nio wy­so­kie no­to­wa­nia. Po­dob­no mod­nie jest być oso­bą wy­so­ko wra­żli­wą (w skró­cie WWO), po­dob­no jest to też bar­dzo do­bre wy­tłu­ma­cze­nie na spo­łecz­ne nie­do­sto­so­wa­nie, na ner­wo­wo­ść, stres i smu­tek. Szcze­rze? Jak­kol­wiek na­zwie­my tę ce­chę oso­bo­wo­ści wy­stępu­jącą u 20% lu­dzi na świe­cie, nie zmie­ni to fak­tu, że wy­so­ka wra­żli­wo­ść ist­nie­je i ma się do­brze. Oso­by wy­so­ko wra­żli­we są wśród nas bez względu na to, czy jest to mod­ne, czy nie.

Ży­je­my w cza­sach, w któ­rych mó­wie­nie gło­śno o swo­ich uczu­ciach i emo­cjach sta­je się nor­mą. Co­raz częściej po­zwa­la­my in­nym je za­uwa­żyć. Po­zwa­la­my im do­strzec za­rów­no to, co nas boli i nie po­zwa­la nam spać, jak i to, co nas wzru­sza, otwie­ra i roz­wi­ja. Mó­wi­my o tym co­raz ła­twiej i co­raz częściej. Po­dob­nie jest z wy­so­ką wra­żli­wo­ścią. Raz od­kry­ta sta­je się nie­odłącz­ną częścią na­szej oso­bo­wo­ści. To­wa­rzy­szy nam za­wsze, w dzień i w nocy. Chce­my o niej mó­wić i czy­tać, chce­my się nią chwa­lić, chce­my ob­wiesz­czać świa­tu jej ist­nie­nie. Ce­le­bru­je­my ka­żdą chwi­lę, czu­jąc, że puz­zle, z któ­rych się skła­da­my, w ko­ńcu two­rzą spój­ny ob­raz. Świ­ętu­je­my, bo czu­je­my się wol­ne, a to uczu­cie jest tak do­bre, że trud­no nam za­cho­wać tę eu­fo­rię tyl­ko dla sie­bie.

To świet­nie, że ży­je­my w cza­sach, gdy nor­ma­li­zu­je się te­ma­ty zwi­ąza­ne ze zdro­wiem psy­chicz­nym. To świet­nie, że co­raz częściej po­zwa­la­my so­bie na mo­ni­to­ro­wa­nie swo­ich emo­cji, na­wet je­śli wi­ąże się to z po­pro­sze­niem o po­moc spe­cja­li­sty. To świet­nie, że wy­ci­ąga­my rękę po na­rzędzia po­zwa­la­jące nam zro­zu­mieć swo­ją wra­żli­wo­ść, któ­ra nie­jed­no­krot­nie nie pa­su­je do dzi­siej­szych cza­sów, pe­łnych szyb­kich de­cy­zji i dy­na­micz­nych zmian. Je­ste­śmy co­raz bar­dziej świa­do­me sie­bie, swo­ich po­trzeb, uczuć i mo­żli­wo­ści, któ­re mamy i po któ­re mo­że­my si­ęgnąć, gdy rze­czy­wi­sto­ść wy­da­je nam się tro­chę za cia­sna i tro­chę za gło­śna.

By­cie wra­żli­wą to by­cie od­wa­żną. By­cie wra­żli­wą to co­dzien­ne mie­rze­nie się ze świa­tem pe­łnym sprzecz­no­ści, tru­du i nie do ko­ńca traf­nych de­cy­zji. Świat, w któ­rym ka­za­no nam żyć, spe­łniać nor­my spo­łecz­ne i wcho­dzić w role, któ­re często kom­plet­nie nie są i ni­g­dy nie były nam bli­skie, jest świa­tem bru­tal­nym. Jest to miej­sce, w któ­rym pierw­szo­pla­no­wą rolę od­gry­wa­ją ego, am­bi­cja, ry­wa­li­za­cja, ci­ągła zmia­na. Wszyst­ko to, co oso­bie wy­so­ko wra­żli­wej w głębi du­szy jest obce.

Mo­ment, w któ­rym do­strze­gasz swo­ją wra­żli­wo­ść, jest po­cząt­kiem ca­łko­wi­tej zmia­ny Two­jej świa­do­mo­ści. To mo­ment Two­ich po­now­nych na­ro­dzin, po­wro­tu do domu, a co naj­wa­żniej­sze – po­wro­tu do praw­dzi­wej sie­bie.

Ta ksi­ążka po­wsta­ła z po­trze­by ser­ca i umy­słu dwóch wy­so­ko wra­żli­wych ko­biet. Są to roz­my­śla­nia Mo­ni­ki Pry­śko, któ­ra po­dob­no jest oso­bą wy­so­ko wra­żli­wą, ale wci­ąż szu­ka na to do­wo­dów, i któ­ra przez bar­dzo wie­le lat ma­rzy­ła o tym, by w ko­ńcu być sobą, oraz Mag­da­le­ny Juch­nie­wicz, ko­bie­ty o wy­so­kiej wra­żli­wo­ści, te­ra­peut­ki, któ­ra na co dzień wspie­ra Wra­żliw­ców w ich pod­ró­ży do sie­bie.

Niech ta ksi­ążka będzie dla Cie­bie za­pro­sze­niem w pod­róż do swo­jej wra­żli­wo­ści.

To, co nie­zna­ne i nie­zro­zu­mia­ne, bu­dzi wąt­pli­wo­ści, strach, cza­sem agre­sję. Nie­któ­rzy zaś ka­żde od­stęp­stwo od nor­my będą po­strze­gać jako cho­ro­bę. Nie­ste­ty tak samo jest z wy­so­ką wra­żli­wo­ścią, któ­rą ka­żdy de­fi­niu­je ina­czej, tak jak po­zwa­la­ją mu na to do­świad­cze­nie i otwar­to­ść.

Wra­żli­wo­ści nie trze­ba le­czyć. Nie trze­ba z nią wal­czyć, tłu­mić jej far­ma­ceu­ty­ka­mi ani od­pra­wiać nad nią eg­zor­cy­zmów. Wra­żli­wo­ść nie jest cho­ro­bą prze­no­szo­ną dro­gą płcio­wą, nie mo­żna się nią za­ra­zić, nie mo­żna się nią po­bru­dzić. Wy­so­ka wra­żli­wo­ść to ce­cha oso­bo­wo­ści, a nie za­bu­rze­nie.

Na wra­żli­wo­ść jest tyl­ko je­den do­bry spe­cy­fik, a jest nim ak­cep­ta­cja. I nie cho­dzi tyl­ko o ak­cep­ta­cję czer­pa­ną z ze­wnątrz, od osób, któ­re są nam bli­skie i z któ­ry­mi mamy kon­takt, ale ta­kże o tę na­szą pry­wat­ną, we­wnętrz­ną.

„Wy­bór sie­bie z od­wa­gą to za­wsze ja­kaś stra­ta i jed­no­cze­śnie zysk. Na­wet je­że­li w da­nym mo­men­cie jesz­cze tego nie wi­dzi­my”.

Mag­da­le­na Juch­nie­wicz

Jak rozumieć wysoką wrażliwość

„Tyl­ko ci, któ­rzy kar­mią się za­po­ży­czo­ny­mi sło­wa­mi, wie­rzą, iż po­sie­dli dar sło­wa. Czło­wiek wra­żli­wy wie, że to, co naj­bar­dziej we­wnętrz­ne, co naj­bar­dziej istot­ne, nie da się wy­ra­zić. Wi­ęk­sza część tego, co dzie­je się w nas – a często jest to część naj­lep­sza – po­zo­sta­je na­szą wła­sną ta­jem­ni­cą; mu­si­my sami z tym się zma­gać. Ża­den język nie wy­ra­zi po­ru­sze­nia na­szych serc, gdy pa­trzy­my na nie­bo usia­ne gwiaz­da­mi. Nie­ga­snącym zdu­mie­niem po­ra­ża nas nie to, co poj­mu­je­my i po­tra­fi­my wy­ja­śnić, lecz to, co leży w na­szym za­si­ęgu, jed­nak poza na­szym poj­mo­wa­niem; nie ilo­ścio­wy aspekt na­tu­ry, tyl­ko coś ja­ko­ścio­we­go; nie to, co nie­do­stęp­ne nam w cza­sie i prze­strze­ni, tyl­ko praw­dzi­wy sens, źró­dło i cel bytu, ina­czej mó­wi­ąc – »to, co nie­wy­sło­wio­ne«”.

Abra­ham Jo­shua He­schel, Czło­wiek nie jest sam. Fi­lo­zo­fia re­li­gii2

2 Abraham Joshua Heschel, Czło­wiek nie jest sam. Fi­lo­zo­fia re­li­gii, tłum. K. Wojt­kow­ska-Lip­ska, Znak, Kra­ków 2001.

My, Wrażliw­cy, wszyst­ko czu­je­my bar­dziej, i to bez względu na to, czy je­ste­śmy eks­tra­wer­ty­ka­mi czy in­tro­wer­ty­ka­mi, cza­sa­mi zresz­tą zda­rza nam się to łączyć. Wy­so­ka wrażli­wość bywa ce­chą wspól­ną osób po­zor­nie bar­dzo od sie­bie różnych. Skła­da się na nią sze­reg atry­bu­tów, za­rów­no po­zy­tyw­nych, jak i ne­ga­tyw­nych.

Wy­so­ka wra­żli­wo­ść to wiel­ka war­to­ść, o ile jest ona od­kry­ta, ak­cep­to­wa­na i pie­lęgno­wa­na. To prze­cież ogrom­na em­pa­tia, umie­jęt­no­ść słu­cha­nia i wczu­wa­nia się w po­ło­że­nie in­nych. To in­tu­icja, któ­ra pro­wa­dzi w do­brą stro­nę. Wy­so­ka wra­żli­wo­ść to ta­kże głęb­sze ro­zu­mie­nie sa­mej sie­bie, swo­ich po­trzeb, swo­ich stra­chów i pa­sji.

Z dru­giej stro­ny za­nie­dba­na wy­so­ka wra­żli­wo­ść może mieć ogrom­ny ne­ga­tyw­ny wpływ na na­sze zdro­wie, po­czu­cie ży­cio­we­go ba­lan­su, za­do­wo­le­nie z ży­cia, suk­ces za­wo­do­wy oraz re­la­cje z in­ny­mi, w tym ta­kże na mi­ło­ść. Nie mo­że­my się tym wszyst­kim cie­szyć, bo cza­sem czu­je­my się wręcz spa­ra­li­żo­wa­ne im­pul­sa­mi, któ­re do nas do­cie­ra­ją. Wi­ęcej cza­su prze­zna­cza­my na neu­tra­li­zo­wa­nie skut­ków dzia­ła­nia i prze­ży­wa­nia w nie swo­im tem­pie niż na ży­cie w pe­łni i har­mo­nii.

Wrażliw­cy czu­ją bar­dziej, więc bodźce, z którymi się spo­ty­ka­ją, dzia­ła­ją na nich z o wie­le większą siłą niż na in­nych. Jed­nak wy­pra­co­wu­jąc swo­je me­to­dy, o czym wi­ęcej do­wiesz się w dal­szej części tej ksi­ążki, są w sta­nie wy­ko­rzy­stać bla­ski wy­ni­ka­jące z po­sia­da­nia wy­so­kiej wra­żli­wo­ści i po­ra­dzić so­bie z jej cie­nia­mi.

Wśród wie­lu ar­ty­ku­łów na te­mat wy­so­kiej wra­żli­wo­ści wa­żnym dla nas oka­zał się ten opu­bli­ko­wa­ny w ser­wi­sie psy­cho­lo­gy­to­day.com przez pro­fe­so­ra Pre­sto­na Ni. Po­dzie­lił on w nim wra­żli­wo­ść na trzy ka­te­go­rie3:

3 Preston Ni, 24 Si­gns of a Hi­gh­ly Sen­si­ti­ve Per­son, No­vem­ber 5, 2017, https://www.psy­cho­lo­gy­to­day.com/us/blog/com­mu­ni­ca­tion-suc­cess/201711/24-si­gns-hi­gh­ly-sen­si­ti­ve-per­son (do­stęp: 12.01.2022).

Wrażli­wość wo­bec sa­me­go sie­bie

1. Oso­ba wy­so­ko wra­żli­wa dość dłu­go prze­ży­wa w so­bie ne­ga­tyw­ne my­śli oraz emo­cje. Z tru­dem przy­cho­dzi jej ode­rwa­nie się od nich.

