Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Na czym polega sens życia? Czy warto zabiegać o szczęście? Czy życie to egzystencjalna pustka?
Spokojnie! Jeśli przytłaczają Cię takie pytania, w tej książce znajdziesz na nie gotowe odpowiedzi.
Frank Martela, filozof, analizuje te i inne pytania w tonie swobodnej konwersacji, z przewrotnym poczuciem humoru, umieszczając jedne z najważniejszych zagadnień i rozterek filozoficznych we współczesnym kontekście.
Szybko i zwięźle przechodzi do sedna sprawy: miejsca człowieka w świecie i tego, jak odnaleźć sens w życiu, z naciskiem na to, jak je przeżywamy i jak możemy mu nadać większą wartość.
Poszukiwanie sensu życia to prawdopodobnie najważniejsza misja, jakiej możemy się podjąć. A podczas każdej misji niezbędny jest przewodnik. Wspaniałe życie to książka dociekliwa filozoficznie, którą zarazem dobrze się czyta i można do niej wracać wielokrotnie w swoich poszukiwaniach życiowego celu.
Dr Frank Martela jest filozofem i badaczem akademickim specjalizującym się w zagadnieniach sensu życia, szczęścia i dobrostanu człowieka. Współpracował z wiodącymi ekspertami w tych dziedzinach i prezentował swoje badania na licznych konferencjach naukowych, był też zapraszany jako prelegent przez uniwersytety na czterech różnych kontynentach, w tym Uniwersytet Stanforda, Uniwersytet Harvarda i Uniwersytet Edynburski. Martela jest również znanym publicystą, udzielającym wywiadów takim dziennikom jak np. „New York Times”. Martela wykłada na Aalto University w Helsinkach.
Błyskotliwa, urocza książka, która w prosty sposób, z humorem i wnikliwością odpowiada na najważniejsze życiowe pytania... Pełna anegdot, historycznych odniesień, przemyśleń i ciekawych perspektyw, z zabawną narracją.
— Roy F. Baumeister, autor bestsellera Siła woli
Badania dowodzą, że jesteśmy najszczęśliwsi nie wtedy, gdy mamy więcej rzeczy lub zaszczytów, ale gdy mamy większe poczucie sensu. Wspaniałe życie to dowcipny i inspirujący przewodnik, który pomoże ci żyć życiem pełnym sensu. Autor szeroko czerpie z psychologii, filozofii i literatury, a jego książka w równej mierze bawi, co wzbogaca czytelnika.
—Emma Seppälä, autorka książki Droga do szczęścia
Ta książka to nie tylko świetna lektura, ale także autentyczny przełom w badaniach naukowych. Martela łączy ze sobą niektóre z najbardziej fascynujących idei z dziedziny historii, filozofii i psychologii, aby odpowiedzieć na najbardziej palące pytanie wszech czasów: co nadaje sens życiu? Zbyt wielu z nas dzisiaj wątpi, że ich życie ma jakąkolwiek wartość. W swojej podnoszącej na duchu i bogatej w przemyślenia książce Martela proponuje praktyczne wskazówki, dzięki którym każdy zdoła odnaleźć w swoim życiu więcej sensu.
—Emily Esfahani Smith, autorka Znajdź w życiu sens
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 178
CZEMU MNIE WPIERW NIE SPYTANO, CZEMU NIE ZAPOZNANO ZE ZWYCZAJAMI I NORMAMI, LECZ ZOSTAŁEM WEPCHNIĘTY W SZEREG (…)? W JAKI SPOSÓB STAŁEM SIĘ UDZIAŁOWCEM W PRZEDSIĘBIORSTWIE ZWANYM RZECZYWISTOŚCIĄ? DLACZEGO MAM BYĆ UDZIAŁOWCEM? CZY NIE JESTEM NIEWINNY? W PRZECIWNYM RAZIE, GDZIEŻ JEST PRZEWODNICZĄCY, CHCĘ ZABRAĆ GŁOS. NIE MA PRZEWODNICZĄCEGO? GDZIE MAM WIĘC UDAĆ SIĘ ZE SKARGĄ?
søren kierkegaard, repetition, 1843
Gdzie byłeś, kiedy uderzył cię bezsens życia? Czy jedząc trzeci raz z rzędu kolację podgrzewaną w mikrofalówce, zadumałeś się nad smakiem i zaletami zdrowotnymi keczupu? A może o drugiej nad ranem skończyłeś pilne zlecenie służbowe, kliknąłeś przycisk „wyślij” i zdałeś sobie sprawę, że pomimo twoich wysiłków świat nie stał się właśnie ani trochę lepszy? Może jakaś tragedia życiowa uświadomiła ci, że nigdy nie zadałeś sobie trudu, aby się zastanowić, na czym ci tak naprawdę zależy? A może zwyczajnie obudziłeś się pewnego ranka, spojrzałeś na swoje odbicie w łazienkowym lustrze i uznałeś, że w tym szalonym przedsięwzięciu zwanym życiem musi chyba chodzić o coś więcej?
