Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Trzeci tom nowej historii IV Korpusu Pancernego, który walczył na froncie wschodnim w ostatnich miesiącach II wojny światowej.
W ostatnich miesiącach II wojny światowej, po upadku Budapesztu 12 lutego 1945 r. i nieudanej próbie przebicia się IX Korpusu Górskiego SS, jedyną rzeczą, jaką mógł zrobić IV. SS-Panzerkorps, było cofnięcie się na linię dogodniejszą do obrony i ufortyfikowanie kluczowego miasta, Białogrodu Królewskiego. Weterani SS-Obergruppenführera Gillego, wyczerpani po trzech próbach odsieczy w styczniu 1945 r., przewyższani liczebnie przez stale rosnące siły 3. Frontu Ukraińskiego marszałka Tołbuchina, okopali się i szykowali na długi okres działań defensywnych. Adolf Hitler nie zapomniał jednak o węgierskim teatrze działań ani o jego bogatych polach naftowych, i wysyłał pomoc.
Nie licząc się z zagrożeniem dla Berlina, posłał na Węgry legendarną 6. Armię Pancerną SS-Oberstgruppenführera Seppa Dietricha. Jednak nie po to, aby odbić Budapeszt, ale by okrążyć i zniszczyć siły Tolbuchina oraz całkowicie zmienić sytuację w południowo-wschodniej Europie na korzyść Hitlera. Ta nadmiernie ambitna ofensywa, znana jako „Frühlingserwachen” („Wiosenne Przebudzenie”), wkrótce ugrzęzła w obliczu zdecydowanej obrony sowieckiej wspomaganej przez wiosenną odwilż. Ogłoszona ostatnią wielką ofensywą nazistowskich Niemiec w II wojnie światowej, przyniosła ostatnim rezerwom pancernym Hitlera wielkie straty w zamian za niewielkie zyski. Choć podczas operacji IV. SS-Panzerkorps odgrywał rolę drugoplanową, w jej następstwie został wkrótce uwikłany w walki, gdy Armia Czerwona rozpoczęła operację wiedeńską, która prawie zmiotła armie Heeresgruppe Süd z pola bitwy.
Wycofując się do Austrii, pokiereszowany korpus Gillego próbował zablokować drogę do Niemiec, podczas gdy Armia Czerwona atakowała Wiedeń. Żołnierze IV Korpusu Pancernego SS, którzy musieli nie tylko wytrzymać nieustanne ataki sowieckie, ale także znosić przywództwo zjadliwie do nich nastawionego dowódcy 6. Armii, generała Hermanna Balcka, przedzierali się przez Austrię, aby dotrzeć do bezpiecznej linii demarkacyjnej. Tam ostatecznie poddali się siłom amerykańskim 9 maja 1945 r., po prawie roku toczonej bez przerwy walki.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 657
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tytuł oryginału
From the Realm of a Dying Sun. Volume III: IV. SS-Panzerkorps
from Budapest to Vienna, February-May 1945
© Copyright 2021 Douglas E. Nash
© All Rights Reserved
Authorized translation from English language edition published by Casemate
© Copyright for Polish Edition
Wydawnictwo Napoleon V
Oświęcim 2022
Wszelkie Prawa Zastrzeżone
Tłumaczenie:
Jakub M. Rawinis
Redakcja:
Rafał Mazur
Redakcja techniczna:
Mateusz Bartel
Strona internetowa wydawnictwa:
www.napoleonv.pl
Kontakt: [email protected]
Oto ostatni z trzech tomów przedstawiających dzieje IV Korpusu Pancernego SS (IV. SS-Panzerkorps, IV SS-Pz.Korps) od chwili powstania w sierpniu 1943 r. aż do końca wojny. Tom pierwszy koncentrował się na jego sformowaniu, strukturze i organizacji, dowództwie oraz historii dwóch głównych dywizji – 3. Dywizji Pancernej SS (3. SS-Panzerdivision)„Totenkopf”i 5. Dywizji Pancernej SS (5. SS-Panzerdivision)„Wiking”. Następnie śledził jego dzieje po wejściu do boju 28 lipca 1944 r., udział w potężnej bitwie pancernej na przedpolach Pragi, rolę w trzech bitwach obronnych pod Warszawą, a zakończył 26 listopada 1944 r. oblężeniem Modlina i przeniesieniem korpusu pod rozkazy 2. Armii (2. Armee). W tomie tym opisane zostały jedne z najcięższych walk stoczonych na froncie wschodnim, które przekuły IV KPanc SSw zręczne i zabójcze narzędzie wojny. Ten etap dziejów korpusu, rozpoczęty udziałem w wysoce mobilnej, płynnej bitwie, zakończył się statycznymi działaniami pozycyjnymi, przypominającymi I wojnę światową.
Tom drugi śledził historię korpusu od końca listopada 1944 r., czyli od momentu, w którym zakończył się pierwszy; związek ten był wówczas wciąż zaangażowany w obronę tak zwanego „Mokrego Trójkąta”, istotnego taktycznie skrawka terenu pomiędzy Narwią a Wisłą. Z pozoru zesłany na drugorzędny front, korpus został wyrwany z przygotowań do świąt, kiedy Naczelne Dowództwo Wehrmachtu (Oberkommando der Wehrmacht – OKW) wydało mu w Wigilię rozkaz odjazdu koleją na inny teatr działań. Tak miał się zacząć ostatni etap wojny na Wschodzie, gdy korpus ponownie wybrano do jednego z najśmielszych ataków II wojny światowej – odsieczy okrążonego miasta. W późniejszych walkach, toczonych ze zmiennym powodzeniem, IV KPanc SS, obejmujący także kilka dywizji wojsk lądowych (Heer), starał się na próżno odblokować osaczony garnizon Budapesztu i odtworzyć starą linię frontu nad dolnym Dunajem.
Niniejszy, ostatni tom trylogii podejmuje wątek dziejów korpusu tam, gdzie zakończył poprzedni, w połowie lutego 1945 r., i skupia się na trzech ostatnich miesiącach wojny. Podczas nich nastąpiła nie tylko ostatnia ofensywa III Rzeszy na dużą skalę, operacja „Frühlingserwachen”(„Wiosenne Przebudzenie”), ale także operacja wiedeńska Armii Czerwonej, która całkowicie wyparła z Węgier siły niemiecko-węgierskie i zapuściła się daleko w głąb południowo-wschodniej Austrii, zanim III Rzesza ostatecznie skapitulowała 8 maja. W tym okresie korpus był świadkiem upadku Wiednia, choć na szczęście dla siebie nie wziął bezpośredniego udziału w tej ostatniej, brzemiennej w skutki bitwie. Tom trzeci kończy kapitulacja IV KPanc SSw ostatniej chwili przed siłami amerykańskimi i powojenne losy niektórych jego czołowych przedstawicieli.
W tym okresie wojny doszło do prawie całkowitego zniszczenia ukochanego przez Obergruppenführera Herberta Gillego korpusu w feralnej obronie ważnego operacyjnie węgierskiego miasta, Białogrodu Królewskiego (Székesfehérvár, niem. Stuhlweissenburg), rozpoczętej nazajutrz po odwołaniu operacji „Frühlingserwachen” 15 marca 1945 r. Przytłoczony połączoną potęgą trzech atakujących armii radzieckich i dziesięciokrotnie słabszy liczebnie, IV KPanc SSzostał rozcięty na pół: Dywizja „Totenkopf” musiała wycofać się w jednym kierunku i nigdy już nie powróciła do korpusu, a Dywizja „Wiking” i sztab Gillego udały się w inną stronę. Ledwo wymknąwszy się z miasta, „Wiking” i reszta IV KPanc SS wzięły następnie udział w straszliwym odwrocie wzdłuż północnego brzegu Balatonu, kiedy to doszło do prawie zupełnego załamania 6. Armii gen. wojsk panc. Hermanna Balcka.
Częściowo za sprawą nietypowo, jak na Balcka, nieudolnego dowodzenia armią, a częściowo wskutek niesamowitej siły bojowej i sprawnego kierowania 3. Frontem Ukraińskim przez dowodzącego nim marszałka Fiodora Tołbuchina, 6. Armia, wraz z niedobitkami IV KPanc SS, ledwo zdołała dotrzeć do domniemanego schronienia, za wał obronny znany jako Pozycja Obrony Rzeszy (Reichsschutzstellung) lub Wał Południowo-Wschodni, w południowo-wschodniej Austrii. Tam Gille i jego zmęczeni żołnierze mieli brać udział w ciężkich walkach obronnych aż do ostatniego tygodnia kwietnia 1945 r. Przez cały ten czas Gille ze sztabem mieli do czynienia z coraz bardziej natrętnymi i drobiazgowymiingerencjami Balcka w działania korpusu, których kulminacją było jego kolejne żądanie, aby zdymisjonowano Gillego. Niedobór amunicji, paliwa, a przede wszystkim pancernych wozów bojowych, od których uzależnione były podległe dywizje pancerne, zmusił IV KPanc SS do walk pozycyjnych w górach Styrii, gdzie umiejętności piechoty znów okazały się decydujące w powstrzymywaniu Armii Czerwonej.
Dzieje korpusu kończy gorączkowy odwrót z linii frontu na wschód od Grazu i kapitulacja wobec wojsk amerykańskich w dniach 8-9 maja 1945 r. W tym celu Gille musiał najpierw wydać żołnierzom rozkaz opuszczenia pozycji bez zwracania uwagi sił radzieckich, a następnie marszu ponad 200 km drogami przez austriackie Alpy, aby do północy 8 maja osiągnąć aliancką linię demarkacyjną nad rzeką Enns. Śledzona w ciągu całego odwrotu przez Armię Czerwoną, straż tylna Gillego zdołała utrzymać przeciwników na bezpieczną odległość, równocześnie zwalczając próby utrudnienia przemarszu korpusu przez austriacki ruch oporu. Dotarłszy do Enns, korpus miał tylko 24 godziny na przeprawę w bezpieczne miejsce, po czym czekały go miesiące, a nawet lata nędzy w alianckich obozach jenieckich, denazyfikacji i reedukacji.