2. Trud­ne i nie­mi­łe sy­tu­acje Wra­żli­wiec od razu od­czu­wa w cie­le, np. gdy sy­tu­acja go prze­ra­sta, od razu boli go gło­wa.

3. Gdy prze­cho­dzi przez trud­ny okres, może mieć kło­po­ty ze snem (śpi za mało lub za dużo) lub z je­dze­niem (kom­pul­syw­ne ob­ja­da­nie się lub pro­ble­my z łak­nie­niem).

4. Często od­czu­wa na­pi­ęcie oraz nie­po­kój.

5. Oso­ba wy­so­ko wra­żli­wa bar­dzo często słu­cha gło­su we­wnętrz­ne­go kry­ty­ka, któ­ry ak­ty­wu­je się, gdy sy­tu­acja nie prze­bie­ga zgod­nie z ocze­ki­wa­nia­mi.

6. Wra­żli­wiec boi się od­rzu­ce­nia, na­wet je­śli cho­dzi o lu­źne, ko­le­że­ńskie re­la­cje.

7. Ma ten­den­cję do po­rów­ny­wa­nia się do in­nych w ka­żdym mo­żli­wym aspek­cie ży­cia, co spra­wia, że czu­je się po pro­stu nie­szczęśli­wy.

8. Często czu­je się roz­gnie­wa­ny lub ura­żo­ny sy­tu­acja­mi (ży­cio­wy­mi lub spo­łecz­ny­mi), któ­re wy­da­ją się mu nie­uczci­we, do­kucz­li­we, iry­tu­jące.

Wrażli­wość wo­bec in­nych

1. Wra­żli­wiec często przej­mu­je się tym, co my­ślą inni.

2. Co wi­ęcej, ma skłon­no­ść do od­bie­ra­nia wszyst­kie­go bar­dzo oso­bi­ście.

3. Oso­bie wy­so­ko wra­żli­wej trud­no jest za­po­mnieć na­wet o re­la­tyw­nie ma­łych nie­przy­jem­no­ściach.

4. Bar­dzo ła­two ją też ura­zić.

5. Wra­żli­wiec tłu­mi w so­bie trud­ne uczu­cia, gdyż sądzi, że będą one nie­zro­zu­mia­łe dla in­nych.

6. Jed­no­cze­śnie nie uni­ka roz­mów o trud­nych rze­czach i wy­da­rze­niach, bywa rów­nież wy­ro­zu­mia­łym słu­cha­czem, gdy roz­mów­ca prze­cho­dzi aku­rat przez ży­cio­wy kry­zys.

7. Wra­żli­wiec źle zno­si kry­ty­kę, na­wet je­śli jest ona kon­struk­tyw­na.

8. Często sądzi, że inne oso­by go oce­nia­ją.

9. Nad­in­ter­pre­tu­je za­cho­wa­nia in­nych i prze­sad­nie re­agu­je, gdy sądzi, że ktoś go lek­ce­wa­ży.

10. W to­wa­rzy­stwie in­nych lu­dzi ma trud­no­ści z po­ka­za­niem praw­dzi­we­go sie­bie.

11. W mi­ło­ści i re­la­cjach in­tym­nych zbyt mar­twi się zda­niem part­ne­ra, boi się za­rów­no kry­ty­ki, jak i od­rzu­ce­nia.

Wrażli­wość na oto­cze­nie

1. Oso­ba wy­so­ko wra­żli­wa czu­je się nie­kom­for­to­wo w miej­scach, gdzie jest zbyt tłocz­no i gdzie zbyt dużo się dzie­je.

2. Źle czu­je się ta­kże w miej­scach, gdzie jest zbyt gło­śno, zbyt jas­no i gdzie zbyt in­ten­syw­nie pach­nie.

3. Jej cia­ło sil­nie re­agu­je na moc­ne bo­dźce, np. na na­gły ha­łas.

4. Wra­żli­wiec jest bar­dzo czu­ły na sce­ny prze­mo­cy lub ta­kie, któ­re bu­dzą nie­po­kój i strach. Rów­nie emo­cjo­nal­nie re­agu­je na smut­ne wia­do­mo­ści.

5. Musi z roz­wa­gą ko­rzy­stać z me­diów spo­łecz­no­ścio­wych, po­nie­waż na­ba­wia się kom­plek­sów, ob­ser­wu­jąc inne oso­by.

Jak to jest być osobą wysoko wrażliwą

„Im wra­żliw­szy się sta­jesz, tym bar­dziej po­sze­rza się two­je ży­cie”.

Osho, Doj­rza­ło­ść. Od­po­wie­dzial­no­ść by­cia sobą4

4 Osho, Doj­rza­ło­ść. Od­po­wie­dzial­no­ść by­cia sobą, tłum. B. Jur­ke­vich, M. Ste­fa­ńczuk, Czar­na Owca, War­sza­wa 2013.

Jak to jest być oso­bą wy­so­ko wra­żli­wą? Cho­ler­nie trud­no. Jest Ci cias­no i nie­wy­god­nie. Boli Cię cia­ło i umy­sł. A przede wszyst­kim bra­ku­je Ci ak­cep­ta­cji tej nie­wy­go­dy i tej cia­sno­ty, bo może jesz­cze tego nie wiesz, ale żeby za­ak­cep­to­wać swo­ją wy­so­ką wra­żli­wo­ść, mu­sisz ją zro­zu­mieć, a żeby ją zro­zu­mieć, mu­sisz po­znać sie­bie, swo­je moc­ne i sła­be stro­ny. Czas więc po­znać to, co z Tobą re­zo­nu­je. 

Je­śli chcesz za­ak­cep­to­wać swo­ją wy­so­ką wra­żli­wo­ść, mu­sisz na­uczyć się sie­bie i mu­sisz na­uczyć się żyć we­dług wła­snych za­sad, za­nim inni za­czną Ci mó­wić, kim je­steś i jak masz żyć.

Za­wsze, za­wsze coś czu­jesz. Czu­jesz za bar­dzo, za często i za dłu­go. Bo­dźce tra­fia­ją do Cie­bie jak rzut­ki do tar­czy. Lu­dzie krzyw­dzą Cię swo­im nie­zro­zu­mie­niem, a Ty, nie zna­jąc tak na­praw­dę sie­bie, mo­żesz je­dy­nie wal­czyć ze świa­tem. Nie je­steś tym zmęczo­na?

Przez pół ży­cia nie wiesz, o co cho­dzi z Two­imi po­trze­ba­mi, po­tem wy­da­je Ci się, że wiesz, ale bez świa­do­mo­ści wła­snej wra­żli­wo­ści tak na­praw­dę nie wiesz nic. I po­zo­sta­je tyl­ko wra­że­nie, że coś z Tobą jest nie tak. Wci­ąż ży­jesz z my­ślą, że czas coś zmie­nić, ale nie wiesz co. 

Za dużo od sie­bie wy­ma­gasz, za dużo chcesz na­raz, za dużo się tłu­ma­czysz. Ale gdy w ko­ńcu za­czy­nasz do­strze­gać i ro­zu­mieć swo­ją wy­so­ką wra­żli­wo­ść, po­ma­łu za­czy­nasz też dyk­to­wać re­gu­ły gry zwa­nej ży­ciem. Wi­dzisz, po ja­kich do­świad­cze­niach przez ty­dzień nie wsta­jesz z łó­żka, za­uwa­żasz sche­ma­ty, przez któ­re czu­jesz się ze sobą źle i po któ­rych mu­sisz po­świ­ęcać dłu­gi czas na to, by wró­cić do for­my.

Ży­je­my na kre­dyt, na wiecz­nym de­be­cie, aż do mo­men­tu, w któ­rym na­gle się bu­dzi­my, za­sko­czo­ne wła­sną od­wa­gą i zmo­ty­wo­wa­ne do tego, by żyć w zgo­dzie ze sobą, by iść przez ży­cie wra­żli­wie i spo­koj­nie. Wte­dy na­gle za­czy­na­my sta­wiać gra­ni­ce, wte­dy na­gle oka­zu­je się, że umie­my po­wie­dzieć dość. I na­sze oto­cze­nie za­czy­na się bun­to­wać, za­nie­po­ko­jo­ne zmia­na­mi, na któ­re nie ma wpły­wu – zmia­na­mi w nas sa­mych. Bo je­ste­śmy ja­kieś inne, je­ste­śmy mniej obec­ne, nie mie­ści­my się już w do­tych­cza­so­wym sche­ma­cie, a to bu­dzi nie­zgo­dę. Ale to do­brze, bo dzi­ęki temu w tej na­szej wra­żli­wo­ści sta­je­my się sil­niej­sze. Za­czy­na­my wie­rzyć w sie­bie. Do­ce­nia­my to, że lu­dzie, któ­rych obec­no­ść nam nie słu­ży, któ­rzy tyl­ko czer­pią z na­szej ener­gii, nie da­jąc nam nic w za­mian, sta­ją się dla nas naj­lep­szy­mi na­uczy­cie­la­mi sta­wia­nia swo­ich gra­nic.

Oso­ba wy­so­ko wra­żli­wa ko­ja­rzy się z de­li­kat­no­ścią, hi­ste­rycz­ny­mi re­ak­cja­mi, nad­wra­żli­wo­ścią na pew­ne bo­dźce, nie­zro­zu­mia­ły­mi za­cho­wa­nia­mi, pło­chli­wo­ścią i dy­stan­sem. A co po­wiesz na to, że oso­ba wy­so­ko wra­żli­wa jest zde­cy­do­wa­na, dy­na­micz­na, skon­cen­tro­wa­na i ak­tyw­na, że po­tra­fi świet­nie ra­dzić so­bie w stre­su­jących sy­tu­acjach i za­rządzać wie­lo­ma spra­wa­mi jed­no­cze­śnie? Choć może tego nie wiesz, ta­kie wła­śnie są WWO, jed­nak kon­se­kwen­cje tego zde­cy­do­wa­nia, tego dy­na­micz­ne­go ży­cia i per­fek­cjo­ni­zmu od­czu­wa­ją one dłu­go i do­tkli­wie za­rów­no w cie­le, jak i w umyś­le. Wy­so­ko wra­żli­wa oso­ba może być bar­dzo pew­na sie­bie, a jed­no­cze­śnie mieć ni­skie po­czu­cie wła­snej war­to­ści, stąd bie­rze się jej ten­den­cja do per­fek­cjo­ni­zmu, do by­cia za­wsze na czas i do dzia­ła­nia na naj­wy­ższych ob­ro­tach. Efekt jest taki, że Wra­żli­wiec nie ak­cep­tu­je sie­bie, uwa­ża­jąc swo­ją wra­żli­wo­ść za wadę, za ułom­no­ść, któ­ra go ha­mu­je. Za­sta­na­wia się, dla­cze­go nie może pędzić tak samo jak wszy­scy, dla­cze­go po ośmiu go­dzi­nach pra­cy wra­ca do domu i pada bez sił na ka­na­pę. Problemem staje się nie wrażliwość, ale brak przyzwolenia na słabość, na bycie sobą, a tym samym na regenerację, na spokój, na wciśnięcie pauzy. Bo współczesny świat nie sprzyja wysokiej wrażliwości. Brakuje w nim przestrzeni na wrażliwość, więc Wrażliwiec się dostosowuje. Wrażliwca obowiązuje wyższa stopa procentowa za życie tym samym życiem, którym żyją inni.

Cza­sem może się wy­da­wać, że ży­cie chce ocio­sać nas z wra­żli­wo­ści. Gdy tak się dzie­je, wca­le nie prze­sta­je­my czuć świa­ta, prze­sta­je­my za to czuć sie­bie. Za­miast od­wró­cić się od tego, co nas dusi, od­wra­ca­my się od nas sa­mych, w uciecz­ce przed wra­żli­wo­ścią, któ­rej jesz­cze nie ro­zu­mie­my i któ­rej ze stra­chu nie chce­my po­znać. I tak po­zo­sta­je­my w wiecz­nym pędzie, w wiecz­nej po­go­ni za samą sobą. I nie­ustan­nie to­wa­rzy­szy nam nie­za­do­wo­le­nie z tego, że się nie do­star­cza­my ró­żnych pro­jek­tów i te­ma­tów na czas, że nie mamy w so­bie siły, by pew­ne rze­czy zre­ali­zo­wać. Wszyst­ko dla­te­go, że nie zna­my sie­bie i swo­ich mo­żli­wo­ści. Bo gdy­by­śmy zna­ły sie­bie i swo­ją wra­żli­wo­ść, wie­dzia­ły­by­śmy na przy­kład, że kie­dy bra­ku­je nam siły, czy to w domu, czy w pra­cy, cza­sem wy­star­czy od­ci­ąć się od pew­nych osób, by po­ziom na­szej ener­gii au­to­ma­tycz­nie wzró­sł. Ży­cie to przy­pły­wy i od­pły­wy ener­gii, to nor­mal­ne, ale do­brze jest móc te od­pły­wy prze­wi­dzieć, by ze spo­ko­jem je prze­cze­kać. Od­pły­wy ener­gii wi­ążą się bo­wiem z fru­stra­cją i za­ni­żo­nym po­czu­ciem wła­snej war­to­ści, bo aku­rat wte­dy, gdy brak Ci sił, świat wy­ma­ga od Cie­bie ak­tyw­no­ści i sku­tecz­no­ści.

