Złodziejki czasu - Hanna Cygler - ebook + książka

Złodziejki czasu ebook

Hanna Cygler

4,5

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

„Złodziejki czasu” to opowieść o czterech pisarkach: Marii Teresie, Elwirze, Kindze i Annie – autorkach romansu, kryminału, horroru, biografii. Każda z nich jest inna. Różnią się wiekiem, charakterem, sytuacją życiową i gatunkiem pisanych przez siebie książek. Kobiety doświadczą osobistych dramatów i przemian. Będą miały swe nadzieje i ambicje, zarówno literackie, jak i prywatne. Przeżyją nowe miłości, ale i niespodziewane zdrady. Będą się borykać z problemami małżeńskimi, jak i skrywaną przez lata tajemnicą... Powieść w nieco humorystyczny sposób przedstawia rozterki pisarek, ich pracę twórczą i źródła inspiracji.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 424

Oceny
4,5 (2 oceny)
1
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Hanna Cygler

Złodziejki czasu

Warszawa 2023

Dla Joanny Jodełki – z niej to dopiero jest „złodziejka czasu”

Prolog

Siedlce, wrzesień 2014

– Myślę, że tu wszystko jest ustawione – przerwała ciszę Elwira i wypiła łyk wody z wyjętej przed chwilą z torebki plastikowej butelki.

Trzy siedzące wokół stolika kobiety oderwały wzrok od swoich folderów i notatek i spojrzały na nią. Czekały, aż rozwinie wątek. Ale to była najwidoczniej świadoma pauza, by jeszcze bardziej pobudzić ich ciekawość.

– Nie przesadzasz? – nie wytrzymała najmłodsza i najmniej z nich odporna.

Elwira wydęła starannie umalowane usta i wymownym ruchem głowy wskazała na rozbawioną grupę kobiet, które właśnie weszły do sali restauracyjnej w hotelu i rozdając na prawo i lewo całusy, witały się z innymi uczestniczkami konkursu. Słychać było radosne głosy i wybuchy śmiechu.

– O co ci chodzi? – Kinga wciąż nie rozumiała starszej koleżanki.

– Świetnie się bawią, bo z pewnością już wszystko podzieliły. Wymyśliły ten konkurs, więc rozgrywają go, jak chcą.

– Znowu zaczynasz, Eli – odezwała się kolejna kobieta. Jej ciemne oczy patrzyły uważnie na mówiącą.

Ale z naganą czy irytacją? Elwira czuła się nieswojo, kiedy natrafiała na takie spojrzenie Marii Teresy. Miała wrażenie, że koleżanka potrafi czytać w jej myślach.

– Denerwuję się tylko! – Niemal jęknęła i z donośnym trzaskiem zmiażdżyła w ręku butelkę.

– A ja wcale. – Ruda Kinga była entuzjastycznie nastawiona do rzeczywistości, również tej konkursowej. Wyrwała się wreszcie z domu, zostawiła wszystkie problemy za sobą, a teraz miała zamiar się dobrze bawić. Nic jej nie zdoła wytrącić z tego wspaniałego nastroju, nawet marudzenie koleżanki. Bo to jej własna, druga w życiu książka była nominowana do głównej nagrody.

Kiedy przeczytała e-mail od organizatorki konkursu, w pierwszej chwili nie zrozumiała, o co i kogo chodzi. Kinga Zalewska? Domyśliła się, że to coś ważnego, i oblał ją pot, tak jakby w wieku trzydziestu czterech lat dorobiła się przedwczesnej menopauzy. W końcu literki połączyły się w zaskakującą treść.

– O matko i córko! – rozdarła się na cały głos, płosząc z parapetu natrętnie odwiedzające go gołębie. – Jestem pisarką!

– Alleluja! – Męski głos sprowadził ją raptownie na ziemię. – Słychać cię w całej dzielnicy. Jeszcze się włamią, bo pomyślą, że dostałaś kasę.

To akurat nie było możliwe. Ale ta nagroda... Kinga się rozmarzyła i spojrzała raz jeszcze na inicjatorki konkursu, które zasiadały pod oknem sali restauracyjnej. A gdybym tak ją dostała? Myśl ta przepełniła ją miłym ciepełkiem.

– Dziewczyny, nie ma co się denerwować. Traktujcie to na luzie. Zachowujecie się jak moi studenci przed egzaminem – zaśmiała się Maria Teresa.