Wreszcie, zwolnieni pod koniec lat 40. z obozów internowania w całej Europie (a ci, którzy trafili do niewoli w ZSRR, jeszcze później), Gille i jego żołnierze, szczególnie z szeregów Waffen-SS, powrócili do Niemiec, które tymczasem zmieniły się w RFN i nie witały już ich z otwartymi ramionami. Po powrocie do domu ocaleńcy stanęli w obliczu faktu, że z ich organizacji uczyniono kozła ofiarnego za wszystkie zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości, jakich dopuściła się III Rzesza. Żyjący weterani IV KPanc SS z wolna zintegrowali się ponownie ze społeczeństwem cywilnym, a tendencja ta jeszcze przyspieszyła, gdy w połowie lat 50. nabrał impetu zachodnioniemiecki cud gospodarczy (Wirtschaftswunder). Niektórzy powrócili do poprzednich zawodów, inni znaleźli nowe zatrudnienie, a niemało dołączyło do nowej armii RFN – Bundeswehry. W tym okresie byli żołnierze Waffen-SS, pod przywództwem tak znaczących osobistości jak Felix Steiner czy Herbert Gille, zaczęli się organizować i formalnie tworzyć stowarzyszenia weteranów SS, a także szukać politycznej reprezentacji, która zajęłaby się niektórymi ich troskami, wynikającymi z faktu, że czuli się jak obywatele drugiej kategorii. Choć udało im się osiągnąć cele tylko częściowo, na początku lat 60. prawie wszyscy ocaleli z IV KPanc SS zostali zaakceptowani przez rodaków jako pełnoprawni obywatele, z wyjątkiem nielicznych oskarżonych o zbrodnie wojenne.
W odróżnieniu od dwóch poprzednich tomów, dla których istniały stosunkowo obfite materiały archiwalne, autor stwierdził, że źródła dla ostatnich trzech miesięcy historii IV KPanc SS są w porównaniu skąpe. Aby opowiedzieć tę historię, trzeba było w dużym stopniu wykorzystać dziennik operacyjny (Kriegstagebuch) Grupy Armii „Południe” (Heeresgruppe Süd), przedstawiający opisane w niniejszym tomie wydarzenia dość wyczerpująco, aż do 31 marca 1945 r. Z późniejszego okresu ocalały tylko częściowe raporty dzienne, składane Naczelnemu Dowództwu Wojsk Lądowych (Oberkommando des Heeres, OKH), a i one kończą się po 22 kwietnia 1945 r. Pamiętniki z epoki, relacje powojenne, a nawet monografie jednostek napisane później o tym okresie wojny, zazwyczaj urywają się przed końcem kwietnia 1945 r., pozostawiając badaczowi niewiele materiału do opracowania.
Na szczęście istnieją jednak rzetelne prace, efekt ogromnych wysiłków oddanych badaczy i autorów, którzy zrobili, co w ich mocy, by sporządzić wierną kronikęopisanych zdarzeń, i do tych opracowań autor często odwołuje się w tekście. Pierwszym i najważniejszym, podobnie jak w II tomie, jest Drama Between Budapest and Vienna Georga Maiera. Choć służył on w sztabie osławionej 6. Armii Pancernej (6. Panzerarmee, 6. APanc) Oberstgruppenführera Seppa Dietricha, poświęcił też uwagę starannemu zapisowi wydarzeń w rejonach działań sąsiednich armii, w tym 6. Armii Hermanna Balcka, pod której rozkazami przede wszystkim służył IV KPanc SS od końca grudnia 1944 do 8 maja 1945 r. Mimo że Maier pisał głównie z perspektywy wyższego dowództwa Waffen-SS i bardzo krytycznie odnosił się do gen. wojsk panc. Balcka, to poparł swoje wnioski rzetelnymi dowodami, takimi jak reprodukcje prawdziwych dokumentów z oficjalnych archiwów Wehrmachtu, wzmacniającymi siłę jego argumentów.
Drugą pracą jest pieczołowiciei starannie przygotowana Der Krieg in Öesterreich 1945 („Wojna w Austrii 1945”) dr. Manfreda Rauchensteinera, opisująca wojnę od jesieni 1944 r. do końca wojny, a także okres późniejszy, w tym aliancką kampanię bombardowań miast i miasteczek Austrii. Choć dr Rauchensteiner tworzył ją jako obywatel austriacki, i to 40 lat po opisywanych wydarzeniach, to jego pracaprzedstawia walki w Austrii z perspektywy obydwu stron, obejmującplany i działania sił radzieckich oraz jednostek III Rzeszy, jak również złowieszczą rolę SS i NSDAP. Oprócz ukazania zakulisowych relacji z głównych wydarzeń, opisuje wpływwojny na życie zwykłych obywateli, od gauleitera(naczelnika okręgu) do przeciętnego członka Volkssturmu (Ludowego Pospolitego Ruszenia) lub zwykłych gospodyń domowych czy dzieci. Dodatkowo książka zawiera bardzo szczegółowe zestawienia ugrupowań bojowych obu stron i odtwarza całą „zaginioną” część dziennych raportów z Kriegstagebuch GA „Południe”za okres 1-22 kwietnia 1945 r.
Uwzględniając istniejący materiał źródłowy, autor sądzi, że udało mu się jak najprecyzyjniej prześledzić dzieje IV KPanc SS na ostatnim etapie wojny na froncie wschodnim. Ten chaotyczny okres obejmował załamanie frontu niemieckiego na północnych Węgrzech w ostatnim tygodniu marca 1945 r., pospieszny odwrót ku granicy austriackiej oraz ostatnie bitwy w górach i dolinach wzdłuż Wału Południowo-Wschodniego. Należy podkreślić, że niniejsza praca jest w założeniu monografią działań jednego z wielu niemieckich korpusów i nie miała służyć jako wyczerpujące opracowanie kampanii węgierskiej ani końca wojny w Europie Południowej – jak wspomniano, istnieje szereg starszych prac wybitnychautorów, którzy już takowe napisali.
Niniejszy, ostatni tom uzupełnia więc częściowo lukę w dziejach Waffen-SS ogólnie, a korpusów pancernych SS w szczególności. Jak każda praca tego rodzaju, nie mógłby powstać bez szczodrej pomocy szeregu współpracowników, spośród których wielu już wymieniłem w podziękowaniach w tomach 1 i 2. Tym razem chciałbym po raz kolejny podziękować Mirko Bayerlowi ze Szwecji, który wspaniałomyślnie przekazał kopie monografii dywizji, map i fotografii, Martinowi Blockowi z Niemiec, który udostępnił kopie oficjalnych dokumentów Panzertruppe, Andrew Foundowi z Holandii, który również przekazałzdjęcia, Tommy’emu Natedalowi, od którego otrzymałem kopie indywidualnych relacji weteranów I baonu Pułku Grenadierów Pancernych SS „Norge” (I. Bataillon/SS-Panzergrenadier Regiment Norge), oraz Kamenowi Nevenkinowi z Bułgarii i Charlesowi Trangowi z Francji, którzy przekazalifotografie. Wreszcie, co również ważne, pragnę podziękować byłemu adiutantowi Herberta Gillego, Güntherowi Langemu, oraz jego synowi Wolfgangowi, z Handeloh w Niemczech, którzy uprzejmie poświęcili czas, by odpowiedzieć na liczne pytania powstałe w trakcie tworzenia niniejszej pracy.
Byłoby z mojej strony zaniedbaniem, gdybym nie wspomniał o profesjonalizmie i cierpliwości redakcji oraz grafików wydawnictwa Casemate, w szczególności wydawczyni Ruth Sheppard, redaktorki prowadzącejIsobel Fulton, administratorki wydawniczej Felicity Goldsack oraz projektanta Declana Ingrama, za sprawą ich umiejętności organizacyjnych i uczynności, a także redaktora Tony’ego Waltona, z racji jego wiedzy i dbałości o szczegóły. Casematenie tylko pozwoliło mi rozszerzyć niniejszy tom poza pierwotnie zamierzony zakres, ale dało też czas na uwzględnienie dodatkowych materiałów, nadesłanych przez niektóre z wyżej wymienionych osób. Nie co dzień autorowi trafia się wydawnictwo, z którym tak łatwo się współpracuje, mnie zaś dane było to szczęście, że zaproszono mnie, bym został jednym z jego stałych autorów. Chapeau bas wszystkim!
Douglas E. Nash senior
Waszyngton, sierpień 2020 r.
1. Sytuacja 12 lutego 1945 r. – s. 17
2. Ofensywa „Frühlingserwachen”, 5-26 marca 1945 r. – s. 35
3. Sytuacja rano 16 marca 1945 r. – s. 75
4. Pierwsze etapy operacji wiedeńskiej, 16-22 marca 1945 r. – s. 79
5. Ucieczka z Białogrodu Królewskiego, 22-26 marca 1945 r. – s. 124
6. Ofensywa wiedeńska, marzec-kwiecień 1945 r. – s. 158
7. Obrona Rzeszy, 1-17 kwietnia 1945 r. – s. 236
8. Odwrót za rzekę Enns, 8-9 maja 1945 r. – s. 276
Gdy Budapeszt i jego garnizon spadły z szachownicy, na większości odcinka frontu Grupy Armijnej „Balck”/6. Armii zapanował względny spokój, nie licząc prawego skrzydła, gdzie III Korpus Pancerny kończył zadanie zabezpieczania Linii Małgorzaty (Margarethestellung,na południowy zachód od Budapesztu). Do 13 lutego 1945 r. radziecka 26. Armia gen. por. N. A. Gagena wreszcie ustabilizowała swój odcinek wzdłuż linii Soponya–Nagyláng–Jasláng–Agatok–Bal–Bozsok–Gamás, zatrzymując się naprzeciwko głównej rubieży obronnej Niemców, której jego wojska nie były w stanie przełamać1. 4. Armia Gwardii gen. por. Zacharowa na dobrą sprawę zatrzymała się już kilka dni wcześniej.
Od tej pory wszystkie armie marsz. Tołbuchina (a także Armeegruppe Balcka) skupiały uwagę na odbudowie wyczerpanych i przetrzebionych jednostek, uzupełnianiu amunicji i innego zaopatrzenia oraz włączaniu w swoje szeregi uzupełnień, w tym trzech radzieckich korpusów stojących naprzeciwko IV KPanc SS pomiędzy Zámoly a Białogrodem Królewskim – XX i XXI Strzeleckiego Gwardii oraz I Zmechanizowanego Gwardii (zob. mapa 1). Nie oznaczało to oczywiście, że w ogóle nie dochodziło do żadnej aktywności bojowej, a raczej, że sytuacja powróciła do zwykłych działań na froncie statycznym – ciągłego patrolowania, rajdów piechoty, ognia nękającego i wstrzeliwania się artylerii, układania min czy ulepszania stanowisk bojowych. Życie na froncie nigdy nie było monotonne, a utrata czujności często miała skutek śmiertelny.
