Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
„Panie i Panowie! Poetki i poeci! Urodzeni po 1960 roku laureaci konkursów i przyszli nobliści! Wszyscy jesteście postmodernistami. A jeśli wy jesteście postmodernistami — to ja nie (chociaż kiedyś byłem)”.
„Maniakalna potrzeba potwierdzania przełomów politycznych przełomami w literaturze spowodowała na początku lat dziewięćdziesiątych powstanie ciśnienia oczekiwań wobec twórców młodszego pokolenia, które to ciśnienie, wraz z liberalną teorią wolnego rynku, doprowadziło do wytrysku „brulionu” na łamach prasy i innych mediów. Zdanie powyższe jest ogólne i bezosobowe, umyśliłem sobie jednak, że dopowiedzenie, skąd się mogły wziąć: maniakalna potrzeba, ciśnienie i wytrysk oraz dlaczego czas występowania tych zjawisk jest określony tak, a nie inaczej, pozwoli mi na nieco pełniejsze wejrzenie w mit „pokolenia brulionu”, zdekonstruowanie go i opowiedzenie o innym micie”.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 379
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Konrad C. Kęder
Wszyscy jesteście postmodernistami!
szkice o literaturze lat dziewięćdziesiątych XX w.
Recenzent:
prof. US dr hab. Andrzej Skrendo
(Uniwersytet Szczeciński)
Wszyscy jesteście postmodernistami!
Tekst o krytyce
Inwokacja ideowa
Panowie i Panie! Recenzenci, krytycy i eseiści! Ludzie księgi i pióra1! Wszyscy jesteście postmodernistami! A jeśli wy jesteście postmodernistami — to ja nie.
Postmodernizm po polsku
Nikt na szczęście nie wie na pewno, co to postmodernizm, i nie mam oczywiście zamiaru tworzyć żadnych definicji, ale ponieważ koń — jaki jest, każdy widzi, a nie należy kłócić się z rzeczywistością, możemy sobie opowiedzieć, jak wygląda postmodernizm po polsku w krytyce.
W literaturze można by było posługiwać się definicją (wygłaszaną przeze mnie w odpowiedzi na podchwytliwe i piekielnie inteligentne pytania dziennikarzy „acotojestpostmodernizm?”) głoszącą, iż postmodernizm to maksymalnie duża liczba technik narracyjnych użytych w możliwie najkrótszym czasie plus ironia wymierzona w siebie–autora, ale to na niwie krytycznej nie wystarcza. Lepiej — bo ogólniej — powiedzieć, iż postmodernista wie, że chaos jest, i choć zdaje sobie sprawę, że jego wysiłki są skazane na niepowodzenia i w niczym nie ma oparcia, próbuje z chaosem w najróżniejszy sposób i na najdziwniejszych niwach walczyć. Wizja rzeczywistości, którą konstytuuje owa walka, wyklucza — mimo świadomości, a jakże, często manifestowanej, że to beznadziejne — powagę innych zajęć niż trwanie w okopach Porządku; postmodernista zatem to przede wszystkim ktoś, komu świat zamknął się w opozycji chaos — porządek.
Polski postmodernizm to do pewnego stopnia postmodernizm z musu. Jak wygląda? Jesteście, Panowie i Panie, ludźmi obsesyjnie pragnącymi hierarchii, którzy w rozpaczy uciekają się do najbardziej niesmacznych namiastek i jednocześnie boczą się na Miłosza, Herberta czy Błońskiego. Chociaż uciekacie się do najchwalebniejszej odmiany rozpaczy — tworzenia — to jednak wytworzonych przez siebie hierarchii nie poważacie. Nie myślicie poważnie o jakiejkolwiek podróży do przeszłości, nawet koniec wieku jako pomysł na opis rzeczywistości zbywacie prychnięciami. Żaden światopogląd nie daje wam wystarczającego oparcia, byście mogli bezkarnie mówić ex cathedra, więc jeśli już chlastacie wszystko, co popadnie, to po chłopsku, na odlew. Najczęściej jednak czaicie się ze swoim zagubieniem, szukacie oparcia w kręgu znajomych redaktorów czy ulubionych autorów — w tych małych ojczyznach krytyków. I jak prawdziwi lokalni patrioci strzykacie jadem, gdy ktoś małą ojczyznę podszczypuje.