– Nie wierzę, że się ciebie boją. – Elwira umieściła zgniecioną butelkę w torebce, powodując kolejne trzaski.

– Staram się być sprawiedliwa, ale nie jestem Duchem Świętym. Pewnie niejednemu się udało mi dopiec. Nie znoszę leni i cwaniaków. Staram się ich eliminować. No, może nie tak jak ty w swoich kryminałach, ale...

– Masz rację. – Elwira westchnęła. – Ostatnio przekonałam się, że możesz być bezkompromisowa.

Maria Teresa nie odpowiedziała, bo nagle przypomniała sobie o nieodebranych telefonach. Nie, nie będzie o tym myśleć. Miała jeszcze chwilę na podjęcie decyzji. Teraz był czas na zabawę i kontakty towarzyskie. Przyjechała do Siedlec przede wszystkim, by się spotkać z koleżankami. Nominacja do nagrody „Pióra” cieszyła, ale nie do tego stopnia, by oderwać ją od pracy. Szczególnie teraz, kiedy rozpoczynał się rok akademicki.

– Bezkompromisowa pisarka romansów – dodała Elwira i pokręciła głową. – Toż to oksymoron.

– Miesza ci się autor z jego dziełem. – Maria Teresa pogładziła przyjaciółkę po ręku.

– Pamiętacie, jak się tu spotkałyśmy w zeszłym roku? – spytała Kinga, zastanawiając się, czy może sobie pozwolić na zamówienie drugiej coli. Pieniądze na wyjazd dziwnie szybko topniały.

– Oj, Kinguś, dziecko z ciebie. – Elwira spojrzała na koleżankę z pobłażaniem, mimo iż była od niej tylko o dwa lata starsza. – Sklerozy dostałyśmy czy co? Wszystkie pamiętamy. I te wróżby też. – Drgnęła nagle, jakby jej się zimno zrobiło. – Zaskakująco prawdziwe.

– Ja w to nie wierzę. – Maria Teresa pokręciła głową. – Nie wszystko się sprawdziło. Poza tym tak naprawdę niczego nie ułatwiły. Los nas przechytrzył.

– Ta kobieta mogła nam wtedy powiedzieć, jaki będzie dzisiejszy werdykt. Ale żadnej to nie przyszło do głowy.

– Oj, Elwira, przestań marudzić – odezwała się w końcu najstarsza z nich, Anna. Przestała wertować książkę, która do tej pory przykuwała jej uwagę, i skoncentrowała się na rozmowie koleżanek. – Nie psuj nam tego wieczoru. Miałaś się dystansować i wyciszać. Jeśli nie wygrasz, to zawsze masz szansę we Wrocławiu na Wielki Kaliber. I tak cud, że dopuszczono do konkursu twój kryminał.

– Przestańcie mi to wypominać. To nie moja decyzja, tylko organizatorów.

– Dobrze, dobrze, a kto poruszył niebo i ziemię, żeby na nich wpłynąć? – zaśmiała się Maria Teresa.

– Dajcie mi spokój!

– Nie, nie damy. Masz natychmiast przestać histeryzować – powiedziała Anna twardym tonem, ale z przyjacielskim uśmiechem na twarzy. – A jak nie, to damy ci jakiś lek uspokajający. I lepiej się zbierajmy. Trzeba się przygotować na galę. Koleżanki już zdążyły się wystroić.

Rzeczywiście, salę restauracyjną zaczęły wypełniać elegancko ubrane kobiety. Wyruszały do teatru, w którym już za godzinę miała się odbyć gala festiwalu literatury kobiecej. Hałas wywołany przez wysokie, mówiące jednocześnie głosy stopniowo narastał.

– Nie wezmę żadnej tabletki. – Głos Elwiry znów przeszedł w jęk. – Łatwo ci tak mówić, ale wszystkie dobrze wiemy, jak jest. Ty możesz się zupełnie wyluzować.

– A to niby czemu?

– Jeszcze pytasz? Masz już w kieszeni nagrodę czytelniczek.