W zależności od pogody, siły powietrzne obu stron prowadziły w ograniczonym zakresie operacje izolacji pola walki, szczególnie na północ od Dunaju, w tym okresie jednak większość ich działań skupiała się na rozpoznaniu z małej i dużej wysokości w próbach ustalenia przyszłych zamiarów przeciwnika. Pogoda niewiele się zmieniła przez następne kilka tygodni: mroźne temperatury przeplatały się z częściowymi odwilżami, a ulewy występowały częściej niż śnieg. Ponieważ prawie wszystkie jednostki Grupy Armijnej „Balck”/6. Armii zajmowały teraz pozycje obronne na linii frontu albo – jak w przypadku dywizji pancernych wojsk lądowych – pozostawały w odwodzie na tyłach, pogoda wpływała na nie w dość niewielkim stopniu.
12 lutego Dywizja „Wiking” meldowała, że zajmuje się przede wszystkim przegrupowywaniem jednostek i przemarszem na nowe pozycje dalej na północ, aż do południowych peryferii Białogrodu Królewskiego, gdzie stykała się z 356. Dywizją Piechoty (356. Infanterie-Division). O1 dywizji zauważył, że ten rejon obrony tworzą głównie mokradła, położone w całości w zasięgu obserwacji jednostek radzieckich okopanych na wzgórzach na wschód od miasta. Poza tym, aby zająć należytą pozycję do sprawowania dowództwa i kontroli nad nowym pasem obrony, Oberführer Karl Ullrich rozkazał tego samego dnia przenieść dywizyjne stanowisko dowodzenia (Gefechtstand) do zamku we wsi Sárpentele, 8 km na południowy zachód od Białogrodu Królewskiego2.
Od 13 do 24 lutego IV KPanc SS nie odnotował żadnej istotnej aktywności, prócz zwykłych czynności wymienionych wyżej. Większość zdarzeń miała charakter administracyjny lub logistyczny, jak wycofanie 14 lutego 503. Batalionu Czołgów Ciężkich (s.Pz.Abt. 503)„FHH”, wysłanego na północ od Dunaju, aby dołączył do nowego sztabu „Feldherrnhalle”, czyli IV KPanc „FHH”pod dowództwem gen. wojsk panc. Ulricha Kleemanna. Batalion wymagał pilnego odtworzenia (Auffrischung), po trzech miesiącach nieustannych walk stopniawszy do dziennej liczebności operacyjnej 4-5 wozów. Wkrótce po nim miały wyruszyć kolejne jednostki. W tym samym okresie korpus wzmocniło wreszcie przybycie 504. Dywizjonu Artylerii Ciężkiej SS (s.SS-Art.Abt. 504) oraz 504. Dywizjonu Obserwacyjnego (SS-Beob.Abt. 504) po długim procesie szkolenia i doskonalenia na poligonie SS w Beneschau (Benešov). Korpuśny ARKO, Oberführer Brasack, miał wreszcie zyskać wszystkie narzędzia, jakich wymagało jego stanowisko.
Tego samego dnia Grupa Armijna „Balck”/6. Armia w swoim obwieszczeniu uhonorowała osiągnięcia 1. i 3. DPanc, a także grupy pancernej (Panzergruppe) z 6.DPanc, w czasie walk z 9 lutego pomiędzy kanałem Sárviz a Balatonem3. Sztab Balcka nie wydał żadnych podobnych proklamacji dla uznania działań korpusu Gillego w walkach na północ od Białogrodu Królewskiego z 3-5 lutego ani wysiłków Dywizji „Wiking” z 7-11 lutego; był to kolejny przykład podwójnych standardów Balcka i Gaedkego wobec jednostek Waffen-SS. Można jedynie domniemywać, czy Balck celowo pominął Gillego i jego ludzi; w każdym razie takie potraktowanie nie poprawiło raczej morale żołnierzy IV KPanc SS, czy to z Waffen-SS, czy z Heer.
15 lutego nastąpiło przetasowanie ugrupowania bojowego korpusu, a choć przybyły dwa wspomniane wyżej pododdziały artylerii SS, jeszcze nie weszły do akcji. Tego dnia lądowe jednostki bojowe korpusu tworzyły: Dywizja „Totenkopf” z podporządkowanym I. Btl./Norge i I. Btl./Danmark; Dywizja „Wiking”, z podporządkowanym batalionem węgierskiej 23.DP; osłabiona 356. Dywizja Piechoty (356. Inf.Div.) oraz Grupa Dywizyjna (Div.Gr.) „Holste”, złożona z 4. Brygady Kawalerii (4. Kav.Brig.), węgierskiej 2. DPanc, jednego batalionu węgierskiej 20.DP, batalionu z 356.DPiBatalionu „Holczer”. Oprócz zwykłych pododdziałów korpuśnych, pod rozkazami IV KPanc SS znajdował się 403. Korpus Artylerii Ludowej (Volks-Art.Korps 403), 17. Ludowa Brygada Rakietowa (Volks-Werf.Brig. 17), 303. Brygada Artylerii Szturmowej Wojsk Lądowych (Heeres-Sturm.Art.Brig. 303), 352. kompania czołgowych miotaczy ognia (Pz.Flamm-Kp. 351), Taifun-Kp. 870 oraz 23. Pancerny Batalion Saperów (Pz.Pio.Btl. 23)4.
16 lutego IV KPanc SS meldował, że silne radzieckie jednostki rozpoznawcze sondowały skraj jego prawej i lewej flanki, zostały jednak odparte. Poza odnotowaniem przybycia ocalałych z Budapesztu, na froncie Grupy Korpuśnej „Harteneck”/I Korpusu Kawalerii (Korpsgruppe Harteneck/I. Kav. Korps) również panował spokój. Tego samego dnia GA „Południe” złożyła do sztabu OKH meldunek pobitewny, podpisany przez gen. płk. Otto Wöhlera, z podsumowaniem operacji budapeszteńskiej, od rozpoczęcia 24 grudnia do końca 10 lutego. Zawierał on zestawienie radzieckich strat, zadanych w czasie walk lądowych przez Grupę Armijną „Balck”/6. Armię, również w trakcie okrążenia miasta oraz nieudanej Unternehmen Spätlese (operacji „Późne Żniwa”). Ogólnie wojska Balcka podawały, że w okresie tych 67 dni zabiły 20 132 żołnierzy radzieckich, 5138 wzięły do niewoli, unieruchomiły lub wyeliminowały 1981 wozów pancernych, zniszczyły 946 dział artyleryjskich, 273 moździerze i 1700 dział przeciwpancernych oraz zestrzeliły 63 samoloty nieprzyjaciela za pośrednictwem własnych jednostek przeciwlotniczych. Ich własne straty również były dość wysokie. W tym samym okresie Grupa Armijna „Balck”/6. Armia zgłaszała utratę 34 108 zabitych, rannych i zaginionych, nie licząc 70-tysięcznego garnizonu Budapesztu, utraconego w całości, z wyjątkiem garstki ludzi, którym udało się wydostać w dniach 11-16 lutego, oraz rannych ewakuowanych drogą lotniczą w pierwszych dniach oblężenia, kiedy samoloty mogły jeszcze startować i lądować5.
17 lutego OKW uznało osiągnięcia wszystkich wojsk walczących na Węgrzech w następującym komunikacie, doceniającym tych, których pominęli Balck i Wöhler. Zamiast skupiać się na opisanych wyżej walkach, wydany tego dnia Wehrmachtsbericht wspomniał o dokonaniach wszystkich jednostek zaangażowanych w próbę odsieczy:
W ciągu zakończonych niedawno bitew zaczepnych i obronnych pomiędzy Balatonem a Dunajem żołnierze armii i Waffen-SS rozbili wiele jednostek bolszewickich. Od 1 stycznia do 15 lutego nieprzyjaciel w rejonie jednej z naszych armii utracił ponad 5100 jeńców, 2045 czołgów i dział szturmowych, 2727 dział wszystkich typów, 3114 moździerzy i 2774 pojazdy. Luftwaffe wykonała w czasie bitew liczne zadania, niszcząc kolejne 202 czołgi i działa szturmowe, 322 działa wszystkich typów oraz 1600 pojazdów. Straty krwawe nieprzyjaciela są znaczne6.
Tego samego dnia Dywizja „Wiking” przeprowadziła krótką uroczystość, z Ogruf. Gillem na czele, na pamiątkę pierwszej rocznicy wyjścia z kotła czerkaskiego. Trudno było uwierzyć, że miało to miejsce zaledwie przed rokiem, tak wiele zdarzyło się od tej pory. Pod wieloma względami „Wiking” nie był już tą samą dywizją co w lutym 1944 r. Ciężkie straty pod Kowlem, w bitwach na wschód od Warszawy, w Mokrym Trójkącie oraz w operacjach „Konrad” I-III pozbawiły go wielu doświadczonych oficerów i podoficerów (Unterführer). Po stratach tych za każdym razem stawał na nogi, ale ile jeszcze mógł pociągnąć, tracąc siły w takim tempie? W studni w pewnym momencie musiało ukazać się dno. Sobota 17 lutego była też pierwszym dniem Unternehmen Südwind (operacji „Południowy Wiatr”, o której będzie mowa w dalszych ustępach).
Tego dnia przypadł ponadto koniec kolejnego tygodnia, w którym należałozameldować GA „Południe” o wartości bojowej podległych dywizji. Meldunek ten stanowi użyteczny wskaźnik stopnia, w jakim dywizje SS z IV KPanc SS odzyskiwały formę po ponad 40 dniach nieprzerwanych walk, od 1 stycznia do 12 lutego 1945 r. Pokazuje również, jak niewielkie postępy poczyniła III Rzesza, usiłując uzupełnić ogromne straty w ludziach i sprzęcie, od czasu wielkich bitew odwrotowych z poprzedniej jesieni. Alianckie bombardowania i utrata terenów okupowanych, a także terytorium Rzeszy, odbiły się poważnie na mocach przerobowych niemieckiego przemysłu, ogromnie uzależnionego od tych rejonów nie tylko w kwestii surowców, takich jak węgiel, ruda żelaza czy ropa, lecz i zakładów produkcyjnych na Śląsku, Pomorzu, w północno-wschodniej Francji i na Węgrzech.