– Czy Pani się w ogó­le ak­cep­tu­je?

– Pani Mag­do, nie wiem, wra­żli­wo­ść mnie boli…

Wra­żli­wo­ść uwie­ra, do­ku­cza, prze­szka­dza, szczy­pie. Wra­żliw­cy nie mogą po­go­dzić się z tym, że mają taką ce­chę, dla­te­go z nią wal­czą, a tak na­praw­dę wal­czą ze sobą. To jak zwi­ązek z tok­sycz­ną oso­bą. Jest po­praw­nie, na­wet ca­łkiem do­brze, ale ży­jąc z tą oso­bą, czu­jesz, że nie mo­żesz od­dy­chać. 

Nie­wy­go­da nie musi być nor­mą, choć często się nią sta­je. Z oba­wy przed wy­jściem ze stre­fy kom­for­tu Wra­żli­wiec na dzień do­bry woli we­jść w obo­wi­ązu­jący sche­mat, za­miast żyć po swo­je­mu. Bo wy­so­ka wra­żli­wo­ść jest wy­ma­ga­jąca: wy­ma­ga dzia­ła­nia, wy­ma­ga re­zy­gna­cji z pew­nych rze­czy, wy­ma­ga do­ko­ny­wa­nia wy­bo­rów. A to nie jest ła­twe. 

Je­ste­śmy po­dat­ne na wie­le nie­zdro­wych wpły­wów, bo nie umie­my sta­wiać gra­nic. Od­czu­wa­my pre­sję ze stro­ny oto­cze­nia, ro­dzi­ców, sze­fa czy zna­jo­mych i zga­dza­my się na nią, po­nie­waż czu­je­my, że ci sil­niej­si, bar­dziej od­por­ni psy­chicz­nie mają ra­cję. Chce­my być ta­kie jak oni, tak samo od­por­ne. A prze­cież z nami też wszyst­ko jest w jak naj­lep­szym po­rząd­ku! 

– No pew­nie. Je­steś taka „wy­so­ko wra­żli­wa”, nie mo­żna Ci nic po­wie­dzieć!

Nie­zro­zu­mie­nie bu­dzi wro­go­ść. A wy­śmie­wa­nie i wy­szy­dza­nie nie skła­nia­ją do sta­wa­nia po swo­jej stro­nie, od­da­la­ją od szu­ka­nia wy­god­ne­go dla sie­bie miej­sca. Przy­zna­nie się do swo­jej wra­żli­wo­ści to dla nie­któ­rych wręcz co­ming out! Wi­ąże się to z ogrom­ną od­wa­gą i de­ter­mi­na­cją, szcze­gól­nie że Wra­żli­wiec musi li­czyć się z ró­żny­mi, często nie­przy­chyl­ny­mi re­ak­cja­mi. Ale gdy już przy­znasz to gło­śno, gdy wresz­cie po­wiesz: „tak, je­stem oso­bą wy­so­ko wra­żli­wą”, po­czu­jesz ulgę. Ten mo­ment bywa prze­ło­mo­wy, bywa chwi­lą uwol­nie­nia, prze­kro­cze­niem ja­kie­jś we­wnętrz­nej ba­rie­ry. Wresz­cie prze­sta­jesz się sie­bie wsty­dzić. 

Oswa­ja­nie się ze swo­ją wra­żli­wo­ścią jest pro­ce­sem dłu­go­tr­wa­łym, jed­nak sam akt gło­śne­go przy­zna­nia się do niej daje od­wa­gę do tego, by częściej i śmie­lej o niej mó­wić. Dzi­ęki temu ła­twiej przy­cho­dzi Ci usta­la­nie swo­je­go sys­te­mu war­to­ści, swo­ich za­sad. 

Dla­cze­go jest nam trud­no oswo­ić wra­żli­wo­ść? Bo ży­jąc w ci­ągłym pędzie i igno­ru­jąc wła­sną wra­żli­wo­ść, prze­sta­je­my zwra­cać uwa­gę na to, że coś nas boli, że coś nam do­ku­cza. Tym­cza­sem na­szym zda­niem klu­czem do szczęśli­we­go ży­cia jest by­cie spo­koj­nym. Ale żeby czuć ten spo­kój i ży­cio­wą har­mo­nię, trze­ba mieć od­po­wied­nie na­rzędzia. A na­szym naj­wa­żniej­szym na­rzędziem jest na­sze cia­ło, któ­re jest spo­koj­ne i zdro­we, gdy oszczędza­my mu ne­ga­tyw­nych bo­dźców i prze­sty­mu­lo­wa­nia. 

– Wiesz co? Weź ja­kąś tab­sę, ogar­nij się. Inni mają go­rzej, więc weź się w ga­rść!

Tak, to boli. Co­dzien­nie trze­ba mie­rzyć się z ocze­ki­wa­nia­mi in­nych osób, przy­le­piać so­bie sztucz­ny uśmiech, tłu­mić emo­cje, bo nie są one na miej­scu w tym szyb­kim, ci­ągle się zmie­nia­jącym i bez­li­to­snym świe­cie. Nie ka­żdy umie roz­ró­żnić, czy styl ży­cia, któ­ry pro­wa­dzi, rze­czy­wi­ście wy­ni­ka z jego po­trzeb i war­to­ści, czy mu sprzy­ja, czy może ra­czej jest on czy­mś tok­sycz­nym, nie­zdro­wym. Na szczęście jest je­den nie­za­wod­ny dro­go­wskaz. To syn­chro­ni­za­cja cia­ła i psy­chi­ki, kon­takt po­mi­ędzy nimi. Wra­żliw­cy często nie wie­dzą, jak bar­dzo ba­ga­te­li­zu­ją swo­je od­czu­cia, a przy tym wsty­dzą się mó­wić o swo­ich emo­cjach. Wra­żli­wo­ść jest pa­pier­kiem lak­mu­so­wym na całe ży­cie. Słu­cha­jąc jej pod­szep­tów, na pew­nym eta­pie ży­cia mo­żesz o wie­le szyb­ciej i spraw­niej do­ko­ny­wać do­brych dla sie­bie wy­bo­rów i od­wa­żniej od­rzu­cać to, co Ci nie słu­ży. Po­trak­tuj ją jak swój pry­wat­ny GPS.

„Gdy znaj­du­jesz w so­bie zgo­dę na by­cie sobą, osi­ągasz spo­kój i wte­dy je­steś w sta­nie ze wszyst­kim so­bie po­ra­dzić”.

Mag­da­le­na Juch­nie­wicz

Test na wysoką wrażliwość

„Ta prze­czu­li­ca, jak pan to ujął, nie jest nie­po­żąda­na […] Chcę być wra­żli­wy. Nie chcę zo­stać wy­łączo­ny z ja­kiej­kol­wiek części mo­je­go we­wnętrz­ne­go do­świad­cze­nia. A je­śli ceną wglądu jest na­pi­ęcie, to trud­no!”

Irvin Da­vid Yalom, Kie­dy Nie­tz­sche szlo­chał5

5 Irvin David Yalom, Kie­dy Nie­tz­sche szlo­chał, tłum. A. Ta­nal­ska-Du­lęba, In­sty­tut Psy­cho­lo­gii Zdro­wia PTP, 2005.

Mo­ni­ka To, że je­stem oso­bą wy­so­ko wra­żli­wą, stwier­dzi­ła Mag­da­le­na Juch­nie­wicz pod­czas na­szej pierw­szej roz­mo­wy te­le­fo­nicz­nej. Po pro­stu to po­wie­dzia­ła, a ja, nie­prze­ko­na­na, ki­wa­łam gło­wą i za­sta­na­wia­łam się, czy fak­tycz­nie nią je­stem, czy też nie. Bo sama o so­bie ni­g­dy bym tego nie po­wie­dzia­ła. Uwa­żam się za oso­bę od­por­ną psy­chicz­nie, wy­tre­no­wa­ną w sta­wia­niu czo­ła wy­zwa­niom, a wy­so­ka wra­żli­wo­ść może ko­ja­rzyć się z de­li­kat­no­ścią, sub­tel­no­ścią, ale też z nie­do­sto­so­wa­niem do ota­cza­jące­go nas świa­ta i z pro­ble­ma­mi z ko­mu­ni­ka­cją. Nie uwa­żam się za prze­sad­nie de­li­kat­ną, nie mam też pro­ble­mu z ko­mu­ni­ka­cją z dru­gim czło­wie­kiem. Ale im wi­ęcej roz­ma­wia­łam z Mag­dą, tym częściej ła­pa­łam się na tym, że jed­nak coś z Wra­żliw­ca we mnie jest. Na przy­kład w chwi­lach dys­kom­for­tu ży­cio­we­go, czy­li w mo­men­cie, gdy mam zły dzień, ale nie bar­dzo wiem dla­cze­go, nie lu­bię mieć bli­skie­go kon­tak­tu fi­zycz­ne­go z in­ny­mi, na­wet z bli­ski­mi. Nie lu­bię, gdy ktoś mnie do­ty­ka ko­la­nem, gdy sie­dzi­my ra­zem przy sto­li­ku w ka­wiar­ni. Nie lu­bię, gdy ktoś sia­da obok mnie na ka­na­pie, do­ty­ka­jąc mnie ra­mie­niem. Nie lu­bię przy­tu­la­sków ani cho­dze­nia za rękę. Zła­pa­łam się na tym wła­śnie pod­czas jed­ne­go z ta­kich „nie­wy­god­nych” dni, gdy moja cór­ka chcia­ła się do mnie przy­tu­lić, bo tego aku­rat po­trze­bo­wa­ła po swo­im dniu w szko­le, a ja chcia­łam, by to przy­tu­le­nie było jak naj­krót­sze. Je­stem też wra­żli­wa na ostre i nie­spo­dzie­wa­ne dźwi­ęki, ta­kie jak ude­rza­jące o sie­bie na­czy­nia. „Ci­ężka” i głoś­na mu­zy­ka od razu bu­dzi we mnie po­czu­cie nie­po­ko­ju i iry­ta­cję.

 

Nie ma jed­ne­go prze­pi­su na Wra­żliw­ca. Nie jest tak, że ka­żda oso­ba wy­so­ko wra­żli­wa cha­rak­te­ry­zu­je się do­kład­nie ta­kim sa­mym ze­sta­wem cech. To nie jest ta­kie pro­ste. Często o wy­ższym po­zio­mie wra­żli­wo­ści świad­czy do­słow­nie garst­ka oznak, ale już one wy­star­czą, by móc po­de­jść do sa­mej sie­bie z wi­ęk­szą wy­ro­zu­mia­ło­ścią. Bo prze­cież nie o de­fi­ni­cję tu cho­dzi, ale o spo­sób od­bie­ra­nia świa­ta. Nie ma zna­cze­nia, jak na­zwiesz swo­ją wra­żli­wo­ść, wa­żne jest to, byś od­na­la­zła w niej po­czu­cie har­mo­nii, spo­ko­ju i bez­pie­cze­ństwa.

„Zro­bi­łam kil­ka te­stów, któ­re to po­twier­dza­ją. Sama przed sobą ni­g­dy bym się do tego nie przy­zna­ła”­ na­pi­sa­ła jed­na z czy­tel­ni­czek blo­ga Tek­stu­alna.pl, od­po­wia­da­jąc na py­ta­nie, skąd wie, że jest WWO. Jak się oka­zu­je, cza­sem do­pie­ro wy­nik te­stu jest dla nas pierw­szą wska­zów­ką, bo na­sze od­czu­cia i re­ak­cje na nie­któ­re sy­tu­acje na­dal nie są dla nas na tyle wy­ra­zi­ste, by skło­nić nas do re­flek­sji. Ktoś musi nam wska­zać pal­cem rze­czy, na któ­re po­win­ny­śmy zwró­cić uwa­gę, bo naj­wy­ra­źniej same so­bie nie ufa­my. Nie za­wsze umie­my stwier­dzić, że je­ste­śmy Wra­żliw­ca­mi, do­pie­ro sło­wa spe­cja­li­sty albo wy­nik in­ter­ne­to­wej an­kie­ty spra­wia­ją, że za­czy­na­my drążyć te­mat.

