Z czułością dla siebie. Co możemy zrobić, aby być zdrowszym i szczęśliwszym - Gerald Hüther - ebook + audiobook + książka

Z czułością dla siebie. Co możemy zrobić, aby być zdrowszym i szczęśliwszym ebook i audiobook

Gerald Hüther

3,7

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

BESTSELLER „DER SPIEGEL”!

BRAK MIŁOŚCI SZKODZI - NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO, ŻEBY WYZDROWIEĆ.

W czasach, w których tak wielu ludzi gna przed siebie, by nieustannie wszystkich wyprzedzać, w których liczą się osiągnięcia i każdy chce możliwie jak najwięcej posiąść i przeżyć, niełatwo okazywać troskę zarówno innym, jak i sobie. W naszym zglobalizowanym, scyfryzowanym świecie, podporządkowanym presji ekonomicznej, brak miłości, czułości i życzliwości jest coraz powszechniejszy, coraz więcej osób zapada na zdrowiu – nie tylko psychicznie, lecz także fizycznie.

Niestety zauważamy to nierzadko dopiero wtedy, kiedy jest już za późno – kiedy zachorujemy. Okazuje się, że każde zdrowienie, także to wspierane przez współczesną medycynę, jest zawsze procesem samouzdrawiania zachodzącym w naszym ciele. Jak dowodzą badania, zdolność do samoleczenia jest jednak bardzo często przygaszana przez niepewność, lęk, bezradność i stres psychoemocjonalny. Neurobiolog Gerald Hüther na przykładzie działania naszego mózgu pokazuje, jak brak czułości dla samego siebie tłumi nasze siły obronne i moce samouzdrawiania.

Jeszcze kilka lat wstecz taka perspektywa nie byłaby możliwa, a poświęcona jej książka wylądowałaby w dziale ezoteryki. Dziś jednak do naszej dotychczasowej wiedzy z zakresu nauk przyrodniczych i medycznych doszło już wiele badań potwierdzających, że brak miłości wpędza nas w chorobę. Nie jest to już hipotezą, ale niepodważalnym faktem, uzasadnionym na gruncie nauk ścisłych i udowodnionym medycznie.

 

Gerald Hüther jest uznanym neurobiologiem, autorem licznych publikacji popularnonaukowych i naukowych. Jego zainteresowania od wielu lat koncentrują się wokół wpływów wczesnych doświadczeń na rozwój mózgu, konsekwencji lęku i stresu oraz znaczenia reakcji emocjonalnych. Jest założycielem i prezesem Akademii Rozwoju Potencjału (niem. Akademie für Potentialentfaltung), mieszka nieopodal Getyngi. Nakładem Wydawnictwa Dobra Literatura ukazały się dotychczas: Wszystkie dzieci są zdolne, Kim jesteśmy – a kim moglibyśmy być.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 144

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 4 godz. 14 min

Lektor: Małgorzata Guzowska
Oceny
3,7 (43 oceny)
14
14
7
5
3
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
bigagus

Nie oderwiesz się od lektury

Neurobiolog przedstawia naukowe dowody i zupełnie odmienną od tradycyjnej medycyny, genezę powstawania chorób. Bardzo ciekawa lektura. Jak dla mnie trochę za mało przykładów z życia - zbyt ogólnikowe rady.
00

Popularność




Copyright © Gerald Hüther, Lieblosigkeit macht krank. Was unsere Selbstheilungskräfte stärkt und wie wir endlich gesünder und glücklicher werden Copyright © 2021 Verlag Herder GmbH, Freiburg im Breisgau Copyright © 2022 for the Polish edition by Grupa Wydawnicza Literatura Inspiruje Sp. z o.o. Copyright © for the Polish translation by Małgorzata Guzowska
Wszelkie prawa zastrzeżoneAll rights reserved Książka ani żadna jej część nie mogą być publikowane ani w jakikolwiek inny sposób powielane w formie elektronicznej oraz mechanicznej bez zgody wydawcy.
Redakcja: Justyna Jakubczyk
Korekta: Jolanta Chrostowska-Sufa
Projekt okładki i stron tytułowych: Marta Grabowska
DTP: Justyna Jakubczyk
ISBN 978-83-67173-10-0
Gdańsk/Warszawa 2022
Wydawnictwo Dobra Literaturazamowienia@literaturainspiruje.plwww.dobraliteratura.plwww.literaturainspiruje.pl
Konwersja: eLitera s.c.