Jakkolwiek było, nie przejmuj się – nie tylko ciebie to spotkało. W tej książce będziesz miał za towarzyszy licznych myślicieli i filozofów, którzy skonfrontowani z kruchością egzystencji odnaleźli ostatecznie jej nowy, głęboki sens, a co za tym idzie, pozytywne nastawienie do życia.
Jako ludzie pragniemy, aby nasze życie coś znaczyło, miało wartość i sens. Jesteśmy, jak to ujął profesor psychologii Roy Baumeister, „zaprogramowani do poszukiwania sensu”1. Jego brak skutkuje poważną psychologiczną deprywacją prowadzącą do depresji czy wręcz samobójstwa2. Poczucie sensu jest kluczowe dla motywacji i dobrostanu człowieka, zasadniczo upewnia go w przekonaniu, że warto żyć3. Istnieją badania, z których wynika wręcz, że ci, którzy mają w życiu silne poczucie sensu, zwykle żyją dłużej4. Victor Frankl, ocalały z Holokaustu wybitny psychiatra, mógł to zaobserwować osobiście jako więzień obozów koncentracyjnych. Tylko ci, którzy w obozowym koszmarze zdołali zachować poczucie sensu, mieli szansę przeżyć. Frankl z upodobaniem cytował przy tym słowa Nietzschego: „Ten, kto wie, dlaczego żyje, nie troszczy się o to, jak żyje” 5.
Sęk w tym, że zachodnia kultura coraz częściej nie jest w stanie udzielić nam autentycznej ani w żaden sposób satysfakcjonującej odpowiedzi na nieuchronne pytanie: „Po co to wszystko?”. Na przestrzeni wieków większość cywilizacji radziła sobie z poszukiwaniem sensu, ustalając powszechnie obowiązujące ramy kulturowe, w których zawarte były odpowiedzi na najważniejsze życiowe pytania. Ilekroć nasi przodkowie zastanawiali się: „Jak mam przeżyć swoje życie?”, zwracali się ku kulturze – utrwalonym zwyczajom, wierzeniom oraz instytucjom społecznym – odnajdując tam potrzebne wskazówki. Obecna epoka zachwiała jednak dawnymi fundamentami poczucia sensu. Współczesna nauka z jednej strony przyniosła niesłychaną poprawę materialnych warunków egzystencji, z drugiej podważyła dotychczasowe systemy wartości i głoszone przez nie prawdy, nie kładąc przy tym trwałych podwalin pod nowy ogólnoludzki system wartości i znaczeń. Według znawcy historii moralności, szkockiego filozofa Alasdaira MacIntyre’a, wartości współczesnego świata zachodniego zbudowano na fragmentach starego światopoglądu, który utracił dawny sens6. Zachodnie społeczeństwa odziedziczyły pewne normy moralne, ale utraciły kontakt z szerszym kontekstem światopoglądowym, w którym były one osadzone i który je uzasadniał. Obecnie zaś na całym świecie umacnia się wpływ coraz bardziej świeckiej i indywidualistycznej zachodniej ideologii7.
Zgodnie ze współczesnym idealistycznym podejściem mamy pełną swobodę samodzielnego odkrywania sensu swojego życia i wytyczania własnej niepowtarzalnej ścieżki, opierając się na wybranych wartościach. Niestety, zamiast czuć się wolni, odczuwamy jedynie pustkę. Pracujemy więcej, inteligentniej i efektywniej niż pokolenia przed nami, lecz coraz rzadziej potrafimy wyjaśnić, za czym właściwie gonimy. Jakiemu celowi służą nasze żmudne wysiłki? Dobrowolnie wpadliśmy w pułapkę „bycia zajętym”, którą tak wymownie opisuje felietonista Tim Kreiner: „Bycie zajętym służy jako rodzaj zabezpieczenia egzystencjalnego, obrony przed nicością; to jasne, że twoje życie nie może być głupie, trywialne ani bezsensowne, jeśli jesteś taki zajęty, stale zapracowany, rozrywany o każdej porze dnia” 8. Robimy więc, co możemy, aby podtrzymywać poczucie „bycia ważnym i zajętym”, byle uniknąć nudy i groźby zostania sam na sam z własnymi myślami. Ludzie gotowi są podążać za celami wytyczanymi im przez najróżniejsze autorytety, aby tylko nie myśleć o tym, co tak naprawdę chcieliby zrobić ze swoim życiem. Wyjaśnia to kuriozum współczesnej egzystencji, które zaobserwował filozof Iddo Landau: „Wielu z nas w ciągu jednego wieczoru poświęca więcej czasu na dywagacje, do której restauracji pójść albo jaki film obejrzeć w kinie, niż w ciągu całego życia na rozmyślania, jak uczynić je bardziej sensownym” 9.