Na ten dzień meldowano, że Dywizja „Totenkopf” posiada cztery silne bataliony piechoty i trzy o przeciętnej sile, jeden przeciętny batalion saperów oraz silny polowy batalion zapasowy. Dysponowała też sprawnymi: 14 działami przeciwpancernymi kal. 75 mm, 2 niszczycielami czołgów Jg.Pz. IV, 13 działami szturmowymi StuG III/VI, 11 czołgami PzKpfw IV, 12 PzKpfw V „Panther” oraz 6 PzKpfw VI „Tiger I”, a więc łącznie 44 wozami pancernymi – liczbą bardzo poważną, póki pod ręką było dla nich dość benzyny. Stan artylerii nie zmienił się od poprzedniego tygodnia, tworzyło ją 5 baterii lekkich i 5 ciężkich. Mobilność nieco spadła, do 80%, choć Brig.Fhr. Helmuth Becker i tak mógł oceniać wartość bojową (Kampfwert) swojej dywizji jako II (druga nota od góry; najniższa była IV).
Dywizja „Wiking”, dłużej uczestnicząca w ciężkich walkach, wciąż usiłowała podnieść swój poziom gotowości. Nadal klasyfikowana jako grupa bojowa (Kampfgruppe), zgłosiła 1 silną i 3 przeciętne grupy bojowe (sformowane przez pułki „Germania” i „Westland”), jeden przeciętny batalion saperów oraz jeden bardzo silny Feld-Ers.Btl. 5, co oznaczało, że przyjęła dużą grupę uzupełnień. Stan broni przeciwpancernej i wozów bojowych Oberführera Ullricha nieco się poprawił od poprzedniego meldunku, dywizja meldowała bowiem sprawnych: 8 dział przeciwpancernych, 2 działa StuG III/IV, 4 czołgi PzKpfw IV oraz 12 PzKpfw V „Panther”, co dawało Fritzowi Dargesowi aż 18 sprawnych wozów pancernych. Pułk artylerii wciąż mógł wystawić 5 baterii lekkich i 3 ciężkie, choć przez ogólną niską ocenę mobilności dywizji (44%) Ullrich mógł przyznać swojej grupie bojowej „Wiking”jedynie warunkową ocenę II.
Już 13 lutego SS-FHA nakazał wszystkim podległym jednostkom w polu, aby zaczęły składać tygodniowe meldunki o sile (Stärkemeldung) bezpośrednio do Berlina, odrębnymi kanałami sprawozdawczymi SS, co nakładało kolejny obowiązek na obciążone sztaby samodzielnych brygad, dywizji i korpusów SS. Meldunki te, sporządzane przez sztab SS bezpośrednio wyższego szczebla (w tym przypadku IV KPanc SS), wysyłano dalekopisem (Fernschreiber) wprost do biura Gruf. Hermanna Fegeleina, oficera łącznikowego Heinricha Himmlera w kwaterze głównej Hitlera w Führerbunkrze. Pod względem formatu były to uproszczone wersje meldunków, które należało składać kanałami OKH.
Nie każdy egzemplarz owych tygodniowych meldunków o sile jednostek SS przetrwał do dziś, ale 19 lutego IV KPanc SS powiadomił Berlin, że Dywizja „Totenkopf” dysponuje Iststärke (całkowitą dzienną liczebnością żołnierzy faktycznie przebywających w polu) 12 499 ludzi, przy czym Kampfstärke wynosiła 5272. Dywizja meldowała, że przez ostatnie trzy dni poniosła stratę 10 ludzi, w tym 2 zabitych. W porównaniu ze stratami z poprzedniego miesiąca było to naprawdę mało. Zgłaszała też łącznie 9 „Tygrysów” PzKpfw VI, w tym 5 w gotowości operacyjnej (Einsatzbereit), 16 PzKpfw V „Panther” (12 w gotowości), 17 PzKpfw IV (11), 17 dział StuG III/IV (12) oraz 7 Jg.Pz. IV (3). Meldunek wspominał też o dostępności 200 czołgistów, lecz brakowało dla nich pojazdów pancernych.
Dostępny jest również meldunek Dywizji „Wiking” z tego samego dnia. Podaje on Iststärke 11 063 ludzi i Kampfstärke 4534, czyli znaczną poprawę od czasu zakończenia ciężkich walk przed tygodniem. Stwierdza również, że w ciągu ostatnich trzech dni dywizja straciła 41 ludzi, w tym 21 zabitych, większość w walkach w Dinnyés. Pod względem sprzętu „Wiking”był dużo słabszy niż „Totenkopf”, zgłaszając 15 czołgów PzKpfw V „Panther” (12 sprawnych), całkowity brak PzKpfw IV, 5 dział szturmowych (2 w gotowości) oraz 10 Jg.Pz. IV (żadnego sprawnego). Podawał też, że dysponuje 400 czołgistami pozbawionymi pojazdów. Tak więc w obu dywizjach znajdowało się co najmniej 600 ludzi, którzy mogliby obsadzać czołgi, działa szturmowe i niszczyciele czołgów, gdyby takowe mieli7. Przemysł niemiecki coraz bardziej jednak nie nadążał za zapotrzebowaniem, a większość wozów pancernych przeznaczonych przez OKH dla Waffen-SS skierowano do uzupełnienia batalionów pancernych czterech dywizji SS tworzących 6. APanc.
Pozostałe sprawne czołgi SS-Pz.Rgt. 5 Fritza Dargesa zgrupowano w jeden „batalion” wielkości kompanii i ustawiono na tyłach Grupy Pułkowej (Regimentsgruppe) „Germania”, obsadzającej 7-kilometrowy pas obrony z nielicznymi przeszkodami naturalnymi przed frontem8. Była to zapewne najbardziej oczywista trasa podejścia radzieckich czołgów, więc w razie ich nadejścia grupę musieli wzmocnić czołgiści Dargesa. Nastąpiły też pewne zmiany w pułku pancernym Dywizji „Totenkopf”, mającym trzykrotnie więcej wozów pancernych niż jego odpowiednik w „Wikingu”. 13 lutego pełniącego obowiązki dowódcy SS-Pz.Rgt. 3, Obersturmbannführera dr. Adama, zastąpił nowo zatwierdzony dowódca, Stubaf. Anton Berlin. Wraz z przesunięciem pasa obrony „Totenkopfu” na północ, sam pułk pancerny musiał urządzić nową kwaterę główną w Mór, podczas gdy większość sprawnych czołgów znajdowała się na pozycji odwodowej w Magyaralmás, kilka kilometrów na zachód od Zámoly9.
Jeśli chodzi o łączne straty dywizji IV KPanc SSw okresie od 1 stycznia do 28 lutego 1945 r., liczba ich była oszałamiająco wysoka. W ciągu tych ośmiu tygodni „Totenkopf” stracił 1032 zabitych oficerów i żołnierzy, 4760 rannych oraz 409 zaginionych, czyli łącznie 6201 ludzi. Nie wliczono tych na tyle chorych, że należało ich ewakuować do lazaretów, choć była to znaczna liczba. Od 16 stycznia do 15 lutego dywizja utraciła bezpowrotnie 39 czołgów, dział szturmowych i niszczycieli czołgów, w tym dwa PzKpfw VI „Tiger I”.
W tym samym okresie „Wiking” stracił 905 zabitych oficerów i żołnierzy, 3541 rannych i 538 zaginionych, a więc łączne jego straty wyniosły 4984 ludzi. Było wśród nich wielu weteranów, których nie można było zastąpić kimś o takich samych umiejętnościach, wypracowanych przez wiele lat udziału w walkach. Łącznie obie dywizje SS straciły do 28 lutego 11 185 ludzi – oszałamiającą liczbę, prawie połowę ich łącznej liczebności z tego dnia. Jeśli chodzi o nieodwracalne straty w broni pancernej, dywizja Ullricha utraciła „tylko” 19 czołgów, dział szturmowych i niszczycieli czołgów – ponieważ w ogóle miała ich dużo mniej. Liczby straconych czołgów są nieco mylące, ponieważ obejmują wyłącznie pojazdy całkowicie spisane na straty, czyli zazwyczaj wypalone, po katastrofalnych wewnętrznych eksplozjach lub zdobyte przez przeciwnika.
Podane liczby strat I batalionów pułków „Norge” i „Danmark” stanowią tylko częściowe dane, gdyż obejmują wyłącznie luty. Jak już widzieliśmy, styczniowe straty były bardzo wysokie, szczególnie w batalionie Vogta. Natomiast w lutym oba miały 27 zabitych oficerów i żołnierzy, 78 oficerów i 142 żołnierzy rannych oraz łącznie 28 zaginionych. Ogólnie rzecz biorąc, batalion Vogta stracił w lutym 115 ludzi, a jednostka Stubaf. Hermanna im Maschego – 187, on jednak miał początkowo więcej podwładnych niż Vogt. Większość tych strat poniesiono pod Pettend, Kápolnásnyék i Dinnyés.
Straty jednostek korpuśnych zostały odnotowane tylko częściowo. 303. Brygada Artylerii Szturmowej utraciła z wszystkich przyczyn 46 ludzi i całkowicie spisała na straty 25 dział szturmowych. 509. Batalion Czołgów Ciężkich (Schwere-Panzer Abteilung 509) musiał skreślić ze stanu 10 czołgów PzKpfw VI „Tiger II”, zaś I. Abt./Pz.Rgt. 24 wykreślił kolejne 19 sztuk PzKpfw V „Panther”. Tu znów nie wliczają się pojazdy ciężko uszkodzone, ale nie zniszczone, wymagające za to wielotygodniowej naprawy lub odesłania do naprawy fabrycznej w Rzeszy. Liczba zabitych i rannych w kwaterze głównej, batalionie sztabowym i jednostkach korpuśnych SS jest nieznana, pomimo kwerendy w archiwach berlińskiej Deutsche Dienststelle; Niemiecki Czerwony Krzyż wykazuje jednak, że w styczniu i lutym 1945 r. wciąż uważano za zaginionych 22 ludzi, w tym Stubaf. Fritza Rentropa z kierowcą, a także 8 członków świeżo przybyłego s.SS-Art.Abt. 504.
Oprócz podliczania strat (co było zadaniem oficerów sztabowych IIa i IIb w adiutanturze) oraz zniszczonych i uszkodzonych wozów pancernych (zadanie Ia we współpracy z inżynierem korpusu – Korps Ing./TFK – w ramach Führungsabteilung) do wykonania było radośniejszezadanie odznaczenia zasłużonych żołnierzy za służbę w boju lub wsparcie walczących na linii frontu. Choć ocalała dokumentacja odznaczeń IV KPanc SS zatwierdzonych przez Gillego jest niepełna, zachowało się jej dość wiele, by stworzyć ich pełny obraz. O ile dywizje i jednostki samodzielne prowadziły własne systemy odznaczania, zatwierdzając medale do Krzyża Żelaznego I klasy włącznie, to wszelkie wyższe odznaczenia, jak Krzyż Rycerski lub Złoty Krzyż Niemiecki, musiały przejść przez hierarchię dowodzenia, aż do Führerhauptquartier,gdzie zatwierdzał je sam Hitler.