Anna uśmiechnęła się szeroko. Nie musiała się odprężać, bo wypełniał ją spokój. Od dawna nie była w tak znakomitej formie. Mogło to być ulotne uczucie, ale chciała dać mu szansę, by jak najdłużej w niej pozostało. To prawda, rok wcześniej wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Inny był ich nastrój, inne nastawienie i okoliczności. I pewnie nadal by tak wyglądało. Miała wrażenie, że wszystko zmieniło się za sprawą tych trzech siedzących przy niej... kompletnych wariatek, pomyślała z czułością o koleżankach. Bo to przecież ich obecność podziałała jak katalizator zmian.

– Dziewczyny, idziemy do pokojów się przebrać. Musimy zrobić piorunujące wrażenie.

– Ja z pewnością. Jak zwykle na każdym – mruknęła Elwira, która ostatnia podniosła się z fotela.

Ale i ona popatrzyła na pozostałe kobiety z rozrzewnieniem. Bo kto rzeczywiście mógł rok wcześniej przypuszczać, że to się tak właśnie potoczy?

Rozdział I

Siedlce, jesień 2013

– Ja mam spać w pokoju dwuosobowym? Z inną autorką? – wściekle atakowała recepcjonistkę hotelu Elwira.

– Nie mamy już jedynek. A poza tym tak zostało ustalone przez panią Zaczyńską. To organizatorka.

– Toż wiem. Gdzie ona jest?

– Nie ma jej w hotelu. To może niech pani na razie zostawi swoje rzeczy w tym pokoju. Później sprawa się wyjaśni.

Zabiję tę Zaczyńską, pomyślała Elwira, z rosnącą furią złapała klucz i ruszyła w stronę windy. Ta również nie chciała jej słuchać. Najpierw zjechała w dół, a potem wlokła się tak niemiłosiernie, że można było zemdleć, zwłaszcza mając za towarzysza szczerbatego mężczyznę z pokaźnym brzuchem. Pachniał też... naturalnie, bez domieszki zapachu mydła. Elwira z charakterystyczną dla niej ostentacją trzymała przy nosie chusteczkę.

– Szlag by to trafił! Co ja tu robię? – mamrotała potem pod nosem, ciągnąc za sobą walizkę pokaźnych rozmiarów, w dodatku obciążona torbą z laptopem.

Hotelowy korytarz również był jej wrogiem, gdyż na jego końcu okazało się, że pokój położony jest po przeciwnej stronie. No nie! Tego było dla niej za wiele. Obróciła się z impetem, lecz natychmiast musiała złapać się ściany, boby się wywróciła. A co tym razem? Z ponurą miną przyjrzała się złamanemu obcasowi. No pech jak sto pięćdziesiąt!

Po kolejnych pięciu minutach dotarła z laptopem, walizką i parą bezużytecznych butów do właściwego pokoju. Marzyła o odświeżającym prysznicu i krótkiej, poprawiającej urodę drzemce. Wprawdzie podróż z Warszawy samochodem zajęła jej zaledwie godzinę, ale była zmęczona całym irytującym dniem, który rozpoczęła znacznie wcześniej, niż powinna. Obudził ją mąż wyjeżdżający do Brukseli, który zamiast po cichu opuścić mieszkanie, musiał się raczyć śniadankiem o szóstej rano. Tłukł się po kuchni, brzękał naczyniami i puszczał zbyt dużo wody z kranu. Tak jakby już wcześniej nie słyszała stukania, odgłosów prysznica i fałszowania piosenek Boba Dylana. Chyba robił to jej na złość, bo doskonale wiedział, jaki ma lekki sen i jaki ciężki dzień ją czeka. Kiedy więc przyszedł ją pocałować, obróciła się obrażona na drugi bok. Taki był początek tego dnia! Potem było jeszcze gorzej.

– Czysty horror! – dokończyła głośno myśl, wkraczając do imponująco dużego pokoju.

– Dlaczego czysty? Niektórzy mówią, że to jest powieść obyczajowa – dobiegł ją nagle czyjś głos.

Obróciła głowę i niemal podskoczyła.

W otwartych drzwiach łazienki stał prawdziwy rudzielec, w dodatku piegowaty. Piegi wyłaniały się nawet zza dekoltu szczelnie zakrytego ręcznikiem.

– Kim pani jest? – Elwira zdążyła już zapomnieć, że będzie mieszkać razem z inną autorką.

Ruda poinformowała ją o tym nieco wystraszonym głosem.

– Nazywam się Kinga Zalewska.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.