Żeby przeżyć życie tak, jak się chce, być sternikiem swojego okrętu, trzeba mieć jasno sprecyzowany pogląd na to, jaki kierunek pragnie się obrać. W tym celu trzeba dysponować podstawowymi wartościami, które pomogą nam omijać mielizny życia, do tego zaś niezbędny jest czas na analizę i kwestionowanie swoich wyborów życiowych, a także na konfrontację z wątpliwościami egzystencjalnymi, które tkwią często tuż pod powierzchnią istnienia. Historia zna całe zastępy myślicieli – od Lwa Tołstoja i Thomasa Carlyle’a, przez Simone de Beauvoir i Sørena Kierkegaarda, po Alana W. Wattsa – według których tylko człowiek, który stanął twarzą w twarz z absurdem życia i pogodził się z tym, jak mało istotna jest jego egzystencja, osiągnie wolność i odnajdzie trwałe poczucie sensu życia. Moja książka proponuje nowe spojrzenie na istotę owego sensu, odnosząc się do ogólnoludzkich doświadczeń, dlatego bez względu na zaplecze kulturowe, religijne itd. odnajdziesz w niej wskazówki, jak prowadzić pełniejsze, bardziej sensowne życie.
Chcę ci pomóc wieść bardziej świadomą egzystencję. Po dekadzie badań poświęconych filozofii, psychologii oraz historii poszukiwań sensu życia uświadomiłem sobie, że zdefiniowanie, co nadaje życiu sens, jest łatwiejsze, niż mogłoby się wydawać. W rzeczywistości zapewne wcale nie cierpisz na brak sensu; musisz się tylko otworzyć, żeby go dostrzec i poczuć. Jeżeli często sens życia jawi się jako nieosiągalna, dręcząca tajemnica, to dlatego, że nasza kultura wciąż korzysta z przestarzałych schematów myślenia o tej kwestii, które już od dawna się nie sprawdzają. Zmieniając sposób rozumowania, dojdziesz do wniosku, że odpowiedzi, których tak usilnie wypatrujesz, są w zasięgu ręki. W swojej książce zaczynam od wyjaśnienia, dlaczego ludzie w ogóle poszukują sensu, omawiam pewien historyczny błąd, który dał początek współczesnym egzystencjalnym lękom, i przedstawiam łatwe do zrealizowania strategie pozwalające żyć bardziej sensownie. Część przemyśleń może cię zaskoczyć, część może się wydać oczywista, jeszcze inne pokrywają się być może z tym, co sam wyznajesz. Wszystkie razem mają w zamierzeniu stworzyć solidny fundament, na którym zbudujesz bardziej świadomą egzystencję, ta zaś da ci spełnienie i radość.
NIE TY ZDECYDOWAŁEŚ, ŻE SIĘ URODZISZ. NIKT CIĘ NIE PYTAŁ, CZY MASZ NA TO OCHOTĘ. NIKT TEŻ NIE WYPOSAŻYŁ CIĘ W INSTRUKCJĘ, A MIMO TO ZNALAZŁEŚ SIĘ NA TYM ŚWIECIE, ON ZAŚ WYMAGA OD CIEBIE DZIAŁANIA, ZROBIENIA CZEGOŚ SENSOWNEGO W OGRANICZONYM CZASIE, JAKI JEST CI DANY 10. POSPIESZ SIĘ WIĘC, ZANIM BĘDZIE ZA PÓŹNO. JAK MÓWI GRANY PRZEZ EDWARDA NORTONA GŁÓWNY BOHATER FILMU PODZIEMNY KRĄG:
TO JEST TWOJE ŻYCIE I MIJA Z KAŻDĄ KOLEJNĄ MINUTĄ.