Przede wszystkim zaś boicie się chaosu, z tego strachu przecież tęsknoty za hierarchią i obliczone na „chociaż tymczasem” zapędy klasyfikacyjne. Strach ów, znany pewnie wszystkim ludziom, jest przez was szczególnie dotkliwie odczuwany.
Powody? Wyczerpanie się paradygmatu romantycznego ogłoszone — niedługo po ogłoszeniu końca komunizmu — przez panią Janion2 (dzięki Gdańskowi za dobre wieści) jest małym piwem w porównaniu z totalną pustką, jaka została wam w rękach po skompromitowaniu się na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych wszelkich hierarchii i autorytetów. Zaniecham wyliczeń i nie chcąc wychodzić poza działkę literacką, poprzestanę na konstatacji, iż na początku lat dziewięćdziesiątych rzecz ważną mógł napisać ktokolwiek z Kądkolwiek i gdziekolwiek opublikować; zniknięcie (częściowo również fizyczne) instytucji literackich dających przynajmniej rozmyte namiastki scalającego centrum spowodowało, że jedynym kryterium rozróżniającym stał się tekst. Tekst goły, do którego najuczciwiej było w dodatku podchodzić z nieskomplikowanym narzędziem swojego gustu: podoba mi się — nie podoba mi się. Gdyż poza wszystkim dał się w Polsce wreszcie odczuć kryzys strukturalizmu jako metody i zniknęły ostatecznie pozory oparcia w nauce o literaturze.
Jak już nadmieniłem, wszyscy jesteście postmodernistami. Teraz nieco szczegółów na ten temat — przyglądnijmy się, jak sobie postmoderniści z całym tym bałaganem radzą.
Czytające i czytane3
Ostał się wam ino tekst. Występujący w dwóch odmianach. Jedna mianowicie obejmuje teksty przez danego człowieka czytane, druga — przez tegoż pisane. Że klasyfikacja płynna, rozumie się samo przez się. Obydwie odmiany powodują jednak nieco inne kłopoty.
Czytane. Czytacie i ani was czytany tekst ziębi, ani grzeje. Męka wynika z dylematu, jak o tym pisać, skoro nie ma o czym pisać, a pisać trzeba (zamówienie) lub bardzo chce się (zobowiązania wobec małych ojczyzn krytyka). Męka tym większa, że — o paradoksie! — to, co wydawało się jedynym pewnym punktem pozostałym po petryfikacji wszelkich wartości — tekst (jako pewna ciągłość zapisana, wydrukowana, przyjemnie istniejąca) jest coraz częściej w otwarty sposób kontestowany przez autorów, a jeśli z taką kontestacją nie mamy do czynienia, to prezentowane oczywistości, zadęcie czy naiwny psychologizm zmuszają nas do zajęcia pozycji klęczącej i szeptania w gorączce: Boże! widzisz te bzdety i nie grzmisz! Efekt w obu przypadkach jest taki sam: sensu (czytania, pisania o) szuka się poza książką, już to w „–izmach” (ostatnio: błogosławiony banalizm), już to w kategoriach socjologicznych (pokolenie, grupa, środowisko) czy też w merkantylnych (rynek, służba — opłacana — czytelnikowi–konsumentowi).
Rzecz jasna, jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było. Wytrychy istnieją, ale, niestety, pochodzą z kręgów zbliżonych do chaosu. Można zajmować się nie tekstem książki, lecz książką jako taką, i analizować typografię, stronę edytorską, notki autorów, ich zdjęcia itp. lub też zajmować się czymkolwiek luźno lub zgoła wcale niezwiązanym z danym tekstem, czyli pisać o sobie–czytelniku i jego przeżyciach czy o swojej dziewczynie i jej kochance.
Przekonanie, leżące u podstaw zajmowania się wspomnianym czymkolwiek, iż wszystko jest tekstem, kłóci się z podobnie brzmiącym, ale jakże inne treści niosącym przekonaniem post–strukturalistów, iż to tekst jest wszystkim (czym można i należy się zajmować). Mimo powszechnie krytykowanych niedogodności tego drugiego podejścia (sztywniactwo pseudonaukowe, redukcja niezbywalnego i w pewnym sensie esencjalnego istnienia autora) jawi się ono jako zbliżone do kręgów porządkowania i jako takie bywa afirmowane.
