Tytuł dostępny bezpłatnie w ofercie wypożyczalni Depozytu Bibliotecznego.
Tę książkę możesz wypożyczyć z naszej biblioteki partnerskiej!
Książka dostępna w katalogu bibliotecznym na zasadach dozwolonego użytku bibliotecznego.
Tylko dla zweryfikowanych posiadaczy kart bibliotecznych.
Bibljoteka Szkoły Powszechnej. Z cyklu: Co wiesz o Polsce, nr 92
Wybrzeże nasze to taka dziwna ziemia. Mała jest ta nasza granica morska; długa tylko blisko 70 kilometrów, a z półwyspem helskim, z jego dwustronnym Wybrzeżem, drugie tyle, razem koło 140 kilometrów, a więc w porównaniu z granicami naszego państwa wprost nikła, bo stanowiąca ich 2,5%. A jednak jest to wybrzeże - jak mówimy i piszemy - "najcenniejszym klejnotem w koronie ziem naszej Rzeczypospolitej".
[Ze wstępu]
Książka dostępna w zasobach:
Miejska Biblioteka Publiczna im. Stefana Żeromskiego w Helu
Miejska Biblioteka Publiczna im. Adama Asnyka w Kaliszu
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 36
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
BIBLJOTEKA SZKOŁY POWSZECHNEJ
BERNARD CHRZANOWSKI
NAKŁADEMPAŃSTWOWEGO WYDAWNICTWA KSIĄŻEK SZKOLNYCHLWÓW - 1934
PAŃSTWOWE WYDAW. KSIĄŻEK SZKOLNYCH WE LWOWIE
UL. KURKOWA 21. - Nr. Telefonu 28-47. - Konto czek. PKO. Nr. 141.751
Drukarnia J. Żydaczewskiego, Lwów, ul. Leona Sapiehy 77. — Telefon 4-96
Morze swą potęgą i surowością ale także pięknością i tajemniczością kształci ducha ludzkiego.
Michał Siedlecki.
Wybrzeże nasze to taka dziwna ziemia. Mała jest ta nasza granica morska; długa tylko blisko 70 kilometrów, a z półwyspem helskim, z jego dwustronnem Wybrzeżem, drugie tyle, razem koło 140 kilometrów, a więc w porównaniu z granicami naszego państwa wprost nikła, bo stanowiąca ich 2,5%. A jednak jest to wybrzeże — lak mówimy i piszemy — „najcenniejszym klejnotem w koronie ziem naszej Rzeczypospolitej“. Trudno w pierwszej chwili zrozumieć, dlaczego.
Przecież nie jest ono najpiękniejsze; są bowiem i na święcie i u nas okolice urodziwsze; pominąwszy oczywiście sam widok morza, mający swój urok odrębny. Nie jest ono też przecie z naszych ziem najżyźniejsze; przeciwnie, rola na niem przeważnie lekka, nie może się urodzajami równać z Kujawami, czy z Sandomierskiem. Nie kryje żadnych skarbów w sobie, ani srebra, węgla, nafty, soli, ani leż źródeł o cudownej leczniczej własności. Nie jest ono też dla nas ziemia, pamiątkową, czy świętą; ani bowiem żadne przesławne imię nie jest z nią złączone, ani nie jest zroszone krwią tych, którzy nam swą śmiercią życie dali. A jednak wszyscy pielgrzymujemy do tej ziemi i chodzimy po niej z dumą; wszystko jest na niej dla nas ciekawe, każdy krzew i kwiat, każde pole i zboże, każda chata i każdy człowiek; wogóle radością jest dla nas już to samo, że tę wybrzeżną ziemię mamy. I zamyślamy się, czemże to bylibyśmy bez niej, bo ona podstawą naszego bytu jako państwa, ostoją naszej prawdziwej niepodległości, a ma się stać źródłem naszej mocy i siły ! Tak powtarzamy.
Dlaczego jednak, dlaczego to jej posiadanie dla nas pożyteczne, potrzebne i ważne, a nawet konieczne i niezbędne!
Pożyteczne dla naszego zdrowia. Pobyt nad morzem dopomaga wątłej młodzieży do wzmocnienia, starszym, pracą zmęczonym, wraca siły, wszystkich cierpieniami znużonych uzdrawia. Wiatr od morza — pisze Żeromski — niesie rzeźkość: „każda pierś ludzka oddycha radośniej i szerzej, serce krzepi się i uderza swobodniej“.
Potrzebna ta łączność z morzem dla bogatszego rozwoju charakteru społeczeństwa, jego siły i wytrwałości, energji i przedsiębiorczości. Anglicy z ojczyzną, otoczoną morzem, słyną z tężyzny, z męskości. Praca na morzu
wyrabia odwagę i spokój. Zajmowanie się handlem zamorskim rozszerza umysł, zaostrza bystrość, wzmacnia inteligencję, a zajęcie to dla narodu, bez własnego dostępu do morza, niemożliwe.
Ważny jest dostęp ten dla rozwoju kultury narodowej, ze względu na naukę, literaturę i sztukę; one są przecież każdej kultury zwierciadłem, a morze jednym z przedmiotów ich twórczości, potężnem źródłem natchnienia artysty; one głoszą znaczenie, urodę i grozę morza, przedstawiają charaktery ludzi z morzem złączonych. Kultura narodu, odsuniętego od morza, staje się zatem uboższą od innych.