W uznaniu męstwa wykazanego w czasie układania lub odzyskiwania kabli telefonii polowej w obecności nieprzyjaciela bądź utrzymywania pod ogniem łączności radiowej, 6 żołnierzy z SS-Nachr.Abt. 104 zatwierdzono 30 stycznia 1945 r. do odznaczenia Krzyżem Żelaznym II klasy. Za bojowe zasługi w charakterze czołgistów lub za dowodzenie w roli dowódców czołgów 30 stycznia i 6 lutego wyróżniono Krzyżem Żelaznym 41 członków s.Pz. Abt. 509: 34 odznaczeniem II klasy, a 7 – Krzyżem Żelaznym I klasy, w tym ppor. Wernera Böttgera, dowódcę 2. kompanii batalionu. Oprócz samego orderu otrzymali również podpisany przez Gillego certyfikat; przykładem był Krzyż Zasługi Wojennej II klasy wręczony Oscha. Willy’emu Kirchmeierowi z kwatery głównej korpusu 30 stycznia. Choć to zaledwie niewielka próbka odznaczeń przyznanych w tym okresie, można bezpiecznie powiedzieć, że Gille wyróżnił jeszcze wielu innych żołnierzy.
Tymczasem front pozostawał przez większość miesiąca stosunkowo spokojny, choć 18 lutego okres względnego spokoju został chwilowo zmącony przez radziecki pułk piechoty, który z pomocą 5 czołgów zaatakował Dinnyés, wyrywając miejscowość z rąk wciąż ją utrzymujących żołnierzy Dywizji „Wiking”. Kilka kontrataków nie zdołało wyprzeć ze wsi nowych zdobywców, przez co Gille i Ullrich zmuszeni byli pogodzić się z wycofaniem o 500 m ku linii kolejowej wzdłuż południowo-zachodniego rogu jeziora Velence, gdzie obrońcy musieli się okopać i umocnić pozycje w oczekiwaniu na dalsze szturmy.
Atak radziecki pod Dinnyés otrzymał wsparcie innego równoczesnego natarcia, które miało połączyć się z nim wzdłuż zachodniego brzegu jeziora Velence koło Máriamajor. Próba ta zakończyła się jednak niepowodzeniem, odparta kontratakiem Pułku „Totenkopf”, który poniósł stratę jednego samobieżnego działa przeciwlotniczego z 14. Kompanii, trafionego pociskiem radzieckiej armaty przeciwpancernej. Tego samego dnia w pasie 4. BK podjęto trzy próby rozpoznania siłami kompanii na południe od Zámoly, lecz zostały one odparte bez konieczności oddawania terenu10.
Incydent pod Dinnyés uznano za dość ważny, by poinformować o nim OKH w meldunku dziennym (Tagesmeldung) GA „Południe”. Rozmyślając o tym zdarzeniu krótko po wojnie, szef sztabu IV KPanc SS zauważył: „grupa armii uważa tę stratę za poważną (…) w związku z tym należy uświadomić IV KPanc SS, że powinien trzymać się tej miejscowości”, co on sam interpretował jako pośrednio sformułowany rozkaz odbicia Dinnyés przez korpus11. Na szczęście, zanim można było przeprowadzić atak w celu jej odzyskania, po dwóch dniach, 20 lutego, Grupa Armijna „Balck”/6. Armia rozważyła kwestię, po czym poinformowała Wöhlera i jego sztab, że nie ma sensu ryzykować życiem większej liczby ludzi przy jej odbijaniu, skoro przeciwnika w tym rejonie można powstrzymywać samym ogniem artylerii. Przekonana GA „Południe” wycofała się z tego żądania.
Tego samego dnia z 210 nadliczbowych czołgistów SS-Pz.Rgt. 3 Dywizji „Totenkopf” zorganizowano szkolną kompanię pancerną pod dowództwem Ostuf. Martina Ernsta; wyruszyła ona koleją z Veszprém do Sennelager pod Paderborn. Tam miała oczekiwać na dostawę nowych czołgów dla I baonu pułku. Po otrzymaniu nowych wozów załogi miały im towarzyszyć w powrotnej drodze na Węgry, gdzie powinny były powrócić do dywizji. Tymczasem Ernst z podwładnymi mieli zostać wcieleni do Szkolno-Zapasowego Pułku Pancernego SS (SS-Panzer-Ersatz- und Ausbildungs-Regiment) w ośrodku szkoleniowym SS w Sennelager. Los chciał, że nigdy nie wrócili do macierzystej dywizji, lecz pod koniec marca 1945 r. włączono ich do Brygady Pancernej SS (SS-Pz.Brig.)„Westfalen”. Przez cały kwiecień walczyła ona przeciw siłom amerykańskim, dopóki jej większość nie została zmuszona do kapitulacji w górach Harz12.
Nazajutrz, 19 lutego, Stubaf. Max Kühn powrócił na stanowisko dowódcy SS-Pz.Gren.Rgt. 5 „Totenkopf”, zastępując Stubaf. Fritza Eckerta, który z kolei przejął dowodzenie polowego batalionu zapasowego dywizji od Ostuf. Alfreda Atzrotta. Kühn, ranny 3 stycznia 1945 r. na początku operacji „Konrad I”, dowodził pułkiem „Totenkopf”do lata 1944 r., kiedy to postawiono go tymczasowo na czele Pułku „Eicke”. Ten sprawdzony dowódca, służący w Dywizji „Totenkopf” od samego jej powstania, miał prowadzić pułk aż do śmierci w boju 17 kwietnia. Tego samego dnia przydzielono do „Totenkopfu” kilkuset ocalałych z 8. i 22. DK SS.
Ludzie ci znajdowali się poza Budapesztem w chwili rozpoczęcia okrążenia lub przeżyli próbę wyjścia z miasta. Ponieważ żadna z tych dywizji nie została już odtworzona po rozbiciu, wszystkich ich żołnierzy przebywających jeszcze na węgierskim teatrze działań (Kampfraum) podporządkowano Dywizji „Totenkopf”, jako że wszystkie trzy jednostki wywodziły się z pierwotnych Oddziałów Trupiej Główki (Totenkopfverbände). Przydział tych doświadczonych weteranów był miłą niespodzianką, szczególnie wobec tysięcy nieprzeszkolonych uzupełnień z Luftwaffe i Kriegsmarine, które wlewały się równocześnie do SS-Feld-Ers.Btl. 3. 20 lutego I baon Pułku „Norge” wydzielono z Dywizji „Totenkopf” i wysłano do Veszprém na tyłach korpusu, gdzie mógł kontynuować Auffrischung,proces praktycznie niewykonalny na linii frontu13.
21 lutego ponownie przydzielono 303. Brygadę Artylerii Szturmowej doDywizji „Wiking”, u której boku walczyła przez większość operacji „Konrad III”; obie jednostki nawiązały wówczas silną relację współpracy. Tego samego dnia gen. mjr Rudolf Holste i jego 4. BKotrzymali rozkazy wyjścia ze składu IV KPanc SS i podporządkowania się od południa 22 lutego sąsiedniemu węgierskiemu VIII KA. Opróżniany przez brygadę odcinek miała zająć Dywizja „Totenkopf”, zmuszona do następnego dnia rozciągnąć lewe skrzydło, aby obejmowało cały rejon Zámoly. Również 21 lutego niemiecki pilot myśliwski (Jagdflieger) zestrzelił nad pozycjami IV KPanc SS amerykański czterosilnikowy bombowiec, którego załoga wyskoczyłana spadochronachi dostała się do niewoli.
22 lutego, w ramach opracowywania planu ofensywy 6. APanc, Dywizja „Wiking” otrzymała od Grupy Armijnej „Balck”/6. Armii polecenie zamiany miejsc z 356.DPdo północy 23 lutego. Druga dywizja zajmowała pozycje w Białogrodzie Królewskim i dalej na południe, aż do skrajnie lewej granicy Linii Małgorzaty, podczas gdy „Wiking” stał na samej Margarethestellung pomiędzy południowo-zachodnim krańcem jeziora Velence a zachodnimi peryferiami Seregélyes. Po raz pierwszy od prawie trzech tygodni pułki „Germania”i „Westland”mogły opuścić mokradła na obu brzegach kanału Nádas, udając się na znacznie suchsze stanowiska bojowe. Manewr ten zarządzono, ponieważ Balck chciał jak najlepiej wzmocnić kluczową rubież obronną między jeziorem Velence a południowymi podnóżami gór Vértes, na wypadek, gdyby 4. AGw podjęła kolejną próbę odcięcia sił niemiecko-węgierskich na południe od jezior, jak we wcześniejszej części miesiąca.
W rezultacie przesunięcia Dywizji „Wiking” na północ, a także odejścia 4. BK Holstego, Dywizja „Totenkopf” musiała przesunąć 23 lutego linie rozgraniczenia dalej na północ, oddając teren na południu. Na lewym skrzydle zmusiło to siły Beckera do zajęcia pozycji po obu stronach Zámoly, które pozostawało w ręku Sowietów po 5 lutego, a na prawym – wzdłuż linii prostej równoległej do szosy, kończącej się 9 km na południe od miejscowości. Tam dywizja Beckera łączyła się z lewoskrzydłową jednostką „Wikinga”, Grupą Pułkową „Germania”. Węgierska 2. DPanc, uważana za niepewną, gdyby pozostawić ją w gestii własnego dowództwa, została podporządkowana dywizji Beckera, podobnie jak węgierski 25. Batalion Piechoty „Holczer”; tak powstała GD„Totenkopf”. 2. DPanc, wciąż uważana za jedną z najlepszych w Królewskiej Armii Węgierskiej (Honvéd), była skrajnie lewą jednostką IV KPanc SS, granicząc z węgierską 1. Dywizją Huzarów, wchodzącą w skład węgierskiego VIII KA, który odpowiadał z kolei za obronę rubieży biegnącej poprzez wschodnie stoki gór Vértes, aż do Felsőgalla.
Ze względu na tę ostatnią zmianę Dywizja „Wiking” musiała raz jeszcze przenieść kwaterę główną, tym razem do Iszkaszentgyörgy, 7 km na zachód-północny zachód od Białogrodu Królewskiego, gdzie ostatnio znajdowało się Gefechtstand Dywizji „Totenkopf”. Stanowisko dowodzenia Beckera czekała z kolei przeprowadzka do wsi Bodajk, kilka kilometrów na południe od Mór, gdzie mógł mieć na oku p.o. dowódcy węgierskiej 2. DPanc, płk. vitéza Zadara14.