Nie oszukujmy się jednak, naprawdę poważnym problemem krytyka postmodernisty jest nie tekst, który się analizuje, gdyż umiejętność radzenia sobie z tekstami jest warunkiem sine qua non pisania o nich, ale własna gęba ćwierć– czy półidioty, który: primo — nie potrafi sam napisać tekstu „artystycznego”, secundo — dostrzega w produkcjach płytkich jak kałuża głębię oceanów, tertio — daje się manipulować przez autora, wydawcę, redaktora oraz (hipostazę) czytelnika, a ową gimnastykę mającą zadowolić wszystkich nazywa obiektywizmem i niezależnością. Jest jasne, że — Panie i Panowie! — nie ma o czym pisać. Jeśli jednak mimo to, jak gdyby nigdy nic w strachu przed chaosem i drżąc w okopach porządku — piszecie, to nie dziwcie się, iż jesteście postrzegani jako ludzie bawiący się w oligofrenopedagogów z zapałem wynoszących pod niebo adeptów, którzy już nie bawią się własną kupką — a podsuwanymi im zabawkami.
Czytające.Wspominałem o wytrychach, czas na bliższe przyjrzenie się sposobom, którymi posługują się czy mogliby się posługiwać postmoderniści.
Nieistotność tekstu wyjściowego, mająca swe źródło w powodach wyżej z grubsza naszkicowanych, doprowadziła do sytuacji, w której głównym problemem krytyka staje się tekst czytający to, co zostało napisane. Bez większej przesady można stwierdzić, że zasadę wtórności tekstu książki wobec tekstu krytyki podniesiono z musu do rangi cnoty: oczywistość tego, co może być i jest przedstawiane w tekstach poddawanych analizie, anihiluje problem referencjalności tych tekstów, kontestowanie zaś przez autorów całości i spójności tekstu marginalizuje sprawę sensu przekazu; najważniejszy staje się akt i technika pisania. Krytyki. Ów akt staje się tym donioślejszy, że krytyk „zmuszony” nieistotnością, przypadkowością czy cytatowością tekstu do ominięcia Charybdy strukturalizmu wpada na Scyllę biografizmu, którym strukturalizm nauczył go gardzić (tak fajnie by było zajmować się autorem jako gwarantem sensu zgarniętych w kupkę słów, ale gdzie ten odważny, który to ogłosi?), więc doprawdy wyjściem zdaje się być jedynie autoerotyzm krytyczny.
Taki jest też postulowany4. Przygoda z książką, mniej lub bardziej erotyczna, jest jednym ze sposobów tamowania własną, po rejtanowsku odsłoniętą, piersią zalewu chaosem. „Ja” krytyka, „ja” istniejące i przeżywające (akurat akt miłosny) jest ową instancją ocalającą, nijak z tekstem wyjściowym niezwiązaną, a i z tekstem krytycznym związek miewającą luźny. Istnienie owego „ja” uwiarygodnia największe nawet herezje, gdyż z gustami się przecież nie dyskutuje. Tak samo, jak nie dyskutuje się z emocjami, mniej lub bardziej wy– i sublimowanymi — myślę oczywiście o Karolu Maliszewskim, którego praktyka krytyczna przyjmowana jest entuzjastycznie5. Obnażanie swoich emocji, więc także procesu powstawania tekstu, przy zachowaniu dobrego smaku i stylu owego obnażania, jest na tyle wiarygodną kontaminacją chwytów, że odsuwa, czy też przez długi czas odsuwało, na dalszy plan kwestię statusu „ja” tę kontaminację firmującego. Nie da się jednak ukryć, że chaos jest grasantem również na polu osobowości i „ja” krytyka to taka sama (wciąż wypełniana) skorupka jak „ja” zwykłego grafomana, fundowana na dosyć kruchych podstawach milczącego uznawania za autorytet. W spektakularny sposób zerwał wstydliwą zasłonę milczenia na ten temat polemizujący z Maliszewskim Klejnocki, odwołując się do jakże skutecznego argumentu ad personam6. Został zresztą natychmiast i skutecznie spacyfikowany przez środowisko, a ów akt pacyfikacji i zamieszczone w „Nowym Nurcie” przeprosiny7 zinterpretowałbym jako sygnał wspólnoty postmodernistów, którzy, w przeciwieństwie do swoich bezpośrednich poprzedników, mają mocne poczucie tekstowości świata i gestów w tym świecie wykonywanych oraz zdają sobie sprawę, że nadmierne drążenie prowadzi do katastrofy, więc trzeba chronić przynajmniej niektóre fikcje (tu: fikcja „ja” krytyka). Chronić oczywiście przed wszechogarniającym, a powiększającym się wraz z postępującym obnażaniem, chaosem.