Przedmowa

Błądzić jest rzeczą ludzką...

My, ludzie, jesteśmy dziwnymi istotami. Żadnemu zwierzęciu, a tym bardziej roślinie, nie trzeba tłumaczyć, co ma robić dla zachowania zdrowia. Słoneczniki, firletki, pasikoniki i bezskorupowe ślimaki, borsuki i tchórze, a nawet małpy doskonale same wiedzą, co jest dla nich dobre i czego potrzebują, by żyć jak najdłużej w zdrowiu, znaleźć partnera reprodukcyjnego i dochować się potomstwa. No dobrze, być może stwierdzenie, że one to „wiedzą”, nie jest najwłaściwsze, one po prostu robią wszystko, co im służy. Ich programy genetyczne, optymalizowane przez wiele pokoleń na drodze mutacji i selekcji, samodzielnie sterują powstawaniem cech fizycznych, regulacją procesów przemiany materii, a także kształtowaniem się mózgu i tym samym zachowania. I to się po prostu zawsze dzieje, żeby możliwie długo pozostawały w zdrowiu i wydawały na świat możliwie liczne, zdrowe potomstwo. Na ich niekorzyść przemawia tylko to, że z takimi zdeterminowanymi, genetycznie zaprogramowanymi mózgami ciężko uczyć się czegoś nowego. Dlatego chorują i wymierają, gdy świat wokół nich zaczyna się zmieniać. A jednak odpowiedzialność za to od dawna nie spada na nie i ich programy genetyczne, tylko na nas, ludzi, gdyż to my niszczymy ich dotychczasowe środowisko. Najbardziej podatne na wszystkie możliwe choroby są te zwierzęta, które wyhodowaliśmy wedle naszych wyobrażeń. I to one są pod względem podatności na schorzenia najbardziej podobne do nas.

Nie ulega wątpliwości, że mamy zwierzęcych przodków, a jednak chadzamy zupełnie innymi ścieżkami. Powodem jest nasz mózg – zdolny do tego, by uczyć się przez całe życie. Potrafimy opanować właściwie wszystko, czego uczą nas inni ludzie, i – co więcej – przyswoić zachowania, które możemy codziennie u nich zaobserwować, ale również, niestety, wiele rzeczy, które później wpędzają nas w chorobę. Sami z siebie nie wiemy, co jest dla nas dobre, musimy się tego dopiero uczyć w ciągu życia – każdy sam dla siebie i wszyscy razem.

Jeżeli ktoś sam z siebie nie wie, jaką drogę obrać, może dość łatwo pogubić się w dążeniu do szczęśliwego, spełnionego i zdrowego życia. Niestety zauważamy to nierzadko dopiero wtedy, kiedy jest już za późno – kiedy zachorujemy.

I tu właśnie mocno różnimy się od zwierząt i roślin. W przeciwieństwie do nich nie kierujemy się ani sygnałami płynącymi z naszych organizmów, ani naturalnymi odczuciami, tylko wyobrażeniami, które przejmujemy od innych bądź które sami sobie tworzymy. Nie żyjemy tak, jak powinniśmy, by utrzymać zdrowie, ale tak, jak dyktują nam owe wyobrażenia. Również wtedy, gdy ukształtowane w ten sposób życie wpędza nas w chorobę.