Część I
CZASEM ROZSYPUJE SIĘ DEKORACJA. PORANNE WSTAWANIE, TRAMWAJ, CZTERY GODZINY W BIURZE ALBO W FABRYCE, POSIŁEK, TRAMWAJ, CZTERY GODZINY PRACY, SEN, I PONIEDZIAŁEK WTOREK ŚRODA CZWARTEK PIĄTEK I SOBOTA W TYM SAMYM RYTMIE: NAJCZĘŚCIEJ TĄ DROGĄ IDZIE SIĘ ŁATWO. TYLKO ŻE PEWNEGO DNIA POJAWIA SIĘ „DLACZEGO” I WSZYSTKO ROZPOCZYNA SIĘ W ZNUŻENIU ZABARWIONYM ZDUMIENIEM.
albert camus, mit syzyfa i inne eseje, 1955
Życie jest absurdalne i nie jest to niczym złym. Nikt nie wyraził tego wymowniej niż Albert Camus w Micie Syzyfa11. Ten klasyk literatury egzystencjalnej nawiązuje tytułem do greckiego mitu o Syzyfie, starożytnym śmiałku, który rzucił wyzwanie bogom i zasłużył na wieczną karę: ma oto wtaczać pod górę głaz, patrzeć, jak ten turla się w dół, po czym znów trudzić się od początku, i tak w nieskończoność. Camus widział w Syzyfie bohatera absurdu, kogoś w rodzaju Phila Connorsa greckiej mitologii. Phil Connors to postać fikcyjna, prezenter telewizyjnej prognozy pogody z filmu Dzień świstaka, który próbuje wszystkiego, łącznie z samobójstwem, żeby przerwać monotonię prozaicznej egzystencji w miasteczku Punxsutawney w amerykańskim stanie Pensylwania. Mimo desperackich prób nieodmiennie budzi się do wtóru tej samej radiowej piosenki w tym samym hotelowym łóżku, skazany na dalsze podążanie po tej samej bezsensownej trajektorii swojego życia. W pewnej scenie mówi: „Pojechałem kiedyś na Wyspy Dziewicze. Poznałem tam dziewczynę. Jedliśmy homara, piliśmy piña coladę. O zachodzie słońca kochaliśmy się na plaży jak foki. To był bardzo miły dzień. Czemu właśnie tego dnia nie mogę przeżywać na okrągło?”. Któż z nas nie podziela jego rozżalenia? Często nawet po udanym dniu czujemy, że utknęliśmy w rutynie codzienności.
Jak każdy, kto chce być kowalem swojego losu, w naturalny sposób angażujesz się we wszystko, co ciebie dotyczy. Od czasu do czasu może ci jednak przemknąć przez głowę, że z perspektywy Wszechświata twoje życie to wynik przypadku i jako takie ma niewielkie znaczenie i wartość. Ten rozdźwięk między przekonaniem, że życie człowieka jest niezwykle cenne, a świadomością, że zapewne trudno byłoby to przekonanie uzasadnić, rodzi poczucie absurdu. Filozof Todd May mówi w tym kontekście o „konfrontacji naszej potrzeby sensu z niechęcią Wszechświata, aby ów sens nam objawić”12.
Z podobnym dylematem mamy do czynienia wówczas, gdy nie potrafimy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nasze czyny miałyby mieć znaczenie albo dlaczego warto żyć. Dzieje się tak, gdy tracimy kontakt z tym, co stanowi nasz fundament – w ujęciu osobistym, rodzinnym oraz społecznym – i wyznacza autentyczne życiowe wartości.
W kulturze Zachodu jest to obecnie standard. W swojej kanonicznej analizie społeczeństwa amerykańskiego Skłonności serca: indywidualizm i zaangażowanie po amerykańsku socjolog Robert Bellah zwraca uwagę, że krajobraz moralny współczesnych Amerykanów uległ spłaszczeniu. Do tego stopnia zastąpiły go egoistyczne preferencje jednostki, że najwyższe wartości gwarantujące dotychczas udane życie sprowadzono do „kwestii osobistego wyboru”13. Ludzie przestali czuć, że ich życiu nadają kierunek ustalone ramy społeczne. Utracili wiedzę, jak żyć, odczuwają za to przymus wyboru tego, jak żyć. Jean-Paul Sartre ujął to tak: „wszystko jest dozwolone, jeżeli Bóg nie istnieje”14.
Weźmy taki oto przykład: w 2007 roku Instytut Gallupa przeprowadził sondaż wśród ponad 140 tys. osób ze 132 różnych krajów. Jedno z pytań brzmiało: „Czy uważasz, że twoje życie ma wartość albo sens?”. Ilekroć przedmiotem szeroko zakrojonych, międzynarodowych badań jest kwestia szczęścia albo zadowolenia z życia, naukowcy otrzymują podobne wyniki: mieszkańcy krajów bogatszych – w znaczeniu produktu krajowego brutto na mieszkańca – są z reguły szczęśliwsi niż mieszkańcy krajów biedniejszych15. Tym razem jednak, gdy badacze porównali odpowiedzi na powyższe pytanie w sondażu Gallupa, rezultat był odwrotny: chociaż 91% ludzi z różnych zakątków świata było przekonanych, że ich życie ma sens, mieszkańcy zamożniejszych państw, takich jak Wielka Brytania, Dania, Francja i Japonia, częściej odpowiadali, że brakuje im poczucia sensu i celu, podczas gdy w biedniejszych krajach, takich jak Laos, Senegal czy Sierra Leone, praktycznie każdy badany dostrzegał w swoim życiu sens16. W krajach bogatszych, gdzie częściej zgłaszano brak poczucia sensu życia, wyższy był także odsetek samobójstw.