Upubliczniane przeżycia lekturowe Maliszewskiego po przeanalizowaniu okazują się tekstem artystycznym fundowanym na tej samej wolności wyrażania, co i omawiane przez niego teksty; jest pewien paradoks w tym, że większe pole do popisu dla twórców daje dzisiaj krytyka. Już choćby z tego powodu, że można się w niej posługiwać wszystkimi technikami i chwytami tradycyjnie zarezerwowanymi dla twórczości wysokiej, a w dodatku konceptami rodem z jarmarku czy dykcją pseudonaukową. Można też bezwstydnie obnażać i obnosić swoje „ja”. Jest więc to idealna, niezbyt zużyta niwa dla twórców utalentowanych i ambitnych. Czyż nie byłoby interesujące spojrzeć od tej strony na takich autorów jak Uniłowski, Maliszewski, Varga czy Klejnocki?
Zatem biografizm? Tak, pod warunkiem, że uprawiany na swój temat przez autora (krytyki). Voyeryzm? Jak najbardziej, wszakże wtedy tylko, gdy podgląda się samego siebie. Wreszcie: krytyka jako tworzenie? Bez wątpienia tak. To oczywistość. Wymaga jednak ta ostatnia formuła rozszerzenia również na tworzenie narzędzi krytycznych. Te ostatnie bowiem nie są nam dane i o ile do pewnego momentu można było udawać, że nauka o literaturze zmienia je w imię rozwoju, o tyle w pewnym momencie stało się jasne, że rządzi tu po prostu moda; ostatnio zaś modyfikowanie starych czy tworzenie nowych narzędzi dla potrzeb danego tekstu lub zestawu tekstów jest, zdaje się, jedynym wyróżnikiem naukowości.
Owo modyfikowanie/tworzenie narzędzi bywa szczególnie tępione jako chaosogenne, czego miałem okazję doświadczyć na własnej skórze. Oto postmodernista Jerzy Sosnowski, „żeby nie zwiększać panującego chaosu”, proponuje używać terminów teoretycznoliterackich jedynie w znaczeniach, które on zna8.Sprawa ma, jak sądzę, szerszy wymiar i do walki z chaosem za pomocą na przykład przypisów jeszcze w tym tekście wrócę.
Postmoderniści radzą sobie całkiem nieźle z gębą krytyka: argument, że krytyk nie potrafi tworzyć, upada, gdyż jego działalność jest twórczością w pełnym tego słowa znaczeniu; argument, że dostrzega głębię oceanu w kałuży, upada takoż, gdyż krytyk pisze o sobie, a nie — o płytkich produkcjach, to zaś, że daje się manipulować w czyjejś służbie, jest nieporozumieniem: krytyk ogłasza przecież teksty artystyczne. Byłoby to jednak wszystko zbyt piękne. Krytyk chciałby żyć w tej cudownej autonomicznej krainie, lecz ma przecież poczucie, że wszystkie powyżej wymienione chwyty są nieufundowane albo że są ufundowane na chaosie, co go przeraża — nie to jest jego celem. On ma przede wszystkim walczyć z chaosem, porządkować, choćby tylko na próbę. No i oczywiście z tym ostatnim zadaniem nie radzi sobie wcale.
Małe ojczyzny krytyków
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej...
1 Chodzi o pióro w kapelusie.
2 M. Janion: Szanse kultur alternatywnych. „Res Publica Nowa” 1991, nr 3.
3 Baranki; ale też aluzja do znaczącego i znaczonego.
4 Por. erotyczne metafory w tekście D. Nowackiego: Czyńcie swoją powinność. „Nowy Nurt” 1996, nr 26, s. 1, 6.
5 Por. R. Rżany: Dużo ognia (Karolu), dużo poezji. „Nowy Nurt” 1996, nr 4, s. 2. Patrz również: powszechne drukowanie tekstów krytycznych Karola Maliszewskiego.
6 „Nie będzie mi tu jakiś nauczyciel” itd. Zob. replikę na tekst Maliszewskiego autorstwa J. Klejnockiego: Trochę czytał, ma tupet i lubi pouczać. „Nowy Nurt” 1995, nr 22, s. 12.