Z głowami pełnymi takich wyobrażeń doszliśmy całkiem daleko. Podążając za nimi, stworzyliśmy sobie świat i możliwości bytowe, o których żadne zwierzę nie jest nawet w stanie pomarzyć. Świat, w którym żyjemy, zmieniamy nieustannie wedle naszych wyobrażeń, coraz szybciej, trwalej, skuteczniej. I tak oto sami wykreowaliśmy problem, który nie jest znany ani zwierzętom, ani roślinom. W przeciwieństwie do nas one muszą jedynie trwać w swoim środowisku, utrzymywać względne zdrowie i zdolność reprodukcyjną – za pośrednictwem bardzo powolnych i występujących sporadycznie korzystnych zmian materiału genetycznego. A ponieważ praktycznie nie zmieniają raz opanowanego środowiska życia – chyba że się nadmiernie rozmnożą, ale to dzieje się tylko przez krótkie okresy – przeżywają te zwierzęta i rośliny, które najlepiej przystosowały się do swojej niszy ekologicznej.

Działającą tu zasadę znamy już od czasów sformułowania przez Karola Darwina tezy o przetrwaniu najlepiej przystosowanych („survival of the fittest”), która jako fundament teorii ewolucji zyskała na świecie ogromną popularność. Koncepcja ta, wyrażająca, o co tak naprawdę chodzi w życiu – żeby być najsilniejszym, najlepszym, najmądrzejszym i odnoszącym największe sukcesy – mocno zakotwiczyła się w naszych mózgach. Zasadniczym problemem teorii o „przetrwaniu najlepiej przystosowanych” pozostaje jednak to, że jej założenia dotyczą wyłącznie tych organizmów żywych, które same zmieniają własne środowisko tylko w niewielkim stopniu, czyli słoneczników, pasikoników, borsuków, a nawet małp. Nas, ludzi, nie. My musimy się nieprzerwanie zmieniać, by dostosować się do nowych okoliczności, które sami tworzymy. Wywiedzione z teorii Darwina przekonanie, że musimy w życiu odnosić jak najwięcej sukcesów, skutkuje tym, że nasze istnienie jest pełne presji, by rywalizować, osiągać jak najwięcej i gonić za wszystkim, co w jakiś sposób sprawi, że będziemy bardziej „fit” niż inni, a to ostatecznie wpędza nas w chorobę.

W świecie, który nieustannie zmienia się pod wpływem naszych działań, możemy pozostać zdrowi tylko wtedy, kiedy jako istoty zdolne do refleksji sami będziemy gotowi na nieprzerwane przemiany. Teoretycznie nasz mózg takie zmiany umożliwia i niektórzy są zdrowi, bo nieustannie się rozwijają. Ale jak liczna jest dziś grupa ludzi do tego skłonnych? Ilu z nas ma siłę wciąż na nowo podejmować się wyzwań, które stawia przed nami życie? Jak ktoś może się nauczyć radzić sobie z nimi, jeśli brakuje mu odwagi, by się skonfrontować ze zmianami i je zaakceptować? Rozwój jest czymś całkowicie odmiennym od ciągłego procesu przystosowywania się do osobiście stworzonych warunków. Rozwój jest wręcz jego odwrotnością, jest wyzwoleniem się z tego wszystkiego, w co daliśmy się uwikłać przez nasze dotychczasowe wyobrażenia. I właśnie to uwikłanie wpędza nas w chorobę.