Też bie­rzesz do sie­bie rze­czy, któ­re w su­mie są mało istot­ne? Też czu­jesz się prze­bo­dźco­wa­na? Nie lu­bisz tłu­mów i ha­ła­su, a nad­miar bo­dźców z oto­cze­nia zwy­czaj­nie Cię męczy? Po dniu spędzo­nym z lu­dźmi mu­sisz dwa dni od­po­czy­wać? Chło­niesz emo­cje in­nych lu­dzi, czy­tasz je jak z kart­ki? Wie­le rze­czy Cię wzru­sza i wy­wo­łu­je u Cie­bie łzy? Ana­li­zu­jesz wszyst­ko mi­lion razy? Je­steś bar­dzo wra­żli­wa na dźwi­ęki i za­pa­chy?

Je­śli na wi­ęk­szo­ść po­wy­ższych py­tań od­po­wie­dzia­łaś tak, to praw­do­po­dob­nie je­steś oso­bą wy­so­ko wra­żli­wą.

Przed Tobą test na wy­so­ką wra­żli­wo­ść. Zo­stał on stwo­rzo­ny na pod­sta­wie ano­ni­mo­wej an­kie­ty, któ­rą prze­pro­wa­dzi­ły­śmy na In­sta­gra­mie wśród na­szych spo­łecz­no­ści, in­spi­ra­cją był dla nas ta­kże test, któ­ry w swo­jej ksi­ążce przed­sta­wi­ła Ela­ine N. Aron6. Spraw­dź, któ­re twier­dze­nia z Tobą re­zo­nu­ją. Sama zo­bacz, czy licz­ba twier­dzących od­po­wie­dzi wy­star­czy, byś uwie­rzy­ła, że na­praw­dę je­steś oso­bą wy­so­ko wra­żli­wą.

6 Elaine N. Aron, Wy­so­ko wra­żli­wi. Jak funk­cjo­no­wać w świe­cie, któ­ry nas przy­tła­cza, tłum. J. Biec­ki, D. Ros­sow­ski, Fe­ria, Łodź 2017.

Na py­ta­nia od­po­wia­daj in­tu­icyj­nie. Za­kre­śl plus, je­śli zda­nie się do Cie­bie od­no­si. Za­kre­śl mi­nus, je­śli to nie o To­bie.

Na co dzień od­bie­ram bar­dzo wie­le sy­gna­łów pły­nących z oto­cze­nia.

+

-

Na­stro­je in­nych osób mają na mnie wpływ.

+

-

Je­stem wra­żli­wa na ból.

+

-

Po in­ten­syw­nym dniu lu­bię wró­cić do domu, gdzie pa­nu­je ci­sza i spo­kój i gdzie ota­cza mnie świa­tło świec.

+

-

Gdy je­stem zmęczo­na, po­trze­bu­ję od­ci­ąć się od wszyst­kich ze­wnętrz­nych bo­dźców, ta­kich jak dźwi­ęk, świa­tło czy in­ten­syw­ny za­pach.

+

-

Wy­star­czy jed­na mała kawa, by po­sta­wić mnie na nogi.

+

-

Gło­śne dźwi­ęki, jak dzwo­nek do drzwi czy sy­gnał ka­ret­ki, wy­trąca­ją mnie z rów­no­wa­gi.

+

-

Uko­je­nie przy­no­szą mi mi­ęk­kie tka­ni­ny, przy­ga­szo­ne świa­tło i czu­ły do­tyk.

+

-

Uwa­żam się za oso­bę bar­dzo emo­cjo­nal­ną.

+

-

Trak­tu­ję po­wa­żnie moje obo­wi­ąz­ki, mo­żna na mnie li­czyć.

+

-

Je­stem bo­ja­źli­wa i nad­mier­nie przej­mu­ję się wie­lo­ma rze­cza­mi.

+

-

Je­stem czu­ła na pi­ęk­no.

+

-

Pra­ca pod pre­sją kosz­tu­je mnie dużo ner­wów.

+

-

Lu­bię ro­bić rze­czy po ko­lei, stre­su­je mnie ko­niecz­no­ść ro­bie­nia kil­ku rze­czy jed­no­cze­śnie.

+

-

Uni­kam fil­mów, se­ria­li i pro­gra­mów pe­łnych agre­sji, okru­cie­ństwa i scen prze­mo­cy.

+

-

Umiem zro­zu­mieć oso­bę, któ­ra czu­je się nie­kom­for­to­wo. Wiem, jak jej po­móc.

+

-

Ucie­kam od miejsc, w któ­rych jest tłocz­no i w któ­rych zde­cy­do­wa­nie za dużo się dzie­je.

+

-

Gdy je­stem głod­na lub zmęczo­na, bar­dzo szyb­ko wpa­dam w iry­ta­cję i po­trze­bu­ję wie­le cza­su, by wró­cić do do­bre­go na­stro­ju.

+

-

Dłu­go do­sto­so­wu­ję się do zmian.

+

-

Lu­bię sub­tel­ne i de­li­kat­ne za­pa­chy, ko­lo­ry, dźwi­ęki.

+

-

Lu­dzie po­strze­ga­ją mnie jako oso­bę nie­śmia­łą i spo­koj­ną.

+

-

Nie lu­bię ry­wa­li­zo­wać z in­ny­mi. Kon­kur­sy i za­da­nia wy­ko­ny­wa­ne na czas po­wo­du­ją u mnie nie­po­kój i ner­wo­wo­ść.

+

-

Nie lu­bię być ob­ser­wo­wa­na. Gdy ktoś się we mnie wpa­tru­je, wszyst­ko leci mi z rąk.

+

-

Je­stem bar­dzo em­pa­tycz­na, do­bro lu­dzi i zwie­rząt leży mi na ser­cu.

+

-

Nie lu­bię kon­cer­tów, jar­mar­ków i miejsc, gdzie lu­dzie się tło­czą i gdzie bra­ku­je wol­nej prze­strze­ni.

+

-

Wzru­sza­ją mnie świ­ątecz­ne re­kla­my i pła­czę na fil­mach o mi­ło­ści.

+

-

Do­brze się czu­ję w swo­im to­wa­rzy­stwie, lu­bię być sama ze sobą.

+

-

Trud­no mi ukryć emo­cje, za­zwy­czaj na mo­jej twa­rzy wi­dać na­strój, w ja­kim je­stem.

+

-

Ner­wo­we sy­tu­acje, kłót­nie i kon­fron­ta­cje są dla mnie bar­dzo trud­ne.

+

-

Sła­bo zno­szę kry­ty­kę.

+

-

Je­stem kre­atyw­na i po­my­sło­wa.

+

-

Za­nim po­dej­mę de­cy­zję, dłu­go się nad nią za­sta­na­wiam.

+

-

Je­stem dla sie­bie dość su­ro­wa i kry­tycz­na.

+

-

 

Je­śli od­po­wie­dzia­łaś twier­dząco dwa­naście lub więcej razy, praw­do­po­dob­nie je­steś oso­bą wy­so­ko wrażliwą.

Transformacja myślenia o wysokiej wrażliwości

„Wra­żli­wo­ść nie jest dla wszyst­kich. Wszy­scy i wszyst­ko nie jest dla Wra­żli­wo­ści”.

Mag­da­le­na Juch­nie­wicz

 

Wyso­ka wra­żli­wo­ść ist­nie­je i jest do­strze­gal­na za­rów­no w ży­ciu pry­wat­nym, jak i za­wo­do­wym. Wci­ąż jed­nak wi­docz­na jest blo­ka­da w mó­wie­niu o swo­ich po­trze­bach i wra­żli­wo­ści, tak jak­by nie było na to spo­łecz­ne­go przy­zwo­le­nia. Cza­sem ten brak przy­zwo­le­nia za­mie­nia się w na­pi­ęt­no­wa­nie, a stro­ną nie­ak­cep­tu­jącą jest ro­dzi­na i naj­bli­ższe oto­cze­nie.

Nie wie­rzy­my w sie­bie, do­tkli­wie cier­pi­my na ni­skie po­czu­cie wła­snej war­to­ści, po­zwa­la­my, by ktoś inny wy­ce­niał nas i na­szą pra­cę, bo nie ma w nas tej pew­no­ści, któ­ra po­zwo­li­ła­by nam wzi­ąć spra­wy we wła­sne ręce. Wra­żliw­cy nie tyl­ko są rzad­ko ro­zu­mia­ni przez swo­ją spo­łecz­no­ść, ale często nie ro­zu­mie­ją też sami sie­bie. To praw­da, że bra­ku­je im ak­cep­ta­cji z ze­wnątrz, ale też brak im ak­cep­ta­cji we­wnętrz­nej, wła­snej. W ta­kiej sy­tu­acji trud­no uwie­rzyć, że to, co ro­bi­my i kim je­ste­śmy, jest war­to­ścią samą w so­bie. I że to wy­star­czy.

Gdy nie wie­rzy­my w to, że mo­że­my zo­stać wy­słu­cha­ne tak po pro­stu, bez żad­nych uwag, nie mó­wi­my o swo­ich po­trze­bach. Przez gar­dło nie prze­cho­dzą nam wte­dy ani sło­wa pe­łne zmęcze­nia, ani pro­śby o po­moc. Same so­bie na­rzu­ca­my men­tal­ną blo­ka­dę, same sie­bie ety­kie­tu­je­my. Mó­wi­my so­bie: „Je­steś bez­na­dziej­na, po co ci to? Nie wy­star­czy ci to, co jest? I tak ci się nie uda. I tak nie do­sta­niesz tego, cze­go chcesz”.

Nie umie­my mó­wić o swo­ich po­trze­bach, bo bo­imy się kon­fron­ta­cji z ewen­tu­al­nym od­rzu­ce­niem. Nie chce­my czuć wsty­du, któ­ry wi­ąże się nie tyl­ko z po­czu­ciem po­ra­żki, ale i z po­ni­że­niem. We­wnętrz­ny kry­tyk w ka­żdym Wra­żliw­cu ma się do­sko­na­le i jest jego co­dzien­nym to­wa­rzy­szem.

To uczu­cie stra­chu przed szcze­rą roz­mo­wą jest jak strach, któ­ry czu­je­my, gdy chce­my pó­jść do sze­fa po pod­wy­żkę. W ta­kiej sy­tu­acji za­wsze to­wa­rzy­szą nam stres i chwi­le zwąt­pie­nia, wy­obra­ża­my so­bie, co mo­że­my usły­szeć i bar­dzo, bar­dzo rzad­ko są to sło­wa wspie­ra­jące. Naj­częściej de­cy­du­je­my się na roz­mo­wę z pra­co­daw­cą, czu­jąc, że spo­tka­my się z od­mo­wą, z kry­ty­ką, z kwe­stio­no­wa­niem na­szych kom­pe­ten­cji, choć do tej pory nikt nie zgła­szał uwag co do na­szej pra­cy. Bo­imy się ne­ga­tyw­ne­go fe­ed­bac­ku, tego, że od pra­co­daw­cy usły­szy­my, że nie mamy pod­staw, by ocze­ki­wać wy­ższe­go wy­na­gro­dze­nia. Że od uko­cha­ne­go usły­szy­my, że prze­sa­dza­my, że wy­my­śla­my, że jest nam za do­brze, dla­te­go szu­ka­my dziu­ry w ca­łym. Bo­imy się usły­szeć od mamy, że jak za­wsze my­śli­my tyl­ko o so­bie.

Wszyst­ko to spo­wo­do­wa­ne jest małą wia­rą w sie­bie i bra­kiem po­czu­cia wła­snej war­to­ści. Gdy­by tej pew­no­ści sie­bie było w To­bie wi­ęcej, czu­ła­byś, że za­słu­gu­jesz za­rów­no na pod­wy­żkę, jak i na wspar­cie oraz zro­zu­mie­nie. Gdy wie­rzysz w sie­bie, nie po­zwa­lasz, by ktoś inny wy­ce­niał Two­ją war­to­ść, by ktoś inny de­cy­do­wał, kie­dy na­le­ży Ci się wspar­cie, kie­dy na­le­ży Ci się pod­wy­żka, a kie­dy jest do­bry czas na to, byś zo­sta­ła wy­słu­cha­na.