W przypadku większości ludzi dyskomfort egzystencjalny jest jak fala, która nas obmywa, pozostawiając nieprzyjemne wrażenie, że naszemu życiu daleko do ideału. A potem dzwoni budzik i zaczyna się kolejny dzień, a my znowu stajemy w blokach startowych; ktoś przecież musi wtoczyć ten głaz na górę. Jest jednak inne wyjście. Wystarczy stworzyć światopogląd, który wytrzyma zderzenie z absurdem, spójny z tym, co współczesna nauka mówi o Wszechświecie i miejscu ludzkości w Kosmosi. Musi on zarazem głosić ideały nieodłącznej wartości i sensu życia człowieka, na których można budować trwałe szczęście. Na początek jednak przyjrzyjmy się bliżej koncepcji absurdu, by zrozumieć, na jakiej zasadzie burzy ona iluzję wielkiego, kosmicznego poczucia sensu. Tylko tak zrobisz pierwszy krok na drodze ku osobistej wolności.
NIEPOJĘTY OGROM I NIEWYOBRAŻALNA MAŁOŚĆ, POKŁADY GEOLOGICZNE SIĘGAJĄCE NIESKOŃCZENIE W GŁĄB, DO CZASÓW, GDY BYLIŚMY NICZYM, NOWE GALAKTYKI I TAJEMNICZE CZĄSTKI MNIEJSZE OD ATOMU, MATEMATYCZNY CHAOS W SAMYM CENTRUM MATERII — REWELACJE, KTÓRE PRZYNIÓSŁ NASZ WIEK, DOTKNĘŁY NAS GŁĘBIEJ I BOLEŚNIEJ, NIŻ NAM SIĘ WYDAJE.
john updike, critical essay on evolution, 1985
Jak już pisałem, poczucie absurdu bierze się stąd, że Wszechświat nie objawia nam sensu, którego w nim poszukujemy. Zaczyna się od niewinnych rozmyślań, potem coraz głębszych, aż zasłona codzienności rozdziera się i stajesz twarzą w twarz z całym absurdem życia. Zwykle taka konfrontacja odbywa się na trzech potencjalnych płaszczyznach: dochodzisz do wniosku, że życie jest (1) nieistotne, (2) nietrwałe lub (3) wszystkie cele i wartości życiowe wydają się arbitralne17.
Przyjrzyjmy się jeszcze raz tej kropeczce. To nasze miejsce. To nasz dom. To my. Wszyscy, których kochamy, wszyscy, o których kiedykolwiek słyszeliśmy, wszyscy, którzy kiedykolwiek istnieli, żyli właśnie (…) na tej drobince kurzu zawieszonej w strudze słonecznego światła.
— carl sagan, 1994, o ostatniej fotografii ziemi wykonanej przez sondę voyager 1, zanim opuściła układ słoneczny
Gdyby wiek Wszechświata – około czternastu miliardów lat – przedstawić w układzie dwudziestoczterogodzinnym, okazałoby się, że nasz gatunek rozpoczął swoją ewolucyjną wędrówkę piętnaście sekund przed północą. Twoje życie skończyłoby się w ułamku sekundy. Pytanie, co z perspektywy Wszechświata zasługuje na miano istotnego, może być jak zimny prysznic. Może też wprowadzać egzystencjalny zamęt: skąd mielibyśmy wiedzieć, jaką wartość Kosmos – planety i galaktyki z niezliczonymi migoczącymi gwiazdami oraz imponującymi układami słonecznymi – przypisuje czemukolwiek, a co dopiero życiu człowieka? Amerykański astrofizyk Neil deGrasse Tyson pisze: „Wszechświat nie ma obowiązku być dla ciebie zrozumiałym”18; byłoby to nawet zabawne stwierdzenie, gdyby nie to, że jest boleśnie prawdziwe.
Nie zawsze tak było: nasi przodkowie wierzyli, że Ziemia jest w centrum wszystkiego. Człowiek stanowił główny obiekt zainteresowania Boga i odwrotnie. W mitach założycielskich większości kultur odgrywaliśmy główną rolę w kosmicznym spektaklu istnienia. Przekleństwo życia w XXI wieku, ze świadomością dokonań astrofizyki, kosmologii i innych nauk, polega na tym, że wiemy zbyt wiele. Jesteśmy obecnie w posiadaniu popartej twardymi faktami wiedzy naukowej na temat kosmicznych proporcji i ogromu historii poprzedzającej nasze istnienie, która w nieunikniony sposób prowadzi do wniosku sformułowanego przez filozofa Thomasa Nagela: „Jesteśmy zaledwie pyłkiem w bezkresie Wszechświata”19.