Oto główne założenie, które chcę przedstawić w tej publikacji: nie chorujemy dlatego, że z zewnątrz spada na nas bądź dosięga nas coś chorobotwórczego. Chorujemy, ponieważ uważamy to, co wpędza nas w chorobę, za coś, co ma nas uszczęśliwić. Jesteśmy gotowi, by traktować siebie i innych w sposób całkowicie pozbawiony miłości, i niestety doskonale się tego nauczyliśmy. Wielu ludzi w pogoni za uznaniem, sukcesami, bogactwem i dobrami wyzbyło się miłości. Inni pragnęli wszystko w swoim życiu, również siebie, zoptymalizować i poddać kontroli. To także pozbawiło ich miłości. Jeszcze inni chcą być komuś potrzebni, przez nich chronieni i zaopiekowani. Ale oddanie odpowiedzialności za siebie nie ma nic wspólnego z miłością. Także wtedy, kiedy chodzi o bogów, władców czy inne potężne byty.

Czytelnik może uzupełniać listę wyobrażeń tego, co w życiu ważne, ale żaden jej punkt nie sprawi, że ktoś, kto będzie się nią konsekwentnie kierował, pozostanie zdrowy bądź szybciej wyzdrowieje. Większość tych koncepcji najwyżej parę lat dłużej utrzyma to życie, które wpędza nas w chorobę.

Tak, mówię poważnie! Tym, czym była dżuma w średniowieczu, są dzisiaj w krajach wysokorozwiniętych coraz powszechniejsze przewlekłe choroby somatyczne i psychiczne. Nie roznoszą ich pchły czy przenoszone przez nie zarazki. Chorujemy, ponieważ zdecydowanie zbyt wielu ludzi trwale, przez długie lata, tłumi swoją radość, żywotność i wszelką zabawową beztroskę, by funkcjonować jak najbardziej idealnie – jako partner życiowy, jako dziecko ambitnych, nierzadko skłóconych rodziców, w ciągłej walce o znaczenie, władzę, wpływy i lepszą pozycję – w szkole, w życiu zawodowym, często też we wszystkich innych obszarach wspólnej egzystencji. Ponieważ tak wielu ludzi odnosi się do siebie bez miłości, tak wielu choruje.

Także bakterie dżumy, przeniesione na ludzi przez pchły pasożytujące na szczurach, które w średniowieczu dziesiątkowały ludność na ogromnych obszarach, były tylko z pozoru główną przyczyną straszliwej epidemii. Zachorowania na dżumę stanowiły bowiem przede wszystkim nieuniknioną konsekwencję katastrofalnie niehigienicznych warunków bytowych mieszkańców ówczesnych miast. To właśnie brak higieny stworzył idealne środowisko dla szczurów, które mogły się bez ograniczeń rozprzestrzeniać i wspaniale rozwijać. Ponieważ przywódcy religijni tamtych czasów uważali koty za sojuszników diabła, ci naturalni wrogowie tych gryzoni byli masowo wybijani. Do tego doszedł jeszcze brak dbałości mieszkańców miast o to, by ich domostwa były wolne od robactwa – ich myśli zaprzątały sprawy o wiele ważniejsze: bogaci skupiali się na tym, co miało ich uszczęśliwić, biedni zaś byli przekonani, że życie w tych średniowiecznych miastach jest lepsze i szczęśliwsze niż w wioskach, z których pochodzili. Całkowity brak troski i miłości.

Weź głęboki wdech. Tak, przedstawiam tu podejście zupełnie odmienne od tego, które można znaleźć w większości poradników o zdrowiu i które zapewne dotąd wydawało ci się słuszne. Dlatego powtórzę: tym, co wpędza nas w chorobę, nie są obciążenia psychiczne, fizyczne przejawy „zużycia” czy wszechobecne patogeny. Chorujemy, ponieważ kształtujemy nasze życie na wyobrażeniach, które szkodzą zdrowiu. Żeby być zdrowym, musimy się uwolnić od tych przekonań i wyobrażeń. Uda nam się to dopiero wtedy, kiedy odnajdziemy coś, co jest dla nas o wiele ważniejsze niż wyobrażenia, za którymi dotąd goniliśmy, w które dawaliśmy się uwikłać i które wpędzały nas w chorobę.