Źró­dło ta­kie­go sta­nu rze­czy może tkwić w na­szym dzie­ci­ństwie. Kil­ka­dzie­si­ąt lat temu nikt nie sły­szał o wy­so­kiej wra­żli­wo­ści, a co za tym idzie, nikt nie da­wał nam ta­ry­fy ulgo­wej. Nor­mą było sta­wia­nie czo­ła wy­zwa­niom, któ­re nas prze­ra­sta­ły, a po­nie­waż nie roz­ró­żnia­no osób z ni­ską i wy­so­ką wra­żli­wo­ścią, wszyst­kich po­rów­ny­wa­no do tego sa­me­go sza­blo­nu. Ka­żdy mu­siał spro­stać ta­kim sa­mym szkol­nym wy­zwa­niom, a ka­żde ode­jście od nor­my w naj­lep­szym wy­pad­ku kwi­to­wa­ne było sło­wa­mi „zdol­na, ale le­ni­wa”. Nie było roz­mów o tym, na co nas stać i że ka­żdy roz­wi­ja się w swo­im tem­pie. Po­nie­waż nikt nie kwe­stio­no­wał ta­kiej rze­czy­wi­sto­ści, my same też nie mia­ły­śmy dość świa­do­mo­ści, by za­uwa­żyć wła­sną wra­żli­wo­ść i by brać ją pod uwa­gę pod­czas po­ko­ny­wa­nia ko­lej­nych trud­no­ści. Mo­gło nam się wy­da­wać, że coś jest z nami nie tak, sko­ro bra­ku­je nam prze­bo­jo­wo­ści, sko­ro nie umie­my dążyć do celu po tru­pach, sko­ro bar­dzo prze­ży­wa­my re­la­cje z ró­wie­śni­ka­mi, sko­ro od­po­wia­da­nie przy ta­bli­cy ko­ńczy się je­dyn­ką, choć zna­my prze­cież od­po­wie­dź.

Po­tem przez lata nie ro­zu­mie­my, z cze­go wy­ni­ka nasz spo­sób od­bie­ra­nia świa­ta. Po­strze­ga­my wra­żli­wo­ść jako wadę, jako de­fekt, jako coś, co trze­ba ukryć, czym na pew­no nie wol­no się chwa­lić. Wal­czy­my z wła­sny­mi uczu­cia­mi za­miast z nimi wspó­łpra­co­wać.

Te­raz mamy wresz­cie mo­żli­wo­ść kie­ro­wa­nia się wła­sny­mi uczu­cia­mi, mamy też inną świa­do­mo­ść na­szych po­trzeb i mo­żli­wo­ści. Mo­że­my być dla sie­bie czul­sze i bar­dziej wy­ro­zu­mia­łe, mo­że­my wresz­cie sko­ńczyć z po­wie­la­niem twier­dze­nia „zdol­na, ale…”.

Bo to, ja­kie je­ste­śmy te­raz, jest wy­star­cza­jące. I cho­ćby z tego ty­tu­łu na­le­ży nam się wspar­cie, ak­cep­ta­cja i mi­ło­ść.

Za­cznij­my od ko­ńca, by do­jść do po­cząt­ku. Ten lęk, któ­ry kie­ru­je Wra­żliw­ca­mi, ma swo­ją ge­ne­zę, ma swój kszta­łt, ma swo­je ob­ja­wy i swo­je ulu­bio­ne sy­tu­acje. Ten lęk mo­żna scha­rak­te­ry­zo­wać, po­ukła­dać i po­łączyć w pe­wien sche­mat. Po co? By go oswo­ić i móc mu się przyj­rzeć.

Wrażliwcu, nie umiesz mówić o swoich potrzebach, bo boisz się odrzucenia i niezrozumienia? Zatrzymaj się na chwilę, wejdź w swój lęk, poczuj go, nie uciekaj. Zrób własny wewnętrzny bilans emocji i odpowiedz sobie na pytania: czy naprawdę mam się czego bać? Czy to ja jestem tym strachem, czy może po prostu osobą, która czuje strach?

Zrób ze­sta­wie­nie zy­sków i strat swo­jej od­wa­gi. Zde­cy­duj, czy to, na czym Ci za­le­ży, jest war­te emo­cjo­nal­nej ceny, jaką na po­cząt­ku przyj­dzie Ci za­pła­cić. Świa­do­mie zde­cy­duj, czy chcesz wy­jść poza swo­ją wra­żli­wo­ść i mimo na­tu­ral­ne­go stra­chu do­ko­nać pierw­szej zmia­ny w swo­im ży­ciu. Po­roz­kła­daj stra­chy na czyn­ni­ki pierw­sze i po­szu­kaj roz­wi­ąza­nia.

Gdy po­dej­miesz de­cy­zję i przej­dziesz przez tę trud­ną dro­gę kon­fron­ta­cji za­rów­no z po­trze­ba­mi, jak i z oto­cze­niem, na­wet je­śli usły­szysz „nie” lub inne sło­wa, z któ­ry­mi po­czu­jesz się nie­kom­for­to­wo, dasz so­bie radę. Pa­mi­ętaj, że nie masz wpły­wu na to, co usły­szysz, ale masz wpływ na to, jak to od­bie­rzesz. Mo­żesz do­pu­ścić do gło­su we­wnętrz­ne­go kry­ty­ka, ale pa­mi­ętaj, że ro­bisz to na wła­sną od­po­wie­dzial­no­ść. Gdy to zro­bisz, bar­dzo mo­żli­we, że znów za­czniesz dzia­łać we­dług utar­tych sche­ma­tów, nie za­sta­na­wia­jąc się, czy to, co o so­bie my­ślisz, jest praw­dą. Czy ta wąt­pi­ąca, nie­pew­na sie­bie, stra­chli­wa oso­ba to na pew­no Ty?

By­cie ofia­rą jest najła­twiej­szą dro­gą. Jest wy­god­ne, nie wy­ma­ga pra­cy nad sobą. Mo­żna so­bie od­pu­ścić i po­grążyć się w nie­mo­cy. Tą jed­ną de­cy­zją za­my­kasz so­bie dro­gę do pe­łniej­sze­go ży­cia, cze­ka­jąc, aż los ze­śle Ci coś do­bre­go. A prze­cież mo­żesz po pro­stu po to si­ęgnąć. Fakt, będzie to wy­zwa­nie i po dro­dze na pew­no na­po­tkasz wie­le prze­szkód, ale sama mu­sisz się prze­ko­nać, czy war­to. I sama mu­sisz spraw­dzić, czy ta wra­żli­wo­ść, któ­rą w so­bie masz, nie jest przy­pad­kiem Two­ją naj­moc­niej­szą stro­ną. 

By mó­wić wprost o swo­ich po­trze­bach, naj­pierw mu­sisz wie­dzieć, cze­go po­trze­bu­jesz. Na­daj swo­im ży­cio­wym ocze­ki­wa­niom kszta­łt, na­zwij je, daj im głos. 

Tyl­ko Ty wiesz, cze­go Ci brak. 

Tyl­ko Ty wiesz, co da Ci spe­łnie­nie i sa­tys­fak­cję. 

Tyl­ko Ty wiesz, co jest dla Cie­bie wa­żne, a co naj­wa­żniej­sze. 

To zna­czy, że wa­żnym kro­kiem będzie wzi­ęcie od­po­wie­dzial­no­ści za swo­je wy­bo­ry, ale ta­kże za brak tej de­cy­zyj­no­ści. Brak de­cy­zji to ta­kże de­cy­zja. 

To zna­czy, że będziesz po­trze­bo­wa­ła po­mo­cy. Od­wa­ga w mó­wie­niu wprost o swo­ich po­trze­bach się opła­ca, bo dzi­ęki temu szyb­ciej otrzy­masz nie­zbęd­ne wspar­cie. 

To zna­czy, że zmie­rzysz się z kry­ty­ką. Ale też przyj­mij, że kry­ty­ka może być kon­struk­tyw­na i że sta­no­wi ona wa­żny krok w kie­run­ku roz­wo­ju. Dru­ga stro­na może mieć inne zda­nie, na­wet je­śli Ci się to nie po­do­ba. Doj­rza­ło­ść emo­cjo­nal­na po­zwa­la nam utrzy­mać dy­stans po­mi­ędzy opi­nią i oce­ną in­nych lu­dzi a na­szy­mi we­wnętrz­ny­mi od­czu­cia­mi. 

To zna­czy, że na ja­ki­mś eta­pie mo­żesz usły­szeć od­mo­wę.

Co mo­żesz zro­bić, by uchro­nić swo­ją wra­żli­wą stro­nę? Przy­go­tuj się za­rów­no na naj­gor­szy, jak i na naj­lep­szy sce­na­riusz. Wy­obraź so­bie po­zy­tyw­ny fi­nał, ale zwi­zu­ali­zuj ta­kże tę sy­tu­ację, któ­ra nie jest Ci na rękę. Po pro­stu przy­go­tuj się emo­cjo­nal­nie. 

Mó­wie­nie o so­bie wprost, bez owi­ja­nia w ba­we­łnę, wy­ma­ga od­wa­gi. I na­praw­dę ka­żdy ma z tym pro­blem, ka­żdy musi w ja­kiś spo­sób się prze­ła­mać. Oso­bom wy­so­ko wra­żli­wym może jed­nak być trud­niej wy­ra­zić sie­bie, szcze­gól­nie gdy świa­do­mo­ść owej wra­żli­wo­ści jest sto­sun­ko­wo świe­ża. 

W wie­lu sy­tu­acjach na­wet w chwi­lach względ­ne­go spo­ko­ju, nie tyl­ko w mo­men­tach kry­zy­so­wych bywa, że wy­so­ko wra­żli­wa ko­bie­ta na­zy­wa­na jest hi­ste­rycz­ką. Dla­cze­go? Bo jej emo­cje są na wierz­chu i to one do­mi­nu­ją w kon­wer­sa­cji, to one są punk­tem od­nie­sie­nia, a to nie za­wsze jest przez oto­cze­nie ro­zu­mia­ne. Z dru­giej stro­ny, gdy blo­ku­jesz so­bie mo­żli­wo­ść mó­wie­nia emo­cjo­nal­nie, w po­czu­ciu nie­zro­zu­mie­nia i w pa­nicz­nej po­trze­bie by­cia wy­słu­cha­ną, do­pro­wa­dzasz się do skraj­no­ści i sama za­czy­nasz na­zy­wać się hi­ste­rycz­ką. Zło­ty śro­dek znaj­dziesz w by­ciu wier­ną swo­im od­czu­ciom. To jest klucz do osi­ągni­ęcia po­czu­cia we­wnętrz­nej rów­no­wa­gi i spo­ko­ju. Im mniej nie­do­po­wie­dzeń, nie­do­mó­wień i nie­ja­sno­ści, tym ła­twiej Wra­żliw­co­wi do­strzec sie­bie i swo­je po­trze­by. W ci­szy nie trze­ba krzy­czeć: „spójrz na mnie, zo­bacz, cze­go po­trze­bu­ję!”. W emo­cjo­nal­nej har­mo­nii ła­twiej wy­tłu­ma­czyć in­nym swo­ją mo­ty­wa­cję, swój punkt wi­dze­nia. Im częściej, im re­gu­lar­niej, im kon­se­kwent­niej osi­ąga­my tę har­mo­nię, tym le­piej. 

A te­raz chwi­la na od­dech. Czy­ta­jąc ten tekst, pew­nie co chwi­la na zmia­nę czer­wie­nisz się i bled­niesz, za­sta­na­wia­jąc się, jak masz tego wszyst­kie­go do­ko­nać, skąd wzi­ąć na to siłę i od cze­go za­cząć? Ze wszyst­kich za­miesz­czo­nych tu­taj wska­zó­wek ta jed­na jest chy­ba naj­wa­żniej­sza: odpuść to, na co nie masz wpływu. Ta książka ma być dla Ciebie impulsem do zmiany i listą wskazówek, które podpowiedzą Ci, co możesz zrobić, by żyło Ci się lepiej, nie zaś katem, który będzie Cię rozliczał z tego, co zrobisz lub czego nie zrobisz. Podczas zmiany swojego życia i podczas stawiania na swoją wrażliwość nie generuj jeszcze większych stresów. Nie dokładaj sobie, nie wymagaj od siebie więcej, niż możesz dać, bo się spalisz, bo stracisz moc, jeszcze zanim poczujesz, jak dobrze jest być świadomym siebie Wrażliwcem.

Weź od­dech i wy­bierz jed­ną zmia­nę, któ­rej do­ko­nasz naj­pierw.