Gdy Ostuf. Günther Jahnke przyjrzał się wsi Iszkaszentgyörgy, nowa pozycja przypadła mu do gustu bardziej niż poprzednia i tej nocy zapisał w dzienniku: „Pas dywizji jest o wiele korzystniejszy pod względem terenu i możliwości zaopatrzeniowych. Istnieją utwardzone drogi pomiędzy Białogrodem Królewskim, Várpalota a Veszprém, gdzie zlokalizowane są prawie wszystkie nasze służby administracyjne i kwatermistrzowskie”15.Na froncie nastał z pozoru okres względnego spokoju, który, jak wiedzieli doświadczeni żołnierze, oznaczał tylko ciszę przed burzą.
Kiedy dowództwo i sztab IV KPanc SS oraz podległe im dywizje cieszyły się stosunkowo spokojnym okresem kampanii, wypadki gdzie indziej świadczyły, że w połowie lutego 1945 r. wojna brnęła nieuchronnie ku krwawemu końcowi. Sytuację na Pomorzu chwilowo ustabilizowała kontrofensywa „Sonnenwende”, na której czele szła 11. APanc Ogruf. Felixa Steinerapod auspicjami nowo utworzonej GA „Wisła” (H.Gr. Weichsel) Himmlera, ale utracone zostały Prusy Wschodnie, nie licząc wąskiego pasa wybrzeża, który zajmowała nowa GA „Prusy Wschodnie” (H.Gr. Ostpreussen, dawniej GA „Północ” – H.Gr. Nord), GA „Kurlandia” (H.Gr. Kurland) była odizolowana i utraciła wszelkie znaczenie strategiczne, a ciężko poturbowana GA „Środek” (H.Gr. Mitte, 26 stycznia przemianowana na GA „Północ”) ledwo zdołała odtworzyć bardzo chwiejną linię frontu. Grupę Armii „A”, która nie ucierpiała aż tak bardzo wskutek radzieckiej ofensywy zimowej, przemianowano na GA „Środek”.
Na mroźnej północy 20. Armia Górska (20. Gebirgsarmee) została całkowicie wyparta z Finlandii i broniła północno-wschodniej Norwegii wzdłuż koła podbiegunowego. O ile front włoski pozostawał stosunkowo statyczny, to nie można było tego powiedzieć o froncie zachodnioeuropejskim. Armie amerykańskie, brytyjska, kanadyjska i francuska podchodziły błyskawicznie do Renu na całej jego długości, od granicy szwajcarskiej aż do Holandii. Klęska w ciągu najbliższych 3-4 miesięcy była pewna. Przemysł Niemiec zbliżał się do załamania, zapasy paliw szybko topniały, niemieckie miasta obracały się w gruzy, zaś Armia Czerwona prawie już osiągnęła Odrę, ostatnią naturalną przeszkodę przed Berlinem. W tak pogarszającej się z dnia na dzień sytuacji Niemiec przygotowany został grunt dla ostatniej udanej kontrofensywy Wehrmachtu w tej wojnie: redukcji przyczółka ostrzyhomskiego – operacji „Südwind”. Przeprowadzona niecałe 90 km na północ od kwatery głównej Gillego, miała pośrednio wpłynąć na przebieg walk na Węgrzech, w sposób przez nikogo nieprzewidziany.
Gen. płk Wöhler opowiadał się za eliminacją radzieckiego przyczółka pod Ostrzyhomiem (Esztergom, niem. Gran), oficjalnie nazywanego przyczółkiem parkańskim (Parkány Brückenkopf), od połowy stycznia, kiedy to LVIIKPancgen. wojsk panc. Friedricha Kirschnera usiłował się tego podjąć po nieudanym ataku radzieckiej 6. APancGw, który doszedł prawie do Komarna. Kiedy żołnierze Kirschnera stali o krok od sukcesu, dwie dywizje pancerne na czele operacji, 8. i 20., odwołano, by pomogły GA „Środek”, co oznaczało przedwczesną kulminację kontrataku. Od czasu zakończenia tej próby Sowieci wycofali 6. APancGw w celu odtwarzania na wschód od Dunaju, naprzeciw Budapesztu, ale reszta wojsk 7. AGw groźnie trwała na miejscu. Na początku lutego 1945 r., na podstawie informacji przechwyconych przez wywiad, Wöhler zaczął się martwić, że przyczółek posłuży wkrótce jako punkt wyjścia dla wznowienia radzieckiej ofensywy na Wiedeń, spodziewanej na przełomie marca i kwietnia 1945 r.
Tymczasem GA „Południe” brakowało wystarczających sił, które można by wydzielić do jakiejkolwiek kontrofensywy. Tym razem za kontratak na radziecki przyczółek miała odpowiadać 8. Armia gen. wojsk górskich Hansa Kreysinga, a nie Grupa Armijna „Balck”/6. Armia, zaabsorbowana zresztą wówczas czym innym, choć jej Grupa Korpuśna (Korpsgruppe)„Harteneck” miała odegraćniewielką rolę pomocniczą. Jednakże jedynym związkiem Kreysinga na północ od Dunaju, który mógłby wziąć udział w takiej operacji, był IV KPanc „FHH” gen. wojsk panc. Ulricha Kleemanna.Wbrew nazwie, korpus nie miał żadnych porządnych sił pancernych poza Pz.Abt. 208 i składał się przede wszystkim z dwóch słabych dywizji grenadierów ludowych (211. i 357.) oraz 44. Dywizji Grenadierów Rzeszy „Hoch- und Deutschmeister” (44. Reichs-Gren.Div. HuD). Dla wzmocnienia atakujących sił zamierzano ściągnąć z frontu karpackiego jeszcze jedną dywizję piechoty (46.), to jednak miało się okazać za mało, by przechylić szalę na korzyść Kreysinga.
Kiedy wysunięte pododdziały dwóch korpusów pancernych SS ze składu 6. APanc zaczęły od początku lutego przybywać w rejon na południe od Dunaju, Wöhler dostrzegł okazję. W okresie, gdy korpusy te przygotowywały się do roli, jaką miały odegrać w zbliżającej się kontrofensywie Hitlera, zaproponował „wypożyczenie” jednego z nich, by dołączył do IV KPanc „FHH”, tym samym uzyskując siłę bojową niezbędną, jego zdaniem, do zniszczenia dwóch radzieckich korpusów broniących przyczółka. Wówczas siły atakujące mogłyby szybko przeprowadzić operację pod kontrolą 8. Armii i zlikwidować przyczółek parkański, przywrócić cały zachodni brzeg Hronu pod panowanie niemieckie, a następnie zwolnić korpus SS z 6. APanc wystarczająco wcześnie, by odegrał jeszcze zamierzoną rolę w przyszłej ofensywie.
W Berlinie, w czasie odprawy8 lutego na temat zbliżającej się ofensywy 6. APanc, Wöhler, jak już wspomniano, uzyskał wstępnązgodę Hitlera na tę koncepcję, z zastrzeżeniem, że wypożyczony korpus SS ma powrócić w swoje rejony ześrodkowania na południe od Dunaju na tyle szybko, by odzyskać siły i osiągnąć gotowość do znacznie większego ataku, wyznaczonego za dwa tygodnie. Argumentację Wöhlera dodatkowo wsparła obawa samego Hitlera, że obecność tak dużego radzieckiego przyczółka tuż na północ od 6. APanc może zagrażać bezpieczeństwu jego kontrofensywy, planowanej na początek marca. Wróciwszy nazajutrz z Berlina do swojej kwatery głównej w pałacu Esterházych, Wöhler z szefem sztabu natychmiast zaangażowali do pracy Führungsabteilung grupy armii, aby dopracował plan operacyjny przyszłej Unternehmen Südwind. Planowaną datę rozpoczęcia wyznaczono za ledwie osiem dni – na sobotę 17 lutego.
Ogólnie rzecz biorąc, operacja „Südwind” miała zostać przeprowadzona w trzech etapach. W pierwszym północną flankę radzieckiego klina miały zaatakować cztery dywizje piechoty IV KPanc „FHH” Kleemanna. Ich zadaniem było przełamanie frontu nieprzyjaciela i uchwycenie korzystnych pozycji wyjściowych dla sił pancernych SS. Następny etap, rozpoczynający się tego samego dnia, miał obejmować ataki dwóch dywizji pancernych SS w celustworzenia głębokich zagonów na Parkany, naprzeciw Ostrzyhomia na północnym brzegu Dunaju.
Równocześnie grupa bojowa z 96.DPze składuGK „Harteneck”/I KK, wykorzystując zaabsorbowanie obrońców atakiem na północne skrzydło, miała przeprowadzić desant przez Dunaj, wspierając korpus pancerny SS, po czym nastąpić miał podobny atak 711. DP z Ostrzyhomia, gdytylko czołówki niemieckie zbliżyłyby się do Parkanów. Wreszcie, po ich zdobyciu, dwa połączone korpusy niemieckie miały ustanowić kilka przyczółków na drugim brzegu Hronu, aby móc prowadzić dalsze działania, a korpus SS miał zostać zwolniony. Zakończenie operacji przewidywano na 24 lutego16.
Związkiem wybranym do przeprowadzenia esesowskiej części operacji był I KPanc SS Gruf. Hermanna Priessa, złożony z 1.DPanc SS„Leibstandarte SS Adolf Hitler” (LSSAH) oraz 12.DPanc SS„Hitlerjugend” (HJ). Ponieważ był to pierwszy korpus wyznaczony do udziału w ofensywie marcowej 1945 r., który przyjechał na Węgry w całości, dostał on od OKH, za zgodą Hitlera, zadanie przeprowadzenia tego ataku. Obie dywizje przybyły na Węgry w wielkiej tajemnicy i w celu zmylenia i wprowadzenia w błąd radzieckiego wywiadu wojskowego przydzielono im kryptonimy – był to element wymyślnej niemieckiej próby zastosowania maskirowki (radzieckie określenie maskowania operacyjnego). Przykładowo, sztab I KPanc SS otrzymał oznaczenie SS-Abschnittstab Süd (Sztab Odcinka SS „Południe”), 1.DPanc SS„LSSAH” funkcjonowała jako SS-Ersatzstaffel (Pododdział Zapasowy)„Totenkopf”, a 12.DPanc SS„HJ” jako SS-Ersatzstaffel „Wiking”17.Kryptonimem 6. APanc było Höherer Pionier-Führer Ungarn („Wyższe Dowództwo Saperów na Węgrzech”)18.