Ten, kto stracił coś, co uważał za swoje (…), uczy się w końcu, że nic nie jest jego własnością.
— paulo coelho, jedenaście minut, 2004
Jako istota doczesna, zamieszkujesz ciało, które się starzeje, choruje, a wreszcie umiera i ulega rozkładowi. Śmierć nie jest wszakże jedynym wyznacznikiem nietrwałości. Sama natura życia jako takiego –
nasz dobrostan fizyczny, emocjonalny oraz intelektualny – jest doczesna. Wszystko zmienia się i przemija z każdą chwilą. Zwłaszcza buddyści są wyczuleni na koncepcję nietrwałości, anicca, w której dostrzegają jedną z trzech podstawowych cech istnienia. Według niej wszelkie życie to efemeryda: podlega ciągłym przemianom, by na koniec zginąć. Nie trzeba jednak być buddystą, aby konfrontować się z myślami o przemijaniu. Przypominają tunel czasoprzestrzenny absurdu; łatwo ulec pokusie uznania, że nic nie jest warte zachodu, skoro wszystko i tak obróci się w nicość.
Sądź sprawiedliwie, a jak nie możesz, kieruj się swoim widzimisię.
— william s. burroughs, nagi lunch, 1959
Arbitralność życia sprowadza się do przekonania, że nasze pragnienia, cele i wartości ostatecznie nie mają głębszego uzasadnienia20. Do pewnych zasad i wartości życiowych podchodzimy bardzo serio – do tego stopnia, że pozwalamy im wpływać na nasze decyzje i wybory. Pytanie, czy owe dumnie brzmiące wartości rzeczywiście mają jakieś uzasadnienie, czy też są jedynie preferowanymi ustaleniami, które arbitralnie przyjęliśmy? Chociaż zdecydowanie wolelibyśmy uważać swoje normy za wywodzące się – w ten czy inny sposób – z praw Wszechświata, coraz częściej uświadamia nam się, że Wszechświat jako taki nie posiada żadnych wartości i nie ocenia naszych. Teoria względności Einsteina nie wyjaśnia, dlaczego cokolwiek miałoby mieć znaczenie albo wartość. Wszechświat fizyczny jest obojętny.
Życie, rozumiane jako przedziwna koncentracja materii zdolnej do samoodtwarzania w tej samej postaci, w pewnym momencie historii Wszechświata arbitralnie pojawiło się na kosmicznej scenie. Nie wytworzyło jednak żadnych obiektywnych wartości – stanowią one nieodłączny wytwór człowieka, a jedyną rzeczą odróżniającą ludzkie wartości od zwierzęcych preferencji jest fakt, że tym pierwszym towarzyszy głębszy namysł i mogą być wyrażane za pomocą języka. Spoglądając na pokryty atramentem papier, automatycznie rozpoznajesz litery i słowa. Ale to nadal tylko atrament. Litery istnieją wyłącznie w twoim umyśle, są wynikiem subiektywnej interpretacji. Tak samo jest z wartościami. Za wartościami jako takimi nic się nie kryje. Istnieją, ponieważ ty oraz inni wokół przyjęliście je za swoje.
Coraz więcej ludzi postrzega cele i wartości życiowe jako coś, co każdy może swobodnie dobierać. To niepokojące, ponieważ jeśli wszystkie cele i wartości w życiu zależą od indywidualnego widzimisię każdego z nas, to w ostatecznym rozrachunku nic nie wydaje się ważniejsze od reszty. Skoro potrzebujemy nieprzemijającego, ostatecznego uzasadnienia dla swoich działań, aby nadać im sens, najwyraźniej jako społeczeństwo utraciliśmy kontakt z tym, co naprawdę ważne.
Dopuszczenie możliwości, że jesteśmy nieistotnymi, przemijalnymi i przypadkowymi bytami dryfującymi we Wszechświecie na błękitnej kropce, może się przełożyć na ponurą wizję ludzkiej egzystencji. Chociaż zapewne nie poświęcasz każdego dnia na kontemplowanie absurdu życia, można śmiało założyć, że podobne rozmyślania wywierają na tobie trwałe wrażenie. Jak pisał Lew Tołstoj w Spowiedzi, „nie można przestać wiedzieć o tem, o czem się wie”21. Gdy raz przyznamy, że życiu ludzkiemu brak jest nieodłącznej, kosmicznej wartości, nie sposób całkowicie wymazać tego z pamięci. A ponieważ nie ma odwrotu, jedyną możliwością jest iść naprzód. Na szczęście można siłować się z życiem, tworzyć i wieść szczęśliwą egzystencję pomimo tej wiedzy. Jak pokażą kolejne rozdziały tej książki, masz w zasięgu ręki narzędzia pozwalające ci żyć sensownie tu i teraz.