Jak Wra­żli­wiec może ćwi­czyć od­wa­gę mó­wie­nia o swo­ich po­trze­bach?

List

Na­pisz list do sie­bie sa­mej z roz­wa­ża­nia­mi o tym, cze­go Ci w ży­ciu po­trze­ba. Może to być rów­nież list do bli­skiej Ci oso­by, z któ­rą kon­takt jest utrud­nio­ny, a z któ­rą chcesz się po­ro­zu­mieć. Na­pisz do niej o tym, jak się czu­jesz i co spra­wi, że wa­sze re­la­cje będą ła­twiej­sze. Oczy­wi­ście nie mu­sisz tego li­stu wy­sy­łać, ale ćwi­cze­nie to spra­wi, że na­uczysz się for­mu­ło­wać swo­je my­śli, nadasz im for­mę zdań, a gdy zde­cy­du­jesz się na wa­żną dla Cie­bie roz­mo­wę w czte­ry oczy, będziesz mieć w gło­wie wła­śnie te sło­wa. Ła­twiej Ci będzie nie zgu­bić się w emo­cjach, gdy to, cze­go po­trze­bu­jesz, zo­sta­nie wcze­śniej przez Cie­bie na­zwa­ne, skon­kre­ty­zo­wa­ne, za­pi­sa­ne i zro­zu­mia­ne. 

Nagraj się

Na­tłok emo­cji po­tra­fi być na­praw­dę do­tkli­wy. Gdy czu­jesz, że nie umiesz po­ukła­dać swo­ich uczuć, weź te­le­fon, włącz funk­cję na­gry­wa­nia i mów do sie­bie. Gdy je­dziesz sa­mo­cho­dem i nie wiesz, co czu­jesz, bo tyle się wy­da­rzy­ło, mów do dyk­ta­fo­nu, aż po­czu­jesz, że nie masz już nic wi­ęcej do do­da­nia. Gdy chcesz prze­ana­li­zo­wać pew­ną sy­tu­ację czy re­la­cję, idź na spa­cer i na­gry­waj, opi­su­jąc tę wa­żną dla sie­bie spra­wę z ka­żdej stro­ny. A za ja­kiś czas od­słu­chaj swo­je na­gra­nie i za­uważ, jak mó­wisz o swo­ich po­trze­bach. Prze­ana­li­zuj, ja­kie one są, cze­go do­ty­czą i jak bar­dzo Ci na czy­mś za­le­ży. 

Mapa marzeń

Cza­sem czu­je­my, że cze­goś chce­my, ale w su­mie nie wie­my cze­go. Od­czu­wa­my nie­skon­kre­ty­zo­wa­ny nie­do­syt. Czu­je­my brak, ale nie umie­my go na­zwać. To na­tu­ral­ne, że przy­cho­dzi taki czas, gdy rze­czy­wi­sto­ść nie zgry­wa się z na­szy­mi ocze­ki­wa­nia­mi i trud­no nam po­ukła­dać cha­os i w na­szej gło­wie, i w na­szym ży­ciu. Two­rze­nie mapy ma­rzeń nie tyl­ko po­ka­zu­je, cze­go chce­my, ale też wy­ci­sza nas, uspo­ka­ja, od­ci­ąga od me­diów spo­łecz­no­ścio­wych, po­zwa­la skon­cen­tro­wać się na tym, co tu i te­raz. Ob­raz, któ­ry po­wsta­nie dzi­ęki Two­jej pra­cy, ko­laż ze zdjęć, wy­cin­ków i pa­mi­ątek przy­po­mni Ci, w ja­kim miej­scu w ży­ciu chcesz być. 

Daj sobie głos

Są ta­kie sy­tu­acje, jak ze­bra­nia czy spo­tka­nia z ze­spo­łem, któ­re mimo swo­bod­ne­go cha­rak­te­ru bu­dzą ta­kie emo­cje jak stres czy lęk. In­tu­icyj­nie masz ocho­tę uciec, zre­zy­gno­wać i nie na­ra­żać się na nie­po­trzeb­ne ner­wy. To zro­zu­mia­łe, ale nie uczy tego, jak wy­ra­żać sie­bie. A prze­cież za­le­ży Ci wła­śnie na tym, by umieć mó­wić wprost o tym, cze­go po­trze­bu­jesz. Wy­ko­rzy­staj ta­kie spo­tka­nia, np. bu­rzę mó­zgów czy ze­bra­nie pod­su­mo­wu­jące ja­kiś etap w pra­cy, do tego, by za­brać głos. Sama mu­sisz się prze­ko­nać, że masz coś do po­wie­dze­nia, że umiesz wy­ra­zić swo­ją opi­nię. To tyl­ko test. W przy­szło­ści, gdy będziesz chcia­ła ja­sno okre­ślić swo­je ocze­ki­wa­nia, np. w re­la­cji z bli­ską oso­bą, będzie Ci dużo ła­twiej pew­nie opo­wie­dzieć o tym, co czu­jesz.

Akceptacja siebie i swojej wrażliwości

„Praw­dzi­wą siłą czło­wie­ka jest jego wra­żli­wo­ść”.

Bru­no Fer­re­ro, Zna to tyl­ko wiatr 7

7 Bruno Ferrero, Zna to tyl­ko wiatr, tłum. T. Chu­dec­ki, Wy­daw­nic­two Sa­le­zja­ńskie, War­sza­wa 2007.

Akcep­ta­cja swo­jej wra­żli­wo­ści to cza­sem na­praw­dę dłu­gi pro­ces, wy­ma­ga­jący cier­pli­wo­ści, umie­jęt­no­ści od­pusz­cza­nia i uwa­żno­ści. Mo­żna go po­rów­nać do bu­do­wa­nia wie­ży z kart. Ka­żdy ele­ment jest klu­czo­wy, by mo­gła po­wstać sil­na, trwa­ła i sta­bil­na kon­struk­cja. Ukła­da się te kar­ty de­li­kat­nie, z roz­wa­gą, stra­te­gicz­nie. Ka­żda z nich sta­no­wi punkt wy­jścia, ale też opar­cie dla in­nych ele­men­tów. Zna­cze­nie ma też ka­żda do­ko­ny­wa­na w kon­struk­cji zmia­na. Nie war­to na siłę przy­spie­szać, bo chwi­la nie­uwa­gi spra­wi, że całą pra­cę będzie­my mu­sia­ły za­czy­nać od nowa.

Nie­któ­rym wy­da­je się, że wy­so­ka wra­żli­wo­ść to cho­ro­ba, scho­rze­nie, za­bu­rze­nie, uby­tek. Coś, cze­go trze­ba się wsty­dzić, co trze­ba ukry­wać, czym nie wol­no się chwa­lić. Pa­trzy­my na sie­bie, po­rów­nu­jąc się do in­nych: do osób, któ­re emo­cjo­nal­nie mogą się bar­dziej ob­ci­ążyć, któ­rym do­brze pra­cu­je się pod pre­sją, któ­re re­ali­zu­ją się wła­śnie w szyb­kich, dy­na­micz­nych cza­sach ocze­ku­jących dys­po­zy­cyj­no­ści i od­por­no­ści. Po­rów­nu­je­my się do nich i za­sta­na­wia­my się, dla­cze­go nie mo­że­my być ta­kie jak oni. Ta­kie po­rów­na­nie z góry ska­za­ne jest na po­ra­żkę to jak ze­sta­wić ze sobą po­et­kę i in­ży­nier­kę w NASA, to zu­pe­łnie inna wra­żli­wo­ść, inny rytm ży­cia, inne spoj­rze­nie na świat, inna dy­na­mi­ka pra­cy. Za­miast na siłę, kosz­tem swo­je­go sa­mo­po­czu­cia, do­pa­so­wy­wać się do ży­cia, któ­re jest dla nas za cias­ne, war­to ro­zej­rzeć się do­oko­ła i spraw­dzić, czy gdzieś obok nie będzie nam wy­god­niej. Bo praw­da jest taka, że ży­je­my w świe­cie za­pro­jek­to­wa­nym dla osób ni­sko wra­żli­wych. Jest to świat szyb­ki, bez­li­to­sny, gło­śny, dy­na­micz­ny, cza­sem agre­syw­ny, pe­łen de­adli­ne’ów, ASAP-ów, suk­ce­sów i na­gród, a ta­kże na­tar­czy­wo­ści, kon­we­nan­sów i wy­ma­gań co do za­cho­wań po­wszech­nie apro­bo­wa­nych.

Od­kry­cie swo­jej wy­so­kiej wra­żli­wo­ści bywa mo­men­tem prze­ło­mo­wym, szcze­gól­nie dla ko­goś, kto uświa­da­mia so­bie jej obec­no­ść na­gle i nie­spo­dzie­wa­nie. Bo prze­cież są ta­kie chwi­le, kie­dy po­ja­wia się ja­kiś prze­błysk, kie­dy w na­sze ręce tra­fia bra­ku­jący puz­zel, z któ­rym na­gle wszyst­ko za­czy­na do sie­bie pa­so­wać. Ktoś po­wie jed­no zda­nie i Wra­żli­wiec znaj­dzie w nim opis sa­me­go sie­bie. Ktoś po­ży­czy mu ksi­ążkę, po­le­ci film lub opo­wie o wy­wia­dzie, gdzie ja­kaś ak­tor­ka przy­zna­je, że jest oso­bą wy­so­ko wra­żli­wą, a Wra­żli­wiec stwier­dzi, że to też jego hi­sto­ria. Ta­kie sy­gna­ły sztur­cha­ją Wra­żliw­ca w ra­mię, jak­by chcia­ły za­py­tać:„no, ile jesz­cze do­wo­dów po­trze­bu­jesz?”. Są po­cząt­kiem my­śli, któ­re mie­lą się i ko­tłu­ją w jego umy­śle. To na­tu­ral­ne, że po­cząt­ko­wo czło­wiek jest nimi zdez­o­rien­to­wa­ny, z jed­nej stro­ny przy­wi­ąza­ny do swo­je­go obec­ne­go ży­cia, z dru­giej prze­ko­na­ny, że je­śli coś szyb­ko się nie zmie­ni, to zwa­riu­je.

Ale trze­ba też przy­po­mnieć, że Wra­żli­wiec, po­dob­nie zresz­tą jak ża­den inny czło­wiek na Zie­mi, nie jest w sta­nie wszyst­kie­go zro­bić od razu. Nie jest w sta­nie zmie­nić wszyst­kich swo­ich prze­ko­nań, po­ko­nać wszyst­kich swo­ich ogra­ni­czeń i po­sta­wić tyl­ko na to, co go wspie­ra i co mu słu­ży. To jest nie­wy­ko­nal­ne i war­to to pod­kre­ślić, żeby nie bu­dzić w so­bie nie­po­trzeb­nych wy­rzu­tów su­mie­nia. My, Wra­żliw­cy, je­ste­śmy tyl­ko lu­dźmi, nie su­per­bo­ha­te­ra­mi. Jak chy­ba ka­żdy do zmian pod­cho­dzi­my jak pies do jeża, pró­bu­jąc za wszel­ką cenę spraw­dzić, czy przy­pad­kiem nie będzie le­piej, je­śli wszyst­ko zo­sta­nie po sta­re­mu, jed­no­cze­śnie ży­cząc so­bie żyć w do­stat­ku, har­mo­nii i świ­ętym spo­ko­ju. Do wszyst­kie­go po­trze­ba cza­su, do ak­cep­ta­cji swo­jej wra­żli­wo­ści ta­kże.

Ko­bie­ty często py­ta­ją, czy ma­jąc pi­ęćdzie­si­ąt, sze­śćdzie­si­ąt, sie­dem­dzie­si­ąt lat, mogą jesz­cze po­zwo­lić so­bie na zmia­nę, czy war­to jesz­cze pra­co­wać nad nowo od­kry­tą wra­żli­wo­ścią. Oczy­wi­ście, że war­to! Wiek nie ma zna­cze­nia. Ka­żdy mo­ment jest wła­ści­wy na zmia­nę swo­je­go po­de­jścia do wra­żli­wo­ści i na zmia­nę swo­je­go ży­cia na wy­god­niej­sze. Ka­żdy mo­ment, w któ­rym chcesz usi­ąść nad czy­stą kart­ką i za­pi­sać na nowo swój plan na ży­cie, w któ­rym na spo­koj­nie zde­fi­niu­jesz sie­bie jako WWO bez oce­ny, bez kry­ty­ki, bez po­śpie­chu, jest po­trzeb­ny.