7 J. Klejnocki: Przepraszam. „Nowy Nurt” 1996, nr 2, s. 10.
8 J. Sosnowski: Pasożyci i pielęgniarze. „Czas Kultury” 1995, nr 3, s. 5–6: „Czasopisma (…) publikują nieraz wszystko, co im się przyniesie nawet jawne nonsensy — jak zamieszczona w »Kresach« rewelacja, że w poezji Marcina Świetlickiego i Jacka Podsiadły brak autoironii. Uważam, że odpowiedzialny redaktor takie teksty powinien po prostu zdejmować, żeby nie zwiększać panującego chaosu”. Ten akapit odsyła do przypisu: „Por. K.C. Kęder, Getto poetów, »Kresy« nr 21”. Abstrahując od faktu, iż asumpt do ogłoszenia nonsensowności mojej tezy dała J. Sosnowskiemu wypowiedź w ankiecie, zatem w tekście z natury rzeczy powierzchownym, bo o limitowanej objętości, wyjaśniam, co następuje: otóż słówko „siebie”, proszę pana J. Sosnowskiego, w zdaniu, z którego najprawdopodobniej wysnuł pan swoją tezę (posłużmy się na wszelki wypadek autocytatem: „okolice Zakonu Żebraczego (…) są śmiertelnie poważne, zaś jeśli nawet kpią, to nigdy z siebie”. „Kresy” 1995, nr 1, s. 188), nie odnosi się do naiwnej konstrukcji „ja” („ja to ja, autor, i basta”) ani nawet do konstrukcji „ja” konstytuowanej przez ironiczny dystans do siebie romantyków (autor jest bohaterem narracji, patrz: Beniowski). Autoironię można postulować i praktykować na różnych piętrach instancji nadawczych, fakt zaś, iż podmiot liryczny wiersza ma do siebie dystans, wcale nie oznacza, iż taki dystans wykazuje autor wewnętrzny danego zbiorku. Postrzegam sposób istnienia „ja” we współczesnej literaturze jako problem, problem, z którym trzeba sobie (tak w wypadku pisania tekstu „artystycznego”, jak „krytycznego”) jakoś poradzić, i jest to problem, z którym borykałem się już w różnych tekstach. Wolno, powtarzam na wypadek, gdyby zechciał pan to pominąć, WOLNO panu tego nie wiedzieć i wolno się oczywiście panu z tą niewiedzą obnosić, robiąc przy tym minę znawcy przedmiotu, nie zmienia jednak to faktu, że efekt takiego obnoszenia jest dosyć groteskowy.
Wszyscy jesteście postmodernistami!
Tekst o poezji
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Wszyscy jesteście postmodernistami!
Tekst o prozie
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Ostatni taki Baczewski
W obronie wierszoklectwa pseudointelektualnego
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Wielka, większa i najcieńsza
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Aneks
O grafomanii totalnej
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Poetycka gęba w ostatnich dziesięciu latach
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Miłość — Dzieci — Hipersocjalizacja.
Z teorii i praktyki codzienności
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Syndrom listy przebojów
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Getto poetów
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Krytyku, twórz!
(przecież sam najlepiej wiesz, o co w tym wszystkim chodzi)
Tekst dostępny w wersji pełnej...
ANEKSRecenzje — proza
Księga pamiątkowa
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Tort dla szlifierzy
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Inna puenta
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Salceson na sto sposobów
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Sobczak i Iskra Boża
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Dezorient express
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Coś z kałuży się wynurza
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Abulafia Gretkowska i jej podręcznik
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Beznamiętnik
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Bez wzajemności
Tekst dostępny w wersji pełnej...
ANEKSRecenzje — poezja
Naskórek i dwa koła
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Ocalałem prowadzony na rzeź
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Przerwy na papierosa
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Konstrukcja fortepianu
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Klocki św. Baczewskiego
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Kopniak w dupę dla Darka Foksa
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Solo na niutni basowej
Tekst dostępny w wersji pełnej...
To desperacja, że piszę tę recenzję, to desperacja (Arturze)
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Vermeer szwankuje. Drzeworyt. Ok. 1995
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Hurrraaa! Jestem poetą!
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Reklamacja klientowska
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Komentarz żony
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Cyna lutuje
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Oktawy na dzień mgr. Wencla
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Czterdzieści kaczek (i niedźwiedź)
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Opera omnia
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Rumieńce Batmana
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Nie do pary, nie od parady
Tekst dostępny w wersji pełnej...
Spis pierwodruków
Abulafia Gretkowska i jej podręcznik [dot. M. Gretkowska: Podręcznik do ludzi]. „FA–art” 1996, nr 3.