Konieczne jest wreszcie posiadanie własnego wybrzeża ze względów gospodarczych. Każde duże państwo winno utrzymywać stosunki go-gospodarcze z całym światem. Polska zmuszona jest sprowadzać z zagranicy dla własnego przemysłu surowce, jak naprzykład bawełnę, potrzebną do fabryk włókienniczych, a także i część takich towarów dla własnej potrzeby, jakie w kraju tworzyć trudno, lub wogóle nie można, jak naprzykład towary kolonjalne. Z drugiej znów strony chce Polska przecież wywozić w świat to, co we własnych wyrabia fabrykach i na własnej wytwarza ziemi. Ten przywóz i wywóz uskutecznić można najtaniej na własnych statkach. Musiałby on przy braku własnego wybrzeża i portu odbywać się jużto na obcych statkach, już to koleją przez obce państwa. Polska płaciłaby wtedy nietylko koszta za to obcym, lecz byłaby pod ich ciągłą kontrolą i to kontrolą sąsiadów nieraz wręcz wrogich; byłaby więc niejako w ich gospodarczej niewoli. Nie mogłaby też mieć własnego rybołóstwa morskiego, jednego ze źródeł bogactw krajowych.
Niezbędny jest nakoniec ten dostęp do morza z własnym portem ze względów politycznych. Bez niego jest państwo jak dom z oknem tuż przy granicy sąsiada, który mógłby okna tego każdej chwili zakazać i je zamurować; gorzej, jest jak gospodarstwo otoczone całe ziemią sąsiadów bez dojazdu do drogi publicznej tak, że są-siedzi mogliby każdej chwili wzbronić przejazdu.
Tak Gdańsk w czasie wielkiej wojny z Rosją w 1920 r., gdy nie było jeszcze portu w Gdyni, nie chciał dopuścić do wyładowania z okrętów w swym porcie broni, przysłanej dla Polski ! Tak robotnicy czescy nie chcieli przepuścić wtedy wiezionej pociągami przez ich kraj amunicji dla Polski ! Taki to już los krajów bez własnego portu; — a taka zależność od dobrej woli sąsiadów czyni oczywiście niepodległość niezupełną ! Polega ona przecież wtedy na sąsiada łasce. Bez niej mogłoby się państwo stać każdej chwili bezbronne.
* * *
Wszystko to trzeba nietylko zrozumieć, lecz także i odczuć, przejąć się niem sercem, aby wybrzeże umiłować. Trzeba się przytem do niego zbliżyć, nietylko o niem czytać, lecz je poznać zwiedzając je, i to nie raz, nie powierzchownie, lecz dokładnie; wrażać je sobie i w oczy i w dusze, powracać do niego po razy kilka, jak do rzeczy i sprawy drogiej i ukochanej i to niezwykle drogiej, nadewszystko ukochanej.
Nim się jednak wybierzemy na wybrzeże, przypatrzmy się mu wpierw na mapie. Wtedy łatwiej nam będzie, wędrując po niem, uprzytamniać sobie, gdzie jesteśmy.
Można je podzielić na kilka odcinków. Rozpoczynamy od południa, tuż przy morzu, od ujścia granicznego potoku Seweliny, wspomnianego pod tą nazwą już w dokumentach XIII wieku. Stoi tam obok parku w gdańskim Sopocie kamień, przypominający traktat wersalski, którego postanowieniem nam wybrzeże przyznano. Stąd aż do ujścia strumienia Kaczy wznoszą się na wybrzeżu wzgórza Kolibek, a za Kaczą aż do Gdyni wzgórza Radłowa z przylądkiem kackim. Poza gdyńskim portem widne wzgórze oksywskiej kępy z jej przylądkiem, sięgające ku północy aż do szerokiej doliny Redy. Poza nią rozlega się kępa pucka aż ku ujściu rzeczki Płutnicy poza Puckiem. Za jej łąkami i błotami rozciąga się aż poza Rozewie kępa swarzewska, a za nią, za rzeczką Czarnawą żarnowiecka.
Granicę Rzeczypospolitej od zachodu tworzy Piaśnica, uchodząca w morze pod osadą Dębki. I tu znów stoi przy jej ujściu kamień z napisem „Versailles“ i datą 1919 r. Są więc do spamiętania nazwy sześciu wzgórz i pięciu strumieni. Winniśmy je koniecznie pamiętać ze względu na znaczenie wybrzeża, o którem dopieroco mówiliśmy.
Od Wielkiej Wsi nad Bałtykiem na swarzewskiej kępie rozciąga się ku południu-wschodowi półwysep helski, zwany międzymorzem. Między nim a lądem zatoka zwana wikiem lub Małem morzem; dzieli ją na dwie części podwodna mielizna, ciągnąca się od wsi Rewa w kierunku wsi Kuźnicy na półwyspie. Wał ten piaszczysty, zwany rewą mewią, zamyka część północną zatoki oddzielając ją od południowej. Podczas kiedy na północ tej rewy głębia wynosi przeważnie tylko 2 metry, to na południu zwiększa się zaraz do metrów 10, a dalej do 50-ciu m. Przy wsi Rewa, przy końcu piasczystego języka, zwanego szpyrkiem, wyciągniętego ku mewiej rewie, znajduje się podwodna cieśnina, wgłębiona na 4 do 6 metrów, nazwana depka; wymaga ona ciągłego czyszczenia, gdyż stanowi przejazd dla statków do Pucka.