Ak­cep­ta­cja nie jest mo­żli­wa bez zro­zu­mie­nia. Mo­żna po­wie­dzieć, że masz w so­bie tyle ak­cep­ta­cji, ile wiesz – za­rów­no o so­bie, jak i o ota­cza­jącym Cię świe­cie. Ra­chu­nek jest pro­sty – by przy­jąć do sie­bie swo­ją wra­żli­wo­ść, trze­ba się z nią po pro­stu po­znać, po­sze­rzyć swo­ją wie­dzę o niej, na­uczyć się jej, oswo­ić ją, zro­zu­mieć jej sche­ma­ty. A to pro­ces, któ­ry trwa i któ­ry wy­ma­ga wie­lu na­rzędzi.

Prze­stań też pa­trzeć na sie­bie jak na oso­bę za­bu­rzo­ną czy od­sta­jącą od resz­ty. Ba­da­nia po­ka­zu­ją, że oso­by wy­so­ko wra­żli­we to po­nad 20% spo­łe­cze­ństwa! Czy­li je­śli wcho­dzisz do win­dy, w któ­rej jest dzie­si­ęć osób, prócz Cie­bie jest tam jesz­cze je­den Wra­żli­wiec!

Wra­żli­wo­ść to nie sła­bo­ść. Nie o to tu cho­dzi. Oso­by wy­so­ko wra­żli­we to jed­nost­ki sil­ne, zde­ter­mi­no­wa­ne, zdy­scy­pli­no­wa­ne, pro­fe­sjo­nal­ne w ży­ciu za­wo­do­wym, za­an­ga­żo­wa­ne i lo­jal­ne, są świet­ny­mi kom­pa­na­mi przy wie­lu kre­atyw­nych pro­jek­tach, są cu­dow­ny­mi, czu­ły­mi part­ne­ra­mi i wy­ro­zu­mia­ły­mi przy­ja­ció­łmi. Rzecz jed­nak w tym, że ma­jąc wy­so­ki wspó­łczyn­nik em­pa­tii, by­wa­ją zwy­czaj­nie na­iw­ne, wie­rzą w do­bre za­mia­ry i in­ten­cje in­nych lu­dzi, któ­rzy cza­sem to wy­ko­rzy­stu­ją. Na tym polu po­trze­ba zmia­ny. Sztu­ka po­le­ga na tym, by cza­sem po­sta­wić sie­bie na pierw­szym miej­scu i wy­ka­zać się em­pa­tią naj­pierw wo­bec sie­bie.

Wra­żli­wo­ść to nie jest osob­ny byt, któ­ry trze­ba przy­wi­tać, za­pro­sić do domu i któ­rym trze­ba się zaj­mo­wać. To in­te­gral­na część oso­bo­wo­ści, któ­rej war­to po­zwo­lić w ko­ńcu do­jść do gło­su. Uznać ją. Bo je­śli ży­jesz w bie­gu i trak­tu­jesz wra­żli­wo­ść jako ha­mu­lec ręcz­ny, nie będziesz jej ak­cep­to­wać – będzie Ci się wy­da­wa­ło, że ona tyl­ko prze­szka­dza, że jest prze­szko­dą w dro­dze do ży­cio­we­go spe­łnie­nia, że jest ba­la­stem, kulą u nogi, któ­rą trze­ba zrzu­cić, by szyb­ciej piąć się po dra­bi­nie suk­ce­su. War­to jed­nak za­dać so­bie kil­ka py­tań. Czy ten suk­ces, wy­cho­dzo­ny w po­cie czo­ła w wy­so­kich szpil­kach, oku­pio­ny nad­go­dzi­na­mi, stre­sem, nie­prze­spa­ny­mi no­ca­mi, pach­nący lękiem, sta­na­mi de­pre­syj­ny­mi, nie­wy­god­ny ni­czym swe­ter z praw­dzi­wej owczej we­łny, jest na­praw­dę tym, cze­go chcesz? Czy twój zwi­ązek, ba­zu­jący na go­dze­niu się po co­dzien­nych kłót­niach, trwa­jący dzi­ęki Two­je­mu mil­cze­niu w od­po­wie­dzi na jego wy­bu­chy, przy­no­szący wi­ęcej wąt­pli­wo­ści niż na­mi­ęt­no­ści, to jest to, cze­go za­wsze pra­gnęłaś? Zo­sta­ło py­ta­nie nu­mer trzy: czy re­la­cje ro­dzin­ne, w któ­rych na­dal przyj­mu­jesz rolę na­sto­lat­ki, mimo że już daw­no je­steś po czter­dzie­st­ce, w któ­rych do­mi­nu­je pa­triar­chat i w któ­rych otrzy­mu­jesz wi­ęcej ocze­ki­wań, wes­tchnień za­wo­du i gniew­nych od­zy­wek niż zro­zu­mie­nia, jest tym, cze­go masz się tak moc­no trzy­mać w ży­ciu?

Czy to Cię wspie­ra?

Czy to spra­wia, że je­steś szczęśli­wa?

Czy to sta­no­wi moc­ny grunt pod Two­imi sto­pa­mi?

Czy w ogó­le lu­bisz lu­dzi, któ­rzy Cię ota­cza­ją?

Czy do­sta­jesz ta­kie wspar­cie, ja­kie­go po­trze­bu­jesz?

Czy lu­bisz sie­bie taką, jaka je­steś w re­la­cjach z tymi lu­dźmi?

Czy ma­rzysz cza­sem o tym, by wszy­scy się za­mknęli i dali Ci świ­ęty spo­kój?

Czy chcia­ła­byś w ko­ńcu za­cząć po­stępo­wać ina­czej i wy­brać ci­szę i wła­sne to­wa­rzy­stwo za­miast ro­dzin­nych spo­tkań przy suto za­sta­wio­nym sto­le, gdzie niby dla wszyst­kich jest miej­sce, ale tyl­ko pod wa­run­kiem, że jest się jak wszy­scy i że nie wy­cho­dzi się za li­nię ro­dzin­nych ocze­ki­wań?

Czy to, co ro­bisz za­wo­do­wo, jest sa­tys­fak­cjo­nu­jące? Czy wła­śnie o tym za­wsze ma­rzy­łaś?

Czy po­dej­mu­jąc de­cy­zję, za­sta­na­wiasz się, co po­my­ślą inni?

Czy lu­bisz swo­je ży­cie?

Py­ta­nia te mo­żna mno­żyć w nie­sko­ńczo­no­ść. Bo tak na­praw­dę im wi­ęcej za­dasz so­bie py­tań i im wi­ęcej zbie­rzesz od­po­wie­dzi, tym ła­twiej będzie Ci za­ak­cep­to­wać swój nowy plan na ży­cie. Oczy­wi­ście je­śli zde­cy­do­wa­łaś, że z wra­żli­wo­ścią jest Ci po dro­dze. A więc, czy lu­bisz sie­bie? Czy ak­cep­tu­jesz to, co się z Tobą dzie­je w sy­tu­acjach kry­zy­so­wych, gdy nie czu­jesz się ani pew­nie, ani do­brze? Co mo­gło­by po­móc Ci po­czuć się le­piej w ta­kich chwi­lach? Jak chcia­ła­byś się wte­dy czuć?

Te py­ta­nia mu­sisz za­dać sa­mej so­bie. Nie za­da­waj ich in­nym, bo nie o nich tu cho­dzi, a o Cie­bie wła­śnie. Nie mo­że­my ocze­ki­wać, by wszy­scy bez­wa­run­ko­wo ak­cep­to­wa­li na­szą wra­żli­wo­ść. To na­sza spra­wa, my z tą wra­żli­wo­ścią ży­je­my i to my po­nie­sie­my kon­se­kwen­cje za­nie­dbań w jej ob­sza­rze, ale też my od­bie­rze­my na­gro­dę, je­śli pój­dzie­my za gło­sem na­szych uczuć. My, nikt inny. Oczy­wi­ście, ła­twiej nam ak­cep­to­wać sie­bie w śro­do­wi­sku, któ­re ak­cep­tu­je nas.

Na pew­no pa­mi­ętasz film sprzed kil­ku­na­stu już lat pt. Li­sty do M.8 Jed­ną z bo­ha­te­rek fil­mu jest Do­ris, gra­na przez Romę Gąsio­row­ską. W jed­nej ze scen Do­ris roz­ma­wia ze swo­ją przy­ja­ció­łką „Lar­wą”, w któ­rą wcie­li­ła się Ka­ta­rzy­na Bu­ja­kie­wicz.

8Li­sty do M. [film], reż. Mi­tja Okorn, Pol­ska 2011.

Lar­wa: Okej. Syl­we­ster, bab­ski wie­czór, nowe ciu­chy, za­je­bi­sta im­pre­za i szu­ka­my Ci su­per fa­ce­ta.

Do­ris: Lar­wa, nic nie ro­zu­miesz, ja nie po­znam faj­ne­go fa­ce­ta na im­pre­zie.

Lar­wa: Ale ja po­zna­łam mnó­stwo faj­nych fa­ce­tów na im­pre­zach.

Do­ris: Ty tak, ale nie ja. No tam jest tak ciem­no, że na­wet nie wi­dzisz, z kim roz­ma­wiasz. Jest tak gło­śno, że nic nie sły­szysz, więc upi­jasz się, po­zna­jesz ko­goś, lądu­jesz z nim u sie­bie w łó­żku, ma­cie fa­tal­ny seks, a na­stęp­ne­go dnia wa­sze zdjęcia znaj­du­jesz na Fa­ce­bo­oku, jak się ca­ło­wa­li­ście w ki­blu.

 

Mo­żna uznać, że Do­ris to Wra­żli­wiec, któ­ry nie wal­czy ze sobą, ale idzie za gło­sem ser­ca i po­trzeb. Nie robi ani tego, co wszy­scy, ani tego, co po­dob­no jest faj­ne, ani tego, co ktoś jej pro­po­nu­je. Mie­rzy za­mia­ry podług sił – a ra­czej mie­rzy za­mia­ry podług swo­jej wra­żli­wo­ści. I co? I su­per. Kto obej­rzał film do ko­ńca, ten wie, że Do­ris od­na­la­zła swo­je szczęście i mi­ło­ść.

A wra­ca­jąc do ak­cep­ta­cji, je­śli za­uwa­żasz, że gło­śne miej­sca nie są dla cie­bie, ak­cep­tu­jesz to i de­cy­du­jesz, że będziesz je od­wie­dzać rza­dziej. Je­śli czu­jesz, że po kon­tak­cie z kimś je­steś osła­bio­na i nie masz ener­gii, sta­rasz się tej oso­by uni­kać. Wła­śnie, uni­kać, a nie usu­wać ją ze swo­je­go ży­cia, po­nie­waż im wi­ęcej re­stryk­cji na­ło­ży­my na sie­bie i swo­je dzia­ła­nia, tym wi­ęk­sze roz­cza­ro­wa­nie po­czu­je­my, gdy po­wi­nie nam się noga i gdy nie uda się nam zre­ali­zo­wać wszyst­kich na­szych „wy­so­ko wra­żli­wych”po­sta­no­wień.

Zwró­ce­nie się ku so­bie sa­mej jest mo­men­tem prze­ło­mo­wym. Ak­cep­ta­cja wy­so­kiej wra­żli­wo­ści to ak­cep­ta­cja swo­ich ma­rzeń i swo­ich pra­gnień. To przy­jęcie do wia­do­mo­ści swo­jej kon­struk­cji psy­chicz­nej i za­prze­sta­nie z nią wal­ki. To po­sze­rza­nie wie­dzy na swój te­mat, da­wa­nie so­bie ko­lej­nych szans i nie­na­ci­ska­nie na sie­bie, by do­pa­so­wać się do ram stwo­rzo­nych dla ko­goś in­ne­go.

Podsumowanie rozdziału 1

1. Wra­żliw­cu, uświa­dom so­bie, że wy­so­ka wra­żli­wo­ść to nie cho­ro­ba. To dzie­dzicz­na ce­cha 20% lu­dzi na ca­łym świe­cie, któ­rzy po­sia­da­ją nad­re­ak­tyw­ny układ ner­wo­wy. Czu­je­my bar­dziej, wi­dzi­my wi­ęcej, je­ste­śmy wy­czu­lo­ne na do­cie­ra­jące ze­wsząd od­gło­sy.

2. Za­nie­dba­na, nie­zro­zu­mia­na wy­so­ka wra­żli­wo­ść pro­wa­dzi do fru­stra­cji, ci­ągłe­go zde­ner­wo­wa­nia i roz­chwia­nia emo­cjo­nal­ne­go, co w kon­se­kwen­cji skut­ku­je bra­kiem ak­cep­ta­cji ze stro­ny oto­cze­nia.