Była to oczywista próba zamaskowania ich prawdziwej tożsamości i uzasadnienia ich nagłego pojawienia się pomiędzy Jawarynem (Győr, niem. Raab) a Komarnem (Komárom, niem. Komorn) działaniami Himmlera na rzecz odbudowy dwóch poturbowanych dywizji Gillego, o których obecności 3. Front Ukraiński już wiedział. Dodatkowym elementem tego planu bezpieczeństwa operacyjnego była towarzysząca dyrektywa, że wszyscy żołnierze SS uczestniczący w operacji „Südwind” winni zdjąć opaski mankietowe, zasłonić emblematy dywizyjne na pojazdach i tablice rejestracyjne oraz używać wyżej wymienionych fałszywych nazw we wszelkiej łączności radiowej i telefonicznej. Możliwość zdemaskowania „legendy” I KPanc SS w czasie operacji „Südwind” brano zapewne pod uwagę, ale uznawano za dopuszczalne ryzyko19.
Rejonu tego broniły XXIV i XXV KSGw z 7. AGw gen. płk. M. S. Szumiłowa, liczące łącznie 6 dywizji strzeleckich i 1 powietrznodesantową, ze wsparciem 31 czołgów i dział samobieżnych. Siły te były okopane od ponad miesiąca i wzniosły szereg potężnych barier obronnych, więc przełamanie ich pozycji nie należało do łatwych zadań. IV KZmechGw zajmował pozycje na drugim brzegu Hronu, pod Ipolyság, lecz jego 27. BPanc została przydzielona do XXV KSGw, aby w razie potrzeby udzielić wsparcia. Żaden z korpusów nie miał pełnej liczebności, a ich dywizje broniły tego rejonu od ponad dwóch miesięcy, obciążone długofalowymi następstwami nieudanego ataku 6. APancGw z poprzedniego miesiąca.
Operacja „Südwind” rozpoczęła się zgodnie z planem, 17 lutego o 4:00. Dowody wskazują, że Niemcy osiągnęli całkowite zaskoczenie. Po dwugodzinnej przygotowawczej nawale artyleryjskiej cztery dywizje piechoty z IV KPanc „FHH” przełamały radziecką obronę w kilku miejscach, umożliwiając rzucenie do akcji I KPanc SS. Przez następne siedem dni atak czynił miarowe postępy, mimo niezwykle zdeterminowanych i umiejętnych radzieckich działań obronnych. Straty były ciężkie po obu stronach. Radziecką obronę rozbito,gdy Grupa Bojowa „Hüppe” ze składu 96.DP, ze wsparciem 20 dział szturmowych z 239. Brygady Artylerii Szturmowej, nocą z 17 na 18 lutego z powodzeniem przekroczyła Dunaj i uderzyła od tyłu na 93. DSGw. 19 lutego grupa bojowa z 711.DPsforsowała Dunaj pod Ostrzyhomiem i z pomocą czołgów z SS-Pz.Rgt. 1Ostubaf. Joachima Peipera zdobyła Parkany.
Przez następne pięć dni większość sił niemieckich podeszła ku Hronowi, spychając do niego niedobitki dwóch radzieckich korpusów, podczas gdy siły drugiego rzutu likwidowały ominięte gniazda oporu przeciwnika. Niepewne, czy 7. AGw przeciwstawi się niemieckiej ofensywie za pomocą sił, które jej jeszcze pozostały, 23 lutego oba niemieckie korpusy zrobiły przerwę, oczekując, aż dogoni je reszta jednostek. Atak zakończył się nazajutrz, kiedy XXIV i XXV KSGw wysadziły swoje mosty na Hronie, aby nie wpadły w ręce pościgu, nie pozostawiając wojskom pozostałym na drugim brzegu innego wyjścia niż porzucić sprzęt i albo przeprawić się wpław, albo skapitulować. Do 24 lutego było po wszystkim. O 17:20 dowódca 8. Armii powiadomił GA „Południe” o powodzeniu operacji, co po 25 minutach przekazano OKH. Tego samego dnia I KPanc SS rozpoczął powrót za Dunaj w pierwotne rejony ześrodkowania, aby dojść do siebie po tej bitwie przed planowanym rozpoczęciem kolejnej.
Ogólnie rzecz biorąc, gen. płk Wöhler i Hitler byli zadowoleni z efektów tej krótkiej kontrofensywy, uważanej za ostatnie zwycięstwo niemieckie na dużą skalę w II wojnie światowej. Choć nie zdobyto żadnych mostów na Hronie, zagrożenie dla lewego skrzydła 6. APanc zostało wyeliminowane, dwa korpusy strzeleckie – zmiażdżone, a radziecka ofensywa wiosenna na Wiedeń opóźniła się, przynajmniej na krótką metę. Straty wszystkich uczestniczących jednostek były jednak bardzo ciężkie. Według źródeł radzieckich, w XXIV i XXV KSGw wyniosły one 8194 zabitych, rannych i zaginionych oraz nawet 54 unieruchomione lub zniszczone czołgi i działa samobieżne, a także 459 zdobytych lub zniszczonych dział artyleryjskich i przeciwpancernych20.
Gdyby Wöhler i Hitler się nad tym zastanowili, mogliby się dziwić, dlaczego w obronie przyczółka nad Hronem nie wzięła udziału reszta 7. AGw i dlaczego VI KPancGw albo Korpus Konno-Zmechanizowany Plijewa (oficjalnie nazwany przez Armię Czerwoną 1. Grupą Konno-Zmechanizowaną Gwardii) również nie został tam rzucony. Gdyby nad tym pomyśleli, mogliby sobie uświadomić, że 2. Front Ukraiński skupia się na czymś zupełnie innym i gotów jest zaakceptować utratę przyczółka jako dopuszczalną cenę za przyszłą korzyść.
Straty Niemców, choć nie aż tak wysokie jak te poniesione przez 7. AGw, były jednak praktycznie nieodwracalne. 8. Armia meldowała, że ogólnie rzecz biorąc, oba atakujące korpusy utraciły 6471 ludzi, w tym 969 zabitych, 4601 rannych i 901 zaginionych. Do strat w tej ostatniej kategorii zaliczali się niewątpliwie jeńcy, w tym esesmani z I KPanc SS. Poza tym z eksploatacji zostało wyeliminowanych lub wyłączonych nawet 130 czołgów, dział szturmowych i niszczycieli czołgów, choć większość później naprawiono. Wiele strat w broni pancernej poniosły bataliony pancerne I KPanc SS, które rozpoczęły operację ze 102 czołgami wszystkich typów, a po siedmiu dniach skończyły z zaledwie 43 uważanymi za sprawne. Teraz mechanicy Priessa mieli tylko trochę ponad tydzień, by jak najszybciej przywrócić jak najwięcej tych pojazdów do stanu używalności, zanim znów staną się potrzebne.
Choć z operacji tej nie są znane straty w ludziach poszczególnych dywizji, to w I KPanc SS Priessa były one cięższe, niż się wydawało na pierwszy rzut oka. W sumie korpus stracił 2989 żołnierzy, w tym 413 zabitych, 1923 rannych i 653 zaginionych. Większość z tej liczby przypadła na jego 12 batalionów grenadierów pancernych. Wśród zabitych i rannych znalazło się 83 praktycznie niezastąpionych oficerów21.Oto, co Brigadeführer Otto Kumm, dowódca 1. DPanc SS„LSSAH”, miał do powiedzenia po operacji „Südwind”:
Stan dywizji był żałosny, stała się cieniem samej siebie. Po ciężkich stratach w Normandii i Ardenach otrzymała awaryjny zastrzyk słabo wyszkolonych uzupełnień z Heer, Luftwaffe, Kriegsmarine, Reichsarbeitsdienst [Służby Pracy Rzeszy] i Ordnungspolizei. Przez ciągłe przemarsze nie było czasu na porządne szkolenie (…) i większość nie miała żadnej wartości bojowej. Wielu z tych ludzi udało się przez pięć lat uniknąć jakiejkolwiek służby frontowej. Z pewnością było wśród nich wielu zacnych ludzi, ale do tej pory nie mieli okazji oddać choćby jednego strzału – a z pewnością nie chcieli zginąć w ostatnich dniach przegranej wojny22.
Co ciekawe, tak samo można by zapewne ocenić uzupełnienia otrzymywane w tym samym czasie przez dywizje „Totenkopf”i „Wiking”. Obersturmbannführer Hubert Meyer, Ia 12. DPanc SS„HJ”, która wzięła udział w ofensywie razem z 1. DPanc SS, pisał o doświadczeniu swojej dywizji na zachód od Hronu:
Choć (…) otrzymała uzupełnienia po wykorzystaniu przeciw przyczółkowi nad Hronem – 23 oficerów, 60 podoficerów i 1040 szeregowych – w większości byli to [niedawni] marynarze. (…) Ofensywa kosztowała nas znaczne straty. Między innymi zginął dowódca jednego z dwóch pułków grenadierów pancernych. Żołnierze walczyli znakomicie w trudnych warunkach23.
Lepszym barometrem stanu tych dwóch dywizji jest tygodniowy meldunek GA „Południe” o Kampfstärke, złożony 24 lutego. Warto zauważyć, że obie dywizje dotarły na Węgry przed niecałymi dwoma tygodniami, przy prawie pełnym ukompletowaniu, po pełnym odtwarzaniu jednostek, jakie nastąpiło po ich służbie w Ardenach.
1.DPanc SS„LSSAH” (kryptonim: SS-Ersatzstaffel „Totenkopf”) zgłaszała trzy silne bataliony, trzy przeciętne i dwa słabe. Po tygodniu jej faktyczna liczebność, łącznie z pododdziałami niebojowymi, wynosiła 18 871 ludzi, co wskazywało, że wchłonęła dużą liczbę uzupełnień - zaś kolejna, nieokreślona, przebywała jeszcze w Niemczech, oczekując na transport na Węgry. Siła pancerna była bardzo niska: tworzyło ją 11 czołgów PzKpfwIV, 2 PzKpfw V „Panther”, 3 działa szturmowe StuG III/IV, 17 sztuk Jg.Pz. IV i tylko 2 sprawne PzKpfw VI „Tiger II” z przydzielonego s.SS-Pz.Abt. 501. Dywizyjne służby remontowe miały trochę ponad tydzień, by do 5 marca przywrócić do stanu używalności jak najwięcej wozów bojowych24.