Bez wzajemności [dot. P. Siemion: Niskie Łąki]. „FA–art” 2000, nr 1–2.
Beznamiętnik [dot. M. Gretkowska: Namiętnik ]. „FA–art” 1999, nr 1.
Coś z kałuży się wynurza [dot. C. Domarus: Istoty]. „FA–art” 1999, nr 1.
Cyna lutuje [dot. R. Cyna Adamczak: Szklanka mleka z winem owocowym]. „FA–art” 1996, nr 4.
Czterdzieści kaczek (i niedźwiedź) [dot. A. Wiedemann: Rozrusznik]. „FA–art” 1999, nr 2.
Dezorient express [dot. C. Domarus: Caligari express]. „FA–art” 1996, nr 2.
Getto poetów. „Kresy” 1995, nr 1 (21).
Hurrraaa! Jestem poetą! [dot. K. Siwczyk: Dzikie dzieci]. „FA–art” 1995, nr 4.
Inna puenta [dot. N. Goerke: Fractale]. „FA–art” 1994, nr 3.
Klocki św. Baczewskiego [dot. M.K.E. Baczewski: Wiersze żebrane]. „FA–art” 2000, nr 1–2.
Komentarz żony [dot. K. Maliszewski: Rocznik sześćdziesiąty grzebie w papierach. Wiersze z przełomu i nowe]. „FA–art” 1996, nr 4.
Konstrukcja fortepianu [dot. M.K.E. Baczewski: Fortepian Baczewskiego i inne konstrukcje]. „FA–art” 1994, nr 4.
Kopniak w dupę dla Darka Foksa [D. Foks: Wiersze o fryzjerach]. „FA–art” 1995, nr 1.
Krytyku, twórz!. „Nowy Nurt” 1995, nr 22.
Księga pamiątkowa [dot. O. Tokarczuk: Podróż ludzi Księgi]. „FA–art” 1995, nr 2.
Miłość — Dzieci — Hipersocjalizacja. Z teorii i praktyki codzienności. „FA–art” 1993, nr 4.
Naskórek i dwa koła [dot. m.l. biedrzycki: OO]. „FA–art” 1994, nr 2.
Nie do pary, nie od parady [dot. C. Domarus: Mózg story; Ekwipunki]. „FA–art” 2001, nr 2.
O grafomanii totalnej. „FA–art” 1993, nr 1.
Ocalałem prowadzony na rzeź [dot. M. Świetlicki: Schizma]. „FA–art” 1994, nr 4.
Oktawy na dzień mgr. Wencla [dot. W. Wencel: Oda na dzień św. Cecylii]. „FA–art” 1997, nr 1.
Opera omnia [dot. A. Sosnowski: Konwój. Opera]. „FA–art” 1999, nr 4.
Ostatni taki Baczewski. W obronie wierszoklectwa pseudointelektualnego. „FA–art” 1998, nr 1–2.
Poetycka gęba w ostatnich dziesięciu latach. „FA–art” 1993, nr 2–3.
Przerwy na papierosa [dot. M. Świetlicki: Trzecia połowa]. „FA–art” 1996, nr 3.
Reklamacja klientowska [dot. K. Jaworski: 5 poematów]. „FA–art” 1996, nr 2.
Rumieńce Batmana [dot. T. Dąbrowski: Wypieki ]. „FA–art” 1999, nr 3.
Salceson na sto sposobów [dot. N. Goerke: Księga pasztetów]. „FA–art” 1997, nr 1.
Sobczak i Iskra Boża [dot. J. Sobczak: Powieść i inne opowiadania]. „FA–art” 1995, nr 2.
Solo na niutni basowej [dot. Sz. Kantorski: Solo]. „FA–art” 1995, nr 3.
Syndrom listy przebojów. „Nowy Nurt” 1994, nr 18.
To / desperacja, / że piszę tę / recenzję, / to desperacja / (Arturze) [dot. A.C. Krasicki: Bajeczki]. „FA–art” 1995, nr 3.
Tort dla szlifierzy [dot. O. Tokarczuk: Dom dzienny, dom nocny]. „Dekada Literacka” 1999, nr 4 (152).
Vermeer szwankuje. Drzeworyt. Ok. 1995 [dot. J. Klejnocki: Miasto otwarte]. „FA–art” 1995, nr 4.
Wielka, większa i najcieńsza. „FA–art” 1998, nr 4.
Wszyscy jesteście postmodernistami. Tekst o poezji. „FA–art” 1996, nr 4.