Na szczęście istnieje coś, co niezawodnie pozwoli nam wyplątać się ze wszystkich tych uwikłań i sprowadzi na drogę rozwoju. Przynajmniej wtedy, kiedy to w sobie odkryjemy, albo po prostu dopuścimy do głosu. W każdym kręgu kulturowym ma to najpiękniej brzmiącą nazwę. I właśnie to jest tematyką tej książki: MIŁOŚĆ, LIEBE, LOVE, AMORE...

Zanim jednak z rozmarzonym wzrokiem zatopisz się w fotelu, wiedz, że miłość, o którą mi chodzi, nie ma nic wspólnego z tym, co większości ludzi przychodzi na myśl. Dlatego nie zajmuję się tutaj samą miłością, zrobiło to już mnóstwo osób przede mną, a mimo to wciąż nie jesteśmy dzisiaj zgodni, czym ona tak naprawdę jest. W tej publikacji zajmuję się brakiem miłości, tym, że przestaliśmy kochać siebie i innych. Tego deficytu w jakimś momencie na własnej skórze doświadczył chyba każdy człowiek. I każdy wie, co musiałby zrobić, żeby obchodzić się czulej zarówno ze sobą, jak i z innymi. Tym, co mnie interesuje i co chcę tu pokazać, są skutki postaw i zachowań pozbawionych miłości dla nas samych, dla innych ludzi oraz pozostałych żywych organizmów.

Jeszcze kilka lat wstecz taka perspektywa nie byłaby możliwa, a poświęcona jej książka wylądowałaby w dziale ezoteryki. Dziś jednak do naszej dotychczasowej wiedzy z zakresu nauk przyrodniczych i medycznych doszło już tak wiele badań, że stwierdzenie, iż główna teza tej książki, jakoby brak miłości wpędzał nas w chorobę, nie jest już hipotezą, ale niepodważalnym, obiektywnie udowodnionym faktem: brak miłości szkodzi zdrowiu.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Manfred Spitzer

Epidemia smartfonów

Czy jest zagrożeniem dla zdrowia, edukacji i społeczeństwa?

W ciągu minionej dekady smartfon podbijał świat w oszałamiającym tempie, zmieniając codzienność użytkowników w stopniu, w jakim nie udało się to dotąd żadnej technicznej nowince. Towarzyszy nam od rana do wieczora, w pracy i w życiu prywatnym – wygląda na to, że nie możemy się bez niego obyć. Wielu dostrzega pozytywne strony korzystania z tego urządzenia, nieliczni zastanawiają się nad jego negatywnym wpływem na nasze myślenie, odczuwanie i działanie, a także na zdrowie.

Czy mamy powody do obaw? Najwyższy czas przyjrzeć się faktom.

.

Małgorzata Taraszkiewicz

Siła i odporność psychiczna

Jak je wzmocnić? Poradnik i ćwiczebnik osobisty

Jeżeli nie doceniasz siebie, dlaczego chcesz, aby doceniali cię inni? Jeżeli w siebie nie wierzysz, nie dbasz o siebie, nie szanujesz, dlaczego spodziewasz się, że ktoś w ciebie uwierzy i o ciebie zadba?

Świat jest naszym lustrem – daje nam dokładnie to, z czego są utkane nasze przekonania na temat siebie, innych i tego, co nas otacza. Ale nawet mała korekta może spowodować dużą odmianę!

Na poradnik składają się trzy autodiagnozy opatrzone komentarzami oraz praktyczne ćwiczenia, by pomóc ci teorię wcielić w życie! Jest też część czwarta – bardziej rozrywkowa, w której zaprezentowano narzędzia kreatywnego myślenia.

.

Książki wywołujące burzę emocji.

Literatura oparta na faktach, beletrystyka, publicystyka popularnonaukowa.

Książki, które inspirują i dają do myślenia, pozostawiając po sobie cenne ślady.

Zapraszamy do wspólnej wędrówki!

www.dobraliteratura.pl