12.DPanc SS„HJ” (kryptonim: SS-Ersatzstaffel „Wiking”) nie wypadała dużo lepiej, również meldując o trzech silnych batalionach piechoty, trzech przeciętnych i dwóch słabych. 1 marca zgłosiła łączną liczebność 17 423 ludzi, wliczając tych, którzy wciąż czekali na przejazd na Węgry, a także zdrowiejących rannych. Znacznie lepiej za to przedstawiały się jej siły pancerne, liczyła bowiem 19 czołgów PzKpfw IV, 7 PzKpfw V „Panther” i 21 niszczycieli czołgów Jg.Pz. IV. Poza tym dywizję wzmocniono 14 sprawnymi niszczycielami czołgów Jagdpanther („Pantera Myśliwska”)z przydzielonego Pz.Jäg.Abt. 560, z których każdy dysponował potężną armatą kal. 88 mm. Wartość bojową obu dywizji oceniano na II. Ogólnie rzecz biorąc, obie razem miały nieco ponad połowę etatowej broni pancernej25, ukompletowane były słabo wyszkolonymi uzupełnieniami i potrzebowałyby znacznie więcej niż tydzień, by dojść do siebie po ciężkich doświadczeniach, ale nie było na to czasu26.
Choć likwidacja przyczółka nad Hronem stanowiła imponujące zwycięstwo taktyczne, szczególnie na tak późnym etapie wojny, to nie było ono łatwe. Oprócz ciężkich strat I KPanc SS, które same w sobie stanowiły powód do obaw, utracono coś znacznie bardziej znaczącego– woal tajemnicy, zaciągnięty wokół 6. APanc. Armia Czerwona nie potrzebowała wiele czasu, by wykryć obecność 1. APanc SS po rozpoczęciu operacji „Südwind”. Żołnierze SS trafiali do niewoli i na przesłuchania, zaś ruch korpusu pancernego Priessa ku południowi po moście przez Dunaj w Komarnie po zakończeniu operacji również nie pozostał niezauważony27.
Stawka(radzieckie naczelne dowództwo) szybko skojarzyła fakty i domyśliła się ich znaczenia. Wiedziała, że ostatnie doniesienia o armii SS Dietricha z frontu zachodniego pochodziły ze stycznia, kiedy to przechodziła odbudowę po klęsce w Ardenach podczas operacji „Wacht am Rhein”; fakt, że czołowykorpus Waffen-SS po niecałym miesiącu zjawił się na Węgrzech, mógł oznaczać tylko jedno – Hitler, z jakiejś przyczyny, przesunął na ten teatr działań swoją najsilniejszą armię pancerną. Przy braku odpowiedniej reakcji ten niepożądany rozwój zdarzeń mógłby narazić na szwank wiosenne plany ZSRR, mające na celu zakończyć wojnę.
Choć Józef Stalin, członkowie Stawkioraz dowódcy dwóch frontów wyznaczeni do poprowadzenia operacji wiedeńskiej z pewnością mieli podstawy, aby na nowo przemyśleć datę jej rozpoczęcia, postanowili jednak tego nie robić. Wiedzieli, że na tak późnym etapie wojny niemiecka ofensywa będzie, pod względem wsparcia logistycznego, prowadzona „na oparach” i nie potrwa długo. Najprawdopodobniej zastanowili się nad jej potencjalnym przebiegiem, rozważyli ryzyko i doszli do wniosku, że 2. i 3. Front Ukraiński mogą wspólnie przyjąć cios, kiedy spadnie, a mimo to i tak planowo rozpoczną operację wiedeńską, co świadczyło o najwyższej pewności siebie, jaką odczuwali na tym etapie wojny28.
Tymczasem sobota 24 lutego była kolejnym spokojnym dniem na froncie wokół Białogrodu Królewskiego. O1 Dywizji „Wiking” podsumował warunki, pisząc wieczorem: „Sytuacja na froncie jest spokojna, nie licząc zwykłego nasilenia lekkich działań rozpoznawczych obu stron. Prawie żadnego ognia artylerii, żadnej aktywności lotnictwa. Wszyscy cieszą się zasłużonym odpoczynkiem”29. Choć dowódca IV KPanc SS i jego sztabowcy, w tym Günther Jahnke, dobrze wiedzieli, co się dzieje na północ od nich, to korpus nie odegrał żadnej roli w operacji „Südwind”. Skupieni przede wszystkim na obronie swojego odcinka frontu po obu stronach Białogrodu Królewskiego, Gille, jego sztab i dowódcy podległych dywizji robili, co mogli, by przyspieszyć odtwarzanie jednostek, przygotowując je jak najlepiej na rozpoczęcie następnej ofensywy 2. i 3. Frontu Ukraińskiego. Spośród tych ludzi tylko Gille i garstka innych mieli pojęcie, że ma się wkrótce rozpocząć duża niemiecka kontrofensywa, i postanowili jak najlepiej wykorzystać „spokojny” okres, dopóki trwał.
1 Soviet General Staff, The Budapest Operation 1945: An Operational-Strategic Study, Solihull: Helion & Company Ltd 2017, s. 324.
2 Günther Jahnke, Dziennik od grudnia 1944 r. do 4 sierpnia 1945 r., w archiwach Truppenkameradschaft Wiking, Monachium: prywatny rękopis bez daty, wpis z 12 lutego 1945, s. 11.
3H.G. Süd, Ia Tagesmeldung z 14 lutego 1945, s. 4.
4 Wolfgang Vopersal, Soldaten, Kämpfer, Kameraden, Marsch und Kämpfe der SS-Totenkopf Division, t. Vb, Bielefeld: Selbstverlag der Truppenkameradschaft der 3. SS-Pz.Div. e.V. 1991, s. 676.
5H.Gr. Süd, Ia KTB Anlage, Abschlussmeldung Budapest, s. 521.
6 Vopersal, s. 676, przytacza Wehrmachtsbericht z 17 lutego 1945.
7 18 lutego większość tych „nadliczbowych” czołgistów wysłano do Sennelager, gdzie mieli rzekomo odebrać dostawę nowych wozów pancernych. Zamiast tego jednak zostali wcieleni do innych improwizowanych jednostek pancernych SS z końca wojny i nie powrócili do macierzystych dywizji (Vopersal, s. 677; Klapdor, s. 439).
8 Erich Klapdor, Viking Panzers: The German 5th SS Tank Regiment in the East in World War II, Mechanicsburg, PA: Stackpole Books 2011 (przekład wydania z 1981 r.), s. 405.
9 Ian M. Wood, Tigers of the Death’s Head: SS Totenkopf Division’s Tiger Company,Mechanicsburg, VA: Stackpole Books, 2013, s. 238.
10 Vopersal, s. 677.
11 Manfred Schönfelder, Einsatz der Verbänder der Waffen-SS auf dem Kriegsschauplatz in Ungarn in der Zeit vom 1 January–31 März 1945, Hamburg: niepublikowany rękopis w posiadaniu autora, 1 grudnia 1981, s. 10.
12 Vopersal, s. 677; Wilhelm Tieke, Ein ruheloser Marsch war unser Leben, Osnabrück: Munin Verlag 1977, s. 231.
13 Vopersal, s. 678.
14Tamże, s. 679. (Vitéz to tytuł kawalera Orderu Witezia, na ówczesnych Węgrzech traktowany jako substytut tytułu szlacheckiego – dop. tłum.).
15 Dziennik Jahnkego, wpis z 23 lutego 1945, s. 12.
16 Georg Maier, Drama Between Budapest and Vienna: The Final Battles of the 6. Pz.Armee in the East—1945, Winnipeg: J. J. Fedorowicz Publishing 2004, s. 429-430, z przytoczeniem H.Gr. Süd an OKH: Medlung der Absichten, Kräftegliederung und Ansatz beim Unternehmen Südwind (Gran-Brückenkopf), H.Gr. Süd Ia Nr. 42/45 gKdos. Chefs, z 14 lutego 1945, 18:00.
17 Maier, s. 424-425, z przytoczeniem Befehl H.Gr. Süd: Unterbringung des I. SS-Panzerkorps, Ia Nr. 20/45 G.Kdos. z 1 lutego 1945.
18 Wbrew licznym powojennym komentarzom i twierdzeniom, armia Dietricha nigdy nie została oficjalnie nazwana „6. Armią Pancerną SS”. Choć relacje z epoki zawierają świadectwa, że tak ją określano, nazwy tej nigdy nie uznał oficjalnie Führungsstab OKH. Wobec tego w dalszej części tekstu autor zamierza nazywać ten związek jego oficjalnym oznaczeniem.
19 Maier, s. 426-427, z przytoczeniem Befehl H.Gr. Süd: Tarn und Geheimhaltungsmassnahmen beim I. und II. SS-Panzerkorps, Ia Nr. 29/45 G.Kdos z 7 lutego 1945.
20Norbert Számvéber, Days of Battle: Armoured operations north of the river Danube, Hungary 1944–45, Solihull: Helion & Company 2013, s. 226.
21H.Gr. Süd Ia KTB, Fernschreiben Betr: Personelle und Materielle Verluste Abschnittsstab Süd während Bereinigung Gran Brückenkopf, z 9 marca 1945, 18:35.
22 Maier, s. 142-143.
23 Tamże, s. 142.
24H.Gr. Süd, Ia KTB Anlage Betr: Wochenmeldung, Stand vom 24.2.45, Ia/Id Nr. 319/45 geheim, z 27 stycznia 1945, s. 5; Stärkemeldung alle unterstehende SS-Verbände mit Stand vom [?] 3.45, Höherer Pionier-Fuhrer Ungarn, Ia/Id, Nr. 1027/45 g.kdos, z 18 marca 1945 (Maier, s. 440).
25 W pierwszym tomie (s. 112 i 499) autor podał etat na 180-190 PzKpfw IV i PzKpfw V (z 22 czołgami w kompanii) oraz 31-33 Jg.Pz. IV. Wobec braku PzKpfw IV,mogły być one częściowo zastępowane działami szturmowymi StuG (przyp. R.M.).
26H.Gr. Süd, Ia KTB Anlage Betr: Wochenmeldung, Stand vom 24.2.45, Ia/Id Nr. 319/45 geheim, z 27 stycznia 1945, s. 5; Stärkemeldung alle unterstehende SS-Verbände mit Stand vom [?] 3.45, Höherer Pionier-Fuhrer Ungarn, Ia/Id, Nr. 1027/45 G.Kdos, z 18 marca 1945 (Maier, s. 440).
27 Aleksei Isaev, Maksim Kolomiets, Tomb of the Panzerwaffe: The Defeat of the Sixth SS Panzer Army in Hungary 1945, Solihull: Helion & Company Ltd 2014, s. 101-102.
28 Maier, s. 141-142.
29 Dziennik Jahnkego, wpis z 24 lutego 1945, s. 12.