Wszyscy jesteście postmodernistami. Tekst o prozie. „FA–art” 1997, nr 2–3.
Wszyscy jesteście postmodernistami. Tekst.„FA–art” 1996, nr 1.
Indeks nazwisk
A
Adamczak, Robert pseud. Cyna
Adamczyk–Garbowska, Monika
Adamowski, Hubert zobacz Ubertowski, Adam
Ajschylos 236
Alex, Joe właśc. Słomczyński, Maciej
Armstrong, Neil Alden
Asnyk, Adam
Awdiejew, Alosza właśc. Awdiejew, Aleksy A.
B
Bach, Jan Sebastian
Baczak, Jacek
Baczewski, Marek Krystian Emanuel
Baka, Józef
Balcerowicz, Leszek
Balzac de, Honoré
Baran, Józef
Baran, Marcin
Barthes, Roland
Barth, John
Baryła, Mariusz
Beard, Frank
Beckett, Samuel
Bem, Józef Zachariasz
Bereza, Henryk
Biculewicz, Kazimierz
Biedrzycki, Miłosz
Bielecki, Czesław
Bieńczyk, Marek
Bitner, Dariusz
Błoński, Jan
Borges, Jorge Luis
Borowczyk, Jerzy
Breżniew, Leonid I.
Broda zobacz Beard, Frank
Broda, Marzena
Brod, Max
Brodski, Josif A.
Broszkiewicz, Jerzy
Buber, Martin
Budzyński, Tomasz
Bugajski, Leszek
Bursa, Andrzej
Byron, George Gordon
C
Campbell, Naomi
Cantor, Georg
Céline, Louis Ferdinand
Chmielewska, Joanna
Chojecki, Andrzej
Chwin, Stefan
Ciechowski, Grzegorz
C.K.K. zobacz Kęder, Konrad Cezary
Cobain, Kurt
Cybulski, Zbigniew
Czakański–Sporek, Piotr
Czapliński, Przemysław
D
Dąbrowski, Tadeusz
Derrida, Jacques
Domarus, Cezary
Drewnowski, Tadeusz
Drozdowski, Bohdan
Dunin, Kinga
Dunin–Wąsowicz, Paweł
E
Eco, Umberto
Eleni
Eliade, Mircea
Eliot, Thomas Stearns
F
Faraday, Michael
Faulkner, William Cuthbert
Ferekydes z Syros
Filas, Paweł
Filipiak, Izabela
Foks, Dariusz
Friedmann, Stefan
Fronczewski, Piotr
G
Gałczyński, Konstanty Ildefons
García Márquez, Gabriel
Gates, Bill
Gibas, Jarosław
Ginsberg, Allen
Goerke, Natasza
Gombrowicz, Witold
Gomułka, Władysław
Gretkowska, Manuela
Grobliński, Piotr
Grupiński, Rafał
Guzek, Piotr
H
Harasymowicz, Jerzy
Hendrix, Jimi
Herbert, Zbigniew
Hitchcock, Alfred
Huelle, Paweł
J
Jackson, Michael
Janerka, Lech
Janion, Maria
Jaworski, Krzysztof
Jedliński, Marek
Jelcyn, Borys N.
Jobs, Steve
Joyce, James
K
Kaczanowski, Adam
Kaczkowski, Piotr
Kaczmarski, Jacek
Kant, Immanuel
Kantorski, Szymon
Karasek, Krzysztof
Karpowicz, Tymoteusz
Kasper, Jan
Kawafis, Konstandịnos
Kęder, Konrad Cezary
Kiec, Izolda
King, Martin Luther
Klejnocki, Jarosław
Kofta, Jonasz
Korczak, Janusz
Kornhauser, Julian
Kozdrowski, Artur
Krasicki, Artur Cezar
Krasicki, Ignacy
Kristeva, Julia
Kruszyński, Zbigniew
Kurpisz, Mieczysław
L
Lalak, Mirosław
Lee, Bruce właśc. Lee Yeun Kam
Legowicz, Jan
Lem, Stanisław
Lennon, John
Linda, Bogusław
Lipnicka, Anita
M
Maleńczuk, Maciej
Maliszewski, Karol
Mann, Wojciech
Markowski, Grzegorz
Márquez, Gabriel García zobacz García Márquez, Gabriel
Mausere, Lopez właśc. Wojciech Stamm
Mazur, Paweł pseud. Paulus
McDonaldowie, Richard
i Maurice, bracia
Melecki, Maciej
Mendelejew, Dmitrij I.