3. Oso­by wy­so­ko wra­żli­we dłu­go prze­ży­wa­ją emo­cje i ró­żne do­świad­cze­nia, zma­ga­ją się z ci­ągłym na­tło­kiem my­śli, któ­ry w co­dzien­nym ży­ciu ob­ja­wia się m.in. na­pi­ęciem w cie­le i uczu­ciem nie­po­ko­ju.

4. Wra­żliw­cy bar­dzo często cier­pią z po­wo­du ni­skie­go po­czu­cia wła­snej war­to­ści. Zmu­sza­ni do sta­wia­nia czo­ła wie­lu sy­tu­acjom, w któ­rych nie czu­ją się kom­for­to­wo, i ży­jący w śro­do­wi­sku, w któ­rym od­czu­wa­ją pre­sję, bar­dzo często czu­ją się obco, jako że nie spe­łnia­ją wy­ma­gań, któ­re sta­wia­ją przed nimi inni.

5. By­cie Wra­żliw­cem to trud­na i wy­ma­ga­jąca dro­ga. Co­dzien­nie mie­rzy­my się ze świa­tem, któ­ry nie jest dla nas za­pro­jek­to­wa­ny, któ­ry na­sta­wio­ny jest na cel, na efekt, czas i pie­ni­ądze. Aby spro­stać tym wy­ma­ga­niom, pra­cu­je­my po­nad swo­je siły i dąży­my do per­fek­cjo­ni­zmu, przy czym osi­ąga­jąc za­do­wa­la­jące wy­ni­ki, pła­ci­my za nie wy­so­ką cenę.

6. Per­fek­cjo­nizm, by­cie za­wsze „naj” i eks­plo­ato­wa­nie swo­je­go cia­ła bar­dzo często pro­wa­dzą do wy­czer­pa­nia fi­zycz­ne­go i psy­chicz­ne­go, co zmu­sza nas do przy­mu­so­we­go od­po­czyn­ku i sta­je się źró­dłem fru­stra­cji, po­nie­waż nie je­ste­śmy w sta­nie spe­łniać ocze­ki­wań in­nych osób, choć czu­je­my się do tego zo­bo­wi­ąza­ne.

7. Na­ukę sie­bie i dba­ło­ść o swo­ją wra­żli­wo­ść mo­żna za­cząć od ma­łych kro­ków, przy­gląda­jąc się so­bie i swo­im mo­żli­wo­ściom. Na po­czątek zrób test na wy­so­ką wra­żli­wo­ść – po­mo­że Ci to zo­rien­to­wać się, kim wła­ści­wie jest oso­ba wy­so­ko wra­żli­wa i czy masz jej ce­chy.

8. Na­uka uwal­nia­nia emo­cji, ży­cia w pe­łnej har­mo­nii ze sobą, a ta­kże od­pusz­cze­nie tego, na co nie masz wpły­wu, jest nie­zwy­kle uwal­nia­jące. Co­dzien­ne dba­nie o swo­ją wra­żli­wo­ść – np. po­przez: pi­sa­nie li­stu, na­gry­wa­nie sie­bie na dyk­ta­fon, two­rze­nie mapy ma­rzeń, włącza­nie się do ak­tyw­no­ści w pra­cy i za­bie­ra­nie gło­su na dany te­mat – da Ci ogrom­ną moc. Do­bre na­wy­ki i zmia­na prze­ko­nań po­tra­fią ra­dy­kal­nie zmie­nić ży­cie oso­by wy­so­ko wra­żli­wej. Mogą one spra­wić, że Two­je po­czu­cie wła­snej war­to­ści wzro­śnie, a pew­no­ść sie­bie prze­sta­nie być ilu­zją, sta­nie się na­to­miast Two­ją siłą, Two­im na­pędem do dzia­ła­nia.

9. Ak­cep­ta­cja wra­żli­wo­ści to pro­ces – często mo­zol­ny, dłu­gi, pe­łen łez i po­tkni­ęć. Ale mu­sisz wie­dzieć i pa­mi­ętać, że jest to pro­ces wart po­świ­ęce­nia mu cza­su i ener­gii. A to dla­te­go, że jest to dro­ga po sie­bie i do sie­bie. Po swo­je ma­rze­nia i po­trze­by. Po swo­ją ukry­tą od lat od­wa­gę i po moc do dzia­ła­nia i kre­owa­nia. To dro­ga do za­da­wa­nia wła­ści­wych py­tań. To pro­ces, w któ­rym le­piej się czu­jesz w swo­im śro­do­wi­sku i bu­du­jesz swo­bod­niej­sze re­la­cje z in­ny­mi lu­dźmi, bo Ty sama za­czy­nasz być wa­żna, i to taka, jaka je­steś. Prze­sta­jesz wal­czyć, mio­tać się i uda­wać.

10. Ak­cep­ta­cja wra­żli­wo­ści to zro­zu­mie­nie bez żalu i pre­ten­sji, że wra­żli­wo­ść nie jest dla wszyst­kich, ale też, że nie wszy­scy i nie wszyst­ko jest dla Wra­żliw­ca.

Relacje z toksycznymi osobami. Narcyz „wybawiciel” Wrażliwca

„[…] u lu­dzi wie­le czu­jących i raz już nad­miar za­smęco­nych nie tyl­ko na cie­le, ale i na du­szy ro­bią się ta­kie zmarszcz­ki, któ­re ni­g­dy zu­pe­łnie nie znik­ną”.

Eli­za Orzesz­ko­wa, Nad Nie­mnem 9

9 Eliza Orzeszkowa, Nad Nie­mnem, t. II, Sied­mio­róg, Wro­cław 2017.

Wra­żli­wiec to taka kon­struk­cja, któ­ra jest mało od­por­na na tok­sycz­ne oso­by. Wy­bacz szcze­ro­ść, ale na pew­nych eta­pach na­sze­go ży­cia wręcz przy­ci­ąga­my ta­kich lu­dzi. Co praw­da sta­ją się oni dla nas naj­lep­szy­mi na­uczy­cie­la­mi ży­cia, ale za­nim do tego doj­dzie­my, musi upły­nąć tro­chę cza­su, mu­si­my ode­brać na­sze lek­cje, wy­pła­kać mo­rze łez i za­ha­czyć o za­ła­ma­nie ner­wo­we, ra­tu­jąc się na ko­niec re­gu­lar­ny­mi wi­zy­ta­mi u psy­cho­te­ra­peu­ty czy co­acha (co swo­ją dro­gą jest bar­dzo do­brą de­cy­zją, bo jed­nym z na­rzędzi war­tych uwa­gi ka­żde­go Wra­żliw­ca, któ­ry po­trze­bu­je wspar­cia i zro­zu­mie­nia, jest oso­ba, któ­ra na pew­nym eta­pie na­sze­go ży­cia jest w sta­nie to­wa­rzy­szyć nam w dro­dze po na­szą emo­cjo­nal­ną wol­no­ść!).

Nasi tok­sycz­ni na­uczy­cie­le to oso­by, któ­re przy­cho­dzą do nas w ży­ciu pry­wat­nym i za­wo­do­wym. W re­la­cjach ro­man­tycz­nych bu­du­ją z nami zwi­ąz­ki in­ten­syw­ne, pe­łne eu­fo­rii, na­mi­ęt­no­ści i mi­ło­ści, któ­ra prze­wra­ca na­szą do­tych­cza­so­wą rze­czy­wi­sto­ść do góry no­ga­mi i któ­ra ca­łko­wi­cie po­zba­wia nas na­sze­go wła­sne­go ży­cia, na­sze­go wła­sne­go ja. Oczy­wi­ście pe­łni em­pa­tii i uf­no­ści nie chce­my za­uwa­żać pew­nych symp­to­mów, bar­dzo chce­my na­to­miast wie­rzyć, że ta re­la­cja jest dla nas zdro­wa. Ta­kie re­la­cje opar­te są jed­nak na jed­no­stron­nej ko­rzy­ści, nie­ste­ty nie na­szej. W ta­kim zwi­ąz­ku to Ty da­jesz, a dru­ga stro­na ocze­ku­je.

Wra­żli­wiec bar­dzo często sta­je się ofia­rą wszech­obec­nych Nar­cy­zów, któ­rzy tyl­ko cze­ka­ją, aby do­stać to, co w nas naj­lep­sze i naj­pi­ęk­niej­sze, a cze­go oni sami ni­g­dy nie będą ro­zu­mieć ani czuć. Przy­ci­ąga­ją ich na­sza pro­sto­dusz­no­ść, uf­no­ść, na­iw­no­ść i wia­ra w to, że mo­że­my uzdro­wić świat. Za­zdrosz­czą nam od­czu­wa­nej przez nas głębo­kiej, czy­stej i szcze­rej mi­ło­ści, któ­ra nie ma nic wspól­ne­go z tym, czym oni sami się kie­ru­ją, czy­li z zim­ną kal­ku­la­cją. Bra­ku­je im po­czu­cia by­cia bez­wa­run­ko­wo ko­cha­ny­mi i zro­zu­mie­nia, że w ży­ciu wa­żniej­sze jest być niż mieć.

Re­la­cja Wra­żliw­ca z Nar­cy­zem roz­po­czy­na się bar­dzo szyb­ko i in­ten­syw­nie, mimo wie­lu czer­wo­nych flag, któ­re co i rusz do­strze­ga­my, lecz na któ­re nie re­agu­je­my. Ale to nie jest tak, że je­ste­śmy śle­pe i głu­che na to, co się dzie­je – za­rów­no w nas, jak i w na­szym oto­cze­niu. Do­sko­na­le czu­je­my zmia­ny, któ­re za­cho­dzą i w na­szym cie­le, i w na­szym umy­śle na po­cząt­ku ka­żdej ta­kiej hi­sto­rii, ale odu­rzo­ne uro­kiem, jaki roz­ta­cza nad nami oso­ba tok­sycz­na, i ogrom­ną po­trze­bą by­cia ko­cha­ną i za­uwa­żo­ną nie chce­my wi­dzieć ani sły­szeć tego, co nie wró­ży ni­cze­go do­bre­go.

Ka­żda taka re­la­cja ma swój po­czątek i swój ko­niec. A może le­piej by­ło­by po­wie­dzieć: swój szyb­ki po­czątek i swój rów­nie szyb­ki ko­niec. Z per­spek­ty­wy wła­snych do­świad­czeń zna­my już ten sce­na­riusz, wie­my, co wkrót­ce się wy­da­rzy. Wcho­dzi­my jed­nak w ka­żdy ko­lej­ny cykl, łu­dząc się, że tym ra­zem będzie ina­czej. Że tym ra­zem będzie le­piej. Nie­ste­ty sce­na­riusz znów się po­wta­rza i ma on swo­je trzy kla­sycz­ne fazy: ide­ali­za­cji, de­wa­lu­acji i od­rzu­ce­nia. Po tej ostat­niej nie­mi­ło­sier­nie cier­pi­my, często tyl­ko po to, aby na­ro­dzić się ni­czym fe­niks z po­pio­łów i dać Nar­cy­zo­wi mi­lio­no­wą już szan­sę. Szan­sę na zmia­nę, któ­ra ni­g­dy nie na­stąpi. Pró­bu­je­my trwać w ilu­zji, któ­ra tyl­ko od­bie­ra nam ener­gię, gasi nasz za­pał do ży­cia i po­zba­wia nas na­dziei na lep­sze ju­tro.

Nowa re­la­cja roz­po­czy­na się…

.

.

.

…(fragment)…

Całość dostępna w wersji pełnej

Autorki: Monika Pryśko, Magdalena Juchniewicz

Redakcja: Klaudia Opozda

Korekta: Katarzyna Zioła-Zemczak

Projekt graficzny okładki i makiety: Emilia Pryśko

eBook: Atelier Du Chateaux

Zdjęcia: Emilia Pryśko

 

Redaktor prowadząca: Natalia Ostapkowicz

Kierownik redakcji: Agnieszka Górecka

 

© Copyright by Monika Pryśko, Magdalena Juchniewicz

© Copyright for this edition Wydawnictwo Pascal

 

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej książki nie może być powielana lub przekazywana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy, z wyjątkiem recenzentów, którzy mogą przytoczyć krótkie fragmenty tekstu.

 

Bielsko-Biała 2022

Wydawnictwo Pascal sp. z o.o.

ul. Zapora 25

43-382 Bielsko-Biała

tel. 338282828, fax 338282829

[email protected], www.pascal.pl

 

ISBN 978-83-8103-948-2