Zamiast jednak odważnie skonfrontować się z rzeczywistością, większość ludzi wybiera okrężną drogę, uciekając się do najbardziej wyszukanych sposobów, byle tylko odwrócić uwagę od tego, co istotne. Na tym podglebiu wyrosły całe gałęzie przemysłu: jeżeli nie chcesz mierzyć się z absurdem życia, masz miliony możliwości, aby go wypierać – od selfie i lajków na Facebooku, po błyskawicznie dostępną rozrywkę i zakupoterapię. Tym samym doskwierająca świadomość, że życie z perspektywy Kosmosu może być pozbawione znaczenia, rzadko przekłada się na kwestionowanie sensu życia jako takiego. Częściej wywołuje niejasne poczucie dyskomfortu, nadwrażliwości i zagrożenia, które rzutuje na nasze życie, cele i osobiste wartości. Dopóki wszystko się układa, dopóty jesteś w stanie tłumić swoje wątpliwości egzystencjalne. Lecz gdy tylko coś zaczyna szwankować – relacje, zdrowie, kariera albo ogólny dobrostan – i gdy przydałby się solidny, trwały fundament, który nadałby sens cierpieniu, możesz być boleśnie świadomy nietrwałości i kruchości tego, co uznawałaś dotychczas za pewną wartość. Dlatego jeśli chodzi o pytania egzystencjalne, odwracanie wzroku nie jest na dłuższą metę dobrą strategią. Ze wszystkich sposobów rozpraszania uwagi, wygenerowanych przez naszą kulturę w celu wypełnienia pustki, najbardziej chyba rozpowszechnione jest przekonanie, że człowiek musi być szczęśliwy. Jednak, jak przekonamy się już w następnym rozdziale, pogoni za szczęściem towarzyszy pewien paradoks.
CI TYLKO SĄ SZCZĘŚLIWI, TŁOMACZYŁEM SOBIE, KTÓRYCH MYŚLI SĄ SKIEROWANE KU JAKIEMUŚ PRZEDMIOTOWI INNEMU, NIŻ ICH WŁASNA SZCZĘŚLIWOŚĆ: KU SZCZĘŚCIU INNYCH, KU POPRAWIE LUDZKOŚCI, LUB NAWET JAKIEJŚ SZTUCE ALBO STUDJOM, UPRAWIANYM NIE JAKO ŚRODEK, ALE JAKO IDEALNY CEL W SOBIE. LUDZIE DĄŻĄCY W TEN SPOSÓB DO CZEGOŚ INNEGO, ZNAJDUJĄ SZCZĘŚCIE PO DRODZE.
john stuart mill, autobiografja, 1873
Utraciwszy kontakt z narracją historyczną, która zaspokajała potrzebę sensu u naszych przodków, spsychologizowaliśmy ludzką egzystencję, sprowadzając ją do prostego modelu, w którym chodzi o unikanie bólu oraz dążenie do przyjemności. Szczęście wypełniło miejsce zajmowane niegdyś przez wartości transcendentalne, takie jak wybrana idea, której warto podporządkować życie. Stało się tym samym jednym z najbardziej uświęconych celów kultury zachodniej. A także dochodowym biznesem: w 2000 roku wydano zaledwie pięćdziesiąt książek poświęconych kwestii szczęścia, lecz już osiem lat później ich liczba wzrosła do niemal czterech tysięcy22. Obecnie korporacje chcące uchodzić za nowoczesne zatrudniają specjalistów od zarządzania szczęściem, aby pomagali dbać o dobrostan pracowników, natomiast rozmaite produkty, od napojów gazowanych po perfumy, reklamuje się obietnicami „szczęścia w butelce”.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
R. F. Baumeister, K. D. Vohs, The Pursuit of Meaningfulness in Life, w: Handbook of Positive Psychology, ed. C. R. Snyder, S. J. Lopez, Oxford University Press, New York 2002, s. 613. [wróć]
L. L. Harlow, M. D. Newcomb i P. M. Bentler, Depression, Self-Derogation, Substance Use, and Suicide Ideation: Lack of Purpose in Life as a Mediational Factor, „Journal of Clinical Psychology” 1986, 42 (1), s. 5–21; C. J. Bryan, W. B. Elder, M. McNaughton-Cassill, A. Osman, A. M. Hernandez i S. Allison, Meaning in Life, Emotional Distress, Suicidal Ideation, and Life Functioning in an Active Duty Military Sample, „The Journal of Positive Psychology” 2013, 8 (5), s. 444–452. Stosunek wskaźnika poczucia sensu życia do wskaźnika samobójstw w różnych krajach, patrz S. Oishi i E. Diener, Residents of Poor Nations Have a Greater Sense of Meaning in Life Than Residents of Wealthy Nations, „Psychological Science” 2014, 25 (4), s. 422–430. [wróć]