Miłosz, Czesław
Minkowski, Aleksander
Mitosek, Zofia
Mizuro, Marta
mlb zobacz Biedrzycki, Miłosz
Morningstar, Chip
Morrison, Jim
Morsztyn, Jan Andrzej
Musierowicz, Małgorzata
Mutz, Stanisław vel Muc, Stanisław pseud. Szmuc, St. Mutz
N
Nienacki, Zbigniew
Nietzsche, Friedrich
Niziurski, Edmund
Norwid, Cyprian Kamil
Nostradamus właśc. de Nostre-Dame, Michel
Nowacki, Dariusz
Nowak, Andrzej
Nycz, Ryszard
O
O’Hara, Frank
Olewicz, Bogdan
Olszański, Grzegorz
P
Pańta, Andrzej
Papcio Chmiel właśc. Henryk Chmielewski
Pavique zobacz Dunin–Wąsowicz, Paweł
Pawlak, Antoni
Peiper, Tadeusz
Pęczak, Mirosław
Pitagoras
Platon
Podlasky, Jennifer zobacz Filipiak, Izabela
Podsiadło, Jacek
Porazińska, Janina
Potocki, Jan
Praszyński, Roman pseud. Red Vonnegut
Prorok, Leszek
Przymanowski, Janusz
Pynchon, Thomas
R
Rachwał, Tadeusz
Raksa, Pola
Ratajczak, Wiesław
Rembrandt
Rorty, Richard
Ross, Tadeusz
Różewicz, Tadeusz
Rżany, Rafał
S
Sade de, Donatien Alphonse François
Sainz, Gustavo
Sajnóg, Zbigniew
Schulz, Bruno
Sendecki, Marcin
Sexton, Anne
Sęktas, Tomasz
Sęp Szarzyński, Mikołaj
Shelley, Percy Bysshe
Sicińska, Elżbieta
Sidney, Philip
Siemion, Piotr
Siesicka, Krystyna
Siwczyk, Krzysztof
Sławek, Tadeusz
Słowacki, Juliusz
Sobczak, Jan
Sosnowski, Andrzej
Sosnowski, Jerzy
Stachura, Edward
Stahl, Lili
Stasiuk, Andrzej
Stuhr, Jerzy
Szaket, Jan zobacz Kęder, Konrad Cezary
Szklarski, Alfred
Szotkowska, Olga Katarzyna
Szymanowski, Adam
Szymula, Joanna
Ś
Ślęzak, Jarosław
Śliwiak, Tadeusz
Śliwiński, Piotr
Śliwka, Krzysztof
Świetlicki, Marcin
T
Tekieli, Robert
Tischner, Józef
Tkaczyszyn–Dycki, Eugeniusz
Tokarczuk, Olga
Tuziak, Andrzej
Tyrpak, Janusz
Tzara, Tristan
U
Ubertowski, Adam
Umińska, Bożena
Uniłowski, Krzysztof
Urbankowski, Bohdan
V
Varga, Krzysztof
Vasina, Dariusz
Vermeer, Johannes
Vonnegut, Kurt
W
Wencel, Adam
Wencel, Wojciech
Wharton, William
Wiedemann, Adam
Wiene, Robert
Witkiewicz, Stanisław Ignacy
Witkowski, Mirosław
Wittgenstein, Ludwig
Wojaczek, Rafał
Woroszylski, Wiktor
Wozniak, Steve
Z
Zadura, Bohdan
Zbych, Andrzej właśc. Safjan, Zbigniew i Szypulski, Andrzej
Zielińska, Barbara
Strona redakcyjna
Konrad C. Kęder
Wszyscy jesteście postmodernistami!
Szkice o literaturze lat dziewięćdziesiątych XX w.
Katowice 2015
Copyright © by Konrad C. Kęder, 2011, 2015
Redakcja i korekta
Kwartalnik Literacki „FA-art”
Projekt graficzny okładki
Piotr Widuchowski
ISBN 978-83-60406-54-0
Wydawnictwo FA–art
Katowice 40-013, ul. Staromiejska 6 lok. 10d
Publikacja w wersji papierowej dofinansowana z funduszu badań statutowych Instytutu Nauk o Literaturze Polskiej im. I. Opackiego Uniwersytetu Śląskiego oraz z funduszu na badania własne Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
Zamówienia
www.FA–art.pl
prenumerata@FA–art.pl