Patrz M. F. Steger, Meaning and Well-Being w: Handbook of Well-Being, ed. E. Diener, S. Oishi, L. Tay, DEF Publishers, Salt Lake City UT 2018. [wróć]
Patrz R. Cohen, C. Bavishi i A. Rozanski, Purpose in Life and Its Relationship to All-Cause Mortality and Cardiovascular Events: A Meta-Analysis, „Psychosomatic Medicine” 2016, 78 (2), s. 122–133. Dotyczy metaanalizy dziesięciu badań prospektywnych w sumie na 136 265 uczestnikach. [wróć]
V. E. Frankl, Człowiek w poszukiwaniu sensu, tłum. A. Wolnicka, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2009, s. 12. Cytat pochodzi z książki Nietzschego Zmierzch bożyszcz (tłum. Stanisław Wyrzykowski, nakład Jakóba Mortkowicza, Warszawa 1905–1906, s. 7). [wróć]
A. MacIntyre, Dziedzictwo cnoty. Studium z teorii moralności, tłum. A. Chmielewski, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1996. [wróć]
Zob. zwłaszcza C. Welzel, Freedom Rising: Human Empowerment and the Quest for Emancipation, Cambridge University Press, New York 2013. [wróć]
T. Kreiner, The „Busy” Trap, „New York Times” 2012, June 30, https://opinionator.blogs.nytimes.com/2012/06/30/the-busy-trap/ [wróć]
I. Landau, Finding Meaning in an Imperfect World, Oxford University Press, New York 2017. [wróć]
To spojrzenie na kondycję człowieka zaczerpnięto od Williama Jamesa i Johna Deweya, dwóch kluczowych postaci w tradycji pragmatyzmu filozoficznego. Zob. F. Martela, Pragmatism as an Attitude, w: Nordic Studies in Pragmatism 3: Action, Belief and Inquiry – Pragmatist Perspectives on Science, Society and Religion, ed. U. Zackariasson, s. 187–207, Nordic Pragmatism Network, Helsinki 2015 i wstęp do mojej drugiej rozprawy naukowej, F. Martela, A Pragmatist Inquiry into the Art of Living: Seeking Reasonable and Life-Enhancing Values within the Fallible Human Condition, Uniwersytet Helsiński, Helsinki 2019. [wróć]
A. Camus, Mit Syzyfa i inne eseje, tłum. J. Guze, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa 1999. [wróć]
T. May, A Significant Life: Human Meaning in a Silent Universe, University of Chicago Press, Chicago 2015, ix. [wróć]
R. N. Bellah, R. P. Madsen, W. M. Sullivan, A. Swidler i S. M. Tipton, Habits of the Heart, University of California Press, Berkeley 1985. Cytaty pochodzą ze stron 20–22 i 76. [wróć]
J.-P. Sartre, Egzystencjalizm jest humanizmem, tłum. J. Krajewski, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa 1998, s. 38. [wróć]
Zob. np. A. Deaton, Income, Health and Well-Being Around the World: Evidence from the Gallup World Poll, „Journal of Economic Perspectives” 2008, 22 (2), s. 53–72. [wróć]
S. Oishi i E. Diener, Residents of Poor Nations Have a Greater Sense of Meaning in Life Than Residents of Wealthy Nations, „Psychological Science” 2014, 25 (2), s. 422–430. [wróć]
Te trzy wymiary absurdu wskazał Joe Mintoff. Zob. J. Mintoff, Transcending Absurdity, „Ratio” 2008, 21 (1), s. 64–84. [wróć]
Neil deGrasse Tyson, Astrofizyka dla zabieganych, tłum. J. K. Ochab, Insignis Media, Kraków 2017, s. 11. [wróć]
T. Nagel, The Absurd, „The Journal of Philosophy” 1971, 68 (20), s. 717. [wróć]
J. Mintoff, Transcending Absurdity, op. cit. [wróć]
L. Tołstoj, Spowiedź, tłum. anonim., druk „Rekord”, Warszawa 1929, za https://pl.wiki source.org/wiki/Spowiedź_(Tołstoj) [wróć]
C. Flora, The Pursuit of Happiness, „Psychology Today” 2009, January, https://www.psychologytoday.com/intl/articles/200901/the-pursuit-happiness [wróć]